Nie lubię Kaczyńskiego, ale tym razem było mi go szkoda....
Obślizgły bohater Nocnej Zmiany wypadł zdecydowanie lepiej.
Robił wrażenie merytoryczne, był zrozumiały i bezpośredni, parę razy pojechał po różnych kompleksach Jarka ( plucie na autorytet starego mędrca Bartoszewskiego) .
Kaczyński kluczył , plątał się i denerwował nieprzychylną mu, zebraną na trybunach tłuszczą .
Nie wiem jeszcze na kogo zagłosuję, ale to odrębna sprawa. Tę partię szachów wygrał McDonald.