rbt
Dołączył: 29 Sie 2009 Posty: 15
Post zebrał 0 sat Podarowałeś sat
|
Wysłany: 12:11, 07 Wrz '09
Temat postu: We Feed The World |
|
|
Przeszukałem forum i stwierdziłem, że nikt nie pisał tu (jeśli jest inaczej, to proszę mnie poprawić) o filmie We Feed the World.
Od siebie nie napiszę o tym filmie zbyt wiele, bo oglądałem go już jakiś czas temu i po prostu nie pamiętam, o czym dokładnie był. Poza tym nie ma talentu do pisania (a tym bardziej do pisania recenzji). Wspomogę się cytatami.
Recenzja z film.gildia.pl: Cytat: | Gdyby pozwolić rozwinąć się rolnictwu, można by wyżywić 12 miliardów ludzi. Innymi słowy: jeśli jakieś dziecko w tej chwili umiera z głodu, to znaczy, że zostało z premedytacją zamordowane - mówi Jean Ziegler, specjalny wysłannik Organizacji Narodów Zjednoczonych do spraw żywności. To zdanie to motyw przewodni filmu Nakarmimy Świat austriackiego niezależnego reżysera i dokumentalisty Erwina Wagenhofera.
Nakarmimy świat w krzywym zwierciadle pokazuje hasło firmy Pioneer z branży żywieniowej, uwypuklając wszelkie niedorzeczności, nadużycia i zaniedbania dzisiejszego przemysłu spożywczego. W przypadku filmów poruszających problemy współczesnego świata za każdym razem można obawiać się chwytającego za serce antyglobalistycznego pamfletu lżącego wyzyskujące biednych ludzi korporacje. Po części tak jest i w przypadku Nakarmimy świat, ponieważ wielkim firmom dostaje się w filmie sporo. Z drugiej strony całość zmontowana jest na tyle spokojnie, większość wypowiedzi na tyle wyważona, a sceny na tyle wolne od epatowania wstrząsającymi obrazkami, że film spokojnie przełkną nawet Ci co na nazwę Greenpeace reagują czkawką.
Aczkolwiek ważny, potrzebny a przede wszystkim dobry i ciekawy, film nie jest wolny od błędów. Największym jego grzechem (oprócz stronniczości, co raz że nie jest nachalne, a dwa, że chyba żaden dokument mający zwrócić uwagę ludzi na jakiś problem nie jest od tego wolny) jest niespójność. Autor, oprócz głównego (i moim zdaniem najciekawszego i nowatorskiego) wątku, który pojawiał się w zapowiedziach filmu, czyli problemów żywnościowych i związanych z tym ekonomicznych absurdów w Europie Zachodniej, chciał chyba zawrzeć wszystko co jest związane z tematyką żywności i rolnictwa. Mamy tu więc i niedożywionych Brazylijczyków i pracujących w skandalicznych warunkach rolników afrykańskich i hodowane na taśmie produkcyjnej kurczaki i nawet ocieramy się o problem wycinania lasów deszczowych (od 1975 r. w Brazylii wykarczowano lasy o łącznej powierzchni Francji i Portugalii, a z rolnictwem związek taki iż w głównej mierze ziemia ta idzie pod uprawy soi którą później eksportuje się do Europy na paszę).
Film jest najlepszy w swojej pierwszej połowie, gdy opowiada o zmianach w rolnictwie, zachodzących głównie dzięki / z winy Unii Europejskiej, która swoimi absurdalnymi pomysłami coraz bardziej automatyzuje i uprzemysławia tradycyjne rolnictwo. We fragmencie o rybołówstwie mówi się o tym jak to eksperci z UE "śledzą" poczynania drobnych rybaków, którzy dzięki doświadczeniu i intuicji mają dobre połowy, a później w te same miejsca pcha się wielkie przemysłowe trawlery, myśląc, że jak się zwiększy sieć 10 razy, czas połowu 10 razy, to ilość złowionych ryb wzrośnie stukrotnie. Prowadzi to do uciążliwych procedur dla właścicieli drobnych kutrów oraz do tego iż z wielkich połowów, do portu przypływają ryby już nieświeże, zgniecione w ogromnych sieciach, od dawna martwe. Ważne jest też, tym bardziej dla nas, gdzie prawie codziennie na pierwszych stronach gazet toczy się batalia o polskie rolnictwo, stwierdzenie o tym jak subsydiowane rolnictwo w bogatych krajach UE zabija ciężką pracę rolników biednych krajach południa, w których uprawa ziemi jest jedyną opcją...
Najlepszy bodaj epizod dokumentu opowiada o Rumunii. Tam przewodnikiem jest Karol Otrok, dyrektor produkcji Pioneer Rumunia, a więc osoba bezpośrednio zaangażowana w nowoczesne rolnictwo i w politykę wielkiej korporacji. Na potrzeby filmu ten starszy sympatyczny mężczyzna opowiada o swoich prywatnych przemyśleniach, o fascynacji tradycyjną wsią (wozy drabiniaste zamiast ciągników, kosy zamiast kombajnów, ręczne przebieranie), o podstępnym zachęcaniu rolników do zmiany upraw na modyfikowane (dopłaty do drogich nasion w pierwszym roku, w następnych już nie - a nowe nasiona trzeba kupować, bo tych ze zmodyfikowanych genetycznie owoców nie da się ponownie wykorzystać do zasiewów, jak wszystkie "mutanty" są "bezpłodne"), a wreszcie pokazuje naturalne i zmodyfikowane genetycznie warzywa, nie pozostawiając wątpliwości, które on osobiście by wybrał, a które trafiają na rynek bo są tańsze i ładniejsze.
Irytuje trochę końcówka filmu, w której pokazuje się drastyczną hodowlę i ubój kurczaków na skalę przemysłową: dosłownie rzucając małe, świeżo wyklute żółte stworzonka na taśmę, później tucząc, aż wreszcie oszałamiając prądem i podrzynając gardła. Nie znajduję usprawiedliwienia dla tych drastycznych obrazków, bo cała myśl przewodnia tego epizodu, bardzo istotna zresztą, zawiera się w słowach pracownika ubojni, który mówi o tym jak to konsument wychowany na reklamach pokazujących sielskie wiejskie obrazki, nie zdaje sobie sprawy jak jego jedzenie naprawdę jest "produkowane". I to jest jedyny związek z tematyką filmu, a granie na uczuciach widza poprzez pokazywanie maltretowanych kurczaczków chyba bardziej pasowałoby do filmu wyprodukowanego przez obrońców zwierząt i zwolenników skrajnego humanitaryzmu.
Dziwny jest też finał, w którym głos zabiera dyrektor największego koncernu żywieniowego - Nestle. Najpierw zdaje się, że będzie to głos przeciwwagi (nieuczciwy, bo widz wie, że będzie to góra kilka zdań przeciw całemu 90-minutowemu filmowi), ale opalony i elegancki Chief Executive Officer jest tak odpychający, zadufany w sobie, wygłasza tak skrajnie niepopularne poglądy (np: o tym, że trzeba się zastanowić czy woda jest dobrem do którego każdy człowiek ma prawo mieć dostęp - może to powinien być towar jak każdy inny za który trzeba płacić; lub też irytując się na "narzekaczy", którzy nie widzą że żyjemy teraz dłużej, jesteśmy bogatsi, zdrowsi, szczęśliwsi a niektórzy ciągle psioczą, że coś jest nie tak na świecie...), że widz zastanawia się czy autor tych słów jest tak głupi sam z siebie (już nawet nie chodzi o to co on myśli, ale o tym jak przez jego wypowiedź cierpi wizerunek firmy) czy to bardzo sprytny montaż i wyrwane z kontekstu zdania.
Jako całość Nakarmimy świat jest bardzo ważnym głosem w uświadamianiu ludziom problemów związanych z rolnictwem, żywnością i głodem. Co najważniejsze, film jest równocześnie kontrowersyjny i ciekawy - widz nie nudzi się na projekcji, ogląda z zaangażowaniem a po seansie ma całą masę tematów do przemyśleń i dyskusji. I takie właśnie mają być filmy dokumentalne. |
Opis z Wprost: Cytat: | Pomimo, że ilość produkowanego na świecie jedzenia wystarczyłaby dla wykarmienia 12 miliardów ludzi; miliard mieszkańców naszej planety umiera z głodu. Ten bardzo bezpośredni i pięknie wyreżyserowany dokument Austriaka Erwina Wagenhofera podejmuje próbę odpowiedzi na pytanie: dlaczego tak jest.
Wagenhofer przedstawia w filmie rodaków, którzy są aktorami na globalnym rynku producentów żywności - począwszy od farmera, a kończąc na dyrektorze generalnym transnarodowej korporacji Nestlé. Niewątpliwie każdy z nich jest ekspertem w swojej dziedzinie. Wychwytując każdy detal, Wagenhofer filmuje ich przy pracy.
Kolejne ujęcie, pracownik utylizacji odpadów ze stoickim spokojem stwierdza, że ilość chleba, jaka jest wyrzucana każdego dnia w Wiedniu, wystarczyłaby dla wykarmienia całego Graz, drugiego co do wielkości miasta w Austrii. Jak to jest możliwe? Odpowiedź jest prosta; zboże kosztuje grosze. "Nawet sól do posypywania chodników jest droższa" - wzdycha przygnębiony farmer.
Na targu rybnym we Francji koneser entuzjastycznie, lecz na próżno, zachwala przewagę lokalnych połowów ("co za smak!"). Nie ma wątpliwości, że w dłuższym okresie całość Europejskich połowów będzie się odbywać wyłącznie na skalę przemysłową. W międzyczasie pomidory z południa Hiszpanii są sprzedawane po minimalnych cenach w Senegalu, a genetycznie modyfikowane ziarna soi z byłych Brazylijskich lasów tropikalnych karmią nasz modyfikowany drób. Rumuńscy farmerzy z konnymi wozami są zmuszeni konkurować z największym światowym producentem paszy, który reklamuje się sloganem "my karmimy świat". Gdyby to tylko była prawda... |
Ten opis natomiast pojawia się w wielu miejscach, a nie wiem, które jest oryginalne: Cytat: | Co my, obywatele Europy, mamy wspólnego z głodem na świecie?
Austriacki reżyser Erwin Wagenhofer zabiera nas w podróż śladami żywności, którą codziennie kupujemy. Szlak wiedzie przez Francję, Hiszpanię, Rumunię, Szwajcarię, Brazylię i z powrotem do Austrii. Oglądamy połów ryb przy wybrzeżach Francji i szklarniową uprawę pomidorów w Hiszpanii na obszarze większym niż kraje Beneluksu, zbiór bakłażanów w Rumunii i brazylijskie pola soi. I przemysłową hodowlę kurczaków.
Gościmy w lepiankach brazylijskich głodujących chłopów, którzy poją dzieci brudną wodą, i w siedzibach korporacji, których roczne dochody wielokrotnie przewyższają budżet niejednego państwa.
Badając pochodzenie warzyw kupowanych w supermarkecie i zastanawiając się, dlaczego codziennie w Wiedniu wyrzuca się chleb, którego wystarczyłoby dla wyżywienia obywateli Grazu - drugiego co do wielkości miasta Austrii - Wagenhofer próbuje odpowiedzieć na pytanie, co my, obywatele Europy, mamy wspólnego z głodem na świecie.
To film o tym, że europejska trzoda zjada amazońskie lasy tropikalne. Film o żywności i o globalizacji, o rybakach i farmerach, o pokonujących długie dystanse kierowcach wielkich ciężarówek i o wszechmocnych zarządach korporacji, o przepływie dóbr i pieniędzy, film o ubóstwie pośród niewyobrażalnego bogactwa i o ludziach umierających z głodu na oczach sytej Europy (a może raczej tuż obok Europy, odwróconej do nich plecami?).
Jednym z rozmówców reżysera jest Jean Ziegler, specjalny wysłannik Organizacji Narodów Zjednoczonych do spraw żywności. Trudno mu nie uwierzyć, kiedy mówi: "Gdyby pozwolić rozwinąć się rolnictwu, można by wyżywić 12 miliardów ludzi. Innymi słowy: jeśli jakieś dziecko w tej chwili umiera z głodu, to znaczy, że zostało z premedytacją zamordowane".
"We Feed The World"- najczęściej oglądany film austriacki sezonu 2005/2006. W roku 2006 nagroda Niemieckiej Gildii Kinowej dla najlepszego dokumentu. |
OGLĄDANIE/POBIERANIE:
- Film w pełnej wersji, trwa około 96 minut.
- do obejrzenia online na GógleVideo:
- do ściągnięcia przez BitTorrent:
- Film ten też w dwóch częściach wyemitowany był przez TVP.INFO. Niestety na sieci jest tylko część druga, która trwa około 49 minut.
|
|
|