slidexman
Dołączył: 01 Gru 2008 Posty: 828
Post zebrał 0 sat Podarowałeś sat
|
Wysłany: 18:30, 28 Lip '09
Temat postu: Cybersquatting |
|
|
znalazlem ciekawy manifest na http://domainers.org.pl/
kilka lat temu zabrali kolesiowi domene microsoft.pl
bo za duzo chcial od nich wyrwac
taniej pewnie wyszlo oplacenie urzedasow
Cytat: | Cybersquatting - nadużycie czy uczciwe zarabianie na pomyśle?
Kontrowersyjne zachowanie rejestrów i sądów wobec cybersquattingu przy jednoczesnej zmowie milczenia wobec monopolistycznych praktyk samych rejestrów.
słowa kluczowe: domena, domeny internetowe, internet, NASK, Eurid, ICANN, cybersquatting, domainer, domaining
Świat liberalny, demokratyczny i kapitalistyczny rządzi się prawem wolności w tym także wolności do zarabiania pieniędzy. Gdy ktoś wpada na jakiś pomysł lub gdy posiada jakiś przedmiot lub jakieś prawa, to może je odsprzedać z zyskiem. Nikt nie może i nie powinien żądać od właściciela praw lub przedmiotu, by sprzedawał je tanio.
Kapitalizm polega bowiem na tym, że kupujemy coś tanio i mamy nadzieję, że sprzedamy drogo. Jak drogo? To zależy od dwóch rzeczy: od naszej chęci (tego na ile wyceniamy naszą własność) oraz od tego ile jest skłonny zapłacić potencjalny nabywca.
Prawo nie powinno ingerować w takie zachowania, gdyż wtedy łamie prawo do wolności rozporządzania swoją własnością.
W przypadku domen wytworzono prawo i zwyczaje, które odbiegają od sensu kapitalizmu. Oto stworzono pejoratywną nazwę cybersquatting i potępiono ludzi pomysłowych, którzy uprzedzając innych zainwestowali i kupili prawa do pewnych nazw domen internetowych.
Dlaczego potępia się takich ludzi? Dlaczego się ich tępi, oczernia i pozbawia ich praw do własności?
W pierwszym przypadku rejestry i sądy zasłaniają się kwestią ochrony praw własności intelektualnej. OK, ale gdzie podziewa się szacunek do własności intelektualnej tego, kto wpadł na nowatorski pomysł i wprowadził go w życie zanim zrobił to ktoś inny? Wymyślenie strategii biznesowej polegającej na rejestracji domeny zawierającej znane nazwy, to także pomysł i również powinien być chroniony.
Postaramy się wytłumaczyć to na przykładzie. Wyobraźmy sobie, że ktoś wykupił domenę pepsi.pl za 100 zł i następnie zaproponował firmie Pepsico (właścicielowi marki Pepsi) odkupienie tej domeny za 200 tys. zł. O ile właściciel domeny (cybersquatter), nie wykorzystuje jej by wprowadzać kogoś w błąd (np. nie informuje pod swym adresem internetowym, że jest powiązany z firmą Pepsi), to wszystko powinno być w porządku. Dlaczego? Otóż dlatego, że pomysł na wykorzystanie internetu do promocji firmy lub marki to pomysł jak każdy inny. Zamiast kupować domenę, nasz bohater mógł np. opatentować pomysł wykorzystania nazwy pepsi.pl do promocji marki Pepsi, a następnie mógł udzielić firmie Pepsi licencji lub sprzedać prawa do patentu. Gdyby firma Pepsi wykupiła domenę pepsi.pl bez opłacenia licencji, to złamałaby prawo naszego bohatera do pierwszeństwa w zakresie pewnej technologii marketingowej. Zamiast więc kupować patent nasz bohater po prostu kupił domenę. Teraz może ją wykorzystywać, choć firma Pepsico mogłaby żądać pewnej części zysków osiąganych z tej domeny, gdyż zawiera ona słowo będące marką należącą do Pepsico.
Jeśli przyjmiemy, że firma Pepsico mogłaby żądać np. 50% zysków, to nasz bohater może zaproponować firmie Pepsico nabycie domeny za 400 tys. zł, z czego połowę firma Pepsico dostanie z powrotem, bo jest to część zysków należnych firmie Pepsico, ale pozostałe 50% należy się naszemu bohaterowi za jego pomysłowość.
To tak samo jak w sytuacji, gdy ktoś może wymyślić recepturę nowego napoju, do którego prawa nabyć może firma Pepsico. Może być też tak, że ktoś ma prawa do nazwy firmy np. "P.E.P. Sico" i firmę tę również może kupić Pepsico, ale nie może żądać, by firma ta zmieniła nazwę, szczególnie, gdy nazwa ta istniała już od dawna.
Domena pepsi.pl tylko w części nawiązuje do marki Pepsi, oprócz tej nazwy zawiera jeszcze kropkę oraz litery PL. Nie jest to więc identyczna nazwa. Tak samo jak ktoś może kupić domenę kochampepsi.pl dla różnych celów i nikt nie powinien "czepiać się" właściciela tej domeny. A jeśli Pepsico uzna, że hasło "Kocham Pepsi" jest dobre marketingowo, to zawsze może odkupić ten adres internetowy, ale MUSI zapłacić temu kto pierwszy wymyślił to hasło.
Wytłumaczę to jeszcze lepiej na prostym przykładzie. Gdyby do Pepsico zwrócił się wynalazca, który w prosty sposób mógłby potęgować smak napoju Pepsi-Cola za pomocą dodania prostego składnika (np. odrobiny olejku anyżowego), to firma Pepsico powinna zapłacić temu człowiekowi, nawet wówczas, gdy firma ta posiada zarówno patent na napój Pepsi-Cola jak i na wytwarzanie olejku anyżowego. Po prostu z połączenia pewnych elementów tworzy się nowa jakość i ta nowa jakość jest już przedmiotem nowego prawa własności intelektualnej. Są to prawa pochodne, bazujące na prawach, które posiada firma Pepsico. Ale zarówno ów wynalazca nie może podrabiać napoju Pepsi-Cola, jak i firma Pepsico nie może wykorzystać pomysłu tego wynalazcy bez zapłacenia mu za jego pomysł.
Gdyby laboratoria Pepsico same zbadały fakt, że dodanie olejku anyżowego do Pepsi-Coli daje nowy świetny smak, to firma Pepsico nie musiałaby płacić wynalazcy setek tysięcy dolarów za jego pomysł.
Tak samo, gdyby dział reklamy lub marketingu Pepsico w porę zauważył, że internet to świetne medium do reklamy i sprzedaży produktów, to firma Pepsico sama kupiłaby sobie wszystkie ciekawe domeny, które by tylko chciała i nie byłoby żadnego problemu z koniecznością odkupywania domeny (pomysłu).
Oczywiście rejestr domen, czyli właściciel pewnej głównej domeny ma prawo ustalać reguły odsprzedaży subdomen. Ale w przypadku NASKu należy przypomnieć, że jest to agenda państwowa, a nasze państwo (Polska) jest krajem kapitalistycznym, w którym promuje się przedsiębiorczość i pomysłowość, a te bazują na tym, że kupuje się coś tanio a sprzedaje drożej...
Niestety pod szyldami kapitalizmu wciąż ludziom marzy się prostota komunizmu a z kolei niektórzy używają idealizmu socjalistycznego, by de facto wesprzeć monopol wielkich korporacji. Natomiast w kapitalizmie trzeba za wszystko płacić; za każdy towar i za każdy pomysł. Ten kto pierwszy ten lepszy. Patenty i ochrona znaków towarowych mogą chronić jedynie to co już zostało wymyślone, nigdy zaś nie mogą monopolizować tego co zostanie wymyślone w przyszłości. Nawet instytucje takie jak urzędy patentowe pobierają ogromne wynagrodzenia za rejestrację patentu lub ochronę znaku towarowego. Poniekąd same swoją postawą wskazują, że za wszystko trzeba płacić. Niech więc korporacje płacą pomysłowym ludziom za ich pomysł wykorzystania domeny. Nie ma w tym nic zdrożnego. Pewnie roczna pensja kilku pracowników działu marketingu Pepsico jest większa niż ta opłata za nowatorski pomysł. Może w naszym przykładzie Pepsico powinno po prostu zatrudnić tego pomysłowego człowieka zamiast kierować przeciw niemu swych prawników?
Niestety niewtajemniczonym i zmanipulowanym ludziom wydaje się, że ochrona firm przed cybersquattingiem jest zgodna z ideami kapitalizmu. Pod szyldem sprawiedliwości odgrywa się dzika ceremonia łamania podstawowych praw człowieka. Zwykle jest ten atakowany człowiek jest słabszy niż korporacja, która rzuca do boju swych "płatnych zabójców", bo zwykle cybersquatterami są młodzi pojedynczy ludzie, których nie stać na prawnika. A poza tym, tutaj należałoby uzbroić się w specjalnego prawnika, który byłby w stanie zaatakować cały system łącznie z zasadami danego rejestru.
Z tego powodu, takie instytucje jak ICANN, EURID, NASK mogą pod przykrywką dbałości o idee sprawiedliwości, łamać de facto prawa człowieka.
W Polsce NASK dodatkowo stał się nieco wypaczoną instytucją państwową. Z jednej strony w statucie tej instytucji czytamy, że nie działa dla zysku, a z drugiej, po odwiedzeniu ich stron w internecie mamy pewność, że to zwykła firma, która robi wszystko by swe usługi sprzedać jak najdrożej.
Już nawet poziom cen tego monopolisty wskazuje, że zysk to jest to co interesuje go najbardziej. Gdy domeny światowe (globalne) potrafią kosztować 15 zł, nasz monopolista sprzedaje odnowienia swoich domen za cenę 60 zł netto (cena dla resellerów), a od roku 2009 za cenę 40 zł netto. Cieszy to, że ceny spadają, ale skoro NASK nie działa dla zysku, to skąd mimo wszystko tak spora różnica? A jeśli NASK nie notuje zysku, to kto przejada te przychody, skoro domen jest ponad milion? Utrzymanie dobrych serwerów to koszt góra 500 tys. zł rocznie (wraz z obsługą). Rozwój i tworzenie nowych rozwiązań to dalsze 500 tys. zł rocznie. Administracja? Niech będzie jeszcze jedno 500 tys. zł. Rezerwa: następne 500 tys. zł. Razem mamy 2 mln zł, które powinny wystarczyć KAŻDEJ normalnej firmie do świadczenia usług jakie świadczy NASK. Ale NASK ma rocznie ponad 10 razy tyle przychodów... co się z nimi dzieje - na to pytanie odpowiedzieć może jedynie NIK, który już dawno powinien skontrolować to co dzieje się u naszego monopolisty. Razem z NIKiem powinien sprawą zainteresować się urząd antymonopolowy. W końcu NASK to nie firma tylko agenda państwowa, a taka agenda powinna dawać przykład tego czego sama żąda od nabywców domen.
A trzeba pamiętać, że oprócz pieniędzy z domen, NASK jako agencja państwowa bierze pewnie jakieś pieniądze z budżetu (czy może się mylę?).
Zachęcamy NASK do prawdziwej obniżki cen do poziomu, który będzie dowodził, iż NASK działa rzeczywiście nie dla zysku. Myślę, że cena rzędu 5-10 zł netto za odnowienie domeny PL to przyzwoita i uczciwa cena, która pozwala utrzymywać i rozwijać wszelką niezbędną infrastrukturę, której NASK potrzebuje.
Oczywiście NASK nie jest jedynym rejestrem, który łamie prawa wolnego rynku i wspiera kampanię przeciw cybersquattingowi.
Jednak trzeba wreszcie krzyknąć, że król jest nagi i że cybersquatting to nic innego jak zarabianie na własnych pomysłach. Cybersquatting nikogo nie pozbawia życia i jego mienia. Wręcz odwrotnie - dzięki pomysłowi cybersquattera, firma, która chce odkupić ciekawą domenę ma szansę na wykorzystanie serwisu, który już jest często przemyślany i wypozycjonowany. A to, że musi zapłacić za cudzy pomysł to chyba nic złego? W końcu większość tych firm żyje właśnie z eksploatacji swych pomysłów.
Firma Pepsico również "żeruje" na ludzkości wykorzystując fakt, że jako jedni z pierwszych "zesquattowali" pomysł zrobienia napoju z orzeszków cola. I nikt nie ma do nich o to pretensji. A do genialnych cybersquatterów wysyła się pogróżki i wezwania sądowe, oskarża o łamanie prawa. A może prawo łamie ktoś inny? Może to rejestry domen ignorują pomysłowość cybersquatterów? Kto im zapłaci za ich antycypację i właściwe lokowanie kapitału?
Czy jeśli ja jestem genialnym astronomem i dzięki swym obserwacjom odkryję na Marsie formację skalną w formie napisu "Pepsi", to czy jeśli ONZ zacznie sprzedawać prawa do gruntów na Marsie i kupię sobie tanio tę formację skalną, to potem Pepsico może mnie pozbawić praw do tej ziemi tylko dlatego, że skały układają się w napis Pepsi? Według nas nie, ale według NASKu, Eurid, ICANN i niektórych sędziów właśnie tak można podeptać ludzkie prawa.
Czy zarejestrowanie lub opatentowanie nazwy w urzędzie patentowym nie jest również rodzajem squattingu, tyle, że squattingu usankcjonowanego prawem? W końcu nazwy to tylko nazwy i każdy ma do nich prawo, bo to tylko złożenie znanych nam liter... Ale jednak są tacy, którzy swoje pomysły chronią i czynią to w świetle prawa. Dlaczego zatem to prawo nie chroni pomysłów dzisiejszych odkrywców pewnych możliwości zarobkowych? Może dlatego, że urzędy prawie nic z tego nie mają, a ochrona patentowa i zastrzeganie znaków towarowych, to dobry interes dla państwa (to znaczy dla jego urzędników)...
Warto również podkreślić fakt, że sądy arbitrażowe zbyt często stają po stronie wielkich korporacji, gdyż właśnie istnienie owych sądów oraz wysokie zarobki prawników tych korporacji zależą właśnie od takiego a nie innego rozpatrywania wniosków. Gdyby wnioski korporacji i innych właścicieli znaków towarowych, były rozpatrywane odmownie, zniknęła by potrzeba istnienia takich sądów a współpracujący z tymi sądami prawnicy nie mieliby takich przychodów. Często, najprawdopodobniej, następuje rotacja i albo sędziowe tych sądów stają się doradcami prawnymi korporacji, albo tacy prawnicy wchodzą do składu sędziowskiego. Dlatego można podejrzewać, że wbrew logice i wymogowi sprawiedliwości, głównym kryterium tego środowiska, przy orzekaniu wyroków, jest utrzymanie złej interpretacji prawa, na korzyść własną oraz na korzyść hojnych "sponsorów" całego tego systemu. Oczywiście istnieją też uczciwi sędziowie i chwała im za profesjonalne podejście do sprawy, ale czasem kilku sprawiedliwych to za mało na cały legion konformistów.
Można oczywiście przeprowadzić reformę tego środowiska. Należy to jednak zrobić ustawowo w parlamencie by wykluczyć dwuznaczność prawa. Wiadomo jednak, że wielkie korporacje mają w parlamencie również sporą siłę przebicia. Drugim sposobem "walki" jest nagłośnienie sprawy w mediach, ale te jak wiadomo również są na smyczy biznesu (bo przecież żyją z reklamy), a dodatkowo przecież same media również są korporacjami, więc skala trudności w przebiciu się prawdy, jest dość spora...
STOP ŁAMANIU PRAWA LUDZI DO ZARABIANIA NA SWYCH POMYSŁACH I PIERWSZEŃSTWIE W ICH REALIZACJI!!!!! |
a nask wolnymi srodkami gra na walutach
i inwestuje w jakies dziwne badania naukowe w usa
czyli kreatywnie wyprowadza pieniadze
_________________ Otwarte Piramidy Finansowe
|
|
|