To jest tzw. temat-szambo, ponieważ można do niego wrzucić nawet coś dobrego a to i tak zamieni się w gówno.
Problem z Gadami, jest problemem idealnym - gdyż nie może dostarczyć dowodu przesądzającego. A skoro nie może, to dyskusja poniewierająca obie strony "konfliktu", może trwać wiecznie i psuć, psuć, psuć...
Do k...y nędzy!
Skoro nie jestem w stanie wiedzieć, że gady są tym o czym mówi Icke, szkoda czasu na to,
lepiej w tym czasie ogarniać swoje własne życie na co dzień.
Kochani, jest taka granica, wyznaczona zapewne przez to, że przekraczamy "inność" od naszego otoczenia,
za którą to granicą jesteśmy w stanie przyjąć dość bzdurne tezy za prawie własne.
Trochę otrzeźwienia moi drodzy...
Wyjdźcie na zewnątrz. Matki nadal spacerują z dziećmi, psy nadal srają pod blokami,
a dzielnicowy nadal ma w dupie kradzieże samochodów.
Nie zrozumienia gadów nam trzeba, ale własnego JA.
Ja też mogę postawić tezę, że np. na Marsie jest Moja Stara.
I co ?
Pewnie przez kolejne dekady nie da się tego obalić, więc teza jest git.
Pytanie, czy to teza jest gorsza, czy wiara w nią?
Prawdą jest, że Icke mimo, iż mówi sporo dobrych informacji - generalnie jest
nie do przyjęcia przez ludzi myślących, ale nie "wtajemniczonych".
Pytam więc : why ?
Czy ludzie myślący myślą za mało ? Czy też może ten Pan w sposób dość
banalny gada w kółko o tym samym ?
Mówi ciekawie, przyznaję, ale sądzę, że jego 6-8 h wykład można by streścić w 1 h.
Mam wrażenie, że Icke to tak jak papież.
Jak papież wpadł na rekonesans do Polski, to wszyscy Aaa, Uuu, brawo brawo,
ale czy coś ulegało zmianie prócz wizerunku trasy przejazdu oraz stanu polskiego skarbca ?
Nic - ludzie przyszli, poszli, i dalej robili gnój na własną modłę.
Lubię niektóre wypowiedzi Icka, naprawdę. Czasami bywa świetny w metaforach.
Wręcz niezastąpiony. Ale... kwestionujmy także jego
Jeśli to szczere złoto - to się wybroni