Fakt, jakkolwiek wiele już dat wyznaczało koniec świata, ale 2012 budzi moją szczególną ciekawość, jak równiez sam fakt, że ciągle tego końca wypatrujemy
Majowie co prawda nie mówili o końcu w sensie fizycznej destrukcji ludzkowści, ale raczej pewnej przemianie duchowej, ale z drugiej strony aby poruszyć dzisiejsze społeczeństwo trzeba naprawdę niezłych bodźców (większych niż cytowana Katrina i tsunami). Poziom osiągniętego rozwoju w połączeniu ze zmianą priorytetów może dać całkiem ciekawe owoce! Jeśli efektem ma być człowiek samodoskonalący się, a nie zapełniający skarbce i brzuchy jestem za opcją redukcji populacji
2012 - na pewno coś się wydarzy!
_________________
amicus Plato, sed magis amica veritas