A ja tu wystąpię jako "advocatus diaboli" i spytam: a jak instytucja, która opiera się na założeniu, że "zapłatę" za swoje ziemskie uczynki i tak otrzymuje się dopiero po śmierci miałaby się zachowywać w takiej sytuacji?
Prawo karne laickie karze za pedofilię karą więzienia. Ale KK od początku swego istnienia preferował "rozwiązania wewnętrzne" według własnych reguł prawnych i procedur, gdyż prawo boskie w tej instytucji stoi nad prawem ludzkim. Cywilnych pedofili wsadza się do puszki (gdzie mają najgorszy los wśród więźniów - gorszy od kapusi), a kościelnych niekoniecznie i nie zawsze, żeby ludzie nie zajęli się wymierzaniem tego, czym powinien się zająć Bóg.
Fundamenty, na których się opiera KK determinują w łonie tej instytucji takie, a nie inne spojrzenie na pedofilię księży. Hierarchia kościelna rozumuje i zachowuje się według według doktryny, którą głosi owieczkom - niech Bóg ich osądzi. A katolicy się okazują na tyle "mało katoliccy", że domagają się sądu i kary od zaraz. Czyli to "wierni" zachowują się w tej sytuacji niekonsekwentnie
a KK jak najbardziej zgodnie z (własną) doktryną. Wierni trzęsą się i pienią na myśl, że pedofil-ksiądz uniknie kary, a powinni przecież wiedzieć, że tak, czy siak nie ma szans na jej uniknięcie. Zresztą wielu z pedofili i tak kończy zgodnie z sugestią Jezusa:
Cytat: |
Rzekł znowu do swoich uczniów: «Niepodobna, żeby nie przyszły zgorszenia; lecz biada temu, przez którego przychodzą. Byłoby lepiej dla niego, gdyby kamień młyński zawieszono mu u szyi i wrzucono go w morze, niż żeby miał być powodem grzechu jednego z tych małych. Uważajcie na siebie! |
Zauważcie iż Mistrz mówi, że "Niepodobna, żeby nie przyszły zgorszenia", czyli zdaje sobie i innym sprawę, że pedofilia jest na swój sposób nie do uniknięcia. Tak też rozumuje w tej kwestii KK.
zaraz potem Jezus jednak dodaje:
Cytat: |
Jeśli brat twój zawini, upomnij go; i jeśli żałuje, przebacz mu! I jeśliby siedem razy na dzień zawinił przeciw tobie i siedem razy zwróciłby się do ciebie, mówiąc: "Żałuję tego", przebacz mu!» |
Oczywiście to są paradoksy wynikłe z tego, że "owieczki" i hierarchię dzieli tak wielki dystans społeczny i obyczajowy, że ani jedni ani drudzy nie są w stanie dojść do porozumienia w tych "spornych kwestiach." Kościół za wszelką cenę unika "skandalu", który grozi ucieczką "owieczek", a wierni za wszelką cenę żądają kary i odpowiedniej reakcji hierarchii. Gdyby kościół ulegał takim nastrojom wiernych, to jak nic, zamiast kazań i mszy w kościołach zajmowałby się jedynie wyrażaniem skruchy za takie czy inne postępki księży.
Antyklerykalne środowiska histerycznie opisują KK jako wręcz wylęgarnię pedofili i sodomitów, a fakty są takie, że procentowo wśród księży jest tyle samo pedofili co wśród innych profesji (również tych na co dzień mających kontakt z dziećmi). I nawet nie można tu winić celibatu, gdyż najwięcej aktów molestowania dzieci dzieje się na łonie pełnych rodzin. Gdyby KK robił sam aferę z każdego ujawnionego w swym łonie pedofila, to musiałby przestać głosić dobrą nowinę. Kościół wie, że "shit happens", ale za wszelką cenę broni się przed publiczną debatą na ten temat. Nawet nie ze względu na kumoterstwo i "ochranianie swoich", tylko ze względu na swój bardzo chłodny i zdystansowany ogląd tego problemu.
Nie chwalę tu kościoła, tylko chciałem zwrócić uwagę, że ta instytucja w tych sytuacjach zachowuje się jak najbardziej konsekwentnie i zgodnie z tym, czego powinni po takiej instytucji oczekiwać wierni. I jeżeli miałbym za coś zganić kościół w tej sytuacji, to chyba tylko za to, że w ogóle jest. A wierni (do których ja się nie zaliczam) powinni wreszcie zrozumieć, że nigdy się innego kościoła nie doczekają, więc albo niech zmienią wyznanie, albo zacisną zęby i ćwiczą się w przebaczaniu i oczekiwaniu na boską sprawiedliwość.
...że nie potępiłem wyraźnie pedofili-księży? No to potępiam. Tak samo jak pedofili-nie-księży.
Lech
_________________
lechszukapracy@gmail.com