|
Autor
|
Wiadomość |
XTC88
Dołączył: 14 Lut 2007 Posty: 1823
Post zebrał 0 sat Podarowałeś sat
|
Wysłany: 12:45, 20 Lip '07
Temat postu: Chrześcijaństwo vs Ateizm |
|
|
Metodami nauk szczegółowych nie da się udowodnić nawet tego, że umrę, a tym bardziej tego, po co żyję.
Najbardziej chyba obecnie popularnym mitem na temat chrześcijaństwa jest twierdzenie, że ateiści opierają swoje życie i swój sposób postępowania na wiedzy i zdobyczach nauki, a zatem na tym, co oczywiste i pewne, natomiast chrześcijanie opierają się na wierze, a zatem na tym, co wątpliwe, a nawet mało wiarygodne. Mamy tu do czynienia z mitem, który sugeruje, że ateiści to ludzie wiedzy i nauki, a chrześcijanie to — przynajmniej w pewnym stopniu — ignoranci i ludzie naiwni w sferze intelektualnej.
O tym, że powyższe twierdzenie jest mitem, świadczy już choćby to, że w świecie nauki ateiści stanowią znikomy odsetek badaczy. Jeszcze bardziej oczywistym argumentem, który dowodzi absurdalności powyższego mitu, jest to, że omawiany tutaj mit ukrywa w sobie przynajmniej dwa irracjonalne założenia. Po pierwsze mit ten zakłada, że ateiści nie są ludźmi wierzącymi, czyli że swoje życie i zasady postępowania opierają wyłącznie na wiedzy. Po drugie powyższy mit zakłada, że za wiedzę uznać możemy jedynie to, co ustalają nauki empiryczne.
Obydwa te założenia są irracjonalne z tego oczywistego powodu, że są sprzeczne z faktami. Faktem jest bowiem to, że nie tylko chrześcijanie, ale także ateiści są ludźmi wierzącymi, tyle że wierzą w zupełnie coś innego. Faktem jest również i to, że człowiek dysponuje nieporównywalnie większą wiedzą niż jedynie tą, którą zdobywa metodami nauk szczegółowych. Gdyby zawęzić naszą wiedzę jedynie do wiedzy zdobytej metodami empirycznymi, to nikt z nas nie mógłby wiedzieć nawet o tym, że umrze. Z faktu bowiem, że wielu ludzi umarło przede mną, nie da się empirycznie udowodnić, że mnie spotka taki sam los. Nie da się bowiem udowodnić tego, że mam taką samą naturę jak ludzie, którzy umarli przede mną. Metodami nauk szczegółowych nie jest nawet możliwe udowodnienie tego, że w ogóle jakaś ludzka natura istnieje, a zatem że istnieją jakieś wspólne cechy, które sprawiają, iż każdy ze znanych i nieznanych mi ludzi jest człowiekiem.
Nawet gdyby ateista uwzględnił nie tylko dorobek nauk empirycznych, ale również dorobek nauk fi lozofi cznych, i uznał za racjonalnie uzasadnione to, że on też jest człowiekiem, to i tak metodami nauk empirycznych nadal nie mógłby udowodnić tego, że kiedyś umrze. Nie istnieje bowiem żadna naukowa wiedza na temat przyszłości! Na temat przyszłych wydarzeń możemy tworzyć co najwyżej hipotezy. Zasada ta obowiązuje nie tylko w odniesieniu do przyszłego zachowania czy przyszłego losu człowieka. Powyższa zasada obowiązuje nawet w odniesieniu do świata materialnego, czyli do świata bezosobowego, który nie potrafi myśleć i który nie może zaskoczyć nas swymi wolnymi decyzjami, gdyż nie jest zdolny do podejmowania decyzji. To właśnie dlatego odmienne są poglądy naukowców na przykład w odniesieniu do zmian klimatycznych. Część badaczy snuje hipotezę, że nastąpi ocieplenie, inni znajdują argumenty, z których wynika, że oczekuje nas spadek średniej temperatury na naszym globie, a jeszcze inni przytaczają argumenty przemawiające za tym, że w najbliższych stuleciach nie będzie w tym względzie istotnych zmian.
Jest oczywistym faktem to, że w kwestiach, które są najważniejsze dla zrozumienia sensu ludzkiego życia, chrześcijanie opierają się na wierze. Ale równie oczywistym faktem jest też to, że dokładnie tak samo czynią ateiści! Różnica polega jedynie na tym, że chrześcijanie są świadomi swojej wiary, natomiast ateiści — poza nielicznymi osobami z ich kręgu — na ogół nie zdają sobie z tego sprawy. Ateiści wierzą, że w nic nie wierzą, mimo że ich sposób interpretowania tajemnicy człowieka z konieczności opiera się właśnie na wierze i że nic innego nie jest w tym względzie w ogóle możliwe. Wiedza, którą zdobywamy metodami nauk empirycznych, w dużym stopniu wyjaśnia strukturę świata, ale tylko w niewielkim stopniu odsłania tajemnicę człowieka. Człowiek jest zawsze większy od całej sumy wiedzy, jaką posiada na temat samego siebie. Na nasze najważniejsze pytania nigdy nie będziemy w stanie udzielić ostatecznych odpowiedzi, opierając się na dorobku nauk szczegółowych, i to niezależnie od stopnia ich rozwoju. Nauki te w ogóle bowiem nie podejmują zagadnień, które są dla nas najważniejsze. Żadna nauka empiryczna nie może wyjaśnić tego, kim jest człowiek, skąd pochodzi, jaki jest sens jego życia, czy śmierć jest końcem, czy tylko przejściem do innej formy istnienia. Żadna nauka nie odpowie na pytanie, dlaczego człowiek, którego ciało jest przecież podobne do ciała zwierząt, potrafi myśleć, kochać i podejmować decyzje, czyli zachowywać się w sposób nieosiągalny dla zwierząt.
Ateiści usiłują „zapomnieć” o tym, że wiara jest nieodzownym źródłem wiedzy nie tylko w odniesieniu do Boga, ale także w odniesieniu do człowieka! Bez wiary i bez opartego na wierze zaufania nikt z nas nie jest w stanie w sensowny sposób funkcjonować w relacjach międzyludzkich. Bez wiary i bez zaufania nikt nie odważyłby się nie tylko kogoś poślubić, ale nie wsiadłby nawet do autobusu ani nie kupił żadnego produktu spożywczego. Wsiadając do autobusu, nie wiemy przecież, czy jego kierowca jest trzeźwy i czy nie jest podstawionym terrorystą. Podobnie kupując bochenek chleba, nie mamy naukowej wiedzy, która byłaby dowodem na to, że produkt ten spełnia normy zdrowej żywności. Tym bardziej nikt z ludzi nie posiada wiedzy naukowej, która byłaby dowodem na to, że kandydat na małżonka będzie go kochał do śmierci.
Ateiści „zapominają” także i o tym, że nie tylko w kontakcie z Bogiem, ale również w kontakcie z człowiekiem istotne jest to, co niewidzialne! Fakt ten trafnie wyraża lotnik, który zaprzyjaźnił się z Małym Księciem: „Ponieważ Mały Książę był senny, wziąłem go na ręce i poszedłem dalej. Byłem wzruszony. Wydawało mi się, że niosę kruchy skarb. W świetle księżyca patrzyłem na blade czoło, na zamknięte oczy, na pukle włosów poruszane wiatrem i mówiłem sobie, że to, co widzę, jest tylko zewnętrzną powłoką. Najważniejsze jest niewidoczne. To, co mnie wzrusza najmocniej w tym małym śpiącym królewiczu, to jego wierność dla kwiatu, to obraz róży, który świeci w nim jak płomień lampy nawet podczas snu” (A. de Saint-Exupéry, Mały Książę, Warszawa 1994, s. 69). Kto wiarę uznaje za coś irracjonalnego, a to, co niewidzialne, uznaje za nieistniejące lub mniej ważne niż widzialna materia, ten nie tylko nie jest w stanie odkryć istnienia i obecności Niewidzialnego Boga, ale w drastyczny sposób okalecza też własne człowieczeństwo oraz swoje więzi z ludźmi. Właśnie dlatego chrześcijanie są większymi niż ateiści realistami w doborze metod poznania człowieka i w szukaniu prawdy o człowieku.
Klasycznym „argumentem” ateistów za ich rzekomą naukowością jest twierdzenie, że skoro chrześcijanie wierzą w Boga, to właśnie na nich spoczywa obowiązek udowodnienia, że Bóg istnieje. A skoro metodami nauk empirycznych nie sposób udowodnić istnienia Boga, to twierdzenie o Jego istnieniu powinno być uznane za irracjonalne. Tymczasem tego typu rozumowanie jest — nie zawsze świadomą — ucieczką od problemu człowieka. Otóż chrześcijanie nie wychodzą od wiary w to, że Bóg istnieje! Wychodzą natomiast od faktu, że żaden człowiek nie posiada wiedzy, dzięki której mógłby odpowiedzieć na dwa fundamentalne pytania: dlaczego istnieje świat i dlaczego ja, człowiek, jestem tak bardzo inny od wszystkiego w tym świecie, chociaż cieleśnie jestem do tego świata podobny. Ateiści zachowują się irracjonalnie zarówno wtedy, gdy udają, iż nie są świadomi zasadności i wagi tych dwóch pytań, jak i wtedy, gdy zadowalają się ateistycznymi odpowiedziami. Tymczasem chrześcijanie są świadomi wagi powyższych pytań i szukają na nie racjonalnych, a nie jakichkolwiek odpowiedzi!
Gdyby chrześcijanie twierdzili, że istnieje żółto-niebieski kruk o dwóch głowach i pięciu szyjach, to każdy rozumny człowiek miałby prawo żądać od nich empirycznych dowodów na uzasadnienie takiego twierdzenia. Istnienie bowiem tego typu hipotetycznego ptaka nie jawi się jako racjonalna hipoteza sensownie wyjaśniająca rzeczywistość, w której żyjemy. Jeśli jednak ktoś twierdzi, że szklanki same się nie tłuką, to nawet ateista będzie skłonny uznać, że twierdzenie to jest racjonalne. Tymczasem, kiedy chrześcijanin twierdzi, iż istnienie świata oraz oczywista wyjątkowość człowieka wymagają racjonalnego wytłumaczenia, to ateista natychmiast posądza swego rozmówcę o irracjonalizm oraz o zastępowanie wiedzy jakąś formą wiary. W rzeczywistości to właśnie postawa ateisty jest irracjonalna, gdyż — wbrew wiedzy naukowej! — wierzy on w to, że coś może istnieć bez przyczyny lub że coś nieświadomego siebie mogło być przyczyną pojawienia się człowieka, który jest siebie świadomy. Kto nie wierzy w Boga, ten jest w stanie uwierzyć w każdy absurd. Nawet w to, że on sam jest bogiem lub że bogiem jest nieświadoma siebie materia.
Wiara chrześcijan jest racjonalna, gdyż wierzą oni w to, że pochodzą od kogoś większego niż oni sami, a zatem od kogoś, kto w jeszcze większym niż oni stopniu potrafi myśleć, kochać i decydować. Natomiast wiara ateistów jest irracjonalna, gdyż wierzą w to, że pochodzą od nieświadomej siebie materii lub że są dziełem ślepego przypadku. Różnicę między wiarą chrześcijanina a wiarą ateisty można zobrazować za pomocą następującej analogii. Wyobraźmy sobie, że oto dwóch kosmitów ląduje na naszej planecie i że pierwszym przedmiotem, jaki znajdują, jest komputer. Obydwaj przybysze analizują najpierw budowę i zasady działania komputera, a następnie spotykają różne zwierzęta, a także ludzi. Na podstawie dostępnych im metod badań analizują zdolności zwierząt i ludzi. Po dokonaniu analiz jeden z kosmitów dochodzi do przekonania, że komputer został skonstruowany przez zwierzęta, a drugi — że przez człowieka. Żaden z kosmitów nie ma bezpośrednich dowodów w tej sprawie, a mimo to przekonanie owego drugiego kosmity jest bardziej racjonalne. Podobnie w odniesieniu do rzeczywistości człowieka wiara chrześcijan jest bardziej racjonalna niż wiara ateistów. Jest bowiem bardziej prawdopodobne to, że człowiek pochodzi od kogoś większego od siebie, niż to, że jest wytworem nieświadomej siebie materii.
Różnica między chrześcijanami a ateistami nie ogranicza się do odmiennych przekonań na temat samej tylko genezy człowieka. Różnica ta dotyczy także przekonań co do sensu i celu ludzkiego życia. Chrześcijanin wierzy, że celem jego życia jest coś większego, a raczej ktoś większy, niż martwa materia, nieświadoma siebie przyroda czy nieświadome siebie prawa ewolucji. Największe trudności intelektualne mają ci ateiści, którzy decydują się na to, by kochać innych ludzi. Z perspektywy ateizmu jest to bowiem zachowanie irracjonalne, a zatem sprzeczne z założeniami samego ateizmu. Skoro bowiem nieświadoma siebie materia czy ślepy przypadek sprawił, że przez kilkadziesiąt lat mogę funkcjonować jako świadoma siebie grudka materii i decydować o moim zachowaniu, to jedyną racjonalną postawą jest w tej sytuacji skrajny egoizm. Troska o drugiego człowieka musi być tu uznana za zachowanie irracjonalne.
Wprawdzie u zwierząt obserwujemy zachowania „altruistyczne” (na przykład utrata życia w obronie potomstwa), to jednak zwierzęta nie czynią tego ani świadomie, ani dobrowolnie. Wykonują jedynie program, który (w ich naturę?) został (przypadkowo?) wpisany. Jeśli natomiast ateista świadomie i z własnej woli decyduje się na troskę o kogoś innego niż on sam, to — chcąc działać w racjonalny sposób — powinien znaleźć racjonalne motywy takiego właśnie działania. Tymczasem w ramach założeń ateizmu racjonalne uzasadnienie troski o innych nie jest możliwe. W tej perspektywie jedyną logicznie uzasadnioną postawą jest skrajny egoizm. Skoro bowiem ktoś wierzy, że jego życie jest wynikiem przypadku i że jego śmierć jest końcem istnienia — i to niezależnie od sposobu tego istnienia! — to najrozsądniejszą strategią jest troska wyłącznie o własną wygodę oraz walka z drugim człowiekiem, który jest rywalem w osiągnięciu ograniczonej przecież ilości dóbr, będących do naszej dyspozycji. W perspektywie ateizmu zupełną rację ma J.P. Sartre wtedy, gdy twierdzi, że „piekło to inni”. Intelektualny niepokój powinien towarzyszyć zarówno chrześcijanom, jak i ateistom. Ateista ryzykuje bowiem to, że nie wykorzysta swoich możliwości intelektualnych i że zadowoli się — ze względów pozaintelektualnych! — irracjonalną wiarą w to, iż pochodzi od zegoś mniejszego niż on sam. Z kolei chrześcijanin ryzykuje to, że w praktyce codzienności zadowoli się czymś mniejszym niż życie w miłości i prawdzie, a zatem czymś mniejszym niż życie zgodne z jego własną wiarą. Zadaniem ateisty jest odważna refl eksja nad własnymi przekonaniami na temat pochodzenia i tajemnicy człowieka oraz na temat sensu ludzkiego życia. Natomiast zadaniem chrześcijanina jest odważne stawianie sobie pytania o to, czy tylko wierzy w Boga, czy też naśladuje tego Boga, w którego uwierzył.
|
|
|
Powrót do góry
|
|
|
Bimi Site Admin
Dołączył: 20 Sie 2005 Posty: 20450
Post zebrał 0 sat Podarowałeś sat
|
Wysłany: 12:48, 20 Lip '07
Temat postu: |
|
|
|
|
Powrót do góry
|
|
|
Baccalus
Dołączył: 13 Lut 2007 Posty: 414
Post zebrał 0 sat Podarowałeś sat
|
Wysłany: 19:34, 20 Lip '07
Temat postu: |
|
|
Dziękuję XTC88.
Popieram pisanie na forum mądrych rzeczy, zwane plagiatem. W prawdzie nie zgadzam się z całą logiką autora, to jednak w części tak.
_________________ Admin ograniczył mi liczbę postów do 4, bo krytykowałem policjanta kopiącego człowieka podczas Marszu Niepodległości. Teraz 1/dobę(nie powiedział dlaczego).
|
|
|
Powrót do góry
|
|
|
Voltar
Dołączył: 29 Sie 2006 Posty: 5408
Post zebrał 0 sat Podarowałeś sat
|
Wysłany: 21:11, 20 Lip '07
Temat postu: |
|
|
Cytat: | Wiara chrześcijan jest racjonalna, gdyż wierzą oni w to, że pochodzą od kogoś większego niż oni sami, a zatem od kogoś, kto w jeszcze większym niż oni stopniu potrafi myśleć, kochać i decydować. Natomiast wiara ateistów jest irracjonalna,
|
bla bla bla... autor zapomniał dodać że ten "ktoś większy" składa się z trzech osób w jednej, przy czym za sprawą trzeciej, która pochodzi od drugiej i pierwszej, druga została zrodzona z dziewicy niepokalanie poczętej, która pozostała dziewicą żywcem wziętą do Nieba. Racjonalizm psia kość.
Ateizm nie jest wiarą. Ateizm jest wiedzą. Wiem i nie muszę wierzyć, że boga-osobowego nie ma , bo sama jego definicja jest bzdurna. Bóg, ktory jest tylko bogiem, bogiem być nie może. Co to za bóstwo wszechogarniające wszystkość, skoro jest odrębne od innych bytów i byty te może skazywać na męki piekielne? Co to za bóg który jest odrębny od "zła" i za nie nie odpowiada i się go wypiera? I wreszcie co to za bóg mieszkający w niebiosach? Kto stworzył niebiosa i całą rzeczywistość transcendentną? Bóg? To gdzie był wcześniej? I po co tworzyl ludzkość skoro jej celem jest powrót do pierwotnego stanu? Po to by po drodze część kreacji skazana została na wieczność cierpień?
Na czymże to opieracie wiarę? Na biblii? ktoś ja przeczytał chociaż? wiarę w co? w bóstwo wszechmocne i wszechdobre, które na zło patrzy przez palce? Co to za "byt najwyższy" który przejawia nic ponad ludzkie uczucia i emocje?
Poza tym ateizm nie wyklucza panteizmu...
|
|
|
Powrót do góry
|
|
|
Baccalus
Dołączył: 13 Lut 2007 Posty: 414
Post zebrał 0 sat Podarowałeś sat
|
Wysłany: 05:45, 21 Lip '07
Temat postu: |
|
|
Oj, chyba wiesz, że wiele doktryn, w tym dotycząca trójcy została zapożyczona i zasymilowana przez Kościół z pogańskich wierzeń, żeby "nowa, lepsza wiara" nie różniła się zbytnio od tej starej, ale... no niedoskonałej.
Wikidedia napisał: | Trójca Święta - dogmatyczne określenie w większości wyznań chrześcijańskich, niemające jako termin bezpośredniego źródła w Biblii, ujmujące istnienie Boga w Trzech Osobach. Formuła Trójcy zatwierdzona została w 325 roku podczas soboru nicejskiego. |
Voltar napisał: | Ateizm nie jest wiarą. Ateizm jest wiedzą. |
Wikidedia napisał: | Ateizm – pogląd odrzucający wiarę w Boga jako sprzeczną z rozumem i nienaukową; tłumaczy zjawiska świata bez odwoływania się do przyczyn nadnaturalnych; jako składnik refleksji filozoficznych łączy się ze stanowiskiem racjonalistycznym i materialistycznym. |
Wikidedia napisał: | Wiara- W religoznawstwie polega na przyjęciu istnienia lub nie istnienia czegoś bez żadnego dowodu wiarygodnie potwierdzającego ten fakt. |
Ja uważam, że to to nie takie proste. "Wierzyć w Boga". Czy ktoś, kto nigdy o nim nie słyszał, może wierzyć? A raczej, czy może być przekonany, że wierzy i to stwierdzić? Wydaje mi się, że nie. Ale nie o to chodzi, że nie może uwierzyć, ale o to, że nie wierzy. Czy to znaczy, że jest ateistą? Nie. Nie klasyfikuje się do żadnej z grup stosunku do Boga.
Według teistów jest on nieszczęśnikiem niemającym kontaktów ze słowem Bożym, któremu należy je przybliżyć, aby stał się "wierzącym". Ateiści powiedzieli by:" Człowiek, jak każdy inny. Ma farta, że nie musi się męczyć z pytaniem, czy Bóg istnieje, czy nie."(No coś takiego by chyba powiedzieli, nie )
Przez powyższy przykład chcę wyciągnąć wniosek, że "wiara w Boga" nie jest potrzebna do tego, żeby żyć. Muszę jednak doprecyzować.
Człowiek ma ciało. Ciało to... materia ulegająca przemianie, która prowadzi do jego rozpadu. Jak zapewne wiemy posiadamy mechanizmy, które przyczyniają się do "zachowania ciągłości gatunku". Jemy, pijemy itd.. Z perspektywy naszej, ludzkiej, ludzie prezentują wielce zróżnicowaną gamę zachowań. A niby do przeżycia potrzebne jest to samo. To po co komu wojny, wszystkie te przekręty polityczne, kradzieże i inne, niebędące korzyścią dla ogółu? Bo życie nie jest takie proste!(nie twierdzę, że uważam, że znam sens życia, ale przedstawiam tylko moje przemyślenia, krytykujcie!)
Nie biorąc pod uwagę tego, czy ludzie to ewolucyjny produkt, czy boski, faktem (no chyba nas tak nie oszukują) jest, że do bogów ludzie doszli przez setki tysięcy lat. Dlaczego? Tak jak wcześniej wspomniałem, do życia potrzebne jest to samo. Jednak życie jest brutalne i znienacka można było stać się posiłkiem dużego kotka, albo pieska. Wykształciła się więc u ludzi(i nie tylko rzecz jasna) potrzeba współpracy, troski o członka grupy. Tą potrzebę przekazywano w kulturze i robi się to do dziś. "Dbaj o żonę, męża, dzieci, starszych rodziców, dobro społeczne itp.. piękne według wierzących i chyba ateiści się również zgodzą, że właściwe. Ale umysł ludzki ma również cechę myślenia przyczynowo skutkowego. "Dlaczego?"- zada pytanie młody człowiek. Czy pierwotnie wytłumaczeniem było to dążenie do przetrwania? Oczywiście, że nie. Ludzie o przetrwaniu samym w sobie nie myśleli. Jednak umysł pozwalał na podejmowanie działania, które przetrwanie umożliwiało. Zaistniała potrzeba uzasadnienia swojego postępowania spowodowała wytworzenie się idei Boga, bogów, duchów przodków itp.. Dlaczego to?
1- Wymagało czegoś trwałego, co mocno motywuje, niejednokrotnie przez strach przed konsekwencjami złamania danych zasad, który w większości był uzasadniony, lecz egzekutorem nie był Bóg, a współbracia lub zwykłe prawa fizyki. Nadano więc temu czemuś cechę wieczności. Wieczność skutecznie wzbudza szacunek.
2- Ludzki umysł był skłonny do naśladowania znanej rzeczywistości, więc nadał temu czemuś szereg ludzkich cech. Jedni dawali mu tylko pozytywne inni obie a jeszcze inni tylko negatywne cechy. No i tak powstali demony, duchy, bogowie, Bóg, Szatan.
Powstały więc pierwsze wierzenia, uzasadniające zbiór zasad postępowania, które uważały za właściwe, a uważały je dlatego, że nieuważające ich grupy częściej ginęły, jako nadane "z wysokości".
!!I teraz uwaga, bo będą ważne rzeczy!!
W tamtych czasach nie było istotne w społecznościach rozważanie, czy Bóg istnieje, czy też nie i jakie są na to dowody. Liczyło się postępowanie według jego przykazań, które było niewątpliwie korzystne. Moim zdaniem nie należy określać ludzi przeszłych jako prymitywnych, dlatego, że wierzyli w bogów. Wręcz przeciwnie! Grupy najbardziej religijne były najlepiej rozwijającymi się , wręcz stworzyły cywilizacje. Jak wiemy i to nie ma co się łudzić wiara, religia była wykorzystywana przez kapłanów do kontrolowania zachowań dużych grup podporządkowanych autorytetowi kapłana, władcy z nadania od boga. Jednak co w tym złego? Nic, dopóki nie pojawią się głosy domagające się zerwania z wiarą, uzasadniające to brakiem jej zasadności.
Niewątpliwie największymi głosicielami ateizmów(chodzi mi o wszelkie idee niejasności co do Boga) byli ludzie najlepiej wykształceni. Tak jak kapłani. Wykształcenie i majątek, który im je umożliwił pozwoliły na stworzenie teorii o nieistnieniu Boga. To, że Boga nie ma, nie zmienia nic. Ludzie i tak w niego wierzyli nie mając dowodów i było im z tym dobrze. Sytuacja człowieka zmienia się wówczas, gdy zmienia się jego postępowanie a nie to, czy coś jest czy nie. Ludzie, którzy nie wierzą w Boga nie muszą postępować inaczej niż ci, którzy wierzą, jeżeli ich kultura bazuje na zasadach wiary. Jednak łatwiej jest spowodować zmianę ich postępowania. Nie chodzi mi o zmianę natychmiastową bo wiem, że kultury z umysłu się nie wypleni tak szybko. Chodzi mi o długotrwały proces przemiany postawy ludzi, ich świadomości i przeświadczenia.
Wydaje mi się, że w wielkiej mierze idee ateistyczne były wynikiem dostrzeżenia nieprawości występującej w Kościele oraz opracowania projektu społeczeństwa bez realnie obrzydliwego Kościoła. Opierały się one o wnioski kilku pokoleń. Przez ten czas nie możliwe było wykorzenienie oddania się Kościołowi wśród ludności. Nie wątpię, że wielu oświeceniowych filozofów działało z czystych intencji. Właśnie tych, które pierwotnie zawierały kulty bóstw. Opierali oni jednak swoje przekonania na nowej wartości, jakim było wywyższenie własnego istnienia, wywyższenie istoty ludzkiej i nadaniu jej umysłowi cech boskości. WIERZYLI oni w umysł, rozum, mądrość. Na tej WIERZE chcieli budować społeczeństwa. Pomysł uważam za wspaniały, tak samo jak budowanie społeczeństw na wierze w Boga, Stwórcę. Oba są mi jednakowo właściwe, dlatego, że moim zdaniem nie jest istotne na jakim gatunku skały budujemy, czy li nie istotne jest jaką samoniedefiniującą się ideą uzasadniamy swoje prawa, wartości, zasady. Istotne jest to, czy te zasady są rzeczywiście właściwe, korzystne, prowadzą do przetrwania gatunku, do polepszania się jego kondycji.
Zdanie wyraziłem- nie istotne jest to, czy wierzysz w Boga, czy w swój umysł. Istotne jest to, co z tą wiarą robisz.
Osobiście postać Jezusa wydaje mi się klasycznym przykładem człowieka oświeceniowego. Stoicki spokój, opanowanie, szacunek dla wszystkich ludzi, mądrości wyjaśniane przez przypowieści(podobieństwa), czyli bajki, opowieści takie jak w czasach oświecenia.
!!A teraz jeszcze ważniejsze rzeczy!!
Na początku Kościół, ale nie katolicki, a ten bezpośredni pojezusowy był wspaniały. Jak wiemy później cesarze dostosowali jego zasady do własnych ideologi, przez co na masową skale zniekształcili prawdziwe przesłanie. Wydaje mi się, że identycznie postąpiono ze zdobyczami rewolucji francuskiej. Bogaci świeccy walczyli z Kościołem już nie dla ludzi a O ludzi, jako źródło dochodów. Na pijakach, rozpustnikach, hazardzistach i innych ludziach nie postępujących zgodnie z zasadami wiary zarabia się nie mało. A wszystko w imię "walki z ciemnogrodem". Poza tym władzę łatwiej jest przejąć nikczemnikom, gdy ludzie nie wiedzą o ich cechach, nie znają historii i pochodzenia, korzeni kandydatów. dlatego propaguje się zapominanie historii a w świadomości ludzi odrzucenie jej przez uczynienie nieatrakcyjną, męczącą, nudną itp. Kontrolowanie populacji jest łatwiejsze przy nowoczesnej technice, gdy ludzie bez zastanowienia robią to, do czego się ich namawia. Po to są media- propaganda.
Podsumowanie:
Starałem się przedstawić mój pogląd, który skrótowo wygląda następująco i którego nie można rozumieć biorąc pod uwagę jedno zdanie i innych nie:
Nie istotne jest to, czy wierzysz Boga, czy nie. Istotne jest to, czy twoje postępowanie jest właściwe. Jeżeli motywacją twojego postępowania jest służba Bogu- szanuję to i popieram, dopóki działania przyczyniają się do przetrwania wszystkich. Jeżeli motywacją twojego postępowania jest uwielbienie życia i własnego rozumu- szanuję to i popieram, dopóki działania przyczyniają się do przetrwania wszystkich. Żyją ludzie, którym zależy na władzy. Aby ją zdobyć ogłupiają innych ludzi. Uważam to za niekorzystne- złe, czemu należy się przeciwstawić. Nie uznaję zasad, które w racjonalnie żyjących społeczeństwach, w czasach siły racji, nie racji siły narzucają własna zwierzchność ludzkości. Masoni, Iluminaci i jak ich tam zwał, ci, którzy wykorzystując intelekt ogłupiają ludzi zamiast ich edukować żyją i działają. Wydarzenia nie dzieją się od tak. Walka wierzących z niewierzącymi ustawiana jest tak, żeby zająć czas kłótnią o takie pierdoły jak to, czy Bóg istnieje, czy też nie. Dla wierzącego każdy listek na drzewie, każdy owad, kropla rosy jest dowodem na jego istnienie. Dla niewierzącego nie ma dowodu. Ten spór jest sztuczny!! W nim nie o to chodzi. Masonom chodzi o to, żeby ludzie odeszli od uszlachetniających ich zasad postępowania- czystości, wstrzemięźliwości i innych, które są racjonalnie właściwymi, które czynia każdego człowieka pięknym stworzeniem. Masonom zależy, aby ludzie byli bydłem, bo takimi się łatwo kieruje. Celem życia naszym powinno być samodoskonalenie, które jest ciągłym wykorzystywaniem umysłu do panowania nad ciałem, co wierzący chrześcijanie nazywają "niesieniem krzyża".
To chyba tyle. Co o tym sądzicie??
_________________ Admin ograniczył mi liczbę postów do 4, bo krytykowałem policjanta kopiącego człowieka podczas Marszu Niepodległości. Teraz 1/dobę(nie powiedział dlaczego).
|
|
|
Powrót do góry
|
|
|
XTC88
Dołączył: 14 Lut 2007 Posty: 1823
Post zebrał 0 sat Podarowałeś sat
|
Wysłany: 09:20, 21 Lip '07
Temat postu: |
|
|
|
|
Powrót do góry
|
|
|
tournament
Dołączył: 09 Gru 2006 Posty: 416
Post zebrał 0 sat Podarowałeś sat
|
Wysłany: 13:10, 21 Lip '07
Temat postu: |
|
|
Wiecie co laczy Chrzescijan i Ateistow....Smierc....wiec to jest pewny punkt odniesienia do naszej rzeczywistosci....... Cytat: | Żydowscy komuniści odgrywali bardzo znaczącą rolę w antyreligijnej indoktrynacji prowadzonej w ramach sowietyzacji dawnych polskich szkół. By przypomnieć choćby, jakże wymowne zapiski Beaty Obertyńskiej na ten temat w jej jakże dramatycznych wspomnieniach W domu niewoli: Księża chodzą przeważnie po cywilnemu, bo wyłapują ich pod byle pozorem. Większość klasztorów tylko rozpędzili. W "Sacre-Coeur" mieszka balet z Kijowa. Zakonnice przebrane po świecku, muszą im usługiwać, gotować, sprzątać. U "Karmelitanek" - szpital. Jedynie szkoły "Benedyktynek" i "Urszulanek" jeszcze się jakoś trzymają. Oczywiście program nauk przycięty ściśle do okoliczności. Żadnej nauki religii, żadnej historii. W obu szkołach stoi na czele żydowsko-komunistyczna komisja.
Władze urządzają dla młodzieży przymusowe, antyreligijne mityngi. Jest wykład, a potem dyskusja. Postawa dzieci wspaniała. Na jednym z mityngów wykładowca rzuca sali pytanie:
*
Gdzie wy widzicie tego waszego Boga? Gdzie on jest?
*
W niebie.
*
Ot i nieprawda! Jestem "lotczykiem". Latałem nieraz wysoko, bardzo wysoko, pod samo niebo. I oglądałem się. I żadnego Boga nie widziałem.
*
Trzeba było spaść i zabić się. Zaraz by Go pan zobaczył!
To autentyczna odpowiedź czternastoletniego chłopca (por. B. Obertyńska W domu niewoli, Chicago 1968, s. 12-13).http://www.polonica.net/Przemilczane_Zbrodnie_8.htm |
|
|
|
Powrót do góry
|
|
|
Boruta
Dołączył: 08 Mar 2007 Posty: 799
Post zebrał 0 sat Podarowałeś sat
|
Wysłany: 17:24, 21 Lip '07
Temat postu: |
|
|
W jednym z wywiadów Marian Pankowski (pisarz i historyk literatury, a zarazem były więzień Oświęcimia) określający samego siebie jako „niewierzącego” powiada tak:
„... Uważam, że w Europie słowo "ateista" jest zupełnie nonsensowne, bo wszyscy jesteśmy wychowani w świecie ludzi wierzących.
Możemy protestować, mówić, że się nie godzimy z Panem Bogiem, twierdzić, że go nie ma, ale On jest, chociaż Go nie ma.
Istnieje głęboko w naszych myślach, obawach, nieszczęściach i szczęściach.
Jeśli myślę o definitywnej utracie wiary w istnienie jakiegoś Boga Ojca Wszechmogącego - stało się to w Auschwitz.
Szliśmy do pracy w rytm muzyki i widzieliśmy rodziny żydowskie przy drutach, uśmiechnięte, machające do nas, jeszcze z walizkami. Kiedy wracaliśmy, to stały już tylko walizki, a komin krematorium trząsł się od czerwonego płomienia.
Jestem niewierzący, ale sprzeciwiam się głupocie ateistów uważających, że nauka wszystko wyjaśnia i udowadnia. Guzik. Niczego nie udowadnia. ...”
I zmieniając niejako tok dyskusji ...zacytuję Voltara, ale nie żeby go krytykować czy wdawać się z Nim w niepotrzebną polemikę, ale zestawić z religijnym swiatopoglądem, któremu to co pisze nie jest zupełnie obce, ... tak więc: Voltar napisał: | ...Wiem i nie muszę wierzyć, że boga-osobowego nie ma , bo sama jego definicja jest bzdurna. Bóg, ktory jest tylko bogiem, bogiem być nie może. Co to za bóstwo wszechogarniające wszystkość, skoro jest odrębne od innych bytów i byty te może skazywać na męki piekielne? Co to za bóg który jest odrębny od "zła" i za nie nie odpowiada i się go wypiera? I wreszcie co to za bóg mieszkający w niebiosach? Kto stworzył niebiosa i całą rzeczywistość transcendentną? Bóg? To gdzie był wcześniej? I po co tworzyl ludzkość skoro jej celem jest powrót do pierwotnego stanu? Po to by po drodze część kreacji skazana została na wieczność cierpień?
Na czymże to opieracie wiarę? Na biblii? ktoś ja przeczytał chociaż? wiarę w co? w bóstwo wszechmocne i wszechdobre, które na zło patrzy przez palce? Co to za "byt najwyższy" który przejawia nic ponad ludzkie uczucia i emocje?
Poza tym ateizm nie wyklucza panteizmu... |
Prawda, ... ateizm nie wyklucza panteizmu,
...ale przywołane wyżej argumenty przemawiające na korzyść ateizmu nie tyle przeczą istnieniu Boga, co są wykrzyczanym protestem przeciwko plemiennemu bóstwu Hebrajczyków (zwłaszcza w jego katolickiej wersji), które dzięki niezwykłemu splotowi okoliczności podniesione zostało do rangi uniwersalnego Boga i jedynej sprawczej siły Wszechświata.
Z krytyką „panteizmu” (w sensie teologicznym) spotkałem się kiedyś na forum Żydów polskich ... i choć ze zrozumiałych względów brało ono w „obronę” Boga hebrajczyków (wyrażając się w zasadzie odrębności, która jest jednym z filarów Judaizmu), to warte jest przytoczenia.
Pewien internauta (którego podejrzewam o rabiniczne wykształcenie) kwituje je (tj. twierdzenie, że Bóg jest wszystkim we wszystkim) w następujący sposób: ... Bóg stworzył świat, ale nie jest światem, czyli wszystkim. Z wielu powodów, z których najważniejszym jest fakt, że Bóg nie istnieje w sensie fizycznym, a sposobem istnienia świata jest właśnie fizyczność. Bóg jest kreatorem wszystkiego, ale nie jest wszystkim.
To ważne, bo konsekwencje są istotne: świat fizyczny jest poza moralnością, więc gdyby zakładać, że świat (wszystko) jest, ..., "częścią Boga", prowadziłoby to do zupełnie przeciwnego judaizmowi twierdzenia, że Bóg jest poza moralnością. ...
Uważam, że jest to niezły wybieg ... ale katolicy nie stosują go wcale i popadaja w coraz wieksze wątpliwości ...
To jeszcze nic ... paradoksalnie "dobremu" samopoczuciu ateistów zagraża sama teoria "Wielkiego Wybuchu", ktora postuluje istnienie "Poczatku" (hbr. Bereszit), co z kolei stało się "wiatrem w żagle" dla różnej maści adeptów kabalistycznej szkoły (właściwie nurtu) o tej samej nazwie (Początek, Na Poczatku, W Początku czyli Bereszit) według których świat materialny powstał z "nieskończenie małego punktu", ... co my nazywamy "osobliwością".
Takie postawienie sprawy umożliwia zadanie kolejnego pytania, które w czasach kiedy uczeni wierzyli, że świat istniał od zawsze było raczej "niemożliwe", a mianowicie ... (nie gdzie był Bóg zanim powstał świat) ale Kto stoi za tym początkiem tj. Kto (Co) jest jego sprawcą ???
a teraz zupełnie coś innego
Baccalus napisał: | ...Na początku Kościół, ale nie katolicki, a ten bezpośredni pojezusowy był wspaniały |
tiaaaaaaa ... zwłaszcza jak Szymon Piotr Mocą Ducha Świętego odebrał życie pewnemu małżeństwu, które nie oddało wszystkiego co posiadało powstającej co dopiero chrześcijańskiej komunie ...
Baccalus napisał: | ...W tamtych czasach nie było istotne w społecznościach rozważanie, czy Bóg istnieje, czy też nie i jakie są na to dowody. Liczyło się postępowanie według jego przykazań |
Idea Boga, poprzedza sformułowanie „przykazań” ... gdyż dopiero „jego autorytet” uzasadnia ich narzucenie coraz bardziej różnicującej się społeczności ludzkiej ....
W czasach poprzedzających powstanie pierwszych miast-państw oraz przekształcenie się luźnych watach w plemiona nie było potrzeby tworzenia specjalnych kodeksów zawierających zasady postępowania ludzi względem siebie oraz, a może przede wszystkim względem władzy „duchownej” (kapłani) i świeckiej.
Do tego potrzebny był autorytet ... często musiał on przewyższać autorytet lokalnego władcy, który co tu dużo nie mówić był tak samo zwykłym śmiertelnikiem jak jego poddani ... stąd koniecznym stało się odwoływanie się przez pierwszych kodyfikatorów praw do czynnika boskiego, który tkwił w ludziach od niepamiętnych czasów.
W przeciwnym razie ...każdy następny władca (król - kapłan) po obaleniu swojego poprzednika mógłby wprowadzać w życie kodeks z nowymi przykazaniami, w stosunku do „przykazań jego poprzednika” pozostającymi w jawnej sprzeczności.
Jeżeli zmiany w kodeksach nie były rewolucyjne, albo żadne to stały za nimi nie tylko ekonomiczne interesy warstw rządzących ale również przekonanie o ich „boskim pochodzeniu”.
Powinniśmy pamiętać, że „starożytni” nie byli większymi cynikami od nas, gdyż nie dysponując takim „aparatem poznawczym” jak my, w postaci zdefiniowania i poznania tak wielu, choć nie wszystkich jeszcze „praw przyrody” nie kwestionowali tak powszechnie jak czyni się to dzisiaj istnienia Boga (Bogów). Dlatego uważam, że nie tyle cynicznie jak nam współcześni, ale w dobrej wierze narzucali ludowi „boskie prawa”.
Poza tym ... jak najbardziej zgadzam się z Baccalusem
Pozdrawiam
|
|
|
Powrót do góry
|
|
|
Voltar
Dołączył: 29 Sie 2006 Posty: 5408
Post zebrał 0 sat Podarowałeś sat
|
Wysłany: 19:24, 21 Lip '07
Temat postu: |
|
|
prawdziwe przebudzenie następuje w momencie odrzucenia biblii jako źródła wiary, wystarczy tak naprawdę przyczytac z kilka ewangelii by stwierdzić że większość katolickich dogmatów jest wyssana z palca. jezus ewangeliczny i pawłowy nie jest współistotny ojcu, nie jest Bogiem, obrusza się gdy nazywa się go "dobrym" bo tylko bóg w niebiosach jest dobry, posiada rodzeństwo, do matki odnosi się w sposób impertynecki (co tobie i mnie kobieto)...
kilka fragmentów z ewangelii marka:
3.20. I przychodzi do domu. I znowu gromadzi się tłum, tak iż nie mogli nawet chleba zjeść. 3.21. Usłyszawszy [o tym] bliscy jego wyruszyli, aby go pochwycić. Mówili bowiem, że oszalał.
8.22. I przychodzą do Betsaidy. I przywodzą do niego ślepego. I proszą go, aby go dotknął. 8.23. A on wziął ślepego za rękę, wywiódł go poza wieś, plunąwszy w jego oczy, włożył nań ręce i pytał go: Czy coś widzisz? 8.24. A popatrzywszy ku górze rzekł: Widzę ludzi, jak drzewa widzę ich chodzących.
14.51. A pewien młodzieniec szedł za nim, owinięty w całun na nagim ciele. I chwytają go. 14.52. On zaś zostawiwszy całun uciekł nagi.
13.32. Ale o tym dniu czy godzinie nikt nie wie: ani posłańcy w niebie, ani Syn, tylko Ojciec.
Nie będę się więcej znęcał. Odrzucenie chrześcijaństwa otwiera oczy i umysł i stawia nas nagim przed światem. I dopiero wtedy zaczyna zastanawiać się naprawdę: do czego to wszytko zmierza, czym jest ta rzeczywistość, dlaczego jestem akurat tym kim jestem w tym czasie a nie w innym. A odpowiedzi udzielane do tej pory wydają się stekiem bzdur porównywalnym do oficjalnej wersji 9.11.
Bycie ateistą/buddystą nie oznacza braku poczucia swoistej "boskości" tego co nas otacza, niepojętności świata, który dla chrześcijan jest jedynie chwilowym mirażem... więc czemu to ONI tak bardzo boją się śmierci?...
Bycie człowiekiem, tym kim jestem teraz, jest dla mnie jedynie chwilowym złudzeniem wśród eonów istnień...
Jak śpiewał MAgik: Ty też jesteś bogiem.... tylko wyobraź to sobie...
Bogiem który objawia się w miliardach stworzeń i przez nie doświadcza rzeczywistości...
|
|
|
Powrót do góry
|
|
|
mooniek
Dołączył: 17 Lip 2007 Posty: 1979
Post zebrał 0 sat Podarowałeś sat
|
Wysłany: 19:52, 21 Lip '07
Temat postu: |
|
|
Baccalus napisał: | Celem życia naszym powinno być samodoskonalenie, które jest ciągłym wykorzystywaniem umysłu do panowania nad ciałem, co wierzący chrześcijanie nazywają "niesieniem krzyża".
To chyba tyle. Co o tym sądzicie?? |
Jak niewielu ludzi pojmuje, że od słuchania ważniejsze jest wykonywanie. Również niewielu wie, że "urodzić się na nowo" jest równoznaczne z odejściem od dotychczasowego sposobu życia i wejście na ścieżkę duchowego odrodzenia i doskonalenia, o którym napisałeś w ostatnim zdaniu. Znasz drogę i wiesz dokąd idziesz. Pozdrawiam.
|
|
|
Powrót do góry
|
|
|
Pafka
Dołączył: 18 Lut 2007 Posty: 383
Post zebrał 0 sat Podarowałeś sat
|
|
Powrót do góry
|
|
|
Scorpio
Dołączył: 06 Mar 2007 Posty: 1250
Post zebrał 0 sat Podarowałeś sat
|
Wysłany: 20:46, 21 Lip '07
Temat postu: |
|
|
niektórzy ateisci zachowują się tak jakby czekali na cud tylko po to aby mogli go zanegować
|
|
|
Powrót do góry
|
|
|
Pafka
Dołączył: 18 Lut 2007 Posty: 383
Post zebrał 0 sat Podarowałeś sat
|
Wysłany: 21:15, 21 Lip '07
Temat postu: |
|
|
Cytat: | niektórzy ateści zachowują się tak jakby czekali na cud tylko po to aby mogli go zanegować |
Typowy przykład ateizmu spod znaku przykościelnej budki z piwem. Niczym się to nie różni od katolickiej super dewocji.
Mimo wszystko taka postawa też jest potrzebna, albowiem nie byłoby się z kogo śmiać.
|
|
|
Powrót do góry
|
|
|
Scorpio
Dołączył: 06 Mar 2007 Posty: 1250
Post zebrał 0 sat Podarowałeś sat
|
Wysłany: 21:19, 21 Lip '07
Temat postu: |
|
|
"...tylko płacz i zgrzytanie zębów
|
|
|
Powrót do góry
|
|
|
urwis
Dołączył: 16 Lut 2007 Posty: 198
Post zebrał 0 sat Podarowałeś sat
|
Wysłany: 06:26, 22 Lip '07
Temat postu: |
|
|
rozne mam przemyslenia ale za duzo pisania, nie chce mi sie . Moze tylko ze:
"Boga mozesz znalezsc pod kamieniem na drodze"
_________________ "Ci fałszywi Apostołowie, to podstępni działacze.
Oni udają Apostołów Chrystusa, nic dziwnego.
Sam bowiem szatan podaje się za anioła Światłości"
2Kor 11,13-14
|
|
|
Powrót do góry
|
|
|
mooniek
Dołączył: 17 Lip 2007 Posty: 1979
Post zebrał 0 sat Podarowałeś sat
|
Wysłany: 06:46, 22 Lip '07
Temat postu: |
|
|
Voltar napisał: |
Jak śpiewał MAgik: Ty też jesteś bogiem.... tylko wyobraź to sobie...
|
Pełno w tych czasach "magików" wszelkiej maści, robiącym ludziom wodę z mózgu.
|
|
|
Powrót do góry
|
|
|
Voltar
Dołączył: 29 Sie 2006 Posty: 5408
Post zebrał 0 sat Podarowałeś sat
|
Wysłany: 10:07, 22 Lip '07
Temat postu: |
|
|
widać że nie wiesz o kim piszę
|
|
|
Powrót do góry
|
|
|
Baccalus
Dołączył: 13 Lut 2007 Posty: 414
Post zebrał 0 sat Podarowałeś sat
|
Wysłany: 11:05, 22 Lip '07
Temat postu: |
|
|
Voltar- Zgadzam się, że wiele z dogmatów Kościoła Katolickiego została opracowana przez późniejszych patriarchów.
Voltar napisał: | do matki odnosi się w sposób impertynecki (co tobie i mnie kobieto)... |
impertynencja- niegrzeczność, arogancja, zuchwalstwo, grubiaństwo; zniewaga, obelga.
CO TOBIE DO MNIE NIEWIASTO..JESZCZE NIE NADESZŁA GODZINA MOJA....CZy wynika z tych słów że Jezus miał być posłuszny na jej słowa????Ona przecież pokornie dalej dodała ....cokolwiek wam powie ,uczyńcie.... Przecież jasno z tej relacji wynika,że Jezus uznawał ją tylko jaką ziemską matkę,która sama była zależna od poleceń i mocy Boga;tak jak i Jezus.,który udokumentował wieloma cudami bez udziału Marii,że jest posłany od Boga by zbawić ludzkość,by cudami uwiarygodnić to posłannictwo od Jehowy/Jahwe/.
http://209.85.135.104/search?q=cache:NDP.....=firefox-a
To nie była niegrzeczność, arogancja zuchwalstwo czy grubiaństwo. Z kulturze polskiej do matki należy zwracać się z szacunkiem. Zasada ta oparta jest na niższości dziecka do matki. Jezus świadomy był swojej równości wobec Maryi. Nie mówił do matki, a do siostry.
Voltar napisał: | 3.20. I przychodzi do domu. I znowu gromadzi się tłum, tak iż nie mogli nawet chleba zjeść. 3.21. Usłyszawszy [o tym] bliscy jego wyruszyli, aby go pochwycić. Mówili bowiem, że oszalał. |
ANDRÉ SEVE napisał: | Nie jest to już spokojne kazanie, wchodzimy w klimat największego niezrozumienia. Bliscy Jezusa próbują wyciągnąć Go z tego, co wydaje im się czystym obłędem: „Odszedł od zmysłów!”. Natomiast wywiadowcy z Jerozolimy ośmielają się postawić Mu zarzut tak straszliwy, że Jezus, głęboko dotknięty, może tylko powiedzieć: „Wszystko, tylko nie to!”. Swoim zarzutem zabili przebaczenie, zatruwając samo źródło przebaczenia. Marek wyjaśnia nam, dlaczego ich wina jest wieczna: „Mówili bowiem: Ma ducha nieczystego”. |
Myśleli, że Jezus "odszedł od zmysłów". Co nie znaczy, że tak było. A czy nie uważano za takich ludzi głoszących, że Ziemia jest okrągła?
Voltar napisał: | 8.22. I przychodzą do Betsaidy. I przywodzą do niego ślepego. I proszą go, aby go dotknął. 8.23. A on wziął ślepego za rękę, wywiódł go poza wieś, plunąwszy w jego oczy, włożył nań ręce i pytał go: Czy coś widzisz? 8.24. A popatrzywszy ku górze rzekł: Widzę ludzi, jak drzewa widzę ich chodzących. |
św. Marek napisał: | 22 Potem przyszli do Betsaidy. Tam przyprowadzili Mu niewidomego i prosili, żeby się go dotknął. 23 On ujął niewidomego za rękę i wyprowadził go poza wieś. Zwilżył mu oczy śliną, położył na niego ręce i zapytał: «Czy widzisz co?» 24 A gdy przejrzał, powiedział: «Widzę ludzi, bo gdy chodzą, dostrzegam ich niby drzewa». 25 Potem znowu położył ręce na jego oczy. I przejrzał [on] zupełnie, i został uzdrowiony; wszystko widział teraz jasno i wyraźnie. 26 Jezus odesłał go do domu ze słowami: «Tylko do wsi nie wstępuj!». |
Nie wiem skąd w twoim cytacie wzięły się słowa "A popatrzywszy ku górze rzekł". Wiem jednak, że nie występują one w żadnym z trzech oficjalnie wydanych przekładów Biblii, w których to sprawdzałem. Jedynym miejscem w internecie, gdzie ów słowa występują jest forum racjonalisty. Bardzo je szanuję. Ale w tym temacie nie mówi prawdy. A przynajmniej mi się tak wydaje. Jeżeli się mylę, popraw mnie, proszę.
Voltar napisał: | 14.51. A pewien młodzieniec szedł za nim, owinięty w całun na nagim ciele. I chwytają go. 14.52. On zaś zostawiwszy całun uciekł nagi. |
św. Marek napisał: | 43 I zaraz, gdy On jeszcze mówił, zjawił się Judasz, jeden z Dwunastu, a z nim zgraja z mieczami i kijami wysłana przez arcykapłanów, uczonych w Piśmie i starszych. 44 A zdrajca dał im taki znak: «Ten, którego pocałuję, to On; chwyćcie Go i prowadźcie ostrożnie!». 45 Skoro tylko przyszedł, przystąpił do Jezusa i rzekł: «Rabbi!», i pocałował Go. 46 Tamci zaś rzucili się na Niego, i pochwycili Go. 47 A jeden z tych, którzy tam stali, dobył miecza, uderzył sługę najwyższego kapłana i odciął mu ucho.
48 A Jezus zwrócił się i rzekł do nich: «Wyszliście z mieczami i kijami, jak na zbójcę, żeby Mnie pochwycić. 49 Codziennie nauczałem u was w świątyni, a nie pojmaliście Mnie. Ale Pisma muszą się wypełnić».
50 Wtedy opuścili Go wszyscy i uciekli. 51 A pewien młodzieniec13 szedł za Nim, odziany prześcieradłem na gołym ciele. Chcieli go chwycić, 52 lecz on zostawił prześcieradło i nago uciekł od nich. |
Nie "nim", a "Nim", jeśli to cytat z Biblii. Nie rozumiem, jakim argumentem, świadczącym przeciw Jezusowi jest ten cytat. Był sobie młodzieniec, który chciał iść za pojmanym Jezusem. A że go też chcieli pojmać, to uciekł. Coś w tym dziwnego? Czy to że rzucił całun? Najwyraźniej tak łatwiej mu było uciec. A może chwycili go za ten całun, a on się im wyrywając rozerwał go i uciekł.
Voltar napisał: | 13.32. Ale o tym dniu czy godzinie nikt nie wie: ani posłańcy w niebie, ani Syn, tylko Ojciec. |
Tak, dokładnie tak jest.
Voltar napisał: | Nie będę się więcej znęcał. Odrzucenie chrześcijaństwa otwiera oczy i umysł i stawia nas nagim przed światem. I dopiero wtedy zaczyna zastanawiać się naprawdę: do czego to wszytko zmierza, czym jest ta rzeczywistość, dlaczego jestem akurat tym kim jestem w tym czasie a nie w innym. A odpowiedzi udzielane do tej pory wydają się stekiem bzdur porównywalnym do oficjalnej wersji 9.11. |
autor Księgi Rodzaju napisał: | 1 A wąż1 był bardziej przebiegły niż wszystkie zwierzęta lądowe, które Pan Bóg stworzył. On to rzekł do niewiasty: «Czy rzeczywiście Bóg powiedział: Nie jedzcie owoców ze wszystkich drzew tego ogrodu?» 2 Niewiasta odpowiedziała wężowi: «Owoce z drzew tego ogrodu jeść możemy, 3 tylko o owocach z drzewa, które jest w środku ogrodu, Bóg powiedział: Nie wolno wam jeść z niego, a nawet go dotykać, abyście nie pomarli». 4 Wtedy rzekł wąż do niewiasty: «Na pewno nie umrzecie! 5 Ale wie Bóg, że gdy spożyjecie owoc z tego drzewa, otworzą się wam oczy i tak jak Bóg będziecie znali dobro i zło».
6 Wtedy niewiasta spostrzegła, że drzewo to ma owoce dobre do jedzenia, że jest ono rozkoszą dla oczu i że owoce tego drzewa nadają się do zdobycia wiedzy. Zerwała zatem z niego owoc, skosztowała i dała swemu mężowi, który był z nią: a on zjadł. 7 A wtedy otworzyły się im obojgu oczy i poznali, że są nadzy; spletli więc gałązki figowe i zrobili sobie przepaski.
8 Gdy zaś mężczyzna i jego żona usłyszeli kroki Pana Boga przechadzającego się po ogrodzie, w porze kiedy był powiew wiatru, skryli się przed Panem Bogiem wśród drzew ogrodu. 9 Pan Bóg zawołał na mężczyznę i zapytał go: «Gdzie jesteś?» 10 On odpowiedział: «Usłyszałem Twój głos w ogrodzie, przestraszyłem się, bo jestem nagi, i ukryłem się». 11 Rzekł Bóg: «Któż ci powiedział, że jesteś nagi? Czy może zjadłeś z drzewa, z którego ci zakazałem jeść?» 12 Mężczyzna odpowiedział: «Niewiasta, którą postawiłeś przy mnie, dała mi owoc z tego drzewa i zjadłem». 13 Wtedy Pan Bóg rzekł do niewiasty: «Dlaczego to uczyniłaś?» Niewiasta odpowiedziała: «Wąż mnie zwiódł i zjadłam». |
XTC 88 napisał: | 15 sierpnia 1871 r. Pike powiedział Mazziniemu, że po zakończeniu trzeciej wojny światowej ci, którzy mają aspiracje do bezsprzecznej dominacji nad światem sprowokują największy kataklizm społeczny, jaki kiedykolwiek znany był światu. Zacytujmy jego własne słowa (wzięte z listu przechowywanego w bibliotece British Museum w Londynie):
„Powinniśmy spuścić ze smyczy nihilistów i ateistów i wywołać potężny kataklizm społeczny, który w całej swojej grozie pokaże jasno narodom skutki absolutnego ateizmu, pochodzenie barbarzyństwa i najkrwawszych zamieszek. Wtedy wszędzie obywatele zobowiązani do samoobrony przed światową mniejszością rewolucyjną wytępią tych niszczycieli cywilizacji, a rozczarowany chrześcijaństwem ogół ludzi, którego deistyczna dusza pozostanie od tej chwili bez busoli (bez kierownictwa), tłum pragnący ideału, ale nie wiedzący, gdzie kierować swe uwielbienie, otrzyma prawdziwe światło przez powszechne ogłoszenie czystej doktryny Lucyfera, wyprowadzonej ostatecznie na widok publiczny, ogłoszenie, które będzie wynikiem powszechnego ruchu reakcyjnego, będącego następstwem zniszczenia chrześcijaństwa i ateizmu, pokonanych i wykorzenionych w tym samym czasie.” |
Ja nie odrzucam chrześcijaństwa, krytykuję Kościół a mimo to zacząłem się zastanawiać naprawdę: "do czego to wszytko zmierza, czym jest ta rzeczywistość, dlaczego jestem akurat tym kim jestem w tym czasie a nie w innym. A odpowiedzi udzielane do tej pory wydają się stekiem bzdur porównywalnym do oficjalnej wersji 9.11.".
Voltar napisał: | Bycie ateistą/buddystą nie oznacza braku poczucia swoistej "boskości" tego co nas otacza, niepojętności świata, który dla chrześcijan jest jedynie chwilowym mirażem... więc czemu to ONI tak bardzo boją się śmierci?... |
Uważam się za chrześcijanina i nie boję się śmierci. bardzo szanuję buddyzm i wiele mu zawdzięczam. O ateizmie, wyraziłem się we wcześniejszym poście- teizm i ateizm nie lepszy czy gorszy, jako motor działania. Oba popieram, jeśli działania, które wywołują są korzystne.
Voltar napisał: | Bycie człowiekiem, tym kim jestem teraz, jest dla mnie jedynie chwilowym złudzeniem wśród eonów istnień... |
Cóż tu moge dodać... Ja też.
Voltar napisał: | Jak śpiewał MAgik: Ty też jesteś bogiem.... tylko wyobraź to sobie...
Bogiem który objawia się w miliardach stworzeń i przez nie doświadcza rzeczywistości... |
Co do boskości ludzi.. mnie, ciebie, nas. Co znaczy "Być bogiem"? Chyba nie poddawać się ogłupianiu przez masonów i tłumaczeniu swoich zboczeń własną boskością... Voltar, proszę cię o wyjaśnienie mi twojej wizji boskości człowieka. Przez PW lub w tym temacie, jak wolisz. Moje przemyślenia są następujące. Jestem z materii(to czy z ducha też, czy nie to tu bez znaczenia). Materia to atomy. Atomy to energia. Energia kierowana jest pewnymi zależnościami, "prawami fizyki, natury". Prawa są cecha ów natury, bądź też zostały przez coś ustanowione. Jeśli są cechami tego czegoś, ale nie materii, bo ona podlega prawom, jest mniejsza od nich, to to coś jest Bogiem. Jeśli jednak zostały wytworzone przez coś, to można by było je określić, jako anioły i demony, ich zakres oddziaływania ich poszczególną mocą, a twórcę zasad Bogiem. Wówczas natura jest biblijną Ziemią ("I stworzył niebo i Ziemię"). "Niebem" jest zbiór wszystkich aniołów, zasad. Człowiek, wówczas słuchając wewnętrznego głosu, powstającego w mózgu, który pochodzi z określonych reakcji materii(aniołów/demonów) ma kontakt z istotami wyższymi(a/d).
Obecna wiedza(moja) techniczna, naukowa, pozwala to opisać w ten sposób. Nie wiem, jak opisałby to człowiek, za dawnych, biblijnych czasów, ale chyba byłoby to właśnie takie, jak w Biblii.
Jeśli człowiek, będzie się uważał za jakiegoś boga, to potwornie wypaczałoby to pojęcie boga. To tak, jakby... No nie wiem wyjaśnić rozpoczęcie II wojny światowej osobistą niechęcią Hitlera do Słowian. A chyba sie zgodzicie, że to może być i prawda, lecz nie jest jedynym, a wręcz znikomym czynnikiem. Ale nie piszmy to o wojnach. Trzymajmy się tematu chrześcijaństwa i ateizmu.
To tyle, co sądzicie?
_________________ Admin ograniczył mi liczbę postów do 4, bo krytykowałem policjanta kopiącego człowieka podczas Marszu Niepodległości. Teraz 1/dobę(nie powiedział dlaczego).
|
|
|
Powrót do góry
|
|
|
Boruta
Dołączył: 08 Mar 2007 Posty: 799
Post zebrał 0 sat Podarowałeś sat
|
Wysłany: 11:07, 22 Lip '07
Temat postu: |
|
|
Cytat: | ...prawdziwe przebudzenie następuje w momencie odrzucenia biblii jako źródła wiary ... |
to dopiero poczatek, któremu towarzyszy "czas buntu" mylony najczęściej z "ateizmem" ...dopiero kiedy wypali się jego płomień, niektórzy (tzn. ci najwytrwalsi) mają okazję do "wstąpienia" na stromą ścieżkę "prawdziwego przebudzenia" ...
mnie bardziej od "przebudzenia" satysfakcjonuje "święty spokój" ... dlatego nigdzie dalej się nie wybieram ...
Cytat: | ...wystarczy tak naprawdę przyczytac z kilka ewangelii by stwierdzić że większość katolickich dogmatów jest wyssana z palca. jezus ewangeliczny i pawłowy nie jest współistotny ojcu, nie jest Bogiem, obrusza się gdy nazywa się go "dobrym" bo tylko bóg w niebiosach jest dobry, posiada rodzeństwo, do matki odnosi się w sposób impertynecki (co tobie i mnie kobieto)... ... |
jednym słowem, człowiek z krwi i kości wzbudzający raczej mieszane uczucia ...
ale w przeciwieństwie do tego "supermena" z kościelnych obrazów jak najbardziej prawdziwy ...
Pozdrawiam
|
|
|
Powrót do góry
|
|
|
XTC88
Dołączył: 14 Lut 2007 Posty: 1823
Post zebrał 0 sat Podarowałeś sat
|
|
Powrót do góry
|
|
|
mooniek
Dołączył: 17 Lip 2007 Posty: 1979
Post zebrał 0 sat Podarowałeś sat
|
Wysłany: 12:07, 22 Lip '07
Temat postu: |
|
|
Voltar napisał: | widać że nie wiesz o kim piszę |
Wiem, o kim piszesz, lecz taka "twórczość" mnie zupełnie nie interesuje.
|
|
|
Powrót do góry
|
|
|
brainwash
Dołączył: 01 Lut 2006 Posty: 567
Post zebrał 0 sat Podarowałeś sat
|
Wysłany: 12:29, 22 Lip '07
Temat postu: |
|
|
http://video.google.com/videoplay?docid=-2814953927101854999
Cytat: | Klątwy ciążące nad narodami poświęconymi demonicznym zwierzchnościom
Miasta i narody, które poświęcają się czy poddają innym istotom niż Pan Jezus, pogrążają się w duchowej ciemności, ponieważ cześć oddawana każdej innej istocie poza Bogiem jest pokłonem wobec Szatana. Rezultatem jest ruina, często nie tylko duchowa, ale i ekonomiczna. Polska wydaje się niefortunną ofiarą tej strategii. W XVI pod względem militarnym, ekonomicznym i kulturowym nasz kraj należał do największych potęg Europy. Polska słynęła z tolerancji. Ludzie prześladowani w innych częściach Europy w naszym kraju mogli żyć i czcić Boga zgodnie z własnym sumieniem. W zamian wnosili swe talenty i etos pracy.
Trzecia część sejmu była wówczas w Polsce protestancka, nie dlatego, żeby procent protestantów był aż tak wysoki, ale dlatego, że katolicka większość nie kierowała się w wyborach bigoterią, lecz kompetencjami kandydatów. W efekcie, XVI stulecie przeszło do historii jako okres największej świetności Polski. Do dziś nazywamy je "złotym wiekiem" polskiej kultury. Poważny wkład mieli w tym protestanci, jak na przykład Mikołaj Rej czy Andrzej Frycz Modrzewski.
Sytuacja zmieniła się w XVII wieku. Za sprawą prowadzonej przez jezuitów Kontrreformacji zaczęto z Polski wypędzać innowierców. Tradycja zajęła miejsce Pisma Świętego; kult Królowej Niebios pozycję Zbawiciela; prześladowania zastąpiły tolerancję. Palono polskie Biblie, chrześcijańską literaturę, protestanckie kościoły. Wpływ Słowa Bożego malał, a naród pogrążał się w pijaństwie, korupcji i bigoterii. Kres wolności słowa, myśli i wyznania zaowocował w kolejnym wieku rozbiorami Polski.
Jedną z przyczyn upadku polskiej tolerancji było sprowadzenie do naszego kraju jezuitów w 1564 roku. Zakon ten, powołany do zwalczania Reformacji, kierował się maksymą: "Cel uświęca środki". Zakonnicy przebrani w góralskie guńki podjudzali prosty lud w Krakowie, aby znieważać i burzyć niekatolickie kościoły chrześcijańskie i palić Biblie. Wysyłali swe "bojówki" do innych polskich miast, aby tam dokonywać podobnego rozboju.
Jezuici rozwinęli w Polsce swoje szkolnictwo. Początkowo stało ono na niezwykle wysokim poziomie. Z czasem jednak, gdy zabrakło konkurencji ze strony szkół protestanckich, ich szkoły stały się ostoją zacofania. W dużej mierze z nich pochodziła zaściankowa szlachta, która swoim liberum veto blokowała niemal każdą korzystną dla naszej ojczyzny reformę.
Wychowanek jezuitów, kontrreformacyjnie nastawiony król Zygmunt III Waza , przeniósł w 1596 roku stolicę, a w 1611 dwór z "zarażonej" protestantyzmem Małopolski do Warszawy. Zanikowi tolerancji religijnej towarzyszył stopniowy upadek gospodarczo-militarny kraju. W 1612 roku skapitulowała polska załoga na Kremlu, w 1618 straciliśmy Smoleńsk, w 1621 Rygę i Inflanty, w 1648 Zaporoże, w 1667 lewobrzeżną Ukrainę, a w 1657 roku zwierzchność nad Prusami Książęcymi.
Zastanawia fakt, że największa dekadencja przypada na czas, gdy król polski Jan II Kazimierz ( 1648-68 ) ogłosił Królową Niebios "Królową Polski". Historyk katolicki Malachi Martin napisał, że zawarty z nią pakt "nigdy nie został odwołany, ani odrzucony przez naród polski, rząd polski, katolicki czy komunistyczny, od 1655 roku." Odtąd, na Polskę spadły trzy rozbiory, przetoczyły się przez nią dwie światowe wojny, dotknęły ją nazistowskie zbrodnie, stalinowskie czystki i inne plagi.
Czy chcę powiedzieć, że kult Królowej Niebios narzucony polskiemu społeczeństwu jest jedyną przyczyną nieszczęść, jakie spadły na nasz kraj? Bynajmniej. Zastanawia jednak, że kraje, które mu hołdują (Polska, Hiszpania, Portugalia, Ameryka Łacińska) przez wiele wieków klepały biedę, która ominęła kraje, które odrzuciły kult Królowej Niebios (np. Wielka Brytania, Niemcy, Skandynawia, Szwajcaria, USA).
Prorok Jeremiasz powiedział ludziom, którzy czcili Królową Niebios, utrzymując przy tym, że nie przeszkadza im to wciąż wierzyć w prawdziwego Boga:
"Pan nie mógł już znieść niegodziwości waszych postępków ani ohydnych czynów, jakie popełniliście. Dlatego kraj wasz został obrócony w pustkowie, stał się przedmiotem klątwy." (Jer. 44:22-23).
Przestępowanie przykazań, w tym II przykazania biblijnego Dekalogu, które zakazuje oddawania czci stworzeniu (Wj. 20:4-5) otwiera przed królestwem ciemności dodatkowe możliwości ściągania nieszczęść i zaślepiania ludzi na Ewangelię.
Odżegnajmy się od kultu istoty, która nie ma nic wspólnego z błogosławioną matką naszego Pana, Jezusa Chrystusa. Oddawanie czci Królowej Niebios jest kultem stworzenia a nie Stwórcy. Zdaje nas i nasz kraj na łaskę istot, które nie są przyjazne nam, ani Bogu, choć deklarują wiarę w Niego.
Alfred Palla
|
|
|
|
Powrót do góry
|
|
|
Boruta
Dołączył: 08 Mar 2007 Posty: 799
Post zebrał 0 sat Podarowałeś sat
|
Wysłany: 12:41, 22 Lip '07
Temat postu: |
|
|
Odwołując się do biblii (co czyni zdecydowana większość z nas) nie przekonamy się wzajemnie i nie udowodnimy sobie niczego sensownego: ateiści wierzącym w Boga na podstwie sprzeczności i wszelkich niedorzeczności jakie w niej można znaleźć, wierzący zaś ateistom swoich racji gdyż odwoływanie sie do pism oddających stan starożytnej umysłowości nie pozwala zbyt wiele wyjaśnić w czasach obecnych.
|
|
|
Powrót do góry
|
|
|
Baccalus
Dołączył: 13 Lut 2007 Posty: 414
Post zebrał 0 sat Podarowałeś sat
|
Wysłany: 20:18, 22 Lip '07
Temat postu: |
|
|
Czy doprawdy nikt z was nie odnosi wrażenia, że mówimy to samo, zgodne treści, a mimo to panuje atmosfera udowadniania swojej racji?
Z tego, jak rozumiem XTC 88 chodzi o to, że odchodzenie od wiary, świadomości i SŁUŻBY Bogu jest zagrożeniem, dla ludzkości a ateizmy powodują złą interpretację rzeczywistości, opierając ją o własne, ograniczone postrzeganie.
Voltar znając brzydkie fakty ze stron historii Kościoła wykorzystuje logiczne dowody na beznadziejność i obłudę owego. Nawołuje do użycia umysłu, jako narzędzia poznania, nieuzależniając się od kłamstw Kościoła.
Baccalus (czyli ja) zgadzam się w z oboma zdaniami. Masonom, czy jak im tam, zależy na tym, żebyśmy stracili siłę ducha, przez co stalibyśmy się, jak pisał Voltar nadzy i bez oparcia, co wykorzystaliby Masoni, czy jak im tam, do podporządkowania doktrynie Szatana, jak pisał XTC 88, zmęczoną kłótniami i zniechęconą do chrześcijaństwa, jak Voltar, ludzkość.
Wydaje mi się, że wielu z nas, myślących wypowiadających się, przynajmniej na tym forum nabrała "pyszki", która uniemożliwia wielopłaszczyznowe zrozumienie problemu.
Jeżeli odejdziemy od Kościoła, to jakie alternatywne do masońskiego, czy jakiego tam, nam pozostanie? Żadne! A jeżeli będziemy całkiem podporządkowani Kościołowi, to możemy sie przejechać, tak jak to omówione w filmiku brainwascha.
Mooniek ma dobre chęci i świadom jest niebezpieczeństwa samouwielbienia i jego następstw.
Boruta, według mnie, podąża "drogą środka", o której mam w podpisie.
Powtarzam. Wydaje mi się, że prawda jest jedna, lecz każdy ma jej cząstkę z tym, że z dodatkiem kłamstwa. Aby udało nam się do czegoś dojść musimy swój zapał kierować na odnajdywanie tego, co nas łączy, bo to buduje. Co dzieli- rujnuje. Masoni, czy jak im tam, podburzają celowo kłótnię o istnienie Boga, o dowody na nie, co jest kompletnie bez sensu, tak dowody teorii heliocentrycznej. Czy to, że ktoś ją wyznaje, jest przyczyną aby go palić? Tu chodzi jednak, o zablokowanie konstruktywnego działania na rzecz polepszenia kondycji ludzkości, wiedzy itp., bo to dawałoby więcej czasu na łatwe wprowadzanie w życie planu NWO.
Co do filmiku, to powiem wam, że jak mi puszczali inne "objawienia maryjne" to od początku, po pierwszych słowach Maryi powiedziałem katechetce, że to jest nie zgodne z pismem. Ona mało się zna na innych niż katolickie źródłach wiedzy, więc nie dziwię się, że nie umiała wyjaśnić rozbieżności. Uważam, że "objawienia" to świetna ściema Szatana, która skierowana jest na tych o największym potencjale wiary, lecz o małym potencjale rozumu. Ateizmy są odwrotnością. Powtarzam, droga środka! Chyba wiecie, że to odkrył Budda...
A zahaczając o wątek buddyzmu. byłem w zimie na takiej prezentacji buddyzmu, jakiejś chińskiej drogi, która miała dość luźne zasady. "Doktor" wyjaśniał różnicę między oświeconym, i nieoświeconym. Oświecony, gdy kolega podrywa mu dziewczynę, jest świadomy swego gniewu i świadomie "daje mu w czapę". Nieoświecony, nie ma świadomości. Moim zdaniem oświecony nie dawał by nikomu w czapę, ani by się nie denerwował. Nie wiem też, czy wybrałby sobie partnerkę, która podatna byłaby na zaloty. Wybrance chyba by ufał, a raczej swojemu jej wyborowi. Nie jestem "doktorem" ale chyba tu sie nie mylę, co?
XTC 88, proszę o komentarz. Zależy mi na krytyce.
Voltar, proszę o odniesienie się do odniesienia do postu z cytatami z Biblii. I tak przy okazji. Na stronie racjonalisty, na górze jest baner(nie jestem pewien, czy to się tak nazywa- chodzi o ten obrazek z okularami, symbolami różnych religii). Po lewej stronie jest otwarta książka i na stronie widziana część obrazka zawierającego zamek. Czy wiesz co to za rysunek?
_________________ Admin ograniczył mi liczbę postów do 4, bo krytykowałem policjanta kopiącego człowieka podczas Marszu Niepodległości. Teraz 1/dobę(nie powiedział dlaczego).
|
|
|
Powrót do góry
|
|
|
Voltar
Dołączył: 29 Sie 2006 Posty: 5408
Post zebrał 0 sat Podarowałeś sat
|
Wysłany: 12:36, 23 Lip '07
Temat postu: |
|
|
XTC88 napisał: | 20 osób zgineło w wypadku autobusu we Francji z Polskimi pielgrzymami... Apel do ateistów z forum... Tylko nie piszcie, że " No widzicie i gdzie był BÓG"... Mam nadzieje, że kiedys jeździliście polskimi autokarami i wiecie w jakim są stanie !!!! |
xtc, przeczysz własnym dogmatom, chyba że nie wierzysz w boską opatrzność... bo prawda jest taka że za ten potworny wypadek odpowiada brawura czy zmęczenie kierowcy / zły stan dróg czy też kiepskie warunki drogowe i nawet dziesięciu bogów gdyby się zebrało do kupy to nic by nie poradzili, bo żaden bóg cię nie powstrzyma jak pędzisz prosto w drzewo...
można by rzec przewrotnie że gdyby państwo zamiast łożyć miliony na fundusz kościelny i inne bzdety przeznaczało te środki na inwestycje i rozwój infrastruktury żylibysmy w innym kraju
dlatego nie pytam gdzie był bóg, bo wiem gdzie był - nigdzie, w końcu ludzie mają tzw. >>> wolną wolę <<< i to od nas samych zależy nasze życie a nie od wstawiennictwa 23 świętych 15 aniołów i 3 cudów co 2 tygodnie
|
|
|
Powrót do góry
|
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz moderować swoich tematów
|
|