Pod koniec lat siedemdziesiątych ubiegłego wieku ten kraj całkiem nieźle sobie radził, a teraz...
http://tierraincognita.blox.pl/2009/04/231-milionow-procent.html
231 milionów procent. I koniec.
Kusi mnie aby wprowadzić w tym blogu nową kategorię. Wspominając Czesława Niemena nazwałbym ją „Dziwny jest ten Świat”... Póki co, zadowolę się tylko takim tagiem.
231 milionów procent. Jak myślicie, co to jest?
To ostatni, oficjalnie podany, w lipcu ubiegłego roku, wskaźnik inflacji w Zimbabwe. Od tego czasu tamtejszy bank centralny przestał mierzyć tempo spadku wartości dolara zimbabweńskigo. Bo – jak szczerze przyznali jego szefowie – przestało to mieć jakikolwiek sens.
Bank skupił się na drukowaniu pieniędzy i przeprowadzaniu kolejnych dewaluacji. W ubiegłym roku obcięto lokalnej walucie 10 zer, w lutym tego roku ponownie 12 zer.
Mimo tych akcji zimbabweńska waluta stała się czymś super abstrakcyjnym. Na początku listopada ubiegłego roku jeden dolar amerykański wart był... 669 miliardów dolarów zimbabweńskich. A kilka tygodni później do obiegu wprowadzono taki oto banknot:
I nie był on wcale najwyższym nominałem. Na początku tego roku pojawił się bowiem banknot o wartości 500 trylionów bilionów.
Administracja państwowa w końcu się jednak poddała. Od stycznia w Zimbabwe można już oficjalnie używać zagranicznych pieniędzy – dolara amerykańskiego i południowoafrykańskiego randa. A w miniony poniedziałek oficjalnie zawieszono obieg narodowej waluty.
Tymczasem zimbabweński prezydent Robert Mugabe w ubiegłym roku kupił sobie luksusową rezydencję w Hong Kongu za blisko 6 milionów dolarów. Amerykańskich. Wątpię czy jest w stanie podać jej wartość w walucie własnego kraju...