Dołączył: 30 Mar 2009 Posty: 8
Post zebrał 0 sat Podarowałeś sat
Wysłany: 14:44, 02 Kwi '09
Temat postu: Jak wychowywać do wolności a nie do niewolnictwa?
Wszyscy krytykujemy dzisiejszą szkołę.
Mało kto jednak zdaje sobie sprawę, że może być lepiej a nawet funkcjonują szkoły oparte na zupełnie innych zasadach niż nasza przymusowa szkoła (i wcale nie dotyczy to tylko Polski - na zachodnie lepiej nie jest).
Podstawowym problemem dzisiejszej edukacji jest kształcenie niewolników, kształcenie odtwórczego myślenia a nie twórczego.
To sprawia że wychowujemy robotów do wykonywania zadań a nie samodzielne jednostki.
Niektórzy powiedzą, no dobrze ale czy jest jakaś alternatywa?
Otóż jest i działa bardzo sprawnie, jest ich nawet kilka.
Pierwszą najbardziej znaną i od dawna funkcjonującą szkołą jest sumerhill, której fragment opisu wkleję dla lepszego zapoznania się z tematyką:
Cytat:
Zaofiarowana wychowankom wolność, która należy im się "z natury", zmusza ich do ciągłego podejmowania decyzji, do samodzielnego działania. Pracujący w szkole pedagodzy dążą do wykształcenia u uczniów umiejętności korzystania z pozostawionej im swobody, ponoszenia odpowiedzialności za siebie oraz dokonywania wyborów zgodnie ze wspólnym dobrem.
W Summerhill nauczyciel musi być obecny na każdej swojej lekcji, natomiast uczniom przyznaje się prawo wyboru. W szkole tej obowiązuje zasada dobrowolności uczestnictwa w zajęciach lekcyjnych. Starsi uczniowie indywidualnie układają swój plan zajęć. Lekcje z reguły odbywają się w grupach mniejszych niż dwunastoosobowe. W razie potrzeby uczeń może brać udział w nauczaniu indywidualnym. I ta forma uczenia się - nauczania cieszy się w szkole olbrzymim powodzeniem. Nauczyciel, dzięki bezpośrednim kontaktom z uczniem, jest w stanie intensywniej wspomóc jego rozwój.
Bardzo popularne wśród uczniów są zajęcia z plastyki, grafiki, rysunku technicznego, tańca, muzyki, robótek ręcznych, a także spotkania w kółku teatralnym. Na żądanie wychowanków szkoła organizuje dodatkowo treningi karate i naukę jazdy konnej.
Uczniowie są ciągle zachęcani do brania udziału w lekcjach, jednakże w Summerhill panuje powszechny pogląd, że nauczanie w klasach stanowi tylko pewną część edukacji młodego człowieka. Dzieci nie powinno się zmuszać do nauki, bardziej sensowne raczej wydają się działania zmierzające do stwarzania warunków, w których nauka staje się przyjemnością i jest połączona z prawdziwym uczniowskim zaangażowaniem.
Wszyscy zwolennicy szkoły, jej wierni przyjaciele (często wywodzący się spośród wychowanków) mają możliwość wypowiedzenia się na tematy związane z funkcjonowaniem szkoły na łamach magazynu: "The Friends of Summerhill. Trust Journal".
Istnieje kilka takich alternatywnych szkół, ten temat o ile uda mi się dostać na Wasze zacne forum, będzie zaproszeniem do dyskusji na te tematy. Przedstawię w nim również inne tego typu przedsięwzięcia jak np. istniejąca w Polsce Wolna Szkoła Waldorfska.
Czemu zakładam ten temat? Sądzę że zmienianie świata warto zacząć od zmiany edukacji, jak głosi przysłowie "czym skorupka za młodu nasiąknie..."
Dołączył: 13 Paź 2008 Posty: 388
Post zebrał 0 sat Podarowałeś sat
Wysłany: 15:24, 02 Kwi '09
Temat postu:
Cytat:
Bardzo popularne wśród uczniów są zajęcia z plastyki, grafiki, rysunku technicznego, tańca, muzyki, robótek ręcznych, a także spotkania w kółku teatralnym. Na żądanie wychowanków szkoła organizuje dodatkowo treningi karate i naukę jazdy konnej.
Niech ich jeszcze uczą lizać stopy od spodu. Wtedy będą mieć pełny wachlarz debilizmów.
wg. mnie, szkoła powinna robić 3 rzeczy: wzbudzać chęć do nauki, uczyć jak się uczyć i nauczać. Szkoła również powinna dbać o wiele bardziej o indywidualne ukierunkowanie ucznia. Szlag mnie trafia, kiedy muszę iść na biologie. Ci, co nie wiedzą, co chcą robić po szkole, chodziliby na wszystko po trochu, a Ci, którzy znaliby swój cel, mogliby już w połowie liceum mieć wiedzę jak na studiach. Cały system o wiele bardziej przypominałby dzisiejsze studia.
Oczywiście, szkolnictwo powinno być sprywatyzowane i mówię o moim ideale szkoły.
Cytat:
Czemu zakładam ten temat? Sądzę że zmienianie świata warto zacząć od zmiany edukacji, jak głosi przysłowie "czym skorupka za młodu nasiąknie..."
Święta racja.
_________________ Polityka trucizną dla nas jak i naszych ojców.
Dołączył: 10 Lis 2007 Posty: 779
Post zebrał 0 sat Podarowałeś sat
Wysłany: 21:39, 02 Kwi '09
Temat postu: Re: Jak wychowywać do wolności a nie do niewolnictwa?
arekbeta napisał:
Podstawowym problemem dzisiejszej edukacji jest kształcenie niewolników, kształcenie odtwórczego myślenia a nie twórczego.
"
Dzisiejsze niewolnictwo polega głównie na uzależnienie się od banków. Doskonałym przykładem tego jest USA. Wiem, że tam uczy się młodych ludzi jak brać kredyty i jak je spłacać. Odeszło się zupełnie od wpajania, że jak chcesz coś mieć to najpierw odkładaj.
Młody człowiek kończący szkołę natychmiast bierze kredyty, aby mieć wszystko natychmiast. Bywają przypadki, że szkoła jest kończona za pożyczone pieniądze.
Zdarza się, że spadek po rodzicach ma saldo ujemne i dzieci muszą spłacać długi rodziców.
Gdybym mógł decydować o programie nauczania w takiej szkole to wprowadziłbym przedmiot nauczający młodego człowieka jak ma się bronić przed zniewoleniem go przez wielkie korporacje, a w nim:
Jak żyć bez karty kredytowej?
Co zrobić, aby obejść się bez kredytów?
Jak chronić nasz umysł przed wpływem reklam?
Następnym tematem jaki bym wprowadził to edukacja o odżywianiu. Tutaj czekają na nas Koncerny Farmaceutyczne, następni chętni do zniewolenia człowieka.
Dołączył: 13 Mar 2009 Posty: 76
Post zebrał 0 sat Podarowałeś sat
Wysłany: 04:04, 03 Kwi '09
Temat postu: Re: Jak wychowywać do wolności a nie do niewolnictwa?
arekbeta, dzięki za ten mądry i ważny wątek!
sama interesuję się szkołą waldorfską (myślę, że warto będzie coś więcej o niej napisać na tym forum), ale o summerhill jeszcze nie słyszałam - poczytam
ostrożny napisał:
Gdybym mógł decydować o programie nauczania w takiej szkole to wprowadziłbym przedmiot nauczający młodego człowieka jak ma się bronić przed zniewoleniem go przez wielkie korporacje, a w nim:
Jak żyć bez karty kredytowej?
Co zrobić, aby obejść się bez kredytów?
Jak chronić nasz umysł przed wpływem reklam?
dobre pytania... jeśli chodzi o kasę, to można dziecku od najmłodszych lat pokazywać, że jest wiele atrakcji, których nie kupuje się za pieniądze. to w gruncie rzeczy nie takie trudne, tylko wymaga odrobinę wysiłku i fantazji. paradoksalnie wszechobecne super-zabawki zapewniają dzieciom frajdę tylko przez chwilę, zauważyliście?
kredyty, reklamy itp. - to często wpływ mediów. i tu np. szkoła waldorfska propaguje wychowanie prawie bez telewizora. kiedyś wydawało mi się to dziwne, zbyt rygorystyczne, dziś wiem, że to ma wielki sens. nie jestem żadną wyrocznią, ale sami znaleźliśmy swój własny złoty środek, który chyba działa: tv przydaje się do pokazywania dziecku wybranych bajek (a są jeszcze takie, które mają wartościowy przekaz, choćby stare bajki Krecik czy Pippi). najważniejsze, żebyśmy to my rządzili telewizorem, a nie on nami.
a jedzenie: cóż, b. ważna sprawa. najprościej dawać dziecku dobry przykład samemu, w domu i w szkole oczywiście. dzieci lubią fantazyjne i kolorowe potrawy, a zdrowe dania też można smacznie przyrządzić i ciekawie podać.
najgorzej, że wkrótce może nie być z czego przygotować takiej zdrowej potrawy...
Dołączył: 23 Lis 2008 Posty: 1218
Post zebrał 0 sat Podarowałeś sat
Wysłany: 07:53, 03 Kwi '09
Temat postu:
Jeśli ten wątek nie jest promocją debilizmu i analfabetyzmu, chciałbym zadać podstawowe pytanie:
Jakimi osiągnięciami swoich naukowców i wolnomyślicieli może się pochwalić ta Sumeria? Czy mają jakiś wkład w cywilizację techniczną i szeroko rozumiany postęp technologiczny?
A może ich wiedza kończy się na umiejętnościach korzystania z dorobku niewolników zmuszanych do nauki w przymusowych szkołach? Coś mi tu nie gra szanowni dyskutanci. Człowiek z własnej inicjatywy bardzo rzadko jest skłonny do podejmowania jakiegokolwiek wysiłku (psychicznego również). Czy ten model nauczania nie jest propozycją debilizmu wtórnego? Rasa władców raczej nie skorzysta z tego modelu, jednak dla swoich poddanych zastosują pewno jakąś niezwykłą promocję wolności nauczania. O losie... Nie mogę uwierzyć w łatwowierność w stosunku do promowanych reform systemu. Przecież mamy z nim walczyć, nie umacniać.
_________________ Prawda nieraz jest bardzo trudna do ustalenia, ale nigdy nie jest tak niedostępna jak wówczas kiedy jest niewygodna.
Dołączył: 13 Lut 2009 Posty: 348
Post zebrał 0 sat Podarowałeś sat
Wysłany: 08:36, 03 Kwi '09
Temat postu:
Końcówka lat 70-tych...
Kto dzisiaj odważyłby się na taki społeczny radykalizm i anarchizm w komercyjnym przekazie?
W 8-mej klasie podstawówki na dwie klasy mieliśmy tylko jeden album The Wall, który po kilku miesiącach już nie wiadomo było czyją był własnością Dzięki temu albumowi i tej piosence wydrapywaliśmy cyrklami na szkolnych ławkach: "Pink Floyd"...
Bierzcie i czerpcie z tego wszyscy, albowiem jest to przekaz nieprzemijający, mocny i prosty. I mimo swej naiwności, wciąż wzrusza i dodaje mocy.
Moja córka, 11-letnia Jagoda nienawidzi szkoły z całego serca - nie przez moją indoktrynację, ale "sama z siebie". Jej ideałem edukacji i poznawania świata jest obecnie oczywiście... Hoghwarth gdzie oprócz praktycznej wiedzy i umiejętności, ma się również kontakt z mądrością.
Ja w tej sytuacji czuję się hipokrytą, niejednokrotnie wymagając od niej przystosowania się do systemu szkolnego - jednak zdaję sobie również sprawę, że samodyscyplina, której w ten sposób nabywa jest rzeczą dobrą. Ponadto, z każdą nadarzającą się okazją staram się zarazić córkę tzw. "ciekawością świata". Bo taki stan umysłu dopiero sprawia, że nauka nie jest udręką i "urabianiem". Najchętniej jednak wziąłbym moją córkę w podróż dookoła świata, z dala od szkół i chorych, gombrowiczowskich belfrów; gdzie z pewnością nauczyłaby się o wiele więcej o sobie i świecie, niż jej rówieśnicy z ławek szkolnych...
Dołączył: 28 Maj 2008 Posty: 242
Post zebrał 0 sat Podarowałeś sat
Wysłany: 14:26, 04 Kwi '09
Temat postu:
Żeby dzieci były wychowywane nie do niewolnictwa, trzeba by było nie wysyłać ich do szkoły i zabraniać kontaktu ze zindoktrynowanymi równieśnikami A jak wiadomo jest to niemożliwe, tak więc każde dziecko do czasu wprowadzenia nowego systemu społecznego będzie wychowywane na niewolnika, czy tego chcemy czy też nie.
_________________ Można być pewnym tylko tego, że niczego nie można być pewnym
Dołączył: 11 Gru 2007 Posty: 989
Post zebrał 0 sat Podarowałeś sat
Wysłany: 15:37, 04 Kwi '09
Temat postu:
Dziecko jest wychowywane na niewolnika w domu i TYLKO w domu. Późniejsze oddziaływanie jest tylko wynikiem tego już WPOJONEGO niewolnictwa, gruntownego przygotowywania do niego. Jest smutnym zwieńczeniem wklapsowanej, wbitej pachem i złym, umniejszającym słowem niewoli. Jest też finałem ignorancji (wychowanie bezstresowe).
Smutna to prawda, że przejebane ma każdy człowiek, który będzie wypierał winy swoich rodziców i krzywdy, które mu wyrządzono jako dziecku. Dlaczego ? Bo będzie chwalił dyktaturę i jej nienawidził. Będzie uprawiał dwójmyślenie jak bum cyk cyk.
Dołączył: 28 Maj 2008 Posty: 242
Post zebrał 0 sat Podarowałeś sat
Wysłany: 16:48, 04 Kwi '09
Temat postu:
Wychowywanie w domu jest pierwszym etapem niewolniczej indoktrynacji, ale nie jedynym. Nawet najlepiej wychowane przez rodziców dziecko po pójściu do szkoły będzie musiało się dostosować do panującego tam systemu wartości, pod wpływem m. in. nauczycieli i rówieśników. Ponadto to w jaki sposób dziecko zostanie wychowane przez szkołę/rodziców (np. jaką będzie dysponowało wiedzą) i tak sprowadzi się do jednego. Jedyną różnicą będzie postać odpowiedzi systemu na działania danej jednostki. To tak jak z biedakiem i bogaczem – obaj są tak samo zniewoleni, choć dla tego drugiego forma zniewolenia jest dużo bardziej przyjemna. Dla systemu ma niewielkie znaczenie to czy jednostka ukończy studia wyższe i dostanie dobrą pracę w renomowanej firmie, czy też wcześniej zakończy swoją „edukację” i będzie machał łopatą na budowie lub przyłączy się do jakiejś organizacji przestępczej. W każdym z przypadków cel zostaje spełniony – jednostka „produkuje się” a system funkcjonuje dalej, z korzyścią dla będących na szczycie piramidy.
Jeżeli wychowanie ma być nie-bezstresowe, to jakie? Uważam, że powinniśmy dążyć do tego by dzieci chciały się uczyć a nie żeby były do tego zmuszane poprzez stosowanie kar itp. Stres na tym etapie jest czymś bardzo negatywnym - zamiast zachęcać do uczenia, zniechęca. Tak samo jest z rywalizacją - na krótką metę stanowi dobrą motywację, lecz jej długofalowe skutki mogą okazać się fatalne. Obecny system edukacji chwali się tym, że wychowuje „bezstresowo”, ale ma to tyle wspólnego z prawdą co stwierdzenie iż władza leży w rękach ludu i daje masom złudne przekonanie, że system ewoluuje ku dobru ludzi. To psedu-bezstresowe wychowanie z którym mamy obecnie do czynienia, w rzeczywistości generuje ogrom problemów w zachowaniu młodych ludzi. Jak w państwie Orwellowskim, wszystko jest odwrotnie niż powinno być: edukacja ogłupia, media sieją dezinformację, a instytucje socjalne zamiast dbać o obywateli - pogrążają ich.
_________________ Można być pewnym tylko tego, że niczego nie można być pewnym
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz moderować swoich tematów