Przedstawię sprawę z drugiej strony - 200 lat temu większość ludzi nadal nie potrafiła czytać prostych zdań, ich wiedza ograniczała się do życia. Dziś wszyscy mamy podstawowe umiejętności i wiedzę, jesteśmy dosłownie zalewani informacją z całego świata, z wszystkich dziedzin. Dzisiejsza codzienna dawka informacji niektórych ludzi przewyższa ilość informacji które przyswajał chłop z zapadłej wsi przez całe życie. Czy to źle? Z jednej strony tak, bowiem prowadzi to do nowych patologii, które powoduje coraz bardziej wymagający świat (chociażby zjawisko izolacji od społeczeństwa w Japonii), z drugiej, patrząc na historię nasuwa się sam pewien wniosek - jakikolwiek wzrost ludzkiego rodzaju odbywał się dzięki potu i krwi, były to ciągnące się dekadami rewolucje(wiem że z definicji rewolucja jest szybka, ale mimo wszystko jakoś mi to pasuje), pochłaniające wiele ofiar i męczenników.
Progres nie jest zły, tylko w jakim kierunku?
A może to wy będziecie pytać "wnusiu, jak się obsługuje toto" z taką samą nieporadnością jak dzisiaj rodzice niektórych z was pytają o pomoc w obsłudze tego kombajnu z piekła rodem - komputera
No, ale ostro pojechałem offtopem..