Trochę wiem na ten wpływu "wspomnień", a mimo wszystko czuję, że opisanie tego mnie przerasta. Napiszę więc może zgrubnie.
Człowiek to nie tylko mięso, mózg i kości. Człowiek to inkarnująca się dusza. Wiem, że to już dla wielu przekreśla całkowicie to co napiszę, ale co mi tam. Kto ma głowę do myślenia niechaj myśli.
Gdyby pamięć istniała w mózgu, po śmierci, czyli porzuceniu ciała, pamięć z całego życia byłaby całkowicie utracona. W kolejnym życiu człowiek znów zaczynałby od zera i tak w kółko. A tak nie jest. Co prawda mało kto pamięta cokolwiek ze swych poprzednich żyć, a już na "palcach jednej ręki" można policzyć tych co pamiętają coś sprzed obecnych narodzin, ale powiedzmy sobie szczerze, ilu ludzi usiłowało przypomnieć sobie coś z poprzedniego życia? A jeśli nawet im się to udało i "pochwalili się" innym to zaraz "uczeni w piśmie" wytłumaczyli, że to niemożliwe i udowadniali, że to pewnie "pamiętć genetyczna", albo nie pamiętają, że to już gdzieś wyczytali czy usłyszeli, albo że w ogóle zmyślają. Pamięć przechowywana jest w podświadomej części umysłu i mózg, gdy żyjemy w ciele fizycznym ma tu niewiele do rzeczy. Mózg w życiu w ciele fizyczny pełni rolę takiego "czipu", który w jakimś stopniu wpływa na nasze postrzeganie nas samych, otoczenia, i na nasze w fizycznym świecie funkcjonowanie.
Zapominanie "złych wspomnień" to funkcja podświadomości. Ale prawda jest taka, że "złych wspomnień" podświadomość nie zapomina, tylko je przed świadomością ukrywa. Informacje z otoczenia jakie dochodzą do świadomści przechodzą przez podświadomość. Jeśli podświadomość odbierze z otoczenia sygnał, który jest skojarzony ze "złym wspomnieniem", które to jest ukryte przed świadomością, zareaguje emocjonalnie. Świadomość odbierze emocję, którą zapewne uzna za irracjonalną. Jeśli dobrze się zastanowimy i sięgniemy pamięcią w nasze życie, to zapewne znajdziemy takie sytuacje w naszym życiu, kiedy bez żadnego powodu odczuwaliśmy jakiś niepokój, rozdrażnienie czy inną tego typu emocję. Nie jest też tak, że "złe wspomnienia" chronią nas przed ponownym doświadczeniem tego co wyrządziło nam krzywdę. Tak może być, ale niestety bywa też całkowicie odwrotnie. Zdarza się, że "złe wspomnienia" prowokują podświadomość do tego by wchodzić w sytuacje, które spowodowały "złe wspomnienie". W ten sposób zwraca uwagę świadomości na ten problem oczekując jego rozwiązania, tj. uwolnienia poprzez porzucenie całego ładunku emocjonalnego jakie wiąże się ze "złym wspomnieniem". Co więc chroni nas przed popełnieniem czynów mogących wywołać negatywne skutki? Nasza wiedza i wola.
Z powyższego opisu może się wydawać, że podświadomość przechowuje w pamięci wszystko z czym się zetknęła. Otóż tak nie jest. Fakt, że obszary pamięci podświadomości zdają się być nieograniczone, to jednak nie wszystko przechowuje w pamięci. To co jest jej zupełnie do niczego nie potrzebne, nie ma żadnej wartości i z niczym się jej już nie kojarzy, jest usuwane. Ale informacja o tym nie jest d tym całkowicie usuwana. W takich przypadkach, gdy z jakiegoś powodu trzeba sięgnąć do informacji, których już nie ma, podświadomość posiłkuje się symbolami i zmiast przywołać wspomnienie, przekazuje do świadomości jego symboliczne skojarzenie.
Co więc może spowodować ingerencja w mózg jaką rozpatrują "naukowcy"? Tak jak to sugeruje Komzar, usunięcie z mózgu obszaru odpowiedzialnego za fizyczną reakcję. Ale tak okaleczonym ludziom nie pomoże to w żaden sposób uwolnić się od źródła ich problemu. Podobnie jak "leczenie hipnozą" nie usuwa problemu a jedynie "zakrywa" go przed świadomością a w podświadomości koduje np. inny wzorzec reakcji "na złe wspomnienie". Nie oznacza, to że taka metoda (chirurgiczna ingerencja, czy hipnoza) jest od początku do końca zła. Z pewnością znajdą się takie sytuacje w życiu różnych ludzi, gdzie takie zabiegi będą mniejszym złem, mogącym chronić danego człowieka przed popadnięciem w chorobę psychiczną.
No dobra, to chyba tyle.