Dołączył: 29 Gru 2008 Posty: 230
Post zebrał 0 sat Podarowałeś sat
Wysłany: 02:01, 27 Lut '09
Temat postu: Prawda o Wyborczej
O tym dlaczego „Gazeta Wyborcza” tak bardzo broni „Okrągłego Stołu” ze Stanisławem Remuszką, dziennikarzem, autorem książki „»Gazeta Wyborcza« - początki i okolice”, człowiekiem, który w lecie 1990 roku demonstracyjnie opuścił redakcję prowadzoną przez Adama Michnika...
Dołączył: 29 Gru 2008 Posty: 230
Post zebrał 0 sat Podarowałeś sat
Wysłany: 02:50, 27 Lut '09
Temat postu:
"Wyborcza" dopadła Skowrońskiego
Udało się! Kilkutygodniowa nagonka "Gazety Wyborczej" zakończyła się sukcesem. Dyrektor radiowej "Trójki" Krzysztof Skowroński został odwołany. Nie czekano na wyniki audytu, który miał być podstawą do bliżej niesprecyzowanych zarzutów, a nawet na jego powrót z zimowych wakacji - komentuje Piotr Zaremba, publicysta DZIENNIKA.
Udało się! Kilkutygodniowa nagonka „Gazety Wyborczej” zakończyła się sukcesem. Dyrektor Trzeciego Programu Polskiego Radia Krzysztof Skowroński został odwołany. Nie czekano nawet na wyniki osławionego audytu, który miał być podstawą do bliżej niesprecyzowanych zarzutów. Ba, nie czekano nawet na powrót Skowrońskiego z zimowych wakacji....
Został odwołany pomimo listu kilkudziesięciu dziennikarzy, intelektualistów i artystów z bardzo różnych stron ideowych barykad (...)
Dołączył: 29 Gru 2008 Posty: 230
Post zebrał 0 sat Podarowałeś sat
Wysłany: 17:30, 02 Mar '09
Temat postu:
Kilkadziesiąt osób protestowało przed radiową "Trójką" przeciw odwołaniu Krzysztofa Skowrońskiego ze stanowiska szefa tej anteny. "Za Skowrońskiego była to najlepsza stacja w kraju. Nie rozumiem zarzutów, że radio sprzyjało PiS" - mówi DZIENNIKOWI uczestnik protestu, politolog Marek Migalski.
W pikiecie wzięli udział dziennikarze, politolodzy, ludzie kultury, a także działacze prawicowego czasopisma "Fronda" i stowarzyszenia Koliber. Wielu protestujących przyniosło ze sobą flagi "Solidarności", przedstawiciele Frondy mieli transparent z napisem: "Pani Magdo pani pierwszej to powiem - obciach". Nawiązywało ono do nowej szefowej "Trójki" Magdy Jethon, która przez wiele lat prowadziła program pod tytułem "Pani Magdo, pani pierwszej to powiem".
"Nie wierzę w to, że dzięki tej pikiecie coś się zmieni na lepsze, że politycy przestaną co chwilę zmieniać szefów mediów publicznych, tym bardziej w to, że Krzysztof Skowroński zostanie na stanowisku dyrektora. Ale przychodząc tu chciałem sprzeciwić się takim praktykom" - powiedział DZIENNIKOWI Marek Migalski, politolog z Uniwersytetu Śląskiego.
"Moim zdaniem Trójka za Skowrońskiego była najlepszą stacją w kraju. Nie rozumiem zarzutów, że radio było upolitycznione, że sprzyjało politykom PiS. Może ja tego nie zauważałem, bo też jestem nazywany <pisowskim> politologiem. Poza tym za Skowrońskiego w Trójce też zdarzało mi usłyszeć, że partia Kaczyńskich to zbrodniarze" - dodał.
Jan Pospieszalski - jak nam powiedział - przyszedł na pikietę, bo chciał zaprotestować przeciwko "bezczelnym praktykom władz mediów publicznych, które kompletnie nie liczą się z opinią publiczną".
"Sytuacja w mediach jest bardzo zła i to chcemy na tej pikiecie pokazać" - powiedział DZIENNIKOWI Pospieszalski.
Odwołany z funkcji szefa "Trójki" Krzysztof Skowroński osobiście podziękował pikietującym za wsparcie. "Jestem wzruszony, że jestem tu, że mam tylu przyjaciół" - powiedział do zgromadzonych. "To, co starałem się zrobić, to zaszczepić w radiu ducha miłości i wolności, bo z tym zawsze kojarzyła mi się <Solidarno>. I myślę razem z zespołem udało nam się to osiągnąć" - dodał były już szef "Trójki".
Dołączył: 29 Gru 2008 Posty: 230
Post zebrał 0 sat Podarowałeś sat
Wysłany: 17:43, 02 Mar '09
Temat postu:
"Opublikowanie tego wywiadu było podłe" - tak dziennikarka "Gazety Wyborczej" reklamuje rozmowę w "Europie", dodatku idei DZIENNIKA. Chodzi o wywiad Cezarego Michalskiego ze znanym publicystą i redaktorem "Wyborczej" Michałem Cichym o mentalności, pasjach i fobiach środowiska Agory.
"Nie wierzę, że Cezary Michalski i Robert Krasowski nie znają wszystkich okoliczności" - dodaje Miłada Jędrysik z "Gazety Wyborczej".
Dziennikarka wprawdzie nie precyzuje - ku dezorientacji czytelników "Gazety" - o jakie wszystkie okoliczności jej chodzi, ale wywiad robi piorunujące wrażenie. To jedno z najważniejszych świadectw opowiadających o wewnętrznym życiu jednego z najbardziej wpływowych środowisk w Polsce.
Michał Cichy, wieloletni szef działu kultury w "GW" oraz współtwórca i sekretarz Nagrody Nike, w poruszający sposób opowiada o tym, jak trafił do "Wyborczej", co go tam fascynowało, a co w końcu rozczarowało. Opowiada też o wszechwładnej traumie Marca '68, która dla twórców "GW" była tak silnym przeżyciem, że do dziś wpływa na ich widzenie świata. Krytykuje zamykanie się swojego środowiska na inne poglądy, opinie i ludzi z zewnątrz.
Mówi też o swojej przyjaźni z redaktorem naczelnym "Gazety Wyborczej" Adamem Michnikiem oraz konflikcie, który tę przyjaźń zakończył.
Dołączył: 29 Gru 2008 Posty: 230
Post zebrał 0 sat Podarowałeś sat
Wysłany: 13:18, 03 Mar '09
Temat postu:
"Dziennikarze, którzy masowo podpisywali się pod apelem w obronie Skowrońskiego - od Mellera po Semkę, od Manna po Zarembę, od Agaty Passent po Martę Stremecką - nie staną się wszyscy wyborcami PiS-u, ale mogą zacząć Platformą po prostu pogardzać. (...) Czy oczyszczanie mediów publicznych po to, żeby zrobić miejsce dla dziennikarzy z „Wyborczej” i „Polityki”, jest naprawdę na rękę Platformie? "
Krzysztof Skowroński miał przede wszystkim naprawdę emocjonalny stosunek do "Trójki" - opowiada w rozmowie z DZIENNIKIEM legenda tej stacji Wojciech Mann. I dowodzi w pięciu punktach, dlaczego Skowroński powinien był pozostać na stanowisku dyrektora Programu III Polskiego Radia.
Dlaczego Krzysztof Skowroński był dobrym szefem "Trójki"?
1. Przede wszystkim miał naprawdę emocjonalny i ciepły stosunek do tego radia.
2. Dążył do tego, by "Trójka" była miejscem troszkę ekskluzywnym, miejscem dla inteligentnych ludzi. W odróżnieniu od komercyjnej sieczki.
3. Miał bardzo serdeczny stosunek do ludzi.
4. Jego działania opisane w trzech powyższych punktach spowodowały podniesienie słuchalności "Trójki". A co za tym idzie prestiżu tego radia. Skowrońskiemu bowiem nie poprawiał wyników słuchalności prostymi metodami: "byle słuchani", ale dążył do tego poprzez podniesienie jakości stacji.
5. W pewnym momencie zarządzania przez Skowrońskiego "Trójką" wyraziłem opinie, że na jej antenie jest za dużo polityki. Nie chodziło mi jednak o jakieś konkretne barwy polityczne, ale o politykę w ogóle jako temat. Rozmów politycznych sam z nim nie toczyłem. Jako słuchacz wydawało mi się jednak, że Skowroński wbrew niektórym zarzutom szuka właśnie na tym polu równowagi. Jeśli widzę w tej samej stacji polityków i komentatorów z różnych opcji, to wydaje mi się, że próbował stworzyć obiektywne radio. A jeśli miał swoje poglądy? Cóż z tego, każdy je ma.
Dołączył: 29 Gru 2008 Posty: 230
Post zebrał 0 sat Podarowałeś sat
Wysłany: 14:07, 03 Mar '09
Temat postu:
"Nie jest bez znaczenia, kogo udajesz; nawet jeżeli jesteś hipokrytą, to jeżeli udajesz świętego, a masz naturę węża i lubisz tylko syczeć uwodzicielsko, a później dusić albo gryźć, to jeżeli udajesz świętego, mając taką naturę, to i tak jesteś troszkę lepszy, niż gdybyś nie udawał. - Adam Michnik
Moim zdaniem źródłem największej nienawiści do Michnika jest to, że uważa się go za kogoś w rodzaju fałszywego proroka, za faceta, który zachowuje się jak kaznodzieja, mówi innym, jak należy się zachowywać, co jest moralne, a co nikczemne. Najpiękniejszy oksymoron opisujący to, o czym mówimy, na który natknąłem się w swoim życiu, brzmi: "otyły dietetyk". Michnik jest otyłym dietetykiem. Wszyscy to widzą poza nim samym. "
Z wywiadu Cezarego Michalskiego z Michałem Cichym - byłym redaktorem Gazety Wyborczej
Dołączył: 29 Gru 2008 Posty: 230
Post zebrał 0 sat Podarowałeś sat
Wysłany: 14:31, 03 Mar '09
Temat postu:
Rafał Ziemkiewicz mówi prawdę o Wyborczej
Zbigniew Herbert o Michniku (druga wypowiedź na czarno - białym tle)
Jest to fragment filmu "Obywatel Poeta"
Jacek Trznadel opisuje głębokie rozczarowanie Zbigniewa Herberta swoim byłym przyjacielem Adamem Michnikiem.
Stało się to wkrótce po tym gdy Michnik przeistoczył się z opozycjonisty w człowieka władzy na początku lat 90-tych.
Dołączył: 29 Gru 2008 Posty: 230
Post zebrał 0 sat Podarowałeś sat
Wysłany: 15:15, 05 Mar '09
Temat postu:
Wyborcza kłamie – nic nowego. Ale dlaczego tak głupio?
„Gazeta Wyborcza” piórami swych czołowych „cyngli”, Agnieszki Kublik i Wojciecha Czuchnowskiego, obwieściła swym czytelnikom radośnie „Koniec radia Sakiewicza i Ziemkiewicza”. Poczułem się mile połechtany, że − nic o tym nie wiedząc − byłem współwłaścicielem Programu Pierwszego Polskiego Radia, i że godzinna audycja raz w tygodniu plus trzyminutowy felieton wystarczyły, abyśmy się z redaktorem naczelnym „Gazety Polskiej” stali jego najważniejszymi, choćby tylko dla „Wyborczej”, twarzami. Tym bardziej, że nie obchodziła ona tak triumfalnie wyrzucenia z radia Sobali, Czabańskiego ani nawet Targalskiego.
Rzecz w tym, że poza znakami interpunkcyjnymi właściwie wszystko we wspomnianym tekście jest manipulacją albo wręcz kłamstwem. Owszem, Jedynka zmienia ramówkę, wiadomo to od dawna, jak również rezygnuje z zewnętrznych prowadzących i z porannych felietonów. To ostatnie trudno jednak uznać za jakąś „depisyzację”, skoro radiowy felieton traci też gazetowy i do bólu salonowy Ogórek. Nieprawdą jest też, jakoby dyrektor Pipka chciał usunąć z anteny zarówno Sakiewicza jak i mnie, skoro jednocześnie ze zmianą w „rozmowach jedynki” złożył nam inne propozycje. Najciekawsze jest, że − przypadkiem wiem − pytany o to przez panią Kublik powiedział jej wyraźnie, że owszem, nie będziemy już prowadzić wspomnianej audycji, ale on chce, żebyśmy na antenie zostali.
Parka czołowych pałkarzy „Wyborczej” napisała dokładnie coś innego, mijając się z prawdą grubo i w sposób oczywisty. Co najciekawsze, musieli oni wszak wiedzieć, że ich kłamstwa mają wyjątkowo krótkie nóżki – do poniedziałku. Dlaczego więc w nie zabrnęli?
Potrafię to wyjaśnić tylko w jeden sposób: „Wyborcza” wciąż dufna jest, że pełni w III RP tę samą rolę, jaką w PRL pełniła „Trybuna Ludu”. Że jeśli oskarży kogoś o „prawicowe odchylenie”, to wystarczy, by wokół wskazanej osoby natychmiast zrobiła się próżnia, i żeby jej zwierzchnicy czym prędzej ją wyleli. W mózgach cyngli z Czerskiej i ich przełożonych po prostu się nie mieści, że dyrektor Pipka może oto przeczytać w „Gazecie Wyborczej”, kogo ma niezwłocznie usunąć z anteny – i nie podporządkować się!
Może tak uskrzydlił wspomnianą redakcję niedawny sukces, jakim było wylanie opisaną wyżej metodą Krzysztofa Skowrońskiego? W istocie, jej rewelacje o „tajnym audycie”, którego nikt poza „Wyborczą” jakoś nie widział, o rzekomych wypłatach dla samego siebie i wywożeniu za wschodnią granicę gotówki w walizkach trafią zapewne do podręczników dziennikarskiego łajdactwa. A swoją drogą, i w tej sprawie zachowanie gazety jest jak zwykle absurdalne, bo z jednej strony gromko zaprzecza ona, że przeprowadziła na Skowrońskiego nagonkę, którą przeprowadziła, a z drugiej poucza jego obrońców, że dobrze mu tak, bo i poprzednia ekipa wyrzucała „gomułkowskie złogi”.
Ale zniszczenie bezpośredniej konkurencji dla agorowego radia Tok FM to sukces bodaj już ostatni. „Wyborcza” zaczyna się sypać. Wprawne oko dostrzega coraz liczniejsze głupie błędy, nawet w tytułach (w rodzaju: „ograniczenie imigracji jest dla Sarkozy’ego czołowym priorytetem” − a widział kto, poza Czerską, priorytety „tyłowe”? Za czasów pani Łuczywo nie do pomyślenia), akcje „Agory” lecą w dół wraz z kondycją jej flagowej gazety, no i wychodzą na jaw coraz to nowe informacje pokazujące „etos” w świetle, hm, nienajlepszym… Ryszard Bugaj przekonująco (choć dla czytelników książki Stanisława Remuszki nie było w tym żadnej rewelacji) wypunktował amoralność „ostatniego peerelowskiego uwłaszczenia nomenklatury”, jakim było podzielenie się przez ludzi „Wyborczej” majątkiem wygenerowanym ze znaczka „Solidarności” i państwowego przydziału papieru i drukarni, z błogosławieństwem ulgi podatkowej. Potem przypomniano, że zgodnie z raportem o likwidacji WSI redaktor Krzemień, nowy szef wydania internetowego „Wyborczej” brał udział, jako niskiej rangi pomagier wojskowych służb, w operacji „Szpak”, czyli dyskredytowaniu Radosława Sikorskiego − wówczas wiceministra Obrony Narodowej w rządzie Olszewskiego. A teraz okazuje się, że kolejny publicysta gazety, redaktor Uhlig, podpisał był zobowiązanie do współpracy z peerelowską bezpieką…
Uhlig, oczywiście, wyjaśnia, że owszem, podpisał, ale nikomu nie szkodził. Wierzę, rzecz jasna – jak wszyscy czytelnicy „Wyborczej” wiem od dawna, że w peerelu nie było innych agentów, niż nikomu nie szkodzący, nie piszący żadnych donosów, a jeśli nawet piszący, to tylko dla zdezinformowania służb nieważnymi dyrdymałami. No, poza jednym Maleszką. Ale i on, gdyby mocniej poszedł w zaparte, to też by się okazało, że tylko zwodził esbeków i nikomu nie zaszkodził. Pewnie sobie tam dziś nieźle plują w brody, i on, i cała Czerska, że się tak pochopnie przyznał.
O Uhligu wspominam dlatego, że sprawa w najmniejszym stopniu mnie nie dotyczy − ani go mam zamiar bronić, ani oskarżać, ot, jeden z wielu nie znanych mi bliżej funkcjonariuszy Ministerstwa Prawdy. Ale z niejasnych przyczyn właśnie wypomnienie mu podpisanej niegdyś deklaracji stało się dla redaktora Węglarczyka, szefa działu zagranicznego gazety, okazją do zamieszczenia na jej internetowej stronie wyznania, iż nie może odżałować, iż kiedyś podał rękę mnie, Zdortowi i Magierowskiemu (i jeszcze Michalskiemu − mimo, że ten ostatni tak się ostatnio stara).
Stopień wewnętrznego rozedrgania zaprezentowanego we wspomnianym tekście przez Węglarczyka każe pomyśleć o jakichś pigułkach uspakajających. Może po zażyciu takowej będzie on umiał wyjaśnić, o co właściwie ma do mnie i moich kolegów pretensje. Czy o to, że nie żyjemy w Niemczech, gdzie Uhlig musiałby na mocy ustawy wyjaśnić sprawę przed podjęciem pracy w gazecie − czy o to, że nie żyjemy na Białorusi albo w Rosji, gdzie ten epizod jego życiorysu nie wyszedłby na jaw po dwudziestu latach, ale na zawsze pozostałby tajemnicą?
Bo gdzie wolałby nas zaprowadzić Węglarczyk i jego koleżeństwo, to się łatwo domyślam.
PS: Aj, chyba pomyliłem Uhligów. Ten, co pracuje w Wyborczej, to pono nie ten, co podpisał, tylko jego syn. Sorry za brak orientacji; sam w sobie stanowi on dowód, że nic mi do tego wszystkiego i Węglarczyk czepił się mnie jak pijany płota.
Dołączył: 29 Gru 2008 Posty: 230
Post zebrał 0 sat Podarowałeś sat
Wysłany: 15:20, 05 Mar '09
Temat postu:
"Gazeta" z palcem na cynglu
Piotr Semka 04-03-2009
"Wyborcza" to kadrowiec mediów III RP. Gdy zauważy kogoś, kogo uznaje za politycznie niepewnego, natychmiast insynuuje mu partyjne powiązania z prawicą
(...)
Kreator zmian
Dzień po odwołaniu szefa Trójki "Gazeta" swoją informację zatytułowała beznamiętnie: "Odwołali Skowrońskiego". Pismo uwielbiające barwne tytuły, piętnujące pisowskich dziennikarzy tego dnia powstrzymało się od komentarza. I słusznie, bo dziennik z Czerskiej zawsze wolał zmieniać świat, niż się tym chwalić. Po kolejnych akcjach, w których "Gazeta" kogoś zniszczyła, gdzieś w politycznych kuluarach słyszałem często na wpół kokieteryjne, a wpół zakłopotane komentarze dziennikarzy "GW": – A wiesz co Piotrze, teraz to mi też trochę będzie brakować Krzyśka. Choć z drugiej strony sam przyznasz, że z tymi honorariami...
Honoraria? Dziś "Gazeta" pisze głównie na ten temat. Jeszcze trzy miesiące temu czujnie rozliczała Skowrońskiego z innych "zbrodni". 8 grudnia 2008 roku Agnieszka Kublik pisała: "Niemal w każdym porannym przeglądzie prasy Trójki pojawia się "Nasz Dziennik – tuba propagandowa Radia Maryja i ojca Tadeusza Rydzyka, o którego względy zabiega PiS Jarosława Kaczyńskiego".
Teza, że Trójka pod rządami Skowrońskiego była tubą tuby ojca Rydzyka, jest absurdalna, ale właśnie tak "Gazeta Wyborcza" dorabiała Skowrońskiemu gębę. Równie barwny był zarzut "GW", ze Trójka w przeddzień emisji nagrywała wywiad z prezesem Jarosławem Kaczyńskim w jego biurze. Gdy podobnie zrobiło Radio TOK FM, rozgłośnia należąca do Agory – w stosunku do tegoż samego Jarosława Kaczyńskiego – "Wyborczej" to nie zainteresowało.
Oczywiście nie tylko o Skowrońskiego chodziło. "Wyborcza" doniosła też światu, że nie będą już mieli swoich audycji w publicznym radiu Tomasz Sakiewicz i Rafał Ziemkiewicz, "niekryjący niechęci do "GW", która w ich publicystyce przedstawiana jest jako źródło wszelkiego zła".
Żadne inne medium – z wyjątkiem "Gazety" – nie opisuje z podobnym zapałem i satysfakcją czystek w publicznych mediach. Czas już przyszedł na nazwanie tego fenomenu. Te teksty nie są efektem dziennikarskich emocji, ale dumy kreatora zmian. "Wyborcza" to nie zwykła gazeta – to urząd ochrony mediów.
Kadrowiec III RP
W czasach PRL w instytucjach i przedsiębiorstwach istotnych dla socjalistycznego państwa istniała funkcja kadrowca, którego głównym zadaniem było pilnowanie, aby nie został w nich zatrudniony nikt niepewny, a już, broń Boże, potencjalny wróg polityczny. Tę samą rolę w mediach III RP wypełnia "Wyborcza".
Gdy zauważy w mediach kogoś, kogo uważa za politycznie niepewnego lub za "wrogi element", natychmiast insynuuje mu partyjne powiązania z prawicą. Zaczynają się natarczywe pytania wobec władz mediów, jak długo będą tolerować nieprawomyślną postać. A na koniec następuje spokojne odnotowanie dymisji.
"Gazeta Wyborcza" zazwyczaj oburza się na grzebanie w życiorysach, ale gdy trzeba uzasadnić zwolnienie z radia Wojciecha Reszczyńskiego, to z lubością przypomina, że w czasach PRL był to prezenter reżimowej telewizji. Kiedy trzeba – wyjaskrawia się na siłę poglądy człowieka, którego wzięła na cel, jeśli to okazuje się niemożliwe, cytuje się nieprzychylne mu, zazwyczaj anonimowe opinie.
Tak było w przypadku Patrycji Koteckiej – "Gazeta" nie udowadniała informacji o jej "politycznych naciskach" na pracowników "Wiadomości", ale cytowała anonimowe wypowiedzi. Ciekawe, że plotki o jakichkolwiek naciskach ustały jak nożem uciął po odejściu Koteckiej. W telewizji Rudomino pewnie nikt już nie naciska. A może po prostu zakończono już (sukcesem) akcję "czyścimy TVP"?
Cyngle i prawicowcy
Niedawno w debacie publicznej pojawiło się pojęcie "cyngli "Gazety Wyborczej" – zaufanych ludzi do brudnej roboty, którzy w pewnych sprawach od lat zastępują zwykłych dziennikarzy. To im powierza się zwalczanie "wrogich elementów". W latach 90. celem cyngli byli tzw. pampersi, czyli dziennikarze z telewizji Wiesława Walendziaka. Pamiętam to doskonale, bo sam do nich należałem. Ówczesne artykuły – tak jak dzisiejsze – wytapetowane były anonimowymi opiniami. Gdy oburzaliśmy się tym prostackim chwytem, koledzy z "Gazety" oburzonymi głosami odpowiadali: – Jak można się dziwić, że ludzie boją się mówić pod nazwiskiem? Przecież pampersi są bezwzględni i zniszczą każdego.
Klasycznym tekstem cynglowym z tamtej epoki był atak Anny Bikont na Wojciecha Cejrowskiego zatytułowany "Brunatny kowboj RP" – którego sam tytuł pokazuje, jaką metodą posłużyła się autorka. Jednak najbardziej zasłużoną strażniczką prawomyślności w mediach od lat jest jest Agnieszka Kublik. To ona bezkompromisowo rozliczała Walendziaka z paru programów, które sama uznała za prawicowe.
Niestety, brakowało jej podobnej bezkompromisowości, gdy przeprowadzała liczne rozmowy z lewicowym prezesem TVP Robertem Kwiatkowskim. A niedawno, w trakcie wywiadu z Markiem Jurkiem bez jakichkolwiek podstaw oskarżyła autorkę "Misji specjalnej" Anitę Gargas o to, że chciała w TVP jako pierwsza ogłosić informacje o "dziadku z Wehrmachtu" Donalda Tuska.
Specjalną akcję "Gazeta Wyborcza" poświęciła w 2005 roku Bronisławowi Wildsteinowi przy okazji ujawnienia listy ochrzczonej jego nazwiskiem. Przy tej okazji objawił się nowy cynglowy talent – Wojciech Czuchnowski. Jego histeryczne teksty stworzyły atmosferę, w której ówczesny naczelny "Rzeczpospolitej" Grzegorz Gauden zdecydował się wyrzucić Wildsteina z pracy.
Oczywiście ataki te nigdy nie dotyczyły obejmujących kierownicze stanowiska w TVP w czasach Walendziaka dziennikarzy "GW", takich jak Roman Kurkiewicz czy Artur Domosławski. Ludzie z "GW" bowiem mieli przychodzić na Woronicza wyłącznie z racji swych kompetencji. Dziennikarze z innych mediów często natychmiast ogłaszani byli, prawicowcami, ideologami Porozumienia Centrum i politycznymi komisarzami. Piszę tu o prawicowcach – choć jest to tylko epitet, a nie określenie politycznych poglądów. W "Gazecie" nazywa się w ten sposób wszystkich tych, którzy nie akceptują okrągłostołowej ideologii – wierzących i niewierzących, konserwatywnych i lewicowych – jeżeli tylko zachowywali solidarnościową lub antykomunistyczną wrażliwość.
Dziś, gdy media publiczne są pod opieką panów Piotra Farfała, Tomasza Rudomino, Roberta Wijasa i Wincentego Pipki jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki, Agnieszkę Kublik przestały interesować polityczne poglądy nowych ludzi telewizji. Znów w mediach publicznych zapanowała "normalizacja".
Konfitury dla pisowców
Krzysztof Skowroński, który nigdy nie pokazywał jakichkolwiek poglądów politycznych, jest dla "Gazety" prawicowcem, bo robił radio za czasów prezesa Krzysztofa Czabańskiego. Magda Jethon z definicji poglądów nie ma, bo mianował ją prezes Robert Wijas, który oczywiście też żadnych poglądów nie ma.
"Odwołanie Krzysztofa Skowrońskiego ze stanowiska szefa radiowej Trójki ucieszyło zwolenników teorii spiskowych" – napisał ironicznie Adam Leszczyński na łamach "GW". – "Los zesłał im dobitny dowód na to, że "Gazeta" rządzi światem, a przynajmniej krajem nad Wisłą. Skowroński został odwołany niedługo po artykule Agnieszki Kublik o wynikach audytu przeprowadzonego w radiu" – wyjaśnia Leszczyński.
To ulubiona poza "niewinnych czarodziejów" z redakcji na Czerskiej. My wpływamy na inne media? To oburzające insynuacje!
Jednak coraz więcej ludzi zdaje sobie sprawę z roli, jaką odgrywa "Wyborcza". Pod listem w obronie Krzysztofa Skowrońskiego podpisały się tysiące ludzi niemających wątpliwości, że może on zostać zwolniony, że zamieszczane w "Wyborczej" donosy na szefa Trójki są ostatecznym sygnałem, iż akcja mająca na celu jego odwołanie zmierza ku finałowi. Silniejsze od lęku przed napiętnowaniem przez "Gazetę" było oburzenie, że w imię ideologii dorzynania watahy zarzyna się dobre radio robione przez prawdziwego fachowca.
Także dlatego w obronie Krzysztofa Skowrońskiego w poniedziałek pod budynkiem radiowej Trójki odbyła się manifestacja. O jej uczestnikach i o samym Skowrońskim napisał Paweł Wroński, że to "dziennikarze propisowscy", którzy "dali się skusić władzy" i za to "dostawali konfitury".
Z czymś takim nawet się nie da polemizować. Stanowczo zbyt łatwo przychodzi Wrońskiemu obrażać ludzi i etykietować ich jako pisowców, w dodatku interesownych. Zbyt łatwo uznaje, że ludzie o poglądach innych niż jego, muszą kierować się niskimi pobudkami.
Na szczęście wspomniany powyżej skandaliczny tekst "Honor czy honorarium" to przejaw wściekłości coraz częściej bezsilnej. Dziś już "Gazeta" nie ma takich możliwości wpływania na życie publiczne, jak w latach 90. Są w Polsce media, które pozostają poza orbitą jej wpływów.
Niedawno, gdy Bogdan Rymanowski dostał Grand Pressa Piotr Pacewicz nazwał w "Wyborczej" go "niedziennikarzem roku". Zajadłość redaktora "Gazety" była komentowana jako efekt żalu, że wybrano kogoś spoza gazetowowyborczej bajki – człowieka, który zaczynał telewizyjną karierę w znienawidzonym przez "GW" programie "Puls dnia" z epoki Walendziaka. Jednak atak się nie powiódł. Nie tylko TVN, ale też większość środowiska stanęła murem za Rymanowskim.
Trudno jednak oczekiwać, że "Gazeta Wyborcza" teraz odpuści. W końcu odniosła sukces w akcji przeciw Skowrońskiemu. Agnieszka Kublik z Wojciechem Czuchnowskim mogą robić na swoim biurku kolejne nacięcia. Walka z prawicowym odchyleniem trwa.
współpraca Marcin Rafałowicz i Bartłomiej Radziejewski
Dołączył: 29 Gru 2008 Posty: 230
Post zebrał 0 sat Podarowałeś sat
Wysłany: 15:26, 05 Mar '09
Temat postu:
Być cynglem "Wyborczej"
Oto kolejny pomnikowy (a może podręcznikowy) przykład dziennikarstwa, które nazywa się ostatnio "cynglowym". Konkretnie: tekst Pawła Wrońskiego z "Gazety Wyborczej", w którym autor cieszy się z odwołania Krzysztofa Skowrońskiego z szefowania radiowej "Trójce" - pisze Piotr Gursztyn.
Zawsze gdy czytam takie teksty, zastanawiam się, jak powstały. Czy to redakcja zmusiła autora do napisania, a on ugiął się pod przymusem, czy sam zgłosił się, licząc, że zwierzchnicy będą zachwyceni jego oddaniem. Bo nie wierzę, że to wyraz wolnej myśli publicysty lub dziennikarza. Nie wierzę we własną inicjatywę autorów, gdyż nie śmiem sądzić, by ktoś mógłby być aż tak mało inteligentny, aby sam z siebie pisać rzeczy, w których logika i etyka aż tak daleko odjeżdżają od rzeczywistości.
Chodzi mi o kolejny pomnikowy (a może podręcznikowy) przykład dziennikarstwa, które nazywa się ostatnio "cynglowym". Konkretnie: tekst Pawła Wrońskiego z "Gazety Wyborczej", w którym autor manifestuje swoją radość z odwołania Krzysztofa Skowrońskiego z szefowania radiowej "Trójce". Radość z odwołania bardzo sprawnego szefa przez ludzi Ligi Polskich Rodzin i Samoobrony. Tytuł też dużo mówi: "Honor czy honorarium?".
Do tej pory Wroński nie był zaliczany do grona "cyngli" Agory. Pisał rzeczy, które były powodem do dyskusji, ale mające związek z rzeczywistością. To znaczy częściej niż inni autorzy "GW" informował czytelników o wydarzeniach i je komentował, niż pouczał tychże czytelników, co mają myśleć o świecie. Nie był czystym przykładem uprawiania agit-propu. Nie można było też powiedzieć, że był egzekutorem wyroków jak pewna jego koleżanka. Teraz to się zmieniło.
Pytanie: czy to wewnętrzna przemiana Pawła Wrońskiego, człowieka przecież już dojrzałego, czy jednak okoliczność zewnętrzna? Na przykład taka, że w trudnych czasach - masowych kilkusetosobowych zwolnień i zaciskania pasa - trzeba być jeszcze bardziej "agorowym", niż było się do tej pory. Wroński z pewnością odpowie, że to jego wolny umysł i sumienie nakazały mu napisać radosną laudację o wyrzuceniu przez LPR Skowrońskiego. No bo przecież żadne niskie pobudki, np. strach, że można stracić pracę w redakcji, w której pracowało się prawie 20 lat.
Okoliczności towarzyszące tekstowi są jednak takie, że "Wyborcza" od dłuższego czasu prowadziła nagonkę na Skowrońskiego. Tak samo jak na innych ludzi mediów, z którymi było jej nie po drodze. Logika zarzutów sprowadzała się do jednego: to skandal, że tacy ludzie mają jakieś audycje, że publicznie występują i ośmielają się mieć inne zdanie niż Agora. Konkretnych zarzutów nie było wcale. Sprowadzały się do tego, że Rafał Ziemkiewicz krytykuje Adama Michnika, a ktoś inny popiera lustrację. W przypadku Skowrońskiego próbowano powoływać się na jakiś audyt, ale i to okazało się za słabe. Bowiem nie znaleziono tam przekonującego skandalu. Wroński zresztą o audycie nie wspomina, twierdzi tylko, że szef "Trójki" był uległy wobec Kaczyńskiego (bo pojechał do niego na wywiad).
A kolejną okolicznością jest to, że Agora ma własne plany podboju rynku mediów. Z telewizją nie wyszło, z radiem już tak. A media publiczne, szczególnie zreformowana "Trójka", były niebezpieczną konkurencją. Nie tylko w walce o dusze Polaków, ale też w dzieleniu reklamowego tortu. Dziennikarz piszący tekst taki jak ten o Skowrońskim naraża się zatem na kolejne pytanie: czy występuje jeszcze jako człowiek pióra, czy już jako rzecznik zarządu koncernu?
Wroński czepia się dziennikarzy, że dostawali "konfitury" za pracę w publicznych mediach. Ci właśnie, których on nazywa "propisowskimi". Dziwny zarzut: bo albo mieli pracować za darmo, albo ustąpić miejsca tym z "Wyborczej"? Wtedy nie byłyby to już konfitury, ale ciężko i sprawiedliwie zarobione pieniądze. Tak jak np. w przypadku Michała Ogórka z "Gazety", który miał program w Polskim Radiu w tym samym czasie co potępieni Tomasz Sakiewicz czy Rafał Ziemkiewicz. Sam zresztą widziałem dziennikarzy "Wyborczej" podpisujących umowy o wypłacenie im honorariów za występy w programach TVP. Nie widziałem wówczas obrzydzenia na ich twarzach.
I to wszystko dostajemy podlane moralizatorskim sosem: "Władza zawsze będzie kusiła dziennikarzy. Tylko ci, co dali się skusić, powinni pamiętać o konsekwencjach" - pisze na zakończenie swego artykułu Paweł Wroński. Sojusznicy z LPR i Samoobrony nie będą teraz kusić dziennikarzy z "Wyborczej". Nie muszą. Ci sami przybiegną na jeszcze ciepłe miejsca. W imię wzniosłych haseł o dziennikarskiej misji. Założymy się, że tak będzie?
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz moderować swoich tematów