W razie awarii sprawdź t.me/prawda2info

 
Tajemniczy serial  
Znalazłeś na naszym forum temat podobny do tego? Kliknij tutaj!
Ocena:
4 głosy
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Prawda2.Info -> Forum -> Dyskusje ogólne Odsłon: 1130
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Lech




Dołączył: 13 Lut 2009
Posty: 348
Post zebrał 0.000 mBTC

PostWysłany: 14:23, 13 Lut '09   Temat postu: Tajemniczy serial Odpowiedz z cytatem

Dawno temu, bo w XV w. w Szkocji w mieście Rosslyn (tym od słynnej "kaplicy templariuszy") była sobie trupa teatralna, która zasłynęła na całą Wyspę swoimi przedstawieniami o Robin Hoodzie - ulubieńcu ludu, synu Sherwood, który niczym pogański bożek (tzw. zielony człowiek) reprezentował w świadomości ideę sprawiedliwości, radości życia i harmonijnego związku z siłami natury (Hernn, Marion). Przedstawienia nie dość, że odnosiły się do nadnaturalnej strony życia i filozofii hermetycznej (która w ówczesnej Brytanii miała się świetnie), to jeszcze w sposób satyryczny i krytyczny odnosiła się do współczesności poprzez odpowiednio dobrane postaci dramatu (np. Braciszek Tuck jako "kapłan absurdu", etc.). Przedstawienia te były wyrazem "anarchistycznych" dążeń ludu wobec zastanego "systemu" i porządku świata.

Nie tak dawno temu, bo w 1994 roku niejaki Joshua Brand pisze i realizuje film pt. Sherwood Tales, który nie tyle wnosi coś istotnego do samej historii filmu ale, fakt ten jest ważny dla mojego "odkrycia" i wywodu Smile. A dlatego, że już wcześniej - w 1990 r. - Ten sam pan zbiera ekipę filmową i wyjeżdża do małego zapyziałego Rosslyn na płn-zach USA przy granicy z Kanadą. Zdaje się, że owa nazwa to jedyny "atut" zaplutego prowincjonalnego miasteczka, gdzie psy dupami szczekają. Jednak Joshua Brand wiedziony najwyraźniej magiczną zasadą korespondencji, umieszcza na tym zadupiu swoich bohaterów, z których każdy zdaje się reprezentować osobną siłę, żywioł i postawę wobec świata, a wszyscy razem tworzą organizm, mikrokosmos będący niby alchemicznym odzwierciedleniem ludzkiej kondycji, związków z kosmosem, kulturą i naturą.

Pomijając powierzchniową warstwę fabularną w postaci perypetii głównego bohatera, odkrywam w tym filmie siłę, moc i mądrość ewidentnie nawiązującą do renesansowych europejskich tradycji hermetycznych. I wcale nie przesadzę, kiedy stwierdzę, że twórca serialu musiał mieć kontakt z tymi treściami oraz świadomie i z premedytacją umieścił w filmie wtręty, wstrzyki, odniesienia i nawiązania do sztuk alchemicznych i całego, wielkiego a zapomnianego systemu wiedzy i filozofii zwanego Hermetyzmem. Współcześnie holizm (z którego pełnymi garściami czerpie np. David Icke - wszak Angol z krwi i kości) jest niejako substytutem i karykaturą hermetyzmu, a sam hermetyzm przez wieki kojarzony był z herezją i propagandowo utożsamiany z satanizmem, dzikim i grzesznym pogaństwem i niecnymi rytuałami czarnej magii. W warstwie semantycznej, film jest afirmacją życia, bogactwa, doskonałości i różnorodności natury i przy okazji wykładem filozoficznym wyjaśniającym ukryte moce i prawidłowości ludzkiej egzystencji. Nie mogę się pozbyć wrażenia, że serial ten jest jakby radosnym "tajnym przekazem", "zakodowaną wiadomością dla wtajemniczonych", która przekazuje informację, że jeszcze nie przepadliśmy jako gatunek i rodzaj, a tym niewtajemniczonym daje po prostu wiele dobrej mocy i pozwala choć na chwilę dostrzec, że to co niedostrzegalne a jedynie "przeczuwalne", jest równie realne jak widzialna i namacalna "cała reszta". Wspomniana moc polega na tym, że film, ukazując pewne "wyższe" postrzeganie rzeczywistości, sił i żywiołów, które żądzą życiem, przedstawia je w perspektywie codziennej i osiągalnej dla każdego. Zapomniana wiedza tutaj staje się z elitarnej, egalitarna.

Serialowa nazwa miasteczka to "Cicely". I pewnie już wiecie: chodzi o "Northern Exposure" czyli po polsku Przystanek Alaska. Smile

Jeżeli się dokładnie przyjrzycie bohaterom serialu spostrzeżecie, że de facto to nie Joel Fleischmann jest tu głównym bohaterem, lecz główna oś przekazu skupia się na Chrisie Stevensie, komentatorze wydarzeń, postaci HERMETYCZNEJ (od Hermesa, "posłańca" bogów) i prawie adrygonicznej (przyznającej metaforycznie, że jest w równym stopniu kobietą, co mężczyzną) i organizującej nasze postrzeganie poszczególnych zdarzeń. Jeżeli spojrzycie na MARSOWE miny Morrisa i WENERYCZNE postawy Shelly (Shelly - czyli muszelka, czyli Wenus wyłaniająca się na muszli z piany morskiej w słynnym renesansowym obrazie), żony rzetelnego prostego i dużo starszego Hollinga (Holling, Holizm - Hefajstos) to nie zaprzeczycie że właśnie kontemplujecie panteon antycznych bóstw (a te jak wiadomo reprezentują poszczególne siły w przyrodzie i poprzez swoje cechy opisują i wyjaśniają zjawiska i rzeczywistość). I że nie jest to moja nadinterpretacja.

Myślę, że udowodniłem ponad wszelką wątpliwość, iż NoEx to nie tylko głupawa komedyjka, guma do żucia dla milionów przygłupich oglądaczy, ale też konkretny, jasny i ewidentny PRZEKAZ.

Piszę o tym Wam, gdyż nigdzie się nie spotkałem z taką interpretacją serialu, i uważam że na własny użytek dokonałem całkiem ciekawego "odkrycia". Zdaję sobie przy okazji sprawę, że taka interpretacja może odstręczać tych, którzy wszędzie widzą lucyferianizm i herezję, a symbolika i metafory przedstawione w Przystanku Alaska będą dla nich dowodem, że jest to "robota Illuminati".

I o tym właśnie chciałem z Wami podyskutować: czy Northern Exposure to według Was fałszywe lucyferiańskie światło, którym Illuminati świecą nam po oczach by przygotować do New World Order, czy może światło prawdziwe, które pozwala odkrywać cudowność życia i powracać do sacrum, harmonii z boskimi siłami?

Na koniec jeden z moich ulubionych (acz pewnie dla niektórych, mocno dwuznacznych) fragmentów:


Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość Wyślij email
Lech




Dołączył: 13 Lut 2009
Posty: 348
Post zebrał 0.000 mBTC

PostWysłany: 13:08, 14 Lut '09   Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Super... nikt nie pisze... Uważacie że temat od czapy, czy może filmu nie znają?

L.
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość Wyślij email
JA




Dołączył: 12 Cze 2008
Posty: 1549
Post zebrał 0.000 mBTC

PostWysłany: 16:41, 14 Lut '09   Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Nie znam filmu. Nie martw się wiele tematów tutaj kończy bez odezwu. Też mnie to czasem drażniło.

Nigdy nie podchodziłem do Robin Hooda jak do metaforycznej opowieści i zaskoczyłeś mnie tym, że było to przedstawienie wystawiane w tym mieście. Zaciekawiłeś mnie tym dlatego, że potwierdza to coś co wyczytałem kiedyś w jednej z książek. Mianowicie jeśli twórcą przedstawienia był mason (templariusz) to:
- Templariusze faktycznie mogli odnaleźć na Ziemi Świętej Arkę Przymierza, w której była zawarta głęboka wiedza duchowa (ezoteryczna).
- A także posiedli wiedzę alchemiczną i nie tylko, którą do dzisiaj w kręgach masońskich jest ukrywana.

Bynajmniej nigdy masonów (przynajmniej nie wszystkich) nie będę osądzał za te wszystkie nieszczęścia na świecie, bo:
- Masoni pierwotnie mieli za zadanie walczyć z kościołem (trudno się dziwić w końcu kościół ich zniszczył),
- Ich postulaty i dążenia są bardzo pokojowe oraz rozpowszechniają powszechną miłość do świata i naukę jego jedności.

Autor wspomnianej książki twierdzi, że illuminaci po prostu dostali się do tych kręgów i przejęli nad nimi kontrolę pod koniec 19 wieku, zdobyli ich wiedzę i dzięki temu przejęli kontrolę nad niemal całą Europą i Ameryką (w końcu do tych kręgów należały największe osobistości tamtego świata. Masoni są twórcami także Konstytucji 3 Maja). W ten sposób organizacja mająca za zadanie pierwotnie szerzyć miłość i pokój na świecie stała się przyczyną wojen i marionetką Illuminatów. Niestety wielu masonów nie zdaje sobie z tego sprawy.
Może trochę odbiegłem od tematu, ale uznałem to za dość istotne powiązanie.
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
JA




Dołączył: 12 Cze 2008
Posty: 1549
Post zebrał 0.000 mBTC

PostWysłany: 18:31, 14 Lut '09   Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Może gwoli wyjaśnienia jakby ktoś nie bardzo zrozumiał gdzie ja to powiązanie widzę.
Z postu pierwszego wyraźnie wynika, że już w XV wieku były znane w pewnych kręgach wiedza i powiązywanie wielu spraw z siłami natury, jedności z nimi. Co także oznacza, że musieli skąś pewną wiedzę wynieść... stąd mój powyższy post.
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
Voltar




Dołączył: 29 Sie 2006
Posty: 5408
Post zebrał 0.000 mBTC

PostWysłany: 19:39, 14 Lut '09   Temat postu: Odpowiedz z cytatem

"fałszywe lucyferiańskie światło"? o czym ty piszesz?.. ile procent widzów w ogóle zastanowilo sie nad tym fragmentem? 0,01 promila? ten serial to jak już osobista wizja Branda
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość Wyślij email Odwiedź stronę autora
otelodreiP




Dołączył: 06 Sty 2008
Posty: 611
Post zebrał 0.000 mBTC

PostWysłany: 19:45, 14 Lut '09   Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Ostatni raz "Przystanek Alaska" ogladalem ponad 15 lat temu i hermetyzmu sie tam nie doszukiwalem Smile W owym czasie mnie ten serial nie byl nawet smieszny dla mnie Laughing

Widze ze jest na YT i na rapidzie wiec poogladam w wolnym czasie i zdam raport Smile

Troche o hermetyzmie

http://pl.wikipedia.org/wiki/Hermes_Trismegistos
http://gnosis.art.pl/numery/gn01_bugaj_tablica_szmaragdowa01.htm
_________________
Czego sie nie dotkne to spierdole !
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
prox




Dołączył: 19 Lis 2008
Posty: 62
Post zebrał 0.000 mBTC

PostWysłany: 00:08, 15 Lut '09   Temat postu: Odpowiedz z cytatem

"Przystanek .." to moj ukochany serial. Za mlodu nagrywalam go na vhsie Very Happy a ogladam go do dzis. Bardzo ciepla historia.

Analiza jakiej dokonales orginalna, nie powiem. Chyba sobie zrobie kilkuwieczorny maraton skupiajac sie na tym co tu przeczytalam. Do tej pory najbardziej pochlanial mnie watek Fleischmana i Maggie Wink .
_________________
http://www.revisionism.nl/The-Mad-Revisionist.htm
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
suspenser




Dołączył: 20 Sty 2008
Posty: 669
Post zebrał 0.000 mBTC

PostWysłany: 20:27, 15 Lut '09   Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Ja też pamiętam ten film - kiedyś oglądałem go podobnie jak serial MASH, czy Twin Peaks.

Były inne od całej reszty chłamu z TV i każdy na swój sposób pokazywał różne aspekty wydarzeń a nie tylko politycznie poprawną wersję.
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
Lech




Dołączył: 13 Lut 2009
Posty: 348
Post zebrał 0.000 mBTC

PostWysłany: 11:16, 16 Lut '09   Temat postu: Odpowiedz z cytatem

JA napisał:
Cytat:
Nigdy nie podchodziłem do Robin Hooda jak do metaforycznej opowieści i zaskoczyłeś mnie tym, że było to przedstawienie wystawiane w tym mieście. Zaciekawiłeś mnie tym dlatego, że potwierdza to coś co wyczytałem kiedyś w jednej z książek. Mianowicie jeśli twórcą przedstawienia był mason (templariusz) to:
- Templariusze faktycznie mogli odnaleźć na Ziemi Świętej Arkę Przymierza, w której była zawarta głęboka wiedza duchowa (ezoteryczna).
- A także posiedli wiedzę alchemiczną i nie tylko, którą do dzisiaj w kręgach masońskich jest ukrywana.


Moim zdaniem trochę błądzisz. Legenda o Robin Hoodzie była emanacją naturalnej (pierwotnej, archetypowej) wiedzy o świecie, która w formie metaforyczne zachowała się właśnie w tzw. ludowych podaniach, baśniach i gawędach. Nie był potrzebny do tego żaden mason-templariusz-reżyser, gdyż treści prezentowane przez legendę o Robin Hoodzie były obecne w świadomości ludzi "od zawsze". Zaś specyfika teatru renesansowego sprawia, że na "scenie" opowieść ta zyskuje dodatkowo wymiar społeczny, polityczny w formie farsy i satyry.
Najważniejszy jest tu fakt, że owe XV-wieczne przedstawienia były próbą przeciwstawienia "nowemu porządkowi" zachodniego chrześcijaństwa, starego porządku (przez owo chrześcijaństwo rugowanego).

Templariusze zaś i ich wiedza odnosiły się do starego porządku w ten sposób, że najprawdopodobniej zyskali oni wiedzę nie tyle opartą na ludowej intuicji i metaforze, a bardziej na niedostępnej dla tzw. ludu formule abstrakcyjnej i intelektualnej. Różnica mniej więcej taka, jak między pisarzem S-F opisującym podróże kosmiczne, a Einsteinem, który robi to za pomocą skomplikowanych wzorów matematycznych (upraszczając oczywiście).

Poza tym pisałem o przedstawieniach w Rosslyn dlatego, że Przystanek Alaska dzieję się również de facto w Rosslyn. To raz. Twórca serialu zrealizował również film o Robin Hoodzie. To dwa. Ergo: musiał znać historię renesansowych przedstawień i jego Przystanek Alaska jest próbą wskrzeszenia ówczesnego anarchistycznego ducha.

Voltar:
Cytat:
"fałszywe lucyferiańskie światło"? o czym ty piszesz?.. ile procent widzów w ogóle zastanowilo sie nad tym fragmentem? 0,01 promila? ten serial to jak już osobista wizja Branda


Piszę o tym, że odwołania do kultury antycznej i starożytnych wyobrażeń dotyczących natury rzeczywistości, przez wielu na tym forum uważane jest za "krecią robotę Illuminati" mającą za zadanie wtrącić rodzaj ludzki w mroczne okultystyczne wierzenia. Celowo wybrałem fragment mówiący o świetle, żeby sprawdzić jak zareagujecie. I mam wrażenie że ten serial, jest wszystkim, tylko nie osobistą wizją, gdyż podporządkowany jest szerszej i "wyższej" (żeby nie powiedzieć: odwiecznej) idei.

L.
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość Wyślij email
inecki




Dołączył: 19 Sie 2008
Posty: 465
Post zebrał 0.000 mBTC

PostWysłany: 02:47, 19 Lut '09   Temat postu: Odpowiedz z cytatem

David Lynch i jego interpretacja szerokiej świadomości...
Podlegamy zbiorowej jaźni, a problem w dyskusjach polega na tym, że świadomość nie ocenia... Tak długo jak oceniamy, tak długo sami odcinamy się od głębszej świadomości.

Fałszywe - prawdziwe; pewne dychotomie tworzymy dla zaklinania świata, choć gdybyśmy się z nich wyzwolili może poznalibyśmy uniwersalność archetypów.

Na każdym kroku tak jest - jedna fotografia i tyle interpretacji, ilu widzów. Jeśli przeniesiemy ciężar na odbiór (nie interpretację) to zaczynamy się dzielić tym samym przeżyciem i podobną emocją.

Ciekawy tekst, cieszę się, że mogłem go przeczytać... chyba uwiodła mnie filozofia oświecenia poprzez archetypy...
_________________
storyofstuff
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość Wyślij email
webrowski




Dołączył: 05 Lut 2009
Posty: 5
Post zebrał 0.000 mBTC

PostWysłany: 08:33, 19 Lut '09   Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Cieszę się, że przypomniałeś mi o tym serialu:) Już od dłuższego czasu zamierzam zrobić sobie "powtórkę z rozrywki", a ostatnio Przystanek oglądałem jeszcze podczas emisji na TVP2. I do dzisiaj pamiętam jedno - każdy odcinek pozostawiał po sobie nową, ciekawą a nieraz bardzo odkrywczą myśl o otaczającym nas świecie. Wybrany przez Ciebie fragment o świetle jest bardzo dobrym przykładem.
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
rabarbar




Dołączył: 10 Paź 2008
Posty: 264
Post zebrał 0.000 mBTC

PostWysłany: 09:21, 19 Lut '09   Temat postu: Odpowiedz z cytatem

bardzo przekonująca interpretacja Lechu
ja sam ostatni raz oglądałem ten serial jakieś parenaście lat temu
pamiętam, że utożsamiałem się wtedy z postacią dr Fleischmana, właściwie to nie utożsamiałem, ale rozumiałem motywy jego działania, w przeciwieństwie do 'zakorzenionych' mieszkańców Ciceley, którzy często pozostawali poza domysłami

nie wiem jak teraz ogładałoby się ten serial, może dostrzegłbym więcej, czego mój nastoletni wtedy umysł mógł nie przyswoić, ale na pewno nie byłoby to 'światło illuminati' Wink
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
Lech




Dołączył: 13 Lut 2009
Posty: 348
Post zebrał 0.000 mBTC

PostWysłany: 11:05, 19 Lut '09   Temat postu: Odpowiedz z cytatem

inecki:

Cytat:
David Lynch i jego interpretacja szerokiej świadomości...
Podlegamy zbiorowej jaźni, a problem w dyskusjach polega na tym, że świadomość nie ocenia... Tak długo jak oceniamy, tak długo sami odcinamy się od głębszej świadomości.
Fałszywe - prawdziwe; pewne dychotomie tworzymy dla zaklinania świata, choć gdybyśmy się z nich wyzwolili może poznalibyśmy uniwersalność archetypów.
Na każdym kroku tak jest - jedna fotografia i tyle interpretacji, ilu widzów. Jeśli przeniesiemy ciężar na odbiór (nie interpretację) to zaczynamy się dzielić tym samym przeżyciem i podobną emocją.
Ciekawy tekst, cieszę się, że mogłem go przeczytać... chyba uwiodła mnie filozofia oświecenia poprzez archetypy...


Buddysta zen? Smile
... co do Lyncha, dla mnie jest on bardziej mroczno-jungowski - semantyczny labirynt z demonicznym Minotaurem za rogiem. Moim zdaniem operuje on swoistą, perfekcyjną techniką "szoku metafizycznego" i "szoku estetycznego" (prawie zupełnie jak Witkacy Smile). I rację masz w tym kontekście zwracając uwagę na dwoistość tworzoną przez dyskursywny umysł, bo filmy Lyncha są jak uderzenie kijem przez nauczyciela: nie interpretuj, nie myśl - przeżywaj i doświadczaj! Co nie znaczy, że Lynch nie odnosi się do archetypów (np. w "Blue Velvet"), ale chyba każda opowieść (story) jeśli ma prowadzić do katharsis musi zawierać treści i postacie "odwieczne".

Jednak Przystanek Alaska powstał z wizji bardziej przejrzystej i nie-psychoanalitycznej - nie generuje złudnych, bo personalnych "wglądów" w umyśle widza, a bardziej opiera się na mocy mitu. Jest prostym wykładem egalitarnej "filozofii życia", która łączy mądrość i gnozę. Oświecenie? Jak najbardziej - w Zen nawet jest termin oznaczający małe oświecenia, które się zdarzają na drodze do tego największego - w Przystanku jest podobnie: każda opowieść, jak proces alchemiczny, prowadzi widza do finalnego wzruszenia, zrozumienia.




webrowski:
Cytat:
Już od dłuższego czasu zamierzam zrobić sobie "powtórkę z rozrywki"


Zrób to jak najszybciej - ja byłem mocno zaskoczony po kilkunastu latach, jak wiele treści mi umknęło przy pierwszym kontakcie. Uczucie jest niesamowite, kiedy w starym, zapomnianym serialu człowiek odnajduje potwierdzenie i werbalizację dla swoich intuicji. Ten film udowadnia, jak marnym, wtórnym i ubogim przekazem są "rewelacje" dzisiejszych "truthtellerów".


rabarbar:
Cytat:
pamiętam, że utożsamiałem się wtedy z postacią dr Fleischmana


Postać Flaishmana, to lokomotywa napędzająca fabułę. Nie dość, że jego "perypetie" są technicznie szkieletem scenariuszowym, na którym opiera się cały przekaz, to jeszcze jest on postacią, dzięki której widz "się dziwi" (widz - po czesku: divak (sic!)). Fascynująco jest w filmie pokazane, jak musi on krok po kroku, owe dziwne treści przyjąć, przetworzyć i zintegrować. Niby banał, ale...

L.
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość Wyślij email
webrowski




Dołączył: 05 Lut 2009
Posty: 5
Post zebrał 0.000 mBTC

PostWysłany: 12:25, 19 Lut '09   Temat postu: Odpowiedz z cytatem

No właśnie, Fleischman. Pamiętam, że na początku bardzo dobrze rozumiałem tę postać i w przykładowym konflikcie (medycyna konwencjonalna vs. naturalna) stałem murem po stronie tej pierwszej. Ale z drugiej strony fascynował mnie Chris z jego filozoficznym, totalnie odmiennym spojrzeniem na świat.
I jak widać na powyższym filmiku postać doktorka na tyle się rozwinęła, że potrafił spojrzeć na rzeczywistość z całkiem innego punktu widzenia.
To samo stało się ze mną i mam nadzieję, że z większością widzów "Przystanku Alaska".
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Prawda2.Info -> Forum -> Dyskusje ogólne Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz moderować swoich tematów


Tajemniczy serial
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group.
Wymuś wyświetlanie w trybie Mobile