W razie awarii sprawdź t.me/prawda2info

 
Piłsudskiego Magdeburg, a Rokita   
Znalazłeś na naszym forum temat podobny do tego? Kliknij tutaj!
Ocena:
9 głosów
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Prawda2.Info -> Forum -> Dyskusje ogólne Odsłon: 3691
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
JerzyS




Dołączył: 20 Maj 2008
Posty: 4008
Post zebrał 0 sat

PostWysłany: 21:34, 12 Lut '09   Temat postu: Piłsudskiego Magdeburg, a Rokita Odpowiedz z cytatem

Niemcy przygotowali:


Dla Piłsudskiego Magdeburg ,a dla Rokity Monachium!


Niemcy Piłsudskiego gościli w Magdeburgu, po to tylko,
aby go uwiarygodnić i potem zainstalować w Warszawie.
Oddali nawet do jego wyłącznej dyspozycji lokomotywę ,
salonkę i swoja agenturę w Polsce.


Teraz powtórka.

Widać Niemcy szykują Rokitę na prezydenta , lub premiera!

======================================================


Rokita: stałem się terrorystą


PAP
- Absolutnie nic. Słowo na to daję. Absolutnie nic – tak Jan Rokita odpowiedział na pytanie, czy uczynił cokolwiek, co mogłoby zmusić załogę samolotu linii Lufthansa i policjantów do skucia go.
Jak dodał "odezwał się jednym zdaniem" po angielsku do tej kobiety, stewardessy. - Ja praktycznie nie mówię po niemiecku – podkreślił. Rokita odniósł wrażenie, że stewardessa nie zna angielskiego albo nie chciała podjąć rozmowy. Zachowanie załogi i policji uważa za skandaliczne.

- Jestem we własnym konflikcie z państwem niemieckim - sprecyzował. Dodał, że wcześniej nie chciał wierzyć swojej żonie (która jest Niemką), że z reguły w Niemczech administracja źle traktuje Polaków. - Istnieje problem traktowania Polaków w Niemczech – ocenił stanowczo w TVN24. Jak dodał, przekonał się do tego w momencie, gdy sam padł ofiarą złego traktowania.

W jego opinii, takie działania załogi były w jakimś stopniu podyktowane strachem przed terroryzmem. Jednak – uważa Rokita – jeśli linie lotnicze będą w podobny sposób działać nadal, to spacyfikować będzie można nawet osobę, której nos jest "nieodpowiedni".

- Nos się nie podoba i staje się terrorystą. (…) Ja jestem terrorystą – powiedział na koniec Jan Rokita.

Niemcy: Rokicie grozi grzywna

W związku z wtorkowym incydentem na pokładzie samolotu Lufthansy w Monachium, Janowi Rokicie grozić może najwyżej grzywna - ocenił prokurator i rzecznik prokuratury w Landshut w Bawarii Markus Bruemmel.

Jego zdaniem dochodzenie może potrwać około miesiąca. Obejmie zbadanie dowodów i przesłuchania świadków i stron.

We wtorek wieczorem skutego kajdankami Rokitę wyprowadzono na lotnisku w Monachium z gotowego do startu maszyny Lufthansy z Monachium do Krakowa.

"Sprowadzono dość brutalną niemiecką policję"

Według policji przyczyną była kłótnia Rokity ze stewardessą, która stanowczo upomniała go, żeby wreszcie zapiął pas. Rokita uparcie odmawiał, a w końcu miał odepchnąć stewardessę.

Pilot uznał, że pasażer stanowi zagrożenie dla bezpieczeństwa lotu i polecił Rokicie opuszczenie samolotu. Gdy ten nadal odmówił na pokład wezwano policję, która - jak relacjonował Kammerer - wobec oporu pasażera zmuszona była użyć przymusu i na krótko zakuć pasażera w kajdanki.

Rokitowie wyjaśniali w środę z kolei, że do zdarzenie doszło, gdy b. poseł przełożył ich płaszcze do innego schowka, ponieważ nie zmieściły się tam, gdzie włożyła je stewardesa.

Kiedy odmówił opuszczenia samolotu, "sprowadzono dość brutalną niemiecką policję ze wszystkimi konsekwencjami". Według relacji J. Rokity funkcjonariusze szydzili z niego i wyzywali, a także próbowali wyłudzić 8 tysięcy euro.

Prokuratura w Landshut będzie też prowadzić sprawę związana z doniesieniem państwa Rokitów na postępowanie funkcjonariuszy. Według konsul generalnej w Monachium Elżbiety Sobótki, która pośredniczyła w sprawie, indywidualna skarga w sprawie incydentu została złożona.

Konsulat w Monachium w nocy z wtorku na środę udzielił Janowi i Nelly Rokitom pomocy na komendzie policji w Monachium oraz poręczył za byłego posła, dzięki czemu prokuratura zrezygnowała z kaucji.

Lufthansa nie chce komentować zarzutów państwa Rokitów pod adresem stewardessy.
http://wiadomosci.onet.pl/1915773,11,rokita_stalem_sie_terrorysta,item.html
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
JerzyS




Dołączył: 20 Maj 2008
Posty: 4008
Post zebrał 0 sat

PostWysłany: 21:43, 12 Lut '09   Temat postu: Odpowiedz z cytatem

HARRY KESSLER: PIŁSUDSKI O STOSUNKACH POLSKO-NIEMIECKICH. PRZEWIEZIENIE PIŁSUDSKIEGO Z MAGDEBURGA DO WARSZAWY

Poznałem Piłsudskiego w październiku 1915 r. na Wołyniu, w zie¬miance pod Koszyszczami. Legioniści polscy (którzy zresztą nie wszy¬scy pochodzili z Polski — ale również z Niemiec i z Węgier, jednak wszyscy byli bardzo młodzi) odznaczyli się wówczas w bitwie szaleją¬cej pod Czartoryskiem, szturmując zwłaszcza przed niedawnymi dniami z wielką odwagą, częściowo na bosaka, otoczoną błotnistym lasem wieś Kukle, silny punkt oparcia Rosjan. Piłsudski był twórcą i duszą Legionów: on — i uroczyste, staropolskie pieśni ludowe, któ¬re legioniści intonowali w niebezpieczeństwie i w wirze walki.

Po raz pierwszy odwiedziłem Piłsudskiego w dniu 29 października w towarzystwie austriackiego komendanta odcinka kawaleryjskiego hr. Lasockiego. Spotkaliśmy skromnego człowieka, ubranego po cywilnemu, w szary, wełniany sweter, podczas gdy otaczający go Pola¬cy, nawet w tym lesie, w zwykłej ziemiance i na froncie, umunduro¬wani byli nieco fantastycznie. [...]

Piłsudski wypowiedział przede mną dość otwarcie swoje cele. Pod¬kreślał, że połączenie Galicji z Kongresówką jest konieczne, nawet nie do uniknięcia; rezygnował jednak z wszelkich pretensji do Prus Zachodnich czy też większej części Poznańskiego. Przynajmniej, jeśli chodzi o niego i obecne pokolenie. Co późniejsze pokolenia podej¬mą, nie da się przewidzieć, ani też nie da się przewidzieć, co się sta¬nie, gdy Niemcy zostaną pokonani i koalicja Prusy zachodnie Polsce zechce ofiarować. Dla niego jednak jest sprawą główną, aby Niemcy i Polacy zapomnieli o swojej starej nieprzyjaźni, a nawet nauczyli się przyjaźnie współpracować jako sąsiedzi, którzy wreszcie zmądrzeli.

Od tego czasu aż do roku 1918 Piłsudskiego nie widywałem. Aresz¬towanie jego w r. 1917 na podstawie austriackiej denuncjacji trakto¬wałem jako głupotę, a nawet jako nieszczęście; mówiłem o tym w Berlinie. Kiedy w r. 1918 zbliżała się klęska, baron Romberg, ówcze¬sny mój szef i poseł w Bernie, przypomniał sobie te stosunki i wysłał mnie do sekretarza stanu Solfa do Berlina; gabinet polecił mi wów¬czas odwiedzić Piłsudskiego, który uwięziony był w twierdzy magde¬burskiej. Miałem wejść z nim w kontakt, wybadać go i zobaczyć, czy można od niego oczekiwać jakiejkolwiek pomocy.
W dniu 31 października pojechałem do Magdeburga. Tam na moje zapytanie otrzymałem od Piłsudskiego odpowiedź, że wypowiedział on już swoje polityczne poglądy w r. 1915 i od tego czasu w ich zasa¬dzie nic się nie zmieniło. Ponieważ polityka niemiecka generał-gubernatorstwa w Polsce Beselera całkiem widocznie zbankrutowała, a katastrofie w Polsce zapobiec mógł tylko bohater narodowy Pola¬ków — Piłsudski — niemiecki rząd ludowy brał teraz pod uwagę wa¬runki, na jakich mógłby Piłsudskiego uwolnić. Miał on przede wszys¬tkim zadeklarować pisemnie i pod słowem honoru, że nic nie przedsię-weźmie przeciwko Niemcom. Tekst deklarcji zredagował gen. Hoff-man. Ze swej strony byłem przeciwny wymaganiu tej pisemnej dekla¬racji. Piłsudski na pewno potraktowałby ją jako zniewagę i odmówił¬by tego rodzaju wymaganiom, jak również przeciwny byłem i z tego powodu, że pisemna, przyjazna dla Niemców deklaracja, której na pe¬wno nie da się zachować w tajemnicy, skompromitowałaby Piłsudskie¬go w Polsce i w tym wypadku nic by się on nam nie przysłużył.

Kiedy nadeszła rewolucja, zostałem, bez załatwienia tej sprawy, wysłany w dniu 6 listopada ponownie do Magdeburga, aby tam oczekiwać na decyzję gabinetu. Dzień 7 listopada przeszedł bez ostatecz¬nych poleceń, dopiero w nocy z 7 na 8 listopada nadszedł do mnie pośpieszny rozkaz, by Piłsudskiego już bez pisemnej deklaracji uwol¬nić i jak najszybszą drogą przewieźć do Berlina. [...]

Piłsudski i jego szef sztabu Sosnkowski o niczym za swoimi kratami i drewnianymi palisadami nie wiedzieli, przechadzając się przy pięk¬nym poranku po ogrodzie, toteż kiedy stanąłem przed nimi w swoim dziwnym przebraniu, które wcale do tej uroczystej chwili nie pasowa¬ło, mieli twarze nieco zdziwione. Wiadomość o swym uwolnieniu przyjęli jednak z grzecznością pełną godności a la polonaise. Zako¬munikowałem im, że ponieważ w mieście wybuchły rozruchy, musi¬my się spieszyć, i że mogę im z tego powodu dać zaledwie dziesięć minut na spakowanie. Każdej chwili twierdza i jej warty mogły być zaatakowane.

Chodziłem jak na węglach po ogrodzie, podczas gdy oni na górze pakowali swoje szczoteczki do zębów, nocne pantofle i fotografie ro¬dzinne. W końcu zjawili się, każdy z zawiniątkiem. Żołnierze, któ¬rzy spostrzegli, co się dzieje, ranni, rekonwalescenci, jeńcy forteczni gromadzili się na dziedzińcu. Z niemiłą ciekawością oglądano nas, kiedy z zaryglowanych i zamkniętych drzwi palisady wyszliśmy na wielki dziedziniec twierdzy: Piłsudski w mundurze polskiego pułkow¬nika, Sosnkowski (w czasie mego posłowania dowodzący pierwszym korpusem w Warszawie, późniejszy minister spraw wojskowych) w cywilnym ubraniu, wreszcie ja, od góry w płaszczu myśliwskim, od dołu w wojskowych butach, wszystko to uwieńczone miękkim kapelu¬szem. Przeszliśmy obok zdumionej i przerażonej straży, obeszliśmy wokół twierdzę przez drugi most na Elbie (twierdza jest położona na wyspie) i napotkaliśmy stenotypistkę, która nam zameldowała o po¬myślnym przybyciu samochodu na szosę. Siedliśmy doń szybko i ru¬szyliśmy wśród gorącego, słonecznego, pełnego błękitu dnia, gdzie rewolucja wśród lasów i łąk wydawała się prawie niemożliwa. [...]

Berlin był w owe popołudnie piątkowe na zewnątrz jeszcze spokoj¬ny, jakkolwiek oczekiwano tutaj wybuchu rewolucji z godziny na go¬dzinę. Z placu Kanclerskiego zatelefonowałem do Urzędu Spraw Za¬granicznych do księcia Hermanna Hatzfeldta, który był tam referen¬tem dla spraw polskich. Hatzfeldt zakomunikował mi, że dalsza jazda do Warszawy jest dzisiaj niemożliwa z powodu przerwanego ruchu. Z tego też względu umieściliśmy naszych protegowanych w hotelu Continental, gdzie Urząd Spraw Zagranicznych w oczekiwaniu na re¬wolucję przezornie zamówił pokoje.

Piłsudski martwił się, jak mi mówił Sosnkowski, iż nie posiada bro¬ni bocznej. Z tego też powodu następnego dnia rano w sobotę, 9 li¬stopada, obszedłem miasto, ażeby mu dostarczyć szabli. By występo¬wać przy tej uroczystości z odpowiednią godnością, nie mogłem się ubrać po cywilnemu i wziąłem mundur, co mi 'nie bardzo poszło w smak wobec scen, jakie widziałem w Magdeburgu. W rzeczywisto¬ści jednak chodziłem po Berlinie w mundurze do 2-ej po południu, przez nikogo nie niepokojony. Wszystkie jednak sklepy z bronią były zamknięte, co zmusiło mnie, a właściwie dało mi sposobność, której sobie w duchu życzyłem, by moją własną boczną broń, jeszcze z fron¬tu pochodzącą, wręczyć Piłsudskiemu na pamiątkę.

Po 1-ej złożyłem sprawozdanie o moich rozmowach z Piłsudskim baronowi Langwerth von Simmern, który w czasie wojny był szefem politycznego wydziału w Urzędzie Spraw Zagranicznych. Staliśmy właśnie przy biurku, kiedy go odwołano do telefonu. Langwerth rzu¬cił krótko: — Właśnie w tej chwili koszary gwardii zostały zdobyte.

Był już najwyższy czas, aby Piłsudskiego z Berlina wywieźć. Posze¬dłem wobec tego z Hatzfeldtem do Ministerstwa Wojny, aby zażądać specjalnego pociągu. Jakiś generał-major przyjął nas jak w najpiękniejszych dniach wojennych: Piłsudski był ciągle jeszcze dla niego „der Kerl". Kiedy wyszliśmy stamtąd, przechodząc przez ulicę Kónig-gratz obok muzeum etnograficznego, przeciągał właśnie wielki po¬chód demonstrantów z dworca Anhalter na plac Potsdamski. Poszliś¬my w jego ogonie. Z drugiej strony na rogu ulicy Kóniggratz Schóne-berger rozchwytywano właśnie świeże dodatki nadzwyczajne. Abdykacja cesarza! Było około w pół do drugiej.

O 2-ej zaprosiłem Piłsudskiego i jego szefa sztabu Sosnkowskiego, Giilpena i Hatzfeldta do urządzonego w stylu staroniemieckim poko¬ju, w głębi restauracji Hillera. We frontowych salach firanki były za¬puszczone, wszystkie stoliki zajęte. W głębi hotelu żaden głos z ze¬wnątrz nie dochodził, tylko usługujący kelner od czasu do czasu ko¬munikował nam o wielkich i coraz większych tłumach przeciągają¬cych przez Friedrichstrasse. (Jeden z młodszych kelnerów od Hillera został tego popołudnia na ulicy zastrzelony.)

Powoli mijały chwile, w czasie których żartobliwie wypytywaliśmy się p. Stocka — starszego kelnera od Hillera, dawniejszego osobiste¬go kelnera Edwarda VII w Paryżu w hotelu Bristol i Albany — czy kuchnia jest jeszcze aby w rękach rządu? Nastrój w tym cichym, głę¬boko zasłoniętym pokoju, przy starannie oziębianych lub podgrzewa¬nych winach, przy obiedzie „przedwojennym", w towarzystwie takiego człowieka jak Piłsudski, kiedy na zewnątrz rozbrzmiewała rewolu¬cja — był przedziwny: Piłsudski poważny, milczący, obawiający się ogromnego wpływu niemieckich wydarzeń na Polskę, Sosnkowski po raz pierwszy ożywiony. Piłsudski zamknięty w sobie i zamyślony po¬wtarzał swoją troskę: przybywa za późno, być może za późno, aby ratować Polskę przed bolszewizmem...

Piłsudski przybył do Warszawy niestety zbyt późno, aby przeszko¬dzić owemu teatralnemu, niepotrzebnemu rozbrojeniu niemieckich wojsk przez gimnazistów i akademików, urosłych na bohaterów. Przybył jednak akurat w porę, ażeby powstrzymać zagrażający Polsce bolszewizm, którego zwycięstwo w Polsce mogłoby dać rewolucji nie¬mieckiej całkowicie odmienny przebieg. Polska stałaby się mostem między Rosją i Niemcami, czemu zapobiegał Piłsudski przez swą olbrzymią popularność.

Jego próba doprowadzenia do porozumienia z Niemcami nie dała co prawda rezultatu, ponieważ nie chciała tego koalicja i Polacy z Pa¬ryża — próby tej jednak dokonał. Piłsudski umożliwił ostatniemu wiernemu starej niemieckiej tradycji oddziałowi, pułkowi Jabłonna, przemaszerować przez Warszawę z bronią, muzyką i wojskowymi ho¬norami. On również zwrócił się o niemieckie przedstawicielstwo dy¬plomatyczne w Polsce i kiedy w osiem dni później jako niemiecki po¬seł przybyłem do Warszawy — Piłsudski jako naczelnik państwa od¬powiedział na moje przemówienie przy wręczaniu listów uwierzytel¬niających całkowicie w tymże samym duchu swoich dotychczasowych wypowiedzeń w Koszyszczach i w Magdeburgu. Obydwaj — według niego — mielibyśmy wysoki zaszczyt i wspólne zadanie wyprowadze¬nia naszych narodów ze starej nieprzyjaźni do nowej przyjaźni.

Nie były to bynajmniej dyplomatyczne frazesy, lecz — jak się oka¬zuje z powtarzania przy tak różnych okolicznościach tej samej my¬śli — było to Piłsudskiego głębokim przekonaniem. Toteż kiedy Pol¬sce została narzucona odmienna polityka — Piłsudski jej uległ, ale tylko niechętnie i w swoim przekonaniu czasowo. Pochodziło to nie z powodu niechęci do koalicji ani też na pewno nie z przyczyny przy¬jaznych uczuć w stosunku do Niemiec, do czego Niemcy nigdy mu nie dały powodu — ale tylko dlatego, że nie tracił on z oczu faktów całkiem na zimno ocenianych. Fakty te oceniał bez złudzeń, widząc, że pomoc koalicji dla Polski może się stać zbyt kosztowna. Nawet jego mistyczna wiara w posłannictwo Polski planom wylęgłym poza nią częściej się będzie wewnętrznie przeciwstawiać niż godzić, tkwił bowiem w nim własny jego pogląd na politykę Polski.

Uwolnienie Józefa PUsudskiego z Magdeburga wedlug relacji hr. Harry Kesslera. Po¬dał Wacław Lipiński. „Niepodległość" 1938, T. 18, s. 46-1—465, 467—470.

W. Lipiński we wstępie do tego dokumentu pisał: Podana poniżej jego [Kesslera] relacja wydrukowana została w zeszycie szóstym „Die Neue Rundschau" z czerwca 1935 r. wraz z następującWink notatka redakcji: „Przytoczone poufne uwagi hr. Kesslera zostały napisane przezeń na przełomie 1918 i 1919 r. i zakomunikowane kilku współ¬pracownikom kół rządowych. Miały one wejść do wspomnień autora pt. Postacie i czasy, z czego I tom pt. Narody i Ojczyzny ukazał się obecnie." Tom ten w Niem¬czech został skonfiskowany. Tom II nie ukazał się z powodu śmierci autora.
_________________
JerzyS
"Prawdziwa wiedza to znajomość przyczyn."
Arystoteles
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
JerzyS




Dołączył: 20 Maj 2008
Posty: 4008
Post zebrał 0 sat

PostWysłany: 21:47, 12 Lut '09   Temat postu: Odpowiedz z cytatem

WYKONAWCA PLANÓW NIEMIECKICH : 1918.

Piłsudski przestał być Niemcom potrzebny, gdy wydawało się, że Niemcy wygrywają wojnę. Gdy Niemcy zdali sobie sprawę z tego, że wybuch rewolucji w Rosji otwiera przed nimi widoki na zawarcie z Rosją pokoju, a tym samym na skasowanie frontu wschodniego i przerzucenie niemieckich wojsk z tego frontu na front francuski, oraz zdobycie na froncie francuskim takiej liczebnej przewagi wojskowej, że będą, mogli Francję pokonać - projekty użycia Polaków do walki z Rosją, oraz użycie Piłsudskiego do takiego oddziałania na Polaków, by to zadanie dla Niemiec spełnili, okazały się dla Niemiec nieaktualne. Umieścili więc Piłsudskiego w Magdeburgu. A zawarcie w Brześciu pokoju z Rosja (a przedtem z Ukraina), które ustanowiło w sposób tryumfalny całkowitą przewagę mocarstwową Niemiec nad całą wschodnią połową Europy, oraz w wyniku tego rzeczywiste przerzucenie wielkiej masy wojsk niemieckich z frontu rosyjskiego na front francuski i wielkie początkowo zwycięstwa nowej ofensywy niemieckiej we Francji okazały, że Niemcy są tak dalece panami sytuacji, że mogą się bez pomocy Piłsudskiego obejść. Potraktowali go wobec tego, jeśli nie brutalnie, to lekceważąco, jako narzędzie niepotrzebne.
W sytuacji, gdy Niemcy wygrywają wojnę, Niemcy pognębili Piłsudskiego, traktując go -- z niejakimi honorami -- jako więźnia. W sytuacji tej Piłsudski poniósł całkowitą klęskę. Nie doznały ani śladu powodzenia jego plany i nadzieje polityczne. Doznała tu całkowitego zawalenia się jego osobista ambicja.
Ale sytuacja uległa całkowitej zmianie, gdy okazało się, że Niemcy wojnę przegrywają. Piłsudski był Już Niemcom niepotrzebny jako narzędzie wtedy, gdy Niemcy wojnę wygrywały, ale zrobił się dla nich naraz nadzwyczaj cenny, jako narzędzie w warunkach, gdy wojnę przegrywają.
Ofensywa niemiecka we Francji wszczęta po zawarciu w Brześciu Litewskim pokoju z Rosją i po wycofaniu dużej części wojsk niemieckich z frontu wschodniego, a która okazała się w pierwszej fazie wielkim niemieckim powodzeniem, załamała się w końcu jednak. Przyczyna tego była bardzo prosta: do wojny po stronie francusko-angielskiej przystąpiły w roku 1917 Stany Zjednoczone Ameryki Północnej i właśnie w okresie niemieckiej nowej ofensywy w roku 1918 przewiozły do Francji swoje potężne wojska, dopiero stopniowo zmobilizowane i zorganizowane. Tak wiec znowu Niemcy nie mieli na zachodnim froncie przewagi liczebnej, przeciwnie, okazali się przytłoczeni przewagą wojsk nieprzyjacielskich.
Pod koniec lata 1918 roku, Niemcy doszli wiec do wniosku, że nie są w stanie wojny wygrać, i że wobec tego powinni przed Francją, Anglią i Ameryką jak najszybciej skapitulować, nie czekając, aż zostaną przez te państwa całkowicie pokonane. Skapitulować w chwili, gdy mają wciąż możność prowadzenia rokowań pokojowych jako czynnik, rozporządzający niezniszczoną potęgą.
W dniu 3 października 1918 roku cesarz niemiecki mianował nowy rząd, pod przewodnictwem Maxa (Maksa, Maksymiliana) Badeńskiego (von Baden), panującego księcia Badenii, księstwa wchodzącego w skład Rzeszy Niemieckiej. Zadaniem tego rządu było dokonanie całkowitego zwrotu w polityce niemieckiej, mianowicie uznania, że Niemcy wojnę na zachodzie przegrały i doprowadzenia do zawarcia tam pokoju.
Nowy rząd niemiecki wyobrażał sobie, ze zadaniem jego jest zawarcie pokoju tylko na zachodzie, bo na wschodzie pokój -- mianowicie w Brześciu Litewskim -- już został przez Niemcy zawarty. Rząd ten godził się już z góry z tym, że podstawą mającego nadejść pokoju musi być uznanie przegrania przez Niemcy wojny na zachodzie a więc zaspokojenie dających się przewidzieć żądań państw zwycięskich. Godził się więc z tym, że wojska niemieckie będą musiały opuścić okupowane przez siebie obszary we Francji i w Belgii, że Niemcy będą musiały zwrócić Francji Alzację i Lotaryngię, które zabrały Francji w roku 1871-ym, że będą musiały oddać państwom zwycięskim wszystkie kolonie, jakie posiadają w Afryce, na Dalekim Wschodzie i na Oceanie Spokojnym i że będą musiały oddać w ręce zwycięzców -- jako zdobycz --swą flotę wojenną. Ale rząd ten uważał, że wschodnia Europa urządzona już została przez pokój brzeski. To znaczy, wojna światowa skończy się w dwojaki sposób: kieską niemiecką na zachodzie i tryumfalnym niemieckim zwycięstwem na wschodzie.
W istocie taki wynik wojny, w ogólnym bilansie byłby niemieckim zwycięstwem, bo oznaczałby pomnożenie niemieckiej potęgi, a więc wielkie zwiększenie roli Niemiec w świecie. Niemcy utraciłyby wprawdzie swoją rolę państwa kolonialnego, oraz mocarstwa morskiego i oceanicznego, utraciłyby także Alzację i Lotaryngię, utraciłyby również swoje nadzieje dotarcia poprzez pokonaną Francję do portów oceanu Atlantyckiego, ale byłyby to straty drugorzędne w porównaniu do faktu stania się wielka, potęgą kontynentalną, panującą w istocie, bezpośrednio lub pośrednio, nad cała wschodnią połową Europy.
Nowa sytuacja polegająca na tym, że Niemcy są zwycięzcami na wschodzie, ale ponoszą klęskę na zachodzie, wymagała nowego, zmienionego przemyślenia planów polityki niemieckiej. Mimo wszystko, klęska niemiecka na zachodzie rzucała pewien cień także i na położenie na wschodzie. Nie można było, by Niemcy okazywały swe zwycięstwo na wschodzie w sposób zbyt ostentacyjny. Trzeba było system ustanowiony pokojem brzeskim nieco złagodzić. To znaczy zmniejszyć obraz niemieckiego tryumfu na wschodzie i ustanowienia tam pełnego niemieckiego władania.
Trzeba było przede wszystkim trochę przebudować Austrię. To znaczy odłączyć od niej zachodnią Galicję oraz przebudować wschodnią Galicję oddając ją Rusinom i usuwając w niej przewagę Polaków. Trzeba było niektóre terytoria oddać także Włochom. Trzeba było przekształcić Austrię w ustrój federacyjny, tak pomyślany, by władze sprawowali tam -- i mieli tam przewagę liczebną -- Niemcy, Węgrzy i Rusini, a inne wpływy słowiańskie, mianowicie czeskie i południowo-słowiańskie, także i rumuńskie zostały tam sparaliżowane, a polskie -- usunięte. Tak przebudowana Austria byłaby w większym jeszcze stopniu niż dotychczas satelitą niemieckim, a zarazem byłaby mniej ostentacyjnie państwem zwycięskim, robiąc przeciwnie wrażenie państwa, które poniosło wielkie straty, a więc doznało kieski.
Ale przede wszystkim -- trzeba było znaleźć inny sposób rozwiązania sprawy polskiej.
Polskie Królestwo Kongresowe stanowiło obszar duży i o sporym znaczeniu i trzeba było coś z nim zrobić. Utrzymywanie go w roli państwa "samodzielnego" pod jawną władzą niemiecką byłoby zbyt jaskrawym okazywaniem niemieckiego zwycięstwa w tej części Europy, by można sobie było na to pozwolić. Trzeba było zrobić z tego Królestwa państwo wyraźniej odrębne: będące wprawdzie niemieckim satelitą, ale mające formalny charakter państwa niepodległego i suwerennego. Taka przemiana oblicza tego państwa musiałaby mieć charakter przewrotu, który robiłby wrażenie załamania się systemu politycznego dotychczas tam przez Niemcy ustanowionego. Co więcej, musiałaby być zerwaniem z wprowadzonym tam przez Niemcy porządkiem konstytucyjnym i społecznym.
Niemcy obwieściły w roku 1916-tym, że ustanowiona przez nich "samodzielna" Polska będzie Królestwem. Nie określiły jeszcze, kto będzie w tym królestwie królem. Rozważano pod tym względem kilka możliwości. Jedną z nich było mianowanie polskim królem członka austriackiego rodu panującego Habsburgów, być może dość spolszczonego arcyksięcia Karola Stefana Habsburga z Żywca. Inną możliwością było mianowanie tym królem członka któregoś z rodów panujących w niemieckich państwach "samodzielnych", wchodzących w skład Rzeszy Niemieckiej, na przykład kogoś z rodu królewskiego saskiego. Na razie już w roku 1917-tym, Niemcy (łącznie z Austrią) mianowały w Królestwie Rade Regencyjną, sprawującą "regencję" w zastępstwie jeszcze nie mianowanego króla. Członkami tej trzyosobowej Rady byli jeden książę, jeden arcybiskup i jeden jeszcze polityk, nie będący ani arystokratą, ani dygnitarzem kościelnym, ale w każdym razie należącym do klas posiadających.
Wszystko to pasowało do porządku monarchicznego, panującego w Europie, będącej pod przewagą zwycięskich Niemiec. Zarówno Rzesza Niemiecka, jak Austro-Węgry były cesarstwami. W skład Rzeszy Niemieckiej wchodziły cztery "samodzielne" królestwa (Prusy, Saksonia, Bawaria, Wirtembergia) i cały zastęp "samodzielnych" księstw i wielkich księstw. Sojusznikami Niemiec były monarchie: Turcja, która miała rangę cesarstwa i Bułgaria, która była królestwem. Także i w obozie antyniemieckim przeważały monarchie: Anglia, Włochy, Belgia, Serbia, Rumunia były królestwami. Japonia była cesarstwem, tylko bardzo pognębiona Francja, oraz niewiele znacząca Portugalia były republikami. A Rosja, która z cesarstwa przekształciła się w republikę rewolucyjną, już się w wyniku zawarcia pokoju, jako państwo wojujące nie liczyła.
Ale gdy miało dojść do poddania się aliantom zachodnim, rzeczy wyglądały inaczej. Skoro jednym z głównych zwycięzców miała być Francja -- jej oblicze republikańskie naraz stawało się ustrojem tryumfującym. A zza pleców Francji zaczęła wyglądać jeszcze inna nowa, tryumfująca potęga republikańska: Ameryka. W tym nowym, zwycięskim świecie także i republika rosyjska zaczęła wyglądać inaczej, niż w chwili zawierania pokoju brzeskiego, i coś więcej jeszcze: wprawdzie rząd Maksa Badeńskiego miał charakter monarchiczny, był mianowany przez niemieckiego cesarza, miał za premiera panującego "samodzielnego" księcia, a wszyscy w obozie niemieckim cesarze, królowie, książęta -- z sułtanem tureckim włącznie -- wciąż jeszcze zasiadali na swoich tronach. Ale szedł już przez Niemcy – i państwa z nimi sprzymierzone -- powiew rewolucyjny. Należało się liczyć z możliwością, że wszystkie te monarchie upadną. A jeżeli nie upadną, to będą musiały przyjmować postawę ogromnie potulną i nie ostentacyjną. (W istocie w następnym miesiącu w listopadzie wszystkie upadły).
Tak więc nie pasowało do nowych porządków w Europie tworzenie w Polsce jeszcze jednego królestwa. A Rada Regencyjna była Instytucją robiącą swoim charakterem a także i składem, wrażenie po prostu rażące. Trzeba było dokonać w Królestwie Polskim przewrotu. Takiego przewrotu, który sprzeciwiałby się dotychczasowemu, ustanowionemu przez niemiecką i austriacką okupację porządkowi. Przewrót ten musiałby być republikański. Musiałby być lewicowy, przeciwny arystokracji i klasom posiadającym, być może socjalistyczny, być może niechętny wobec Kościoła. Byłoby także dobrze, gdyby miał pozór antyniemieckości. Przez przewrót ten Polacy musieliby mieć uczucie, że coś się w ich życiu zmieniło, że się wyzwolili spod dotychczasowego systemu rządów niemieckich, że się także wyzwolili spod tytularnej władzy ciała, złożonego z arcybiskupa, z czołowego arystokraty i z zamożnego ziemianina. Zarówno Polacy, jak cały świat musieliby mieć wrażenie, że Niemcy poniosły tu klęskę, a ustanowiony przez nich porządek został zmieciony z powierzchni ziemi. A jednak rzeczywistość musiałaby wyglądać tak, że ten przewrót byłby tylko pozorny, byłby wymyślony i wyreżyserowany przez Niemców w taki sposób, by przy innych obsłonkach i w innym ustroju wewnętrznym utrzymany został wpływ niemiecki i by polska republika, zajmująca miejsce polskiego królestwa, pozostała nadal niemieckim satelitą.
Polacy musieliby w wyniku tego przewrotu mieć także uczucie, że coś zyskali pod względem terytorialnym, a wiec że polska "republika" okazała się większa od polskiego "królestwa" i to nie tylko tego, które Niemcy ustanowili w roku 1916-tym, ale także i tego, które kongres wiedeński ustanowił w roku 1815-tym, i które walczyło o swoją niepodległość w roku 1831-ym. Niemcy w latach 1916-1918 nawet chcieli to królestwo poważnie okroić. Chcieli je pomniejszyć o tak zwany "pas graniczny" (Grenzstrelfen ) obejmujący jego obszary zachodnie i północne a dwa razy większy od Alzacji i Lotaryngii. Chcieli od niego oderwać zagłębie dąbrowsko-będzińskie. Chcieli od niego oderwać Suwalszczyznę. Traktatem brzeskim z Ukrainą oderwali od niego -- na rzecz Ukrainy -- Chełmszczyznę, Podlasie i Ziemię Zamojską. A tymczasem rząd Maksa rezygnował z tego wszystkiego. Może jeszcze nosił się z zamiarem aneksji zagłębia węglowego i jakichś małych poprawek granicznych w innych punktach granicy miedzy Królestwem a państwem pruskim. W zasadzie jednak, miał zamiar pozostawić obszar Królestwa Kongresowego z lat 1815-1914 terytorialnie prawie nienaruszonym. A co więcej zamierzał to Królestwo terytorialnie bardzo powiększyć.
Mianowicie, chciał do niego przyłączyć zachodnią Galicję. Tak więc w tej nowej Polsce znalazłyby się Kraków, Zakopane, Wieliczka a także Tarnów i Rzeszów. Chciał także trochę to państwo rozszerzyć na wschód, mianowicie przyłączając do niego Białystok z okolicą. To już byłoby rzekomo wielkie zaspokojenie polskich pragnień narodowych i sprawiłoby to, że projektowany przewrót nabrałby w dużym stopniu cech autentyczności.
Rząd Maksa Badeńskiego, szykując się do zawarcia pokoju z Francją i jej angielskimi, amerykańskimi i innymi sojusznikami zajął się zarazem zorganizowaniem przewrotu rewolucyjnego w Królestwie Polskim, takiego, który robiłby wrażenie zwróconego przeciwko Niemcom, a w istocie był mocno przez wpływ niemiecki trzymany w garści i prowadził do zbudowania państwa polskiego, które byłoby trwale satelitą niemieckim i które nie miałoby nic wspólnego z dążeniami tych Polaków, którzy -- pod wodzą Dmowskiego -- zmierzali do utworzenia Polski antyniemieckiej, z dostępem do morza, w pełni niezależnej i obejmującej także Gdańsk, Poznań i Górny Śląsk, a ponadto jeszcze Lwów i Wilno.
Do przygotowania takiego przewrotu Niemcy mieli znakomite, po prostu idealne narzędzie w osobie Piłsudskiego. Był to lewicowiec, długoletni przywódca Polskiej Partii Socjalistycznej. Był to człowiek mający w narodzie polskim spory obóz stronników. Był to człowiek mający reputację "męczennika", bo był gnębiony i wieziony przez Niemców. Przewrót zrobiony pod wodzą Piłsudskiego byłby przewrotem rewolucyjnym, lewicowym, zwróconym przeciwko, klice książąt i dygnitarzy kościelnych, tworzących Rade Regencyjną i antyniemieckim, bo przecież kierowanym przez człowieka, który wyszedł na wolność z niemieckiego wiezienia. Ale równocześnie -- Niemcy znali Piłsudskiego dostatecznie dobrze, by wiedzieć, że jest to ich niezachwiany stronnik, i że Polska pod jego rządami będzie mieć postawę proniemiecką.
Rząd Maksa Badeńskiego postanowił zawrzeć z Piłsudskim poufne porozumienie. Do rozmów z Piłsudskim wyznaczył niemieckiego dyplomatę, hrabiego Harry Kesslera, który zajmował skromne stanowisko radcy legacyjnego w poselstwie niemieckim w Bernie Szwajcarskim, ale był zdaje się za kulisami człowiekiem wpływowym. (Rzecz ciekawa, że to poselstwo w Bernie zajmowało się także przewiezieniem Lenina z emigracji w Szwajcarii zaplombowanym wagonem przez koleje niemieckie do Szwecji, skąd mógł pojechać do Rosji, o czym angielski mąż stanu Churchill napisał, że było to jakby przewiezienie "bakcyla dżumy". Poselstwo w Bernie widocznie specjalizowało się w utrzymywaniu stosunków z czynnikami rewolucyjnymi w Rosji i Polsce -- krajach sąsiadujących z Niemcami od wschodu, -- i w szczególniejszy sposób doceniało skuteczność operacji dostarczania właściwego człowieka do kraju, na którego politykę Niemcy chcieli wywrzeć wpływ.(1) Kessler znał już osobiście Piłsudskiego. Poznał go na froncie w 1915 roku. Był wtedy w czynnej służbie jako niemiecki oficer. Znalazł się w pobliżu Piłsudskiego, zetknął się z nim i prowadził z nim polityczne rozmowy.
Kessler udał się na zlecenie rządu Maksa Badeńskiego w październiku 1918 roku do Magdeburga i odwiedził Piłsudskiego w jego mieszkaniu w twierdzy. Odbył z nim kilka rozmów. W dniu 8 listopada, gdy zanosiło się na to, że rozruchy rewolucyjne mogą ogarnąć Magdeburg, zabrał Piłsudskiego i Sosnkowskiego do samochodu i przewiózł ich do Berlina i umieścił ich w hotelu, jako ludzi wolnych.
W czasie swoich rozmów z Piłsudskim zawarł z nim w imieniu rządu niemieckiego pakt, polegający na tym, że rząd niemiecki dostarczy Piłsudskiego do Warszawy i postara się o to, by objął on tam władzę, a Piłsudski zobowiązuje się pod słowem honoru, że Polska pod jego rządami będzie państwem neutralnym w toczącej się wojnie (wojna na zachodzie jeszcze trwała), czego logicznym, milczącym skutkiem było, że nie będzie uczestniczyć w kongresie pokojowym -- oraz, że Polska pod jego rządami nie będzie żądać "ani cala" z ziem zaboru pruskiego. Piłsudski zastrzegł jednak, ze jeżeli państwa zachodnie, dyktujące jako zwycięscy pokój, dadzą Polsce jakieś ziemie zaboru pruskiego jako "prezent", Polska będzie musiała ten prezent przyjąć, chociaż tego nie chce.
Pakt ten sprawił, że Piłsudski przy pomocy niemieckiej objął w Warszawie władze. Nie tylko objął władze, ale stał się w Polsce na lat 17, a poprzez swoich stronników po swojej śmierci w istocie na lat 21, czołową osobistością polityczną i tak sprawami Polski pokierował, że po owych 21 latach Polska runęła pod niemieckim wojskowym naporem i uległa ponownemu rozbiorowi.
W dniu 9 listopada, w niewiele godzin po ostatniej politycznej rozmowie z Piłsudskim, nazajutrz po przyjeździe z nim z Magdeburga do Berlina, Kessler, działając wciąż w imieniu niemieckiego, cesarskiego rządu, wsadził Piłsudskiego do pociągu specjalnego, złożonego z lokomotywy i jednego wagonu osobowego, w którym obok Piłsudskiego jechali towarzysz Piłsudskiego z internowania w Magdeburgu, pułkownik Sosnkowski, oraz niemiecki oficer łącznikowy, rotmistrz von Gülpen i wysłał ten pociąg do Warszawy. Piłsudski przybył do Warszawy 10 listopada rano. Tegoż dnia 10 listopada Rada Regencyjna przekazała mu władzę nad podległymi jej wojskami i mianowała go wodzem naczelnym. (Wojska te - poprzednio "Polnlsche Wehrmacht" -- podlegały do niedawna niemieckiemu generałowi Beselerowi, ale one 12 września 1918 roku oddane zostały przez Beselera pod władze Rady Regencyjnej. Liczyły 12 października 5.713 żołnierzy i oficerów, ale 11 listopada 9.373 ludzi wskutek dopływu nowych ochotników, zwłaszcza byłych żołnierzy l Korpusu gen. Dowbor-Muśnickiego z Bobrujska. W dniu 14 listopada Rada Regencyjna ogłosiła, że się rozwiązuje i przekazuje Piłsudskiemu swoją władzę. Jeden z członków tej Rady oświadczył wówczas, że jej zamiarem jest obdarzyć Piłsudskiego władzą dyktatorską. W dniu 22 listopada, w 8 dni po oddaniu mu władzy przez Rade Regencyjną Piłsudski ogłosił w "Dzienniku Praw" (Nr. 41) dekret, wedle którego objął, "jako tymczasowy Naczelnik Państwa najwyższą władze Republiki Polskiej i będzie ją sprawował, aż do czasu zwołania Sejmu Ustawodawczego". Dekretem tym Piłsudski określił dokładniej na czym polegało mianowanie go przez Rade Regencyjną: było to ustanowienie jego dyktatury. Sprawował potem te niczym nieograniczoną dyktaturę do otwarcia Sejmu w dniu 10 lutego 1919 roku, czyli przez blisko 3 miesiące.
Piłsudski został mianowany przez Rade Regencyjną, która ze swej -- strony była mianowana przez cesarza niemieckiego i austriackiego i pozostawała nadal w stałej łączności przez swoją kancelarie z władzami okupacyjnymi niemieckimi. To znaczy był w istocie mianowany przez Niemców. Ale operacja ustanowienia jego dyktatury przeprowadzona została tak zręcznie, że robiła wrażenie przewrotu samorzutnego i nawet antyniemieckiego. Niektóre oddziały niemieckie zostały na ulicach Warszawy już 11 listopada ostentacyjnie rozbrojone. (Część odebranej broni potem Niemcom zwrócono). Społeczeństwo polskie -- i cały świat -- miały wrażenie, że w Warszawie nastąpił przewrót rewolucyjny, polegający na tym, że władza Rady Regencyjnej i stojące za nią rządy niemieckie zostały obalone przez socjalistycznego polityka, dotychczas więzionego przez Niemców, a teraz uwolnionego. Ogólnym wrażeniem było także i to, że zwycięstwo Piłsudskiego nad Radą Regencyjną było owocem rewolucji niemieckiej. W istocie, to nie rewolucja niemiecka lecz rząd cesarski uwolnił Piłsudskiego z internowania w Magdeburgu, zawarł z nim pakt, przywiózł go do Warszawy i spowodował obdarzenie go władzą dyktatorską.
Trzeba zważyć, że Warszawa wcale nie była pierwszym punktem ziemi polskiej, uwolnionym spod władzy zaborczej, a Piłsudski nie był pierwszym jawnie niezależnym ośrodkiem rodzącej się polskiej państwowości. Pierwsza odzyskała wolność duża cześć Galicji. Już 30 października nastąpił przewrót w Krakowie i całej zachodniej Galicji. Objęła tam władze, całkowicie usuwając rządy austriackie, oraz stając się tymczasowym, niepodległym, dzielnicowym polskim rządem, Polska Komisja Likwidacyjna (wkrótce przemianowana na Komisję Rządzącą), powołana do życia przez dotychczasowych posłów polskich do austriackiego parlamentu, a więc przez polskie przedstawicielstwo całkiem niezależne i pochodzące z wyborów. Na drugi dzień, 31 października, uwolnił się wschodnio galicyjski Przemyśl, duża część Śląska Cieszyńskiego oraz cała okupacja austriacka w Królestwie, wraz z Lublinem, Kielcami, Radomiem i Zamościem. W następny dzień 1 listopada uwolnił się -- drogą powstania przeciw rządom austriackim, przekształconym w poddane nadal Austrii rządy zachodnio ukraińskie – Lwów. Proszę zważyć, że Piłsudski do 8 listopada przebywał w Magdeburgu, a do 9 listopada w Berlinie. Tak więc cześć Polski -- z ośrodkiem głównym w Krakowie -- była już faktycznie niezależna na 12 dni przed przybyciem Piłsudskiego do Warszawy. Ośrodek rządzący w Krakowie, złożony z "endeków" i ludowców (Komisja Likwidacyjna) zarządził na terytorium pod swoja władza pobór do wojska i prowadził regularną wojnę, na dwa fronty (z Ukraińcami na wschodzie, a poczynając od 23 stycznia 1919 roku na Śląsku Cieszyńskim z Czechami).
(W dniu 7 listopada 1918 roku, w ósmym dniu rządów polskich w Lublinie, grupa stronników Piłsudskiego z politykiem socjalistycznym Daszyńskim i pułkownikiem legionowym, późniejszym marszałkiem Rydzem-Śmigłym na czele dokonała w tym mieście zamachu stanu, tworząc tzw. "rząd lubelski". Nie jest prawdą, że rząd ten obalił rządy austriackie. Obalił on miejscowe rządy polskie, zabijając jednego broniącego tych rządów polskiego oficera. Komisja Likwidacyjna w Krakowie nosiła się z zamiarem obalenia rządu lubelskiego swoimi wojskami. Nie doszło to do skutku. Piłsudski przybył 10 listopada do Warszawy, a 11 listopada, w 4 dni po swoim powstaniu rząd lubelski oddał mu się pod rozkazy. Piłsudski udzielił temu rządowi dymisji, ale 14 listopada mianował jego premiera Daszyńskiego, premierem w Warszawie. Zastąpił go 18 listopada Moraczewski, tworząc w Warszawie rząd czysto socjalistyczny).
Warto się, zastanowić, co byłoby się w Warszawie zdarzyło, gdyby nie było paktu Kessler-Piłsudski, gdyby cesarski rząd Maksa Badeńskiego nie był przywiózł Piłsudskiego do Warszawy i gdyby decyzją tego rządu Piłsudski nie został mianowany (formalnie przez Radę Regencyjną) dyktatorem w Polsce.
Dnia 9 listopada, w dniu, w którym Piłsudski został z Berlina wyprawiony do Warszawy jeszcze przez stary rząd, nastąpiła w Niemczech rewolucja. Gdyby Piłsudski przebywał o 24 czy 36 godzin dłużej w Magdeburgu, tylko rządowi rewolucyjnemu mógłby zawdzięczać swoje następne uwolnienie. Zapewne uwolnienie to opóźniłoby się conajmniej o kilka dni, bo nowe władze zwykle nie od razu zwalniają więźniów, a czasem nie zwalniają ich wcale. Co więcej znalazłby się na wolności w mieście Magdeburgu, ale wcale nie w Warszawie. Czy próbowałby się jakoś przedostać do Warszawy? A może wydostałby się raczej do któregoś z państw neutralnych, np. do Szwajcarii lub Danii? W każdym razie nie byłoby go w Warszawie w dniach decydującej rozgrywki. A tymczasem Warszawa, w ślad za Krakowem uwolniłaby się sama od władzy zaborczej. Przyczyniłaby się do tego wiadomość, że 11 listopada Niemcy skapitulowały wobec Francji i jej sojuszników, podpisując rozejm. To endecy i inne żywioły antyniemieckie wysunęłyby się w Warszawie tak jak w Krakowie na czoło. Być może zgodzono by się na to, że władze naczelną w Polsce sprawuje rząd emigracyjny w Paryżu, czyli Komitet Narodowy Polski z Dmowskim na czele. Tak właśnie stało się w Czechosłowacji: politycy krajowi uznali rząd emigracyjny za swój rząd prawowity. (A 13 listopada, na jeden dzień przed przekazaniem władzy Piłsudskiemu przez Radę Regencyjną, rząd francuski uznał Komitet Narodowy w Paryżu za polski rząd "de facto". Inne rządy alianckie uznawały ten Komitet w sposób tylko niewiele mniej formalny). Być może także z drugiej strony, tak jak z wielu stron projektowano, utworzona by została Naczelna Rada Polskiego Narodu, złożona z czołowych czynników politycznych ze wszystkich trzech zaborów a wiec z udziałem Środowiska Komisji Likwidacyjnej w Krakowie, zarówno jak z wpływowego, istniejącego już pół tajnie środowiska kierowniczego w Poznaniu. Rada ta, która z natury rzeczy miałaby charakter antyniemiecki, wyłoniłaby z siebie rząd do którego czynniki dotąd proniemieckie by nie weszły. Piłsudski i popierający go socjaliści byliby w tej sytuacji bezsilni. Co najwyżej: byliby dopuszczeni do jakiegoś kompromisu, zezwalającego im na rolę mniejszej wagi. Wielka kariera polityczna Piłsudskiego, poczynając od roku 1918-go wyrosła na fakcie, że był on w cichym, zupełnie formalnym porozumieniu z Niemcami i że został przez Niemców mianowany dyktatorem w Polsce. Był potem -- w większym albo umniejszonym stopniu -- tym dyktatorem do końca życia, a potem pośmiertnie aż do kampanii wrześniowej. Miał oczywiście duży własny obóz w polskim narodzie i sprawując tę rolę dyktatora, posługiwał się siłami istniejącymi w samej Polsce i opierał się o swoich zwolenników Polaków. O jego związkach z Niemcami -- a przede wszystkim o jego pakcie z Kesslerem -- nie wiedziano w Polsce -- nie wiedzieli przede wszystkim jego zwolennicy, -- aż do czasów po drugiej wojnie światowej, choć późniejsza obecność Kesslera w Polsce jako posła sprawiała, że w polskich środowiskach narodowych coś niecoś się domyślano. Ale źródłem podstawowym roli Piłsudskiego w Polsce było to, że to Niemcy go u władzy w Polsce osadzili i że był on narzędziem polityki niemieckiej.(2)
W pierwszych tygodniach dyktatury Piłsudskiego "Republika Polska" pod jego rządami pozostawała całkowicie w sferze mocarstwowej niemieckiej. Utrzymywała stosunki dyplomatyczne tylko z Niemcami i Austro-Węgrami. Nie utrzymywała stosunków ani z państwami koalicji antyniemieckiej, ani z krajami neutralnymi. Pierwszym posłem niemieckim w Warszawie był tenże sam hrabia Harry von Kessler, który w imieniu cesarskiego rządu niemieckiego zawarł z Piłsudskim pakt. Mianował go teraz nowy rewolucyjny rząd. Przyjechał on do Warszawy 20 listopada, a więc w 10 dni po Piłsudskim. Jego początkowym zamiarem było sprawić, by Niemcy i Polska porozumiały się co do przyszłych stosunków i wystąpiły wobec państw koalicyjnych wspólnie jako dwa państwa, które zgodnie ułożyły się co do swoich spraw i nie potrzebują ich oddawać pod rozstrzygniecie kongresowi pokoju. Nie doszło to jednak do skutku. "Endeckie" demonstracje, domagające się zerwania stosunków dyplomatycznych z Niemcami wywarły wpływ i na obóz stronników Piłsudskiego. Stronnik Piłsudskiego Fllipowicz sprawił, że 15 grudnia stosunki dyplomatyczne między Warszawą a Berlinem zostały zerwane i Kessler musiał z Warszawy wyjechać. Tak więc czas otwartej, całkiem formalnej przynależności "Republiki Polskiej" Piłsudskiego do obozu niemieckiego w Europie Już po zakończeniu wojny na zachodzie trwał 25 dni, od 20 listopada do 15 grudnia 1918 roku.
Piłsudski dążył następnie do obalenia Komitetu Narodowego w Paryżu i zlikwidowania jego miejsca w obozie alianckim, jako przedstawicielstwa Polski walczącej z Niemcami. W ustnej instrukcji dla Leona Wasilewskiego, w dniu 6 lutego 1919 roku, powiedział "mnie, jako zupełnie swojemu człowiekowi mówił i to, czego nie mówił innym członkom delegacji. A więc uważał, że musimy w Paryżu dążyć do zlikwidowania Komitetu Narodowego". Z ową akcją, dążącą do zlikwidowania Komitetu Narodowego łączy się wysłanie przez Piłsudskiego -- dnia 21 grudnia 1918 roku -- słynnego listu do Dmowskiego, zaczynającego się od słów "Szanowny Panie Romanie", którego motywem nie była, jak twierdzi propaganda, chęć porozumienia z Dmowskim, lecz intryga, zmierzająca do obalenia roli Dmowskiego. Jeszcze przedtem, mianowicie dnia 16 listopada 1918 roku a wiec zanim jeszcze Kessler przybył jako poseł niemiecki do Warszawy, Piłsudski wysłał depeszę do rządów "wszystkich państw wojujących i neutralnych", w której wymienił imiennie rządy Stanów Zjednoczonych, Anglii, Francji, Włoch, Japonii i Niemiec, a więc na równi główne państwa obu stron wojujących, w której zawiadamiał o "istnieniu państwa polskiego" i o tym, że działa "opierając się na armii polskiej pod moją komendą". W tymże dniu 16 listopada, wysłał drugą depeszę do prezydenta Stanów Zjednoczonych Wilsona z apelem by "polskie oddziały wojskowe, skupione pod sztandarem amerykańskim" odesłane zostały do Polski i włączone do "armii polskiej, stojącej obecnie pod moimi rozkazami", oraz by apel ten objął "wszystkich żołnierzy Polaków, którzy walczą pod sztandarami obcymi". Także w tym samym dniu 16 listopada wysłał depeszę do marszałka Focha, wzywając by "wojska polskie będące obecnie częścią armii francuskiej" zostały "włączone w skład armii, stojącej pod moimi rozkazami", która "przygotowuje się" do przyjęcia w swe szeregi "synów ojczyzny, rozproszonych po świecie całym". Tak więc prawdziwie niezależną armie polską, podlegającą Komitetowi Narodowemu Polskiemu i wchodzącą jako odrębny czynnik do obozu koalicji, dowodzoną przez generała Hallera i stacjonującą głównie we Francji, ale także na Syberii, na Kaukazie i na Murmanie, a wcale nie znajdującą się "pod sztandarem amerykańskim", nie będącą "częścią armii francuskiej", ani nie walczącą "pod sztandarami obcym", chce sprowadzić do roli żołnierzy zaciężnych w obcej służbie i chce ściągnąć do należącej do obozu politycznego niemieckiego Polski, jako zbłąkanych synów marnotrawnych. Demonstruje on tymi depeszami, że w owej armii polskiej -- wielokrotnie liczniejszej od owego dawnego "Wehrmachtu", będącego od sześciu dni armią "pod jego rozkazami" -- nie uważa za organ państwa polskiego, a Polski nie uważa za należącą do koalicji antyniemieckiej, lecz za państwo neutralne (choć blisko związane z Niemcami).
Do ugruntowania pozycji Piłsudskiego w jego roli jako dyktatora w Polsce przyczynił się w niemałym stopniu Ignacy Paderewski. Został on do tego zadania użyty przez rząd angielski. Anglia od chwili zakończenia wojny przyjęła postawę nakładania hamulca na dążenia do gruntownego złamania potęgi niemieckiej. Wyobrażała sobie, że zapanuje teraz na kontynencie europejskim hegemonia francuska i chcąc się temu przeciwstawić, zaczęła okazywać niejakie poparcie Niemcom. Jednym z przejawów tego było jej dążenie do przeszkodzenia narodzeniu się silnej Polski. Gdy Niemcy osadzili w Warszawie Piłsudskiego jako dyktatora, Anglia natychmiast zaczęła dyktaturę te popierać, przeciwstawiając się znajdującemu się w obozie alianckim polskiemu rządowi emigracyjnemu, jakim był Komitet Narodowy Dmowskiego. Wielką operację na rzecz Piłsudskiego przeprowadził minister spraw zagranicznych Wielkiej Brytanii, Balfour, używając do tego w sposób bardzo zręczny polskiego polityka i artystę Paderewskiego.
Ignacy Paderewski był znakomitym, znanym na cały świat muzykiem i gorącym polskim patriotą. Polska musi mu być wdzięczna za cały szereg jego wielkich zasług. To on ufundował w roku 1910 w Krakowie pomnik polskiego zwycięstwa pod Grunwaldem. W czasie wojny odznaczył się w Ameryce ogromną działalnością propagandową na rzecz Polski i w obronie Polski przed niebezpieczeństwem niemieckim, miał wielkie stosunki w świecie politycznym amerykańskim i angielskim i używał tych stosunków dla dobra Polski. Ale był to człowiek politycznie naiwny. Dawał się czasem -- nieświadomie -- używać wrogom Polski do poczynań politycznie szkodliwych.
Był on członkiem Komitetu Narodowego w Paryżu, którego prezesem był Dmowski. Pojechał z Paryża do Londynu i wszedł osobiście, nie jako przedstawiciel Komitetu Narodowego, ale jako indywidualny polityk, w rozmowy z ministrem brytyjskim Balfourem. Balfour wytłumaczył mu, że Polska ma teraz dwa rządy: Komitet Narodowy w Paryżu i rząd Piłsudskiego w Warszawie i że dla dobra Polski trzeba te rządy połączyć ze sobą i to jest zadaniem Paderewskiego. "To jest Pańskie zadanie, panie Paderewski. Chcę żeby Pan pojechał do Polski, by zjednoczyć polskie serca".("It is your task, Paderewski. l want you to go to Poland to unite the Polish hearts"). W istocie celem misji Paderewskiego nie było zjednoczenie polskich serc, lecz zapewnienie zwycięstwa politycznego Piłsudskiemu.
Rząd angielski dał do dyspozycji Paderewskiego krążownik brytyjski "Concord" i przydzielił mu anioła stróża w osobie wybitnego brytyjskiego działacza politycznego pułkownika Wade.
Paderewski wyruszył krążownikiem "Concord" z Anglii 21 grudnia 1918 roku i przybył do Gdańska 25 grudnia. Okazał wobec rad pułkownika Wade sporo niezależności: nie pojechał wprost z Gdańska do Warszawy, ale najpierw do Poznania. Jego obecność w Poznaniu stała się 27 grudnia iskrą, która spowodowała wybuch powstania poznańskiego. Ale przyjechawszy następnie do Warszawy opowiedział się całkowicie po stronie Piłsudskiego. W dniu 16 stycznia 1919 roku Piłsudski udzielił dymisji socjalistycznemu rządowi Moraczewskiego i mianował rząd też w składzie lewicowy, ale z Paderewskim jako premierem. Znaczenie tego faktu, jasno określił Piłsudski w liście do Dłuskiego z dnia następnego: "Paderewski przez przyjęcie władzy odemnie uznaje przez to mnie jako Naczelnika Państwa". Paderewski był członkiem Komitetu Narodowego w Paryżu. Krokiem swoim, -- który był aktem zdrady wobec Dmowskiego -- zadał temu Komitetowi cios, niweczący jego rolę polskiego rządu emigracyjnego.
Dmowski przyjął to do wiadomości. Nie zamierzał on wszczynać walki o władzę w Polsce. Miał zresztą co do Piłsudskiego wielkie złudzenia. Nie wiedział rzecz prosta o pakcie Piłsudskiego z Kesslerem, to znaczy z rządem niemieckim. Nie podejrzewał Piłsudskiego o to, że jest stronnikiem niemieckim i wykonawcą dążeń niemieckich do hegemonii we wschodniej Europie. Przypuszczał, że Piłsudski mimo swej lewicowości, swej ideologii socjalistycznej i swego w roku 1914-tym i później czynnego udziału w wojnie po stronie niemieckiej, jest w istocie polskim patriotą. Wyobrażał sobie, że jego dyktatura w Polsce nie pociągnie za sobą dla Polski większych szkód.
Natomiast uważał, że rzeczą najważniejszą dla Polski jest wygranie rozgrywki o traktat pokoju z Niemcami, to znaczy odzyskanie zaboru pruskiego, zdobycie dostępu do morza i ustanowienie w Europie systemu wersalskiego, który dawałby Polsce należne jej miejsce wśród narodów Europy.
Rezultatem tej postawy Dmowskiego było zawarcie przez niego porozumienia o podziale zadań i zakresu władzy z Piłsudskim, reprezentowanym przez Paderewskiego w postaci wymiany depesz po francusku, z 14 i 15 stycznia 1919 roku miedzy Paderewskim w Warszawie, a Dmowskim w Paryżu. Depesze te oznaczały uznanie władzy Piłsudskiego i Paderewskiego w Polsce przez Komitet Narodowy, zrzeczenie się przez ten Komitet roli tego, co moglibyśmy nazwać rządem emigracyjnym, ale zapewnienie pełnego prawa Komitetowi Narodowemu do reprezentowania Polski, jako państwa koalicyjnego na konferencji wersalskiej przy czym do Komitetu tego zostało dokooptowanych dziesięciu ludzi, wymienionych imiennie, reprezentujących obóz Piłsudskiego. Tym sposobem ugoda ta zapewniła Piłsudskiemu władzę w Polsce, a Dmowskiemu możność przeprowadzenia walki o traktat wersalski. Ugoda ta zarazem oznaczała utrzymanie się Polski -- w myśl osiągnięć Dmowskiego -- w roli jednego ze zwycięskich państw koalicji antyniemieckiej, oraz zerwanie z polityką Piłsudskiego umieszczenia Polski w obozie niemieckim.
Niemcy oceniali potem eksperyment współpracy swojej z Piłsudskim za nieudany, uważali, że Piłsudski swego zadania dla nich nie spełnił. Dał temu wyraz Hitler w rozmowie z Himmlerem dnia 10 lipca 1943 roku. Hitler "wskazał przykład Piłsudskiego" jako dowód, że "eksperyment" ewentualnej współpracy z Polakami dla "zneutralizowania polskiego ruchu oporu" może być "niebezpieczny".
Piłsudski posługiwał się, potem Paderewskim przez 11 miesięcy. Paderewski był ścisłym współpracownikiem Piłsudskiego przez mniej więcej cały ten czas, ale Piłsudski, gdy go już nie potrzebował, tak go zużył, zniszczył, a w końcu skompromitował, że gdy 9 grudnia 1919 roku gabinet Paderewskiego zakończył swoje istnienie, Paderewski na zawsze z Polski wyjechał i nigdy już do Polski ani na chwile nie powrócił, aż do swej śmierci w 22 lat później w 1941 roku w Nowym Jorku.

----------
(1) W książce Winfried Baumgart "Deutsche Ostpolitik 1918. Von Brest - Litowsk zum Ende des ersten Weltkrleges". (Wiedeń i Monachium 1966) zawarta jest informacja (na str.291), że Kessler brał latem 1918 roku udział w rokowaniach rządu niemieckiego z rządem bolszewickim. Pisałem o tym -- na str. 260-261 -- w mej "Roli dziejowej Dmowskiego" (Chicago 1968).

(2) Sprawa paktu Kessler-Piłsudski i osadzenia Piłsudskiego przez Niemców u władzy dyktatorskiej w Warszawie jest sprawą kluczową dla historii roli Piłsudskiego w Polsce, dlatego postanowiłem nie ograniczyć się do powołania się w sposób ogólny -- jak w całej reszcie niniejszej broszury -- na inne moje książki czy rozprawy i na zawartą w nich dokumentację ale dać w tej sprawie trochę dokumentacji bezpośredniej, mianowicie w niniejszym przypisku. Czynię to także i dlatego, że trzeci tom mej książki "Józef Piłsudski 1914-1919",w którym rozpatrzona zostanie szczegółowo sprawa paktu Kessler-Piłsudski i objęcia przez Piłsudskiego w roku 1918 władzy w Polsce, jeszcze się nie ukazał. Co więcej moja rozprawa p.t. "Geneza rządów Piłsudskiego: Uwagi o pakcie Kessler-Piłsudski" ("Komunikaty Tow. Im. R. Dmowskiego" tom l Londyn 1970/71, str. 93-261) zawiera dokumentacje niepełną, gdyż ukazała się jeszcze przed otwarciem w zachodnioniemieckim archiwum spraw zagranicznych w Bonn, dokumentów, dotyczących zwolnienia Piłsudskiego z Magdeburga.
Najotwarciej opisał Kessler sprawę swego paktu z Piłsudskim w swoim pamiętniku ("Tagebücher 1918-1937, Frankfurt nad Menem, 1961) w relacji ze swej rozmowy -- 14 stycznia 1937 roku w Paryżu z Anatolem Mühlsteinem, zastępca, ambasadora polskiego w Paryżu, Żydem, zięciem słynnego finansisty Roberta Rotszylda (Pamiętnik Kesslera widać nie był przeznaczony do druku, został bowiem ogłoszony dopiero w wiele lat po śmierci autora i jest niekompletny). Kessler pisze w tym pamiętniku, że na zapytanie Mühlsteina "Czy Piłsudski dał mi zobowiązanie na piśmie, że nic nie przedsięweźmie przeciw Niemcom? potwierdziłem mu, że chodziło tylko o oświadczenie ustne w formie słowa honoru, gdyż uchyliłem się wobec generała Hoffmanna od żądania od Piłsudskiego zobowiązania na piśmie. Ponadto Piłsudski oświadczył mi już w roku 1915, że nie życzy sobie ani cala terytorium pruskiego: ale nie może wykluczyć, że jeśli alianci ofiarują mu na przykład Prusy Zachodnie (Pomorze) to nie będzie mógł odmówić (...). W sposób oczywisty czuł się on (potem) związany danym mi słowem honoru, że nie będzie żądać ani cala pruskiego terytorium".
Cytatę te, z pamiętnika Kesslera w poprzednich mych pracach zbagatelizowałem, uważałem bowiem, że jest jakaś mętna, mieszając oświadczenie Piłsudskiego z roku 1915-go z jego zobowiązaniami z roku 1918-go. Stała się ona jednak dla mnie jasna, gdy zapoznałem się z raportem Kesslera z dnia 1 listopada 1918 roku do premiera Wielkiego Księcia Maksymiliana Badeńsklego o rozmowie z Piłsudskim odbytej w Magdeburgu dnia 31 października 1918 roku. Raport ten znajduje się w archiwum w Bonn. Wedle raportu tego, Piłsudski, gdy mu Kessler przypomniał rozmowy, jakie z nim odbył w 1915-tym roku w schronie wojennym w Korminie pod Czartoryskiem na Wołyniu, odpowiedział; "Co mi wtedy powiedział, podtrzymuje i teraz" ( Was er mir damals gesagt habe, helte er auch heute aufrecht.) Tak więc, jak się okazuje Piłsudski potwierdził w rozmowie w Magdeburgu swe słowa o "ani calu" zaboru pruskiego, powołując się na to, co mówił przed trzema laty.
Zestawiając udostępnione mi dokumenty z archiwum w Bonn z pamiętnikami Kesslera, a także z innymi wypowiedziami Kesslera, takimi jak poudzielane wywiady prasowe i artykuły, dochodzę do wniosku, że decydująca rozmowa, w której Piłsudski dał Kesslerowi swoje słowo honoru odbyła się w hotelu Continental w Berlinie dnia 9 listopada. O rozmowie tej Kessler pisze w swoich pamiętnikach pod data 9 listopada 1918 roku: "Rozmawialiśmy potem znowu (...) o polityce. Powtórzyłem, że zaniechano pisemnego zobowiązania Piłsudskiego na mój wyraźny wniosek i za zgodą zarówno kanclerza Rzeszy, księcia Maksa, jak Groenera i ministra wojny, gdyż uważałem za mądrzejsze zdać się tylko, na jego honor i jego patriotyzm", (dla dokładności powtarzam to samo w niemieckim oryginale: "Wir sprachen dann noch einmal (...) über Politik. Ich wiederholte, dass eine schriftliche Bindung Piłsudskis auf mein ausdrückliches Betreiben und in Einverständnis sowohl mit dem Reichskanzler unterblieben sei, weil ich es für klüger hielte mich ganz allein auf seine Ehre und seinen Patriotismus zu verlassen" (Podkreślenia w niemieckim tekście i w polskim przekładzie, są moje). Jeszcze tego samego dnia Piłsudski został specjalnym pociągiem wysłany do Warszawy.
Nie znalazłem w udostępnionych mi papierach z archiwum w Bonn raportu Kesslera o powyższej rozmowie z Piłsudskim. Jest możliwe, że raportu tego zawierającego informacje o złożeniu przez Piłsudskiego słowa honoru, nie ujawniono, mimo, że inne papiery z roku 1918 stały się już dostępne dla historyków. Jest jednak również możliwe, że Kessler takiego raportu w ogóle nie napisał. Rozmowa ta, oraz odesłanie Piłsudskiego do Warszawy miały miejsce 9 listopada. Był to dzień niemieckiej rewolucji, abdykacji cesarza Wilhelma i upadku rządu Maksa Badeńskiego. To jeszcze rząd Maksa, a więc rząd cesarski zawarł pakt z Piłsudskim i odesłał Piłsudskiego do Warszawy, ale Kessler nie miał już powodu składać temu rządowi raportu a rządu rewolucyjnego jeszcze nie było. Tak więc jedynym śladem tej rozmowy jest podana wyżej relacja w pamiętniku.
Pierwotnie, rząd niemiecki zawiadomił telefonicznie przebywającego w Magdeburgu Kesslera, że "Piłsudski ma być zwolniony, ale przedtem musi złożyć oświadczenie na piśmie, którego tekst zredagował generał Hofmann. Otrzymałem zlecenie pojechać i skłonić go do takiego oświadczenia". (Pamiętnik, dnia 6 listopada). Kessler w depeszy z dnia 7 listopada z Magdeburga do Berlina (tekst w archiwum w Bonn) donosi, że jest nie wskazane żądać od Piłsudskiego oświadczenia na piśmie, gdyż tego rodzaju żądanie "spotka się z odmową", (wird scheitern) i "zgniewa" (verstimmen). Wobec tego Kessler prosi o wzięcie tego pod uwagę. Tegoż dnia Kessler otrzymał depesze z Berlina, zezwalająca mu na "zwolnienie (Piłsudskiego) z powołaniem się na złożone Panu świeżo ustne oświadczenia". Nastąpiły "nowe powody polityczne, które sprawiają, że możliwe najszybsze uwolnienie okazuje się pilnie wskazane". (Tekst w archiwum, zarówno jak w pamiętniku.)
Relacje Sosnkowskiego, Sokolnickiego, rotmistrza von Gülpen, Głąbińskiego (o rozmowie Dmowskiego z Piłsudskim z początkiem 1920 roku) i inne, potwierdzają prawdomówność Kesslera. Zanalizowałem je i zestawiłem z innymi ocenami w mej rozprawie: "Geneza rządów Piłsudskiego: Uwagi o pakcie Kessler-Piłsudski."
_________________
JerzyS
"Prawdziwa wiedza to znajomość przyczyn."
Arystoteles
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
zainteresowany




Dołączył: 22 Lis 2008
Posty: 884
Post zebrał 0 sat

PostWysłany: 21:49, 12 Lut '09   Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Qrde JerzyS obyśmy nie poszli tą dogą Wink
Patrząc jeszcze na braci K i ich pro POPiSowe nastawienie teraz to- zwierają wszyscy szyki .
J.M Rokita zaszyty gdzieś piszący felietoniki sryki tiki nagle staje się "bohaterem ludu" bo Niemcy z nim zadarli albo on z nimi ale to wyjaśni specjalna komisja sejmowa .Laughing
Chyba nie dadzą się ludzie nabierać już ?
_________________
Myśl jest bronią.
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość Wyślij email
Lara




Dołączył: 10 Maj 2008
Posty: 1108
Post zebrał 0 sat

PostWysłany: 22:02, 12 Lut '09   Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Ale się napracowałeś JerzyS, pisząc tyle tego. A z tym Rokitą to straszny wstyd dla Polski. I tacy ludzie wchodzą do polityki. Not talking Na pewno musiał być agresywny. Podobno chodziło o płaszcz który chciał powiesić w bizness klasie. Widocznie jaśnie pan leciał klasą ekonomiczną. Laughing Gdyby się nie awanturował, na pewno nie wyprowadziliby go w kajdankach. I podobno jeszcze krzyczał - ratunku! Smile Ja wiele razy latałam samolotami różnych linii, lufthansą też i nigdy nie widziałam żeby kogoś źle traktowano.
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
prostynick




Dołączył: 01 Lut 2009
Posty: 343
Post zebrał 0 sat

PostWysłany: 22:24, 12 Lut '09   Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Lara napisał:
Ale się napracowałeś JerzyS, pisząc tyle tego. A z tym Rokitą to straszny wstyd dla Polski. I tacy ludzie wchodzą do polityki. Not talking Na pewno musiał być agresywny. Podobno chodziło o płaszcz który chciał powiesić w bizness klasie. Widocznie jaśnie pan leciał klasą ekonomiczną. Laughing Gdyby się nie awanturował, na pewno nie wyprowadziliby go w kajdankach. I podobno jeszcze krzyczał - ratunku! Smile Ja wiele razy latałam samolotami różnych linii, lufthansą też i nigdy nie widziałam żeby kogoś źle traktowano.


Niekoniecznie musiał być agresywny, przejeżdżając autokarem granicę niemiecką mimo iż mamy schengen to trafiają się czasem kontrole i akurat ten autokar z dziesięciu został wylosowany. Muszę powiedzieć, że Niemcy wtedy byli dość agresywni jeśli o coś ktoś zapytał, przeszukiwali bagaże tak jakby były tam kilogramy heroiny, a nawet musiałem włączyć laptopa, żeby sprawdzili czy to laptop czy może pusty laptop do przenoszenia w środku prochów... Nijak ma się to do tej sprawy, ale nic nie zrobiliśmy, a kontrola jak dla terrorystów i jeszcze trwała 2 godziny. Miałem już wiele kontroli w róznych krajach, ale jakoś tylko te niemieckie były nie w porządku. I gdybym miał jakieś ale to pewnie byłyby kajdany! Very Happy

A jak chcesz słyszeć jak krzyczał to posłuchaj Very Happy

http://www.tvn24.pl/-2,1585849,0,1,rokit.....omosc.html

A tu jest jeszcze fajny artykuł: http://www.rp.pl/artykul/262287.html
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
Lara




Dołączył: 10 Maj 2008
Posty: 1108
Post zebrał 0 sat

PostWysłany: 22:39, 12 Lut '09   Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Nie ma porównania samolotów do samochodów na granicy. W samolotach obsługa jest bardzo kulturalna. Ale trzeba się dostosować i wykonywać wszystkie polecenia personelu. Takie są reguły. Co by się działo, gdyby w samolocie każdy chciał robić co chce?
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
gerwazjana




Dołączył: 04 Lis 2008
Posty: 611
Post zebrał 0 sat

PostWysłany: 22:42, 12 Lut '09   Temat postu: Odpowiedz z cytatem

zgadzam sie z prostymnickiem, niestety.. nie lubia nas nigdzie za bardzo i taka jest gorzka prawda. Tak jak tego Polaka w Kanadzie tak samo potraktowali Rokite, gdyby to byl Francuz czy Anglik to by sobie z nim inaczej juz porozmawiali.. sami sobie w sumie na taka reputacje 'zapracowalismy' jezdzac jako ociemnialy lud za granice w czasach PRL-u, nie ma sie co oszukiwac.. a opinii ktore wtedy zarobilismy tak szybko sie nie pozbedziemy, szczegolnie ze dzisiejsza najnowsza emigracja jeszcze nam ja 'poprawia'.. musi minac kilka ladnych dekad zanim to nastapi. Za Rokita nigdy nie przepadalam, ale akurat w tym przypadku to mu wierze.. takie zycie- jestesmy rozliczani kolektywnie za nasze grzechy jako narod, moze jeden z drugim sie zastanowi najpierw zanim obrazi pierwszego lepszego Araba, Zyda, czarnoskorego czy Rumuna.. choc bardzo watpie- za bardzo lubimy sie wyzywac na innych narodach czy mniejszosciach etnicznych za to jak sami jestesmy traktowani..
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
Tańcząca




Dołączył: 17 Maj 2008
Posty: 2461
Post zebrał 0 sat

PostWysłany: 22:55, 12 Lut '09   Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Mam gdzieś jak nas traktują...niech wszyscy patrzą na siebie...
Za przeproszeniem gówno mnie to obchodzi co myślą np. Anglicy o Polakach itp.
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
Lara




Dołączył: 10 Maj 2008
Posty: 1108
Post zebrał 0 sat

PostWysłany: 22:57, 12 Lut '09   Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Jeśli Polak zachowuje się w sposób cywilizowany, nikt go nie dyskryminuje. Ale jeśli zachowuje sie po chamsku i pokazuje co to nie on bo jest Polakiem Cool, tak jak to robią niektórzy, to nie ma się co dziwić. Jeśli Rokitowie zachowywali sę w taki sposób jakby byli ważnymi osobami którym przysługują specjalne względy, to się pomylili. Może w polskich liniach lotniczych skakaliby wokół nich, ale dla Niemców byli zwykłymi pasażerami jak każdy inny. W samolocie na pewno byli też inni Polacy. Dlaczego ich również nie wyprowadzono w kajdankach?
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
goral_




Dołączył: 30 Gru 2007
Posty: 3715
Post zebrał 0 sat

PostWysłany: 03:41, 13 Lut '09   Temat postu: Odpowiedz z cytatem

gerwazjana napisał:
zgadzam sie z prostymnickiem, niestety.. nie lubia nas nigdzie za bardzo i taka jest gorzka prawda. Tak jak tego Polaka w Kanadzie tak samo potraktowali Rokite, gdyby to byl Francuz czy Anglik to by sobie z nim inaczej juz porozmawiali.. sami sobie w sumie na taka reputacje 'zapracowalismy' jezdzac jako ociemnialy lud za granice w czasach PRL-u, nie ma sie co oszukiwac.. a opinii ktore wtedy zarobilismy tak szybko sie nie pozbedziemy, szczegolnie ze dzisiejsza najnowsza emigracja jeszcze nam ja 'poprawia'.. musi minac kilka ladnych dekad zanim to nastapi. Za Rokita nigdy nie przepadalam, ale akurat w tym przypadku to mu wierze.. takie zycie- jestesmy rozliczani kolektywnie za nasze grzechy jako narod, moze jeden z drugim sie zastanowi najpierw zanim obrazi pierwszego lepszego Araba, Zyda, czarnoskorego czy Rumuna.. choc bardzo watpie- za bardzo lubimy sie wyzywac na innych narodach czy mniejszosciach etnicznych za to jak sami jestesmy traktowani..


Mogę ci tylko tyle napisać, że za mało jeszcze widziałaś.
W UK za odepchnięcie jakiegokolwiek pracownika podczas pracy czy to śmieciarza czy Stuarta grozi proces o poniżenie! Po prostu tego robić nie wolno - choćby to był i sam premier znany z gum do żucia.
A co do Rokity - ty nie pamiętasz bo nie możesz:) Ja pamiętam go jako bojówkarza, organizował bojówki do zwalczania opozycji. Sprawa w pewnym momencie zaszła na tyle za daleko, że musiał się na wybory ewakuować z Krakowa bo by przepadł i startować z innego miejsca w kraju!
Rokita to arogant i buta. Nie inna jest jego żonka - też arogantka i chamska.
No, ale są "szanowanym rodem Rokitów, rodem posłów na sejm rzeczpospolitej z Krakowa". Takie będą tytuły, szkoda, że nikt nie napisze jak rokita dochodził do szczytów władzy... poprzez właśnie bojówki, oszustwa, kłamstwa... To zwykły hochsztapler polityczny! Uważa się za hrabiego a słoma z butów wystaje. W Polsce jak sądzę w samolocie mógłby nawet pobić stewardesę a ta jeszcze by go przepraszała... ale na szczęście nie poza Polska...
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
zainteresowany




Dołączył: 22 Lis 2008
Posty: 884
Post zebrał 0 sat

PostWysłany: 09:28, 13 Lut '09   Temat postu: Odpowiedz z cytatem

@JerzyS
Troszkę zmienia się wątek tematu widzę Wink
Czy możesz dodać ankietę na temat J.M Rokity?
Jeśli tak się potoczą losy Polski jak napisałeś, to Rokita powinien być agentem.
Oczywiście teraz też służby dyplomatyczne i agencje wywiadowcze posługuja się wszystkim czym dysponują (a głównie ludzmi) ale takie wydarzenie jak z Rokitą nie powinno chyba mieć takiego znaczenia dla historii kraju jak np.TW Bolek , czy też złamanie "Kodu 0075" a raczej jego śledzenie do momentu złamania podczas I Wojny.
Możesz z tą ankietą pokombinować? Osobiście uważam Rokitę za mało "zgrabnego" agenta jeżeli miałby nim być Wink
_________________
Myśl jest bronią.
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość Wyślij email
dr02d2u




Dołączył: 21 Lis 2007
Posty: 426
Post zebrał 0 sat

PostWysłany: 11:34, 13 Lut '09   Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Mnie nie dziwi zachowanie niemców, przecież to barbarzyński kraj. Oni nawet po ludzku mówić nie potrafią.
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
Tańcząca




Dołączył: 17 Maj 2008
Posty: 2461
Post zebrał 0 sat

PostWysłany: 11:41, 13 Lut '09   Temat postu: Odpowiedz z cytatem

góral przestań ciągle z Anglii robić świętość...
Cytat:

W UK za odepchnięcie jakiegokolwiek pracownika podczas pracy czy to śmieciarza czy Stuarta grozi proces o poniżenie!


Oczywiście oficjalnie.
Nieoficjalnie generalnie (czytaj: większość) Anglicy to rasiści z manią wyższości i dwulicowe stworzenia jakich mało.
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
JerzyS




Dołączył: 20 Maj 2008
Posty: 4008
Post zebrał 0 sat

PostWysłany: 12:04, 13 Lut '09   Temat postu: Odpowiedz z cytatem

zainteresowany napisał:
@JerzyS
Troszkę zmienia się wątek tematu widzę Wink
Czy możesz dodać ankietę na temat J.M Rokity?
Jeśli tak się potoczą losy Polski jak napisałeś, to Rokita powinien być agentem.
Oczywiście teraz też służby dyplomatyczne i agencje wywiadowcze posługuja się wszystkim czym dysponują (a głównie ludzmi) ale takie wydarzenie jak z Rokitą nie powinno chyba mieć takiego znaczenia dla historii kraju jak np.TW Bolek , czy też złamanie "Kodu 0075" a raczej jego śledzenie do momentu złamania podczas I Wojny.
Możesz z tą ankietą pokombinować? Osobiście uważam Rokitę za mało "zgrabnego" agenta jeżeli miałby nim być Wink


Ankiety dodać sie juz nie da. Może to zrobić Bimi.

Co do tego , że narzędzie używa sie tak długo,
dokupi się nie zużyje to prawda.

Reperuje sie , konserwuje, a potem stare złomuje;- często z wielkim hukiem nagłaśniając ten fakt , jak np "wykazując dobrą wolę" złomowanie starej zużytej broni, która zawadza w hangarach , lub innych magazynach , szykuje następne i wymienia.

Zużył sie Jaruzelski, to robili PR ambitnemu niedouczonemu elektrykowi i dali nam Wałęsę.

Dobry jest taki , jak brak mu kwalifikacji moralnych i intelektualnych,
ma duże ambicje i brak skrupułów.

Zużyl sie Kwaśniewski,
to podmienili go na Kaczora,
- którego trzymali w zanadrzu od samego początku Okrągłego Stołu.

Tusk się teraz też naturalnie zużywa.

Potrzebne nowe w miarę skuteczne narzędzie.

Rokita jest jak znalazł.
Duże ambicje, duży współczynnik bezczelności.
Dobry anioł stróż imieniem Nelli.
Dzięki temu tani w eksploatacji.
Teraz tylko trzeba pomasować mu PR.

Dokładnie powtórka z Józefa Piłsudskiego.

Przzykro mi ,że zamiast przeczytać trzy pierwsze p[osty , dyskusja poszła w kierunku,
-czy Niemcy słusznie nas biją?


Na koniec

Mój przyjaciel Ukrainiec, działacz w organizacjach ukraińskich powiedział mi kiedyś:

"Wiesz kiedy się zorientowałem , że Ukraina będzie wolna?
Jak bylem w USA i Żydzi zaczęli się uczyć języka Ukraińskiego!"

Tak samo dziś po wielu zdarzeniach można przepowiadać przyszłość!


Podobne metody doboru i okresu zdatności do użycia , stosują duże firmy zatrudniając przedstawicieli handlowych.
Od razu zakładają resurs na max pięć lat.
Na początku się wprowadza, działa w wizytowanych firmach jak szpieg.
Kłamie obiecuje.
Jak już za dużo nakłamie to , albo sam sie musi zwolnić, albo oni go zwalniają. przyjeżdża nowy , wszystko złe zwala na poprzednika , obiecuje wszystko naprawić , załatwić i znów 3 do 5 lat firma ma spokoju.


.
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
Tiesto12




Dołączył: 15 Sty 2008
Posty: 339
Post zebrał 0 sat

PostWysłany: 12:17, 13 Lut '09   Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Tak bez powodu by go w kajdanki nie zakuwali zwlaszcza ze byl z zona ktora jest pol niemka a w dodatku poslem na Sejm. Jemu widac w samolocie potrzebna jest osobna szatnia z szatniarzem w srodku i jeszce te krzyli ze Polaka bija. Jakos nikt z pasazerow nie zareagowal w dodatku pozniej nawet podobno byli zadowolenia ze go wyprowadzili i z e moga leciec.
Nigdy tego faceta nie lubielm, czetso go widuje w Krakowie, taki typ pedancika ktory wszystko widzi po swojemu i zawsze ma racje.
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
gerwazjana




Dołączył: 04 Lis 2008
Posty: 611
Post zebrał 0 sat

PostWysłany: 15:42, 13 Lut '09   Temat postu: Odpowiedz z cytatem

goral_ napisał:
Mogę ci tylko tyle napisać, że za mało jeszcze widziałaś.
W UK za odepchnięcie jakiegokolwiek pracownika podczas pracy czy to śmieciarza czy Stuarta grozi proces o poniżenie! Po prostu tego robić nie wolno - choćby to był i sam premier znany z gum do żucia. A co do Rokity - ty nie pamiętasz bo nie możesz:)


Goralku moj drogi, to co wymieniles ladnie wszystko wyglada na papierze, ale w sytuacjach miedzyludzkich jest czesto inaczej, a jesli o tym nie wiesz to moge jedynie zwrocic tu jako przyczyne twoj mlody wiek- ale mentalny.. bo widze, ze chyba ty nigdy nie spotkales sie z tym jak nasi rodacy, ktorzy z powodu braku znajomosci przepisow oraz podstawowego jezyka sa traktowani... (zwlaszcza w dobie kryzysu i ogolnokrajowych protestow o niezatrudnianie obcokrajowcow..)

Tanczaca z wilkami napisał:
Oczywiście oficjalnie.
Nieoficjalnie generalnie (czytaj: większość) Anglicy to rasiści z manią wyższości i dwulicowe stworzenia jakich mało.


Lepiej bym tego nie ujela; kolezanka Tanczaca ma w tym wzgledzie oczywiscie- racje.. UK nie jest pierwszym krajem w ktorym mieszkam, wiec zdziwilbys sie, ale pomimo mlodego wieku wiem jak to wszysto wyglada.. Z reszta- mniejsza o to, bo to co napisalam odnosilo sie konkretnej sprawy, czyli tego co przydarzylo sie Rokitom, a nie etyki pracy w UK.. obowiazkiem stewardessy jest wykonywac swoja prace i sluzyc swoja pomoca KAZDEMU pasazerowi bez wzgledu na jego pochodzenie czy stanowisko, a nie rzucac sie o to czy ktos w zlym miejscu zawiesil swoj plaszcz.. domyslam sie, ze wspomniana flight attendant miala juz uprzednie zle doswiadczenie z Polakami wiec w sumie sie nie dziwie, ze tak zareagowala.. (wielu Polakow nawet w autobusie nie umie sie zachowac, a co dopiero w samolocie..) czytalam troche informacji w tej sprawie i uwage moja zwrocil fakt, ze pracownicy lotniska diametralnie rzekomo zmienili swoje nastawienie do panstwa Rokitow, po tym jak wpisali jego nazwisko do wikipedii.. wiec czy tak zachowuje sie profesjonalna obsluga? A co z tymi, ktorych nazwisko nie figuruje w wikipedii..?

a tak na marginesie- nie ma to jak protekcjonalne nastawienie w stosunku do mnie wylacznie dlatego ze jestem mloda Smile oczywiscie- nie mam za zle.. wrecz przeciwnie
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
goral_




Dołączył: 30 Gru 2007
Posty: 3715
Post zebrał 0 sat

PostWysłany: 00:19, 14 Lut '09   Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Tańcząca z wilkami napisał:
góral przestań ciągle z Anglii robić świętość...
Cytat:

W UK za odepchnięcie jakiegokolwiek pracownika podczas pracy czy to śmieciarza czy Stuarta grozi proces o poniżenie!


Oczywiście oficjalnie.
Nieoficjalnie generalnie (czytaj: większość) Anglicy to rasiści z manią wyższości i dwulicowe stworzenia jakich mało.


Z nikogo świętości nie robię, bo Anglicy to chyba ostatni naród jakim bym pochwalił lub chciał mieć za jedynego towarzysza na bezludnej wyspie!
Anglicy to jeden z najbardziej skurwysyńskich narodów na świecie. Zwłaszcza w stosunku do innych (podboje kolonialne, mordy, grabieże etc..) ale nie można odmówić im, że prawo mają zdecydowane lepsze od Polskiego, ich stosunki wewnątrz brytyjskie są daleko bardziej ludzkie niż w Polsce! (niestety!) Tak samo poszanowanie człowieka pracy. Tu nikt w pracy nie powie ci (pracodawca do pracownika): "ty chuju co kurwa robisz!" Bo już sprawa wylądowała by w sądzie. A czy mają wyższość? Wiesz, ja nie zauważyłem:) Może jak ty podchodzisz do kogoś z pozycji uniżonej... to masz takie wrażenie. Ale jak w kontaktach z anglikiem jesteś sobą na równi z nim (nie wywyższanie - bo zauważyłem, że ostatnio Polscy mają skłonności popadać w przesady i skrajności) to nikt nie potraktuje cię "z góry". Inaczej wygląda sprawa jeśli kontakt masz z ciapatym/siniakiem (niepotrzebne skreślić) oni z przyzwyczajenia (imigracyjnych nagonek) traktują Polaka jako coś niższego.
Ty tez popadasz w skrajności wmawiając mi "wychwalanie anglików"
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
goral_




Dołączył: 30 Gru 2007
Posty: 3715
Post zebrał 0 sat

PostWysłany: 00:55, 14 Lut '09   Temat postu: Odpowiedz z cytatem

gerwazjana napisał:
goral_ napisał:
Mogę ci tylko tyle napisać, że za mało jeszcze widziałaś.
W UK za odepchnięcie jakiegokolwiek pracownika podczas pracy czy to śmieciarza czy Stuarta grozi proces o poniżenie! Po prostu tego robić nie wolno - choćby to był i sam premier znany z gum do żucia. A co do Rokity - ty nie pamiętasz bo nie możesz:)


Goralku moj drogi, to co wymieniles ladnie wszystko wyglada na papierze, ale w sytuacjach miedzyludzkich jest czesto inaczej, a jesli o tym nie wiesz to moge jedynie zwrocic tu jako przyczyne twoj mlody wiek- ale mentalny.. bo widze, ze chyba ty nigdy nie spotkales sie z tym jak nasi rodacy, ktorzy z powodu braku znajomosci przepisow oraz podstawowego jezyka sa traktowani... (zwlaszcza w dobie kryzysu i ogolnokrajowych protestow o niezatrudnianie obcokrajowcow..)


Na papierze i w realnym życiu!
Problem Polaka na wyspach powstał po 1.05.2004 kiedy to na wyspy napłynęła fala powodziowa:) Oczywiście nie mam do nikogo o to żadnego żalu poza pierdolonym polskim rządem który do tego doprowadził!
Polacy przybyli na wyspy mieli w głowach napakowane papki propagandowe z polskiej TV, że w UK czekają na nich z otwartymi rękoma i prześcigają się w ofertach na dworcach by tylko złowić polaka... bo Polak to najlepszy na świecie jest i basta (tak przedstawiała to polska TV). Pomijam już co dalej się działo, ale to powinno ci wystarczyć skąd taka potworna niewiedza wśród rodaków.
Na marginesie, ja miałem to szczęście, że jak przyjechałem na wyspy to zamieszkałem z ludźmi którzy byli tu od 4 lat a którzy tez na początku zamieszkali u innych jeszcze wcześniejszych emigrantów i tak dalej... Oznaczyło to, że ja miałem wzorce, miałem do kogo się podciągać, miałem kogo zapytać co i jak - tak samo oni cztery lata wcześniej.
My znaliśmy swoje prawa (to nas najbardziej interesowało) już po niecałym miesiącu! Wiedzieliśmy co i gdzie, jak i czym. Reszta przychodziła mimowolnie samoistnie.
Tego nie miała fala powodziowa po 01.05.2004! Stąd ich kompletna ignorancja i brak podstawowej wiedzy. A do tego powtarzane brednie... Między innymi o rasizmie, bo ktoś kogoś sprał (prawdopodobnie dla tego, że sobie nagrabiłSmile i w Polsce też by oberwał - no ale w świat pójdzie pogłoska o rasizmie!). Czy nie załatwił sprawy w banku/urzędzie/knajpie bo miał problem językowy i obsługa go nie zrozumiała... (znam takie przypadki).
A co do zamieszkania...
Domyślając się Twojego wieku z innych postów, mogę powiedzieć tyle: W UK żyje dłużej niż połowa Twojego życia albo i więcej:) I naprawdę nie musisz mi przedstawiać jak tu jest (na wyspach) dlaczego tak a nie inaczej...

Cytat:

Tanczaca z wilkami napisał:
Oczywiście oficjalnie.
Nieoficjalnie generalnie (czytaj: większość) Anglicy to rasiści z manią wyższości i dwulicowe stworzenia jakich mało.


Lepiej bym tego nie ujela; kolezanka Tanczaca ma w tym wzgledzie oczywiscie- racje.. UK nie jest pierwszym krajem w ktorym mieszkam, wiec zdziwilbys sie, ale pomimo mlodego wieku wiem jak to wszysto wyglada..


Właśnie pomimo młodego wieku, nie wiesz jak to wygląda, bo co tak naprawdę widziałaś?
Dyskotekę? Pub? Może kino?
Napisz choć jeden przykład osobiście widziany związany z rasizmem czy niechęcią do ciebie jako Polki. Ja nie doświadczyłem ani razu poprzez te już naście lat na wyspach. Oczywiście nie mówię o ciapatych czy np. polakach...

Cytat:

Z reszta- mniejsza o to, bo to co napisalam odnosilo sie konkretnej sprawy, czyli tego co przydarzylo sie Rokitom, a nie etyki pracy w UK.. obowiazkiem stewardessy jest wykonywac swoja prace i sluzyc swoja pomoca KAZDEMU pasazerowi bez wzgledu na jego pochodzenie czy stanowisko, a nie rzucac sie o to czy ktos w zlym miejscu zawiesil swoj plaszcz..


A co będzie jak następnym razem każdy pasażer będzie chciał zawiesić płaszcz tam gdzie mu się podoba? Albo usiać tam gdzie chce...
W samolocie nie ma demokracji, w samolocie załoga dyktuje warunki, zasady. W samolocie ty powierzasz swoje bezpieczeństwo w ręce załogi i załoga samolotu ma OBOWIĄZEK wywalić osobę lub osoby które mogą być np. dla ciebie zagrożeniem poprzez niestosowne zachowanie!
Zdarzyło mi się lecieć na Majorkę (takie tanie wczasy:)) liniami BA gdzie kazano nam siedzieć w tyle samolotu (było ok 40% obłożenia samolotu)... I jakoś nikt nie protestował (do dziś nie wiem dlaczego tak nam kazano i nawet nie chcę wiedzieć dlaczego).

Cytat:

domyslam sie, ze wspomniana flight attendant miala juz uprzednie zle doswiadczenie z Polakami wiec w sumie sie nie dziwie, ze tak zareagowala..


Błąd! Stewardesa podczas lotu nie ma uczuć na zasadzie: bo to Polak, Murzyn, itp...
Ona ma wytresowane zachowanie, ma robić to co ma robić, czy to Anglik, Polak czy Rokita!
Ma traktować każdego tak samo, bez uprzedzeń, bez uprzywilejowanego traktowania, od uprzywilejowanego traktowania jest business class.
Inaczej może stać się zagrożeniem życia dla pasażerów i załogi. Tam nie idą "lalki" za wygląd! To tylko na filmach tak jest, tam są pracownicy którzy doskonale znają swój fach.
Rokitowie spóźnili się na ten samolot (na nich czekał...) potem Rokita uszczypał sobie, że płaszcz Neli położy na pustych siedzeniach business class. Wyobraź sobie co by było jak by np. inny pasażer powiedział, a ja sobie położę tam moje buty... A skoro mój płaszcz tam jest i nie przeszkadza nikomu to czemu ja mam sobie nie usiąść koło mojego płaszcza...
Czy choć trochę to teraz rozumiesz?

Cytat:

a tak na marginesie- nie ma to jak protekcjonalne nastawienie w stosunku do mnie wylacznie dlatego ze jestem mloda Smile oczywiscie- nie mam za zle.. wrecz przeciwnie


Tak na marginesie, to właśnie widzenie wszędzie rasizmu, uprzedzeń jest pierwszym i najważniejszym powodem, że nienawiść lub łagodniej niechęć narodowa jest podtrzymywana!
Następnym razem, podejdź do Niemca, Anglika, Rosjanina normalnie bez wywyższania się, bez poniżania się. A wierz mi, że nie odczujesz żadnego rasizmu.
Rasizm do Polaków wmawiany jest w Polsce. Potem jadać za granice już masz uprzedzenia i to tym zachowaniem dodatkowo wyzwalasz do swojej osoby niechęć.
Być może tak mamy sobie tłumaczyć te niepowodzenia jakie nas spotykają na każdym kroku. Że to nie wina rządu polskiego ale rasizmu do obywateli polskich.
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
Tańcząca




Dołączył: 17 Maj 2008
Posty: 2461
Post zebrał 0 sat

PostWysłany: 01:52, 14 Lut '09   Temat postu: Odpowiedz z cytatem

góral powiedział Ci ktoś ,że masz zaburzenia percepcyjne?

Gówno wiesz o moim wieku chłopcze...

Cytat:

Właśnie pomimo młodego wieku, nie wiesz jak to wygląda, bo co tak naprawdę widziałaś?
Dyskotekę? Pub? Może kino?


Ironia i ignorancja i cynizm oraz mechanizmy obronne jakie Ty stosujesz nie sprzyjają dialogowi.
Dlatego nie będę uprawiać dyskursu z kimś kto widzi ciągle to co chce widzieć.

1) Dialog
Ja: Ale i tak jesteśmy (Polacy) lepsi niż Pakistanie
Anglik: Ale tylko o jeden mały szczebel wyżej---> szeroki uśmiech

2)Dialog z Angielką
Ja: My Polacy nie jesteśmy aż takimi rasistami jak wy
Angielka: Będąc Polakiem nie można być rasistą (wielki LOL i spojrzenie na inna Angielkę)
Rozumiesz aluzję czy nie?
Może Ci wyłożę bo widzę, że masz problemy z analizą otaczającej cie rzeczywistości...
tłumaczenie: Będąc murzynem do roboty nie można być rasistą w stosunku do innego murzyna.

1) To kolega mojego chłopaka na imprezie świątecznej.
2) Moja była szefowa.

Więcej mi się nie chce opowiadać....(Znam różne środowiska Anglików)

I więcej z Tobą nie dyskutuję bo lubisz sobie bardzo dopisywać niektóre rzeczy...
nie ma najmniejszego sensu dyskusja z osobą , która ma silny mechanizm samooszukiwania. W dalszej dyskusji po prostu będziesz go jeszcze bardziej uaktywniał.
A mi się nie chcę w to brnąć...nie mam cierpliwości...

Zostań w Anglii bo Ci sprzyja klimat.

Niepotrzebnie się przejmujesz Polską...

P.S A etap dyskotek mam już dawno za sobą Laughing
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
goral_




Dołączył: 30 Gru 2007
Posty: 3715
Post zebrał 0 sat

PostWysłany: 02:46, 14 Lut '09   Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Hmm, jak by to powiedzieć...
Może pora za późna.

Tańcząca z wilkami napisał:
góral powiedział Ci ktoś ,że masz zaburzenia percepcyjne?

Gówno wiesz o moim wieku chłopcze...


Ale, właśnie...hmmm ja nie pisałem o twoim wieku, bo faktycznie jak piszesz gówno wiem.
A jak gówno wiem to raczej nie pisze... Ja pisałem o wieku gerwazjana bo ona kiedyś w jakimś wątku coś tam napisała ap ropo swojego wieku, stąd wnioskuje, że jest bardzo młodą osobną.

Cytat:

Cytat:

Właśnie pomimo młodego wieku, nie wiesz jak to wygląda, bo co tak naprawdę widziałaś?
Dyskotekę? Pub? Może kino?



Właśnie to była odpowiedź nie do Ciebie! Do Twojej odpowiedzi ustosunkowałem się wyżej..

Cytat:

Ironia i ignorancja i cynizm oraz mechanizmy obronne jakie Ty stosujesz nie sprzyjają dialogowi.
Dlatego nie będę uprawiać dyskursu z kimś kto widzi ciągle to co chce widzieć.


Serio? A może to Ty widzisz wszędzie rasizm i niechęć innych narodowości? Może tak ci kazali! By ciągle widzieć, że jesteś traktowana gorzej?

Cytat:

1) Dialog
Ja: Ale i tak jesteśmy (Polacy) lepsi niż Pakistanie
Anglik: Ale tylko o jeden mały szczebel wyżej---> szeroki uśmiech


Cóż mogę odpowiedzieć?;(
Szkoda mi twojego kolegi...
Skoro on w rozmowie z anglikiem stwierdza, że jest wyżej od ciapula...
Wiesz ja bym na miejscu kolegi powiedział inaczej:
"Ale i tak wy Anglicy jesteście tacy sami jak pakistańce".
Niby to samo, ale jaka różnica...prawda?
A twój kolega co zrobił? Poniżył się stwierdzając, że jest lepszy od pakistańca... ale automatycznie jest gorszy od anglika... Stąd riposta anglika jak najbardziej poprawna - wskazał mu miejsce.

Secnka druga:
Cytat:

2)Dialog z Angielką
Ja: My Polacy nie jesteśmy aż takimi rasistami jak wy
Angielka: Będąc Polakiem nie można być rasistą (wielki LOL i spojrzenie na inna Angielkę)
Rozumiesz aluzję czy nie?


Doskonale! I ja bym lepiej od tej angielki tego nie ujął!

Cytat:

Może Ci wyłożę bo widzę, że masz problemy z analizą otaczającej cie rzeczywistości...
tłumaczenie: Będąc murzynem do roboty nie można być rasistą w stosunku do innego murzyna.


Więc tak:
Po raz po co przyjechałaś?
Udowodnić angielskiej szefowej, że nie jesteś rasistką czy do roboty?
Po dwa co za idiotyczne pytanie - stwierdzenie "My Polacy nie jesteśmy rasistami takimi jak wy!" I co w odpowiedzi oczekiwałaś? Potwierdzenia, kajania się? Przeprosin?
Głupie pytanie - mądra odpowiedź!
Twoja interpretacja wygląda tak:
Miała na myśli mnie jako robola bo murzyn biały nie może być rasistą do murzyna czarnego - oba robole... Bzdura!
Moim zdaniem, ona wie, że w Polsce murzyn czy ciapaty to rzadkość i Polacy nie mając z nimi styczności nie mogą być rasistami lub jest inna sprawa ale o aż tak daleko idące sprawy, że nie podejrzewam tej angielki o taka wiedzęSmile)

Cytat:

1) To kolega mojego chłopaka na imprezie świątecznej.
2) Moja była szefowa.

Więcej mi się nie chce opowiadać....(Znam różne środowiska Anglików)


Lepiej tego nie rób!
Jeżeli kolega ustawia z anglikiem sprawę, że polak jest lepszy od pakistańca, a ty mówisz angielce, że jest większa rasistką...
Wybacz... ale mi by do głowy nie przyszło udowadnianie komukolwiek, że jestem leszy od pakistańca czy jakiegokolwiek narodu! Mało ja nawet nikogo takiego nie znam. Co to za nowo moda - na siłę udowadnianie, przed anglikiem, że jest się lepszym do pakistańca?! A gorszym od chińczyka czy na równi? Rozumiem, że w tym miejscu anglik jest czymś wręcz niedościgłym i poza zasięgiem "lepszości" dla polaka... tak? Dobrze to odbieram?
A potem zdziwienie, że cie tak traktują jak traktują?
Jak ty byś patrzyła na sąsiadkę, która przyjechała z wioski i ci mówi, że oni we wsi nie są takimi rasistami jak wy z miasta, albo, że oni z wioski A są lepsi od tych z miasteczka B....
Pomyślałaś kiedyś o tym?

Cytat:

I więcej z Tobą nie dyskutuję bo lubisz sobie bardzo dopisywać niektóre rzeczy...


Ja? A cóż takiego sobie dopisałem?

Cytat:

nie ma najmniejszego sensu dyskusja z osobą , która ma silny mechanizm samooszukiwania. W dalszej dyskusji po prostu będziesz go jeszcze bardziej uaktywniał.
A mi się nie chcę w to brnąć...nie mam cierpliwości...

samooszukiwania?! Przeczytaj raz jeszcze rozmowę kolegi z anglikiem i twoja z szefową - kto na siłę chce coś udowodnić?
Ja nie stawiam się poniżej żadnego narodu świata, dla mnie anglik, czy pakistan, Amerykanin czy Rosjanin jest taki sam jak ja. Nie muszę szukać dowartościowania by mówić anglikowi, że jestem lepszy od pakistańca. Wręcz przeciwnie, to ja im wytykam jacy są bezmyślni.

Cytat:

Zostań w Anglii bo Ci sprzyja klimat.


Jak na razie taki mam zamiar. Niestety, jak już pisałem nie raz, obecna Polska nie jest moja Polską. I z tego powodu bardzo mi przykro, ale to nie znaczy, że mam sobie udowadniac przed anglikiem, że jestem lepszy od pakistańca:)

Cytat:

Niepotrzebnie się przejmujesz Polską...


Niestety masz racje! Ale nie umiem inaczej, mimo, iż w Polsce na przestrzeni ostatnich nastu lat byłem dosłownie kilka razy - dalej leży mi na duszy.
I życzył bym sobie, by stosunki społeczne, między ludzkie były w Polsce takie jak są w UK!

Cytat:

P.S A etap dyskotek mam już dawno za sobą Laughing


To też nie było do ciebie...
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
Tańcząca




Dołączył: 17 Maj 2008
Posty: 2461
Post zebrał 0 sat

PostWysłany: 10:22, 14 Lut '09   Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Dodam ,że wszystkie dialogi przeprowadzałam osobiście. W innym czasie i w innym środowisku.
W dialogu napisałam: Ja!
Akurat to chciałam dodać bo namieszałeś tu góral.
Do reszty się nie odniosę.
Podtrzymuję swoje wcześniejsze stanowisko.
Aha z moim poczuciem wartości jest wszystko ok Smile
Powiem Ci w języku psychologicznym jestem dość dobrze przepracowana Very Happy
Co nie zmienia faktu,że w twym roku zaczynam się dalej przepracowywać ,ale na bardziej zaawansowanym etapie niż poczucie własnej wartości.
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
Rep




Dołączył: 20 Paź 2008
Posty: 613
Post zebrał 0 sat

PostWysłany: 10:55, 14 Lut '09   Temat postu: Odpowiedz z cytatem

JerzyS

Brawo.
Na onecie jest wywiad z zona Rokity.
Czytalem tylko fragment.
A mowila wlasnie o tym ze go podziwia i ze marzyla by zostal premierrem lub prezydentem i ze myslala ze sie nadaje...

Wyglada na to ze faktycznie nakrecaja go na prezia.
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
zainteresowany




Dołączył: 22 Lis 2008
Posty: 884
Post zebrał 0 sat

PostWysłany: 11:11, 14 Lut '09   Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Oglądałem to z rańca na onecie i ciągle nie mogę dojść do konkretnych wniosków. Przecież to zakrawa na kpinę z całego Narodu. Juz qrwa na bezczela bezczelnego robią z ludzi tępe owce. Jest jednak paru , których historia czegoś nauczyła Wink
Brawo JerzyS , brawo . Jednak nie zmienia to faktu , że skoro on będzie spalony to musi być wariant B i kolejne . Skoro jest jawnie odkryty to kto następny ? Olechowski kręci się koło Cimoszki a ten jest "społecznie czysty" uważany czasami nawet za odsuniętego przez
establishment . Schematyczni jednak są bardzo , tylko ludzi wymieniają Laughing
_________________
Myśl jest bronią.
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość Wyślij email
goral_




Dołączył: 30 Gru 2007
Posty: 3715
Post zebrał 0 sat

PostWysłany: 11:51, 14 Lut '09   Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Tańcząca z wilkami napisał:
Dodam ,że wszystkie dialogi przeprowadzałam osobiście. W innym czasie i w innym środowisku.
W dialogu napisałam: Ja!
Akurat to chciałam dodać bo namieszałeś tu góral.


OK, chciałem cie trochę ochronić - ale jeśli "Ja" to ty a nie kolega czy inna osoba - tym gorzej dla ciebie - bo jak ciemnym trzeba być, by nie rzec głupim by udowadnia przed anglikiem, że się jest lepszym od pakistńca?
Pomyśl o tym... A potem się zastanów dlaczego ten anglik miał o tobie takie zdanie jakie miał...
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Prawda2.Info -> Forum -> Dyskusje ogólne Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz moderować swoich tematów


Piłsudskiego Magdeburg, a Rokita
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group.
Wymuś wyświetlanie w trybie Mobile