W razie awarii sprawdź t.me/prawda2info

 
Czy już żyjemy w XXI wieku?  
Znalazłeś na naszym forum temat podobny do tego? Kliknij tutaj!
Ocena:
3 głosy
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Prawda2.Info -> Forum -> Publicystyka Odsłon: 4370
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
M. Jachowicz




Dołączył: 01 Gru 2007
Posty: 43
Post zebrał 0 sat

PostWysłany: 11:49, 31 Sty '09   Temat postu: Czy już żyjemy w XXI wieku? Odpowiedz z cytatem

Nie tak dawno temu witaliśmy nowy rok. W sumie nic specjalnego, kwestia umowna, że dzień papieża Sylwestra jest ostatnim dniem roku, a po nim następuje nowy rok. Mamy na świecie dość dużo rozmaitych kalendarzy, jednakże ten oparty na systemie gregoriańskim jest najbardziej popularny. Do pewnego stopnia ułatwia on nam życie. Ale już przy poważniejszych operacjach „oświecony człowiek” wysiada. Spróbujmy podzielić nasze 2009 lat na setki. Tutaj już przy obliczaniu zachodzą pewne nieścisłości. Bo tak w zasadzie, kiedy weszliśmy w XXI wiek ?
1 stycznia 2000, czy 1 stycznia 2001? Przy dzieleniu 2000 na setki doszło wówczas do nieporozumienia. W wiek XXI weszliśmy wtedy, kiedy zakomunikowały nam to media establishmentu, czyli 1 stycznia 2000, gdy pozamieniały się wszystkie cyferki: jedynka na dwójkę a dziewiątki na zera. Owa zmiana miała zagrażać wówczas całej naszej cywilizacji, a w rezultacie miało to doprowadzić nawet do wojny światowej. Kto jeszcze pamięta te bajki dla niesfornego ludu ? To tyle odnośnie umiejętności dzielenia w zakresie do 2000 przez „oświeconego człowieka” (poziom klasy 3-4 szkoły podstawowej).

Historycy też dzielą nasze dzieje na stulecia, ale - jak przystało na humanistów - akurat 100 lat nie musi dla nich oznaczać dokładnie 100 lat. Historię świata dzielą oni na epoki. I tak ustalili, że w XIX wiek wkroczyliśmy po Kongresie Wiedeńskim, kiedy to podzielono świat na strefy wpływów. Porządek ten zwany poniekąd imperialistyczny przetrwał do 1914 roku, kiedy gwarantom ówczesnego systemu stabilności rozeszły się drogi, co niekiedy określa się jako awantura rodzinna.

Wiek XX rozpoczął się wojną światową, która na dobrą sprawę trwała do roku 1945, a jeżeli do tego dorzucimy zimną wojnę, to do 1989 roku. Niektórzy zaczęli twierdzić, że właśnie wtedy, wraz z symbolem jaki był upadek muru Berlińskiego zakończył się XX wiek. Ten okres socjalizmu i nacjonalizmu, to właściwie okres jednej wielkiej wojny z drobnymi przerwami na papierosa. Inni twierdzą, że XX wiek trwa jeszcze nadal. Wprawdzie nacjonalizm jakby nieco stracił na znaczeniu, ale socjalizm wzrasta w siłę. Z czerwonego zrobiło się różowe, a transformacja, którą zaaplikował nam Gorbaczow polegała na pieriestrojce socjalizmu, jak głosił ok. 20 lat temu owy reformator. Czyli zgodnie z zapowiedzią owego proroka zmodernizowanego socjalizmu system polityczno-gospodarczy się nie zmienił. Jedynie się zreformował.

Aby oddzielić jedną epokę od drugiej konieczny jest pewien symbol przy którym większość otwiera usta ze zdziwienia. Dlatego, co do przełomowości zamachu na księcia Ferdynanda nikt nie ma w zasadzie wątpliwości. Był wybuch i był trup na miejscu, a potem rozpętała się wojna. Co do rozpoczęcia XXI wieku mamy do tej pory kilka propozycji. 1 stycznia 2000 wedle masmediów establishmentu, wtedy gdy pozamieniały się wszystkie cyferki: jedynka na dwójkę a dziewiątki na zera i wersję matematyczną 1 stycznia 2001. Ale ciągle jeszcze nie mamy symbolu, przy którym gawiedź otwiera usta: wybuch i trup(y), a potem niekończąca się wojna. Tutaj nasuwa się nam wybuch w WTC 2001 roku. Co do okoliczności mamy tu przynajmniej dwie wersje: oficjalną i nieoficjalną, ale niewątpliwie spełnione są minimalne warunki: wybuch i trup(y), a potem niekończącą się wojnę.

Przy naszej próbie historycznego podziału na epoki oderwijmy się na chwilę od wydarzeń symbolicznych, na które impulsywnie działa psychologia tłumu. Nie bez znaczenia są również sprawy poza materialne, mianowicie to, jak kształtują się nasze idee, które wpływają z kolei na oporną materię. Rzymski Owidiusz dowodził, że na początku były złote czasy, a potem już było z górki. Podobnie Biblia rozpoczyna dzieje od pierwszego człowieka Adama (np. w j. perskim Adam znaczy człowiek) żyjącego w raju, z którego Bóg go wypędza, a potem już było tylko z górki. Jedynym pocieszeniem jest narodzenie się mesjasza. „Oświecony” współczesny człowiek wie natomiast z mediów establishmentu, że na początku mieliśmy wieki ciemne, a potem poprzez permanentne oświecanie wkroczono na drogę postępu. I. Oświecenie zakończyło się Rewolucją Francuską, której idee są nadal ciągle żywe. Cała schizma lefebrystów, a obecnie już nie schizma polegała na tym, że lefebryści są przekonani, że Vaticanum Secundum wprowadził do myśli Kościoła katolickiego elementy Rewolucji Francuskiej. II. Oświecenie zakończyło się Rewolucją Październikową i komunizmem. Reszta jest dobrze znana.

W każdym punkcie czasowym mamy jakby dwie płaszczyzny ludzkiej myśli. Poglądy głoszone oficjalnie, z którymi większość zgadza się niekiedy bezrefleksyjnie. Jest to przyjęty kanon poza który nie da się wystąpić, aby nie zostać określonym - jak to nazywał Znaniecki - dewiantem. Druga płaszczyzna przebiega na zapleczu. Są to myśli, których w naszych czasach nie spotkamy w telewizorni będącej w rękach establishmentu, a w dawniejszych czasach w prasie lub książkach. Spotkać je można było w gronie opozycjonistów, wszelkiego rodzaju klubach alternatywnych, czyli krótko mówiąc poza obiegiem oficjalnym. Przy analizowaniu korzeni totalitaryzmu komunistycznego poświęcano Dostojewskiemu dość sporą uwagę, bowiem to on usiłował nawiązać dyskusję z architektami nowego porządku, którego wprowadzanie w życie Dostojewski miał szczęście nie dożyć. Rosja carska gospodarczo niezwykle zacofana, w sprawach społecznych wydawała się być zupełnie zdrowa moralnie. Istniał odpowiedni porządek oparty na represjach, którego - wydawało się - rozwalić nie sposób. Za zgniliznę moralną tradycyjnie obarczano Zachód. W tym rygorystycznym i jakby się wydawało równocześnie zdrowym moralnie świecie, kiełkowały myśli poprawiaczy świata, którzy przy pomocy zasad takich jak np. cel uświęca środki usiłowali budować nowy piękny świat. Bohaterowie Dostojewskiego w imię lepszej przyszłości dokonywali rozmaitych świństw i świństewek. Nie cofali się przed zabójstwami, gdy trzeba było osiągnąć wyższej rangi cel. Działali jakby w laboratorium. Po 1917 roku poprawiacze świata wyszli ze swego laboratorium i zwiększono skalę działalności z mikro na makro. Wtedy zaczęto poświęcać miliony dla lepszej przyszłości całej ludzkości. Spora część twórczości Dostojewskiego polega na dyskursie z twórcami ówczesnego nowego świata, których ówczesny establishment nie traktował poważnie. Gdy Rewolucja Sowiecka zaczęła wprowadzać w życie zasady nowego świata, przypomniano sobie proroctwa Dostojewskiego.

Obecnie żyjemy w III. Oświeceniu. Na dobrą sprawę jesteśmy stale oświecani i uświadamiani, jeżeli nie od przedszkola, to od szkoły (najczęściej państwowej) na pewno. Podaje nam się prawdy historyczne w zgodzie z I. i II. Oświeceniem uzupełnione nowościami i możliwościami technicznymi: najpierw radio, potem TV, wkrótce dalsze, nie będę wymieniał spraw oczywistych i powszechnie znanych. Krótko mówiąc: postęp postępującego postępu. Zamieszkaliśmy w globalnej wiosce, której przygląda się Big Brother, nie sprawujący na razie jeszcze władzy. Ale dzięki takiej rewelacji technicznej jaką jest komórka, którą prawie każdy nosi w spodniach, jesteśmy stale namierzeni. Nawet nie trzeba wstrzykiwać chipa pod skórę. Obok tego krążą w obiegu bardziej lub mniej nieoficjalnym pomysły poprawiaczy świata. Wkrótce część ich pomysłów wejdzie w życie. I również dzisiejszy poprawiacze świata nie czynią nic dla siebie - broń Boże. Te wszystkie działania to dla ojczyzny, planety, ekosystemu, ludzkości, przyszłych pokoleń i czego tam jeszcze. Każdy tylko chce pomagać i troszczyć się o wszystko i o każdego z osobna. Tu gra orkiestra, bije śmietanę i zbiera fundusze dla naszego dobra, tam jakaś przemowa w stylu Gorbaczowa. Na swych stronach internetowych chwali się ex-premier Marcinkiewicz, że - hokus pokus - wyczarował jakieś fundusze. To dla ojczyzny ten gest londyńskiego emigranta. Czy jest współcześnie w naszym III.Oświeceniu taki Dostojewski, który jest w stanie nawiązać z nimi tzn. poprawiaczami świata dyskusję ? Zapewne takich Dostojewskich jest więcej, tylko ich nie zauważamy, podobnie jak w XIX wieku nie zauważono Dostojewskiego, którego większość dzieł zostało przetłumaczono na j. polski dopiero po jego śmierci.

Dużo dyskutuje się na temat nowego porządku świata - NWO, który nam się szykuje. A może już wkroczyliśmy w tą nową epokę zw. XXI wiekiem? Po eksplozji w WTC dużo się zmieniło. A może jeszcze nastąpi coś bardziej przełomowego, choć może mniej piorunującego, jak na przykład odejście od energii uzyskiwanej z paliw opartych na fosyliach ? XIX wiek - epoka węgla i stali, XX wiek - epoka ropy naftowej i gazu, XXI wiek - epoka energii alternatywnej. Do tego ostatniego nam jeszcze daleko. Tak czy siak warto poszukać współczesnego Dostojewskiego. Pomoże on nam wyjaśnić wiele zagadek współczesnego świata i łatwiej zrozumieć XXI, który jeszcze nie wiadomo, czy już się rozpoczął, czy też jeszcze nie.

Maciej Jachowicz

Wersja do druku
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Prawda2.Info -> Forum -> Publicystyka Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz moderować swoich tematów


Czy już żyjemy w XXI wieku?
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group.
Wymuś wyświetlanie w trybie Mobile