Recenzje z trzech płyt wydanych ostatnio przez Pasażera, zapraszam, świeżo je napisałem
Dead yuppies
Gdy świat to za mało
Pasażer
Kochanie lepiej nie mów nic
Drodzy pancy, w dzisiejszej pogadance rozwiedziemy się nad rolą słowa w muzyce. Na przykładzie zespołu Ded yuppies nagrawszego płytę Gdy świat to za mało.
Poddajemy ją na laser. Nampierw spadają wodogrzmoty utworu Intro co jak sama nazwa wskazuje. Ho ho, pomyślałem prostodusznie, będzie wyżera, co za werk, no to brzmi, perkusista czujnie zmienia rytmy, gitarzyści czadyści się mimo tego nie plączą, melodyjny bas w dobrych rękach. Wchodzi wokal, coś mamrotliwie monotonnie skanduje. I teraz dygresja, przedstawcie sobie imprezę, wchodzi panna, oj ty, dziewucha jak pieron, kopytka, talia, bufet, szyja łabędzia, pukle, oczęta, słowem omdlewasz, już, w jednym błysku, masz opracowany plan kampanii, godzisz się na ofiary i niewygodę życia w okopach. Ona porusza się gibko, gracja jest ważna jak diabli. I oto otwiera pełne usta niczem przecięty egzotyczny soczysty owoc ukazując prawidłowy zgryz i zaczyna mówić. I jest to koniec, obie wieże WTC spadają na wykładzinę, durny lachon się obnażył mózgowo, i już ci wystarczy, nawet jakby się obnażył w ślad za tem z odzieży już cię to nie ucieszy, nie jesteś, tak zakładam, zoofilem. Gdyż sporo jest pięknych głupich dziewczyn, i tak samo dużo bystrych brzydkich. To dlatego tak wysoko wyceniamy te u których oba przymioty współwystępują, czyli durne i nieurodziwe. No przesz żart.
Przechodząc do meritumu, Ded Jupis ze swoją płytą jest przykładem ślicznej dziewczyny głupiej jak but. Przez chwilę się łudziłem, że będzie egzotycznie, bo wyłowiłem z mamrotu- Skończymy wreszcie z tym żydowskim gównem, o! , no to już wam powiem że kariery nie zrobicie ale plusik za brawurę. Zaraz też musiałem skorygować błędne mniemanie, poznawszy kontekst. Albowiem w piosenkach prezentowanych jest ekstremistyczna agitacja ale zgoła w drugą stronę. I niech by, byle na literackim i mentalnym poziomie który da satysfakcję z obcowania z obiektem kunsztu. A tu to aż fizycznie bolesne rozdarcie między zajebistymi aranżacjami i gównianą treścią. Gdyby Dead Yuppies do tej muzyki znalazł dobre teksty zdobył by w cuglach mistrzostwo Polski juniorów, a ja bym się za nimi włóczył jako Live gruppies.
Czytam wkładkę ze słowami. Pierwsza po tym ekstra intro piosenka ma tytuł Kaczyzm, co za porażka. Pod spodem angielskie tłumaczenie, -Duckism, to mnię, przyznam, rozbawiło. Teraz będzie kronika cytatów żeby krytyka była bez gołosłowia. Mix firmowy z różnych utworów- Dwa kacze gówna i koledzy z podwórka. -Zagubieni między sobą zabijają ze swobodą. -Wokół nas sami zdrajcy wrodzy-sprzedawczyki. -To właśnie smutna prawda to są smutne realia. -Gnij skurwielu w męczarniach naszych dłoni pozbawiony najmniejszej swojej broni.-Czy wszystko co robimy normalności jest wynikiem? Normalność to pojęcie względne/Często błędne a najczęściej bezwzględne -Są wokół różni ludzie jak również ich zwyczaje. Jedna taka kulawa fraza psuje całą piosenkę.
Zaangażowanie polityczne polega na waleniu w stereotyp skorumpowanego polityka, kościół katolicki, tępego Polaka. Że się też panki ciągle załapują na tę zaplutą strzelnicę, walą z wiatrówek do podstawionych tarcz i mają wielki eufor że oto ciosują STSTEM zły. Target identification error moi mili.
Na koniec leci jakby kower Glorii, ale to oryginał, bez słów, przejmująco wyrąbane, solo gitary jak alarm, coś łapie mię za gardziel, znów paroksyzm żalu za te spaczone słowa. Pocisk bez zapalnika.
Whitman
Prawdziwi władcy prądu
Pasażer
Wzruszenie weterana
Usłyszałem pierwszy raz Whitmana na składaku Ostry dyżur vol 4. A potem dostałem do rąk ich płytę Prawdziwi władcy prądu i miałem więcej materiału, żeby sprawdzić czy pierwsze wrażenie mnię nie pomyliło, i niniejszym oświadczam że nie. Whitman łączy sprawność warsztatu muzycznego z dobrym poziomem literackim tekstów. Ale to by było jeszcze za mało, to co ponad to- chłopacy złapali jakąś prawdę o pokoleniu obecnych czterdziestaków co kiedyś pankowali. Jako czterdziestak któremu już młodszy syn zręcznemi dłońmi przy pomocy maszynki irokeza wystrzyga, muszę stwierdzić że uległem niejakiemu wzruszeniu słuchając Whitmana, no to tego chyba już wystarczy. Ten zespół to nie jakiś superstar wschodzący, nie z takim zamierzeniem chyba chłopaki sprzęt w dłonie biorą, ale co najmniej trzy piosenki z albumu wróżą, że zespół nie szczeźnie bez echa. Te piosnki to rozpoczynająca, i zamykająca płytę, oraz ta co ją pierwszy raz na składance usłyszałem. Wokal mocny, ze słabą dykcją, szczery pankowski wokal, zapodający z pasją wzmocniony energicznymi wypadami koleżeńskich chórków.
Jakaś złośliwość chyba każe zespołom pankowym we wkładkach z tekstami stosować takie zabiegi graficzne żeby przekreślić osobom starszym szanse przeczytania tekstów. Przechylam się w swem fotelu na biegunach do lampy, przecieram okulary, wytrzeszczam gały i ledwie sylabizuję. A kurwa papier kredowy, i na pewno na najlepszym ofsecie drukowane, ale tak żeby, no mniejsza. Tak leci piersza pieśń
na zdjęciu z jarocina/trzech gnojków o złych minach/od lewej do prawej/adwokat, ksiądz, glina/czwarty ostro się bawił/i nie zmieścił się na zdjęciu/nie ma konta w naszej klasie/na zabawie się przekręcił (…) od dwudziestu lat/wciąż siedzą jak siedzieli/dwa wymiary nostalgii/młodość w czerni i bieli/ostatnie takie lato/przyjaźni i krwi/barbituranów i opiatów/ostatnie takie lato/bez kredytowych kart/komórek i krawatów
No, i co, jakie to proste, -wielkie rzeczy napisać dobry tekst-, powiecie koledzy pankowcy z innych zespołów sprzedających jednak słowny kicior, nie będę teraz wymieniał, nie w tej recejzji.
Natomiast pieśń finalna idzie tak, zagrywka gitary trochę mi przypomina WC, Myśli idą do nieba, ale jeśli mnie nie złudziło, to i tak dalekie podobieństwo, przeszłosi echo, no więc leci tak: czy pamiętasz czasy kiedy/wszystko było bardziej/ zawsze byliśmy z przodu/zawsze w awangardzie/to nie my się zmienialiśmy/to świat miał się zmieniać/został ból fantomowy/po wyciętych złudzeniach/ czy pamiętasz czasy gdy/z zaciśniętą dłonią/krzyczeliśmy razem że/system musi spłonąć/dwadzieścia lat później/krzyczysz o tym samym/system trzyma się nieźle/my też dobrze się mamy/i nie ma o czym gadać/to żadne przekupstwo żadna zdrada/nie warto się spowiadać/z tego że się nam układa/czy pamiętasz czasy kiedy/wszyscy żyliśmy chwilą/chwila była najważniejsza bo przyszłości nie było/wtedy byliśmy głupsi/ale lepsi niż teraz/może żyć było trudniej/ale prościej wybierać/hektar płyt tony słów/no i po co to wszystko/czy tylko muzyka i niezłe towarzystwo/czasem myślę że tak czasem czuję że coś więcej/mała rzecz a wkurwia/jak agrafka wbita w moje serce.
Jak się ciągle chcesz wymądrzać, to prosz bars, weś długopis i napisz tekst który rozrzewni starego grubasa, bo ten tekst ma w sobie coś co było u starych punków w dużej cenie, on ma prawdę. A czegośmy tak uparcie parli na te przewalone akustycznie koncerty totalnych muzycznych bobów dyletantów? Bo w tym wrzasku i jazgocie i wykrzykiwanych na oślep słowach była konkretna prawda, a nie Zdzisława Sośnicka i Czerwone Gitary czy też Orkiestra Reprezentacyjna WP, chociaż trzeba przyznać, że miała mocną sekcję dentych blaszanych. I tu się moi mili młodzi pancy nic nie zmieniło, wymagania są analogiczne. Analogicznie też siada system, i wasza prawda wam będzie bardzo potrzebna bo się pogubicie. Idźta do kolegów z Whitmana i spytajta się jak się robi panka. Bardzo wam tego życzę żebyście mogli złapać w papy ten wiatr.
Ostry dyżur vol.4
składak
Pasażer
Pielęgniary z Ostrego dyżuru
Składak dobra rzecz. 12 zespołów 19 numerów, jest materiał żeby się zorientować co w piecach sprzęga. Co tam panki alternatywne knują. Od razu spodobała mi się El Banda która wykonała piosenkę, utwór wokalno instrumentalny pt. Grójecka. Ujął mnię tekst, w refrenie zamiast banalnego łapłap siura powtarza charyzmatyczna wokalistka- A kciuk nie da rady sobie sam. Eye for an eye nie porzuciło monumentalnej maniery, technikę mają imponującą, przekaz jest zaś odrzucająco napuszony. Głucho puste domy, willa dyktatora, jedyna emocja zemsty gorzka chęć, może i ideowo słuszne, ale co za siano. Zajebiście przewodzący emocje głos śpiewającej, mocny i melodyjny, zmuszony do wyśpiewywania takich puców udręcza. Rodzi bunt, ale nie kurcze ukierunkowany na willę dyktatora tylko ich tekściaża. Whitman od razu zwrócił mę uwagę, wszystko na właściwym miejscu zgrane jak potrzeba, Zły dzień, piosnka jak ta lala, od razu chce się nucić: Zły dzień złe słońce patrzy na mnie złym okiem, zły dzień złe psy złych sąsiadów pod blokiem. Ale uwaga, potem, jak już słuchałem tego z ich solowej płyty, rzuciło mi się w ucho, że tam inaczej, dynamiczniej zmasteringowany. Ale nawet w wersji z Ostrego dyżuru robi dobrze.
Dumbs, z fajnymi agresywnymi rozdartymi babeczkami i chłopakiem w ich cieniu refrenującym, bezpretęsjonalny dowcipny tekst, plus plus, stary grubas być zadowolony. Ze śpiewanego w refrenie usłyszałem -Ślina jest pankówą i to mi leżało lepiej niż Shenna jak stoi na okładce w tytule, ale drobiazg, choć przyznajcie, Ślina to lepsza ksywa. W drugiej piosence Dumbs daje ciała, Jedno powiem wam opuścić chcę ten świat bo każdy tu zatrute serce ma, taki pankowy kicz był do przyjęcia w początkach 80tych. Wiesz że w życiu za darmo nie ma nic, zaglądam w głąb swej duszy by dowiedzieć się jak żyć. No i panny zdolnej do sitka frontmen nie dopuścił. Masskotki, rozwrzeszczane dziewczyńskie głosiki, Budzę się rano na nogach mam siniaki, znów tańczyły ze mną wszystkie cztery ściany, niewinne w toalecie flirty, kochanie ja nie wiem co to poczucie winy. Bardzo urocze, muzyka do tego z pudełka i wcale to nie razi. CF 98 – Flames of frustration idealnie sterylna podróba Greenday'a czy czegoś takiego, jakbym usłyszał to w jakimś NY na FM to bym pomyślał że miejscowi, jeśli to może być komplement. Taumaturgia wyróżnia się zastosowaniem fujarki a la Jehro Tull, w kompozycji trochę punka trochę ska. Rozbroiła mnię fraza- Ostatni raz zostałam poniżona, ostatni raz mój los został stracony, nie dam już więcej nigdy się zamroczyć, spójrzcie w me ciemne, me ciemne i szczere oczy. Potem, w następnem utworze, już był tylko strach. -Do wszystkich mężczyzn żyjących na świecie tuż obok nas ukrywających swoje prawdziwe oblicze, pokażcie się światu żeby każda kobieta miała okazję ujrzeć waszą prawdziwą twarz! Wyczuwam silny związek między poprzednim i tym tekstem. I słysząc refren -Dorwiemy cię dorwiemy cię dorwiemy cię zboczeńcu! ,widzę siebie umykającego na krzywych nóżkach przed pogonią wszystkich tych pań którym kiedyś zrobiłem wbrew. Zostawiacie je same bijące się z myślami, tuszujecie sprawę jesteście bardzo cwani. I w kółko takie pierdolety. Ale mało się nie zsikałem słysząc- zabierając im szczęście zabieracie całe życie, będziemy walczyć o to by wasze brudne ręce splamione niewinną krwią cierpiały w okrutnej męce, w okrutnej męce! No i ciągle, dorwiemy cię dorwiemy cię zboczeńcu, no wytelepały mnię te feminy za nogę po schodach. To nie są żarty, widziałem na jutubie filmik jak K. Szczuka wali z piąchy w ryja reportera co jej jakieś niepodchodzące pytanie zadał. Tak że uważam obie kompozycje Traumaturgii za niezwykle, proszę ja was, udane. Babskie Pogotowie seksualne nawala dziarsko i melodyjnie -Powiedzieli ci że to jest złe lubisz to robić ale boisz się za wielką przyjemność musi być kara będziesz musiał się z tego wyspowiadać, uf, ulżyło mi, a już myślałem że znów jakiś lincz samosąd jak u Traumaturgii. Grzech to bardzo zgrabny numer. Wrzeszczą, miałczą jak marcowe kotki, chórki, jest git. Castet gra takie niby chuligańskie z serca prostego łupucupu, nie bez uroku, ale coś mi w nich mentalnie odrobinę nie sztymuje, ta konwencja ma jakąś lukę, chłopaki puszczają oko, że to tylko przedrzeźnianki. W każdym razie zwracają uwagę. No bo co tu gadać, najgorsze co może spotkać wrzeszczącego panka to wzruszenie ramion i w tył zwrot. Podsumowując, noż spójrzmy prawdzie w oczy, babeczki wysuwają się na front i nadają ton.
|