Dołączył: 05 Paź 2008 Posty: 3598
Post zebrał 0 sat Podarowałeś sat
Wysłany: 11:51, 15 Kwi '16
Temat postu:
Pierwszy publiczny wykład Tradera21 - FxCuffs 2016
12.04.2016
Cytat:
Podczas wykładu omówiłem bieżącą sytuację na rynkach akcji, obligacji, nieruchomości oraz surowców, uwzględniając wpływ interwencji banków centralnych. Wskazałem także aktywa, które przy obecnych wycenach stanowią wartość inwestycyjną.
Dołączył: 05 Paź 2008 Posty: 3598
Post zebrał 40000 sat Podarowałeś sat
Wysłany: 13:40, 21 Wrz '16
Temat postu:
Cytat:
Kolejne szaleństwa Bena Bernanke 09.09.2016
Były prezes FED Ben Bernanke, w swoich publikacjach naukowych, udowadniał, że dobrym pomysłem na rozkręcenie gospodarki jest rozdawanie ludziom pieniędzy. Wszystko po to, aby podnieść poziom konsumpcji i popyt wewnętrzny. Pomysł ten nie został nigdy w pełni zrealizowany. Zamiast tego banki centralne zaczęły przyznawać nisko oprocentowane kredyty bankom komercyjnym. Tani pieniądz miał zachęcić konsumentów do dalszego zadłużania się, a to miał być skuteczny sposób na zwiększenie inflacji.
Po co komu inflacja? Zadłużenie na każdym poziomie – od gospodarstw domowych po rządy państw – jest tak duże, że skutecznie dławi rozwój gospodarczy. Podjęto zatem decyzję o zwiększeniu podaży walut (przede wszystkim w krajach rozwiniętych), po to by doprowadzić do ich dewaluacji i obniżyć tym samym realną wartość długów. Problem jednak w tym, że ani konsumenci, ani korporacje nie zaciągają dostatecznej liczby kredytów, która doprowadziłaby do dewaluacji waluty. Świeżo dodrukowany pieniądz, zamiast trafiać do gospodarki windując ceny produktów codziennego użytku, ucieka na rynki finansowe, gdzie pompuje kolejne bańki spekulacyjne.
Pomimo usilnych prób bankierów – w USA, Japonii, czy w Europie – nie udało się im wywołać takiego wzrostu inflacji, który doprowadziłby do kilkukrotnej podwyżki cen w krótkim czasie. Bernanke wpadł na pomysł, jak wyjść z tej sytuacji i wymyślił obligacje perpetualne z zerowym oprocentowaniem.
1. Czym są obligacje perpetualne?
Obligacje perpetualne nie są niczym nowym i działają podobnie, jak renta wieczysta. Aby dokładnie wyjaśnić o co chodzi, zacznę od standardowych obligacji wypłacających odsetki. Gdy wykupimy np. 10-letnią obligację, to w każdym roku jej trwania otrzymamy odsetki (i będziemy je otrzymywać przez 10 kolejnych lat). Po upływie 10 lat następuje wykup długu i zostanie oddana nam kwota, na którą aktywo opiewa.
W przypadku obligacji perpetualnej sytuacja jest inna, inwestor dostaje jedynie odsetki, ale za to bez końca – bez momentu wykupu, tak jak ma to miejsce przy zwykłych obligacjach (w rzeczywistości jest to czas trwający do bankructwa dłużnika). Przypuśćmy, że inwestor kupuje obligacje za 50 USD, dzięki której otrzymuje 4 USD odsetek rocznie. Inflacja jest stała (na poziomie np. 8%), więc każdego roku, mimo iż dalej dostajemy 4 USD, siła nabywcza pieniądza spada. Za rok, realna wartość tych samych odsetek wynosi już jedynie 3,7 USD. W kolejnym roku będzie to już tylko 3,43 USD i tak dalej. Skumulowana wartość bieżąca odsetek pokrywa więc cenę zakupu. Bankierzy jednak zmienili obligację perpetualną w coś zupełnie nowego. Stworzono produkt, który „inwestor” być może kupi, ale nie otrzyma za niego żadnych odsetek, ani nawet nigdy nie zostanie od niego wykupiony. Oznacza to, że „inwestor” już nigdy nie zobaczy swoich pieniędzy. Działać ma to na zasadzie darowizny, czyli kupuje się papier, który gwarantuje, że już nigdy nie zobaczy się ani swoich pieniędzy, ani żadnych odsetek. Drogi czytelniku, jeśli masz wrażenie, że wyżej opisane działanie jest bez sensu, to dobrze, bo tak właśnie jest (przynajmniej na pierwszy rzut oka).
2. Po co komu „aktywo”, które jest gwarantem straty?
Obecny system, w którym drukuje się walutę opartą na długu, doszedł do końca swojej drogi. Bez konkretnych zmian nie da się go dłużej utrzymać. Przyrost waluty i jeszcze szybszy wzrost zadłużenia spowodowały, że suma zobowiązań Amerykanów jest około 5 razy większa, niż ilość dolarów w obiegu. Tak duża dysproporcja powoduje, że nawet jeśli FED dodrukuje duże ilości pieniędzy, to i tak dług będzie większy niż ilość waluty. Wynika to bezpośrednio z rezerwy cząstkowej, ponieważ każdy kolejny dolar tworzony jest wraz z należnością w stosunku do systemu bankowego. To właśnie z powodu tego mechanizmu bankierzy centralni zawodzą w rozkręceniu wysokiej inflacji, a waluta zamiast szybko się dewaluować, utrzymuje względną siłę nabywczą.
Rozwiązaniem tego problemu, zgodnie z pierwszym pomysłem Bernanke, jest rozdanie ludziom dużej ilości pieniędzy. Aby móc wdrożyć taki plan w życie, trzeba by przeprowadzić daleko idące zmiany prawne. Przede wszystkim rząd musiałby odzyskać władzę nad pieniądzem w taki sposób, aby móc go drukować bez długu, przy eliminacji pośredników (czyli banków komercyjnych – tzw. primary dealers – oraz banku centralnego, u którego rząd zaciąga zobowiązanie pod wykreowaną walutę).
Oddanie kreacji pieniądza rządowi, stanowi ogromne zagrożenie dla bankierów. Spowoduje to sytuację, w której banki centralne stracą swoją podstawową funkcję, a więc i rację bytu. Kto bowiem zagwarantuje, że rząd po „wykonaniu zadania” odda nabyte prawa? W tym momencie wkraczają na scenę nowe obligacje perpetualne (z zerowym oprocentowaniem). Dzięki nim możliwa jest kreacja pieniądza bez długu, ponieważ rząd emitując ww. obligacje, nie ponosi żadnych kosztów, a w zamian dostaje walutę. Otrzymane środki politycy przeznaczą na programy socjalne (food stamps, zasiłki dla bezrobotnych, 500+ itd.), czy na bezwarunkowy dochód podstawowy, nakręcając tym samym inflację.
3. Kto będzie odbiorcą nowych obligacji?
Odpowiedź brzmi: bank centralny czy nawet fundusze emerytalne, które są pod kontrolą rządu. Duża ilość nowej waluty spowoduje w końcu jej dewaluację, a gdy ta osiągnie pożądany poziom (np. 70%), program się zakończy, i powróci do normalnych papierów dłużnych. Problem nadmiaru długu w systemie zostanie rozwiązany. Jego ilość nie spadnie, ale zmniejszy się za to wartość waluty (w której jest denominowany), to spowoduje jego realne zmniejszenie (mierzy się je siłą nabywczą).
Obowiązujące obecnie prawo eliminuje również problem, który pojawia się wraz z nowymi obligacjami perpetualnymi, a mianowicie ich cenę. W końcu, jak można płacić za coś, co z założenia nie ma wartości? Tutaj z pomocą przychodzi możliwość, jaką dysponują banki centralne. Kupując aktywa, czy publikując stan ich posiadania, nie muszą podawać realnych cen rynkowych danego instrumentu (tzw. mark to market), a jedynie wartości arbitralnie przez siebie ustalone. Właśnie tego mechanizmu użyto, gdy skupowano bezwartościowe derywaty (MBS, CDO i inne) od banków komercyjnych (wywołały one krach w 2008 roku na światowych rynkach).
4. Konsekwencje dla systemu monetarnego
Rząd, gdy dysponuje nieograniczoną podażą waluty, może nakręcić inflację i skutecznie dewaluować długi. Aby przeprowadzić całą akcję, nie są konieczne żadne zmiany prawne czy zgoda społeczeństwa. Wystarczy rozkręcić rządowe rozdawnictwo, czy to z pomocą głębokich inwestycji infrastrukturalnych, czy powszechnych programów socjalnych.
Słabo wyedukowane ekonomicznie społeczeństwo, co najwyżej przyklaśnie politykom i stanie się świadkiem rządowego rozdawnictwa. Zanim ukażą się wszystkie konsekwencje, program zostanie zakończony, a założona dewaluacja waluty zostanie osiągnięta. Na programie nie ucierpi zaufanie do sektora bankowego, ponieważ ten nie będzie uczestniczył w tym procederze. Obejdzie się również bez kaskady bankructw banków, a więc i bail-inów czy bail-outów. Dewaluacji zostanie poddana każda forma pieniądza, tak elektronicznego, jak i papierowego, dzięki czemu dalej będzie można wykonywać kolejne posunięcia, w celu zupełnego wyeliminowania gotówki z obiegu.
Najważniejszym problemem omawianego rozwiązania jest uzależnienie przedsiębiorstw od nowego dopływu pieniędzy, który w momencie zakończenia programu zmiecie wiele przeinwestowanych podmiotów. Trudno powiedzieć również co stanie się z zaufaniem do waluty, gdy nastąpi moment jej szybkiej dewaluacji. Istnieje zagrożenie, że pomimo zakończenia procesu dodruku pieniądza, nie da się opanować inflacji. A to z kolei może zniszczyć zaufanie społeczeństwa do rządowego środka płatniczego. Jest to jednak mało prawdopodobne (dla przykładu: hiperinflacja w Polsce pomiędzy 1989 a 1990 rokiem wyniosła aż 600%, a mimo to polski złoty przetrwał).
Podsumowanie
Trzeba przyznać, że nowy pomysł Bena Bernanke jest wyjątkowo przebiegły. „Zawiesza” on stary system podaży waluty przez banki i rezerwę cząstkową. Przywraca politykom, na pewien czas, kontrolę nad dodrukiem waluty bez długu, eliminując najważniejsze bolączki obecnego systemu monetarnego. Wszystko to bez konieczności zmian prawa, uciekania się do zwiększania podatków czy ograniczania wypłat emerytalnych, a jedynie przy rozkręceniu rządowego rozdawnictwa i spełnienia tym samym oczekiwań elektoratu.
Po osiągnięciu wyznaczonych celów, bankierzy centralni zrzucą winę za wysoką inflację na nieodpowiedzialne działania polityków i umocnią tym samym swoją pozycję, jako stabilizatora systemu monetarnego. Długi zostaną zdewaluowane i uda się uniknąć spektakularnych bankructw dużych korporacji czy banków inwestycyjnych (ich bankructwo mogłoby zagrozić stabilności finansowej całego świata). Najważniejsze trendy w dzisiejszej bankowości (z rozrośniętym sektorem finansowym) czy dążeniem do eliminacji gotówki, zostaną utrzymane. Winą za trudną sytuację zostanie obarczona aktualnie rządząca ekipa, która zostanie sprawnie podmieniona na kolejną. Ben Bernanke lobbuje obecnie w Japonii za dokładnie takim rozwiązaniem. To właśnie Japonia ma stać się polem doświadczalnym, na którym mogłoby zostać wdrożone nowe rozwiązanie monetarne, zanim zostanie ono wprowadzone na całym świecie.
Dołączył: 05 Paź 2008 Posty: 3598
Post zebrał 0 sat Podarowałeś sat
Wysłany: 08:37, 28 Cze '17
Temat postu:
Cytat:
MFW przejmuje kontrolę nad systemem finansowym05.05.2017
Tuż przed końcem II wojny światowej na konferencji w Bretton Woods ustanowiono nowy ład monetarny. Stany Zjednoczone jako największa potęga gospodarcza, militarna a przy okazji kraj posiadający 2/3 światowych rezerw złota, stały się emitentem globalnej waluty rezerwowej. Kurs dolara wyznaczono na poziomie 1/35 uncji złota. Pozostałe waluty natomiast powiązano sztywnym kursem do amerykańskiego dolara. Można powiedzieć, że mieliśmy pewną namiastkę standardu złota.
Owy system trwał do 1971 roku, kiedy to Nixon „tymczasowo” zawiesił wymienialność dolara na złoto. Nie miał on praktycznie innego wyboru, gdyż masy dolarów nadrukowane w latach 60-tych zaczęły wracać do USA poważnie uszczuplając rezerwy kruszcu, które w ciągu kilu lat stopniały o 50%, do poziomu 10 tys. ton. Od tego czasu banki centralne na całym świecie zyskały możliwość dodruku waluty bez żadnych limitów. Efekt był taki, że globalne zadłużenie w relacji do wielkości gospodarki eksplodowało z ok. 115% w 1971 do 300% w roku 2008.
Jeszcze do 2008 roku głównym zadaniem banków centralnych było ustalanie wysokości stóp procentowych oraz kreacja waluty na potrzeby banków komercyjnych. Ostatecznie ok. 92% waluty kreuje się w systemie rezerwy cząstkowej poprzez udzielenie kredytu. Tak się działo do 2008 roku, gdyż po bankructwie Lehmana inwestorzy na całym świecie zdali sobie sprawę, że obciążenie długiem jest tak duże, iż najprawdopodobniej wiele krajów ogłosi bankructwo. Aby temu przeciwdziałać, banki centralne porzuciły zadania statutowe i zaczęły się bawić w kredytodawców „ostatniej szansy”.
W normalnych warunkach kraj nadmiernie zadłużony zawiesiłby spłatę długu. Usiadł do stołu z wierzycielami. Odpisano by część długu, resztę rozłożono by na raty. Instytucje, które akceptowały nadmierne ryzyko udzielając kredytu krajom o zbyt wysokim poziomie długu poniosłyby zasłużone straty. Władze oraz społeczeństwa zbankrutowanych krajów wyciągnęłyby natomiast wnioski czym się kończy życie na kredyt. Po kilku miesiącach zawieruchy związanej z odpisami długu zaczęłyby z czystą kartą.
Tak się jednak nie stało. Banki centralne zaczęły kreować ogromnie ilości gotówki, skupując toksyczne aktywa oraz obligacje rządowe, na które nie było chętnych. Problem nadmiernego zadłużenia zamaskowano dalszym przyrostem długu. Najważniejszy jest fakt, że z instytucji, których zadaniem było pilnowanie stabilizacji monetarnej (z czego nigdy się nie wywiązywały), banki centralne stały się funduszami hedgingowymi.
Inwestycje na rynkach kapitałowych
Kolejny krok dalej posunęliśmy się w 2010 roku, kiedy to Bank Japonii rozpoczął skup akcji na giełdzie w Tokio. Do tej pory bank centralny nigdy nie skupował akcji, bo niby czemu miał by to robić?
Działania BOJ były ściśle skoordynowane z polityką Stanów Zjednoczonych. W latach 2008 — 2009 FED drukował jak szalony. Kapitał w dużej mierze trafił na rynki finansowe podnosząc znacznie ceny akcji. Gdy dodruk wstrzymano w obawie o destrukcję wartości dolara znacznie wzrosło ryzyko ponownych spadków. Ostatecznie skala dodruku (kolor czerwony) oraz ceny akcji (kolor żółty) były ze sobą bardzo silnie skorelowane.
Aby nie dopuścić do krachu w USA, władze Japonii zmieniły wieloletnią politykę pozwalając japońskim funduszom emerytalnym na inwestycje w akcje na giełdzie w Stanach Zjednoczonych. Ogromny kapitał zaczął przenosić się z giełdy w Tokio do Nowego Jorku.
W celu neutralizacji migracji kapitału, Bank Japonii za nowo wykreowane jeny zaczął skupować akcje poprzez ETF’y na giełdzie w Tokio. Tak o to po raz pierwszy bank centralny zaczął inwestować w akcje. Z pozoru może się wydawać, że bank działa w interesie akcjonariuszy chroniąc ich przez krachem. W praktyce jednak bank centralny przejmuje akcje wartościowych przedsiębiorstw po koszcie ZERO.
Obrona kursu franka
W kolejnym roku doszło do pewnego paradoksu. Szwajcarzy wpadli w problemy wynikające z siły ich gospodarki. Na fali dodruku w USA, Japonii oraz problemów strefy Euro kapitał zaczął przenosić się do franka jako synonimu bezpieczeństwa. Kurs CHF zaczął gwałtownie rosnąć. Ostatecznie gospodarka Szwajcarii jest relatywnie mała w obliczu globalnych przepływów finansowych.
Aby przeciwdziałać nadmiernemu umocnieniu się franka, Szwajcarski Bank Centralny rozpoczął dodruk. Nie chodziło absolutnie o zapewnienie popytu na obligacje szwajcarskie jak w przypadku USA, lecz o zrównoważenie popytu na franki. Bank centralny drukował zatem CHF’y i skupował za nie dolary oraz euro. Siedzenie w obligacjach strefy euro czy USA w sytuacji ekstremalnego zadłużenia nie było najlepszym pomysłem, w związku z czym Szwajcarzy zaczęli pozyskane dolary inwestować w największe spółki notowane na giełdzie w USA. Nadzwyczaj wysokie ceny akcji nie były problemem, gdyż w praktyce przejmowano je za walutę pozyskaną po koszcie zero.
Skup obligacji korporacyjnych
W Europie program dodruku waluty pod przykrywką zapewnienia stabilizacji czy ratowania strefy euro rozpoczął się w 2011 roku. Aby nie dopuścić do bankructwa któregokolwiek z krajów południa Europy, a tym samym pogrążenia wierzycieli (banki francuskie i niemieckie) zerwano z polityką Euro silnego jak dawna marka niemiecka i przystąpiono do dodruku podobnego jak w USA czy Japonii.
Typowy dodruk i skup obligacji rządowych w Europie trwał przez dwa lata (2011 - 2012). Powrócono jednak do niego w 2015 z siłą niespotykaną nigdy do tej pory. W ciągu roku EBC kreował ponad 1 bln Euro, za który skupował obligacje euro-bankrutów. Aby odzwierciedlić skalę powiem tylko, że jest to ekwiwalent ok. 27 tys. ton złota czyli 2,5 raza tyle, ile wynoszą wszystkie rezerwy krajów strefy euro.
Sytuację na rynku długu rządowego udało się uspokoić. Inwestorzy uwierzyli, że wraz z kupcem dysponującym nieograniczonym budżetem (banki centralne) ceny obligacji mogą tylko rosnąć. Problemy jednak zaczęły się pojawiać na rynku obligacji korporacyjnych. Największym zagrożeniem stał się dług łupkowy w Stanach Zjednoczonych, którego wartość przekroczyła 2,5 bln USD. Dla porównania łączna wartość toksycznych kredytów hipotecznych, które zapoczątkowały kryzys z 2008 roku wynosiła 800 mld USD. Ostatecznie, jeżeli wydobywasz gaz czy ropę i sprzedajesz ją znacznie poniżej kosztów wydobycia, możesz to robić wyłącznie kosztem przyrostu długu. W pewnym momencie inwestorzy, którzy w poszukiwaniu jakichkolwiek odsetek ślepo lokowali środki w dług łupkowy zaczęli obawiać się nie tyle o odsetki, lecz w ogóle o odzyskanie kapitału. Efekt był taki, że rentowność długu sektora łupkowego sięgnęła na moment 18% i dalszy wzrost mógł wysadzić w powietrze cały sektor obligacji śmieciowych.
W sytuacji, w której FED oficjalnie nie drukuje ktoś musiał przyjść z pomocą i zrobił to EBC. Inwestując w obligacje korporacyjne w Europie znacznie poprawił sytuację na rynku w perspektywie globalnej. Ostatecznie jeżeli bank centralny odkupuje obligacje od jakiegoś funduszu ten zostaje z gotówką, którą gdzieś musi zainwestować, zazwyczaj w inne obligacje np. łupkowe. W ten prosty sposób interwencje na starym kontynencie pomogły opanować sytuację w USA. Wniebowzięte były także globalne korporacje, które dzięki szalonej polityce EBC mogły zadłużać się taniej niż kiedykolwiek.
Niszczenie waluty czy skoordynowana akcja?
Wielu może się wydawać, że mamy do czynienia z wojnami walutowymi, kiedy to jeden kraj dodrukiem próbuje osłabić kurs waluty zapewniając sobie krótkotrwałą przewagę eksportową. W mojej ocenie to z czym mamy do czynienia od 2008 roku jest skoordynowanym procesem mającym na celu utrzymanie w ryzach rynku długu w taki sposób, aby nie dopuścić do wystąpienia hiperinflacji w jednym kraju. Przez pewien czas drukuje jeden kraj. Następnie dodruk jest redukowany i pałeczkę przejmuje kolejny. Cały czas poszczególne kraje czy banki centralne mogą się wspierać poprzez umowy swapowe bez konieczności uruchamiania formalnego dodruku. Czasami oczywiście obrywa się takim krajom jak Szwajcaria i są zmuszone przystąpić do dodruku, jednak cały proces odbywa się pod kontrolą Banku Rozrachunków Międzynarodowych.
Dług w obecnych realiach można obniżyć na dwa sposoby.
a) Krach, bankructwa i odpisy długów na każdym poziomie.
Brzmi to strasznie, ale ostateczne konsekwencje takiego rozwiązania są mniej destruktywne niż psucie waluty. Z punktu widzenia natomiast osób / instytucji kontrolujących obecny system takie rozwiązanie jest niebezpieczne, gdyż po pierwsze łatwo stracić kontrolę nad obrotem sytuacji, gdy ludzie masowo wychodzą na ulicę. Po drugie, jeżeli ktoś straci oszczędności życia w efekcie cypryzacji to nigdy już nie zgodzi się na wyeliminowanie gotówki, co wydaje się być celem nadrzędnym.
b) Inflacyjne wyjście z długów
Inflacja jest ulubioną metodą rządzących służącą do okradania klasy średniej z oszczędności. Jeżeli przez powiedzmy dekadę udaje się utrzymać rzeczywistą inflację na poziomie o 7% wyższą niż oprocentowanie obligacji rządowych czy lokat, to wartość długu spada nam o połowę i to jest dziś najważniejsze.
Z długiem całkowitym (rządowym, korporacyjnym i osobistym) przekraczającym dziś 300% globalnego PKB bardzo ciężko jest utrzymać kontrolę nad systemem monetarnym. Co więcej, dodruk realizowany od 2008 roku nie przynosi spodziewanej inflacji.
Poniżej inflacja CPI (silnie zaniżana) publikowana przez Bank Światowy.
Wysokiej inflacji nie widzimy z dwóch powodów.
a) Po pierwsze dodruk trafia do sektora finansowego pompując bańki spekulacyjne na rynkach akcji, obligacji oraz nieruchomości. Do przeciętnego Kowalskiego trafia może 20% nadrukowanych środków płatniczych.
Kluczowe w całym procesie jest utrzymanie kontroli nad niskimi stopami procentowymi, ale tu przychodzą nam z pomocą derywaty, których wartość wg ostrożnych szacunków BIS przekracza 13 krotny globalny PKB. Ponad 70% z nich opiewa na stopy procentowe.
b) Po drugie w ujęciu globalnym mamy do czynienia ze spowolnieniem gospodarczym, spadkiem tempa cyrkulacji pieniądza i co za tym idzie spowolnieniem inflacji.
Aby wywołać wyższą inflację banki centralne zaczęły finansować programy, których celem jest przeniesienie nowo wykreowanego pieniądza na rynek. Mowa tu o finansowaniu deficytów budżetowych dodrukiem, bezpośrednie rozdawanie środków poprzez kupony na żywność w USA czy 500+ w Polsce oraz gigantyczne projekty infrastrukturalne finansowane z obligacji skupowanych przez banki centralne.
Efektem takiej polityki będzie wyższa inflacja o czym zresztą coraz częściej się mówi i co najważniejsze dalszy transfer obligacji rządowych bezpośrednio do bilansów banków centralnych, w efekcie czego staną się one głównymi wierzycielami wielu krajów.
Jak zmieni się polityka banków centralnych?
Oficjalnie wyłącznie dwa banki centralne skupują akcje. Jest to Bank Japonii oraz Szwajcarski Bank Centralny. Problem jest jednak taki, że banki są poza wszelką kontrolą. O rzetelnych audytach można zapomnieć. W takim otoczeniu naiwnością byłoby sądzić że inne banki tego nie robią.
Co więcej bazując na oficjalnych danych pochodzących z banków centralnych, a dotyczących ich przyszłej strategi wynika jasno, że:
- 80% z nich zamierza zwiększyć ekspozycję na akcje,
- 43% chce dokupić obligacji korporacyjnych,
- 22% zamierza zwiększyć ekspozycję na dług rządowy.
Jakie wnioski możemy wysunąć?
Banki centralne, które jeszcze kilka lat temu zajmowały się ustalaniem stóp procentowych oraz dostarczaniem płynności dla systemu bankowego, obecnie stają się największymi funduszami hedgingowymi posiadającymi w swoich portfelach dług rządowy, dług korporacyjny oraz akcje przedsiębiorstw z całego świata. Co gorsza większość z tych aktywów przejmowana jest po koszcie ZERO!
W takim otoczeniu transfer majątku w kierunku banków centralnych może tylko przyśpieszać. Zwracam na to szczególną uwagę, gdyż już dziś praktycznie wszystkie rynki kapitałowe są silnie uzależnione od zapowiedzi słownych czy działań banków centralnych. Rekordowo niskie stopy procentowe, dodruk oraz bezpośrednie zakupy przeprowadzone przez banki centralne wypaczyły całkowicie rynki finansowe. Prawa podaży i popytu zostały zastąpione przez centralne planowanie.
Transfer majątku jest tylko jedną odsłoną problemu. Drugą i najważniejszą jest kontrola. Jeżeli kontrolujesz dług danego kraju to w praktyce kontrolujesz kraj i rządzących. Jeżeli kontrolujesz dług wielu korporacji to siła oddziaływania na polityków gwałtownie rośnie. Jeżeli przy tym kontrolujesz ceny akcji a tym samym wartość portfeli emerytalnych to kontrolujesz emocje mas.
Droga w kierunku SDR
MFW pod kierunkiem elit finansowych z Europy, Chin, Rosji, przy biernym oporze ze strony USA robi co może, aby popularyzować SDR’y na świecie. Coraz większa część długu jest emitowana we wspólnej walucie. Mimo to moim zdaniem jeszcze za wcześnie, aby SDR mógł odegrać poważną rolę w detronizacji dolara jako waluty rezerwowej czy transakcyjnej. W normalnym otoczeniu transformacja mogłaby zająć dekadę lub więcej.
Celowo napisałem o normalnym otoczeniu, gdyż „nadzwyczajne sytuacje wymagają nadzwyczajnych ruchów” jak i „żadnego kryzysu nie można zmarnować”. Od lat 70-tych ubiegłego wieku SDR był w zapomnieniu. Globalne elity finansowe przypomniały o nim podczas kryzysu w 2008, kiedy to testowo wyemitowano kolejną pulę SDR’ów, aby zapewnić płynność w systemie. Dziś wiele elementów nowego systemu jest już gotowe i czeka na implementację w dobrym momencie.
Kolejny krach niezbędnym elementem zmian
Wyobraźmy sobie następującą sytuację. Banki centralne posiadają ogromną ilość długu rządowego, korporacyjnego oraz pokaźne pakiety akcji. Kontrolują także stopy procentowe. Narzędzia wymarzone, aby zainicjować krach o skali nieporównywalnie większej niż ten z 2008 roku. Po 8 latach polityki zerowych stóp procentowych oraz skupu aktywów banki centralne mówią dość.
Podnosimy stopy, aby walczyć z inflacją, redukujemy też nasze bilanse. Inwestorzy, dla których fundamenty przestały się liczyć już dawno wpadają w panikę. Sytuacje pogarszają działania banków centralnych, które aby zredukować bilans muszą rzucić na rynek akcje oraz obligacje.
Stopy procentowe gwałtownie rosną, podobnie jak rentowność wszystkich obligacji. Ceny akcji się załamują, rządy mają problem ze znalezieniem kupców na obligacje. Oferują zatem odsetki od obligacji na nieporównywalnie wyższych poziomach. Banki tracą płynność. Rządy próbując opanować sytuację wprowadzają kontrole kapitału. Przelewy można robić, ale wyłącznie w granicach kraju. Przelewy zagraniczne wymagają specjalnego pozwolenia. Dostęp do gotówki zostaje utrzymany, ale limit wypłat z banku czy bankomatu ograniczamy powiedzmy do 300 euro tygodniowo. Niemożliwe? Takie „tymczasowe” rozwiązania nadal funkcjonują w Grecji - ostatniej ofierze MFW czy Komisji Europejskiej.
System finansowy zabezpieczony limitami wypłat, giełdy pikują, na rynkach strach, wszelkie wypłaty świadczeń wstrzymane, bo brakuje kupców na obligacje rządowe. Pełna kontrola kapitału. Sytuacja rodem z kryzysu azjatyckiego tylko na globalną skalę. Ludzie znowu proszą, aby rząd coś z tym zrobił i robi.
Spotkanie w ramach G20
W ciągu kilku tygodni zorganizowane zostaje spotkanie na szycie G20, aby zapobiec pogłębieniu się kryzysu. Za zamkniętymi drzwiami instytucje finansowe (IMF, WB, BIS, EBR) proponują całkowite odpisy długów względem zbankrutowanych rządów w zamian za przyłączenie się do nowego systemu monetarnego pod kuratelą Międzynarodowego Funduszu Walutowego. Warunek jest jeden - podaż nowej waluty, stopy procentowe jak i kursy walutowe (od teraz sztywne) będą ustalane nie przez bank centralny danego kraju, lecz przez międzynarodową organizację, która ma pilnować, aby nigdy więcej nie doszło do powtórki obecnego kryzysu.
Kurs poszczególnych walut opieramy na rezerwach surowców, walut obcych (forex) oraz rezerwach złota.
Efekt jest taki, że zadłużenie spada. Nowa gigantyczna emisja SDR przywraca płynność w systemie zapewniając tymczasowy spokój. Poszczególne kraje nadal mogą posługiwać się walutami lokalnymi, ale jednocześnie nie mają nad nią najmniejszej kontroli. Kontrola, która dotychczas była realizowana z różnym skutkiem za pośrednictwem BIS teraz spoczywa w rękach niewybieralnych biurokratów, którzy po dekadach osiągnęli swój cel - jeden globalny bank centralny.
Chiny i Rosja (dwóch największych orędowników SDR) są szczęśliwe, bo sprowadzając dolara do roli waluty lokalnej zdetronizowali odwiecznego konkurenta - USA z roli globalnego hegemona bez potrzeby militarnej konfrontacji. Europa, jest szczęśliwa bo zredukowano dług i powrócono wreszcie do walut lokalnych bez przyglądania się szczegółom. USA teoretycznie jest największym przegranym, ale redukcję długu i wejście do nowego „partnerskiego” systemu można dobrze opakować i jak to kiedyś polski polityk powiedział „ciemny lud to kupi”.
Podsumowanie
Wielu z Was pewnie po przeczytaniu ostatniej części pewnie pomyśli, że to kolejna teoria spiskowa. Wróćcie trochę pamięcią. Kilka lat temu, gdy pisałem o manipulacji stopami procentowymi (LIBOR), atakach na ceny złota i srebra, manipulacji cenami energii to wszystko były tzw. teorie spiskowe. Do dziś banki inwestycyjne, które uczestniczyły w opisywanych wcześniej zjawiskach zapłaciły ponad 25 mld USD kar, aby tylko nie doszło do procesów i upublicznienia szczegółów. Do ciekawych wniosków dojdziecie także jak ustalicie autorów sloganu „teorie spiskowe”.
Być może się mylę, ale mając pewną wiedzę i widząc procesy jakie zachodzą w globalnych rynkach nie mam złudzeń że idziemy w kierunku jednej ponadnarodowej waluty. System obecny ma wiele wad. Jeszcze nigdy w historii waluta będąca walutą jednego kraju nie funkcjonowała dobrze jako globalna waluta rezerwowa (dylemat Triffina). SDR nie jest absolutnie żadnym rozwiązaniem. Jest niczym innym jak pochodną 5 podstawowych walut drukowanych bez żadnych limitów czy kontroli. Owszem może być przedstawiany jako rozwiązanie i jak to pięknie podsumował Jim Rickards „SDR może się przyjąć ale tylko dlatego, że mało kto rozumie na jakiej zasadzie on działa”. Nie mam najmniejszych złudzeń, że elity będą promować SDR jako rozwiązanie problemów nadmiernego zadłużenia.
Z punktu widzenia inwestora najważniejsze jest jednak pytanie, kiedy banki centralne zainicjują krach wyprzedając część aktywów, gdyż w pierwszej fazie najprawdopodobniej takie działania zaowocują kryzysem płynności sprowadzając większość, jeżeli nie wszystkie aktywa na niższe poziomy. Ostatecznie SDR w pierwszej fazie będzie miał rozwiązać właśnie problem z płynnością. Znowu wracamy do popularnego schematu: problem - reakcja - rozwiązanie.
Arcadio
Bardzo dobry artykuł opisujący bieżącą sytuację i jak do niej doszło, jednak nie do końca mogę się zgodzić z wnioskami.
Po pierwsze, każdy system kreacji pieniądza poprzez kredyt jest z założenia wadliwy i musi tak działać, że długi rosną w nieskończoność i sytuacje trzeba ratować kolejnymi kredytami bądź dodrukami. Nie da się przecież spłacić wszystkich długów świata, bo nie ma czym.
Ktoś jednak wymyślił taki system i niewątpliwie przewidywał jego skutki, więc z punktu widzenia możnych tego świata system działa dobrze i zgodnie z planem, więc nie sądzę, żeby chciano go zmieniać. A już na pewno nie chcą go zmienić Ci, którzy go wymyślili, wdrożyli i czerpią z tego korzyści.
Po drugie nie zgadzam się z twierdzeniem, że mniejszym złem są bankructwa. Na bankructwach to właśnie klasa robotnicza i klasa średnia stracą najbardziej, bo ktoś im odbierze majątek życia. Ci wielcy są zabezpieczeni przed bankructwami , bo przecież sami rozdają karty. Jak zresztą wyżej napisałem, nawet bankructwa nie doprowadzą do oczyszczenia sytuacji, bo i tak dla kogoś zabraknie krzesła.
Zgodzę się zaś, że właśnie im nie są na rękę zamieszki spowodowane bail-inami, choć w takich sytuacjach ludzie prędzej powieszą sąsiada co zarabia 2x średnią krajową niż rzeczywistego złoczyńcę.
Po trzecie inflacja choć niewątpliwie szkodliwa jest najmniejszą możliwą karą i akurat przedstawiciele klasy średniej powinni wiedzieć jak się przed nią bronić. Oczywiście pozostaje problem moralny - dlaczego ktoś się bogaci po koszcie zero, kupując aktywa - ano taki świat.
Jeśli chcemy go zmienić trzeba po prostu złapać i powiesić złoczyńców a skonfiskowanym majątkiem zmniejszyć bilanse banków. To jedyne sensowne i słuszne rozwiązanie, bo uderza w źródło bólu, a nie tylko leczy objawy. Obydwa pozostałe rozwiązania czyli reset bądź zwiększanie inflacji to tylko działanie na skutki, a nie przyczynę bólu.
Po czwarte i tu zgadzam się z Traderem, że nie widzimy inflacji, bo występuje ona tylko po stronie podaży pieniądza a nie po stronie wzrostu cen.
Po prostu większość wykreowanego pieniądza nie trafia do rąk potrzebujących/wydających i stąd nie widzimy wzrostów cen.
Obecna sytuacja przypomina karmienie małp w ZOO. Spróbujcie przez siatkę nakarmić najmniejsze i najsłabsze osobniki. Nie da się, bo najsilniejsze zawsze pierwsze dopadną do rzuconej bułki. Wrzućcie 100 bułek a 95 padnie ofiarą kilku najsilniejszych samców alfa.
Podobnie jest na rynkach. Politycy główkują jak tu dać pieniądze tym co potrzebują/wydają, żeby nakręcić inflację, a tu się nie daje, bo bankierzy alfa pierwsi dopadają każdy nowo wykreowany pieniądz.
Nie chcę się bawić w przepowiednie, ale jak działa system każdy widzi i pewnie będzie tak działał dalej. To, że będą krachy to pewne, ale wcale nie po to, żeby uzdrowić system, a po to, żeby jeszcze więcej wyciągnąć od robotników i klasy średniej.
Przecież w końcu ani kryzys w 2001 ani ten w 2008 systemu nie uzdrowiły, a pozbawiły jedynie kapitału zwykłych ludzi.
Krachy, jak Trader słusznie zauważył, będą służyły jeszcze większej kontroli nad społeczeństwem i rządami i docelowo wdrożeniu NWO, do czego już bardzo blisko, a każdy kolejny krach czy wojna tylko nas do tego przybliżają.
Faust
Nie za bardzo mam czas teraz pisać i czytać calość, ...może w niedzielę, a moze inni - osmieleni moim "veto" - zrobią to za mnie. Niemniej chciałbym zauważyć, że przytoczenie faktów w artykule (np fakt druku funta) i równoczesne ich racjonalizowanie jakims tam następstwem rozumowania (np tak by wytłumaczyć działania Banku Szwajcarii) prowadzi donikąd.
Zawsze mnie dziwią takie salta i wygibasy, sugerujące, że ekonomia to jakaś magia. Spotykalem się z tym już na studiach, gdy gały mi wychodziły na logikę profesorów. Chwilami myślałem, że zdurniałem, bo nic nie rozumiałem (wychodziły mi jakies bezsensowne braki w schematach), dopiero później orientowałem się, że wykładowca ...nie rozumie lub stosuje niewłaściwe "chcenie".
Dam tylko jeden przykład z arta Tradera (z braku czasu):
"Siedzenie w obligacjach strefy euro czy USA w sytuacji ekstremalnego zadłużenia nie było najlepszym pomysłem, w związku z czym Szwajcarzy zaczęli pozyskane dolary inwestować w największe spółki notowane na giełdzie w USA. "
To jest właśnie przykład racjonalizacji faktu i zawsze się dziwię skąd przychodza takie pomysły.
Popatrzmy na druk funta całkiem odwrotnie, niż chciałby tego Trader: otóż siedzenie w obligacjach USA przy taniejącej obligacji to genialna sprawa. Trzeba wręcz kupować jeszcze więcej, ponieważ USA nie może zbankrutować we własnej walucie, i to w sytuacji gdy zabezpieczeniem całego układu FED-USA jest ...dolar i głeboko ukryte złoto (bynajmniej nie w Knoxx, bo tam go nie ma od kiedy Ruskie mają głębinowe atomowki).
Dlaczego więc Szwajcaria sprzedaje obligacje i kupuje akcje?: by uwolnić obligacje dla FEDu (na żądanie FED; a on je skupi za bezcen) i równocześnie dać kapitał (zewnętrznego kraju) na przejmowanie rynkow (tychże zewnętrznych krajów) amerykańskim gigantom gieldowym (na fuzje, scalenia, wykupy, stock-i,...).
Równocześnie waluta 'niewolnika' staje się zakładnikiem takiego kaskadowego drenażu (bo jest trzymana w USA); zakładnikiem staje się też małe państwo, bo jego realne aktywo (wyrażone już teraz w dolarze) poslużyło do wzmocnienia posiadania obcej firmy. Mamy więc wrogie przejęcie.
Dopiero gdy uświadomimy sobie, że logika zapodana w artykule jest całkowicie błędna (w ww. kwestii, ale nie tylko) i ruchy wynikają wyłącznie z nacisków USA, a nie 'pomyslów' Szwajcarii, to zaczynamy prawidłowo rozumieć co się dzieje.
...często tu widzę (na całym forum) takie mieszanie informacji pozyskanych z jednego systemu myślenia z logiką innego systemu. Takie próby ukladania schematów narzędziami wyjętymi z innego schematu. Proponuję, by czytający zadali sobie trochę trudu i sami poszukali kolejnych takich niewłaściwych interpretacji.
Faust
@PC Principal
"Samodzielne myślenie" ma dużo wad. Owszem. Z drugiej strony odkrycia powstają często wtedy, gdy myślimy samodzielnie i nie wiemy, że dane odkrycie jest niemożliwe.
Zresztą - nawet jeśli myślenie ma wady - to warto szukać rozwiązań. ...dla czystej wprawy w myśleniu.
Takoż więc...
@wojny walutowe; obligacje
Mam nadzieję, że przynajmniej niektórzy z Czytelników umieją "jeździc na koniu tyłem i przy okazji nie tracic celu z oczu", bo proponuję małą przejaźdżkę.
Jak wiemy (i np Kolega @Dante zauwazył w przytoczonym cytacie: "bo niektóre kraje zaczęły masowo wyzbywać się UST (Chiny mają ich na dzień dzisiejszy mniej niż Japonia)") kilka krajów pozbywa (-ło) się UST. Równocześnie dzieją się na rynkach rzeczy, o których ekonomistom sie nie śniło: np. wskaźniki i trendy, które zwykle poruszają się wspólnie zaczęły poruszać się odwrotnie; zapanował chaos informacyjny,...
Zastanawiamy się co się dzieje.
Wg mnie odpowiedź może być taka - Chiny (i kilku innych) zareagowało twórczo na amarykańską polityke wojny ekonomicznej. Bo nie ukrywajmy - USA poszło na wojnę.
Do tej pory w świecie obowiązywała ekonomia "zysku wprost", czyli inwestujemy i zarabiamy. Ale od 2008 juz tak nie jest, a ostatnie lata to chaos.
Ja dalej się upieram, że UST to doskonały towar inwestycyjny (o czym pisałem gdzieś wyżej), ale 'wrogowie USA' zaczęli go wyprzedawać. Czemu? Bo Chiny postanowiły sie bronić i zastosowały starożytna taktykę 'wu-wei'.
Prawdopodobnie scenariusz wyglądał tak: USA wypracowało model przejęcia ekonomicznego Rosji i Chin (przy okazji biorac szantażami pod but np Szwajcarię, bądąca głównym węzłem ukrywania kasy i rozliczeń - zdarzenia sprzed kilku lat). Model ten zakladał warunki brzegowe, ktorych przekroczenia USA się nie spodziewało.
USA liczyło, że 'wrogowie' zareagują obroną "klasyczną", czyli "jak w poprzednich latach".
I tu spotkala ich niespodzianka: najpierw Rosja zamiast się bronić, przy okazji zbijania cen ropy przez układ USA-Arabia, zaatakowała jeszcze bardziej obniżając ceny. Zrobili to prawdopodobnie na zamówienie Chin, bo Chiny wlaśnie wykupują Aramco (może się to nie udać, jesli USA ostro zagra) i niszczą Norwegię.
Wykonując ten ruch Rosja, zamiast stracić na obnizce cen ropy, to jeszcze zyskala na różnicach kursowych rubla.
W przypadku UST widzę podobny ruch: ekonomia 'zysku' została zastąpiona ekonomią wojny, gdzie wpierw pogłebiamy chaos, a zysk ma powstać w 'drugiej fali'. Kilka krajów - zamiast bronić stanu posiadania UST - rozpoczęło zalewanie rynku, czym doprowadza przygotowany w USA model do silnej destabilizacji. Model wyszedł poza parametry brzegowe (stał się niesterowalny) i widzimy ostre zawirowania już od listopada w USA (wzrosty, rozczarowania, widmo zapaści).
To prawdopodobnie z powodu 'wu-wei' nie klei się ekonomom logika rynku; tej zasady nie ma bowiem w klasycznej ekonomii uniwersyteckiej. Polega ona na wybijaniu z równowagi.
@gruby
Dziękuję za odpowiedź. To co piszesz zrozumiałem od pierwszego Twojego wpisu i - jeśli tak to zrobili - popieram Twoje zdanie.
Chodziło mi zaś o to, czy ów zysk mógłby byc wygenerowany nie z palucha lecz z realnych działań operacyjnych po stronie np EBC.
Zauważyłem tez, że w takiej opcji EBC miałby rączkę na naszej kasie dużo lepiej, niż gdyby drukował NBP.
Trochę inne spojrzenie na świat. Rafał obstawia mimo wszystko świetlaną przyszłość świata zachodniego. W wielu aspektach poruszanych przez niego tematach można się zgodzić. No ale konserwatystą to on nie jest hehe Nowa żelazna kurtyna 2.0. Warszawa jako Seul europy środkowej i kilka innych fajnych wątków.
Dołączył: 28 Sie 2022 Posty: 416
Post zebrał 200 sat Podarowałeś sat
Wysłany: 11:29, 08 Maj '23
Temat postu:
Cytat:
Warszawa jako Seul europy środkowej
chyba zapomniał robaczka świętojańskiego na śniadanie zjeść
_________________ Dla ludzi mających wiedzę o lotach na Księżyc żadna hipoteza nie jest już potrzebna prócz czasoprzestrzeni Einst.
dowiedli tego Amerykanie w Kosmosie ~@Panocek
Dołączył: 18 Wrz 2007 Posty: 3535
Post zebrał 0 sat Podarowałeś sat
Wysłany: 16:21, 08 Maj '23
Temat postu:
Byc panem siebie, to najwazniejsze w kazdej sytuacji ! Sa nakazy i wytyczne, ktore moga nas zaskoczyc w kazdej chwili i sytuacji np. niestosowne ubranie. Niestosowne ubranie na ulicy jest najniebezpieczniejsze, bo jak sie ubrac do pracy czy na przyjecie to wiemy, ale na ulice musimy jednak uwazac, bo zlapia nas jako bezdomnych i co !!!??? Bandy cyganskie czuwaja !!! Nie wyskakuj na predce z domu !!!
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz moderować swoich tematów