W razie awarii sprawdź t.me/prawda2info

 
Uwaga! Znajdujesz się w jednej z sekcji autorskich forum.
Administracja forum nie ponosi odpowiedzialności za ewentualną cenzurę w tym wątku.
Moderatorem tego tematu jest jego założyciel czyli autor pierwszego posta.

Władca Marionetek  
Znalazłeś na naszym forum temat podobny do tego? Kliknij tutaj!
Ocena:
3 głosy
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Prawda2.Info -> Forum -> Autorskie Odsłon: 3631
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Aqua




Dołączył: 30 Lip 2008
Posty: 1450
Post zebrał 0.000 mBTC

PostWysłany: 00:16, 17 Sty '09   Temat postu: Władca Marionetek Odpowiedz z cytatem

New World Order zdaje się działać od tysiącleci - z różnym skutkiem zresztą. Obecnie to czy ktoś należy do grupy powiązanej z Illuminatami, Masonami, Jezuitami czy jakąkolwiek inną organizacją "pro-NWO" czy może działa nieświadomie pod wpływem ich manipulacji, czy też może przypadkowo ich cele się zbiegają jest conajmniej trudne do ustalenia poprzez zwykłą analizę. Miejscami wydaje się wręcz, że NWO - w takiej czy innej formie - jest nieuniknione, a nawet w niektórych aspektach (szczególnie uwzględniając postęp technologiczny) wskazane.

Generalnie człowiek - jako tako - wolnej woli nie posiada. W taki czy inny sposób jesteśmy zdeterminowani przez przeróżne czynniki reagować w odpowiedni sposób (popęd seksualny, instynkt samozachowawczy czy ogólnie rozumiana gospodarka hormonalna organizmu) adekwatnie do sytuacji. Z naszego punktu widzenia - jest to w zasadzie nasza indywidualna decyzja. Na tej samej zasadzie ludzie, będący zmanipulowani przez media kupują reklamowany w telewizji produkt w znanym hipermarkecie myśląc, że tego właśnie chcą.

Wyobraźmy sobie teraz stwórcę wszechświata (ateiści muszą mi wybaczyć Wink ), który ma do zrealizowania jakiś cel. Nie wiemy jaki to cel, nie wiemy w jaki sposób chce go osiągnąć. Wiemy tylko, że organizmy żywe mają w tym odegrać jakąś rolę. Znowu - nie wiemy jaką, wiadomo że jakąś mają odegrać, bo istnieją - jako konsekwencja istnienia materii - w takiej czy innej formie. Mamy jakąś ewolucję, zaczynamy od prostych organizmów, które z czasem ewoluują tworząc coraz bardziej zorganizowane grupy społeczne wykorzystujące coraz szerszy wachlarz kombinacji poszczególnych elementów otaczającego ich świata. I teraz, jeżeli każdy z tych organizmów postrzega siebie jako jednostkę zdolną do niezależnych decyzji - dochodzimy do dwóch istotnych kwestii. Pierwsza to taka, że przecież te organizmy nie mają zielonego pojęcia o nadrzędnym celu istnienia wszechświata, który wyznaczył sobie stwórca tworząc ten cały bajzel. Druga to taka, że organizmy te postępują według ich własnej woli... no i właśnie, ale czy aby na pewno?

Czy nie prościej - z punktu widzenia stwórcy wszechświata - stworzyć wszechświat tak, aby powstające żywe organizmy - myślały tylko, że robią to co one chcą, a tak naprawdę realizują Jego założenia w sposób dla nich zupełnie nieświadomy? Zamiast dawać takim istotom zakres tego co mają zrealizować w sposób dla nich jawny, stworzyć je tak, żeby kreowały to co mają stworzyć i jeszcze niech myślą do tego, że to one same sobie wyznaczyły ten cel? Czy przekonanie o swojej słuszności nie zwiększy ich efektywności?

Innymi słowy, czy szeroko rozumiany NWO nie jest przypadkiem kolejnym krokiem w ewolucji? W końcu wszechświat jest brutalny. Galaktyki się zderzają. Materia ginie w czarnych dziurach. Całe światy są niszczone tylko po to, żeby mogły narodzić się inne nowe. Giną całe gatunki. W ich miejsca powstają nowe. Cywilizacje są niszczone. Na ich zgliszczach tworzą się nowe - jeszcze potężniejsze. Niezmienia się tylko to, że z jednostką nie liczy się absolutnie nic i nikt, a już najmniej wszechpotężny wszechświat.
_________________
Nie ma rzeczy niemożliwych, są tylko mało prawdopodobne.
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość Odwiedź stronę autora
Aqua




Dołączył: 30 Lip 2008
Posty: 1450
Post zebrał 0.000 mBTC

PostWysłany: 00:17, 28 Sty '09   Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Idąc dalej tym torem.

Obniżający się wiek obowiązkowej edukacji (czytaj indoktrynacji na rzecz systemu). Obniżanie średniej życia poprzez słabo funkcjonujące systemy publicznej opieki zdrowotnej i dodatki do żywności dodatkowo skracające nasz mizerny żywot. Propagowanie wzorców w mediach rozrywkowych mających na celu minimalizowanie chęci posiadania potomstwa (rezygnacji z niego na rzecz rozrywki i kariery - pracy?).

Czy te (i szereg innych rzeczy) nie zmierza do całkowitej eliminacji rodziny? Rozmnażania poprzez in vitro? Wzrost płodu w inkubatorach? Wychowywania ludzi przez ośrodki wychowawcze i kompleksy edukacyjne?

Co oczywiście jest rzeczą całkowicie logiczną jeżeli spojrzy się na to z szerszej perspektywy.

Ostatecznie siedzimy na tym naszym pierdolniku jakim jest Ziemia. Do najbliższego konkurencyjnego układu słonecznego mamy 4 lata świetlne, a do dziś są wątpliwości co do tego czy kiedykolwiek byliśmy na naszym naturalnym satelicie. Tak na dobrą sprawę zrobienie porządku z religiami, konfliktami etnicznymi, problemem wielokulturowości, różnymi systemami monetarnymi etc. powinno być oczywistym priorytetem przed wyruszeniem w podbój kosmosu.

Z drugiej strony - jak zauważył Lem - kto powiedział, że nasza węglowa postać jest ostatecznym tworem ewolucji? Być może postęp technologiczny, który się dokonuje na naszych oczach ma ostatecznie doprowadzić do rozwoju autonomicznych jednostek krzemowych w postaci sztucznej inteligencji - bazującej powiedzmy na układach kwantowych. Może zostaniemy wyparci z wyścigu o dominację i zostaniemy tylko przejściowym ogniwem w ewolucji.

Chociaż może uda nam się wchłonąć elektroniczne elementy w postaci cyberimplantów i jak te Borgi będziemy konsumować i przerabiać wszystko napotkane pod kątem maksymalizacji wydajności i jeszcze zaprogramować siebie, żeby ten sposób egzystencji sprawiał nam radość.


Patrząc na ogrom wszechświata - życie na naszej planecie zaczyna się organizować w układy, które docelowo uniezależnią się od lokalnego źródła energii. Będąc niczym innym jak kupą kompostu człowiek asymiluje otaczającą go rzeczywistość i tworzy rzeczy, które tylko dla niego mają sens - a wciąż są tym samym kawałkiem bezużytecznej materii. Jednak w tym pozornym bezsensie konsumpcyjnym stajemy się coraz bardziej wydajni poznając przy tym coraz dokładniej mechanizmy rządzące tym światem. Własciwie to poglądy, idee, przyzwyczajenia, rodziny, wyznania - chamują nas w tym postępie...
_________________
Nie ma rzeczy niemożliwych, są tylko mało prawdopodobne.
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość Odwiedź stronę autora
Al Kohol




Dołączył: 17 Sie 2008
Posty: 1198
Post zebrał 0.000 mBTC

PostWysłany: 10:40, 04 Mar '09   Temat postu: Odpowiedz z cytatem

dobra, wyobrazmy sobie teraz cywilizacje - powiedzmy na marsie - ktora w wyniku serii idiotycznych wydarzen wypracowala sobie zwyczaj rytualnego wylupywania oczu tuz po urodzeniu. wszyscy sa slepi i zyja nie znajac swiatla. mimo to ich miasta swietnie sie rozwijaja i ogolnie maja sie dobrze. jednakze ich wiedza o swiecie i sobie samych jest mocno ograniczona. w koncu na marsa dolatuje jakas ekipa z ziemi i probuje nawiazac kontakt ze "slepcami". udaje sie tego dokonac ale z racji roznic w percepcji rzeczywistosci, a co za tym idzie mozliwosci operacyjnych, marsjanie uznaja ziemian za bogow, tudziez potezna cywilizacje ktora ma niesamowita nad nimi przewage. nie wiedza ze maja takie same mozliwosci tylko sami siebie okaleczyli. bez slowa sprzeciwu staja sie naszymi wasalami. sprytni ludzie dowiaduja sie w koncu skad sie bierze slepota marsjan ale nie ingeruja w to - taki uklad im pasuje, bez zadnego wysilku maja podporzadkowana cala planete.

dokonajmy teraz prostej podmiany: marsjanie - ludzie, wzrok - intuicja/szosty zmysl, rytualne okaleczenie - proces wychowania, ludzie - jakas inna cywilizacja. czy nasza sytuacja stala sie przez to troche jasniejsza? to co napisales w tym temacie jest jak najbardziej sluszne jezeli uznamy ze rzeczywistosc jest dokladnie taka jak ja postrzegamy. biorac jednak pod uwage fakt ze odbieramy zaledwie jakis ulamek docierajacych do nas bodzcow to bezpieczniej bedzie jednak zalozyc iz tak nie jest. do czego konkretnie pije? do trzech rzeczy: do rozdzialu stworca/stworzenie, do postepu technologicznego jako jedynego kierunku rozwoju oraz do pominiecia mozliwosci wkroczenia ludzkosci w inny wymiar co automatycznie oznacza zupelnie nowe mozliwosci poznawcze.

pozdrowka Wink
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość Odwiedź stronę autora
Aqua




Dołączył: 30 Lip 2008
Posty: 1450
Post zebrał 0.000 mBTC

PostWysłany: 12:57, 04 Mar '09   Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Ależ ja właśnie zakładam, że rzeczywistość nie jest taka jaką ją postrzegamy. Wręcz sugeruję, że nasze ograniczone zmysły są niemalże stworzone do wadliwego jej postrzegania przy jednoczesnym podtrzymaniu iluzji wolnej woli realizowanej przez pryzmat swojego ego.

Chciałbym też zwrócić uwagę, że to wcale nie jest jednoznaczne, że NWO pełni wyłącznie rolę "ogłuszacza" zmysłów. Okazuje się, że równie dobrze pełnić on może rolę stymulatora. Postępująca manipulacja wiąże się nie tylko ze zwiększającą się uległością społeczeństwa. Ma także wpływ na zwięszkającą się na tą manipulację tolerancję. Taka forma hartowania. Samo niszczenie modelu rodziny, wzorców kulturowych i moralnych - które w telewizji, radio czy gazetach na każdym kroku bombardują przeciętnego mieszkańca naszej planety nie jest jednoznacznie negatywne. Pod kątem wydajności całego społeczeństwa obecny model ma znaczący wpływ na spadek wydajności układu.

Natomiast w Twojej wizji nie mogę zrozumieć jednej rzeczy. Motywu. Jaki oni mieliby mieć motyw? Cywilizacja stojąca grubo ponad naszą. Porównanie słoń - mrówka byłoby adekwatny gdybyśmy mówili o poziomie technologicznym, nie o rozmiarze, ale w takim razie, z punktu widzenia słonia - jaki jest sens hodowli i kontroli mrówek??

EDIT:
Ah, teraz Cię załapałem dopiero. Tobie chodzi o stymulację rozwoju poziomu technologicznego przy pozostawieniu nas w powiedzmy trójwymiarowej rzeczywistości podczas, gdy oni sami żyliby w "czterech wymiarach"?
Sorry, ale ogólnie z Ickiem nie za dużo miałem do czynienia, więc w tych kwestiach trzeba do mnie dużymi literami pisać. Wink
Tylko, czy to się nie okaże ostatecznie, że nasza technologia/nauka dogoni w pewnym momencie bazę dla ich procesów poznawczych? I ich odcięcie nas od "skoku" w nadprzestrzeń zaledwie nas w tej kwesti opóźni? Przecież nauka - chcemy tego czy nie, znajdzie kiedyś odpowiedzi na pytania związane z duchowością. Ten wszechświat przecież nie dzieli się na naukowy i nienaukowy. Wszystko to jedność i wszystko się łączy.

EDIT2:
No i dalej nie widzę celu w jakim mieliby nas hodować. Będąc na wyższym poziomie są cały czas nad nami - chyba nie zakładasz, że technologicznie ich prześcigamy i potrzebne są im nasze mózgi?
_________________
Nie ma rzeczy niemożliwych, są tylko mało prawdopodobne.
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość Odwiedź stronę autora
Al Kohol




Dołączył: 17 Sie 2008
Posty: 1198
Post zebrał 0.000 mBTC

PostWysłany: 23:44, 04 Mar '09   Temat postu: Odpowiedz z cytatem

hmm a ja bym porownal czlowieka do sportowego samochodu z silnikiem o mocy 300 koni do ktorego wsadzono chip redukujacy ja do 10. ten chip to nasze wychowanie i system wierzen. innymi slowy nasze wadliwe postrzeganie rzeczywistosci jest w duzej mierze efektem duchowej slepoty - nawiazujac do przykladu z marsjanami. celem nwo jest poglebianie tego stanu spychajac ludzkosc w materializm (rozumiany w obu znaczeniach). niestety ja nie dostrzegam efektu "hartowania" - plan udaje sie swietnie, jedynie jednostki reaguja inaczej, ale te wyjatki jedynie potwierdzaja regule. paradoksalnie jestem jednak daleki od nazywania dzialalnosci nwo negatywna. wrecz przeciwnie - skoro moga robic to co robia to dla mnie oznacza ze maja na to pozwolenie. ze jest to w tym momencie nam wszystkim potrzebne. moze liczba tych jednostek ktore nie spadna w przepasc materializmu okaze sie wystarczajaca by pchnac swiat na inne tory. mam taka nadzieje. jesli jednak tak sie nie stanie to i tak dobrze, bo nasza cywilizacja jest jak zrujnowany dom ktorego juz nie sposob naprawic. czasami lepiej cos rozwalic i na gruzach zbudowac cos nowego. mowie to patrzac na swiat calosciowo, bo gdybym mial go oceniac tylko i wylacznie z perspektywy mojej obecnej sytuacji zyciowej to moglby tak trwac na zawsze Wink

natomiast moja ulubiona teoria na temat mocodawcow elit i ich celow jest taka: jest sobie rasa (albo nawet kilka ras) ktora zywi sie nasza energia emocjonalna. najlatwiej przyswajalne sa dla niej emocje negatywne, czyli strach i jej pochodne (zlosc, nienawisc). rasa ta operuje z wymiaru ktory na ten moment jest dla nas niedostepny z powodu zaniku naszych zdolnosci paranormalnych (duchowej slepoty). swietnie sie natomiast z nimi komunikuja elity - czyli wszystkie te mniej lub bardziej tajne towarzystwa. w takim ukladzie elity te nie sa niczym wiecej niz kapo w obozie. wobec powyzszego glownym celem kazdej osoby pragnacej byc czyms wiecej niz bydlem hodowlanym powinna byc duchowa edukacja. w tym miejscu chcialbym podkreslic ze swiat ducha, wyobrazni, uczuc i emocji nie jest tylko "dodatkiem" do materii, w istocie jest swiatem nadrzednym z ktorego wszystko to co na codzien obserwujemy wyplywa - dlatego jest tak usilnie obecnie wysmiewany i bagatelizowany. co wiecej nauczenie sie najprostszych technik wykorzystywania swiata ducha musi byc banalnie proste, skoro imbecyle z roznych sekretnych towarzystw sobie w nim radza.

acha byty ktore na nas żerują nie sa chyba jakos ogromnie od nas inteligentniejsze, potezniejsze, czy liczniejsze. po prostu sa jak koles ktory w ciemnym domu jako jedyny ma noktowizor, a reszta porusza sie po omacku. z reszta popatrz na "elity" - przeciez wielu z nich to debile (taki busz np. dwoch zdan nie potrafi sklecic, ale trafienia butem uniknal). mysle ze zgodnie z zasada przyciagania nasi ciemiezyciele sa na podobnym do siebie poziomie.

w ogole to jest temat rzeka i moglbym pisac dalej, ale najistotniejsza walka dla nas w tym momencie, to walka z samym soba. nie z jakimis bytami z innych wymiarow, elitami, rządami, policja i innymi pijawkami. najwiekszy wrog tkwi w naszych glowach. uswiadamiajac sobie swoja boska nature wkraczamy do raju akceptacji rzeczy takimi jakie sa. do - cytujac tylera durdena - "pozwolenia padac chipsom gdzie chca". z perspektywy wiecznosci, jednosci i doskonalosci nasza wlasna egzystencja nabiera nowego znaczenia. strach odchodzi. nie musisz juz nic udowadniac, mowisz co chcesz, komu chcesz, kiedy chcesz. masz dystans i jednoczesnie milosc i szacunek do wszystkiego. czujesz sie jak wspanialy krol w swoim cudownym krolestwie. wszystko jest twoje. ba! - jestes wszystkim. jedyne pragnienie jakie jest to napawac sie tym i trwac.
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość Odwiedź stronę autora
nabojka




Dołączył: 21 Sty 2009
Posty: 22
Post zebrał 0.000 mBTC

PostWysłany: 00:56, 05 Mar '09   Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Zgadzam się z Al Koholem najłatwiej jest obwiniać innych a najtrudniej przyjąć odpowiedzialnośc za nasze czyny. David Icke bardzo mądrze mówił że tak naprawdę w tej całej konspiracji nie chodzi o oszustwa bankowe zamachy terrorystyczne i inne rzeczy działąjące na poziomie fizycznym, ale o tej na wyższym poziomie duchowym, wmawia nam się że jesteśmy kimś kim nie jesteśmy. Przez to stajemy się ograniczeni i ciągle narzekamy a dlaczego tak, a jaki on jest, i tak dalej, nie myślimy aaaa to moja wina, przecież mogłem się inaczej zachowac miałem wybór!Tylko obwiniamy innych i nic się nie dzieje w naszym życiu bo się zamykamy na cokolwiek(to nie możliwe, nie dam rady, co oni powiedzą).

Ostani czasy odczułem to co mówił pan Icke na własnej skórze i nie jest to dla mnie już gadanie jest to poprostu wyższy poziom patrzenia na rzeczywistość otwarcie sie na nieskończoność, nie jest to wcale łatwa droga ba jak człowiek żył przez tyle lat w niewoli to wyzwolenie się, to szok cieżko go znieść. Ala małymi kroczkami damy powoli radę , wystarczy że się nie poddamy a nagle zaczną się dziać "cuda".Ja znalazłem bardzo prostą metafore która oddaje to jak to działa:

Wyobraźmy sobie że każdy z nas jest takim wagonikiem(kolejowym) posiadamy możliwość łaczenia się z innymi wagonikami(materia to też wagoniki wszystko składa się z tego samego wagoniku taki fraktal wagonikowy:D)i jeżdząc tu i tam zbieramy różne towary do wagonika(towary są jak nasze doświadczenia, ego to od czego się tak szybko uzależniamy).Przez całe życie jeździmy z jednej stacji do drugiej i ciągle zbieramy te same towary, jesteśmy też odłaczeni od innych wagonów, ponieważ nie widzimy siebie(tego że jesteśmy tymi wagonami bo utożsamiamy się z ego czyli towarami) wydaje nam się że się różnimy bo każdy ma inne towary.Tak patrzy osoba odłączona od tej nieskończoności, natomiast osoba podłączona do niej wie że każdy jest takim samym wagonikiem co więcej wie żę tych wagonów jest nieskończenie wiele i potrafi się łaczyć z innymi wagonikami wykraczając poza zrozumienie pojedyńczego wagonika ego.

Czym jest świadomość?To poprostu połączenie pomiedzy wagonikami coś ponad większy rozum, lub niektórzy nazywają go Bogiem, nieskończonością a my zapominamy że ją jesteśmy bo myślimy że jesteśmy towarem który zebraliśmy.

Kiedyś też myślałem że ludzi jest za dużo , że są źli i że zasługują jako gatunek żeby zrobić z nimi porządek, ale jak Einstein slusznie zauważył(i chyba to jest wieksze jego odkrycie niż teoria wzglednosci bo ten cycat był efektem jego problemów z znalezieniem odpowiedzi na jej temat) "Nie możesz rozwiązywać problemów z tym samym poziomem świadomości który je stworzył' dlaczego nie?
Bo jeśli tworzysz problem to nim jesteś!Nie możesz go rozwiązać bez zmiany siebie i rozwiązania problemu(Którym jesteś ty nie ktoś inny).

Cytat:
Natomiast w Twojej wizji nie mogę zrozumieć jednej rzeczy. Motywu. Jaki oni mieliby mieć motyw? Cywilizacja stojąca grubo ponad naszą. Porównanie słoń - mrówka byłoby adekwatny gdybyśmy mówili o poziomie technologicznym, nie o rozmiarze, ale w takim razie, z punktu widzenia słonia - jaki jest sens hodowli i kontroli mrówek??
To świadczy o jednym ONI NIE SĄ SUPER INTELIGENTnI czy obajwieni czy oświeceni a wręcz odwrotnie, oni nie rozumieją jak to działą boją się że znikną, boją że nie przetrwają nimi kieruje strach dlatego chcą od nas strachu i dlatego od małego jesteśmy uczeni do życia w strachu.
Cytat:
Tylko, czy to się nie okaże ostatecznie, że nasza technologia/nauka dogoni w pewnym momencie bazę dla ich procesów poznawczych? I ich odcięcie nas od "skoku" w nadprzestrzeń zaledwie nas w tej kwesti opóźni? Przecież nauka - chcemy tego czy nie, znajdzie kiedyś odpowiedzi na pytania związane z duchowością. Ten wszechświat przecież nie dzieli się na naukowy i nienaukowy. Wszystko to jedność i wszystko się łączy.
No to się już zaczeło nawet nauka która miała nas uwięzić w lewej półkuli odpowiednio użyta daje nam wyższy poziom zrozumienia, tylko trzeba patrzeć na nauke w sposób nie naukowy(i lewą i prawą półkulą) nauka to fizyka a fizyka to matematyka , matematyka to nic innego jak równowaga jeden czynik równoważy drugi, świat działa na tym poziomie na zasadzie dualizmów(np emocje niech +1 to miłość -1 to strach każda emocja to bardziej mniej skomplikowana kombinacja tych dwóch tak samo z kierunkami lewo prawo, góra dół)można to też interpretować jako częstotliwość, wielowymiarowość przecież na to wszystko pozwala matematyka tylko brakuje nam patrzenia w sposób "szalony" na te sprawy patrzymy na równania a nie widzimy ich ogólnego sensu.Więc wszystko jest neutralne od nas zależy jak tego użyjemy i jaki będzie rezultat.

P.S Przepraszam za chaotyczność ale nigdy mi dobrze nie wychodzi pisanie.
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
Aqua




Dołączył: 30 Lip 2008
Posty: 1450
Post zebrał 0.000 mBTC

PostWysłany: 09:37, 05 Mar '09   Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Wink

Wizję mamy podobną. Różnimy się wnioskami, ale to dobrze - wszyscy nie możemy iść w tym samym kierunku Wink

Jest natomiast jeszcze parę rzeczy, których nie rozumiem.

Żywienie energią emocjonalną to by była pierwsza. Ludzie i zwierzęta generalnie przejmują energię silniejszego osobnika lub energię stada. Niezależnie od tego jaki rodzaj energii to jest. Na psach doskonale to widać (już raz polecałem na forum, ale co mi tam Wink - "serial" Dog Whisperer - doskonała analiza psychologii psów i czego ludzie nie wiedzą o "energii" - na torrentach można całe sezony pościągać, ja na isohuncie zazwyczaj siedzę - naprawdę polecam). W jaki sposób można wykorzystać energię negatywną?

Kwestia ich "nie-bycia" w znacznej przewadze nad nami. Nadal tego nie rozumiem. Jeżeli mamy dostęp do "świadomości" wszechświata to przecież władza nad światem materialnym to pikuś. To trochę tak, jakbyśmy my surfowali po internecie skacząc po samych linkach, a oni mają Google. Komuś takiemu w ogóle nie jesteśmy potrzebni. No i co z resztą wszechświata? Nie ma innej ekipy, która zrobiłaby porządek z naszymi opresorami?

I jeszcze jedno. Al mówisz, że patrząc na to z Twojej sytuacji życiowej ten świat mógły trwać wiecznie. To jest dobry punkt zaczepienia, bo jeżeli na drodze rozwoju takiej cywilizacji wrzucimy taki okres materialistycznej rozpusty to w połączeniu ze świadomym wyborem, którego podobno świadomość dokonuje - gdzie chce się urodzić, to jesteśmy teraz w takiej przystani - materialnym raju. Oderwani od całej reszty wszechświata. Pogrążeni w iluzji, że jesteśmy panami stworzenia, robimy praktycznie to na co mamy ochotę. Może ten rak, który się obecnie rozprzestrzenia na Ziemi to są wakacje dla świadomości? A jak się skończą - machina ruszy dalej, a my co najwyżej po śmierci możemy sobie wrócić z powrotem do XX wieku Wink
_________________
Nie ma rzeczy niemożliwych, są tylko mało prawdopodobne.
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość Odwiedź stronę autora
Fanalityk




Dołączył: 04 Paź 2008
Posty: 517
Post zebrał 0.000 mBTC

PostWysłany: 10:38, 05 Mar '09   Temat postu: Odpowiedz z cytatem

zgadzam sie z wami..
dzieki za ukazanie tematu pieskow Aqualinespirit..
ktore z odcinkow sa najlepsze, materialu od groma, a czasu malo zeby wszystko obejrzec..
_________________
www.DavidIcke.pl
"Nasze poglady sa wyuczone, co nie znaczy ze sa prawdziwe.." Bill Hicks
Wiara to Ja, a Wiedza to moj Miecz.

Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość Odwiedź stronę autora
Lech




Dołączył: 13 Lut 2009
Posty: 348
Post zebrał 0.000 mBTC

PostWysłany: 13:35, 05 Mar '09   Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Pozwólcie, że sie wtrącę do Waszej ciekawej rozmowy... Smile

Ja też mam pewien problem z przyswojeniem i akceptacją tego mętnie definiowanego "żywienia się energią" i w dodatku emocjonalną (jest w ogóle coś takiego jak "energia emocjonalna"?!). Oczywiście znam poglądy Icke'a, Maxwella, Sichtina i cały ten reptiliański, kuriozalny komiks. Uważam jednak, że owa nieprecyzyjna i niedopowiedziana koncepcja, to takie "ścinanie zakrętu" - ...że niby są jakieś pasożyty, larwy astralne, które spijają z nas "energię". Moim zdaniem to jest najsłabszy punkt tej teorii i jedynym sensownym wyjściem jest potraktowanie tego, w co literalnie wierzy Icke i inni, jako METAFORĘ. Która jako wskazanie na kondycję ludzkości jest trafna, ale jako literalny opis rzeczywistości nie trzyma się poznawczej kupy. Jest to dramatyczne uproszczenie i sprowadzenie do epistomologicznego prymitywu wielu kwestii filozoficznych werbalizowanych od setek lat w bardziej wysublimowany sposób.

Z mojego oglądu "sytuacji" wynika, że cała ta awantura idzie o WARTOŚCI i dzieje się w obszarze przez niektórych filozofów zwanym sferą wartości, która od bidy może być mylnie przez ickopodobnych pojmowana jako "inny wymiar". W rzeczywistości są to dwie różne rzeczy.

Sfera wartości to taki względnie autonomiczny ("tworzony" przez ludzi - baaardzo mocno upraszczając - ale zyskujący autonomię i wpływający na ludzi) obszar zwany również np. sferą kultury, czy czasami sferą sacrum. Wszelkie zmiany w niej i próby ingerencji w nią mają swoje odzwierciedlenie w fizycznej rzeczywistości, w czynach i postawach ludzi. Prostym przykładem takiej zależności są pieniądze i tzw. dobra materialne: jak już pięknie udowodnił Jung - są one de facto ekwiwalentem "energii" lub "siły psychicznej" (siły Mana, jakby powiedzieli "dzicy"). Zwolennicy ewolucjonizmu (ale nie tego Darwinowskiego) twierdzą nawet, że owa sfera wartości jest zmienna i w "ciągłym ruchu"; strukturaliści twierdzą, że sfera wartości, sfera kultury ma budowę subtelną i strukturalną i stanowi coś na kształt szkieletu organizującego wszystkie poniższe sfery rzeczywistości, co jedynie PRZEJAWIA SIĘ w działalności ludzi, w aktywności potocznie zwanej kulturą lub czasem obyczajem. Powyższe, pokrótce i łopatologicznie wymienione poglądy są na tyle wartościowe, że korespondują z "nienaukową" sferą działalności ludzkiej i takimi zjawiskami jak np. tzw. święta geometria, I Ching i inne mistyczne koncepcje rzeczywistości.

Ale wracając do sprawy: to właśnie wartości jako pewne "wektory działań i uwagi", są "generatorem" i odpowiednikiem owej "energii", o którą toczy się "walka" na ziemi. I sądzę nieśmiało, że owa walka przebiega wewnątrz naszych umysłów (dusz?), a nawet skłaniam się ku stwierdzeniu, że sama "walka" "pochłania i zużywa" "energię", gdyż energia się rozładowuje (neutralizuje) tracąc potencjał między przeciwstawnymi biegunami. I śmiem twierdzić, że jeżeli "ludzkość" odczuwa ubytek energii (a nawet podejrzewa jej "kradzież") to nie za sprawą wampirycznych pasożytów z innego wymiaru, ale jako efekt konfliktu w sferze wartości, co jest naturalnym procesem rozwoju świadomości pojmowanej kolektywnie.

Może bardziej obrazowo: Icke i inni poszukiwacze wrednych pasożytów, bardzo często powołują się na film Matrix (nadużywając go do zniesmaczenia), jako OPIS (sic!) sytuacji w której człowiek (ludzkość) zostaje zniewolona przez agresora, wtrącona do cel wypełnionych glutem, gdzie zaaplikowano jej technologicznie iluzję rzeczywistości, żeby czerpać z żywych i unieruchomionych organizmów energię elektryczną potrzebną do funkcjonowania ICH świata i ich samych. Czyli w najlepszym wypadku traktują oni (poszukiwacze prawdy) historię z Matrix-a jako dzieło "demaskatorskie", społeczno-polityczną relację ze stanu faktycznego. Swymi prostymi anglosaskimi umysłami nie pojmują, że (znowu) Matrix to METAFORA. Podchodzą do tego obrazu na podobieństwo dziecka, które bardziej "przeżywa" ukazane w filmie sytuacje i konflikty, zastanawiając się nad motywami i tym "co myśleli" i "co czuli" bohaterowie opowieści, a nie nad tym, co film mówi jako całość. Bo gdyby zrobili "krok w tył" i spojrzeli na Matrix z dystansem, dostrzegliby szerszą perspektywę. Jak dotąd, ŻADEN z "Icków" jakoś nie zauważył i nie wspomniał, że sytuacja, którą przedstawia jest efektem działań samych ludzi, a nie sytuacją "agresji z zewnątrz". Film koncentruje się na "przygodach" Neo i idei walki "z systemem" i na tym koncentrują się "błyskotliwi inaczej" analizatorzy, ale jasno również mówi, jaką ów system ma genezę i jaka jest struktura i natura konfliktu (również w dwóch pozostałych częściach filmu), co oni skwapliwie pomijają.

Reasumując: tak, jak w np. Matrix'ie konflikt i walka o energię toczy się "w nas" i za naszą sprawą i w efekcie naturalnych procesów rozwojowych, co determinuje nasze postrzeganie rzeczywistości i powstawanie opartych na ignorancji "teorii" spiskowych dotyczących astralnych pasożytów.

Jak się ma do tego tzw. NWO? Tzw. NWO jest stroną w konflikcie wartości i reprezentuje w naszych umysłach (i realnie) "stary porządek". Myślę, że owo NWO jest zespołem realnych działań (zewnętrznych i obiektywnych), które postrzegamy jako monolitycznego (czyżby?) wroga działającego w zaplanowany i sekretny sposób, mających na celu powstrzymać procesy rozwojowe populacji ludzkiej i/lub od nich odciąć (jako i oni są odcięci). I nie dlatego, że panowie w garniturach z wielkich korporacji i tajnych ugrupowań rozumieją, jaka dokonuje się w rozwoju ludzkości rozwojowa, radykalna i naturalna zmiana, ale właśnie dlatego, że NIE ROZUMIEJĄ. Podejmują działania, które są mniej lub bardziej skuteczne i opresyjne w intencji utrzymania status quo (elita i prole) i podtrzymania dominującej pozycji. I tu się zgadzam Ickiem. Jednak co do genezy i natury tej sytuacji - nie.

To tylko zarys (przyznam, ze ciężkawy) mojego poglądu na współczesność i żeby spróbować wszystko opisać musiałbym chyba z tydzień pisać... a i Wy pewnie byście tego nie zdzierżyli Smile


Lech
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość Wyślij email
Fanalityk




Dołączył: 04 Paź 2008
Posty: 517
Post zebrał 0.000 mBTC

PostWysłany: 13:45, 05 Mar '09   Temat postu: Odpowiedz z cytatem

a ja mysle ze cos w tym jest..
czujemy sie lepiej w miejscu gdzie panuje dobra energia, np na jakims party u kolezanki lub kolegi, gdzie panuje harmonia, relax, ziolo..
niz np na posterunku policji - nerwowka, klotnie, klamstwa, korupcja, pobicia, stres..
czyzby nawet nasze wlasne ciala zywily sie energia wokolo..
_________________
www.DavidIcke.pl
"Nasze poglady sa wyuczone, co nie znaczy ze sa prawdziwe.." Bill Hicks
Wiara to Ja, a Wiedza to moj Miecz.

Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość Odwiedź stronę autora
Aqua




Dołączył: 30 Lip 2008
Posty: 1450
Post zebrał 0.000 mBTC

PostWysłany: 15:40, 05 Mar '09   Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Lech napisał:
[...]strukturaliści twierdzą, że sfera wartości, sfera kultury ma budowę subtelną i strukturalną i stanowi coś na kształt szkieletu organizującego wszystkie poniższe sfery rzeczywistości, co jedynie PRZEJAWIA SIĘ w działalności ludzi, w aktywności potocznie zwanej kulturą lub czasem obyczajem. Powyższe, pokrótce i łopatologicznie wymienione poglądy są na tyle wartościowe, że korespondują z "nienaukową" sferą działalności ludzkiej i takimi zjawiskami jak np. tzw. święta geometria, I Ching i inne mistyczne koncepcje rzeczywistości.


To jest interesujące - reszta oczywiście też Wink - jakbyś mógł rozwinąć ten wątek, byłbym rad.



Lech napisał:

Jak się ma do tego tzw. NWO? Tzw. NWO jest stroną w konflikcie wartości i reprezentuje w naszych umysłach (i realnie) "stary porządek". Myślę, że owo NWO jest zespołem realnych działań (zewnętrznych i obiektywnych), które postrzegamy jako monolitycznego (czyżby?) wroga działającego w zaplanowany i sekretny sposób, mających na celu powstrzymać procesy rozwojowe populacji ludzkiej i/lub od nich odciąć (jako i oni są odcięci). I nie dlatego, że panowie w garniturach z wielkich korporacji i tajnych ugrupowań rozumieją, jaka dokonuje się w rozwoju ludzkości rozwojowa, radykalna i naturalna zmiana, ale właśnie dlatego, że NIE ROZUMIEJĄ. Podejmują działania, które są mniej lub bardziej skuteczne i opresyjne w intencji utrzymania status quo (elita i prole) i podtrzymania dominującej pozycji.


A o Shemsu Hor słyszał? Wink


Lech napisał:

To tylko zarys (przyznam, ze ciężkawy) mojego poglądu na współczesność i żeby spróbować wszystko opisać musiałbym chyba z tydzień pisać... a i Wy pewnie byście tego nie zdzierżyli Smile
Lech


Ja chcę więcej. Z chęcią przeczytam.


Fanalityk - nie polecę Ci żadnego, bo nie pamietam ich tak, żeby wiedzieć co w którym było, ale gwarantuje, że warto obejrzeć wszystkie. Wink
_________________
Nie ma rzeczy niemożliwych, są tylko mało prawdopodobne.
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość Odwiedź stronę autora
Lech




Dołączył: 13 Lut 2009
Posty: 348
Post zebrał 0.000 mBTC

PostWysłany: 15:58, 05 Mar '09   Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Cytat:
A o Shemsu Hor słyszał?


Ni hu hu... Sad Muszę nadrobić...

Jak "chcesz więcej", to proszę bardzo, znajdę chwilkę i "wrzucę" troch food for thoughts...

L.
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość Wyślij email
Lech




Dołączył: 13 Lut 2009
Posty: 348
Post zebrał 0.000 mBTC

PostWysłany: 13:32, 06 Mar '09   Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Aqualinespirit:
Cytat:

PostWysłany: 14:40, 05 Mar '09 Temat postu:
Lech napisał:
[...]strukturaliści twierdzą, że sfera wartości, sfera kultury ma budowę subtelną i strukturalną i stanowi coś na kształt szkieletu organizującego wszystkie poniższe sfery rzeczywistości, co jedynie PRZEJAWIA SIĘ w działalności ludzi, w aktywności potocznie zwanej kulturą lub czasem obyczajem. Powyższe, pokrótce i łopatologicznie wymienione poglądy są na tyle wartościowe, że korespondują z "nienaukową" sferą działalności ludzkiej i takimi zjawiskami jak np. tzw. święta geometria, I Ching i inne mistyczne koncepcje rzeczywistości.


To jest interesujące - reszta oczywiście też Wink - jakbyś mógł rozwinąć ten wątek, byłbym rad.





Nie będę się zagłębiał, w szczegółowe rozważania na temat strukturalizmu, gdzyż musiałbym zrobić najpierw dwugodzinny wykład nt. teorii i definicji kultury od czasów Cycerona, który jako pierwszy użył terminu "kultura" na opisanie specyficznej aktywności czlowieka (mówiąc o filozofii).

Dość będzie powiedzieć na skróty, że na przestrzeni wieków teoria kultury (co to jest kultura?) przechodziła powolną ewolucję i płodziła coraz to nowe definicje (obecnie jest ponad 160 poważnych definicji kultury), by dopiero w XIX i XX w., wraz z narodzinami etnlogii, socjologii, psychoanalizy powstała dziedzina nazwana antropologią kulturową. Wraz z nią pojawili się badacze, tacy jak: Bronisław Malinowski, Claude Levi-Strauss, Alfred Kroeber, Carl Gustaw Jung, Ferdynand de Sausirre, czy nawet Erich Fromm. Oni to (oczywiście pośród wielu innych, których nie wymieniłem) dokonali dużego skoku jakościowego w badaniu kultury, jako "badaniu rzeczy niewidzialnych". Prezentowali różne perspektywy badawcze (priorytety w podejściu do zagadnienia) i pośród funkcjonalizmu i instytucjonalizmu, pojwiła sie również teoria strukturalizmu, której "ojcem" został okrzyknięty Claude Levi-Strauss. W jego sławnej książce "Smutek tropików" znajduje się nawet fragmet w którym zwierza się on czytelnikowi z momentu narodzin jego wielkiej koncepcji. Ów moment podczas badawczej podróży statkiem "w tropiki", to moment w którym nachodzi go wielka mistyczna wizja i wgląd (sic!) w strukturę rzeczywistości. Doświadcza w tej wizji wszechogarniającej iluminacji, która utwierdza go we wcześniejszych intuicjach i przewodzi jego późniejszym pracom. Również Alfred Kroeber, teoretyk kultury, którego dzieła są okrutne ze względu tak na formę, jak i na treść, zajmował się strukturalistyczną perspektywą teorii kultury. Zajmował się badaniem tzw. rdzennych Amerykanów w obu Amerykach, spłodził podwaliny pod "nowoczesne" pojęcie kultury oraz córkę ...Ursulę Le Guin (a kuku! - think about it!) - znaną pisarkę fantasy, która w swoich książkach bardzo udanie odwołuje się do wszelkich zjawisk nadnaturalnych, metafizyki, magii i mistycyzmu.


Dlaczego przynudzam o kulturze, zamiast o "tych ciekawych rzeczach" pisać? Bo inaczej się nie da - aby "te rzeczy" były "ciekawe", trzeba je umieścić w odpowiedniej perspektywie, kontekście.

Tu najważniejsze jest, że w XX w. już wiedziano, że kutlura _przejawia_się_ na wielu płaszczyznach:

1. materialna – każde zjawisko kulturowe ma jakiś wymiar materialny,
2. behawioralna – zjawiska kulturalne są związane nierozerwalnie z zachowaniami motorycznymi (zewnętrznymi, czyli czynnościami związanymi z tworzeniem i odbiorem dzieła kulturowego lub wewnętrznymi, czyli przeżyciami, odczuciami, bądź wypowiedziami),
3. psychologiczna – dla niektórych badaczy ważne są: wartościowanie, oceny, postawy, motywy i znaczenia nadawane przez człowieka przedmiotom materialnym i zachowaniom,
4. aksjonormatywna – można też wyróżnić w kulturze normy i wartości.

W konteście naszej rozmowy najistoniejsza jest płaszczyzna aksjonormatywna. I trzeba tu zwrócić uwagę na dwie rzeczy. Po pierwsze wyraźnie jest powiedziane, że kultura PRZEJAWIA SIĘ na pewnych płaszczyznach, to znaczy mówiąc prosto, że JEST "gdzie indziej" a na tych płaszczyznach tylko się PRZEJAWIA. Po drugie: to gdzie jest ta kultura i czym ona do cholery jest?

I tu już zaraz dochodzimy do sedna. Czyli do momentu, kiedy musimy ustalić _status_ontyczny_ kultury. Czyli musimy odkryć niejako rodzaj bytu (gdzie jest, jak jest) jakim jest kultura. Otóż najbardziej hardcore'owe oficjalne naukowe teorie sytuują kulturę na aksjonormatywnej lub aksjomatycznej płaszczyźnie rzeczywistości (wspomniana przeze mnie w poprzednim poście sfera wartości) albo wręcz "ponad" nią, jako jeszcze bardziej "nadrzędną" strukturę.

No właśnie: strukturę. Jesteśmy w domu.

Otóż kultura jawi się być bytem o statusie ponadmaterialnym, subtelnym o budowie strukturalnej. Coś na kształt niewidzialnego szkieletu (rusztowania) dla wszelkiej innej "podrzędnej" rzeczywistości. Czyli jest pierwszą strukturą, zasadą i nadrzędnością, która determiuje "zachowanie" i budowę wszystkich innych rzeczy, w tym również determinuje zachowanie i budowę świadomości. Toteż badanie owej struktury przypomina sytację znaną z fizyki kwantowej, gdzie sam akt badania (obserwacji) zmienia zachowanie się obserwowanego obiektu. Dlatego m.in. określa się ją jako "względnie autonomiczną".

I teraz, jeżeli już przyjęliśmy, że jest sobie jakaś tajemnicza struktura, gdzieś tam, na subtelnym i niematerialnym poziomie rzeczywistości, to fakt, iż wykoncypowali jej istnienie akurat badacze kultury w tej chwili uznajmy za poboczny i uznajmy, że dotarli oni "na swój sposób" do koncepcji, które istniały już wcześniej w tradycji "nienaukowej" opartej na intuicji i wglądzie (a kuku! Czyżby akurat tak jak Levi-Strauss???).

Weźmy najpierw gnostycyzm. Pojawia się w nim pojęcie boskiej Pleromy, czyli planu, energetycznej, podstawowej pulpy, w której to dopiero złośliwy Demiurg "umieścił" wszechświat i wszelkie w nim rzeczy i istoty. Tak, owa Pleroma może być odpowiednikiem naszej stuktury i szkieletu na której zbudowane jest Wszystko. Czy można zatem zbadać i poznać Pleromę? Judaistyczna starożytna gnoza w postaci Kabały i tzw. świętej geometrii starała się w tym kierunku. Zaś za język opisu owej struktury przyjęła język liczb. Również świat antyku z Arystotelesem i Paltonem na czele badał niewidzialną rzeczywistość przy pomocy kontemplacji geometrii, tzw. brył platońskich, jako szkieletu, podstawy budowy wszechświata. Nie do przecenienia jest tutaj spuścizna Platońska właśnie, który z tej perspektywy wydaje sie rzeczywiście największym filozofem i przy okazji wcale nie nudnym Grekiem piszącym drętwe Dialogi, o którym nas uczą w szkole, a facetem, który miał naprawdę "niezłą jazdę".

Z zachodniej myśli filozoficznej, w tym kontekście matematycznego (liczbowego) badania nadrzędnej rzeczywistości, jest godna uwagi postać filozofa i matematyka Gottfrieda Wilhelma Leibniza, twórcy teorii monad, badacza logiki. W naszej opowieści jest ważne, że "wynalazł" system binarny, matematyczny język, którym można wyrazić wszelkie logiczne stwierdzenia i który ściśle koresponduje ze świadomością i tzw. "universal character" (właściwością wszechświata). Ale, ale..! System binarny, komputery - skąd mu się to wzięło w XVII w? Wystarczy powiedzieć, że kumple filozofa, Jezuici podróżujący po świecie, z dalekiego Wschodu przywieźli raz Leibnizowi prezencik - baaaardzo dziwną książkę - I Ching.

Koniec odc. pierwszego.

W następnym odcinku:

Dlaczego koneserzy potrafią rozpoznać rocznik i pochodzenie wina po smaku?
Skąd wiesz, że zaraz zadzwoni telefon?
Jaki to ma do cholery związek z NWO, Illuminati, ukrytymi władcami i tym całym bajzlem.

Stay tuned Smile

Lech
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość Wyślij email
Lech




Dołączył: 13 Lut 2009
Posty: 348
Post zebrał 0.000 mBTC

PostWysłany: 13:15, 10 Mar '09   Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Prewiosli on Lost:

kultura - wartości - struktura rzeczywistości - gnoza - liczby i matematyka jako odzwierciedlenie wyższego porządku - Leibniz jako "odkrywca" kodu binarnego - I ching.

Odc. 2.

Chiny od tysiącleci były krajem gdzie "porzundek musi być" (zupełnie jak w Poznańskiem). Gdzie porządek niebiański musiał mieć odzwierciedlenie w porządku ziemskim. Jest to jedyna wyższa idea, która przetrwała 4 tysiącelcia (albo i więcej) burzliwej historii tego kraju. A dokładniej: z wielkich pożarów, przewrotów i rewolucji wzniecanych przez cesarzy, wodzów i Pierwszych Sekretarzy ocalały tylko dwie rzeczy, będące emanacją jednej idei odwiecznego porządku. A mianowicie Księga Przemian i nauki Konfucjusza. I każda z tych rzeczy przetrwała wyłącznie ze względu na to, że przetrwała druga. W ostateczności I Ching (czyli wspomniana Księga Przemian) i nauki Konfucjusza zlały się w jedno dzieło - I Ching Konfucjański. Dziś w Chinach na niespotykaną przez ostatnie dziesięciolecia skalę, władze w imię społecznego porządku przywołują nauki Konfucjusza - z dużym skutkiem i sukcesem. Czerwona książeczka Mao przy Konfucjuszu, to jak mysz przy lwie.
Ale wróćmy do I Ching.
Konfucjańska "wersja" I Ching została oparta przez Konfucjusza na I Ching'u mistycznym - narzędziu poznania rzeczywistości używanym przez taoistów, a wich liczbie przez najsłynniejszego z nich Lao-Tse. I w dużym uproszczeniu ów I Ching to system numeryczny opisujący właściwości STRUKTURY tzw. wysokiej rzeczywistości (nieba). System ów zakłada istnienie niebiańskiego porządku, stuktury i szkieletu rzeczywistości i wszystkich rzeczy, która podlega bezustannej zmianie (stąd: Księga Przemian), lecz owe zmiany przebiegają wedłu odkrytych i ściśle utalonych zasad. I tak jak u Leibniza pojawiły się "64 bity" informacji, to w I Ching mamy 64 "sytuacje" lub "konfiguracje" sił, które przechodzą jedna w drugą, i które determinują wszelkie inne rzeczy. Które PRZEJAWIAJĄ się (patrz: odc. 1) na wszystkich płaszczyznach rzeczywistości.
Znaczy to ni mniej ni więcej, że wszystkie rzeczy się "zdarzają" ponieważ są niejako "dyrygowane" z góry. A bardziej to jak się zdarzają zależy od tego, jaka jest natura przemiany sił w "porządku niebiańskim". Celem zaś taoizmu jest dostrojenie się do owego niebiańskiego porządku, by żyć w zgodzie z naturą wszechrzeczy. Ale aby się dostroić, trzeba rozpoznać. I tutaj znowu spotyka się naukowe podejście z mistycznym. Bo jak wiadomo, sam akt obserwacji zmienia oberwowany "obiekt", co z kolej zmienia akt obserwacji, co zmienia "obiekt" i da capo... Chińczycy zatem, nie uciekając od dylematu, w psychologii zwanego dysonansem poznawczym, postanowili wręcz go wykorzystać i zastosować do badania niebiańskiego porządku PRZYPADEK. Przypadek, jako zdarzenie nic nie znaczące, ale dzięki temu nie obciążone "intencją poznawczą". Paradoksalnie wygląda to tak: ów "przypadek" ma właśnie podstawową wartośc poznawczą, gdzyż jest "emanacją" wyższego porządku, a nawet gdyby był po prostu "przypadkowy", "losowy", to właśnie o to chodzi, gdyż właściwością świadomości, która również podlega "emanacji" wyżego porządku, dopiero jest się w stanie odczytać znaczenie owego przypadkowego zdarzenia. Tak więc Chińczycy rzucając monetami lub mieszając i licząc łodygi krwawnika, odczytują aktualny "stan" struktury nieba.
Carl Gustaw Jung bardzo ładnie przełożył ten proces na język zachodu, nazywając to zjawisko fenomenem synchroniczności. Czyli równoczesnego zdarzenia się dwóch rzeczy, gdzie żadna nie jest przyczyną ani skutkiem (lub obie są i przyczyną i skutkiem), i gdzie owe oba zdarzenia mają tę samą naturę i wykazują wewnętrznie tę samą charakterystkę strukturalną. I bez wzgędu na to, czy owa charakterystyka strukturalna ma genezę samiostną i autonomiczną i zewnętrzną, czy jest efektem zaangażowania w proces poznawczy świadomości - to na jedno wychodzi: badając jedną rzecz z tej pary, wiemy wszystko o drugiej. Stąd "przypadkowy" układ monet rzuconych przez Chińczyka jest odzwierciedleniem niebiańskiego porządku. Metaforycznie Jung tłumaczył to tak: jeżeli pewne określone warunki panujące w winnicy (pogoda, gatunek winogron, temperatura przechowywania, czas, itd.) jako wypadkowa "przypadkowych" warunków, tak wpływa na trunek, że doświadczony ("dostrojony") koneser jest w stanie ów trunek precyzyjnie rozpoznać, to ta sama zasada rządzi "przypadkiem", który odkrywa Chińczykom tajniki strukturalnego porządku wszechświata.
Nasuwa się tu mocna korelacja z tzw. polem morfogenetycznym Sheldrake'a i zjawiskiem, które on nazwał "rezonansem kształtotwórczym". Jeżeli ktoś myśli, że zaraz zadzwoni telefon od konkretnej osoby, i to się rzeczywiście wydarza, to nie jest to forma telepatii, ale fakt że obie osoby "dostrojone" są do pola morfogenetycznego i tak samo jak beż żadnej intencji sprawczej (chciałbym żeby A. zadzwonił) jedna osoba wyczuwa, że ktoś zadzwoni, tak samo i druga bez żadnego odbierania intencji (chyba B. potrzebuje, bym zadzwonił) po prostu odczuwa potrzebę komunikacji z A. Synchroniczność, gdzie nie ma "telepatycznej" przyczyny i skutku.

Tak to zachodni sposób widzenia świata, zarówno z pozycji nauk humanistycznych, nauk ścisłych, jak i tzw. paranauk splata się i pokrywa i wykazuje wielkie podobieństwo do nienaukowych i mistycznych wielkich koncepcji z całego świata powstałych w starożytności.
Zrobiłem dużo uproszczeń i skrótów, ale musiałem poświęcić rzetelność opisu, ze względu na brak takiej ilości czasu, która pozwoliłaby opisać wszystko jaśniej i obszerniej.

Starczy?

Lech
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość Wyślij email
Lech




Dołączył: 13 Lut 2009
Posty: 348
Post zebrał 0.000 mBTC

PostWysłany: 14:17, 10 Mar '09   Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Aha, zapomniałem napisać, jak się to ma do tzw. NWO?

Otóż zgodnie z tym co napisałem, że obecny "konflikt" i "walka" toczą się przede wszystkim w sferze wartości, nasza sytuacja badaczy i obserwatorów zjawisk wygląda analogicznie jak sytuacja osoby odczytującej z losowego ułożenia monet "wyższego porządku". Z chaosu spraw i rzeczy, które się dzieją (a trzeba tu wspomnieć, że "dzieją się" wszystkie możliwe rzeczy na raz i nasza aktywność jest również "dzianiem się"), z przypadkowej mozaiki zdarzeń, nam jawi się obraz posępnego NWO, które chce zdominować świat. Znaczy to ni mniej ni więcej, że "wyższy porządek" determinuje zarówno nasze postrzeganie, jak i same zdarzenia, które postrzegamy. Czyli NWO jest jednocześnie bytem intencjonalnym i realną siłą. Odzwierciedla nasze lęki, ale i dobrze świadczy o poziomie świadomości. Znaczy to, że sama świadomość bytu pod nazwą NWO, jest swoistym lekarstwem na skutki niesione przez istnienie tego bytu. Jeżeli się żyje zgodnie i w sposób dostrojony do sfery wartości.

Lech
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość Wyślij email
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Prawda2.Info -> Forum -> Autorskie Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz moderować swoich tematów


Władca Marionetek
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group.
Wymuś wyświetlanie w trybie Mobile