Polakowi z Belfastu Piotrowi P. postawiono zarzut uprawiania marihuany w celach zarobkowych. Oskarżony bronił się mówiąc, że jest prepersem - człowiekiem, który zbiera zapasy by przygotować się na Apokalipsę. Sędzia była pod wrażeniem przygotowania Polaka.
W mieszkaniu Polaka znaleziono 74 krzaczki marihuany.
Piotr P. - 28-latek, opisywany jako "inteligentny i uprzejmy" przez sąsiadów - w sądzie bronił się sam.
W jego mieszkaniu znaleziono dwa pokoje pełne krzaczków marihuany, suszarkę do ziół, liczne wagi i lampy grzewcze, a także £15,000 w gotówce.
Postawiono mu więc zarzut handlowania nielegalnymi substancjami w celach zarobkowych.
Polak przyznał się jedynie do uprawy rośliny, twierdził jednak, że robił to na własny użytek.
Wymienił liczne korzyści zdrowotne z korzystania z narkotyku oraz wyjaśnił, że niedługo planuje wrócić do Polski by zająć się chorującą na raka matką. Liczbę krzaczków tłumaczył charakterem "preppersa", a gotówkę w mieszkaniu - nieufnością do banków w czasie kryzysu gospodarczego.
Sędzia Gemma Loughran była pod dużym wrażeniem przygotowania Polaka i powiedziała mu: "Niektórzy prawnicy mogliby brać z ciebie przykład".
No i niech mi ktos jeszcze powie, ze wyjechaly same bezmozgie dresy! Pewnie mu dowalili za "nieufnosc do bankow"
_________________ "Na szczęście wszelakie - serce trza mieć jednakie" J.Kochanowski
Sześcioletni Max Gudaniec od pięciu i pół roku cierpi na padaczkę lekooporną (tzw. zespół Westa). Pomimo stosowania różnych leków chłopiec miewał po kilkaset napadów dziennie. Sytuacja była tak zła, że trzeba było go wprowadzić w stan śpiączki farmakologicznej. Stan zdrowia Maksa znacznie poprawiła dopiero terapia marihuaną leczniczą prowadzona przez dr. Marka Bachańskiego w Centrum Zdrowia Dziecka. Mimo wyraźnych efektów takiego leczenia dyrekcja CZD złożyła na lekarza donos do prokuratury.
Druzgocąca wiadomość
Dr. Bachańskiemu zarzuca się, że swoich małoletnich pacjentów mógł narazić na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia albo ciężkiego uszczerbku na zdrowiu. Leczenie pochodnymi marihuany dyrekcja nazwała wręcz nielegalnym eksperymentem medycznym. Drugi zarzut placówki dotyczy prowadzenia badań klinicznych bez uzyskania świadomej zgody osoby uczestniczącej w badaniu lub jej ustawowego przedstawiciela oraz prowadzenia badań wbrew przepisom ustawy Prawo farmaceutyczne.
Lekarz zdecydowanie odparł zarzuty, wskazując, że kurację marihuaną leczniczą prowadził od 10 miesięcy i w tym czasie nikt z kierownictwa CZD nie zgłaszał zastrzeżeń do jego pracy. „Dołożyłem wszelkich starań, aby terapia była skuteczna i bezpieczna dla moich pacjentów, o czym niezbicie świadczy stan ich zdrowia”, czytamy w oświadczeniu opublikowanym przez dr. Bachańskiego.
Jak całe to zamieszanie odebrali najbardziej zainteresowani, czyli rodzice ciężko chorych dzieci? – To wręcz druzgocąca wiadomość, a przy tym kompletnie niezrozumiała decyzja. Terapia marihuaną leczniczą przynosi wręcz niewiarygodny postęp w rozwoju Maksa. Prawie opanowała jego padaczkę – mówi „Angorze” Dorota Gudaniec, mama chłopca.
Opowiada, że przed zastosowaniem medycznej marihuany Max był niczym laleczka: – Nie wyrażał żadnych emocji, żadnych potrzeb. Po prostu żył i na tym kończyła się jego rola. Teraz chłopiec już prawie siedzi, pije, komunikuje płaczem, że ma pełną pieluchę lub chce pić. Ma też swoje ulubione zabawki.
Max był pierwszym w Polsce pacjentem legalnie leczonym marihuaną. Oznacza to, że miał swojego lekarza prowadzącego, terapia była w pełni monitorowana i zastosowano wszystkie potrzebne procedury. A te oczywiście nie są proste.
Absurdalne procedury
Żeby prowadzić terapię za pomocą medycznej marihuany, lekarze każdorazowo muszą występować o tzw. import docelowy, czyli sprowadzenie leku z zagranicy dla konkretnego pacjenta. Taki import realizowany jest na podstawie szczegółowych i zweryfikowanych zaleceń lekarza. W przypadku Maksa wniosek musiał być potwierdzony przez konsultanta w dziedzinie neurologii dziecięcej, a następnie został skierowany do akceptacji przez ministra zdrowia. Po wydaniu zezwolenia na sprowadzenie leku lekarz wypisał receptę, która została zrealizowana w holenderskiej aptece. Dr Bachański był pierwszym lekarzem, który nie bał się wdrożyć procedury importu docelowego.
Dla Marka Balickiego, byłego ministra zdrowia, poziom skomplikowania tego procesu jest absurdalny. – Marihuana to lek bezpieczny, skuteczny i tani – dodaje. Dlatego, jak mówi Dorota Gudaniec, Max z pewnością nie jest pierwszym pacjentem leczonym marihuaną. – Znam kilkaset przypadków nielegalnych. A tak naprawdę może ich być kilka, kilkanaście tysięcy, bo ludzie się boją, że popełniają przestępstwo, i nie chcą się do tego przyznać – sugeruje.
Olejem konopnym z sukcesami leczony jest m.in. cierpiący na glejaka czwartego stopnia Jakub Bartol. Na informacje dotyczące medycznych właściwości marihuany natrafił jego ojciec, Hubert. Stało się to tuż po tym, kiedy lekarka prowadząca chemioterapię Jakuba poinformowała go, że dalsze leczenie syna tą metodą jest bezcelowe. Mężczyzna skonsultował się ze specjalistami ze Stanów Zjednoczonych, Kanady i Izraela, którzy specjalnie dla Jakuba ułożyli plan leczenia konopiami indyjskimi. Efekty okazały się spektakularne.
– Jestem ojcem pierwszego w tym kraju i, z moich wiadomości, w Europie chłopaka wyleczonego z glejaka za pomocą oleju z kwiatów konopi indyjskich – mówi Hubert Bartol. – To lek o najsilniejszych właściwościach leczniczych, z jakimi kiedykolwiek się spotkałem, i chyba generalnie, jaki istnieje na świecie.
Dystans lekarzy
Niestety, lekarze do możliwości leczenia za pomocą marihuany cały czas podchodzą z dystansem. – Istnieją przesłanki wskazujące na możliwe działanie przeciwnowotworowe, jednak nie dysponujemy badaniami, które pozwalałaby wysnuć jednoznaczny wniosek. Wciąż konieczne jest prowadzenie dalszych badań klinicznych – wyjaśnia dr Jerzy Jarosz, lekarz w Hospicjum Onkologicznym św. Krzysztofa w Warszawie. – Ale wiadomo, że w pewnych schorzeniach – trudno leczącej się padaczce u dzieci, jaskrze, stwardnieniu rozsianym – takie leczenie można podjąć – kontruje dr Bachański. Dr Jarosz zresztą też ma nadzieję, że w przyszłości pojawią się leki przeciwnowotworowe na bazie marihuany.
Warta odnotowania jest jeszcze jedna kwestia. Jak zauważa portal Wiadomości24.pl, w Polsce współczynnik adekwatności leczenia bólu (adekwatność ilości leków w stosunku do potrzeb) wynosi 0,2. W krajach wysoko rozwiniętych współczynnik ten waha się od 1 do 2. Jesteśmy też sklasyfikowani za takimi krajami jak Rumunia, Czechy i Węgry. Co więcej, z danych z lat 2006-2010 wynika, że wskaźniki te w Polsce ciągle się pogarszają. Czemu więc nie ulżyć naszym pacjentom za pomocą środka, który z sukcesami stosowany jest w większości krajów europejskich?"
Doktor Bachański, który leczył pacjentów Centrum Zdrowia Dziecka medyczną marihuaną, został zwolniony z pracy. Informację potwierdziła rzeczniczka placówki.
Pierwszą informację o zwolnieniu lekarza dostaliśmy na Kontakt24. Doktor Marek Bachański od blisko roku prowadził w Centrum Zdrowia Dziecka eksperymentalną terapię leczenia dzieci z padaczką środkami zawierającymi medyczną marihuanę.
Pod koniec lipca dyrekcja placówki zawiesiła prowadzone przez niego badania. Spotkało się to z dużym sprzeciwem rodziców małych pacjentów.
We wtorek rzeczniczka Centrum Zdrowia Dziecka potwierdziła, że dr Bachański nie pracuje już w Instytucie.
- Został zwolniony wczoraj – przekazała Joanna Komolka.
Rzeczniczka nie chciała udzielić informacji na temat powodu zwolnienia, bo – jak powiedziała - nie jest do tego upoważniona. Tłumaczyła także, że takie informacje są objęte prawem pracy i media może poinformować jedynie sam dr Bachański.
Marihuana w Australii może stać się lekarstwem. Rząd chce umożliwić terapię pochodnymi konopi. To lekarz miałby zdecydować jaki narkotyk przyjmie pacjent.
Kanada legalizuje indywidualną uprawę marihuany do celów medycznych TMS 28 lutego 2016
Sąd Federalny w Vancouver orzekł, że wprowadzona w 2013 r. regulacja zezwalająca na uprawę marihuany do celów medycznych jedynie licencjonowanym firmom łamie prawa pacjentów.
Regulacja wprowadzona w 2013 przez rząd Stephena Harpera (konserwatysta) powodowała zbyt wysoką cenę leku nie pozwalając swobodny na dostęp do wszystkich odmian marihuany oraz odpowiednie jej dawkowanie.
Jednocześnie sąd zawiesił orzeczenie na 6 miesięcy dając liberalnemu rządowi Justina Trudeau czas na wprowadzenie zmian legislacyjnych. Nadto rząd ma miesiąc na apelację od orzeczenia.
Jednak Trudeau ubiegając się o funkcję szefa Partii Liberalnej, jak i startując w październiku 2015 roku w wyborach deklarował poparcie dla legalizacji użycia i obrotu marihuaną do celów rekreacyjnych. Argumentował że inspiruje się przykładami Kolorado i Waszyngton DC, a legalizacja zmniejszy przestępczość i utrudni dostęp do marihuany dzieciom.
Sąd stwierdził że „cannabis może być produkowany w sposób całkowicie bezpieczny i wolny”, a wpływ jego uprawy przez pacjentów na bezpieczeństwo publiczne jest ograniczony. Na wstępie liczącego ponad 100 stron orzeczenia sędzia podkreślił że nie jest ono równoznaczne z komercjalizacją, lub legalizacją marihuany. Zaznaczył, że musiał z rozwagą i sceptycyzmem rozpatrywać świadectwa ekspertów, gdyż podchodzili oni do sprawy z „religijnym ferworem”.
-To jest, cholera, całkiem ekscytujące powiedziała mediom Sandra Colosanti, mieszkanka Kolumbii Brytyjskiej, która pomagała przygotowywać wniosek sądowy. Wymagało to wielkiego wysiłku pacjentów. Byli pacjenci trwale niepełnosprawni i nadal składali się po 5 dolarów”
Medyczna marihuana jest legalna w Kanadzie od 2001 roku. Przed 2013 rokiem można było ją uprawiać indywidualnie, jeśli posiadało się pozwolenie. Orzeczenie dotyczy 28 tysięcy osób, które takie pozwolenie uzyskały, pozostali pacjenci będą musieli czekać 6 miesięcy na regulację rządu. Odrzucenie federalnej legislacji dotyczącej marihuany powoduje konieczność szybkiego unormowania tej dziedziny życia gdyż ważność utraciły rządowe zalecenia dotyczące wystawiania recept na cannabis. Ci którzy będą uprawiali i palili lub spożywali marihuanę bez recept nadal będą ryzykowali zarzuty kryminalne.
W prowincji Kolumbia Brytyjska, gdzie mieści się Vancouver sytuacja jest odmienna od reszty Kanady.
W samym Vancouver istniało do niedawna 100 sklepów sprzedających marihuanę, większość z nich bez pozwoleń. Jednak miejscowa policja nie zamykała ich, chyba, że otrzymała wiadomość, że sprzedaje się ją dzieciom.
W czerwcu 2015 roku miasto zaczęło wydawać licencje na sprzedaż marihuany i zamykać istniejące sklepy. Stworzono też strefy – sklepy muszą znajdować się 300 metrów od szkół, domów kultury oraz placów i siebie nawzajem. Do końca lutego 2016 wydano 14 pozwoleń na tą typu działalność spośród 176 wniosków. Pozostałe znane władzom punkty dystrybucji marihuany mają być zamknięte w przeciągu pół roku. Terry Lake minister zdrowia Kolumbii Brytyjskiej stwierdził, że jest za sprzedażą marihuany w sklepach z alkoholem.
Po orzeczeniu akcje 29 legalnych producentów marihuany w Kanadzie zniżkowały.
Marihuana. Nie taka straszna, jak mówią? 7 maja 2016
Nad leczniczym działaniem marihuany i jej legalizacją dyskutuje się na całym świecie. Gościa Dzień Dobry TVN psychofarmakologa, neurobiologa prof. Jerzego Vetulaniego zapytaliśmy, czym jest marihuana i skąd bierze się do niej taka niechęć.
Jakiegoś mutanta w końcu tak. Póki co urzędy patentujące śmieją się przy takich próbach, ale w USA już pewne rzeczy "przechodzą", jak zboże Monsanto. Dążą do patentu na "życie" - przykładowo gen "chroniący" przed rakiem.
To nie o to chodzi. Tytoniu nikt przecież nie opatentował. Poza tym są rożne odmiany konopi z rożna zawartością THC, czylo wojna patentowa byłaby w pełni...
Gdyby wyroby z konopi byłyby w kiosku tak jak papierosy, to ludzie nie kupowaliby papierosów. Konopie dłużej działają. Ponadto poza używkowym charakterem one nadają się no produkcji mebli i ogólnie jako zamiennik drewna. Zbyt dużo rózne korporacje mogłyby stracić na ich legalizacji, więc idą w zaparte.
niner wypierdalaj na konopiach tez sie nie znasz. nie chodzi o modyfikacje do wysokiej zawartosci thc, tylko o wyodrebnienie zwiazku CBD, ktory ma wlasciwosci lecznicze. w zasadzie to juz to zrobili bo modyfikowanie marihuany nie jest wcale nie wiadomo jakim wyczynem.
Dołączył: 20 Sie 2005 Posty: 20414
Post zebrał 0.000 mBTC Podarowałeś BTC
Wysłany: 08:32, 10 Lip '16
Temat postu:
Monsanto, Bayer, and the Push for Corporate Cannabis
As detailed in my recent article “The War on Weed is Winding Down,” the health benefits of cannabis are now well established. It is a cheap, natural alternative effective for a broad range of conditions, and the non-psychoactive form known as hemp has thousands of industrial uses.
At one time, cannabis was one of the world’s most important crops. There have been no recorded deaths from cannabis overdosein the US, compared to about 30,000 deaths annually from alcohol abuse (not counting auto accidents), and 100,000 deaths annually from prescription drugs taken as directed.
Yet cannabis remains a Schedule I controlled substance (“a deadly dangerous drug with no medical use and high potential for abuse”), illegal to be sold or grown in the US.
Powerful corporate interests no doubt had a hand in keeping cannabis off the market. The question now is why they have suddenly gotten on the bandwagon for its legalization.
According to an April 2014 article in The Washington Times, the big money behind the recent push for legalization has come, not from a grassroots movement, but from a few very wealthy individuals with links to Big Ag and Big Pharma.
Rozmowa z dr n. med. Dorotą Rogowską-Szadkowską o tym,
dlaczego wokół marihuany narosło tyle mitów i kto na tym korzysta
PAWEŁ WALEWSKI: - Rzecznik praw obywatelskich właśnie
wytknął ministrowi zdrowia, że mimo zasługującej
na aprobatę decyzji o objęciu refundacją leków z kanabinoidami,
sprowadzanych do Polski dla konkretnych pacjentów,
problem dostępu do marihuany medycznej wciąż
nie jest rozwiązany. Sądzi pani, że kiedyś będzie?
DOROTA ROGOWSKA-SZADKOWSKA: - Bardzo bym chciała, ale
wątpię, czy decydentom uda się spojrzeć na te kwe stie bez
ideologicznego balastu, mając na uwadze jedynie dobro pacjentów,
a nie przecinające się interesy wielu środowisk. Pięć
lat zajęło mi rozwiązywanie zagadki, dlaczego medycyna nie
potrafi dać jasnej odpowiedzi na pytanie, czy znana od tysiącleci
marihuana to lek, narkotyk czy może zwykła szarlataneria?
Po prostu rośliny nie można sprywatyzować, więc nikomu nie
zależy na tym, by ją docenić.
Stąd tytuł pani książki: "Medyczna marihuana
- historia hipokryzji", ale czy wszyscy są zakłamani?
Politycy, lekarze, przemysł farmaceutyczny . . . Nawet niektóre
stowarzyszenia pacjentów, które widzą interes w popieraniu
sponsorów promujących tylko własne produkty. Im bardziej
przy pisaniu wgłębiałam się w tło rozmaitych decyzji lub
sprawdzałam okoliczności ich zaniechania - nie w Polsce, ale
w różnych krajach na świecie - okazywało się, że nic nie działo
się przypadkiem, a rozmaite przekłamania są na rękę przeciwnikom
przyznania marihuanie statusu leku.
Jakieś konkrety?
W Kalifornii przeciwko legalizacji marihuany w 1996 r. gremialnie
opowiedzieli się pracownicy więziennictwa, a akurat
w tym stanie USA prywatnych więzień jest bardzo dużo.
Czy dlatego, że chcieli kogokolwiek uchronić przed rzekomą
szkodliwością zioła? Ależ skąd, oni nie chcieli pozbawiać się
najtańszej siły roboczej. Bo więzień złapany za posiadanie marihuany
jest idealny: nieagresywny, czysty, do roboty daje się
łatwo zagonić, więc generuje dodatkowe zyski.
Pani zdaniem za decyzjami o zaliczaniu konopi
do narkotyków nie stoją względy medyczne?
Ludzie potępili coś, o czym nie mieli pojęcia.
Na łamach prestiżowego czasopisma "New England Journal
of Medicine" dwóch profesorów neurologii, specjalizujących
się w padaczce, podsumowało obecny stan wiedzy na temat
roli kanabinoidów w leczeniu tej choroby i stwierdziło,
że nie można formułować wiarygodnych wniosków,
potrzeba dalszych badań.
Chyba pan nie wie, że zarówno prof. Daniel Friedman, jak
i Orrin Devinsky zaangażowani są w badania leków zawierających
kanabinoidy. Popierają ekstrakty z marihuany i umniejszaj
ą rolę j ej samej . A dlaczego nazwa rodzajowa S ativexu,
leku będącego mieszaniną ekstraktu pochodzącego z dwóch
o dmian konopi, brzmi nabiximole? Aby, broń Boże, nikt nie
skojarzył go z kanabinoidami, bo z punktu widzenia producenta
lepiej odciąć się od taniej rośliny i sprzedawać swój produkt,
który z niej pochodzi, za dużo większe pieniądze. I to też
jest hipokryzja.
A nie teoria spiskowa?
W dzisiejszym świecie, aby jakakolwiek substancja mogła
okazać się przydatnym lekiem, musi przejść wiarygodne badania
kliniczne. Takich badań nie ma, bo ktokolwiek byłby nimi
zainteresowany, czeka go droga przez mękę przy zdobywaniu
wymaganych pozwoleń - nie tylko od instytucji medycznych,
ale też agencji nadzorujących politykę antynarkotykową. Lekarze
nie chcą się narażać, niedawne wyrzucenie z pracy w Centrum
Zdrowia Dziecka dr. Marka Bachańskiego jest dla nich
wyjątkowo skutecznym ostrzeżeniem. Kto finansuje badania?
Przemysł farmaceutyczny. Przykład Sativexu dobitnie wskazuje,
że producent tego preparatu zdegradował roślinę, którą
wykorzystuje, do statusu rzekomo niebezpiecznego leku, ale
ekstrakt z niej opatentował i podniósł do godności dającego się
sprzedawać bardzo drogiego dobra.
Dlaczego nikt nie widzi w tym obłudy?
W tym właśnie tkwi nasza hipokryzja. Jeden z holenderskich
lekarzy sprzedaż drogich leków zawierających wyciągi
z marihuany, przy jednoczesnym zakazie j ej stosowania,
p orównał do sytuacji, w której zakazano by j edzenia cytryn
i grejpfrutów, ale z ezwolono na p rzyjmowanie wit aminy
C wyłącznie w tabletkach produkowanych przez firmy
farmaceutyczne.
Może gdyby nie długa historia rekreacyjnego używania
marihuany i naznaczenie jej piętnem "diabelskiego zioła",
stosunek lekarzy i polityków byłby inny?
Odpowiedzialni za tę mistyfikację są zarówno jedni, jak
i drudzy. Prof. Donald Abrams z Kalifornijskiego Uniwersytetu
w San Francisco pytał zwierzchników, którzy zabraniali
mu przez długie lata badań nad marihuaną: jeśli masz pod ręką
coś, co hamuje wymioty, poprawia apetyt, nastrój, czyni szczęśliwymi
ludzi w terminalnym stadium choroby, na przykład
raka lub AIDS, to dlaczego jest to złe? Mnie się wydaje, że łatwiej
rządzić ludźmi smutnymi, nieszczęśliwymi, wystraszonymi.
Purytanie boją się najbardziej tego, że ktoś obok może
być szczęśliwy.
Czy jednak nie są zasadne obawy, że legalizacja medycznej
marihuany przyczyni się do zwiększenia użycia rekreacyjnego,
a w konsekwencji otworzy furtkę do zainteresowania
silniejszymi narkotykami?
Kolejny fałsz. Holendrzy zbadali, że utrzymywanie marihuany
na liście środków zakazanych to raczej furtka dla dilerów. Bo dilerowi
bardziej opłaca się sprzedawać za grubsze pieniądze twarde
narkotyki niż zakazaną marihuanę, więc będą j e proponować
tym, którzy się do nich zgłoszą. Po zalegalizowaniu marihuany
w pięciu stanach USA spadła sprzedaż alkoholu, co przełożyło
się na poprawę bezpieczeństwa na drogach i spadek rozbojów.
Śmiertelność spowodowana przedawkowaniem opioidowych
leków przeciwbólowych, przepisywanych na recepty w latach
1999-20 10, zmniejszyła się o 24,8 proc. w porównaniu ze stanami,
gdzie stosowanie marihuany w celach medycznych jest nielegalne.
Chcę wyraźnie podkreślić, że marihuanę w celach terapeutycznych
pali się zwykle inaczej niż dla rekreacji. I decydujący nie
jest sam ten czy inny ekstrakt, lecz - tak jak w większości leków
pochodzenia roślinnego - również inne składniki: terpenoidy,
flawonoidy, którym przypisuje się działanie lecznicze
Zlikwidowali dwie plantacje konopi indyjskich 23.09.2016
Śląscy policjanci zwalczający przestępczość pseudokibiców zatrzymali dwóch mężczyzn, który w Jaworznie zorganizowali plantacje konopi indyjskich. W specjalnie przystosowanej wynajętej hali i opuszczonym domu krewnej jednego ze sprawców, stróże prawa odkryli prawie 800 krzaków nielegalnej rośliny, namioty termiczne i inny sprzęt służący do uprawy konopi. Susz marihuany uzyskany z zabezpieczonych roślin wart byłby na czarnym rynku nawet 600 tys. zł.
Policjanci z Wydziału do Spraw Zwalczania Przestępczości Pseudokibiców KWP w Katowicach od pewnego czasu „interesowali” się 30-letnim mieszkańcem Jaworzna. Podejrzewali, że sympatyk jednego ze śląskich klubów piłkarskich może zajmować się produkcją narkotyków.
Gdy śledczy ustalili, że mężczyzna ten wynajął w Jaworznie pewną halę produkcyjno-magazynową, postanowili sprawdzić, jaką „działalność” w niej podjął. Zgodnie z podejrzeniami okazało się, że mało legalną. W hali stróże prawa odkryli 608 krzewów konopi indyjskich oraz 9 namiotów termicznych wraz z wyposażeniem służącym do uprawy nielegalnych roślin.
Policjanci ustalili również, że 30-latek „zaopiekował” się w Jaworznie opuszczonym domem swojej krewnej. Po sprawdzeniu okazało się, że w nim również zorganizował nielegalną plantację. Policjanci odkryli tam 5 namiotów termicznych, w których znajdowało się 186 krzewów konopi indyjskich. Dom, podobnie jak halę, specjalnie przystosował na swoje potrzeby. Zamurował okna, uszczelnił i zadbał, aby nikt z sąsiadów nie przypuszczał nawet, że prowadzona tam jest jakakolwiek nielegalna działalność. Aby nie wzbudzić podejrzeń dużym poborem prądu związanym z prowadzoną plantacją w opuszczonym domu i jednocześnie zaoszczędzić, energię pobierał o ominięciem licznika.
W całym przedsięwzięciu 30-latkowi pomagał o 4 lata starszy kolega - również mieszkaniec Jaworzna związany ze środowiskiem pseudokibiców. On także został zatrzymany.
Policjanci ustalili, że susz uzyskany z zabezpieczonych roślin wart byłby na czarnym rynku nawet 600 tys. zł.
Za produkcję narkotyków mężczyznom grozi kara do 8 lat więzienia. O tym, czy zostaną tymczasowo aresztowani, dzisiaj zdecyduje sąd. Sprawa ma charakter rozwojowy i niewykluczone są kolejne zatrzymania.
Idą zmiany. Nielegalnie uprawiał marihuanę, sąd go nie ukarał 01.10.2016
fot. pixabay
Malborski sąd rozpatrujący sprawę mężczyzny, który uprawiał nielegalnie marihuanę postanowił, że odstąpi od kary więzienia. Nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie to, że polskie prawo przewiduje coś innego.
Prokuratura w Malborku oskarżyła jednego z mieszkańców powiatu nowodworskiego o nielegalną uprawę marihuany oraz posiadanie znacznej ilości używki (ponad 170 gramów). Polskie prawo przewiduje w takich przypadkach karę nawet do kilku lat pozbawienia wolności. Wszystko wskazywało, że oskarżony mężczyzna kilka następnych lat swojego życia spędzi za kratkami, jednak sąd nieoczekiwanie zdecydował inaczej.
Wszystko przez to, że podczas procesu okazało się, że oskarżony mężczyzna jest chory na raka, a marihuana służy mu do walki z chorobą i bólem jaki jej towarzyszy.
– O tym, że marihuana może pomóc jako środek przeciwbólowy, mąż dowiedział się z rozmów z lekarzami oraz z internetu. Rozpoczął uprawę, aby uzyskać marihuanę. Nikomu jej nie użyczał, miał ją tylko na własny użytek. Nikt więcej tego nie spożywał. Zauważyłam, że marihuana działa korzystnie, mąż przybrał na wadze, nie ma też bólów – zeznawała w sądzie żona walczącego z rakiem od siedmiu lat mężczyzny.
Sąd wziął to pod uwagę i stwierdził, że przestępstwo ma niską szkodliwość społeczną a wina jest niewielka. Postępowanie zostało warunkowo umorzone na okres próby wynoszący 1 rok.
Marihuana na działce należącej do męża Gronkiewicz-Waltz. "Ponad pół tysiąca krzewów" 04.10.2016
"Do obrotu mogło trafić nawet 12 kilogramów marihuany"
Fot. Policja
Ponad pół tysiąca krzewów konopi indyjskich znaleziono na działce należącej do męża prezydent stolicy Hanny Gronkiewicz-Waltz. Według policjantów plantacja pod Sochaczewem jest jedną z większych znalezionych w tym roku na Mazowszu.
Plantację konopi indyjskich zlikwidowali sochaczewscy policjanci w miniony piątek. Jak informują, na jednej z rozległych posesji, w otoczeniu gęstych zarośli rosło dokładnie 552 krzewy konopi indyjskich o wysokości od 60 do 160 cm. Oznacza to, że do obrotu mogło trafić nawet 12 kilogramów marihuany. Funkcjonariusze, wykorzystując psa tropiącego, dotarli i zatrzymali dwóch, 32-letnich mężczyzn.
Działka w spadku
Jak informuje TVN Warszawa, współwłaścicielem działki, na której odkryto plantację, jest Andrzej Waltz, mąż prezydent Warszawy. Agnieszka Kłąb, rzeczniczka ratusza zapewnia, że Andrzej Waltz nie ma z przestępczym procederem nic wspólnego. - Działka od wielu lat jest w rodzinie państwa Waltzów, mąż Hanny Gronkiewicz-Waltz otrzymał ją w spadku i stanowi odrębność majątkową (dlatego nie znajdziemy jej w oświadczeniu majątkowym pani prezydent - dop. red.). - Teren nie jest ogrodzony ma ogrodzenia, a mąż Hanny Gronkiewicz-Waltz bywa tam raz w roku - mówi Kłąb.
Uprawiali sąsiedzi
Dodaje, że Andrzej Waltz złożył już odpowiednie wyjaśnienia na policji w tej sprawie. Nadkomisarz Alicja Śledziona, rzeczniczka komendanta wojewódzkiego policji w Radomiu poinformowała, że hodowlą zajmowali się mężczyźni, mieszkający w sąsiedztwie działki męża pani prezydent. Jeden z nich przyznał się już do winy.
Za prowadzenie nielegalnej uprawy konopi może grozić nawet do 8 lat pozbawienia wolności.
Important state ballots approved important changes such as marijuana laws and gun control.
As the eyes of the world were squarely focused on Donald Trump’s unexpected election victory on Tuesday, a number of important ballot votes were held across the U.S. where at least three more states have legalized marijuana.
Marijuana
California, Massachusetts and Nevada all approved the legalization of recreational marijuana for adults. The vote means that marijuana will now be regulated and taxed much like legal alcohol and tobacco in these states.
Arizona rejected legalizing the drug, while in Maine, results are tight with pro-legalisation supporters claiming a narrow victory.
In California, Proposition 64 was passed by at least 55 percent of voters with 44 percent of voters opposing the ballot, results from Wednesday morning indicated with more than 90 percent of areas reporting. A similar ballot was defeated by the state in 2010.
Washington State, Colorado, Oregon, Alaska and the District of Columbia have already legalized the substance.Today's changes are set to create a major commercial industry estimated to hit US$50 billion in the next decade with the drug across the western seaboard of the U.S.
Nearly half of the U.S. has now legalized marijuana in one form or another, be it recreationally or medically.
Amerykanie legalizują marihuanę w kolejnych trzech stanach 10.11.2016
Źródło: 123rf.com
Przy okazji wyborów prezydenckich, w kilku amerykańskich stanach odbyły się referenda w sprawie zezwolenia na stosowanie suszu z konopi indyjskich. Tym razem o zdanie w sprawie dostępności marihuany zapytano mieszkańców Kalifornii, Nevady i Massachusetts. We wszystkich referendach zwyciężyli zwolennicy legalizacji.
Oznacza to, że marihuanę będzie można wykorzystywać w ramach terapii medycznych, na przykład onkologicznych lub neurologicznych, w niemal połowie stanów. Rekreacyjne korzystanie z marihuany jest dozwolone we wszystkich stanach na pacyficznym wybrzeżu Ameryki Północnej.
Po wyborze na prezydenta Donalda Trumpa, pojawiło się pytanie, co na temat legalizacji sądzi nowy przywódca USA. Przypomniano, że w 1990 roku twierdził, że wojna z narkotykami to "żart" i należy zalegalizować wszystkie narkotyki i w ten sposób odebrać zyski kartelom. Zyski z podatków pozyskane z ich sprzedaży proponował przeznaczać na edukację społeczeństwa w zakresie narkotyków.
Teraz kontrowersyjny miliarder złagodził nieco swoje stanowisko i twierdzi, że każdy stan powinien sam kształtować swoją politykę w tym zakresie. Podobnie jest w Unii Europejskiej, gdzie są kraje takie jak Holandia czy Czechy, które zalegalizowały marihuanę jako używkę i są kraje, takie jak Polska, których politycy uwielbiają alkohol i uważają, że zamiast spożywać susz roślinny wszyscy powinni pić wódkę, najlepiej w dużych ilościach, a legalizacja marihuany mogłaby stanowić poważny problem dla ich ukochanych gorzelni.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz moderować swoich tematów