Polecam świetny artykuł pana Wojciecha Czarnieckiego:
Omnipotenci
Kryzys poderwał PIS do ofensywy propagandowej. Tym razem wykroczono poza zwyczajową krytykę braku działań ze strony PO i zaproponowana pakiet „narzędzi”, które zdaniem PIS powinny być użyte dla wsparcia gospodarki. Stworzenie zwane politykiem, ma nieodpartą potrzebę wypowiadania się na każdy temat, w każdych okolicznościach, wychodząc z słusznego skądinąd przekonania, że polityk którego nie słychać nie istnieje w świadomości wyborców. Zarzut braku działań ze strony rządu jest absurdalny wobec faktu, iż właśnie nadmiar działań rządów ( redystrybucja nadwyżek z dziedzin o wysokiej efektywności do dziedzin o ujemnej stopie zwrotu) do spółki z bankami centralnymi jest przyczyną rozlewającego się kryzysu finansowego (mechanizm opisałem w artykule „Ucieczka do nikąd”). W tym przypadku popuszczanie pary w gwizdek ze strony PO jest najlepszą strategią z możliwych. Natomiast PIS-owski program wspierania gospodarki to przejaw etatystycznego przekonania o nieograniczonych zdolnościach sprawczych rządu. Zwykle słyszymy narzekania na deficyty pieniężne, żaden nie piśnie, iż brakuje mu rozumu. Nie słyszałem by któryś z nich przyznał się że w jakiejś sprawie nie będzie się wypowiadał bo się na tym nie zna.
Powie ktoś, że stanowiska wypracowują doradcy będący autorytetami w poszczególnych naukach. W ciągu ostatnich stu lat w naszej ekonomii dominował Keynesowski socjalizm z 40 letnią przerwą na marksistowską mieszankę firmowaną przez Langego. Wyjątkiem była tzw. Szkoła Krakowska (Adam Krzyżanowski, Adam Heydel) zepchnięta w cień przez dominujących etatystów. Trudno się więc dziwić, że różnice między specjalistami sprowadzają się wyłącznie do zalecanych sposobów interwencji rządu. Model którymi posługują się specjaliści ignoruje fakt, że wybory konsumentów są efektem ich indywidualnych skal wartości. Skale te są nieporównywalne i mniej lub bardziej zmienne pod wpływem różnych indywidualnych okoliczności. To powoduje, że nigdy nie mamy pewności z jakim przyjęciem spotka się nowy produkt, nowa sztuka, książka, nowe poglądy. Do pewnego stopnia można wspomagać się reklamą, ale to tylko przesuwa problem na wyższy poziom, bo dalej nie jesteśmy pewni jaki rodzaj reklamy będzie skuteczny. W świecie nieokreśloności i permanentnej niepewności każde działanie obciążone jest ryzykiem. Za większością zrealizowanych pomysłów stała wiara w sukces a nie racjonalne, do końca uzasadnione przesłanki. Dlatego ciągle rosną majątki 100 najbogatszych ludzi świata tylko, że to nie ci sami co byli poprzednio, majątek wielu z nich „wyparował”. Nawet w okresie koniunktury, każdego dnia powstaje tysiące nowych firm i równocześnie plajtuje porównywalna ilość projektów nietrafionych. I na nic się zda pomoc państwa, przykładem niech będzie los technicznych cudeniek-samolotu „Concord” , sieci telefonii satelitarnej „Irydium” tunelu pod kanałem La Manche. Mimo potężnego wsparcia ze strony rządów nie osiągnęły one oczekiwanej rentowności.
Dlatego zapytam skąd rząd będzie wiedział które przedsiębiorstwa wpadły w kłopoty bo konsumenci wstrzymali się od zakupu ze względu na kryzys, a które kierując się fałszywymi informacjami z rynku w okresie boomu zainwestowały w nierentowną produkcję. Jedynym sposobem by to sprawdzić jest zmniejszenie obciążeń podatkowych bo tylko konsumenci potrafią wskazać jakie są ich względnie trwałe preferencji i które przedsiębiorstwa zasługują na pomoc.
Polityką zajmują się ludzie z przedziału cwaniak-pożyteczny ideowy idiota. Bywa, że ci co uważa się za cwaniaków pełnią faktycznie rolę pożytecznych idiotów. Bo pozory biorą za rzeczywistość, bo zadawalają się prostymi wyjaśnieniami o ile tylko są zgodne z ich projekcją stanu rzeczy, przekonani o niezawodności swej intuicji.
Trudno założyć, że tylko niewielka grupka zwolenników „ekonomii austriackiej” zna i rozumie mechanizmy wywołujące cykliczne kryzysy gospodarcze. Wiedzę te posiadali już władcy fałszujący bite przez siebie monety ( prawo Kopernika-Greshama). Wiedział o tym też założyciel pierwszego komercyjnego banku centralnego z licencją na emisją pieniądza w Stanach Zjednoczonych Robert Morris (1781r.) .Dysponował on wtedy nieograniczoną władzą ekonomiczna i finansową, którą osiągnął dzięki dostawom dla wojska podczas wojny (a kto w Iraku?). Drukując bez opamiętania pieniądze z niczego, był bliski ustanowienia rządów autorytarnych ale przegrał bo utracił wpływy polityczne. Jego pomysły udało się zrealizować dopiero w 1913r. oligarchom finansjery ( Morgan, Rockefeller, Kuhn, Loeb) gdy przekonali prezydenta Wilsona do przepchania w Kongresie ustawy o Rezerwie Federalnej.
Wiedzę o faktycznych przyczynach cyklicznych kryzysów posiada długoletni szef rezerwy federalnej Alan Greenspan ( zwolennik poglądów Anny Rand oraz standardu złota).Dlatego jego oświadczenie złożone w Kongresie, że działał w przekonaniu iż mechanizmy rynkowe same zaradzą kryzysowi, jest podwójnym kłamstwem. Po pierwsze gdy obniżył stopy procentowe w 2003r. w reakcji na wcześniejszy kryzys na rynku nowych technologii musiał wiedzieć że skutkować to będzie nadmierną akcją kredytową a w konsekwencji nowym kryzysem. Po drugie program taniego budownictwa wspierany przez rząd nie ma nic wspólnego z wolnym rynkiem i nie rynek tu zawinił tylko poczucie pełnej bezkarności bankierów. Pytanie dlaczego Greenspan skłamał nurtowało mnie do czasu aż w trakcie lektury „Władcy świta” Wprost Nr3 przeczytałem następujące zdanie „David Rockefeller otwarcie wzywał do ustanowienia globalnego rządu już na początku lat 90.’Znajdujemy się na pograniczu globalnej przemiany. Wszystko co potrzebujemy to odpowiedni kryzys, a narody zaakceptują Nowy Światowy Porządek’”.
W tym momencie szereg katastroficznych wydarzeń nabrało sensu: 11 września, „kryzys finansowy”, walka z terroryzmem , kłamstwa Greenspana, błyskotliwa kariera Al Gora i zmian klimatycznych ( gdzieś znikła dziura ozonowa) , tolerancja dla chamstwa Palikota. Nie przypadkiem poprzednikiem Greenspana w FED, był Poul Volcker współzałożyciel komisji trójstronnej, a 6 z 7 prezesów Banku Światowego po 1973r było jej członkami. Nie dziwią również mnożące się ostatnio wypowiedzi czołowych polityków o potrzebie stworzenia światowego centrum kontroli nad rynkiem finansowym, bo liberalizm zawiódł.
Dążenie do panowania nad światem jest tak stare jak ludzkość. Wszystkie warianty faszyzm, leninizm, maoizm z wersją Pol Pota poniosły fiasko do weryfikacji pozostało twierdzenie Trockiego, że wieczną szczęśliwość da się wprowadzić tylko poprzez rządy światowe.
O wynik ewentualnego „eksperymentu” jestem spokojny. Potrzebę wolności można czasowo zdusić, można nią manipulować ale w ostatecznym rachunku totalitaryzm przegrywa z naturalnymi mechanizmami wpisanymi w naturę rzeczy-jeśli cokolwiek ma się rozwijać to musi mieć możliwość wyboru a tylko rozwój chroni przed rozpadem i destrukcją.
Wojciech Czarniecki 14.01.2009
wczar@interia.pl