|
Autor
|
Wiadomość |
erde
Dołączył: 14 Cze 2009 Posty: 730
Post zebrał 0 sat Podarowałeś sat
|
Wysłany: 23:54, 22 Cze '11
Temat postu: Pracy dla stoczniowców dostatek |
|
|
http://www.kamilcebulski.pl/pracy-dla-stoczniowcow-dostatek/
Cytat: | Data: 16 Czerwiec 2011 | Autor: Kamil Cebulski | Kategoria: Artykuły 16 Czerwiec 2011
Pracy dla stoczniowców dostatek
Już ładnych kilka lat co jakiś czas wraca temat stoczniowców, którzy domagają się, abyśmy finansowali ich nierentowną pracę. Oczywiście ich frustracja jest zrozumiana, gdyż ktoś robi ich pracodawcy koło pióra. Ci sami ludzie, nie domagają się jednak, aby przestano ich pracodawcy rzucać kłody pod nogi, tylko domagają się, aby podatnicy zrzucili się im na spycha, który te kłody mógłby spychać. Chociaż kto wie, może to i dobra strategia. Jak pamiętamy solidarność domagała się komunizmu, a wyszedł jej wolny rynek.
Ano taki to już kraj pełen przeszkód. W Botswanie, na terenach należących do pustyni Kalahari opłaca się hodować krowy i sprzedawać je na wolnym rynku. Na naszych żyznych glebach, hodowla krów bez dopłat nie opłaca się. W najlepszym przypadku ta opłacalność jest taka sama. Nasze żyzne gleby, kontra pustynia, wynik 1:1.
Ale, aby nie mówić ogólnikami przejdźmy do szczegółów. O szczegóły poprosił mnie wice minister gospodarki podczas ostatniej dyskusji zorganizowanej przez Krajową Izbę Gospodarczą. Po usłyszeniu tego co mam do powiedzenia skwitował to stwierdeniem, że nie udało się tego załatwić. Inaczej rzecz ujmując. Rząd polski chce, ale się nie udało załatwić. Pytanie jest więc, u kogo rząd polski załatwia zmiany naszych przepisów?
Problem dotyczy importu. Jeżeli chcesz sprowadzić kontener np. z Chin, to gdy będzie on Oclony w Polsce czyli umieścimy go na statku płynącym np. do Gdańska, to oprócz cła, będziesz musiał w zasadzie od razu zapłacić VAT. Potem sobie rozładujesz i sprzedasz. Importerzy omijają te przepisy stosując taki oto trik. Zamiast do Gdańska czy Gdyni, kontenery płyną do Rotterdamu lub Hamburga, tam są clone, a potem ładuje się je najczęściej na pociąg, rzadziej samochody lub też statki i wysyła do Polski. Dzięki temu nie jest to import do Polski tylko wewnątrzwspólnotowe przesunięcie towaru. Cały ten wybieg pozwala aby nie płacić VATu w momencie oclenia. Podatek ten rozlicza się wtedy w deklaracji Vat, a faktycznie płaci się go dopiero po sprzedaży towaru w Polsce.
Oczywiście nie wszystkie firmy tak robią. Przy niedużych partiach cały ten trik się nie opłaca, gdyż usługi portów zachodnich są droższe. Jednak zawodowi importery, a i owszem. Trzeba być nie lada szczęściarzem, aby mieć w domu importowany produkt, który przechodził przez polski port.
Wyobraźcie sobie ile rzeczy Polska importuje. Ile to ton do rozładowania. Czy to możliwe, że gdyby ten przepis zlikwidować to w Polskich portach znaleźli by pracę wszyscy stoczniowcy?
Nie tak dawno media donosiły o Panu Edwardzie Marciniaku, któremu izba celna zniszczyła dobrze prosperującą firmę. Sprawa była dść głośnia, tutaj możecie sobie o niej poczytać.
Jak zniszczono firmę Pana Edka?
www.strefabiznesu.pomorska.pl/artykul/ur.....59379.html
To co stało się z Panem Edwardem jest opisane i nie ma sensu powtarzać. Chciałem zwrócić uwagę na inną rzecz. Zauważcie, że Pan Edward kupował spirytus do produkcji spryskiwaczy na wschodzie. Zapewne Ukraina. Ładował go do cystern i wywoził do Niemiec, aby tam go oclili. Następnie przywoził spirytus do Polski (Skorogosz, między Opolem a Wrocławiem) i z niego produkował. Rozumiecie coś z tego?
Okazuje się, że import z Ukrainy przez Niemcy jest bardziej opłacalny niż bezpośrednio. I nie robi tak tylko Pan Edward. Mógłbym nawet zaryzykować stwierdzenie, że robi tak każdy szanujący się importer. Wyobrażacie sobie ile to jest ciężarówek w te i we wte? Ile zbędnych kilometrów, ile spalonego paliwa i ile popsutych dróg?
Jeżeli mowa o Polsce to największy jest Port w Gdańsku i przeładował on rekordową ilość towaru w 1978 roku, było to 27,7 mln ton. W zeszłym roku przez Port Gdański przepłynęło 27,2 mln ton. Podobną dynamikę wzrostu mają wszystkie porty w Polsce. W zeszłym roku Port w Rotterdamie przeładował 421 mln ton, a w Hamburgu ok 110 mln ton.
Rząd Polski nawet widząc te miliardy z podatków naszych portów i oszczędności na zasiłkach dla tysięcy rodzin kwituje to słowami ministra - nie udało się tego załatwić. Ktoś przeszkodził?
W telewizji ciągle trąbią o tym, że Unia więcej nam daje niż zabiera. Nikt nie mówi jednak o tym, jak durnymi przepisami Polska więcej do Unii płaci niż odbiera. Czy to ta sprawa z Vat czy cena cukru. Nie mówiąc już o podatku za dwutlenek węgla, który znacznie przewyższa wszystkie otrzymane dotacje.
Mam też pytanie. Może ktoś będzie wiedział. Według danych rządowych z Chin importujemy 7 mld 647 mln USD, natomiast z Niemiec 38 mld euro. Czy zatem jeżeli kontener z Chin popłynie do Niemiec, a tam wewnątrzwspólnotowym przesunięciem do Polski to się to traktuje w statystykach jako import z Chin, czy z Niemiec? Bo Ja na wszystkich urządzeniach widzę Made in China, Taiwan, USA, UK ale w życiu jeszcze nie widziałem naklejki Made in Germany.
W sierpniu organizujemy obóz (www.oboz.asbiro.pl). Miejsc jest 25. Zgłosiło się już 31 osób, więc kto pierwszy zapłaci ten jeszcze ma szansę. Miejsc natomiast po dostatkiem mamy na seminarium o omijaniu ZUS zapraszam www.seminarium.asbiro.pl.
I nie zapomnijcie zapisać się na www.ideoskop.pl. Zbliżają się wakacje, coś trzeba robić, a tam macie naprawdę dużo fajnych pomysłów, jak ich nie wykorzystacie to trudno, ale zawsze was pobudzą do myślenia. |
|
|
|
Powrót do góry
|
|
|
Karkołomny
Dołączył: 16 Paź 2009 Posty: 386
Post zebrał 1000000 sat Podarowałeś sat
|
Wysłany: 10:10, 23 Cze '11
Temat postu: Re: Pracy dla stoczniowców dostatek |
|
|
erde napisał: |
Problem dotyczy importu. Jeżeli chcesz sprowadzić kontener np. z Chin, to gdy będzie on Oclony w Polsce czyli umieścimy go na statku płynącym np. do Gdańska, to oprócz cła, będziesz musiał w zasadzie od razu zapłacić VAT. Potem sobie rozładujesz i sprzedasz. Importerzy omijają te przepisy stosując taki oto trik. Zamiast do Gdańska czy Gdyni, kontenery płyną do Rotterdamu lub Hamburga, tam są clone, a potem ładuje się je najczęściej na pociąg, rzadziej samochody lub też statki i wysyła do Polski. Dzięki temu nie jest to import do Polski tylko wewnątrzwspólnotowe przesunięcie towaru. Cały ten wybieg pozwala aby nie płacić VATu w momencie oclenia. Podatek ten rozlicza się wtedy w deklaracji Vat, a faktycznie płaci się go dopiero po sprzedaży towaru w Polsce.
|
Problemem jest VAT, który trzeba w Polsce płacić w momencie odprawy ale nie tylko. W sumie jest to przeszkoda, którą można by spokojnie przeboleć ale jest ich znacznie więcej. Przede wszystkim - czas. Odprawa w Niemczech trwa 15-30min. W Polsce sukcesem jest odprawa w ciągu jednego dnia. Petent próbujący oclić towar od samego początku uważany jest za oszusta, przemytnika czy złodzieja. Dlaczego dla niemieckiego celnika jedynym dokumentem poświadczającym wartość towaru jest faktura zakupu a dla polskiego celnika nie? Dla polskiego celnika NIE MA WYSTARCZAJĄCO WIARYGODNEGO dokumentu. Problem występuje zwłaszcza przy imporcie towarów objętych akcyzą ale nie tylko. Weryfikacja zgłoszenia celnego trwa co najmniej kilka godzin. Oględziny, kontrole, weryfikacje... Nawet jak już się w końcu uda to i tak za kilka lat nie wiadomo czy Urząd Celny nie przypomni sobie i jednak stwierdzi, że wartość zadeklarowana była zbyt niska i dowali karę z odsetkami.
Inna kwestia - port w Gdyni. Kradnie się tam na potęgę. Potrafią wymontować z samochodu komputer czy inny element. Widziałem przewożone łodzie czy motocykle leżące luzem na widlaku...Syf, amatorszczyzna i złodziejstwo.
Agencje celne wyceniają swoje (nieraz mało profesjonalne) usługi na poziomie agencji niemieckich.
Przykładem paranoi polskich urzędów celnych z ostatnich kilku miesięcy niech będzie odprawa pojazdów zabytkowych.
http://forum.oldtimery.com/viewtopic.php?f=64&t=310
Nie ma się więc co dziwić, że dziura w polskim budżecie jest coraz większa. Rząd nie potrafi (lub nie chce) wykorzystać możliwości, które mamy. Przystosować port w Gdyni, uprościć przepisy i miliardy same będą wpadać do kasy państwa. Nie tylko Polakom ale i Rosjanom, Ukraińcom, Czechom i innym opłaca się jechać do Niemiec i tam zostawiać ciężki szmal... a te pieniądze mogły by przy odrobinie "pomyślunku" trafiać do Polski. Może było by ich na tyle dużo, że nie opłacało by się okradać biednego narodu?
Aż się chce przytoczyć klasyka "Nową przypowieść Polak sobie kupi, Że i przed szkodą, i po szkodzie głupi".
|
|
|
Powrót do góry
|
|
|
The Mike
Dołączył: 29 Sty 2011 Posty: 2171
Post zebrał 0 sat Podarowałeś sat
|
Wysłany: 11:01, 23 Cze '11
Temat postu: |
|
|
Karkolomny, nie mógłbym tego ując lepiej!
Importer jest traktowany jak złodziej, zewsząd arogancja i wyniosłość bezmózgich maszynek (cfelników), którzy nie ominął okazji by ci pokazać, że jesteś tu nikim, pierdolonym petentem na łasce wszechmocnego urzędasa.
Chuj im wszystkim w dupy, naprawde tyle szkody co narobiły skarbowe i celne łapówkarskie kurwy...
Co do opłat w agencjach to w Polsce są one wyższe niż w agencjach Niemieckich, Hiszpanskich czy Angielskich.
Paradoksem jest, że firmy z Trójmiasta odprawiają sie w Hamburgu.
Poza tym sprobujcie coś przetransportować koleją z dowolnego kraju!
Polecam eksperyment, zadzwonić do PKP Cargo i powiedzmy do Deutsche Bahn!
|
|
|
Powrót do góry
|
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz moderować swoich tematów
|
|