przebudzony napisał: |
Dla przypomnienia. Ustawa wilczka zapewniała całkowitą wolność gospodarczą. Potem przyszedł Balcerowicz i wszystko spieprzył. |
Zgadza się, ale dodałbym, że nie tylko spieprzył, ale wręcz
przywrócił komunizm w gospodarce. Jak dalece musiała sięgać manipulacja społeczeństwa, dokonana przez różne afiliacje rządu światowego, że tego nie zauważyło? Rozważmy bowiem trzy istotne przykłady z początku działalności zbrodniarza gospodarczego, za jakiego uważam B.
1. Ustawa o uregulowaniu stosunków kredytowych.
W państwie prawa nie może być tak, że państwo ingeruje w treść umów cywilnoprawnych między bankiem i kredytobiorcą. Bank może wypowiedzieć umowę, ale nie może być tak, że ustawa zmienia oprocentowanie kredytu z 3% na 40% rocznie. To już nawet nie jest komunizm - to jest po prostu czysty bolszewizm. To posunięcie, juz na samym starcie transformacji, wykończyło na długie lata polską klasę średnią, eliminując ją jako konkurenta do przejęcia polskiego przemysłu.
2. Ustawa o podatku od ponadnormatywnych wynagrodzeń (tzw. "popiwek")
Czy w gospodarce rynkowej istnieje takie pojęcie, jak norma wynagrodzeń? Jeżeli B. był takim zadeklarowanym liberałem, orędownikiem gospodarki rynkowej, to w ramach istniejącej w niej zasad, nie powinna go interesować wysokość wynagrodzeń wypłacanych w przedsiębiorstwach. Jeżeli jakieś przedsiębiorstwo wypłacałoby więcej niż pozwalała na to sytuacja ekonomiczna, to samo doprowadziłoby do swojej upadłości. Był to jednak element ideologicznego programu dobijania przedsiębiorstw państwowych, bo firmy, w których państwo miało mniej niż 50% były zwolnione z "popiwku".
3. Dywidenda od wartości Skarbu Państwa.
Kolejny element dobijania przedsiębiorstw państwowych. Chodziło o to, że przedsiębiorstwa te musiały płacić haracz od dysponowanego przez siebie majątku państwowego (czyli praktycznie 100% majątku), co nazwano kłamliwie jako dywidendą od wartości Skarbu Państwa. B. wykorzystał pojęcie istniejące w prawie spółek handlowych, jednak w sposób bolszewicki, nie mający nic wspólnego z merytoryczną treścią tego pojęcia. Przede wszystkim - dywidenda jest wtedy, kiedy kiedy jest zysk, nie ma zysku - nie ma dywidendy. Ponadto - o sposobie zagospodarowania dywidendy organy statutowe spółki prawa handlowego decydują dopiero po sporządzeniu bilansu rocznego. Jak wiadomo, przedsiębiorstwa państwowe były wówczas w większości na deficycie, nie zawsze zresztą ze swojej winy i narzucanie im bezwzględnego płacenia z góry dywidendy to były jakieś żarty z zasad prawa.