W Parlamencie Europejskim w Strasburgu, gdzie na okrągło mówi się o demokracji i prawach człowieka, w dniu podpisania Karty Praw Podstawowych rozegrała się wiele mówiąca o prawdziwym obliczu pluralizmu Unii Europejskiej "bitwa papierowa".
Niecodzienna batalia miała miejsce w sali obrad. W jednym miejscu skupili się posłowie-bojownicy o wolność i suwerenność narodów europejskich, tak zwani zwolennicy "Europy Ojczyzn" oraz poddania pod narodowe referenda Karty Praw Podstawowych i traktatu reformującego. Wszyscy trzymali w rękach kartki z napisem: "REFERENDUM".
W pewnej chwili niespodziewanie na posłów rzucili się pracownicy ochrony, popychając deputowanych i wyrywając im z rąk "zagrażające" demokracji kartki z nieprawomyślnym napisem. Strażnicy najpierw uderzyli w środek sali, nie żałując posłom szturchańców. Nie wszyscy jednak ustąpili pola. Niektórzy mieli "zapasową broń". Gdy strażnicy natarli na lewe skrzydło zwolenników referendum, nagle z tyłu, za ich plecami, jak spod ziemi znów wyrosły kartki z napisem: "REFERENDUM". Tego było za wiele. Uruchomiono rezerwy i znów przypuszczono atak. Wtedy posłowie przeszli do biernego oporu. Przestali szamotać się ze strażnikami, grzecznie oddawali kartki, a gdy strażnicy zadowoleni ze zwycięstwa schodzili z bitewnego pola, wyjmowali zapasowe i znów na sali pojawiało się: "REFERENDUM". By zagrzać do boju walczących, zaczęto skandować: "Referendum! Referendum! Referendum!". Tego już globaliści nie mogli znieść. Na sali zaczęło się złowieszcze wycie, tupanie i uderzanie w pulpity.
Wystąpienia głównych bohaterów tego spektaklu, tj. przewodniczącego Parlamentu Europejskiego Hansa-Gerta Poetteringa, przewodniczącego Komisji Europejskiej José Manuela Barroso, premiera Portugalii José Sócratesa, co jakiś czas przerywała wrzawa bitewna lub oklaski klakierów.
Mówcy chyba pojęli, czego domaga się prosty lud i na wszelki wypadek nie mówili wiele o traktacie ograniczającym suwerenność wolnych państw i narodów, a skupili się na Karcie Praw Podstawowych, akcentując, że jest dobra, demokratyczna i potrzebna wszystkim, jako jednolity i obowiązujący w całej Unii dokument prawny. Wreszcie panowie Poettering, Barroso i Sócrates zasiedli za stołem jak trzej królowie i we wrzawie bitewnej złożyli podpisy pod Kartą.
Bitwę przerwano, bo zgodnie z planem głos zabrał prawdziwy król Jordanii Abdullah II. Monarcha łatwo poradził sobie z ideą pojednania Palestyny i Izraela, niestety nie przeniosło się to na dalsze obrady Parlamentu. Ledwo wyszedł z sali, a już do boju ruszyli harcownicy.
Najpierw jak zwykle stanął w obronie demokracji socjalista, Niemiec Martin Schulz. Zganił zwolenników referendum, a żeby jeszcze wzmocnić swoje argumenty, przywołał nawet Adolfa Hitlera. Jeszcze mocniej zaatakował szef Zielonych, Niemiec Daniel Cohn-Bendit, nazywając zwolenników referendum "idiotami". Prowadząca obrady przewodnicząca wywołała szefa EPP - ED (Europejska Partia Ludowa - Europejscy Demokraci) Josepha Daula i dopuściła do oświadczenia jeszcze kilku innych posłów, w tym takich, którzy domagali się ukarania zwolenników referendum i wyrzucenia ich z Parlamentu Europejskiego, gdyż nie pojmują oni demokracji i chcą wolności dla swoich państw i narodów.
Niestety, niemiecki nacjonalizm ma swój wyraz nie tylko w Parlamencie Europejskim. Żywy jest także w bieżącej polityce wewnętrznej i zewnętrznej Niemiec. Wystarczy tylko przywołać wypowiedzi Udo Voigta, lidera NPD, który oficjalnie w wywiadzie dla stacji telewizyjnej ARD zgłosił roszczenia terytorialne wobec Polski.
Jak wiemy, prysły też nadzieje premiera Donalda Tuska, który z wizyty w Niemczech przywiózł tylko uśmiechy kanclerz Angeli Merkel.
Po "papierowej bitwie" poszkodowani polscy posłowie najczęściej cytowali art. 1 Karty Praw Podstawowych Unii Europejskiej: "Godność ludzka jest nienaruszalna", art. 10: "Każdy ma prawo do wolności myśli, sumienia i religii" oraz art. 11: "Każdy ma prawo do wolności wypowiedzi (...)".
To, co opisałem, widziałem i słyszałem. Jako jeden z nielicznych obroniłem swoją kartkę: "REFERENDUM", żeby pokazać ją wszystkim tym, którzy jeszcze wierzą, że w globalizmie jest demokracja.
Zdzisław Podkański
Autor jest prezesem PSL "Piast", posłem do Parlamentu Europejskiego
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz moderować swoich tematów