|
Autor
|
Wiadomość |
Waldek
Dołączył: 10 Lip 2008 Posty: 1253
Post zebrał 0 sat Podarowałeś sat
|
Wysłany: 17:08, 20 Gru '08
Temat postu: Wirtualny plan walki z kryzysem |
|
|
Cytat: | Wirtualny plan walki z kryzysem
Polski rząd szuka oszczędności w budżecie – czyli tam, gdzie powinien na wzór zachodnich państw pompować pieniądze, by wspierać naszą gospodarkę. Szuka oszczędności w ubezpieczeniach zdrowotnych, w infrastrukturze drogowej, w pomocy społecznej, we wsparciu obszarów wiejskich. Szykuje się więc spadek inwestycji, konsumpcji i wzrost bezrobocia, a być może nawet pierwsze bankructwa.
Rozumieją to doskonale rządy Francji, Niemiec, Wielkiej Brytanii, ale także i Rumunii, Chin i wielu innych państw. Rządy eurolandu stawiają ultimatum swoim bankom, bo oni w przeciwieństwie do nas mają jeszcze swoje banki. Ultimatum jest proste – albo krajowe banki zaczną udzielać kredytów przedsiębiorstwom z rodzimych rynków, albo zostaną znacjonalizowane lub pozbawione licencji.
Zacieśnianie zamiast otwartości
W Polsce uważa się za niepoprawne politycznie nawet wspominanie o tym problemie. Przekonał się o tym na własnej skórze brytyjski Royal Bank of Scotland czy wcześniej Nothern Rock, HBOS, gdzie rząd już kontroluje ponad 40 proc. udziałów. Do działających na naszym rynku zagranicznych banków komercyjnych płyną z ich macierzystych central dokładnie odwrotne sygnały. Trzymać gotówkę, ograniczać akcję kredytową, trzymać się wyznaczonych limitów. Zagraniczne banki komercyjne działające w Polsce zacieśniają swoją politykę kredytową, przy o dziwo silnym wsparciu polskiego KNF.
Trudny los firm
Ofiarą takiej polityki padają całe branże – deweloperzy, przemysł hutniczy, transportowy, przemysł meblarski, przemysł motoryzacyjny i inne mniejsze przedsiębiorstwa produkcyjne. Dziś już jest pewne, że nie unikniemy katastrofy budżetowej w 2009 r. Zaproponowane w ostatnich dniach przez rząd i Ministerstwo Finansów kosmetyczne zmiany w budżecie mają charakter nierealistyczny. To budżet iluzji w obliczu skali czekających nas trudności rozwijającego się kryzysu. Wzrost gospodarczy nie wyniesie przecież 3,7 proc. PKB, jak chce Ministerstwo Finansów, ale jeśli wyniesie 1 proc. to będzie i tak bardzo dobrze.
Błąd na 5 mld
Już w III kw. tego roku wzrost PKB może spaść do poziomu 3 – 3,5 proc. W budżecie zabraknie nie 1,7 mld zł, co prognozuje rząd i minister finansów, ale już nawet 25 – 35 mld zł. Błąd statystyczny przy planowaniu budżetu może wynosić nawet 5 mld zł. Warto o tym pamiętać. Złoty nie będzie wart 3,30 euro, tylko raczej 4,30 euro. Bezrobocie wzrośnie, bo już w grudniu przekroczy 9 proc. Nasi przedsiębiorcy, jako jedyni w Europie, zostaną pozbawieni pomocy i pozostawieni sami sobie. Tym bardziej, że problemy będą już z wykonaniem tegorocznego budżetu i tegorocznych dochodów budżetowych. Deficytu nie uda się zmniejszyć w 2008 r., mniejsze będą wpływy podatkowe i inne dochody budżetowe. PKB w 2008 r. może znaleźć się poniżej granicy 5 proc.
Plan na niby
Przedstawiony ostatnio przez rząd plan antykryzysowy zapowiadający pakiet rzekomo 91 mld zł pomocy dla polskiej gospodarki to czysto wirtualne przedsięwzięcie. Pisał ostano na łamach „Naszego Dziennika” na ten temat również dr Cezary Mech, były wiceminister finansów i obecny doradca prezesa NBP. Szybko przekonają się o tym krajowi przedsiębiorcy. Nie zapewni on ani utrzymania stabilności finansowej, ani podtrzymania konsumpcji na wysokim poziomie, ani produkcji przemysłowej, ani tym bardziej wiarygodności naszego kraju w nadchodzących kryzysowych latach. Nie mówiąc już o zadbaniu o poziom życia najbiedniejszych Polaków. Ten problem ma być rozwiązany przez wyższą akcyzę na wysoko procentowe alkohole: piwo, wino i akcyzę na wielkolitrażowe samochody. Wzrośnie również akcyza na papierosy. Z czego ponad 1 mld zł pod postacią tzw. funduszu solidarności ma trafić do budżetu państwa.
Na przekór wszystkim
Cały świat ratuje swoje przemysły motoryzacyjne, pompując miliardy, dziesiątki miliardów złotych. Tak jest w Hiszpanii, Niemczech, czy Francji – gdzie prezydent najlepiej wyczuwa skalę zagrożeń wynikających z tego kryzysu, obiecuje on mianowicie każdemu Francuzowi, który zrezygnuje za starego auta i kupi nowe, 1 000 euro. Chodzi o to, by nie dopuścić we Francji do zamknięcia taśm produkcyjnych, zapaści konsumpcji i utraty miejsc pracy.
Groźna polityka
Podobnie o życie walczy amerykańska „Wielka Trójka motoryzacyjna”. I pomoc od nowego prezydenta Baracka Obamy w tej czy innej formie dostanie. Co robi polski minister finansów? Podnosi akcyzę na samochody o pojemności powyżej dwóch litrów, a więc podnosi o aż 40 proc. Jest to tym bardziej groźne, że producenci aut zawieszają już dziś swoją produkcję, ograniczają ją, a być może już wkrótce część całkowicie zlikwidują, bo są częścią wielkich koncernów jak MAN, Skoda, Volvo czy Fiat.
Jaka stabilność?
Premier Włoch Silvio Berlusconi, apeluje do Włochów kupujących prezenty, aby podtrzymać konsumpcję. Wszyscy walczą o to, by konsumpcja nie spadła lawinowo w nadchodzącym okresie poświątecznym. Z obiecanych przez premiera 91,6 mld trudno wycisną realnie jakiekolwiek pieniądze. To raczej potencjalna dyspozycja, zapowiedź poręczeń i gwarancji oraz skutki zaplanowanych już wcześniej podatków. Poręczenia kredytów międzybankowych, obiecane przez polski rząd mają tylko wtedy sens, jeśli banki udzielałyby polskim kredytobiorcom kredytów. Zapowiadane dokapitalizowanie BGK sumą 2 mld zł wymaga jeszcze aktów prawnych, których na razie nie ma oraz proceduralnych i logistycznych przygotowań. Polski pakiet stabilności i rozwoju będzie wymagał przyjęcia chociaż kilku nowych ustaw i kilkudziesięciu rozporządzeń wykonawczych, a na to potrzeba od kilku do kilkunastu tygodni. Tym bardziej, że nie wiadomo czy wszystkie podpisze prezydent RP.
Opłakane skutki
Realnie efekty gwarancji mogą zacząć funkcjonować na przełomie stycznia i lutego, a kryzys nie będzie przecież czekał. Rząd ciągle nie mówi prawdy społeczeństwu, chyba że na zamkniętych posiedzeniach, gdy padają stwierdzenia, że jest gorzej niż sądzono. Co prawda minister finansów, Jacek Rostowski, zauważył, że polska gospodarka nie ma się tak dobrze, jak myślano, jednak kosmetyka budżetowa jest raczej niebezpiecznym zabiegiem, który może przynieść opłakane skutki w przyszłości.
Kto się myli?
Minister finansów uważa, że nie można zwiększać deficytu bo to oznacza zmniejszenie wydatków. Cały świat, zwiększając, deficyt wyraźnie zwiększa wydatki na infrastrukturę, przemysł motoryzacyjny, nowe technologie, a przede wszystkim zwiększa wydatki na konsumpcję. Cały świat, w tym Unia postępuje całkowicie inaczej, walcząc o przetrwanie, niż Polska. Ktoś się więc myli. Nic dziwnego, że polski plan ratunkowy nie zrobił nawet najmniejszego wrażenia, ani na rynkach finansowych, ani na inwestorach. GPW nadal dołuje, złoty ciągle słabnie. Widać brak wiary w poprawę sytuacji gospodarczej w kraju.
Pomoc bez pieniędzy
Trudno uwierzyć w plan gospodarczej stabilności, plan antykryzysowy, który nie zawiera żadnych konkretnych pieniędzy. Sam plan ministra finansów w porównaniu z planami wsparcia tylko realnej gospodarki jest wręcz niezauważalny. A tu przykłady tego co robi się w Europie: Francja – 26 mld EUR, Niemcy – 32 mld EUR, Wilka Brytania – 23 mld, Hiszpania – 11 mld realnych pieniędzy wpompowanych do swych gospodarek. Państwa strefy euro, jak widać, odstawiły na bok własną niechęć do interwencji gospodarczej i wspierania własnych gospodarek państwowymi pieniędzmi, bo niewątpliwie poważnie podchodzą do walki z recesją i skutkami kryzysu.
Odwrotne myślenie
Francja daje ulgi i subsydia na nowe auta, Polska podnosi podatki na samochody. Włosi i Anglicy dają gotówkowe zapomogi dla najuboższych, by podtrzymali świąteczną konsumpcję. Polska podnosi ceny prądu i akcyzę. Prezydent Francji mówi: „nasze państwo jest gotowe zrobić wszystko, aby ocalić motoryzację”. Nasi decydenci mówią, że jeśli kryzys okaże się silniejszy, podejmą odpowiednie kroki.
Pierwsze ofiary
Nasz plan jest całkowicie pasywny. Jest raczej planem regresu, a nie wzrostu i stabilności. W przyszłym roku, okaże się jak bardzo jest on spóźniony i nierealistyczny. Ten plan nie odnosi się realnie do polskiej gospodarki, a dotyczy bardziej systemu bankowego, gwarancji i poręczeń bankowych. A przecież sektor bankowy i tak sobie dobrze radzi w Polsce, w porównaniu z tym, co dzieje się na świecie. Ma nadpłynność i zysk netto po trzech kwartałach rzędu 13 mld zł. I tylko pożyczać polskim firmom nie chce i nie musi. To gra na przeczekanie, do czasu pierwszego bankructwa. A pierwszymi ofiarami kryzysu w Polsce raczej nie będą banki.
Janusz Szewczak
http://www.bankier.pl/wiadomosc/Wirtualny-plan-walki-z-kryzysem-1879322.html |
_________________ Waldek1984.info
|
|
|
Powrót do góry
|
|
|
larkow
Dołączył: 06 Gru 2008 Posty: 130
Post zebrał 0 sat Podarowałeś sat
|
Wysłany: 18:10, 20 Gru '08
Temat postu: |
|
|
Wirtualny czy realny to i tak "Polska jest wyspą stabilności", mało tego Polska pożyczy Łotwie 100 mln euro
Na pewno wyjściem nie jest pompowanie kasy w zachodnie koncerny samochodowe, ani też "nasze" banki które to oczywiście mają się świetnie, bo zapewne tak też i jest, tyle że zyski transferowane są za granice, a polski przedsiębiorca kredytu i tak nie uświadczy.
Jest super i będzie jeszcze lepiej, ale nie ma to jak w między czasie mały kredycik:
Polska otrzyma 975 mln euro od Banku Światowego
Oczywiście pożyczka przeznaczona "jest na wsparcie rządowych planów reform i konsolidacji fiskalnej" bo jak wiadomo kryzysu nie ma...
|
|
|
Powrót do góry
|
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz moderować swoich tematów
|
|