W razie awarii sprawdź t.me/prawda2info

 
sąd nad janosikową  
Znalazłeś na naszym forum temat podobny do tego? Kliknij tutaj!
Ocena:
6 głosów
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Prawda2.Info -> Forum -> Wiadomości Odsłon: 719
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
mamkalosze




Dołączył: 24 Wrz 2008
Posty: 182
Post zebrał 0 sat

PostWysłany: 16:59, 26 Gru '08   Temat postu: sąd nad janosikową Odpowiedz z cytatem

a to ten zasrany system właśnie...


http://wiadomosci.onet.pl/1524149,2677,1,sad_nad_janosikowa,kioskart.html

Sąd nad "Janosikową"

Złamała prawo, ale robiąc to, czyniła dobro

Całe życie pomagała biednym, samotnym, alkoholikom i bezdomnym. Gdy widziała, że cuchnący kloszard z krakowskiego dworca potrzebuje lekarstw, bez wahania wyciągała bloczek z receptami. Dziś grozi jej 8 lat więzienia.

Ilona Rosiek-Konieczna nie wygląda na swoje 60 lat. Szczupła, energiczna, od razu budzi zaufanie. Jest lekarzem medycyny ogólnej. Nie ma samochodu, mieszka w 38-metrowym, spółdzielczym mieszkaniu. Dostaje tysiąc złotych emerytury.

W 1999 r. wypisała ponad dwa tysiące darmowych recept, żeby ratować biednych i bezdomnych. Prokuratura oskarżyła ją o wyłudzenie z Małopolskiej Kasy Chorych 101 tys. zł. Za to można trafić do więzienia nawet na osiem lat. Lekarka przed sądem nie przyznała się do winy. – Wypisywałam recepty, ale nie miałam z tego ani złotówki. Pomagałam ludziom, bo tego wymaga mój zawód. Prawo nie jest w stanie zagłuszyć sumienia – powtarza. Wyrok w jej sprawie zapadnie w styczniu.

Judym był głupcem, a Janosik złodziejem

Nie pamięta, kiedy po raz pierwszy wypisała w pełni refundowaną receptę dla osoby, która nie miała do tego żadnych uprawnień. Jednego jest pewna: nigdy nikomu nie odmawiała pomocy. Nie potrafi inaczej. Tak wychowali ją rodzice. Matka, była więźniarka obozu koncentracyjnego w Ravensbruck, sama niebogata, zawsze dzieliła się z potrzebującymi tym, co miała. Ojciec, szef zespołu adwokatów w podkrakowskim Miechowie, nie dorobił się majątku. Brał sprawy, które koledzy odrzucali z uśmiechem politowania na twarzy. Reprezentował przed sądem biednych chłopów, którzy zamiast pieniędzy przynosili mu kurę czy kilka jajek. – W wieku 27 lat rozwiodłam się. Zostałam sama z dwuletnią córką. Potrzebowałam pomocy i wielu ludzi wyciągnęło wtedy do mnie rękę. To zobowiązuje – tłumaczy doktor Rosiek.

Doktor Rosiek-Konieczna z podopiecznymi, małżeństwem Kopaczów - Eugeniuszem i Małgorzatą, fot. Onet.pl


Początek lat 90. Drzwi jej gabinetu w Nowej Hucie nie zamykają się przed nikim. Za wizytę często nie bierze ani grosza. Są miesiące, w których całkowity przychód gabinetu zamyka się kwotą 20 zł. Gdyby nie etat w zakładowej przychodni Krakowskiej Spółdzielni Niewidomych, nie miałaby za co żyć. Wypisuje skierowania na badania, pomaga zdobyć rentę, załatwia darmowe leki – głównie z darów. Gdy tych brakuje, bez ceregieli wypisuje darmowe recepty. Nie wyobraża sobie, że może zostawić bez antybiotyku majaczącą w gorączce dziewczynkę, bo jej samotna matka nie ma pieniędzy na wykupienie leku. Gdy przychodzi do niej alkoholik, zapisuje mu cały zestaw leków, który choć na jakiś czas postawi na nogi wyniszczony organizm. Córka mówi o niej "Judymka Janosikowa".

To jeszcze czasy przed reformą służby zdrowia. Nie istnieją kasy chorych, uprawnienia do bezpłatnych leków ma mnóstwo osób: emeryci, renciści, inwalidzi.

Praca na dwa etaty to dla "Judymki" za mało. Pomaga bezdomnym. Znajduje ich we wspólnotach religijnych, pod mostem, na ulicy. Leczy ich, karmi, ubiera. Wpuszcza do domu: kąpią się u niej, szykują posiłki, czasem nocują. Czasem też kradną, wynoszą z lodówki wszystko, co jest tylko do wyniesienia. Córka, gdy przychodzi ze szkoły, nie ma co jeść, a w mieszkaniu zastaje gromadę cuchnących mężczyzn.

"Judymka" wierzy jednak, że uda się jej naprawić ich życie. Zakłada stowarzyszenie, chce zapewnić im pracę. Bierze kredyt i kupuje autobus, w którym bezdomni latem mają sprzedawać napoje chłodzące, a zimą gorącą kawę i herbatę. Plany nie wytrzymują konfrontacji z rzeczywistością. Autobus zamienia się w melinę. Podopieczni doktor Rosiek przepijają zapas żywności, fotele i kolejne części autobusu. Na koniec przepijają wypatroszoną karoserię. Pani doktor zostaje z długami.

Wtedy nie wytrzymuje córka-licealistka. Ma dość życia z bezdomnymi. Ma dość nędzy. Wykrzykuje: - Tak, jesteś "Judymka Janosikowa". Tylko że Judym był głupcem, a Janosik złodziejem. Wyprowadza się do cioci, kilka lat później wyjedzie do USA.

To była wielka pokusa

Jest rok 1996. Doktor Rosiek nie wie co robić. Gdy wraca z pracy, płacze. Widzi, że bezdomni żerują na niej, ale nie potrafi powiedzieć: dość, idźcie sobie, nie pomogę wam.

Poznaje Jurka Koniecznego – emerytowanego policjanta, alkoholika świeżo po odwykówce. Ostatni przed odwykiem ciąg trzymał go przez dziewięć miesięcy. Jurek wprowadza Ilonę do Kościoła Zielonoświątkowego. Biorą ślub cywilny. Były glina pokazuje lekarce, że uzależnieni od alkoholu bezdomni bezlitośnie nią manipulują. Uczy ją mówić: "nie". – Po raz pierwszy nie byłam sama – wspomina doktor Rosiek.

Razem pomagają bezdomnym. Działają we wspólnotach dobroczynnych, roznoszą kanapki na krakowskim Dworcu Głównym, zimą wlewają gorący krupnik do ust bełkoczących kloszardów. "Judymka" nadal leczy. I coraz bardziej staje się "Janosikową".

W 1999 r. o refundowaną receptę nie jest już tak łatwo. Reforma służby zdrowia powoduje uszczelnienie systemu, prawo do darmowych leków traci blisko 70 proc. osób. Doktor Rosiek załatwia medykamenty z darów, korzysta z pomocy Lekarzy Świata, czasem – dzięki znajomym – udaje jej się położyć do szpitala najbardziej chorych.

To wszystko jednak za mało. Pani doktor nie ma wątpliwości: będzie ratować zdrowie kosztem prawa. Postanawia, że będzie wypisywać recepty z adnotacją IWB – dla inwalidów wojennych. Oni mają leki za darmo. Pierwszą receptę wystawia na swoją matkę. Następną na ojca. Kolejne na kombatantów, których zna z przychodni rehabilitacyjnej. – To była wielka pokusa. Bloczek z receptami miałam zawsze w kieszeni. Chciałam pomagać i pomagałam. Nie mogłam przejść obojętnie obok tego cierpienia. To były leki pierwszej potrzeby – tłumaczy.

Według aktu oskarżenia od 14 grudnia 1998 r. do 7 grudnia 1999 r. obiła swoją imienną pieczątką 2004 sztuk recept z adnotacją IWB. Wiedziała, że przepisane na tych receptach leki nie zostaną wykorzystane przez uprawnione do zniżek osoby.

Mało kto dziękował jej za pomoc. – Wdzięczność to ostatnia rzecz, jakiej oczekiwałam. Człowiek bezdomny zawsze udaje, że poradziłby sobie świetnie bez czyjejkolwiek pomocy – mówi.

Doktor Rosiek "wpada" w 2000 r., przy okazji rutynowej kontroli. Rok później traci etat w przychodni – oficjalnie z powodu redukcji etatów. Przechodzi na wcześniejszą emeryturę.

Zawdzięczam jej życie

W 2001 r. "Janosikowa' i Jurek zakładają Stowarzyszenie Dobroczynne Betlejem i schronisko dla bezdomnych przy ul. Zamkowej w centrum Krakowa. Działa do dziś. Na stałe mieszkają w nim 34 osoby, ale na gorący posiłek może liczyć każdy. Utrzymują się z grantów od miasta i wojewody. Leki dostają z darów.

Gdy Ilona i Jurek tworzyli ośrodek pomocy bezdomnym, prokuratura mozolnie sprawdzała wszystkie recepty, przesłuchiwała świadków, powoływała biegłych. Śledztwo trwało siedem lat. Akt oskarżenia trafił do sądu w lipcu. Prokuratorzy zarzucili doktor Rosiek, że działała "ze z góry powziętym zamiarem w celu osiągnięcia korzyści majątkowej dla nieustalonych dotąd osób". – Byłam w szoku, gdy przyszli do nas policjanci. Nie spodziewałam się, że sprawa trafi do sądu. Zupełnie o niej zapomniałam – mówi.

Nie może pogodzić się z zarzutami prokuratury. - Wszystkie leki trafiły do biednych bądź bezdomnych. Nie mogłam zostawić ich bez pomocy. Nie wiedziałam, że to, co robię jest przestępstwem. Nie wiedziałam nawet, ile kosztują lekarstwa. Wielu lekarzy robiło to, co ja, tyle że nie na taką skalę – przekonuje. To samo zeznała przed sądem.

Jej słowa potwierdzali świadkowie.

Małgorzata Kopacz: - Mam 48 lat. Ponad 20 lat spędziłam na ulicy. Panią doktor poznałam w 1999 r. Spałam w kanałach, na działkach. Byłam alkoholiczką. Miała nadciśnienie, uszkodzenia neurologiczne po bijatykach z konkubentami. Ilonka mnie przebadała, dała lekarstwa. Od niej usłyszałam o Jezusie. Nawróciłam się, ochrzciłam. Od tej pory Ilonka mnie leczy, pomaga. Nie wiem, czy na świecie jest drugi taki lekarz, jak ona. Nikt tyle nie zrobił dla bezdomnych i biednych.

Eugeniusz Kopacz: - Mam 60 lat. Ilonka z Jurkiem nosili w 1999 r. kanapki na dworzec. Byłem wtedy z Gosią. Mieszkaliśmy w kanałach, ale ja najczęściej leżałem pod płotem przy stacji benzynowej. Piłem wszystko, co się dało: denaturat, wodę brzozową, spirytus salicylowy. Dzięki pani doktor znów stałem się człowiekiem. Przestałem pić, wziąłem ślub z Gosią. Zawdzięczam jej życie.

Lekarka, znajoma doktor Rosiek: - Powinnam robić to samo co Ilona, ale nie miałam tyle odwagi.

Co ma zrobić lekarz?

Jerzy Konieczny nie wierzy, że sąd skaże jego żonę. – Miałem świadomość, że Ilonka łamie prawo, ale robiąc to, czyniła dobro. Działała w dobrej wierze. Jestem policjantem i ani przez chwilę nie pomyślałem, że dopuszczamy się przestępstwa. Przyniesienie antybiotyku człowiekowi na dworcu nie jest przestępstwem.

"Janosikową" przed sądem broni mecenas Tomasz Wójcik. Twierdzi, że oskarżona nie miała zamiaru wyłudzania pieniędzy czy uzyskania korzyści. – Działała na rzecz ratowania życia i zdrowia bezdomnych. Pani doktor jest idealistką i ma powołanie, które lekarz powinien mieć. Niestety, zderzyło się ono z przepisami – podkreślał po pierwszej rozprawie.

Jerzy Friediger, przewodniczący Okręgowej Rady Lekarskiej w Krakowie przyznaje, że wielu lekarzy staje przed dylematem: przepisy albo dobro pacjenta. – Przepisujemy leki, a chory mówi, że jeżeli je wykupi, to nie będzie miał pieniędzy na jedzenie. I co ma wtedy zrobić lekarz? Udać, że nie słyszy? Złamać prawo? Musi rozstrzygnąć to we własnym sumieniu. To niezwykle trudne sytuacje. W szpitalu nikt nie odmówi bezdomnemu pomocy, nawet jeśli jest nieubezpieczony. Ale jak zapewnić mu leki poza szpitalem? Co ma zrobić lekarz, skoro procedury refundacji medykamentów dla tych osób nie istnieją? My nie możemy naprawiać całego świata.

Ilona Rosiek-Konieczna: - A kto ma naprawiać świat, jak nie lekarze?
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
mamkalosze




Dołączył: 24 Wrz 2008
Posty: 182
Post zebrał 0 sat

PostWysłany: 17:21, 26 Gru '08   Temat postu: Odpowiedz z cytatem

a to jeszcze tak gwoli przypomnienia, sprawa piekarza z Legnicy, którego fiskus zniszczył za nieodprowadzanie podatku od darowizn chleba (oddawanego bezdomnym...)

http://www.twoja-firma.pl/wiadomosc/1677.....hleba.html

żal, żal jeszcze raz kurwa żal...
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
Fred




Dołączył: 25 Lis 2008
Posty: 192
Post zebrał 0 sat

PostWysłany: 17:33, 26 Gru '08   Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Jakże ciężko jest leczyć chorych ludzi gdy cały świat jest chory...
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
5k18a




Dołączył: 24 Lis 2008
Posty: 238
Post zebrał 0 sat

PostWysłany: 19:20, 26 Gru '08   Temat postu: Odpowiedz z cytatem

To ja dam przykład ze swojego podwórka. Pracuję w firmie, która kilka lat temu miała produkcję zabawek, niestety po zalaniu rynku chińską taniochą produkcja stała się nieopłacalna. Zwolniliśmy ludzi i produkcję zamknęliśmy. Jednak że został nam zawalony po sufit zabawkami magazyn. Przez długi czas (kilka lat) rozdawaliśmy zabawki domom dziecka i różnym organizacjom charytatywnym. Było tego tak wiele że mimo rozdawnictwa zostało nam jeszcze ponad połowa. Po kilku wpadkach i kontroli przeprowadzonej w firmie (na szczęście obeszło się bez ofiar) postanowiliśmy nie rozdawać zabawek tylko oddać je na przemiał i zrobić protokół zniszczenia. Domy dziecka i organizacje, z którymi współpracowaliśmy nie mogły w to po prostu uwierzyć tak jak my, że to co mogliśmy rozdać musieliśmy zniszczyć. W takim gównianym kraju żyjemy...
_________________
Z Korwina wyrosłem jak z Teletubisiów.
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
RaaQ




Dołączył: 29 Wrz 2008
Posty: 144
Post zebrał 0 sat

PostWysłany: 19:39, 26 Gru '08   Temat postu: Odpowiedz z cytatem

W razie gdy obserwujemy takie sytuację, mówmy głośno co o tym myślimy. Z chęcią bym poszedł do tej prokuratury i powiedział co o tym wszystkim myślę, starając się nie rzucać kurwami. Dobrze powiedziane Fred, jak tu leczyć ludzi jak cały świat jest chory... i tak wielu tego nie dostrzega. To kolejny dowód na to że ten system nie służy miłości.
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Prawda2.Info -> Forum -> Wiadomości Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz moderować swoich tematów


sąd nad janosikową
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group.
Wymuś wyświetlanie w trybie Mobile