O dopracowanie bajki:
Bajka jest dla 4-letniego dziecka i chciałbym, żeby była dobra.
Dawno temu, pewnie ze sto lat albo więcej, żył sobie rycerz, albo raczej myśliwy, który za wszelką cenę chciał przegonić wszystkie potwory jakie grasowały po jego lesie. Jak był jeszcze młody, zrobił sobie sam łuk. Do tego łuku strzały, ze złotymi grotami, zrobione z najlepszego drewna, a lotki były z piórek najpiękniejszych ptaków. Nie krzywdził tych ptaków, zbierał tylko piórka, które im wypadły.
Podczas jednej ze swoich podróży spotkał stworzenie ale nie wiedział co to jest. Był sprytny, nie potraktował tego stworzenia źle. Było tak piękne, że nawet po krótkiej rozmowie z Wróżką, jak się okazało później, zakochał się. Zakochał się tak mocno, że już bez Wróżki nie potrafił spędzić nawet jednego dnia. Kochał ją tak, że mógłby dla niej zrobić wszystko. Przestał nawet walczyć z potworami żeby mieć dla Niej więcej czasu.
Znaleźli sobie taką małą pszczółkę, o którą zadbali i troszczyli się o nią. Pszczółka była też śliczna i pozwoliła Myśliwemu i Wróżce zapominać o kłopotach.
Pszczółka zaprowadziła ich do wielkiego zamku. Zamek był pusty, zaniedbany ale Wróżka i Myśliwy zadbali o niego. Myśliwy bronił tego zamku przed smokami a Wróżka przeganiała wszystkie złe moce. Pszczółka założyła w tym zamku swoje gniazdko i spokojnie skupiła się na robieniu miodka. Ale raz stało się coś strasznego. W nocy, jak wszyscy w zamku spali, wlazł smok, którego bali się wszyscy w królestwie. Ludzie nazywali smoka Lucyfer – jak diabła. Smok był tak wredny że wszedł do komnaty, w której przczułka miała swoje gniazdko. Porwał ją, a Myśliwy gdy się obudził nie mógł już nic zrobić. Rano, złapał swój łuk, strzały i torbę i ruszył na poszukiwania. Las, który myśliwy znał jak własną kieszeń nie pokazał mu rozwiązania.
Ale myśliwy wiedział, że jest w królestwie jedno, parszywe zamczysko. Usiadł i przeliczył strzały. Nie było ich zbyt wiele. Sprawdził cięciwę łuku i zawartość swojej torby. Kiedy ocenił, że wszystko jest takie jak powinno być, ruszył.
Wiedział że nie będzie to prosta droga – zamczysko było daleko a zapas strzał pozwalał jedynie na drogę w jedną stronę. Mimo wszystko podjął wyzwanie. Potwory szalały wokół niego, ale o dziwo ani jeden go nie zaatakował. Bały się? Wiedziały że nie mają szans w starciu z nim?
Przebył straszliwy las bez użycia nawet jednej strzały. Ale teraz stało przed nim zamczysko, cuchnąca wylęgarnia potworów. A w środku smok Lucyfer. Co dziwne, most na cuchnącej szczurami fosie był opuszczony a krata z ludzkich kości była podniesiona.
Myśliwy wiedział, że to pułapka ale wiedział też, że inaczej nie sforsuje murów zamczyska.
Wszedł do środka. Jego oczom ukazało się coś niebywałego. Spodziewał się tragicznych widoków natomiast to co ujrzał było jednym z piękniejszych widoków, jakie miał okazję w swoim krótkim życiu widzieć. Na każdej ścianie piękne arcydzieło mistrza, ze wsząd dobiegająca muzyka, potworki, które spotkał w zamczysku były miłe, odpowiadały bez kłamstw na jego pytania. Opuścił hol i skierował się na piętro, wiedział że gdzieś w tym zamczysku jest jego Pszczółka ale jest też obrzydliwy Lucyfer. Potworki zaprowadziły go do Lucyfera. Z każdym krokiem było ich co raz więcej, a że droga była dość długa, jak to w zamkach jest, ich liczba zbliżyła się do 300.
Zanim otworzyły się wrota do potężnej komnaty smoka, wszedł tam mały smok niosąc coś w pudełeczku podobnym do pudełeczek, które daje się ukochanym osobą.
Następnie olbrzymie drzwi otwarły się. Zabrzmiał przy tym grzmot, jakiego nie słychać nawet podczas najpotężniejszej burzy. Smok siedział na olbrzymim tronie a Myśliwy z całej siły zacisnął dłoń na łuku. Smok gdy to ujrzał, w jego oczach zapłonął ogień i w mgnieniu oka łuk zmienił się w garstkę popiołu. Rzekł smok – „po co tu przyszedłeś?” – Walczyć z tobą o moją przyjaciółkę, Pszczółkę. Smok, gdy to usłyszał, zionął ogniem i rzekł „Niegodny, głupi człowieku! Nie będę z tobą walczył, bo nic dla mnie nie znaczysz!” „Pozwolę ci jednak zabrać przyjaciółkę, ale jako waszego kompana wyznaczę smoczka, który wszedł tu przed tobą. Zgódź się, albo umrzyj”
Myśliwy zgodził się na słowa Smoka.
Ale był też malutki potworek, którego Myśliwy nie zauważył. Był taki mały, jeszcze mniejszy niż Leoś i sprytniejszy. Najpierw zrobił tak, że obciął skrzydełka Wróżce. Wróżka przestała latać. Potem potworek sobie pomyślał, że skoro Myśliwy mu pozwolił obciąć jego ukochanej wróżce skrzydełka, to pozwoli mu na więcej. Myśliwy nie pozwoliłby, gdyby wiedział że potworek jest. Niestety nie wiedział. Potworek był taki mały, że trudno byłoby go zobaczyć, taki mały że mógł wejść do głowy myśliwego. Nie wiem, którędy – przez kinol czy ucho, w każdym razie wlazł.
Zaczął grzebać w tym, co Myśliwy myśli. Więc myśliwy przestał już polować na jego kolegów potworków, nawet na tych dużych. Złamał łuk, wyrzucił strzały. Bez tego, co robił całe życie było mu bardzo smutno. Nawet Wróżka przestała mu się wydawać tak cudowna jak kiedyś a pszczółki nie zauważał. Wróżka od niego odeszła, bo nie dała rady już czarować bez skrzydełek, ale pszczółka przy nim została. Czekała. Myśliwy wyciągnął ze skórzanej torby coś, czego jeszcze nikt nie widział i z czym nie rozstawał się nawet podczas snu. Wiedział już że powinien to zrobić bo inaczej zrobi mu się tak smutno, że umrze. Wyciągnął wielki, lśniący miecz i spowrotem zaczął walczyć z potworami. Ten mały który siedział w jego głowie strasznie się przestraszył, ale nie mógł już nic zrobić.
Nie było już Wróżki, nie było już Myśliwego. Pozostał tylko bojownik i mała Pszczółka, którzy od tej pory, po dziś dzień szukają i walczą z potworami, które zawsze próbują włazić w nasze życie.
_________________ "Nie jest miarą zdrowia być dobrze przystosowanym do głęboko chorego społeczeństwa"
|