Fanatyk religijny chciał "ostrzec" prezydenta Meksyku.
Porywacze opanowali maszynę tuż po starcie z Cancun, popularnej turystycznej miejscowości w Meksyku. Zagrozili załodze bombą i nakazali lot do stolicy Meksyku.
Na pokładzie Boeinga 737 było 104 pasażerów i 8 członków załogi. Wśród pasażerów byli również obcokrajowcy, m.in. Francuzi i Amerykanie.
Na czele ośmioosobowej grupy porywaczy stał 44-letni ksiądz z Boliwi Jose Flores Sea Pereira, były więzień, uzależniony od narkotyków. Twierdzi, że działał na "boskie zlecenie". A datę porwania wybrał ze względu na trzy 9, czyli odwróconą liczbę szatana - 666.
Flores miał objawienie, że Meksykowi grozi ciężkie trzęsienie ziemi i postanowił w ten sposób ostrzec władze tego kraju. Po porwaniu samolotu zażądał rozmowy z prezydentem Meksyku Felipe Calderonem.
Samolot wylądował w Mexico City. Na lotnisku pojawiły się służby specjalne. Chwilę później z maszyny zaczęli wysiadać pasażerowie.
Porywacze, którym nie udało dostać się do kokpitu zostali wyprowadzeni z samolotu w kajdankach.
----------------------------------------
opracowanie: sfora.pl
źródło:http://news.bbc.co.uk/1/hi/world/8247482.stm
_________________
Prawda jest jak tlen, otrzymasz zbyt wiele i się rozchorujesz.