Tekst pod którym podpisuje się rękami i nogami, mam nadzieje, że autor się na mnie nie obrazi jak go tu zamieszczę. Tekst naprawdę dobry i potwierdza moje własne obserwacje rzeczywistości.
Nie dam go w cudzysłowu żeby się lepiej czytało.
Test pochodzi z
http://www.eioba.pl/a89997/zycie_jak_w_kl
Życie jak w KL?
Swoistego rodzaju obóz koncentracyjny współczesnego człowieka. Globalne KL, w którym wielu dziś żyje. Globalne KL, do którego wielu chce się dostać.
KL to oczywiście skrót od niemieckiego słowa Konzentrationslager oznaczającego obóz koncentracyjny. KL kojarzy się z drutem kolczastym, numerem zamiast imienia, kapo, pracą ponad siły, strażnikami, komorą gazową, śmiercią. Ale to także chęć przetrwania, przeżycia, wyrwania się z tej niewoli, zachowania pomimo takich a nie innych warunków, swojej własnej godności, tożsamości.
Można się zastanawiać, po co, sześćdziesiąt kilka lat po wojnie pisać o tym, skoro żyjemy obecnie w zupełnie innych czasach. Faszyzm już dawno zniknął z mapy świata, ludzie są wolni, żyją tak jak chcą. I na tym można by zamknąć całą kwestię. Ale czy tak jest w istocie? A może tylko stara ideologia przywdziała nową maskę? Historia rozwoju ludzkości to między innymi próba stworzenia systemu, który swym zasięgiem obejmowałby nie tylko określone terytorium fizyczne, ale także systemu, który obowiązywałby wszystkich ludzi. Od czasów starożytnych pojawiały się takie próby co jakiś czas. Począwszy od podbojów Aleksandra Wielkiego, Starożytnego Rzymu, Świętego Cesarstwa Rzymskiego Narodu Niemieckiego, podboje kolonialne, faszyzm, komunizm.
Wszystkie te próby wcześniej czy później kończyły się niepowodzeniem i upadkiem, aż w końcu się udało. Nareszcie powstał system obejmujący swoim zasięgiem cały świat i wszystkie aspekty ludzkiego życia. Ten system – jeśli można to tak określić – nazywa się konsumpcjonizm. To, co nie udało się Hitlerowi, Stalinowi i ich poprzednikom, udało się twórcom konsumpcjonizmu. To postawa polegająca na nieusprawiedliwionej, rzeczywistymi potrzebami oraz kosztami ekologicznymi, społecznymi czy indywidualnymi, konsumpcji dóbr materialnych i usług, lub pogląd polegający na uznawaniu tej konsumpcji za wyznacznik jakości życia, lub za najważniejszą, względnie jedyną wartość. Nie ma dziś na świecie kraju, w którym konsumpcjonizm byłby nieobecny. Nie ma dziś aspektu czy sfery życia ludzkiego wolnej od konsumpcjonizmu. Począwszy od seksu i miłości, poprzez dobra materialne, wiedzę, rozwój a skończywszy na duchowości. Dziś to sposób życia, styl życia, system wartości, ideologia, religia. To swoistego rodzaju obóz koncentracyjny współczesnego człowieka. Globalne KL, w którym wielu dziś żyje. Globalne KL, do którego wielu chce się dostać.
Komendant KL. Ten, który tworzy i ustala regulamin porządku i życia w KL. Dla dobra jego mieszkańców. To prawa i zasady obowiązujące w tym obozie. Podstawowa zasada brzmi: za prawo do życia i pobytu w KL musisz zapłacić. Więc człowiek płaci za wszystko. Za urodzenie i śmierć, za życie, za pobyt, za możliwość pracy w KL, za możliwość produkowania czegokolwiek w obozie – oczywiście w zgodzie z regulaminem; tak samo za możliwość kupowania. W KL płaci się także za prawo posiadania czegokolwiek. Dlaczego właściciel gruntu lub nieruchomości musi płacić od tego coroczny podatek? Przecież to jego prywatna własność a nie komendanta. Jeśli policzyć wszystkie podatki, cła, opłaty skarbowe, obowiązkowe składki, szybko okaże się, że płaci się za wszystko. To podstawowe prawo obozu. Co by się stało gdyby ktoś przestał płacić?
Strażnicy KL. Służą do pilnowania przebywających w KL. Dokładnie do tego czy wypełniają regulamin komendanta. Urzędowi, mundurowi, oświatowi, medyczni, naukowi, duchowi – wszyscy pilnują tego, by regulamin był przestrzegany. Czy przebywający w obozie płaci w terminie? Czy robi okresowe badania medyczne? Czy jego wiedza jest zgodna z wytycznymi komendanta? Czy przestrzega określonych z góry norm i nakazów jako jedynych słusznych i moralnych? Strażnicy także mają za zadanie chronić przebywających w tym obozie. Przed czym lub, przed kim? Na pewno nie przed gradobiciem, powodzią, huraganem czy trzęsieniem ziemi. Koncepcja wroga zewnętrznego? Czy może wroga wewnętrznego? W pierwszym przypadku oznacza to tyle, że KL czuje się zagrożone. W drugim, że nie panuje nad wewnętrznym porządkiem. A może w istocie chodzi o to, że chroni człowieka przed samym sobą. By jego myślenie było zgodne z wytycznymi, a jego zachowanie zgodne z normami przyjętymi w obozie. W przeciwnym razie kłopoty ma pewne jak w banku. Nie wsadzą go do gazu ani też nie rozstrzelają. Napiętnują publicznie, zniszczą, niczym inkwizycja spalą na stosie medialno-publicznego osądu wydanego ustami sędziów i autorytetów.
Kapo. Jeszcze nie strażnik, ale już nie więzień. Przełożony by pracę w KL wykonano zgodnie z wytycznymi. Może to szef. A może partner lub przewodnik duchowy albo nauczyciel. Jego jedynym zadaniem jest kontrola tego czy człowiek działa i postępuje w zgodzie z założeniami i zasadami obozu. Dysponuje szerokimi możliwościami karania za każde odstępstwo od wytyczonej drogi. Baty i cięgi dostaje się za każde odchylenie się od przyjętej normy. Być może samemu jest się kapo a być może ma się wokół siebie różnych innych kapo nieustannie pilnujących. Czy w każdych warunkach istnieje możliwość powiedzenia tego, co naprawdę się myśli albo czuje na przykład w stosunku do upierdliwego pracodawcy? Zawsze człowiek spotyka się ze zrozumieniem?
Numer. W systemie KL nie istnieje człowiek. Istnieje numer. W ewidencji ludności, w urzędach podatkowych. Numer klienta. Numer karty bankowej, komórki lub adresu IP po to, aby łatwo można było go zlokalizować. Dziś to także już dokument, w którym tożsamość jest ustalona na podstawie danych biometrycznych; a dla bogatych Szwajcarów specjalny chip wszczepiany pod skórę w celu łatwego odnalezienia w przypadku porwania dla okupu. Jutro zapewne elektroniczna obroża lub chip z informacją o DNA. Filmowy Matrix staje się powoli rzeczywistością. Dzięki numerowi można łatwo namierzyć, kontrolować ruchy i poczynania, stan finansowy, przydatność i siłę nabywczą w obozie.
Propaganda. Jeden z moich ulubieńców, ten, który ogłupianie i okłamywanie innych wyniósł niemal na wyżyny sztuki, dr Joseph Goebbels mawiał: „Kłamstwo powtórzone tysiąc razy staje się prawdą”. W czasach III Rzeszy to kłamstwo było powtarzane nawet w KL za pomocą głośników. Dziś ta metoda zapewne byłaby nieskuteczna, bo i kto tego słuchałby. I bynajmniej nie mam tutaj, na myśli politycznie poprawnej propagandy rządowej. Dzisiaj, propaganda realizowana jest w myśl zasady: „obraz wart jest tysiąca słów”. Uśmiechnięta i zadowolona twarz konsumenta na billboardach propaguje wizję szczęśliwego i spełnionego życia konsumenta – nabywcy kolejnego dobra materialnego. I nie chodzi tutaj raczej o jakiś konkretny artykuł czy przedmiot. To ideologia szczęścia i zadowolenia z życia realizowanego według zasady mieć. W drodze do pracy lub z pracy, w radio, telewizji i innych mediach ten sam model drogi do szczęścia, którym człowiek jest nieustannie bombardowany. Istna afirmacja szczęścia. Tylko ta codzienność jakby coraz mniej szczęśliwa w tym konsumenckim raju. „Pewnego dnia kłamstwa zawalą się pod własnym ciężarem, a prawda powstanie.” – te słowa także wypowiedział dr J.Goebbels.
Arbeit macht frei. Zapewne tak. Pozostaje tylko zapytać, od czego czyni wolnym. 8,10,12 albo i więcej godzin pracy, przez pięć, sześć lub więcej dni w tygodniu. Ile razy człowiek myśli o pracy po wyjściu z pracy? Ile razy odbiera telefon lub maila od szefa lub współpracownika po wyjściu z pracy? Ile razy rozmowy ze znajomymi lub rodziną dotyczą pracy? Ile razy praca wymaga dyspozycyjności? A może karne chodzenie do pracy jak w obozie? Jeśli praca uczyniła dziś kogoś wolnym to jednie od zastanawiania się czy jest się naprawdę wolnym. Zwyczajnie nie ma na to już czasu i sił. Poza tym chęć aby pracować po to by mieć także robi swoje. Pragnienie posiadania niemalże wszystkiego doprowadza dziś człowieka do absurdu. Niektóre wypowiedzi szczęśliwych posiadaczy brzmią nawet zabawnie: „mój reumatyzm”, „moja migrena”, „mój partner”. Wolność. Jeśli człowiek nie jest w stanie dziś zostawić wszystkiego, spalić za sobą wszystkich mostów tak naprawdę nie jest wolnym. Zawsze będzie istnieć coś lub ktoś, co będzie go trzymać na uwięzi. Tą smyczą także może być praca.
Mein Kampf. Walka, konkurencja, rywalizacja. Walka o rację, walka o rynek, walka o zyski, walka o klienta, walka o awans, walka o podwyżkę, walka ze złem, walka z chorobami, walka z niesprawiedliwością, walka o pokój, walka z nadwagą, walka ze słabościami, walka z samym sobą… można by bez końca przytaczać te wszystkie walki. KL prawie nie istnieje bez programu walki, konkurencji i rywalizacji. Ilu jest dzisiaj ludzi, którzy tak naprawdę zrezygnowali z jakiejkolwiek formy walki? Pokój i miłość zaczynają się tam gdzie kończy się walka, czyli w sercach i umysłach każdego człowieka. Wystarczy tylko przestać walczyć w swoim sercu i umyśle.
Komora gazowa. Zapewne ten model z czasów wojny nie przetrwałby zbyt długo. Zabrakłoby siły roboczej, a poza tym dla pozostałych nie byłaby to dobra motywacja. Ale i w tym temacie znalazło się rozwiązanie. Dobrowolne życie w smogu, oddychanie spalinami, zatruta woda, skażona gleba, kwaśne deszcze, obniżający się poziom wód gruntowych… Powolniejszy proces, mniej zauważalny, poza tym pozwalający efektywnie wykorzystać do maximum siłę roboczą. A na dodatek człowiek sam bez przymusu i z własnego wyboru godzi się na to. Ale to także stres, nieustanne napięcie i presja, często kłębowisko niskowibracyjnych energii emocji, które niczym gazy bojowe unoszą się nad ludzkimi skupiskami. Konia z rzędem, temu, kto wyjaśni, co w ogłoszeniu o pracę oznacza: „odporność na stres i umiejętność pracy pod presją czasu”, „praca w miłej atmosferze”, i jak jedno ma się do drugiego. No chyba, że stres i presja to miła atmosfera:). Spokój, świeże powietrze i nadmiar tlenu w organizmie i mózgu mogą być szkodliwe… człowiek zaczyna wówczas inaczej postrzegać wszystko.
„Pewnego dnia kłamstwa zawalą się pod własnym ciężarem, a prawda powstanie.” – dr J.Goebbels. Czy więc należy uznać, że ten system lub też styl życia jest zły? Byłaby to niczym nieuzasadniona ocena moralna, po której albo należałoby to przyjąć bez sprzeciwu, albo zacząć walczyć z tym. Osobiście wolę na to patrzeć jak na proces, element dokonującej się transformacji świadomości. Człowiek krzyczy: „działaj, po to, aby mieć, osiągnąć”. Bóg cichym i spokojnym głosem mówi: „bądź, stań się”. Cóż więc pozostaje? „Pozwalam rzeczom, sytuacjom i okolicznościom opuszczać moje życie, i wiem, że dzieje się tak, kiedy nadchodzi coś lepszego”.
_________________
...Każdy sen, ten czarowny i piękny, zbyt długo śniony zamienia się w koszmar. A z takiego budzimy się z krzykiem...