Nikt z nas nie chce być chory ale żyć w zdrowiu i szczęściu. Gdy przychodzi choroba sięgamy po leki... ale co, gdy ta "choroba" dotyka nie moje ciało, a władzę, politykę i wszystko wokół?
Zaczynają się dyskusje - co robić, by żyło się lepiej, każdy kombinuje jak potrafi, by zdobyć jak najwięcej przy jak najmniejszym wysiłku... i do czego to prowadzi?
Wieloletnie dyskusje o znaczeniu takiej czy innej wypowiedzi, dyskusje które do niczego nie prowadza, nie zmieniają nas, tez sama obserwacja nie zmienia nas, sama obserwacja jest jałowa...
Nie chcemy czuć a jedynie rozumieć i pojmować wszystko umysłem, ale wtedy pojawiają się w naszym życiu różne problemy i przeszkody, by nam coś uświadomić.
Oczywiście możesz czekać na te ciosy, żeby podnieść się z ziemi, ale wtedy nie masz już możliwości nic zrobić, bo wtedy to ciosami a nie wyborem, czyli nic nie warte. To musi być, że ja chcę, a nie bo jest mi źle. Tu musi powstać ta druga siła - ta moja chęć, ale tą chęć muszę najpierw chcieć odczuć w sobie.
I nikt za mnie niczego zrobić nie może.
<- Piękny tort nie? Możecie sobie teraz dyskutować co w nim jest, co do niego dodano, kto piekł itd, jaki jest piękny, ale nikt smaku przeszczepić mi nie może.
To muszę ja sam chcieć odczuć, posmakować.
Czuć a nie rozumieć.
_________________
POCZUJ co dla ciebie ważne.
ZDROWIEDUCHA.PL <- Polecam!