W razie awarii sprawdź t.me/prawda2info

 
Uwaga! Znajdujesz się w jednej z sekcji autorskich forum.
Administracja forum nie ponosi odpowiedzialności za ewentualną cenzurę w tym wątku.
Moderatorem tego tematu jest jego założyciel czyli autor pierwszego posta.

Salvia Divinorum  
Podobne tematy
Ayahuasca115
narkotyki i prohibicja - realny problem, czy ...35
Ustawa o przeciwdziałaniu narkomanii9
Święte Chwasty - Salvia Divinorum44
Psychodeliczna nauka1
Znalazłeś na naszym forum inny podobny temat? Kliknij tutaj!
Ocena:
20 głosów
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Prawda2.Info -> Forum -> Autorskie Odsłon: 21959
Strona:  «   1, 2, 3, 4, 5, 6, 7 Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Naznaczony




Dołączył: 08 Sty 2009
Posty: 655
Post zebrał 0.000 mBTC

PostWysłany: 21:24, 19 Kwi '09   Temat postu: Odpowiedz z cytatem

niestety już "nielegalna". Przez cholerne dopalacze - ble nienawidze tego słowa
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
astrit




Dołączył: 23 Lut 2009
Posty: 940
Post zebrał 0.000 mBTC

PostWysłany: 22:52, 19 Kwi '09   Temat postu: Odpowiedz z cytatem

może to dziwne ale mam podobne odczucia może nie aż tak dołujące ale takie że nikt z nich nie ma ludzkiego wyobrażenia o tym tylko właśnie jakieś matematyczne.

nabojka napisał:
Zaczeli niszczyc ten swiat, powoli doprowadzajac go do kryzysu w ktorym moga polaczyc te dwa swiaty(oni to wszystko traktuja jak zabawe nie rozumieja jak to dziala naprwade) dla nich to tylko ciagi liczb, nie rozumieja ze to dla nas cos prawdziwego. I chca to zrobic laczac zrodlo istnienia ze swiatem duchowym co spowoduje restart systemu(wszystko pieprzenie) to tak zadzialalo 5 razy teraz jest szosty... i nie mozna im znowu pozwolic tego zrobic!
Oni to wszystko kontroluja, oni niszcza ten swiat bo nie zrozumia nic poza matematyka...


ten moment fraktalu tez jest w takie dziwne wzorki jakby matematyczne rozcząsteczkowanie, jakby człowiek składał sie z liczb. może faktycznie numerologia ma jakiś sens a ta cała nieskończonosc sprawia że nie ma czasu i wszystkim czym jesteśmy tu to tylko nasze emocje na poziomie ego? jesli docieramy do podświadomości to zaczyna pracować energia w sposób bardziej zrównoważony i łatwiej jest zrozumieć sytuacje jakie spotykamy w życiu...ale czy myślisz że można przeciwdziałać czemuś co zadziałało już 5 razy i to z taka siłą.
no chyba że w numerologi wyjdzie że ta siła nie będzie końcem cyklu jak do tej pory a początkiem jakiejś boskiej transformacji, która doprowadzi do połączenia...

Cytat:
Poprosiłem i otrzymałem:D


tak to prawda, jak prosisz to tak jakbyś otwierał brame przez którą dociera to czego potrzebujesz.
przyznasz że to bardzo inteligentna energia i współpraca jest wtedy przyjemnością a nie chaosem Smile
_________________
nie konwersuje z babochłopami.

*miarą twojej wiedzy jest zasięg twojej intuicji* astrit
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
Krzysiak




Dołączył: 20 Lis 2008
Posty: 410
Post zebrał 0.000 mBTC

PostWysłany: 21:20, 21 Kwi '09   Temat postu: Odpowiedz z cytatem

zamowilem sobie i czekam na dostawe Wink
_________________
Nikt nie ma monopolu na prawdę
www.chomikuj.pl/Filmyprawdy
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość Odwiedź stronę autora
sonic3




Dołączył: 20 Paź 2008
Posty: 682
Post zebrał 0.000 mBTC

PostWysłany: 22:08, 28 Kwi '09   Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Kolejny psycho filmik tym razem fragment z wykładu Jamesa Arthura na temat medytacji i myślenia w innych stanach świadomości:

_________________
http://zakazaneowoce.pl/imgs/banery/baner-zakazaneowoce-350x20.jpg
Zdolność do dziwienia się jest początkiem do mądrości
Prawa jednego człowieka kończą się tam, gdzie zaczynają się prawa drugiej osoby.
W jedności siła nie w budowanych murach!!!
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość Odwiedź stronę autora
sonic3




Dołączył: 20 Paź 2008
Posty: 682
Post zebrał 0.000 mBTC

PostWysłany: 23:01, 07 Maj '09   Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Ok, a teraz trochę grozy tzn. BAD TRIP pale

koleś pali w takim mrocznym stylu:
Cytat:

X35 pale od 2miechów średnio 2-3 razy w tyg i za kazdym razem inny trip. Teraz mam przerwe od tygodnia po ostatnim hehe przerósł mnie solidnie. Wypiłem 4 piwka i zabrałem się za to Very Happy
Wsumie to mój ulubiony mix bo wtedy Tripy mam dużo wyraxniejsze bardziej intensywne i dłuższe ale nie przekraczam dawki 2 piwek wypitych na szybko.
Paliłem to na rózne sposoby w róznych miejsach i najlepszy jaki mi wchodzi ( nie polecam mło doświadczonym hehe ) obejrzeć jakiś fajny horror polecam Demon lub Emily Rose hehe potem zapuścić muze takie dźwięki różne z horrów zgrzyty piski podkręcajaće atmosferę zapalić świece i kadzidło, światło zgaszone godzina 24.00 wszytsko to raze konkretnie działa na wyobraźnie, uwierzce mi, potem spokojnie przygotować wszzystko i do dzieła bierzemy mega duży buch trzmany aż zaczniemy coś czu wtedy szybko wypuszczamy i szybko kolejny mega buch i trzymamy potem juz niegdy niepamietam czy sam wypuściłem ten drugi buch czy co Very Happy
Uwierzcie ż TRIP będzie mega, przynajmnie na mnie o działa i am bardzo mroczne Tripy ale mi sie podobaja. Jakieś opuszczone stare domy, stare złowieszcz lasy.... zawsze mnie przenosi w inne krainy, pełna kontrola tam, no meg psychodelik. KOCHAM SALVIE!!!!!
PALCIE Z ROZWAGĄ!!!!!!!

jak dla mnie rzeźnik tym bardziej, że jest świadomy tego jak złowrogie wizje można przez to osiągnąć, ale nie wszystkich na tym świecie da się zrozumieć Very Happy
Lecimy dalej, koleś złapał takiego bad tripa, że nie jedna osoba by się zesrała i myślę, że warto go przytoczyć jako przestrogę co można osiągnąć afirmując sobie mroczny klimat przed paleniem.
trip raport by JapkoDre z Trawka.org:
JapkoDre napisał:
Grass zawsze po 2 buchy biore. Pierszy mega duży i trzymam aż do pierwszych objawów, że Salvia zaczyna działać.... potem szybko wypuszczam i jeszcze póki nie odlece jeden konkretny buch Very Happy
Po chwili sieka mnie pierwszy buch i mam konkretny lot i trip się zaczyna i pewnie po kolejnej chwili kopie drugi buch i trip się u mnie rozkręca i wydłuża. Taki mam patent i na mnie działa wyśmienicie :wodna:

Okej no to opisuje mój wczorajszy mega POTĘŻNY TRIP!!!
Godzina 24.00 heeh moja ulubiona godzina na palenie Salvi..... sprzęcik to moje kochane bongo oraz stuff --> Salvia Ekstrakt x65!!! Twisted Evil
Tym razem towarzyszy mi bardzo dobry kumpel ( sam też pali i to właśnie on załatwił x65 hehe.... sam ma doświadczenie z lżejszymi ekstraktami typu x5, x20, x30 ).
Na pierwszy oień ide ja jako, że mam większy staż Very Happy
Zanim zacząłem ściągać bucha przyznam, że się kurde bałem. Wiem co robi x35 a to jest raz mocniejsze. Nabiłem do cybucha taką samą ilość jak nabijam x35 dodajetroche suszu i się zaczyna. Przypalam....tssssss....BUCH.....................uuuuffff.......przypalam.......tssssssssssss.......BUUUCH.....?? niepamiętam już czy UUUFF Very Happy

Po pierwszym buch duż szybciej niż po x35 przyszła faza... nagle oblał mnie pot, obraz się załamał lekko i rozmazał i zwolnione tempo więc szybko ściągnąłem drugiego bucha i nawet niewiem czy i jak odłożyłem bongo ( ot co się stało z bongiem napisze później Crying or Very sad ).
Rozglądam się po pokoju faza nieziemska jeszcze niema tripu ale wszystko jest w tak cholernym zwolnionym tempie że gdy wypwiadałem jakieś słowa to tak wolno je słyszałem jakby konkretnie kasete wciągneło i docierały z opóźnieniem do mych uszy.... bo gdy wypowiadałem kolejne słowa to te nakładały się na te pierwsze i już nic nie czaiłem Very Happy
Nagle dostrzegłem że nie siedze już w pokoju w jakimś ciemnym pomieszczeniu , wstałem i szedłem przed siebie niewiedząc dokąd ide..... zauważyłem czerwone oczy które patrzyły wprost na mnie...ze strachu nie mogłem wymówić żadngo słowa i nawet drgnąć...czułem jak od tej postaci emanuje ogromna siła i gniew! Uwierzcie mi że niehce już jej spotykać hehe
Postać zaczęła zadawać mi pytania może i dość proste ale nie znałem na nie odpowiedzi:
Dlaczego tu jestes?!
Kto Cie tu przysłał?!
Kim jesteś?!
W jakim Celu Cię tu przysłano?!
I wiele innych tego typu...... a ja nic niemogłem powiedzieć.. byłem posrany. Potem postać powiedziała że skoro już tu jestem to pokaże mi na co ich stać!
I tu zaczęła się konkretna jazda, której już nigdy niemam zamiaru powtarzać!! Nagle ziemia podemną się otworzyła i zacząłem spadać wprost w ogień, czułem straszny ból, paliła mnie skóra, słyszałem strzaszne krzyki dookoła i widzałm twarze setek ludzi, powykrzywiane w grymasie bólu i rozpaczy. Spadałem ciągle w dół a głos postaci mnie nie opuszczał.. ciągle słyszałem szepty w głowie.... tu nastąpiło dziwne jakby urwanie filmu bo nagle znalazłem się w wirze jakimś gdzie dookoła latały cegły nabite gwoździami i same budowały jakieś małe pomieszczenia, w których nagle pojawiali się ludzie strasznie krzyczący z bólu....poczułem jak moje ciało się rozciąga i drże w pół ( uczucienie do opisania ).....a te części znowu w pół i znowu w pół i tak się dzieliły bez końca ( postrzegałem to wszystko jednocześnie i w tym samym momencie jako obserwator).
Byłem jakimś drobnym kawałkiem...tak małym że dostrzegałem bakterie w otczeniu...wszystko działo się tak szybko, że nie miałem już pojęcia gdzie ja jestem i co się stanie...totalna panika.
Dookoła było pełno fraktali, mnóstwo i w różnych kolorach...zaczęły mnie do siebie przyciągać, kręciłem się z nimi, wirowałem, nagle dostrzegłem że znowu mam ciało ale te fraktale już nie latały dookoła mnie tylko ja dookoła nich i wszytskie na dodatek były na moim ciele!! Nie idzie tego inaczej opisać Very Happy
Wszystko zaczęło zwalniać az w koncu stanelo bez ruchu.....a ja odkleilem sie od fraktali albo one odemnie i zaczalem spadac do gory hehe tak...spadac do gory (już kilka razy takie coś miałem....otóz wiem ze lece do gory ale mam uczucie spadania:D lub na odwrot )
Odczułem, że faza trwa dość długo już i zacząłem panikować ( pierwzy raz coś mi się takiego stało że odczułem czas a czsie TRIPU ) myslalem ze moze juz nie wroce do normalnosci.
Lecialem i lecialem bez konca, zero odglosow, ciemnosc poprostu. Zostalem sam ze swoim myslami...poszla konkretna rozkmina nad sensem swojego zycia ale tego opisywac juz nie bede ale w tripe wydawalo mi sie ze trwa to dobra godzine.
Zaczalem znowu panikowac i drzec sie, wolalem kumpla zeby mi pomogl bo chyba cos sie zawiesilo...nic. Mialem juz konkretnie nasrane chlopaki! Zaczalem wierzyc w to ze juz tutaj zostane na zawsze i to jest moje nowe zycie...myslalem tez ze moze ja tu zawsze zylem a tamto zycie bylo tripem.
Zaczalem odczuwac głod, pomyslalem o jablku i nagle bylo w moim reku i zaczalem je sobie wcinac...spalem w namiocie....rozpalalem ognisko..lowilem ryby ( pewnie w tym momencie albo lejecie ze mnie albo myslicie ze to sciema ale nic z tych rzeczy....ja w tripe naprawde myslalem ze minelo dokladnie 9dni i po tripe tez tak myslalem i do teraz kur.. tak mysle!!! A minelo 22min!! Tak mi kumpel powiedzial...tyle mnie nie bylo!)
Zadomowilem sie w tej czarnej pustce... tylko ze tam wszystko bylo ale nie bylo tego widac... np. chcialem w koncu rozbic namiot..pomyslalem o tym i tez namiot tam byl juz a w myslach bylo wspomnienie ze to ja go tam przynioslem i rozbilem itd i tak z kazda rzecza!! I teraz wielki FINAŁ............siedze w namiocie a ten dosłownie si rozpłynął ja w szoku oco kaman??!! Usłyszałem przerazajacy smiech i slowa: marna istoto, nie wiesz jeszcze nic!!!
I BUM!!! Pokój....podłoga....widze sufit....kumpel nademna przerazony mowi cos do mnie...ja go nie slysze....patrze a obok drugi kumpel...podnosza mnie daja na lozko....nadal nic nie slyze tylko jakies szumy i szepty. Tempym wzrokiem patrze w podloge i widze kawalki mojego bonga i moja dlon cala zakrwawiona ( zgniotlem bongo rece Very Happy ) beda blizny chyba.
Kumpel nie zapalil....nie dziwie sie mu. Byl przerazony tym co widzial hhehe mowil ze palil juz nie raz i z ronymi osobami ale to co widzial teaz go zrysowalo. Ponoc odlecialem konkretnie...najpierw zgniotlem bongo...potem wstalem...chodzilem po pokoju...mowilem ciagle w jakims jezyku niezrozumialym Very Happy przewracalem sie...machalem rekami, darlem sie, smialem, lapalem konkretne 2-4min zawiechy. Nie reagowalem wogole na proby obudzenia mnie z tego. Kumpel po 15min sam juz byl zesrany i zadzwonil po drugiego zioma zeby przylazl imu pomogl bo ja knkretnie odlecialem i niewiem co ma robic. Mowil ze jazdy gdzies trwaja od 3-10min max!! Ale nie 22min!! Mowilem mu ze na mnie Salvia dziala konkretnie i dlugo hehe.
To tyle Zioomki...ogolnie to czuje sie dosc mocno wypalony i czuje sie jakos dziwnie...nie umiem dojsc do siebie jeszcze. Odstawam Salvie na jakiś czas...niewiem na ile ale pewnie na dluzsza chwile Very Happy
Nie palcie x65....mowie wam, to ju zjest za mocny kaliber. Zrobi wam to rozpizdziel w głowie jedynie i to dosc mocny.
Pozdroo.

jak dla mnie rzeźnia ale koleś sam sobie taką przygodę przygotował, ja jednak wole weselsze i cieplejsze klimaty salvia przestrzeni Cool

from: http://trawka.org/viewtopic.php?t=11648
_________________
http://zakazaneowoce.pl/imgs/banery/baner-zakazaneowoce-350x20.jpg
Zdolność do dziwienia się jest początkiem do mądrości
Prawa jednego człowieka kończą się tam, gdzie zaczynają się prawa drugiej osoby.
W jedności siła nie w budowanych murach!!!
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość Odwiedź stronę autora
nabojka




Dołączył: 21 Sty 2009
Posty: 22
Post zebrał 0.000 mBTC

PostWysłany: 21:33, 08 Maj '09   Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Ja trafilem po salvia na psychiatryk bo przesadzilem:(
Przyszlosc mi sie tak spodobala ze zapomnialm o teraznijszosci!!!
Radze uwazac bo salvia jest najmocnijszym psychodelikiem nie pzesadzadzac.A pozatym to ciekawe fazy mialem (prawdziwe halucynacje)i bardzo ciekawe przemyslenia dotyczace natury rzeczywistosci czyli to ze kazdy jest bogiem w prkaktyce. Nie polecam nikomu takich jazd lepiej jest korzystac z doswiadczenia mistrzow takich jak Jezus Budda czy nawet szanowny pan David Icke.

A przesadzilem bo doszlo do tego ze zaczelem kontrolowac tripy!
Dostawalem taki trip jaki chcialem dostalem palec do chcialem uciac dlon i zotalem ukarany...
Wiec podstawa do tej rosliny to respekt jak i do wszystkiego, respekt to podstawa czekolwiek ja go nie posiadalem. Mam nadzieje ze pomoze to komus zeby uniknac takich hardokorowych sytulacji jak ja...

A co do samych wnioskow to wiem jedno istnieje jeden prawdziwy bog i jest nim milosc ta milosc uczy wszystko jak ma dzialac w harmomi wszysko jest ta miloscia i ta milosc jest wszystlim, niektorzy nazywaja ja bogiem wiec bog jest wszystkim i wszysko jest bogiem...

Przepraszam za bledy ale tekst pisze pod wplywem dzilania lekow z psychiaktryka:(
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
outlaw87




Dołączył: 19 Wrz 2007
Posty: 880
Post zebrał 0.000 mBTC

PostWysłany: 12:57, 09 Maj '09   Temat postu: Odpowiedz z cytatem

WTF, ten temat sie rozwiną . Czemu ?? to mnie zastanawia. Ja paliłem i szawie , dream ,spice ,Yucatan fire , i chyba z 10 odmin spice. To wszystko jedno wielkie gówno ,smakuje jak SHIT . NIe ma to ja WEED , a Ci co szukaja jakiś doznań po tym gównie ,coś ala medytacja . Powinni udac sie do lekaża Laughing
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
sonic3




Dołączył: 20 Paź 2008
Posty: 682
Post zebrał 0.000 mBTC

PostWysłany: 00:50, 05 Cze '09   Temat postu: Odpowiedz z cytatem

@outlaw87 bo szałwia to nie to samo co mieszanki ziołowe, czy zwykła trawa, a porównywanie doznań na szałwii z doznaniami na tym co w/w jest totalnym nieporozumieniem.
Każda substancja to tylko narzędzie (klucz) do generowania określonego stanu, jedne mogą być używane do celów rozrywkowych, a inne do osiągania czegoś głębszego. Kontrowersyjność szałwii właśnie polega na tym co nasmarowałeś wyżej, czyli nie każdy palacz trawy zrozumie o co chodzi w paleniu SD, a do tego wiele osób zrazi się tym że na początku nie działa jak powinna.

outlaw87 napisał:
To wszystko jedno wielkie gówno ,smakuje jak SHIT
i tym twoim spostrzeżeniem, wnioskuje że nie wiesz czym jest szałwia, bo nie pali jej się na pewno dla smaku. Smak jest ohydny przyznaje, właśnie z tego powodu powstały mieszanki smakowe truskawka, wiśnia itp Razz

Co do osiągania stanów to na pewno nie osiąga się na szałwii stanu ala medytacja, zbyt zwariowane są te tripy jednak można osiągnąć stany otwierające głębokie wnętrze siebie.
Salvia Divinorum uznawana jest za najpotężniejszy znany człowiekowi naturalny psychodelik (gdzie LSD staje się pistoletem na wodę) więc zabawką nie jest, a możliwości poznawcze i eksperymenty z podróżami do własnego wnętrza za pomocą tej rośliny są praktycznie nieograniczone.
Ci co znają mozliwości szałwi wiedzą, że jest to niezwykła roślina i bardzo unikala w działaniu, ciężko trpy szałwiowe porównywać do czego kolwiek innego - jest specyficzna, a przez co niezwykła.
A ci co szukają doznań ala medytacja najprawdopodobniej szukają doznań ala LSD Razz
I nie polecam nikomu szałwii kto nawet nie miał kontaktu ze tak lekkim aktywatorem jak trawa Wink
_________________
http://zakazaneowoce.pl/imgs/banery/baner-zakazaneowoce-350x20.jpg
Zdolność do dziwienia się jest początkiem do mądrości
Prawa jednego człowieka kończą się tam, gdzie zaczynają się prawa drugiej osoby.
W jedności siła nie w budowanych murach!!!
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość Odwiedź stronę autora
Malinoski




Dołączył: 26 Paź 2008
Posty: 86
Post zebrał 0.000 mBTC

PostWysłany: 01:45, 05 Cze '09   Temat postu: Szałweczka Odpowiedz z cytatem

Dla cierpliwych czytelników tekstu tzw. obrzydliwie BONUS, jest o szałwii, i o różnych takich podobnych. Tytuły książek i cytaty powinny być kursywą, ale niech tam.

Dziewczyna neoszamana


Nie musi ksiądz nic o mnie wiedzieć - odparł oschle szaman. - Nie przybyłem tu służyć do mszy, ale sprzątnąć to, czego ksiądz nie dał rady.
K.T. Lewandowski Czarna psychoza

Używanie marihuany i kokainy powinno być dozwolone - przekonują członkowie latynoamerykańskiej komisji ds. narkotyków i demokracji, w skład której wchodzą pisarze tacy jak Paulo Coelho i Mario Vargas Llosa. (inf. prasowa) No, a skoro południowoamerykajski realizm magiczny dał głos, no to co, wasza ulubiona Lampa ma siedzieć cicho? Więc wydelegował mię Redaktor, niewiedzieć czemu właśnie mnie, bym napisał o motywach szamańskich, szamaństwie w powieściach polskich spółczesnych. Jaka jest percepcja tematu, albo wręcz partycypacja.
No i jest tego od pytki, tu, tam. Szamani u Jacka Dukaja w Lodzie, najlepszej polskiej powieści od dawna, we Świecie nura, Aleksandra Kościowa, u Konrada Lewandowskiego w Czarnej psychozie, w Zadrze Krzysztofa Piskorskiego. Ale to tak zwany wierzchołek góry lodowej, góry lodów waniliowych.
Albowiem kimż jest szaman? Szaman jest to osoba która najebała się halucynogennymi dragami, gra na bembenku, tańczy w ekstazie i wieszczy. A takich szamanów nie nazwanych wprost po profesji, lub zgoła szamanów amatorów, jest po polskich, bo o nich tu mówimy, książkach, wiele więcej. Bo weźmy takich chłopaków co poszli na grzyby psylaszki u Mira Nahacza w 84, toż są to neoszamani parekselans. W Bocianie i Loli i w Robercie Roburze też się pojawiają.
Albowiem szaman jest to osoba która raczej nie chodzi do kościoła, tylko szukająca na własną rękę, chce doznać tych wszystkich pięknych rzeczy, o których tam opowiadają, o aniołach, duchach, piekła i nieba zwizytować, a nie się o nich dowiedzieć z drugiej ręki z kropidłem z kazalnicy na suchym wykładzie. Więc ten zboczony i niepowstrzymany popęd do iluminacji prześladuje niejednego bohatera a także często autora jego. I chyba musielibyśmy mieć na twarzy maskę spawalniczą, żeby nie zobaczyć takich amatorów iluminacji subito wokół siebie, w konkretnej prozie życia, że nie wspomnę o poezji, gdzie bez haluna nawet przez próg.
Więc ten proszę ja was szaman nie daje nam spokoju i się wdziera w popkulturę naszą kochaną, żadnej świętości nie uznając. Taka pani Steczkowska śpiewa Dzieewcziina szamaaana!, i robi tajemnicze miny. Albo też reżyser Żuławski kręci film Szamanka na motywach podsuniętych usłużnie przez prozaiczkę Gretkowską Manulę. Można powiedzieć, że szaman zaszedł nas chytrze od tyłu, wśliznął się i jest i się zaczyna panoszyć. Wcale nie od wczoraj. Tajemnicza wyprawa Tomka, Szklarski, mówi wam to coś? Tomek u kamłających Buriatów, u Jakutów. Tomek narażony na kontakt z Amaritia muscaria. I nie myśl, że tyś jest tu w Ojczyźnie bezpieczny, bo muchomor biało-czerwony rośnie, lejąc na delegalę dopalaczy, pod każdym krzakiem, i są wśród nas koledzy którzy wyciągają z tego wszystkie konsekwencje. W ogóle spory kawał przyrody jest nielegalny, bo koo 30% roślinności i grzybności ma w sobie to coś, co może cię , odpowiednio spreparowane, tam lub ówdzie cisnąć, mocniej albo słabiej, nie tylko w sensie estetycznym gdy ją kontemplujesz na łonie, ale, na okoliczność spożycia, konkretnie.
Czym się różni szaman od takiego na przykład ujaranego dżezem gimnazjalisty pod śmiechawką i z rozanielonymi oczyma? Zasadniczo niczym, obaj są ludzie, ale szaman ma doświadczenie w nawigacji po obszarach psydelicznego wglądu. On tam wchodzi na przytomnego i robi swoje. Dlatego jest niebezpieczny dla Establiszmentów. Dlatego całe średniowiecze funkcjonariusze kultu biegali za czarownicami i czarownikami z kijem w ramach praktyk monopolistycznych. Co bowiem przeciętna czarownica miała w swojej chatce na kurzej łapce na skraju lasu? Pęki suszonych ziół. Co miał na stanie czarownik w swoim, z gotyckiemi sklepieniami labo? Retorty bulgocące fioletowymi oparami i manuskrypty z zapisami jakichś tajemnych reakcji. A w wyniku tego latanie na golasa na miotle na sabaty i produkcja eliksirów wiecznej młodości itp. I już Sapkowski każe Wiedźminowi co i rusz walnąć jakiegoś dekoktu, mieszaneczki ziołowej, a to na wyraźniejsze słyszenie z oddali, a to na widzenie po ciemnemu, na szybszą motorykę. A wiadomo jak jest, pociągniesz łyk dwa za dużo i- teleportacja. I już Witold Jabłoński odmalowuje nam w swojej uroczej tetralogii z czasów piastowskich Gwiazda Wenus, gwiazda Lucyfer takiego producenta podejrzanych psychoaktywnykaliów, działającego poza prawem boskiem i karnem, maga Witelona z Borku.
Tak idąc za ciosem srebrnego wiedźmińskiego miecza, już spojrzenie na temacie mając zogniskowane, oto widzimy, że szamanerka jako motyw główny albo choćby poboczny we współczesnej ojczystej literaturze zadomowiła się. W fantastycznej, obyczajowej, kremienalnej, historcznej, przygodowej.
Pierwszy konkretny kontakt z szamanizmem był udziałem naszych przodków, zesłańców syberyjskich, co zaliczyli wcześniej bliski kontakt trzeciego stopnia z ruskim zamorddzierżawiem. Jednym z najwybitniejszych badaczy syberyjskiego szamanizmu był terrorysta Bronisław Piłsudski, brat innego słynnego terrorysty, Józefa. Kiedy już przyzwyczaił się i polubił nowe okoliczności przyrody, do tego stopnia, że ożenił się z miejscową kobietą, rozpoczął badania etnograficzne wśród zamieszkujących tajgę Ajnów. Owocem tych badań było wiele publikacji, w tym Szamanizm u Ajnów na Sachalinie. Co ciekawe, dokonał nagrań pieśni obrzędowych fonografem Edisona, na woskowych wałkach. W latach 80tych XXgo wieku, Japońcy skonstruowali laserowy czytnik, dzięki któremu te nagrania sprzed stu lat ożyły.
A rok temu Jacek Dukaj wydał swoją fantastyczną powieść Lód. Fantastyczną, ze względu na przynależność do gatunku, a jeśli idzie o jej klasę, jest genialna. Pisząc ten tekst wróciłem do niej, i przekonałem się, że pierwsze wrażenie mnie nie omyliło. Jej bohater, Benedykt Gierosławski, jedzie do serca Syberii szukać ojca zesłańca. Rzecz dzieje się w roku 1924, Polska nadal jest pod zaborami, imperium Romanowych trzyma się mocno, skute po Warszawę niecofającą się lodową anomalią, której centrum jest miejsce upadku meteoru tunguzkiego, stamtąd rozpełzają się, po liniach „szlaków mamutów” Lute, istoty chłodniejsze niż skroplony hel. Ich zagadka jest kluczem do kierowania przebiegami strumienia historii. Wieść niesie, że ojciec Benedykta potrafi się z Lutymi komunikować. Zima czy Odwilż, to być albo nie być rosyjskiego imperium, przeto dygnitarze z otoczenia cara zawiadujący skłóconymi koteriami, próbują posłużyć się Benedyktem, chcą by odnalazł ojca i skłonił go do realizacji ich zamierzeń. W całą sprawę wtajemniczony jest również Józef Piłsudski, który szarpie zbrojnie Rosję na Dalekim Wschodzie dowodząc swoim Legionem Japońskim. Arcydzieło narracji, pisane językiem a la prusowa Lalka, z wplecionymi w nią misternie ważkimi refleksjami historiozoficznymi i filozoficzno- logicznymi, służą konstrukcji plastycznej spójnej wizji porażającej swoim rozmachem. Autor sam chyba dostąpił jakichś szamańskich wtajemniczeń i wykorzystał je w opanowaniu magii słowa. Nie wdając się w zawiłości fabularne tej ponad 1000ąc stronicowej powieści, za przewodnika po otchłaniach tajgi dostaje Benedykt Tunguza Tigrija Etmatowa, szamana właśnie. Dymy palonych w jurcie jadowitych ziółek, zaśpiewy, kamłanie w rytm obrzędowego bębenka, konfrontacja europejskiego racjonalizmu Benedykta z mistycznymi wglądami Tigrija, ich interesująca komplementarność w obszarze pragmatycznych rozpoznań. Scjentysta Gierosławski rozmawia z Etmatowem za pośrednictwem tłumacza- Pyta, co pan wywróżył. Już przedtem próbowało im się tłumaczyć, że nie jest to żadna magia sortilegijna czyniona na podobieństwo ich szamańskich wróżb z gotowanych i palonych kości; na próżno. -To nauka, pojmujecie?- na-u-ka; nie czary i zabobony żadne. -Mówi, a-aaaa, mówi, że to duchy wyższe wybierają szamana, nie szaman wybiera. Zaczem rozmiękczony udanym lotem pozacielesnym Tigrij Etmatow popłynął w zwierzenia gawędziarskie – w namiocie ciasnym, dusznym, zadymionym, w półmroku sadzowym i wilgoci tłustej, gdy na zewnątrz duje śnieżyca i rośnie mróz. -Szaman ma za dużo kości, jedną kość za dużo. -Co? -Jama u mu kon! -Sto i jeden. Ta kość sto pierwsza, a, rozumiem- ta kość to zawsze jest jakiś defekt, ułomność. Albo przechodzi szaman w dzieciństwie jakąś chorobę, przez co na resztę życia pozostaje oszpeconym, okaleczonym. Albo zostaje uśmierconym i na powrót przez duchy ożywionym w rytuale stosownym, starodawnym: złożony do kupy nie całkiem z tego samego materiału. Albo- coś mu się łamie w środku. W każdym razie kość sto pierwsza odróżnia go od wszystkich ludzi i upośledza w codziennym życiu. -Jedna noga krótsza, naprimier. -Aja! -Dalej, szaman widzi zawsze jak odkleja się niewidzialne od widzialnego. Mhm, zaraz- - Duch od materji- rzekło się międląc na dziąśle ostatni skrawek ryby, zupełmie już smaku pozbawiony. Ciecierkiewicz i Etmatow zaszwargotali, pomagając sobie rękoma. -Duch od materii- beknął wreszcie japończyk. -Ten świat- machnął po namiocie- gniecie ich, męczy. Został im, ach, został narzucony, skazano ich na niego; on jest przyczyną choroby ducha. -Aja!
No to nam Tigrij prostemi słowy objaśnił rudymenta kondycji szamańskiej. Z nieco innej perspektywy przedstawia nam szamanizm Andrzej Dybczak w swojej podróżniczo- reporterskiej opowieści Gugara. Tam syberyjscy autochtoni są już wypreparowani przez postindustrialną współczesność z predindustrialnej arkadii. Subtelna, oparta na złożonych interakcjach z traktowaną sakralnie przyrodą kultura Ewenków uległa niemal całkowitej destrukcji w zderzeniu z cywilizacją techniczną. Uwiedzeni czarem fabrycznych gadżetów Ewenkowie odwracają się od własnego dziedzictwa. Wobec europejczyka są jakby zażenowani jego przaśną obskurną skromnością. Wstyd im przyznać- Charaszo w kraju radnom, pachniet' sienom i gawnom. Oni już oglądali telewizję i wideo, wiedzą co jest fajne a co żenada. Tylko ze zdawkowych napomknięć młodych Ewenków, narrator opowieści Andrze, jak go nazywają, dowiaduje się o żywych przejawach szamańskiej tradycji. To etap w którym żyją jeszcze jej cienie, poprzedzający jej cepeliadyzację w postać skonfekcjonowaną na potrzeby turystów.
Mają go już za sobą Aborygeni z etnograficzno- podróżniczej opowieści Mateusza Marczewskiego Niewidzialni, napisanej stylem reportażowym , przechodzącym momentami w prozę poetycką.
Biali dowiedzieli się o istnieniu mistycznych, religijnych obrazów i zachwycili się nimi, ich głębią. Aborygeni zaczęli zakładać stowarzyszenia i zarabiać na życie, malując. Szybko jednak okazało się, że wyczuwając koniunkturę rynku, przestali malować obrazy o konkretnym znaczeniu. Zorientowali się, że biali biorą jak leci: obrazy na których przedstawiono najpilniej strzeżone tajemnice klanowe i przypadkowo postawione kropki i kółka na płótnie. Białym to nie robiło różnicy. Toż samo z traktowaniem motywów szamańskich w literaturze. Znajdujemy tu ujęcia bazujące na rzetelnej wiedzy etnograficznej ale i luźne wariacye na temat. Dukaj, Kościów i Lewandowski traktują czytelnika poważnie, choć puszczają wodze fantazji, z korzyścią dla swoich utworów. Marczewski i Dybczak są po reportersku wstrzemięźliwi i przez to wiarygodni. Urbi et Orbi z Twardochem podkpiwają sobie z kwestii, traktując ją zupełnie instrumentalnie. Między tymi skrajnościami lokuje się Piskorski. A Miro Nahacz, cóż, on sam był neoszamanem.
Kiedy w połowie lat 60ątych wezbrała na Zachodzie fala zainteresowania psychodelicjami, otwarty został wielki port, rzec by się chciało- portal. Jeszcze nigdy w historii tak wielu nie latało w kosmos umysłu tak daleko. Masa najbystrzejszej młodzieży, głównie akademickiej, ale również artystów, społecznych autsajderów, weszła w kontakt ze zdumiewającą potencją kreacyjną umysłu, przejawiającą się w kalejdoskopach odmiennych stanów świadomości. A wszystko to dzięki Abbi'emu Hofmannowi, który zsyntetyzował słynny kwas, LSD 25. Pierwszy raz tak mocny halucynogen znalazł się w masowym obiegu. Kto sobie poorbitował pod jego wpływem, wracał z powrotem już nie ten sam. Szok był silny, ale generalnie pozytywny, obrodził eksplozją nowej obyczajowości i nowych środków artystycznego wyrazu. Doszło wtedy do istnego desantu paraszamanów. Ale większość z nich nie miała żadnego szerszego kulturowego punktu odniesienia do ogarnięcia tych porażających doświadczeń. Zdawało im się, że są odkrywcami całkiem nowych obszarów, że pierwsi przynoszą ciemnej ludzkości wieści o tym wielkim halo.
Dopiero tacy nonkonformistyczni badacze jak Timothy Leary czy Terence McKenna, i kolejni co poszli w swoich pracach ich śladem, uzmysłowili zainteresowanym, że silne halucynogeny towarzyszą ludziom od pradziejów. I służyły do różnych celów, z których dobra zabawa wcale nie była najważniejszym.
Obaj ci panowie zamiast ograniczyć się do uniwersyteckich badań, sami zaznawszy haluiluminacji, poczęli entuzjastycznie propagować dobrą nowinę. Rozmiary i gwałtowność psychodelicznej rewolucji wprawiły rząd USA w panikę. Pośpiesznie zdelegalizowano mocne psychodeliki. Pomimo tego, że prowadzone, zgodnie z obowiązującą w naukowym mejnstrimie metodologią, eksperymenty nie potwierdziły szkodliwości dla zdrowia, ani właściwości uzależniająch takich substancji jak LSD 25, meskalina, tetrohydrokanabinol czy psylocybina, postawiono je w jednym rzędzie z jawnie wrednymi dla duszy i ciałą heroiną, kokainą i spidem. Pamiętajmy, że był środek zimnej wojny, a hippisi ze swoich psychowojaży przynosili natrętnie, i poważnie je traktowali, hasło pis end low, które za cholerę ducha bojowego podnieść nie mogło, a nawet wprost przeciwnie. Może dla tego Nixon powiedział o Learym- to jeden z najniebezpieczniejszych ludzi na świecie. Coś w tym na rzeczy było, wkrótce bowiem nadeszły wydarzenia pamiętnego roku 1968go, których LSD 25 był detonatorem. A jeśliś ciekaw jakie echa miała psychodeliczna rewolta w naszej Ojczyźnie, to Kamil Sipowicz obszernie zajął się kwestią w Hippisach w PRL-u. (patrz też wywiad Pawła Gołoburdy z autorem w poprzedniej Lampie). Nasza ówczesna niedola polegała na tym, że zamiast LSD 25 mieliśmy do dyspozycji badziewiate surogaty, choć psyle (psilocibe semilancetia) rosły wtedy na halach i łąkach jak w czasach Piasta Kołodzieja. Toż sam mistrz Lem na syntetycznej psylocybinie użył sobie onegdaj pod kontrolą lekarską, bo stateczny to był człowiek. Zwierzył się z tego Beresiowi, jak na świętej spowiedzi, w słynnym wywiadzie- rzece. Że kolorowo było i jakoby nastrój podchodził pod religijny.
Ale wróćmy do współczesnej literatury ojczystej i w niej zawartych motywach szamańskich. Bywa że są osią powieści, bywa że pobocznym mało znaczącym wątkiem. Tak jest na przykład w steampunkowej książce Krzysztofa Piskorskiego Zadra. Franole nie przegrali bitwy pod Lipskiem, na okoliczność zastosowania nowej cudownej broni która odwróciła jej losy. Cesarstwem nadal rządzi Napoleon Bonaparte. Technologia etherowa otwiera przed ludzkością całkiem też inne cudowne możliwości, a to, na przykład, przy podróżowaniu przez etherowe portale między światami. O taki nowy świat, będący bezludną repliką Europy, mocarstwa będą, niczym o zamorskie kolonie, toczyły bój. Jedną z ważnych w powieści postaci jest szaman Burłyj Askelios, marny jego los, bo carscy go pojmą i zmuszą do prokurowania im, przy pomocy szamańskiej magii, odpornych na rany żołnierzy z ożywionych nieboszczyków. W tym celu wraz z Rosjanami chwytali tubylców, głównie szamanów oraz wszelkiej maści czarowników, a następnie zmuszali ich do wyjawienia sobie Geheime Wissenschaft- wiedzy tajemnej, jak to ładnie w tych dokumentach piszą. Burłyja wystawiła carskim Starucha, wiedźma, koleżanka po fachu. -Służysz diabłom z innego świata! -Służę naszemu postępowi, naszej cywilizacji. Ci obcy mają ze sobą cuda, na widok których straciłbyś mowę, Burłyju. No tak, no tak, Szarapową i odbiornik Raduga. Ten syndrom przerabialiśmy już w Gugarze.
Występuje też w obsadzie akcji ruski czarny mag Woronienko, który, na czele oddziału kozaków, penetruje tajemnicze ruiny Nowej Europy w poszukiwaniu kultowych artefaktów. Ściga go pułkownik Legii Nadwiślańskiej, walczącej nadal u boku Napoleona, Stanisław Tyc, żeby udaremnić wraże plany. Tyc miał przeprawę z Woronienką jeszcze w czasie odwrotu spod Moskwy w 1812tym, teraz nadarza się okazja rewanżu. W ogóle, w Zadrze motyw Polaków dobijających się niepodległości został poprowadzony i ekstrapolowany w fantastyczny świat z imponującą historyczną erudycją. Tyc, który u boku towarzyszy broni walczy o restytucję niepodległej w Nowej Europie, takie oto snuje rozważania: ...coś mi mówi, że oni nas nie zrozumieją, Janie. Walczymy za pokolenia, dla których „naród” czy „patriotyzm” będą obcym językiem starożytności, słowami co kojarzą się źle.
Ale nie wachmistrzowi Rzeszotarskiemu z opowiadania Bothisattwa otwierającego tom opowiadań Szczepana Twardocha Prawem wilka. Jest ono kolejnym śladem inspiracji szamanizmem u naszych współczesnych autorów. Wachmistrz, partyzant niepodległościowy, nie składa broni po zakończeniu wojny, tylko dalej prowadzi przeciw czerwonym swoją prywatną, podjazdową. Razu pewnego na leśnych ścieżkach spotyka Wiedźmę w której poznaje dawną znajomą hrabinę Porohowiecką. Powiadają, że do buddyzmu tybetańskiego przeniknęło sporo elementów chtonicznego szamańskiego kultu Bon. Hrabina, jeszcze przed rewolucją podróżując po Syberii, wzięła z mężem udział w pewnej mrocznej inicjacji. Potem, już w Polsce, wróciłam do chrześcijaństwa, ponieważ Antoni poprosił mnie o to, kiedy zerwał z Zadrugą (przedwojenna neopogańska organizacja Jana Stachniuka. Przyp. moje) i przystał do endeków, uznając semicki katolicyzm za osnowę polskości. Skoro jednak Jahwe zabrał mi Antoniego, nie chciałam mieć nic wspólnego z tym okrutnym żydowskim bożkiem i wróciłam do starych demonów. Teraz, zyskana wtedy moc, pomoże jej w zemście, bowiem UBecja okrutnie zgładziła pana hrabiego, więc słusznie jej się ona należy. Wiedźma za narzędzie użyje wachmistrza, ale wcześniej go w swej sadybie na bagnach należycie przygotuje. -To cisowa kora. Zabije twoje ciało. A to cygańskie ziele, datura stramonium, nie pozwoli uciec twojej duszy. Ale to nie wszystko, zaklnę jeszcze twoją broń, bo ziółka muszą się chwilkę zaparzyć. Czarny humor na poważnie, z elementami groteski, jak się chyba zdążyliście zorientować. Toż samo traktowanie tematu można znaleźć w kryminale Łukasza Orbitowskiego i Jarosława Urbaniaka pt Tancerz, kolejnym w cyklu Pies i klecha. Toż samo swobodne traktowanie sprawy magicznych rytuałów. Ciąg zagadkowych zgonów. Łączy je tekst, czwarta, nieogłoszona nigdy część Dziadów, w której Wieszcz zawarł moc „przeanielania” w byt transcendentny tego kto ją wyrecytuje plus wykona charakterystyczny układ choreograficzny, ni to szamański ni derwiszowski. Ale jak coś pójdzie adeptowi nie tak, to czołowe zderzenie z transcendentnym i miazga, stąd też i ofiary. Słowo w rozumieniu Mickiewicza miało uzyskać właśnie moc boską, zdolność spopielenia świata i stworzenia go na nowo. Nie ma tu mowy o jakiejkolwiek przenośni. Poeta który zyskałby tę zdolność miałby możliwość fizycznego oddziaływania na materię i w konsekwencji wyzwolenia się od niej. To wszystko na kanwie mentalnego uwiedzenia Wieszcza przez mesjanistyczne czarymary Towiańskiego. Znów pojawia się, jak u Piskorskiego w Zadrze, postać ruskiego czarnego maga, tym razem w osobie oficera wywiadu przeszkolonego w posługiwaniu się technikami, parapsycholo, głównie telekinezą. Mocną stroną kryminału autorstwa Urbi et Orbi jest solidna konstrukcja pary pierszoplanowych bohaterów. Są psychologicznie powikłani ale wiarygodni, ładne jest też studium ich męskiej przyjaźni. A cała ta historia sensacyjna, choć smaczna, jest tylko błahym ornamentem.
Podobnie z psychodeliczną kontrkulturą, wokół rdzenia rzetelnych badaczy otchłani, którzy zawsze byli w mniejszości, lewitowała masa ciekawskich, nastawionych raczej na doznanie przyjemnej nowości i rozrywkę w towarzystwie rówieśników, tym bardziej ekscytującą, że z posmakiem kontestacji. Duże dawki silnych halucynogenów nie sprzyjają hedonistycznym towarzyskim igraszkom.
Dziś takoż, dragowe imprezy techno, stroboskopy i głośna elektryczna muzyka, taniec w tłumie, potrzeba doznania resetującej łikędowej ekstazy łączy ludzi tęskniących za choćby efemeryczną namiastką przeżycia plemiennej wspólnoty. Tylko wyzerował się duch proroczy, i dreszcz niebezpieczeństwa już nie związany ze sprzeciwem wobec Systemu, tylko z zakupem małego foliowego woreczka u dilera. A zamiast konkretnych wglądów w odmienne stany świadomości, Nju Ejdżowe konfekcjonowane lekkostrawne placebo modern pop duchowości.
Lecz na straży wrót tajemnicy stoją nadal oni, hardkorowi neoszamanie, którzy zawsze zarzucą dwa razy większą od zalecanej porcję psychołakoci, i zlegną na łonie przyrody, by jednoczyć się z duchem Gai. A jak już się ogarną, pędzą do kompa, jak ten młodzieniec po locie na boskiej szałwii, napisać trip report do HiperReala: Czułem się jednością z przyrodą. Co najciekawsze mogłem stać się każdą rzeczą. Każdym źdźbłem trawy, każdym listkiem, każdą gałązką, każdym obłokiem, cokolwiek chciałem. Moja moc nie miała ograniczeń. Potrafiłem stopić swą świadomość nawet z stworzoną przez człowieka, syntetyczną, plastikową butelką. Nie stanowiło to dla mnie najmniejszego problemu. Chociaż muszę przyznać, że dużo ciekawszy był kontakt z przyrodą, z czymś organicznym. Dawało to poczucie ciepła i bezpieczeństwa. Czułem się jak szaman.(cytat z wypowiedzi zamieszczonej na HyperRealu).
Kryzys urynkowionej mejnstrimowej kultury z jednej, i zinstytucjonalizowanego Kościoła z drugiej strony, w warunkach narastającej atomizacji społecznej i kompulsywnego konsumeryzmu, skłania wielu do poszukiwań alternatywnych dróg wewnętrznej samorealizacji. Kiełkują nowe pędy, domagają się przestrzeni i światła. Doznanie wewnętrznej głębi i obcowania z tajemnicą pod wpływem środków rozszerzających świadomość od wieków było ważnym ogniwem łączącym społeczności różnych kultur. Współcześni psychonauci idą, i będą iść tą drogą dalej. To rzecznicy prohibicji zabrnęli w ślepy zaułek.
Od razu poczułem charakterystyczną dla Salvii grawitację. Położyłem się, by całkowicie poddać się działaniu psychodeliku. Popłynąłem gdzieś w przestworza, lecz jednocześnie czułem, że jestem dalej na ziemi. Nagle poczułem jakiś niesamowity przekaz który zawierał w sobie szum rzeki. Czułem, że chce ona mi coś przekazać. Nastawiłem się na odbiór, wczułem się całkowicie w dźwięki. Niesamowite uczucie. A to był dopiero początek(… )Pełna depersonalizacja. Niesamowite uczucie spokoju, głębokiej medytacji. Wczucie się w rytm falowania przyrody. Patrzyłem wgłąb drzewa tak, jak by to była niekończąca się studnia. Nie było widać jej dna ponieważ ona nigdy się nie kończy. Drzewo to było połączone z całym światem. To była jego część. Przemieszczałem się w nim zgodnie z ruchem przepływu energii w owym dębie. Widziałem trajektorię przemieszczania się skupisk energii w drzewie. Drzewa to nic innego jak wielkie kanały energetyczne. Naturalne połączenia z ziemią. Możliwość na odprowadzenie zbędnej lub pobranie potrzebnej energii. Zrozumiałem, jaki świat jest cudowny poprzez jego niesamowitą głębię, złożoność która jest jednakże niesamowicie prosta i logiczna. Jedyna przeszkoda w jej odkryciu to niemożność objęcia jej w całości, kompleksowo. Pominięcie tego utrudnienia umożliwia Lady SD. (za HyRe). Jeszcze miesiąc temu salvia divinorum była w swobodnym obrocie, już jest zakazana. Trwa polowanie na szamanów, na młodych szamanów obława. Ale dość tych szlochów, wróćmy do legalnego szamana w literaturze.
Solidne merytorycznie podejście do tematu wspomagającej szamańskie praktyki chemii organicznej, zaprezentował w Czarnej psychozie Konrad Lewandowski. ... alkaloidy mają wiele wspólnego z neuroprzekaźnikami wyższych kręgowców, dlaczego? Po co roślinom neuroprzekaźniki, skoro nie mają centralnego układu nerwowego, neuronów, ani synaps? To pytanie nurtowało również etnobotanika McKennę.
Czy to bezpieczne? - wskazała na klomb. (...)Używacie tych roślin w terapii? - zdumiała się Helena. - Zamiast leków? Częściowo - skinął głową Szewczyk. - Realizujemy oryginalny program leczenia nerwicy natręctw. Jak może pani wie, ta przypadłość rozwija się na podłożu myślenia magicznego. Zabiegi szamańskie dają więc pomyślne rezultaty, o szczegóły proszę pytać ordynatora. No lepiej nie, to przesz naczelny czarny charakter, siła lucyferyczna, z nią zmagać się przyjdzie neoszamanowi Alefowi i jego dziewczynie jak z piosenki. Na miarę swoich skromnych możliwości będzie im pomagał ksiądz katolicki wprowadzony do akcji tylko chyba po to żeby potykać się o własną sutannę, nieustannie pouczany przez Alefa, szamana typowo miejskiego, który wiele czasu spędza zatrzaśnięty w małym blokowym mieszkanku. Nasuwa się ważne pytanie, czy szaman miejski nie jest sprzecznością w sobie? Boż przesz istotą szamanizmu jest czerpanie wglądu i siły z przyrody i żywiołów. Czy doniczka na parapecie wystarczy? Alef jakoś sobie jednak radzi. Ot, na przykład, zamiast z lasu i łąki , przywlecze sobie z ulicy surowiec na mikstury, w postaci rozplackowanego psa. Alkaloidy jak sama nazwa wskazuje są związkami zasadowymi - mówił, starannie mieszając odczynniki. - Teraz w roztworze zostały nam siarczany ptomain oraz aminokwasy, aminy, a ponadto siarczany i fosforany sodu. Skąd się wzięły fosforany? - spytała Helena.
Ze związków biofosforowych, typu ATP - odparł. - Na bieżąco wchodziły w reakcję z produktami rozkładu białek, tworząc sole alkaloidów trupich. Kwas siarkowy wyparł fosforowy i przejął ptomainy.
Co teraz?
Ba! Czarna psychoza to powieść sensacyjno- fantastyczna, upakowana konceptami na twardo, i teolo i filozo, fajerwerki wiedzy autora, pod zbyt jednak dużym ciśnieniem w skromnej objętościowo książce, ucierpiała na tym kompozycja.
Tego wrażenia klaustrofobii nie doznajemy czytając Świat nura Aleksandra Kościówa, choć ta powieść to labirynt. Zacząłem sobie wymyślać to miasto w połowie października., To pierwsze jej zdanie. Jej treść jest onirycznym zapisem duchowej podróży w pościgu za książką. Bohater, antykwariusz imieniem Arrlo, z racji swojego zajęcia jest w zadrukowanej celulozie zanurzony po nos, ale jedna książka jest wyjątkowa- O pielęgnacji i tożsamości drzew, to jej tytuł, a treść nieustannie transformuje. Jest obiektem pożądania potężnych sił upersonifikowanych w postacie kontrahentów Arrlo, którzy zamawiają ją u niego, a potem bezlitośnie cisną na realizację zamówienia. To istoty z dwu przeciwległych biegunów, charakterystycznego dla doktryn szamanistycznych, symbolicznego drzewa życia będącego osią łączącą światy demonów- dolny, duchów- górny i środkowy, świat ludzi. Nastąpiło zachwianie równowagi między światami grożące katastrofą, oczy wszystkich graczy zwrócone są na skromnego fajtłapowatego Arrlo, bowiem tylko on może dopaść i odczytać inkryminowaną książkę, zapobiec klęsce. Od czasu do czasu pojawia się w toku opowieści wątek obcego bezimiennego, tułającego się po zaśnieżonej tundrze, który trafia między koczowników, gdzie starucha szamanka przysposabia go na następcę wprowadzając w arkana kamłania. Te dwa poziomy narracji w nie całkiem oczywisty sposób jednak się uzupełniają. Jest jakaś harmonia i melodyjność we frazach tej prozy budująca hipnotycznie melancholijny nastrój. Może dlatego, że autor jest zawodowym muzykiem klasycznie poważnym? To się czuje czytając fragmenty o „otwieraniu” instrumentów. -Rzecz w tym, że każdy instrument ma taką swoją część, która pozostaje poza jego konstrukcyjnymi możliwościami. Nazwijmy ją duszą instrumentu(...). Trudno spekulować, jak wyglądałby świat muzyki i wykonawstwa, gdyby otwierano instrumenty, zanim zacznie się ich używać. Różnica jest bowiem tak kolosalna, że mogłaby wpłynąć na bieg historii muzyki, jak i zresztą innych spraw. (…) mówiąc banalnie, bierzemy martwe instrumenty i przemieniamy je w żywe istoty, odnajdując i wydobywając ku istnieniu ich dusze; sięgamy w ich głębię i wydobywamy prawdziwe, uśpione dotąd możliwości, ich ukrytą, choć zawsze obecną właściwą naturę. Po tych wstępach Resto Puorn, otwieracz instrumentów, demonstruje Arrlo dźwięk otwartej altówki. Następuje jeden z piękniejszych opisów doznania odmiennego stanu świadomości z jakim się dotąd spotkałem. Sami sobie przeczytajcie, nie ma lekko. -Czemu pan przerwał? (…) -Dalej jest jeszcze inaczej. Trzeba tam jednak pewnej siły i przygotowania; powiedziałbym odporności. Trudno mi było uwierzyć, że ta powieść to prozatorski debiut.
Jeślibym, ja niegodny i niekompetentny, miał po tekście ocenić dojrzałość szamańskiego wglądu wymienionych autorów, Kościów poleciał najdalej. Choć w kategorii czysto literackiej perfekcji i artystycznego rozmachu dzieła tzw. palma pierwszeństwa należy się bezwzględnie Lodowi Dukaja. Wiele spodziewałem się po kolejnych książkach Mirka Nahacza który zaczynał nabierać wiatru w skrzydła w tempie budzącym wielkie nadzieje na przyszłość. Ale więcej jego książek już nie będzie. Ale czy na pewno ten Robur, który żył w mieście, to ten sam Robur, który patrzy teraz na to wszystko? (…) Pustka której doświadczali była brakiem ludzi, ich stopy dotykały asfaltowej drogi i kiedy ich wzrok podążał za tą linią, która bezpardonowo wcinała się w las, ten obraz niemal bolał, to wycięte pomiędzy drzewami miejsce i świadomość, że kwestią czasu jest moment, kiedy miasto dotrze i tu, zrówna ziemię, wyleje na nią beton, wchłonie i przetworzy, doprowadzi tu prąd i wypełni wszystko, co jest puste. (M. Nahacz. Niezwykłe przygody Roberta Robura)
Magia go opuściła. W środku tego ludnego miejsca nie czuł żadnej więzi z ziemią, duchy zupełnie go nie słuchały, jakby bały się obecności dziwnych przybyszów. Nie było nawet zwierząt. Kiedy spróbował nawiązać myślowy kontakt z żywymi stworzeniami w okolicy, wyczuł tylko konie, kilka szczurów oraz nieprzeliczone hordy robactwa, pcheł, pluskiew, wszy, karaluchów, moli i wszystkich innych możliwych pasożytów. Świadomość i odczucie tego rozmnożonego w miliony plugastwa wdarła się do jego głowy tak głęboko, że zwymiotował. (K. Piskorski Zadra).
Jeden z krytyków zarzucał ostatniej książce Nahacza, że jest antyutopią, a przecież antyutopie zostały już napisane. Niepoważny zarzut. To symptomatyczne, że pozbawiony bagażu doświadczeń totalitaryzmu zdolny pisarz młodego pokolenia dokonał małolitosnej diagnozy współczesności, aktualizującej rozpoznania Roku 1984 i Nowego wspaniałego świata. Samogwałcąca się pozbawionym już treści fetyszem liberalnej demokracji ciotka Euroatlantycka znalazła się w poważnym, już nie tylko kulturę obejmującym, kryzysie. Jednak blada i pod kroplówką uparcie odmawia przyjęcia konsekwencji tego faktu do wiadomości. Czekają nas zmiany o skali porównywalnej z tymi których 20to lecie właśnie obchodzimy. No, jakieś tam mury upadną, tak przy podobnych okazjach być musi. Używanie marihuany i kokainy powinno być dozwolone - przekonują członkowie latynoamerykańskiej komisji ds. narkotyków i demokracji, w skład której wchodzą pisarze tacy jak Paulo Coelho i Mario Vargas Llosa. Nie tylko pisarze potrzebują nowych źródeł inspiracji.
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość Wyślij email
DarkRaven




Dołączył: 07 Sty 2009
Posty: 222
Post zebrał 0.000 mBTC

PostWysłany: 04:40, 05 Cze '09   Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Problemem jest to ze obecnie wszyscy postrzegaja psychodeliki jako rozrywke. Podchodza do nich jak do kolejnej cotygodniowej dyskoteki. "Specjalisci" (szamani) nie robia sobie szopki z tego, maja wypracowane rytualy przygotowujace do "lotu", podczas tripa i po. Kazde spozycie czegokolwiek przybieralo forme rytualu i mialo duchowe/religijne podloze !!!
Nie bez powodu odnosza sie do roznych roslin z nalezytym szacunkiem i traktuja jak NAUCZYCIELI (patrz C.Castaneda - peyotl i datura ... przed ta druga ostrzega Juan Matys i twierdzi ze nie jest dla kazdego).

Pozatym przy szalwi wazny jest klimat - "tubylcy" spozywali ja zawsze w spokojnym miejscu (osobnej chacie) wieczorowa pora. Dawkowanie tez bylo podane, ale nie chce mi sie szukac dokladnego opisu - zainteresowani znajda bez problemu caly opis ceremonii z szalwia.

Czytajac zalecenia podane w trip raporcie (horrory, muzyka z horrorow itd.) mozna sobie wyrzadzic krzywde ... ale co kto lubi. Widac autor tego raportu szuka mocnych wrazen, a nie wlasciwych doznan duchwych.
Dawkowanie tez jest szalone, wszyscy szukaja byle wiecej , byle mocniej - a potem sa przypadki ze przedawkowali grzyby i laduja jako warzywa w psychiatryku. Szamani mieli wypracowane dawki wystarczajace i ich sie trzymali bez karkolomnych eksperymentow - zdawali sobie sprawe z zagrozenia.
Wszystko mozna znalezc jesli sie wie gdzie i czego szukac. Kopalnia wiedzy na temat halucynogenow jest etnografia, a nie jakies trip raporty weekendowych balangowiczow.
(Wiem ze wiekszosc z tego forum zdaje sobie z tego co pisze sprawe, ale specjalnie to pisze w nadziei ze moze sie trafi ktos "nowy" i da mu to do myslenia)
Szalwia stala sie popularna wsrod mlodziezy szukajacej wrazen i sie usralo - to bylo pewne wraz z rozprzestrzenianiem sie w sieci opisow i filmikow.
Psychodeliki nigdy nie beda legalne i zawsze beda trudnodostepne (w przeciwienstwie do tego co nas niszczy - kokaina/heroina/amfetamina i cale to chemiczne scierwo w postaci psychotropow).

@outlaw87
To nie ma smakowac, to ma konkretne zastosowanie. Twardzielom polecam Calea zacatechichi ("ziele snow") - po spozyciu naparu z tego ziela "gorzkie" nabiera konkretnego wymiaru. Jest to najbardziej gorzka mikstura z jaka kiedykolwiek mialem "przyjemnosc" sie spotkac Smile (pije sie na cieplo).
Widocznie dla ciebie liczy sie tylko zabawa, wiec raczej nie znajdziesz w tym nic ciekawego.
@Malinowski
Tekst miejscami ciekawy, ale strasznie trudny jak dla mnie (dziwny jezyk).
Szamanizm zawsze bedzie wyplywal w tej czy innej formie, bo to rdzen calego doswiadczenia duchowego ludzkosci. Te "dzikusy" wbrew pozorom mialy wiecej oleju w glowie niz my, cywilizowani i tacy nowoczesni ludzie.
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
balgatron




Dołączył: 17 Lip 2009
Posty: 42
Post zebrał 0.000 mBTC

PostWysłany: 23:57, 26 Lip '09   Temat postu: Odpowiedz z cytatem

A tak to jest, kiedy oczekuje się od salvii efektów takich jak po maryśce...

http://www.youtube.com/watch?v=nsTA-0uDtuM&translated=1
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
one1




Dołączył: 13 Gru 2007
Posty: 682
Post zebrał 0.000 mBTC

PostWysłany: 00:48, 27 Lip '09   Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Dobra muza Laughing Laughing Laughing
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
sonic3




Dołączył: 20 Paź 2008
Posty: 682
Post zebrał 0.000 mBTC

PostWysłany: 15:37, 31 Sty '10   Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Przetłumaczone ze strony: http://www.sagewisdom.org/smokeadvice.html

JAK UZYSKAĆ EFEKTY Z PALENIA SALVI DIVINORUM

Wersja z 27 maja 2002

Wielu ludzi napotyka na trudności z uzyskaniem satysfakcjonującego poziomu efektów przy paleniu liści Salvi divinorum. Zazwyczj wynika to z niewystarczającej dawki, niewłaściwej techniki palenia, lub niskiej wrażliwości na salwinorynę A.

Głównym aktywnym składnikiem Salvi divinorum jest dwuterpenowy związek zwany salvinoryną A. Przeciętne stężenie salvinoryny A w liściach Salvi divinorum to około 2,5 mg/gram. Wystarczjącą dawką salwinoryny A przy paleniu, dla osoby o przeciętnej wrażliwości jest 0,5 mg. Dlatego 200 mg (0,2 grama) suszu przeciętnej mocy jest ilością wystarczającą dla uzyskania umiarkowanych efektów u osoby o przeciętnej wrażliwości na salwinorynę A.
W praktyce jednak niektórzy muszą użyć dwukrotności tej dawki (400mg czyli 0,4g), ponieważ część salwinoryny A prawdopodobnie rozkłada się w trakcie palenia, część ulatuje z dymem, część nie jest absorbowana w płucach i zostaje wydalona przy wydechu.

Czterysta miligramów suszu wytwarza całkiem sporo dymu, tak że jego pochłonięcie i tak wymaga kilku porządnych zaciągnięć.

Ponieważ salwinoryna A jest bardzo szybko metabolizowana w organiźmie, jest baedzo istotne, aby całą dawkę przyjąć przeciągu od dwu do trzech minut. Ma to istotne znaczenie dla możliwie najefktywniejszej absorpcji dymu, w innym wypadku wiele się go zmarnuje. Ludzie różnią się możliwościami co do ilości zaciąganego dymu, oraz czasu jego przetrzymywania. Niektóre osoby nie mają problemów z uzyskaniem silnych efektów ze zwykłego "niewzmocnionego" suszu, inni mają z tym już trudność.

Moc liści Salvi divinorum bywa różna. Większość próbek które badałem zawierało od dwu do czterech miligramów salwinoryny A na gram suchych liści. Jednakże widziałem trochę próbek zawierających poniżej miligrama na gram.
Jak dotąd, nikt nie ustalił Rczynników wpływających na stężenie salvinoryny A w liściach. Oczywiście łatwiej jest uzyskać efekty kiedy uzywamy liści o dużej mocy. Gdy wiesz, że palisz liście o nadprzeciętnym stężeniu salwinoryny A, ważne jest abyś odpowiednio dobrał dawkę, używając mniej suszu. Kiedy moc suszu jest nieznana, powinieneś zawsze zacząć od ostrożniejszej dawki (nie większej niż 0,125g), na wypadek gdyby miało się okazać że jest to szczególnie mocny surowiec. Proszę zauważyć, że powyższe wskazania co do dawkowania, odnoszą się jedynie do niewzmocnionego suszu. Kiedy używamy ekstraktu ilość jego będzie znacznie mniejsza.
Właściwa dawka zależy zarówno od stężenia salwinoryny A w samym materiale, jak i podatności danej osoby na salwinorynę A . Ludzie różnią się wrażliwością na salwinorynę A. Niektórzy są bardzo wrażliwi i nie mają trudności z osiągnięciem głębokich efektów, inni są wyjątkowo niewrażliwi i wymagają dawek kilkukrotnie wyższych niż przeciętnie.


PORADY:

(1) Użyj narzędzia z wodnym chłodzeniem (fajka wodna, lub bongo). Ułatwi to zaciąganie się większymi porcjami dymu. Dzięki schłodzeniu dymu palenie będzie bardziej komfortowe i bez krztuszenia.

(2) Upewnij się że cybuch i przewody fajki nie są przytkane pozostałościami z poprzedniego palenia. Jest bardzo ważne, aby fajka była w pełni drożna. Sprawdź to przed nabiciem, aby mieć pewność, że ciąg jest prawidłowy.

(3) Spróbuj spalić całośc w trzech dużych wdechach. Każdy powinien być powolny i głęboki, a potem przetrzymywany 20-30 sekund. Długie przetrzymanie każdego bucha głęboko w płucach jest bardzo istotne dla efektywnej absorpcji. Nie rób przerw między buchami (chyba że na szybki łyk świeżego powietrza jeśli to konieczne). Zapewni to spalenie całej dawki w wymaganym czasie dwu do trzech minut. Przy wolnym paleniu tej samej dawki salwinoryna A będzie szybciej metabolizowana niż dostarczana.

(4) Salwinoryna A wymaga do odparowania dość wysokiej temperatury. Można to łatwo osiągnąć przypalając cały czas w trakcie zaciągania się, tak aby płomień kierował się w głąb palonych liści.

(5) Używaj zapalniczki żarowej Wiele osób odnotowało znacznie lepsze rezultaty używając tego typu zapalniczki. Wytwarzają one bardzo gorący płomień, dlatego cały materiał spala się gwałtownie produkując dużo skoncentrowanego dymu. Ponieważ dym jest wtedy bardzo gorący, jest bardzo ważne aby używać fajki wodnej, która schłodzi dym.

(6) Stosowanie ekstraktów (wzmocnionego suszu liści).
Większość ludzi woli palić ekstrakty. Te skoncentrowane produkty ułatwiają przyjęcie odpowiedniej dawki. Niektóre z nich są tak spreparowane i skoncentrowane że cała dawka wytwarza jedynie małą smużkę dymu. Dzięki temu są mniej szkodliwe dla zdrowia, ponieważ wystarcza niewielka ilość wchłoniętego dymu do osiągnięcia pożądanego poziomu efektów. Jednak musisz zapamiętać jedno - ze względu na ich wielką moc, ekstrakty muszą być stosowane bardzo ostrożnie. Produkty te nie muszą być palone w fajce wodnej. Ponieważ używa się ich w niewielkich ilościach, spalają się bardzo szybko i nie wymagają również zapalniczki żarowej, w zupełności wystarczy zwykła, albo i nawet zapałki. Możesz dość łatwo sam zrobić prosty ekstrakt z suszu. Instrukcje są dostępne w dziale XIII Salvia divinorum FAQ na stronie: http://sagewisdom.org/faq.html . Podobne produkty są dostępne komercyjnie. Możesz kupić któryś z moich standaryzowanych ekstraktów, o ile są dostępne na stronie: http://sagewisdom.org/salviashop.html .


Artykuł pochodzi ze strony Centrum Badawczo-Informacyjnego nad Salwią divinorum (The Salvia divinorum Research and Information Center) założonego i prowadzonego przez Daniela Sieberta.

oryginał: http://www.sagewisdom.org/smokeadvice.html
_________________
http://zakazaneowoce.pl/imgs/banery/baner-zakazaneowoce-350x20.jpg
Zdolność do dziwienia się jest początkiem do mądrości
Prawa jednego człowieka kończą się tam, gdzie zaczynają się prawa drugiej osoby.
W jedności siła nie w budowanych murach!!!
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość Odwiedź stronę autora
JA




Dołączył: 12 Cze 2008
Posty: 1549
Post zebrał 0.000 mBTC

PostWysłany: 00:07, 04 Lut '10   Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Nie wiem czy było, ale może się przyda:

Cytat:
Na mocy nowelizacji z dnia 20 marca 2009 r. ustawy o przeciwdziałaniu narkomanii posiadanie roślin żywych, suszu, nasion, wyciągów oraz ekstraktów z szałwii wieszczej jest od 8 maja 2009 roku nielegalne w Polsce
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
Rasta Soul




Dołączył: 14 Sty 2010
Posty: 241
Post zebrał 0.000 mBTC

PostWysłany: 01:45, 30 Paź '10   Temat postu: Odpowiedz z cytatem

A mi udało się zakupić salvie i to nawet w przystepnej cenie Smile
http://www.goldofsunshine.com/shopping/i.....th=1_17_21
Kupiłem 3g x20 wyszło mi 52$
Przesyłka doszła bez problemu tylko trochę trzeba było czekać, ale kontakt z firmą był na wysokim poziomie cały czas mogłem zapytać co i jak z przesyłką Smile
Także polecam !
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
mamamia




Dołączył: 30 Sie 2010
Posty: 504
Post zebrał 0.000 mBTC

PostWysłany: 01:40, 04 Lis '10   Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Ten watek jest niesamowity Wink Polecam od poczatku do konca - masa czytanie, ale wciaga niesamowicie, zwlasza trip reporty, wiekszosc linkow do filmikow niestety juz nie dziala...

Szkoda ze ta roslina jest nielegalna (co za paranoja, zdelegalizowac rosline, ciekawe kiedy te barany zaczna delegalizowac poszczegolnych ludzi :/ )

Żal tylko ze nie bylo mi dane sprobowac tego cuda natury Wink

ps. dzieki za ten watek, pzdr Very Happy
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Prawda2.Info -> Forum -> Autorskie Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Strona:  «   1, 2, 3, 4, 5, 6, 7
Strona 7 z 7

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz moderować swoich tematów


Salvia Divinorum
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group.
Wymuś wyświetlanie w trybie Mobile