W razie awarii sprawdź t.me/prawda2info

 
hyperreal.info  
Znalazłeś na naszym forum temat podobny do tego? Kliknij tutaj!
Ocena:
12 głosów
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Prawda2.Info -> Forum -> Strony internetowe Odsłon: 7040
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Bimi
Site Admin



Dołączył: 20 Sie 2005
Posty: 20440
Post zebrał 0.000 mBTC

PostWysłany: 21:04, 28 Paź '08   Temat postu: hyperreal.info Odpowiedz z cytatem

http://hyperreal.info/

dużo informacji z niezależnych źródeł, głównie dotyczących zagadnienia narkotyków
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość Wyślij email Odwiedź stronę autora
Malinoski




Dołączył: 26 Paź 2008
Posty: 86
Post zebrał 0.000 mBTC

PostWysłany: 21:35, 29 Paź '08   Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Sporo jest ciekawych informacji na Hyperrealu. Ostatnio pisałem tekst o wartościach literackich niektórych trip reportów, ten tekst poniżej



POSZEDŁEM DO POKOJU ŚPIĄCYCH RODZICÓW

Dlaczego dziwisz się że widzę to, o czym ty czytałeś tylko w książkach
Grabaż

Na odgłos otwieranych drzwi zjawił się Jacenty z całym zastępem lokai. Ruch powstał w cichym przed chwilą pałacu.
- Ordynat przyjechał - brzmiało wszędzie, wywołując radość ogólną.
Mniszkówna chyba

No i niech mi ktoś powie, że nie zaczęła się jesień. Czas żniwa, albowiem jest czas siewu i czas żniwa. Gęsi kluczami tęsknie klangorząc nocami odlatują. Odlotowcy się nawołują. Naloty policyjne, temu kośną krzaka, temu pięć kila suszu. Do wesołej zgrai dwustu tysi (tak tak) odsiadkowiczów dołączają nowi, gwałconka, nowe trendy tatuaże, przyuczenie do zawodu, słowem świeży powiew w zakratowanych korytarzach. Gdyż w naszym wolnym kraju mało swobody. Te kamery, fotoradary, podsłuchy w sraczach. Jak ktoś nie ma nic do ukrycia to je lubi. O jak ja kocham to miejsce, tu jest tyle policji czuję się bezpiecznie (Happysad). Ale nicponie wolą raczej w plener. Po halach chodzą zgarbieni młodzieńcy z nylonówkami, skanują trawę, coś z niej wydłubują. Owcze bobki? Więc jesień, kroczące zaduszki, wspominanie, akcja pod Arsenałem, koledzy koleżanki co już z nimi nie pogadasz przychodzą patrzą.
Tak i przypomniał ja sobie jak Miro Nahacz odwiedziwszy mnię kiedyś na pradze i odbywszy rozmowę o zmieniaczach czasu, rekł, znasz li ten sajt Hyperreal? Nie, no stary. Mało delikatnie podkreślił różnicę pokolenia. Tam znajdziesz co zechcesz. O wszystkim. Boska szałwia, syropki, maszrumy, powój, lulek, ayahuasca, THC, DMT, LSD, HGWDP, wszysko, eter, piłeś eter? U nas w Beskidzie mówią na to kropka, walą starzy i młodzi, lokalna tradycja. Ostrożnie z papierosami trzeba potem bo bywa samozapłon, poważnie.
Mirku, Mironie, kurde normalnie w pysk po trzykroć. Tę butelkę śliwowicy łąckiej samogonionej pamiętam, jak ją zapomnieć, jak zza pazuchy ją dobywasz. Dlaczego dziwisz się że widzę to o czym ty czytałeś tylko w książkach. A są i tacy, jak on, co książki o tym piszą co widzieli. U Mira było tego sporo. Pomyślał ja, toż na tym Hyperrealu w dziale Neuro Groove są wpisy i sprzed lat paru, może Mirko coś tam od siebie dodał? I znów ja wlazł na tę stronę, i zaraz ją chciał zamknąć, no bo mileńcy, pornografia i krwawość to buła z masłem przy tych odrażających treściach. Jako obywatel parapraworządny już już ciskłem iksik w prawym górnym, ale ten zły co niby dał się wyeksterminować a w istocie się przyczaił, mówi, e kurde e, coś taki sprawiedliwy w sodomie między narodami świata. Dobry wieczór, poproszę dokumenty, proszę wyjąć wszystko z kieszeni. No dajż otworzyć usta tym co ich wloką w kilkusekundowych urywkach w wiadomościach, skutych i w dupę kopanych a następnie pokazują zielniki woreczki proszeczki pigułeczki. No więc zło podniosło głowę w monitor lampi się. Serwer znajduje się poza terytorium Rzeczpospolitej Polskiej, no ale właśnie my osobiście cieleśnie tu jednak znajdujemy się i tak już zostanie. Działania zmierzające do zmiany prawa, zwiekszenia świadomości społecznej etc - tutaj własnie koordynujemy nasze akcje. Bosz, w co ja się wpakowywuję? Neuro Grove (Rozwiń/zwiń tę kategorię). Opisy przeżyć (tripów) i przemyślenia związane z dragami. I wiadomo już, rozwiń, nie zwiń, tryumf słabej silnej woli. A tam- ho ho ho, literatura psychodelicznego faktu. No bo literatura zaczyna się tam gdzie człowiek chce koniecznie powiedzieć coś co wydaje mu się ważne i fascynujące, podzielić się tym halo. Dobiera do tematu i targetu środki wyrazu i dalejże. A jeśli przeżył ekstatycznie coś estetycznie wstrząsającego, co mu widzenie świata wykopyrtnęło i dysząc z wrażenia wrócił na terytorium Rzeczypospolitej to zaraz się za pisanie bierze, i to miłe właściwie, że się chce dzielić doświadczeniem. Ku przestrodze, ku wskazaniu tajni jaźni, ku zostawienia śladu kurwa. Bo jak ktoś ucieka do Londka, do Belfasta, do Berlino, to wiadomo. Ale jak ktoś spyla nie opuszczając terytorium Rzeczpospolitej a od pyty daleko, no to właściwie gdzie? Za komuny to się nazywało emigracja wewnętrzna. I ten upiorny upór. No bo jak osoba zdrowie sobie nadwyręża, czasem i życie na niebezpieczeństwo zgaśnięcia naraża, do w pierdel wsadzenia ryzyko podejmuje, znaczy się mus ją jakiś ciągnie niemożebny. To co mi się jeszcze dziwisz, że wlepiam gały i z przejęciem wielkim czytam Trip Report po Trip Reporcie? Ilu rodaków w tej chwili, nocą, kiedy to piszę orbituje w otchłaniach neuronażu? Tym co się schlali po prostu kręci się w głowie, co widzą tamci, z jakimi energiami wchodzą w kontakt, co stamtąd przyniosą?
A więc literatura współczesna, i to nie wyciskana jak pryszcze na lustro przez absolwentów polonistyki w celu zaprezentowania na wieczorku autorskim, ale reportaż frontowy. Tu się dzieje akcja specjalna, przez lustro się gramolenie, mama z tatą pojechali na imieniny, synuś w swoim kwadracie z plakatami przy kompulsie już wciągnął chmurę, zapił ekstraktem, chmurę wypuścił i odlicza minuty do startu, Shengzou VII orbitowanie z wyjściem w otwartą przestrzeń. Jak wróci, doświadczenie ogarnie, w klawiaturę popuka, do Neuro Grova Trip Raport napisze.
Mówisz mi że to już było, że to wyważanie otwartych przez Huxleya Drzwi percepcji. Timothy Leary Polityka ekstazy, Haszysz Baudalaira, Zwierzenia angielskiego opiumisty De Quencey'a, misteria kurcze eleuzyjskie. Że Witkacy Narkotyki. A ja ci mówię, że zespół Kombi
Każde pokolenie ma własny czas, każde pokolenie chce zmienić świat. No i można by właściwie wyodrębnić właśnie TR jako osobny gatunek literacki. Haszysz, Zwierzenia i Narkotyki to przecież TRty parekselanz. Warunki, czas eksperymentu, dawka, opis tripu w pierwszej osobie, zero literackiej fikcji, wybitne literackie wartości. Metafizyczna reporterka. A ile tego w powieściach poutykanego chyłkiem jako fikszyn. Oszczędzę sobie wyliczanki tych wszystkich Borroughsów, Ginsbergów, Kesey'ów, Pielewinów, sam byś mi, jakbyś się zastanowił, wymieniłbyś długą litanię, Lampę czytasz znaczy byłbyś w stanie. Nawet taki Lem Stanisław, niewiniątko, w rozmowach z Beresiem zeznał jak to poddał się onegdaj pod kontrolą lekarską działaniu krystalicznej psylocybiny, i normalnie dał jej dobrą notę. To już, jak o tym przeczytałem, skumałem skąd zlęgły się mu pomysły zawarte w Kongresie futorologicznym, co jest pełnym ironii hymnem na cześć psychodelozy.
Ale dobra, no zgadzam się, jest od metra narkomańskiej menelerki, mułów co raczej gestykulują i jęczą opisując rajskie i infernalne ogrody. A jak coś napiszą do NeGro to lądują w dziale odrzucone TR do przeredegowania przez autorów. I to jest wspaniały zbiornik pogiętych tekstów, co by go człowiek Wschodu nazwał „niemi opowiadają głuchym sny”. A komentarze pod nimi, no to jest formalna dyskusja o literaturze, elita przenikliwych krytyków wali w przymulonych kolegów jak w bęben.

Od 1968 do 1984go, zmieniło się wiela

Pamiętacie film Brazil z 1985 roku w reżyserii Terry'ego Gilliama? Inspirowany 1984 Orwell'a, pokazujący totalitarkę w stechnicyzowanym, zbiurokratyzowanym i elektronicznie inwigilowanym społeczeństwie konsumpcyjnym, w którym zamordyzm odbywa się pod pretekstem walki z terroryzmem? Wieszczy obraz. W ostatniej sekwencji bohater, Sam Laury, torturowany osuwa się w halucynacje, a pochylony nad nim oprawca mówi- uciekł nam.
Dał dyla w obszar gdzie władza Molocha nie sięga. Narkotyki z kontestacją zostały na trwałe ożenione w pamiętnym roku 1968. To wtedy Nowa Lewica, uzbrojona przez A. Hofmanna w LSD podjęła próbę globalnej rewolty przeciw opresyjnej teledemokracji. Młodzi wywrotowcy odbywali szkolenia ideologiczne właśnie w obszarach rozszerzonej halucynogenami świadomości, wracali stamtąd pewni, że inny świat, świat kolektywnie uwolnionej wyobraźni, możliwy jest do przeszczepienia w realu. Cwane lisy zarządzające światowym kompleksem wojskowo-przemysłowym władzy rozwydrzonym bachorom rzecz jasna nie oddały, ale kontrkultura wygrała w obszarze obyczajowym. Chociaż Hendrix, Joplin i Morrison polegli na froncie walki o uwolnioną wyobraźnię, już się lucyferycznego płomyka przyniesionego z rejonów psychodelicznych wglądów zgasić nie dało rady. System kontratakował wyonacając kontr w popkulturę napędzającą dynamo szołbiznesu. Jednak zapamiętał sobie jak niebezpieczne jest deliryczne żądełko. Uruchomił przeto histerię penalizacyjną, na osnowie pn. My, dzieci z dworca ZOO. A światowa gospodarka i tak została wzbogacona o podziemny rynek narkotykowy. I jeśli analizujemy skutki odejścia przez USA w 1971ym od złotego parytetu gwarantującego wartość dolka, nie zapominajmy o bilionach zielonych papierów nawisu inflacyjnego wchłoniętych przez narkobiznes. Ale przecież nie będę wam tu pisał o ekonomicznym interesie Molocha w utrzymaniu narkoprohibicji przy stale rosnącym popycie na zmieniacze czasu, jak to nazwał je Miro. Idzie mi tylko o pokazanie, że Polityka ekstazy jest wieloaspektowa. Może jeszcze trzeba tylko wspomnieć o wagonach pigułeczek na depresję i nadmierne rozdrażnienie, co nimi Moloszek karmi obywateli ku wzmocnieniu słabnącego morale, za wskazaniem Huxley'a Aldousa zawartym w Nowym wspaniałym świecie. Może jeszcze trzeba wspomnieć o światowym systemie finansowym, który teraz potargany i nieświeży, roztelepany, dostaje delirki, szuka gorączkowo działki żeby zrobić sobie kapitałowy zastrzyk, a na city susza.


Już raz grzyby mogły przejąć w Polsce władzę, gdyby Stan T. Nie uległ Lecha W. przewadze

Taką rymowankę pamiętam ze starego Brulionu. No jeśli o ścisłość idzie, to Tymiński przyznał się do eksperymentu z ayahuascą nie grzybami, ale nie bądźmyż drobiazgowi. To i to jest silny halunogen. Premier Donald wyznał że kopcił MJ, a znowóż ten, no, widzę, że więcej ludzi lubiących "loty" posiada kota w domu niż psa, może on się anonimowo udzielił w dyskusji. Tylko Lepper jest czysty, pije. Ale niedawno gruchnęła wieść, że synowi jego plantację polisja splądrowała, wcale nie kukurydzy. Pojawia się też nowy trop ws TW Bolka- Szum bąbelków powietrza w głębi szklanej bańki, uwielbiam ten dźwięk. Buch, jeden, drugi i następny. Słyszę szczekanie psa w oddali, dźwięk rozpływa się we mgle mojego umysłu. Spojrzałem na otaczający mnie las, wyglądał pięknie, soczysta wczesnowiosenna zieleń mchu kontrastowała z ciemnym brązem sosnowych pni.
-Ciekawe, jakby to było gdyby biura miały taki wystrój.
Czuję, że dzisiaj już się nie spotkam z panią Barbarą, moja salvio-oporna głowa potrzebuje czegoś więcej niż zleżały ekstrakt 5x(liście nie działają na mnie prawie wcale), więc rozpocząłem rozmowę z moim kolegą.
-Jestem elektrykiem w służbie jej PRL-owskiej mości!
-Ze stoczni?
-Niee, z elektrowni baranie!
Generalnie, wracając do Neuro Groova, najbardziej interesujące TR dotyczą środków halucynogennych. Psylocybów, salvii divinorum, LSD, DXM, haszyszu.
Zostałem podłączony do kosmicznej jaźni, ego się rozpuściło, wibracje nasilały się aktywizując świadomość każdej komórki mego ciała. Poczułem się jak wielka świątynia, wiedziałem ze każdy mój organ, każda komórka, ma swoją odrębną świadomość, które wspólnie tworzą jedność. Byłem tymi wszystkimi kobietami, mężczyznami którzy walczyli, karmili, byli wstrętni, silni, chytrzy, przeciętni, mądrzy, piękni. Odbyłem podróż do wewnątrz swojej świątyni która była odzwierciedleniem kosmosu. Mogłem się komunikować z każdą istotą będącą obecną moją częścią. Przechodząc przez łańcuch ewolucyjno-reinkarnacyjny dowiedziałem się o swoich poprzednich wcieleniach, widziałem sceny z przeszłych wcieleń, okiem umysłu. [wszystkie cytaty w oryginalnym zapisie, jak w Neuro Groove. KBM] Czytamy w jednym z TRów. No ładne rzeczy. Wziął się i podłączył do kosmicznej jaźni. A po cholerę mu to? Więc wygląda na to, głód transcendencji, co go niemrawo zaspokajają zinstytucjonalizowane religie, mogą sycić psychoaktywizatory. Na tej drodze zaspokajany byłbyż odpowiednikiem pornografii w zestawieniu z godziwym odpowiedzialnym miłowaniem proponowanym przez otłuszczonych kapłanów?
Może Kant, buddyści i fizycy kwantowi mają rację w tym, że świadomość tworzy byt, a nie odwrotnie. Może faktycznie w szufladzie nic nie ma dopóki się jej nie otworzy.
Tak właśnie wpada się w sidła sekty albo ślepy zaułek jałowego filozofowania. Metafizyka eksperymentalna. Doświadczenie przenikania się i zacierania granicy między podmiotem i przedmiotem, transformacja relacji czasowo- przestrzennych, toż to kantyzm- szchopenhaueryzm a nawet biskupizm berkeleizm dany do popróbowania, nie na płaszczyźnie pojęciowej- ale uzmysłowiony. Po takiej jeździe, już inaczej widzi się potoczny real, przekonstruowują się aksjomaty. Warto przypomnieć sobie w tym miejscu Nienasycenie naszego sztandarowego narodowego psychonauty Witkaca. Chińcy zbliżają się, połknąwszy Rosję, do granic Rzeczypospolitej (kochani i tak tu nie znajdziecie serwera z Hiperrealem). Nim dojdzie do starcia, rozmiękczają wolę oporu dystrybuując para religię proroko Murti Binga plus odpowiednie halunowe pigułeczki które pozbawiają adeptów wątpliwości.
Uznałbym to *tylko* za ciekawą bombę, gdyby nie to, że trip był kurewsko realny i sugestywny. Nade mną jak i pod widziałem przekroje innych ludzi. Do tej pory nie wiem jak to interpretować, to tak jakby każdy z nas miał swój odpowiendnik, lub inaczej - jakby każdy z nas był odpowiednikiem w świecie, na planecie Ziemii, tego czegoś, co innym razem pokazało mi się jako zajebiście wielkie koło zębate. To mógłby powiedzieć Miron, wiele miał takich opowieści. Bardzo poważnie traktował zmieniacze czasu, w jego prozie roi się od obserwacji i opisów natury, umysłu, wzbudzonego.
Dużo w TR z NG świeżyzny językowej. Postanowiliśmy wyjść na dwór na fajkę, pod moim blokiem spotkaliśmy kumpli którzy połapali się ze coś braliśmy, z niekrytym wstydem powiedziałem ze zjadłem opakowanie proszku do płukania cipy [Tantum Rosa KBM]. Bo raczej młodzież się udziela na tym forum. Zawsze młodzi szli na pierwszę linię. Bo beztroska, bo subiektywnie mało do stracenia, bo szczenięca ciekawość świata, bo bezczelność i śmiałość w koktajlu z naiwnością dają radosną desperację. Sporo tam obyczajowych smaczków, opisów relacji koleżeńskich i rodzinnych. Psychoaktywatory bowiem przyjmuje się w okolicznościach przyrody, lub na osiedlu, wtedy jest o kolegowaniu, albo na chacie, wtedy jest o kryciu przed starymi. Działanie rozkręciło się na dobre, wyszedłem po cichu z pokoju chcąc pozwiedzać trochę mieszkanie. Gdy wstałem i poszedłem do pokoju śpiących rodziców, dosłownie zacząłem się topić w kolorach które spływały z otoczenia i wypełniały przestrzeń dając efekt gęsto-kolorowej atmosfery. No chyba że starzy pójdą na imieniny, do cioci.
Piszą licealiści i studenci przeważnie, choć trafiają się relacje osób pracujących, ojców (matek) dzieciom. Autorzy deklarują rozmaite motywy sięgania po, od czysto hedonistycznych (kodeina, morfina, tramaldol, benzodiazepiny i inne antydepresanty), przez towarzysko- imprezowe (amfetamina, efedryna, kokaina, extaza) , krytyczno- poznawcze (interesująca wymiana spostrzeżeń studentów psychologii) aż po filozoficzno-metafizyczno-religijne z którymi ujawnia się silnie reprezentowana grupa neoszamanów (grzyby, powoje, kaktusy, LSD, MDMA, DXM, salvia divinorum). Marihuaną raczą się wszystkie te grupy, porozumienie ponad podziałami.
Wypowiadają się kontestatorzy- To nie potrzeba wylamania, tylko godność,świadomość,poczucie humoru i czlowieczeństwo dają nam prawo do krytykowania i radosnego rozpierdalania każdego systemu, który chce uczynić z nas przewidywalne tryby marnując naszą boską energię w swojej wielkiej,bezużytecznej machinie. I afirmatorzy status quo- chodziło mi o patrzenie na ludzi, że to takie nieświadome nieprzebudzone roboty, bo to wywyższanie się jest tylko... a z prawdą ma g. wspolnego, bo potrzeba wyłamania się pewnych jednostek z systemu nie daje im prawa krytykowania go, bo sam system jest dobry bo bez niego jest anarchia tylko. To jak wesz gryząca psa w dupę i krytykująca go, że kundel...I replika-
ok.,.nie będziesz zatem nic przeciwko jeśli ten system zgodnie ze swoimi zasadami wsadzi newbe-lub Ciebie-do swojego więzienia ? Albo, dajmy na to, harcerz, bez drużynowego, wybiera się w plener, tam znachodzi psylaszki, substancja aktywna psylocybina, toż samo czym udelektował się Lem. Spożywa je, doznaje wglądu, wysnówa refleksię- Wystarczy zainteresować sie mechnizmami psychologii, trochę kontrkulturą i magią chaosu...Gdyby kazdy posiadał taką wolę czynu, jaką daja te wspaniałe grzybki.... Tak, dobrze robisz- krzynęły rosnące wokól trawy. Harcerstwo to dobry wybór. Ba, człowieku!

Szach i mat. Matrix.

Niektórzy nazywają papierową i wirtualną kasę pieniądzem, od fides, fiducjarnym. Właśnie, walący się walstrit z całą mocą uświadamia nam trafność tego określenia. Nie tracąc niby kontaktu z realem cywilizacja zabrnęła w ciężki konkretny halun. Kryzys wiary nie dotyczy tylko religii, ale i samych ontologicznych fundamentów rzeczywistości. Zręcznie i sugestywnie wyartykułowali te wątpliwości bracia Wachowscy w Matrixie. Bez wątpienia trwa na całego wojna memetyczna, drapieżniki walczą o zawładnięcie przestrzeniami w mózgach owieczek. Nigdy dotąd w historii administratorzy nie mieli tak wysokoprzepustowych kanałów do pompowania syntetycznych treści, mentalnych prefabrykatów, z których jak z klocków układane są funkcjonalne, wygodne i bezpieczne w użyciu światopoglądy. Nigdy tak liczne stada nie spędzały tak wiele czasu ze zmysłami podłączonymi do tych kanałów (dać sobie w kanał), przed monitorami, ze słuchawkami na uszach, faktycznie oślepieni i ogłuszeni, pozbawieni kontaktu z bożym światem. Łatwiej przeto zrozumieć motywacje tych co przydławieni poczuciem medialnej klaustrofobii wyrywają się na tereny gdzie zasięg aksamitnej tyranii przekaźników się kończy. To nie kaprys, to desperacja. Uświadomiony albo instynktowny sprzeciw, pragnienie doznania czegoś NIEWYREŻYSEROWANEGO, poza upiorną mechaniką reklamy, handlu i zarządzania. Poza okrojone, sformalizowane i wiejące grozą anonimowości nowoobyczajowe rytuały. Poza standardową sterylną powtarzalność jednorazowości.
Warto by się zastanowić, na ile powielany mejnstrimowo model realu ma naturę scenicznej tekturowej dekoracji. Telewizyjne studio jako jedyne miejsce prawdziwe. Wszyscy mogą to potwierdzić, bo wszyscy właśnie je widzą. Perwersyjna wspólnota wyalienowanych. Hipnotyczne spętanie. A pod tą dekoracją cyrkulują tony dragów, ciśnienie rośnie, dekoracja gnie się i pęka. Wytrzyma, póki koryto z czipsami będzie pełne. Ale właśnie obserwujemy schyłek konsensusu opartego na pełnym korycie. Jak w prozie Dicka, Ubik przestaje działać. Jak u Lema, zaczynają działać antychalucynacyjne ocykany. W ostatniej, niewydrukowanej jeszcze, powieści Mirka o Robercie Roburze, jest dużo na temat szulerskiej halucynogenności telewizji. Kiedy dekoracje pierdzielną, co zobaczymy w TV?
I wtedy spojrzałem w prawo i zobaczyłem, że siedzę na przedłużeniu szafki z książkami, z tym, że dla mnie to była wielka automatyczna fabryka książek. Wtedy zrozumiałem, co chciał mi uświadomić kumpel. Właśnie „wyklułem” się z tego sreberka i zaraz zostanę zabity przez ciągle zbliżającą się maszynerię, która z moich przeżyć zrobi fragment książki – coś jak Neo budząc się z hodowli ludzi. Więc chcąc pokazać, że tuż przed śmiercią zrozumiałem o co chodzi, że oszukałem system, i żeby ten mój przebłysk świadomości, że jestem wyhodowany tylko na potrzeby przemysłu wydawniczego, zapisał się na kartach książki chciałem przeczytać wszystko z okładki tej książki. Och, to też mógłby napisać Miro.
Więc młodzi psychonauci jako zwiadowcy rozpoznający terra incognita, wypuszczający się w rejony gdzie wszystko dzieje się naprawdę, niezapośredniczone, jako wzbudzenie ich osobistego neuronażu. Wracają do bazy, dzielą danymi, zmawiają się na następne akcje rozpoznawcze. Znów chyłkiem kitrają działeczki w gateczki, przemykają między patrolami, w strachu że usłyszą nagle- halt! byl to moj chyba 2 raz jak je zarzucalem dawka ok 90 wraz z ziolem, na samym poszatku idziemy ulica i jada pały!! panika w krzaki kawalek od drogi i lezymy , paly sie zatrzymaly i wuyszli z samochodu pogadfac chyba , my lezymy wystraszeni w krzokach i kumpel powiedzial genialny tekst ,, teraz my ich czaimy '' , Z klatki na osiedle, potem dalej przez park w krzaki na przedmieściach, do lasu. Często to robią w lesie. Polski kurde partyzancki atawizm. Lu jad w ryło i oto drzewa zaczynają oddychać, ptaki gadają po ludzku, zaraz się napatoczą krasnale i zamajaczy piernikowa chata. Wszedłem w osiedle. Czułem się strasznie obco, miałem wrażenie, że wszystko dookoła jest halucynacją. Starałem się upewniać co do natury wszystkiego wokół. Przechodze obok jakiegoś dziadka...wygląda jak trzeba, materialnie. Słychać jego kroki. Chyba jest prawdziwy. Chyba... Przechodze obok boiska, coś mi lata w kącie oka. Po boisku latają male, czarne gobliny (coś jak z Gothica I, kto grał ten kojarzy) i grają w nogę. Na ilustracjach do bajek zawsze gdzieś jest czerwony muchomor. Myślisz że psychonauta się przed tym cofnie? To chyba jesteś cofnięty. Może ja trochę dziwny jestem, ale mi te muchomory zwyczajnie smakują. Bo muchomory są po prostu DOBRE Razz To chyba jedyny psychodelik, jaki znam i który jest mi smakuje. Albo przed trującym bieluniem dziędzierzawą? Brawura to nie odwaga, jak mawia moja koleżanka, a ciekawość to pierwszy stopień do piękna. Zabawne są CVy przy TRach. Doświadczenie : , DXM, 2AI, 2CI, Ketamina, podtlenek azotu, PCP, MJ, Hasz, Efedryna, metkatynon, Hel, Morfina, Kodeina, Tramadol, Reasec, opium, Valium, klony, meth, speed, salvia, dream herb, muchomor czerwony, łysiczki, cubenisy, mdma, lsd, koka, bieluń, wilcza jagoda, piracetam, benza, gbl, ghb, aviomarin, meskalina, powój. To mój szósty raz z szałwią, jednak do tej pory paliłem jedynie susz uzyskując efekt śmiechawy, czasem CEVów. No po takim szlaku bojowym to już powinien dostać rentę kombatancką i, powiedzmy, puchar.


Plejlista

Muza i jęki do odlotu:
Linkinpark, Red Hot Chili Peppers ("stadium arcadium"), Non Opus Dei – „Constant Flow”,
IRA - Troche wolniej, Liquid Tension Experiment, Shpongle, "Psychodele" kalibra 44, Nightwish – Lappi, Kitaro – Reincarnation, Sigur Ros – Takk, Cypress Hill -Rock Superstar

W TRach co rusz można trafić na ekstatyczne opisy przyrody, krajobraz jakby zobaczony po raz pierwszy, bogactwo i głębia odgłosów natury, generalnie podkręcona wrażliwość estetyczna, ale sory, wybacz, nie jest to sponsorowany tekst reklamowy. Godzina pierwsza, a ja ciągle rzeski jak szczypiorek. Z nudów postanowiłem sprawdzic, czy ciekawa zabawą (jak niektózy twierdzą) jest machanie świecąca sie komórka w ciemnosci. Okazuje się że jest. Komórka zostawiała za soba długie, błekitne smugi, a co więcej, za nią latały jej półprzezroczyste fantomy. Polecam to każdemu. Dla balansu trzeba dodać, że bad tripy to też nie rzadkość. Te wszystkie wpełzające węże i kąsające pająki, zapaści, haftowanki, paniczne lęki, kace, zmuły.
Czy nauczyłem się czegoś? (No, dawaj, dawaj) Owszem, że taki sposób istnienia, o którym wcześniej mogłem sobie najwyżej pomyśleć(podejrzewać), jest możliwy. Już tak po kolejnej godzinie spędzonej przy Hiperrealu, pisząc to, czuję się jakbym sam jakiś TR sporządzał. Pod którymś kolejnym raportem rozgorzała dyskusja, na ileż to on jest prawdziwem, czy nie jest przypadkiem fałszywką, wypremedytowaną na trzeźwo psychofikcją. Jakieś zamieszanie. Wydaje mi się, że uzasadnione. TR jest doskonale zrobiony, z głową. Podoba mi się użycie wielu kolorów i zabiegów ortograficznych dla podkreślenia sensu użytych wyrazów, zwrotów czy terminów. Jeśli to żart, to doskonały, ciepły, bez jadu drwiny, tym bardziej zasługujący na uznanie!
Problem tkwi w tym, że przedstawiając nasze przeżycia, zawsze ocieramy się o literaturę i to tym bardziej, im bardziej kunsztownie pragniemy oddać nasze prawdziwe przeżycia. Jednak metafory, parabole, środki literackie, w mózgach odbiorców zaczynają żyć własnym życiem i o ile dla jednej osoby, ta cienka granica pomiędzy dokumentalnym TR a TR, który jest już tylko dziełem literackim, nie będzie przekroczona - dla innej osoby, będzie to już całkowity, budzący obrzydzenie fałsz - przerost formy, nad treścią.
Moim zdaniem, pracując nad właściwą formą wypowiedzi, narażamy się niemal zawsze na krytykę, będącą efektem subiektywnego odbioru. Szanując naszych bliźnich, a priori, nie możemy odbierać nikomu prawa do takiej jak chce, interpretacji tekstu. No więc niech mi ktoś powie, że narkotylowcy z tego forum to jakieś zaklejone butaprenem mózgi. Choć, owszem, bywają tam i tacy co sobie samarkę z budeksem pocachają. Piszą o tym wijąc się w usprawiedliwieniach, uprzedzając wyrazy dezaprobaty.
Zaczne od tego, ze nie zachecam nikogo do probowania jakze zalosnej substancji nazywanej klejem, jak pewnie wiecie jest to poteznie ryjace scierwo, ktore jest strasznie mocne. Duzo ludzi pewnie mnie zjebie za to, ze takie rzeczy robilem, ale na szczescie nie mialem z tym nigdy problemow i nie bede mial nigdy bo trichloroeten i formaldehyd juz nigdy nie znajda sie w moim krwiobiegu. W gruncie rzeczy faza byla fajna, ale tak po prostu nie mozna.
Dobra dobra, nie zarzekaj się, lepiej powiedz jak było. Chce opowiedziec wam co sie dzialo, poniewaz to bylo jedne z najpotezniejszych uczuc w moim zyciu i nieslychanie waznych. Wierze w Boga i to pewnie dlatego mialo taki wplyw na faze. Do rzeczy: Nie poszedlem do budy, umowilem sie z nim przed szkola.[...]zapoatrzylismy sie w tube na 2 osoby, co po wyczerpujacych obliczeniach na sprzecie komputerowym zajmujacym trzy pokoje dawalo 0,5 tuby na osobe. W kiosku poprosilismy o siatki i poszlismy na tory w swietna miejscowe do takich rzeczy, przy torach, zero sciezek, ogrodzone krzakami. Cisza, spokoj, nikt dupy nie zawraca. 3 "buchy" i po chwili slysze zebatke. Najciekawsze jest to, ze ten dzwiek jest znikad. Nie wydaje sie, zeby byl z oddali, nie wydaje sie, zeby byl z glowy ani z gory, jest po prostu znikad, ale jest. Przed oczami widzialem obraz powstaly w moim umysle, niewidzialny, ale jednak moglem zwrocic na niego uwage. Byl to kwadrat z wpisanym w srodek kolem o kolorach: kwadrat bialy, kolo jasno zolte. Zaczely zamieniac sie nawzajem kolorami i ogolem wygladalo to tak jakby to pulsowalo. Czulem sie spralizowany, nie moglem oderwac od tego wzroku. Nagle poczulem, ze przenioslem sie w inny swiat. Ptaki swiergotaly bardzo radosnie, czulem ze tak bedzie przez wiecznosc i ze to jest niebo. Ciezko okreslic to uczucie, ale czulem, ze jestem w jednosci z osoba, ktora jest najwyzsza i nie ma nic lepszego. Przez ulamek sekundy przez glowe przeleciala mi mysl od obcej istoty, z ktora bylem polaczony przez ten swiat. Ta mysl nie byla moja, a jednak byla w mojej glowie. Powiedziala: "Patrz, na wszystkie znaki na swiecie, bo stanie sie tak..." Chcialem zapytac jak, ale dalej bylem sparalizowany. Nagle wstalem i w bardzo glebokiej nieswiadomosci bytu i swojego zachowania zaczalem biec w galezie ktore byly obok mnie. Potknalem sie o kamien i na czworaka uciekalem przed czyms. Kiedy bylem przy koncu krzakow obudzilem sie z transu z mysla: Musze to zapisac, musze to zapisac. Kurwa zapomnialem, zapomnialem, ja pierdole - wrzeszczalem. Każden autor tak ma bracie, kiedy czuje że jakiś fajny motyw mu ulatuje, zapisać, szybko zapisać, na serwetce, na ręce, na dyktafonie. Chodzilo mi o obca mysl, ktora przeleciala mi przez glowe. Wracajac do domu z brudnymi na kolanach spodniami, zszokowany, postanowilem, ze zastosuje sie do rady ktora dala mi osoba, ktora mogl byc Bog wytworzony w mojej wyobrazni. Pewnie wiekszosc z was uzna mnie za zrytego cpuna, ale ja swoje wiem i nie zmienie swojego zdania. Niezbyt to madre, ale czuje respekt do tej substancji, mimo, iz wedlug uksztaltowanego w naszym spoleczenstwie stereotypu jest totalnym dnem, ale czy trzeba byc na dnie zeby cpac klej? Zalosnie to wyglada, bo jest cpane przez wdychanie oparow. Tuba za 1,55 jest pewnie rozwiazaniem uzywanym przez cpunow ktorzy nie maja kasy, badz lepszego pomyslu zeby sie nacpac, ale czy tylko? Przeciez nie zawsze o to chodzi. Tanie nie znaczy denne. No prawie mnię przekonałeś, ale weź pod uwagę że muchomory czerwone są zupełnie za friko. Innemu eksperymentatorowi wzbudziły wgląd w naturę języka. Bo oto moi drodzy okazało się, że jestem językiem. Nie w sensie anatomicznym, tylko lingwistycznym, w znaczeniu relacji między ludźmi i rzeczami, które sobie w swoim czasie (pozaczasie) tworzyłem jako środowisko aby się rozwijać. A muchomor jak zapewne się domyślacie był furtką jakiej nie omieszkałem sobie pozostawić aby przypomnieć sobie swoją naturę. A jednak pewnę cenę zapłacić było trzeba.
Fakty, które stwierdziłem gdy wstałem:
-o kurde co za sny...
-o kurwa co się wczoraj stało
-ojejku, czuć bulion warzywny (z kostką rosołową war sobie przyrządził)
-na dywanie i gumolicie bulionowe bełty z kawałkami grzybów
-kawałek grzyba w bucie
-na kołdrze coś jakbym kogoś zaszlachtował. nie normalne rzygi, tylko rudoczerwone jakbym wymiotował krwią
-mocno rozchwiana wizja
-dziwna lekkość i słaby ból głowy
Naprawdę nie chciałem stamtąd wracać. Przez dwa dni dopadające mnie niespodziewanie myśli o śmierci wszechświata(entropia). Chodziłem i mimo jakby wyostrzonego postrzegania zmysłowego i większej niż zwykle radości z niezwykłości tego świata i obecnej w nim miłości, co jakiś czas przez sekundę niemal odczuwałem jak wszechświat stygnie.
Dla odmiany dział stymulanty. Dynamiczna proza amfetaminowa. Zero jakiegoś filozofowania, eko, kurde, logii głębokiej, tylko akcja akcja, konkret, szalet, refleks, refleksje to w dziale psychodeliki. Tu krew czerwona a bielsko białe.
no i bach stało sie znowu, dwa tygodnie wstecz napisałem t-raporta że nie wale aaaaaale wczoraj znów to zrobiłem łachachała a było to tak: jak zwykle zaczęło się niewinnie bo w pracy rozwaliłem sobie ręke o w cholerne profile kurwa krew sie lała, kasjerki pobladły podobnie jak ja z nagłego ubytku krwi, a ja ja jaj śródręcze przeciete nie czuje dwóch paluchów, szczescie w nieszczesciu że to lewa ręka. dzwońcie kurwa po karetke co mi to chcesz plastrem zakleic pojebańcu, przyjechało po 30 minutach, niebieskie spodnie po tym czasie bardziej brązowe niz pierwotnego koloru i jade sobie karetką na chirurgie, mam założone 6 szwów, bolało jak mi to robili ale biust jakiejs lekarki rekompensował chwilowe niedogodności, no i tam mnie poszyli zaszczepili na tezec i wynocha. Wale do busa, wpierw monopol i browarki, dokładnie 3 zielone leszcze, fajnie sie juz po pierwszym poczułem wsumie nic dziwnego po takim upływie krwi, szef dał 50 zet na podstawowe leczenie jeszcze zachacze o znajomka - podjechałem wziołem sztuke białaska za 20 pln i sztuczke jarania. łajta zarzyłem w pobliskiej bramie przy przystanku gdzie nie raz bywałem a gdzie mieszka mój kumpel, kamienica naprawde nastrojowa z żarówką o mocy 40w na cały budyneknjak tu zajebać w nochala jak ledwie dostrzegam parapet, trzeba do tego debila wejsc na góre, Tadek( powiedzmy tak ) dobry koleś ma 40 lat i jest nałogowym pijaczkiem, menelem o mniemaniu gangstera rodem z odwróconych tvn. Tadziu sie ucieszył jak mnie zobaczył i od razu bez owijania gadam że przyszedłem tu by zajebać w nochala, szybko zniknął obrusik a jedną ręką to sie po tyłku moge podrapać nie tworzyć jakieś wyrafinie kształtne kreski, zrobiłem z połowy połówki i dawaj po nosie, pfuuuuuu pfeeee łęęlłe o kurwa dobre, tadzik coś opowiada że klienta w parku zrobili, dobra nie pierdol wcisnąłem mu 2 zeta na unijke za gośćine, kaptur na łeb i pedem na busa. pociągam nosem- spływa wiem że bedzie dobrze!!!! należy mi sie za to cierpienie, kurwa ta ręka, ilością krwi okupiłem chyba grzechy całego świata, tak sobie jade i mysle o tej ręce, że jestem teraz kaleka no ale wiadomo nie ma to tamto i żyć dalej trzeba. wchodze do domu, hmmmm mama kapusniak ugotowała odlałem sobie rzadkiego w kubeczek i wypiłem, pycha bo pewnie długo nic nie zjem , opowiedziałem jej o moim wypadku i poprosiłem o spokój informując że jest mi bardzo potrzebny. Na spidzie do pokoju a w pokoju rulon z gazety, na gazete drógie pół połówki i dawaj po zatokach . siadam przechylam do tyłu i czekam żeby zeszło, czuje przypływ mocy twórczych a wiec se wejde na forum hoolsów i wiadomo napinka kurwa. 5 postów nabitych można sie wylogować.
18.00 ide na ośke zobaczyć co u buraków przynajmniej se lolka spale by uśmierzyć ból, ide- widze mafie, kłócą sie . Podbijam
-co jest kurwa lamusy, ??!!!a/#@
-gówno jest !@#@#$
-a zajebać ci leszczu !??##$#$
-dawaj szmato, co myślisz kurwo że rozwaloną łapą nie dam ci rady wypierdku mamuta ?!##@
- no chodź kurwa paruwo niedojebana ???!!
-wymiekasz, co?? pytam sie ciebie ty jebana mamyjo !??!%^&^*&
-jaramy coś?
no i tak stoimy pod tym sklepem, widze że M. ma jakąś sprawe do mnie i chce byśmy odeszli na bok, mówie zaraz i puszczam blanta w obieg, bo ostatnio akurwat te chłopaki mnie poratowali a dzisiaj oni samopas o suchym pysku są, aaaa klimacik sie zrobił, uśmieszki ale te chłopaki łapczywe na ten towar, wstydzcie sie panowie!!
-co za sprawa latam se kurwa na białym, dużo przez to myśle wiec ty na wet nie wiem ze ja juz wiem co myslisz
-no jest interes, słuchaj tylko trzeba jechac i hajsiwo wyłożyć a ja wiem że ty masz
wódka bols oryginał 12 butelek za 50 pln.......tylko wódeczka do 1999 ważna a wiadomo że choć pracuje to na forsie nie śpie, ale interesik, licze, myśle dobra to cho do mnie po kase
-korzystając z okazji wypierdalam pół gieta na biurko ta sama gazeta ten sam rulon i pfuuuuuu tfuuuuuu ufffffffff psyyyyyyt i po sprawie
-trzeba na drugie osiedle jechac ........ jedziemy autobusem ,
buzia mi się nie zamyka, kolega bardzo przejął sie moim wypadkiem bo tak przepieknie dramatycznie to opowiedziałem hmmm daleko jeszcze ??
-chwila i wychodzimy z butełkiem po butach salomona a w nim bols do 99 roku
-ale już mam planik gdzie sprzedać tylko trzeba znowu od domu sie oddalić , znajomu z baru wziął za 150 że jako bols miałbyć full wypas ważny.
hmmm stówka w niespełna godzine, a że ja kase wyłożyłem to i tak dzielić sie nie bedziemy bo raczej jak na białym jesteśmy to bedzie zabawa nocna
Monopol- kupiłem se piwko hehe no ale wódeczki spróbujmy bo buteleke wzieliśmy dla siebie, siedzimy w parku ciemno jak w dupie, bno i co?
wódka jak wódka mi to sie nawet pić nie chciało ale byłem ciekaw czy działa.
działała i to dobrze w pół godziny wipiliśmy całą połówe że aż zwymiotowałem i tacy narąbani jedziemy na ośke tylko jeszcze telefon do pana dIIL i kolejna sztuka biasa w mojej kieszeni
Sumar sumarum spałem 3 godziny teraz jest gorszy stan samopoczucia, ale daje rade. pisałem tripa przez godzine w tym czasie racząc sie kolejnymi buchami i lufkami wódeczki starogardzkiej, nie pracuje wiec to pierdole. Ja też, kol, pierdolę. Jeszcze jestem zdyszany i sercowe mi wali po tym galopie. Zważ, że i sam Adolf dostawał amfę w kolkach od dr Morella, u giermanów się to Pervitin nazywało, i też taki był raczej pobudliwy, go gnało.
Kiedy moi synaczkowie wracają ze szkoły pytam, jak było? Jedynki dwójki piątki szóstki? Co bym zrobił usłyszawszy taką opowieść:
Temat: [Efedryna] Apokalipsa w wersji kieszonkowej
Set & settings: Lekka niepewność (drugi raz z efką)
Doświadczenie: marihuana, amfetamina, haszysz, dxm
Ilość: 19 tabletek tussipectu czyli 285 mg?
Czwartek
Siedzę w domu i obmyślam plan na jutro. Jest lajtowo, są to jedne z ostatnich moich dni w liceum więc nie trzeba sie o nic martwić bo wszystko zaliczone na cacy. Piątkową tradycja jest, że trzeba dać czadu a nazajutrz dam na pewno bo postanowiłem sie nie oszczędzać i łyknąć tyle tussi ile się da. Moje wcześniejsze wspomnienie związane z tą substancją było nijakie, łyknąłem zbyt mało żeby coś poczuć. Trip raporty także są o tyle zachęcające co niejednoznaczne. Przed pójściem spać czuję lekki niepokój.
Piątek
Godzina 7.00- wstaje i pije mocną kawę do śniadania, jak sie później okaże nie jest to ostania. Dzień zapowiada się dobrze, jest już bardzo ciepło i bezwietrznie jak dla mnie pogoda idealna. Postanawiam wziąć jeszcze kąpiel, bo co jak co, ale do tripa muszę mieć wszystko przygotowane na glanc. Oporządzony jak trzeba, wychodzę na przystanek
8.20- przyjeżdżam pod szkołę, mam jeszcze jedna rzecz do załatwienia. Swoje kroki kieruje w stronę pobliskiej apteki, moge jeszcze sie wycofać, ale tussi kusi. Kupuję bez problemu i zaczynam jeść. Od razu 8 ląduje w żołądku. Czekam na znajomego ,paląc papierosy.
8.55- zaczyna się język polski, jedna z moich ulubionych lekcji. Przerabiamy "Dżumę" Alberta Camusa. Czuję sie w komfortowej sytuacji, bo akurat tę książkę przeczytałem. Gdzieś w połowie lekcji zaczynam mieć ciarki, staję się niezwykle rozmowny, cały czas zgłaszam się, co u kumpla z ławki wywołało lekką konsternacje: "Brałeś coś?". Na przerwie dziele się z nim swoim sekretem. Stwierdza, że jestem pojebany, gadka szmatka i lecimy dalej bo zaczyna się...
9.40 RELIGIA - co bym nie mówił na katolicyzm, to księdza z liceum szanowałem i szanuje nadal. Koleś raczej dał sobie w pewnym momencie spokój z nasza edukacją, a zaczął z nami rozmawiać na luzie. W tamten piątek zaskoczył nas wszystkich (a mnie chyba najbardziej...) przynosząc rzutnik (projektor?) do kompa i puszczając film na ścianie. Ogólny wypas, każdy rozłożył się wygodnie na na materacu od wfu i zaczyna się... "Skazany na bluesa". Co?? Mnie tu czesze, a on puszcza film tym jak Riedel zaćpał się na śmierć? Podczas projekcji miałem rozkminy na życiowe tematy, ale ogólnie było pozytywnie. Tylko kumpel zaczął mówić do mnie per "Rysiek" ;-P
Na przerwie postanowiłem skonsumować jeszcze 4 tabletki do kawy, niestety jedna wybrała wolność. Zjadłem 3 i poszedłem na...
10.45 Matematyka: muszę się przyznać, że zdawałem maturę z matmy, chociaż jestem kompletną nogą z tego przedmiotu. Niestety, jak sobie coś ubzduram to trudno mi to później wybić z głowy. Pani od matematyki która stwierdziła że sie ocieli jeśli zdam (a zdałem Wink ), chciała mnie tej matmy nauczyć więc cała klasa miała spokój a ja zapieprzałem z materiałem. Syzyfowa praca. Podczas lekcji pani zaczyna sie na mnie dziwnie patrzeć. Po dzwonku poszedłem do toalety i zobaczyłem dlaczego: wzrok dziki, a usta białe- wyglądałem jak żywy trup. Super!! trzeba dać sobie spokój na dzisiaj ze szkoła i wracać do domu.
Zanim uciekłem, kumpel zaprosił mnie i jeszcze jednego kolegę na koncert swojego kuzyna który miał odbyć się właśnie w ten dzień w miejskim ośrodku kultury więc umówiliśmy się na palenie u niego o 17.
12.00 W domu nie było nikogo, zadzwoniłem do mamy do pracy że puścili nas wcześniej i że biorę pieniądze na fryzjera. Zadzwoniłem po fryzjera (kumpel, dobrze obcina). Obstrzygł mnie, dałem mu na piwo, więcej nie chciał więc postanowiłem poczęstować go chociaż jakimś alkoholem. Skończyło sie na tym, że wypiliśmy jedno czerwone wino z czego on miał humorek, a ja byłem trzeźwy, co było zasługa efedryny.
14.00 Staram się coś zjeść, staram się, staram i dupa. Więc piję kawę.
16.00 - gdy przyszła matka pochwaliłem sie nową fryzurką, wziąłem od niej pieniążki i od razu wybiłem na dwór. Aura nadal dopisywała, ja byłem pełen energii wtedy wpadłem na pomysł żeby zrobić sobie spacer do kumpla, po drodze zakupić gdzieś palenie. Słońce lekko mnie raziło.
17.00 wszyscy trzej spotykamy sie u kumpla. Piję kawę, łykam 9 tabletek tussi. Spalamy 2 jointy grając w tekkena, wypijamy pół litra wódki. Jest przyjemnie tylko niestety nie czuję się pijany. Palenie ładnie komponuje się z efedryną jest lajtowo, czuje euforię, jestem gadatliwy.
19.00- koncert. ZAJEBIŚCIE. Zajebiste nagłośnienie, zajebiści ludzie. W przedsionku MOK (Miejski Ośrodek Kultury), spotykam kumpla, który zajmuje sie beatboxem więc... jazda, 15 minut freestylu, ktoś się dołącza mamy imprezę alternatywną Smile w kiblu spalam jeszcze z ziomkami jointa. Dostaje smsa od mojej korepetytorki z angielskiego czy pasuje mi przesunąć jutrzejsze zajęcia na późniejsza godzinę. Na trzeźwo bym odpisał, ale byłem w tak fajnym stanie że zadzwoniłem i zacząłem z nia nawijać Wink Ogólnie uznaje to za apogeum bani. Po koncercie, ok 21, idziemy do baru by pograć w bilard i napić sie piwa. Szło mi ogolnie nieźle ale najlepiej, gdy puścili Cypress Hill (Rock Superstar... do bilarda idealne dźwięki Smile ).
Na drugi dzień miałem sraczkę, czułem się jak dętka ale i tak było super Smile
Czuję się jak dętka tatku, ale było super.
Jednak efka jest kontrowersyjna, mowic o fazie w przypadku efedryny to tak jak mowic o przyjemnosci z ruchania 180kg babsztyla, twierdzi inny eksperymentator. Na parapecie kolo lozka usypana kreska - na rano - przykryta zeszytem.
I znów prorefleksyjne psychodeliki, boska szałwia on lajn, przez jakieś karygodne niedopatrzenie całkowicie legalna, w etnoszopie netowym dowolnym zamawiasz, pobierasz, plus indyjskie kadzidełka.
To nie jest tylko faza, o tym jestem przekonany. Pewnego razu z ekstraktem x5 i to po dxm doświadczyłem "rozklejenia siebie" (odklejenie dysocjacyjne jak to ktoś ładnie nazwał). Wyglądało to tak, jakby ze mnie wystrzeliły moje przekroje poprzeczne. Nie było okrągłe zgodnie z tymi trybami co możemy się spotkać na przykład w rowerze. Ciężko to opisać po długim czasie, poza tym to trzeba zobaczyć na oczy własne, czyli przeżyć. Miałem inne jeszcze motywy: bycie krzesłem, przesunięcie punktu świadomości z mózgu na lampę (lol), krótkie epizody z przyszłości (lol2). Mniejsza o to. W każdym razie SD to nie jest "zabawka" jak trawa czy mdma. Jest to potężny dysocjant, który przynajmniej mi raz a porządnie udowonił, że wszechświat nie jest dziełem przypadku, że ktoś okrutnie inteligenty o wielkiej energii go stworzył... z niczego. Tak samo z życiem, z człowiekiem, całą naturą (czyt. biosferą), życiodajną wodą i powietrzem na naszej planecie. I w ogóle te wszystkie warunki konieczne do zaistnienia życia. Ewolucja, inteligentne myślenie... Temat rzeka
Oto wielki, biały cumulus i drugi, znacznie mniejszy, który powoli odłącza sie od macierzystej chmury.
- Lecisz synu! Z wiatrem.
-Tak jest, tato!
Podziwiałem, jak płyną po niebie. W chwilę potem moją uwagę zwróciły jakieś głosy ponad moją głową. Zadarłem łeb w górę i ujrzałem chaszcze. Dwie najbliższe rośliny rozmawiały ze sobą.
- Ale debil.
- No głupi strasznie.
- Choćchouciąż i tyle.
To było ważne. Z trudem wstałem (przygniatała mnie grawitacja salvii) i zapisałem to w zeszycie. „Choćchouciąż – duchy wiertakcioły.” Nie zdołałem długo utrzymać się wyprostowany. Znów padłem na trawę
Tym razem skupilem uwagę na innej chmurze, za którą skryło się słońce. Niebo miało niesłychanie głęboki, błękitno-granatowy kolor. Widziałem chmurę we wszystkich szczegółach. Widziałem jej postrzępione krawędzie, czułem ją. Stałem się chmurą.
Stale powracającym motywem jest tęsknota i oczekiwanie TEGO tripa, tripa ostatecznego który ziluminuje na glanc i definitywnie odpowie na dręczące doniosłe a ważkie egzystencjalne pytania. Ach, już było blisko, no prawie, następnym razem podwoję dozę i chwycę Pana B. za nogi. Cały czas miałem w uszach to „Widzisz już?” które sugerowało mi, że zaraz odkryję wielką tajemnicę (cały czas mam na twarzy wyraz niedowierzania i fascynacji Smile.
Mirko używał określenia zmieniacze czasu, znalazłem podobne. Zjadacze czasu. Wykluło mi się nowe określenie. Im dłużej zastanawiałem się nad przeżyciami tym bardziej logicznym wydaje mi się to określenie. Salvia cofa nasze umysły w czasie o dosłownie kilka milisekund tam gdzie teraźniejszość przestaje istnieć. Przeszłość jest przez NICH cięta i zwijana jak filmy na półki. Kroczą chwilę za nami i tną to, co już było.
Do mojego wpisu zapomniałem dodać, że kiedy już jestem tam z Salvią, mam takie wrażenie, że w tworzeniu rzeczywistości aktywnie bierze udział nasz umysł. On jest w jakiś dziwny sposób z tą rzeczywistością powiązany. I jeszcze o powiązaniu z rzeczywistością, w aspekcie społecznym, nadzwyczaj obrazowo: [...] mam bardzo nieprzyjemne uczucie bycia uwiązanym na końcu napiętej żyłki, w jakimś szeregu (ściegu;) - fragmencie większego wzoru z linii tworzonego przez miliony ludzików (wokół mnie znajomi i rodzina) napinających te żyłki. Każdy ma swoje miejsce w szeregu i nic tylko maszerować... Od początku jestem tam czarną owcą, która chce się wyrwać, z szeregu, popsuć szyk. Niestety, mimo że każdy ma własny koniec linki do trzymania, puścić się go nie da, a rwanie się sprawia, że ścieg napina się do granic wytrzymałości: ludzie protestują, krzyczą i ciągną w drugą stronę, a mi to sprawia wielki ból. Nie mogę uwolnić się od żyłki, która kroi moje woskowe ciało - to z niego tryska woda. Jestem jakby woskową figurą odlana na szkielecie z żyłki i ktoś tą żyłkę brutalnie ze mnie wypruwa. LOL. No, cóż począć, duża bywa w TRach zawartość wizyjnej poetyki. Potem stanęliśmy twarzami do siebie, po ciemku, tak, że każdy widział przeciwną ścianę stodoły. (ja to ty ,ty to ja a między nami lustro) Światło księżyca prześwitujące przez przestrzeń miedzy dziurawymi deskami upodabniało wnętrze stodoły do planetarium. Tylko gwiazdozbiory były inne. Takie bardziej Salviowe.
Funkcjonuje potoczne mniemanie, że narkowglądy wzbudzają u adeptów pychę, może, na pewno nie zawsze. Bywa na odwyrtkę. Zaczełem deptać rośliny bo przecież były sztuczne. Dekoracja taka do sztuki teatralnej. Ślisko było to mało co się nie przewróciłem
Wszedłem ponownie na górę jak zdobywca Mt. Everestu, gdyż została tam moja kurtka. Spojrzałem na moją stutysięczną ponoć dzielnicę (tzn jej część) i pomyślałem sobie:
„Na tej planszy spędziłem parę ostatnich dni, chyba Los specjalnie rzuca tak małą ilość oczek na kostce. Jestem pionkiem”
zrobiło mi się smutno, nie na co dzień człowiek zdaje sobie sprawe z tego ze jest pionkiem.
Spojrzałem w niebo i pomyślałem ze jestem jak mały mech, mała roślinka w lesie pełnym wielkich drzew. Całe miasto jest małe przy gwiazdach. Cała ziemia. W drodzę do doskonałości rosnę jednak. Zachwycony ogromem wszechświata pomyślałem że opiszę kiedyś swoje przeżycia. Dobrze zrobiłeś, ile można czytać erudycyjne Pilcha dmuchanie w futbolówkę, Świetlickiego wiersze wędzone w knajpianym dymie?
Zaczeliśmy gadać o tym co by było gdyby cywilizacja zginęła a swiat opanowały potwory z piekieł. Pole pociemniało, niebo też, kolor foletu zintensywniał. W. uznał, że nie możemy wejśc do lasu bo dostaniemy tam paranoi. Wracaliśmy. Znów przechodziliśmy przez tory, gdy nagle słońce wyszło zza chmury. Na naszch twarzach na powrót pojawił sie uśmiech. Staliśmy na rozdrożu. Bez słowa wskazałem na każda z dróg, popatrzałem na W. i dodałem:
-Wybieraj.
-Nakręca mi się taki klimat średniowieczny, coś w stylu "Albowiem, kurwa, cośtam coś".
Buchnąłem śmiechem, lecz zauważyłem, ze W. miał racje. Droga po której szliśmy była mokra i błotnista, miała pełno kałuż, z prawej strony szczekały psy. Taka prawdziwa średniowieczna wioska. Kilka metrów przed nami szły dwie babcie z pieskiem. Przechodząc koło nas, spytały czy byliśmy na grzybach.

Resumka

Tak poczytawszy sobie niejedną godzinę wspomniane materiały, poczułem że czacha z lekka mi dymi. Byłem zaskoczony walorami literackimi niektórych Trip Reportów, wytrzęsiony humorem innych. Czasem się nudziłem, bywałem zniesmaczony. Spora jest wartość poznawcza zawartości, i to zarówno z punktu widzenia amatorów intoksykacji jak ich rodziców, jeśli chcą być bliżej problemów i dylematów potomstwa. Zadowolony będzie też badacz niszowego obyczaju. Znajdzie tam wystarczająco dużo egzotycznych leksykaliów by sporządzić obszerny słownik gwary środowiskowej.
Z oceną wpływu deprawatorskiego byłbym ostrożny. Kiedyś miałem w rękach wydaną na legalu, pięknie ilustrowaną, z przedmową Hofmanna, książką C.Ratscha Rośliny miłości i było to kompendium wiedzy na temat wszystkich roślinnych środków narkotycznych, łącznie z recepturami i sposobami użycia. Wolta polegała na wrzuceniu ich hurtem do kategorii afrodyzjaków. Na Hyperrealu nikt się nie certoli. Ale może się też dowiedzieć np. jaka jest bezpieczna doza, jakich użyć antydotów na wypadek zatrucia. Jakie są skutki uboczne. Jeśli ktoś chce pofiglować a kolizji z prawem uniknąć zorientuje się tam jakie środki nie są objęte prohibicją. Cóż rzec mogę więcej? Dzięki Miro, nie dałeś mi krzywego namiaru, nigdy nie dzieliłeś się chłamem.
A dla was, autorzy Hiperra, z podziękowaniami, wierszyk od zgryźliwego tetryka.


O psydelicznych na skróty drogach

Choć drogi na skróty na manowce pchają, czasami jednak przyjemne się wydają
Ciekawe rzeczy obejrzeć tam da się których nie ujrzysz na głównej trasie
Mały skoczek na bok, eksperymentalna sesja, byle na dobre nie utknąć w dygresjach
Ot, zerknąć na halucynacje śliczne do których mózg wzbudzają środki psydeliczne
Spróbować ostrożnie osobliwości odmiennych stanów świadomości
Są pewne grzybki i różne zioła po których dziwnie czujemy się zgoła
Przestrzeń i czas figle płatają, gną się i w nieskończoność uciekają
Zdumieni oczy przecieramy, lecz zamiast dłoni już kwiaty mamy pozostaną świeże
A kakofonia dźwięków banalna brzmi jak orkiestra kameralna, uszom nie wierzę
Wszystko jest śliskie w migocie lśnienia, tak świat wyglądał w dniu stworzenia
Jak dziecko oglądasz go ciekawie tym pięknem przerażony prawie
W tej feeri doznań, orgii zmysłów, dostrzegasz kreacyjną moc umysłu
Wizja soczysta jest, namacalna, realna zda się a nie wirtualna
Czy świat zewnętrzny też tak istnieje?- już się z tej hipotezy nie śmiejesz
Tak silnie doznając jedności obu światów bez żalu odpuścisz kilka aksjomatów
Bo spod zamkniętych szczelnie powiek ujrzałeś co nosisz ze sobą w głowie
Odczułeś powiew nieskończoności pod deklem twardych czaszki kości
Więcej nie próbuj tej zabawy, bo słuszne są niektórych obawy
Że mniej pożytku z niej niż szkody zwłaszcza gdy zagustuje w niej człowiek młody
Lecz waga tego doświadczenia twój punkt widzenia świata zmienia
Patrząc na bezlik gwiazd na niebie czujesz jakbyś spoglądał w siebie
Teraz przytomnie i planowo możesz już eksplorować przestrzeń ową
Ćwicząc cierpliwie medytacji sztukę, zgłębiając mistrzów dawnych naukę
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość Wyślij email
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Prawda2.Info -> Forum -> Strony internetowe Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz moderować swoich tematów


hyperreal.info
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group.
Wymuś wyświetlanie w trybie Mobile