Dołączył: 10 Lip 2008 Posty: 1253
Post zebrał 0 sat Podarowałeś sat
Wysłany: 17:14, 21 Paź '08
Temat postu: Widmo wyborczej farsy wisi nad USA
Cytat:
Maszyny do głosowania zafałszują wyniki
Maszyny do głosowania po raz kolejny mogą okazać się głównym bohaterem amerykańskich wyborów prezydenckich. Mimo ogromnych wydatków na nowe technologie, uchwalenia specjalnych ustaw i przeszkolenia tysięcy wolontariuszy, władze drżą przed powtórką wyborczej farsy z 2000 r., kiedy to na oczach kamer obwodowe komisje na Florydzie przez długie tygodnie próbowały ustalić, czy nowym prezydentem został Al Gore czy George W. Bush - pisze DZIENNIK.
"W dalszym ciągu mamy dużo powodów do obaw co do przebiegu głosowania 4. listopada" - mówi Kimball Brace z firmy doradczej Election Data Services. Niedawny raport przygotowany przez telewizję CNN dowiódł bowiem, że komisje wyborcze w tak ważnych stanach jak Pensylwania, Kolorado, Georgia, Nowy Meksyk, Wirginia czy Ohio są źle przygotowane do nadchodzącej elekcji.
W wyborach 2008 r. Amerykanie głosować będą nie przy pomocy tradycyjnych kart, a elektronicznych urządzeń przypominających bankomaty, które opierają się na pozornie prostym mechanizmie dotykowym (tzw. touch screen). Są one łatwe w obsłudze, mają jednak wiele innych wad, przede wszystkim zaś nie pozwalają w wiarygodny sposób ponownie przeliczyć głosów.
"Te maszyny są naprawdę wielce niedoskonałe. Przechowywane na ich serwerach informacje mogą zniknąć, a to stwarza poważne ryzyko manipulacji" - tłumaczy DZIENNIKOWI Steven Freeman z Uniwersytetu Pensylwanii. Komputer sterujący maszyną powinien wydrukować papierową kopię oddanego głosu. Mimo to np. w ostatnich wyborach w 2006 r. w jednym z okręgów w Ohio zabrakło ponad 20 proc. takich wydruków. Oznacza to, że jedynym dowodem potwierdzającym wynik głosowania są dane w pamięci komputera maszyny. Jeśli komputer źle zarejestruje głos, zawiesi się albo np. zabraknie prądu, nie ma jak zweryfikować wyniku.
Tymczasem amerykańskie prawo wymaga, by przy niemalże remisowych wynikach automatycznie jeszcze raz przeliczyć wszystkie głosy. To stwarza poważny problem, bo chociaż wedle ostatnich sondaży zdecydowanym faworytem walki o Biały Dom jest demokrata Barack Obama, to w kilku stanach różnica między nim i republikaninem Johnem McCainem jest minimalna. A trzeba pamiętać, że obok wyborów prezydenckich tego samego dnia odbywają się też wybory do Kongresu, Senatu i referenda nad wieloma inicjatywami ustawodawczymi. "W wielu okręgach maszyny mogą po prostu zwariować" - skarżą się prasie członkowie komisji wyborczych. Specjaliści największych kłopotów spodziewają się w Ohio, gdzie McCain i Obama idą łeb w łeb, a do zdobycia jest aż 20 głosów elektorskich.
Paradoksalnie, nowe, elektroniczne maszyny zostały wprowadzone właśnie po to, by zapobiec powtórce wielkiego zamieszania sprzed ośmiu lat, kiedy to skonfundowani członkowie florydzkich komisji wyborczych - wzbudzając przy tym powszechną wesołość - długo debatowali, czy ślad perforacji na karcie do głosowania jest dość wyraźny, by uznać ten głos za ważny. W 2002 r. federalny Kongres nakazał zreformować najbardziej anachroniczne sposoby liczenia głosów i przeznaczył na to aż cztery mld dol. Na marne. "Skuteczność nowych maszyn okazała się zbliżona do tych, które swego czasu skompromitowały Florydę" - mówi DZIENNIKOWI Henry Brady z Uniwersytetu Kalifornijskiego w Berkeley.
Kombinacji nad urną obawiają się dzisiaj i Demokraci, i Republikanie. A skutki ewentualnej awarii bazy danych byłyby katastrofalne. Brak dowodów na to, jak głosowali wyborcy, może wywołać spór z przeciągającym się w sądzie finałem. "Naprawdę boję się, że przez te nowe maszyny znów staniemy się pośmiewiskiem świata" - konstatuje w rozmowie z DZIENNIKIEM Elizabeth Stevens, mieszkanka Fort Collins w Kolorado.
Dołączył: 29 Sie 2006 Posty: 5408
Post zebrał 0 sat Podarowałeś sat
Wysłany: 20:41, 21 Paź '08
Temat postu:
sytuacja w tej chwili jest o tyle inna, że np. w Ohio i Florydzie to demokraci rządzą stanem - więc nie jest możliwe powtórzenie sytuacji z 2004 r.; po drugie - w samej Florydzie Obama wynajął armię 5 tys. prawników do monitorowania przebiegu wyborów; wreszcie - Obama/Biden to nie Kerry/Kerry - demokraci tym razem nie odpuszczą
poza tym "efekt Diebolda" mógłby mieć miejsce przy wyrównanych preferencjach - przy tak dużych rozbieżnościach (sondaże powyborcze 60%:40%, wyniki: 49%:51% dla McCaina) oszustwo będzie widoczne gołym okiem
dość powiedzieć że pomimo elektronicznych maszyn Demokraci zdobyli obie izby parlamentu a Clinton przegrała sromotnie z Obamą
Dołączył: 04 Paź 2008 Posty: 517
Post zebrał 0 sat Podarowałeś sat
Wysłany: 07:24, 22 Paź '08
Temat postu:
widzialem filmik jak legalnie zhackowano te maszyny do glosowania, dziala to tak ze glosujesz na X, jest potwierdzenie "glosu"..ale znaczek wychodzi na papierze obok Y..
dopiero jak ktos sie kapnie to za drugim razem wychodzi jak trzeba.. hmm gdzie ten filmik,..
http://abcnews.go.com/Technology/story?id=2507434&page=1
...
..ponizej lista innych hackow..
http://video.google.com/videosearch?sour.....&cd=2# _________________ www.DavidIcke.pl
"Nasze poglady sa wyuczone, co nie znaczy ze sa prawdziwe.." Bill Hicks
Wiara to Ja, a Wiedza to moj Miecz.
Dołączył: 18 Wrz 2007 Posty: 3535
Post zebrał 0 sat Podarowałeś sat
Wysłany: 16:04, 22 Paź '08
Temat postu:
Glosowanie ludzi w USA nie ma zadnego znaczenia przy wyborze prezydenta. Prezydenta w USA wybieraja elektorzy, ktorzy moga glosowac jak chca !!!
Kto wybiera prezydenta w USA?
- 23:49
Jest dziurka czy nie ma? - liczenie głosów na Florydzie po wyborach w 2000 roku
(fot. AFP)
Na ten temat
» Wybory prezydenckie w USA
Na przełomie 2000 i 2001 roku cały świat ze zdziwieniem śledził maraton wyborczy w USA. Na Florydzie tysiące osób liczyło dziurki w kartach do głosowania. Ostatecznie wybory wygrał George W. Bush, mimo że to jego konkurent, Al Gore, został poparty przez większość Amerykanów. Odpowiedzialność za taki stan rzeczy ponosi amerykański system wyborczy, w którym to nie prezydent jest wybierany przez ogół Amerykanów.
Przeciw demokracji czy w jej obronie?
Amerykanie wybierają elektorów i dopiero oni, w tajnym głosowaniu, wybierają prezydenta i wiceprezydenta. Jest niemożliwością wytłumaczenie obcokrajowcom zasad działania Kolegium Elektorskiego. Nie rozumie tego nawet większość Amerykanów – powiedział historyk Arthur Schlesinger. Mimo to, zasada pośrednich wyborów prezydenckich przetrwała w niezmienionej formie już ponad dwieście lat i nic nie wskazuje na to, żeby coś się miało zmienić.
Także po ostatnich wyborach w USA wiele osób krytykowało skomplikowany system głosowania. Jednak jego obrońcy dowodzą, że to właśnie z troski o demokrację, w głowach Ojców Założycieli piszących amerykańską konstytucję narodził się pomysł stworzenia Kolegium.
Jest ono pomyślane jako kompromis między wyborem prezydenta przez Kongres, a wyborami powszechnymi. Ten kompromis wynika z zasady równowagi między władzą centralną a stanową. Niektórzy utrzymują, że narodził się on w odpowiedzi na niebezpieczeństwa... wolnej elekcji w Polsce. Ojcowie Założyciele nie chcieli, aby przy wyborze amerykańskiego prezydenta zdarzały się takie problemy jak w Rzeczpospolitej, gdzie obce mocarstwa miały zbyt duży wpływ na przebieg wyborów. Dlatego ograniczono rolę Kongresu.
Początkowo członkowie kolegium elektorskiego byli wybierani poprzez poszczególne parlamenty stanowe. Później wprowadzono wybory powszechne. Dziś w skład kolegium wchodzi 538 elektorów. Każdy stan ma tylu elektorów ilu przedstawicieli w Izbie Reprezentantów i Kongresie. Oznacza to, że najmniej liczebne stany (takie jak Vermont, Alaska czy Południowa Dakota a także Dystrykt Columbia) mają trzech elektorów, zaś najbardziej ludna Kalifornia aż 55.
Zwycięzca bierze wszystko, przegrany... czasem też
W USA obowiązuje nie jeden, a kilkadziesiąt niezależnych systemów wyborczych. Tylko w małych stanach Maine i Nebraska wybory odbywają się według ordynacji proporcjonalnej. W pozostałych stanach obowiązuje zasada „zwycięzca bierze wszystko”, co oznacza, że nawet przy stosunku głosów 51:49 zwycięski kandydat zdobywa 100% głosów elektorskich. To właśnie dzięki tej zasadzie może się zdarzyć, że mimo większości głosów w narodowych wyborach powszechnych, kandydat na prezydenta nie będzie dysponował większością w kolegium elektorskim. Cztery lata temu Bush zdobył na Florydzie ledwie kilkaset głosów więcej niż Gore, jednak to wystarczyło, by zdobyć większość w Kolegium. Podobna sytuacja zdarzyła się również w latach 1824, 1876 i 1888.
Kandydaci na elektorów wskazywani są przez partie polityczne. Na kartach wyborczych umieszcza się ich nazwiska, lub sformułowania w rodzaju „elektorzy popierający...”. Wyborcy oddają swój głos nie na Busha czy Kerry’ego, ale na popierających ich elektorów. Co wcale nie znaczy, że elektorzy muszą głosować na kandydata, którego popierali podczas kampanii. Konstytucja nie nakłada na nich takiego obowiązku. W 1976 roku elektor Geralda Forda głosował za Ronaldem Reaganem. W 1988 formalny kandydat na wiceprezydenta otrzymał głos przy wyborze prezydenta, a w 2000 roku elektorka Ala Gore’a oddała pustą kartkę. Wypadki takie są jednak bardzo rzadkie i nigdy nie wpłynęły na wynik wyborów.
Co by tu zmienić?
Skomplikowany system wyborów pośrednich od samego początku miał swoich krytyków. Od dłuższego czasu większość Amerykanów opowiada się za zmianą (58% badanych w roku 67 i 75% w 1981). Za zachowaniem dwustopniowych wyborów są politolodzy. Od powstania Stanów Zjednoczonych amerykański Kongres rozpatrywał ponad 700 projektów poprawek do konstytucji, które zakładały reformę lub zniesienie Kolegium Elektorskiego. Żaden inny przepis konstytucyjny nie doczekał się takiej liczby proponowanych zmian. Od dwustu lat praktycznie nic się jednak się nie zmieniło. Najstabilniejsza demokracja świata trwa więc przy swoim kruchym systemie wyborczym.
Krzysztof Cibor
Skomentuj tę sprawę! Czy John Kerry, demokratyczny senator ze stanu Massachusetts, ma szanse pokonać w wyborach urzędującego prezydenta George'a Busha?
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz moderować swoich tematów