W razie awarii sprawdź t.me/prawda2info

 
Koniec ERY franka ? Czas strzyżenia baranów ?  
Znalazłeś na naszym forum temat podobny do tego? Kliknij tutaj!
Ocena:
1 głos
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Prawda2.Info -> Forum -> Gospodarka i pieniądze Odsłon: 575
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
hanuman




Dołączył: 17 Lis 2007
Posty: 212
Post zebrał 0.000 mBTC

PostWysłany: 13:31, 15 Paź '08   Temat postu: Koniec ERY franka ? Czas strzyżenia baranów ? Odpowiedz z cytatem

Polecam artukuł niezaleznego doradcy finansowego zamieszczony na www.amerbroker.pl

Koniec ERY franka ? Kredyt hipoteczny - frank czy złotówka ? Czas strzyżenia baranów ?

FRANK


Cytat:
Kiedy pisałem ostatni artykuł w maju na temat możliwosci odwrócenia TRENDU na parze CHF/PLN nie spodziewałem się, że sprawy aż tak szybko nabiorą tempa. Niestety stało się i powoli następuje płacz i zgrzytanie zębów w wielu polskich domach. Na razie malo kto sobie jeszcze zdaje z tego sprawę tak samo jak było to w lipcu kiedy pisałem że mamy szczyt hossy. Ale w listopadzie ubiegłego roku to moim zdaniem byle rozgarnięty "gracz giełdowy" powinien widzieć już bessę chociaż media i analitycy trąbili jedynie o korekcie. Ale nie martwmy się. Jest swiatełko w tunelu dla biorących kredyt we franku.

Ostatnio pisałem w grupie zamkniętej że na GPW od października tego roku notowane są kontrakty na parę frank/złoty którymi można zabezpieczyć się przed ryzykiem kursowym w przypadku gdy ktoś ma kredyt we frankach. Kredyt we franku jest bardzo dobrym pomysłem bo póki co można korzystać z dobrodziejstwa niskiej comiesięcznej raty kredytowej. Ale ryzyko czai się w tym, że niska rata owszem jest okey ale co z tego skoro jeśli ktoś kto brał np. 100.000 kredytu we frankach 7 sierpnia kiedy frank kosztował 2 złote to w przeliczeniu na złote miał na dzień 7 sierpnia do spłaty 200.000 złotych a dzisiaj frank kosztuje 2.35 zł i w tej sytuacji jest to już kwota 235.000 zł. Gyby frank wzrósł do 3 zł wtedy z wzietej kwoty kredytu robi nam się do spłaty zamiast 200.000 aż 300.000 zł.

Czy takie osłabienie złotówki jest możliwe ? Nie przesądzałbym jeszcze ale moim zdaniem należy uznać to za wielce prawdopodobne. Pisałem o tym już kilka miesięcy wcześniej, że spodziewałem się osłabienia złotówki i właśnie ma to miejsce. Pytaniem na dzisiaj jest to czy osłabienie to ma charakter średnioterminowej korekty czy też jest odwróceniem trendu czyli początkiem osłabiania złotego. Na dzisiaj uczciwie mówiąc w sposób jednoznaczny nie można tego jeszcze moim zdaniem definitywnie jeszcze określić. Dopiero przekroczenie pewnych poziomów w ciągu najbliższych kilku tygodni czy miesięcy da nam taką odpowiedź. Rzecz w tym, że wtedy to może być już musztarda po obiedzie dla tych którzy mają już kredyty. A czy z fundamentów gospodarczych wynika taka ewentualność osłabienia złotówki ? Pan premier wzorem Pani Zyty twierdzi, że jesteśmy "wyspą spokoju" i o nic się nie musimy martwić. Kryzys jest gdzieś obok nas i troche nas tam muśnie ale .... polska wieś spokojna Smile Gdyby rzeczywiście pan premier tak myślał to współczółbym nam wszystkim. Dlatego jestem głęboko przekonany, że pan premier co innego myśli a co innego mówi, i rozumiem te intencje dla których to czyni.

Moim skromnym zdaniem osłabienie złotówki jest miną która wysadzi polską gospodarkę i sprawi, że kryzys zawita do nas w swojej krasie. Oczywiście zgadzam się, że nie tak jak w USA ale będziemy zaciskać pasa jak nie robilismy tego od czasów pewnie Jaruzelskiego. Ale spokojnie, nie od razu gdyż to może zacząć się dziać dopiero gdzieś tak za rok. Wystarczy, że frank wzrośnie do 3 zł a to rozsadzi spięte na klamry budżety domowe kilkuset tysiącom polskich rodzin. Połowie pomoże rodzina, kolejna cześć powyciąga zaskórniaki, weźmie dodatkowe zajęcia i przeżyje ale 1/4 może utonąć. Wtedy banki będą wrzucać na rynek mieszkania godząc się na ich sprzedaż za najniższą cenę po to aby szybko odzyskać swoje pieniądze. Wyrzucajac na rynek tyle nieruchmości banki sprawią, że może on gwałtownie się załamać. A dlaczego mamy nie doświadczyć krachu na rynku nieruchmości skoro większość cywilizowanych gospodarek doświadczała tego wiele razy ? Nie wierzę, że ceny nieruchomości spadną u nas tak jak w Japonii - blisko 70 % ale jestem optymistą i uważam że taki 30 % spadek to kwestia całkiem realna. Większa podaż powoduje niższe ceny, niższe ceny, niższe WYCENY więc banki będą żadać większych zabezpieczeń ... i tak łańcuszek nakręca się sam.

Zazwyczaj jest tak, że w okolicach kiedy mamy zaawansowaną bessę na rynkach giełdowych to realna gospodarka wchodzi dopiero w pierwszą fazę kryzysu czyli jest to mniej więcej sytuacja z jaką mamy do czynienia obecnie.

Drugą rzeczą która może bardzo zaszkodzić naszej gospodarce i zadowolonemu rządowi który się o nic nie martwi i zapewnia, że wszystko jest cacy jest także osłabienie złotówki ale w kontekście do dolara. Na lata 2008 - 2012 przypadają spłaty największej części polskiego długu. Spłaty są w dolarach. Wystarczy, że odwróci sie trend na parze dolar/złoty z czym aktualnie możemy miec do czynienia i dolar wzrośnie do 4 zł a wtedy budżet będzie trzeszczał. Byłbym szczęśliwym wiedząc, że nasz światowiec kierujący MF zabezpieczył nasze płatności przed takim ryzykiem kursowym ale przynam szczerze powątpiewam w takie działanie. Urzędnikom brak jest zazwyczaj wyobraźni i podstawową rzeczą którą respektują jest to aby każde działanie miało glejt na własną d.... na wypadek wpadki. Zapewne będziemy więc płacić za to my. W podatkach, w cięciach na budżetówce, służbie zdrowia i "w czapę" dostanie także zawsze dojna krowa czyli sektor msp który zamiast znosić złote jajka jest systematycznie skubany.

Wrócmy więc do franka. Jeśli osłabienie złotówki jest jednorazowym wyskokiem na tej parze walut to nie ma się czym martwić. Jeśli jest to jednak odwrócenie trendu to za rok za 1 franka możemy już płacić 3.50 i wtedy zamiast do spłaty 200.000 złotych musimy oddać bankowi 350.000 zł. Kiepski biznes dla kredytobiorcy. A doradcy nakręcali spiralę we frankach nie infromując o ewentualnych skutkach brania kredytu we frankach. A w mediach było pełno madrych głów które wskazywały w analizach tylko jeden element - element korzystnej raty. Było dobrze dopóki trend był friend. Dokładnie taka sama zasada przyświecała doradcom-sprzedawcom w czasie szczytu hossy kiedy agitowano na fundusze jako na pewny zysk. Wszyscy wiemy jak to się skończyło.

Nie łudźmy się - banki naganiały Klientów na kredytowanie we franku w ciągu ostatnich 2 lat na skalę masową. Od marca 2004 roku dla klientów biorących kredyt we frankach sytuacja była korzystna gdyż cały czas TREND franka był spadkowy względem złotówki. Ale mam podstawy podejrzewać, że mogło sie to już skończyć. Od 5 sierpnia kiedy kurs wynosił 1.97 rozpoczęła się tendencja wzrostowa i trwa do dzisiaj. Czy można się było spodziewać takiej zmiany. Tak, można było i jak widać mój materiał z dnia 26 maja zatytułowany "Frank czy złotówka ? czyli pułapki kredytu hipotecznego" sugerował możliwość szybkiego nadejścia takiej właśnie sytuacji. Mało tego, proszę sobie przypomnieć jak 2 miesiące temu niektóre banki widząc, że frank zaczyna rosnąć, tworzyły REWELACYJNĄ ofertę pod "jeleni" na kredyt w jenie. Juz nie będę wymieniał banków, wystarczy dzisiaj wpisać w google hasło i wyskoczą nam oferty wychwaljące nwoe mozliwoci. Jaki mamy efekt ? Później w pewnym momencie jen umocnił sie do złotówki o blisko 30 % a nabici w butelkę nawet nie mieli możliwosci aby się przed dalszymi stratami zabezpieczyć. Pozostaje jedynie przewalutowanie i strata kolejnych 6-7 %. Mój znajomy twierdzi, że nic się wielkiego nie stało bo to była oferta skierowana do bogatszych klientów więc na biednego nie trafiło. Okey, ma rację ale to tez dowód jak łatwo z bogatszych klientów zrobić typowych jeleni. Grubosć portfela nie decyduje o wielkosci i jakosci mózgu. I dzieki Bogu.

Jak można się przed taką sytuacją zabezpieczyć ?

Można dokonać przewalutowania kredytu w banku. Koszt takiej operacji czyli wszystkie bankowe prowizje i opłaty - w zależności od banku - są wręcz bandyckie i wynoszą od minimum 4 do aż 8 % wartości całego kredytu. Jeśli zrobimy tylko 2 takie operacje w ciągu roku to mamy 15 % dodatkowych kosztów w plecy. To więcej niż bandytyzm. To prawdziwy rozbój w majestacie prawa.

Alternatywa pojawiła się nam nagle. Od października warszawska giełda wprowadziła notowania kontraktów terminowych na parę frank/złoty. Wartość jednego kontraktu odpowiada kwocie 10.000 franków. Czyli jesli ktoś wziął 100.000 franków kredytu to aby się zabezpieczyć przed tą tragedią powinien otworzyć 10 pozycji długich na CHF/PLN. Czyli "postawić" na wzrost wartości franka względem złotówki. Taką pozycję można trzymać aż do wygaśnięcia danej serii kontraktów. Są 4 serie kontraktów które wygasają systematycznie co kwartał. I w związku z tym takie zabezpieczenie trzeba odnawiać.

Bieżąca seria kontraktów oznakowana jest następujaco: FCHFZO8 i jest to seria wygasająca w grudniu. Kolejne serie mają następujace oznaczenia. Seria marcowa - H, seria czerwcowa - M, seria wrześniowa - U.

Koszt otwarcia jednego kontraktu w porównaniu do przewalutowania w banku jest wręcz nieporównywalny i wynosi w zależności od domu maklerskiego od 1 do 9 zł. czyli zakup 10 kontraktów wiąże się z wydatkiem niecałych 100 zł. Dodatkowy koszt to spread który w zależności od sytuacji rynkowej - zleceń kupna i sprzedaży może wynosić 50 punktów ale też nie jest to znaczący ubytek.

Co jest potrzebne do tego aby móc dokonywac takie operacje ? Konieczne jest otwarcie rachunku w domu maklerskim. Niestety nie może to być jakiś wynalazek quwasi rachunek maklerski typu mbank czy multikonto ale rachunek maklerski w jakimś sensownym domu maklerskim i na dodatek takim który dzisiaj ma szanse nie upaść.

Uwaga kupując 1 kontrakt nie musimy mieć 10 tysięcy franków. Kontrakt opiera się na zasadach dźwigni finansowej i po to aby go kupić wystarczy depozyt zabezpieczający w wysokości 8,5 % z tej kwoty czyli zaledwie 1.700 zł licząc franka po 2 zł jak przyjęliśmy na początku. Oczywiście ta kwota powinna być nieco wyższa gdyż krótkoterminowe wachania kursu moga "podjadać" część depozytu więc aby go nie uzupełniać trzeba asekurancko dodać trochę gotówki na górkę i winien on wynosić nieco ponad 2000 zł.

Co w takiej sytuacji się dzieje jeśli wzięliśmy te 100.000 kredytu we frankach po 2 zł. i po cenie 2 zł założyliśmy sobie np. 10 kontraktów zabezpieczających przed ryzykiem kursowym. Założmy, że dzisiaj kurs franka wynosi 3 zł to winni jesteśmy bankowi 200.000 zł kredytu + 100.000 ekstra z tytułu bycia jeleniem - czyli ryzyka walutowego co nam daje do spłaty łącznie 300.000 zł (pomniejszone o kilka miesięcy spłaty).

Kiedy trzeba zakładać takie kontrakty zabezpieczajace nasz kredyt ? Można w momencie wzięcia kredytu ale moim zdaniem najlepiej wtedy gdy gdy są techniczne sygnały osłabienia złotówki. Latem takie sygnały były i pisałem o tym przezornie ostrzegając o takiej ewentualności. Potwierdziło się to w ciągu ostatnich 2 miesięcy. Czy frank będzie się dalej umacniał ? Moim zdaniem tak. Czy warto zrobic dzisiaj zabezpieczenie ? Moim zdaniem nie gdyż teraz akurat mamy korektę ostatnich wzrostów i dopiero po tej korekcie jak rynek wykazywał będzie sygnały kontynuacji osłabiania polskiej waluty należałoby podjąć decyzję o takim zabezpieczeniu gdyż każdy kolejny wzrost winien być coraz wyższy jeśli mamy do czynienia ze zmianą trendu. Dla swoich klientów na bieżąco w grupie zamkniętej podaję poziomy wsparć i oporów przy których można dokonywać wejścia i wyjścia z rynku. Ostatnio podana strefa 2.30-2.40 zatrzymała nam w tej chwili właśnie wzrosty franka i aktualnie spodziewam się korekty na tej parze. Na korekcie należy - jeśli uznamy że sytuacja umacniania franka ma być kontynuowana - odnowić swoje pozycje zabezpieczające. Taka aktywniejsza forma zabezpieczania w oparciu o średnioterminowe sygnały może sprawić, że o ile się nie będę mylił w podawaniu sygnałów zwrotnych - z operacji takich osoby zabezpieczające się mogą uzyskać dodatkowe profity pozwalające nie tylko na ochronę ryzyka ale i na wcześniejszą spłatę zadłużenia.

Jeśli przy naszym kredycie 100.000 franków założyliśmy 10 kontraktów na osłabienie złotówki to zarobiliśmy w tym samym czasie 100.000 złotych co daje nam równowartość na stracie z tytułu ryzyka kursowego w banku. Musimy to pomniejszyć o koszty związane z zakupem 10 kontraktów w domu maklerskim i o koszty otwarcia rachunku maklerskiego - od 10 do 50 zł.
Jednym słowem to co tracimy w banku - zyskujemy na kontrakcie.

Czy warto więc brać kredyty we frankach ? Moim zdaniem warto - ale trzeba to robić z głową, trzeba robić to lepiej niż robią to na Świętokrzyskiej.

Grzegorz Nowak
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Prawda2.Info -> Forum -> Gospodarka i pieniądze Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz moderować swoich tematów


Koniec ERY franka ? Czas strzyżenia baranów ?
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group.
Wymuś wyświetlanie w trybie Mobile