W razie awarii sprawdź t.me/prawda2info

 
Kontrola żywności kolejny krok ku NWO  
Znalazłeś na naszym forum temat podobny do tego? Kliknij tutaj!
Ocena:
4 głosy
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Prawda2.Info -> Forum -> Gospodarka i pieniądze Odsłon: 2221
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Zoltan_Ch




Dołączył: 04 Paź 2008
Posty: 51
Post zebrał 0 sat

PostWysłany: 22:35, 04 Paź '08   Temat postu: Kontrola żywności kolejny krok ku NWO Odpowiedz z cytatem

Witam, w jednym z filmów o tematyce NWO ( już nie pamiętam którym, za dużo ich chyba widziałem Razz) został przytoczony taki cytat, „kto kontroluje żywność kontroluje świat”. Oczywiście ten sam osobnik bądź grupa kontroluje również opinie publiczną, przez co powstają nieraz straszne nieporozumienia. Chciałbym tu opisać jak propaganda mediów w Polsce działa na sektor rolnictwa. Ogólnie w wiadomościach widzę taki trend, że każdy wylicza ile to mld euro już wpakowali w rolnika i jak on się niesprawiedliwie bogaci względem uczciwie pracujących. I tu np. młody rolnik dostanie 50 tys. złotych na start, każdy rolnik dostaje 600 złotych dopłaty do hektara, nisko procentowe kredyty na zakupy maszyn, ziemi i na budowę budynków gospodarczych, wcześniejsze emerytury itd. Niestety pojawił się problem Very Happy cały przemysł około rolniczy, zwęszył że jest na tym rynku więcej pieniędzy, więc ceny swoich usług odpowiednio dopasował do nowej sytuacji w rolnictwie ( w sumie nie ma się co dziwić to przecież taki jest biznes...). I teraz np. takie dopłaty bezpośrednie, które miały wyrównywać szanse polskiego rolnika, są wydawane na droższą pasze, zwiększony VAT na materiały, ceny części, lub na rekompensowanie niskich cen skupu produktów rolniczych. Podsumowując rolnikowi zostaje tyle samo kasy, co przed wejściem do Uni tylko teraz jest uzależniony od całego tego cyrku z dopłatami. No, ale coś musiało przecież zostać temu rolnikowi po wejściu do Uni Very Happy no i zostały... zobowiązania Razz całe te pompowanie kasy opiera się na programach pomocy. Jeśli potrzebujesz kasy szukasz odpowiedniego programu składasz wniosek i masz kasę Smile. Zostaje jeszcze tylko spełnić zobowiązania tego programu i właśnie tu się zaczyna kontrola.... W ramach tego wszystkiego Unia wie wszystko o posiadanych zwierzętach, ilości wyprodukowanego mleka, narzuca ci wymogi, kontroluje cię kiedy tylko najdzie jej na to ochota, a co najważniejsze wie że przez, (i tu odpowiednio z jakiego programu skorzystasz, a może ze wszystkich razem Very Happy) 1 rok, 5 lat, 10, a nawet 15 lat jesteś prawnie zmuszony produkować żywność.
Sumując wszystko razem już teraz mamy w Polsce „Wielkiego brata” o którego ludzie sami się prosili, który wie o tobie wszystko i może cię pociągnąć do odpowiedzialności karnej za niespełnienie jego wytycznych. A wszystko to za pieniądze, których nigdy nie miał i które są i tak nic nie warte, przy ogólnym poklasku mediów.
Podejrzewam że takie same techniki kontroli kredytowej występują w całym sektorze rolnym na terenach Europy, cały ten NWO wydaje się nieunikniony....
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
q8ic




Dołączył: 21 Gru 2007
Posty: 487
Post zebrał 0 sat

PostWysłany: 10:21, 05 Paź '08   Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Zgadza się niemal co do joty.

Pamiętam taki okres, że mieliśmy kupować agregat uprawowy.
Razem koło 25 koła wtedy było. 1. rok jak wszedł SAPARD.
40 stron wniosku i drugie tyle instrukcji do wniosku Shocked
Pomyliłeś się tylko w 1 rzeczy. Nie jest tak, że składasz wniosek i masz kasę.
Składasz wniosek wykładasz kasę czekasz na pozytywne rozpatrzenie wniosku po czym otrzymujesz jakieś 35% zwrotu przy dofinansowaniu rzędu 50% - różnice zżera Vat.

I cóż sie okazało ? Że rok wcześniej mogliśmy za gotówkę kupić ten agregat za dokładnie taką samą kasę jak to co w rezultacie żeśmy zapłacili przy udziale "programu pomocowego". Trzeba też pamiętać, że program jest raz na kilka lat a swobodne inwestowanie bez niego już jest obciążone tym kosztem wejścia do unii, podwyższenia Vat - podrożało wszystko, natychmiast.

Przy okazji bardzo możliwe jest, że przez jakieś kretyńskie wymogi - np. zamontowanie piorunochronu na stodole, która stoi w tym miejscu bez takowego od 80 lat i nic jej się nie dzieje - stracisz wiecej kasy niż zyskujesz na samym "programie". Może się też zdarzyć, że dofinansowania nie przyznają w związku z błędami proceduralnymi.
Obie te sytuacje miały miejsce przy korzystaniu z "programu pomocowego" przez kolegę ojca (na "bina" - to taki okradły metalowy baniak na zboże - magazyn).
Oczywiście gdyby chciał ten kolega ojca postawić za swoje - postawił by jak by chciał, kiedy by chciał i wyszło by taniej nie mówiąc o miesiacach pi*rdolenia się w papierach.

Jest jeszcze motyw z płytami gnojowymi - stawiają wszyscy bo unia wymaga. Nie wszyscy ich potrzebują. Większość jest w stanie wyciągnąć na tym 20.000 do przodu. Wystarczy się dogadać z ekipą i zalać odpowiednio cieńszą przyciąć na zbrojeniu Wink
Oczywiście płacimy za to marnotrawstwo my wszyscy.

Co do inwigilacji - fotografują nas z samolotów (ortofotomapy), kontrolują co siejemy i jaka ochronę/nawożenie stosujemy a ostatnio przyszło do nas pisemko z Agencji Nasiennej Exclamation Zażądali zadeklarowania sie, że obsiewamy pola kwalifikowanym materiałem siewnym.
Na razie można bez problemów zasiać swoją pszenicę (oczyścić, zaprawić - przykra robota).
Jest to nielegalne, wpływu na plon nie ma - do kilku lat. Tak sie do niedawna u nas robiło.
Można ten proceder zalegalizować opłacając się firmie która wyprodukowała dane nasiona.

Co w tym dziwnego ? Otóż ta http://www.agencjanasienna.pl/ instytucja wydaje sie nie być ani urzędem polskim ani unijnym. Jest prywatna firmą, która zgodnie z prawem unijnym żąda deklaracji pod groźbą sprawy karnej.

Nie mam złudzeń - będzie tylko gorzej.
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
NWO




Dołączył: 29 Sie 2008
Posty: 63
Post zebrał 0 sat

PostWysłany: 16:24, 05 Paź '08   Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Porażające i przerażające.

Ta agencja nasienna to normalnie macki jakiegoś monsanto albo innej sakaty.

I co sie dzieje z ostoją polskiej niezależności i wolności - polską wsią - już ma kaganiec założony na ryju przez europejskiego pastucha.

Dajcie spokój.... normalnie można się zacząć bać.
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
Zoltan_Ch




Dołączył: 04 Paź 2008
Posty: 51
Post zebrał 0 sat

PostWysłany: 18:41, 05 Paź '08   Temat postu: Odpowiedz z cytatem

No to przyjrzyjmy się jednemu z programów które tak „pomagają” rolnikowi- renty strukturalne. Poszperałem trochę w przepisach, bo temat niedługo będzie mnie bardzo dotyczył, oto jak się sprawa ma z programem:

Cytat:
Cel działania

Działanie ma na celu poprawę struktury agrarnej kraju oraz przyśpieszenie procesu wymiany pokoleniowej wśród osób prowadzących gospodarstwa rolne, a także poprawę rentowności i konkurencyjności gospodarstw rolnych poprzez ich przejmowanie przez osoby dobrze przygotowane do zawodu rolnika.


Niby fajnie...

Cytat:
Uzasadnienie

Stopniowe ograniczanie liczby małoobszarowych i nierentownych lub
małorentownych gospodarstw prowadzonych przez rolników w wieku
przedemerytalnym.


Mamy tu działanie typu nie jakość a ilość, inaczej można napisać, że polska dobra żywność jest małoobszarowa i nierętowna i trzeba ją zamknąć.

Cytat:
Z danych GUS wynika, że (...) ponad 260 tys. gospodarstw (tj.
33%) jest kierowanych przez rolników będących w wieku od 50 do 59


czyli plan jest taki żeby 1/3 rolników odsunąć od produkcji żywności... dane z 2005.

Cytat:
Renta strukturalna z założenia nie jest rekompensatą za wartość przekazanego
majątku, a możliwością otrzymania stałego miesięcznego dochodu, ma zachęcić
rolnika do podjęcia decyzji o zaprzestaniu prowadzenia działalności rolniczej i
przekazaniu gospodarstwa osobie młodszej i dobrze przygotowanej do prowadzenia
tej działalności, bardziej otwartej na zmiany i nowości.


Czyli osobie takiej która bierze więcej kredytu i środków z uni, ale o jakiej konkretnie tu sumie mówimy:

Cytat:
Wielkość płatności

Wysokość renty strukturalnej ustala się jako odpowiedni procent kwoty najniższej
emerytury krajowej.
Podstawowa wysokość pomocy wynosi 896,19 zł, tj. 150% kwoty najniższej
emerytury.
Wysokość renty strukturalnej może zostać zwiększona o 597,46 zł, tj. 100% kwoty
najniższej emerytury, jako dodatek na małżonka oraz o 89,62 zł, tj. 15% kwoty
najniższej emerytury,


Normalnie szał a do tego wszystkiego z tych pieniędzy trzeba opłacać jeszcze KRUS...

Warunki jakie musi spełniać przejmujący gospodarstwo: (te ważniejsze)
Cytat:
3. nie mieć ustalonego prawa do emerytury lub renty;
4. zobowiązać się do prowadzenia osobiście działalności rolniczej na przejętych użytkach rolnych przez co najmniej 5 lat oraz do złożenia wniosku o wpis do ewidencji producentów.


To jest chyba największy haczyk w tym całym programie, że jeżeli ARIMR wykryje błąd w papierach, albo ten co przejmie gospodarstwo sprzeda ziemie, lub zbankrutuje lub po prostu będzie miał wypadek, Rolnik pobierający rentę zmuszony jest oddać wszystkie otrzymane pieniądze jakie do tej pory otrzymał. I niech mi teraz ktoś powie że to wszystko dla dobra rolnictwa...
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
RaaQ




Dołączył: 29 Wrz 2008
Posty: 144
Post zebrał 0 sat

PostWysłany: 20:30, 05 Paź '08   Temat postu: Odpowiedz z cytatem

od kilku lat czuje nacisk ze strony Agencji Nasiennych i nawet samej ARiMR w kwestii obsiewania pól kwalifikowanym materiałem siewnym.
To jest paranoja. Moja rzeczywistość powoli przypomina taką jak rolników z filmu Świat według Monsanto. Dodatkowo uparcie probuje się wyplenić zaradność i niezależność polskich rolników, np coraz trudniej przygotować własny materiał siewny bo na potęge wycofują zaprawy w proszku.
Nie wiem czy słyszeliście o najpopularniejszym środku chwastobójczym( właściwie wszystkobójczym) ROUNDOUP firmy Monsanto. Dla nieobeznanych wytłucze,że po oprysku tym środkiem usycha WSZYSTKO, z pola też niby przypadkiem znikają wszelkie formy życia. Ostatnio propaguję się użycie go do przyspieszenia zebrania plonu. Wyobraźcie sobie kłos zboża w którym zachodzą jeszcze procesy metaboliczne, potraktowany taką dawką chemii. Nigdzie o tym nie mówiono, ale jestem przekonany, że ziarno które potem trafia do młynów jest skażone resztkami Roundupu.
dlatego jak mogę walczę z monopolem MONSANTO
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
q8ic




Dołączył: 21 Gru 2007
Posty: 487
Post zebrał 0 sat

PostWysłany: 04:13, 06 Paź '08   Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Kłos jak kłos - na zbiór pszenic i jęczmienia się czeka aż pogoda będzie odpowiednia i dojrzeje. Przynajmniej na razie. Natomiast jak rzepaku nie opryskasz 2 tygodnie przed zbiorem to dojdzie nierówno i skubaniec się wysypie zanim będzie wszystek gotowy. Dawno temu stosowało się (nie pamietam fachowej nazwy) ścięcie rzepaku zanim dojrzeje - dochodził na polu sam po czym sie go zbierało. Teraz leci Roundup w dawce totalnej albo inne generyki - Klinik na przykład. Do tego sk*rwysyny każą sobie za niego płacić jak za zboże (sic! - obecna cena, 450 ? w zeszłym roku chodziła po 850!). Z zeszłego roku na obecny podrożał jakieś 150%. Jak ktoś tu widzi rozjeżdżające się widełki to dobrze widzi.
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
nobody




Dołączył: 25 Wrz 2007
Posty: 524
Post zebrał 0 sat

PostWysłany: 07:14, 06 Paź '08   Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Co do dopłat, znam inną historię i to z pierwszej ręki Smile
Kiedyś spotykałem się z panną z medycyny, była troszkę młodsza Wink
Jakież było moje zdziwienie kiedy się okazało, że jednocześnie robi średną szkołę...
rolniczą. Wychowana w rodzinie lekarskiej (dziadek profesor, rodzice tyż), mieszkająca
w mieście dziewczyna zajmuje się takimi rzeczami - po co? No i doweidziałem się.
Od dziadka dostała ziemię rolną i może się na nią ubiegć o dopłaty, w chwili gdy uzyska
wykształcenie rolnicze, tj. zostanie "fachowym rolnikiem". Nie pamiętam już ile tego było, ale to są pieniążki, które ona po prostu będzie dostawać bez wkładu, bez zaangażowania... a ziemia i tak zawsze należeć będzie do niej. I co, głupie?

I teraz, jeśli ona na to wpadła (jej rodzina), to czy aby na pewno nie robią tego inni?
Inni jacy? No pewnie Ci, którzy wciąż na siłę zakładają nam chomąto UE Cool
_________________
amicus Plato, sed magis amica veritas
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość Wyślij email
Zoltan_Ch




Dołączył: 04 Paź 2008
Posty: 51
Post zebrał 0 sat

PostWysłany: 08:50, 06 Paź '08   Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Cena Roundupu poszła w gorę bo monsanto wie że w krajach gdzie jest dopuszczona hodowla GMO to jest jedyny sposób na wyciągniecie zysków z uprawy rzepaku.

Cytat:
Inni jacy? No pewnie Ci, którzy wciąż na siłę zakładają nam chomąto UE

Cytat:

Rzeczpospolita ujawniła 10 największych beneficjentów 2007 r. w dopłatach unijnych. Dziesiątka największych gospodarstw dostała w ubiegłym roku prawie 58 mln zł. Ponad połowa tej kwoty przypada na przedsiębiorstwa z udziałem kapitału zagranicznego. Pierwsze miejsce na liście największych odbiorców rolniczych dopłat zajmuje rolnicza spółdzielnia Agrofirma Witkowo. Podobnie było także w poprzednich latach. Licząca 1,4 tys. członków spółdzielnia dostała w ubiegłym roku 8,6 mln zł w postaci dopłat bezpośrednich. Od wejścia do Unii Europejskiej otrzymała z tego tytułu już prawie 30 mln zł.

Kolejne dwa miejsca zajmują firmy z kapitałem brytyjskim: Top Farms Głubczyce i Top Farms Wielkopolska. Gospodarują na ponad 24 tys. ha gruntów, uprawiając zboża, ziemniaki i buraki cukrowe. Czwarte miejsce z sumą 7,5 mln zł zajął państwowy Kombinat Rolny Kietrz - perełka wśród gospodarstw nadzorowanych przez Agencję Nieruchomości Rolnych. Na publikowane przez Rzeczpospolitą liście, wśród dziesięciu największych beneficjentów unijnych dopłat w Polsce, są cztery firmy z kapitałem zagranicznym. Oprócz Top Farms są to duński Poldanor i szwedzki Rolnyvik. Właścicielem tej ostatniej firmy jest fundusz Kinnevik, akcjonariusz m.in. Tele2 czy Metro International.

Zagraniczne koncerny dostały ponad połowę z 57,8 mln zł unijnych dopłat bezpośrednich, jakie wpłynęły do dziesięciu największych gospodarstw w Polsce. Najczęściej są to firmy powstałe na majątku byłych PGR. Aż 40 proc. wszystkich dopłat w Polsce trafia do 6 proc. rolników. Szczegółowe dane Komisji Europejskiej pokazują, że grupa 2,5 tys. gospodarstw powyżej 300 ha, które stanowią tylko 0,2 proc. ogólnej ich liczby, dostaje w sumie miliard złotych.

Wykaz rolników z wyliczeniem dopłat w 2006 i 2007r. jest dostępna http://www.arimr.gov.pl/index.php?id=64&id1=0&id2=0


źródło

To są sumy za które warto być pro unijny Smile
_________________
...Każdy sen, ten czarowny i piękny, zbyt długo śniony zamienia się w koszmar. A z takiego budzimy się z krzykiem...
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
q8ic




Dołączył: 21 Gru 2007
Posty: 487
Post zebrał 0 sat

PostWysłany: 09:20, 08 Paź '08   Temat postu: Odpowiedz z cytatem

nobody napisał:
Nie pamiętam już ile tego było, ale to są pieniążki, które ona po prostu będzie dostawać bez wkładu, bez zaangażowania... a ziemia i tak zawsze należeć będzie do niej. I co, głupie?
50k na "młodego rolnika". Mecza mnie w domu od dawna żeby zobił coś w tym kierunku ale mi sie nie chce. Mam serdecznie dosyć "edukacji" a samo rolnictwo mnie nie bardzo ciagnie. Jako że jestem leniem pantentowanym to niestety będę musiał w najbliższym czasie się zdecydować - albo jakaś robota albo robienie kursu (czy "studiów" - nie wiem nie sprawdzałem) ;c
Inna rzecz, że licząc 50k przy płacy 2k (optymistycznie) to bym wyciągnął w 2 lata, hmm Wink Oczywiście te pieniądze w rolnictwie to czapka śliwek - mało istotna kwota jezeli byśmy chcieli w coś zainwestować. I oczywiście w większości trafiają nie tam gdzie powinny.
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
yans12




Dołączył: 18 Sty 2008
Posty: 22
Post zebrał 0 sat

PostWysłany: 09:50, 08 Paź '08   Temat postu: Odpowiedz z cytatem

najlepsze jest to ze polska wies wytrzymala wszystko- wojny , powstania, okupacje ...

a prawdziwa szanse jej udupienia ma unia - w pokojowy i zgodny z prawem sposob Sad

przy poklasku naszego teatrzykó sterowanych pajacow Exclamation

trzymajcie sie panowie rolnicy w Was nadzieja :
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
RaaQ




Dołączył: 29 Wrz 2008
Posty: 144
Post zebrał 0 sat

PostWysłany: 13:08, 08 Paź '08   Temat postu: Odpowiedz z cytatem

mnie najbardziej niepokoi GMO. Obejrzyjcie film ten film, a łykniecie o co chodzi.

http://pl.youtube.com/watch?v=ePhDyDbbO-M

mam wgląd na to co sie dzieje w rolnictwie i powiem Wam, że powoli u nas zaczyna dziać się to samo...
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
NWO




Dołączył: 29 Sie 2008
Posty: 63
Post zebrał 0 sat

PostWysłany: 09:40, 09 Paź '08   Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Chyba nie można trafniej opowiedzieć o tym co się dzieje z NAMI, z naszą polską wsią niż na tym blogu, którym jestem porażony.

Na początek cytat, a później link do Blogu , którym zachwyciłem się od pierwszego wejrzenia i wszystkim gorąco polecam:

"A więc coś się zaczyna (wiosna), a coś się kończy - kończy się
mianowicie stary świat wiejski. Oglądamy jego ostatnie chwile, za
chwilę zejdzie ze sceny dziejów wieś polska taka, jaką ja znamy od lat
50, a miejscami pewnie 100 - z krową, konikiem, kozą, świnką, kurką,
białym serem, kiełbasą i swojskim chlebem. Dzisiaj dowiedziałem się,
że wprowadzono zakaz sprzedaży wyrobów własnych na targu -
uzasadnienie, oczywiście, że "wymogi unijne". Dziwne, że rolnik
francuski czy włoski jakoś może sprzedawać ser czy wino czy makaron
czy oliwę na targu w swoim miasteczku - co każdy z nich czyni. U nich
te przepisy unijne jakoś nie działają czy co? A może to nie są
przepisy unijne tylko wymysły polskich biurokratów? Tak czy owak,
teraz legalny będzie tylko Hochland i Danone, dla biedniejszych
Bakoma. Lobby wielkich producentów morduje drobnego wytwórcę -
ekologiczniejszego od nich tysiąc razy, choćby nie stosował HACAP-u -
tym samym mordując polską wieś, która drobnym wytwórcą stoi. A dzieje
się to w momencie, kiedy właśnie konsument - i to nawet ten
małomiasteczkowy - jest coraz bardziej zdeterminowany kupować swojskie
i nieprzetworzone - "bez konserwy", jak to mówi żonie na "targowicy"
babcia od białego sera. Babcia ma 20 stałych klientek, które co wtorek
kupują od niej na targu - z tego żyje. Teraz będzie musiała ogłosić
bankructwo - sklepu nie otworzy, do domu nikomu nie będzie się chciało
do niej jeździć, a o sprzedaży przez internet jakoś jeszcze nie
słyszała.
W ten sposób drobny wytwórca spychany jest coraz bardziej do
narożnika. Promowany przez politykę państwa jest wielki wytwórca -
farmer. Ten co ma sto krów i tysiąc świń. Zastanówcie się, jaka jest
jakość wytwarzanego przezeń produktu - ile chemii potrzebuje
zaaplikować, ile nawozów, sztucznych pasz, mączek rybnych, ile
antybiotyków, żeby jego biznes się kręcił. Ten facet inwestuje
dziesiatki, setki tysięcy i nie może ryzykować - tyle że to, co
opuszcza jego farmę, nie jest już żywe. Jest martwe. Nie różni się
niczym od plastiku - tyle że jest bardziej trujące. Porównajcie to z
własnoręcznie wydojonym mlekiem przerobionym ręcznie na twaróg albo
biały ser, ze świnką, która jadła tylko swojską osypkę i teraz
przerobiono ją domowym sposobem na kiełbasę, z chlebem pieczonym w
opalanym drewnem piecu - być może wam, miastowym, wydaje się, że to
wszystko są mrzonki i że to nie istnieje - ale powiadam wam, że tutaj
większość ludzi tak się żywi, znam takich, którzy codziennie pieką
własny chleb, który smarują własnego wyrobu masłem i na który kładą
własnego wyrobu boczek (dla Józefa Szydłowskiego w tym momencie
serdeczne podziękowania Smile). Więc pytam: ile milionów i miliardów
złotych ludzie w mieście byliby gotowi wydać na te pyszności? Jak
wielka jest potrzeba takiego jedzenia powie każdy sklep ekologiczny w
Warszawie sprzedający chleb, wędlinę albo nabiał - zapisywać się
trzeba czasem na parę tygodni naprzód. Odpowiednia polityka państwa,
propaganda i ulgi podatkowe sprawiłyby, że Polska stałaby się potęgą
zdrowej żywności, konsumenci jedliby dobre rzeczy, a polska wieś
zostałaby ocalona. Rząd jednak - w tym słynny zbawca i dobroczyńca
Andrzej L. - wolą iść na pasku przemysłu, lobby wielkich producentów,
niemieckich i francuskich koncernów.
Za dwadzieścia lat - powiadam wam, jeżeli nie wyłoni się polski Jose
Bove - nie będzie już drobnych rolników, drobnych wytwórców żywności.
Wszyscy oni będą pracować w mieście, w fabryce koreańskich telewizorów
- co nazwane będzie postępem, modernizacją i generalnie równaniem do
krajów "rozwiniętych" - a na wsi zostaną farmerzy po 1000 hektarów,
zaś dawne gospodarstwa zaludniać się będą tylko w czasie wakacji, już
dawno sprzedane letnikom albo przepisane na dzieci i wnuki w mieście.
I to będzie ten nowy wspaniały świat - ogrodzenia, ogrodzenia,
ogrodzenia. Płoty, mury, murki, zasieki, druty kolczaste, bramy,
kamery, zakazy wstępu i wjazdu, złe psy, tereny prywatne, ochrona 24
h, monitoring. Ten unikalny krajobraz kulturowy, który tworzą
porozrzucane wsród pol niewielkie gospodarstwa - każde z nich to
mikrokosmos, unikalny ekosystem, metanarracja i muzeum żywej historii
- odchodzi w przeszłość. Odczuwam podobny smutek, jak wtedy kiedy
myślę o przedwojennych polskich żydach - była jakaś kultura, ale już
jej nie ma - i NIGDY juz jej nie będzie. Nieodwołalność i
kategoryczność tej konstatacji jest paralizująca. Tracimy własną
głębię, aspekty samych siebie, których wartości nie doceniamy, ale
które są fundamentalnie istotne - spłaszczamy się, redukujemy,
karlejemy, zamieniamy się w te same znudzone postacie z kreskówek,
których miliony zaludniają zachodnią Europę. Stajemy się cyborgami,
maszynowiejemy, technicyzujemy się, chemizujemy, plastikowiejemy. Czy
są to procesy, których nie da się zatrzymać? Czy jest to obiektywna
konieczność dziejowa? Czy tak po prostu musi być? Nie wiem, ale wiem,
że w każdym francuskim i włoskim miasteczku można na targu kupić ser
od rolnika.

I jeszcze jedno: zlikwidowano ogólnodostępne kontenery na śmieci,
przerzucając problem odpadów na mieszkańców, pomimo, że wywóz odpadów
jest ustawowym obowiązkiem gminy. W mieście puszek, plastiku i
makulatury od osób prywatnych nie skupują. Na wysypisko zawieźć samemu
- nawet zapłaciwszy - nie można. Śmieciarka jeździ raz w miesiącu. Co
ze śmieciami, które ktoś rzuca na pobocze? Coś z odpadami np. z
budowy? Co będzie w wakacje, kiedy przyjadą letnicy i turyści?
Abdykacja państwa postępuje - biurokracja uwłaszczyła się na systemie
władzy i teraz wycofuje się ze swych funkcji nie rezygnując z
przywilejów i - przede wszystkim - z władzy. Nie ma to nic wspólnego z
demokracją. Gdzie jest polski Jose Bove? Gdzie jest nowy Lech Wałęsa?
Gdzie jest nowa Solidarność? Gdzie podział się sojusz inteligencji i
robotników i chłopów? Czy doczekamy się Maja 68 przed rokiem 2068?"

A tutaj "błogosławione" źródło tej prawdy:

http://marcinimatylda.blox.pl/html/1310721,262146,14,15.html?2,2007

W lewej kolumnie są wpisy podzielony na daty , proponuję zacząć od początku.
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
NWO




Dołączył: 29 Sie 2008
Posty: 63
Post zebrał 0 sat

PostWysłany: 14:52, 09 Paź '08   Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Nie mogę sie opanować , żeby nie przytoczyć jeszcze jednoego fragmentu ze wspomnianego BLOGA.

Cytuję świetą przerażającą prawdę i chwała AUTOROWI :

"Drobne polskie rolnictwo umiera. Jeżeli sprawy będą dalej szły swoim torem, w ciągu 5-10 lat będziemy świadkami końca czegoś, co towarzyszy nam od setek lat - drobnego indywidualnego rolnictwa, ze wszystkimi konsekwencjami tego faktu dla krajobrazu kulturowego, komunikacji społecznej, stosunków międzyludzkich oraz, last but not least, jakości tego, co jemy.

Dzisiejsi drobni rolnicy mają po 50-60 lat i ciągną jeszcze tylko siłą rozpędu. Młodzi pouciekali ze wsi w ciągu ostatnich 10-15 lat przerażeni brakiem opłacalności produkcji, brakiem perspektyw i brakiem jakiegokolwiek systemowego wsparcia ze strony państwa. Chociaż nie mówi się tego głośno, oficjalna filozofia brzmi: wygasić. Produkcja rolna jest nieopłacalna - ceny materiałów, paliwa, żywności, podatki i koszty utrzymania potężnie wzrosły za wolnej Polski, a ceny produktów rolnych - spadły. Dopłaty EU są oczywiście jakąś pomocą, ale drobnemu rolnikowi rekompensują jedynie wzrost kosztów utrzymania i produkcji i stanowią zaledwie zasiłek socjalny, z pewnością nie zastrzyk finansowy, który pozwoliłby mu się rozwijać. Na przykład, typowy rolnik na 15 hekatarach dostanie rocznie 10,000 PLN dopłat. Nowa kostkarka do słomy ("snopowiązałka) kosztuje 40,000. A tymczasem drobni rolnicy chcą się rozwijać - oni naprawdę nie chcą jeszcze umierać.

Tymczasem skazani zostali na bankructwo. Już jesteśmy świadkami procesu, który - jeżeli nic się nie zmieni - będzie tylko przyspieszał: drobne gospodarstwa upadają, ziemia przechodzi w ręce bogatego sąsiada albo miastowe. Efektem będzie wieś farmersko-letniskowa. Oddzielone od siebie dziesiątkami kilometrów monotonnych upraw wielkie, kilkusethektarowe farmy, przetykane letniskami, gdzie życie zamiera po 1 września na długie dziesięć miesięcy. Pomyślcie, jak ubogi będzie to krajobraz. Już nie będzie można pójść do sąsiada po jajka albo mleko. Nie będzie pogwarek na ławeczce przed domem. Nie będzie grabienia siana, dojenia krowy, kaczek nad stawem. Zamiast tego będzie farmer w klimatyzowanym traktorze z iPodem na uszach i jego wielka, niedostępna, całkowicie stechnicyzowana farma.

Już dzisiaj wieprzowina, którą kupujecie w supermarkecie (a nawet w mięsnym na rogu), pochodzi najpewniej z jednej z gigantycznych farm stworzonych przez Duńczyków, Amerykanów i Holendrów na północy i zachodzie Polski na terenach dawnych PGR-ów. Tam świnie hoduje się dziesiątkami tysięcy - i zapewniam was, że produkt finalny pozbawiony jest jakiejkolwiek wartości czy energii. Jest to junk food, sztuczna melasa karmiona i pędzona mączką rybno-kostną, faszerowana antybiotykami i hormonami, stłoczona w koszmarnych warunkach na ciasnej przestrzeni, która nigdy nie widziała światła dziennego. Przesiąknięta smrodem własnych odchodów, własnego cierpienia i lęku. Taka świnia zostaje potem przewieziona do rzeźni, gdzie odbywają się sceny tak dantejskie, że nie mogę - toutes proportions gardeez - nazwać ich inaczej niż współczesnym Holocaustem. Świnię usypia się gazem (!), a następnie kroi na żywca, żeby krew nie odpłynęła za szybko i żeby befsztyczek przypadkiem nie był za mało krwisty. Wszystko to oczywiście w warunkach brutalności, obojętności i cynizmu porównywalnych z SS.

Porównajcie to teraz ze świnką hodowaną przez drobnego rolnika - często chodzącą sobie po wydzielonym kawałku łączki przy chlewie, mieszkającą z dwiema czy trzema koleżankami, tuczoną rok zamiast kilka miesięcy jak w chowie przemysłowym, karmioną w większości naturalnym pokarmem. Zostaje zarżnięta na podwórku, jednym krótkim ruchem noża, zanim zdąży się zorientować, co się dzieje.

Dlatego powtarzam moim sąsiadom od samego początku: zamiast produkować wieprzowinę po 3 zł/kg (bo tyle, wierzcie lub nie, im za to płacą), produkujcie domową kiełbasę po 30 zł za kg! Zamiast produkować mleko po 1 zł/kg, produkujcie sery po 10 zł/kg! Powiecie, że to już się dzieje, że sery już są. Może i tak, ale w skali tak mikroskopijnej, że nie ma to żadnego znaczenia dla ogólnego trendu. Poza tym liczy się mięso i wędlina. Tutaj tkwi główny potencjał. Polska to kraj mięsożerców i jeszcze długo się to nie zmieni.

Wyobrażam to sobie tak, że co tydzień, w umówiony dzień, z każdej wioski rusza furgonetka do Warszawy (Krakowa, Łodzi, Poznania...). W środku: kiełbasa, szynka, boczek, kaszanka, salceson, polędwica. Do tego masło, śmietana, twaróg, sery. Jajka. Chleb.

Jedynym wymogiem oficjalnym dla takiej produkcji powinna być pieczątka producenta na każdym produkcie - żeby w wypadku bólu brzucha wiadomo było, kto zawinił - i żeby mogła działać zasada konkurencji.

Efekt będzie dwojaki i synergiczny - miasto przestanie jeść nafaszerowaną chemikaliami i napompowaną polepszaczami żywność, a zacznie odżywiać się towarem pierwszej jakości, naturalnym, wychuchanym, wypieszczonym ręką wiejskiej babci, takim jak za dawnym czasów - i jednocześnie pomoże wsi. Wieś dostanie wreszcie dochód - to, czego nie miała od dawna. Regularny zastrzyk żywej gotówki. Zostanie włączona w obieg gospodarki, zyska perspektywę, stabilność finansową, sens życia - i pomoże miastu.

Bo patriotyzm, widzicie, to nie znaczy, że prawica jest lepsza od lewicy, konserwatyści od socjalistów, katolicy od liberałów. Patriotyzm to znaczy, że ja pomagam tobie, a ty pomagasz mnie. Że ja czuję się odpowiedzialny za ciebie, a ty za mnie. Patriotyzm to łączenie zamiast dzielenia. Tymczasem wewnętrzne polskie przepisy zabraniają rolnikowi produkowania żywności!

Dlatego wzywam was, mieszkańcy miast: żądajcie żywności prosto od rolnika! Z myślą o sobie, o waszych dzieciach i o Polsce. Dzwonek już bije. Jeszcze chwila, a będzie jedli sztuczne duńskie mięso, pili sztuczne francuskie mleko i zagryzali sztucznym szwedzkim chlebem. A "wieś spokojna, wieś wesoła" będzie tylko odległym wspomnieniem, klechdą, bajaniem starców. Wszystko jeszcze można uratować, to jeszcze istnieje - trzeba tylko pokonać opór biurokracji i lobby wielkich producentów - a osiągnąć to można tylko na jeden sposób: żądając żywności prosto od rolnika.

CHCESZ WOLNEJ POLSKI - ŻĄDAJ ŻYWNOŚCI PROSTO OD ROLNIKA!
CHCESZ GODNEGO ŻYCIA - ŻĄDAJ ŻYWNOŚCI PROSTO OD ROLNIKA!
MASZ SWOJE PRAWA - ŻĄDAJ ŻYWNOŚCI PROSTO OD ROLNIKA!"

Pozdrawiam
Wasz Nowy Porządek Świata
_________________
Mam prawo chronić swój wizerunek, dlatego noszę kominiarkę każdego dnia i jeżdże w niej samochodem.
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
RaaQ




Dołączył: 29 Wrz 2008
Posty: 144
Post zebrał 0 sat

PostWysłany: 15:54, 09 Paź '08   Temat postu: Odpowiedz z cytatem

To święta prawda co jest tam napisane. Polska sielska wieś powoli robi się komercyjna, wielkoobszarowa, scentralizowana, aspołeczna. Coraz mniejszy kontakt z ludźmi, ślepy pęd za pieniędzmi.... Chemia, chemia , chemia .....ehh a pomyśleć że gdy 10 lat temu pracowalo sie u Niemca w tytoniu, to on tak podziwial charakter naszego wiejskiego, sielskiego życia ...

z tym zakazem sprzedaży zdrowej żywności to naprawdę SKANDAL .
dobrze że sam mogę sobie świnkę wyhodować, mleko bez bonusowej dawki hormonów wypić, chrupiący swojski chleb zjeść posmarowany swojskim masłem z pomidorem i ogórkiem z własnego ogródka..... cenie to sobie doprawdy mocno.

Acha.. wiem, że możec to zabrzmieć niestosownie(ze względu na zwyżke cen wszystkiego) ale naprawdę warto kupować od drobnych handlarzy, producentów. Zjecie coś zdrowego,smacznego a nie kielbase z hipermarketu z calą tablicą Mendelejewa..
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
WZBG




Dołączył: 05 Paź 2008
Posty: 3598
Post zebrał 0 sat

PostWysłany: 10:29, 30 Paź '15   Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Cytat:
Włoscy rolnicy: alarmy z powodu żywności kosztowały 12 mld euro w ciągu 15 lat 29.10.2015

12 miliardów euro kosztowały w ciągu ostatnich 15 lat włoskich rolników i producentów żywności różne, także fałszywe, alarmy na temat jej często domniemanej szkodliwości. Takie szacunki przedstawił rolniczy związek Coldiretti.

Ta prężna we Włoszech organizacja opublikowała swą analizę tuż po tym, gdy Światowa Organizacja Zdrowia ogłosiła, że spożywanie czerwonego mięsa, zwłaszcza przetworzonego, a więc także wędlin, może być przyczyną wielu chorób, w tym raka. Oświadczenie to odbiło się szerokim echem na świecie. We Włoszech wywołało falę krytyki ze strony producentów, zwłaszcza słynnej szynki parmeńskiej i innych popularnych wędlin.

Pojawiły się żądania przedstawienia naukowych dowód takiej tezy.

Związek Coldiretti odnotował, że po rozpowszechnieniu się tych informacji o 11 procent spadła we Włoszech konsumpcja czerwonego mięsa i kiełbas, co przyniosło duże straty producentom, podobnie jak poprzednie - uzasadnione i fałszywe alarmy.

Według zaprezentowanych obliczeń alarm z powodu choroby wściekłych krów spowodował we Włoszech 2 miliardy euro strat.

Rok 2008 upłynął z kolei pod znakiem zaniepokojenia wokół mięsa i innych produktów z dioksynami z powodu skażenia paszy, a także mleka w Chinach.

Dwa lata później alarm podniesiono na tle niebieskiej mozzarelli po tym, gdy ze sprzedaży wycofano partie sera zmieniającego kolor po otwarciu opakowania. Spożycie tego słynnego produktu raptownie wówczas spadło.

Wkrótce potem wybuchła we Włoszech i w innych krajach psychoza z powodu śmiertelnej bakterii w warzywach. Pierwszymi podejrzanymi, jak się potem okazało - niesłusznie - były ogórki. Tymczasem przyczyną zgonów były skażone kiełki pochodzące z północnej Afryki.

Przypomniano, że w 2013 roku ogłoszony został alert z powodu koniny, która była sprzedawana niekiedy jako wołowina.
(gż)
http://wiadomosci.onet.pl/swiat/wloscy-r.....lat/hykwzn
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Prawda2.Info -> Forum -> Gospodarka i pieniądze Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz moderować swoich tematów


Kontrola żywności kolejny krok ku NWO
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group.
Wymuś wyświetlanie w trybie Mobile