W razie awarii sprawdź t.me/prawda2info

 
Niewidzialna wojna - Rothszyldowie kontra Rosja  
Podobne tematy
Rothschildowie właścicielami wszystkich banków 17
Kardynał Hlond - misja czy ucieczka5
Oddzial II panstwem w panstwie 2
Pokaz wszystkie podobne tematy (18)
Znalazłeś na naszym forum inny podobny temat? Kliknij tutaj!
Ocena:
26 głosów
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Prawda2.Info -> Forum -> Wojny i terroryzm Odsłon: 33511
Strona:  «   1, 2, 3   »  Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
papabempa




Dołączył: 15 Lut 2010
Posty: 152
Post zebrał 0.000 mBTC

PostWysłany: 13:01, 11 Kwi '10   Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Początek dobry,ale potem pomieszanie z poplątaniem.Trzeba było trzymać się tematu.
Mój "Hitler był brytyjskim agentem" nawiązuje do tego.Dawno czytałem gdzieś w mendiach, że o Rotschildach
nikt nic nie wie,żyją w ukryciu przed tym światem,jak bogowie.W "Hitler..." wyraźnie nawiązuję do
tezy,gdzie mieści się ów światowy "center" i główni gracze na światowej szachownicy,byli mu podporządkowani.
W przeszłości Hitler,Stalin,Roosevelt,Churchill,a obecnie ci rzekomo najważniejsi.
Irytuje mnie jak ktoś pisze"Rosjanie to a tamto".Trzeba przeczytać choćby Ossendowskiego "Lenina"
to się dowiecie co stało się z Rosjanami.Podobny los spotkał Polaków i rodzime elity innych narodów.
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
JerzyS




Dołączył: 20 Maj 2008
Posty: 4008
Post zebrał 0.000 mBTC

PostWysłany: 19:35, 21 Kwi '10   Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Teraz to już wojna widzialna

Czy Jarosław Kaczyński podejrzewa, że dokonano zamachu?
Aktualizacja: 2010-04-20 12:39 pm


Podczas pogrzebu prezesa Narodowego Banku Polskiego, Sławomira Skrzypka, po raz pierwszy od dnia katastrofy lotniczej pod Smoleńskiem w dniu 10 kwietnia br., publicznie zabrał głos Jarosław Kaczyński.

Słamomira Skrzypka żegnała na warszawskich Powązkach rodzina, przyjaciele i prawicowi politycy. Jarosław Kaczyński powiedział, że Sławomir Skrzypek całe życie był wierny niepodległej Polsce i ideałom Solidarności, i że nigdy nie przestał być patriotą.

"I to kosztowało Go życie."

Jarosław Kaczyński powiedział o Sławomirze Skrzypku: “Nie zszedł, jak wielu, z tej drogi, która została podjęta jeszcze w latach 70,, a która zakończyła się wtedy wielkim wybuchem Solidarności. Szedł nią konsekwentnie, do samego końca. Także wtedy gdy skracał urlop w Ameryce Południowej by wziąć udział w katyńskich uroczystościach – także [wtedy] z tej drogi nie schodził. I to kosztowało Go życie.”

Sławomir Skrzypek miał 46 lat. Był absolwentem Politechniki Śląskiej w Gliwicach, magistrem Szkoły Głównej Handlowej w Warszawie, odbywał praktyki w Stanach Zjednoczonych i przy Polskiej Misji w ONZ w Nowym Jorku. Od trzech lat był prezesem Narodowego Banku Polskiego. Sprzeciwiał się wprowadzeniu euro w Polsce.

Czy i na ile wypowiedziane przez Jarosława Kaczyńskiego tajemnicze słowa, miały na celu zaznaczenie wątpliwości wokół okoliczności wypadku samolotowego, w którym zginęło 96 osób, nie jest na razie jasne. Specjaliści lotnictwa, jak również bazujący na zdrowym rozsądku zwykli obserwatorzy zaznaczają, że prowadzone śledztwo pozostawia wiele do życzenia. Skandaliczne jest postępowanie polskich władz i prokuratury, które nie prowadzą żadnej rzetelnej akcji informującej o przebiegu śledztwa. W każdym normalnie funkcjonującym państwie, w obliczu tak wielkiej tragedii, wprowadzono by specjalne radiowo-telewizyjne bloki informacyjne, w których codziennie, na bieżąco i wyczerpująco wyjaśnianiano by wszystkie szczegóły wypadku, a słuchacze i widzowe mogliby zadawać w różnej formie najbardziej trudne pytania. Zarówno po stronie polskiej, jak i dozującej informacje, po stronie rosyjskiej, panuje niemal zupełna informacyjna cisza, którą próbuje się wypełnić rzewno-sentymentalnymi wspomnieniami.

Okoliczności wypadku wskazują, że istnieją możliwości celowego zakłócenia pracy urządzeń pokładowych, w tym precyzyjnego systemu TAWS (Terrain Awareness and Warning System TAWS), zabezpieczającego pilotów przed nadmiernym zbliżaniem się do ziemi. Samolot prezydencki był wyposażony w amerykański system TAWS, i byłby pierwszym w historii samolotem, który uległ katastrofie w wyniku niewłaściwej pracy tego urządzenia. Zakłóceniu pracy, poprzez wysłanie przesuniętych w czasie sygnałów radiowych, można dokonać bądź przy pomocy satelity, bądź z urządzeń znajdujących się w pobliżu lotniska.polityczne kraju nad Wisłą.
==================
Zastępca Smoleńskiej ofiary ginie w wypadku samochodowym
Aktualizacja: 2010-04-20 6:05 pm


Parę dni temu pisałem o naszej obecnej sytuacji: Krew już się polała.To może nie być koniec jej przelewu. Miałem nadzieję, że może trochę przesadzam z dramatycznym tonem. Moje nadzieje okazały się płonne…

Wczorajszej nocy w wypadku samochodowym (zderzenie czołowe, w nocy, bez świadków) zginął Mieczysław Cieślar, biskup luterański i zastępca pastora Adama Pilcha, jednej z ofiar katastrofy katyńskiej. W sobotę był jednym z prowadzącym luterańską część uroczystości żałobnych na pl. Piłsudskiego.

W informacji o Jego śmierci media nie podają ważnej informacji. Otóż biskup Cieślar przewodniczył Kolegium Kościelnej Komisji Historycznej luteran, która doprowadziła do ujawnienia tajnego i świadomego współpracownika SB, który kierował kościołem luterańskim w Polsce.

Jak twierdzą znajomi Biskupa, od dłuższego czasu otrzymywał On wiele pogróżek i anonimowych telefonów.

A więc nie ma wśród żywych kolejnej, niewygodnej osoby. Czy jesteśmy przygotowani na taki scenariusz? Zareagujemy strachem czy niezłomnością? To pytanie nurtuje też naszych wrogów.

Na wojnie śmierć to nie nowina. Niestety daliśmy sobie wmówić, że żyjemy w czasach „świętego spokoju” i „wiecznego pokoju”. Dlatego tym boleśniejszy jest powrót do rzeczywistości. Apostoł Paweł pisał do innych chrześcijan – oni wiedzieli, że trwa wojna. Czy dziś Jego słowa zmotywują i nas do walki:

Gdyż trudzimy się i walczymy dlatego, że położyliśmy nadzieję w Bogu żywym, który jest Zbawicielem wszystkich ludzi, zwłaszcza wierzących. 1 Tym. 4:10

Paweł Chojecki
====================
“Zapach likwidacji”, czyli długie ręce FSB
Aktualizacja: 2010-04-21 9:23 am


Zapach likwidacji”. W ten sposób izraelski “Maariv” komentuje katastrofę lotniczą pod Smoleńskiem, w której zginął prezydent Lech Kaczyński z małżonką oraz kluczowe osoby z punktu widzenia funkcjonowania i bezpieczeństwa państwa, w tym dowódcy wszystkich rodzajów sił zbrojnych. Na prawdopodobieństwo zamachu wskazuje też rumuński portal “Global News” i – powołując się na własne źródła w strukturach bezpieczeństwa NATO- za bezpośrednich sprawców tragedii uznaje rosyjską Federalną Służbę Bezpieczeństwa. Zamachu nie wyklucza również były agent GRU, Wiktor Suworow, który zwraca uwagę, że rosyjskie służby, zaraz po katastrofie zabrały z wraku samolotu czarne skrzynki, tak jakby strona rosyjska próbowała coś ukryć.

Odczytanie zapisów trzech czarnych skrzynek znalezionych na miejscu katastrofy mogłoby być kluczowe w śledztwie, pozwalałoby bowiem odtworzyć wydarzenia na pokładzie minuta po minucie. W sytuacji (stwarzającego duże pole do fałszerstw) dekodowania ich przez Rosjan ostrożnie jednak należy podchodzić do wiarygodności tych zapisów. Zamiast wyjaśnić przyczyny tragedii pod Smoleńskiem mogą jeszcze pogłębić chaos informacyjny (jedna z głównych broni m.in. KGB) wokół niej narosły, czego próbkę mieliśmy już w postaci publikacji w rosyjskich mediach fałszywki udającej nagraną rozmowę załogi samolotu przed katastrofą z wieżą. “Rozmowa” miała pochodzić ze źródeł rządowych Rosji po otwarciu czarnej skrzynki.

Wojna polsko - polska

Przy katastrofach lotniczych zawsze bada się czy nie doszło do udziału osób trzecich, tu jak gdyby nigdy nic od razu odrzucono od razu tezę o zamachu, mimo że na pokładzie samolotu zginął i prezydent RP i kluczowi dowódcy wojskowi, a więc “mózg” polskiej armii. Media w Polsce (z wyjątkiem Radia Maryja, “Naszego Dziennika”, “Gazety Polskiej”) przeszły nad tym do porządku dziennego. Tematem numer jeden dla mainstreamowych dziennikarzy stały się karesy Putina, to jest osławione “pojednanie”, i list Andrzeja Wajdy sprzeciwiającego się pochowaniu pary prezydenckiej na Wawelu, która to kwestia trąci na odległość tematem zastępczym. Może jednak nie przypadkiem została wykreowana wojna polsko-polska (“Wawel dla królów” etc.), dla odwrócenia uwagi tzw. ulicy od tego, że coś się w tych relacjach ze Smoleńska nie klei, jak choćby liczba prób lądowania - najpierw cztery razy (według rosyjskiej stacji telewizyjnej Wiesti-24), później dwie, a w końcu jedna.

“Ubijaj tuda !”

Rosjanie obsługujący lotnisko w Smoleńsku od razu próbowali zrzucić odpowiedzialność za katastrofę na pilotów. Strona rosyjska utrzymuje, że zignorowali oni zalecenia wieży kontrolnej, aby nie lądowali w Smoleńsku, tylko polecieli do Mińska albo do Moskwy. Jednak według nieoficjalnych informacji (podawanych m.in. przez “Nasz Dziennik”) pilot otrzymał z wieży niewłaściwe parametry lotu i był niżej, niż mu się wydawało. Tu-154M opadał zbyt ostro i nie udało się już poderwać go w górę. Rosjanie tymczasem próbowali obarczyć winą rzekomo nie znających rosyjskiego pilotów oraz prezydenta, który miał wywierać presję, by rządowy Tupolew lądował bez względu na warunki czyli jak utrzymywała strona rosyjska w gęstej mgle. Zarzuty poza tym, że kłamliwe to jeszcze uwłaczające stronie polskiej, która jednak woli zasłaniać się rzekomym zbliżeniem rosyjsko- polskim, aniżeli zareagować na zniewagi, a przede wszystkim dołożyć wszelkich starań, by wyjaśnić przyczyny tej bezprecedensowej i zarazem zagadkowej katastrofy.

Wyobraźmy sobie, że na terytorium Polski rozbił się samolot z prezydentem Niemiec na pokładzie. Po kilku godzinach przyleciałyby niemieckie służby i przejęły kontrolę nad wyjaśnianiem przyczyn. Polski premier nie wysłał do Smoleńska jednostki Grom, by przynajmniej zabezpieczyć miejsce. Nie wystąpił też z wnioskiem o powołanie międzynarodowej komisji w celu zbadania przyczyn i przebiegu katastrofy. Rząd Tuska wyraził zgodę, aby śledztwo prowadzili Rosjanie, a dopiero później przekazywali polskiej Prokuraturze Wojskowej swoje ustalenia. Rząd polski nie protestował przeciwko transportowi ciał polskich obywateli do Moskwy bez nadzoru polskich przedstawicieli oraz dopuścił do ich badania pod kierownictwem rosyjskim. Zaskakujący jest także fakt, że szczątki rozbitego samolotu prezydenckiego ciągle nie są transportowane do polskiego ośrodka badawczego w celu zbadania ich przez międzynarodową komisję.

Polska zatem lekkomyślnie zdała się w pełni na stronę rosyjską. Zastanawiające zważywszy pojawiające się co rusz nowe znaki zapytania, jak choćby relacje świadków przeczące temu, że prezydencki samolot lądował w ekstremalnych warunkach atmosferycznych. Dowodzi tego dostępny w sieci krótki amatorski film z miejsca zdarzenia, nakręcony tuż po katastrofie, na którym trudno dopatrzeć się mgły. Mimo kiepskiej jakości filmu dobrze widać miejsce katastrofy i to co zostało z samolotu. Słychać jednocześnie strzały i polecenie “ubijaj tuda”, co szczególnie zastanawia w związku z podawaną informacją zaraz po katastrofie, że przeżyły trzy osoby. Skąd się mogła wziąć taka informacja? Jeśli była prawdziwa, to co się stało z tymi osobami?

Jeżeli film okazałby się autentyczny, to czy nie zawiera on jednocześnie odpowiedzi na pytanie dlaczego ciało prezydenta Lecha Kaczyńskiego rozpoznał brat Jarosław, podczas gdy zwłoki małżonki prezydenta Marii Kaczyńskiej zidentyfikowano dopiero po charakterystycznej obrączce. Czy to oznacza, że ciało Pierwszej Damy było zmasakrowane? Dziwne, skoro wiadomo, że para prezydencka siedziała razem. Dlaczego wreszcie Rosjanie nie wezwali na miejsce zdarzenia karetek, co jest w takich przypadkach działaniem rutynowym? Ktoś założył, że wszyscy zginęli? Jeśli tak, to na jakiej podstawie? A może świadkowie byli po prostu niemile widziani? Podobnie jak dziennikarze, których nie wpuszczano na miejsce zdarzenia, albo konfiskowano im kamery. Czy np. nie po to, byśmy się nigdy nie dowiedzieli co się stało z ciałami pilotów, które się dotąd nie odnalazły, mimo iż kokpit był cały. Albo dlaczego na zdjęciach z miejsca tragedii nie widać samolotu, tylko znikomą część potężnej ważącej ponad 50 ton maszyny. Co się stało z kadłubem? Dlaczego, biorąc pod uwagę niewielką prędkość przy lądowaniu i małą wysokość, z której po zahaczaniu o drzewa spadł (ok. 20 m) wrak samolotu nie był w jednym kawałku?

Rosjanie użyli EMP?

W CNN głośno mówi się, że samolot leciał zbyt nisko (problem z instrumentami?) i że zbyt szybko zniżał swój lot czyli opadał (brak adekwatnego napędu silników?), co zostało potwierdzone przez naocznych świadków. Jaka mogła być tego przyczyna, zważywszy że upadł pierwotny zarzut strony rosyjskiej o złym stanie technicznym samolotu? Czy można wykluczyć, że w trakcie podchodzenia do lądowania mierniki i inne elektroniczne urządzenia nawigacyjne samolotu nie były poddawane działaniu zewnętrznych pól elektromagnetycznych dużej mocy? Takie oddziaływanie mogłoby zmienić wskazania urządzeń nawigacyjnych w samolocie i wskutek tego wywołać błąd pilota. Wyjaśnienia tej i innych zagadek związanych ze smoleńską tragedią (m.in. możliwości sztucznego wywołania mgły) przez polskie władze domaga się Stowarzyszenie Inżynierów Polskich. Nie bez kozery, bo opadanie samolotu mogło być spowodowane użyciem broni zwanej EMP, impulsu elektromagnetycznego, powodującego zakłócenie bądź zniszczenie sprzętu elektronicznego znajdującego się w pobliżu generatora.

Według “Prawdy” Rosjanie w 2008 r., zaprezentowali działanie EMP wywołujące rezultaty podobne do uderzenia pioruna bądź wybuchu jądrowego. Broń nazwana Nike, została po raz pierwszy przedstawiona w Jekaterynburgu.

Według rumuńskiego portalu Global News Rosjanie mieli eksperymentować z EMP w bazie wojskowej znajdującej się w obrębie lotniska w Smoleńsku. Powołując się na polskie źródła wojskowe portal stwierdza, iż użycie EMP może spowodować właśnie zakłócenia urządzeń elektronicznych i silników wszystkich typów samolotów, przy czym wykrycie przyczyny jest bardzo trudne ze względu na krótki okres stosowania wiązki elektromagnetycznej.

EMP nie jest bronią nową – Amerykanie są w nią wyposażeni już od lat 60. Tym co wyróżnia Nike jest mały rozmiar oraz znacznie krótsze, ale potężniejsze impulsy elektromagnetyczne, o mocy – jak podkreśla Giennadij Mesyats, wiceprezes Rosyjskiej Akademii Nauk i dyrektor Instytutu Fizyki Lebiediewa – sięgającej miliardów watów.

Tupolew zablokowany

Jeśli nawet okazałoby się, że Rosjanie nie użyli EMP, to samolot można było zniszczyć w inny sposób. Ryszard Drozdowicz z Laboratorium Aerodynamicznego Politechniki Szczecińskiej (ZUT) ocenia, że ?sugerowany w mediach błąd pilota jest mało prawdopodobny. Na podejściu do lądowania nie wykonuje się żadnych manewrów typu silne przechylenie lub nagłe zmiany prędkości. A takie silne przechylenie zauważyli świadkowie. Pilot wykonał dodatkowe kręgi nadlotniskowe, aby upewnić się co do warunków lądowania i na tej podstawie podjął uzasadnioną decyzję o lądowaniu. Nieprawdopodobne też jest, aby doświadczony pilot wraz z drugim pilotem pomylili się co do wzrokowej oceny wysokości, nawet w przypadku awarii przyrządów, która jest również nieprawdopodobna. Należy tutaj zauważyć, że mgła jest na ogół z prześwitami i przy dziennym świetle nie stanowi istotnej przeszkody do wzrokowej oceny warunków lądowania. Okoliczności wskazują jednak na poważną awarię lub celowe zablokowanie układu sterowania. Taką blokadę można celowo zamontować tak, aby uruchomiła się przy wypuszczeniu podwozia lub klap bezpośrednio na prostej przed lądowaniem. Przy blokadzie klap lub lotek na prostej katastrofa była nieunikniona, gdyż pilot nawet zwiększając nagle ciąg, nie był w stanie wyprowadzić mocno przechylonej ciężkiej maszyny, mając wysokość rzędu 50-100 m i prędkość rzędu 260 km/h?

Więcej pytań, niż odpowiedzi

Amerykański dziennik “USA Today” podkreśla, że prezydencki Tupolew był wyposażony w system TAWS, który ostrzega pilotów przed nadmiernym zbliżeniem się do ziemi. Ten fakt pogłębia tylko tajemnicę upadku i eksplozji samolotu z Lechem Kaczyńskim. Jeśliby nawet przyjąć za dobrą monetę tezę, że samolot nie był poddawany działaniu z zewnątrz i doszło do katastrofy z powodu błędu pilota, to twierdzenia w “USA Today” zadają jej kłam.

System TAWS, który zawiera skomputeryzowane mapy świata i ostrzega pilotów o zbliżaniu się do przeszkód, takich jak wieża radiowa, komin czy nierówności terenu, montowany jest od pięciu lat we wszystkich nowo wyprodukowanych samolotach lotniczych linii komercyjnych. Jeśli samolot jest na zbyt małej wysokości, TAWS reaguje głośnym sygnałem
dźwiękowym. Również i prezydencki samolot Tu-154M wyposażony miał być w taki system i fakt, że samolot uległ wypadkowi – “stawia więcej pytań niż odpowiedzi” - twierdzi John Cox, konsultant ds. bezpieczeństwa i ekspert od wypadków. “Naprawdę chciałbym wiedzieć, co działo się na pokładzie, ponieważ niezależnie od tego, pod jaką presją byli piloci i z jakimi warunkami pogodowymi mieli do czynienia, nigdy żaden pilot nie zignorował ostrzeżenia TAWS. Czym różnił się ten samolot, że stało się inaczej?” - pyta Cox.

Pytanie tym bardziej zasadne, że dzięki zastosowaniu tego systemu doprowadzono do całkowitego wyeliminowania katastrof lotniczych przy lądowaniu. Od końca lat 90., gdy zaczęto montować TAWS w starych i nowych maszynach, żaden samolot z tym systemem nie uległ katastrofie. Do 10 kwietnia 2010 r. żaden z wyjątkiem Tu-154M z prezydentem Lechem Kaczyńskim i polską delegacją na pokładzie. Nic więc dziwnego, że John Hamby, rzecznik Universal Avionics Systems of Tucson – producenta TAWS - również zwrócił uwagę na zagadkowość katastrofy prezydenckiego samolotu.

Na rosyjskim podsłuchu?

Jest i inne pytanie, na które nie znamy odpowiedzi: czy polskie służby specjalne poza prowadzeniem nasłuchu w ogóle badały, czy rządowe Tupolewy mogły mieć stały podsłuch elektroniki pokładowej nakierowanej na odbiór przez Rosjan. Oznaczałoby to, że przez 20 lat najważniejsze osobistości w Polsce mogły być monitorowane przez służby Putina.

Skoro jesteśmy przy polskich służbach, to również zastanawiające jest jak mogło dojść do tego, że na jednym pokładzie rządowego samolotu znalazł się i prezydent i całe dowództwo armii. Zwłaszcza, że po wypadku wojskowej Casy 23 stycznia 2008 r z wyższymi oficerami polskiego lotnictwa podkreślano wymóg bezpieczeństwa, że kiedy leci kilku dowódców to trzeba ich rozdzielać. A z polskimi generałami leciał prezydent, nie tylko głowa państwa, ale zwierzchnik sił zbrojnych, osoba odpowiedzialna za całe bezpieczeństwo kraju. Bez odpowiedzi pozostaje pytanie dlaczego prezydent zdecydował się w ostatniej chwili na podróż samolotem, i odstąpił od pierwotnego planu wybrania się na obchody 70.rocznicy mordu w Katyniu pociągiem razem z rodzinami katyńskimi? Ten wariant podróży pociągiem był brany pod uwagę, podkreślał to m.in. minister Władysław Stasiak. Czy ktoś wpłynął na zmianę planów prezydenta, a jeśli tak, to kto? Zwróciła na to uwagę m.in. Anna Pietraszek, doradca Zarządu Telewizji Polskiej. “Jeśli ktoś myślał nad przygotowaniem tego lotu, a zapewne myśleli różni ludzie, to ktoś myślał, żeby stało się tak jak się stało. Nie widzę innego wyjaśnienia. Komuś zależało, żeby tak się stało. Szef sztabu… dowódcy… niemożliwe. Ktoś nad tym myślał. Nie jesteśmy państwem głupków. Nie jesteśmy też wojskiem ciemniaków. Mamy służby specjalne i mamy Biuro Bezpieczeństwa Narodowego. Mamy generałów z prawdziwego zdarzenia z nominacji natowskich. Nie jest możliwe, żeby taka głupota zawładnęła wszystkimi i żeby doszło do wysłania najważniejszych w państwie osób jednym samolotem”- ocenia Pietraszek.

Dwie wizyty

Wiele osób zadaje sobie też pytanie, dlaczego odbyły się dwie uroczystości katyńskie. Pierwsza, 7 kwietnia, z udziałem premierów Tuska i Putina oraz - niedoszła - 10 kwietnia z udziałem prezydenta RP.

Głównym rozgrywającym w tej sprawie po stronie polskiej był Tusk, który w kutym 2010 r. zaakceptował przedstawiony przez Rosję plan obchodów katyńskich. Warto przypomnieć stosowny komunikat prasowy z Kancelarii Premiera Federacji Rosyjskiej z 3 lutego br.: “Z inicjatywy strony rosyjskiej doszło do rozmowy telefonicznej premiera Rosji Władimira Putina z prezesem Rady Ministrów Polski Donaldem Tuskiem. (…) Podczas rozmowy Władimir Putin zaprosił Donalda Tuska do udziału w uroczystościach rocznicowych w Katyniu, gdzie pod koniec lat trzydziestych, w wyniku represji politycznych, zginęło wielu obywateli radzieckich, w latach czterdziestych rozstrzelano polskich oficerów, a później z rąk nazistowskich okupantów - zginęło wielu żołnierzy Armii Czerwonej. Szef polskiego rządu przyjął zaproszenie z zadowoleniem”.

“Putin jest zdolny do wszystkiego”

Zwróćmy uwagę, że premier Tusk nie zabiegał u władz rosyjskich o obecność Prezydenta RP na tej samej, oficjalnej uroczystości. Czy plan obchodów katyńskich przedstawiony przez stronę rosyjską i wystosowanie zaproszenia do Donalda Tuska, który ten skwapliwie przyjął, a więc de facto opowiedział się za rozdzieleniem uroczystości rocznicowych w Lesie Katyńskim na te z udziałem premiera i te z prezydentem, mogły mieć drugie dno?

Rumuński portal Global News powołując się na źródła zbliżone do NATO zwraca uwagę, że wyjazd do Katynia stanowił wymarzoną szansę dla Rosji zmiany polityki zachodniego sąsiada, który jako aktywny członek NATO miałby u granic Rosji amerykańskie bazy wojskowe wyposażone w broń elektroniczną i systemy elektromagnetyczne. “Sama zaś operacja, będąca sprawdzianem dzielności sowieckich i rosyjskich służb specjalnych określana jest jako “zagłada antyrosyjskich przywódców politycznych i wojskowych w kraju wroga”"- pisze Global News. Według portalu za kamuflaż dla tej operacji miało służyć wysunięcie natychmiast oskarżeń pod adresem polskich pilotów o spowodowanie tzw. błędu ludzkiego.

Wiktor Suworow, który co prawda dystansuje się od opinii, że pod Smoleńskiem mogło dojść do zamachu, jednocześnie też nie pozostawia złudzeń co do tego, że Putin w swoich zapędach neoimperialnych nie cofa się przed niczym i że w Rosji rozszerzył się terroryzm, gdy do władzy doszedł obecny premier. W ocenie Suworowa “to rosyjskie służby stoją za organizacją aktów terroryzmu. Liczba zbrodni politycznych jest niespotykana. Chodzi w tym momencie głównie o dziennikarzy, których Putin traktował jako swoich wrogów”. ”Putin jest zdolny do wszystkiego” – podkreśla. Kaczyński jako zagorzały antykomunista był znakomitym celem: odegrał ważną rolę w tworzeniu kordonu sanitarnego wokół Rosji. Pomarańczowa rewolucja na Ukrainie, zacieśnienie stosunków z Litwą. Wreszcie to on, a nie Tusk, opowiedział się po stronie Gruzji podczas agresji sowieckiej na ten kraj. To wówczas padły pamiętne słowa, że dokonując inwazji na Gruzję “Rosja pokazała swoją prawdziwą twarz”. Putin takich rzeczy nie zapomina.

Na te same motywy ewentualnej likwidacji Kaczyńskiego wskazuje 12 kwietnia izraelski dziennik “Ha’aretz”, który pisze że prezydent Lech Kaczyński był jednym z najbardziej zaufanych partnerów Stanów Zjednoczonych w Europie oraz aktywnie wspierał Ukrainę i Gruzję w ich konfrontacji z Kremlem. Demonstrowana po tragedii przez Rosję solidarność z Polską to według izraelskiej gazety gra pozorów obliczona na odwrócenie uwagi światowej opinii publicznej od faktycznych przyczyn tragedii pod Smoleńskiem.

Polskie łupki nad Katyniem

Reelekcja Lecha Kaczyńskiego i parlamentarne zwycięstwo PiS byłyby dla Moskwy nie do przełknięcia nie tylko dlatego, że nieżyjący prezydent stał się najbardziej znienawidzonym politykiem przez Władze Federacji Rosyjskiej i postrzegany był jako istniejące zagrożenie dla rosyjskich planów imperialnych, ale może nawet bardziej z tego względu, że bezpośrednio uderzałaby w jej interesy gospodarcze. Najczęściej mówi się tu o Gazpromie i Gazociągu Północnym, którego prezydent i PiS byli przeciwnikami, traktując go jako inwestycję sprzeczną w polską racją stanu. Doradcy prezydenccy, m.in. Piotr Naimski odpowiadający za bezpieczeństwo energetyczne krytykowali decyzję rządu Tuska przedłużającą, na skrajnie niekorzystnych dla Polski warunkach, umowę gazową z Rosją do 2037 roku, jako całkowicie uzależniającą nas od dostaw gazu ze Wschodu.

W ostatnich tygodniach doszedł jeszcze nowy element: tzw. niekonwencjonalny gaz, pozyskiwany z łupków, którego wielkie pokłady odnaleziono w Polsce. Niedługo amerykańskie koncerny miały rozpocząć wiercenia w poszukiwaniu surowca. Jeśli potwierdzą się szacunki, złoża pozwolą się nam uniezależnić od Rosji.

Sięgnięcie po zasoby gazu łupkowego zmienia układ sił na scenie surowcowej świata. Gazprom w specjalnym raporcie podkreślił niedawno, że wzrost wydobycia gazu z niekonwencjonalnych złóż w Stanach Zjednoczonych może radykalnie zmienić cały światowy rynek gazowy i zagrozić takim strategicznym projektom rosyjskiego koncernu, jak zagospodarowanie gigantycznego złoża gazowego paliwa Sztokman, na Morzu Barentsa. Z dokumentu wynika, iż gaz łupkowy przekształcił rynek gazowy USA z deficytowego w samowystarczalny, a także, iż nadmiar gazu skroplonego (LNG) uderza w konkurencyjność rosyjskiego surowca w Unii Europejskiej.

Po wejściu do Polski Amerykanów i rozpoczęciu przez nich eksploatacji złóż w naszym kraju, skorzystałaby także Polska, która za kilka lat stałaby się samowystarczalna pod względem zaopatrzenia w gaz ziemny. Tym bardziej, że analitycy Wood Mackenzie ocenili złoża gazu łupkowego na ponad 1,4 bln m sześc. (według innych wyliczeń jest to pomiędzy 1,4 bln a 3 bln m sześć). Oznacza to, że - przy wykorzystaniu ich do pokrycia całego krajowego zapotrzebowania, – surowca wystarczyłoby nam na co najmniej100 lat.

Tym tropem poszła w “Moscow Times” z 14 kwietnia 2010 r. znana komentatorka Julia Łatynina w artykule pod jednoznacznym tytułem “Woń gazu łupkowego unosi się nad Katyniem”.

“Co jeśli Polska stałaby się eksporterem gazu?” – pyta Łatynina, podkreślając że uniezależnienie się od dostaw rosyjskich zależałoby przede wszystkim od wyników najbliższych wyborów parlamentarnych. Moskwa o tym doskonale wiedziała. “Jedna z opcji to partia byłego prezydenta Polski Lecha Kaczyńskiego. Był on żarliwym (…) antykomunistą, człowiekiem, który doświadczył osobistej tragedii związanej z masakrą w Katyniu. Pojawiał się tam na uroczystościach co roku. Z drugiej strony mamy partię premiera Donalda Tuska, pragmatyka, który jest gotowy przyjaźnić się z każdym, tylko nie z Kaczyńskim” - ocenia publicystka.

WSI spokojna…

Po katastrofie pod Smoleńskiem obowiązki prezydenta przejął urzędujący marszałek Sejmu Bronisław Komorowski z Platformy Obywatelskiej, partii wrogiej wobec prezydenta, wobec koncepcji budowy suwerennego państwa. Na pokładzie Tu -154 M znalazło się kilka osób, których zniknięcie może ułatwić PO przejęcie całkowitej władzy w państwie, a także odbudować wpływy środowiskom powiązanym z b. WSI.

W najbliższych wyborach parlamentarnych w 2011 r. rokowania dla PO nie wyglądały różowo. O ile Platforma przez 4 lata nie przeprowadziła żadnych reform, to zdążyła zasłynąć aferą stoczniową i hazardową, uzależnianiem Polski od dostaw gazu z Rosji. Platformie, która w tej sytuacji potrzebuje sukcesu, na drodze do pozyskania z kasy NBP 8 mld zł. stał tragicznie zmarły w Smoleńsku Sławomir Skrzypek.

Zwróćmy też uwagę, że to Lech Kaczyński był w posiadaniu aneksu do Raportu z likwidacji WSI, który czekał na odtajnienie oraz publikację. Jak wielkie emocje budzi ów dokument w PO i u samego faworyta tej partii w wyborach prezydenckich, popieranego nota bene w walce o prezydenturę przez lobby b. WSI, można sobie wyobrazić po tym, gdy sam zarzut dotarcia do części aneksu spowodował rewizję służb podległych Tuskowi u członków Komisji Weryfikacyjnej WSI oraz aresztowanie i szykanowanie dziennikarza Wojciecha Sumlińskiego. Raport z likwidacji WSI wskazuje na powiązania wielu znanych polityków i urzędników państwowych (w tym Bronisława Komorowskiego) z WSI, której funkcjonariusze szkoleni byli w Moskwie przez sowieckie GRU. Publikacja aneksu do Raportu z likwidacji WSI mogłaby tę wiedzę jeszcze pogłębić i odbrązowić ostatecznie postać choćby ubiegającego się o prezydenturę Komorowskiego, gdyby feralnego 10 kwietnia prezydent Lech Kaczyński oraz ministrowie Aleksander Szczygło i Władysław Stasiak nie zabrali tej wiedzy do grobu.

Dokumenty dotyczące agentury GRU w WSI oraz SB wśród polityków i działaczy państwowych posiada także IPN w swoich zbiorach zastrzeżonych, do których dostępu strzegł nieżyjący prezes IPN Janusz Kurtyka. Ustawę przegłosowaną w marcu głosami Platformy i Lewicy mającą doprowadzić do zmiany prezesa IPN na kandydata popieranego przez front antylustracyjny blokował jednak prezydent Lech Kaczyński. Zapowiedział skierowanie jej do Trybunału Konstytucyjnego.

Teraz Lech Kaczyński nie żyje. Przeszkody zniknęły…

Julia M. Jaskólska
Piotr Jakucki
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
JerzyS




Dołączył: 20 Maj 2008
Posty: 4008
Post zebrał 0.000 mBTC

PostWysłany: 23:01, 11 Lip '10   Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Pamiętacie jak Balcerowicz sprzedał za bezcen polskie złoto.
To łupy wojenne tych co zainwestowali w Solidarność i Okrągły Stół


Co mi pisze moj znajomy Pan Roman

Panie Jerzy..obniżanie cen złota jest tylko po to ,,niech pan uważa, żeby za psie pieniądze rezerwy złota należące do państw czyli Narodów, sprzedać za tani papier właścicielom banków...nie bankom ale właścicielom banków..czyli osobom zupełnie prywatnym!
W ten sposób wyprodukowane z niczego ogromne sumy pieniędzy, ci którzy skumulowali w swoich rekach owe niewyobrażalnie wielkie liczby abstrakcyjnego pieniądza, zamieniają owa abstrakcje na złoto i nieruchomości.
Robią to umiejętnie każdy może kupić złoto...nie ważne ile ma pieniędzy..każde oszczędności można zamienić na złoto a jeszcze lepiej na srebro.
Wielcy tego świata wiedza co czeka obecny system finansowy, gdyż oni sami go do tego doprowadzili ,celowo zresztą. Tak bowiem to działa i tak sie kończy!
To nie żadna jakąś niekontrolowana akcja to żniwa lichwiarzy w których oni zamieniają bezwartościowe papiery na wartości trwale, złoto, nieruchomości złoża, lasy i ziemie..a ludzi zostawiają gołych za pomocą zadłużenia państw!
Żądając spłaty długów państwowych staja się właścicielami tych państw czyli ziemią, nieruchomościami i złożami.
Proste...
RomanK
_________________
JerzyS
"Prawdziwa wiedza to znajomość przyczyn."
Arystoteles
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
JerzyS




Dołączył: 20 Maj 2008
Posty: 4008
Post zebrał 0.000 mBTC

PostWysłany: 10:11, 14 Lip '10   Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Teczkolatria jako element wojny informacyjnej

http://awronka.nazwa.pl/txt/txthtml/teczkolatria.htm

Wydarzenia ostatnich lat związane z lustracją, dekomunizacja itp. nastrajają do zabrania głosu i spojrzenia na nie z punktu widzenia wojny informacyjnej. Niestety przez wiele lat utwierdzany był – w czym Kościół zazwyczaj brał czynny udział – stereotyp komucha, esbeka, milicjanta, czasów PRLu. Stereotyp, dodajmy najnegatywniejszy z możliwych.

Biorąc udział od 3 lat w szkoleniach i spotkaniach z pewnym Docentem, który ma ogromną, wewnętrzną wiedzę o tamtych i współczesnych czasach, miałem okazję posłuchać o prowadzeniu nowoczesnej wojny.



Wojna informacyjna

Dziś nie prowadzi się wojny na czołgi i samoloty. Można oczywiście, tak jak np. amerykanie, ale takiej wojny dziś już nie da się wygrać. Nowoczesną wojnę prowadzi się za pomocą informacji, w której zagadnienie „pojęć” i „stereotypów” odgrywa ważną rolę. O ile terenem prowadzenia wojny energomaterialnej były lasy, łąki, powietrze, woda, czy nawet przestrzeń kosmiczna, to terenem nowoczesnej wojny informacyjnej jest świadomość całych społeczeństw. Podkreślmy, że nie chodzi tu o wpływanie, kreowanie i kształtowanie świadomości pojedynczych jednostek, lecz całych społeczeństw, licznych grup itp. Rzecz jasna pociskami w tej wojnie są media, internet, gazety itp.



Przed laty ów Docent ostrzegał, że będzie atak na Kościół, który nie będzie już szedł po linii molestowania, homoseksualizmu, defraudacji, alkoholizmu. Te tematy zostały już informacyjnie i propagandowo wykorzystane (wystrzelano zasadniczo te amunicję). Sięgną po stereotyp agenta. Zaczęło się od o.Hejmo trwa to do dziś. A bynajmniej na ks. Arcybiskupie się nie skończy. Może nawet sam krakowski Kardynał przekona się o tym.

Skoro już Kościół przyłożył rękę do kreowania najgorszego wydźwięku słowa „agent”, to trzeba przynajmniej przeszkolić się w prowadzeniu wojny informacyjnej, propagandowej. Może pogdybajmy troszeczkę.



Gdybym był doradcą ks. Arcybiskupa ...

już na jesieni, a nawet wcześniej zaproponował bym atak uprzedzający (wyprzedzający). Na zwołanej konferencji, lub w komunikacie, (forma przekazu informacji może być różna), ogłosił bym swój wieloletni kontakt ze spec służbami legalnych władz polskich, (choć oczywiście zwasalizowanych przez ZSRR, aczkolwiek za Gierka stopień tej wasalizacji był chyba najmniejszy). Powiedział bym co podpisywałem. Gdyby to zrobić po pierwszych doniesieniach dziennikarzy wówczas koniecznie należało by powiedzieć więcej niż opublikowali, używając tonu: Panowie redaktorzy widzę, że do wielu rzeczy chyba jeszcze nie dotarliście więc chętnie wam podpowiem, bo cenię sobie prawdę… (i powiedzieć o innych podpisach, kontaktach itp.). Należało zaznaczyć, że w ówczesnym czasie kontakty ze specsłużbami były wręcz administracyjną koniecznością dla osób na pewnych urzędach w Kościele. Kontakty z „komuchami” miał Prymas Tysiąclecia, Jan Paweł II, który oficjalnie spotykał się podczas wizyt np. z gen. Jaruzelskim.

Oczywiście – ciągnąłbym dalej – podpisanie dokumentów o współpracy, liczne kontakty nie oznaczają, iż o mojej działalności nie wiedział miejscowy biskup (jeśli wiedział), czy też moi przełożeni. Takimi kontaktami pragnąłem uzyskać jak najwięcej dobra nie tylko dla swego wykształcenia i możliwości rozwoju, ale przede wszystkim dla uczelni, Kościoła, danej społeczności. Nie było wówczas w Polsce innej, legalnej, polskiej władzy oprócz tej, która urzędowała. Proszę mi pokazać kogo zniszczyłem, kogoś zdradziłem moimi kontaktami, czy zaszkodziłem jakiej katolickiej uczelni, stowarzyszeniu czy społeczności. Rozumem więc, że szermowanie w tym ważnym czasie faktem kontaktów i podpisywania zobowiązań ma służyć nie obiektywnej prawdzie ukazanej w prawdziwym kontekście ale ma wyeliminować moją osobę z urzędu biskupa Warszawy.

Przepraszam tych wszystkich, którzy czują się zgorszeni i zawiedzeni moją osobą. Staram się służyć ludziom i Kościołowi najlepiej jak umiem – może dla tego moi adwersarze skupiają się na tym, co było 25-35 lat temu, a nie chcą pisać o mojej posłudze w trudnych czasach przemian lat 90. i obecnego wieku; po której stronie się opowiadałem, za jakimi wartościami optowałem itd. Widać, nie prawda jest celem tych doniesień ale zbicie kapitału politycznego, wymierzonego w atak na Kościół.



Myślę, że takim oświadczeniem wybił by ks. Arcybiskup wiele asów trzymanych w rękawie przez przeróżnych dziennikarzyn. Jeśli przeczytamy specjalne oświadczenie Stolicy Apostolskiej – w kontekście rezygnacji Arcybiskupa – to zobaczymy, iż dwa razy użyty jest tam zwrot „atak” na Kościół i księży. Warto na to zwrócić uwagę i sięgnąć nie do fragmentów serwowanych przez media, ale źródła i całego oświadczenia, które przytaczam za Radiem Watykańskim w całości.



Teczkolatria – wiara w absolutną prawdę w to, co jest w teczkach. Nawet jeśli materiały tam zawarte są prawdziwe, a myślę, że często są, to jednak czy to wszystkie materiały, czy uwzględnia się kontekst historyczny i okoliczności oraz możliwości zniekształceń informacji, np. to, co mówił zwerbowany agent spisywał pracownik SB, więc często to jego relacja i sprawozdanie, które zawsze niesie pewien subiektywizm, tym bardziej jeśli przełożeni oczekują konkretnych wyników czy donosów.

Niektórzy wręcz stworzyli pewną parareligie opartą na bezgranicznej wierze w teczki. Pamiętam jak się bulwersowałem, gdy Docent mówił o tym wcześniej za pomocą ułożonego przez siebie wierszyka: „Wierzę w ciebie teczko żywa…” Była to dla mnie jakaś profanacja tekstu modlitwy. Wyjaśnił wówczas, że nic z tych rzeczy. To nie profanacja tylko obecna i przyszła rzeczywistość ubóstwiania wręcz przez niektórych sławnych teczek. Dziś patrząc na niektórych i ich stosunek do „prawdy teczkowej” widzę, że miał rację. Ów wierszyk postaram się zamieścić w najbliższych dniach.



P.S.

Gdy kiedyś opowiadałem swe przemyślenia na temat stereotypów i teczkolatrii, ktoś mnie zapytał: Dlaczego pan nie dzieli się tym z Episkopatem? No cóż, chyba za wysokie progi na moje nogi. Choć moja osoba jest do dyspozycji Kościoła w Polsce.



Tymczasem, posłuszny wezwaniu Episkopaty Polski (http://www.oecumene.radiovaticana.org/pol/Articolo.asp?c=111523), staje murem za biskupami, kapłanami, wiarą katolicką modlitwą i swą działalnością.



Przeżyliśmy okupację – przeżywamy integrację – przeżyjemy teczkolatrię!



Polskie Mazury, 8 stycznia A.D. 2007

Andrzej Wronka



07/01/2007 14.09.29

Watykan o dymisji abp. Wielgusa
W związku z dymisją abp. Stanisława Wielgusa rzecznik prasowy Stolicy Apostolskiej,
o. Federico Lombardi, wydał specjalne oświadczenie. Publikujemy je w całości:

Postawa abp. Wielgusa w minionych latach reżimu komunistycznego w Polsce poważnie wystawiła na szwank jego autorytet, także wśród wiernych. Dlatego, mimo jego pokornej i wzruszającej prośby o przebaczenie, rezygnacja z posługi w Warszawie i jej szybkie przyjęcie przez Ojca Świętego, wydało się stosownym rozwiązaniem, aby stawić czoła dezorientacji, do której doszło w tym kraju.

Jest to moment wielkiego cierpienia dla Kościoła, któremu wszyscy wiele zawdzięczamy i który kochamy, który dał nam pasterzy na miarę kardynała Wyszyńskiego i przede wszystkim papieża Jana Pawła II. Kościół powszechny winien poczuwać się do duchowej solidarności z Kościołem w Polsce, towarzysząc mu modlitwą i zachętą, aby zdołał szybko odzyskać równowagę.

Przy tej okazji dobrze też jest zauważyć, że sprawa abp. Wielgusa nie jest pierwszym i prawdopodobnie nie będzie ostatnim przypadkiem ataku na ludzi Kościoła [podkreślenia A. W.], opartego na dokumentach Służby Bezpieczeństwa dawnego reżimu. Chodzi o obszerny materiał. W próbach oceny jego wartości i wyciągania zeń wiarygodnych wniosków nie można zapominać, że stworzyli go funkcjonariusze reżimu ucisku, posługującego się szantażem.

Wiele lat od upadku reżimu komunistycznego, gdy zabrakło wielkiej i niekwestionowanej postaci Jana Pawła II, obecna fala ataków [podkreślenie A. W.] na Kościół katolicki w Polsce, bardziej niż szczerym poszukiwaniem przejrzystości i prawdy, pod wieloma aspektami wydaje się być dziwnym przymierzem: między ówczesnymi oprawcami i innymi przeciwnikami Kościoła, a także zemstą tych, którzy niegdyś go prześladowali, a zostali zwyciężeni wiarą i pragnieniem wolności narodu polskiego.

„Prawda was wyzwoli” – mówi Chrystus. Kościół nie boi się prawdy. Aby być wiernymi swemu Panu, jego członkowie muszą zawsze potrafić uznać własne winy. Życzymy Kościołowi w Polsce by zdołał przeżyć i przezwyciężyć z odwagą i jasnością ten trudny czas, aby mógł wciąż wnosić swój cenny i wyjątkowy wkład wiary i misyjnego zapału do Kościoła europejskiego i powszechnego.
tł. RV http://www.oecumene.radiovaticana.org/pol/Articolo.asp?c=111494

Polecam również Agentura wpływu
http://www.socjocybernetyka.pl/

sam koniec na zachęte

".....
Są jednak granice władzy służb wywiadowczych nad świadomością sterowanych. W skali państwa obrona świadomości obywateli przed destrukcyjnymi działaniami zewnętrznymi należy do obowiązków kontrwywiadu. Problem w tym, że służby kontrwywiadu są nadal konceptualnie nastawione na zwalczanie tradycyjnego wywiadu, a nie na neutralizację wrogiego sterowania opinią publiczną własnego kraju. Dodatkowym utrudnieniem jest konieczność poruszania się po delikatnym gruncie. Zignorowanie agentury wpływu, zachęca do dalszych działań. Zbyt gwałtowna reakcja, naraża na zarzut skłonności do zamordyzmu i tłumienia swobody wypowiedzi.

Najskuteczniejszą obroną państwa przed działaniami agentury wpływu jest cierpliwe demaskowanie każdej wykrytej manipulacji i zapewnienie obywatelom stałego dostępu do rzetelnych informacji.49 Sterowanie świadomością całych grup społecznych przy użyciu agentury wpływu wymaga czasu, co można wykorzystać dla przeciwdziałania. Odpowiedzią na sterowanie, winna być „gra w otwarte karty”, czyli maksimum prawdy podanej w sposób wyważony, bez rzucania oskarżeń lub przypinania etykiet.

Najskuteczniejszą obroną obywateli przed działaniami agentury wpływu jest zdanie sobie sprawy z faktu, że jest się obiektem manipulacji, podmiotem zewnętrznego sterowania. Kiedy naród zbliża się do niebezpiecznego punktu, z którego może już nie być odwrotu „problemem jest nie tyle ekstremistyczna mniejszość, co apatyczna większość, która zezwala by nią manewrowano, prano jej mózgi i wtłaczano ją w przekonanie, że nie ma wyjścia.”50

Brak wiary obywateli w świadomie destrukcyjne działanie agentury wpływu wynika przede wszystkim z braku wiedzy o manipulacyjnych operacjach służb specjalnych. Podstęp, pozoracja i kamuflaż kojarzą się najczęściej z militarnymi działaniami taktycznymi, a nie strategią polityczną. Z kolorami i deseniem polowego munduru, a nie z obliczonymi na wiele lat operacjami, których celem jest skłonienie przeciwnika do działania wbrew swoim interesom i własnoręcznego demontażu swoich struktur państwowych. Przerwanie procesu powolnego wymóżdżania i przyzwolenia na sterowanie sobą jest warunkiem koniecznym do przywrócenia wiary w siebie i powrót do własnej tożsamości.

dr Rafał Brzeski"
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
JerzyS




Dołączył: 20 Maj 2008
Posty: 4008
Post zebrał 0.000 mBTC

PostWysłany: 11:00, 04 Wrz '10   Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Oto co napisał RomanK

Morals and Dogma ( http://www.freemasons-freemasonry.com/apikefr.html )...Biblia Masonów napisana przez Alberta Pike jeszcze w XIX wieku, dokładnie zakłada proces przetransformowania świata poprzez trzy Światowe Wojny to już nic nowego..., nowe jest, ze coraz trudniej im po kolei każdą wojnę rozpętać tą III-cia rozkręcają już od 1980 roku...
Czy rozkręcą zależy tylko od nas samych...
Los naszych dzieci jest w naszych rekach, wystarczy powiedzieć NIE!
_________________
JerzyS
"Prawdziwa wiedza to znajomość przyczyn."
Arystoteles
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
JerzyS




Dołączył: 20 Maj 2008
Posty: 4008
Post zebrał 0.000 mBTC

PostWysłany: 17:24, 10 Wrz '10   Temat postu: Odpowiedz z cytatem

JerzyS napisał:
Czy "Normalna" katastrofa lotnicza w Smoleńsku i przewrót w Korgizji to Znak, czy Przypadek

- jak mawiał ks.Bronisław Bozowski: „Nie ma przypadków: są tylko ZNAKI”.

USA wyautowane z Europy i Europa szykuje sie do zjednoczenia i konkurencji z Chinami




http://www.bibula.com/?p=26627

Zamach założycielski Związku Europejskiego
Aktualizacja: 2010-09-7 8:50 am

Piotr Skwieciński miał rację. W swoim artykule „Rozgrywka z Polską – to nie żadna polityka” (Rzeczpospolita, 3 września 2010) piętnował, że zamieszczony przez Siergieja Karaganowa tekst w „Rossijskiej Gazietie” i przedrukowany w skróconej formie tydzień temu w „GW” nie doczekał się, żadnej dyskusji w mediach, komentarzy ani analiz politologów pomimo, że jest to przecież wypowiedź człowieka bliskiego Kremlowi na temat nowej strategii Rosji. I nie tylko Rosji.

Rzeczywiście jest tak jak napisał Pan Piotr, artykuł ten został kompletnie w Polsce przemilczany. Ja jednak dziwię się zdziwieniu tego wytrawnego dziennikarza. Biorąc pod uwagę, bowiem ujawniony rodzaj wizji przyszłości, jaka stoi za dzisiejszą strategią Rosji, obecne warunki i kierunki „rozwoju” Unii Europejskiej, okoliczności ostatnich wydarzeń dotyczących Polski oraz działania TusKomorowskiego duetu – dziwić się, co najwyżej należy, że „Gazeta Wyborcza” w ogóle Karaganowa przedrukowała. Jak sądzę zrobiła to z rozpędu, bo prostu kolejny analityczny tekst Braci-Rosjan dotyczący UE. Potem jednak do środowiska salonowego dotarło jak jest niebezpieczny, ile pytań prowokuje i gdzie może prowadzić jego komentowanie. Jeszcze, nie daj Boże ktoś by zaczął kojarzyć fakty! Nie ma głupich! I tak właśnie nastała „morda w kubeł”. Nastała, bo musiała, po prostu takie są realia i media. Doprawdy, Panie Piotrze, zero zdziwienia.

Ja jednak nie zamierzam milczeć i przybliżę wszystkim, co wykombinowali Moskale wraz z Berlińczykami (bo przecież nie z Brukselą) i co z tego dla nas wynikło oraz jeszcze wyniknie.

Wizja przedstawiona przez Karaganowa jest klarowna i genialna w swej prostocie: (tu cytat).

Rosja i Europa powinny dążyć do stworzenia wspólnego Związku Europy i do włączania do niego państw, które dotąd jeszcze nie określiły swej orientacji: Turcji, Ukrainy, Kazachstanu itp. Trzeba dążyć do Związku, a nie do biurokratycznych form partnerstwa, choćby strategicznego. Nie będzie łatwo, ale gra jest warta świeczki.

Związek Europejski – podobnie jak UE – może zostać stworzony mocą jednego dużego traktatu oraz czterech umów regulujących główne sfery współpracy oraz wielu drobnych umów sektorowych. Pierwszy duży traktat może dotyczyć utworzenia wspólnego obszaru strategicznego zakładającego ścisłą koordynację polityk zagranicznych. Miękka siła Europy mogłaby się połączyć z twardą siłą niemałego potencjału strategicznego Rosji. Ktoś może powiedzieć, że UE nie jest dla nas partnerem. Ale zaraz odpowiem mu, że powinniśmy być zainteresowani wzrostem jego wpływów. Słaba Europa będzie osłabiać Rosję.

Drugą kluczową
umową mógłby być traktat energetyczny ustalający w Europie jednakowe warunki dostępu firm do złóż, dróg transportowych (czego chce UE) i sprzedaży (czego domaga się Rosja). Taki kompleks mógłby odegrać w dzisiejszej wielkiej Europie tę samą rolę, którą kilkadziesiąt lat temu odegrała Europejska Wspólnota Węgla i Stali.

Trzecia umowa powinna stworzyć wspólną przestrzeń gospodarczą i technologiczną z jasnymi zasadami przemieszczania się kapitałów, towarów i ludzi. Być może w perspektywie powinna się ona przekształcić we wspólny obszar celny.

I wreszcie – być może najważniejsze – utworzenie wspólnej przestrzeni humanitarnej, kulturalnej i edukacyjnej z ruchem bezwizowym, masową wymianą studentów i stworzeniem w perspektywie wspólnego rynku pracy
. Taka perspektywa będzie wymagała dążenia do budowy podobnych instytucji politycznych oraz jednakowego szacunku dla praw człowieka. Ale jak pokazuje doświadczenie UE, unifikacji kultur nie będzie. Będzie za to wzrastać ich przenikanie. Być może trzeba będzie bardziej tolerancyjnie odnieść się do demonstracji gejów, ale zmniejszą się za to możliwości, żebyśmy mogli zachowywać się po świńsku.

Nie bacząc na ewidentny idealizm i trudność realizacji idei Związku Europy, uważam tę ideę za niezbędną i realistyczną. Jako rosyjski Europejczyk wierzę w wielkie wartości europejskie – w racjonalność i rozum. W świecie przyszłości Rosja i Europa (UE) działające wbrew sobie skazane są na degradację i osłabienie. To nieracjonalne i nierozumne.

Karaganow ma Rację. Idea jest dziś jak najbardziej realistyczna. Rozumieli to od lat nie tylko Rosjanie, ale i finansjera Europy Zachodniej. Trzeba bowiem sobie zdać sprawę z ekstraordynatoryjności obecnej sytuacji historycznej. Bodźcem i kopem rozwoju dla wielkich biznesów były od zawsze wojny. To one nakręcały przemysł, logistykę, innowacyjność, produkcję żywności i giełdy. Oczywiście tam, gdzie działania wojenne nie dotarły. To wojny były źródłem wielkich fortun i rozwojów całych branż, regionów oraz państw, które na nich robiły interesy. W obecnych czasach „niestety” mamy blisko 70-letnie status quo, gdy trzeba robić globalny biznes w czasach pokoju (lokalne wojenki to za mało). W tej sytuacji europejskie kraje obracające największym kapitałem takie jak Niemcy, Francja, Włochy czy Wielka Brytania (chociaż jej to dotyczy w mniejszym stopniu) łakomie patrzą na rynek rosyjski ponad 200 mln konsumentów, nieograniczone surowce i bezkresne przestrzenie, które można by zagospodarować. Perspektywa tym bardziej kusząca wobec groźby gospodarczej dominacji imperiów finansowych z USA i Chin.

Stworzenie Związku Europejskiego byłoby wprowadzeniem do globalnej rozgrywki wielkiego gracza o niesłychanym potencjale i dynamice rozwoju. Gra warta świeczki, zwłaszcza, że Rosji można ofiarować w zamian to, co chętnie się da, lub na czym finansistom z Niemiec i Francji najmniej zależy: swobodny dostęp do nowych rynków zbytu surowców; udział w przemyśle zbrojeniowym; nowe technologie; dominację polityczną nad przestrzenią Europy Środkowej, która to dopiero z tej dominacji się uwalnia i jeszcze nikogo nie przyzwyczaiła do swej niezależności: oraz ograniczenie demokracji poprzez implementację bizantyjskiej kultury prawno-politycznej polegającej na odejściu od wartości uniwersalnych i ograniczeniu wolności szarych obywateli w myśl zasady, iż ustalanie praw, racji stanu i obowiązujących zwyczajów to niezbywalne prerogatywy WŁADZY.

Aby jednak na taki układ pójść, trzeba mu stworzyć warunki formalne, oraz przygotować mentalnie lud, by głupio się nie burzył.

W tym celu opracowano projekt konsolidacji władzy w Unii Europejskiej na zasadach megapaństwa, z własnym rządem, polityką zagraniczną, armią i prawem nadrzędnym. Tak powstała najpierw Konstytucja Europejska, a po jej odrzuceniu Traktat Lizboński. Proszę zwrócić uwagę, że wyparcie z tego aktu prawnego odwołania się do chrześcijańskich wartości i korzeni Europy, jest właśnie realizacją „przygotowania mentalnego”. Wartości mają pozostać puste, być swoistym wakatem, które wypełni Imperator. W ta pustkę wchodzą na razie lewackie zapateryzmy (to taktyczny ukłon w kierunku kosmopolitycznej socjaldemokracji, prężnie działających we wszystkich krajach i wspierających plany „rozwoju” Europy), ale tak będzie tylko do czasu. Gdy powstanie Związek Europejski nowy gabinet władzy dzielonej głównie między Rosję a Niemcy, ustali fundamenty, na jakich należy budować nową, posłuszną, pracowitą i konsumpcyjną społeczność imperium.

Oczywiście, jeszcze nie wszystko jest podawane otwartym tekstem, ale należy zauważyć, iż ten misternie przygotowywany projekt nabrał przyspieszenia i jest dziś w fazie przedkońcowej realizacji.

Wystarczy znów sięgnąć do Karaganowa:

Na szczycie Rosja – UE w listopadzie zeszłego roku ogłoszono “partnerstwo dla modernizacji”. A 1 czerwca na szczycie w Rostowie nad Donem to “partnerstwo dla modernizacji” stało się przedmiotem głównego oświadczenia. Unia przestała pouczać Rosję, a Moskwa zrezygnowała z podejrzliwej ostrożności.

Kute jest, więc żelazo póki gorące. Warunki zewnętrzne dla powstania Związku Europejskiego są także niezwykle sprzyjające, ale krótkotrwałe. Chiny jeszcze są zbyt słabe i zbyt mocno skoncentrowane na wewnętrznym rozwoju, natomiast USA – jedyny liczący się przeciwnik, który mógłby pomieszać szyki – odwróciły swoją afroamerykańską twarz od Europy. Barack Obama – wywindowany sprytnie na Prezydenta na fali niskiej popularności Busha, oraz lewackiej głupawce, stworzonym dzięki jeszcze sowieckiej, a potem rosyjskiej agenturze wpływu (Anna Chapman, nie była przecież ani jedyna ani najważniejsza) – uznał odmiennie niż wszyscy jego poprzednicy, że Ameryce się opłaca konsolidacja europejska, ponieważ Rosja jako członek megapaństwa straci swoją uciążliwą nieobliczalność, a poza tym z Wielkim łatwiej jest grać i robić interesy niż z rozdrobnionymi. Tym samym Ameryka włączyła swoje zielone światło i pozbawiła swego wsparcia uciążliwym, i wciąż brużdżącym Projektowi Polakom.

No właśnie, czas byśmy przeszli do meritum, a więc do tezy zawartej w tytule postu.

Karaganow powiedział jeszcze rzecz następującą:

Rosję kryzys pozbawił naftogazowych iluzji. A zarazem nie doprowadził do wzrostu poczucia zagrożenia i poszukiwania nowych wrogów. To dość rzadkie dla naszego kraju zjawisko pewności siebie z rozumieniem własnych słabości. Nowy realizm doprowadził do sukcesów w polityce zagranicznej. Nikomu nie ustępując, w końcu uznaliśmy zbrodnię katyńską i zachowaliśmy się naprawdę wielkodusznie wobec Polski i jej bólu. Teraz wystarczy przyznać, że cały Związek Radziecki był ogromnym Katyniem dla naszych narodów.

Choć jeszcze 2 lata temu: (12 Maj 2008):

Oficjalnych przeprosin za Katyń nie będzie, bo inaczej chcielibyście odszkodowań – mówi prof. Siergiej Karaganow, doradca Putina

I taka oto jest geneza zmiana stanowiska Rosji. Mydlenie oczu i ukłony w imię realizacji tego, co najbardziej i ostatecznie się opłaca.

Bo Polska jest i była – wbrew wciskanej nam propagandzie – istotnym elementem polityki Rosji, mającym na celu usunięcie ostatnich przeszkód w realizacji Wielkiego Planu.

Związek Europejskito projekt na miarę trzeciego tysiąclecia. Pierwszy raz bowiem w historii zdarzyło się tak, że stworzenie euroazjatyckiego mocarstwa, od Giblartaru po Czukotkę, nie jest elementem sprzecznych interesów Rosji i Niemiec, ale jest głównym i forsowanym projektem zbieżnych interesów Nowej Rosji, Pokojowych Niemiec, Postępowej Francji, Mafijnych Włoch i wielu innych państw zachodnich.

A jak wielki to plan musimy nareszcie sobie zdać sprawę. Związek Europejski to projekt wykraczający swym zasięgiem cywilizacyjnym poza wszystko to co się dzieje współcześnie, a nawet działo się w XX wieku. Siłowe pomysły Hitlera i Stalina, choć dla nas rzeczywistogenne to przy nim małe miki, gdyż mogły przebudować świat tylko na tyle, na ile zdążyłyby przy niewielkiej zdolności (oczywiście w skali historii, a nie pojedyńczego człowieka) do przetrwania. ZE to projekt na miarę trzeciego tysiąclecia. Pierwszy raz bowiem w historii zdarzyło się tak, że stworzenie euroazjatyckiego mocarstwa, od Giblartaru po Czukotkę, nie jest elementem sprzecznych interesów Rosji i Niemiec, ale jest głównym i forsowanym projektem zbieżnych interesów Nowej Rosji, Pokojowych Niemiec, Postępowej Francji, Mafijnych Włoch i wielu innych państw zachodnich. Przy takim froncie działań i gdy są już odpowiednie warunki by nową strukturę powołać na podstawie bilateralnego układu dwóch rządów Rosji i UE – nikt nie będzie zawracał sobie głowy negocjacjami z każdym z poszczególnych państw. Po prostu dokona się tego ponad głowami państw niechętnych i ich społeczeństw. Jest tylko jeden warunek, państwa niechętne – identyfikowane tutaj jako państwa środkowoeuropejskie – muszą być zatomizowane, rozgrywane pojedynczo, w konflikcie ze sobą i po kolei. Jeśli ktoś, będzie chciał tę grupę skonsolidować i prowadzić politykę zgodną z racją stanu ich narodów – to jest on głównym wrogiem, którego należy bezwzględnie zniszczyć.

Bo wprawdzie Wielki Plan Związku Europejskiego ma ziścić się bez podbojów i wojen, ale determinacja jego realizacji (ze względu na bliskość sukcesu) jest tak wielka, że kto stanie na drodze tego należy dezintegrować politycznie lub zabić.

Sęk w tym, że taki wróg rzeczywiście istniał. Był nim Prezydent Lech Kaczyński i wraz ze swoim zapleczem politycznym dowodzonym przez brata Jarosława. Ta bliźniacza bliskość obydwu polityków nie dawała szans na ich poróżnienie. Nie można było politycznie oderwać od siebie coraz mocniejszego lidera międzynarodowego z pomysłem na region i potrafiącego prowadzić skuteczną politykę antyimperialną (kazus Gruzji) od szefa największej polskiej partii opozycyjnej, który jest nie tylko ośrodkiem stojącym na straży zwalczanych wartości chrześcijańskich, nie tylko pokazał na co go stać wetując w 2006 r. przyjęcie unijnego mandatu na negocjacje nowego porozumienia UE z Rosją, ale wręcz stanowi wciąż realne zagrożenie dla reprezentującego finansjersko-rosyjskie interesy Rządu Tuska. W przypadku tych braci sprawdzone metody agenturalne można było o kant dupy potłuc. Dlatego ich tak nienawidzono oraz zwalczano. Istniała jeszcze szansa, że dzięki opinii medialnej i farmazonom zachodnim stracą z czasem wpływy w polskim społeczeństwie. Takie działanie nie przyniosło jednak efektów zadowalających. Wbrew bowiem rozgłaszanym opiniom Lech Kaczyński umacniał swoja pozycję wpływowego gracza międzynarodowego, a mocodawcy Tuska po serii kompromitacji i afer swojego pupila zaczęli się obawiać o wybory w 2011 r.. Zresztą, co do wyborów prezydenckich też wcale nie byli spokojni. Kolejne afery (Tusk coś zrobił eliminując CBA, ale czy to wystarczy), nieznane konsekwencje ujawnienia zdrajców w Aneksie do Raportu z Likwidacji WSI, fatalna sytuacja finansowa zadłużonego państwa i wciąż silne propaństwowe ośrodki medialne – wszystko to mogło zrobić psikusa i oddalić Związek Europejski na wiele lat, lub święte nigdy.

W polityce na taka skalę nie może być miejsca na przypadek i poważne ryzyko. Kaczyńskich trzeba się było pozbyć skutecznie, Wielki Projekt jest zbyt ważny by mieć skrupuły, należało ich Zabić!

Powstał, więc plan Zamachu, dzięki któremu nad niepokornym krajem zostanie przejęta kontrola przez dwa proeurozwiązkowe ośrodki decyzyjne, Prezydencki – Rosyjski i Rządowy-Niemiecki, a prokatolicka opozycja zostanie skutecznie wyeliminowana.

Zamach musiał być spektakularny, eliminujący wszystkie ośrodki zagrożenia (np. by przejąć Aneks dot. WSI musiał zginąć Szef Kancelarii Prezydenta i Szef BBN-u) i skutecznie zatuszowany poprzez niedopuszczenie do śledztwa polskich patriotów.

Przygotowano grunt. Po listopadowym szczycie „partnerstwo dla modernizacji” reprezentant Europy ustalił z reprezentantem Rosji datę i miejsce – postanowiono wykorzystać uroczystości Katyńskie, stanowiące swoista gwarancje takiego a nie innego składu „wystawionej” polskiej delegacji prezydenckiej. Tusk wycofał się z kandydowania na prezydenta oddając pałeczkę reprezentacji Moskwy a samemu pozostając na czele rządu. By uśpić na moment czujność Ameryki (wciąż niepewnej gdyż Obama okazał się zadziwiająco słaby) zrobiono szopkę z prawyborami i wystawieniem także Sikorskiego. Było to korzystne, ponieważ i media koncentrowały się na tej szopce zamiast na okolicznościach przygotowywania dwóch Katyniów. Wykorzystując okazję, Rosja postanowiła ugrać przy okazji swoje taktyczne interesy związane z penetracją NATO. Mieli już szyfranta Zielonkę, ale nie mieli urządzeń do deszyfracji i odpowiedniej wiedzy na temat siatki kontaktów. Upadek prezydenckiego samolotu dawało okazję by wypełnić tą lukę.

Było też parę wpadek, wyciek informacji i konieczność uciszenia Grzegorza Michniewicza, Dyrektora Generalnego Kancelarii Premiera, który w odróżnieniu od Tomasza Arabskiego nie był we wszystko wtajemniczony, ale generalnie Zamach się udał.

Nie zginął “niestety” Jarosław Kaczyński, który nie wsiadł na pokład, bo został przy chorej matce, ale dzięki temu zamachowcy mogli się przekonać jak potrzebny był ten plan. Ku ich, bowiem zdziwieniu, Jarosław, posiadający jeszcze gorszą niż brat prasę i dużo większy elektorat negatywny, był o krok od wygrania wyborów prezydenckich. Zaniepokoił ich też na początku fakt zabicia także Kandydata Lewicy na prezydenta, ale szybko się okazało, że śmierć Szmajdzińskiego jest tak naprawdę na rękę młodej, zapaterowskiej socjaldemokracji marzącej o nowych, partyjnych porządkach i chętnie zapomną o tym postkomuchu w zamian, za przychylne media, dopuszczenie ich do udziału w torcie, oraz pomoc w kompromitacji tradycji chrześcijańskich.

Teraz, po zamachu (przy czym samo słowo „zamach’ zostało w mediach zakazane) Polska przestała przeszkadzać. Usłużny Komorowski rozpoczął antychrześcijańską krucjatę, poleciał pokłonić się w imieniu Rosji Szefowej Niemiec oraz urzędnikom z Brukseli (tylko dla polskiej opinii publicznej kolejność była inna), oraz oddał na pastwę Rosji Gruzję i zrezygnował oficjalnie z polityki Polski, jako regionalnego lidera.

W tej sytuacji, kolejne działania osłonowe dla misji Komorowskiego rozpoczęli też przedstawiciele Rosji, za pomocą dezinformacji:

„Komorowski nie jest oczywiście politykiem o nastawieniu prorosyjskim, ale jest to polityk-realista. Jest to polityk, dla którego tak samo, jak dla premiera Donalda Tuska kształtowanie stosunków z Rosją jest ważnym czynnikiem strategicznym. W danej sytuacji zwycięstwo Komorowskiego dla Rosji jest korzystniejsze”, powiedział Aleksiej Makarkin.

Ze swej strony przewodniczący Prezydium Rady ds. Polityki Zagranicznej i Obronnej Siergiej Karaganow uważa, że do polepszenia stosunków rosyjsko-polskich doszłoby niezależnie od tego, kto zwyciężyłby w wyborach prezydenckich. „Nawet w przypadku przegranej Komorowskiego, polityka Polski byłaby bardziej pragmatyczna i wyważona, niż wcześniej. Przyczyna tkwi w tym, że Polska uświadamia sobie nieskuteczność polityki ugodowej wobec Stanów Zjednoczonych”, oświadczył Siergiej Karaganow w wywiadzie dla agencji Interfaks.

[link]

Ze swojej strony Tusk, będący od niedawna kawalerem „Żelaznego Krzyża z Liśćmi Dębu” lub innego, równie znamiennego odznaczenia dla Niemieckich bohaterów, rozpoczął realizacje planu „Utrzymanie Się u Władzy”, który to jest kluczowy, by do powołania Związku Europejskiego doszło w ciągu najbliższych 5 lat. Kolejna wolta Polski byłaby, bowiem nie do zniesienia i dopuścić do niej nie można. Żadnych, więc reform nie będzie, by nie burzyć społeczeństwa, zamiast tego będzie za to nagonka polegająca na pozbawieniu opozycji twarzy, jej wartości znamion wartości uniwersalnych oraz stworzeniu takiego nastroju, że każda krytyka Prezydenta, Rządu lub wspominanie o Smoleńsku i jego ofiarach będzie nie tylko passé, ale wręcz interpretowane jako agresja, pieniactwo i chęć konfrontacji. To tak na wszelki wypadek, jakby rządy trzeba było utrzymać siłą.

Przy tym projektanci Euroazjatyckiego kołchozu nie maja obaw o lojalność Tuska i Komorowskiego. Jako udziałowcy i beneficjenci Zamachu stali się de facto nie tylko zakładnikami swoich mocodawców, ale także zakotwiczeni jako dobrowolni strażnicy swoich własnych interesów.

Jarosław Kaczyński to zapewne rozumie, dlatego zdaje sobie sprawę, że jedynym sposobem skutecznej obrony Polski i Polaków przed działaniem cwaniaków, mających sprowadzić nasz Kraj do poziomu podrzędnego województwa bez żadnych możliwości samostanowienia i obrony przed wynarodowieniem jest demaskacja zamachowców przed krajową i międzynarodową opinią publiczną, ujawnienie ich zdrady oraz intencji. Nic innego niż Śledztwo Smoleńskie się nie liczy, nic innego nie ma znaczenia i nic innegonie pokrzyżuje antypolskich Rosyjsko-Niemieckich planów.

Tak to z grubsza wygląda. Przepraszam za uproszczenia, podyktowane są one specyfiką blogosfery. Mam nadzieję, że teraz już nie będą padać pytania pożytecznych idiotów typu „A po co Rosjanie mieliby dokonać zamachu?”. Odpowiedzi, bowiem na to udzielił sam Karaganow, guru rosyjskiej geopolityki.

Można się jeszcze zapytać o Białoruś. Czyz ona także nie stoi na drodze Związkowi Europejskiemu. Owszem, stoi – ale stać przestanie w dowolnym momencie. Łukaszenka ma tak złą opinię międzynarodową jako dyktator i tak złą reputacje u swoich sąsiadów, że Rosja może tam pod byle pretekstem dokonać zamachu stanu lub nawet wkroczyć militarnie. Ja myślę jednak, że nawet to nie będzie potrzebne, Łukaszenka to żądny władzy człowiek interesu i pójdzie na każdy układ w imię poprawy swojego wizerunku i gdy zorientuje się, że nie ma żadnych szans.

Łażący Łazarz

PS. Redaktorze Skwieciński, czy rozumie już Pan dlaczego pomimo publikacji w Gazecie Wyporczej temat nie był w Polsce szeroko dyskutowany i komentowany?

Źródła i inspiracje:

* http://wyborcza.pl/…
* http://wyborcza.pl/…
* http://www.wprost.pl/…
* http://www.money.pl/…
* http://wiadomosci.dziennik.pl/…
* http://www.rp.pl/…
* http://pl.shvoong.com/…
* http://wiadomosci.onet.pl/…
* http://www.niepoprawni.pl/…
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
JerzyS




Dołączył: 20 Maj 2008
Posty: 4008
Post zebrał 0.000 mBTC

PostWysłany: 09:19, 11 Wrz '10   Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Polska pionkiem w imperialnej grze – wywiad z prof. Andrzejem Nowakiem
Aktualizacja: 2010-09-10 4:22 pm

Moskwa uzależniła od siebie potężne lobby gospodarczo-polityczne w najważniejszych państwach Europy za pomocą dwóch gigantycznych projektów energetycznych – Gazociągu Północnego i Gazociągu Południowego. W ten sposób stworzyła gospodarcze mechanizmy, poprzez które może wpływać na akceptację przez Unię Europejską politycznego projektu, jakim jest Związek Europy i Rosji.

Z prof. Andrzejem Nowakiem, historykiem, wykładowcą na Uniwersytecie Jagiellońskim, kierownikiem Pracowni Dziejów Rosji i ZSRR w Instytucie Historii Polskiej Akademii Nauk, publicystą, redaktorem naczelnym dwumiesięcznika “Arcana”, rozmawia Mariusz Bober

Do kogo adresowany jest artykuł szefa komitetu doradczego przy rosyjskim Ministerstwie Spraw Zagranicznych Siergieja Karaganowa, w którym proponuje utworzenie Związku Europy i Rosji?
– Artykuł ten jest adresowany do najpoważniejszych partnerów Federacji Rosyjskiej. Został on opublikowany w rządowej “Rossijskoj Gazietie” jako podstawa dyskusji na najbliższym, dorocznym spotkaniu prezydenta Rosji z wybranymi, zaproszonymi gośćmi z zagranicy. Jest ono okazją do zaprezentowania głównych kierunków polityki zagranicznej Rosji w najbliższych latach. Zaś sam Karaganow jest na pewno najpoważniejszym rzecznikiem takiej polityki w ostatnich 20 latach. To on pisał niegdyś przemówienia dla Jurija Andropowa [przywódcy ZSRS w latach 1982-1984 - przyp. red.] i Konstatnina Czernienki [przywódcy ZSRS w latach 1984-1985 - przyp. red]. Później natomiast został jednym z najważniejszych doradców ds. polityki zagranicznej prezydentów – Borysa Jelcyna i Władimira Putina.

Jego tekst należy więc odczytywać jako stanowisko władz rosyjskich, które w aspekcie polityki zagranicznej Karaganow współtworzy?
– Jest on jednym z “mózgów” rosyjskiej polityki zagranicznej co najmniej ostatniego 10-lecia.

Karaganow ubrał rosyjskie propozycje w szaty przyjaznej współpracy z korzyścią dla Rosji i Europy…
– Na pewno nie jest to luźna propozycja zacieśnienia kontaktów. To projekt “ubrany” w formę konkretnego związku Rosji z Europą opartego na konkretnych aktach prawnych, które Karaganow wymienia.

Jak należy rozumieć jego koncepcje dotyczące “utworzenia wspólnego obszaru strategicznego zakładającego ścisłą koordynację polityk zagranicznych” w proponowanym związku?
– Karaganow podkreśla, że ma wizję polityki mocarstwowej Rosji, w której Moskwa zachowuje tradycyjne narzędzia polityki zagranicznej. Jak twierdzi, Rosja obroniła taką pozycję, natomiast nie ma jej żadne z państw Unii Europejskiej, nawet Niemcy, Francja czy Włochy, ale dopiero wspólnie narzucając swoją wolę pozostałym krajom Unii, mogą sobie zapewnić pozycję równorzędną wobec Rosji. Chodzi mu więc formalnie o umowę UE z Rosją, ale przez Unię rozumie wspólnotę poddaną kontroli “koncertu” XIX-wiecznych mocarstw europejskich. Zdaniem Karaganowa, dzięki takiej kontroli można byłoby porozumieć się co do wspólnoty interesów i wspólnego działania na arenie międzynarodowej. Rosyjski politolog odrzuca faktycznie instytucje Unii Europejskiej i odmawia respektowania równych praw w niej wszystkich krajów, zwłaszcza tych małych – do których zalicza wszystkie kraje przyjęte po 2004 roku. Politolog namawia, by Unia zdominowana przez Francję, Niemcy, ewentualnie także Włochy, narzuciła mniejszym członkom, w tym Polsce, swoją wolę, i w imię odzyskania znaczenia na arenie globalnej porozumiała się z Rosją.

Czyli oferta zbudowania związku jest tak naprawdę skierowana do Niemiec, Francji i ewentualnie Włoch, a nie do Unii jako całości?
– Tak. Karaganow rozumie UE jako nowy twór imperialny, kierowany przez stare ośrodki – stolice, które wcześniej realizowały taką politykę. W tej polityce nie liczyłoby się zdanie Warszawy, Budapesztu, Pragi czy Brukseli, ponieważ ich opinie nie mają dla Moskwy żadnego znaczenia. Dla Kremla słabi nie mają racji. Posiadają ją tylko silni, a Europa będzie ich zdaniem taka, gdy największe państwa narzucą swoją wolę pozostałym i uzgodnią ją z Rosją.

W ten sposób dzisiejsza Rosja wraca do imperialnej polityki carskiej rodem z XIX wieku?
– Karaganow mówił o tym wprost podczas dyskusji, której zapis opublikowała dwa lata temu “Gazeta Wyborcza”. Szkoda, że dziś także ona nie przypomina tej wypowiedzi. Rosyjski politolog mówił wtedy, że jego ideałem jest Europa z czasów kanclerza Niemiec Otto von Bismarcka [który prowadził bezwzględną walkę z polskością na terenach zaboru pruskiego - przyp. red.]. Na uwagę podczas tej dyskusji, że tamten okres nie był dobry dla Polaków, Litwinów czy Ukraińców, Karaganow odparł, że jeśli zaczniemy mówić o interesach małych narodów, to oczywiście zawsze ktoś cierpi. Jego zdaniem, dzięki współpracy wielkich mocarstw panował wtedy spokój, rozwijała się gospodarka i dzięki tej stabilizacji Europa jakoby dokonała wielkiego kroku naprzód. W ten sposób politolog powtarza również opinię swojego premiera Władimira Putina, który często podkreślał, że najlepszy w dziejach Europy był okres ścisłej współpracy Rosji i Niemiec. Często odwoływał się w tym kontekście właśnie do XVIII-XIX w. – do czasów carycy Katarzyny i króla Fryderyka, Bismarcka i Michaiła Gorczakowa. Tak należy odczytywać również obecną wizję Karaganowa.

Można powiedzieć, że Rosja proponuje największym państwom UE kolejny rozbiór Polski i innych krajów naszego regionu?
– Nie, dziś to nie odbywałoby się w formie zaborów, ale w postaci stref interesów. Byłoby to zapewne podobne do podziału stref w byłych Austro-Węgrach, gdzie nastąpił w 1867 r. podział przestrzeni odpowiedzialności za administrowanie wzdłuż rzeki Litawy. Jednak rosyjski politolog podważa w zaprezentowanym planie suwerenną pozycję mniejszych państw członkowskich UE, w tym Polski. Rosja dzięki ogromnym sukcesom w ciągu ostatnich kilkunastu miesięcy może przedstawić Europie propozycje podziału stref interesów wzdłuż linii najkorzystniejszej dla siebie.

Jak miałaby ona przebiegać?
– Po stronie rosyjskiej miałyby znaleźć się wszystkie kraje byłego Związku Sowieckiego (z Ukrainą, Gruzją, Białorusią włącznie). Jednak w wizji Karaganowa nie ma miejsca na niezależne funkcjonowanie również takich krajów jak Polska, Czechy czy Węgry. Faktycznie byłyby tylko 2 stolice Związku Europy i Rosji: jedna w Moskwie, a druga w Berlinie, Paryżu lub gdzieś między nimi.

Czy to właśnie znaczyły słowa Karaganowa sprzed 2 lat: “Jeśli będziemy bardziej demokratyczni i bogaci, to wy będziecie się nas bać jeszcze bardziej. Rosja zawsze będzie zagrożeniem. Jeżeli przestaniemy być zagrożeniem, to przestaniemy być Rosją, przestaniemy być silnymi, wolnymi, szczęśliwymi ludźmi”?
– Te słowa, wypowiedziane przez Karaganowa w rozmowie w “Gazecie Wyborczej” w maju 2008 roku, miały wyleczyć jego rozmówców – Polaków, Litwinów, Gruzinów, Ukraińców – ze złudzeń, że Rosja Putina mogłaby zrezygnować z imperialnych ambicji i twardego, “realistycznego” postrzegania polityki jako przestrzeni, w której silny pomiata słabym.

Jak na te plany powinien zareagować rząd Donalda Tuska, gdyby rzeczywiście chciał realizować suwerenną polską politykę?
– Wydaje mi się, że obecne władze już wybrały inną politykę. Jej symbolem jest 10 kwietnia, a konkretnie decyzja premiera Donalda Tuska, by oddać śledztwo w sprawie wyjaśnienia największej tragedii w historii Polski po II wojnie światowej w ręce Władimira Putina i podporządkowanej mu rosyjskiej prokuratury generalnej. Przypomnę, że to właśnie ta prokuratura całkowicie skompromitowała się w oczach całego cywilizowanego świata podczas śledztw prowadzonych w sprawie zabójstwa Aleksandra Litwinienki, Anny Politkowskiej czy potraktowania Michaiła Chodorkowskiego. Sposób prowadzenia tamtych postępowań dobitnie pokazał, że rosyjska prokuratura jest tylko narzędziem w ręku autorytarnej władzy. Wskazują na to wszystkie najpoważniejsze gazety europejskie! Pisano o tym nie tak dawno w gazetach polskich – ale teraz jakoś przestano… Decyzja Tuska pokazała, że takiej Rosji podporządkował się jego rząd. Premier Tusk i prezydent Bronisław Komorowski stwarzają wrażenie, że chcą reanimować Trójkąt Weimarski, że Polska chce w jakiś sposób dołączyć do grona stolic, które będą współtworzyć nowy związek Europy i Rosji, czyli do Paryża czy Berlina. Ale w istocie obecne władze potrafią uprawiać tylko politykę PR – propagandy, wspieranej przez największe media w Polsce. Jest ona jednak skuteczna wyłącznie wobec polskich odbiorców mediów. Taka polityka – po 10 kwietnia – nie robi jednak żadnego wrażenia na Europie Zachodniej. Ani tym bardziej na Moskwie.

Decyzje podjęte wówczas przez rząd PO – PSL pokazały dobitnie państwom zachodnim, że władze w Polsce poddały się wpływom rosyjskim.
– Tak, one pokazały, że Polska realnie podporządkowuje się Rosji, i to Rosji reprezentowanej przez Putina i Jurija Czajkę [rosyjski prokurator generalny nadzorujący śledztwa m.in. w sprawie zabójstwa Anny Politkowskiej i Aleksandra Litwinienki, które oczywiście niczego nie wyjaśniły - przyp. red.]. W Berlinie czy Paryżu odebrano to w ten sposób: “Polska nawet nie chce, byśmy pomagali jej w tej sprawie, i całe szczęście. Bo mamy to z głowy. Zajmie się tym Rosja”. Polityka obecnego polskiego Ministerstwa Spraw Zagranicznych i działania takie jak np. zaproszenie szefa rosyjskiej dyplomacji Siergieja Ławrowa do pouczenia polskiego korpusu dyplomatycznego nie przekonują Moskwy, że Polska jest równoprawnym partnerem, z którym należy liczyć się w realizacji rosyjskich planów strategicznych. O pozycji poważnej, z którą Moskwa musiałaby się liczyć, świadczyłaby konsekwentna wola polskich władz, aby najlepiej wykorzystać możliwości eksploatacji złóż gazu niekonwencjonalnego w naszym kraju, aby zadbać o kontynuację aktywnej polityki wschodniej i o zabezpieczenie elementarnych interesów energetycznych Polski, zagrożonych przez politykę Moskwy wobec Polski.

W jaki sposób?
– Przypominam, że gazoport w Świnoujściu został zagrożony przez budowę Gazociągu Północnego, a rząd Donalda Tuska nie reaguje adekwatnie na to zagrożenie. Nie mamy wciąż żadnego potwierdzenia, że wielkie gazowce będą mogły wpływać do gazoportu, ponieważ zbyt płytkie umieszczenie rosyjsko-niemieckiego rurociągu może to uniemożliwić.

Rząd i polskie firmy zaangażowane w projekt zapewniają, że dla gazowców nie będzie to stanowić problemu…
– Ale ja mówię o stanie realnym, a sprawa sprowadziła się do tego, że musimy zabiegać o zgodę Rosji i Niemiec na zagłębienie rurociągu [w dnie, na trasie podejściowej do gazoportu - przyp. red.]. Czyli o otwarciu lub zamknięciu tej części przestrzeni Morza Bałtyckiego dla Polski będzie decydowała dobra lub zła wola Władimira Putina i jego niemieckich kolegów. Drugim przykładem jest sprawa mostu energetycznego z Litwą. Ten ważny projekt, który mógłby wzmocnić więzi polsko-litewskie i bezpieczeństwo energetyczne całego regionu Europy Północno-Wschodniej, Rosja skutecznie torpeduje. Zaprasza bowiem obecne władze w Warszawie do współpracy przy budowie elektrowni atomowej w obwodzie kaliningradzkim. A przecież taki projekt wyklucza realizację polsko-litewskiego mostu energetycznego. Cel tej rosyjskiej propozycji jest jasny. Entuzjastyczne podejście obecnego rządu do tej propozycji oznacza dalsze uzależnianie Polski od rydwanu imperialnej polityki rosyjskiej. Paradoksem jest również, że to Unia Europejska broni obecnie Polski przed niekorzystną umową gazową, jaką premier Waldemar Pawlak podpisał z Gazpromem.

Czy w takim razie Polska powoli traci suwerenność?
– Zastanawiam się, czy powoli, czy raczej szybko. Na pewno jednak ten proces postępuje. To nie jest tylko efekt rządów Platformy Obywatelskiej, ale także zmiany sytuacji geopolitycznej na świecie dokonującej się w sposób od nas niezależny. Jednak to obecny rząd odpowiada za podejmowanie decyzji o tym, czy w takiej sytuacji w ogóle chcemy zabiegać o utrzymanie wolnej przestrzeni politycznej i ekonomicznej dla Polski, czy też uznajemy, że tę przestrzeń będzie wyznaczał dyktat silniejszych od nas sąsiadów. Rząd polski w ciągu ostatnich kilkunastu miesięcy wybierał konsekwentnie to drugie. W dodatku “sprzedaje” to polskiej opinii publicznej jako wybór “racjonalny”.

Dlatego rosyjscy decydenci poklepują po plecach przedstawicieli polskiego rządu?
– Warto przypomnieć komentarze Karaganowa po ostatnich wyborach parlamentarnych w Polsce, w których wygrała PO. Otóż mówił on wtedy, że “w Polsce wygrał zdrowy rozsądek”. To znaczy, że uznał on, iż nasz kraj przestanie się opierać rosyjskiej polityce imperialnej i podporządkowuje się planom Rosji. Karaganow powiedział wtedy bez ogródek: “Polska miała ogromny problem w postaci rządu PiS i cieszę się, że polski naród pozbył się tego problemu”. Zaś w maju 2008 r. stwierdził nie mniej stanowczo, że “Polacy są chorzy na kompleks katyński” i muszą się z niego wyleczyć. Stwierdził wtedy również, że “co do Katynia, to przyznaliśmy, że zabił Stalin. Putin nieoficjalnie przeprosił, chociaż nie bardzo rozumiem, dlaczego. (…) Oficjalnie tego nie będzie”. Oznacza to, że Rosja nigdy nie uzna formalnie ludobójstwa katyńskiego. I rzeczywiście – tak pozostaje do dziś. Moskwa nie uznaje naszego kraju za partnera, także pod rządami Tuska i Sikorskiego.

Możemy liczyć na to, że ofertę Moskwy odrzucą kraje Unii Europejskiej?
– Problem polega na tym, że propozycję Karaganowa trzeba potraktować poważnie również dlatego, że znajduje ona poważnych odbiorców także po stronie zachodniej. Przypomnę tu choćby list bardzo ważnych postaci życia publicznego, przedstawicieli świata gospodarki i publicystów niemieckich sprzed kilku miesięcy, wzywający do przyjęcia Rosji do NATO. Chcę przypomnieć także pochwałę Karaganowa pod adresem tegorocznego szczytu Rosja – Unia Europejska w Rostowie nad Donem, podczas którego mówiono o “partnerstwie dla modernizacji”. Jak z satysfakcją stwierdził moskiewski politolog na tym spotkaniu, “Unia przestała pouczać Rosję”. Oznacza to, że kraje UE już nawet nie udają, że chcą, by Rosja przyjmowała europejskie standardy w dziedzinie praw człowieka, wolności mediów itd. Największe państwa europejskie wymieniane przez Karaganowa chcą współpracy z Rosją bez względu na to, że kraj ten nie przestrzega europejskich wartości, z prawami człowieka na czele. Warto powtórzyć, że Moskwa uzależniła od siebie potężne lobby gospodarczo-polityczne w najważniejszych krajach Starego Kontynentu za pomocą swoich dwóch gigantycznych projektów energetycznych – Gazociągu Północnego i Gazociągu Południowego [ang. Nord Stream i South Stream - przyp. red.]. W ten pierwszy projekt Moskwa wciągnęła największe koncerny niemieckie, a w drugi – włoskie i francuskie, a także mniejsze firmy z Bułgarii, Węgier, Grecji, Austrii, Słowenii i innych państw. W ten sposób stworzyła gospodarcze mechanizmy, poprzez które może wpływać na akceptację przez Unię Europejską politycznego projektu, jakim jest Związek Europy i Rosji.

Państwa europejskie będą więc skłonne przyjąć tę propozycję?
– Myślę, że jeśli nie odbuduje się inna wspólnota, gotowa bronić tych wartości, wokół których Europa organizowała się po II wojnie światowej, oparta na współpracy transatlantyckiej, obronie praw mniejszych narodów do suwerenności, wówczas projekt Karaganowa, który jest faktycznie projektem putinowskiej polityki zagranicznej, będzie miał poważne szanse realizacji. Tym bardziej że natrafia obecnie na korzystną dla tego celu sytuację w postaci polityki obecnego prezydenta USA, który dystansuje się od swoich poprzedników i gotów jest do zawierania globalnych porozumień ponad głowami Europy z wybranymi partnerami – Rosją, Chinami czy Indiami, pozostawiając Europę, a w szczególności jej region środkowo-wschodni, wyłącznie grze największych sąsiadów. Znajdujemy się zatem w bardzo trudnym momencie, w którym Rosja może zrealizować swój plan. Jest jednak także druga możliwość odczytania tekstu Karaganowa.

Jaka?
– Możliwe, iż ten tekst nie ma charakteru propozycji tak poważnej, jak sugeruje pomysł związku rosyjsko-”staroeuropejskiego”. Cel tej propozycji może być bardziej doraźny, choć nie mniej ważny. Streszczałby się on w tych słowach Karaganowa: “Kluczową umową współtworzącą związek Rosji i Europy powinien być traktat energetyczny” – ustalający jednakowe zasady dostępu do złóż itd. Przypomnę, że Rosja zainwestowała gigantyczne pieniądze i wiele pracy w realizację strategicznego programu uzależnienia Europy od swoich dostaw gazu poprzez oba rurociągi, którymi łącznie mogłaby dostarczać do Europy docelowo ok. 120 mld m sześc. gazu rocznie (pokrywa to całość zapotrzebowania na ten surowiec Francji, Niemiec i krajów Beneluksu). Ale oba projekty mogą zostać zagrożone, jeśli np. w Polsce złoża gazu niekonwencjonalnego okazałyby się realną alternatywą dla uzależnienia Europy od rosyjskich dostaw gazu i ropy. A przecież sprawa ta rozstrzygnie się w stosunkowo krótkim czasie – ok. 5 lat. Gdyby potwierdziła się możliwość eksploatacji tych złóż na skalę, o której pisały największe czasopisma gospodarcze, wówczas z całą pewnością ich eksploatacją zainteresowałyby się największe firmy zachodnie, w tym amerykańskie, które posiadają w tym obszarze największe doświadczenie. W ślad za ewentualnym poważnym zaangażowaniem amerykańskich firm w eksploatację dużych złóż gazu w Polsce na pewno poszłoby ponowne zainteresowanie Waszyngtonu naszym regionem. To z kolei niewątpliwie mogłoby pokrzyżować plany takiego związku Europy i Rosji, o jakim pisze Karaganow, a mówiąc wprost – rosyjskiej dominacji nad Europą, w szczególności nad Europą Środkowo-Wschodnią, za pomocą strategii osaczania energetycznego.

Stworzenie związku Europy i Rosji mogłoby negatywnie rzutować na wydobywanie gazu łupkowego w Polsce?
– Zawarcie przez UE umowy z Rosją mogłoby się okazać na tyle wiążące, że wykluczyłoby zainteresowanie poważną eksploatacją alternatywnych złóż energii, np. w Polsce. Dzięki temu rosyjska dominacja energetyczna, a także geopolityczna – nad Europą Środkowo-Wschodnią pozostałaby niezagrożona.

Ta imperialna wizja dawałaby Rosji rolę hegemona w Europie.
– Już kilka lat temu czytałem opracowanie, w którym japoński teoretyk geopolityki Yamashita Norihisa wyliczył, że obecne procesy geopolityczne przebiegają w taki sposób, iż ok. 2020 r. zostanie przywrócona struktura dominacji imperialnej na obszarze Eurazji, w ramach której zostanie wyznaczona nowa strefa wpływów między (“starą”) Europą a Rosją. Przewidywania sprawdzają się na naszych oczach – i to nawet szybciej, niż zakładał japoński naukowiec.

Próby realizacji planu, który miałby doprowadzić do powstania podmiotu rywalizującego z USA o wpływy na świecie, powinny zaniepokoić Waszyngton.
– W tej chwili Ameryka traktuje Chiny jako głównego partnera i rywala zarazem, zmaga się także z własnymi problemami gospodarczymi, a w polityce zagranicznej minimalizuje swoje zadania (wciąż priorytetem pozostaje w nich sprawa poparcia dla Izraela i kwestia Bliskiego Wschodu – z Iranem jako głównym problemem). Na Rosję Obama patrzy z tej perspektywy wciąż jak na partnera, nie na rywala. Europę lekceważy.

Jakie kroki powinny podjąć w tej sytuacji polskie władze?
– Próbować przeciwdziałać realizacji tych planów, choć niektórzy przekonują, że to proces nieuchronny. Ale nie ma żadnej nieuchronności! Trzeba przypominać o takich wartościach jak niepodległość, suwerenność, tradycja narodowa, a także wartość wspólnoty europejskiej opartej na chrześcijaństwie, które były przywoływane w Europie jeszcze po 1945 roku. One wcale nie muszą przegrać! Mogą wręcz ożywić się w obliczu nowego zagrożenia, nowego cynizmu, jaki zalewa nas poprzez takie propozycje jak plan Karaganowa. Trzeba też szukać partnerów do obrony przed tymi zakusami, a także materialnych środków do oporu, np. poprzez próby przyciągania na nowo zainteresowania z USA naszym regionem. Dla Rosji imperialnej najkorzystniejszym rozwiązaniem jest całkowite odseparowanie Ameryki od Europy. Na tym zresztą założeniu opiera się projekt Karaganowa. Tymczasem w naszym interesie jest, aby funkcjonowała nie tylko wspólnota europejska, ależ też szersza, zachodnia, oparta na współpracy transatlantyckiej. Dopiero na bazie tej wspólnoty można byłoby myśleć w dłuższej perspektywie o wciąganiu do takiej współpracy Rosji. Na tym właśnie polega misja, do której powinniśmy nawiązać, zachęcać do niej: aby Rosję przyciągać długofalowo do współpracy z Zachodem, ale nie rezygnując z wartości, które w naszej cywilizacji powinny obowiązywać. Nie porzucajmy naszej misji wobec Europy Wschodniej, tej misji, jaką odziedziczyliśmy po I Rzeczypospolitej. Walczmy o to, by Europa pozostała Europą, by nie wypłukiwać jej cywilizacyjnej treści ze wschodniej części kontynentu. Do takiej Europy warto zapraszać Rosję. Alternatywą jest zaproszenie Putina, przedstawione piórem Karaganowa.

Dziękuję za rozmowę.
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
JerzyS




Dołączył: 20 Maj 2008
Posty: 4008
Post zebrał 0.000 mBTC

PostWysłany: 23:55, 15 Wrz '10   Temat postu: Odpowiedz z cytatem

"pojawili się dywersanci" ?
Czy honorowa wyprawa jednego z "naszych" wybitnych prawych i sprawiedliwych do Gruzji to typowa robota dywersanta, czy tyko głupota?

==================================================
Epilog „pomarańczowej rewolucji”



Atak na Amerykę 11 września 2001 roku zmienił priorytety amerykańskiej polityki zagranicznej. Stany Zjednoczone zrezygnowały z inicjowania stopniowego okrążania „Festung Europa” przez państwa lojalne wobec USA na rzecz pozyskania Niemiec i Francji do „wojny z terroryzmem”. Nie oznaczało to jednak, że Ameryka rezygnuje z aktywnej polityki wobec Europy, a w szczególności – że pogodzi się z tym, iż Europę będą po swojemu urządzały Niemcy, budujące właśnie strategiczne partnerstwo z Rosją, od roku 2000 kierowaną przez byłego szefa FSB Włodzimierza Putina. Zatem o ile w interesie „Cesarstwa Niemieckiego” leżało ułożenie sobie jak najlepszych stosunków z „Cesarstwem Rosyjskim”, to interes ”Cesarstwa Amerykańskiego” był odwrotny; polegał na wzniecaniu zarzewia konfliktu między obydwoma tymi „cesarstwami”, ponieważ w razie takiego konfliktu, „Cesarstwo Niemieckie” musiałoby zabiegać o przyjaźń „Cesarstwa Amerykańskiego”, które w ten sposób kręciłoby całą europejską polityką.

Tymczasem zarówno Niemcy, jak i Francja od roku 1990 realizują linię „europeizacji Europy”, tzn. – stopniowego wypychania Ameryki z europejskiej polityki. Stopniowego - bo dopóki w Europie (głównie zresztą w Niemczech) stacjonuje około 200 tysięcy wojska amerykańskiego, żadnych gwałtownych ruchów wykonywać nikt nie może. Żeby jednak „Cesarstwo Amerykańskie” mogło to zarzewie rozdmuchiwać, potrzebni byli w Europie Środkowej dywersanci.

Potrzeba jest matką wynalazków, toteż pod ciśnieniem potrzeby, pojawili się dywersanci w postaci Gruzji, gdzie w następstwie tzw. „rewolucji róż” w roku 2003 władzę przejął przybyły do tego kraju w 1995 roku z USA Michał Saakaszwili, Polski – która wespół z siedmioma innymi krajami, ręką premiera Millera podpisała deklarację lojalności wobec USA, no i Ukrainy, gdzie w listopadzie 2004 roku wybuchła „pomarańczowa rewolucja”, w wyniku której władzę przejął duet Wiktora Juszczenki i Julii Tymoszenko, opierający się głównie na banderowcach, będących liczącą się siłą polityczną w Zachodniej Ukrainie, a przede wszystkim - w ukraińskiej diasporze – również na terenie Polski. Jak się później okazało, na „pomarańczową rewolucję” 20 milionów dolarów wyłożył słynny „filantrop”, czyli żydowski finansista Jerzy Soros.

Jaki interes miał Jerzy Soros w finansowaniu pomarańczowej rewolucji na Ukrainie? Taki sam, jak w popieraniu „rewolucji róż” w Gruzji rok wcześniej.
Żeby to lepiej zrozumieć, trzeba cofnąć się w czasie do roku 2000, kiedy po rezygnacji Borysa Jelcyna urząd prezydenta objął były szef FSB Włodzimierz Putin. Był on początkowo popierany przez kręcących skołowanym Jelcynem tzw. „oligarchów”, czyli żydowskich grandziarzy, spokojnie rozkradających Rosję. Skąd jednak np. skromny doktor nauk matematycznych Borys Abramowicz Bieriezowski miał forsę na kupowanie tłustych połci rosyjskiego majątku państwowego w ramach wprawdzie złodziejskich, niemniej jednak – przecież nie darmowych „prywatyzacji”?

Odpowiedzi należy szukać u „filantropa”, który według wszelkiego prawdopodobieństwa, wszystkie te transakcje finansował, a surveillance nad całym interesem sprawował przy pomocy Instytutu Sorosa w Moskwie. Takie instytuty działają również w innych krajach Europy Środkowo-Wschodniej, m.in. w Polsce pod nazwą Fundacji Batorego oraz Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka, która – w odróżnieniu od Fundacji Batorego, oficjalnie zajmującej się wspieraniem „społeczeństwa obywatelskiego” (cokolwiek by to miało znaczyć), wykonuje zadania wywiadowcze dla wiedeńskiej Agencji Praw Podstawowych, zajmującej się monitorowaniem antysemityzmu, ksenofobii i „homofobii” w Unii Europejskiej, czyli takiego unijnego gestapo.

Więc chociaż zimny rosyjski czekista Putin początkowo był popierany przez wspomnianych żydowskich grandziarzy w rodzaju Borysa Abramowicza, czy Włodzimierza Gusińskiego, to osadziwszy się mocno w prezydenckim siodle, zaczął stopniowo rozbierać ich do naga, aż zwietrzywszy pismo nosem czmychnęli za granicę, skąd nawet im nie wolno jęknąć. Wreszcie zabrał się również za Instytut Sorosa, do którego napakował tylu agentów, że w końcu nie było tam ani jednego normalnego człowieka. Wtedy nieznani sprawcy „włamali się” do Instytutu, skradli twarde dyski z tamtejszych komputerów i w ten oto sposób całe „społeczeństwo otwarte” leżało przed Putinem z rozłożonymi nogami.

Nawet warszawski „Głos Cadyka” nie posiadał się z oburzenia, zaś zirytowany „filantrop” poprosił o interwencję prezydenta Busha juniora, który miał wobec niego długi wdzięczności. Prezydent Bush miał jednak oświadczyć, że dla jakichś grandziarzy nie będzie narażał stosunków z Rosją. Rozwścieczony tą niewdzięcznością „filantrop” wyłożył miliony na zmiażdżenie Busha w mediach, czemu ludzkość zawdzięcza m.in. szyderczy film Michała Moore’a „Fahrenheit 9/11”.

Bush zrozumiał, że narażając się żydowskiemu lobby przeholował i przy okazji strategii rozniecania zarzewia konfliktu między „Cesarstwem Europejskim” i „Cesarstwem Rosyjskim” zaproponował „filantropowi”, żeby europejskich dywersantów Ameryki wziął sobie w arendę. Dlatego też zaraz po szczęśliwym zakończeniu „rewolucji róż” na lotnisku w Tbilisi wylądował incognito Borys Abramowicz Bieriezowski, żeby zorientować się, w jaki sposób „filantrop” będzie mógł obetrzeć sobie Gruzją łzy po utracie rosyjskich alimentów. Podobnie było również na Ukrainie, gdzie Borys Abramowicz został niemalże oficjalnym ambasadorem „filantropa”, mniej więcej na takiej samej zasadzie, jak w epoce wielkich odkryć geograficznych Kompania Wschodnio-Indyjska utrzymywała ambasadorów przy dworze Wielkiego Mogoła w Indiach.

I jeśli zebrało mi się na te wszystkie wspominki to dlatego, że akurat 7 września pojawiła się informacja, iż Służba Bezpieki Ukrainy rozpoczęła „sprawdzanie” Międzynarodowej Fundacji Jerzego Sorosa „Odrodzenie”. Jak pamiętamy, na początku bieżącego roku wybory prezydenckie na Ukrainie wygrał uważany za zwolennika współpracy z Rosją Wiktor Janukowycz. Oczywiście wybory na Ukrainie, podobnie zresztą jak i u nas, to pełny spontan i odlot, ale niepodobna nie zauważyć, że wybory prezydenckie na Ukrainie, podobnie zresztą jak i u nas, odbyły się po deklaracji amerykańskiego prezydenta Obamy z 17 września 2009 roku, z której wynikało, że w związku z kolejną zmianą priorytetów amerykańskiej polityki, USA na razie żadnych dywersantów w Europie Środkowo-Wschodniej nie potrzebują.

W rezultacie strategiczni partnerzy już bez przeszkód urządzają Europę po swojemu, a warto pamiętać, że fundamentem ich wzajemnych stosunków jest zasada: my nie wtrącamy się do was, wy nie wtrącacie się do nas. Dlatego właśnie unijny komisarz do spraw energii Guntram Oettinger nie akceptuje umowy Polski z Gazpromem na dostawy gazu, z powodu powierzenia Gazpromowi wyłącznego nadzoru nad polskim odcinkiem gazociągu jamalskiego, podczas gdy strategiczne partnerstwo zakłada, że owszem – rosyjskie GRU będzie ten gazociąg na terenie Polski nadzorowała, ale nie sama, tylko - do spółki z niemiecką BND. W tej sytuacji wiadomość o rozpoczęciu przez ukraińską Służbę Bezpieki „sprawdzania” fundacji „Odrodzenie” potwierdza, że „pomarańczowa rewolucja” bezpowrotnie odchodzi w przeszłość.


Stanisław Michalkiewicz
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
JerzyS




Dołączył: 20 Maj 2008
Posty: 4008
Post zebrał 0.000 mBTC

PostWysłany: 23:39, 17 Wrz '10   Temat postu: Odpowiedz z cytatem

„Nie ma przypadków: są tylko ZNAKI”.

USA wyautowane z Europy i Europa szykuje sie do zjednoczenia i konkurencji z Chinami
========================================
Roman Kabaczij:

Jedną z pierwszych decyzji Wiktora Janukowycza po dojściu do władzy była zmiana na stanowisku dyrektora archiwum SBU.
Piastujący to stanowisko Serhij Kokin został pouczony przez Walerego Choroszkowskiego (kierującego SBU): „Dawka prawdy, jaką miał otrzymać naród ukraiński, została mu już zaaplikowana". Oznacza to, że archiwa SBU będą funkcjonować jak za czasów radzieckich: ich pracownicy będą zajmować się raczej utajnianiem dokumentów z czasów komunistycznych niż ich odtajnianiem. Janukowycz włożył dużo wysiłku, by zatrzeć pamięć o Wielkim Głodzie, już pierwszego dnia jego prezydentury informacje na temat Wielkiego Głodu zniknęły z oficjalnej strony prezydenta Ukrainy.
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
JerzyS




Dołączył: 20 Maj 2008
Posty: 4008
Post zebrał 0.000 mBTC

PostWysłany: 22:06, 27 Wrz '10   Temat postu: Re: Niewidzialna wojna - Rothszyldowie kontra Rosja. Odpowiedz z cytatem

Rosja może przystępować do NATO
Aktualizacja: 2010-09-24 3:55 pm

Szef MSZ FR Siergiej Ławrow uczestniczył 22 września w Nowym Jorku w posiedzeniu Rady NATO-Rosja na szczeblu szefów dyplomacji. Omawiano plany przeprowadzenia szczytu NATO-Rosja przy okazji zaplanowanego na listopad szczytu Sojuszu w Lizbonie. (Prezydent FR Dmitrij Miedwiediew otrzymał już zaproszenie do Lizbony, jednak nie wiadomo, czy zostało ono przyjęte). Sekretarz stanu USA Hillary Clinton oświadczyła na posiedzeniu, że NATO i Rosja powinny zacieśnić współpracę w dziedzinie obrony przeciwrakietowej i zbadać sposoby połączenia systemów wczesnego ostrzegania. (W przeddzień nowojorskiego spotkania ambasador USA przy NATO Ivo Daalder powiedział, że Sojusz liczy na nowe otwarcie w stosunkach z Moskwą. Oświadczył też, że Rosja jako państwo europejskie może pretendować do członkostwa w NATO).

Tego samego dnia prezydent Rosji Dmitrij Miedwiediew podpisał dekret w sprawie realizacji rezolucji Rady Bezpieczeństwa ONZ z 9 czerwca br. zakazujący dostarczania Iranowi czołgów, samolotów i śmigłowców bojowych, pojazdów opancerzonych, okrętów oraz systemów artyleryjskich dużego kalibru i rakiet, w tym systemów S-300. Zadowolenie z decyzji Kremla wyraziły USA. Oba wydarzenia pozostają więc w ścisłym związku.

O tym, że Rosja nie przekaże Irańczykom S-300 zakontraktowanych w 2007 r., poinformował wcześniej szef rosyjskiego Sztabu Generalnego gen. Nikołaj Makarow. Zapytany przez dziennikarzy, czy oznacza to zerwanie kontraktu z Iranem, powiedział, że będzie to zależało od dalszego zachowania tego kraju. Tymczasem wiceminister spraw zagranicznych FR Siergiej Riabkow zwrócił uwagę, że Moskwa nie przerywa całkowicie współpracy wojskowo-technicznej z Iranem, bo prezydencki dekret dotyczy tylko siedmiu kategorii uzbrojenia.

2010.09.22, TV Rossija 24, PAP, www.rian.ru, www.kommersant.ru, www.gazeta.ru
Informacje podajemy za Ośrodkiem Studiów Wschodnich
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
JerzyS




Dołączył: 20 Maj 2008
Posty: 4008
Post zebrał 0.000 mBTC

PostWysłany: 11:13, 28 Wrz '10   Temat postu: Re: Niewidzialna wojna - Rothszyldowie kontra Rosja. Odpowiedz z cytatem

Zabójcza doktryna Karaganowa
Aktualizacja: 2010-09-27 10:05 pm

Czy Lech Kaczyński zginął, gdyż przeszkadzał Putinowi w utworzeniu przez Rosję Związku Europy?

“Platforma i jej zaplecze doskonale zdają sobie sprawę, że Polska, która uczci pamięć Lecha Kaczyńskiego nie będzie tą Polską, której oni chcą (…). Tak jak Piłsudski nie mógł być symbolem PRL, tak samo Lech Kaczyński– przy całej nieporównywalności postaci – nie może być symbolem kondominium rosyjsko-niemieckiego w Polsce”. Ten komentarz Jarosława Kaczyńskiego do rzeczywistości po 10 kwietnia 2010 roku wywołał polityczną burzę. Politycy PO wpadli w szał. Szef PiS miał „przekroczyć nie przekraczalne granice”, a szef dyplomacji Radosław Sikorski najchętniej odesłałby go do „psychuszki”: „prezes Kaczyński już urwał się z orbity okołoziemskiej i jest wciągany w jakąś emocjonalną czarną dziurę, porusza się w przestrzeni kosmicznej” – twierdził.

Gruzja na peryferiach

Jarosław Kaczyński jednak wcale nie „orbituje”, jak chce minister Sikorski, ale dokonuje logicznego rozbioru z jednej strony strategii Kremla , z drugiej – sprowadzającej nas do roli pionka polityki tandemu Tusk – Komorowski wobec Rosji i Niemiec. I przestrzega przed konsekwencjami. Po 10 kwietnia, a następnie 4 lipca, obudziliśmy się w innej rzeczywistości, w Polsce niepodzielnie rządzonej przez formację, która obróciła w perzynę prowadzoną przez Lecha Kaczyńskiego i rząd PiS politykę uczynienia z Polski regionalnego lidera przeciwstawiającego się dominacji Rosji w Europie Środkowo-Wschodniej. Lech Kaczyński zawiązując sojusz prezydentów tego regionu miał odwagę bronić aspiracji niepodległościowych Gruzji. Występując przeciw neoimperializmowi Kremla być może wydał na siebie wyrok śmierci. Najbardziej prozachodnia i mająca największe szanse znaleźć się w przyszłości w NATO Gruzja jest potrzebna Rosji – jako państwo kontrolowane przez nią politycznie m.in. poprzez ustanowienie posłusznego Moskwie rządu – nie ze względu na Abchazję czy Osetię, ale z uwagi na gazociągi i ropociągi, które biegną przez jej terytorium z basenu Morza Kaspijskiego do basenu Morza Czarnego. Innymi słowy jest to jedno z najważniejszych skrzyżowań dróg przepływu surowców energetycznych na świecie. Odzyskanie przez Rosję kontroli nad Gruzją stanowiłoby jeden z najważniejszych etapów odradzania się kremlowskiego imperializmu. Kaczyński doskonale o tym wiedział. A Putin obrony niepodległości Gruzji mu nie zapomniał.

Zgodnie z zasygnalizowanym przez prezesa PiS zagrożeniem zdegradowania nas do roli kondominium od razu po wygranych wyborach przez Bronisława Komorowskiego Polska rewiduje stosunki ze swoim byłym sojusznikiem strategicznym. Dziennik “Izwiestia” z zadowoleniem odnotowuje odpowiedź prezydenta Polski na pytanie, czy Gruzini mogą liczyć na niego tak samo, jak mogli na Lecha Kaczyńskiego. W wywiadzie dla „Rzeczpospolitej” Bronisław Komorowski” zadeklarował, że “aż tak na pewno nie”, gdyż “nie pojedzie na granicę tylko dlatego, że wymyślił to sobie prezydent Gruzji”. “Tym samym Komorowski faktycznie zamknął całą epokę w polityce zagranicznej Warszawy, kiedy to Tbilisi było uważane za niemal głównego sojusznika strategicznego” – wskazują z satysfakcją “Izwiestia”.

Równie charakterystyczna jest sprawa zatrzymania na wniosek Rosji premiera czeczeńskiego rządu na uchodźstwie Ahmada Zakajewa, zmierzającego do Pułtuska na Światowy Kongres Narodu Czeczeńskiego. Minister spraw zagranicznych Radosław Sikorski tłumaczy przy tej okazji, że Polska może uznawać tylko oficjalne byty państwowe. Z obozu władzy wychodzi również sygnał, że poparcie wolnościowych aspiracji czeczeńskich byłoby wymierzone w integralność terytorialną Federacji Rosyjskiej. Nic dziwnego więc, że Zakajew 23 września w wywiadzie dla radia Swoboda oświadcza, że polska prokuratura wszczęła postępowanie w sprawie jego ekstradycji „żeby zadowolić Rosję”. „Jestem ofiarą gry politycznej Polski i Rosji” – mówi.

Genialny plan Karaganowa

Bronisław Komorowski powiedział w kwietniu 2009 roku o Lechu Kaczyńskim: „prezydent gdzieś poleci i wszystko się zmieni”.

Poleciał na obchody katyńskie i zmieniło się. 10 kwietnia 2010 roku dla Rosji zapaliło się zielone światło – może już bez przeszkód realizować politykę imperialną kosztem państw Europy Środkowo-Wschodniej.

Siergiej Karaganow, bodaj najpoważniejszy analityk rosyjskiej polityki zagranicznej ostatnich dwudziestu lat, doradca Putina w sprawach międzynarodowych, ujawnił w sierpniu br. plan budowania przez Kreml nowego układu geopolitycznego – Związku Europy. Miałby to być strategiczny i gospodarczy sojusz Rosji z Europą, stanowiący przeciwwagę m.in. dla ekspansji chińskiej, „stworzony mocą jednego dużego traktatu oraz czterech umów regulujących główne sfery współpracy”. Chodzi o traktat energetyczny, wspólny obszar strategiczny w polityce zagranicznej, wspólną przestrzeń gospodarczą i technologiczną oraz m.in. wspólny rynek pracy. Fundament pod powstanie Związku Europy został na Zachodzie położony już dużo wcześniej. To nie tylko konsolidacja władzy w Unii Europejskiej na zasadach megapaństwa z własnym rządem, polityką zagraniczną, armią i prawem nadrzędnym (traktat lizboński), ale również „partnerstwo dla modernizacji” ogłoszone w listopadzie ubiegłego roku na szczycie Rosja- UE oraz szczyt w Rostowie nad Donem 1 czerwca br., na którym ustalono że Unia przestanie krytykować Rosję, np. za łamanie praw człowieka, oraz odrzuci aspiracje takich państw jak Ukraina do wejścia w zachodnią strefę wpływów. Ustalenia te, jak również oddanie przez administrację Baracka Obamy terenów postsowieckich pod ponowną ekonomiczną i polityczną kontrolę Rosji, która jako członek megapaństwa przestanie być nieobliczalna i stanie się przewidywalnym partnerem do robienia interesów, torują drogę do megasojuszu.

Przeszkoda do zlikwidowania

Na drodze do realizacji idei Związku Europejskiego nie może być żadnej przeszkody. Tymczasem pojawił się przeciwnik niszczenia podmiotowości państw narodowych. Lech Kaczyński stał się regionalnym liderem frontu obrony przed dominacją rosyjską. Politykiem twardo broniącym podmiotowości polskiej, czego dowiódł blokując w 2006 roku przyjęcie unijnego mandatu na negocjacje nowego porozumienia UE- Rosja. Choć bezpośrednią przyczyną było trwające od roku rosyjskie embargo polityczne na dostawę niektórych polskich produktów mięsnych i rolnych do tego kraju, to jednak równie ważnym postulatem były kwestie energetyczne. Polska domagała się, by podczas negocjacji nowego porozumienia wymóc na Moskwie ratyfikację Europejskiej Karty Energetycznej oraz podpisanie protokołu tranzytowego, co dałoby europejskim inwestorom dostęp do rosyjskich rynków, infrastruktury i surowców na zasadach przejrzystości, niedyskryminacji i wzajemności. Jak podkreślała podczas brukselskiego szczytu minister spraw zagranicznych Anna Fotyga „Rosja wykorzystuje energię jako narzędzie nacisku politycznego. Wykorzystuje również takie narzędzie jak zakaz wwozu towarów wobec takich krajów jak Polska i Gruzja. Proszę się więc nie dziwić, że i my wykorzystujemy narzędzia jakimi dysponujemy. Przyjęcie mandatu jest uwarunkowane jednomyślnością i tym narzędziem bronimy naszych interesów”.

Tworzenie strefy buforowej wokół Rosji, dążenie do dywersyfikacji dostaw energii oraz do uruchomienia złóż gazu łupkowego. Stworzenie z Polski silnego członka Unii Europejskiej, który nie będzie czekał w przedpokoju u Putina. Architektom Związku Europy nie mogło być po drodze z Warszawą rządzoną przez braci Kaczyńskich. Przeszkody należało się więc pozbyć.

Pionki w grze

Kondominium to terytorium podlegające władzy dwu albo kilku państw. Czy Jarosław Kaczyński mówiąc o kondominium rosyjsko- niemieckim w Polsce, zasadnie nie przestrzegł, że jeśli polityka zagraniczna nadal będzie prowadzona tak jak po zwycięstwie PO, to wpływy Rosji i Niemiec będą coraz większe? Jak wiemy z historii sojusze Berlina i Moskwy kończyły się dla Polski tragicznie. Histeryczna reakcja PO, PSL i SLD, które jednogłośnie ponad podziałami potępiły byłego premiera, daje do myślenia. Uderz w stół, a nożyce się odezwą?

Diagnoza prezesa PiS jest celna. Zarówno prezydent, jak i premier, zamiast optować za silną Polską, są marionetkami w realizacji geopolityki rosyjskiej i niemieckiej. Prezydent Bronisław Komorowski podczas wizyty w Rydze powiedział, iż „w interesie całej UE leży współpraca z Moskwą”. Widać nauczył się Karaganowa na pamięć. W nowej doktrynie zagranicznej Polski priorytetami nie są już kordon sanitarny wokół Rosji, Ukraina, Litwa, Łotwa, Estonia, czy Gruzja. To są państwa peryferyjne, liczą się Putin i Kreml, Merkel i Berlin. Nie jest ważna suwerenność energetyczna, akceptowane jest uzależnienie się od Gazpromu do 2037 roku na warunkach skrajnie niekorzystnych dla naszego kraju. Ekipa Tuska nie protestuje przeciwko szkodliwemu dla naszych interesów Gazociągowi Północnemu. Położenie jego rur na wysokości Świnoujścia może dodatkowo bardzo utrudnić ruch statków z gazem skroplonym do budowanego tam Gazoportu, który stwarzałby szansę na choć częściową dywersyfikację dostaw tego surowca. Zresztą inwestycja ta może znacząco się opóźnić, bowiem Niemcy na forum UE blokują dotacje do budowy Gazoportu (80 milionów euro) domagając się dodatkowych ekspertyz ekologicznych. Ich wykonanie może potrwać nawet kilka lat, tymczasem już w latach 2012-2013 Berlin może nam zaoferować rosyjski gaz z Gazociągu Północnego.

Z drugiej strony Rosja zablokowała możliwości rozwoju rafinerii Możejki. Gdy Orlen kupił ją od Litwinów za 3,5 miliarda dolarów Rosjanie przestali dostarczać ropę naftową do tej rafinerii. Ponoć miała miejsce awaria, tyle że dziwnym trafem nie można je usunąć od paru lat, a polski rząd nabrał wody w usta. Dostarczanie ropy statkami, a następnie koleją kosztuje tyle, że Możejki pracują już drugi rok ze stratami. W tej sytuacji, jak poinformowały 21 września rosyjskie „Wiedomosti”, PKN Orlen zabiega w Rosji o nabywców rafinerii. To oczywiście spowoduje ponowne uzależnienie się energetyczne Litwy od Rosji.

Krok po kroku w przepaść stacza się więc polityka bezpieczeństwa wypracowana przez Lecha Kaczyńskiego. Idzie nowe pod hasłem „pojednania”. Rosyjski minister spraw zagranicznych Siergiej Ławrow na zaproszenie polskiego MSZ – po raz pierwszy w historii stosunków polsko- rosyjskich spotyka się na zamkniętej naradzie z polskimi ambasadorami, na której wykłada zasady rosyjskiej polityki zagranicznej. Po spotkaniu Ławrow i Sikorski deklarują chęć dążenia do „ostatecznej normalizacji” stosunków polsko – rosyjskich. Czy wykład Ławrowa miał na celu pouczenie przedstawicieli polskiej dyplomacji czyją rację stanu mają reprezentować?

Być może tak, skoro obecnej ekipie nie przeszkadzają wspólne ćwiczenia wojskowe z armią państwa wrogiego NATO, jak również wspólne szkolenie wojsk i dowództw. Rozmawiali o tym 25 sierpnia szefowie sztabów generalnych Polski i Rosji- generał Mieczysław Cieniuch i generał Nikołaj Makarow.

Zakładnicy Moskwy

„Komorowski nie jest oczywiście politykiem o nastawieniu prorosyjskim, ale jest to polityk – realista. Jest to polityk, dla którego tak samo jak dla premiera Donalda Tuska kształtowanie stosunków z Rosją jest ważnym czynnikiem strategicznym. W danej sytuacji zwycięstwo Komorowskiego dla Rosji jest korzystniejsze” – stwierdził niedawno rosyjski politolog Aleksiej Makarkin z Centrum Technologii Politycznych w Moskwie.

Istotnie, projektanci Związku Europy z Karaganowem na czele nie muszą się obawiać o lojalność Tuska i Komorowskiego. Zarówno premier jak i prezydent, jako polityczni beneficjenci i udziałowcy tzw. katastrofy smoleńskiej i przeprowadzonego w jej następstwie zamachu stanu stali się zakładnikami Moskwy.

W tym kontekście zrozumiałe są słowa Jarosława Kaczyńskiego o niemiecko- rosyjskim kondominium, jak również to, że za priorytet uznał on wyjaśnienie przyczyn tragedii 10 kwietnia. Doskonale zdaje sobie bowiem sprawę, że tylko rzetelne, prowadzone bez nadzoru rosyjskiego, śledztwo smoleńskie może pokrzyżować rosyjsko-niemieckie plany względem Polski – poprzez wywrócenie w Warszawie sceny politycznej i odsunięcie ekipy co najmniej politycznie odpowiedzialnej za katastrofę-.

„Istnieją powiązania interesów tak przemożne, że nikt nie ma ochoty ich tknąć” – stwierdził swego czasu Alexandre de Merenches, znający na wylot realia Związku Sowieckiego, były długoletni szef SDECE, francuskiego wywiadu i kontrwywiadu. Dla Rosji najważniejszym interesem jest realizacja „doktryny Karaganowa”. Na przeszkodzie tworzenia Związku Europy i skutecznego zwalczania wszelkich prób dywersyfikacji dostaw ropy i gazu mógł stanąć skutecznie sojusz państw środkowoeuropejskich pod przywództwem Lecha Kaczyńskiego. Problem rozwiązał się 10 kwietnia pod Smoleńskiem.

Ofensywa Kremla

W ciągu ostatniego półrocza Rosja zrealizowała najważniejsze projekty strategiczne całego dziesięciolecia rządów Putina:

2 marca w Chorwacji podpisana zostaje umowa finalizująca przygotowania do budowy gazociągu południowego tzw. Southstream, z udziałem Bułgarii, Austrii, Grecji, Włoch, Słowenii, Serbii, Węgier. Inwestycja daje Rosji strategiczną kontrolę nad tym regionem.

8 kwietnia podczas szczytu w Pradze prezydent USA Barack Obama uznaje status Rosji jako militarnego supermocarstwa. Jednocześnie potwierdza rezygnację z projektu tarczy antyrakietowej w Polsce i w Czechach. Były blok wschodni zostaje oddany w strefę wpływów Kremla.

9 kwietnia następuje uroczyste otwarcie budowy rosyjsko-niemieckiego Gazociągu Północnego. Rosja uzależnia Unię Europejską od swojego gazu, udziałowcami tej polityki czyni największe firmy państw-liderów przyszłego Związku Europy: Niemiec, Włoch i Francji.

10 kwietnia w katastrofie pod Smoleńskiem ginie Prezydent RP Lech Kaczyński, aktywny przeciwnik neoimperialnej polityki Kremla oraz jego współpracownicy odpowiadający za bezpieczeństwo narodowe. Rząd Donalda Tuska oddaje na wyłączność śledztwo Rosji, sprowadzając Polskę do roli petenta Moskwy.

21 kwietnia w Charkowie zostaje podpisana umowa rosyjsko-ukraińska przedłużająca do 2042 roku dzierżawę przez Rosję portu wojennego w Sewastopolu. Tym samym Kijów, mimo protestów opozycji, uznaje strategiczną dominację rosyjską. Prozachodnia pomarańczowa rewolucja przechodzi do historii.

Julia M. Jaskólska

Piotr Jakucki
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
JerzyS




Dołączył: 20 Maj 2008
Posty: 4008
Post zebrał 0.000 mBTC

PostWysłany: 14:52, 14 Paź '10   Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Poniżej ofiary tej wojny
Aby zrobić duże pieniądze należy zbankrutować lub się spalić

" Ministerstwo prywatyzacji powierzyło londyńskiej firmie konsultingowej Rotschild & Sons zadanie opracowania planu prywatyzacji firmy Orbis.

[i]Według "Gazety Wyborczej" z grudnia 1991 r., Rotschild & Sons pobrał jeden milion dolarów za te czynności.
Oto jest właśnie prywatyzacja! Chyba to tłumaczy, co chce powiedzieć Ernst & Young, oceniając w październiku 1992 r., że Polska jest najlepszym krajem dla inwestycji! Nigdy Polska nie była tak rabowana od odzyskania niepodległości w roku 1918."


Nu, i mamy Orbis sprywatyzowany
Biuro podróży Orbis złożyło wniosek o ogłoszenie upadłości - podał zarząd spółki. W Urzędzie Marszałka Województwa Mazowieckiego trwa obecnie spotkanie w tej sprawie. Pierwszych 80 klientów biura już dziś wróci do kraju z Turcji.

Strona internetowa biura nie działa. Jest na niej jedynie komunikat zarządu, w którym "z przykrością poinformowano", że wniosek o ogłoszenie upadłości spółki został już złożony w sądzie. Orbis wyjaśnia, że wszystkie bilety zarezerwowane i wystawione do 28 września powinny być honorowane przez przewoźników, natomiast rezerwacje hotelowe mogą nie zostać uznane. Informuje, że zawiesza wszystkie imprezy turystyczne zaplanowane od 29 września.

Już dziś pierwsza grupa turystów wróci z zagranicy

Co upadłość Orbis Travel oznacza dla turystów? - Dla klientów oznacza to tyle, że ci którzy są zagranicą muszą wcześniej wrócić do kraju, a ci, którzy tylko wpłacili pieniądze już na te imprezy nie pojadą - tłumaczył w rozmowie z TOK FM prezes Polskiej Izby Turystyki Jan Korsak - Oni będą musieli dochodzić swoich roszczeń od gwaranta, czyli firmy ubezpieczeniowej, która udzieliła im gwarancji. Z tych gwarancji będą zwracane pieniądze, które klienci przedpłacili - dodaje.

Poza granicami kraju jest obecnie 1064 klientów Orbisu, głównie w Grecji, Turcji i Hiszpanii. Spółka zapewnia, że klienci są bezpieczni, bo Orbis ma gwarancję ubezpieczeniową na kwotę ponad 6 mln zł. Obecnie trwa spotkanie w Urzędzie Marszałka Województwa Mazowieckiego, na którym ustalany jest plan powrotu turystów do Polski. Pierwsza grupa 80 turystów, którzy wyjechali do Turcji, już dziś wróci do kraju.

Część turystów Orbis Travel jest zaskoczona bankructwem. TOK FM rozmawiał z jednym z klientów, który dziś o godzinie 14 miał się stawić na lotnisku i lecieć na wakacje. O upadku firmy dowiedział się słuchając radia.



Falę bankructw spowodował islandzki wulkan

To kolejna spółka z branży turystycznej, która bankrutuje w tym sezonie. Kilka tygodni temu upadło biuro Selectours .

Czym spowodowane sa kolejne bankructwa biur podróży? - Przede wszystkim oszczędnościami na rynku. Ten rok jest trudny dla firm z uwagi na działanie wulkanu na Islandii. Pył wulkaniczny spowodował, że wiele biur musiało ciąć koszty wymuszone przez turystów zagranicą. Tym, którzy zrezygnowali trzeba było zwracać stuprocentowe kwoty. Ten falstart odbił się na kondycji wszystkich firm turystycznych - tłumaczył Korsak.

- Druga strona, niezwykle ważna, to jest to, że była większa podaż niż popyt. Dziś niestety mamy sytuację taką, że turystyka jest potrzebą wyższego rzędu. Firmy, które przygotowały wyższą ofertę niż był popyt pozostały z niesprzedaną ofertą i nietrafioną biznesową działalnością - ocenił prezes Polskiej Izby Turystyki.
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
JerzyS




Dołączył: 20 Maj 2008
Posty: 4008
Post zebrał 0.000 mBTC

PostWysłany: 22:34, 04 Lis '10   Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Trzy tysiące rosyjskich agentów na Litwie?
Robert Mickiewicz 02-03-2010, ostatnia aktualizacja 02-03-2010 10:26

Celem Moskwy jest przejęcie całkowitej kontroli nad państwami między Bałtykiem a Morzem Czarnym – uważa wieloletni szef litewskich służb specjalnych Mečys Laurinkus
źródło: AFP


Tekst Laurinkusa ukazał się wczoraj na łamach wpływowego litewskiego dziennika „Lietuvos Rytas”. Jego zdaniem w ostatnim dziesięcioleciu Rosja zaczęła tworzyć nową strategię regionalną, której najważniejszymi elementami są kontrola nad energetyką, obrotem gazem i ropą naftową. „W Europie Środkowej ze względu na brak środków Rosja zamierza zadowolić się przejęciem poszczególnych segmentów infrastruktury energetycznej, dążąc jednak do strategicznej dominacji” – pisze były szef służb specjalnych i eksambasador Litwy w Gruzji.

Zdaniem Laurinkusa na Litwie cele te realizuje około 3 tysięcy rosyjskich agentów. Większość działa w branży energetycznej i transportowej. W ostatnim czasie intensywnie przejmowane są również strefa drobnego i średniego biznesu oraz środki masowego przekazu.

Zgodnie z rosyjską strategią agentura stara się również wpłynąć na przekonania Litwinów. „W Rosji nadal istnieje koncepcja tak zwanych dwóch Litw.

Pierwsza z nich to antyrosyjska Litwa landsbergisowska.
Ta druga jest racjonalna i trzeźwa, ale obawia się tej pierwszej. Moskwa zbroi się więc w cierpliwość. Zgodnie z tą koncepcją Litwini są bliżsi Słowianom aniżeli zdemoralizowani przez niemieckie zakony krzyżowe Łotysze” – pisze Laurinkus i dodaje, że rosyjska działalność na płaszczyźnie ideologii jest tak różnorodna, że wymaga odrębnego studium.

– Artykuł Laurinkusa stanowi poważne ostrzeżenie dla społeczeństwa litewskiego – uważa czołowy politolog Vytautas Radžvilas.

– Laurinkus przez wiele lat stał na czele służb specjalnych i ma dużą wiedzę o sytuacji w państwie i regionie. To, przed czym przestrzega, jest już konsekwentnie, subtelnie i skutecznie realizowane przez Rosję – powiedział Radžvilas „Rz”. Jego zdaniem po zamknięciu elektrowni atomowej w Ignalinie Moskwa zdołała już przejąć kontrolę nad litewską energetyką.

– Rosja ma tak duże wpływy, że litewscy politycy nie są w stanie zrealizować żadnego programu, który pomógłby naszemu krajowi uwolnić się od tej zależności – twierdzi politolog. – Dotyczy to zarówno kultury masowej, jak i wysokiej. Wystarczy spojrzeć na oferty wszystkich bez wyjątku litewskich sieci kablowych. Każda emituje dziesiątki rosyjskich programów. Również litewskie teatry, w tym na przykład Narodowy Teatr Opery i Baletu, są zorientowane na współpracę z Rosją. Nie twierdzę, że musimy gardzić kulturą rosyjską, ale powinna istnieć jakaś elementarna równowaga – mówi Radžvilas.

Według niego na Litwie nie istnieją siły polityczne potrafiące przeciwstawić się rosyjskiej ekspansji, dlatego czeka ją los kolonii lub kondominium Rosji oraz UE: – Jeśli weźmiemy pod uwagę postępujące zbliżenie dużych państw UE, w pierwszej kolejności Niemiec i Francji, z Rosją, Litwę czeka los kondominium. Formalnie będziemy członkami UE i NATO, jednak w rzeczywistości znajdziemy się pod całkowitą kontrolą Rosji. To, co dzieje się z Litwą, przypomina mi schyłek Rzeczypospolitej Obojga Narodów pod koniec XVIII wieku, gdy elity nie miały dość sił na przeprowadzenie reform – mówi Radžvilas.

Rzeczpospolita


Ciekawe dlaczego Litwini walcząc z Rosją szykanują Polaków?

Równie ciekawe dlaczego "nasze władze" nic w tym kierunku nie robia , aby 3 miliony nie szykanowały 40
Słyszałem głosy:

"Myślę , że i prezydent Magister i prezydent Doktor praw działali na pod zlecenie jako litewscy agenci wpływu"
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
JerzyS




Dołączył: 20 Maj 2008
Posty: 4008
Post zebrał 0.000 mBTC

PostWysłany: 15:31, 15 Lis '10   Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Uruchomiono spisek zniszczenia Stanów Zjednoczonych

Opublikowano: 15.11.2010 | Kategorie: Polityka

„Wybory 2010 miały jeden cel, wojnę z Iranem, nawet jeśli ceną jest konflikt światowy i prawdziwym przegranym, bez względu na to co stanie się na polu bitwy, będą Stany Zjednoczone.”

ZAUWAŻ GO I POWSTRZYMAJ, NAWET JEŚLI POŚWIĘCISZ WSZYSTKO

Uruchomiono plany ataku „fałszywej flagi” na Amerykę. Winien będzie Iran, każdy to wie, a Iran będzie całkowicie niewinny. To jest ostatnia rzecz, której chciałby Iran. Najbardziej prawdopodobny scenariusz to atak nuklearny. Zaginęły dwie bomby, bomby zbudowane przez Izrael w Południowej Afryce i zagubiono je dawno temu. Były to podobno bomby Saddama. Teraz mówi się nam, że ma je Iran. Ale ma je Izrael i jest strach, że mogą już być na terenie Stanów Zjednoczonych.

Zabawa Izraela tą bronią to jeden z najgorzej utrzymywanych sekretów na świecie, spowodował już wiele ofiar śmiertelnych. To nie wymaga niczego więcej niż detonacji jednej z tych przejętych przez Izrael bomb nuklearnych wielkości tej z Hiroszimy, by wepchnąć Amerykę w wojnę Izraela z Iranem, tak jak polowanie na te głowice, o których Izrael poinformował prezydenta Busha, że były w Iraku, co doprowadziło „decydenta” do popełnienia jednego z wielu błędów w jego karierze. Nasz następny 11 września będzie nuklearny.

Jego celem będzie wepchnięcie Ameryki w 20-letnią wojnę, która zniszczy Iran i Pakistan, podniesie cenę baryłki ropy do 300 USD i zniszczy dolar i euro. Iran to nie jest Irak z 2003 roku, bezzębny i głodny. Będzie to ostatnia przygoda militarna Ameryki, i koniec jej pozycji na świecie, jaką zajmowała do tej pory. Znamy szczegóły proponowanej kampanii militarnej, a wspierający ją wojskowi i polityczni liderzy to najgorsze jakich można sobie wyobrazić niedołęgi i zdrajcy.

Inwazja Iranu to dla Ameryki niemożliwe zadanie. Nie ma innego powodu, by angażować się w taką głupotę, w coś, co w ostatnich latach, zdaje się interesować coraz mniej Amerykanów. Włącz telewizor, a kiedy „błazen” powie „wymażmy ich”, to ich wymazujemy.

Inwazja Iranu to dla Ameryki niemożliwość. Łatwiej było polecieć na księżyc. Nieważne jak jest bezsensowna, jak niemożliwa, decyzję podjęto, bardziej w Tel Awiwie niż w Waszyngtonie, na pewno, ale jest to decyzja, którą się wykona.

Są tylko dwa scenariusze mogące spełnić zaplanowany dla nas przez Izrael i jego nowy lśniący kongres koszmar. Pierwszy to wyprzedzający atak nuklearny na Iran, a drugi to wojna na pełną skalę z udziałem 500 000 wcielonych do armii Amerykanów

FIASKO „OCHOTNICZEJ ARMII”… WEDŁUG IZRAELA

Zmuszenie Ameryki do przywrócenia poboru i rozpoczęcia nowej wojny, takiej której Ameryka nigdy nie wygra, jak w przypadku Iraku i Afganistanu, nie zapominajmy o Wietnamie, to coś absolutnie konieczne by zawiesić się na szyi pewnego demokraty, zwłaszcza tego o afrykańskim pochodzeniu. Każdy kto nie myśli, że prawdziwym sercem amerykańskiej polityki zawsze był rasizm, jest kłamcą. Wartości rodzinne oznaczają wartości „białej” rodziny. Afroamerykanie znają wstyd z doznanej ulgi, jaką poczuli kiedy okazało się, że to muzułmanie są obiektem prześladowań. Obecnie każde stanowisko polityczne Ameryki pochodzi ze zinstytucjonalizowanego rasizmu, czy to imigracja, ochrona zdrowia czy „konstytucja.”

Kiedy sprawa powrotu do „konstytucji” poruszana jest przez ludzi, którzy nie odróżniliby tego dokumentu od chorwackiego jadłospisu, rzeczywistość to zawsze rasa, strach, nienawiść i zazdrość, spoiwo trzymające społeczeństwo amerykańskie w więzieniu. Dziesiątki lat temu, a nawet niedawno podczas naszych wyborów prezydenckich, Afroamerykanów przedstawiało się jako zwierzęta, dla Żydów „Goje.” Teraz bawimy się w „zabij dżokeja na wielbłądzie.” Czy to dlatego wysłaliśmy schrystianizowaną armię do Afganistanu, by dla sportu mordowała niewinnych cywilów?

Ameryka w stanie całkowitej zapaści ekonomicznej będzie wymagała następnego „decydenta” i więcej „Patriot Acts,” nawet bardziej totalitarnych niż ten ostatni, oraz zakończenia nawet groteskowych wyborów zalewanych narkopieniędzmi i gotówką od obcych firm z siedzibą w Stanach.

Taki jest plan, i taki jest kryminalny gang w Ameryce, niektórzy w rządzie i armii, ale bardziej za kulisami, „banksterzy” i potentaci medialni, wielu mających związki z Izraelem, pilnie pracują by tak się stało. Ale bez względu na to za jak zdolnych uważają się planiści, ich machinacje można prześledzić w mediach, armia „Wolfów Blitzerów”, którzy „pracują” nad amerykańskim narodem z delikatnością naganiaczy.

DLACZEGO TAK BARDZO NAS NIENAWIDZĄ?

Dlaczego ktoś chciałby zniszczyć Amerykę, zabić miliony, a z państwa, które zawsze było gotowe walczyć o świat, zrobić wirtualne nieużytki? Jeśli myślisz, że amerykański wykastrowany rząd i wojsko, teraz oddelegowane do działania jako wirtualni najemnicy dla baronów narkotykowych, karteli ropy i dziwacznych spisków syjonistów, mają wolę czy możliwości by zatrzymać to, co już się rozpoczęło, to widać, że nie interesowałeś się tym od pewnego czasu. Podczas gdy trwał spektakl „cyrku oszustwa,” Izrael i jego marionetki organizowały zupełnie fałszywą „wojnę z terroryzmem,” wyimaginowanych wrogów, katastrofę 11 IX, Izrael zdecydował, że Ameryka wejdzie do wojny z Iranem. Nowy kongres, o którym Izrael się przechwala, że ma go pod całkowitą kontrolą, umożliwi to, i dlatego ich tam ulokowano. Zbliżająca się wojna zrobi z Ameryki sparaliżowaną, wykastrowaną, potęgę nuklearną „trzeciego świata,” jak stary Związek Sowiecki. Ten spisek nie jest przeciwko Iranowi i Pakistanowi, to tylko pretekst. Prawdziwym wrogiem jest to co pozostanie po wolnej i demokratycznej Ameryce.

Prawdziwym celem jest koniec światowego przywództwa Ameryki.

Izrael ma plany dla Rosji, Chin i Indii, szczególnie Indii, by rządzić z nimi pociągając za sznurki. Ameryka była dla niego przez jakiś czas „dojną krową,” a teraz ta krowa idzie na rzeź.

JAK TO SIĘ ZACZYNA

Scenariusz jest następujący. Media dostały rozkazy, łącznie z Wikileaks. Od tej pory, kluczowi członkowie kongresu, na zawołanie będą ględzić o zagrożeniach ze strony Iranu. Rządy na Bliskim Wschodzie są pod całkowitą kontrolą Izraela, a amerykańskie wojsko udzieli pomocy w każdy możliwy sposób. Obecnie, ze wszystkich krajów muzułmańskich na świecie, tylko Syria i Afganistan nie przyjmują rozkazów z Tel Awiwu.

Następny krok to wymiana kluczowych dowódców wojskowych, jak to miało miejsce przed 11 IX, na „przyjaznych wobec Izraela” z trzeciego szeregu, „dominatorów” i „Izrael-przede-wszystkim,” dla których religijny mit o „czasach ostatecznych” jest ważniejszy od dobra społecznego, bezpieczeństwa i suwerenności Stanów Zjednoczonych. Grupa ta od lat infiltrowała amerykańską armię i zdobyła kontrolę w każdym rodzaju wojsk oprócz Marines, zaczynając od Sił Powietrznych USA.

Militarne pionki, ze swoimi wypranymi zarobkami i darmowymi wycieczkami do Izraela i dziesiątkami propagandowych witryn, już wzięli się do roboty. Jeśli masz komputer, łatwo możesz to sprawdzić. Wejdź tylko w swoją pocztę i przekonaj się, że pełno w niej ostrzeżeń przed Iranem i terroryzmie nuklearnym. Pewien izraelski nastolatek drogo zapłacił by dostarczyć ci tę wiadomość, spędzając trudną noc w hotelu z jednym z naszych politycznych czy wojskowych „pro-syjonistów.”

Nasz nowo wybrany gang „herbacianej partii” wkrótce odwiedzi Izrael, patrz i obserwuj, w jej przyszłości figuruje ponownie „Monica Lewinsky.” To działa w ten sposób, jak działało od dawna, i dlatego upadliśmy tak nisko.

Każdy kto mówi o „liberalnych” mediach jest ich częścią. Pobieżny sprawdzian właścicieli mediów, „liberalnych” czy innych, jest łatwy. Izrael jest właścicielem mediów, wszystkich. Historyjki będą zaczynać się od bajek o Iranie, że to on kontroluje szyicki rząd Iraku. Później usłyszysz, że oni kierują rządem Karzaja w Afganistanie.

KROK PIERWSZY

Następnie rozpoczną się historyjki o tym, że Iran musi mieć związki z atakami terrorystycznymi na amerykańskie wojsko. Obserwuj. Zaczną ginąć Amerykanie i obwiniany będzie Iran. Rozpoczęła to Wikileaks ze swoimi śmiesznymi historyjkami o Irańczykach szkolących Irakijczyków w produkcji materiałów wybuchowych. Kilka lat temu napadliśmy na Irak, gdyż wierzyliśmy, że produkuje broń nuklearną, przynajmniej tak nam mówiono, a teraz mogą wyprodukować bomby rurowe bez pomocy Irańczyków? Wikileaks to wyraźna demonstracja tego jak dziecinne, jak dziwaczne będą te kłamstwa. Wikileaks dokonuje generalnej próby ataków terrorystycznych na Amerykanów, tak jakby sami robili bomby, nie mam żadnych wątpliwości.

Każda firma medialna która, wykonując specjalne rozkazy, stosuje się do „linii partyjnej” na Wikileaks i gdzie tylko, bez względu na to jak to absurdalne, szerzy te fabrykacje bez zmrużenia oka albo zażenowania, powinna być postrzegana jak organizacja terrorystyczna, a jej pracownicy jak kombatanci wroga.

To Izrael będzie mordował, tak jak 11 IX i na USS Liberty, i mówiąc szczerze, tak wiele razy ginęli Amerykanie, jak marines w Bejrucie, ataku o którym Izrael wiedział wcześniej, sam się do tego przyznał. Coraz częściej dowiadujemy się, że o wszystkim „wiedziano” wcześniej, „wiedziano” gdyż ci którzy o tym wiedzieli sami je zaplanowali.

Ustawianie sceny, wszystko na właściwym miejscu, kupowanie czy szantażowanie kongresu, otaczanie prezydenta izraelskimi doradcami, tak jak jest obecnie, uciszanie głosów rozsądku w wojsku, to wszystko dzieje się w tej chwili.

Przez całe lata określano Iran i Pakistan jako niebezpieczne, prasa ciągle ignoruje raporty, że Iran nie ma żadnego programu nuklearnego, czy nieustanne powtarzanie oburzających plotek o pakistańskiej broni nuklearnej w rękach zbliżających się sił „talibańskich.” Po otwartych negocjacjach rządu Karzaja z siłami talibańskimi i amerykańskimi, po 9 latach wojny, udało się przejąć tylko 3% kraju, buduje się sprawę wojny związanej z irańskim „wtrącaniem się” w ten konflikt, tego nie da się sprzedać.

Teraz Pakistan. Ataki dronów wywołały w Pakistanie znaczną destabilizację i rosnący terroryzm. Ich celem było zaszkodzenie amerykańskim interesom w regionie, jednocześnie próbą demontażu Pakistanu. Ciągłe raporty amerykańskich kontraktowców w Pakistanie, pracujących dla CIA i Departamentu Stanu, pomagających terrorystom, w amerykańskich mediach przechodzą bez echa. Nawet kiedy złapie się ich z bronią i materiałami wybuchowymi w Pakistanie, nie ma o nich nic w mediach.

Coraz wyraźniej dowody pokazują, że atak w Mumbaju, olbrzymi atak na Indie, za który obwiniany jest Pakistan, był zorganizowany przez jedną z tych amerykańskich grup.

PIENIĘDZY NIE MA, TO WIEMY

Ale biorąc pod uwagę kryzys finansowy zorganizowany w czasach Busha poprzez oszustwa deregulacji, połączone z niestabilną polityką podatkową i olbrzymim wzrostem wydatków rządowych, połączone z kosztem dwu wojen, amerykańskie opcje są ograniczone. Po prostu nie ma funduszy na opłacenie armii bez zaległości, czy zachowania umiarkowanych możliwości i gotowości. Ameryka jest zbyt biedna, nie tylko by walczyć w nowej wojnie, ale by kontynuować dwie toczące się obecnie, czy nawet utrzymać siły pokojowe na obecnym poziomie.

Faktycznie nasze wydatki militarne muszą być zmniejszone o 30% albo więcej, jak pokazują badania Departamentu Obrony i kongresu. Mamy wybór – albo ciąć je teraz, albo martwić się konsekwencjami później, w tym cięcia na ochronę zdrowia wojska i weteranów, oraz znaczące cięcia w emeryturach i rentach inwalidzkich weteranów.

Następna wojna, nie można zakwestionować tego, że jest planowana, wepchnie Amerykę w długi rzędu 20 mld USD lub więcej, z czego połowa będzie na wydatki wojskowe, jak zwykle połączenie wieprzowiny, wypłat i „zaginionej” broni, reszta ukradziona z gospodarki przez planowaną olbrzymią manipulację na rynku cen ropy na skutek, być może, odcięcia światowych dostaw ropy.

IRAN ZAMKNIE CIEŚNINĘ ORMUZ I ODETNIE ROPĘ DLA ŚWIATA W CIĄGU GODZINY

W marcu 2010 roku otwarto w Iranie wybudowaną przez Chińczyków fabrykę rakiet. Fabryka produkuje różnego rodzaju rakiety, głównie przeciwskrętne, o zasięgu 150 – 450 km lub ponad. Jest to zaawansowana broń, którą można użyć z utwardzonych terenów wzdłuż postrzępionego wybrzeża Iranu, ze statku powietrznego, zarówno nieruchomego jak i obrotowego, z łodzi patrolowych, prawie ze wszystkiego. Jedna z takich rakiet może zatopić fregatę, może nawet niszczyciela. Kilka z nich może unieruchomić lotniskowca. Wejście do Iranu od strony morza jest niemożliwe.

Iran kontroluje Ormuz, nie tylko przy pomocy rakiet, lecz również łodzi patrolowych, i nie tylko przy własnym wybrzeżu, lecz także z wysp w zatoce, niektóre z nich zostały przejęte 30 lat temu.

Rząd Zjednoczonych Emiratów Arabskich od czasu do czasu dyskutował nt. kanału by objechać cieśninę przez Oman do Zatoki Perskiej. Ale koszt takiego przedsięwzięcia byłby ogromny, gdyż konieczne byłoby przejście przez pasmo wzgórz, często trudne do pokonania, z systemem śluz umożliwiającym przepłynięcie największych okrętów świata, supertankowców.

Rakiety, torpedowce i prawie niemożliwa sieć wysp i bagien wzdłuż wybrzeża, uczyniłyby zdobycie Iranu niemożliwym. Zamknęłaby się cieśnina, odcięty byłby transport ropy z Iraku, Iranu, Kuwejtu i Arabii Saudyjskiej. W ciągu kilku dni upadłyby waluty, zamknięto by giełdy, tworzyłyby się kolejki za paliwem i na całym świecie byłoby racjonowanie gazu. W ciągu doby zniknęłyby zachodnie gospodarki.

DLACZEGO MUSI UPAŚĆ PAKISTAN

Po prostu nie ma dostępu drogą lądową do Iranu. Amerykańskiemu wojsku w Afganistanie ledwo możemy zapewnić dostawy wieloma drogami długości setek kilometrów, wąskimi drogami z portu Karaczi w Pakistanie. Ostatnio przekonaliśmy się jak łatwo można odciąć tę linie dostaw. Umowy z Iranem, nie mówiąc o powiązaniach religijnych między Szyitami w Iraku, mającymi większość tam i w rządzie irańskim, czynią dojście od strony Iraku niemożliwe.

Możemy również powiedzieć, że nasze dotychczasowe wojsko w Iraku i całej Zatoce Perskiej może być odcięte przez Iran bez możliwości zaopatrzenia drogą morską, nie tylko Irak, ale Katar, Bahrajn i Kuwejt. Te narody i siły USA będą natychmiast odizolowane. Jedyna droga do Iranu, ograniczona ze względu na topografię, jest przez prowincję Beludżystan, odludne miejsce w Pakistanie, które graniczy z Iranem.

BELUDŻYSTAN

Ten odizolowany region stał się sceną ataków przeciwko Iranowi, rzekomo przez „rebeliantów” Dżundalla, faktycznie inscenizowanych przez Mossad i CIA. Są tam dwa niezależne ruchy chcące uzyskać niepodległość od Pakistanu. Jednego z liderów spotkałem w Islamabadzie, kiedy leczył się z ran postrzałowych. Drugi mieszka w Izraelu, niespodzianka-niespodzianka.

Z powodu topografii Iranu, jedyna droga dojścia do Teheranu to ponad 1.500 km dolin. Do nich można się dostać wyłącznie przez Pakistan, gdzie jest tylko jeden port dla całego regionu. Jedyną drogą dostaw oprócz przez mały wybudowany przez Chińczyków port w Gwadarze, to ciężarówki do Kandaharu, setki kilometrów, potem z powrotem do Pakistanu, droga za wojskiem w liczbie 500 000 do Iranu czymś podobnym do nieudanej inwazji Napoleona na Rosję, a nawet gorzej, jeśli to możliwe.

Nie można uciec przed analogiami wojskowymi, na myśl przychodzą mi dwie: Dien Bien Phu i Stalingrad. Chociaż pakistański rząd nie ma silnego przywództwa cywilnego i w dużym stopniu zależy od amerykańskiej pomocy, to wykorzystanie terytorium Pakistanu do następnej wojny agresywnej na Bliskim Wschodzie, która przez prawie całą opinię publiczną, nie tylko przez muzułmanów, będzie postrzegana jako znak, że Izrael rządzi Stanami Zjednoczonymi i tego, że potrafi zmusić Amerykę do popełnienia każdej zbrodni, nie będzie się podobało narodowi pakistańskiemu. Jest również wysoko prawdopodobne, że nawet afgański rząd Karzaja nie wesprze takiej akcji.

Dlatego też Ameryka stanie się osaczona, nie tylko przez Pakistan, ale również przez własnych sojuszników w Afganistanie, i być może również przez nowo wyszkoloną i zaskakująco skuteczną armię iracką.

Ameryka stanie się państwem zbójeckim, nawet jeśli rzekomo odpowiemy na niszczący atak terrorystyczny. W następstwie 11 IX, Ameryka straciła wszelką wiarygodność. W chwili kiedy katastrofa wydarzy się wewnątrz Ameryki, świat od razu będzie spodziewać się najgorszego, Izrael uznał taki akt za niezbędny by wepchnąć Amerykę do wojny. Żaden racjonalny człowiek nie może myśleć inaczej.

NIEMOŻLIWA MISJA

W celu ustabilizowania sytuacji z naszymi sojusznikami, którzy prawdopodobnie staną się wrogami, konieczna będzie dekapitacja kilku rządów, na początek Afganistanu, Iraku i Pakistanu. Inne szybko się dostosują, choć niektóre wejdą pod bezpośrednią kontrolę Iranu, Kuwejtu, Arabii Saudyjskiej czy Zjednoczonych Emiratów Arabskich szczególnie. Staną się nie do obrony, chyba że przez ogromny most powietrzny, środki potrzebne gdzie indziej. Połowa wojsk koniecznych do zabezpieczenia amerykańskich linii dostaw opuściła armię po wielokrotnym rozmieszczaniu jej w Afganistanie i Iraku przez prawie dekadę. Wielu byłych żołnierzy jest chorych, niektórzy są bezdomni i setki tysięcy po prostu „mają tego dosyć.”

Zostaje nam nowa armia obywatelska, ta do której musi się zwrócić Ameryka z powodu katastrofy „11 IX – Pearl Harbor,” z upływem czasu coraz mniej ludzi wierzy pierwszym stronom gazet. Nawet w Ameryce, pomimo tego co myśli premier Netanjahu, można ogłupiać ludzi pewną ilość razy. Najbardziej uderzający przykład braku przezorności niektórych z naszych absolwentów War College można zobaczyć na terenie portu Gwadar, jedynym miejscu używanym przez Amerykanów dla dostaw dla najtrudniejszej inwazji w historii, być może z wyjątkiem Okinawy.

ZACISKANIE PASA W KRAJU

Wybory 2010 roku zapłaciły za wojnę, nie ma żadnych wątpliwości. Liczne marionetki w amerykańskim rządzie musiały zostać wymienione, gdyż była obawa, że niektóre z nich mogą się sprzeciwiać czemuś tak ohydnemu jak to co się planuje. Kłamstwa, sianie strachu i dziecinna retoryka nigdy nie osiągnęły takiego poziomu jak w tym roku. Nigdy żaden naród, od czasu Niemiec w roku 1932, nie przeszedł na „ciemną stronę” tak wyraźnie jak zrobiła to Ameryka, odrzuciła uczciwość i zdrowy rozsądek.

Kiedy przyjdzie termin płacenia rachunku, a na pewno przyjdzie, ten „mniejszy rząd,” o którym tylu myślało. że zostanie, z pewnością się spełni. Ale co się nie stanie to powrót do rządów konstytucyjnych, to zniknie na zawsze. Nie będzie się tęskniło za Habeas Corpus w kraju, gdzie ci bez gotówki nie wymigają się od służby wojskowej, tak, ta wielka amerykańska tradycja będzie o krok przed gangami prasowymi pracującymi nad utrzymaniem wojskowych obozów szkoleniowych wypełnionych po brzegi. Ameryka, całkiem prawdopodobne, ugryzła trochę za dużo, wojna światowa, i tym razem, żadni sojusznicy, nikt nie ma szans.

MNIEJ RZĄDU – MARZENIE O „SŁUSZNOŚCI” AMERYKI

- ubezpieczenia społeczne: plany na mniej rządu były zawsze, wiele razy widzieliśmy próby ich realizacji, począwszy od próby zadeklarowania zabezpieczeń społecznych nie konstytucjonalnymi w latach 1930. To zniknie pierwsze, zabezpieczenia społeczne. Zlikwidowanie ich było marzeniem GOP, albo poprzez wyjęcie go spod prawa jako „socjalizm,” albo „pożyczenie funduszu” na pokrycie kosztów wojny, albo ostatnio „prywatyzację.” Żadne z nich nie będzie potrzebne. Pieniądze po prostu znikną w ciągu doby, nie na pokrycie kosztów wojny. Będą podzielone i ukryte na szwajcarskich kontach bankowych, w tym samym miejscu dokąd poszły pieniądze „na wykup,” w tym samym miejscu dokąd poszły fundusze emerytalne [401k], w tym samym miejscu dokąd poszły aktywa naszych największych banków.

- opieka zdrowotna: następna do likwidacji. Stany będą proszone by wpłacały na fundusz same. Nie będzie sprawy nielegalnych mieszkańców korzystających z naszej opieki, nie będzie jej, nie dla nich, nie dla biednych czy emerytów, którzy wpłacali na ten fundusz całe życie. To że wpłacali nie oznacza, że rząd dotrzyma słowa, rząd ma ważniejsze lojalności niż wobec narodu. 11 IX to dowód dla każdego racjonalnego człowieka.

- podwyżka podatków: skończy się czas pożyczek, fałszywego pieniądza, „Federalnych Rezerw” i sprzedaż obligacji skarbowych [T-Bills]. Chiny i Iran są blisko. Chiny będą skończone razem z nami, Indie również, nie ma już arabskich pieniędzy. Dolar, instrument służący do zakupu ropy, nawozów, metali i wielu innych rzeczy, będzie bezwartościowy. Będziemy musieli wymyślić inną formę pieniądza monopolowego, albo przejść na system wymiany towarowej. Zniknie dolar jako waluta światowa.

- zamknięte szkoły: jedna dobra rzecz, zamknięte będą szkoły. Na skutek tego gorszy amerykański system edukacji nie będzie mógł sprawiać szkód jak kiedyś. Razem z nim, matki będą przebywać w domach i opiekować się dziećmi, „powiew przeszłości.” Minus, oczywiście, taki, że matki stracą pracę, domy nie będą ogrzewane, niektóre pozbawione prądu, większa ich liczba bez wody, w końcu wszystkie zostaną przejęte i, jeśli rząd nie zacznie rozdawać żywności jak kiedyś, zobaczymy głód. Pieniądze na kartki żywieniowe się skończą.

- emerytury wojskowe i weteranów obniżone do połowy: od dawna postrzegani jako „nieroby,” weterani i emeryci wojskowi zostaną odcięci. Emerytury wcześniej uważane za „obietnicę” staną się „prawem do.” Każde „prawo do” może być „odprawnione,” a z tymi tak się stanie.

- obniżka zarobków wojskowych: w Wietnamie żołnierzom płacono 30 USD tygodniowo. Będziemy to mieć znowu.

TAKA JEST NIEUBŁAGANA I ZATWIERDZONA PRZYSZŁOŚĆ

Obowiązkowy pobór, bezwartościowe pieniądze, przewody gazowe, stan wyjątkowy, wykrywacze metalu w supermarketach, kamery wszędzie, wszystko filmowane, rejestrowane, każdy codziennie, biometria, rozpoznawanie twarzy, od teraz te rzeczy będą częścią naszego życia. Takie są plany i instalowanie tej maszynerii, w znacznej części „zaprojektowanej” w Izraelu, jest tym, na co Amerykanie głosowali, na to i na inwazję na Iran, część wojny, w której tylko Amerykanie będą walczyć i umierać.

Iran nikogo nie obchodzi. Żaden znający się na rzeczy człowiek nie myślał, że mieli broń nuklearną czy jej chcieli. To nigdy nie dotyczyło ich. To nie oni byli celem, nigdy nie stanowili zagrożenia. Zagrożeniem, celem, zawsze były Stany Zjednoczone. To my byliśmy niebezpieczeństwem, wolny naród.

Wolnemu narodowi nie wolno ufać, nie daje się nim kierować.

Plany są uruchomione by ze wszystkim skończyć. Ilu Amerykanów nadal będzie ich częścią?

Autor: Gordon Duff
Tłumaczenie: Ola Gordon
Zdjęcie: The U.S. Army
Źródło oryginalne: Veterans Today
Źródło polskie: Stop Syjonizmowi
_________________
JerzyS
"Prawdziwa wiedza to znajomość przyczyn."
Arystoteles
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
pszek




Dołączył: 18 Kwi 2010
Posty: 2310
Post zebrał 0.000 mBTC

PostWysłany: 14:59, 16 Lis '10   Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Cytat:
Uruchomiono spisek zniszczenia Stanów Zjednoczonych

Spisek ? To dość śmiałe stwierdzenie w odniesieniu do państwa którego kamieniem węgielnym był spisek i zmowa.
Myślę że o żadnym spisku nie ma mowy.Po prostu wyczerpała się możliwość istnienia tego tworu w ramach dotychczasowych formuł.Ja nie będę wspominać że właśnie z tego a nie innego państwa,niczym z puszki pandory wychynęły na świat wszelkie ,dotychczas nieznane niegodziwości.Nie wspomnę też o tym że to państwo prowadziło i prowadzi tak agresywną politykę że dziś trudno byłoby znaleźć taki zakątek ziemi w którym nie znajdują się ślady jego diabelskich pazurów.Powiem tylko :Ameryka musi zginąć , jej śmierci to Świata zbawienie ! ( śmierć Ameryki nie Amerykanów )
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
JerzyS




Dołączył: 20 Maj 2008
Posty: 4008
Post zebrał 0.000 mBTC

PostWysłany: 19:40, 24 Lis '10   Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Irlandia wasalem bankierów, sępy krążą nad Iberią
Aktualizacja: 2010-11-23 10:26 am

Irlandzki rząd zgodził się zadłużyć na kilkadziesiąt miliardów euro w EFSF, mimo iż sam system tych pieniędzy nie posiada. (1)

Tym samym Irlandczycy zapłacą własną krwawicą, wyższymi podatkami i wiecznym wysokooprocentowanym zadłużeniem w zamian za utrzymanie przy życiu grupy Inter-Alpha lorda Rothschilda. (2) Przy okazji, Republika Irlandii przestaje być suwerennym państwem i zostaje oddana w de facto zarząd niewybieralnym bankierom z ECB i MFW, których polecenia (cięcia podstawowych świadczeń społecznych) jedynie wykonywać będzie rząd Irlandii. Już pewnie nie rząd Cowena. (3) Sytuacja w Dublinie jest dynamiczna, można spodziewać się nie tylko upadku rządu ale też poważnych rozruchów. (4)

Jak wielokrotnie przypominano na tych łamach, uniknięcie problemów związanych z chronicznie zagrożonym upadkiem system bankowym jest proste. Regulacja znana w USA jako Glass Steagall Act wymusza odseparowanie częsci inwestycyjnej (spekulacyjnej) banków, od zwykłej komercyjnej, z kontami zwykłych ludzi i udzielającej kredytów. W razie kłopotów części spekulacyjnej rządy nie muszą pompować setek miliardów w banki, gdyż normalna aktywność kredytowa i oszczędności obywateli i biznesów nie są zagrożone.

Tymczasem sępy, wciąż na skraju bankructwa, lecą na półwysep Iberyjski polować na kolejną ofiarę. (5) Hiszpania, czy Portugalia, kto następny?

E K Lange
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
JerzyS




Dołączył: 20 Maj 2008
Posty: 4008
Post zebrał 0.000 mBTC

PostWysłany: 14:11, 24 Sty '11   Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Polecam rewelacyjną książkę:


Tajemna historia Zachodu
Nicholas Hagger

ISBN: 978-83-7506-529-9
Wydawnictwo: ZYSK
Wydanie 01
Rok wydania:2010
Stron: 447

Cena okładkowa: 39,9 zł
Waga: 0.71 kg


W swojej całkowicie autorskiej wizji historii Nicolas Hagger koncentruje się na przełomowych momentach dziejów cywilizacji północnoamerykańskiej i europejskiej: rewolucjach. Pokazuje, że za każdym z tych wydarzeń w rzeczywistości stały tajne organizacje - najpierw heretyccy kabaliści i katarzy, potem masońscy różokrzyżowcy, syjoniści, templariusze i Zakon Syjonu - tworząc w ten sposób podziemną sieć przygotowującą rewolucję światową, która jest ambicją wolnomularstwa od setek lat.

Wbrew powszechnym przekonaniom dzisiejsza cywilizacja Zachodu nie jest produktem ciągłego procesu.

Przez ponad pół milenium jedna rewolucja następowała po drugiej niczym potężne fale. Książka Nicholasa Haggera jest chronologiczną opowieścią o tych rewolucjach, począwszy od renesansowej, a na bolszewickiej kończąc, pokazującą w oparciu o bogatą faktografię i niemal sensacyjnym stylem, jak utopijne wizje idealnego świata kończą się masakrami i gilotyną.

Okazuje się, iż wszystkie bez wyjątku rewolucje, i te prawicowe, i te lewicowe, zaczynają się od ezoterycznych marzeń, a kończą - horrorem.Czy dziejami Zachodu steruje jakaś niewidzialna siła? Kto stał za reformacją i rozpadem zachodniego kościoła? Jaki jest związek pomiędzy rewolucją Cromwella w Anglii a rewolucjami w Ameryce, Francji i Rosji? Czy istnieje jakaś tajemna organizacja, która stoi za wszystkimi ważnymi przewrotami w historii świata?


Jedna z najlepszych książek jakie czytałem
_________________
JerzyS
"Prawdziwa wiedza to znajomość przyczyn."
Arystoteles
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
JerzyS




Dołączył: 20 Maj 2008
Posty: 4008
Post zebrał 0.000 mBTC

PostWysłany: 23:24, 27 Lut '11   Temat postu: Odpowiedz z cytatem

JerzyS napisał:
Czy "Normalna" katastrofa lotnicza w Smoleńsku i przewrót w Korgizji to Znak, czy Przypadek

- jak mawiał ks.Bronisław Bozowski: „Nie ma przypadków: są tylko ZNAKI”.

USA wyautowane z Europy i Europa szykuje sie do zjednoczenia i konkurencji z Chinami


http://astral-projection.blog.onet.pl/SM.....22279146,n

1. Nadeszło Przedwiośnie. Marzenie o wolności rozprzestrzenia się na cały glob ziemski. Impuls do zmian wyszedł z krajów Afryki i Azji. Wszędzie ludzie zadają sobie w sumie te same, uniwersalne dla mieszkańców całej Ziemi pytania:
-dlaczego skoro mamy tyle surowców naturalnych, zdolnych i mobilnych ludzi, to cierpimi nędzę?
-dlaczego pomimo tego, że z trudem budujemy swój dobrybyt, ciągle jesteśmy ograniczani przez bzdurne "prawo", oligarchię, biurokrację, mafie (np mafię sądowo - prawną)?
-dlaczego skoro niby mamy demokrację, jest nam ciągle duszno, rządzą stale te same osoby i de facto na nic nie mamy wpływu?



Cyt. "Libijscy demonstranci świętują przejęcie kontroli nad Bengazi, drugim co do wielkości miastem Libii. Jak podaje agencja Associated Press ludzie na ulicach skandują "Niech żyje Libia". Tymczasem jak poinformowało maltańskie MSZ dwa libijskie myśliwce wylądowały z nieznanych przyczyn na Malcie.
W niedzielę, po krwawych walkach, w których zginęło co najmniej 60 ludzi, demonstranci w Bengazi opanowali tamtejszą centralę sił bezpieczeństwa - informuje agencja AP, powołując się na lekarza z głównego szpitala w tym mieście.
Świadkowie mówią, że policja znikła z ulic. Młodzi ochotnicy kierują ruchem ulicznym, ochraniają domy mieszkalne i gmachy publiczne. Różne źródła informują, że niektóre jednostki wojskowe przechodzą na stronę demonstrantów.
Jak poinformowały maltańskie lokalne media, dwa libijskie myśliwce Mirage wylądowały na Malcie. Maltańskie MSZ, które potwierdziło tę informację próbuje ustalić przyczynę lądowania maszyn na Malcie". Źródło

cyt. "Libijskie lotnictwo bombarduje liczne cele w stolicy - podaje telewizja Al-Jazeera powołując się na świadków. W centrum Trypolisu mają trwać intensywne starcia protestujących z siłami bezpieczeństwa. (...) Protesty wybuchają w kolejnych miastach, islamscy duchowni otwarcie nawołują do rebelii, a kolejne placówki dyplomatyczne wypowiadają posłuszeństwo reżimowi. (...)
Informację o ataku lotnictwa miał podać przez telefon świadek, który z przedmieścia obserwował naloty na cele w centrum Trypolisu. W jego domniemaniu obiektem ataku były protestujące tłumy. - To wygląda na ostatnie, desperackie działania. Jeśli bombardujesz własną stolicę i obywateli, trudno liczyć na utrzymanie się przy władzy - stwierdził Julien Barnes-Dacey, analityk z organizacji Control Risk. Sytuacja w Trypolisie pogarsza się z każdą godziną. Służby bezpieczeństwa mają ostrą amunicją powstrzymywać marsz tłumu na obozowisko w którym zazwyczaj mieszka Kadafi. Według Al-Jazeery, co najmniej 61 osób zginęło w stolicy w poniedziałek. Kolejne dziesiątki mogły zginąć w ostatnich godzinach. Informatorzy arabskiej telewizji twierdzą, że w centrum miasta dochodzi do "masakry".
Włochy postawiły wszystkie bazy lotnicze na południu kraju w stan alarmu. Według agencji ANSA znaczne siły włoskiego lotnictwa w ostatnich dniach przebazowują się na południowy kraniec półwyspu Apenińskiego i Sycylię. (...) Jest bardzo prawdopodobne, że w Libii może wybuchnąć wojna domowa. Rząd stracił kontrolę nad częścią swojego terytorium, ale nie ma zamiaru ustąpić - stwierdził Shadi Hamid, dyrektor naukowy Brookings Doha Centre w Katarze, którego cytuje Reuters.". Źródło - TVN 24

Podobne informacje docierają z oblężonego przez wojsko Barhajnu. Według niektórych źródeł interweniujące na oślep wojska zabiły tam 800 ludzi. Jak się zakończy to Przedwiośnie? Możliwości jest kilka. Po pierwsze, bardzo aktywny jest wywiad izraelski - Mossad i amerykański - CIA. Wiadomo już, że jankeskie wojska otoczyły Egipt kordonem morskim (flota morska). Oni będą chcieli przejąć w szale rewolucyjnym kontrolę nad tymi państwami i ich bogactwami (o tym za chwilę).
Zaczyna podnosić głowę islam. Bractwo Muzułmańskie, które nie chciało przejmować kontroli nad Egiptem, właśnie zakłada swoją partię i wkracza do polityki. Według wielu przepowiedni rozjuszony przez syjonizm islam będzie wysoko podnosił głowę podczas nadchodzących lat. Musimy być na to przygotowani. Taki był właśnie cel budowy państwa Izrael - wprowadzenie jak największego, ale kontrolowanego zamętu w rejonie Maghrebu i Bliskiego Wschodu. Teraz ta operacja, realizowana przez dekady, wkracza w sferę finalną. Społeczeństwa zamieszkujące te rejony świata zdążyły się jednak przekonać, iż coś jest nie tak.

Cyt. "Bezpieka w Libii i Jemenie strzelała do demonstrantów, zabijając co najmniej 15 osób w procesji pogrzebowej w Libii. W Bahraimie także rzeź.
Vismaya: Są takie momenty w historii, kiedy niemożliwe staje się nieuniknione. Podobnie było w rozwiązaniu bloku wschodniego; któż to wierzył, że blok sowiecki upadnie w taki sposób? Podobnie jest dzisiaj na Bliskim Wschodzie, to co było dla większości niewyobrażalne jeszcze miesiąc temu staje się faktem.
Rozpadają się systemy.. tylko pozostaje pytanie: kto na tym skorzysta, komu to naprawdę służy?
Czy tu dochodzi do głosu władza zwykłych ludzi, czy to tylko nowa światowa polityka i przebudowa starych struktur? Kto tu naprawdę rozdaje karty?
Obecnie zamyka się nam okno na świat w celu uniemożliwienia przepływu informacji. Internet, telefony, TV, nadajniki radiowe, cała ta kluczowa komunikacyjna technologia jest manipulowana rękami lokalnych liderów. Jak widać na Bliskim Wschodzie protest rośnie, rośnie też represja i eskalacja przemocy. W dniu 19 lutego 2011 świat obiegła nowa wiadomość, w nocy w Libii został odcięty dostęp do internetu. Facebook, Twitter a nawet w biuletynie w The Los Angeles Times czytamy: cały internet został odcięty w podobny sposób do sytuacji widzianej w Egipcie kilka tygodni temu.
Dzisiaj w Libii mamy 'dzień gniewu', dziesiątki tysięcy demonstrantów ruszyło na ulicę aby obalić Muamara al-Kadafiego, który de facto był przywódcą Libii od wojskowego zamachu od 1969r.
Wszystko dzieje się szybko, narasta niepokój, na terenie Libii występują gwałtowne protesty. (...) W styczniu świat obserwował Egipt, obecnie obserwuje Liban, i zadaje pytanie: co nastąpi w następnych godzinach?
(...)
Przekład - skrót Ola Gordon
"W ciągu ostatniej dekady Tunezja przeszła zwiększającą się liberalizację gospodarczą: Raport o Konkurencyjności Globalnej Światowego Forum Ekonomicznego z l. 2010-2011, uznał ją za najbardziej konkurencyjny kraj w Afryce, oraz ulokował na 32 miejscu ekonomicznie najbardziej konkurencyjnych krajów na świecie. Duże populacje muzułmańskiej Afryki Północnej dają ogromne możliwości biznesowe dla bankowości islamskiej i innych firm.
Wbrew powszechnemu przekonaniu, finanse świata są kontrolowane przez prywatne 'banki centralne', podszywające się pod federalne banki rządowe w prawie każdym kraju na świecie.

Choć jest to starannie strzeżoną tajemnicą, większość udziałów w bankach centralnych jest w posiadaniu Rotszyldów i ich współpracowników. Z b. małym wkładem ze strony rządu, gospodarki Tunezji, Egiptu, Jemenu, Jordanii i Algierii, są ściśle kontrolowane przez banki centralne Rotszyldów i ich Międzynarodowy Fundusz Walutowy.

Islamskie banki wcinały się w zyski Rotszyldów na Bliskim Wschodzie, ponieważ nie naliczają odsetek (prawo szariatu), rosną bardzo szybko wśród ludności muzułmańskiej, oraz (w tej katastrofalnej sytuacji gospodarczej) są bardziej stabilne niż banki zachodnie. Choć jest to bardzo dobra rzecz, że ludzie są wolni od tyranii dyktatorów, oni również potrzebują być wolni od tyranii ekonomicznej kontroli i zniewolenia.
Odpowiednie moralne pytanie brzmi:

Czy środki uświęcają cel?

Zięć obalonego prezydenta Tunezji, Sakher El Material, otworzył pierwszy Tunezji islamski bank, Zitouna Bank, w dniu 26 maja 2010 roku.
Zitouna Bank jest pierwszym bankiem w regionie islamskiego Maghrebu [Afryka Północna].

Bank był pierwszym krokiem w kierunku nowego programu prezydenta Ben Ali z szeroko zakrojonymi reformami,
Tunezja, biegun dla usług bankowych i regionalnego centrum finansowego,


które osłabiłby siłę i zyski Banku Centralnego Tunezji (prywatnej własności Rotszyldów i ich współpracowników). [...]

Marek Głogoczowski: No i mamy przyczyną 'rewolucji kwiatów' w Tunisie, tak jak kiedyś rewolucji 'Solidarności' w Polsce i próby 'rewolucji dżinsowej' na Bialorusi: po prostu te kraje stały się zbyt konkurencyjne dla Ojczyzny "Panów Świata" (żydów).

Setki b. policjantów demonstrowały przed ministerstwem bezpieki w Kairze, skarżąc się na niesprawiedliwość poprzedniego reżimu. Policja Mubaraka, uważana za skorumpowaną i brutalną, wezwała do egzekucji b. szefa. Niosąc transparenty i plakaty przepraszające za zachowanie policji podczas rozruchów w Egipcie, policjanci maszerowali wcześniej do ministerstwa w proteście śmierci ponad 300 osób w niedawnych demonstracjach przeciw reżimowi Mubaraka. Tysiące Egipcjan, w tym związki zawodowe, strajkują o wyższe zarobki i koniec korupcji. Mówią, że potrafią rozwiązywać własne problemy i mieszanie się USA i Izraela jest nie do przyjęcia. Tysiące demonstrantów w Kairze żąda, by junta wojskowa jak najszybciej przekazała władzę rządowi cywilnemu, a demonstracje będą trwać aż armia przyjmie reformy". Źródło

cyt. "Gdybyśmy zadali sobie trud, aby policzyć, które słowo najczęściej się powtarza w hasłach artykułowanych podczas manifestacji najpierw tunezyjskich, potem Egipskich, a teraz także w Jemenie, w Jordanii i gdzie indziej, to tym słowem byłaby 'godność'. Godność ludzka deptana przez reżimowe bezpieki, godność indywidualna deptana przez skorumpowanych dostojników, godność obywatelska deptana przez coraz większą biedę i godność narodowa deptana przez obce mocarstwa począwszy od USA oraz Izrael. To słowo się najczęściej powtarza, bardziej niż żądania chleba, pracy lub podwyższenia zarobków. Dziś na placu Wyzwolenia (Tahrir) w Kairze były, co najmniej 2 miliony manifestantów, 1 milion w Aleksandrii a dwa do trzech milionów w innych miastach egipskich; w spokoju, razem, muzułmanie i chrześcijanie, biedota i biedniejące klasy średnie, wykształceni i niepiśmienni, niewierzący i bracia muzułmańscy, lewicowcy i liberałowie. Z godnością i odwagą. 150 ludzi przypłaciło już to powstanie swoim życiem a mimo to nie było odruchów gwałtu wobec złapanych policjantów i tajniaków. W Tunezji bezpieka zabiła powyżej 200 ludzi. Taka jest cena wolności, nie licząc tysięcy rannych.
Należy pamiętać, że w Egipcie manifestacje trwają stale już od pół roku, ale ' nasze wolne' media zauważyły to dopiero, gdy tama pękła po Rewolucji w Tunezji z zeszłego piątku. Wtedy po obcięciu Internetu i linii telefonicznych, ogłoszono, że instrukcje gdzie się zbierać w powszechnej manifestacji będą ogłoszone w piątek po modłach muzułmańskich, a chrześcijanie (Koptowie) ogłosili, że przyjdą ochronić swych muzułmańskich rodaków tak żeby policja ich nie zaatakowała od tyłu w czasie modlitwy. To był prawdziwy początek ogólnonarodowego powstania. Jeśli słowo 'naród' ma jakieś znaczenie postępowe, to akurat w tym czasie na ulicach Kairu i Aleksandrii. Kiedy Egipcjanie w imię godności narodowej, wspólnej godności, zadecydowali stanąć razem, ponad wszelkimi podziałami przeciwko oligarchom i ich bezpiece.
Zdobyli najpierw wóz opancerzony policji, po czym podpalili budynek partii rządzącej, potem poszli bronić przed ogniem budynku Muzeum Archeologii, który stoi obok i gdzie nagromadzone są wielkie dzieła wielkiej starożytnej cywilizacji egipskiej. Naród, który żyje w warunkach, w których uczęszczanie do szkoły jest jeszcze marzeniem wielu dzieci, bronił muzeum przed ogniem i chuliganami. A większość chuliganów okazała się agentami bezpieki. Mimo to, puszczono ich wolno. W dniach, kiedy policja strzelała do manifestujących i do modlących się ludzi.
Po Tunezyjczykach, teraz Egipcjanie odzyskali dumę ze swojego kraju. Na Placu Wyzwolenia można było usłyszeć i przeczytać hasła: 'Mubarak odejdź !', 'Na placu Wyzwolenia aż do wyzwolenia!', 'Nie potrzebuję Obamy, nie potrzebuję Clintona, mój ojciec i moja mama mi przyniosą sami wolność!', 'Hołd ofiarom bezpieki !', 'Zapraszamy na pogrzeb do Tel Awiwu !', 'Mubarak hitleryzuje', 'Armia z ludu, Armia z ludem !', 'Precz z Ameryką !'.
Dla narodu, który od lat biednieje, mimo że reżim jest na drugim miejscu na liście 'pomocy' USA, narodu żyjącego w kraju gdzie tą 'pomoc' inwestuje się w bezpiekę i operacje finansowe korzystne dla oligarchii, zaledwie znikoma liczba haseł na tematy bytowe, zarobkowe i konsumpcyjne jest godna uwagi. Tym bardziej, że tak już było w Tunezji, i tak jest również i w innych krajach arabskich. Odgłosy wydarzeń w tych krajach są tak silne, że nawet w Ramallah była manifestacja, podczas gdy w Damaszku, kraju o bardziej niezależnym wobec mocarstw zachodnich rządzie, władze zorganizowały manifestację przed ambasadą egipską, a w Tel Awiwie komuniści izraelscy razem z palestyńskimi działaczami zorganizowali manifestację poparcia dla żądań mas arabskich przeciwko dyktaturom rodem z zagranicy. Odpowiedź reżimowych władz wszędzie jest podobna: albo ustępstwa ekonomiczne jak w Jordanii lub Algierii, albo masowe aresztowania znanych działaczy politycznych jak w Maroku, Iraku i na ziemiach okupowanych Palestyny.
Świat, nie tylko arabski, nie będzie już nigdy wyglądał jak miesiąc temu. Strach odszedł w momencie, kiedy w małym tunezyjskim mieście wykształcony sprzedawca owoców Mohamed Bouazizi oblał się benzyną i podpalił się przed ratuszem po upokorzeniu, jakiego doznał od policjanta, który mu skonfiskował owoce. I strach już nie wróci. Boją się teraz władcy. Ruch arabski wywiera już silne wrażenie w Afryce i gdzie indziej. Jeśli weźmiemy pod uwagę niedawne protesty wobec polityki MFW w południowych krajach UE z pokojową rewolucją, która ma miejsce w Islandii, widzimy, że wszędzie w sumie żądania są podobne: odzyskać swoją godność i prawo do decydowania o własnym losie, w pokojowej atmosferze i z pełnym szacunkiem dla różnorodności światopoglądowej. W Tunezji i teraz w Kairze widać na manifestacjach turystów europejskich i amerykańskich uczestniczących w manifestacjach przy aplauzie tłumów. W TV Irańskiej press tv oglądałem Amerykankę, która przyszła ze swoją córką na plac Wyzwolenia ogłosić swoją solidarność z narodem Egiptu. Zapytana o tym czy się nie boi, odpowiadała:, 'Czego mam się bać? Tu czuję się bezpieczniej pośród tego miłego wolnego narodu aniżeli na ulicach miasta gdzie bandy tajniaków terroryzują ludzi'.
Świat się zmienia. Narody arabskie są na przedzie, dlatego, że są najlepiej poinformowane na świecie mimo analfabetyzmu tu czy tam. Bo mają, obok dyktatur to szczęście, że obok stacji TV reżimowych i ogłupiających, mają także dostęp do Al Jazeera (stacja TV założona przez byłych pracowników arabskiej sekcji BBC zwolnionych przez rząd Pani Thatcher), do zachodnich TV w języku arabskim, do irańskiej TV, do rosyjskiej i chińskiej TV, do TV Hezbollahu, Hamasu, irackiego ruchu oporu i wielu innych ugrupowań. Ta różnorodność uczy porównywać, uczy myśleć krytycznie.
Ale cały świat się zmienia. W Islandii, naród na ulicy potrafił w ciągu minionego roku wywalczyć obalenie rządu, nowe wybory do konstytuanty gdzie już uchwalono: 1) decyzję o nie spłacaniu długu zagranicznego, 2) nacjonalizacji banków, 3) nacjonalizacji bogactw naturalnych. I wtedy też wielkie 'wolne media' milczały. Pamiętać należy jednak, w godzinie, kiedy wygnańcy wracają do Tunezji i kiedy więźniowie polityczni wychodzą z więzeń, że opór wymaga poświęceń i wymaga ludzi gotowych szukać prawdy. Wczoraj palestyńscy więźniowie, którzy byli trzymani w egipskich więzieniach zdołali uciec i przedostać się do Gazy na 'wolność' 'Wolność ograniczoną przez zasieki i ciągłe strzelaniny do cywilów z wież izraelskich punktów obserwacyjnych, ale jednak wolność.
Jednak trzeba mieć świadomość, że siły imperializmu nie zrezygnują z intryg, bo musiałyby wtedy zgodzić się, że ich panowanie nad światem skończy się szybciej niż planują. W Tunezji ambasador USA potrafił 'za pięć dwunasta' doprowadzić do pozornej zmiany rządu tak żeby wszystko się zmieniło po to żeby się nic nie zmieniło w rzeczywistości. Ale masy tam wciąż wychodzą na ulicę. Podobnie pewnie już planuje się w Egipcie, grając na ambicjach jednych, na postawach rywalizacyjnych wśród drugich. Ale masy w Tunezji wyglądają na świadome, i się zorganizowały w dzielnicowych komitetach pilnowania porządku, bez policji. Już w Egipcie zaczynają się też tworzyć podobne komitety, które pilnują porządku, organizują rozdawanie żywności, lansują samopomoc. Naród się samo-organizuje i dowiedział się, że potrafi". źródło: miziaforum.wordpress.com

Co zasługuje na uwagę w tych wydarzeniach? Przede są to zmiany w świadomości społeczeństw świata. Narody Ziemi budzą się z letargu. Świat już nigdy nie będzie taki sam po tych wydarzeniach, gdy za kilka miesięcy lub lat dobiegną końca. Może to banalna myśl, ale tak właśnie jest. Pewna masa krytyczna została już dawno przekroczona. Siły zła rządzące naszą planetą ostro "przedobrzyły" w kreowaniu Novus Ordo Seclorum (nowy porządek wieków). Okazało się, że lokalni satrapowie, wierni swoim mocodawcom z Tel Awiwu i Waszyngtonu, nie są bezkarni.
Pozostaje sobie tylko zadać pytanie: kiedy kolej na nas? Kiedy polski Lud się przebudzi? Nie namawiam Was do obalenia "demokratycznie wybranego rządu" (pusty śmiech), bo to nielegalne. Ale namawiam Was do ogólnonarodowego przebudzenia się i "wzięcia sprawy w swoje ręce". Jednocześnie, puszczam do Was oczko - tak jak w reklamach radiowych z lat 90 - tych: "zapraszamy do konsumpcji piwa, ekhem, bezalkoholowego. Hahaha". Sami wiecie, o co mi chodzi, wiecie, cenzura i skanowanie internetu miało swój oficjalny start wczoraj, dnia 21 lutego 2011, więc muszę być ostrożny Very Happy

Czy watażkowie / satrapowie / szumowiny rządzące naszą Ojczyzną kiedykolwiek doczekają się sprawiedliwego osądu? Jak na razie sytuacja kraju pogarsza się z dnia na dzień. Ludzie, nawet należący do klasy średniej, zmuszeni są do rezygnowania z coraz większej ilości dóbr. I tak, do kina już nie pójdą, bo 14 zł / osobę w miesiącu to już wydatek. O luksusach typu książka nawet nie wspomnę. Jedzenie coraz częściej z zagranicznych dyskontów, kiepskiej jakości, genetycznie modyfikowane, napromieniowane i z masą chemii. Internet też się powoli staje takim "zbędnym luksusem", z którego coraz więcej ludzi rezygnuje. A internet, jak wiadomo, jest (jeszcze) jedynym nie cenzurowanym źródłem informacji. Co więc zostaje? Pozostaje nam wpieprzać świecące na zielono kebaby przy oglądaniu ogłupiających dzienników i telenowel, także robiących ludziom wodę z mózgu.
Co prawda bardzo trudno będzie usunąć watażków z Polski. Ten system opresji, który mamy obecnie jako twór pod nazwą "III RP", jest bardzo wrośnięty w naszą Ziemię i bardzo trudno będzie wyrwać tego chwasta. Na dobrą sprawę trzeba by wymienić / zmienić właściwie wszystko:
a.) aparat mafii sądowniczo - prawnej;
b.) tzw zawody korporacyjne - blokują gospodarkę, są źródłem patologii i wysokich cen. Przyczyniają się do obniżania zarobków pozostałej, większej części społeczeństwa;
c.) zagraniczne w większości banki, system bankowo kredytowy; system ten wysysa jak odkurzacz kapitał i dobra z okupowanego kraju, gdyż tworzy pieniądz z niczego bez pokrycia (typowy kredyt), żądając w zamian spłaty tegoż kredytu dobrami wyprodukowanymi w realnej, a nie wirtualnej (banki - kredyty) gospodarce. Cały system bankowy świata jest oparty na wirtualnej gotówce bez pokrycia, którą można wytwarzać bez ograniczeń, coraz bardziej zasysając kapitał i dobra z realnej gospodarki. Jest to bardzo zły system który należy jak najszybciej zmienić.
d.) wyrzucić z naszej Ojczyzny zagraniczne koncerny nacjonalizując ich kapitał i infrastrukturę;
e.) znacjonalizować nasze bogactwa naturalne, w szczególności największe w Europie złoża gazu łupkowego wysokiej jakości. Ich istnienie jest tematem tabu w mediach, z rzadka przewija się ten temat głównie wtedy, jak jakiś zagraniczny wyzyskiwacz, ekchem, koncern, znajdzie złoże wysokiej jakości. Jarosław Kaczyński wolał się zająć medialnymi aferami z Krzyżem smoleńskim i samą me(n)dialną ruchawką smoleńską, zamiast bronić naszych bogactw naturalnych, wartych biliony dolarów. Wolał oddać je w ręce judeocentrycznych korporacji z USA - taki z niego "patriota", tfu. Wiem, zaraz powiecie, że dla mnie, dla Jarka_kefirka, dzień bez zgnojenia kaczyzmu jest dniem straconym - i szczerze mówiąc, przyznaję Wam rację. Powaga.
f.) podmioty gospodarcze z zagranicy chcące robić NAPRAWDĘ uczciwy biznes należy sprawiedliwie opodatkować (dziś żadna zagraniczna, koszerna korporacja w Polsce i na świecie nie płaci podatków). Należałoby też zadbać, by pensje wypłacane pracownikom takiego przedsiębiorstwa były na europejskim poziomie, a nie na poziomie krajów Trzeciego Świata, jak jest teraz.
g.) trzeba znacjonalizować media i ich infrastrukturę, ponieważ mają one potężny wpływ na kolejne generacje. To właśnie medialne szumowiny przyłożyły swoją rękę do fali marazmu gnębiącego nasz kraj. Gdyż podczas gdy narody Afryki się budzą, my śpimy snem głębokim mając przy najniższych w Europie zarobkach - jedne z najwyższych cen. Poza tym: nie jest ważne, jak dobrze byś nie wychował swojego dziecka, gdyż prędzej czy później pójdzie ono do szkoły i zacznie oglądać telewizję.
h.) maksymalne uszczuplenie aparatu urzędniczego do niezbędnego minimum; im więcej przepisów, ustaw, wytycznych, urzędników, tym większe lody kręci władza i tym lepiej je ukryć.
i.) zaprzestać spłacania jakichkolwiek długów wobec zagranicy. Za to podzielić spłatę tego zadłużenia na wszystkie ekipy rządzące naszą Ziemią po 1986 - 7 roku. Jeśli nie mają tych drobnych 3 bilionów złotych na spłatę tego długu - karać ich "według prawa i zwyczaju wojny".

"Zarobki w Polsce są żenująco niskie: jakby się pracodawcy z rządzącymi umówili.
Jeżeli ceny surowców, energii, transportu, paliw, wysokość podatków, koszt linii technologicznych i maszyn do produkcji jak też cena finalnego produktu (samochody, telewizory, komputery, mięso, nabiał, czekolada) są w Polsce zbliżone do cen w Europie to co stoi na przeszkodzie żeby płace pracowników wytwarzających te dobra były zbliżone do płac w Europie. Zaraz odezwą się pseudo fachowcy i opowiedzą znaną bajkę o wydajności pracy w Polsce - że jest niższa niż na zachodzie. Otóż jest to największe oszustwo jakim robotników w Polsce karmi się od lat.
Polski pracownik na zachodzie jest nawet bardziej wydajny niż Francuz czy Norweg. Sam pracowałem w Niemczech legalnie przez dwa lata na tym samym stanowisku jak w Polsce; zarabiałem dużo więcej niż w Polsce a pracowałem dużo lżej i wygodniej. Gdzie więc tkwi problem? Najwyraźniej sprawa składa się z kilku aspektów ale najważniejszy to zapisane w polską kulturę okradanie swoich pracowników w Polsce i traktowanie ich jak niewolników. Inną sprawą jest właśnie wydajność pracy, która jest spowodowana fatalnym zarządzaniem i marnowaniem ludzkiego wysiłku. W Polsce kadra menadżerska i kierownicza jest do niczego. Ci ludzie umieją tylko okradać pracowników i strachem wymuszać posłuszeństwo. To wydajność kierujących pracownikami jest mała. A jednak ci dyrektorzy, kierownicy czy menedżerowie uzurpują sobie prawo do zarobków równych europejskim? Czemu?
(...) Nie wystarcza to na zabezpieczenie najzwyklejszych potrzeb. Brawo, brawo polski parlament, premier i prezydenci (ilu ich tam było?). Połowa polskich rodzin musi stawać na palcach po to co u rodziny holenderskiej czy norweskiej leży na podłodze. I to ma być ten wielki sukces polskiej gospodarki, o której Tusk trąbi na cały świat. Polacy, obudźcie się wreszcie i nie dajcie sobą rządzić w ten sposób. Wielką winę ponoszą polscy dziennikarze, dla których polska bieda i zacofanie cywilizacyjne jest tematem tabu. Wolą pisać o Afganistanie, 'Tańcu z gwiazdami', Polańskim i świńskiej grypie niż o problemach Polaków. Kiedyś naród wszystkim odpowiedzialnym za tę sytuację bardzo podziękuje. Może już niedługo." --->

---> Według licznych przepowiedni, to z Polski wyjdzie "światło", które będzie promieniować na cała Ziemię.

Tak mówił między innymi Ojciec Klimuszko, który był jasnowidzem i przepowiedział prolog tych procesów, czyli wybór Jana Pawła II na Papieża.

"Ojciec Klimuszko wskazywał także Polskę jako kraj, od którego wyjdzie sygnał, który zmieni cały świat.
Nie precyzował tego, ale wspominał, że Polska to wyjątkowo ważny kraj, z którego będą pochodzili ludzie, którzy zmienią Ziemię.
Mówił także o tym, że myśl z Polski będzie promieniowała na cały glob ziemski."

"Polski zakonnik, zasłynął jako ten, który wskazał (lata 50 - te, przyp. Jarek) Karola Wojtyłę jako osobę,
która zasiądzie na Grodzie Piotrowym. W swoim życiu pomógł tysiącom osób,
które zwracały się do niego z prośbą o podanie faktów dotyczących ich życia lub przyszłości Polski".

"Stefan Ossowiecki - w latach międzywojennych najsłynniejszy polski jasnowidz, przyjaciel Józefa Piłsudskiego.
Najciekawszy fragment jego przepowiedni dotyczył tego, co mówił o dalszej przyszłości naszego kraju.
Jego zdaniem Polska odegra niesłychanie ważną rolę w procesie duchowego odrodzenia świata.
To właśnie nasz kraj wskazywał jako ten, który będzie wzorem dla innych".

"Jasnowidz Andrzej Gwiazda mówił, że nasz kraj odegra najważniejszą rolę w zbliżających się przemianach na Ziemi
. W Polsce bowiem znajdą się dzielni ludzie, którzy odważą się przekazać wiedzę duchową dla reszty ludzkości.
Wspominał, że w naszym kraju powstanie centrum, coś w rodzaju ośrodka, który obejmie zasięgiem cały świat".
Źródło

Kilka faktów o sytuacji w Polsce:
-500.000 bezdomnych;
-45.000 niemal całkowitych analfabetów, co jest ewenementem;
-5.000.000 obywateli żyjących poniżej minimum biologicznego określonego przez ONZ (1 dolar dziennie na osobę); Ci ludzie korzystają z programów dożywiania UE (średnio 3 kilogramy jedzenia na osobę na miesiąc, mniej niż w Oświęcimiu);
-według portalu onet.pl aż 13 milionów Polaków może dotyczyć problem skrajnej biedy. Źródło
-co trzecie dziecko jest niedożywione, część z nich korzysta z programów dożywiania w szkołach;
-zdecydowana większość Polaków nigdy nie zarabiała nawet połowy średniej krajowej - takie są realne zarobki;
-mamy jedne z najwyższych cen dóbr i usług w Europie jeśli porównać je do realnych zarobków w różnych krajach.
Dla przykładu: w tym roku czeka nas druga fala podwyżek żywności. Według najbardziej optymistycznych analiz żywność podrożeje o 5%. Jakie są prognozy pesymistyczne?
Niestety, nie podano.. Źródło
-kilka lat temu czytałem, iż sprzedajemy do Niemiec surowy złom za grosze, by potem kupować ten sam złom, tylko już w innej formie, np po specjalistycznym przetopieniu.
Oczywiście, kupowaliśmy ten przerobiony już złom za znacznie wyższą cenę.
I tak samo jest obecnie. Już w sierpniu pisałem tu na blogu, cytując Mizię,
że państwowa spółka Elewarr wyprzedała większość zboża ze swoich elewatorów za 1000 zł / tona.
Teraz kupujemy to samo zboże po 2000 zł / tona (!). Tak się proszę państwa kręci lody w Polsce.
_________________
JerzyS
"Prawdziwa wiedza to znajomość przyczyn."
Arystoteles
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
JerzyS




Dołączył: 20 Maj 2008
Posty: 4008
Post zebrał 0.000 mBTC

PostWysłany: 16:59, 17 Wrz '11   Temat postu: Re: Niewidzialna wojna - Rothszyldowie kontra Rosja. Odpowiedz z cytatem

JerzyS napisał:
Patrze na konflikt w Gruzji.
Skąd takie zaskoczenie , skoro został on dawno zaplanowany?

Trwa wojna Rothszyldowie kontra Rosja.

A ja tak to widzę!


Trwa wojna Rothszyldowie kontra Rosja.
......

Obecnie jednak Rosja i Rosjanie są świadomi tej wojny i tego zgorzenia!

Sam na własne oczy widziałem perfidna grę mająca na celu opanowanie
rosyjskiego systemu bankowego. Co z tego wyszło wszyscy widza.
Jeśli chodzi o Niemcy, to wyraźnie widać ze realizują zadania zlecone pod
przykrywka własnej długofalowej polityki.
To Rosja miała opanowane cale NRD
To Rosja podrzuciła NRF ten dobytek z cala zawartością inwentarza jakim był
NRD-owskie służby specjale. To Rosja miała siatkę która kontrolowała NRF.
Napiszcie mi od kiedy przestała wykorzystywać swoje służby do kontroli
Niemiec?
Moim zdaniem Rosja powierzyła Niemcom zagonienie narodów Europy do zagrody
zwanej UE , a potem koloni ich za pomocą kurka do oddania kluczy do tej
zagrody.

Czy to dobrze, czy źle?
Trudno to jednoznacznie ocenić.
Jednak sadze ze w dłuższym czasie okaże się to rzeczą dobra.
My nie posiadamy dziś żadnych elit.
Trudno rządzić krajem bez elit.
Żydzi ewakuowali swoje elity po powrocie Żabotyńskiego /Jabotynskiego z
Światowego Kongresu.
Polacy natomiast posłali swoje elity do walki
za Francję, Anglię i USA , za pokój i demokrację.
Bezmyślnie zniszczyli swoje ELITY!
Trzeba czasu, aby się odrodziły. Niemców nie trzeba się bać. Trzeba być
mądrzejszym i bogatszym od nich i to wystarczy.

Bron na Niemcy, - to edukacja i bron demograficzna.
Już dziś Polacy sięgają po niemieckie domy po drugiej stronie Odry!Smile



Wyciekła depesza WikiLeaks nt. Sikorskiego
dzisiaj, 06:51 TSz / PAP, Gazeta Wyborcza


Niemcy to koń trojański Rosji w Europie - mówił szef MSZ Radosław Sikorski zastępcy sekretarza stanu USA. Te ostre słowa dziwią, bo za rządów Donalda Tuska, RP szybko odmroziła stosunki z RFN, co było też zasługą ministra - stwierdza "Gazeta Wyborcza".

Ujawniona przez WikLeaks amerykańska depesza z 2008 r. dotycząca m.in. szczytu NATO w Bukareszcie. "Minister cierpko zauważył, że gdy Polska wchodziła do UE w 2004 r., wielu oskarżało, że jest koniem trojańskim USA w Europie. Ale w NATO jest inny koń trojański" - czytamy w depeszy.

Niemcy "wydają się mieć układ z Rosją" - dodał Sikorski. "A w zamian niemieckie koncerny robią interesy w Rosji na setki miliardów euro" - cytuje autor depeszy ministra.

- Źle, że te słowa wyszły na jaw. Znajdą się teraz u nas idioci, którzy powiedzą: "Ci Polacy nie są wcale tacy OK. Za plecami skarżą się na nas Amerykanom" - mówi "GW" niemiecki dyplomata.

MSZ odmówiło komentarza.

Więcej w "Gazecie Wyborczej".
_________________
JerzyS
"Prawdziwa wiedza to znajomość przyczyn."
Arystoteles
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
papabempa




Dołączył: 15 Lut 2010
Posty: 152
Post zebrał 0.000 mBTC

PostWysłany: 19:03, 17 Wrz '11   Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Tego już za wiele.To wy k..a w tej waszej Hameryce ,gdzieście wpadli w czarną dziurę i macie takie życzenia
o sytuacji w Polsce i wiecie od nas lepiej jak tu jest.O k..a! 5mln za jeden dular dziennie,o.5 bezdomnych itd.
To ja ci powiem jak tu jest naprawdę,k..a.Rozpasane bogactwo,przepych,pogoń za luksusami itp.
W maju Niemcy otwarli dla Polaków pracę bez ograniczeń/najpierw był wymóg znajomości niemieckiego,ale zaraz go
znieśli/,zaraz tam zaczęli panikować,że będzie inwazja Polaków,władują się miliony.I co?Przyjechalo cos 4tys.
Tu roboty jest od ch,,, i jeszcze więcej! Chcesz zarobic to przyjedź tu na budowę,do remontów itd a zarobisz
kupę kasy.Każdy kto chce pracuje.Bogactwo.Rozpasane.wystawne.Piękne kolorowe domy wille,na podjazdach
super nowe samochody Volvo,Merce.Toyoty.Domy wyrastają z dnia na dzień i to masowo.Bloki te betonowe już prawie
wszystkie ocieplone i pokryte pięknymi tynkami,wszędzie chodniki pokryte kostką.Ludzie żyją dostatnio.
Wydaje się,że na wszystko ich stać.Jeżdżę rowerem po wioskach.Nigdzie chyba w świecie nie ma tak bogatych.
Gospodarze mają po kilka ciągników.kombajny i wszystkie inne maszyny,Wielu ma po dwa i więcej domów,niektórzy
wille jak w Hollywoodzie z dala od budynków inwentarski. Nawet u Niemców wygląda wieś skromniej.
Mógłbym wrzucić mnóstwo zdjęć potwierdzających to co opisuję,ale po co.
U wasz tam czytam w Nowym Dz. czy też Ekspresie z Chicago jakiś wieśniak oferuje subway za 1200dol miesięcznie.
Przeciez to k..a nie mieszkanie a nora z 19w,jedno okno w kuchni od yardu,potem dwa ślepe pokoiki i trzeci od ulicy,z oknem.
W trzecim świecie już tak nie mieszkaja.Ale nasze zauroczone na amen Ameryką wieśniaki spod Łomzy i Rzeszowa
zaczarowują siebie bo nie ponurą rzeczywistość ich życia w tym dawno utraconym raju i rzucają na takich blogach
ich błogie wizje o strasznej biedzie w starym kraju,zarazem wynosząc się fałszywie swoim wybraństwem.
Wszystko co tu,wrzucasz,tolerowany jako właśnie pożyteczny idiota,można o kant d,,y potłuc.
Lepiej póki czas wracaj.Bo może być za późno i przyjdzie jak tam wam wasi nawiedzeni od dawna wieszczą "Polacy
będą na deskach wracać do kraju".Nie licz,że nagle dular skoczy na 100 a najlepiej10tys zł, a ty wrócisz jak panisko
i będziesz szpanował.Jesteście dziadami,z głupiej chamskiej chciwości zasiedzieliście się i wam wsio przepadło.
Nie pierdolić na kościół,nasz rząd ,żydów itd.To są nasze sprawy.

Otwarty głowom polecam "Miasto Zakazane" na -fredroman.blogspot.com
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
JerzyS




Dołączył: 20 Maj 2008
Posty: 4008
Post zebrał 0.000 mBTC

PostWysłany: 12:25, 29 Paź '11   Temat postu: Odpowiedz z cytatem

JerzyS napisał:
Czy "Normalna" katastrofa lotnicza w Smoleńsku i przewrót w Korgizji to Znak, czy Przypadek

- jak mawiał ks.Bronisław Bozowski: „Nie ma przypadków: są tylko ZNAKI”.

USA wyautowane z Europy i Europa szykuje sie do zjednoczenia i konkurencji z Chinami



China grają z Europą, - przeciwko Rothschildom



============================================
Jaki rachunek wystawią Chiny za uratowanie euro?
CZARNO NA BIAŁYM
TVN24
W nocy ze środy na czwartek strefa euro kupiła sobie trochę czasu i spokoju.
Aby potrwał on trochę dużej Stary Kontynent spogląda w stronę Chin,
które mają nie tylko wirtualne, ale i realne pieniądze. Jedno pytanie pozostaje jednak wciąż bez odpowiedzi:

Jaki rachunek wystawi Pekin za swoją pomoc?

O to żeby Europa była atrakcyjnym, pewnym i bezpiecznym pod względem finansowym miejscem, walczono na szczycie liderów państw strefy euro.

Tu toczył się spór o to, kto ma uratować Grecję - niemieccy podatnicy utrzymujący unijny budżet, czy francuskie banki pożyczające pieniądze upadającemu krajowi i liczące, że i tak pożyczki z procentem spłaci Unia Europejska.

Merkel: Strefa euro zrobiła to, co należało

- Cały świat patrzył na nasze spotkanie, wszyscy czekali na odpowiedź czy znajdziemy sposób na to jak walczyć z kryzysem, pokazaliśmy Europejczykom, że potrafimy wyciągać wnioski i nazywać rzeczy po imieniu - mówiła po szczycie w stolicy Belgii kanclerz Niemiec Angela Merkel.
- Podjęliśmy ekstremalnie ważne decyzje w gronie 17 państw strefy euro. Złożoność tych spraw, a także fakt, że wszyscy musieliśmy je zaakceptować sprawiły, że to była wyjątkowo długa noc - dodawał prezydent Francji Nicolas Sarkozy.

Małe porządki na własnym podwórku..

Po tej nocy wszyscy wyglądali na umiarkowanie zadowolonych, choć obyło się bez większych spięć, choćby takich jak kilka dni wcześniej, kiedy - według nieoficjalnych informacji - Sarkozy miał poprosić premiera Wielkiej Brytanii, "by się zamknął, bo jego kraj nie jest w strefie euro". Taka atmosfera przed szczytem wróżyła nienajlepiej ale po premier Grecji mógł odetchnąć.
- To sukces całej Europy ale i każdego Greka, bez wysiłku naszych obywateli Grecja zbankrutowałaby już w maju - mówił szef greckiego rządu Jeorios Papandreu,

Widmo bankructwa oddalić mają ustalenia podjęte podczas szczytu. Grecki dług zmniejszy się o 100 mld euro, z obecnych 350. Wszystko dzięki temu, że pożyczające Grecji banki zgodziły się stracić połowę tego co pożyczyły po to, żeby za niecałe 10 lat dług publiczny Grecji wynosił 120 proc. PKB, a nie ponad 160, jak dziś. Fundusz ratunkowy wzrośnie z obecnych 440 mld euro do biliona po to, by ratować kolejne kraje przed ewentualnym bankructwem.

... i ostateczny ratunek zza Wielkiego Muru

100 mld dol. od Chin? "Na razie nie ma negocjacji"

Niewykluczone jednak, że dziś to Pekin jest przyszłością Europy.

Nie przez przypadek w piątek, dzień po szczycie eurolandu, jeden z najważniejszych unijnych decydentów odwiedził Pekin i potwierdził, że Chińczycy są zainteresowani obligacjami europejskiego funduszu stabilizacji finansowej.

Chińskie rezerwy walutowe rosną z miesiąca na miesiąc. Oznacza to, że istnieje potrzeba inwestowania. Moje doświadczenia z chińskimi władzami dowodzą, że są one zainteresowane atrakcyjnymi, pewnymi i bezpiecznymi możliwościami inwestycji - mówił dziennikarzom Klaus Regling, szef Europejskiego Funduszu Stabilizacji Finansowej.

Obawy przed chińską pomocą

Szacuje się, że Chiny, w których kierunku spogląda Europa, mają ponad trzy biliony dolarów rezerwy walutowej.

- To też jest ważny element, ale nawet gdyby nie chodziło o Chiny, tylko o Brazylię, która jest demokratycznym krajem, to uważam, że byłby to także problem. Nie jest to rozwiązanie, które jest dobre w dłuższym okresie czasowym.

Powinniśmy naprawdę rozwiązać i naprawić te słabości instytucjonalne, które mamy w Europie - mówił o pomocy chińskiej polski minister finansów Jacek Rostowski.

mkg/fac

http://www.tvn24.pl/-1,1722488,0,1,jaki-.....omosc.html
_________________
JerzyS
"Prawdziwa wiedza to znajomość przyczyn."
Arystoteles
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
JerzyS




Dołączył: 20 Maj 2008
Posty: 4008
Post zebrał 0.000 mBTC

PostWysłany: 12:25, 29 Paź '11   Temat postu: Odpowiedz z cytatem

JerzyS napisał:
Czy "Normalna" katastrofa lotnicza w Smoleńsku i przewrót w Korgizji to Znak, czy Przypadek

- jak mawiał ks.Bronisław Bozowski: „Nie ma przypadków: są tylko ZNAKI”.

USA wyautowane z Europy i Europa szykuje sie do zjednoczenia i konkurencji z Chinami



China grają z Europa przeciwko Rothschildom



============================================
Jaki rachunek wystawią Chiny za uratowanie euro?
CZARNO NA BIAŁYM
TVN24
W nocy ze środy na czwartek strefa euro kupiła sobie trochę czasu i spokoju.
Aby potrwał on trochę dużej Stary Kontynent spogląda w stronę Chin,
które mają nie tylko wirtualne, ale i realne pieniądze. Jedno pytanie pozostaje jednak wciąż bez odpowiedzi:

Jaki rachunek wystawi Pekin za swoją pomoc?

O to żeby Europa była atrakcyjnym, pewnym i bezpiecznym pod względem finansowym miejscem, walczono na szczycie liderów państw strefy euro.

Tu toczył się spór o to, kto ma uratować Grecję - niemieccy podatnicy utrzymujący unijny budżet, czy francuskie banki pożyczające pieniądze upadającemu krajowi i liczące, że i tak pożyczki z procentem spłaci Unia Europejska.

Merkel: Strefa euro zrobiła to, co należało

- Cały świat patrzył na nasze spotkanie, wszyscy czekali na odpowiedź czy znajdziemy sposób na to jak walczyć z kryzysem, pokazaliśmy Europejczykom, że potrafimy wyciągać wnioski i nazywać rzeczy po imieniu - mówiła po szczycie w stolicy Belgii kanclerz Niemiec Angela Merkel.
- Podjęliśmy ekstremalnie ważne decyzje w gronie 17 państw strefy euro. Złożoność tych spraw, a także fakt, że wszyscy musieliśmy je zaakceptować sprawiły, że to była wyjątkowo długa noc - dodawał prezydent Francji Nicolas Sarkozy.

Małe porządki na własnym podwórku..

Po tej nocy wszyscy wyglądali na umiarkowanie zadowolonych, choć obyło się bez większych spięć, choćby takich jak kilka dni wcześniej, kiedy - według nieoficjalnych informacji - Sarkozy miał poprosić premiera Wielkiej Brytanii, "by się zamknął, bo jego kraj nie jest w strefie euro". Taka atmosfera przed szczytem wróżyła nienajlepiej ale po premier Grecji mógł odetchnąć.
- To sukces całej Europy ale i każdego Greka, bez wysiłku naszych obywateli Grecja zbankrutowałaby już w maju - mówił szef greckiego rządu Jeorios Papandreu,

Widmo bankructwa oddalić mają ustalenia podjęte podczas szczytu. Grecki dług zmniejszy się o 100 mld euro, z obecnych 350. Wszystko dzięki temu, że pożyczające Grecji banki zgodziły się stracić połowę tego co pożyczyły po to, żeby za niecałe 10 lat dług publiczny Grecji wynosił 120 proc. PKB, a nie ponad 160, jak dziś. Fundusz ratunkowy wzrośnie z obecnych 440 mld euro do biliona po to, by ratować kolejne kraje przed ewentualnym bankructwem.

... i ostateczny ratunek zza Wielkiego Muru

100 mld dol. od Chin? "Na razie nie ma negocjacji"

Niewykluczone jednak, że dziś to Pekin jest przyszłością Europy.

Nie przez przypadek w piątek, dzień po szczycie eurolandu, jeden z najważniejszych unijnych decydentów odwiedził Pekin i potwierdził, że Chińczycy są zainteresowani obligacjami europejskiego funduszu stabilizacji finansowej.

Chińskie rezerwy walutowe rosną z miesiąca na miesiąc. Oznacza to, że istnieje potrzeba inwestowania. Moje doświadczenia z chińskimi władzami dowodzą, że są one zainteresowane atrakcyjnymi, pewnymi i bezpiecznymi możliwościami inwestycji - mówił dziennikarzom Klaus Regling, szef Europejskiego Funduszu Stabilizacji Finansowej.

Obawy przed chińską pomocą

Szacuje się, że Chiny, w których kierunku spogląda Europa, mają ponad trzy biliony dolarów rezerwy walutowej.

- To też jest ważny element, ale nawet gdyby nie chodziło o Chiny, tylko o Brazylię, która jest demokratycznym krajem, to uważam, że byłby to także problem. Nie jest to rozwiązanie, które jest dobre w dłuższym okresie czasowym.

Powinniśmy naprawdę rozwiązać i naprawić te słabości instytucjonalne, które mamy w Europie - mówił o pomocy chińskiej polski minister finansów Jacek Rostowski.

mkg/fac

http://www.tvn24.pl/-1,1722488,0,1,jaki-.....omosc.html
_________________
JerzyS
"Prawdziwa wiedza to znajomość przyczyn."
Arystoteles
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
JerzyS




Dołączył: 20 Maj 2008
Posty: 4008
Post zebrał 0.000 mBTC

PostWysłany: 23:14, 29 Paź '11   Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Śmierć Muammara Kaddafiego - koniec „Ładu Wesfalskiego”
czwartek, 20 października 2011 22:10


Kadaficb Kornel Sawiński

20 października świat obiegła informacja o zabiciu Muammara Kaddafiego.

Informacja ta nie jest zaskoczeniem w kontekście deklaracji amerykańskiej Sekretarz Stanu Hillary Clinton,
która przed dwoma dniami, podczas niezapowiedzianej w Trypolisie, nawoływała wprost do zamordowania libijskiego przywódcy.

Wykonanie tego wyroku, w opinii zespołu analitycznego ECAG, prowadzącego od początku dramatycznych wydarzeń
w Afryce Północnej autorski program „Libia 2011”, było ostatecznym
aktem zerwania przez państwa zachodnie z europejskimi zdobyczami dotyczącymi kwestii
suwerenności państwa, wypracowanymi po wojnie trzydziestoletniej w XVII w.

Mamy obecnie do czynienia z oficjalną barbaryzacją relacji międzynarodowych, w których siła prawa została ostatecznie wyparta przez prawo siły.

Wyrok, na Kaddafiego, który jasno wyartykułowała amerykańska sekretarz stanu Hillary Clinton
jest absolutnym precedensem w historii stosunków międzynarodowych, pogwałceniem rezolucji ONZ,
ustawieniem się, finansowo bankrutującego amerykańskiego imperium, całkowicie ponad prawe,
z jednoczesnym powoływaniem się na to prawo.


Wyroku i likwidacji Bin Ladena, jako przywódcy wyjętej spod prawa międzynarodowego organizacji terrorystycznej nijak nie można porównywać podżeganiem do likwidacji i samą likwidacją oficjalnego przywódcy państwa, uznawanego na arenie międzynarodowej przez ponad 40 lat.

Mimo, zabicia libijskiego przywódcy, oficjalnego zerwania ze zdobyczami Pokoju Westfalskiego i wejścia w zupełnie nowy rozdział relacji międzynarodowych,
wojna domowa w Libii z pewnością szybko się nie zakończy.
Jej partyzancka forma toczyć się będzie zapewne jeszcze przez długi czas.

Materiał został przygotowany w ramach programu analitycznego ECAG – Libia 2011

http://www.geopolityka.org/index.php/kom.....sfalskiego

========================================

=====================================

BRICS – 5 potęg

brics Tomasz Skowronek

Jeszcze nie tak dawno nad światem dominował tylko jeden hegemon – Stany Zjednoczone.
Dziś USA słabną.
Na arenie międzynarodowej pojawia się coraz więcej istotnych graczy Na naszych oczach zmieniają się geopolityczne układy i sojusze.

Kraje BRICS czyli Brazylia, Rosja, Indie, Chiny oraz od niedawna RPA – to pięć mocarstw
które jeszcze nie tak dawno w większości były uznawane za kraje trzeciego świata.

Obecnie to najważniejsze kraje rozwijające się.

Stany Zjednoczone muszą sie z nimi liczyć,
gdyż Ameryka nie jest w stanie rozwiązywać samodzielnie globalnych problemów.

Cele zrzeszonych krajów są ambitne. Ich rządy chcą stworzenia nowego systemu walutowego, zwiększenia roli państw rozwijających się w światowych instytucjach walutowych czy zreformowania ONZ. To budzi obawy, bo tak na prawdę nikt nie wie, jaki byłby rezultat realizacji tych żądań dla przyszłości świata. Tym samym powstaje nowy światowy ład, w którym tzw. kraje rozwijające się będą posiadały coraz większy głos na arenie międzynarodowej.

Współpraca Południe-Południe nabiera tempa

Kaje południa od ponad 20 lat coraz bardziej zacieśniają współpracę między sobą.

Jednakże ta współpraca zaczęła się tak naprawdę juz w 1964 roku, gdy została utworzona Grupa 77, skupiająca początkowo 77 państw rozwijających się. Jest to luźna forma współpracy państw rozwijających, która na celu ma zwiększenie transferu środków finansowych z państw bogatej Północy na rzecz biedniejszego Południa.

W 1973 roku, podczas spotkania państw niezaangażowanych w Algierze, przyjęto wspólne stanowisko, „skodyfikowane” w Karcie Algierskiej.
W dokumencie tym zwrócono główną uwagę na pogłębiającą przepaść między państwami rozwiniętymi a rozwijającymi się.
Poddano również krytyce bogate państwa zachodnie.

Jednymi z najbardziej aktywnych państw Grupy 77 były m.in. Indie, Brazylia oraz RPA.
Te trzy kraje utworzyły wówczas trójstronną współpracę. W 2003 roku powstało IBSA (India-Brazil-South Africa), a od marca 2004 roku odbywają się regularne spotkania komisji trójstronnej Forum Dialogu Indie-Brazylia-RPA na szczeblu ministrów spraw zagranicznych, jak i również innych resortów. Dwoma najważniejszymi obszarami współpracy są kwestie handlu międzynarodowego, a zawłaszcza dążenia do wyeliminowania subsydiów na produkty rolne państw wysoko rozwiniętych oraz uzyskanie stałego miejsca w Radzie Bezpieczeństwa ONZ (Brazylia, Indie i RPA są jako członkowie niestali). Zwłaszcza ten ostatni cel może okazać się bardzo trudny w realizacji, gdyż podobne ambicje mają m.in. Argentyna, Indonezja czy Nigeria. Na przeszkodzie stają też polityki obecnych członków Rady, jak np. Chin, które na pewno będą dążyć do tego, aby Indie stałego miejsca w Radzie Bezpieczeństwa nie uzyskały.

Państwa IBSA współpracują także w dziedzinie zdrowia (walka z HIV i malarią), edukacji i biopaliw. Ministrowie państw zrzeszonych chcą także promować równość społeczną, walkę z głodem i ubóstwem za pomocą skutecznej realizacji programów rządowych. IBSA finansuje także różne projekty w krajach trzeciego świata. Jednym z takich ciekawych przykładów była budowa hali sportowej w Palestynie.

W kontekście tego terytorium warto zaznaczyć, że wszystkie trzy kraje uznają naród palestyński, zaś Brazylia uznaje naród palestyński w granicach z 1967 roku. Co ciekawe, Indie, Brazylia i RPA posiadając dobre stosunki z Palestyną, utrzymują też całkiem przyzwoite relacje z Izraelem, co w nie dalekiej przyszłości może zostać wykorzystane do wznowienia dialogu pokojowego między zwaśnionymi stronami na Bliskim Wschodzie.

W 2010 roku do państw BRIC dołączyła RPA.
BRIC zamienił się w BRICS. Nie wątpliwie duży wpływ na to zdarzenie miała wcześniejsza aktywność Republiki Południowej Afryki w IBSA. Kraje rozwijające chcą się zorganizować w ten sposób, aby kraje trzeciego świata mogły na równym poziomie negocjować z bogatą Północą. Chcą także mieć więcej do powiedzenia na szczytach G8. Zwłaszcza tematykę szczytów G8 celnie podsumował były lewicowy prezydent Brazylii Luiz Inácio Lula da Silva: "Zapraszają nas na podwieczorek po bankiecie. A my chcemy mieć realny wpływ na najważniejsze sprawy świata".
W 2009 roku podczas szczytu w L’Aquila państwa G8 i G5 (Chiny, Brazylia, Indie, RPA i Meksyk) przedłużyły proces dialogu i spotkań na najwyższym szczeblu o kolejne dwa lata. Gospodarki wschodzące po raz pierwszy zapowiadają gotowość przejęcia wspólnie z potęgami przemysłowymi odpowiedzialności za globalne problemy ludzkości, wychodząc poza dotychczasowy status państw rozwijających się. Państwa G8 i G5 zobowiązały się do współpracy m.in. w zakresie zwalczania kryzysu gospodarczego, rozwiązywania problemów handlu światowego, pomocy rozwojowej i wyżywienia.

Co łączy, a co dzieli BRICS?

Kraje BRICS to pięć różnych potęg. To najsilniejsze mocarstwa swoich regionów.
Mają wspólne cechy, wspólne interesy, a co niektórzy analitycy uważają, że i wspólnego wroga.

Różnią się natomiast co do kultury i mentalności.
Wszystkie pięć krajów posiada bogatą kulturę.
W swoich dziejach miało charyzmatycznych przywódców (mniej lub bardziej pozytywnych), we wszystkich tych krajach panowały okrutne dyktatury – z wyjątkiem Indii.

Państwa BRICS z pewnością mają znaczący potencjał.
Brazylia, Rosja, Indie, Chiny i RPA są wpływowymi graczami na arenie międzynarodowej,
z łączną populacją wynoszącą niemal 3 miliardy ludzi.

Przypada na nie 1/4 globalnego produktu narodowego brutto.
Posiadają dużą część światowych zapasów kluczowych bogactw naturalnych. Na chwilą obecną kraje BRICS są potęgami, ze względu na siłę militarną i ambicje polityczne. Kraje te w zasadzie nie zostały dotknięte kryzysem gospodarczym, prócz Rosji. Ponadto łączy je szybki rozwój. Stowarzyszone kraje także organizowały, bądź będą niebawem organizować najważniejsze wydarzenia sportowe i kulturalne. Chiny mają już na swoim koncie olimpiadę i Expo 2010. RPA ma za sobą Mundial 2010. Brazylia będzie gospodarzem Mistrzostw Świata w piłce nożnej w 2014 i organizatorem letnich Igrzysk Olimpijskich w 2016, Rosja natomiast będzie gospodarzem zimowych Igrzysk Olimpijskich w 2014, a w 2018 roku będą organizować Mistrzostwa Świata w piłce nożnej. Indie pragnął zorganizować Olimpiadę w 2020 roku. Te wydarzenia dodadzą krajom prestiżu.

Brazylia, RPA i Indie to mocarstwa regionalne. Rosja już nie jest takim mocarstwem, jakim była kiedyś, jednak z Moskwą nadal należy się liczyć. Chiny praktycznie już pełnią rolę supermocarstwa. Brazylia, zwłaszcza po przejęciu władzy przez prezydenta Da Silvę, stała się prawdziwym mocarstwem. Kraj ten jest potęgą rolniczą (produkuje 150 mln ton żywności), posiada duże zasoby ropy naftowej i stara się zostać stałym członkiem Rady Bezpieczeństwa, posiadając w dodatku na to spore szanse. Poziom życia ciągle się polepsza, ponad 24 milionów Brazylijczyków wyszło już z ubóstwa. Rezerwy walutowe kraju, które traktowane są jako bufor, mający chronić gospodarkę przed skutkami światowego kryzysu, osiągnęły poziom ponad 350 mld dolarów. Znaczenie tego kraju na świecie jest coraz większe.

Rosja natomiast jest bardzo bogata w surowce. Na Syberii występują złoża ropy naftowej, gazu ziemnego, złota, platyny, miedzi, czy aluminium i diamentów. Ponadto Rosja nie rezygnuje z przemysłu kosmicznego, nuklearnego czy zbrojeniowego.


Indie rozwijają się w tempie 8% PKB rocznie, i stają się poważnym graczem militarnym na arenie międzynarodowej. Są w stanie prowadzić wojnę na dwa fronty (chodzi tu przede wszystkim o przygotowanie się do obrony przeciwko Pakistanowi i Chinom). W dodatku Bombaj to już praktycznie centrum światowych usług i technologii IT.

Republika Południowej Afryki posiada co prawda tylko 49 mln ludności, ale to na ten kraj przypada blisko jedna trzecia produktu krajowego brutto państw Afryki Subsaharyjskiej.

Gospodarka RPA opiera się na wydobyciu złota (40% światowych zasobów) i diamentów jubilerskich i przemysłowych, które stanowią połowę światowych zasobów oraz węgla kamiennego (80% zasobów Afryki). Pretoria może zaoferować członkom BRICS łatwiejszy dostęp do prawie 1 miliarda konsumentów na czarnym kontynencie oraz do wielu surowców naturalnych.

Chiny natomiast są najstarszym państwem świata.

Należą obecnie do najszybciej rozwijających się gospodarek.
Rozwijają się w tempie 10% PKB rocznie. Są też największym obszarem inwestycji zagranicznych na skalę globalną. Pekin coraz bardziej rozbudowuje arsenał wojskowy, nie rezygnuje z przemysłu kosmicznego i technologii satelitarnych. Bez udziału Chin nie można rozwiązać problemu irańskiego i przede wszystkim koreańskiego. Chiny w przyszłości mogą zostać prawdziwym hegemonem.

Według analityków banku Goldman Sachs do 2040 roku Chiny będą największą gospodarką świata (na 3. miejscu – Indie, na 4. Brazylia, 6. – Rosja, tylko RPA – po za pierwszą dwudziestką).

Na ostatnim szczycie państw BRICS (dopiero trzecim i pierwszym z udziałem RPA) wszystkie państwa były zgodne, że należy zwiększyć ich rolę państw w światowej gospodarce i w systemie finansowym, który - ich zdaniem - powinien być zreformowany. Państwa poparły też projekt powołania międzynarodowego systemu rezerw walutowych, którego głównym celem byłoby, w istocie, zmniejszenie zależności od amerykańskiego dolara. Jednak państwa BRICS nie zawsze są jednomyślne. Różnią się od siebie kulturalnie, gospodarczo i politycznie. Indie specjalizują się w usługach, Brazylia w rolnictwie, Rosja w zasobach naturalnych, a Chiny w produkcji. W Brazylii, RPA i w Indiach panuje demokracja wg standardów zachodnich, Rosja do końca demokratyczna nie jest, nie mówiąc już o Chinach. Teoretycznie wszystkie państwa ze sobą konkurują, zwłaszcza Chiny z Indiami. Dają się także zauważyć napięcia i rozbieżność interesów między Pekinem a Moskwą. Stosunki Indii, Rosji z Chinami nie są do końca harmonijne. Ciężko przewidzieć czy BRICS pozostanie tylko nieformalnym klubem państw, czy będzie oznaczał coś więcej.

Kto następny?

Przyłączenie RPA do BRIC pokazuje, że BRICS w przyszłości może się powiększyć o kolejne państwa. Potencjalnych kandydatów jest wiele. Najczęściej wymienia się Turcję, Koreę Południową, Meksyk oraz Indonezję. Władze Indonezji wyraziły nawet chęć uczestniczenia na szczytach, jako pełnoprawny członek. To może oznaczać że kraje, które chcą przyłączyć się do grupy widzą w BRICS szansę na zwiększenie znaczenia na arenie międzynarodowej i współpracy między sobą.

Indonezja to największe muzułmańskie państwo na świecie. Posiada ponad 240 mln mieszkańców (to więcej niż w całej Rosji). Jej Indonezji należy do największych regionu Azji Południowo-Wschodniej.

Turcja natomiast już jest mocarstwem regionalnym.
Prowadzi coraz bardziej niezależną politykę od USA.

Posiada też zdrowy sektor bankowy.

W perspektywie do 2050 roku Turcja może stać się 10 gospodarką świata.
Kraj ten jest również pomostem między Europą a Bliskim Wschodem.

Korea Południowa natomiast jest najbardziej rozwiniętym krajem aspirującym do członkostwa w BRICS. Obecnie jest 15 gospodarką na świecie, która jest oparta na rozwiniętych technologiach. Jedynym poważniejszym problemem może być północny sąsiad, czyli Korea Północna. Jednak kto wie, czy za 20-30 lat nie dojdzie do zjednoczenia Korei. Wtedy, wg niektórych analityków, połączone PKB Półwyspu Koreańskiego może przekroczyć 6 bln USD do roku 2050. Zjednoczona Korea mogła by wtedy wyprzedzić Japonię. Według niektórych opinii, zjednoczona Korea mogłaby powstać przed 2050 roku lub nawet pomiędzy 2020 a 2030. Wtedy jej liczba ludności mogłaby przekroczyć 70 mln. Niestety kosztem byłoby utrzymanie odrębnych systemów politycznych i gospodarczych oraz rozwiązanie problemy migracji północ-południe. Takie państwo BRICS na pewno chętnie by widziało u swojego boku.

BRICS rozpoczyna pewne zmiany globalnych strukturach gospodarczych i w geopolityce. W przyszłości państwa tworzące grupę, będą prawdziwymi mocarstwami. Unia Europejska powinna tym samym zwrócić większą uwagę na państwa Ameryki Łacińskiej i Azji oraz kraje grupy Next 11 (Bangladesz, Egipt, Indonezja, Iran, Meksyk, Nigeria, Pakistan, Filipiny, Korea Południowa, Turcja i Wietnam). Według analityków banku Goldman Sachs właśnie te kraje posiadają duży potencjał, aby stać się największymi gospodarkami XXI wieku. To w naszym stuleciu kraje rozwijające się stają się motorem zmian w światowej gospodarce i niebawem będą dyktować nowy porządek.

http://www.geopolityka.org/index.php/analizy/1133-brics-5-poteg
=======================================

A Polska?

.
_________________
JerzyS
"Prawdziwa wiedza to znajomość przyczyn."
Arystoteles
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
JerzyS




Dołączył: 20 Maj 2008
Posty: 4008
Post zebrał 0.000 mBTC

PostWysłany: 14:45, 16 Sty '12   Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Voltar napisał:
polska MA elity, problemem jest tylko to, że partie polityczne ich nie mają i działają jako bandy usłużnych idiotów sponsorowanych przez służby specjalne, głównie anglosasów

jacy rotschildowie? ci już chyba dawno pomarli...


Tu przykład prób cara uniknięcia I wojny światowej:

"Nie wiadomo powszechnie, że już od panowania ojca Mikołaja, Aleksandra III, podejmowano w Rosji próby rozwiązania problemu Żydów uczestniczących w działalności rewolucyjnej. Aleksander zdawał sobie sprawę, że rosyjski ruch rewolucyjny popierany był już w XIX w. przez zwolenników z zagranicy (głównie z Ameryki, Francji i Anglii). Car szukał rozwiązania tego problemu nie tylko za pomocą reform, ale i pertraktacji. W sejfie dyrektora kancelarii wydziału kredytowego ministerstwa finansów, znajdującego się obok Pałacu Zimowego w Petersburgu, przez długi czas spoczywał akt, z którego treści dowiedzieć się można
o wysiłkach rządu carskiego zmierzających do wyciszenia za pomocą rokowań rewolucyjnego ruchu żydowskiego. Były urzędnik bankowy na kierowniczym stanowisku Artur D. Rafałowicz* ujawnia jego treść w opublikowanych dopiero w 1958 r. w Nowym Jorku wspomnieniach.

Aleksander III w rozmowach ze swoim ministrem finansów i powiernikiem Wittem, który miał za żonę Żydówkę, poruszał rolę Żydów w ruchu rewolucyjnym. Wychodził z założenia, że prowadzą oni permanentną walkę przeciwko reżimowi carskiemu i otrzymują finansowe wsparcie z zagranicy.
Ponieważ jednak Aleksander w stopniu jeszcze mniejszym niż jego następca Mikołaj oraz minister tego ostatniego Stołypin był skłonny do podjęcia liberalnych kroków, postanowił wysłać Wittego za granicę na rozmowy ze sponsorami rewolucyjnego Na polecenie Wittego jeden z rosyjskich agentów w Paryżu podjął pertraktacje z jednym z czołowych przedstawicieli rodu Rotschildów. Ten wprawdzie życzliwie potraktował swego rozmówcę, lecz wskazał na Rotschildów z Londynu jako na bardziej kompetentnych. Nietrudno zgadnąć, że również ci nie chcieli podjąć żadnej decyzji, wskazując na najbardziej kompetentnego w tej kwestii bankiera Schiffa, przewodniczącego Amerykańskiego Komitetu Żydów. Rosyjskie ministerstwo finansów dysponowało również tam człowiekiem o idealnych kontaktach, G. A. Wilenkinem, którego żoną była pani Seligmann, krewna Schiffów. Wilenkin miał okazję się przekonać, że to rzeczywiście tutaj zbiegały się wszystkie kanały rosyjsko-żydowskiego ruchu rewolucyjnego i że stąd kierowano dalej środki do Rosji.

Gdy jednak zaproponował pośrednictwo w pertraktacjach między Schiffem a rządem rosyjskim i chciał uzyskać zgodę na zaprzestanie pomocy dla rosyjskich rewolucjonistów, Schiff odmówił: sprawa jest już zbyt zaawansowana, Wilenkin przybył za późno. A poza tym: pokój z Romanowami nie wchodzi w ogóle w rachubę.
Z taką samą reakcją spotkała się świeżo zaangażowana pośredniczka rosyjskiego ministerstwa finansów w Paryżu: Gdy rozmawiając z baronem Maurice'em de Rotschildem zapytała o możliwość rokowań z rządem rosyjskim, ten przerwał rozmowę mówiąc: "Trop tard, Madame, et jamais avec les Romanoffl" ("Za późno, Madame, i nigdy z Romanowami!").*
W 1906 r. podjęta zostaje pierwsza próba zamachu na Stołypina. W wyniku wybuchu bomby jego willa ulega zniszczeniu, trzydzieści sześć osób ginie i wiele odnosi rany, w tym także dzieci ministra. On sam znajduje się w tym czasie poza domem.
Car notuje z ulgą: "Bogu dzięki on wyszedł z tego bez szwanku!
"Przerażony niebezpieczeństwem, jakie nieustannie grozi Stołypinowi, Mikołaj przydziela mu mieszkanie w dobrze strzeżonym Pałacu Zimowym.



W 1911 r. car odbywa wraz z Stołypinem i Kokowcowem podróż do Kijowa, gdzie ma nastąpić odsłonięcie pomnika Aleksandra II - dziadka Mikołaja i pierwowzoru Stołypina, który kontynuuje dzieło reform cara.
Podczas galowego przedstawienia w operze kijowskiej padastrzał. Stołypin odnosi śmiertelną ranę; nim jednak osuwa się na podłogę, obraca się jeszcze w stronę carskiej loży. Z oczami zwróconymi na cara, prawą ręką czyni znak krzyża; słowa, jakie z trudem dobywa jeszcze z ust, nie dają się niemal zrozumieć: "Niech Bóg chroni cara ... "
Car poleca odwołać środki ostrożności zalecone przez szefa jego służby bezpieczeństwa, nie chce, aby wszędzie zauważalna obecność kozaków w mieście działała prowokująco. Należy spodziewać się ostrej reakcji, ponieważ morderca Bogrow jest żydowskiego pochodzenia. Nie dochodzi do dalszych starć.
Ku czci Stołypina zostaje wzniesiony pomnik, zniszczony później przez bolszewików. Gdy jednak w wiele lat później jego syn Arkady Pietrowicz umiera na emigracji w Paryżu, na pogrzeb przyjeżdżają młodzi obywatele radzieccy, niosą jego trumnę i rzucają na nią garść rosyjskiej ziemi.
Stołypin był nie tylko energicznym i dalekowzrocznym reformatorem, ale również najcenniejszą podporą cara. Mikołaj rzadko darzył któregokolwiek ze swoich ministrów tak dużym zaufaniem.
On także był jedynym człowiekiem, któremu Mikołaj odpowiedział otwarcie i szczerze na zastrzeżenia, że kontakty z Rasputinem dyskredytują dwór rosyjski. Rasputin, kilkakrotnie uratowawszy za pomocą swych naturalnych sił uzdrawiających i - zgodnie z relacjami świadków - za pomocą hipnozy chorego na hemofilię następcę tronu Aleksego, stał się osobą niezbędną dla carycy.
Jego opinią oddającego się raczej ziemskim uciechom "wybrańca Boga", nie przejmowała się zanadto. Do cara ciągle docierały pogłoski o osobliwym trybie życia tego podejrzanego mężczyzny. Carski dekret o odesłaniu go z powrotem na Syberię nie doczekał się realizacji - caryca obawiała się, że bez niego Aleksy będzie bezradny.
"Jestem całkowicie pańskiego zdania", odparł Mikołaj, zagadnięty kiedyś przez Stołypina o Rasputina, "ale wolę już dziesięciu
Rasputinów niż jeden atak histerii carycy ...
" Śmiertelny strzał wymierzony Stołypinowi określany bywa często pierwszym strzałem skierowanym przeciwko Rosji. Wraz
z nim upada także nadzieja na "okres wewnętrznego spokoju", jakiego żądał minister dla kraju, gdy swą silną ręką zaczął wprowadzać go w stan stabilizacji. W obecnej sytuacji brakuje jeszcze tylko ciosu z zewnątrz, by doprowadzić rosyjskie imperium do poważnego zachwiania się.

W przededniu I wojny światowej car Mikołaj II może spojrzeć wstecz na dwa dziesięciolecia swych dosyć skutecznych rządów. Solidna baza gospodarczej pomyślności oraz dominacja kilku wyśmienitych ministrów stanowiły obronę przed wstrząsami wojny z Japonią i przed potężną falą niepokojów w latach 1904-1906. Wraz z rozwojem materialnym stan nie spotykanego dotąd rozkwitu osiągnęło także życie kulturalne i dzięki swemu wyjątkowemu poziomowi znalazło uznanie również za granicą. Liberalny klimat polityczny, jaki zapanował w Rosji po częściowym zniesieniu cenzury, znajduje swe odbicie w wielu tysiącach gazet i czasopism, na których łamach odbywają się także debaty artystyczne. Okres od przełomu wieków do wybuchu wojny nazywany jest w Rosji "wiekiem srebrnym" (w nawiązaniu do "złotego" za życia Puszkina). W poszczególnych dziedzinach sztuki istnieje obok siebie wiele równoległych kierunków; w architekturze i sztukach plastycznych oraz w rzemiośle wykształcił się rosyjski odpowiednik zachodnioeuropejskiego jugendstilu. W teatrze, literaturze i muzyce podejmuje się eksperymenty stosując różne środki, na scenę wkroczył kubizm (reżyser Thirow) obok choreografii ruchu z symboliczną grą świateł (reżyser Meyerhold). Rosja, otworzywszy się całkowicie na wpływy zachodniej kultury (obrazy Picassa wystawione zostały w Moskwie już przed 1910 r., a około 1912 r. proklamowano powstanie rosyjskiego futuryzmu), znalazła jednak własne, oryginalne formy artystycznego wyrazu, uchodzące później za awangardę. Należy jednak zaznaczyć, że ta awangarda o rewolucyjnym charakterze nie wypłynęła bynajmniej z rewolucji politycznej, lecz ją wyprzedziła - choć niektórzy artyści pozwalali się później zaprząc do jej propagandowego rydwanu. Również twórcy literaccy poszukują nowych dróg, by od tradycji minionego stulecia, na przykład epickiego realizmu, przejść w nowy wiek. Czechow, pisząc swe krótkie opowiadania, porzuca genre dawnej formy epickiej i stosując elementy psychologiczne, górujące także w jego nastrojowych dramatach nad elementem akcji, wprowadza do literatuty nową wartość. Twórcy poezji stosują eksperymenty dźwiękonaśladowcze lub bawią się graficznym kształtowaniem wersów (na przykład u Burluka), w muzyce zaś śmiałe harmonie dźwięków młodego Prokofiewa są odpowiedzią na nowatorskie idee innych dziedzin sztuki, choć ówczesna publiczność na razie jeszcze zatyka sobie uszy (jak około 1912 r. podczas jego II koncertu fortepianowego) lub zaszokowana wychodzi z sali. "


Mikołaj II „Tchórzostwo , kłamstwo i zdrada” – Elisabet Heresch

„Człowiek silny nie potrzebuje władzy
Słabego władza przygniata”
- Car Mikołaj II
_________________
JerzyS
"Prawdziwa wiedza to znajomość przyczyn."
Arystoteles
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
JerzyS




Dołączył: 20 Maj 2008
Posty: 4008
Post zebrał 0.000 mBTC

PostWysłany: 15:46, 16 Sty '12   Temat postu: Odpowiedz z cytatem

JerzyS napisał:
Voltar napisał:
polska MA elity, problemem jest tylko to, że partie polityczne ich nie mają i działają jako bandy usłużnych idiotów sponsorowanych przez służby specjalne, głównie anglosasów

jacy rotschildowie? ci już chyba dawno pomarli...


Tu przykład prób cara uniknięcia I wojny światowej:

"Nie wiadomo powszechnie, że już od panowania ojca Mikołaja, Aleksandra III, podejmowano w Rosji próby rozwiązania problemu Żydów uczestniczących w działalności rewolucyjnej. Aleksander zdawał sobie sprawę, że rosyjski ruch rewolucyjny popierany był już w XIX w. przez zwolenników z zagranicy (głównie z Ameryki, Francji i Anglii). Car szukał rozwiązania tego problemu nie tylko za pomocą reform, ale i pertraktacji. W sejfie dyrektora kancelarii wydziału kredytowego ministerstwa finansów, znajdującego się obok Pałacu Zimowego w Petersburgu, przez długi czas spoczywał akt, z którego treści dowiedzieć się można o wysiłkach rządu carskiego zmierzających do wyciszenia za pomocą rokowań rewolucyjnego ruchu żydowskiego. Były urzędnik bankowy na kierowniczym stanowisku Artur D. Rafałowicz* ujawnia jego treść w opublikowanych dopiero w 1958 r. w Nowym Jorku wspomnieniach.

Aleksander III w rozmowach ze swoim ministrem finansów i powiernikiem Wittem, który miał za żonę Żydówkę, poruszał rolę Żydów w ruchu rewolucyjnym. Wychodził z założenia, że prowadzą oni permanentną walkę przeciwko reżimowi carskiemu i otrzymują finansowe wsparcie z zagranicy.
Ponieważ jednak Aleksander w stopniu jeszcze mniejszym niż jego następca Mikołaj oraz minister tego ostatniego Stołypin był skłonny do podjęcia liberalnych kroków, postanowił wysłać Wittego za granicę na rozmowy ze sponsorami rewolucyjnego Na polecenie Wittego jeden z rosyjskich agentów w Paryżu podjął pertraktacje z jednym z czołowych przedstawicieli rodu Rotschildów. Ten wprawdzie życzliwie potraktował swego rozmówcę, lecz wskazał na Rotschildów z Londynu jako na bardziej kompetentnych. Nietrudno zgadnąć, że również ci nie chcieli podjąć żadnej decyzji, wskazując na najbardziej kompetentnego w tej kwestii bankiera Schiffa, przewodniczącego Amerykańskiego Komitetu Żydów. Rosyjskie ministerstwo finansów dysponowało również tam człowiekiem o idealnych kontaktach, G. A. Wilenkinem, którego żoną była pani Seligmann, krewna Schiffów. Wilenkin miał okazję się przekonać, że to rzeczywiście tutaj zbiegały się wszystkie kanały rosyjsko-żydowskiego ruchu rewolucyjnego i że stąd kierowano dalej środki do Rosji.

Gdy jednak zaproponował pośrednictwo w pertraktacjach między Schiffem a rządem rosyjskim i chciał uzyskać zgodę na zaprzestanie pomocy dla rosyjskich rewolucjonistów, Schiff odmówił: sprawa jest już zbyt zaawansowana, Wilenkin przybył za późno. A poza tym: pokój z Romanowami nie wchodzi w ogóle w rachubę.
Z taką samą reakcją spotkała się świeżo zaangażowana pośredniczka rosyjskiego ministerstwa finansów w Paryżu: Gdy rozmawiając z baronem Maurice'em de Rotschildem zapytała o możliwość rokowań z rządem rosyjskim, ten przerwał rozmowę mówiąc: "Trop tard, Madame, et jamais avec les Romanoffl" ("Za późno, Madame, i nigdy z Romanowami!").*
W 1906 r. podjęta zostaje pierwsza próba zamachu na Stołypina. W wyniku wybuchu bomby jego willa ulega zniszczeniu, trzydzieści sześć osób ginie i wiele odnosi rany, w tym także dzieci ministra. On sam znajduje się w tym czasie poza domem.
Car notuje z ulgą: "Bogu dzięki on wyszedł z tego bez szwanku!
"Przerażony niebezpieczeństwem, jakie nieustannie grozi Stołypinowi, Mikołaj przydziela mu mieszkanie w dobrze strzeżonym Pałacu Zimowym.


I



Nadal nic się nie zmieniło


Patruszew: na procesy polityczne w Rosji wpływają siły zewnętrzne
Aktualizacja: 2012-01-15 11:10 am

Sekretarz Rady Bezpieczeństwa Rosji, były szef Federalnej Służby Bezpieczeństwa, nie ma wątpliwości, że instytucje obce próbują wpływać na wewnętrzną sytuację w Federacji.

Nikołaj Patruszew uważa, że odpowiedzialnymi za taką sytuację są „różne organizacje pozarządowe i fundacje, które niekiedy nawet bezpośrednio z zagranicy próbują wpływać na opinie Rosjan”. Były dyrektor FSB dodał, że owe fundacje korzystają z różnych nowoczesnych technologii, testując je równocześnie w kilku krajach naraz. Jedną z nich są możliwości internetowych sieci społecznych, jak np. facebook.

Patruszew wierzy jednak w to, że Rosjanie są na tyle doświadczeni, że nie ulegną zagranicznym prowokatorom.
Wyjaśnia, że pomimo wysiłków tych, którzy chcieliby eskalować obecny konflikt, obywatele przychodzący na demonstracje „nie wykazują ekstremistycznych lub agresywnych postaw”. Poza tym Patruszew liczy na policję, która nie pozwoli na „chaos i przemoc”.

„Próby ingerowania w nasze wewnętrzne sprawy nie spotkają się z niczym więcej, jak z odrzuceniem. Nasz lud przeszedł przez wiele prób i jest w stanie dojrzeć niebezpieczeństwo, gdy próbuje się manipulować świadomością publiczną, wstrząsnąć konstytucyjnymi podstawami państwa, np. według wzoru <kolorowej>” – dodał sekretarz Rady Bezpieczeństwa. Patruszew podkreślił jednocześnie, że państwa zachodnie nic nie uzyskają na takich procesach. Jedynymi, którzy mogą wzmocnić swoją pozycję podczas manifestacji antyrządowych są, według byłego dyrektora FSB, przedstawiciele Komunistycznej Partii Federacji Rosyjskiej. Pomimo problemów Kremla Patruszew nie ma wątpliwości, że Władimir Putin wygra marcowe wybory prezydenckie.

Interesujące są przemyślenia sekretarza na temat stosunków międzynarodowych. Patruszew wyraził nadzieję, że w przypadku zwycięstwa Putina w Rosji, a Baracka Obamy w USA, stosunki rosyjsko-amerykańskie, jak ogólna sytuacja na świecie „podąży w kierunku konsolidacji”. Będzie tak, pomimo kwestii Syrii i Iranu, choć tutaj Patruszew nie wyklucza ekshalacji konfliktu i stwierdza, że uderzenie w Damaszek, to w rzeczywistości akt agresji w stosunku do Teheranu.

Źródło: pik.tv
_________________
JerzyS
"Prawdziwa wiedza to znajomość przyczyn."
Arystoteles
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Prawda2.Info -> Forum -> Wojny i terroryzm Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Strona:  «   1, 2, 3   » 
Strona 2 z 3

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz moderować swoich tematów


Niewidzialna  wojna - Rothszyldowie kontra Rosja
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group.
Wymuś wyświetlanie w trybie Mobile