Easy, może mylisz kuratelę z czymś innym ?
Szybko wyjaśnię mechanizm.
Totalitarna rodzina - tam gdzie dziecko nie ma praw do wyrażania siebie, swoich opinii i emocji. Mówi się tam, że ryby i dzieci nie mają głosu. W takich rodzinach bicie jest formą wymuszenia szacunku i posłuszeństwa. Strach jest metodą. Jeszcze gorzej, gdy dziecko otrzymuje ambiwalentny komunikat, czyli raz rodzic mówi "kocham cię" aby po krótkim czasie powiedzieć "nic z ciebie nie będzie" lub uderzyć. Wtedy , by zminimalizować dysonans, dziecko wypiera (bez tego by nie przetrwało) w nieświadomość swój żal, ból i gniew. Zapomina, jak je potraktowano. Totalitarny rodzic zabija w dziecku poczucie bezpieczeństwa i utrwala poczucie niższości. Easy, jak sądzisz, skąd się bierze u dorosłych ludzi ciągle ta sama gadka o tym, jak to dobrze, że dostawałem w dupę i dobrze mi to zrobiło ? Czy ktoś normalny lubi być bity lub poniżany ? Warto się zastanowić.
Co się dzieje z takim dzieckiem najczęściej ? Często nie pamięta doznanego bólu, a jeśli tak, to idealizuje rodziców. To paradoks, bo im bardziej szmaci się dziecko, tym bardziej jest ono skłonne rezygnować z siebie i jako dorosła osoba nadal hołduję miłości do rodziców. Nieświadomy przymus bezsensownego oczekiwania na ciepło, akceptację i miłość autorytarnych rodziców (którzy sami jej nie dostali) często prowadzi do idealizowania władzy totalitarnej, która da złudne poczucie bezpieczeństwa, którego nie było w domu.
Krzywdzone dziecko ( o ile pozostaje nieświadome) nie wini swoich katów, tylko siebie (bylem niedobrym dzieckiem itp). ale złość, gniew, wściekłość, żal, poczucie krzywdy wciąż są w psychice - NIE ROZŁADOWANE, nie przeżyte, nie przepracowane świadomie. Ofiara o nich nie wie, ale nagle pojawiają się obiekty zastępczej wielokierunkowej agresji. Rodzą się kozły ofiarne. Przypadkowe osoby dostają w dupę. Wtedy, taki ktoś, na znak kogoś, kto jest podobny do jego surowego rodzica, staje się obiektem adoracji. Tak do władzy dochodzili dyktatorzy. Easy, zastanów się, czemu takie wielkie masy ludzi w Niemczech, były skłonne zasilać szeregi gestapo ? Czemu tylu ludzi zagłosowało na Busha ?
Czemu możesz dostać na przystanku, zostać zabitym na ulicy ? Za czyichś rodziców najczęściej. Wiem, jak to brzmi, ale tak to wygląda.
Ludzie skrzywdzeni reagują różnie.
Totalitarne wychowanie produkuje ludzi, którzy będą oczekiwać , że twarda władza zrobi za nich wszystko. Będą na każde wezwanie dyktatora. Tłum złożony z takich ludzi, jest skłonny do linczu na wezwanie autorytetu. NIGDY zaś do miłości lub empatii, która ją gwarantuje. Mogą osiągać sukces zawodowy, finansowy, ale nie czują szczęścia. Łatwo wpadają w religię i muszą mieć autorytet.
Wychowanie bezstresowe nie daje z kolei granic. Dziecko takie wciąż prowokuje rodzica, by zobaczyć, ile może. Jest najczęściej kompletnie otumanione brakiem poczucia bezpieczeństwa. Brak mądrych, dających miłość ale i stanowczą konsekwencję, opiekunów rozwala tożsamość. Dlatego tak często się słyszy o morderstwach dokonywanych przez nastolatków z dobrych domów lub tych wychowywanych bezstresowo.
Dziecko musi mieć kogoś, kto je wysłucha, nie umniejszy. Kogoś, kto nauczy je empatii ale i poczucia własnej siły, samodzielnego myślenia oraz pewnych uniwersalnych, potrzebnych do przetrwania granic. To nie anarchia, ale warunek człowieczeństwa. Człowiek empatyczny, pewny siebie nie będzie knował i krzywdził. Właściwie, to bardzo ciężko wyjaśnić poczucie wolności wewnętrznej słowami.
Człowiek sfrustrowany, nieświadomy siebie, z deficytem miłości będzie szukał kogoś, na kim może się wyżyć za winy swoich rodziców (cały czas przy tym nie znosi samego siebie. albo jest osobnikiem perwersyjno-narcystycznym). Oczywiście, będzie milion innych wytłumaczeń, ale prawdziwa przyczyna leży poza percepcją. Potrzebny jest ktoś, kto przez to przeszedł obronna ręką. Inaczej presja społeczna, która chwali zachowania submisyjne i bezmyślną lojalność , zajebie jakąkolwiek chęć odwrócenia sytuacji czy przerwania tego koła powieleń. Często robi to otoczenie najbliższych. Kiedyś myślałem, że to wynik moralności religijnej, chrześcijańskiego nakazu czci dla rodziców , ale ten nakaz jest tylko wynikiem totalitarnego podejścia. Jak i starotestamentowy bóg.
ps: Mój redukcjonizm skierowany na dzieciństwo nie jest wynikiem ideologicznego założenia. To wynik własnych doświadczeń , osobistych obserwacji i porównania tego wszystkiego do kompetentnych autorów, którzy nie boją się szczerości i zajebiście niewygodnej prawdy. Ale czy może ona być niewygodna dla uświadomionego umysłu ?
|