Tak, cwaniaczki sugerują się American Native Church, i myślą, że osiągną to samo, ale raczej nie tak łatwo...
Indianie, używali Peyotla, zanim jeszcze w swoich obrzędach modlitewnych, zanim jeszcze biały człowiek wkroczył na ich ziemię, i zanim biały człowiek uznał, że używanie Peyotla będzie zakazane.
Dlatego rząd Stanów Zjednoczonych (Lophophora williamsii jest zakazana we wszystkich stanach USA) zrobił wyjątek dla wyznawców kościoła American Native Church, składającego się głównie z indian, i mogą oni do woli hodować i używać tego magicznego kaktusa.
Mało tego, bez problemu mogą wysyłać duże ilości suszonego towaru standardową pocztą, do swoich braci w Kanadzie np.
W Polsce uprawa wszystkich kaktusów jest legalna. Również Peyotla.
Jednak sądzę, że gdyby ktoś handlował suszonym peyotlem, to prawo by się nim zainteresowało.
Jednak w Polsce nie opłaca się tym ćpać, bo to bardzo drogi interes.
Aby osiągnąć zadowalające stany, trzeba zjeść minimum 4 dorosłe głowy, lophophory, wielkości mniej więcej pięści.
Jedna dorosła głowa, żywy kaktus tych rozmiarów, o ile w ogóle trafi się w sprzedaży, to kosztuje nawet 300 zł, a rośnie nawet 20 lat.
Więc zadowalający seans, kosztował by nas orientacyjnie 1200 zł.
Oczywiście, rzyganie będzie stuprocentowe, ryzyko delikatnego zatrucia, bo Lophophora williamsii, to nie jest sama meskalina, tylko około 50 różnych substancji należących do alkaloidów, wiele z nich to trucizny, lecz w małych stężeniach.
Czyli za bardzo nie opłaca się.
Oczywiście chodzą mity, że nie ta ziemia i nie to powietrze, co w Meksyku, ale to są oczywiście mity. Hodowcy kaktusów potrafią idealnie zasymulować naturalne warunki tych roślin...
Czyli Polska, nie jest złym krajem. Wolno tutaj hodować halucynogenne kaktusy, Salvię divinorum, praktycznie wszystko oprócz maku i marihuany. Nie jest źle.