Dołączył: 31 Mar 2008 Posty: 294
Post zebrał 0 sat Podarowałeś sat
Wysłany: 03:54, 25 Paź '08
Temat postu: Gazeta Wyborcza
Czytając watek "Płyty Prawdy", nasunęła mi się taka myśl:
Jak to jest możliwe, żeby Gazeta Wyborcza miała w Polsce największy nakład (szacowane na ok 600 000)? Kto to są ci ludzie, którzy ja kupują?
Kto to wytłumaczy? Na czym polega problem? Bo jeżeli społeczeństwo w Polsce jest do tego stopnia umysłowo zdegradowane to żadne "Płyty Prawdy" tego stanu rzeczy nie zmienia. Do tego trzeba co najmniej dwa następne pokolenia odpowiednio wykształconych ludzi.
Czy nie od tego trzeba by zacząć? Od propagowania bojkotu (odcięcie źródła dochodu) tego rodzaju gazet, czasopism, wydawnictw itd.
Wyobraźmy sobie, ze od jutra nikt nie kupuje (sponsoruje) tej gazety.
Odcięcie dopływu pieniędzy pozbawia Michnika narzędzi kłamstwa, propagandy i ogłupiania społeczeństwa. Co on zrobi? Pójdzie do polityki? Na Europosła?
To samo dotyczy się TVP. Na co wydawana są Wasze składki (abonament)?
Przecież to co przekazuje nam TVP jest skandalem! To jest "5 Kolumna"!
Kilkakrotnie pisałem do redakcji TVP z zapytaniem dlaczego nie informują społeczeństwa o najważniejszych światowych wydarzeniach? Zadnej reakcji na moje zapytania.
Kiedyś napisałem do Komisja Etyki TVP skarżąc się na Pania Elżbiete Byszewska. Napisałem, ze komentarze tej Pani, to czysta, haniebna kryptoreklama na rzecz Kompleksu Medyczno - Przemysłowego. Zapytałem także czy Pani ta, nie jest przypadkiem Agentem EIS (Epidemic Intelligence Service). EIS (medyczne CIA) jest pododdziałem CDC (Center of Disease Control) amerykańskiej agencji epidemiologicznej sterującej Swiatową Organizacja Zdrowia (WHO) kontrolowana przez Pentagon?
Pisalem o tym tutaj:
Po kilku dniach otrzymałem odpowiedz, ze komisja zajmie się ta sprawa. Krotko po tym, Pani ta zniknęła na jakiś czas z ekranu. Dzisiaj znowu wszystko wróciło do poprzedniego stanu.
Watek dla socjologów?
PS
Ostatnio na TV Polonia ukazują się reklamy Gazety Wyborczej. Wcześniej takowych nie było. Czyżby miała kłopoty ze sprzedażą? Byłaby to dobra wiadomość.
Dołączył: 28 Wrz 2008 Posty: 78
Post zebrał 0 sat Podarowałeś sat
Wysłany: 10:57, 25 Paź '08
Temat postu:
Myślę, że gw zawdzięcza swoją popularność a zarazem nakład tanim gadżetom: płyty, książki, poradniki itp. I dlatego w większości ludzie ją kupują, niezwracając uwagi, że do gadżetów, dołączone jest darmowe pranie mózgu.
Jedną z rzeczy, które możemy robić to po prostu przy każdej okazji uświadamiać ludzi, że ten szmatławiec kłamie, zaciemnia rzeczywistość i spacza fakty.
Czyli jak ktoś niedawno napisał na forum: praca u podstaw.
Dołączył: 01 Sty 2008 Posty: 1147
Post zebrał 0 sat Podarowałeś sat
Wysłany: 11:24, 25 Paź '08
Temat postu:
Wybiórcza wybiórczą,ale powinniśmy pamiętać o jeszcze jednym,doganiającym GW szmatławcu-a zwie się on FAKT.
Gazeta schlebiająca najniższym instynktom ludu,piorąca
mózg swymi prozachodnimi i "sensacyjnymi" tekstami.Szmatławiec kontrolowany przez niemiecki kapitał.
Co o tym sądzicie?
_________________ Systemu nie można niszczyć, trzeba go reformować.
Dołączył: 02 Sty 2008 Posty: 872
Post zebrał 0 sat Podarowałeś sat
Wysłany: 14:50, 25 Paź '08
Temat postu:
NIE kupować, nie oglądać tv - bojkotować - to naprawdę działa, choć oczywiście liczy się przede wszystkim skala.
Nie pić napojów na C i P oraz "energetyzujących" etc.
Dołączył: 10 Lut 2007 Posty: 1484
Post zebrał 0 sat Podarowałeś sat
Wysłany: 16:00, 25 Paź '08
Temat postu:
Cytat:
Pod koniec 2007 średni nakład Gazety oscylował wokół 448 tys. egzemplarzy, co dawało jej drugie miejsce za dziennikiem "Fakt"[4]. Szacuje się, że czyta ją 5,5 mln osób
Ja sam ostatnio widziałem reklamę wybiórczej kojarzącą sie z grą pacman.Główne motto brzmiało"nie łykaj byle czego"
No własnie..nie łykaj
_________________ Jestem pisowskim aparatczykiem z małym penisikiem.
Dołączył: 10 Lut 2007 Posty: 1484
Post zebrał 0 sat Podarowałeś sat
Wysłany: 00:41, 29 Sty '09
Temat postu:
Jak już jechać na mediach to jechać
Cytat:
TVP zamiast hymnu pokazała podpaski
Cudu w Zadarze, czyli zwycięstwa polskich szczypiornistów nad Norwegami, kibice nie mogli obejrzeć od początku. Gdy w hali sportowej rozbrzmiewał polski hymn, TVP emitowała blok reklamowy z podpaskami, a gdy po zwycięskim golu nasi szczypiorniści szaleli z radości, na ekranach pokazały się zupki instant.
Dołączył: 18 Wrz 2008 Posty: 175
Post zebrał 0 sat Podarowałeś sat
Wysłany: 08:44, 29 Sty '09
Temat postu:
GW maiała największy nakład akurat w momencie gdy w Polsce było najgorzej. Nie dla tekstów tam pisanych bo tego nie dało się przeczytać i ze względu na obiętość. Kupowano ją dla ogłoszeń o pracę. Sądzę, że niedługo znów zyska na popularności
Dołączył: 01 Sty 2009 Posty: 1036
Post zebrał 0 sat Podarowałeś sat
Wysłany: 09:53, 29 Sty '09
Temat postu:
"Gazeta Wyborcza": łatwe początki, dziwne okolice
- ze Stanisławem Remuszką rozmawiają Tomasz Lisiecki i Remigiusz Okraska
Zacznijmy niejako od końca: czy wydając książkę o "ciemnych stronach" "Gazety Wyborczej" spodziewał się Pan tak nikłego odzewu? Sugerował Pan w jej zakończeniu, że sam Michnik i spółka prawdopodobnie ją przemilczą. W czym upatrywałby Pan braku reakcji ze strony "Wyborczej" i innych redakcji?
S.R.: To książka, która jest i której nie ma. Jest, bo 10 000 jej egzemplarzy sprzedało się w ciągu jednego miesiąca. Nie ma, bo kilkadziesiąt największych krajowych gazet, radyj i stacji telewizyjnych - publicznych i prywatnych - ani słowem nie poinformowało o jej istnieniu swoich odbiorców. Czemu? Ze strachu przed tematem. Jaki jest temat? Wszystko wyjaśnia tytuł: "Gazeta Wyborcza. Początki i okolice (kalejdoskop)". Do czasu konferencji prasowej, na której zaprezentowałem książkę nikt postronny nie mógł jeszcze wiedzieć o SAMYM JEJ ISTNIENIU; po drugie - żaden, powtarzam, ŻADEN egzemplarz nie trafił w postronne ręce do chwili rozpoczęcia konferencji, czyli do godziny 12.00 w niedzielę 19 grudnia 1999r.
Tak oto dyktowaną strachem przed potęgą "Wyborczej" zmowę milczenia wokół książki (a więc i pogardę wobec własnych odbiorców...) zademonstrowały solidarnie i bez żenady m.in. publiczne radio i telewizja, najbardziej ponoć obiektywny i miarodajny dziennik "Rzeczpospolita", zajmujący się sprawami dziennikarzy prestiżowy miesięcznik "Press", renomowane tygodniki "Polityka" i "Wprost" oraz wszyscy wielcy (czołowi) nadawcy i wydawcy prywatni - w tym także ci, którzy reklamują się jako ideowi przeciwnicy Michnika (katolickie radio "Plus", centroprawicowy dziennik "Życie" i takiż tygodnik "Nowe Państwo" czy nawet legendarny "Tygodnik Solidarność").
Chyba nie chce Pan powiedzieć, że książką o największej polskiej gazecie nikt się nie zainteresował?
S.R.: Na konferencję przybyło ostatecznie kilkadziesiąt osób (w większości starych przyjaciół), ale dziennikarzy - zaledwie siedmioro. Lecz i to jest "za dużo powiedziane", skoro JEDYNYM efektem konferencji okazały się: spokojna jednostronicowa depesza PAP (o ile wiem, nikt jej później nie przedrukował nawet we fragmentach), relacja w radiu WAWa, recenzje w prawicowym tygodniku "Gazeta Polska" i katolickim piśmie "Nasz Dziennik" oraz spora i rzetelna informacyjna nota w... postkomunistycznej "Trybunie".
Zastanawiał się Pan nad przyczyną takiego stanu? Bo teorie spisku to chyba za mało, żeby wytłumaczyć zaistniałą sytuację?
S.R.: Cała ta historia stanowi niesamowity, ale też i najlepszy dowód prawdziwości zawartego w książce opisu wpływów środowiska "Gazety Wyborczej". Powtórzmy z naciskiem, bo ma to znaczenie kluczowe: przyczyną zbiorowego bojkotu promocyjnej konferencji oraz zbiorowego ocenzurowania przez polskie media samej informacji o książce nie mogła być znajomość jej treści!!! Pozostaje jeden jedyny logiczny powód: strach, bojaźń, lęk i obawa przed opisaną w niej "Gazetą". Czy można coś zarzucić temu wywodowi?
Dni 19 i 20 grudnia 1999, to prawdziwe moralne Waterloo polskiej żurnalistyki. Jako dziennikarz nie wierzyłem, że w wolnej III Rzeczypospolitej doczekam tak upokarzającego nasz zawód wydarzenia. Teraz dopiero rozumiem, jak daleko nam do starych demokracji Zachodu - pisałem, zdumiony i rozgoryczony, w skierowanym do kolegów po fachu liście otwartym z datą: Wigilia 1999. Okazało się, mówiąc wprost, że w moim kraju dziesięć lat po symbolicznym upadku komunizmu CENZURA ŻYJE, czego wyraziście dowiódł opisany sojusz milczenia niemal wszystkich mediów w państwie, mediów publicznych i prywatnych! Nadto - nie zadziałały zaprojektowane na taką okoliczność mechanizmy bezpieczeństwa. A to już świadczy o ciężkim schorzeniu całej niezmiernie ważnej sfery życia, jaką jest komunikacja społeczna. Skąd wziąć pewność, że w tej chwili, teraz, ktoś przed nami ZNÓW czegoś nie ukrywa i nie ma jak o tym się dowiedzieć?
Czy Pana zdaniem "Gazeta Wyborcza" wykorzystała - w dosłownym tego słowa znaczeniu - kapitał zaufania, jaki otrzymała od społeczeństwa i poniekąd od elit politycznych tworzącej się w Polsce po 1989 roku demokracji?
S.R.: Żadne inne pismo nie miało ani nie mogło mieć takiego kapitału zaufania jak "Gazeta". Nie mogło też mieć tak sprzyjających okoliczności politycznych, technicznych, finansowych i gospodarczych. "Wyborcza" wzięła wszystko, oczywiście powstały też inne pisma, no bo przecież w gospodarce wolnorynkowej nie mogła być monogazetą, tak jak "Trybuna Ludu" kiedyś. Przez okrągły rok, po ukazaniu się pierwszego numeru dzięki wytężonym staraniom członków GW nie dopuszczono do ukazania się żadnej innej gazety. Nie dopuszczono do konkurencji. To nie był tydzień czy miesiąc - to był rok. W tym czasie była więc "Wyborcza", rządowa "Rzeczpospolita" i "Życie Warszawy". Z pewnego dystansu oceniając, można powiedzieć, że w kwietniu 1989 roku, kiedy powstawała spółka Agora nie było takich możliwości, żeby trzy osoby mogły się zrzucić po 5 złotych i założyć spółkę. Żadna inna grupa nie mogła tak zrobić. Pozwolenie na to było wynikiem kontraktu okrągłego stołu, Również na mocy tego kontraktu "Gazeta" dostała papier, kolportaż, lokal, transport i druk. Wszystko za friko, ale mimo wszystko był to ciągle pewien kapitał społecznego zaufania. Nigdy więcej nic takiego się nie wydarzyło.
Sugeruje Pan, że środowisko "Wyborczej" przygotowało grunt pod "miękkie lądowanie" komunistów, choćby poprzez zohydzenie idei lustracji, dekomunizacji czy reprywatyzacji. Jak jednak doszło do tego, że największym pismem wywodzącym się z kręgów opozycji kierowali ludzie o takich właśnie poglądach i zamiarach? Ten proces nie mógł dokonać się z dnia na dzień, powstaje zatem pytanie, czy Michnik i spółka nie szykowali się do czegoś takiego znacznie wcześniej - czy to możliwe, czy Pan poczynił w schyłkowym okresie "komuny" jakieś obserwacje mogące to potwierdzać? Dlaczego steru "Wyborczej" nie dzierżyli np. zwolennicy natychmiastowej i głębokiej dekomunizacji?
S.R.: Przypuszczam, że Wałęsa, Geremek, Michnik i inni przedstawiciele tzw. strony opozycyjno-solidarnościowej przy Okrągłym Stole dostatecznie przekonująco zapewnili swoich rozmówców podczas dyskrecjonalnych narad, iż żadne radykalne działania rozliczeniowe nie wchodzą w rachubę. Ci, którzy przekazywali władzę - Kiszczak, Ciosek czy Jaruzelski - musieli bardzo dobrze wiedzieli, komu tę władzę przekazują. Gdyby ci wytrawni gracze, którzy ryzykowali przyszłością swoją i swojego środowiska, mieli wątpliwości, czy Adam Michnik i spółka zrobią im krzywdę, to by im tej władzy po prostu nie przekazali. A takiej wiedzy o głębokich wewnętrznych nastawieniach ideowo-moralnych innych ludzi nie zdobywa się przecież w ciągu paru godzin czy dni. Przypomnijmy, że przygotowania do Okrągłego Stołu - czyli m.in. wzajemne wybadywanie się - trwały przynajmniej pół roku. Czasu było dość, by dokładnie rozpoznać "przeciwnika". Cudzysłów nie jest przypadkowy.
Czy i na ile Pańska krytyka "rozmiękczania" stosunku do PRL-u i jego włodarzy przez "Wyborczą" wpisuje się w szerszą krytykę samego "Okrągłego Stołu"? Z Pańskiej książki można wywnioskować, że oto nagle dobry Michnik zmienił się w złego Michnika. Tymczasem inni krytycy ówczesnej, sprzed ponad dekady, polskiej rzeczywistości wskazują, iż taka linia "Wyborczej" była pochodną linii dominującego w opozycji nurtu "ugodowego", reprezentowanego przez Wałęsę, a krytykowanego choćby przez Andrzeja Gwiazdę. Nam ta druga wersja wydaje się bliższa prawdy, bo trudno uwierzyć w tak nagłe przeistoczenie się Adama Michnika. Chyba, że za tą zmianą linii kryłyby się pieniądze...
S.R.: Rysują się tu dwie hipotezy. Po pierwsze, wszystko od początku było zaplanowane. Adam Michnik et consortes dobrze wiedzieli, w co wchodzą i jakie z tego będą mieli profity i jak będą kolejne etapy tej rozgrywki nakręcać i podsumowywać. Podług hipotezy drugiej, nikt tego nie planował w sposób cyniczny i bezwzględny, ale ponieważ warunki stwarzają ludzi, to jak można zdobyć władzę, wpływy i majątek za friko, choć w sposób nieuczciwy, to wielu ludzi skorzysta z takiej okazji. Na całe szczęście nie wszyscy.
Rozgraniczmy dwie rzeczy, ja piszę o grzechu pierworodnym "Gazety", nie zaś o tym, o tym, co "Gazeta" zrobiła później. "Wyborcza" odgrywa olbrzymią rolę w kształtowaniu dzisiejszego stosunku społeczeństwa do historii. Zgadzają się z tym wszyscy jej zwolennicy i przeciwnicy. Ta rola nie mogłaby być tak wielka, gdyby nie pierwotny monopol "Gazety", gdyby nie ten rok bez konkurencji, ten przysłowiowy "ukradziony pierwszy milion". Ludzie mają bardzo krótką pamięć. Niestety.
Nam w książce brakuje szerszego ujęcia problemu. Pisze Pan co prawda, że "Wyborcza" jest organem nieformalnej partii Geremka, Michnika, Wujca i Bujaka, ale nie znajdujemy refleksji nad tym, dlaczego jest to w ogóle możliwe. Pan pisze tak, jakby stronniczość "Gazety" była ewenementem na skalę światową, a przecież wszystkie duże pisma, w Polsce i na świecie, są de facto organami jakichś, formalnych lub nie, partii, i trudno mówić o rzeczywiście pluralistycznym podejściu którejś z tych gazet, o równym traktowaniu przez ich redakcje wszystkich opinii i środowisk. Może zatem taka droga rozwoju "Wyborczej" - od dziennika całej opozycji do pisma wąskiej grupy interesu - jest naturalna, zgodna z panującymi dzisiaj trendami?
S.R.: Takie pokusy ma chyba każda grupa. Ale praktyczne działanie w konkretnej sytuacji zależy od moralno-ideowego kośćca, od wizji obywatelskości i patriotyzmu, którą mieli twórcy "Gazety". Oczywiście proszę pamiętać, że przykładam tutaj swoją miarę i mówię podług tego czym, dla mnie jest patriotyzm.
Panów porównanie jest ahistoryczne. Prasa światowa zawsze rozwijała się w warunkach konkurencji i wolności, i o to, że jedna gazeta zdobyła przewagę nad inną w uczciwej walce o czytelnika, nikt nie może mieć pretensji. W Polsce roku 1989 i 1990 było inaczej. "Wyborcza" powstała ze środków i możliwości ofiarowanych jej - na zasadach monopolu - przez ówczesne władze PRL. Ale grupie Michnika przydzielono nie prywatny papier Jaruzelskiego, dano do dyspozycji nie prywatną drukarnię Kiszczaka, zaproponowano nie prywatny lokal redakcyjny Cioska itp., itd. Wszystko to było własnością społeczną. Wykorzystując tę własność oraz wymierny, ponieważ wyrażany poprzez kupowanie "Gazety", kapitał społecznego zaufania, "Wyborcza" w ciągu kilku miesięcy dorobiła się gigantycznego majątku, po czym tym majątkiem jej kierownictwo natychmiast uwłaszczyło się prywatnie, niczym klasyczna spółka nomenklaturowa. To właśnie uważam za nieuczciwe. To była zwykła, a raczej przeciwnie: właśnie niezwykła kradzież, rzecz jasna nie w sensie prawnym, tylko moralnym. To był największy w dziejach medialnego świata skok na kasę i władzę. Trudno nie nazwać tego ewenementem.
Co zaś się tyczy ewolucji programowej, to pozwolą Panowie, że zacytuję swą książczynę (str. 81): Adam i jego team nie dostali "Gazety" na własność, za zasługi (olbrzymie i niepodważalne), w charakterze królewskiego serwitutu, lecz jedynie POD ZARZĄD, W ARENDĘ, niczym agent podejmujący się prowadzenia restauracji. Otóż skoro restauracja miała wykarmić cały solidarnościowy naród, nie wolno było jej dzierżawcy-monopoliście narzucać konsumentom żadnej konkretnej diety. Odwrotnie, poprzez bogato zróżnicowane menu winien on zaspokajać większość różnorodnych gustów. Uważam, że nie jest w porządku stawiać głodnych ludzi przed wyborem: albo jecie to, co ja lubię, albo idźcie naprzeciwko, do komunisty (...) I dalej: Do czasu najbliższej elekcji parlamentarnej "Gazeta" powinna jedynie zapewnić społeczeństwu optymalne warunki wyboru poprzez RÓWNORZĘDNE prezentowanie licznych i zróżnicowanych opinii, głosów, projektów, programów. Stało się, łagodnie mówiąc, jakby inaczej...
Chcielibyśmy, aby powiedział Pan coś więcej o dwóch charakterystycznych cechach "Gazety Wyborczej", czyli starannym przemilczaniu niewygodnych faktów i opinii, oraz o obdarzaniu - gdy już czegoś przemilczeć się nie da - wszelkich swych adwersarzy etykietkami "oszołomów" itp. Jak to wyglądało w czasach, gdy jeszcze pracował Pan w "Gazecie Wyborczej"? A może podobne postawy pojawiały się już w łonie prasy podziemnej?
S.R.: Może to jest kwestia doboru ludzi. Trzon pierwszej redakcji "Gazety" stanowili ludzie z "Tygodnika Mazowsze". Do tego zaproszono innych dziennikarzy, byłem wśród nich, choć do dziś nie wiem dlaczego. Potem przeprowadzano wśród nich staranną selekcję. W redakcji, w zespole, zauważyłem, że większość dziennikarzy niemal ze szczurzą zręcznością "domyślała się", o jakich tematach należy pisać, a które lepiej pomijać milczeniem; jeśli pisać, to jak pisać; albo kto dla zwierzchności jest "be" a kto "cacy". Nie było oczywiście żadnych oficjalnie sformułowanej "linii pisma", żadnych "zapisów" czy "wytycznych". Po prostu "było wiadomo", że są ludzie albo sprawy, od których - jeśli już w ogóle się o nich pisze - trzeba się odciąć na dzień dobry. Mam taki pomysł, byłaby z tego bardzo ciekawa praca magisterska a może nawet doktorska: trzeba by przeprowadzić analizę statystyczną nazwisk, które się pojawiały w "Gazecie" i kiedy zaczęły znikać z jej łamów.
Jak często polskie media miast pełnić szacowna rolę "czwartej władzy" próbują być "pierwszą władzą"?
S.R.: Ogromnym niepokojem napawają mnie - jako obywatela - próby wkraczania mediów w kompetencje innych władz. Uważam, że prasa, radio i telewizja powinny pełnić rolę jedynie informacyjną, kontrolną i opiniotwórczą - NIC POZA TYM. Powody są proste: ludzie mediów nie pochodzą z demokratycznej elekcji, po drugie - w odróżnieniu od władzy wykonawczej, ustawodawczej i sądowniczej, media za swą działalność nie ponoszą praktycznie żadnej prawnej ani politycznej odpowiedzialności. Niedawnym i doprawdy dramatycznym dla mnie (jako dziennikarza, jako czytelnika i przede wszystkim jako obywatela właśnie) przykładem prasowego wyręczania polityków było doprowadzenie przez "Rzeczpospolitą" do dymisji wojewody śląskiego Marka Kempskiego.
Kto mógłby ewentualnie zagrozić hegemonii środowiska "Wyborczej"? A może jest szansa, że pod wpływem krytyki dokona się "nawrócenie" jej twórców?
S.R.: Trudno uwierzyć, że ci sami ludzie z kierownictw najważniejszych polskich mediów, którzy aktywnie lub biernie biorą dziś udział w wyrafinowanym systemie nieformalnej, lecz skutecznej neocenzury, albo skrupulatnie dbają o poprawność medialnych nazwisk, albo sprawują sądy bez odpowiedzialności - że ci ludzie, nagle, oświeceni Duchem Świętym, zaniechają swych Orwellowskich praktyk i z dnia na dzień zaczną społeczeństwu służyć jak należy. Przypuszczam raczej, że świadomi uczestnicy istniejącego systemu niewidzialnych powiązań, nieformalnych ustaleń i niepisanych sojuszy medialnych zrobią wszystko, by zachować korzystny dla siebie status quo. Właśnie dlatego obecna sytuacja wymaga kroków na tyle śmiałych i skutecznych, by wręcz WYMUSIŁY poprawę złego stanu rzeczy.
Co Pan konkretnie ma na myśli - na przykład?
S.R.: To, rzecz jasna, temat na oddzielną rozmowę, więc tu, w największym skrócie, powiem tylko, iż widzę cztery takie melioracyjne przedsięwzięcia. Oto ich hasłowe wyliczenie:
Po pierwsze - jeśli nowa Rada Etyki Mediów ma cieszyć się autentycznym i powszechnym autorytetem środowiskowym - nie może być powołana jak dotychczasowa (przez pracodawców), lecz trzeba ją wybrać ODDOLNIE, przez szarych dziennikarzy, przez ogół ludzi pióra, mikrofonu i kamery.
Po drugie - obok Centrum Monitoringu Wolności Prasy powinno jak najszybciej zaistnieć coś w rodzaju Centrum Monitoringu RZETELNOŚCI Prasy, które, rozpatrując uwagi czytelników, radiosłuchaczy, telewidzów i samych dziennikarzy, pełniłoby rolę swoistej "książki skarg i zażaleń", rolę Rzecznika Praw Odbiorcy, a uogólnione wnioski regularnie przedstawiałoby kierownictwom mediów, parlamentarnym komisjom oraz opinii publicznej.
Po trzecie - należy rozważyć ewentualność wprowadzenia ustaw antytrustowych, które zabraniałyby posiadania przez ten sam medialny koncern więcej niż na przykład 25% rynku odbiorców danej kategorii.
Po czwarte - musi powstać i trwale funkcjonować konkretne miejsce środowiskowej i obywatelskiej dyskusji o krajowych środkach masowego przekazu. Nasuwa się tu szereg pomysłów, ale za jeden z najważniejszych uważam jak najszybsze założenie wolnej od cenzury, od personalnych uprzedzeń i firmowych powiązań, internetowej "Gazety Dziennikarskiej", w której rzeczowy głos mogłaby zabierać każda osoba zatroskana stanem polskich mediów.
Na koniec chcielibyśmy zapytać o to, jaką radę dałby Pan, doświadczony dziennikarz i były pracownik "Gazety Wyborczej", młodym adeptom dziennikarstwa, którzy chcą pisać prawdę a jednocześnie marzy im się praca w jednej z największych polskich gazet, w zespole dowodzonym przez Adama Michnika?
S.R.: Odpowiedzialne zadanie. Powiem najszczerszej jak umiem. Po pierwsze, trzeba sobie jasno i uczciwie powiedzieć, że dziennikarstwo to drugi pod względem długowieczności zawód świata (jaki jest najstarszy - wszyscy wiemy). Po drugie, trzeba równie świadomie wyznaczyć sobie taki prywatny poziom kompromisu, powyżej którego po prostu rezygnuje się ze zrobienia kariery w danej redakcji. Po trzecie, trzeba mieć dość siły, by - w razie potrzeby - to wewnętrzne postanowienie zrealizować. Dziennikarz, który konsekwentnie przyjmuje taką postawę - zawodową i poniekąd życiową - jest dla mnie osobą godną prawdziwego szacunku.
Dołączył: 15 Sty 2008 Posty: 339
Post zebrał 0 sat Podarowałeś sat
Wysłany: 13:08, 30 Sty '09
Temat postu:
Tak dla jasnosci, podam wam ostatnie badania czytelnictwa gazet ogolnopolskich za serwisem wirtualnemedia.pl, nie chodzi o nakład ale o rzeczywiste czytelnictwo a wiec oto pierwsza 6:
-Fakt - 420 tysiecy, -Gazeta Wyborcza - 370tys, -"Polska" (i wchodzące w skład niego gazety regionalne) -300 tysiecy, Super Express-210tysiecy, Rzeczpospolita- 150tysiecy i Dziennik -70tysiecy.
A i tygodniki: -Angora-400tysiecy, Polityka-170tysiecy, Newsweek-120tysiecy, Wprost-110tysiecy i Przekrój-70tysiecy.
Gazeta ma duza liczbe czytelnikow bo prezentuje jasna linie zblizona do PO, podobnei jak Rzecpzospolita ma bardziej prawicowe oblicze. Polska i Dziennik sa raz po tej a raz po tamtej stronie.
Ja tam czytam Trybune i Pzreglad no i czasem Fakty i mity.
Dołączył: 29 Wrz 2008 Posty: 144
Post zebrał 0 sat Podarowałeś sat
Wysłany: 15:19, 30 Sty '09
Temat postu:
pahol napisał:
Myślę, że gw zawdzięcza swoją popularność a zarazem nakład tanim gadżetom: płyty, książki, poradniki itp. I dlatego w większości ludzie ją kupują, niezwracając uwagi, że do gadżetów, dołączone jest darmowe pranie mózgu.
Jedną z rzeczy, które możemy robić to po prostu przy każdej okazji uświadamiać ludzi, że ten szmatławiec kłamie, zaciemnia rzeczywistość i spacza fakty.
Czyli jak ktoś niedawno napisał na forum: praca u podstaw.
Dokładnie. Ludzie kupują dla dzieci bo testy do egzaminu gimnazjalnego czy inny seria filmów no i chciał nie chciał czytają po pracy bo leży na stole
to że Szechter był redaktorem naczelnym Wybórczej, mówi samo za sie. Nie ma co więcej dyskutować. Propagandowy szmatławiec
Dołączył: 30 Gru 2007 Posty: 1186
Post zebrał 0 sat Podarowałeś sat
Wysłany: 18:40, 30 Sty '09
Temat postu:
a ja myślę że ludzie kupują, ponieważ wokół tej szmaty jest roztaczana aura pisma dla inteligencji, gazety ambitnej i rzetelnej. Środowiska opiniotwórczego zatrudniającego najlepszych fachowców, podobnie jak TVN, zresztą te dwa media siebie na wzajem promują.
Czytając GW motłoch myśli że jest elytą i czuje się lepiej. Podobnie oglądając tvn też motłoch się dowartościowuje.
_________________ http://republika.pl/blog_fa_550912/991430/sz/zwoliludu.gif
________________________________
A na drzewach zamiast liści wisieć będą komuniści
i LEWACY
Dołączył: 10 Lut 2007 Posty: 1484
Post zebrał 0 sat Podarowałeś sat
Wysłany: 16:58, 12 Lip '09
Temat postu:
Cytat:
Nie ma co narzekać narzekać na kryzys, skoro w jego czasie może wydarzyć się wiele dobrego, np. pogrzeb „GW”. Jak pisze „Puls Biznesu”, w lipcu nakład może spaść poniżej 300 tys. egz., a tak słabo jeszcze nasza kochana gazeta nie sprzedawała się od 19 lat. Mimo że imperium Michnika „tnie koszty” na wszelkie możliwe sposoby (ze zwalnianiem – co kiedyś było nie do pomyślenia - funkcjonariuszy Ministerstwa Prawdy, z ograniczaniem dołączania gadżetów, zmniejszaniem ilości środków na promocję etc. włącznie), to jakieś ponure fatum powoduje stopniowe niszczenie dzieła szarej eminencji III RP. To naprawdę ważne i wiekopomne wydarzenie. Już wydawałoby się – przynajmniej starym, wypróbowanym w ostatnim 20-leciu salonowcom, że Ministerstwo Prawdy będzie trwać niezmiennie przynajmniej tak długo jak „Trybuna Ludu”, a tu, panie dzieju, wcale nie. Proces jego rozpadu to w ogóle jakieś błędne koło, bo przecież rezygnując z cudownych dodatków do wydawanej gazety traci się tych klientów, którzy sztucznie zawyżali rynkową jej wartość, nabywając gazetę wyłącznie dla gadżetów (filmów, książek itd.). Oczywiście, najwierniejsi klienci będą z pewnością trwać do końca, może nawet zaczną się zrzucać na jakiś fundusz zapomogowy, no ale przecież tych najwierniejszych może być tyle, co kot napłakał. Nie tylko Michnik o tym wie, o czym zresztą sam zainteresowany przed paroma miesiącami prorokował.
Jest to pozytywne zjawisko dowodzące, że III RP jednak swą siłą perswazji i stopniową monopolizacją mediów nie jest w stanie dorównać peerelowi, a sami Polacy nie do końca zgłupieli i potrafią już nie tylko utożsamiać „GW” z „Trybuną Ludu”-bis, lecz i zwyczajnie odchodzić od tych środków przekazu, które bez najmniejszych oporów ładują odbiorcom do głowy tę samą papę z pojednaniem z „ludźmi honoru” i zagrożeniem „klerykalizacją życia” od wielu lat. Równocześnie z kruszeniem się murów Ministerstwa Prawdy, diabli biorą media publiczne, w których, jak wiemy, dochodzi już nawet do strajków co poniektórych pracowników. Oczywiście strajkują ci, którzy pracują w najmniej słuchalnym paśmie, więc mało kto się tym przejmuje. Gdyby bowiem zastrajkowali pracownicy radiowej Jedynki czy Trójki, to na pewno słuchacze by to dostrzegli. Gdyby zaś zastrajkowali pracownicy TVP w akcie solidarności z dziennikarzami Polskiego Radia, które jest pierwsze do odstrzału po ataku, jaki na media publiczne zorganizowała PO wspierana finansowo i medialnie w swej kampanii i „rządach” przez nadawców komercyjnych, to rezultat byłby jeszcze bardziej zauważalny.
Nie okłamujmy się jednak, to nie są tacy ludzie. Już pomijam to, że sformułowanie „solidarność w zawodzie dziennikarskim” to oksymoron. Istotne jest to, że właśnie w okresie walki z kaczyzmem, gdy „wychodziły zamysły serc wielu” i tworzył się front ludowy, a to przeciwko lustracji w środowisku dziennikarskim, a to przeciwko „putinizacji” etc., hartował się kwiat ludzi mediów, który po przejęciu władzy przez gabinet ciemniaków, włączył się w budowanie Irlandii 2 na wszystkich możliwych odcinkach. Teraz zatem, jeśli kwiat ten w co drugim wywiadzie radiowym czy programie publicystycznym pozwala sobie na wylewanie łez nad katastrofalną sytuacją finansową mediów publicznych, gdy zaczyna opowiadać o bezcennych słuchowiskach, reportażach, no i oczywiście Kulturze przez największe K, to ja kulam się ze śmiechu, wspominając, jak skwapliwie kwiat ten łykał wszelkie zapewnienia Chlebowskich, Komorowskich, Tusków, Niesiołowskich i innych speców od mediów, którzy od początku karykaturalnego sprawowania swojej władzy mówili o „konieczności likwidacji abonamentu”, o odejściu od „pobierania haraczu od zwykłych ludzi”, o „bezsensowności pseudo-opodatkowania na media” etc. - słowem, dawali jasno do zrozumienia, że dotychczasowy sposób zasilania pieniędzmi mediów jest nieaktualny. Zrazu miało to podejście dość proste uzasadnienie, bo radio jeszcze było „w rękach kaczystów”, toteż podkopywanie jego finansów miało służyć osłabianiu tego medium. Kiedy jednak powywalano co ciekawszych publicystów z Jedynki, zmieniono szefostwo Trójki i całego radia, okazało się, że to nie wystarczy, bo ciemniaki z PO tak się rozkręcili, że będą PR i TVP rozwalać do spodu. Wtedy dopiero, podkreślmy, kwiat dziennikarstwa zaczął dostrzegać, że siedzi z rękami w nocniku, toteż dzisiaj gdy słyszę o tym, jak to źle jest z mediami publicznymi, to po tych dwóch latach propagandy wspierającej PO ja mówię: a niech was diabli. Na wasz pogrzeb nawet nie przyjdę. That's all folks. Jak dla mnie może spokojnie paść i TVP, i PR. TVP nie oglądam, a PR słucham tylko po to, by mieć podtrzymywane poczucie życia w peerelu (audycje wartościowe (tzn. niezakłamane) są tak nieliczne, że nawet szkoda gadać). Nie jest to jakaś szczególna wartość, trzeba przyznać.
No ale nie tylko kwiat dziennikarstwa, czyli ludzie mediów publicznych mogą nagle znaleźć się w sytuacji, w której ukochane miejsca pracy okażą się nieaktualne, czyli w sytuacji, w której bida zagląda w oczy. Ponoć Polacy są 3. narodem na świecie obciążonym podatkami, a Jego Królewska Mość Vincenz I planuje sobie wynieść ich na pierwszą pozycję. Może kwiat dziennikarstwa stopniowo zacznie kojarzyć pewne fakty i dostrzegać nie tylko to, co się dzieje w dziedzinie mediów publicznych, ale i w ogóle całego kraju. Podejrzewam jednak, że najlepszym sposobem na zrozumienie cudzej biedy jest przeżycie biedy na własnej skórze.
Dołączył: 08 Gru 2007 Posty: 1898
Post zebrał 0 sat Podarowałeś sat
Wysłany: 17:53, 12 Lip '09
Temat postu:
reklama to potęga, a wiecie ile jest GW w TV.... ludzie to kupują, co powiecie o naczelnym szmatławcu nastoletnich dziwek "Cosmopolitan" ? jak raz w gimnazjum laski z klasy to czytały i wpadło mi w ręce to myślałem że zwymiotuję na miejscu....
Dołączył: 18 Gru 2007 Posty: 9351
Post zebrał 0 sat Podarowałeś sat
Wysłany: 13:14, 14 Lip '09
Temat postu:
Sikorski napisał:
reklama to potęga, a wiecie ile jest GW w TV.... ludzie to kupują, co powiecie o naczelnym szmatławcu nastoletnich dziwek "Cosmopolitan" ? jak raz w gimnazjum laski z klasy to czytały i wpadło mi w ręce to myślałem że zwymiotuję na miejscu....
Zgadzam sie z przedmowca:)
Kilka lat napisalem do nich list po artykule:"Dlaczego wszyscy mezczyzni chodza do burdeli".
Ja nigdy nie bylem bo mieso kupuje u rzeznika wiec nie wszyscy:)
Ale zydowska propaganda dziala wlasnie w taki sposob:najpierw stawia sie teze :"Dlaczego wzyscy mezczyzni itp" . Podane jako fakt.
A potem sie to tylko wyjasnia dlaczego tak jest.
Sztuka polega na odrzuceniu tezy w zarodku:)
Wiele lat temu namawialem do bojkotu Szechterowej szmaty.
Wtedy przeszlo bez echa.Moze dzisiaj sytuacja dojrzala.
Proponowalem rowniez akcje przed kiosakmu "ruchu" w rodzaju:"Nie kupuj w tym kiosku.Oni sprzedaja gazete wyborcza."
Zysk kioskarza to nie tylko szmata wybiorcza . Z tego tylko by nie przezyl.
Postawcie go przed wyborem: bez szechtera ale z cala reszta albo z szechetrem i totalny bojkot.
A jesc trzeba:)
Dołączył: 13 Lut 2007 Posty: 414
Post zebrał 0 sat Podarowałeś sat
Wysłany: 13:26, 14 Lip '09
Temat postu:
Mam taki śmieszny pomysł.
-Dzień dobry! Czy ma pan Gazetę Wyborczą?/Wyborczą, proszę.
-Tak./1.20zł(nie mam pojęcia ile to kosztuje).
-To poszukam innego kiosku, w którym jej nie sprzedają.
A jeśli nie ma, to:
jeśli coś chciałeś kupić, powiedz:
-W takim razie "Artykuł", proszę.
jeśli nie chciałeś niczego kupować:
-I bardzo dobrze!
_________________ Admin ograniczył mi liczbę postów do 4, bo krytykowałem policjanta kopiącego człowieka podczas Marszu Niepodległości. Teraz 1/dobę(nie powiedział dlaczego).
Dołączył: 18 Gru 2007 Posty: 9351
Post zebrał 0 sat Podarowałeś sat
Wysłany: 14:05, 14 Lip '09
Temat postu:
Wysłany: Wto Lip 14, 2009 1:14 pm Pojedynczy postTemat postu: Dodaj użytkownika do listy ignorowanych Odpowiedz z cytatem Zmień/Usuń ten post [Dodaj tu zakładkę]
Sikorski napisał:
reklama to potęga, a wiecie ile jest GW w TV.... ludzie to kupują, co powiecie o naczelnym szmatławcu nastoletnich dziwek "Cosmopolitan" ? jak raz w gimnazjum laski z klasy to czytały i wpadło mi w ręce to myślałem że zwymiotuję na miejscu....
Zgadzam sie z przedmowca:)
Kilka lat napisalem do nich list po artykule:"Dlaczego wszyscy mezczyzni chodza do burdeli".
Ja nigdy nie bylem bo mieso kupuje u rzeznika wiec nie wszyscy:)
Ale zydowska propaganda dziala wlasnie w taki sposob:najpierw stawia sie teze :"Dlaczego wzyscy mezczyzni itp" . Podane jako fakt.
A potem sie to tylko wyjasnia dlaczego tak jest.
Sztuka polega na odrzuceniu tezy w zarodku:)
Wiele lat temu namawialem do bojkotu Szechterowej szmaty.
Wtedy przeszlo bez echa.Moze dzisiaj sytuacja dojrzala.
Proponowalem rowniez akcje przed kiosakmu "ruchu" w rodzaju:"Nie kupuj w tym kiosku.Oni sprzedaja gazete wyborcza."
Zysk kioskarza to nie tylko szmata wybiorcza . Z tego tylko by nie przezyl.
Postawcie go przed wyborem: bez szechtera ale z cala reszta albo z szechetrem i totalny bojkot.
A jesc trzeba:)
Jerzy
Jest jeszcze jedna alternatywa DLA KIOSKARZA ALE TEJ ABSOLUTNIE NIE POLECAM i mowie to glosno i przy swiadkach:) :
ALBO Z SZECHTREM ALBO BEZ KIOSKU:)
NIECH CIE SZECHETR UTRZYMUJE:)
Odbiegajac do tematu :
Ile kosztuje w Polsce 10 litrow wysokooktanowej bezyny?
Dołączył: 01 Gru 2008 Posty: 828
Post zebrał 0 sat Podarowałeś sat
Wysłany: 14:32, 14 Lip '09
Temat postu:
gdyb tak z dnia na dzien zabrac ludowi wyborcza,
to nie wiedzieliby co myslec o swiecie, jaka jest aktualna
poprawnosc polityczna, z czego mozna sie smiac,
a z czego nie wypada
spora czes osob kupuje ja przez 20 lat i nie odlozy jej tak
natychmiast
owce nie wiedzialy by w ktora strone maja przezuwac trawe
dlatego zamiast odradzac kupowanie gazety wyborczej uwazam
ze lepiej jest ludzi uczyc samodzielnego myslenia
doradzanie kupowania takze innych gazet i tygodnikow
_________________ Otwarte Piramidy Finansowe
Dołączył: 30 Cze 2009 Posty: 145
Post zebrał 0 sat Podarowałeś sat
Wysłany: 14:37, 14 Lip '09
Temat postu:
To że w Polsce GW jest tak popularna, wbrew pozorom świadczy tylko o całkiem niezłej inteligencji Polaków! Nie wnikam tu w kaszane jaką wpycha GW w mózgi czytelników ani o jej cele i środki, tylko o jej ogólny poziom. W UK najpopularniejszą gazetą jest "The Sun" - prezentująca poziom tak żenujący, że Polski "Fakt" przy niej to arcydzieło literatury światowej :/ no ale przeciętny czytelnik gazety w UK reprezentuje sobą równie wysoki poziom jak i ta gazeta. Jak do tego dodamy, że "The Sun" jest uznawany za najbardziej opiniotwórczą gazetę w UK, to otrzymujemy pełny obraz dramatu... Bo jeżeli The Sun napisze " Wybij okno sąsiadowi, to nie zachorujesz na raka" w całej Anglii posypią się szyby... i to na prawdę nie jest śmieszne
Wszystkie czasy w strefie CET (Europa) Strona: 1, 2, 3 »
Strona 1 z 3
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz moderować swoich tematów