Dołączył: 20 Maj 2008 Posty: 4008
Post zebrał 0 sat Podarowałeś sat
Wysłany: 21:26, 03 Lip '14
Temat postu: Największe skurwysyństwo Świata
Największe skurwysyństwo Świata- Tajemnica Spowiedzi
Na czym polega Tajemnica Spowiedzi?
na tym że jeśli twoja żona przyprawia ci rogi z katecheta, to pozostanie Tajemnica Spowiedzi~!
Natomiast spowiednik może w akcie spowiedzi powierzyć ten sekret swojemu spowiednikowi , a ten dalej!
Dlatego też Kościół Rzymsko katolicki prędzej zgodzi się na odejście od celibatu niż odejście od spowiedzi DOUSZNEJ! _________________ JerzyS
"Prawdziwa wiedza to znajomość przyczyn."
Arystoteles
Dołączył: 20 Maj 2008 Posty: 4008
Post zebrał 0 sat Podarowałeś sat
Wysłany: 21:32, 03 Lip '14
Temat postu:
Bóg nam pomaga!
"Skoro Bóg nam pomaga
to patrząc na efekty wybraliśmy
sobie najbardziej wujowego Boga" _________________ JerzyS
"Prawdziwa wiedza to znajomość przyczyn."
Arystoteles
Dołączył: 19 Lut 2009 Posty: 1888
Post zebrał 0 sat Podarowałeś sat
Wysłany: 22:03, 03 Lip '14
Temat postu:
Cóż spowiedź była w swoich początkach narzędziem inwigilacji, natomiast teraz to jedna z doktryn katolickich, hmmm na bazie przetrwalych tradycji jak nie jedzenie w czapce rosołu... Jeśli ktoś ma potrzebę się wygadać, a nie zaznał szczerej rozmowy partnerki/partnera lub nie stać go na psychologa to zawsze jest jakaś alternatywa.
Największym skurwesynstwem swiata nazwałbym socjotechnikę wypracowaną przez instrument "własności" jaką jest oczywiście kłamstwo i zatajanie faktów dla korzyści. Fasady są popierdolone, to że ludzie uciekają od klamstwa tworzy rynek zbytu dla usługi słuchacza, więc gdybyście nie byli pojebani to by popyt zmalał, ale jesteście i jest jak jest. Myslicie, że nie idąc do spowiedzi odetniecie sie od tego nurtu, a z tej samej gliny ulepieni.
_________________ Uwaga - Wypowiedzi autora posiadają jedynie wydźwięk satyryczny celem obnażenia ludzkich lęków i obsesyjnych zachowań społeczeństwa.
Dołączył: 18 Wrz 2007 Posty: 3535
Post zebrał 0 sat Podarowałeś sat
Wysłany: 03:17, 04 Lip '14
Temat postu:
W koncu do spowiedzi chodzi kto chce. Nikt nikogo nie zmusza do spowiadania sie ksiedzu.
Zatajanie prawdy o sobie jest czasem zbawienne dla dalszej egzystencji wsrod ludzi, a nawet we wlasnej rodzinie. Ludzie u innych widza kazda wade, nad ktora lubia sie pastwic. Nie wolno dawac ludziom pozywki do niecnych celow. Kazdy powinien zachowac wlasna tozsamosc z wszelkimi wadami i zaletami. Wlasne jescestwo czlowieka stwarza dystans w stosunku do niego. Kazdy czlowiek w jednych sprawach jest dobry, a w innych taki sobie lub wrecz zly. W normalnych warunkach nad czlowiekiem czuwa prawo, ktore karnie pietnuje wszelka zbrodnie.
Spowiadac sie czasem chcemy ze swojego zycia. Spowiedz u ksiedza jest dobrym wyborem. Nie zna nas i nie prowadzi kartoteki.
Dołączył: 27 Mar 2009 Posty: 2081
Post zebrał 0 sat Podarowałeś sat
Wysłany: 08:06, 04 Lip '14
Temat postu:
Ja też nie kumam po chuj to ujadanie na spowiedź w kk. Jak ktoś chce to idzie i gada batmanom co go boli, ile ukradł, kogo wyruchał itp. Nikt nikogo do tego nie zmusza. Ale dla zasady można pojeździć po kościele to się to robi. Równie dobrze można iść do urzędu skarbowego i też przyznać się do grzechów tutaj podobnie też nikt nikogo nie zmusza. W amerykańskim sądzie też przysięgasz na magiczną książkę i też możesz ale nie musisz prawdy mówić.
Także przestańcie kolego Jerzy pierdolić smutne farmazony.
Dołączył: 04 Lis 2013 Posty: 115
Post zebrał 0 sat Podarowałeś sat
Wysłany: 08:25, 04 Lip '14
Temat postu:
JerzyS napisał:
" spowiednik może w akcie spowiedzi powierzyć ten sekret swojemu spowiednikowi ,
a ten dalej! "
brednia
przecież po to jest tajemnica spowiedzi - sekrety czyje swoje grzeszki powierzam tylko spowiednikowi a ten nie przekazuje tego dalej
_________________ BTC: 12TUcYoA2im8sgd4d2pKLZE3r9NFTRjG6b
Dołączył: 29 Sty 2014 Posty: 831
Post zebrał 0 sat Podarowałeś sat
Wysłany: 11:12, 04 Lip '14
Temat postu:
JerzyS napisał:
Największe skurwysyństwo Świata- Tajemnica Spowiedzi
Znam większe skurwysyństwa JerzyS - nie ma co przesadzać z epitetami, używajmy języka rozsądnie.
Goska napisał:
W koncu do spowiedzi chodzi kto chce. Nikt nikogo nie zmusza do spowiadania sie ksiedzu.
I tak i nie. Z jednej strony masz rację, z drugiej często i gęsto rodzice zmuszają dzieci do spowiedzi.
Dorosłych niby nikt nie zmusza 'fizycznie', ale za to 'zmusza psychicznie' wciskając ciemnocie (i nie mówię tego obraźliwie, sam wiele lat żyłem w takiej ciemnocie i ignorancji), że jak nie wyspowiada się to trafi do piekła. Nawet człowieka na łożu śmierci molestują pytaniami czy nie chce się wyspowiadać, a jak odpowie że nie bo nie jest Katolikiem, Chrześcijaninem, że jest np. ateistą - to nie odpuszczą mu czarne sukinkoty i zaproponują "nawrócenie" na jedyną słuszną drogę...
Qrwa może jak czarnoprzebrany będzie konał to trzeba przyjść i zaoferować mu nawrócenie na prawdę, by wyparł się tej fałszywej ideologii i błagał o wybaczenie miliony ofiar tej chorej doktryny. Ciekawe co by wówczas powiedział...?
Goska napisał:
Spowiedz u ksiedza jest dobrym wyborem.
O tak - jedynym słusznym bym powiedział - same korzyści.
Goska napisał:
Nie zna nas i nie prowadzi kartoteki.
Na wioskach zna wszystkich ludzi i prowadzą swoje kartoteki!
Odnośnie tajemnicy spowiedzi to taki przykład który pomoże zobrazować czym jest i spojrzeć na to z innej strony (pewnie wielu z was znany):
Przychodzi do spowiedzi wielokrotny morderca i gwałciciel dzieci, kobiet, mężczyzn, zwierząt (to nie takie istotne) w małym miasteczku... Przychodzi już n-ty raz i zawsze ma te same, czy też bardzo podobne grzechy, o których ze szczegółami opowiada, następnie recytuje oklepane: że żałuje i prosi "ojca" o naukę, pokutę i rozgrzeszenie. Ten mu ich udziela z wyjątkiem rozgrzeszenia na przykład (ale to nie istotne) i za miesiąc sytuacja się powtarza i za kolejny itd...
Spowiednik może położyć temu kres i wydać sprawcę policji i nawet sumienie mu tak podpowiada, ale z drugiej strony tajemnica spowiedzi zabrania i brakuje mu odwagi by przeciwstawić się Kościołowi i zrezygnować z wygodnego życia na garnuszku...
Zapytam: kto dał im prawo decydować o tym komu i za co "odpuszczać grzech"? Odpowiem: sami sobie przyznali.
Kiedyś jak jeszcze byłem zindoktrynowanym człowieczkiem, to poszedłem do spowiedzi (w związku z jakimś ceremoniałem religijnym w którym odgrywałem ważną rolę) i niespodzianka nie dostałem rozgrzeszenia (ja taki bogobojny, dobrotliwy człowiek, co to nikomu nic nie ukradł, muchy nie skrzywdził, nie pluł na godło ani na krzyż, dbał o środowisko, pomagał słabszym i dłuugo dłuugo by wymieniać ) , bo mieszkałem z dziewczyną, czyli wg nich "żyłem w permanentnym grzechu" (a lampucery co to dają na prawo i lewo... z kim podpadnie - dostają bez mrugnięcia). To był ostatni raz jak poszedłem do konfesjonału - nawet nie mając pojęcia jeszcze z czym mam do czynienia, jakaś lampka się zapaliła.
Dołączył: 04 Lis 2013 Posty: 115
Post zebrał 0 sat Podarowałeś sat
Wysłany: 07:26, 05 Lip '14
Temat postu:
Mirkas napisał:
Kiedyś jak jeszcze byłem zindoktrynowanym człowieczkiem, to poszedłem do spowiedzi (w związku z jakimś ceremoniałem religijnym w którym odgrywałem ważną rolę) i niespodzianka nie dostałem rozgrzeszenia (ja taki bogobojny, dobrotliwy człowiek, co to nikomu nic nie ukradł, muchy nie skrzywdził, nie pluł na godło ani na krzyż, dbał o środowisko, pomagał słabszym i dłuugo dłuugo by wymieniać ) , bo mieszkałem z dziewczyną, czyli wg nich "żyłem w permanentnym grzechu" (a lampucery co to dają na prawo i lewo... z kim podpadnie - dostają bez mrugnięcia). To był ostatni raz jak poszedłem do konfesjonału - nawet nie mając pojęcia jeszcze z czym mam do czynienia, jakaś lampka się zapaliła.
Bo nie żałowałeś
_________________ BTC: 12TUcYoA2im8sgd4d2pKLZE3r9NFTRjG6b
Dołączył: 29 Sty 2014 Posty: 831
Post zebrał 0 sat Podarowałeś sat
Wysłany: 07:48, 05 Lip '14
Temat postu:
A kto tak na prawdę i szczerze żałuje, jeśli miał dobry, udany seks "pozamałżeński" - jeśli jest wolny, kawalerem i partner/partnerka mu się bardzo podoba? Jeśli jest wierzącym i "praktykującym" wyznawcą-oszołomem, to idzie do spowiedzi i klepie regułkę: "za wszystkie grzechy szczerze żałuję..." chociaż nie żałuje, wręcz przeciwnie jest z siebie dumny i zadowolony z takiego przebiegu sytuacji i wie doskonale, że przy następnej okazji (jak mu się przydarzy) zrobi to samo. Mało tego będzie świadomie do tego dążył, np. spróbuje jeszcze raz umówić się z ostatnią partnerką, z którą było mu tak dobrze...
Jak to inaczej nazwać jak obłudą, hipokryzją, debilizmem...?
Dołączył: 20 Maj 2008 Posty: 4008
Post zebrał 0 sat Podarowałeś sat
Wysłany: 09:11, 05 Lip '14
Temat postu:
A jak tu sie maja Dobre Uczynki , które są niezbędne , aby wejść do Królestwa Niebieskiego
Wiemy , że ponad 30 % mężczyzn jest bezpłodnych!
Gdyby nie Dobre Uczynki i Pomoc Sąsiedzka to ponad 30% małzeństw powinno być bezdzietnych.
Czy jeśli zrobię zonie bezpłodnego męża dobry uczynek ,
to mam sie z tego spowiadać i żałować? _________________ JerzyS
"Prawdziwa wiedza to znajomość przyczyn."
Arystoteles
Dołączył: 20 Maj 2008 Posty: 4008
Post zebrał 0 sat Podarowałeś sat
Wysłany: 18:08, 05 Lip '14
Temat postu:
Co dała Instytucja Spowiedzi Dousznej przedwojennej Warszawie?
======================================
Autor: Paweł Rzewuski
Tytuł:„Warszawa — miasto grzechu: Prostytucja w II RP”
ISBN: 978-83-934630-6-0
Stron: 109
Formaty: PDF, EPUB, MOBI (bez DRM i innych zabezpieczeń)
Cena: 9,90 zł
Kup książkę: http://histmag.org/sklep/?warszawa-miasto-grzechu
O tym, gdzie najlepiej iść „na panienki” wiedzieli już warszawscy gimnazjaliści.
A ten, kto miał wątpliwości, mógł je szybko rozwiać. Dorożkarze, taksówkarze, recepcjoniści
– za niewielką opłatą każdy z nich chętnie dzielił się swoją wiedzą.
Płatna miłość dla każdego?
Czemu nie! Dla biednych – szybka miłość w nadwiślańskich zaroślach.
Dla zamożnych – towarzystwo eleganckich dam w luksusowych lokalach.
Gdy Marszałek Piłsudski spacerował po Alejach Ujazdowskich dumając nad losami kraju,
jego żołnierze nierzadko szukali ukojenia w ramionach „kobiet upadłych”.
Podobnie robili urzędnicy, aktorzy, lekarze i inni szanowani obywatele.
Tak wyglądała codzienność miasta grzechu.
Wiele kobiet wybierało drogę nierządu w dramatycznych okolicznościach, próbując ratować się przed nędzą.
Ale czy wszystkie?
Ekskluzywne damy przesiadujące w Adrii czy w Gastronomii zarabiały więcej niż urzędniczki państwowe
i niejednokrotnie były od nich lepiej wykształcone...
Paweł Rzewuski w swojej książce „Warszawa miasto grzechu: prostytucja w II RP” zabiera Czytelników w podróż po mieście, o którym niewielu słyszało.
Z dużą wprawą oprowadza po Warszawie pełnej mrocznych tajemnic, żądz, wstydliwych sekretów i przemocy.
Byłby to wspaniały kryminał, gdyby nie fakt, że to wszystko zdarzyło się naprawdę… _________________ JerzyS
"Prawdziwa wiedza to znajomość przyczyn."
Arystoteles
Dołączył: 01 Sie 2011 Posty: 488
Post zebrał 0 sat Podarowałeś sat
Wysłany: 21:45, 05 Lip '14
Temat postu:
Ojtam - "tajemnica"
Mój kolega kiedyś chodził grać w piłkę i drugą drużyną byli księża - młodzi łepcy, bo staruchy nie grają chyba.
Po meczu, w szatni wiele razy słyszał jak ze szczegółami sobie opowiadali, co te stary baby wygadują podczas spowiedzi mając z tego konkretną bekę. Niektórzy byli z tych samych parafii, więc zdarzało im się porównywać co która baba komu nawija...
Dołączył: 24 Gru 2007 Posty: 3285
Post zebrał 0 sat Podarowałeś sat
Wysłany: 23:23, 05 Lip '14
Temat postu:
Ja nie uważam, że jest jakaś zorganizowana struktura przekazywania informacji ze spowiedzi, to znaczy taka hierarchia, żeby wyłapywać konkrety i przekazywać wyżej.
To już nie te czasy.
Tak było na początku, kiedy spowiedź powstała. Wtedy miała za zadanie wyłapać głupich chłopów, którzy byli na tyle głupi, że mówili co i komu ukradli, a pleban przekazywał informację szlachcie lub właścicielowi ziemskiemu. I miał złodzieja lub spiskowca.
Te czasy już minęły. Teraz moim zdaniem nie ma zorganizowanego wychwytywania informacji i przekazywania ich dalej.
Z takiego powodu, że spowiadają się dwa rodzaje ludzi. Pierwsi, którzy idą dla picu przed stadem. Ci wymyślą kilka prostych grzechów i powtarzają je pewnie co spowiedź.
Drudzy, (nie chcę tutaj nikomu ubliżyć) ale to ludzie najgłupsi i najprostsi. Ci zazwyczaj nie mają nic sensownego do powiedzenia, co by miało iść ścieżką poprzez biskupów do Watykanu.
A grzechy typu zwalenie konia i seks z sąsiadem, są tylko pożywką dla wyposzczonych klechów:
Jak dochodzi jeszcze spowiedź dzieci, to jest to dla mnie obrzydliwe, żeby stary chłop wysłuchiwał jak małe dziecko ma jakieś myśli o seksie lub się masturbowało. Później się dziwią, że 90% duchowieństwa to pedofilia lub homo. Powinni to w chuj zlikwidować. Lub żeby spowiedź była tylko dla dorosłych.
Oczywiście jest wolność, więc nie neguję prawa do spowiedzi dla nikogo. Ale bez urazy, tych co często chodzą nie uważam za ludzi wysokich lotów myślowych.
_________________ Zobacz też tutaj
Dołączył: 20 Maj 2008 Posty: 4008
Post zebrał 0 sat Podarowałeś sat
Wysłany: 10:47, 06 Lip '14
Temat postu:
AQuatro napisał:
Ja nie uważam, że jest jakaś zorganizowana struktura przekazywania informacji ze spowiedzi, to znaczy taka hierarchia, żeby wyłapywać konkrety i przekazywać wyżej.
To już nie te czasy.
Tak było na początku, kiedy spowiedź powstała. Wtedy miała za zadanie wyłapać głupich chłopów, którzy byli na tyle głupi, że mówili co i komu ukradli, a pleban przekazywał informację szlachcie lub właścicielowi ziemskiemu. I miał złodzieja lub spiskowca.
Te czasy już minęły. Teraz moim zdaniem nie ma zorganizowanego wychwytywania informacji i przekazywania ich dalej.
Z takiego powodu, że spowiadają się dwa rodzaje ludzi. Pierwsi, którzy idą dla picu przed stadem. Ci wymyślą kilka prostych grzechów i powtarzają je pewnie co spowiedź.
Drudzy, (nie chcę tutaj nikomu ubliżyć) ale to ludzie najgłupsi i najprostsi. Ci zazwyczaj nie mają nic sensownego do powiedzenia, co by miało iść ścieżką poprzez biskupów do Watykanu.
A grzechy typu zwalenie konia i seks z sąsiadem, są tylko pożywką dla wyposzczonych klechów:
Jak dochodzi jeszcze spowiedź dzieci, to jest to dla mnie obrzydliwe, żeby stary chłop wysłuchiwał jak małe dziecko ma jakieś myśli o seksie lub się masturbowało. Później się dziwią, że 90% duchowieństwa to pedofilia lub homo. Powinni to w chuj zlikwidować. Lub żeby spowiedź była tylko dla dorosłych.
Oczywiście jest wolność, więc nie neguję prawa do spowiedzi dla nikogo. Ale bez urazy, tych co często chodzą nie uważam za ludzi wysokich lotów myślowych.
Polityka Lecha Pierwszego Pobożnego !
Po świeceniach pracowałem jako duszpasterz młodzieży m.in. w dzielnicy Emaus, gdzie na Msze akademickie przychodził Lech Wałęsa. Bliżej poznaliśmy się w biurze parafialnym, gdy do ślubu papiery szykował. Potem spotkaliśmy się, gdy pracowałem na Przymorzu. Po Mszy św. przyszedł do zakrystii. – Czy ksiądz mnie zna? – zapytał, a było to już po porozumieniach stoczniowców z władzą. – Kto by pana nie znał – odparłem. A on: To nie tak, nie o tym myślałem, znamy się przecież z Emaus. Czy zechciałby ksiądz być moim stałym spowiednikiem? – Z radością – odrzekłem. Pełniłem tę posługę – za aprobatą bp. Lecha Kaczmarka – również w czasie stanu wojennego; odwiedzałem przewodniczącego NSZZ „Solidarność” w miejscu internowania. A gdy stamtąd wrócił, przez cały czas, gdy pracowałem w parafiach we Wrzeszczu i w Sopocie. Do głowy mi wtedy nie przyszło, że spowiadam przyszłego prezydenta...
... I że zostanie Ksiądz prezydenckim spowiednikiem?
Zaskoczył mnie Lech Wałęsa, kiedy przed pierwszą turą wyborów wpadł do mnie na plebanię do „Gwiazdy Morza”.
Zanim zwrócił się z prośbą do bp. Tadeusza Gocłowskiego o oddelegowanie mnie do Belwederu, ja już przekazałem nowinę gdańskiemu pasterzowi.
Jego pierwsza reakcja była dezaprobująca, ale po namyśle powiedział: będzie ksiądz musiał przyjąć tę posługę, bo prezydentowi wybranemu w wolnych wyborach się nie odmawia.
Wtedy się przestraszyłem, naprawdę żal mi było zostawiać sopockich parafian.
Dziesiątego grudnia 1990 r. zadzwonił do mnie bp Gocłowski: Księże kapelanie, proszę się stawić w kurii. Kapelanie?
Zastanowiłem się przez chwilę; byłem kapelanem służby zdrowia przez 11 lat, ale do tej pory „mój” biskup się do mnie w ten sposób nie zwracał...
Następnego dnia, już po zaprzysiężeniu prezydenckim, znalazłem się w Częstochowie, gdzie prezydent złożył uroczyste ślubowanie przed obrazem Królowej Polski.
Tam też pierwszy raz przedstawił mnie ojcom paulinom: mój kapelan ks. Franciszek Cybula.
Pierwszy dokument, jaki wystawił prezydent Wałęsa w Belwederze dotyczył mojej nominacji. Ksiądz Prymas kard. Józef Glemp 29 grudnia przysłał jej zatwierdzenie.
Jednak nie wszystkim, również w Kościele, się ona podobała.
To prawda. Zwykli księża byli wobec mnie korekt. Natomiast wśród hierarchów byli tacy, którzy nie kryli wobec mnie swej niechęci. Widzieli na tym miejscu biskupa. Dla nich byłem człowiekiem znikąd. – Taki niedouczony – szeptali. Jeszcze po roku sprawowania przeze mnie tej funkcji mówili: trzeba zmienić prezydenckiego kapelana. Nie zdawali sobie sprawy z tego, jak swoją postawą utrudniali mi nieraz wypełnienie służbowych zleceń, jak w smak była ta postawa ludziom nieprzyjaznym Kościołowi. Do tych niechętnych mi należał przez krótki czas – dziś jesteśmy w przyjaźni – nuncjusz apostolski w Polsce abp Józef Kowalczyk. Podczas spotkania prezydenta z korpusem dyplomatycznym, podszedł do mnie i zapytał: a kiedy ksiądz bywa w swojej sopockiej parafii? Odrzekłem, że zwykle w piątek wieczorem, sobotę i niedzielę. Odpowiedział: To dobrze, bo tam ksiądz pełni właściwą sobie funkcję. Rzeczywiście – pomyślałem – ma rację. Ale podczas najbliższego spotkania grzecznie powiedziałem: Ekscelencjo, ja się do Belwederu nie pchałem. Jestem tam chyba najbardziej zagubionym człowiekiem. Proszę więc mi pomóc w wykonywaniu zleconego mi zadania. Spowiednikiem Lecha Wałęsy jestem od jedenastu lat. Po tym wyjaśnieniu i prośbie Arcybiskup Nuncjusz zmienił się wobec mnie diametralnie. Wielokrotnie pokazał swoją klasę. Wspierał mnie zawsze, gdy było trzeba.
Tymczasem w mediach huczało: ośrodek dyspozycyjny jest w prezydenckiej kaplicy. Był Ksiądz szarą eminencją?
Prezydent chciał, abym był z nim wszędzie, nawet na konferencjach prasowych. Buntowałem się, nie chciałem w nich uczestniczyć. – Szefie, to jest źle odbierane – przekonywałem. A on: chcę mieć zawsze duchowe wsparcie.
Przed jednym z prestiżowych spotkań powiedział mi: nie mam dziś weny. Ja na to: włączam więc turbodoładowanie niebieskie. Zacząłem się modlić. Przerwałem modlitwę, gdy otrzymywał owacje na stojąco. Połączenie sił duchowych z jego intuicją, oryginalnym podejściem do wielu spaw, dawało efekty zaskakujące. Gdy rozmawiałem o tym z prof. Franciszkiem Gruczą, językoznawcą, germanistą, mówił o nim, on i jego koledzy po fachu: Das ist eine politische Tier – to jest polityczne zwierzę.
Ten medialny szum wokół mojej osoby przy prezydencie brał się stąd, że przez 50 lat komunizmu zapomniano, iż urząd prezydencki w Polsce,
podobnie jak w wielu krajach Europy, miał zawsze kapelana. Wałęsa wiedział, że brak kapelana przy nim byłby niedopatrzeniem.
Nawet Jaruzelski, gdy raz odwiedził prezydenta, podszedł do mnie i powiedział: cieszę się, że ksiądz tu jest.
Było mi przykro, że prasa wyśmiewa się z prezydenta i jego kapelana. A teraz z perspektywy czasu nawet ci prześmiewcy zauważają, że pełniąc tę funkcję, odnotowałem wiele ciekawych rzeczy, które uszły ich uwadze.
Wyjazdy zagraniczne potwierdzały wagę urzędu i posługi kapelana. W Anglii, Belgii, w Niemczech, we Francji nawet w Japonii kapelan był podejmowany jako osoba przy prezydencie przewidziana w protokole dyplomatycznym.
Czy Ksiądz się na kimś wzoruje, czy może ma specjalne nabożeństwo, do któregoś ze świętych ?
Zawsze imponował mi kard. Karol Wojtyła, dziś sługa Boży. Pierwszy raz spotkałem się z nim w 1978 r., gdy był latem w Gdańsku na Przymorzu. A za rok na placu św. Piotra w Rzymie – stoję blisko przy barierce, nadchodzi Papież. I bierze moją głowę w ramiona, i mówi: ksiądz tu? I dodaje na odchodnym: Stasiu, dużo obrazków dla Przymorza. Miał fenomenalną pamięć. Potem, jak już byłem kapelanem prezydenta, spotkałem się z Ojcem Świętym jeszcze kilka razy. Jak on wspaniale sprawował Eucharystię. Tak jak uczył mnie bp Edmund Nowicki: „pie et devote” – pobożnie, z namaszczeniem, ze świadomością z kim jest sprawa.
Bardzo cenię sobie św. Jana Vianneya. Trafnie został wybrany na patrona Roku Kapłańskiego. Jest dla mnie wzorem spowiednika. Był wielkim czcicielem Najświętszego Sakramentu.
Ja też nim jestem. Był nim również mój tata Leon, który nigdy nie opuścił adoracji Pana Jezusa i przyjęcia Komunii w pierwszy piątek każdego miesiąca. Zmarł w pierwszy piątek.
Bliska jest mi dewiza św. Jana Bosko: „Nie lękam się tego, co mogą mi zrobić ludzie, kiedy mówię prawdę. Boje się tego, co zrobiłby mi Bóg, gdybym skłamał”. Gdybyśmy wszyscy trzymali się prawdy – jak Jan Vianey, Jan Bosko czy Jan Paweł II – nie byłoby tyle zawiści, tyle absurdalnych posądzeń jednych wobec drugich, tyle wprowadzających w zdumienie nonsensów.
Zwłaszcza my – księża – musimy się trzymać prawdy.
I mamy wielu wspaniałych, mądrych, Bożych kapłanów. Ja jestem zwykłym księdzem, ale usilnie staram się choć trochę im dorównać.
Już nie jestem spowiednikiem prezydenta, ale bywam w jego domu m.in. z okazji rodzinnych uroczystości.
Medialny szum wokół mojej osoby przy prezydencie brał się stąd, że przez 50 lat komunizmu zapomniano, iż urząd prezydencki w Polsce miał zawsze kapelana.
Gdybyśmy wszyscy trzymali się prawdy, nie byłoby tyle zawiści, tyle absurdalnych posądzeń jednych wobec drugich, tyle nonsensów.
Dołączył: 28 Cze 2012 Posty: 256
Post zebrał 0 sat Podarowałeś sat
Wysłany: 14:21, 06 Lip '14
Temat postu:
Czy ktoś mi może podać nazwisko JEDNEGO w dziejach klechy katolickiego pochodzącego z Polski, który nie zaszkodził Narodowi Polskiemu i jego Państwowości?
_________________ "Demokracja niesie wyłącznie piękne słowa ale ani pracy ani chleba." - Labadine
Dołączył: 29 Sty 2014 Posty: 831
Post zebrał 0 sat Podarowałeś sat
Wysłany: 09:41, 08 Lip '14
Temat postu:
dipsao napisał:
Damazy Macoch.
Cóż za sarkazm... Skąd go wytrzasnąłeś? Prawdziwy oryginał.
Chociaż pasuje do tematu:
Cytat:
Macoch podczas spowiedzi poznał Helenę Krzyżanowską, urzędniczkę łódzkiego telegrafu, która została jego kochanką. Ażeby ukryć swój związek z nią, o. Damazy namówił swojego kuzyna Wacława Macocha do fikcyjnego ślubu z Krzyżanowską, opłacając nawet wesele w Hotelu Europejskim w Warszawie (kwotą 1400 rubli). Swoją metresę obdarowywał drogą biżuterią, opłacał mieszkanie oraz podróże do Włoch.
22 lipca 1910 Damazy zabił w bliżej nieznanych okolicznościach Wacława Macocha. Do morderstwa doszło w klasztornej celi zakonnika; zwłoki zabitego siekierą kuzyna wywiózł dorożką, ukryte w sofie i wrzucił do kanału przy Warcie w okolicach wsi Zawada.
O kurde rozwaliłeś mnie tym filmikiem. Tego to się nie spodziewałem - widzę, że nawiedzeni wyznawcy mogą mnie jeszcze w wielu kwestiach zaskoczyć.
Czy to już jest szczyt absurdu religijnego w Polsce, czy znacie jeszcze jakieś "perełki"?
Dołączył: 15 Cze 2012 Posty: 79
Post zebrał 0 sat Podarowałeś sat
Wysłany: 10:17, 11 Lip '14
Temat postu:
Błędem jest więc spowiadanie się przed księdzem tylko po to, by udzielił "sakramentu" i oczyścił moją duszę (o ile ją w ogóle mam) dla świętego spokoju...
Jeżeli naprawdę żałuję tego co zrobiłem... robię wszystko by to naprawić... zmieniam siebie...
a nie szukam kogo wina, komu nie mówić, kto jest zły... a ja sam zawsze najczystsze intencje...
_________________ POCZUJ co dla ciebie ważne.
ZDROWIEDUCHA.PL <- Polecam!
Dołączył: 25 Kwi 2012 Posty: 69
Post zebrał 0 sat Podarowałeś sat
Wysłany: 22:13, 11 Lip '14
Temat postu:
Chrystus powiedział do uczniów:
„Którym odpuścicie grzechy, będą im odpuszczone, a którym zatrzymacie, będą im zatrzymane.” (Jan 20:23)
Aby odpuścić lub zatrzymać grzechy ksiądz musi je najpierw znać.
Lepiej powiedzieć na ucho księdzu niż publicznie przy dzieciach jak w niektórych sektach.
Ale są to tematy znane katolikom natomiast budzą niezdrowe podniecenie u różnych takich.....
Po co w ogóle się spowiadać , chyba ,że na komendzie lub u prokuratora.
Najlepiej do niczego się nie przyznawać.
Jak złapią za rękę to mówić ,że to nie moja ręka .
Jak złapie żona z kochanką to mówić ,że to nie mój ....
Dołączył: 30 Wrz 2006 Posty: 1666
Post zebrał 0 sat Podarowałeś sat
Wysłany: 23:01, 11 Lip '14
Temat postu:
Po pierwsze to w biblii jest napisane, aby kapłan, ksiądz był wzorem cnót, świętości, co za tym idzie pokory i skromności..
Jest o tym wyraźnie napisane w książce zwanej biblią. Którą katolicy w polsce uważają za podstawę wiary rzymskokatolickiej. Czyż nie?
Podkreślam, jest to napisane wprost, i nie trzeba geniuszu, i dowodów wyprowadzanych przez czarowników po wielu latach teologii.
Każdy głupi to zrozumie, że tako rzecze biblia. Jeśli ktoś chce, mogę mu podać dokładnie, gdzie o tym mowa.
Oczywiście widać jak poszczą i żyją w świętym stanie pobożności, rzymskokatolccy szamani, przykład iście diabelski.
Idiotą trzeba być albo ślepym, by nie zauważyć, że grają w chuja z barankami.
W biblii, tej samej, która mówi o cechach kapłana - księdza, nie jest powiedziane, że trzeba utrzymywać taką instytucję, która cię łupie, bo to lichwa,
i podpada pod siódme przykazanie, nie kradnij.
Nie wolno wspierać oszukańczej bandy, dla której wywiad społeczny jest kolejnym środkiem zniewolenia.
Jak kowalska ma grzeszne myśli o sąsiedzie, powie to czarnemu, to czarny nigdy nie użyje tego przeciwko niej?
I tu każdy puka się w głowę, bo gdyby było inaczej, to kapłani kk jeździliby stopem, a służyli w ziemiankach.
Dołączył: 06 Cze 2013 Posty: 420
Post zebrał 0 sat Podarowałeś sat
Wysłany: 00:10, 12 Lip '14
Temat postu:
jarondo napisał:
Jest o tym wyraźnie napisane w książce zwanej biblią. Którą katolicy w polsce uważają za podstawę wiary rzymskokatolickiej. Czyż nie?
Interpretacja świętej księgi bywa elastyczna, zwłaszcza gdy w grę wchodzi polityka "firmy":
Biskup więc powinien być nienaganny, mąż jednej żony (...) dobrze rządzący własnym domem, trzymający dzieci w uległości, z całą godnością (1 Tm 3,2-4)
Wszystkie czasy w strefie CET (Europa) Strona: 1, 2 »
Strona 1 z 2
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz moderować swoich tematów