Księżna Diana zginęła przez miny przeciwpiechotne?
Śmierć księżnej Diany nie była zwykłym wypadkiem - uważa znany prawnik Michael Mansfield. Jego zdaniem lady Di zginęła dlatego, że miała zamiar ujawnić nazwiska wysoko postawionych Brytyjczyków zamieszanych w handel minami przeciwpiechotnymi.
Mansfield reprezentował Mohameda al-Fayeda - ojca Dodiego al-Fayeda, który zginął wraz z Dianą w tunelu Pont d'Alma 31 sierpnia 1997 r.- w czasie dochodzenia mającego ustalić okoliczności jego śmierci. Wypowiadając się na dorocznym festiwalu literackim Hay, wskazał, że Diana prowadziła dzienniczek zawierający zapiski o ludziach najbardziej zaangażowanych w handel minami, które zamierzała ujawnić.
- Wszyscy pamiętamy, że Diana osobiście się zaangażowała w akcję zakazu stosowania, magazynowania i handlu minami przeciwpiechotnymi i nagłaśniała tę sprawę. Wiemy także, iż Brytyjczycy są zaangażowani w handel bronią, zwłaszcza minami i że mają duży interes w tym, by nie wyszło to na jaw - cytuje go wtorkowy "Daily Mail". - Wygląda na to, że Diana miała w planach wizyty w różnych państwach. Była w Angoli i Bośni, a z końcem 1997 r. wybierała się do Kambodży - dodał.
Mansfield powołał się na świadka, który znał księżnę Walii i jest przekonany o tym, że dziennik, który prowadziła z myślą o zdemaskowaniu osób zamieszanych w handel bronią, ma związek z jej śmiercią. Zaznaczył przy tym, iż jedno z pudełek zawierających materiał dowodowy przedstawiony sądowi koronera było puste i nikt nie pamiętał, co zawierało. Jego zdaniem w środku mógł być wspomniany dzienniczek lub prywatna korespondencja z rodziną królewską. Adwokat przekonany jest, że "od pierwszej chwili miał przeświadczenie, że śmierci Diany nie da się wytłumaczyć jako zwykłego wypadku samochodowego". Za bardzo ważny aspekt okoliczności tragicznej śmierci księżnej Mansfield uznał też to, iż w toku śledztwa nie zdołano zidentyfikować i przesłuchać kierowców samochodów, które jechały tuż za mercedesem Diany i Dodiego.
Po śmierci Diany ława przysięgłych badająca okoliczności tragicznego wypadku nie przyjęła wersji, że był on przypadkowy. Przysięgli nie wykluczyli, że księżna Walii mogła umrzeć na skutek ingerencji nieustalonych osób trzecich, a do jej śmierci przyczynili się paparazzi i pojazdy jadące za nią.
Mansfield, który mówi o sobie, iż jest "radykalnym prawnikiem" reprezentował m.in. osoby niesłusznie skazane za zamachy terrorystyczne IRA, których nie dokonali, a ostatnio rodzinę Brazylijczyka Jeana Charlesa de Menezesa zastrzelonego przez policję w londyńskim metrze.
http://www.newsweek.pl/artykuly/sekcje/s.....ne,59576,1
Myślę, że skoro jej mąż - Karol - nic o tym nie wiedział, to znaczy ,że nie chciała żeby coś wiedział, gdyż pewnie uważała że rodzina królewska jest w to zamieszana.
_________________
https://www.youtube.com/watch?v=0K4J90s1A2M