JackBlood napisał: |
Wystarczy już teraz przegłosować ustawę, że człowiek to tylko wyjątkowy przypadek konia.
|
Okazuje się, że jeszcze koń (na razie) nie może być posłem ale już pies...może głosować..
Jak to się stało...????
66-letnia pani Balogh doprowadziła do zarejestrowania swego pupila jako wyborcy, chcąc w ten sposób zaprotestować przeciwko przepisom, które jej zdaniem zbyt łatwo umożliwiają osobom bez obywatelstwa amerykańskiego uczestniczenie w wyborach
Balogh najpierw zarejestrowała telefon na nadane psu imię i nazwisko. Nie było to trudne - zadzwoniła i poinformowała o wprowadzeniu się do jej mieszkania adoptowanego syna, prosząc o dopisanie jego danych do jej rachunku telefonicznego.
Następnie w kwietniu 2006 r. wysłała wniosek o wpisanie psa na listę wyborców, wykorzystując rachunek telefoniczny jako potwierdzenie miejsca jego zameldowania. Kiedy psu w listopadzie 2006 r. przysłano kartę do głosowania w wyborach do Kongresu, odcisnęła jego łapę w linijce na podpis i odesłała z napisem "nieważny".
Po wyborach zadzwonił do niej pracownik biura wyborczego, informując, że nie można się podpisywać odciskiem łapy, na co Balogh odparła: Można, jeśli jest się psem.
To jest tolerancja. Zadzwonił do psa..wiadomo demokracja....
W takim razie nie można też podpisywać się odciskiem kopyta...
Co oznacza, że koń nie może zostać kongresmenem....
Ale koń ma też pewność, że osobiście ktoś z urzedników do niego zadzwoni i mu o tym powie.....
PS.
To kuriozum było pod tym adresem, ale wykasowali to....
http://wiadomosci.wp.pl/w...=1184189247.169
_________________