Tekst roku !! Bush padł ofiarą " partyjnych gier "

XTC88

Administracja George’a W. Busha wprowadziła opinię publiczną w błąd w sprawie inwazji na Irak w roku 2003 – ustalił senacki komitet do spraw wywiadu – informuje serwis CNN.
- Z odtajnionych raportów wynika, że administracja George’a W. Busha pospieszyła się z podjęciem działań zbrojnych przeciwko reżimowi Saddama Husajna – oświadczył przewodniczący komitetu Demokrata John D. Rockefeller. W jego opinii, ludzie z otoczenia prezydenta USA, uzasadniając decyzję o inwazji w 2003 r., wybrali z raportów wywiadu te informacje, które wspierały ich racje, a pominęli fakty, które się z nimi kłóciły.

Zdaniem senatorów, administracja Busha źle oceniła również kwestię powiązań pomiędzy Saddamem Husajnem a al-Kaidą. Raporty wywiadowcze nie zawierały bowiem wystarczających przesłanek, by udowodnić to partnerstwo. Republikanie zasiadający w komitecie twierdzą, że przyjęty raport to rezultat "partyjnych gierek". – To ironia, że Demokraci chcą przeinaczyć ustalenia komitetu, po to, by zdyskredytować prezydenta Busha i amerykański wywiad – ocenił członek komitetu, Republikanin Christopher Bond z Missouri.

Biały Dom odrzucił stanowczo raport sporządzony przez komitet.

- To kolejny raport, który nie wnosi nic nowego do kwestii operacji koalicji antyterrorystycznej w Iraku w 2003 r. – oświadczył rzecznik Białego domu Dana Perino. Jak podkreśliła, Stany Zjednoczone, podejmując decyzję o inwazji, opierały się "na dokładnie takich samych informacjach, jak pozostałe kraje świata".

CIA w swych raportach twierdziła m.in., że Irak próbował produkować broń masowego rażenia. Jak dotąd, takiej broni w Iraku nie znaleziono.

Komitet przyjął raport stosunkiem głosów 10 do 5 – informuje serwis CNN.

Laughing

iaro

Przecież wiadomo,że Bush jest za głupi,żeby to wszystko nadzorować...to wszystko tzn.kolejny element planu NWO...tym steruje ktoś z tylniego siedzenia...tylko KTO?
_________________
Systemu nie można niszczyć, trzeba go reformować.

XTC88

tego iar0 nie wiemy.. Ja się domyślam, kto to jest... co CIEKAWE
...
Senator Barack Obama i senator Hillary Clinton spotkali się wczoraj w Waszyngtonie na pierwszych zaplanowanych rozmowach od czasu gdy Obama zapewnił sobie wystarczającą ilość głosów do oficjalnej nominacji na kandydata na prezydenta Partii Demokratycznej. - Rozmowy były owocne i dotyczyły ważnych działań, które trzeba podjąć by odnieść zwycięstwo w wyborach prezydenckich w listopadzie - napisali Obama i Clinton we wspólnym oświadczeniu.
Dziennikarka CNN Candy Crowley dowiedziała się, że omawiane były plany "połączenia sił i zapewnienia jedności partii". Wcześniej dziennikarzy poinformowano, że Obamy nie ma z nimi na pokładzie samolotu z Wirginii, gdzie prowadził kampanię. Przedstawiciele sztabu powiedzieli jedynie, że "ma ważne zaplanowane spotkania" w Waszyngtonie. Początkowo przypuszczano, że do spotkania doszło w domu Clintonów w Waszyngtonie, jednak później okazało się, że odbyło się ono w zupełnie innym miejscu.

Clinton wystosowała wczoraj specjalny e-mail, w którym podziękowała swoim zwolennikom i obiecała pomóc Obamie w przejęciu Białego Domu po ośmiu latach rządów Republikanów. Na jutro Clinton planuje wystąpienie w Waszyngtonie. "Od początku kampanii zawsze podkreślałam, że zdecydowanie poprę senatora Obamę, jeśli to on zostanie kandydatem Partii Demokratycznej na prezydenta. I zamierzam wywiązać się z tej obietnicy. To była długa i zacięta kampania, jednak jak zawsze podkreślałam, różnice zdań i poglądów między mną a senatorem Obamą są niewielkie, w porównaniu z różnicami jakie dzielą nas z senatorem Johnem McCainem i Republikanami" - napisała Clinton w e-mailu do swych zwolenników. Zapowiedziała, że w planowanym na jutro wystąpieniu będzie mówiła o tym jak zjednoczyć partię w poparciu dla Obamy. - Stawka jest zbyt wysoka a stojące przed nami wyzwanie zbyt ważne, by pozwolić by stało się inaczej - powiedziała Clinton, która podziękowała też swym zwolennikom za poparcie jakie udzielali jej w ciągu całej kampanii, a zwłaszcza za "setki tysięcy wiadomości", jakie otrzymała w ostatnich dniach. - Nigdy nie będę w stanie wyrazić swej wdzięczności. Powiem więc krótko – dziękuję - mówiła była pierwsza dama. Sztab senator z Nowego Jorku potwierdził, że w najbliższych dniach zamierza ona oficjalnie zawiesić swą kampanię prezydencką. Zawieszając kampanię, lecz nie wycofując się z wyścigu Clinton z formalnego punktu widzenia nadal pozostaje kandydatem i może zatrzymać zdobyte głosy delegatów na konwencję narodową.

Odkąd we wtorek wieczorem Obama zapewnił sobie wystarczającą ilość głosów delegatów do zdobycia partyjnej prezydenckiej nominacji, ze strony najbardziej wpływowych Demokratów płyną oficjalne głosy poparcia dla senatora z Illinois. Według źródeł w Kongresie już dziś oficjalne poparcie dla Obamy mają ogłosić czołowi Demokraci z Nowego Jorku, rodzinnego stanu Clinton. We wtorkową noc, kiedy było już jasne, że Obama ma wystarczającą liczbę głosów do zdobycia partyjnej prezydenckiej nominacji Clinton nie przyznała się do porażki. Zamiast tego zaapelowała do swych zwolenników, by na jej stronie internetowej doradzili jej jakie powinna podjąć kroki.

Od tego czasu zwolennicy senator z Nowego Jorku nie szczędzą wysiłków by zapewnić jej stanowisko wiceprezydenta. Miliarder Bob Johnson, założyciel Black Entertainment Television powiedział, że planuje lobbowanie na rzecz wiceprezydentury dla Clinton w Kongresie. Członek Izby Reprezentantów Charles Rangel dodaje, że zaproponowanie Clinton wiceprezydentury przez Obamę byłoby najlepszym sposobem na zjednoczenie Partii Demokratycznej. - Wielu zwolenników Clinton nie może się pogodzić, że to Obama zapewnił sobie głosy niezbędne do prezydenckiej nominacji. Jeśli zobaczą, że kandydatura Clinton jest traktowana z szacunkiem, jeśli Obama zdecyduje się połączyć siły z Clinton i stworzyć z nią prezydencko – wiceprezydencki tandem, to Demokraci staną do listopadowych wyborów silni i zjednoczeni - mówi Rangel.

Zarówno sztab Obamy jak i sztab Clinton zaprzeczają jakoby rozpoczęły się już rozmowy na temat połączenia sił i wiceprezydentury dla Clinton. Jednak wiadomo, że Clinton i Obama już we wtorek rozmawiali przez telefon przez dwie godziny, a w środę rozmawiali przy okazji dorocznej konferencji wpływowego pro-izraelskiego lobby Amerykańsko Izraelskiego Komitetu Spraw Społecznych. Podczas swego wystąpienia na forum konferencji Clinton nie szczędziła pochwał dla Obamy. - Wiem, że senator Obama będzie bardzo dobrym przyjacielem Izraela. Wiem, że podziela mój pogląd, że kolejny prezydent Stanów Zjednoczonych musi być gotów powiedzieć światu, że stanowisko Ameryki pozostaje niezmienne, że nie ugniemy się w naszych postanowieniach, i że pewne kwestie nie podlegają żadnym negocjacjom - mówiła Clinton.

Czyżby dyskutowali o spotkaniu na bohemian grove i wybraniu przez iluminatów McCaina ??!!!!