W razie awarii sprawdź t.me/prawda2info

 
Fryderyk Nietzsche   
Znalazłeś na naszym forum temat podobny do tego? Kliknij tutaj!
Ocena:
2 głosy
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Prawda2.Info -> Forum -> Dyskusje ogólne Odsłon: 3824
Strona:  «   1, 2 Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Filjan




Dołączył: 29 Maj 2008
Posty: 198
Post zebrał 0.000 mBTC

PostWysłany: 08:27, 08 Cze '08   Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Ja nie wieżę z boga. Zawsze otwarcie i przy wszystkich wyrażam swoje poglądy. Mieszkam w małym mieście w którym jest 99% katolików. Jako jedyny w klasie, i jeden z 4 w 400 osobowej szkole nie chodziłem na religię. I właściwie nie odczułem by mnie społeczeństwo odrzucało.

Często toczyłem z kolegami długie dyskusje na temat religii, zwykle toczyłem dyskusję z 4 osobami, a że wszyscy byli katolikami to było ciężko. Ale jednego nawróciłem na ateizm. Za to jak zacząłem dyskutować o WTC i ogólnie o prawdzie to doszedłem do wniosku że się ich nie przekona. Podesłałem jednemu film Zeigeist i zaczął się rzucać że obrażają tam jego religię i nie obejrzał nawet 1 części Smile


Krótko mówiąc, ciężko będzie przekonać otępiałe społeczeństwo że TV nie zawsze mówi prawdę. Jak opowiada się ludziom że WTC zawaliło się nie przez terrorystów to patrzą na ciebie jak na wariata.
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
M8




Dołączył: 08 Cze 2008
Posty: 612
Post zebrał 0.000 mBTC

PostWysłany: 08:32, 08 Cze '08   Temat postu: Odpowiedz z cytatem

AndyPSV, możesz sobie wierzyć w co chcesz, ale twoje twierdzenie "Tak naprawde zaden bog nie istnieje." świadczy tylko i wyłącznie o twoim braku wyobraźni, można by rzec ślepocie. A to dlatego że nie możesz tego jednoznacznie stwierdzić - niema dowodów na nieistnienie boga. Nie wiem czemu wielu "naukowców" uważa że brak dowodów na istnienie czegoś oznacza nieistnienie tego, kiedyś nie było dowodów na istnienie fal radiowych, a mimo tego istniały one od zawsze. Tak więc nieistnienie nie jest stanem naturalnym w nauce, stanem od którego należy wyjść jest niewiedza, i Ty nie wiesz czy bóg istnieje czy nie, a skoro nie wiesz to nie możesz jednoznacznie stwierdzić że nie istnieje. Powyższy wywód kieruje też do innych ateistów.
A tak poza tym, to ja też uważam że religie to opium dla ludu i po prostu forma sprawowania władzy nad populacją żerująca na ludzkim strachu i niepewności.
Ale skoro tak się sprzeciwiasz manipulacji to czemu sam ją stosujesz? Twoje zdanie: \"Wszyscy wiemy, ze religia zostala wymyslona po to, aby kontrolowac ciemne masy ludu. Tak naprawde zaden bog nie istnieje.\" zawiera kilka konstrukcji manipulacyjnych rodem z kościoła Smile
_________________
Zapraszam na forum o ezoteryce i okultyźmie: http://transgresja.em8.pl
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość Odwiedź stronę autora
Pablo-ya




Dołączył: 16 Lut 2008
Posty: 179
Post zebrał 0.000 mBTC

PostWysłany: 14:06, 08 Cze '08   Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Andy Ty tutaj z PUA nie wyjeżdżaj. Ten matrix którego przykład dałeś to raczej nie matrix społeczny. To matrix jednostki, lęk przed negatywnym obrotem sprawy, to przykład na to że wielu ludzi rezygnuje z przyjemności tylko dla tego że boją się że im się nie uda. I istotnie im się nie udaje, bo nawet nie próbują. Ale to niewiele ma wspólnego z uwolnieniem się z jak to ujął punkAdam, okowów mentalnych.

Co do religii to było mniej więcej tak. Grupka ludzi zdała sobie sprawę jak ważny dla ludzi jest Bóg i jak wielki ma wpływ na życie ludzi. Doszli do wniosku że gdy będą kreowali obraz i osobę Boga to będą mogli kierować ludźmi. I tak powstała religia.

Tak samo było z pieniędzmi. Ktoś skapował się jak wielkie mają znaczenie i gdy zaczął je kontrolować miał też kontrolę nad ludem.

Następny przykład to alkohol i narkotyki. Odgrywają dużą rolę w życiu wielu ludzi, więc kontrolując je można mieć kontrolę nad ludźmi.

Kolejny przykład charakterystyczny dla czasów współczesnych to surowce energetyczne. Kto ma kurek z gazem ten ma władzę.




Tak więc religia, to tylko ściema która żeruje na Bogu by kontrolować masy. I nie mylmy z nią boga, tak samo jak nie możemy powiedzieć że rosyjski gaz jest do dupy, bo należy do ruskich.
_________________
http://fa.most.org.pl/obrazki/bannery/logo.jpg
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
Jerzy Ulicki-Rek




Dołączył: 18 Gru 2007
Posty: 9351
Post zebrał 0.000 mBTC

PostWysłany: 18:47, 08 Cze '08   Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Moja babka mowila ,ze wsztstko opiera sie na kancie i na niczym a ja ,glupi,poszedlem studiowac filozofie..

Jerzy
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość Wyślij email Odwiedź stronę autora
Tomkiewicz




Dołączył: 11 Gru 2007
Posty: 989
Post zebrał 0.000 mBTC

PostWysłany: 19:45, 08 Cze '08   Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Filozofia Nietzschego w większości jest - wbrew opiniom - bardzo szlachetna.
Szczególnie ta dotycząca zniewolenia sił twórczych człowieka poprzez instytucję religii. Bardzo lubię cytat "precz od bogów wabi mnie wola twórcza. Cóż bowiem byłoby do tworzenia, gdyby bogowie istnieli ?"
Nietzsche miał tez swe zasługi, o czym napomknął Freud, w opisywaniu nieświadomości poprzez zauważenie jej działania w formie wyparcia. Ten znakomity myśliciel padł ofiarą wulgaryzacji i braku zrozumienia ze strony interpretatorów, a w szczególności jednego z nich.
Nietzsche miał też swe własne, osobiste problemy, które zioną z listów, które pisał do rodziców i przyjaciół. Ponoć zmarł na kiłę, ale to jedna z wersji. Był tak uwikłany w lęki i pragnienia, że podejrzewam, iż w końcu albo uformowała się w nim jakaś psychoza, czemu dał wyraz w bełkotliwych ostatnich listach, albo osłabiony walką z samym sobą i niechęcią do otoczenia, mógł zareagować dopuszczeniem psychosomatycznym jakiejś decydującej infekcji.
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
punkAdam




Dołączył: 04 Cze 2008
Posty: 14
Post zebrał 0.000 mBTC

PostWysłany: 17:35, 09 Cze '08   Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Jak to - wbrew opiniom? Ona jest szlachetna, a inaczej twierdzić może tylko ten, kto samego Nietzschego nie czytał, tylko Rosenberga.
A sam Nietzsche był pod koniec swego życia szalony, z tego co kiedyś przeczytałem w jakiejś encyklopedii. Opiekowała się nim siostra (nazistka zresztą).

Pablo-ya napisał:

Co do religii to było mniej więcej tak. Grupka ludzi zdała sobie sprawę jak ważny dla ludzi jest Bóg i jak wielki ma wpływ na życie ludzi. Doszli do wniosku że gdy będą kreowali obraz i osobę Boga to będą mogli kierować ludźmi. I tak powstała religia.


Ja uważam, że kiedyś, kiedy plemię stało się świadkiem uderzenia pioruna w drzewo, jakiś sprytny homo sapiens wskoczył na prehistoryczny kamień, i zaczął krzyczeć słowa mniej więcej następujące:
-Uwaaaaaaaaaga, bo oto nadchodzi gnieeeeeeeeeew. No mówię wam, to był Znak! Wyższa Istota! Bóg! On się z nami właśnie komunikuje! Jak nie złożymy ofiary z siedmiu baranów, to wszyscy zginieeeeeeemy!
A że ludzie zawsze łatwowierni, to i nie sprawdzili źródeł "boskiego natchnienia" domorosłego mówcy (który został, jak można się spodziewać, kapłanem). Jeszcze by wyszło, że nie o żadną Istotę Wyższą, a o chęć zysku chodzi. (Wybaczcie formę, piszę w biegu).
_________________
I need re-educating
I'm not watching your T.V
It always tries to pressure me
Why are we waiting
Let's get drunk
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
waha123




Dołączył: 01 Cze 2007
Posty: 1270
Post zebrał 0.000 mBTC

PostWysłany: 17:46, 09 Cze '08   Temat postu: Istoty zimne.... Odpowiedz z cytatem

Filjan napisał:
Ja nie wieżę z boga.
Krótko mówiąc, ciężko będzie przekonać otępiałe społeczeństwo że TV nie zawsze mówi prawdę. Jak opowiada się ludziom że WTC zawaliło się nie przez terrorystów to patrzą na ciebie jak na wariata.


To powiedz Twoim kumplom tak...
Czy dopuszczasz do swojej myśli, że istnieją na Ziemi pewne Istoty podobne do Nas ludzi ale mające kompletnie inne potrzeby i światopogląd, niż Istoty ludzkie, czyli MY ? Czy dopuszczasz do swojej świadomości, że maja technikę na tak wysokim poziomie, że może byc ona dla Nas ludzi-boska?
Czy Takie Istoty nie potrafiłyby ci stworzyć dziadka boga z długa brodą...Rozumiem, że nie wierzysz w boga dziadka z broda, który będzie cię sądził na sądzie ostatecznym i pójdziesz do piekła? Laughing Laughing Laughing Laughing Laughing
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość Odwiedź stronę autora
Jerzy Ulicki-Rek




Dołączył: 18 Gru 2007
Posty: 9351
Post zebrał 0.000 mBTC

PostWysłany: 19:50, 09 Cze '08   Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Cytat:
albo osłabiony walką z samym sobą i niechęcią do otoczenia, mógł zareagować dopuszczeniem psychosomatycznym jakiejś decydującej infekcji.


Czytam i czytam...Niby po polsku a za cholere nic nie rozumie Smile
Co ona mu mogla zrobic ta INFEKCJA DOPUSZCZONA PSYCHO-MATYCZNIE ?
Jerzy
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość Wyślij email Odwiedź stronę autora
Tomkiewicz




Dołączył: 11 Gru 2007
Posty: 989
Post zebrał 0.000 mBTC

PostWysłany: 20:22, 09 Cze '08   Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Nigdy nie spotkałeś się z chorobami psychosomatycznymi lub chorobami o podłożu psychosomatycznym ?
Silny stres potrafi osłabić układ immunologiczny do tego stopnia, że dochodzi do infekcji wirusowej lub bakteryjnej.
Istnieją też cholernie mocne dowody reakcji somatycznych na wycofaną , wytłumioną złość, której nie można było wyrazić. Ból lub choroba pojawia się, by odciągnąć uwagę od nieświadomego problemu, który jest nieznośny dla świadomości. Gdy człowiek zdemaskuje ten schemat, ból mija (TEMAT RZEKA)
Nie wiem, czy Nietzsche padł ofiarą silnego wytłumienia emocji, ale pozostawiam tu furtkę otwartą. Właściwie już samo to, że nie pozwalał sobie na żal, na chwile słabości, na pochylenie się nad sobą - coś w tym temacie daje do myślenia.
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
punkAdam




Dołączył: 04 Cze 2008
Posty: 14
Post zebrał 0.000 mBTC

PostWysłany: 14:21, 12 Cze '08   Temat postu: Odpowiedz z cytatem

To faktycznie może być to - z tego, co wiem, chorował przez większą cześć swego życia. "Tako rzecze Zaratustra" powstało zresztą w północnych Włoszech, gdzie autor próbował się leczyć "świeżym powietrzem" i "zdrową atmosferą".
_________________
I need re-educating
I'm not watching your T.V
It always tries to pressure me
Why are we waiting
Let's get drunk
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
Tańcząca




Dołączył: 17 Maj 2008
Posty: 2461
Post zebrał 0.000 mBTC

PostWysłany: 00:36, 18 Cze '08   Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Do wysłannika
ode mnie plus za wypowiedzi w tym wątku.
Przyjemnie się czyta, rzeczowa argumentacja, dojrzałość wypowiedzi.
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
AndyPSV




Dołączył: 30 Maj 2008
Posty: 341
Post zebrał 0.000 mBTC

PostWysłany: 07:58, 18 Cze '08   Temat postu: Odpowiedz z cytatem

viewtopic.php?t=2858&view=previous

Troche spapral sie tekst po skopiowaniu go, ale da sie czytac normalnie - mysle, ze zainteresuje kogos.
Text, bez zadnych krzaczkow znajduje sie w ksiazce na stronie 87 - w linku podanym wyzej.

Cytat:
PRAWA KOSMICZNE
Istniejà prawa dotycze Êwiata fizykalnego, istniejà te˝ prawa we wszechÊwiecie. Mowa tu o tak zwanych
prawach duchowych, czyli kosmicznych. Wyraz kosmos pochodzi z greki i oznacza „Πad”. ˚yjemy wi´c w peΠ-
nym Πadzie albo stanowimy elementy pewnego Πadu. I wszelki Πad podlega jakimÊ prawidΠowoÊciom, bo bez
nich nie byΠby Πadem. PrzemieniaΠby si´ natychmiast w chaos (jest to równie˝ grecki wyraz, który oznacza
„nieΠad”). JesteÊmy zatem elementami Πadu z jego prawami
Najwa˝niejsze prawa chciaΠbym tu pokrótce omówiç. Pozwol´ sobie przy tym zacytowaç pewne fragmenty
mojej ksià˝ki Die Kinder des neuen Jahrtansends (Dzieci nowego milenium), chocia˝ dla niektórych moich
Czytelników b´dzie to, byç mo˝e, powtórzenie znanych im faktów.
Prosz´ jednak o ponownà lektur´, bo przecie˝ w obliczu ciàgΠego powtarzania pewnych kΠamstw w podr
´cznikach historii oraz w Êrodkach masowego przekazu trzeba wcià˝ powtarzaç tak˝e prawd´. Test sprawdzajàcy
znajomoÊç sΠówek odÊwie˝a je i takie wΠaÊnie cz´ste odÊwie˝anie jest potrzebne i w tym przypadku.
Mo˝ecie si´ cieszyç, ˝e poddajecie si´ temu dobrowolnie, a nie pod przymusem, jak to bywa w szkole (puszczami
oko - czy to widaç?).
l. Prawo przuczynowoÊci (prawo karmy)
Prawo to dotyczy przyczyny i skutku. Mo˝emy je tak˝e skomentowaç zdaniem: Co poosiejesz, to zbierzesz,
albo – na u˝ytek materialistów i ateistów - Jakie woΠanie w lesie, takie echo. Zgodnie z prawem dotyczàcym
siania i zbieranià plonów, siejàc zniszczenie, doczekamy si´ wΠaÊnie zniszczenia. Siejàc gniew i nienawiÊç,
to wΠaÊnie zbierzemy. Je˝eli obsiejemy ziemi´ pszenica, to z caΠà pewnoÊcià uzyskamy pszenic´,
a nie ˝yto. Im bardziej zadbam, o zasiewy, im wi´cej uwagi im poÊwi´cimy, tym lepszy b´dzie urodzaj i tym
wy˝sze oka˝e si´ zbo˝e – tak jest z wszelkim zasiewem.
Czasem nazywa si´ to prawo równie˝ prawem wyrównania albo prawem karmy (w sanskrycie karma oznacza
„czyn”, ale tak˝e „drog´ sΠu˝enia”). Dotyczy ono tego, ˝e my, ludzie, mo˝emy nauczyç si´ post´powania
zgodnego z boskimi prawami duchowymi tylko wówczas, gdy dokΠadnie tego samego, co spotkaΠo inne ˝ywe
istoty z naszej strony, doÊwiadczymy i my w jakimÊ póêniejszym momencie ˝ycia. Krytycy i ci, którym brak dostatecznej
wiedzy, cz´sto dopatrujà si´ w tym kary, niesΠusznie. Chodzi o to, by czΠowiek osiàgnàΠ dojrzaΠoÊç
duszy w nast´pstwie doÊwiadczenia, które pozwoliΠo mu coÊ poznaç i pojàç.
Prawo to sprawia, ˝e ka˝dy czΠowiek (albo ÊciÊlej: ka˝da dusza) ma do czynienia z tym samym problemem,
dopóki go nie rozwià˝e. Tak oto wszelka myÊl, wszelkie uczucie i wszelki czyn uzyskujà nieÊmiertelnoÊç i powracajà
do nas niczym bumerang. Wymaga to od czΠowieka wzi´cia peΠnej odpowiedzialnoÊci za wΠasny los.
87
CzΠowiek jasnowidzàcy dostrzega wi´c w polu energetycznym (w aurze) drugiego czΠowieka jego karm´,
czyli zasiane przezeƒ myÊli, sΠowa, czyny. Jasnowidz nie zawsze zobaczy czyjàÊ przyszΠoÊç, mo˝e jednak zobaczyç,
do czego ta osoba zdà˝yΠa si´ przyczyniç i uÊwiadomiç konsekwencje tego. Dana osoba poniesie je,
o ile nie zmieni niczego w swoim ˝yciu. Swój los mo˝na odmieniç. Nas samych spotyka zresztà to, co zgotowaliÊmy
innym. Nasz los odmieni si´ rzeczywiÊcie, je˝eli ju˝ nazajutrz podejmiemy decyzj´ o takich radykalnych
zmianach we wΠasnym ˝yciu, które zorientujà to ˝ycie na konstruktywne dziaΠanie i miΠoÊç.

2. Prawo analogii (jak na górze, tak na dole)
Znane jest ono tak˝e jako prawo hermetyczne (od imienia Hermesa Trismegistosa): To, co na dole, jest
równe temu, co na górze. A to, co na górze, jest równe temu, co na dole, aby dokonaΠ si´ cud za sprawà jednej
tylko rzeczy. Niektórzy znajà owà formuΠ´ w wersji: jako w niebie, tak i na ziemi. A w makrokosmosie
i w mikrokosmosie wyst´pujà te same prawidΠowoÊci.
Intelekt, ÊwiadomoÊç i duchowoÊç sà powiàzane z substancjalnoÊcià na poziomie naszej materii. Ale jakoÊç
i wartoÊç tamtych poj´ç z zaÊwiatów budzà wàtpliwoÊci. Etyka, wartoÊç, màdroÊç, poznanie, prawda
i pokój sà w ˝yciu doczesnym zapewne tylko bladym odbiciem tego, co stanowià w zaÊwiatach. Wobec wykorzystywania
przez mózg czΠowieka swojego potencjaΠu i wobec tego, ˝e nasz boski pΠomieƒ jest sΠabym pΠomykiem
w komunikacji ze sferà boskoÊci, mo˝emy si´ tylko domyÊlaç, jakiego znaczenia mógΠby jeszcze nabraç
aksjomat jak na górze, tak na dole.
Z prawem analogii jest te˝ zwiàzany aksjomat jak wewnàtrz, tak na zewnàtrz. CiaΠo stanowi lustrzane odbicie
duszy, tote˝ choroba ciaΠa odzwierciedla pewien stan wewn´trzny, stan duszy.
3. Prawo rezonansu (Πac. resonare - odbijaç dêwi´k)
I czΠowiek, i Êwiat ducha - nie inaczej ni˝ diapazon czy radioodbiornik - podlegajà prawu rezonansu. Odbiornik
nastawiony na UKF nie odbierze fali Êredniej albo dΠugiej. Z czΠowiekiem jest tak samo. AgresywnoÊç
i nienawiÊç wykluczajà otwarcie si´ na miΠoÊç. Ka˝dy mo˝e percypowaç jedynie te obrazy rzeczywistoÊci,
z którymi wià˝e go rezonans. Tego wΠaÊnie dotyczà takie oto stwierdzenia: Ka˝dy - widzi tylko to, co chce widzieç
oraz: Twoim zwierciadΠem jest Êwiat wokóΠ ciebie.
Otaczajàcy nas Êwiat zaprezentuje nam zawsze to, co emanuje z nas samych. Je˝eli kΠamiemy, b´dziemy
okΠamywani. CzΠowieka bojaêliwego czeka konfrontacja z wΠasnymi l´kami. Je˝eli jesteÊmy w zasi´gu rezonansu
miΠoÊci, to b´dziemy jà przyciàgaç. ˚yjàc w radoÊci, zawsze znajdziemy coÊ, co nas ucieszy. Nazywa
si´ to predyspozycjà do rezonansu. Je˝eli zmienimy nasz sposób widzenia, to zobaczymy takà zmian´
w zwierciadle otaczajàcego nas Êwiata.
OdnoÊnie do zaÊwiatów owà predyspozycj´ do rezonansu byΠoby Πatwiej zrozumieç, gdyby jà okreÊliç poprawo
wzajemnego przystawania albo zasad´ przyciàgania tego, co jednakowe. Owa predyspozycja stanowi
˝ywioΠowà siΠ´, która powoduje powstawanie stanów ÊwiadomoÊci okreÊlanych zwykle jako „niebo” i „piekΠo”.
JeÊli bowiem w zaÊwiatach - za sprawà predyspozycji do rezonansu - dusze wszystkich kΠamców, samobójców,
oszustów, lichwiarzy i innych sà obok siebie, jest to dla nich prawdziwym piekΠem.
Ale w ˝yciu doczesnym widaç to samo. Poniewa˝ i tutaj doÊwiadczamy dziaΠania prawa rezonansu, równie˝
tu kΠamcy stykajà si´ z oszustami, lichwiarzami i innymi, a wynika z tego - dla owych ludzi - piekΠo na ziemi.
4. Podstawà dziaΠania prawa ponownego wcielania si´ jest prawo rytmu.
Rytm mo˝na uznaç za uregulowanà wibracj´. Wibracja ma si´ do nut muzycznych tak, jak rytm do melodii.
Rytm wià˝e si´ z powtarzalnoÊcià i cyklami. CaΠy wszechÊwiat mo˝na zdefiniowaç za pomocà takich poj´ç,
jak wibracje, rytmy, fale – jako ciàg periodycznych faz o pewnej strukturze, wΠaÊciwych ka˝demu zdarzeniu.
˚ycie i wszystko, co z nim zwiàzane, rozciàga si´ na kolejne cykle, tworzàce jakby spiral´, po czym nast´puje
odwrócenie tego. W odpowiednim czasie wszystko staje si´ wΠasnym przeciwieƒstwem.
Z tym wszystkim wià˝e si´ prawo reinkarnacji. ˚yciu w materii musimy przypisaç dwa bieguny; m´ski i ˝eƒski,
i podobnie ˝ycie jako takie dzieli si´ na to, które mamy na tym Êwiecie, i to w zaÊwiatach. Po Êmierci, która
nast´puje tutaj, rodzimy si´ w zaÊwiatach i dla nas one sà pewnà rzeczywistoÊcià. A gdy porzucimy zaÊwiaty,
rodzimy si´ tutaj na nowo. Kto zatem potrafi uwolniç si´ choç troch´ od subiektywizmu w oceanie poszczególnych
zjawisk, ten pojmie, ˝e narodziny i Êmierç – albo inaczej: Êwiat ˝ycia doczesnego i zaÊwiaty –
sà w gruncie rzeczy dwiema stronami tego samego medalu.
˚ycie toczy si´ w Êwiecie spolaryzowanym na dwóch ró˝nych pΠaszczyznach: materialno-fizycznej i niematerialnej,
czyli w zaÊwiatach. Gdy nast´puje przejÊcie z zaÊwiatów na pΠaszczyzn´ fizycznà, mówimy o rein-
88
karnacji, ponownym wcieleniu si´ duszy, albo te˝ o ponownych narodzinach.
Z owà doktrynà wià˝e si´ wiedza o tym, ˝e wszystkie uczynki z naszego ˝ycia, i „dobre”, i „zΠe”, zabieramy
ze sobà, gdy nast´puje nowa inkarnacja – aby móc si´ dowiedzieç, co przyjemnego i jakie nieprzyjemnoÊci
spotkaΠy innych z naszej strony w tym dotychczasowym ˝yciu, i z tego wyciàgnàç nauk´, która powinna staç
si´ podstawà dalszego rozwoju duchowego. DziaΠa tu prawo przy'czynowoÊci, znane jako zasada przyczyny
i skutku, a stanowiàce, i˝ kiedyÊ zbierzemy plon z tego wszystkiego, co posialiÊmy.
W doktrynie reinkarnacji wyst´puje ponadto koΠo ponownych narodzin. Niektórzy wierzà, ˝e ten ciàg narodzin,
Êmierci i ponownych narodzin nigdy si´ nie koƒczy, skoro wcià˝ stwarzamy nowe przyczyny, których kiedyÊ
doÊwiadczymy jako skutków. Ale tak nie jest (szczerze mówiàc, z czasem odeszΠaby mi ochota na to), koniec
nast´puje bowiem z chwilà osiàgni´cia okreÊlonego poziomu rozwoju etycznego i poziomu ÊwiadomoÊci
– mówiàc proÊciej: kto staje si´ czΠowiekiem „sympatycznym”, ten nie chce powracaç na Ziemi´.
Z koΠa ponownych narodzin wydobywamy si´ dopiero wtedy, gdy ju˝ wykonaliÊmy wszystkie zadania, które
sami sobie wyznaczyliÊmy i gdy ju˝ prze˝yliÊmy wszystko, co chcieliÊmy prze˝yç osobiÊcie. Je˝eli kiedykolwiek
osiàgniemy taki stan, to jednak do nas nale˝y decyzja o ewentualnej ponownej inkarnacji, byç mo˝e potrzebnej
do tego, ˝eby wspieraç kogoÊ w imi´ przyjaêni czy w maΠ˝eƒstwie albo ˝eby staç si´ uzdrowicielem
lub mnichem. Ale jeÊli ju˝ tego nie pragniemy, to rozwój duszy w Êwiecie niematerialnym b´dzie tak czy inaczej
miaΠ swojà kontynuacj´. ˚adnych ograniczeƒ nie ma, bo przecie˝ w Êwiecie niematerialnym wyst´pujà
ró˝ne pΠaszczyzny i wymiary (których nie chciaΠbym tu jednak przedstawiaç, by bez potrzeby nie komplikowaç
omawiania tego tematu).
Osiàgni´cie najwy˝szego poziomu w Jednym ˝yciu doczesnym – poprzez samopoznanie, samouszlachetnienie
i, zgodnà z naukà Jezusa, prac´ nad sobà – wydaje si´ niemo˝liwe.
Mój ojciec omawia to nieco bardziej szczegóΠowo w swej ksià˝ce Jesus 2000 – Des Friedensreich naht (Jezus
2000 – Nastaje królestwo pokoju):
Proces dojrzewania duszy mo˝e odbywaç si´ w warunkach ponownego wcielenia si´, które dla wielu jest
tylko teorià albo jedynie hipotezà, ale coraz cz´Êciej tez uchodzi za jedynà mo˝liwà logik´ rozumienia Êwiata
i Boga, co potwierdzajà liczne nowe ksià˝ki, seminaria i mi´dzynarodowe kongresy, które organizowano
w ciàgu ostatnich dekad. Zresztà ju˝ sama definicja rodzi trudnoÊci. Re-in-carne oznacza w przekΠadzie z Πaciny
„powrót do ciaΠa”' – chodzi tu o reikarnacj´ albo palingenezje, czyli o doktryn´ powrotu do materii oraz wieloÊç
ludzkich ˝ywotów tym Êwiecie. Kiedy natomiast jest mowa o w´drówce dusz (metempsychozie), wyra˝a
si´ poglàd, ˝e po Êmierci czΠowieka jego Ja mo˝e znaleêç si´ w ciele zwierz´cia czy roÊliny. Poglàd ten bywa
cz´sto wytykany tym ludziom na Zachodzie, którzy wierzà w reinkarnacje, aby ich oÊmieszyç, ale nie ma ona
nic wspólnego z czystà pierwotnà doktrynà gnostyckà, zresztà metempsychoza zostaΠa wystarczajàco klarownie
zdefiniowana jako droga hinduistyczna, przeciwstawna wobec naszego, chrzeÊcijaƒskiego procesu dojrzewania
duszy.
ChciaΠbym tu si´ posΠu˝yç trzema przykΠadami, które wyjaÊnià zapewne, co czuje czΠowiek potrafiàcy przypomnieç
sobie wczeÊniejszà inkarnacj´. Opowiada o tym trójka dzieci. Pierwsze dwa przypadki relacjonuje
Trutz Hardo, jeden z czoΠowych znawców problematyki reinkarnacji i jeden z najlepszych psychoterapeutów
w Niemczech, a prócz tego ktoÊ, kto wÊród moich znajomych wyró˝nia si´ liczbà odbytych podró˝y w ró˝ne
strony Êwiata. Jako autor ksià˝ek na temat ponownych narodzin przyczyniΠ si´ on w znaczny sposób do zrozumienia
tej doktryny, a jednym z najwa˝niejszych jego dzieΠ jest ksià˝ka Reinkarnation aktuell – Kinder beweisen
ihre Wiedergeburt (Reinkarnacja dziÊ – dzieci udowadniajà swoje ponowne narodziny). OpowieÊç zatytuΠowana
Meine Mutter wohut in Charles City (Moja mama mieszka w Charles City) zapoznaje nas z takim
oto epizodem:
Romy jest córkà Barry'ego i Bonnie Creesów, zamieszkaΠych w amerykaƒskim mieÊcie Des Moines (Iowa),
tam te˝ przyszΠa na Êwiat. Dziewczynka cz´sto mówiΠa o tym, ˝e wczeÊniej byΠa chΠopcem o nazwisku Joe
Williams. Z czasem rodzice poznali coraz wi´cej szczegóΠów z ˝ycia chΠopca. Poczàtkowo oczywiÊcie traktowali
oni wypowiedzi córki jako wytwory bujnej dzieci´cej wyobraêni. Romy podaΠa, ˝e jej wczeÊniejszym miejscem
zamieszkania byΠo miasto Charles City. Có˝, byç mo˝e usΠyszaΠa w telewizji nazw´ tego miasta, oddalonego
od Des Moines o niespeΠna dwieÊcie pi´çdziesiàt kilometrów. TwierdziΠa, te˝, ˝e Joe miaΠ ˝on´ imieniem
Sheila i ˝e urodziΠo im si´ troje dzieci. Nie byΠy to jeszcze wiadomoÊci, które mogΠyby zaniepokoiç rodziców
Romy. Po pewnym czasie poinformowaΠa ona, ˝e jej poprzednià matkà byΠa Louise Williams i ˝e Joe wychowaΠ
si´ przy matce, w domu z czerwonej cegΠy. KiedyÊ wybuchΠ tam, z jego winy, po˝ar, który matka ugasiΠa,
ale poparzyΠa sobie r´k´. OdczuwaΠa ona te˝ potem ból w prawej nodze – Romy pokazaΠa rodzicom obolaΠe
miejsca. Dziewczynka wcià˝ prosiΠa rodziców, ˝eby zawieêli jà do Charles City, bo chciaΠa odwiedziç tamtà

matk´ i powiedzieç jej, ˝e wszystko jest w porzàdku. Ale paƒstwo Grees dalej nie wiedzieli, co o tym myÊleç.
Romy wpadaΠa jednak w panik´, ilekroç szybko przeje˝d˝aΠ jakiÊ motocykl. Niejeden raz opowiadaΠa przecie˝
rodzicom o tym, ˝e Joe miaΠ motocykl i ˝e razem z ˝onà, Sheila, która siedziaΠa z tyΠu, straciΠa ˝ycie w wypadku.
Gdy wi´c Romy nie przestawaΠa prosiç o zawiezienie jej do Charles City, ˝eby mogΠa rodzicom wszystko
pokazaç, a co najwa˝niejsze, przedstawiç im matk´, Louise, paƒstwo Grees uznali, ˝e wszystkie dziwne rzeczy
w opowieÊci Romy sà na tyle wa˝ne, by speΠniç jej goràcà proÊb´. Ale jak to zaaran˝owaç?
Greesowie sΠyszeli o pewnym profesorze w Kalifornii, który podobno interesowaΠ si´ dzieci´cymi wspomnieniami
z wczeÊniejszych egzystencji. Nawiàzali wi´c kontakt z profesorem Hemendrà Banerjee, Hindusem
z pochodzenia, po czym – dziaΠo si´ to zimà, w 1981 roku – przybyΠ on razem z maΠ˝onkà i z dwoma
szwedzkimi dziennikarzami, redaktorami czasopism “Allers”, do Des Moines’, aby zanalizowaç przypadek Romy
Grees. Z punktu widzenia badaczy reinkarnacji byΠ to poniekàd przypadek idealny, jako ˝e ci badacze wolà
mieç do czynienia z problemem, którego zainteresowana osoba nie zdoΠaΠa rozwiàzaç. W wi´kszoÊci przypadków
jest tak, i˝ póêniej mo˝na daç si´ ju˝ tylko na relacje innych osób i liczyç na rzetelnoÊç informacji Profesor
Banerjee wysΠuchaΠ jeszcze raz tego, co mieli do opowiedzenia rodzice Romy i oczywiÊcie ona sama, po
czym wszyscy wsiedli do samochodów i ruszyli w drog´.
Romy byΠa coraz bardziej podekscytowana, kiedy zbli˝ali si´ do Charles City. UsiadΠa z przodu i gdy wjechali
do miasta, powiedziaΠa: Musimy jeszcze kupiç kwiaty dla mamy Williams. Niebieskie podobajà jej si´ najbardziej.
I nie mo˝emy wejÊç od frontu. Musimy przejÊç do Êrodkowych drzwi, za rogiem. Tak jak Romy sobie
za˝yczyΠa, kupiono bukiet niebieskich kwiatów. Wszyscy si´ ucieszyli, gdy w ksià˝ce telefonicznej udaΠo si´
znaleêç nazwisko Louise Williams i jej adres. A Romy – jakby to byΠo dla niej oczywiste – umiaΠa wskazaç drog
´ do tamtego domu.
Wreszcie wszyscy, tak˝e obaj dziennikarze, dotarli do poΠo˝onego na jednym z przedmieÊç Charles City
domu, który opisaΠa córka. ByΠ to biaΠy bungalow – nie z czerwonej cegΠy, jak w opisie Romy. Ale wisiaΠa tam
tabliczka tej treÊci: Prosz´ wchodziç od tyΠu. Zapukali do tylnych drzwi i ukazaΠa si´ w nich starsza kobieta
o kulach. Na prawej nodze miaΠa banda˝. Upewnili si´, czy to pani Louise Williams. PotwierdziΠa. Czy miaΠa
pani syna imieniem Joe? Tak.
WyjaÊnili, ˝e chcieliby z nià dΠu˝ej porozmawiaç, ale pani Williams odpowiedziaΠa, ˝e w tej chwili nie jest to
mo˝liwe, bo spieszy si´ do lekarza, ale póêniej, za niecaΠà godzin´, ch´tnie z nimi porozmawia. Romy byΠa
bardzo rozczarowana – to spotkanie z poprzednià matkà wyobra˝aΠa sobie zupeΠnie inaczej. I nie wr´czyli
jeszcze tamtych niebieskich kwiatów. Oczy dziewczynki byΠy peΠne Πez.
Po godzinie ta siedmioosobowa grupa znalazΠa si´ pod drzwiami domu pani Williams. Chyba ju˝ na nich
czekaΠa – zaprosiΠa ich do Êrodka. Teraz maΠa Romy mogΠa wr´czyç pani Williams tamte niebieskie kwiaty.
UcieszyΠy jà one i zaskoczyΠy, powiedziaΠa, ˝e ostatni taki bukiet wr´czyΠ jej Joe, syn. Potem goÊcie wyjaÊnili
jej, kim jest Romy, i dodali, ˝e przypomina ona sobie swoje wczeÊniejsze ˝ycie, kiedy byΠa synem pani Williams.
SΠuchaΠa ona tego ze zdumieniem. CzuΠa si´ pewno jak ktoÊ, przed kim nagle pojawiajà si´ istoty pozaziemskie
i podajà ró˝ne fakty z przeszΠoÊci tej wΠaÊnie osoby. PotwierdzaΠa jednak wszystko, co jej opowiadali
goÊcie, i co pewien czas powtarzaΠa swoje pytanie: Skàd ona to wie? ByΠo to dla pani Williams niezrozumia-
Πe, ˝e maΠa dziewczynka wiedziaΠa wszystko o niej i jej zmarΠym synu, bo sama nie zna w Des Moines nikogo,
kto mógΠby Romy cokolwiek o niej opowiedzieç. Gdy jà zapytano, dlaczego Romy mówiΠa o domu z czerwonej
cegΠy, wyjaÊniΠa, ˝e przed laty szalaΠo w Charles City straszliwe tornado, które zniszczyΠo dom do tego stopnia,
˝e trzeba byΠo go na nowo czymÊ pokryç, ale czerwonej cegΠy ju˝ nie u˝yto. Pani Williams usΠyszaΠa od
goÊci, ˝e Romy wiedziaΠa o wchodzeniu do domu tylnymi drzwiami. WyjaÊniΠa wi´c, i˝ Joe pomagaΠ im w budowie
domu. I on wΠaÊnie poradziΠ, ˝eby drzwi frontowe byΠy przez zim´ zamkni´te.
Chocia˝ pani Williams nie wierzyΠa w reinkarnacj´ i niejedno musiaΠo jej si´ wydaç nieprawdopodobne, poczuΠa
sympati´ do Romy. Obie przeszΠy do sàsiedniego pokoju. Gdy stamtàd wychodziΠy, trzymaΠy si´ za r´ce.
W swojej drugiej r´ce pani Williams miaΠa zdj´cie w ramce, wskazaΠa na nie, mówiàc: Ona ich wszystkich rozpoznaΠa.
Potem pokazaΠa goÊciom t´ fotografi´ z ostatnich Êwiàt Bo˝ego Narodzenia przed Êmiercià Sheili
i Joego. Pani Williams powtórzyΠa kilkakrotnie, ˝e Romy prawidΠowo podaΠa w sàsiednim pokoju imiona
wszystkich osób uwiecznionych na fotografii.
Wiele z tego, co Romy opowiedziaΠa swoim rodzicom w Des Moines, pani Williams potwierdziΠa w toku rozmowy.
Joe i Sheila faktycznie rozbili si´ w 1975 roku na motocyklu i rzeczywiÊcie mieli troje dzieci. ZgadzaΠy
si´ te˝ imiona krewnych, które Romy wymieniaΠa jeszcze w Des Moines. Pani Williams potwierdziΠa, ˝e byΠ taki
po˝ar, o jakim mówiΠa Romy, i ˝e wtedy rzeczywiÊcie poparzyΠa sobie r´k´.
Ani pani Williams, ani rodzice Romy nie byli jednak skΠonni uwierzyç w reinkarnacj´. Dogmaty KoÊcioΠa sta-
90
Πy si´ takim obcià˝eniem, ˝e mo˝liwoÊç ponownych narodzin Joego pod postacià Romy nie mogΠa zostaç zaakceptowana.
To, co tu przedstawiΠem, pozostaje dla owych trzech osób zjawiskiem niewyjaÊnionym. Ale pani
Crees wyklucza oszustwo ze strony córki: Jestem pewna, ˝e moja córka nie kΠamie. Na tym przykΠadzie widaç,
jak trudno przychodzi uwalnianie si´ od utrwalonych przekonaƒ i wzorców myÊlenia.
W drugim przypadku sytuacja poczàtkowa jest odmienna, poniewa˝ dziecko dorasta pod opiekà rodziców,
którym myÊl o reinkarnacji nie jest obca. Przeczytajmy teraz krótkà „histori´ kryminalnà” pod tytuΠem Trzylatek
ujawnia swojego morderc´, opowiedzianà po raz pierwszy przez Eliego Lascha, który jest znanym izraelskim
lekarzem i profesorem medycyny:
Druzowie sà grupà etnicznà liczàcà okoΠo 200 tysi´cy osób, dawno temu osiadΠà w Libanie, Syrii, Jordanii
oraz na obszarze dzisiejszego Izraela. Nie wyznajà oni ani islamu, ani chrzeÊcijaƒstwa, poniewa˝ majà swojà
religi´. W Izraelu skupili si´ przede wszystkim na wzgórzach Golan. Jako jedyna grupa obywateli nie˝ydowskiego
pochodzenia sΠu˝à oni w armii izraelskiej. Reinkarnacja jest ich najwa˝niejszym wierzeniem. Skoro tylko
rodzi si´ dziecko, Druzowie szukajà na jego ciele znamion, panuje bowiem przekonanie, ˝e znamiona sà
pozostaΠoÊciami po Êmiertelnych ranach z poprzedniego ˝ycia. Je˝eli na ciele dziecka wykryje si´ jakieÊ znamiona,
to próbuje si´ – gdy dziecko ju˝ mówi – poznaç jego poprzednie ˝ycie, by ustaliç przyczyn´ Êmierci.
Wiadomo, ˝e maΠe dzieci nie zawsze potrafià oddzieliç zdarzenia z dawnego ˝ycia od tego, co dzieje si´ w ich
obecnym ˝yciu – wszystko wydaje im si´ ciàgiem zdarzeƒ w jednej egzystencji. Kiedy jednak dziecko koƒczy
trzeci rok ˝ycia i umie ju˝ oddzieliç to, co wystàpiΠo we wczeÊniejszych egzystencjach, od faktów aktualnych,
Druzowie udajà si´ z nim do miejscowoÊci, w której – jak samo twierdzi (je˝eli w ogóle wypowiada si´ na ten
temat) – dawniej mieszkaΠo. Taka podró˝ jest na ogóΠ nie lada wydarzeniem i dlatego tworzy si´ swoiste komisje
Êledcze pod kierunkiem wiejskiej starszyzny.
I oto pewien chΠopiec ukoƒczyΠ trzeci rok ˝ycia, majàc na czole dΠugie czerwone znami´ a˝ do Êrodkowego
punktu czaszki. ZebraΠa si´ wtedy grupa zΠo˝ona z pi´tnastu m´˝czyzn. Znaleêli si´ w niej: ojciec i inni krewni
chΠopca, kilku najstarszych mieszkaƒców tej wsi oraz przedstawiciele trzech sàsiednich wiosek. Z wypowiedzi
chΠopca wynikaΠo bowiem, ˝e mieszkaΠ kiedyÊ w najbli˝szej okolicy. Jako jedynego niedruzyjskiego czΠonka
zaproszono do owej grupy profesora Eliego Lascha, o którym wiedziano, ˝e interesuje si´ reinkarnacjà. ChΠopiec
zostaΠ zabrany do najbli˝ej poΠo˝onej wsi zapytano go, czy rozpoznaje t´ wieÊ. On jednak odpowiedziaΠ,
˝e mieszkaΠ w innej wiosce. Grupa udaΠa si´ wi´c do kolejnej wsi. Tam padΠa taka sama odpowiedê. I wreszcie
wszyscy dotarli do trzeciej wsi. Teraz usΠyszeli od chΠopca, ˝e to byΠa jego wioska. I nagle przypomniaΠ on
sobie swoje poprzednie imi´.
Ju˝ kilka miesi´cy wczeÊniej powiedziaΠ ten chΠopiec, ˝e jakiÊ m´˝czyzna zabiΠ go w tamtym ˝yciu toporem.
Ale nie sposób byΠo sprawdziç, by odnalazΠ on w pami´ci swe wΠasne imi´ oraz imi´ mordercy. A teraz przypomniaΠ
sobie jego imi´ i nazwisko.
I okazaΠo si´, ˝e jeden z najstarszych mieszkaƒców wsi, który doΠàczyΠ do owej grupy, znaΠ czΠowieka o takim
nazwisku. WedΠug sΠów starca, tamten czΠowiek cztery lata wczeÊniej zniknàΠ bez Êladu i zostaΠ uznany za
zaginionego, sàdzono bowiem, i˝ ucierpiaΠ z powodu dziaΠaƒ wojennych w tej okolicy, a cz´sto si´ zdarzaΠo,
˝e ludzie trafiali pomi´dzy linie izraelskie i syryjskie, po czym byli aresztowani albo, jako domniemani szpiedzy,
rozstrzeliwani. Grupa przeszΠa przez wieÊ. ChΠopiec pokazaΠ swój dom. ZebraΠo si´ ju˝ sporo ciekawskich.
Nagle chΠopiec podszedΠ do jakiegoÊ m´˝czyzny i powiedziaΠ: Czy ty nie jesteÊ... ? (Nazwiska owego
czΠowieka Eli nie zapami´taΠ). Tamten m´˝czyzna odpowiedziaΠ twierdzàco.
Dawniej byΠem twoim sàsiadem. PokΠóciliÊmy si´, po czym tyÊ zabiΠ mnie toporem. Ów czΠowiek nagle bardzo
zbladΠ, jak opowiadaΠ Eli. A trzylatek dodaΠ: Wiem te˝, gdzie pogrzebaΠ moje zwΠoki. Wtedy caΠa grupa, za
którà szli ciekawscy ludzie, ruszyΠa na pola za wsià. M´˝czyzn´ wskazanego przez chΠopca jako morderc´
wezwano do pójÊcia ze wszystkimi. ChΠopiec zaprowadziΠ ich na jedno z pól, zatrzymaΠ si´ przy stosie kamieni
i powiedziaΠ: Pod tymi kamieniami ukryΠ on moje ciaΠo. A tam zakopaΠ topór. Odrzucono kamienie i znaleziono
pod nimi chΠopskà odzie˝ i szkielet dorosΠego m´˝czyzny. Widaç byΠo wyraênie, ˝e czaszka byΠa z przodu
rozΠupana. Wszyscy wpatrywali si´ w morderc´, którego wskazaΠ chΠopiec. Morderca przyznaΠ si´ pozostaΠym
do popeΠnienia zbrodni. Grupa przeszΠa potem na te miejsce, w którym – jak twierdziΠ chΠopiec – zakopany zostaΠ
topór. Po niedΠugim kopaniu topór znalazΠ si´ w r´kach m´˝czyzn z grupy.
Dla Druzów reinkarnacja jest czymÊ oczywistym – dowodów nie potrzeba, bo wiara w nià jest gΠ´boka. Pomimo
to zadziwiajàce jest, ˝e reinkarnacja jest potwierdzona tyloma przypadkami. Eli zapytaΠ te˝, co spotka
morderc´ owego zabitego. Dano mu do zrozumienia, ˝e morderca nie zostanie przekazany organom wΠadzy,
lecz sami Druzowie zamierzali go ukaraç.

Trzeci przykΠad dotyczy kogoÊ spoÊród moich znajomych:
Pod koniec 2003 roku jeden z moich dwóch szwagrów obchodziΠ uroczystoÊç, na którà zaprosiΠ pewnego
przyjaciela. Goran – tak si´ nazywaΠ ten czΠowiek – przyprowadziΠ swego czteroletniego syna imieniem Finn.
Goran urodziΠ si´ w JugosΠawii, ale dorastaΠ w Niemczech. Tydzieƒ wczeÊniej byΠ w Serbii, u swojej matki, i razem
z synem oraz kilkorgiem krewnych odwiedziΠ grób babki na miejscowym cmentarzu. Po pewnym czasie
Goran zorientowaΠ si´, ˝e jego syn zniknàΠ, zaczàΠ wi´c go szukaç. ChΠopiec siedziaΠ po turecku przy obcym
grobie i wpatrywaΠ si´ umieszczonà na pΠycie nagrobnej fotografi´ pogrzebanej tam kobiety – w tej okolicy
praktykuje si´ umieszczanie zdj´ç na nagrobkach. Gdy Goran zapytaΠ Finna, dlaczego tam si´ znalazΠ, chΠopiec
odpowiedziaΠ: Znam te kobiet´. Zaskoczony Goran spytaΠ syna, któ˝ to taki – przecie˝ Finn znalazΠ si´
w tych stronach po raz pierwszy, a jednak stwierdziΠ: To jest Maria!
Poniewa˝ Goran, wychowany w Niemczech, nie znaΠ cyrylicy, sprowadziΠ na grób matk´, która przybyΠa razem
z krewnymi. ObjaÊniΠa ona, ˝e na grobie widnieje nazwisko Marii Jakuli oraz rok Êmierci: 1979.
Zdziwienie byΠo ogromne, spytano teraz Finna, skàd zna Mari´, na co chΠopiec z pewnoÊcià siebie odpowiedziaΠ:
U niej kupowaΠem mi´so!
Wszyscy ludzie, którzy tam stali, zdziwili si´, bo rodzina Marii nie miaΠa wprawdzie sklepu masarskiego
w owej wsi, ale sprzedawaΠa mi´so z wΠasnego uboju. I jak objaÊnilibyÊcie te zjawiska?
W ciàgu minionych dziesi´ciu lat odwiedziΠem sporo takich dzieci na pi´ciu kontynentach, zanalizowaΠem
ich przypadki i znalazΠem odpowiedzi, przy czym musz´ przyznaç, ˝e najwa˝niejsze byΠo to, co mówiΠy same
dzieci, które wiedziaΠy doskonale, co si´ z nimi dziaΠo, zanim ich matki nosiΠy je w swych Πonach...
Wi´cej na ten temat przeczytajcie w dalszych partiach ksià˝ki, poniewa˝ od tej chwili b´d´ wplataΠ w tok
opowieÊci wypowiedzi dzieci-mediów, aby wykazaç, ˝e oprócz ot´piaΠych computer kids dorasta elita intelektualna,
którà staç na wielkie dokonania (wszystkie te dzieci sportretowaΠem w ksià˝ce Die Kinder des neuen
Jahrtausends (Dzieci nowego milenium).
Ale powróçmy do reinkarnacji:
Droga rozwoju ludzkiej duszy jest drogà nauki. Ten proces uczenia si´, majàcy na celu doÊwiadczanie ˝ycia
w caΠej jego peΠni, jest bardzo dΠugà drogà, na której czeka nas wiele bΠ´dów i koniecznych korekt. Inkarnacje
(ponowne narodziny) sà porównywalne z klasami szkolnymi. ˚ycie doczesne odpowiadaΠoby wi´c jednej
klasie z pewnà sumà zadaƒ, problemów, testów, trudnoÊci oraz sukcesów. Po okresie uczenia si´ nast´-
puje okres ferii, który jest czasem okazjà do nadrobienia zaniedbaƒ czy braków wynikΠych w procesie nauki.
Zale˝nie od tego, jak wypadliÊmy w ostatniej klasie, tworzymy nowà. Je˝eli si´ nie uczyliÊmy, to mo˝emy tamtà
klas´ powtarzaç; je˝eli byliÊmy zdolni do uczenia si´, to przechodzimy na kolejny szczebel, na którym czekajà
nas nowe, trudniejsze zadania i egzaminy. Ró˝nica mi´dzy szkoΠà a ˝yciem polega jednak na tym, ˝e ˝ycie
ma do nas ogromnà cierpliwoÊç i wcià˝ stwarza ludziom – duszom – nowe mo˝liwoÊci zrozumienia tego,
co jeszcze nieprzyswojone.
Im wy˝szy poziom rozwoju osiàgn´Πa dusza, tym wi´ksza jest jej odpowiedzialnoÊç, silniej wi´c manifestuje
si´ potrzeba sΠu˝enia, pomagania innym i wspierania sΠabszych. Nie oznacza to, ˝e musimy pójÊç do klasztoru
albo byç uzdrowicielami. DziaΠaç dla dobra ludzi mo˝e tak˝e miliarder i biznesmen, który odnosi sukcesy.
Ró˝nica mi´dzy jednym a drugim czΠowiekiem sukcesu mo˝e polegaç na przykΠad na sposobie traktowania
pracowników, fundowaniu lub niefundowaniu niczego, pozwalaniu lub niepozwalaniu na to, by inni mieli po˝ytek
z mojego sukcesu; nie bez znaczenia jest i to, czy wykorzystujemy wΠadz´ i wpΠywy do wzmacniania wΠasnej
pozycji. Równie˝ polityk albo bankier mo˝e, je˝eli zechce, dzi´ki swojej pozycji udzielaç pomocy tym, którzy
jej potrzebujà.
Metaforà szkoΠy ˝ycia posΠu˝yΠ si´ te˝ siedmioletni Argentyƒczyk, FIavio: ˚ycie jest wΠaÊciwie wielkà szko-
Πà: jedni zaczynajà, inni gdzieÊ utkn´li, pozostawiamy za sobà kolejne etapy nauki, pnàc si´ do góry, a˝
wreszcie zostajemy profesorami. JesteÊmy wtedy specjalistami znajàcymi si´ na wiecznoÊci i nasze zadanie
polega na tym, abyÊmy zeszli ni˝ej i pomagali uczniom, dajàc im szans´ na osiàgniecie tego samego. UÊwiadamiamy
im wtedy to, ˝e wszyscy jesteÊmy czàstkami Boga i ˝e ˝ycie szlifuje nas, dopóki nie staniemy si´
nieskazitelni.
Wszystkie prawa, o których byΠa mowa, mo˝na streÊciç w jednym zdaniu: Cokolwiek czynisz stworzeniom
Bo˝ym – dobro czy zΠo, ludziom – zwierz´tom czy roÊlinom – kiedyÊ spotka ciebie Jako dobro albo zΠo.
Za ka˝dym tak zwanym zrzàdzeniem losu kryje si´ wi´c karma, a to oznacza, ˝e mamy szans´ na zrekompensowanie
tego, co kiedyÊ zgotowaliÊmy innemu czΠowiekowi.
Oto krótki przykΠad, który uzmysΠowi to nieco lepiej: Wyobraêmy sobie magnes. Jego ÊciÊle okreÊlona wΠaÊciwoÊç
pozwala mu przyciàgnàç ÊciÊle okreÊlone gwoêdzie ze ÊciÊle okreÊlonej odlegΠoÊci. Je˝eli zabierze-
92
my magnes do Holandii, do Grecji, na Hawaje czy do Ameryki PoΠudniowej, to tam b´dzie zachowywaç si´ tak
samo.
OdnoÊnie do czΠowieka oznacza to, ˝e – oboj´tnie, dokàd si´ udajemy – zawsze przenosimy tam swojà aur
´, czyli swoje pole energetyczne, a tak˝e wszystkie nasze l´ki, nadzieje, programy i wzorce. Je˝eli w domu
przyciàgaliÊmy pieniàdze albo kΠopoty, to b´dziemy je przyciàgaç równie˝ w Tajlandii, bo wcià˝ jesteÊmy tacy
sami. Ale jeÊli zmienimy nasze wzorce, czyli zachowanie, to zmieni si´ tak˝e nasze pole rezonansu i przyciàgniemy
innych ludzi do udziaΠu w naszym ˝yciu oraz inne tematy.
Tak samo jest z reinkarnacjà. Dopiero co rozpatrzyliÊmy mo˝liwoÊç przeniesienia pola energetycznego
(porównawszy je z magnesem, który na póΠnocy Niemiec dziaΠa nie gorzej ni˝ na poΠudniu). GdybyÊmy przez
dwadzieÊcia lat przechowywali ten˝e magnes w pró˝ni, to po takim czasie miaΠby on wcià˝ jednakowe
dziaΠanie i znowu przyciàgaΠby gwoêdzie majàce takà samà wielkoÊç, i to z jednej tylko odlegΠoÊci.
Nie inaczej ma si´ rzecz z duszami narodzonymi ponownie. Je˝eli u kresu jednej egzystencji posiadamy
w naszym polu energetycznym okreÊlony wzorzec ˝ycia, dzi´ki któremu wΠaÊciwe nam sà pewne okreÊlone
wzorce zachowaƒ, l´ki, nadzieje, talenty, to w nast´pnym ˝yciu uaktywnià si´ one z chwilà osiàgni´cia dorosΠoÊci
– u jednego wczeÊniej, u drugiego póêniej. Tak jak magnes. Tyle, ˝e b´dzie to inny czas. Dusza pozostaje
niezmienna, a tylko ciaΠo, w którym si´ kryje, jest nowe.
Powrót do êródeΠ (regresja reinkarnacyjna) albo konsultacja z dobrym medium mogà byç pomocne przy
chorobach uwarunkowanych karmicznie, kiedy trzeba poznaç przyczyn´, dolegliwoÊci, wypadki, upoÊledzenia
czy te˝ blokady ˝yciowe. Im wczeÊniej pojmiemy takie zale˝noÊci, tym pr´dzej zdoΠamy wyeliminowaç owe
karmiczne uwikΠania, skorygowaç niewΠaÊciwe wybory dróg ˝yciowych, a mianowicie poprzez:
1. rozpoznanie,
2. zrozumienie,
3. wybaczenie – sobie samym, ale tak˝e drugiemu czΠowiekowi.
Jedynie my sami mo˝emy siebie wyzwoliç i tylko my jesteÊmy do tego uprawnieni. WΠaÊnie to czyni ka˝dego
z nas czΠowiekiem-bogiem, istotà, za której poÊrednictwem Bóg wywiera swój wpΠyw; inaczej mówiàc: istotà,
która w sobie samej urzeczywistniΠa boskoÊç. Koƒczy si´ ˝ycie w zniewoleniu, w zniewoleniu duchowym;
stajemy si´ samodzielni nie tylko pod wzgl´dem statusu, lecz i w myÊleniu, a prócz tego osiàgamy samoÊwiadomoÊç.
Trzeci ze wskazanych aspektów – wybaczenie – jest najwa˝niejszy. Tenaspekt ˝ycia, któremu Jezus daΠ
Êwiadectwo swoim ˝yciem i swojà naukà, pozwoliΠ tej wΠaÊnie nauce górowaç nad wszystkimi innymi i to na
caΠym Êwiecie.
Je˝eli pominiemy – cechujàcà KoÊcióΠ jako organizacj´ – ˝àdz´ wΠadzy doczesnej i zapomnimy przez chwil
´ o istnieniu Starego Testamentu, niemajàcego przecie˝ ˝adnego zwiàzku z Jezusem ani te˝ z kochajàcym
Ojcem, o którym Jezus mówi, to zrozumiemy, dlaczego zostaΠ on ukrzy˝owany.
Ale prawo karmy, prawo wyrównania, jest na ogóΠ kojarzone z doÊwiadczeniami negatywnymi, takimi, które
okazujà si´ przykre i bolesne. DziaΠa ono jednak nie tylko w tym jednym kierunku, w przeciwnym oczywiÊcie
równie˝ – przynoszàc to, co przyjemne, pozytywne i konstruktywne!
Pewne rzeczy, które zwykliÊmy w jednym ˝yciu okreÊlaç jako przywileje – szcz´Êliwy dom. rodzinny, dobrobyt,
sukcesy zawodowe, dobre podejÊcie do dzieci, zdolnoÊci uzdrowicielskie – stanowià plon uzyskany dzi´-
ki temu, co zostaΠo zasiane w jakimÊ wczeÊniejszym ˝yciu.
Znawca tematyki reinkarnacji Trutz Hardo wyjaÊnia:
Widzimy, ze karma jest bΠ´dnie postrzegana jako kara za wczeÊniejsze niegodziwoÊci. W gruncie rzeczy karma
nie ma nic wspólnego z karaniem, gdy˝ Bo˝e dzieΠo stworzenia wyklucza karanie. Karma oznacza jednak, i˝
zbieramy plon odpowiedni do zasiewu. Je˝eli w toku kolejnych ˝ywotów pojmiemy, jakie owoce rodzà si´ z naszych
czynów, to z czasem nauczymy si´ czynie tylko to, co zapewni nam sΠodkie owoce. Prawo karmy przyczynia
si´ do tego, ˝e stopniowo, u toku wielu egzystencji, osiàgamy poznanie, i pomaga nam na tym Êwiecie myÊleç,
mówiç i dziaΠaç – dzi´ki nabytemu doÊwiadczeniu – ju˝ tylko zgodnie z boskimi prawami miΠoÊci.
˚aden dobry uczynek nie zostanie we wszechÊwiecie zapomniany. Mo˝emy byç tego pewni nawet wtedy,
gdy wydaje si´ nam, ˝e jesteÊmy caΠkiem osamotnieni.
WΠaÊnie to powinno motywowaç do poszukiwania duchowoÊci. Ezoteryk, który bada swoje wn´trze, ró˝ni
si´ od – ˝yjàcego w Êwiecie zewn´trznym – egzoteryka tym, ˝e nie zadowala si´ pozorami ani te˝ na wskroÊ
materialistycznym sposobem myÊlenia i postrzegania Êwiata, chce natomiast si´gaç w gΠàb i poznawaç przyczyny.
ChciaΠby on zrozumieç, dlaczego jest chory albo samotny, dlaczego nagle zaczàΠ odnosiç sukcesy
i wcià˝ spotyka niezwykΠych ludzi albo prze˝ywa coÊ szczególnego. ChciaΠby wiedzieç, dlaczego znalazΠ si´
93
na tej planecie, jakie jest jego zadanie, jakà rol´ ma do odegrania w tej sztuce, co mo˝e zrobiç, by jeszcze lepiej
graç swojà rol´...
Tak wi´c interesowanie si´ tematykà duchowà, tym, co dotyczy ducha i umysΠu, powinno czyniç czΠowieka
spokojniejszym, bardziej zrównowa˝onym, wyrozumialszym, bardziej tolerancyjnym, ale te˝ dodawaç mu bezpoÊrednioÊci,
pewnoÊci siebie, odwagi, czyniç skorym do podejmowania ryzyka i Êmielszym – aby poszedΠ
wΠasnà drogà, zgodnà jednak z prawami duchowymi.
Trudno jednak nie zauwa˝yç, ˝e pewnym ludziom ta tematyka nie sΠu˝y. Niektórzy „wybraƒcy” popadajà
w obΠ´d, tracà grunt pod nogami, poniewa˝ ich ego czuje si´ powoΠane do „wy˝szych” celów (ale nie ich dusza),
zaniedbujà swoje codzienne obowiàzki (trosk´ o rodzin´, gotowanie, zarabianie pieni´dzy), coÊ sobie
wmawiajà, tworzà fantastyczne konstrukcje myÊlowe i w koƒcu majà si´ gorzej ni˝ przedtem.
Taka wΠaÊnie, drodzy Czytelnicy, jest odwrotna strona medalu. Ja skΠoniΠem swoimi ksià˝kami niejednego
czΠowieka do innego patrzenia na Êwiat, aby w przyszΠoÊci mo˝na byΠo ˝yç bardziej Êwiadomie i bardziej samodzielnie.
Ale przekonaΠem si´, niestety, ˝e niektórzy Czytelnicy w ogóle sobie z tym nie radzili, popadali
w stany l´kowe, w paranoj´, wybuchali gniewem...
Kiedy sΠysz´ o czymÊ takim, zastanawiam si´, czy nale˝aΠo wszystkie te ksià˝ki napisaç. Ale tak jest w ˝yciu
ze wszystkim. Odkrywca elektrycznoÊci nie chciaΠ zapewne, ˝eby ludzi pozbawiano ˝ycia na krzesΠach
elektrycznych...
Skoro wi´c stwierdzamy, ˝e zajmowanie si´ tym czy innym tematem do niczego nie prowadzi, powinniÊmy
zrobiç sobie przerw´ i oderwaç si´ od tych spraw, „przetrawiç” je, a skupiajàc si´ na praktycznym ˝yciu, obserwowaç,
co z rzeczy, o których czytaliÊmy, mo˝e faktycznie znaleêç zastosowarne w praktyce i okazaç si´
konstruktywnym.
Cokolwiek powiemy, wΠaÊciwym celem istnienia prawa karmy nie jest zmuszanie nas do tego, byÊmy z jednego
˝ycia do drugiego przenosili Êmierç (naszà rzekomà „win´”), a wi´c to, czym obcià˝yliÊmy innych i zarazem
samych siebie; chodzi raczej o to, byÊmy w koƒcu kiedyÊ poj´li, ˝e skoro prawo wyrównania dziaΠa doskonale
na rzecz destrukcji, to – logicznie – musi te˝ wywieraç konstruktywny wpΠyw. Jako ludzie myÊlàcy logicznie
b´dzie- my wi´c staraç si´ zasiaç dzisiaj jak najwi´cej dobra, aby móc w przyszΠoÊci – w tym ˝yciu albo
w którymÊ nast´pnym – zbieraç dobre owoce.
W starych przekazach odnajdujemy to wszystko w pi´ciu zaledwie zasadach:
… zwa˝aj na swoje myÊli, gdy˝ przemienià si´ w sΠowa,
… zwa˝aj na swoje sΠowa, gdy˝ przemienià si´ w czyny,
… zwa˝aj na swoje czyny, gdy˝ przemienià si´ w nawyki,
… zwa˝aj na swoje nawyki, gdy˝ przemienià si´ w twój charakter,
… zwa˝aj na swój charakter, gdy˝ on b´dzie twoim losem.
Z tego wΠaÊnie punktu widzenia zajmiemy si´ pokrótce tak˝e tematem chorób, które te˝ nie spadajà z nieba,
i zapytamy...
KTO PONOSI WIN¢ ZA MOJÑ CHOROB¢?
Choroby nie spadajà z nieba i nie sà karà Bo˝à. OczywiÊcie dziaΠajà wirusy i zarazki, które mogà coÊ popsuç
w organizmie, ale tylko wtedy, gdy majà po˝ywk´, inaczej mówiàc: gdy ukΠad odpornoÊciowy jest ju˝
doÊç osΠabiony, a przy tym musi te˝ istnieç po˝ywka duchowa. Bóg nigdy nie karze. Wszystko, co nas spotyka,
stanowi nast´pstwo naszych wΠasnych wczeÊniejszych dziaΠaƒ.

jest tam jeszcze nieco wiecej o jego filozofii duszek i trzeba przyznac, ze calkiem obiecujace daje dowody i argumenty... zapraszam do dyskusji

ja dalej nie wierze ;]
napisalbym wiecej i wypowiedzial sie w innym watkach, ale niestety limit postow mi na to nie pozwala a 10 kont zakladac nie bede
moj limit w ilosci 1 posta na dzis sie skonczyl Laughing do jutra Very Happy
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość Odwiedź stronę autora
dr02d2u




Dołączył: 21 Lis 2007
Posty: 426
Post zebrał 0.000 mBTC

PostWysłany: 10:58, 18 Cze '08   Temat postu: Odpowiedz z cytatem

AndyPSV, po kiego ch... wklejasz tekst, którego nawet nie chce Ci się poprawić?
Nie dziwie się, że masz limit 1 wiadomości na dzień.

Co do treści tego co wkleiłeś, to autor powtarza za innymi to co wcześniej powtarzali inni za jeszcze innymi. Widać, że sam do końca nie rozumie o czym pisze i miesza ze sobą parę spraw. Napiszę więc krótko na temat karmy, bo to pojęcie jest chyba najpowszechniej znane.

Karma to zbiór decyzji.
Od tego jakie decyzje człowiek podejmie, takie będzie jego życie, tego doświadczy.
Istotnym dla zrozumienia działania karmy jest to, że decyzje nie muszą być świadome aby zadziałały, oraz że skutki decyzji nie muszą być natychmiastowe.

Nie jest tak, że karma z tego życia zadziała w następnym wcieleniu. Karma działa cały czas. Kolejne decyzje jakie podejmujemy wpływają na zbiór. Mogą wzmocnić już istniejące, osłabić, a nawet usunąć. Ale często bywa tak, że karma zawiera wiele sprzecznych ze sobą decyzji powiązanych z innymi podobnymi im decyzjami.

Karma ma duży wpływ na nasze życie. Ale nie jest tak, że jesteśmy jej niewolnikami. To my kierujemy naszą wolą i to tylko od nas zależy czy uczynimy się ofiarami swoich działań, czy też uczynimy się panami swego życia (czyli zaczniemy żyć świadomie).

Z decyzjami związana jest też "waga". Jedne są dla nas ważne inne mniej ważne. Te najważniejsze mają największy wpływ, co jest chyba oczywiste.
Tak więc karma nie działa na zasadzie "oko za oko" jak to niektórzy głoszą. Nie jest tak, że jeśli człowiek wyrządził komuś krzywdę to "z automatu" też takiej krzywdy doświadczy. Doświadczy tylko wtedy jeśli krzywda ta wywołała w krzywdzicielu poczucie winy i chęć odpokutowania w ten sam sposób. Jeśli krzywdziciela wyrządzona krzywda w żaden sposób nie ruszyła, to nie doświadczy on niczego z tego powodu.

Czasem spotkać się można z określeniem "pozytywna karma". To nic innego jak zbiór pozytywnych decyzji. Ktoś kto ma pozytywną karmę po prostu na przestrzeni swego życia podjął decyzje, których skutki są pozytywne.

Czemu służy prawo karmy? Temu aby nasza wola mogła się spełniać. Nie oznacza to, że ci, którzy uwolnili się od karmy zaprzestali działania. Oni tylko zrezygnowali ze swej woli (woli swego "widzimisię") na rzecz woli Boga (woli prawdziwej istoty nas samych).
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
kalfas




Dołączył: 02 Gru 2009
Posty: 338
Post zebrał 0.000 mBTC

PostWysłany: 20:38, 29 Gru '09   Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Filjan napisał:
Ja nie wieżę z boga. Zawsze otwarcie i przy wszystkich wyrażam swoje poglądy. Mieszkam w małym mieście w którym jest 99% katolików. Jako jedyny w klasie, i jeden z 4 w 400 osobowej szkole nie chodziłem na religię. I właściwie nie odczułem by mnie społeczeństwo odrzucało.

Często toczyłem z kolegami długie dyskusje na temat religii, zwykle toczyłem dyskusję z 4 osobami, a że wszyscy byli katolikami to było ciężko. Ale jednego nawróciłem na ateizm. Za to jak zacząłem dyskutować o WTC i ogólnie o prawdzie to doszedłem do wniosku że się ich nie przekona. Podesłałem jednemu film Zeigeist i zaczął się rzucać że obrażają tam jego religię i nie obejrzał nawet 1 części Smile


Krótko mówiąc, ciężko będzie przekonać otępiałe społeczeństwo że TV nie zawsze mówi prawdę. Jak opowiada się ludziom że WTC zawaliło się nie przez terrorystów to patrzą na ciebie jak na wariata.


Skacze po róznych watkach forum.Ostatnio religia i pewne rzeczy mnie osobiscie denerwuja.Mocno denerwują. Nie pisz nigdy ze 99% naszego spoleczeństwa jest katolikami. Bo to nie prawda. Pisz 99% deklaruje katolicyzm. W rzeczywistości procent jest odwrotny.Nawet w oficjalnych statystykach podaje się, że aktualny odestek ludzi DEKLARUJĄCYCH KATOLICYZM - TO MNIEJ NIŻ 90 %.w CIAGU OSTATNICH 20 LAT SPADEK 10% PKT PROCENTOWYCH.
Spadek bedzie przechodził z liniowego w wykladnivzy. W tym tempie w 2050r. będzie 10% ludzi deklarujących katolicyzm w Polsce. Po co KK wprowadzał konkordat? Bo to pewniejszy pieniądz niż podatek kościelny przy takiej uczieczce wiernych z Koscioła.

Mam takie nieodparte uczucie obserwując naszych rodaków, że osoba która przyleciał by tu z alfa centuarii i poobserwowała Polaków mając mgliste pojęcie o ziemskich systemach wiary uznała by że ma do czynienia z formą kościoła lokalnego który stoi w opozycji do obowiązujących zasad wiary i dekalogu. Rozmawiając często z katolikami...włosy deba stają. Poza faktem że taka osoba jest w stanie zadeklarować się jako katolik często wypacza podstawowe wartości które winny katolika prowadzić przez zycie. Nie musze dodawać ,, że w warunkach klinicznych takie przypadki się leczy.
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość Wyślij email Odwiedź stronę autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Prawda2.Info -> Forum -> Dyskusje ogólne Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Strona:  «   1, 2
Strona 2 z 2

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz moderować swoich tematów


Fryderyk Nietzsche
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group.
Wymuś wyświetlanie w trybie Mobile