W razie awarii sprawdź t.me/prawda2info

 
Uwaga! Znajdujesz się w jednej z sekcji autorskich forum.
Administracja forum nie ponosi odpowiedzialności za ewentualną cenzurę w tym wątku.
Moderatorem tego tematu jest jego założyciel czyli autor pierwszego posta.

Biblijne wskrzeszenia - czyżby podmiany ciał?   
Znalazłeś na naszym forum temat podobny do tego? Kliknij tutaj!
Ocena:
8 głosów
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Prawda2.Info -> Forum -> Autorskie Odsłon: 9966
Strona:  «   1, 2, 3, 4, 5   »  Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Erwin




Dołączył: 28 Maj 2008
Posty: 480
Post zebrał 0.000 mBTC

PostWysłany: 10:59, 19 Cze '08   Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Voltar! Nie sądzę, aby "schodzić na ziemię". Przeczytaj sobie nagłówek! Prawda do kwadratu. Niewielu ośmiela się to robić... Ja uważam, że to właśnie jest odpowiednie forum do takich rozważań. Tacy co każą lub proponują zejście na ziemię to jakby odpowiednicy tych co palili na stosie różnych heretyków. Więc rzeknij inaczej jak s.f. Chętnie bym to usłyszał. Nie boję się żadnej opini. Sam orzekłem, że dla pewnych ludzi te teorie będą się jawiły jako bajki i brednie. Są jednak one wybudowane na podanych wstepnych założeniach. To po prostu dzieło pracy logicznego myślenia, w oparciu o te założenia wstepne.

Poczytaj więc sobie kolejny wykład.

Jak Bóg mógł stwarzać.

Jak wspominałem, przy odpowiadaniu sobie na trudne pytania, dobrze jest postawić sobie pewne bariery, gdzie nie będzie się wchodziło za daleko z rozmyślaniami, z powodu małej ilości danych początkowych do analizy. Tu właśnie poczynię założenia co do tego, że w analizach nie zajmę się zagadnieniami typu co było pierwsze - wszechświat, czy Bóg. Nie bedę roztrząsał zagadnień po co powstał wszechświat. Zajmę się natomiast samą planetą Ziemia, Bogiem i relacją Boga co do ludzi. Tutaj właśnie Biblia jak i nauka daje dużo danych początkowych z których można wybudować jakąś sensowniejszą teorię.

Powszechnie każdy spotkał się z tzw zagadnieniem jednoznaczności przedstawienia dowolnego detalu w postaci zasad rysunku technicznego. Minimalna nieodzowna ilość rzutów. Nieodzowne przekroje. Konieczny opis wymiarowy wg obowiązujących ustaleń. Dodatkowe oznaczenia co do wyglądu i stanu powierzchni. Dane o rodzaju użytego materiału. Dodatkowe szczególne dane o procesie technologicznym itd. Taki dokument jest wystarczającym zapisem, aby w istniejących założonych warunkach (zakład pracy i kadra techniczna) móc wytworzyć określony takim rysunkiem element. Taka metodyka umożliwia w prosty sposób móc osiągnąć dowolną określoną materialną rzecz, którą zrodzi umysł człowieka. Pomysł, realizacja pomysłu przez zapis, zlecenie do wykonania w określonym i istniejącym systemie. Zawsze tak wytworzona część, element, będzie jednoznaczna i powtarzalna co do identyczności.
Jednak w tym całym ciągu działań jest po drodze wiele elementów pracy umysłów ludzkich po drodze. Nie zawsze pomysłodawca wykona rysunek. Inny z kolei umysł rozpisze rysunek na proces technologiczny. Dobierze sprzęt do wykonania detalu itp.
Są dzisiaj jednak współcześnie metody, umożliwiające automatyzację tego ciągu działań.
Wykonanie rysunku jest wspomagane oprogramowaniem ułatwiającym projektowanie, jak i wykonanie rysunku. Są również systemy programów komputerowych projektujące procesy technologiczne. Rysunek AutoCAD-owski może być automatycznie rozpracowany technologicznie na konkretne obrabiarki i wprost wykonana zamierzona część, bez mozolnego procesu tworzenia technologii, tworzenia programów numerycznych na obrabiarki itd. Więc dzięki informatyce, dzisiaj bardzo łatwo osiąga się skomplikowane dzieła. Wystarczy np współcześnie dzieki oprogramowaniu móc łatwo wykonac rysunek w postaci pliku. Następnie stosowne programy wytworzą pliki pochodne od niego, które z kolei po zaimplikowaniu w odpowiednie obrabiarki wykonają zamierzoną część.
Weźmy dla przykładu banalną nakrętkę do plastikowej flaszki od szamponu. Niemniej jednak konstrukcja jej jak i sposób wykonania jest nad wyraz skomplikowany. Ma np kapturek z zatrzaskowym bolcem plastikowym, i dźwigniowe elementy sprężynujące. Odlana jest ona ciśnieniowo na wtryskarkach w pozycji otwartej. Służy do tego wieloelementowa forma metalowa, aby tak odlaną nakrętkę móc wyjąć z formy. Takie projekty jak i ich realizację wykonuje się właśnie z informatycznym wspomaganiem projektowo wykonawczym. Formy o złożonych kształtach bywają wykonywane numerycznymi obrabiarkami elektroerozyjnymi. Cały zawiły sposób wytworzenia tego detalu, (generalnie chodzi o wykonanie formy na taką nakrętkę) poprzez wiele programów wspomagających staje się łatwym i prostym sposobem, na wytwarzanie takich dzieł twórczych. Warunek: posiadanie oprogramowania, sprzętu i umiejętności posługiwania się tą technologią. Ta umiejętność jest w miarę do łatwego opanowania w porównaniu do zajęcia się wykonaniem takiej choćby nakrętki do flaszki szmponowej, bez tego sprzętu.
Tym przykładem posłużyłem się, aby dać zbliżoną analogię do metod jakimi może posługiwać się Bóg przy stwarzaniu świata żywego na Ziemi. Począwszy od roślin, poprzez bakterie i wirusy, owady i zwierzęta oraz ludzi, Bóg posługuje się podobnym w zasadzie swoim sprzętem twórczym, który wspomaga go przy realizacji swoich dzieł. Cały świat istot żywych żyjących na ziemi, opiera się na funkcjonowaniu komórki i jej rozwoju i namnarzania. Człowiek nie jest odosobniony od tego. Też w zasadzie wychodowywuje się od pierwszej komórki zygoty. Program nabudowywania się tkanek zawarty jest w kompleksowej informacji genetycznej, włożonej do tej pierwszej komórki. I tak to się dzieje z każdym organizmem żywym. Więc na wszystko co żywe na Ziemi, istnieje po prostu jedna metodyka produkcji.

W analogii do powyższego przykładu z zadaniem wykonania jakiegoś detalu na podstawie rysunku, taki program genetyczny nie zawiera jedynie tylko ścisłej informacji jaką niósłby sam rysunek, ale dodatkowo jeszcze właśnie niesie informację jak wykonać taki organizm. DNA zawiera informację o rodzaju białek użytych do budowy, a także informację o kolejności procesu tworzenia się. Określa wielkości i ilości etapowych namnarzań poszczególnych struktur tkankowych i ich ulokowania w przestrzeni i w sąsiedztwie do innych tkanek. To wszystko zawarte jest w skompilowanej informacji genetycznej na helisach w chromosomach. To zarazem również taki jakby rozpisany technologicznie rysunek detalu, w postaci programu do obrabiarki wykonującej detal. Czymś podobnym do obrabiarki z analogicznego powyższego przykładu, w odniesieniu już do informacji genetycznej, jest wodne środowisko i zasady praw fizyczno-chemicznych działających na substancjach użytych do "składania" organizmów żywych.
Czy taki sprzęt projektowy u Nadzorców umożliwiałby unaocznienie im wyniku dzieła projektowego zanim je się zrealizuje? Przypuszczam, że jak najbardziej tak. Jak np sam rysunek techniczny jest wizualizacją mającej być wykonanej części, to Bóg posługujący się całym takim podobnym systemem automatycznego projektowania, miałby zapewne i oprogramowania do wizualizacji swoich zamierzonych projektów. Niekoniecznie musiałby każde dzieło zaraz poddawać wykonaniu materialnemu, aby poznać jak ono bedzie wygladać. Praca projektowa Boga, czy anioła zajętego takim działaniem, plegać może na koncepcyjnej pracy skupionej na zagadnieniach ogólniejszych. Samo natomiast tworzenie genomu podlegałoby już automatycznemu wykonaniu dzięki oprogramowaniu. Podobnie z nanoszeniem poprawek "konstruktorskich" odbywałoby się poprzez wnoszenie zmian z poziomu dialogu z oprogramowaniem, a nie ingerencją w szczegóły na helisach genetycznych. Po wniesieniu poprawek twórczych co do organizmów, programy kompilujące dokonywałyby ostatecznie nieodzowne zmiany w genetycznej informacji na helisach. Sądzę, że nie można twierdzić, że już wszystko Bóg, czy ogólniej Nadzorcy uczynili sobie co zamierzyli stworzyć. Zawsze na bieżąco mają możliwości do robienia kolejnych dzieł biologicznych i osadzania ich na Ziemi. To że pojawiają się np UFO-le, nazywani powszechnie kosmitami to może być wytłumaczeniem, że Nadzorcy podsyłają kolejne swoje dzieła twórcze. Podobnie jak np nowe wirusy chorobotwórcze. W jakim celu? To są właśnie tematy do rozważań. Nie czas teraz abym to usiłował roztrząsać, bo zagadnienie jest filozoficznie dość złożone.
Wspominałem już na wstępie o tzw technologii, którą sobie nazwałem "Adamową" bo wg niej Bóg mógł wytworzyć pierwszego człowieka Adama zanim jeszcze nie istniała kobieta, która by go zrodziła.
Otóż tak wytworzona czysta informacja genetyczna mogąca być zapisana w dowolny informatyczny sposób ( np binarnie, lub czteroznakowo w trójkowych kodonach jak to jest już konkretnie na helisach DNA) może być przechowywana na dowolnym nośniku informatycznym. Może właśnie następnie posłużyć poprzez sprzęt nano-technologiczny, do wytworzenia gotowego produktu w postaci materialnie odwzorowanej tej już skompilowanej informacji genetycznej, która przybierze wygląd znanego nam związku chemicznego DNA owiniętego na białku histonowym. Wszepienie zaś takich chromosomów w jądra komórek mogą zapoczątkowywać już materialny rozwój wszystkich żywych dzieł poprzez tych którzy tą technologią się posługują i ją wynaleźli. Jak najbardziej Bóg z swoją anielska świtą mają to we władaniu.

Jest to dopiero jedna z rzeczy. Druga sprawa to tzw umiejętność śledzenia działania istot żywych poprzez utrzymywanie łączności z ich mózgami. Nie wyklucza to również tego, że to samo może odbywać się również co do zwierząt. Jedynie pozostawałby temat na ile Nadzorcy są mocno zaangażowani co do z kolei śledzenia poczynań zwierząt, jeśli chodzi o bieżącą kontrolę działania ich mózgów. Nie zapominajmy, że mózg jako bardzo skomplikowane dzieło twórcze, został nabudowany wg metodyki programowego "samoczynnego" wytworzenia się. A to właśnie było działem projektowym. Zarówno sam mózg jako podzespół, jak i projekt jego samowybudowania się. A to wszystko wytworzone też poprzez oprogramowanie, na uniwersalnym sprzęcie do robienia tego typu projektów, dotyczacych dzieł żywych. Więc mózg jako rzecz wytworzona poprzez w sumie zaprojektowanie, podlega też i możliwościom panowania nad jego działaniem niezależnie od samodzielnego jego funkcjonowania. Po prostu w jego pracę nadzorcy mogą ingerować.
To można porównać do analogii robota, którego wytworzył człowiek. Sam robot funkcjonuje dzięki jego wewnętrznemu oprogramowaniu, a człowiek może ingerować w jego oprogramowanie. Skoro go stworzył to i tak, aby móc ingerować w niego i zarazem panowac nad swoim dziełem, wg ustalonych swoich zamierzeń.
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
Papekk27




Dołączył: 08 Lis 2007
Posty: 309
Post zebrał 0.000 mBTC

PostWysłany: 07:31, 20 Cze '08   Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Witaj Erwin.
Na początku potraktowałem twoją hipotezę z "przymrużeniem oka".
Jednak w miarę rozwijania tematu i głębszej analizy dochodzę do wniosku, że takie podejście wiele by mogło tłumaczyć. (np rozmowa Jezusa z Mojżeszem i Eliaszem w NT) Jednak czy do tego potrzebna by była podmiana ciał? Czy nie łatwiej byłoby regenerować istniejące "kombinezony fizyczne" i przywracać w nich energię życiową? Jeżeli w/g pewnej teorii kod DNA może się polaryzować, czy tworzyć energetyczną replikę więc byłaby ona doskonałym źródłem służącym do regeneracji owej cielesnej powłoki.
Bo jeśli rozwój człowieka i jego wiedza za życia zapisuje się gdzieś w genach/komórkach to trafnym byłoby stwierdzenie "jak i na dole tak i na górze" w skali mikro i makro.
Bo co z uzdrawianiem? Nie mam tu na myśli chorób lecz odnawianie/odrastanie kończyn (przykład : odcięte ucho legionisty rzymskiego podczas pojmania Jezusa).Bo przecież owy legionista był tą samą osobą więc podmiana raczej odpada.

Druga sprawa:
cytat:
"Więc mózg jako rzecz wytworzona poprzez w sumie zaprojektowanie, podlega też i możliwościom panowania nad jego działaniem niezależnie od samodzielnego jego funkcjonowania. Po prostu w jego pracę nadzorcy mogą ingerować.
To można porównać do analogii robota, którego wytworzył człowiek. Sam robot funkcjonuje dzięki jego wewnętrznemu oprogramowaniu, a człowiek może ingerować w jego oprogramowanie. Skoro go stworzył to i tak, aby móc ingerować w niego i zarazem panować nad swoim dziełem, wg ustalonych swoich zamierzeń".

Nadzorcy mogą ingerować.Więc tą samą techniką mogą posługiwać się zbuntowani nadzorcy powodując zmiany w projekcie czyli tzw opętanie???

Pisz dalej bo śledzę ten wątek.Pozdrawiam.
Smile
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
AQuatro




Dołączył: 25 Gru 2007
Posty: 3285
Post zebrał 0.000 mBTC

PostWysłany: 08:25, 20 Cze '08   Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Papekk27 napisał:
Pisz dalej bo śledzę ten wątek.


Litości!... Smile
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
Papekk27




Dołączył: 08 Lis 2007
Posty: 309
Post zebrał 0.000 mBTC

PostWysłany: 09:35, 20 Cze '08   Temat postu: Odpowiedz z cytatem

AQuatro no co? Rolling Eyes Dość nowatorskie podejście do tematu. Smile
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
Erwin




Dołączył: 28 Maj 2008
Posty: 480
Post zebrał 0.000 mBTC

PostWysłany: 11:34, 20 Cze '08   Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Co to jest duch święty, lub duch boży, jako biblijne pojecia?

Przypomnę, że poczyniłem na wstępie założenia do analiz i hipotez. Są to 3 zasady ogólne i 10 dodatkowych na podstawie samej tylko Biblii. Tutaj zajmę się wspomnianym w tytule duchem świętym, w oparciu o zasadę 4, z wspomnianych 10-ciu biblijnych. Dotyczy ona bieżącej łączności Boga z ludźmi. Będę też opierał się o zasadę 8, a więc definiującą słowo duch i zasadę 9-tą o braku czegoś w środku człowieka jako czynnika nieśmiertelnego i żywego, co uchodzi po śmierci z ludzi.

Wstęp:
Pierwszym moim podstawowym stwierdzeniem jest to, że człowiek jako jednostka biologiczna jest kierowana jego mózgiem. Mózg to twór sterujący. Jego działanie opiera się na wpisanych danych informatycznych. To po prostu czysta informatyka. W swojej pracy ogólnej działa trochę podobnie jak komputer. Posiada zasoby danych o różnych hierarchiach, jak i programy sterująco usługujące, przerabiające te różne nagromadzone dane. Poprzez interfejsy zmysłowe mózg nie pozostaje odseparowany od otoczenia. Stale jest aktywny. Jego głównym celem jest utrzymanie jednostki biologicznej przy życiu. Pewne elementy mózgu pracują automatycznie i zupełnie poza naszymi możliwościami decyzyjnymi. To sterowanie wszystkimi procesami wegetatywnymi. Jednak pewna część mózgu jest przeznaczona do indywidualnego działania. Na pokładzie mózgu rezydują np programy zajmujące się przeładowywaniem zapamiętywanych rzeczy z pamięci krótkotrwałej do pamięci długotrwałej. Następuje to np w momencie postanowienia i poczynienia pewnego wysiłku, aby postarać się coś zapamiętać. Nie będę się rozpisywał szczegółowo o tych zagadnieniach, które nauka kognitywistyczna już poczyniła i które można sobie studiować niezależnie. Chcę jedynie tylko zwrócić uwagę, na to, co ja tu wnoszę w związku z tym założeniem wstępnym, że działanie naszych mózgów jest śledzone przez Nadzorców.

Trochę o mózgu i łączności:
Aby transmisja danych mózgowych mogła się odbywać, musi być też wraz z całym tym systemem poczyniony boski projekt co do protokółów transmisji danych i muszą rezydować w mózgu również programy obsługujące procesy transmisji danych z zasobów mózgowych. Sama zaś transmisja czy łączność w generalnym stopniu uzależniona jest od systemów w odbiorczej centrali u Nadzorców. Jeśli chodzi o śledzenie przez Nadzorców poczynań człowieka, w związku nawet z jego jeszcze nie zrealizowanymi zamierzeniami, które człowiek chce sobie zrealizować, to wiadomo, że może to się odbywać zarówno przy intensywnym zaangażowaniu samych nadzorców, lub przy pozostawieniu takich spraw pod automatyczną informatyczną kontrolę, wyczuloną np na konkretne dane rozpoznawcze. Z kolei np faza snu człowieka, może być dobrym momentem na przekazywanie uaktualnionych całościowych stanów pamięci długotrwałej. W pewnych fazach snu mogą zaczynać pracować programy skanujące i nawiązujące łączność z centralą do przekazywania danych dla archiwizacji. Sen daje tą swobodę na taką czynność, bo do przekazania jest wtedy duży zasób informacji, co wymagać może dłuższego czasu.

Tutaj chciałbym krótko omówić też temat zmian zasobów mózgowych i jakimi ogólnymi metodami mógłby się on odbywać. W moich tu snutych hipotezach sam fakt możliwości zmiany zasobów pamięci u człowieka nie jest hipotezą, bo te sprawy są informacjami płynącymi z Biblii i z świata rzeczywistego. To są moje poczynione założenia wstępne do rozważań. Biblia wspomina np o pomieszaniu języków ludzkich przez Boga, aby ich rozproszyć. Zapewne Bóg najpierw wymazał z pamięci ludzkiej dotychczasową wspólną mowę, a potem wprowadził do ich umysłów nie tylko nowe zasoby słów, lecz także nowe schematy myślowe i nową gramatykę. Podczas zaś Pięćdziesiątnicy poczynił podobnie, ale nie usuwał ludziom dotychczasowego posiadanego języka, ale dołożył umiejetność posługiwania się dodatkowymi językami, które istniały wśród okolicznych narodów.
Oprócz zmian umiejętności mówienia, Biblia daje przykład uzupełniania wiedzy zawodowej poprzez Nadzorców. Wj 31:1-6, 36:1-4 Oprócz wiedzy zawodowej uzupełnianiu bywała też wiedza pojęciowa i intelektualna, czego przykładem jest sam Szaweł zwany potem Pawłem. Dostał on zasób wiedzy właśnie do swojego umysłu i nie za sprawą własnej tylko nauki, ale za sprawą wiedzy wprowadzonej do jego mózgu. W mig po incydencie z oślepieniem nabrał umiejętności w rozgłaszaniu nauki Chrystusowej. Wiedza została mu więc dodana przez Boga, w jego zasoby pamięci długotrwałej.
Co do zaś samych metod montażu zasobów pamięci długotrwałej, to ogólnie hipotezować można, że ten monaż odbywać się może np na pokładzie mózgu, gdzie rezydujące programy mózgowe układają dane transmisyjne dokładając je do już własnych posiadanych. Ewentualnie program montażowy jest wraz z transmisją danych podesłany na czas montażu. Można też stawiać hipotezy o kompilowaniu nowej, mającej być dołożoną wiedzą i dodania jej do zarchiwizowanej wiedzy delikwenta, ale nie na pokładzie mózgu, ale w centrali u Nadzorców. Potem jedynie wymiana transmisyjna całego zasobu pamięci.

A teraz temat główny:
Dla wielu wyznawców chrześcijanskich Duch Święty to składnik osobowy Boga. Jego 1/3 część. Dla nieuznających Trójcy jako nauki odstępców, pochodzącej z późniejszych wypatrzonych czasów, "duch święty" określany jest jako "czynna moc boża". Inaczej mówiąc udzielana szczególna siła ludziom, dzięki której mogą dokonywać różnych spektakularnych dzieł, które mają służyć jakiemuś pożytkowi.
Moja zaś konkluzja co do ducha świętego oznaczałaby engram pamięciowy. Inaczej mówiąc duch święty, to dołożona przez Boga lub aniołów, dodatkowa informacja w pamięć długotrwałą człowieka. Nie jest więc ta konkluzja w sprzecznosci co do poprzedniej, że jest to szczególny dar dla ludzi umożliwiający im wykonywanie pewnych ważnych dzieł. Moja konkluzja jedynie bardziej szczegółowo definiowałaby ducha świętego.
Przy tak poczynionym założeniu wiele rzeczy jawi się jaśniej jeśli zaczyna się rozumować tym tokiem myślenia przy czytaniu Biblii. Dla przykładu proszę sobie np poczytać 1Kor 2:9-16, albo Heb 10:15-16. Nie będzie nigdy dysonansu jeśli tak będzie się interpretować ducha świętego, lub ducha bożego, we wszystkich miejscach w Biblii, gdy się ten termin spotka w dowolnym kontekście w Biblii. To że apostołowie po otrzymaniu daru ducha świętego posiadali umiejętność np uleczania chorych, niekoniecznie musiało mieć bezpośredni związek z ich nowym stanem mózgowym. Oni sami byli pod szczególnym nadzorem wspomagającym przez korporację Bosko-anielską. Nie ulega natomiast wątpliwości, że duch święty jako nowy zasób pojęć do ich pamięci długotrwałej, umożliwił im dokładne opanowanie nowej chrystusowej wiedzy, którą mogli śmiało rozpowszechniać.
Na wstępie już przyjąłem definicję słowa "duch", że jest to coś niewidzialnego, dla ludzkiego wzroku, a objawiające się poprzez wywoływanie skutku w swoim oddziaływaniu. Jeśli chodzi zaś o definicję słowa świętość, to samo słowo świętość z hebrajskiego "kodesz" oznacza czyste, nieskazitelne. Słowo to w orginalnym jezyku, nasuwa też myśl o oddzieleniu, odłączeniu, mające cechy szczególności. Coś jakby wyodrębnione.
Jeśli pojęcie "duch człowieka" musi logicznie oznaczać jego zasoby pamięciowe, które kierują człowiekiem, bo w założeniu wstepnym nie dopuszczam czynnika astralnego w człowieku, to "duch święty" lub "duch boży" udzielony człowiekowi będzie elementem składowym "ducha człowieka". Po prostu będzie to uzupełnienie ducha człowieka. Jego jakby poszerzenie. "Duch człowieka" to zasoby jego pamięci, dzięki którym może on działać tak jak sam postanawia. Skoro będzie używał zasobów które pochodzą exstra dodatkowo włożone przez Boga, więc będzie działał wg właśnie "ducha świętego". Pojęcie "szczególny", "nieskazitelny" może dotyczyć zarówno zadaniom do spełnienia w związku z tym nowym zasobem pamięciowym, jak i np szczególnemu sposobowi osiągnięcia nowego zasobu pamięciowego. Nie klasycznie przez nauczanie, ale w sposób szczególny przez dodanie poprzez transmisję do mózgu z centrali Nadzorców.
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
Erwin




Dołączył: 28 Maj 2008
Posty: 480
Post zebrał 0.000 mBTC

PostWysłany: 13:06, 20 Cze '08   Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Papekk27 napisał:

...Bo jeśli rozwój człowieka i jego wiedza za życia zapisuje się gdzieś w genach/komórkach to trafnym byłoby stwierdzenie "jak i na dole tak i na górze" w skali mikro i makro....
...Nadzorcy mogą ingerować.Więc tą samą techniką mogą posługiwać się zbuntowani nadzorcy powodując zmiany w projekcie czyli tzw opętanie???

Tu poszedłeś moim świeżym tokiem rozumowania. Właśnie opętania w stylu, że wszedł do kogoś demon, może być celowym zaburzeniem funkcjonowania człowieka po zmianach w jego pamieci długotrwałej. Całą tą "zabawą" mogą właśnie na takim super sprzęcie informatycznym zabawiać się istoty duchowe, które sobie chcą coś zrobić albo udowodnić itp. Właśnie zacząłem dostrzegać problem, że wejście demona w człowieka nie musi oznaczać powszechnie utartego pojęcia, że demon opuszcza swoje duchowe miejsce pobytu i świadomość swoją przenosi w człowieka i zaczyna sobie chasać dla sprawiania sobie rozkoszy w psuciu bożego porządku.
Swoje zaś pozostałe ogromne zasoby wiedzy i pamięci osobistej jego duchowi kumple archiwizują mu, na ew póżniejszy powrót do bazowego stanu, gdy znudzi mu się chasanie w człowieczej powłoce.

Weźmy dla przykładu wypędzenie Legionu z człowieka, co plątał się po cmentarzu i wpuszczenie tych demonów - Legion - w świńskie mózgi. Czyli byłoby nawet jak potrzeba, modemowanie mózgów zwierzęcych.
Powiedzmy taka metoda, mogłaby być też użyta dla zamknięcia paszczy Lwa, który w jamie nie zeżarł strąconego tam Daniela. Daniel rzekł: Królu! Mój Bóg posłał swego anioła i zamknął lwom paszczę.(Dn 6:22)
A co do tego wypędzenia Legionu Demony przez człowieka mówiły: Co tobie do nas Synu Boży? Czy przyszedłeś tu męczyć nas przed wyznaczonym czasem? (Mat 8:29)
Po prostu Jezus jako silny anioł, ma moc wchodzenia na rewiry Szatana, który włada na dziś do znacznego stopnia Ziemią no i ma też możliwości ingerowania w mózgi ludziom na ustalonych jakichś zasadach gry ideologicznej u Nadzorców wszystkich razem wziętych, którzy mają swoje problemy ideologiczne. Tu w tym przypadku Chrystus psuje zabawę Legionowi, czyli wielu aniołom (powiedzmy np demonom) Ci aniołowie są świadomi proroctwa co do ich końca, że w wyznaczonym czasie będzie ich kres. Chrystusowy pobyt na Ziemi, był szczególnie obserwowany przez licznych aniołów i to zarówno z obu antagonizujących korporacji.

Co do zaś poruszonej przez ciebie Papekk sprawy regeneracji, trudno mi zająć pewne stanowisko. Na upartego można i wszystko wepchać pod teorię spiskową, że przygotowano duplikat tego co ucieto mu ucho, a sprawami posterowano. Jednak nie upierałbym się aż do każdego przypadku co do uzdrowień. Teoria z podmianami natomiast jest bardzo dobra jeśli chodzi o przyszłe nasze życie wieczne. A o tym dopiero w kolejnych odsłonach. Właściwie to najpierw miałem wypracowaną teorię na zmartwychwstanie i przyszłe życie wieczne i spróbowałem ją dostawić do dawnych uzdrowień i wskrzeszeń. Dlatego powstał ten pierwszy kontrowersyjny wpis na wątku.

Jeśli zaś chodzi o twój wpis, że "wiedza za życia zapisuje się gdzieś w genach", to jest to jedna z starszych teorii mówiącej, że engramy pamięci długotrwałej nie są zapisywane binarnie na synapsach, ale metodą jak w DNA lecz tylko w komórkach neuronowych. Obecnie jest ona już starą nieaktualną teorią. DNA w komórkach w żadnym wypadku nie gromadzi zdobywanej wiedzy. Zawiera natomiast dane konstruktorskie co do struktury mózgu. I tu jeśli zawiera pewne czynniki zmienne lub indywidualnie dziedziczone, to może skutkować w jakimś czynniku co do późniejszych możliwości mózgu.
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
Baccalus




Dołączył: 13 Lut 2007
Posty: 414
Post zebrał 0.000 mBTC

PostWysłany: 22:37, 20 Cze '08   Temat postu: Odpowiedz z cytatem

A ja proszę o kontynuację wywodów bardzo ciekawych, mimo, że z połową zdążyłem się zapoznać wcześniej.
_________________
Admin ograniczył mi liczbę postów do 4, bo krytykowałem policjanta kopiącego człowieka podczas Marszu Niepodległości. Teraz 1/dobę(nie powiedział dlaczego).
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
Erwin




Dołączył: 28 Maj 2008
Posty: 480
Post zebrał 0.000 mBTC

PostWysłany: 19:12, 21 Cze '08   Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Właściwie zanim przejdę do autorskich hipotez o metodyce zapewnienia obiecenego biblijnego życia wiecznego dla żyjących i pomarłych, należałoby zrobić ogólny zarys w jakich by to miało być dziejowych okolicznościach. Nie chcę się powytarzać i zanudzać przez powielanie ogólnie znanych lub łatwych do sprawdzenia zasad i teorii co do obiecanych przez Boga spraw. Oczywiście podałem na wstępie 10 zasad podstawowych wynikających z Biblii. Tutaj należałoby trochę uzupełnić w jakich to okolicznościach moja hipoteza miałaby funkcjonować.

Krótkie streszczenie całej otoczki chrześcijańskiej:
Wprowadzam ten krótki wstęp dla zarysowania jedynie tła w jakim byłyby osadzone moje hipotezy.
Cała podstawowa nauka Biblijna mówi o tym, że po uporaniu się z dylematami w sprawie, kto ma być prawowitym zwierzchnikiem całego projektu ziemskiego, ma nastąpić ostatecznie prawidłowy stan wśród społecznego życia ludzi i przywrócona ich właściwa relacja z Bogiem. To Bóg w końcu miałby więc prawo do ustanawiania głównych reguł istnienia projektu. To podstawowa nauka o Królestwie Bożym. Królestwo to, gdzie królem może być ten co zdał egzamin, (Ob 5:2-10) w stosownym czasie gdy zebrani zostaną 144 tyś książąt z Ziemi, ma zniszczyć wszystkie ludzkie królestwa i zacząć panować już na wieki. Sam początek zaistnienia tego rządu w niebie jest też związany z usunięciem szatana z szerokiej strefy wpływów i tzw strącenie go na Ziemię. (Obj 12:7-12) Natomiast sama faza rozpoczęcia panowania tego rządu nad Ziemią związana jest z skompletowaniem 144 tyś aniołów wywodzacych się z istnień ludzkich.(Obj 14:3-5, 20:4, 6:10,11) Wtedy to będzie też odsunięty szatan od rządzenia. Zostanie spętany i strącony do odchłani na 1000lat. (Obj 20:1-3) Więc rząd niebiański usunie wtedy rządy ludzkie i sam zacznie panować wprowadzając na Ziemi odpowiedni porządek i obiecaną sprawiedliwość. (Dn 2:44) Moment kiedy będzie to zrealizowane nazywany bywa w naukach biblijnych Armagedonem. Wg wielu biblijnych rozeznań, zginąć ma znaczna część ludzi.(Mt 24:36-40 Łk 17:26-30). Ocaleni natomiast to tzw wielka rzesza (Obj 7:9).

Założeniami Biblijnymi pod moje hipotezy będą:

1. Armagedon pozostawia niewielką liczbę ludzi na ziemi np w granicach 1/100 do 1/1000 z wszystkich zasobów ludności, jaka będzie żyła, podczas gdy on nastąpi. *
2. 1000 letni okres czasu na pełne zorganizowanie społeczeństwa Nowej Ziemi.(Obj 20:4)
3. Brak oddziaływania Szatana na ludzkość Nowej Ziemi.(Obj.20:2)
4. Nadanie nowego podstawowego prawa na społeczne współistnienie ludzi, przez Królestwo Niebiańskie, wraz z władzą sądzenia. (Obj 20:4, 6)
5. Osądzanie ludzi na podstawie postępowania w nowym porządku ziemskim.(Obj 20:12,13)
6. Zmiana w bioorganizmach ludzkich, oraz zarazem w środowisku otaczającym, lub ew. w metodyce odżywiania, przyczyniająca się do większej trwałości i odporności ludzi na zużywanie się organizmów, oraz schorzenia.
7. Pokój, bezpieczeństwo, brak ciemięstwa w nowym współżyciu ludzi. To ma być wg nowego prawa jakie będzie ustalone na przyszły system. Egzekwowanie tego jak najbardziej przez rząd niebiański.
8. Przywrócenie do życia wszystkich co żyli na ziemi i poumierali przed Armagedonem.(Dz 24:15) Ich dawne winy puszczone będą w niepamięć u Boga. Osądzanie zaś ich będzie na bieżąco wg aktualnego postępowania w nowo danym im życiu.

Moje hipotezowe z kolei założenia wstępne pod ogólną sytuację poarmagedońską są:

1. Armagedon niszczy jedynie ludzi, a nie materialny dobytek ludzkości. (Kryteria oceny ludzi w końcu należeć będą do Boga. Biblia daje ku temu informacje wg czego pójdzie osąd. Kto czyta Biblię to zaczyna się orientować.) Takie założenie stawiam na podstawie tego, że ludzie żywo przechodzacy w nowy porządek po zrujnowaniu całej infrastruktury, byliby jak gdyby odcięci od tego wszystkiego z czym byli powiązani i do czego przyzwyczajeni. Takie wyrwanie i osadzanie w zupełnie innych warunkach stwarza duży dyskomfort. Raj nie może polegać na kolejnych cierpieniach po wyrwaniu z jakiegoś układu lub zamiłowań. Bezsensowne stają się więc wtedy całe zapisy wspomnieniowe i edukacyjne, które na nic by sie zdały.
Bywają też wysuwane na podstawie Biblii poglądy, że Bóg zniszczy dzieła ludzkie na ziemi i zaprowadzi lub zarządzi nowy porządek infrastrukturalny. Wszystko zależy od tego jak interpretuje się wersety. Dosłownie, czy w przenośni.
Ja skłaniam się do teorii, że Bóg ma też i satysfakcję z tego, że mózg ludzki jako jego dzieło twórcze dokonuje z kolei następnych dzieł, poprzez odkrywanie i wymyślanie różnych rzeczy. Więc dla Boga jest to raczej interesujące jak rozwija się ludzka cywilizacja. Uważam również, że może też Bóg podpowiadać i nakierowywać działania ludzi dla lepszego jego pożytkowi. Ale napewno pozostawi ludziom znaczną swobodę działania.

2. Ludzkość zmartwychwstaje na ziemi w biowylęgarniach. Zarodek budowany w "maszynie chemicznej" z informacji genetycznej dostarczanej przez aniołów z niebiańskich archiwów. Potem przyspieszony rozwój biologiczny i procedura "dozbrajania" w dawną świadomość z okresu dnia śmierci po około 2 do 3-ch latach biologicznego rozwoju do pełnych wymiarów. **
a) Takie założenia są tu narzucone przez to, że do odtworzenia ludzkości co poumierała w całych swoich dziejach, jest to około 230 pokoleń na przestrzeni 6000 tyś lat i daje to po scałkowanu liczbę w granicach 20 do 40 mld ludzi, co w sytości zapełni Ziemię. Aby taką liczbę ludności osiągnąć na przestrzeni kilkuset lat, należy założyć bardziej przyspieszony rozwój biologiczny 2-3 lat, już po odpępowieniu dziecka w biowylęgarni.
b) Opowiadam się też za teorią, że ludzkość zmartwychwstała, będzie przeprogramowana genetycznie co do funkcji rozrodczości. Będzie po prostu bezpłodna. Na sprzęcie twórczym dokonana zostanie poprawka konstrukcyjna i przekompilowany zostanie genom każdego człowieka. Sex z kolei najprawdopodobniej może być utrzymany. Mogą więc np nastąpić zmiany genetyczne co do funkcyjności narządów płciowych. Jeśli zaś chodzi o związki partnerskie, mogą istnieć dobrowolne czasowe układy kontraktowe z możliwościami np prolongaty. Nie ma tematu małżeństw w dawnym pojęciu, bo nie ma tematu mozołu długoletniego wychowywania dzieci. Życie wieczne zaś w perspektywie zawsze jednego współpartnera, byłoby pewnym utrudnieniem np w przypadku przebranżowień zawodowych, czy konieczności zmiany miejsca pobytu, czy ew naturalnej chęci bliższego poznawania innych partnerów.

3. Pracą w biowylęgarniach, oraz opieką i wychowywaniem wzbudzanych do życia ludzi zajmują się ludzie, a nie aniołowie.
Za taką koncepcją, że pracą w biowylęgarniach zajmą się ludzie opowiadam się na podstawie tego, że "zwalenie" tego zadania na anielski kark i jeszcze dostarczanie tych ludzi tu jest zupełnie zbyteczne. Natomiast panowanie ich nad zagadnieniami wyposażania w pamięć jest jak najbardziej na miejscu, z racji posiadania i władania siecią łączności z mózgami ludzkimi, jak i transmisji danych mózgowych. To daje im siłę władzy nad ludźmi, a to jest przecież w założeniu nauki biblijnej, że rząd boży ma panować, kontrolować i osądzać.

4. Brak osądzania ludzi za bieżące postępowanie przez ludzkich nadzorców, czy jakich sędziów, lecz przez aniołów np podczas snu, wraz z ew. eksterminacją przez samych aniołów. Trwałby nadal anielski proces rejestracji pamięci długotrwałej człowieka.

5. Brak przymusu do czegokolwiek (wolna wola dla każdego w obrębie podstawowego prawa) jako docelowy aspekt już w pełni wysoko cywilizacyjnie, zorganizowanego społeczeństwa.

6. Brak "cudownego" doposażania ludzkości w wiedzę przez anielskie senne wstawianie wiedzy, jako mające by być powszechne zjawisko nauczania w odniesieniu do każdego. Wiedzę ludzkość uzyskiwałaby jak obecnie, przez proces uczenia się, i korzystania z pozostawionych zdobyczy naukowych i technologicznych.
Nie zakładam jednak tego jako sztywną zasadę. W tzw regresie cywilizacyjnym jaki może się pojawić na kilkanaście lat z powodu zastoju przemysłu jaki nastąpi po armagedońskim wytraceniu masy ludzi żyjących na świecie, możnaby wtedy zaprowadzić szybsze uzupełnianie nieodzownej wiedzy.

7. Wprowadzenie dodatkowego międzynarodowego języka, jako nabywalną umiejętność przywracanych do życia ludzi.
To założenie jest sensowne z strategicznego zamiaru, aby w przyszłości ludzkość mogła się wygodnie porozumiewywać. Jednak uważam, że na początku dla zachowania identycznych osobowości i umożliwienia przechwytywania pozostawionej technologi, nieodzowne jest korzystanie również z języków jakie istniały.

* Obecnie po roku jak ta teoria tu już gości skłaniałbym się bardziej do innego założenia polegającego nie aż na tak drastycznym skoszeniu ludzkości. Byłoby to około np połowy ludzkości. Założenie to miałoby na celu niedoprowadzenie do regresu cywilizacji, aby móc z marszu kontynuować technologie poznane na dziś. Sprawę szczegółowiej wyjaśniam na 3-ej podstronie w poście z 31.07.2009.

** W związku z alternatywną wersją hipotezy o skoszeniu ludzkości w armagedonie w zakresie połowy populacji, założenie o pzyspieszonym rozwoju biologicznym możnaby zwiększyć do dłuższego czasu lub nawet je zlikwidować, zakładając rozwój człowieka taki jaki jest obecnie. Sprawę wyjaśniam szczegółowiej w poście z 31.07.2009. na kolejnej podstronie.
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
Erwin




Dołączył: 28 Maj 2008
Posty: 480
Post zebrał 0.000 mBTC

PostWysłany: 00:07, 22 Cze '08   Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Poarmagedońskie zapełnienie planety Ziemia.

Organizacja intensywnego sposobu zasiedlenia Ziemi na przestrzeni kilku stuleci bez chaosu i tak, aby móc równocześnie rozwijać cywilizację jest trudnym do przewidzenia zadaniem. Ja omówiłbym jedynie ciekawy aspekt jak rozlokowywać ludzi. Wg jakiego klucza. Wiadomo, że zbiegną się różne pokolenia, które żyły w obrębie tych samych miejsc na Ziemi. Najlogiczniejsze jest, aby na początku po przywróceniu do życia, osadzanie ludzi było wg miejsc w jakim przebywali za życia. Choćby z powodów różnic językowych. Również logiczne jest, aby zachowywać kolejność wsteczną, jeśli chodzi o przywracane pokolenia. Ma to zaletę lepszych możliwości startowych, co do przywrócenia funkcjonowania przemysłu i edukacji wzajemnej kolejnych pokoleń ludzkich. To nie jest nic nowego, jeśli chodzi o doktrynerię. Są ugrupowania religijne, które taką przypuszczalną koncepcję uznają.
Powstaje natomiast pewien szkopół. Jeśli uznało by się porządek np chronologiczny, to nie byłoby możliwości, aby np rodziny w komplecie mogły się spotkać w momencie przywrócenia życia po zmartwychwstaniu. Takich spotkań byłoby wiele i każde miałyby charakter indywidualny.
Moja hipotezowa koncepcja polegałaby na rodowodowym kluczu powrotu ludzi z przeszłości. Przy nadmienionym już wychowywaniu wzbudzanych do życia ludzi przez normalnych ludzi na Ziemi(pkt 3 z wstępnych hipotez), odbywałoby się to po prostu w ich własnych dawnych rodzinach, czy dawnych związkach biologicznego pokrewieństwa. Czyli np ktoś już przywrócony do życia i dojrzały, wychowuje swoich rodziców jako małe dzieci z biowylęgarnianego przydziału. Opiekuje się nimi aż dorosną. Trwałoby to w zasadzie krótko, o czym nadmieniałem w wstępnej hipotezie pkt2. Wymagałoby to oczywiście zmian genetycznych, warunkujących taki przyspieszony rozwój ciała przywracanych do życia. Wprowadzaliby je aniołowie, na swoich sprzętach projektowych, o czym to już wspominałem. Te zmiany wraz z wszystkimi zmianami poprawkowymi co do różnych błędów biologicznych i wad rozwojowych, byłyby nanoszone przed udostępnieniem ich do ziemskich biowylęgarni. Byłoby to tzw poddoskonalenie ciała i ew upiekszenie przez anielskiego stylistę jakiejś wyraźnej szpetoty, tym bardziej jeśli ona bardzo nieodpowiadała właścicielowi.
Zaletą tego rodowodowego sposobu odtwarzania ludzi, mogłoby być wspólne "witanie" się rodzin z chwilą jednoczesnego przejścia w dawną świadomość. Ponadto w kolejnych sytuacjach po rozejsciu się do różnych swoich nowych zadań i miejsc, znajomości rodzinne mogłyby być utrzymywane i nie potrzeba byłoby się w zasadzie odszukiwać, bo dawne rodziny miałyby szanse na utrzymywanie bieżących kontaktów.

Otóż z biowylęgarni, których byłoby dużo, jak np szpitalnych placówek, dzieci przeznaczałoby się pod opiekę wg zasad jak przychodziły na świat dawniej.
I tak np ktoś ocalały dostaje na wychowanie swoich zmarłych przed Armagedonem rodziców. Teraz ci rodzice po dojrzeniu i "wgraniu" na koniec przez anioła ich dawnej pamięci dostają na wychowanie z kolei swoich rodziców itd. Więc po np 6-ciu latach, są już odtworzone 2 pokolenia. Pokoleń jest 10 do Potopu i 4344/20 lat = 217 Zakłada się więc w analizę około 230 pokoleń. 230 x 3 lata = 690 lat na dojście do pierwszego przodka ludzkości, przy założeniu wzrostu nowej młodzieży przez 3 lata. No i oczywiście poczynione założenie, że Armagedon już w nieodległej przyszłości.
Każde z tych odtworzonych pokoleń, otrzymuje do wychowania oprócz swoich rodziców również swoje dzieci, które mieli dawniej. (oczywiście z pominięciem tego dziecka, które wzięło udział w wychowaniu własnego rodzica) Te dzieci z kolei swoje dzieci. W ten sposób oprócz trendu odtwórczego wstecz wzdłuż pni rodowodowych, odbywałyby się trendy odtwórcze te niewsteczne wzdłuż wszystkich gałęzi rodzeństwa, oraz pni rodowodowych w dół. One to zakańczałyby bieg, aż do wspóczesnych ludzi, którzy poumierali przed Armagedonem, a ich potomkowie poginęli w Armagedonie, a przez to nie mieli swoich opiekunów na ten pierwszy przydział wychowawczy.
Wydaje mi się to bardzo interesujące i ciekawe. Przy precyzyjnej archiwizacji nie może być nikt pominięty. Każdy znajdzie się w stosownym miejscu i towarzystwie na wstępie. Pozostaje też temat, o którym wspominałem, a związany z wychowywaniem takiego młodziana, lub młodzianki, że to co teraz poznaje to tylko część o nim, a potem anioł boży uzupełni mu wiedzę o tą, co posiadał w chwili minionej swojej śmierci. Czyli już trochę pozna siebie z opowiadań jakim był, bo wychowywać będą go albo jego dawni rodzice, albo jego dawne dzieci. Natomiast to tzw "skryte własne Ja" pozna gdy anioł wgra jemu dawną pamięć długotrwałą. Temat do dyskusji nasuwa się tu taki, czy to wgranie ma być z nałożeniem wiedzy już zdobytej przez te 3 lata, jak wyżej nadmieniłem, czy z wykasowaniem tej nabytej , a włożeniem tylko tej dawnej. Co lepsze i racjonalniejsze byłoby, to można tylko dyskutować. Ja natomiast mam hipotezę najbardziej ciekawą i optymalną powodującą najmniej dysonansu. Napiszę o niej w stosowniejszym wykładzie.
Bardzo ciekawie to wygląda jak już nadmieniłem pod kątem odszukiwania się wzajemnego ludzi z rodzin jeśli przyszłoby się szukać rocznikom dawnym, gdy Ziemia będzie urządzona na nowy sposób, a stare miejsca nabiorą nowego oblicza. Te osoby należałoby wtedy lokować przeróżnie, musieliby się potem odnajdywać w sposób utrudniony. Przy z kolei rodowodowym wychowywaniu maluchów. ich bliskie związki rodzinne byłyby na bieżąco z łatwością podtrzymywane, gdyby przyszło im zajmować się np innymi sprawami i gdzie indziej.
System ten ponadto umożliwia łatwiejsze edukowanie, gdyby nakładano świadomość tę nową trzletnią współczesną z tą dawną zachowaną na dzień śmierci. jeśli powtórnie przebywałoby się wśród tej samej rodziny co dawniej.

Dla wszystkich tych którym takie zmartwychwstanie wydaje się śmieszne poprzez przejście przez dziecięcy rozwój, proponuję zastanowienie się nad tematem, kto opiekował sie rozwojem małego pierwszego Adasia i Ewusi, zanim stali się dorośli i zostali osadzeni w Edenie. Bo wg mnie mógł to być jakiś anioł z przeznaczeniem do tego zadania pilnowania i karmienia tych maluchów. Biblia jednak o tym nie wspomina, a więc pytanie pozostaje w zasadzie bez jednoznacznej odpowiedzi.
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
Erwin




Dołączył: 28 Maj 2008
Posty: 480
Post zebrał 0.000 mBTC

PostWysłany: 06:15, 22 Cze '08   Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Łączenie osobowości jako główny poważny problem teoretyczno-filozoficzny

Przedstawione do tej pory hipotezy mają w założeniu jak najbardziej uprawdopodobnienie zmartwychwstania w oparciu o dotychczasową wiedzę ludzką, bez dokładania niepotrzebnych "grubymi nićmi szytych" fikcji. Więc jeśli chodzi o niepoznane przez ludzi zjawiska, które być może tu mogłyby działać, a mogłyby być wsprzęgnięte do hipotez na poruszane tu zagadnienia nie będę więc starał się ich zastosowywać.
W już tak poczynionych zasadach jak je przedstawiłem, powstaje najtrudniejszy problem w tzw wymianach, czy montażu świadomości. Czyli w procesie łączenia zasobów pamięci długotrwałej, lub pozbywania się ich.
Występuje tu zagadnienie uśmiercania pamięci, a zarazem wykształconej jednostki osobowej jeśli podchodzimy do naturalnie wybudowanego ciała jako do obiektu przedmiotowego.
Otóż w założeniach w oparciu o znane nam powszechnie cechy Boga jak Miłość, Mądrość, Moc, Sprawiedliwość, nie jest to pogodzenia, aby Bóg mógł dopuszczać coś takiego jak eliminacja wykształconej osobowości ludzkiej i przeznaczania naturalnie wykształconych zasobów pamięci długotrwałej w człowieku na skasowanie, czyli uśmiercenie dla osiągniecia jedynie niezbędnego ciała do osadzenia innej jednostki osobowej, która tego ciała potrzebuje.

Choć teoretycznie można by uznać, że już samo montowanie w pamięciach długotrwałych u ludzi ma cechy jakiegoś uśmiercania osobowości jeśli dokonują tego aniołowie poprzez wkładanie engramów, co miało miejsce w przeszłości, to jednak można domniemać, że nie odbywało się to na zasadach powszechności. Jeśli coś takiego mogło mieć miejsce to jedynie z powodów wyższych konieczności. Jak np te zaproponowane w moich przypuszczeniach podmiany ciał w biblijnych wskrzeszeniach.
Zanim ja już konkretnie tymi zagadnieniami się zająłem w swoich religijnych rozważaniach, były zrobione w niedalekiej przeszłości np dwa filmy s.f. traktujące o zbliżonych sprawach. Wcześniej o nich nie słyszałem. Akurat oba leciały dość niedawno w TV. Jeden z nich to film z 2000 roku "6-ty dzień", a drugi z 2005 roku "WYSPA"
W obydwóch tych filmach zagadnienie konfliktu osobowości jest podstawową sprawą niosącą masę problemów. Jednak filmy te pozostawiają na uboczu temat Boga, a skupione są na zagadnieniach opanowywania tematu śmierci przez samych ludzi.
Obydwa filmy niosą masę pomysłów s.f. a właściwie rzekłbym b.f. (bajkowo-fikcyjnych), a nie naukowo-fikcyjnych. Po prostu moje pomysły są bardzo urealnione, starające się dopasować wszystko do otaczającej nas rzeczywistości, natomiast w w/w filmach wiele rzeczy natomiast może irytować i śmieszyć. Konkluzją jednak tych filmów jest to, że ludzie nie mogą zająć się montażami samych świadomości, bo motywy jakimi się kieruje obecna ludzkość, byłyby przeszkodą do opanowania tematu powszechności śmierci, przez samych tylko ludzi.

Film WYSPA traktuje o placówce wychowującej, mającej za zadanie wychować ludzi na niższym poziomie wiedzy, aby pokonać problem uśmiercania osobowości. Zresztą w filmie było tam nadane prawo, że z tego to właśnie powodu, aby nie zabijać osobowości, wprowadzono zakaz prowadzenia klonowania z pełnym rozwojem mózgu, jedynie utrzymywanie wegetatywne po to, aby wykorzystywać części zamienne dla ludzi. No ale kwitło tam "podziemie" na zasadach nielegalności.
Placówka w tym filmie dbała o rozwój fizyczny. Były zajęcia sportowe, edukacyjne. Była też dbałość o świadomość na niższym poziomie. Dbano też o dobry nastrój wśród zamieszkałych tak klonów ludzkich. Było też i trzymanie ich np w niewiedzy w jakim celu przebywają w placówce. Dokonywano również blokady świadomości przez uporczywe wgrywanie w mózg, poprzez oglądane obrazy i odbieranie tekstów słownych. Robiono to w czasie fazy letargu przy końcowym procesie rozwoju, już po odpępowieniu.
Inna to już sprawa trywialności pomysłu s.f. gdzie zapępowienie bioorganizmu trwało, aż do osiągnięcia pełnowymiarowości, a wkładanie wiadomości do mózgu odbywało się poprzez interfejs zmysłów (wzrok i słuch), w fazie po odpępowieniu, zanim jeszcze podjęto edukacji nauczania języka. W filmie widać jak duzi ludzie dukają czytanie na zajęciach językowych. To była już końcowa faza przebywania w placówce, gdzie każdy miał swój pokoik do noclegu i wypoczynku. Były różne zajęcia w tym też i edukacyjne. Więc jest pewien zgrzyt z braku logiki w filmie. Odpępowieni ludzie nie znają jeszcze języka, a wciska im się już na letargu teksty słowne. W każdym razie w tym filmie wyobraźnia twórców nie poszła tak daleko, aby poruszyć możliwości montażu na świadomościach w pamięciach długotrwałych.

Film "6-ty dzień" natomiast poszedł właśnie w tym kierunku, że ludzkość oprócz klonowania opanowała również technologię montażu umysłu, ale prawo zabraniało dokonywania tego w przypadku ludzi, natomiast nie co do zwierząt domowych jak ulubione własne psy i koty. (O filmie tym wspominałem już wcześniej i szerzej w wpisie na 1-ej stronie pt. "Ciekawostka") I znowu zakaz robienia tego w przypadku ludzi, miał podłoże na bazie wspomnianego na wstępie przezemnie konfliktu osobowości i związanego z tym problemem tematu duplikowania się ludzi. Wspominałem również w wpisie 100%-we życie wieczne, że
system powinien jeszcze posiadać ewidencję kontrolującą wymiany lub zastępowania trwale utraconych organizmów. To z kolei po to, aby nie dochodziło do niekontrolowanego namnażania identycznych jednostek biologicznych.

Ja sądzę, że te koncepcje, które tu przytoczę byłyby o wiele bardziej rewelacyjnym pomysłem na podobne filmy, bo są bardzo urealnione i osadzone na bazie Biblii. Powstaje masa filmów z tych dziedzin, bo jest zawsze niedosyt, co do rozeznania w Bożych sprawach i masa kontrowersji. Choćby niedawny film "Kod Leonarda"

Moje hipotezy mają 4 podstawowe odmiany przywracania do ponownego życia, posiadające odmienne cechy charakterystyczne.

A. Powrót do życia umarłych ludzi z przeszłości.
B. Powrót do młodości ludzi ocalałych z Armagedonu.
C. Powrót do życia po śmiertelnych wypadkach w ziemskim życiu, gdy będzie już panował rząd boży.
C1. Wersja w identycznym własnym wyglądzie (opóźnienie 4-ro letnie)
C2. Wersja w dowolnie wybranym wyglądzie (opóźnienie nieduże np kilkunastodniowe)
D. Powrót do ponownego życia po zużyciu się ciała.
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
Erwin




Dołączył: 28 Maj 2008
Posty: 480
Post zebrał 0.000 mBTC

PostWysłany: 14:20, 22 Cze '08   Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Odmiana A - zmartwychwstanie ludzi umarłych w przeszłości.

Jak głosi nauka biblijna, śmierć jest snem. Chrystus też powiedział, że Łazarz zasnął.
Czas dla umarłych od chwili zgonu do zmartwychwstania w Raju jest jak noc dla śpiącego.
Po prostu zerowy. Sam moment zmartwychwstania po zaaplikowaniu 3-letniemu dojrzałemu młodzianowi stanu umysłu z ostatniej anielskiej archiwizacji dokonany byłby np. z fazy snu. Po prostu na śnie takiego młodziana w nowym świecie, po wgraniu mu ostatniego stanu umysłu z dnia śmierci, z chwilą wybudzenia czułby się jako właśnie ta osoba, która powraca do życia z dawnego świata. Byłby wtedy np zdziwiony, czemu ma inne ubranie, i dlaczego jest w innym miejscu, oraz dlaczego ma inne młodsze ciało. Jednak jego bliscy znajomi którzy przebywają z nim na codzień, rozpoznani przez obudzonego delikwenta dawną swoją świadomością, jako jego dawni krewni, szybko wyjaśnią mu sytuację w której to się znalazł, ku jego oczywiście niesamowitej radości, że doczekał się perspektywy życia wiecznego. I tu mogą wystąpić teoretycznie różne alternatywy, jak do końca mógłby wyglądać ten powrót do nowego życia. Otóż można rozpatrywać 2 zasadnicze wersje jego świadomości na ten moment "przebudzenia". Złączona w jednym czasie i montowana etapowo. Wersję z wyrzuceniem nowo nabytej świadomości i zachowaniem tylko dawnej odrzucam, z racji założeń o nieuśmiercaniu osobowości ludzkich. Moja hipoteza opiera się na etapowym montażu pamięci długotrwałej.
Ta wypracowana hipoteza polega na tym, że wychowany już maluch pośród swojej dawnej rodziny, który stał się pełnowymiarowym człowiekiem posiadający świadomość wynikającą z bieżącego życia w raju i nabył już umiejętności wspólnego języka międzynarodowego, oraz miejący świadomość, że jest wzbudzonym do życia osobnikiem z przeszłości, ale nie czującym jeszcze siebie dawnego od wewnątrz, bo znający to wszystko o sobie tylko z relacji krewnych (dawny tata, mama, syn, córka lub rodzeństwo), którzy go teraz tylko wychowują na czas fizycznego rozwoju, doczeka się wreszcie po 3-ch latach momentu przemiany osobowości.
Ten okres wzrostu jest nieodzowny dla wybudowania w organiźmie wszystkiego tego, co jest nieodzowne dla np osiągnięcia sprawności systemu wegetatywnego i sprawności fizycznej, oraz poznania nowej rzeczywistości i jakichś zrębów cywilizacji. Natomiast po 3-ch latach pewnej nocy na śnie, anioł boży dokonuje wgrania w jego zasoby pamięciowe i umiejętnościowe wszystko tego co zostało przez służby anielskie zarchiwizowane w dniu jego śmierci, za życia w starym systemie ziemskim. Natomiast tę zdobytą nową samoświadomość z okresu trzyletniego nowego życia, anioł nie kasuje w niepamięć, lecz również poddaje archiwizacji, ale nie zachowuje teraz tego w jego mózgu. I co więc mamy, jak nasz delikwent się budzi pewnego dnia po tym zabiegu? Otóż mamy po prostu zmartwychwstanie, którego my chrześcijanie oczekujemy!
Jesteśmy sobą jak za dawnego życia, pierwszymi którzy nas witają to najbliżsi ukochani z rodziny i znajdujemy się w nowych warunkach ziemskich, z nowym młodym ciałem i w zasadzie tak samo wyglądającym jak dawniej, no ale ulepszonym. Prawidłowy zgryz, wzrok i słuch bez wad, pousuwane dawne kalectwa. Z wielkim zainteresowaniem słuchamy od nich wszystkiego, no i stopniowo dowiadujemy się o wszystkim, jak teraz wyglądają sprawy w nowym ziemskim porządku bożym. Po pewnym stosownym czasie w paru kolejnych interwencjach anielskich, może następować teraz "dogranie" tych wszystkich danych osobistej świadomości z okresu dwuletniego niedawnego wzrostu. Po prostu chronologicznie w kilku etapach następowałoby dołożenie tamtej wyjętej na krótko wiedzy. Zasoby pamięciowe brałyby się stąd, że również w nowym systemie, aniołowie boży również przeprowadzaliby senne archiwizacje mózgowe wszystkich ludzi. Potrzebne to mogłoby być również choćby na potrzeby odtwarzania ludzi, którzy ulegną śmiertelnemu zmasakrowaniu w wypadkach. Takie etapowe dokładanie świadomości nagromadzonej przy dwuletnim wzroście, objawiałoby się tym w samoodczuciu delikwenta, że po pewnych przespanych nocach przybywałoby mu automatycznie nowej wiedzy, jego zresztą osobistej, która nie wywoływałaby zaburzeń, bo te epizody miałyby odbicie w rzeczywistości, w odniesieniu do miejsca i spotykanych ludzi. Byłoby to takim samym odczuciem jak to, gdy sobie coś przypominamy, lub ktoś nam coś o nas przypomni z osobistych historii, które po prostu zapomnieliśmy, a poprzez czyjeś przypomnienie przywracamy to sobie do pamięci.
Sam mechanizm stopniowego uzupełniania świadomości z ostatnich trzech lat, mógłby też odbywać się na zasadzie również zablokowywania rejestrów pamięciowych z tymi informacjami i samoczynnym stopniowym ich odblokowywaniem. To już tylko szczegółowsze wersje tego samego pomysłu dywagacyjnego. Ta wysunięta tu hipoteza wydaje mi się najlepiej dopracowaną, przy założeniach braku uśmiercania osobowości. Więc mamy bezdestrukcyjne przejście osobowości przy konieczności odbycia fazy powtórnego biologicznego rozwoju organizmu. Ma ono jeszcze te zaletę, że w przypadku rodzin wielodzietnych, faza dziejowego przebudzenia mogłaby być przeprowadzana synchronicznie dla wszystkich dzieci wychowywanych w rodzinach. Byłoby wtedy zbiorowe rodzinne powitanie w nowych warunkach.
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
Erwin




Dołączył: 28 Maj 2008
Posty: 480
Post zebrał 0.000 mBTC

PostWysłany: 19:54, 22 Cze '08   Temat postu: Odpowiedz z cytatem

O pewnym określonym porządku zmartwychwstania.

Chciałbym teraz zebrać ustalone już pewne hipotezy, dla podkreślenia tła sytuacji w jakim miałoby następować wzbudzanie do życia ludzi według Odmiany A.

1. Na początku występuje regresja co do przemysłu, z racji małych zasobów ludzkich na Ziemi. Ludzkość sukcesywnie uruchamia zatrzymaną gospodarkę wraz z nakierowaniem na odpowiednio inne cele rozwojowe.
2. Napełnianie Ziemi rozpoczyna się od porozrzucanych w skupieniu enklaw ludzkich na Ziemi.
3. Wskrzeszanie ludzi do życia rozpoczyna się w biowylęgarniach. Zajęcie to polegające na obsłudze sprzętów laboratoryjno-medycznych, gdzie technologia została przekazana ludziom od Boga, prowadzone jest przez ludzi. Ludzie prowadzą ewidencję przydziału "noworodków" na wychowanie we wsółpracy z aniołami. Noworodki wzrastają i rozwijają się nieco szybciej co wywołane jest zmianami genetycznymi wprowadzonymi przez aniołów na ich niebiańskim sprzęcie informatycznym. Po krótkiej opiece po 3-ch latach, następuje zasadnicza faza zmartwychwstania, po załadowaniu podstawowej dawnej pamięci długotrwałej zmarłego człowieka. (założenie hipotezowe o 3-ch latach na wzrost odpępowionego noworodka, wymuszone jest dla spełnienia zasady wzbudzenia wszystkich pomarłych ludzi w przeszłości, oraz ograniczonego terminu na przywrócenie nowego ziemskiego porządku w przeciągu 1000 lat, przed dokonaniem ostatecznej próby ludzi po tzw uwolnieniu szatana z odchłani Obj 27:7-15)
4. Oddawaniem maluchów na wychowanie odbywa się wg klucza rodowodowego.

Są to tylko projekty sytuacji w oparciu o założenia, które zresztą tu też podaję. Proszę nie zapominać, że jak założenia się zmieni, to wyjdą inne dywagacje. Tu przy tych hipotezach eliminuję założenie bożego teleportacyjnego osadzania ludzi, dlatego taki to przyjmuje wygląd. Niektóre założenia w dywagacjach są Biblijne, a projekty dywagacyjne idą dalej. To że takie wysunąłem przypuszczenia, to jedna z wielu możliwych wersji. Wszystko ma służyć pobudzaniu rozumu i ew zrozumienia planów Bożych. Jest to w zgodzie z tym co kiedyś anioł powiedział Danielowi, że Biblia ma być za jego czasów zapieczętowana, bo jak nadejdą stosowne czasy, ludzie wnikając i przebiegajac po tekstach będą rozeznawać. (Dn 12:3,4) Mamy obecnie o wiele większy zasób ogólnej wiedzy, która pozwala nam rozeznawać Biblię.

Jeśli chodzi o ustanowioną tu przezemnie wersję rodowodowej kolejności przywracania do życia, wymusiła ona właśnie w zasadzie założenie o przyspieszonej formie biologicznego rozwoju organizmu, aby 230 pokoleń ludzkich móc przywrócić do życia w czasie kilku stuleci. 230 pokoleń wyszło orientacyjnie jako 220 pokoleń od potopu do dzisiaj przy założeniu 20 lat na jedno pokolenie. Do tego dochodzi około 10 pokoleń długożywotnych ludzi przed potopem.
Zresztą w ogóle, aby przy takim biologicznym założeniu rozwoju móc napełniać ziemię i równocześnie organizować się w społecznym życiu, nieodzowny staje się długi okres czasu.
Z kolei należałoby założyć na początek pewną poprawkę odnośnie kolejności przywracania do życia. Chodzi o to, aby na początku dla sprawniejszego przejęcia osiągnięć cywilizacyjnych na początku intensywniej przywracać do życia ludzi znających współczesną cywilizację, aby ta ludność na początku stanowiła lwią część zasobów. Chodzi tu o umiejętności ludzkie umożliwiające uzdatnianie zatrzymanej cywilizacji. (Takie coś można założyć, jeśli powstrzymamy się od założeń, że aniołowie nadawali by nam wiedzę w sposób szczególny, przez jej wstawianie w pamięć długotrwałą.)
Mogłoby to się odbywać na zasadzie, że na początku oprócz wychowywania własnych rodziców co poumierali, przejęcie na wychowanie obejmowałoby jakichkolwiek swoich bliższych i dalszych krewnych z nieodległych czasów. Po to tylko, aby np po czasie kilku lat, ludzkość osiągnęła na tyle dużą ilość, aby móc przywrócić działanie nieodzownego przemysłu.

Jak już wcześniej dywagowałem, przy tzw rodowodowym oddawaniu wzbudzonych do życia ludzi, w postaci odłożyskowanych z biowylęgarni niemowląt, na wychowanie swoich dawnych krewnych, występowałyby dwa rodzaje sytuacji:

1. Niemowlak zostaje oddany na wychowanie w czasie swojego trzy letniego wzrostu, swojemu dawnemu ziemskiemu dziecku, lub rodzeństwu. Po z kolei swoim dorośnięciu po 3-ch latach, doznaje odczucia zmartwychwstania po nastawieniu przez anioła swoich synaps mózgowych w pamięci długotrwałej na dawny stan z chwili jego śmierci i wita się z swoimi dziećmi i częścią wnuków, oraz poznaje historie jednego z swojego potomstwa. Ma również możliwość zapoznania się z nimi, bo w rodzinie co już na ten czas jest odtworzona do życia, znane są wzajemne relacje. Są informacje gdzie kogo można nawet spotkać i czym się teraz zajmuje w Nowym nazwijmy to Świecie. To właśnie są udziałowcy pnia rodowodowego wg którego ktoś zostaje przywołany do życia. Nie spotyka jednak ten ktoś na razie jeszcze swoich rodziców i potomków pozostałych dzieci z którymi zdażył się już poznać, jeśli np rodzeństwo wzięło je do wychowania. Tu dopiero będzie jego zadanie do spełnienia w celu z kolei przejęcia na wychowanie swoich rodziców, kiedy otrzyma je z wylęgarni i przez dwa lata podejmie się roli wychowawcy tych maluchów, a potem większych dzieci, gdy szybko będą mu się rozwijać.
Poczynione tu dodatkowe założenie, że wychowywanie mogłoby obejmować oprócz swoich rodziców i własnych dzieci również rodzeństwo (braci i siostry) umożliwia globalnie skrócenie czasowego biegu 3-letnich okresów wzrostowych i szybsze dojście do zfinalizowania całego światowego rodowodu.
W takim przypadku, gdy ktoś był wychowany przez własne dziecko, lub rodzeństwo, a nie otrzymał "przydziału" na wychowanie swoich rodziców, oznaczać to będzie, że jego rodzice już gdzieś istnieją, bo zostali przywróceni do życia w trendzie prostym. Tu wtedy podejmie się czynności poszukiwawcze w sprawie pozyskania informacji, gdzie obecnie przebywają jego rodzice, ktorzy "nadeszli" w tym prostym trendzie od jakiegoś tam ich praprzodka.(to tzw moment zejścia się trendów odtwórczych)
Jest tu więc opisany tzw trend odtwórczy na lini rodowodowej biegnący od tych co zostali zachowani przy życiu podczas armagedonu i nie poginęli w nim. Trend ten biegnie przeciwnie do naturalnego prostego.

2. Niemowlak zostaje oddany na wychowanie swoim dawnym rodzicom, lub jednemu z nich. Tu z kolei po swoim przyspieszonym trzyletnim wzroście podczas odczucia zmartwychwstania wita się oczywiście z swoimi dawnymi rodzicami odczuwając, że widzi ich po raz pierwszy w nowym świecie, bo na pewien czas za sprawą nowego nastawienia synaps, zatraca świadomość, że jeszcze wczoraj znał swoich rodziców jako tych jego 3-letnich opiekunów. Rozpoznaje też i swoje rodzeństwo, które może też i przy nim na wychowaniu jego rodziców przebywać. Może to być zarówno rodzeństwo w stanie jeszcze trzy letniego rozwoju, albo już przemienione osobowościowo do dawnego wzoru. Sensowne wydaje się tu raczej synchroniczne przejście wspólnie wychowywanego rodzeństwa w nowy stan świadomości. Nie wymagałoby to np synchronizmu, gdyby część rodzeństwa była pod opieką drugiego z rodziców w innym miejscu na Nowej Ziemi. Mam tu na myśli perturbacje, jakie mogą wynikać z tematu wielu żon i mężów za dawnego życia, ew wejścia już nowowzbudzonych ludzi w tzw związki małżeńskie kontraktowe wynikłe z nowych ustanowionych zasad.
A więc oprócz rodziców i rodzeństwa, osobnik taki może zapoznać się z swoimi dziadkami i pradziadkami i takowymi też i babciami, bo o ich lokalizacji i nowymi zajęciami jakie zaczęli już wykonywać w Nowym Świecie, dowiedzieliby się właśnie od swoich rodziców. Oni będą to wiedzieć stąd, że jeszcze nie tak dawno jak 3 lata temu sami zostali przywróceni do życia w ich obecnych innych domach, podczas gdy byli oni zajęci zarazem nowymi zawodowymi zadaniami w Nowym Raju i zajmowali się również ich wstępnym wychowywaniem i nauczaniem nowego międzynarodowego języka.
Dla takich wzbudzonych osób, przypadnie rola wychowawcza z kolei na własne dzieci przydzielone z biowylęgarni. Zaznają więc oni powtórnej przyjemności przypominającej dawny rozwój własnego dziecka, a po trzech latach znowu kolejne wspaniałe emocje z witania się w Nowym Świecie z własnymi dziećmi jako tymi, które kiedyś nam poumierały. Wydaje mi się, że ten fakt, której to nocy anioł zawitał do naszego wychowanego młodziana i przemienił jego mózg powinien być oznajmiony rodzicom, aby przygotowali się psychicznie na inne chwilowo relacje z własnym dzieckiem jakie nastąpią po jego przebudzeniu.
Jest to więc tzw trend odtwórczy biegnący wzdłuż pni rodowodowych w normalnym kierunku, aby pouzupełniać ludzkość która poumierała, a ich końcowe potomstwa nie przeżyły armagedonu, lecz poginęły w nim.

Ponieważ całość tego przedsięwzięcia będzie sterowana na bazie zgromadzonych danych osobowych w bożym archiwum, nie nastąpi więc np podwójne odtworzenie, gdy na jakimś pniu rodowodowym zbliżać się będą ku sobie dwa trendy odtwórcze wsteczny i normalny. Mogłoby się zdarzyć, że miejsca przebywania ludzi na Ziemi z tych dwóch trendów byłyby inne, ponieważ na bieżąco ludzie zajmowaliby się nowymi innymi sprawami i losy, oraz zadania różnie by ich kierowały w Nowym Świecie. Teoretycznie takie coś mogłoby zaistnieć. Jednak logicznie byłoby to bez sensu robienie duplikatów osobowości. Po prostu każdy osobnik który już został "wydany" na odtworzenie w biowylęgarnię, podlegałby indeksacji. Nie może wystąpić więc jakaś pomyłka z duplikowaniem. To proste!
Naturalne też wydaje się i zarazem to, że dzieci, które były poczęte a nie zaistniały na świecie, będą miały więc wtedy swój czas na zaistnienie i to u swoich rodziców.
Również troszkę inaczej mogłoby przebiegać aplikowanie dawnej pamięci osobnikom, które poumierały daniej jako dzieci. Takim to możnaby wcześniej implikować dawną pamięć odpowiednio do stopnia ich nowego rozwoju.
Cały ten podany tu mój przypuszczalny projekt wzbudzania do życia, ma więc spójny porządek. To wydaje mi się o wiele sensowniejsze, niż jakieś chronologiczne rocznikowe przywracanie do życia ludzi na bazie np zawodów, narodowości i lokawanie ich na z góry ustalone przez centralę miejsca początkowe, a potem przez jakąś organizację odszukiwanie się rodzin i jeżdżenie po świecie w tę i tamtą stronę, aby się z sobą spotkać.
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
Erwin




Dołączył: 28 Maj 2008
Posty: 480
Post zebrał 0.000 mBTC

PostWysłany: 23:55, 22 Cze '08   Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Puste miasta i co dalej?

Przedstawię pewien aspekt wokół spraw wiążących się z powrotem do młodzieńczości i uzdrawianiem ludzi ocalałych z Armagedonu. Jest to przedtemat do omówienia hipotezy dotyczącej wspomnianej wcześniej odmiany B.

Zwróćmy uwagę na zagadnienie jak szybko cofnęłaby się cywilizacja, gdyby wszystko miało polegać na tym, że niewielkie grupy ludzi i narastające choćby intensywnie w okresie kilkunastu lat społeczeństwo i o poziomie wiedzy współczesnej, miałoby przejmować gospodarkę i technologię w różnych krajach. Ile byłoby poważnych zagadnień związanych z zabezpieczeniem środowiska, przy wstrzymaniu procesów przemysłowych, z powodu braku kadry ludzkiej. Opróżnienie podmorskich rurociągów naftowych, zabezpieczenie fabryk chemicznych, elektrowni jądrowych itp. Logicznie więc skoro Bóg zdecydowałby się tak solidnie skosić w Armagedonie ludzkość, to sprawa tych pewnych zagrożeń przemysłowych "spada na jego barki". Więc krótko mówiąc rola dla aniołów, czy zrobią to sami, czy sterując mózgami jeszcze istniejących ludzi. Sprawa więc do szerokiej dyskusji. Temat na razie zostawiam. Niech sobie wisi. *
Możnaby poczynić nawet założenia, że na początek, będzie trend na pozyskiwanie fachowców. Np w ramach wskrzeszeń w odmianie A, dla szybszego pozyskiwania współczesnych ludzi otrzymywałoby się na wychowanie swoich dalszych krewnych, albo pozyskiwałoby się w pierwszej kolejności tych co poumierali najpóźniej i na początek o najprzydatniejszych zawodach jakie posiadali.
Aby lepiej to zrozumieć, wystarczy wyobrazić sobie tylko np zagadnienia w obrębie miejsca w którym się przebywa. Ile to przeróżnych problemów może wyniknąć aby móc zaczynać jakieś funkcjonowanie w obrębie tak silnie wyludnionych np przestrzeni miejskich.
Może dla przykładu weźmy typowe średnie miasto, które stanie się opustoszałe i zostanie w nim grupa powiedzmy 300 do 2000 osób, które przejdą przez Armagedon żywo, bez ponoszenia śmierci. Jeżeli przypadłaby im rola inicjacji budowy raju i przywracania do działania niezbędnych rzeczy wokół, to pierwszym problemem będzie przywrócenie im samym szwankującego zdrowia i pousuwanie wszelkiego rodzaju kalectwa. Oni to przecież nie będą tymi, którzy w założonej tu koncepcji narodzeni byliby w biowylęgarni z już zmodyfikowanym ew DNA i mającymi młode zdrowe organizmy. Trudno domniemywać, że mieliby na to oczekiwać zbyt długo na zasadzie sukcesywnych przemian w swoich organizmach i równocześnie zaczynać budowanie raju, oraz branie jeszcze na wychowanie nowych zasobów ludzkich. Borykanie się na początek z swoim starym szwankującym organizmem byłoby chyba wtedy stresujące.
Nasuwają się tu np następujące wersje rozwiązań tego zagadnienia:

1. Oddelegowani aniołowie uzdrawiają wszelkie dolegliwości chorobowe na zasadzie podobnej jak robił to Jezus. Rzecz już w przeszłości miała miejsce. Było to "przerabiane", więc na tę ciut większą skalę, wydawałaby się realna taka przypuszczalna wersja. Ale jeśli założymy, że prawdą były te dawne uzdrowicielskie podmiany i rzeczywistość jawiłaby się tak jak to jest w tych hipotezach tu nakreślone, no to pryska czar spektakularnych uzdrowień.
Tu nasuwa mi się jeszcze przy okazji trudniejszy temat, czy cera też miałaby się zmienić od strzału, czy to zagadnienie powrotu do wyglądu młodzieńczego miałoby następować sukcesywnie, np. od procesów odżywieniowych i wpływu np przeciwutleniaczy. Pozostaje trudny do wyobrażenia sobie temat odzyskiwania utraconych kończyn, zębów, czy choćby włosów. Na takie procesy odtwórcze musiałaby nastąpić subtelna ingerencja w bioorganizm nie znana nam obecnie, która by wszczepiała zalążki np zębów, co potem mogłyby wyrosnąć w myśl tych samych procesów jak obecnie, zaś co do kończyn trudno mi się nawet tu wypowiedzieć.

2. Bóg poczyniłby starania dla każdego, który miałby przetrwać armagedon, aby stosownie wcześniej przygotować już dla ludzi o poważniejszych ułomnościach nowe bioorganizmy, a wkrótce po armagedonie w czasie snu dokonać "przezbrojenia" świadomości, wraz z wymianą ciała. Zaznaczam, że przy takim założeniu traci się spójność tej tu ucieranej teorii, że ludzie będą pochodzić z materii ziemskiej i powstawać z embrionu przez naturalny, lecz tylko przyspieszony rozwój, a nie przez teleportacyjne boskie osadzanie bioorganizmów tutaj na ziemi.

3. Następuje np anielskie "uleczenie" zdrowia jedynie częściowo na niezbędne funkcjonowanie, ew nawet nie, lecz wszyscy żyją z takim zdrowiem jak posiadali, ale w ramach całego planu z biowylęgarniami wszyscy co przeszli żywo przez armagedon, mieliby też swój odpowiednik duplikatowy, który już zaczynałby się rozwijać dla nich samych. Przydział wychowawczy na takiego malucha najlogiczniej byłoby dać komuś przypadkowemu, jak choćby w ramach np planów na niezbędne osoby najbardziej potrzebne z racji specjalnych zawodów. Przydzielenie na wychowanie w takiej tu wersji i to dla samego siebie, lub choćby w swoją rodzinę, byłoby jak się wydaje niesamowitą historią! Byłaby wtedy konfrontacja na codzień z swoim duplikatem i z świadomością, że docelowo te dwie świadomości własne będą zmontowane, i pozostaną w jednej z tych osób, a stare ciało drugiej osoby stanie się odpadem, lub karmą dla zwierząt lub bakterii ziemnych. Niby niesamowite, ale właściwie nie takie tragiczne, bo nie będzie śmierci osobowości żadnej z tych osób, jedynie wejście w ten młodszy organizm. I za tą hipotezą właśnie obstaję jako za najbardziej utrafioną i właśnie ją omówię w szczegółowszym objaśnieniu Odmiany B

Czyli jedną z tych niezbędnych rzeczy, które trzeba byłoby robić oprócz zadbania o problemy odzieży, ciepłych mieszkań, wody, wyżywienia, nowej edukacji, transportu i łączności z innymi na świecie, byłyby właśnie te biowylęgarnie. Tu możnaby sobie wyobrazić działanie takich obiektów coś na bazie jednostek naukowo medycznych. Oczywiście ta część niezbędnej wiedzy i technologii rozumie się samo przez się, byłaby dana ludziom przez Boga, poprzez jego stosowne formy kontaktowania się z ludźmi. Domniemać można, że podobne jak dawniej.

* Po roku od zamieszczenia tego postu, wykreowałem hipotezę o znacznie mniejszych stratach ludzkości w armagedonie. Odsyłam do postu z dnia 31.07.2009 na nastepnej podstronie. Wówczas nie istniałby problem regresji cywilizacji i mógłby następować najnormalniejszy proces przechodzenia z współczesnego poziomu technologii do nowego już układu rządów kierowanych przez Boga. Nie istniałby więc temat regresji cywilizacji.
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
Erwin




Dołączył: 28 Maj 2008
Posty: 480
Post zebrał 0.000 mBTC

PostWysłany: 03:08, 23 Cze '08   Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Odmiana B - Powrót do młodości ludzi ocalałych z Armagedonu.

Jedną z ciekawszych, a zarazem przełomowych wysuniętych tu koncepcji na bazie wstępnych założeń, która nadaje "rozmachu" (zasada 4-ta z wstępnych założeń + pochodna zasada z Biblii o faktach montowania pamięci długotrwałej w ludziach), jest dopuszczenie możliwości technologicznych u nadzorców polegających na montowaniu zasobów pamięci długotrwałych. Już w odmianie A naświetliłem możliwość nieco opóźnionego i stopniowego dołożenia świadomości z okresu rozwoju nowego bioorganizmu, do świadomości bazowej, przywracanych do życia ludzi z dawnego świata. Ten z kolei ostatnio rzucony tu pomysł z oddawaniem na wychowanie maluchów z biowylęgarni, jako sposób na przywracanie młodości dla ludzi mających przejść żywo przez armagedon, jest więc równie ciekawy i nowatorski. Staje się więc on spójny z całością tych tu założeń, gdzie brak teleportacyjnego osadzania ludzi i jest poczyniona również w założeniu, nietrwałość bioorganizmów w raju. W końcu człowiek to twór miękki i delikatny, a nie stalowo-gumowy. Zawsze może zaistnieć jego drastyczna awaria w związku z wypadkiem. Pojęcie życia wiecznego, co już wyrażałem, a przypomnę, polegałoby więc jedynie na technologi, umożliwiającej wymianę bioorganizmów. Wiecznie natomiast istniałyby zasoby pamięciowe i świadomościowe poszczególnych ludzi, plus ich szczegółowa budowa organizmu zawarta w DNA. Ciągłość istnienia właśnie tych w/w indywidualnych informacji, byłaby właśnie tym oczekiwanym przez nas życiem wiecznym. Czuwanie nad tym aspektem gromadzenia i zachowywania tych informacji przy tych wysuwanych tu koncepcjach, to rola Boga i nadzorujących aniołów. Taki pogląd ma swoje oparcie na podstawie nauki biblijnej.

Pozostaje więc tylko do rozpatrzenia sposób, gdzie nowy mający zastąpić kogoś człowiek, ma być wychowywany w trakcie jego przyspieszonego wzrostu. Mogłyby to być np placówki wychowawcze, gdzie nie następowałby kontakt wzajemny z swoim przyszłym ciałem, albo tak jak już wspomniałem, niemowlak byłby dany na wychowanie samemu sobie. I właśnie za taką obcją bym obstawał jako za lepszą. Powstaje więc do pokonania jedynie temat jak docelowo przeprowadzić złączenie osobowości, gdy przyjdzie już pora na wyeliminowanie zbędnego dawnego ciała.
Jak już omawiałem wcześniej jest to zarazem też temat ginięcia nowej rozwiniętej osobowości u celu 3-letniego życia, a w związku z tym coś jak smutek i brak motywacji do życia. Taka wersja musi odpaść, bo kojarzy się z uśmiercaniem. Kłóci się to z boską filozofią wartości życia człowieka.
Coś jak ograniczone możliwości świadomościowe dla nowego osobnika, to tylko jakaś próba na rozwiązanie tego problemu. Mogłoby to być spójne np z tym czymś takim, co posiadali być może u zarania Adam i Ewa przed osiągnięciem poznania dobra i zła. Ograniczone własne możliwości, mniejszy poziom świadomości, większa skala posłuszeństwa. Jest to koncepcja mogąca mieć próby oparcia na Biblii. Jednak byłoby to pewne przyblokowanie rozwojowe w mózgu. Trudno zakładać, aby to miało być trwałe ograniczenie, bo nie byłoby identyczną strukturalną bazą mózgową na "wgranie" już do niego wszystkich zapisów pamięciowych bazowego osobnika. Nie byłby więc to też dobry kierunek odkrywczy na sensowną hipotezę.

Jeśli więc miałbym rozpatrywać wychowywanie nowo rozwiniętych w biowylęgarniach ludzi, mających wkrótce zastąpić ocalałych w armagedonie, wychowywania odbywałoby się przez samych siebie. Byłoby się wychowawcą dla samego siebie w czasie dziecięcego i młodzieńczego rozwoju intelektualnego, oraz fizycznego rozwoju własnego bioorganizmu.
W nowym świecie na początku więc, mielibyśmy wkrótce malucha. Posyłało by się go np. na lekcje szkolne, gdzie głównie poznawałby dwa języki i praktyczną wiedzę na codzień, ew nawet jakąś nową naukę przydatną na nowe czasy. Jego umiejętności pracują na "nasze konto". To wszystko pojawi się już bez wysiłku edukacyjnego w naszej własnej świadomości po "wejsciu" w nowy bioorganizm. Będzie to dodane do naszej własnej wiedzy i świadomości o sobie.
Możemy też wpływać na rozwój umiejętności manualnych i fizycznych u "własnego" malucha, zgodnie z tym jacy np jesteśmy, aby nasze przyszłe ciało w pełni odpowiadało temu, jakie cechy mamy pod tym względem, aby odwzorowanie nas samych było najwłaściwsze. Placówka wychowawcza tego by tak nie mogła np dobrze zrobić. Mało tego! Moglibyśmy nawet sami decydować jeśli w tych umiejętnościach chcielibyśmy dokonać zmian zgodnie z naszymi marzeniami. Przecież moglibyśmy nawet poprzez odżywianie wpływać np na tężyzność lub szczupłość. Sama zaś decyzja kiedy zmienimy sobie ciało, też mogłaby w końcu od nas zależeć. To sprawa jedynie pewnej organizacji i możliwości "produkcyjnych" biowylęgarni. Kto z ocalałych po armagedonie byłby jeszcze młody i zdrowy, nie miałby takiej pilności do tego. Jeśliby nawet umarł, czy zginął w wypadku, to i tak pojawi się powtórnie, z tą jedynie różnicą, że nie wychowa sam siebie, lecz zrobi to ktoś inny, a on już zaistnieja na takich samych zasadach, jakby umarł w dawnym świecie.
Oczywiście zakładam przy takim wychowywaniu samego siebie, pełną świadomość rozgrywających się rzeczy u obydwóch osobników przebywających razem podczas tych 3-lat. Powstaje oczywiście trudny temat dominacji osobowości podczas tzw docelowego łączenia osobistych nagromadzonych pamięci. Przy typowym procesie wychowawczym tych nowych osobników w odniesieniu do bliskich z rodzin, jak w odmianie A, ten problem nie występuje. Jest wtedy dołożenie do bazowej świadomości tylko nowej dziecięcej pamięci, która pojawia się "w głowie", jak przypominane sobie epizody z życia, w bazowej osobowości przywróconej z dawnego świata.
Natomiast przy wzajemnym przebywaniu "z samym sobą" na etapie już dość zaawansowanego rozwiniętego 3-letniego osobnika, powstaje zagadnienie dominacji, która świadomość będzie wiodąca na dalszy bieg życia. Po prostu choćby marzenia co do przyszłości, różnie mogą się wykształtować u każdego z nich. Świadomość jednego z nich o tym, że to wszystko nie zaistnieje, bo one "umrą" nie jest komfortowym położeniem psychicznym tego np młodego osobnika. Więc trafnym rozwiązaniem byłoby narzucenie pewnych ograniczeń, na świadomość tego nowego zastępcy. Złączenie zaś pełne obydwóch świadomości, wywoływałoby zmianę osobowości w momencie przejścia w nowe ciało. Z kolei nieuwzględnianie zasobów świadomości nowego osobnika zawiera cechy uśmiercania, nie do pogodzenia z założeniami wartości życia każdego człowieka. Czy aby więc taka koncepcja byłaby dobrą? Nie sądzę.
Ta inna wydająca mi się lepsza koncepcja, polegałaby nie na tworzeniu jakichś ograniczeń świadomościowych, ale na pełnej normalności. Mózgi byłyby zupełnie normalne pod kątem ich bazowej budowy. Następować by mógł normalny rozwój dziecka pod własną opieką, z pełną świadomością z obydwóch stron co jest grane. Ta świadomość, że dziecko zastąpi swojego opiekuna którego w końcu za rok czy dwa lata już nie będzie, miałaby być więc normalnością. Przecież np ta różnica wynikająca z różnych uszczerbków zdrowotnych, byłaby przecież widoczna.
Problem polega na tym, że człowiek ma cechę przywiązywania się do innych w szczególności do tych z którymi przebywa na codzień. Wytwarzają się przyjacielskie więzi i ogarnia nas smutek przy świadomości, że już się nie będzie ze sobą przebywać. A tak byłoby w tym przypadku, kiedy taki młodzian codziennie byłby w towarzystwie swojego opiekuna i czułby się z nim jak ze swoim bliźniakiem. Zawsze razem by przebywali zasypiali i budzili się wzajemnie, aż do chwili gdy pewnego poranka łóżeczko w którym spał opiekun byłoby puste. I to byłby właśnie ten smutny problem. Śmierci której miałoby nie być w raju, objawiałaby się jeszcze w takiej postaci szczątkowej.
Jak więc rozwiązać ten problem z sprawą tej podwójnie rozwiniętej własnej świadomości?
Otóż pomysł polegałby na tym, że przeprowadziłoby się montaż zasobów pamięciowych jeśli chodzi o pamięć długotrwałą u obydwóch osobników, a nie u jednego. Do tej pory w przedstawianej koncepcji z odmianą A, młody osobnik był bazą biologiczną do której w pierwszej kolejności namontowywało się pamięć pierwotnego osobnika, a następnie w kolejnych paru etapach dokładało elementy pamięciowe tego drugiego, który się rozwijał jako jego zastępca. Miało się to uzewnętrzniać po prostu w tzw przypomnieniach. Podobnie jak dziś możemy sobie o czymś przypomnieć w szczególności jak ktoś o tym wspomni, lub oglądniemy jakieś zdjęcie. Miały one następować po przebudzeniach, bo właśnie w czasie snu ta procedura miała następować, za sprawą aniołów obsługujących cały system transmisyjny, z niebiańską bazą danych. Właśnie dzięki powszechnemu archiwizowaniu pamięci ludzkich, w boskiej technologii jest to możliwe.
Więc przy tej koncepcji z omawianą wcześniej odmianą A niknie własne "ego" nowego biologicznego osobnika. Następuje więc jakby jego śmierć, ale tylko na krótki czas. Potem już jego zdobycze intelektualne i umiejętności manualne zostają potraktowane instrumentalnie i są wmontowane wraz z "egiem" poprzedniego osobnika podczas montażu na pamięci długotrwałej. Następuje więc sukcesywna modyfikacja osobowości po kolejnych dodaniach.
W odmianie zaś B, zanim nastąpiłoby zejście "steranego" życiem osobnika, byłoby jak wspomniałem zaingerowanie w mózgi u obydwóch. W pierwszej przymiarce teoretycznej niech to byłoby tej samej nocy.* Młody organizm otrzymuje do swoich zasobów pamięci długotrwałej zasoby bazowego osobnika np w kilku etapach. Stary natomiast organizm otrzymuje dodatkowo do swoich zasobów pamięciowych zasoby pamięciowe młodego osobnika. Obydwoje od tej chwili mają wgląd do najskrytszych marzeń i spraw drugiego z nich. W ten sposób zostają stworzone w zasadzie identyczne jednostki biologiczne, które mają możliwość przebywania ze sobą i poczynienie jeszcze wzajemnej konfrontacji intelektualnej, oraz racjonalnego uzgodnienia ze sobą planów co do własnej przyszłości, skonfrontowania ze sobą różnych marzeń, doradzenia się wzajemnie itd. Przy takiej konfrontacji umożliwione byłoby też powyjaśnianie sobie różnych watpliwości, gdyby podczas pracy mózgów były trudności w ustaleniu czyje jest źródło pochodzenia informacji, faktów itp. Więc po pewnym czasie takiego współistnienia staje się zrozumiałe, że istnienie dokładnie samego siebie w dwóch egzemplarzach jest być może i fascynujące, ale mało sensowne. Więc ból zejścia jednego z nich i to tego steranego biologicznie organizmu, nie jest więc w takim ujęciu wielki. Jest to więc wtedy sprawa do pogodzenia w własnym odczuciu. To w pewnym sensie jakby uleczenie jakiejś fizycznej ułomności, lub wady na organiźmie. Przecież np nie rozpaczamy w zasadzie jak obcinamy sobie paznokcie, włosy, czy odpada od nas naskórek, lub wycinawy wrzoda. No może bardziej smutno nam, gdy usuwamy zęba. Bywa, że trzymamy go na pamiątkę. (Ciekawostka! Malutkim dzieciom np zdarza się rozpaczać, gdy obcina im się paznokcie, bo ubywa im coś z nich.)

* Rozważania teoretyczne pod kątem, gdyby któryś z osobników miał przewagę w pierszeństwie takiego montażu na pamięci długotrwałej, nie doprowadziły do lepszych obiektywnie rezultatów pod kątem rozwiązania tematu pożegnania się na zawsze z swoją dawną wersją
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
AQuatro




Dołączył: 25 Gru 2007
Posty: 3285
Post zebrał 0.000 mBTC

PostWysłany: 03:16, 23 Cze '08   Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Papekk27 napisał:
AQuatro no co? Rolling Eyes Dość nowatorskie podejście do tematu. Smile

Nie, po prostu nie nadążam. Erwin wyprzedza nas o lata świetlne...Sad
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
Erwin




Dołączył: 28 Maj 2008
Posty: 480
Post zebrał 0.000 mBTC

PostWysłany: 09:31, 23 Cze '08   Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Kolego AQuatro! O lata świetlne to bardziej odstaje jedynie wiedza Nadzorców. Moje rozwiązanie rebusa ludzkiego losu, poprzez stawianie hipotez, to co najwyżej jakieś przybliżone utrafienie. Jeśli przyjmiemy oczywiście, że założenia wstępne są wiarygodne. Starałem się je właśnie dobrać jak najbardziej wiarygodnie.

Odmiana C - Powrót do życia po śmiertelnych wypadkach.

Opiszę tu teraz moją hipotezę, jak mogłoby wyglądać przywracanie do życia w raju, gdyby ciało uległo totalnemu zniszczeniu podczas wypadku śmiertelnego. Otóż bazując na wprowadzonym przywracaniu do życia na bazie ziemskich wylęgarni niemowląt w oparciu o boski bank danych DNA ludzi, którzy poumierali w dawnym świecie, w takich to biowylęgarniach, mogłyby być też wychodowywane niemowlaki w dość licznym skatalogowanym asortymencie wyglądu. Po prostu mogłyby to być konkretne jakieś tam ujęte w bożym archiwum osoby i zarazem wytypowane do szerokiego standartowego katalogu.
Ten zestaw niemowlaków, stale byłby utrzymywany w odpowiedniej ilości, jako niezbędny zasób ludzi na potrzeby właśnie takich nieszczęśliwych wypadków i innych poważniejszych awarii bioorganizmów, jak np trwałe uszkodzenie wzroku, jakieś znaczne poparzenie itp. Po odłożyskowaniu, takie osobniki musiałyby rozwijać się do pełnych dorosłych wymiarów na specjalnych wyodrębnionych placówkach. Ten rozwój nie wymagałby wprowadzania typowego edukowania w własnych rodzinach jak w przypadku osobników przewidzianych do zmartwychwstania. Ich pobyt w placówkach byłby zorganizowany tak, że byliby świadomi celu swojego tam pobytu. Prowadzony byłby normalny typowy proces nauczania wszystkiego co niezbędne w życiu. Bazowym językiem byłby już język miedzynarodowy. Między tymi osobami z placówki mogłyby być ustalane wzajemne dowolne relacje koleżeńsko przyjacielskie.
Kompletną wiedzę i świadomość osiągneliby dopiero po jednorazowym wgraniu do pamięci długotrwałej dodatkowych zasobów, gdy przyjdzie im zacząć pełnić już zadaną u zarania rolę, przez zastapienie kogoś kto zginął w wypadku.

Każdy natomiast przywrócony do życia w raju, lub ogólniej żyjący w raju, w swojej pierwotnej orginalnej postaci, mógłby np deklarować dla siebie swój wygląd na bazie wspomnianego katalogu, jeśli zamierzałby skorzystać z szybkiego powrotu do życia po nieszczęśliwym wypadku. W swoich deklaracjach mógłby nawet podawać kilka wersji z piorytetem kolejnościowym. Mógłby to robić np sam, lub po uzgodnieniu z swoimi bliskimi, ew mogłyby obowiazywać zasady dobierania wyglądu w miarę podobnego. Mogłaby istnieć też możliwość powrotu po nieszczęśliwym wypadku w raju do identycznego swojego wyglądu na bazie zgromadzonego własnego materiału genetycznego, jednak wymagałoby to po wypadku uruchomienia procedury wychodowania niemowlaka w biowylęgarni, a potem jeszcze trzy lata na fizyczny wzrost i rozwój organizmu. Więc przy takim zdeklarowaniu się na wypadek nieszczęśliwego zdarzenia z śmiercią własną, liczyć trzeba by się było z tym, że wróci się do swoich znajomych i swoich spraw dopiero po około 4-ch latach.
Wszystkie tu wysnute dywagacje dlatego są takie, bo w założeniu wybrana jest tu wersja, że do zmartwychwstania wykorzystana jest materia ziemska, a nie sprowadzana z poza naszej planety i wykorzystana jest ta sama zasada rozwoju ludzi co obecnie, a nie technologia sf.
Już wspominałem, że Bóg tak skonstruował rozwój człowieka od jednej komórki, że prowadzony jest on samoczynnie programem zawartym w DNA. Bóg nie użył losowego komputerowego "zapłodnienia" przez zestawianie chromosomów żeńskich i męskich i budowanie ludzi w terminalu materializującym, aby delegować ich potem na Ziemię. Być może i Bóg ma techniki na "cudowne" błyskawiczne zastępowanie utraconych ciał, ale budowana tu koncepcja jest celowo tak urealniona, aby móc pokazać, że w tak prosty sposób mogłoby wyglądać życie wieczne. Wieczne na zasadzie wiecznego utrzymywania informacji, a nie wiecznie istniejącego materialnego osobnika.

Więc po nieszczęśliwym wypadku kogoś w raju, następowałoby wgrywanie zarchiwizowanej przez anioła świadomości takiego osobnika co zginął, do osoby z takiej placówki. Oczywiście powstaje problem już nam znany polegający na tym co z już wykształconą osobowością, która powstała w tej placówce i była tam "dyżurnym zastępcą".
Otóż osoby już wstępnie wyedukowane w placówkach, miałyby możliwość wybierania spośród katalogu potrzeb do zastąpienia tych co poginęli w wypadkach, z wyjątkiem tych, którzy będą na specjalne zamówienie, gdy ktoś sobie życzył dokładnej kopii własnego wyglądu opartego na własnym DNA, w wypadku nagłej śmierci. Wiadomo, że taki powrót do funkcjonowania będzie z np min 4 letnim opóźnieniem czasowym, od chwili śmierci. Tutaj możliwe byłyby właśnie 2 wersje wychowawcze. Niemowlaka wychowuje rodzina własna jeśli tego chce, lub wychowywany jest właśnie w placówce, a po 3 latach z placówki idzie już pod z góry ustalone miejsce. Pozostali natomiast w placówce byliby z katalogu wg którego każdy z ludzi deklarowałby sobie swój wygląd, gdyby chciał zaraz powrócić do życia w wypadku swojej śmierci.
Więc wybór taki w przypadku "dyżurnego zastępcy" polegałby na przeglądaniu "ofert" w zastąpienu kogoś kto zginął. Wchodziłoby się w jego cały układ związany np z wykonywanym zawodem i np rodziną, nie wyłączając w tym również kontraktowej żony.

Po wybraniu więc własnego celu zaistnienia przez siebie, następowałoby w placówce w czasie np kilkunastu snów etapowe wgrywanie świadomości człowieka który zginął w wypadku. Świadomości i pamięci osobnika z placówki nie usuwałoby się. Miałby on dalej świadomość swojego pierwotnego zaistnienia i utrzymywałby nadal więzi osobiste z przyjaciółmi w placówce. Mógłby je kontynuować nadal nawet po udaniu się na miejsce swojego nowego pobytu w roli już postaci którą zastąpił. Wcale nie musiałaby być usuwana pamięć pobytu w placówce. Po prostu uzupełniałaby ona np zapomniane dzieciństwo tego człowieka co umarł. Po prostu on w swoim zaistnieniu powypadkowym miałby tylko dodatkowe wspomnienia.
W takim ujęciu pozostają teoretycznie 2 wersje co do dalszego rozwoju osobowości. Służby anielskie mając technologię scalania osobowości mogą za wiodącą osobowość nadawać dowolną z tych dwóch. To sprawa jedynie ulokowania jej w odpowiednich ośrodkach pamięciowych. Więc sprawa może być i też rozwiązywana na zasadach dobrowolności. Ta dobrowolność może być deklarowana po obydwóch stronach. Zarówno w deklaracji dotyczącej nagłej śmierci można określić, jak chce się powrócić w razie nagłej śmierci. Czy z własną osobowością wiodącą, czy z tą jaką posiadał osobnik w placówce. Podobnie może też i wybierać osobnik z placówki. On w przeciwieństwie niczego nie musi deklarować. On decyduje się kiedy chce. On wybiera sobie po prostu oferty. Więc pozostałoby jedynie skorelowanie wstępnych obopólnych ustaleń. Możliwa jest też i wersja bez podkreślania dominacji osobowości, a nowa osobowość będzie się sama wytwarzać na zasadzie równych warunków startowych, gdzie żadna nie dominuje, a obie są równorzędne.
Ktoś wnikliwy może zadać pytanie, a co gdy ktoś nie chce być kimś innym tylko sobą jakim już powstał, a na dodatek ma sympatię w ośrodku w którym zaistniał i chciałby jak najszybciej się z nia wyrwać z tego ośrodka. To tylko kwestia odpowiednich powziętych planów. Już nadmieniałem, że związki partnerskie miałyby być kontraktami czasowymi. A znajomości z placówki mogłyby byc podtrzymywane. Każdy zaś deklarujący swój szybki powrót po wypadku jeśli chciałby mieć gwarancję bycia w trwalszych związkach rodzinnych mógłby zastrzegać sobie wychowywanie niemowlaka w rodzinie własnej, a nie w placówce. I wcale nie miałoby to oznaczać, że w tej to wersji nie możnaby brać na wychowanie kogoś o katalogowym wygladzie. Po prostu to byłaby np okazja na wymianę własnego oblicza jeśliby ktoś tego zapragnął.
Równie ciekawe mogłoby być rozwiązanie zagadnienia mało "chodliwych masek" które zalegają w placówkach i ich pobyt niepotrzebnie blokuje "miejsce produkcyjne". Najprościej ot po prostu dać wyprawkę i oddelegować gdzie tylko by się zapragnęło. Mógłby być po prostu limit czasowy na pobyt. Jeśli zaś byłby w skali globalnej problem z przeludnieniem, No to w końcu musiałby być nadany przymus zastąpienia powypadkowego.
Ale jest zasób problemów! Czyż nie? W sam raz na film s.f. lub powieść. Niesamowicie ciekawa to zabawa, móc ustalać takie reguły. Aniołowie napewno mają ciekawe zajęcie. Są jak twórcy gier strategicznych. Wcale tam w niebie nie ma nudy, jak to było w pewnym kawale, gdzie zestawiano tę modlitewną nudę w niebie z przysłowiowym piekłem, że jest lepsze, bo przynajmniej coś się tam dzieje przy tych kotłach i smażalnych patelniach.
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
AQuatro




Dołączył: 25 Gru 2007
Posty: 3285
Post zebrał 0.000 mBTC

PostWysłany: 09:42, 23 Cze '08   Temat postu: Odpowiedz z cytatem

A jak wygląda wg, ciebie sprawa tych nadzorców, czyli rozumiem aniołów - są one płciowe, czy bezpłciowe, czyli są obojniakami ?
Bo w biblii, i innych mądrych księgach imiona aniołów są zawsze męskie.
Natomiast, rzeźba i płaskorzeźba kościelna wyposaża je bardzo często w pokaźny biust. Smile
Biblia, i księka Henocha wspomina, zejście aniołów męskich na Ziemię w celu cielesnego współżycia.
Jak wygląda wg ciebie płciowość tych nadzorców. Czym się różni duch męski od żeńskiego ?
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
Erwin




Dołączył: 28 Maj 2008
Posty: 480
Post zebrał 0.000 mBTC

PostWysłany: 12:57, 23 Cze '08   Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Odmiana D - Powrót do ponownego życia po zużyciu się ciała.

Pojęcie nieśmiertelności co przewija się w moich tu wyrażanych poglądach, polegałoby na nieśmiertelności informacji o człowieku. Informacja dlatego jest trwalsza od dzieła materialnego, bo może być zachowywana na wiele sposobów, zabezpieczana przez duplikowanie, zajmować mało miejsca itp. A więc nie odrastające ręce na wiosnę, które się urwały w wypadku, albo wyrastające duplikatowe zęby po ich usunięciu, żeby wiecznie istnieć zdrowym, lecz np wszystko tak jak teraz jest z nami, tyle tylko, że powiedzmy bardziej trwali, podobnie jak ludzkość przed potopem, znający np jeszcze racjonalne sposoby odżywiania, aby dłużej podtrzymywać młodość. Rozeznanie np co do działania wolnych rodników i używania przeciwutleniaczy w pokarmach. Nie oznacza to np postepu w medycynie co do np klonowania samych elementów człowieka. np wszczepianie wyklonowanych zarodków zębowych w tkankę ozębną, w miejsce utraconych zębów.
W stosownym czasie gdy organizm zaczynałby np być ułomny z jakiegoś poważniejszego powodu, np długotrwałego podtruwania w wyniku oddziaływania choroby zawodowej, podlegałby on programowej wymianie. Już nieco wcześniej odpowiednie służby ziemskie i anielskie mogłyby zacząć przeprowadzać "wychodowanie" biologicznego duplikata, wg tego samego wzoru DNA, lub ew byłaby to okazja do zmiany swojego wyglądu wg własnych życzeń. Więc możnaby korzystać z wielu tu możliwości.

1. Wychodowanie własnego orginału od zarodka.
a) Odpępowiony niemowlak przejęty na wychowanie przez samego siebie lub przez rodzinę.
b) Niemowlak orginalny wychowany w placówce.

2. Skorzystanie z możliwości wymiany oblicza i postury
a) Wersja z wzięciem niemowlaka na wychowanie.
b) Wersja skorzystania już z rozwiniętych gotowych osób na palcówkach wychowawczych.

Jeśli zaś chodzi o temat wtawiania innych pamięci długotrwałych, to miałoby to cechy jak w odmianie B. Gdzie byłoby wspólne przebywanie w trakcie 3 letniego rozwoju nowego mającego zastąpić steranego fizycznie osobnika. Z kolei przy korzystaniu z powyższej wersji 2.b. Mogłaby być wprowadzona z odmiany B, jedynie końcowa faza czasowego wspólnego przebywania, z nałożonymi identycznie wzajemnie wspólnymi treściami z pamięci długotrwałych poprzez dopisy informacji. Byłaby oczywiście też i możliwość skonfrontowania się wzajemnego co do celów na przyszłość.
A więc dla osób "katalogowych" z placówek wychowawczych, również byłaby ciekawa oferta zastępowania nie tylko tych którzy giną w wypadkach, ale również i tych którzy jeszcze żyją jako poważniej schorowani lub zniekształceni przez długie życie. Zanim się ich jeszcze zastąpi możnaby "wejść" w daną osobę, móc z nią się skonfrontować co do jej umysłu, poprzebywać wspólnie zanim zostanie przeprowadzona ostatecznie wymiana. Jeśli oczywiście takie oferty przejscia w nowe ciało były wybierane przez ludzi i składane do placówek wychowawczych.

Ten koncept nasunął mi się kiedyś w związku z pewnymi uciążliwymi zawodami, a zarazem nieodzownymi dla utrzymania cywilizacji. Np nie da się wiecznie w raju pracować w charakterze górnika pod ziemią i w pyle przez choćby 200 lat. Nawet w zmniejszonym wymiarze godzin nie da się tego osiągnąć. Żadne płuca tego nie wytrzymają. Co to za durny byłby raj, gdyby komuś z tej tylko racji, że już posiadł na ziemi zawód górnika, przymuszany byłby, albo molestowany lub zachęcany dla "dobra ludzkości", dalej wygrzebywać ten nieodzowny węgiel na niektóre potrzeby. Nie myślę tu o elektrowniach, bo wiecznie nie dałoby się go wyrywać z ziemi z taką intensywnością choćby przez te 1000 lat na potrzeby energetyczne. W końcu by go zabrakło. Mam tu raczej na myśli inne nieodzowne jego zastosowania jak np przy produkcji cementu wg pozostawionych przez ludzi technologi i urządzeń do tego, albo różnych wstępnych surowców z produktów podestylacyjnych węgla kamiennego.
Nawet gdyby wszystko opierało się na zachęcaniu finansowym i tak wystąpiłby w końcu problem zapylenia płuc u rajskiego górnika i defekt w jego płucach. Raczej zbyt dziwnie wyglądałby lekarz o specjalności "nakładorączkolog", do którego ustawiałyby się w raju kolejki tych różnych schorowanych przykładowo górników i tudzież innych podtrutych pracowników przemysłu chemicznego, a on jak Jezus uzdatniał by ich znów na dalsze etapy życia. Koncept z wymianami ciał wydaje się mi tu trafionym rozwiązaniem tej "zagadki" na przyszłość, który załatwia:
1. Nieśmiertelność w rozumieniu istnienia siebie samego na wieczność i zarazem z ciałem
2. Problemy z niemożliwością wyobrażenia sobie i uwierzenia w życie wieczne na ziemi w różnych "bajkowych" religijnych wersjach.
3. Pobrzękujące tu i ówdzie w apokryfach wzmianki o reinkarnacji, jako nauki istniejącej w pierwszych gminach chrześcijańskich. Można w to pojęcie po prostu zaliczyć wymianę ciała na drugie zapasowe jak się zużyje. Może to pojęcie być może dobrze zrozumiane przez uczniów Jezusa, zostało później wypatrzone przez nieścisły zapis lub wpływy innych poglądów.

Pokrótce mogę więc już stwierdzić, że najistotniejsze hipotezy co do życia wiecznego zostały tu zasadniczo przedstawione i tym postem zakończone.
No fajnie, że ani admin Bimi (kocurek z szaliczkiem), ani moderator nie wsadzili mnie podczas tego wykładu na stos, jako heretyka i teoria zagościła tu na forum.

Odp. dla AQuatro:

To o co zapytujesz AQuatro ma związek z zapytaniem jakie dano Jezusowi co do problemu wielu żon, które umierają po kolei jednemu mężczyźnie. (ew. Mt 22:23-33) Skwitował to ostatecznie stwierdzeniem w wersecie 22:30 Albowiem przy zmartwychwstaniu ani sie żenić nie będą, ani za mąż wychodzić , lecz bedą jak aniołowie w niebie.
To ma taką wymowę, że mówi jedynie o braku związków małżenskich, a nie mówi nic o seksie.
Wielu religiantom seks jest nierozerwalnie kojarzony z małżeństwem, więc wyciągane są nadinterpretacje, o braku seksu u aniołów. Jednak Biblia nic konkretnie nie mówi jak wygląda codzienność aniołów w świecie duchowym. Nas to interesuje bośmy są dociekliwi. Dawni kompani Jezusa nie zadawali mu takich pytań, bo ich to widać nie interesowało, więc nie padły odpowiedzi Jezusa na ten temat. W każdym razie nie są one zapisane w Pismach Greckich (Nowym testamencie)
Inni z kolei religianci, czy wyznawcy chrześcijańscy uważają, że dlatego tak się Jezus wyraził, bo mówił to do tych co obejmie ich w zasadzie anielski żywot w przyszłości, bo pierwociny chrześcijańskie stanowią istotny początek w zbieraniu 144 tyś ludzi z przeznaczeniem na życie w formie aniołów do zarządzania Ziemią, a nie do życia powtórnego w materialnej naszej powłoce.
Można więc rozumować jak powyżej i uważać, że aniołowie nie mają związków małżeńskich, a na ziemi będzie inaczej.
Można też uważać, że Jezus mówił ogólnie do wszystkich, co oznacza brak związków małżeńskich w przyszłości, bo będzie wstrzymana rozrodczość z racji wystarczających już zasobów ludzkich i instytucja małżeńska jako przeznaczona na zapełnianie ziemi stanie się nieaktualna. Nie ma tematu długoletniego mozolnego wychowywania dzieci. Ja właśnie uważam np, że nie wyklucza to seksu dla podtrzymania tradycji, skoro kobiety będą nadal kobietami, a faceci facetami. Idea związków małżeńskich przy wiecznym życiu, nie może być logicznie wprowadzona, bo to by ograniczało działalność człowieka, skoro drugi partner nie mógłby się spełniać twórczo i musiałby pełnić rolę "wyposażenia nałożnego" dla drugiego partnera.
Na poczatku w Edenie było większe równouprawnienie, choć Ewa była pomocą Adama."Rdz 2:18". Potem po opuszczeniu Edenu układ prawny przez Boga został zmieniony. Adam miał panować nad Ewą "Rdz 3:16"
Wracając zaś do seksu anielskiego nie umię odpowiedzieć, bo brak jakichkolwiek danych. Może być np tak, że na tym stopniu wtajemniczenia co do wiedzy jaką oni posiadają i się realizują twórczo, seks dla nich może być np śmiesznym i zbędnym zajęciem. Samo zaś dawne przedpotopowe zstąpienie aniołów na ziemię, było wywołane przez zarządzenie jednego z dowódców. To są dane z księgi Henocha. To mogło być planem strategicznym w kwestiach spornych między korporacjami anielskimi co do projektu ziemskiego, a nie jakimś tylko pragnieniem przebywania z pieknymi kobietami.
duch meski i żeński niczym się nie różni Duch człowieka to w moim rozumieniu tylko jego engramy pamięciowe w pamięci długotrwałej. One to są powodem co i jak człowiek będzie robił i czym się zajmował. Mózg to sterownia człowieka. Duch to informacja mózgowa puszczona w działanie. Nie ma mózgu to nie ma działania ducha. Jak Nadzorcy zrobią zapis pamięci, to duch jest jak w przechowalni, ale niezdolny do działania, bo nie osadzony jeszcze w strukturze mózgu.
Zadam Ci AQuatro pytanie, skoro seks cię tu akurat najwięcej zainteresował.
Co ty byś przeprojektował co do zmiany formy seksu męsko damskiego, jakbyś był tym Nadzorczym decydentem za konsolą projektowego sprzetu anielskiego i mógłbyś dokonywać zmiany genetyczne co do funkcjonowania takiego seksu? Confused
Przecież kto wie czy ty nie zostaniesz w przyszłości np jednym z tych 144 tyś i nie przypadnie ci rola właśnie w urządzaniu nowego porządku. To że teraz deklarujesz się za ateistę wcale nie oznacza, że np. nie zmienisz w jakiejś tam przyszłości jeszcze swoich poglądów.
Przecież rozrodczość w raju zostałaby wstrzymana jak się uznaje w niektórych religiach i jak ja też tu przedstawiłem. To logiczne, że Ziemia ma ograniczoną pojemność co do ilości ludzi. Będą najprawdopodobniej zarówno kobiety jak i mężczyźni. Więc jeśli coś miałoby być z tych rzeczy to jak, skoro nie ma rodzenia, nie ma karmienia. Spróbój coś pomyśleć.
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
AQuatro




Dołączył: 25 Gru 2007
Posty: 3285
Post zebrał 0.000 mBTC

PostWysłany: 13:38, 23 Cze '08   Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Erwin napisał:

Zadam Ci AQuatro pytanie, skoro seks cię tu akurat najwięcej zainteresował.
Co ty byś przeprojektował co do zmiany formy seksu męsko damskiego, jakbyś był tym Nadzorczym decydentem za konsolą projektowego sprzetu anielskiego i mógłbyś dokonywać zmiany genetyczne co do funkcjonowania takiego seksu? Confused

Nic bym nie zmieniał.
Może najwyżej, zlikwidował bym kobietom okresy i huśtawki nastroju. Smile

Cytat:
Przecież kto wie czy ty nie zostaniesz w przyszłości np jednym z tych 144 tyś i nie przypadnie ci rola właśnie w urządzaniu nowego porządku.

O nie, ja nie jestem godzien takich zaszczytów. Myślę, że lepiej zrobi to osoba skrajnie religijna. Smile
Jest tyle chętnych, którzy codziennie leżą krzyżem byle się załapać do grona aniołów...
Odstępuję im pierwszeństwa.
Ja, jak to powiedział Bohdan Smoleń, z aniołami nie fruwam. Smile

Ale nie przeszkadzaj sobie. Tak tylko wtrąciłem.
Nie chciałem Cię wybić z toku myślenia.
Zapytałem czysto teoretycznie.
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
Erwin




Dołączył: 28 Maj 2008
Posty: 480
Post zebrał 0.000 mBTC

PostWysłany: 17:03, 23 Cze '08   Temat postu: Odpowiedz z cytatem

AQuatro napisał:
Nic bym nie zmieniał.
Może najwyżej, zlikwidował bym kobietom okresy i huśtawki nastroju. Smile

...O nie, ja nie jestem godzien takich zaszczytów. Myślę, że lepiej zrobi to osoba skrajnie religijna. Smile

No właśnie. Logicznie pomyślałeś. Też to miałem na uwadze. Zresztą to logiczne, że tego by nie było przy braku rodzenia. Powiedzmy np, że można by im było wyprowadzić instrumenty bardziej na zewnątrz dla mniejszej podatności na infekcje i dla łatwości utrzymania higieny. Facetom poskracać fajki, skasować zawadzające i wrażliwe na urazy wory. Wink

...Rzecz w tym, że w tej sprawie nikt właściwie nie wie czy to go nie spotka. Niektórym co najwyżej może się wydawać że takimi będą, a to z niczego właściwie nie wynika, bo w sumie jest chaos chrześcijański. Niby mają być jakieś zasady, a i tak wszyscy sobie ustalają takie jakie im się widzi. Od skrajnych Amiszów do naukowych kościołów. Każdy garnie się do wyjaśniania, a nic to nie poprawia ogólnego rozeznania. Nie wydaje ci się, że coś się tu dzieje jakby odbywało się jakieś testowanie? Właściwie z tego co rozeznałem, to Bóg sam sobie wybiera kogo chce, po zauważeniu jakichś cech i pociąga ku sobie. Już nie ten czas, aby On jeszcze coś wyjaśniał ludziom. To nic by nie zmieniło, jak zresztą wyjaśniła historia 2000lat temu. Ona lubi sie powtarzać.
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
Erwin




Dołączył: 28 Maj 2008
Posty: 480
Post zebrał 0.000 mBTC

PostWysłany: 16:16, 25 Cze '08   Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Podłączenie ludzkich mózgów do systemu Nadzorców.

Chciałbym bardziej skonkretyzować to zagadnienie. Jest ono co prawda podane w założeniach wstępnych, jako rzecz na której będę się opierał w wysuwaniu hipotez, (pkt 4 z 10-iu biblijnych) ale tu chciałbym bliżej to naświetlić w oparciu o Biblię, zanim przejdę do tematu związanego z hipotezami archiwizowania ludzi.
Biblia mało mówi o mózgu ludzkim, natomiast jeśli cokolwiek pada z pojęć - myśli, zamiarów, zrozumienia, - używany jest termin serce. Rzecz wzięła się z tradycji pojęciowej jaka istniała dawniej. Dlatego to utarte powiedzenie poprzez przekaz kulturowy, istnieje do dzisiaj, gdzie używa się np terminu:
1. pomyślał w swoim sercu.
co również będzie mogło być np wyrażone:
2. wymyślił w swojej głowie.
3. pomyślał własnym mózgiem.
4. człowiek pomyślał.
5. ruszył szarymi komórkami.
6. wymyślił pod swoją czaszką.
7. itp.
Oczywiśce 3-ie określenie jest najprecyzyjniejsze i jednoznaczne. W Bibli jest np serce powiązane z myśleniem (Mt 9:4), rozważaniem (Mk 2:6) zrozumieniem i zdolnością zrozumienia (1Kl 3:12, Mk 6:52), oraz poznaniem (Prz 15:14)
W współczesnym już naukowym rozeznaniu nie ulega watpliwości, że wszystkie te rozważania o sercu, można odnosić konkretnie do mózgu człowieka.

Biblia daje takie teksty, gdzie o badaniu serc ludzkich przez Boga, jest dość dużo różnych fragmentów. Np. (1Sm 16:7, Prz 17:3, 24:12, Ps 17:3)

Weźmy dla przykładu epizody z Łk 5:21,22 oraz Mt 9:4. Są to przypadki, gdzie faryzeusze w rozmowach z Jezusem zanim cokolwiek orzekną po rozważeniu w swoim umyśle, Jezus już jest w posiadaniu tej informacji. Przekaz dostaje niezwłocznie. Wobec tego można stawiać hipotezy o dwóch rodzajach przechodzenia tu informacji. Wprost z mózgu do mózgu w przypadku samego Jezusa, bo nam ludziom to się nie zdaża, albo poprzez centralę śledzącą myślenie ludzi. Uważam, że ta druga hipoteza byłaby trafniejsza. Jezus w czasie swojego pobytu na ziemi był pod szczególną obserwacją i zarazem wspomaganiem dla dokonywania różnych mocnych dzieł, podczas jego misji.

Przypadek z Zacheuszem Łk 19:1-9 jest też interesujący pod tym względem, bo Jezus zna wcześniej poczynania pewnego gościa, - poborcy podatkowego - że chce usilnie z nim się spotkać. Jezus w tłumie wręcz sam pierwszy mu mówi, "zejdź - z drzewa - bo dziś muszę się zatrzymać w twoim domu". Więc jest to też przykład na nadzorcze sterowanie, gdzie myśli Zacheusza momentalnie przekazywane są Jezusowi do mózgu, lub jest to jakiś reżyserowany cały nadzorczy spektakl wokół Jezusa, na każdy jego dzień i podsterowywany na bieżąco. Takie zaś to drugie założenie, byłoby w zgodzie z już moją wcześniej wysuwaną hipotezą o podmianach, w przypadku tych przedziwnych uzdrowień i ożywień ludzi umarłych.
Na uwagę zasługuje też przypadek z krótką modlitwą "w locie" około do 5 sek i zadziałanie centrali na takie wezwanie, że Król zdecydował wg tego "wezwania", bo centrala posterowała królewskim mózgiem. Tu niewatpliwie Nadzorcy byli na czatach, bo ważyły się istotne sprawy Izraela. Księga Nehemiasza 2:1-6.

Szczegółowiej rozważę Ps 17:3, bo będzie to podstawą do mojej hipotezy o archiwizowaniu pamięci długotrwałych ludzi. Może go tu zacytuję wg BT.
Doświadczyłeś serce moje, nawiedziłes nocą. Wypróbowałeś mnie nic nie znajdując. Złe zamysły nie przekroczą moich ust.
A wprzekładzie BN.
Zbadałeś moje serce, nocą dokonałeś przeglądu. Oczysciłeś mnie; stwierdzisz, że nic nie knułem. Usta moje nie dopuszczą się wystepku.

Otóż jest to ten werset, który bardzo trafia w tę hipotezę, że obszerne zasoby pamięciowe nie mogą być szybko i błyskawicznie przejęte. Wymagają dłuższego czasu. Taki proces który angażuje mózg, najlogiczniej zachodziłby właśnie w czasie jakiejś fazy snu. Ponadto należy też i wiedzieć, że prędkość rozchodzenia się sygnału prądu jonowego w włóknach nerwowych jest już wybadana co do ssaków i wynosi ona około 120 m/sec. Również czas przeładowania synapsy wynosi zaledwie tylko od około 0.0025 do 0.004 sek. W porównaniu do prędkości rozchodzenia się sygnału prądowego w metalach mamy tu prędkość o 2 mln raza mniejszą. Istnienie więc obwodów rezonansowych w mózgu o sensownych ultrakrótkich częstotliwościach, umożliwiających łatwe sprzęganie i przekazywanie dużej ilości sygnałów jest więc niemożliwe do wystąpienia, z powodu fizycznych ograniczeń. Być może więc sprawa ta polegać może np na odbieraniu tylko pola magnetycznego z jakichś obwodów prądowych w mózgu. Ew. za pośrednictwem przekaźników z innej materii, lecz sprzęgniętych z mózgiem.
O kolejnych aspektach w związku z podłączeniem umysłów w nastepnym wpisie.
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
Erwin




Dołączył: 28 Maj 2008
Posty: 480
Post zebrał 0.000 mBTC

PostWysłany: 19:17, 26 Cze '08   Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Jak mogłoby być z pamięcią dnia śmierci?

W rozważaniach teoretycznych chciałbym się oprzeć na ustaleniu, że musi być jakaś optymalizacja odstępów czasowych do archiwizowania ludzkich pamięci długotrwałych. Jest to pokaźny zasób informacji zalegającej w konkretnej części mózgu i podlegającej zawsze nieustannej zmianie. Jak już wcześniej wspomniałem logicznie byłoby zakładać, że mogłoby to być dokonywane w czasie fazy snu. Najprawdopodobniej inicjowane mogłoby to być przez sam mózg spiącego człowieka.
O tym co z bieżących rzeczy będzie zaczynało się pojawiać w tej części pamięci decyduje sam człowiek. Wkładaniem tych już danych informacyjnych z pamięci krótkotrwałej, czy z bieżącej pracy mózgu, mogą zapewnie zajmować się wewnętrzne rezydujące programy mózgowe do tego przeznaczone.

Jeśli założyłoby się w hipotezach, że centrala nadzorcza ma nastawione śledzenie myślenia ludzi z automatycznym nastawieniem na pewne hasła rozpoznawcze, oznaczłoby to, że myśli bieżące z powiedzmy "procesora mózgowego" i pamięci krótkotrwałej podlegają bieżącemu śledzeniu. Możnaby też zakładać teoretycznie, że są one przetrzymywane jako zapisane między codziennymi międzysennymi archiwizacjami pamięci długotrwałej.
Więc w takim ujęciu, myślenie byłoby na bieżąco śledzone i rozintrpretowywane, oraz podlegałoby bieżącej kontroli anielskiej i ew dziennym zapisom.
Chciałbym to rozważenie przeprowadzić w związku z pojęciem relatywności zmartwychwstania. Otóż jeśliby archiwizowanie pamięci długotrwałej było codziennie w czasie snu, to w wypadku śmierci w danym dniu, gdyby dzienne myśli, jak i pamięć krótkotrwała z danego dnia przetworzona na bieżąco w pamięć trwałą, nie miałaby okazji być zarchiwizowana w centrali, dzień śmierci byłby nie do odtworzenia.
Rzecz w tym, jak już wspomniałem, musi być jakaś optymalizacja odstępów czasowych do archiwizowania, a moment śmierci często bywa zaskoczeniem. Po śmierci mózg nie pracując, nie ma więc już łączności z centralą.
Oczywiście, przy takim ujęciu teoretycznym, że byłby w centrali dzienny zapis jak pracował mózg przez cały dzień między poszczególnymi snami, musiałby ten system w centrali posiadać jeszcze programy do przetwarzania tego do postaci informatycznej w jakiej jest to pakowane do pamięci długotrwałej. Jest to dość luźne i ogólne dywagowanie pomijające na razie problemy np indywidualności rezydujących programów mózgowych, które interpretują bieżące informacje i kompilują je do postaci przygotowanej na wstawienie w pamięć długotrwałą.

Więc można założyć 2 wersje tej archiwizacji.

1. Prowadzony byłby w centrali dzienny ciągły zapis przebiegu pracy mózgu. Po zaź przeprowadzeniu archiwizacji pamięci długotrwałej w nocy w czasie snu, zapis pracy mózgu z poprzedniego dnia byłby już kasowany, a w jego miejsce ponownie zapisywany kolejny dzień pracy mózgu. Natomiast w przypadku dnia w którym człowiek by umierał, zapis tej pracy poprzez program przetwarzający byłby przekonwertowany na zapis typowy dla pamięci długotrwałej. Ten zapis byłby uzupełnieniem do całościowej archiwizacji danego człowieka. W ten sposób człowiek który umarł, przy zmartwychwstaniu byłby w stanie pamiętać wszystko dokładnie do chwili jego śmierci. Byłby więc świadomy jak to się stało, że zginął. Nikt nie musiałby mu tego opowiadać.

2. Bieżąca praca mózgu nie podlegałaby bieżącemu zapisowi na tyle, aby go przekonwertować na pamięć długotrwałą. Tu możnaby to opierać na pewnych ograniczeniach. W końcu to przekonwertowanie pamięci krótkotrwałej na długotrwałą to specyfika danego osobnika jak to sobie robi. Przecież nigdy nie wszystko podlega zapamiętywaniu. Program obcy z poza układu mózgowego, robiłby to zawsze jakoś inaczej. Mogłyby przecież zaistnieć różne opcje. Od najszczegółowszej do ogólnej. Wiec byłoby to nienaturalne przetwarzanie. Byłoby jakby nietypowe i inne niż zapamiętywane treści z poprzednich dni, które są robione z indywidualną cechą dla każdego. Np nienaturalnie precyzyjnie mógby być zapamiętany dzień śmierci, ten przetworzony z programem w centrali, a dni poprzednie zaś typowo spamiętane, bo programem rezydującym w indywidualnym mózgu. Albo popamiętane nieistotne treści, bo tak wybrał jakiś automatyczny program, który nie miał cech danego osobnika. U każdego w mózgu istnieje szczególnie dostrojony podprogram obsługujacy takie przenoszenie informacji.
Z założenia o śledzeniu bieżących myśli i działań człowieka z poziomu pracy jego mózgu, nie można jednak zrezygnować w hipotezach, bo ma to mocne utwierdzenie w założeniach biblijnych. Śledzenie to byłoby wówczas jedynie bezpośrednio kontrolowane, gdy byłby ku temu jakiś ważny powód, lub ew system byłby automatycznie wyczulony na pewne hasła skojarzeniowe, czy wypowiadane, ew obrazy oglądane i wówczas "włączałby się alarm" w centrali w celu jakiegoś zareagowania. Natomiast nie byłby system przygotowany na np możliwości przetwarzania tych "nasłuchów" i załadowania na podstawie tych danych pamięci długotrwałej, aby pamiętany był dzień śmierci każdego człowieka, przez jego samego w momencie powrotu do ponownego życia. O tych sprawach mógłby się jedynie dowiedzieć od innych, co żyli gdy on umarł i na późniejszym w przyszłości już spotkaniu, opowiedzieli by mu to.
Można sobie rozważać, co jest lepsze w sumie dla zmartwychwstałego człowieka. Czy taki drobny niuans miałby nawet jakieś znaczenie? Osobiście myślę, że właściwie niewielkie. Taka wersja miałaby do pewnego stopnia pewną zaletę, bo w przypadku np zabójstw człowiek nie wiedziałby jak zginął i gdyby nawet wiedział, że przez zabójstwo, to nie wiedziałby kto go zabił. Byłoby to dobre choćby dlatego, aby nie nosić w sobie jeszcze jakiś urazów do kogoś. Zabójcy natomiast byliby świadomi że zabili, gdyby przeżyli dłużej conajmniej 1 dzień. Taka teoretyczna wersja, jest dość ciekawym podłożem do snucia różnych ciekawych sytuacji opowieściowych w przypadku późniejszych konfrontacji ludzi.
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
mooniek




Dołączył: 17 Lip 2007
Posty: 1979
Post zebrał 0.000 mBTC

PostWysłany: 18:37, 28 Cze '08   Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Biblia nie zawiera informacji o przywracaniu do życia kolejno wszystkich ludzi, zmarłych na przestrzeni dziejów, lecz mówi o określonym porządku w obrębie zmartwychwstania (1 Kor. 15,20-24). Pierwszy zmartwychwstał Chrystus, potem zmartwychwstaną ci, „którzy są Chrystusowi” w czasie Jego przyjścia.. Mowa tu o „zmartwychwstaniu sprawiedliwych”, czyli o zgromadzeniu członków Kościoła Chrystusa. To pierwsze zmartwychwstanie ma miejsce przed nastaniem tysiącletniego Królestwa mesjanicznego, zaś drugie, powszechne zmartwychwstanie nastąpi później, aż dopełni się tysiąc lat. Potwierdza to Apokalipsa; „Ci (kapłani Boga i Chrystusa) ożyli i panowali z Chrystusem przez tysiąc lat. Inni umarli nie ożyli, aż się dopełniło tysiąc lat.” (Obj. 20, 4-5).
W obrębie pierwszego zmartwychwstania dojdzie również do „pochwyceniu ostatnich żyjących wybranych Kościoła”, to jest przyłączeniu ich do Chrystusa równocześnie z tymi, którzy zmartwychwstaną. (...) ”Najpierw powstaną ci, którzy umarli w Chrystusie, potem my, którzy pozostaniemy przy życiu, razem z nimi porwani będziemy w obłokach na powietrze, na spotkanie Pana; i tak zawsze będziemy z Panem” (1 Tes. 4, 16-17).
Pierwsze zmartwychwstanie dotyczy wyłącznie tych, którzy tworzą Kościół Chrystusowy, zaś drugie zmartwychwstanie dotyczy wszystkich pozostałych ludzi, jacy żyli w czasie całej historii. Ci zmartwychwstaną na sąd przed Wielkim Białym Tronem, po zniszczeniu Ziemi. Ich zmartwychwstanie jest określane też jako - „zmartwychwstanie niesprawiedliwych”.

Jak to wszystko się ma do Twojej hipotezy? Przecież ci którzy zmartwychwstaną przy przyjściu Chrystusa, posiądą chwalebne ciała duchowe i nie będą podobni pozostałym cielesnym ludziom, którzy przeżyją kataklizmy Dnia Pańskiego. Nie chodzi tu możliwość „podmiany ciał”, lecz o ich zupełną przemianę. Owa przemiana jest wyraźnie określona (to co śmiertelne przyoblecze się w nieśmiertelność) i nastąpi „w mgnieniu oka”. Miejscem ich pobytu będzie atmosfera, powietrze a ich nowe, nieśmiertelne ciała umożliwią swobodne pokonywanie barier materialnych (podobnie jak Chrystus, który po zmartwychwstaniu mógł zjawić się w domu uczniów, mimo zamkniętych drzwi).
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
Erwin




Dołączył: 28 Maj 2008
Posty: 480
Post zebrał 0.000 mBTC

PostWysłany: 21:25, 30 Cze '08   Temat postu: Odpowiedz z cytatem

mooniek napisał:
Biblia nie zawiera informacji o przywracaniu do życia kolejno wszystkich ludzi, zmarłych na przestrzeni dziejów, lecz mówi o określonym porządku w obrębie zmartwychwstania (1 Kor. 15,20-24)...
Jak to wszystko się ma do Twojej hipotezy?...

No i dzięki pierwszemu konkretnemu dyskutantowi, mamy przykład zaiskrzenia na bazie właśnie tych "smaczków", które wynikają z różnych ludzkich interpretacji Biblii, co jest powodem wielu różnych nauk podstawowych i odmian chrześcijaństwa. Bywa, że skłócają one cały świat chrześcijański. Ja wybrałem jak już wcześniej się wyraziłem najsensowniej wyciągnięte nauki podstawowe z Biblii. Przedstawiłem je w założeniach wstępnych.
To co omawiasz kolego mooniek, co do kolejności zmartwychwstania, to są już szczegółowsze dane biblijne, które oczywiście nie nadawałem jako główne założenia wstępne. Oczywiście ja z kolei skłaniam się do innej interpretacji tych rzeczy niż ty to przedstawiłeś. To co tu przedstawiam jako hipotezy uzupełniające, oczywiście że nie będzie występowało w Bibli. Np ten rodowodowy porządek zmartwychwstania. To jest tylko hipoteza. Ona jednak nie burzy teorii o pierwszym zmartwychwstaniu dla 144 tyś. Jedynie uszczegółowia zmartwychwstanie pozostałych ludzi z przeznaczeniem do życia na Ziemi.
Twoja interpretacja zaiskrzyła, bo skonfliktowała się z założeniami na wstępie.
W 10-ciu przedstawionych tu zasadach, była 6 i 7-ma traktujące o rządzie w świecie duchowym, sprawującym władzę przez 1000 lat, przy organizowaniu nowego porządku, wraz z zmartwychwstaniem ludzi.
Potem w późniejszych szczegółowszych 8-iu założeniach Biblijnych pod hipotezy co do zmartwychwstań było 2-ie i 8-me, gdzie była mowa o 1000 letnim czasie na wzbudzanie do życia pomarłych ludzi. Co do założeń biblijnych odnośnie tych różnych podanych przezemnie zasad korzystałem oczywiście z opracowań wcześniej już dokonanych przez innych ludzi. Ja jedynie posługując się swoim rozeznaniem, dokonałem własnego wyboru. Padło na taką interpretację, bo ona trzyma się mocno kupy.

Teraz wyjaśnię te zgrzyty:
Obj20:4-8. Wspomina o drugiej kategorii wskrzeszanych w odniesieniu do tych pierwszych, którzy będą współkrólować z Chrystusem jako stworzenia duchowe. Użyte jest tam określenie, że pewna kategoria umarłych ożyła po 1000 lat, a wkrótce potem będzie uwolniony szatan do ponownego zwodzenia ludzi.
Słowo ożyli jest w tym kontekście użyte wcześniej w 20:4 i dotyczy tej pierwszej kategorii ludzi (144tyś) którzy mają już zapewnione życie wieczne "jak w banku". Nad nimi druga śmierć nie ma już władzy Obj 20:6. Więc kontekst wskazuje na to, że ożyli dotyczy nieśmiertelności już zagwarantowanej nie wymagającej jakichś jeszcze testów. Dla pozostałych ludzi testy jeszcze będą. Albo tzw dostosowywawcze w czasie ponownego powołania do życia umarłych, albo w czasie ostatecznej próby szatańskiej po jego uwolnieniu z otchłani. Więc słowo "ożyli" oznacza dla ludzi pełną gwarancję nieśmiertelności dopiero po przeminięciu 1000 lat. Wtedy to Bóg już na trwałe zdecyduje co do każdego, że będzie gwarantował mu już na zawsze życie wieczne. W moim pojmowaniu, będzie dbał o archiwizowanie pamięci i zapewniał odtwarzanie człowieka, kiedy tylko wyniknie taka potrzeba.
Więc pewne ugrupowania chrześcijańskie interpretują "ożywienie" jako zmartwychwstanie reszty ludzi i lokują je po 1000-cu lat panowania rządu chrystusowego. Tylko, że brak tu logiki, bo niby nad czym miałby panować ten rząd przez 1000 lat skoro nikt z ludzi do życia na ziemi nie byłby wskrzeszony? Miałby przejąć rządy ludzkie i przez 1000 lat uzdatniać ziemię ludźmi co są obecnie lub pozostaliby po armagedonie? Ileż lat żyliby oni? Czy nadal by się rodzili i umierali? Można i tak sobie też teoretyzować, że Armagedon przetrzebi ludzkość. Potem w 1000 lat Ziemia napełni się ponownie, a po 1000 lat wszyscy na hura doposażą ziemię w ilości np 30 mld pomarłymi w przeszłości (sprawiedli i niesprawiedli) wskrzeszonych wg zasady Obj 20:5. Ale gdzie tu realny porzadek na zaadaptowanie takiej ilości ludzi. No i potem zaraz druga szatańska próba. Wg mnie to dziwna interpretacja.

Co do tzw chwalebnych ciał i tego całego zagadnienia znikania i pojawiania się cielistego Chrystusa, to już trochę wspominałem, że jest to trudne zagadnienie jak interpretować transformację aniołów do ludzi. No i dyskusyjne jest też to, czy Chrystus był już wtedy zaraz po zmartwychwstaniu aniołem jako stworzenie duchowe. Głosił ponoć duchom w Tartarze. (1Pt 3:18-20) Napewno osiągnął ten stan dopiero po wniebowstąpieniu. Podawałem wcześniej np dwie swoje hipotezy co do tych transformacji, ale to tylko taka luźna przymiarka. Fakty są takie, że jak Chrystus pojawiał się i znikał, to nie były to ani obrazy holograficzne, ani zbiorowe projekcje wprost do mózgu z zablokowaniem wzroku. Biblia podaje w Łk 24:41-43 że zjadł wtedy na ich oczach podaną mu rybę. Więc jest to zjawisko teleportacji na materialnym żywym obiekcie, jeśli rozpatrujemy przybycie i zniknięcie wówczas Jezusa. Jest to coś identycznego jak np magia Coprefilda. Pewne ugrupowania chrześcijańskie uważają, że po zmartwychwstaniu takimi będziemy na Ziemi. Będziemy jakoby mieć tzw chwalebne ciała i mogli się przemieszczać na własne widzimisię zamiast chodzić np na nogach. Oczywiście kto chce może sobie w takie coś wierzyć, że świat będzie inny i np bez środków lokomocji. Może sobie tłumaczyć jak chce, czy będzie to robił własną mocą, czy z wspomaganiem istot duchowych, które będą mu służyć na każdą chętkę co do takiego przemieszczenia. Bylibyśmy wtedy jakby ważniejsi, a Oni na naszych usługach transportowych. Kto chce niech sobie i tak to pojmuje. Ja swoją logiką tego nie chwytam. Biblia daje dużo przykładów na pojawianie się aniołów w postaciach ludzkich. (Rdz 18:1,2; 19:1; Joz 5:13-15; Sdz 6:11, 12; 13:3, 13; Mt 28:8-10, 16-20; Łk 24:13-32, 36-43; Jn 20:14-29)

Co do zaś teorii z pochwyceniem (1Kor 15:51-54, 1Ts 4:15-17), jest to wyjaśnienie co do kolejności zmartwychwstania tych wybranych 144 tyś. Rzecz w tym, że zmartwychwstanie ich zaczyna się w momencie objęcia przez Chrystusa panowania w niebie, (Obj 2:26,27, 19:14) gdzie usuwa z swojego duchowego rewiru szatana i zrzuca go na Ziemię. Ci co byli w grobach z pomarłych i wybranych zmartwychwstają jako pierwsi. Natomiast wybrani, a żyjący na ziemi gdy już panowanie Chrystusa istnieje w niebie, podczas gdy umierają, nie mają przerwy czasowej i ich archiwa świadomościowe służą do momentalnego zastosowania w stworzeniu istoty duchowej, która dołącza do tamtych już ożywionych istot duchowych.
Ta grupa objęta jest tzw pierwszym zmartwychwstaniem. Jest ono pierwsze co do czasu, rangi, i nieśmiertelności gwarantowanej.
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
AQuatro




Dołączył: 25 Gru 2007
Posty: 3285
Post zebrał 0.000 mBTC

PostWysłany: 22:33, 30 Cze '08   Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Korzystając, z tego, że jesteś osobą znającą święte pisma chciałem o coś zapytać:
Piszesz tutaj dużo o zmartwychwstaniu.
Zastanawia mnie jedna rzecz.
Bóg kazał mężczyznom, aby obcinali swoim żonom jedną rękę, jeżeli ta zechciałaby stanąć w jego obronie, i niechcący dotknęła męża tam gdzie nie trzeba Wink. (Księga Powtórzonego Prawa 25-11)
Wielu mężów tak zapewne potraktowało swoje żony.
Czy te kobiety zmartwychwstaną z obciętą ręką, czy z obydwiema ?
Czy chrześcijanie powinni praktykować ten nakaz dany przez samego boga ?
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Prawda2.Info -> Forum -> Autorskie Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Strona:  «   1, 2, 3, 4, 5   » 
Strona 2 z 5

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz moderować swoich tematów


Biblijne wskrzeszenia - czyżby podmiany ciał?
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group.
Wymuś wyświetlanie w trybie Mobile