W razie awarii sprawdź t.me/prawda2info

 
Frankiści - Mickiewicz - misja JPII  
Znalazłeś na naszym forum temat podobny do tego? Kliknij tutaj!
Ocena:
6 głosów
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Prawda2.Info -> Forum -> Dyskusje ogólne Odsłon: 5974
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Gasienica




Dołączył: 25 Cze 2009
Posty: 532
Post zebrał 0 sat

PostWysłany: 05:51, 20 Sty '11   Temat postu: Frankiści - Mickiewicz - misja JPII Odpowiedz z cytatem

W związku z obchodzonym 17 stycznia uroczyście w Polsce „dniem judaizmu’ warto przypomnieć opinię profesora Johna Strugnell’a, który przez wiele lat przewodniczył międzynarodowej komisji badającej żydowskie papirusy z I wieku ne., znalezione w jaskiniach Qumran nad Morzem Martwym. W wywiadzie dla izraelskiej gazety Ha’aretz 9 listopada 1990 roku, stwierdził on otwarcie, iż „JUDAIZM TO POTWORNA RELIGIA, KTÓRA NIE POWINNA ISTNIEĆ”, http://kritikos.pl/?art=Czy_Christus_Rex_to_Zombie

Gasienica

KAROL, ADAM, JAKUB

KS. FRANCESCO RICOSSA


http://www.ultramontes.pl/ricossa_karol_adam_jakub.htm

Sodalitium, nr 48

Ze względu na ograniczoność czasu i miejsca, niniejszy numer Sodalitium nie zawiera stałej rubryki z serii "L'Osservatore Romano", w której analizowane są niektóre oficjalne dokumenty Jana Pawła II bądź jego kongregacji. W zamian za to prezentujemy naszym czytelnikom analizę, która być może właśnie rzuci nieco światła na myśl Jana Pawła II, a w szczególności na zainteresowania i sympatie okazywane społeczności żydowskiej, które to przywiodły go do owego historycznego spotkania dnia 13 kwietnia 1986 roku z wielkim rabinem Toaffem w rzymskiej synagodze. W tym celu proponujemy czytelnikowi, aby prześledził wraz z nami myśli przewodnie łączące Karola Wojtyłę z Adamem Mickiewiczem, a tego ostatniego z Jakubem Frankiem, przyjmując za punkt wyjścia naszych badań opinie dwóch osób, będących poza wszelkimi podejrzeniami o stronniczość wobec Jana Pawła II: ojca de Lubaca – teologa, mianowanego na "kardynała" przez samego Jana Pawła II oraz Rocco Buttiglione – filozofa i polityka chrześcijańskiej demokracji. (Red. Sodalitium).

16 października 1978...

"Wieczorem w dniu swego wyboru, 16 października 1978, z balkonu Bazyliki Świętego Piotra w Rzymie, kardynał Karol Wojtyła, wówczas już jako Jan Paweł II, pozdrowił Mickiewicza, świadka katolickiej wiary i wolności. Tymczasem w dalekim Krakowie, którego poeta przebywający na zesłaniu nigdy nie mógł oglądać, tej samej nocy, odbywały się «pochody świętujące papieską elekcję podczas których oddawano cześć bohaterom polskiej historii, uświadamiając nam, że od Adama Mickiewicza po Karola Wojtyłę ciągnęła się ta sama nadzieja, która w końcu, jak się wydaje, doczekała się uśmiechu historii» (La Croix, 27/10/1978)" (1) – oto co pisze ojciec Lubac przypominając o podobieństwie pomiędzy dwoma polskimi poetami, Karolem Wojtyłą i Adamem Mickiewiczem. Buttiglione zauważa ze swej strony: "Interesującym może być spostrzeżenie, iż niezwłocznie po wyborze na papieża, pierwszym miejscem do którego udał się z pielgrzymką Jan Paweł II było sanktuarium w Mentorelli, nieopodal Rzymu, zajmowane przez Ojców Zmartwychwstańców" (2). Otóż, "legenda głosi, że po upadku powstania [Polaków przeciwko caratowi] w 1831, kilku jego przywódców znalazło się w Paryżu na wygnaniu. Podczas spotkania w 1836 roku, w dzień Zesłania Ducha Świętego, zbadawszy po raz kolejny sytuację polityczną i uznawszy ją za beznadziejną Mickiewicz oświadczył, iż dla ocalenia ducha narodu należy założyć zgromadzenie zakonne. «Potrzebujemy nowego zakonu, nie ma innego ratunku. Lecz któż go może założyć? Jam zbyt wyniosły». Wówczas to wielki poeta wyznaczył Bogdana Jańskiego, który rzeczywiście wkrótce potem wraz z Piotrem Semenenką i Hieronimem Kajsiewiczem założył zakon Zmartwychwstańców" (3). Adam Mickiewicz miał zatem wpływ na młodego Wojtyłę, jak utrzymuje sam Buttiglione (s. 36), co Jan Paweł II uroczyście potwierdził dwoma pierwszymi znaczącymi krokami dokonanymi tuż po swoim wyborze (4). Kimże jednak był Mickiewicz?

Czy tylko polskim Mazzinim?

Edgar Quinet, Jules Michelet, Adam Mickiewicz: "trzej anabaptyści z Collège de France" (Daniel Halévy), "święta trójka, która przygotowała wybuch w 1848" (Giovanni Scovazzi, w mowie wygłoszonej z okazji odsłonięcia popiersia Mickiewicza na Kapitolu w Rzymie, 26 listopada 1879). Jednakże, de Lubac [VII] podkreśla różnice między trzema przyjaciółmi i towarzyszami z Collège de France: "Mickiewicz, który we wczesnej młodości podziwiał Woltera, wówczas już go nie znosił; zaś Michelet i Quinet byli członkami komitetu założonego w celu postawienia mu pomnika" (5), Mickiewicz był katolikiem i bonapartystą, jego przyjaciele ateistami i republikanami. Mickiewicz był rzecz jasna rewolucjonistą, lecz rewolucjonistą szczególnym: był "mistykiem".

Urodzony na Litwie 24 grudnia 1798 (200 lat przed wyborem Karola Wojtyły), pod carskim panowaniem, założył na Uniwersytecie Wileńskim w 1815 roku Towarzystwo Filomatów (następnie Filaretów, później Promienistych) "w celach z pozoru literackich (…) a w rzeczywistości politycznych" (6), – powód dla którego został zatrzymany i zesłany w głąb Rosji, skąd został wydalony w 1829 roku. Udał się zatem wówczas do Rzymu: "miał duchową formację illuministyczną i wolteriańską; w Rzymie odnalazł świadomość wyższości potęgi twórczej wiary nad samym tylko rozumem; i to właśnie z tej koncepcji czerpała odtąd inspirację cała jego poezja".[I] "W 1831, po daremnych próbach dotarcia do zbuntowanej ojczyzny, Mickiewicz wyjechał do Paryża". Przebywa tam w środowiskach emigracji polskiej, dla których to encyklika Grzegorza XVI Cum primum z 9 czerwca 1832, popierająca rosyjskie represje wobec Polaków (7) była wielkim rozczarowaniem. W 1839 wykłada na Uniwersytecie w Lozannie, a rok później w Collège de France w Paryżu, jak widzieliśmy powyżej. "W 1848, podczas wiosny ludów, Mickiewicz, który całe swoje życie podążał za ruchami narodowymi, przyjaciel Mazziniego [ten ostatni przetłumaczył kilka jego wierszy] jak również innych patriotów, założył legion, który walczył w pierwszej wojnie o włoską niepodległość". Po kolejnej klęsce powraca do Paryża, następnie wyjeżdża stamtąd na nową misję polityczną do Konstantynopola, gdzie umiera w 1855 roku. Z tych kilku biograficznych faktów wyjętych z Enciclopedia Cattolica, wyłania się postać Mickiewicza – liberalnego katolika, nieokreślonego zwolennika Mazziniego. Już i tego byłoby niemało; ale jest i więcej.

Mickiewicz i Lamennais

Ojciec de Lubac nie waha się zaliczyć Mickiewicza do "grona duchowych spadkobierców Joachima de Fiore", nawet jeśli skądinąd staje w obronie ortodoksji naszego bohatera, jak to czynił wobec ojca Teilharda de Chardin, z którym to wyraźnie Mickiewicza kojarzy (8). Żałosne przedsięwzięcie w obu przypadkach. A zatem wraz z de Lubakiem pogłębijmy naszą wiedzę o Mickiewiczu.

Zaczęło się od lektury Eseju o obojętności w sprawie religii Lamennais'go, który podczas deportacji do Petersburga zbliża Mickiewicza do "katolicyzmu" (s. 242). W 1831 roku Mickiewicz osobiście zapoznaje się z "prorokiem z La Chesnaie" w Paryżu i nawiązuje z nim przyjaźń: nadano im przydomek – nie bez racji – "pielgrzymi przyszłości" (9). "Lamennais – pisał Mickiewicz do Lelewela dnia 23 maja 1832 – jest jedynym Francuzem, który szczerze nas opłakiwał" (s. 240). Dzieło Mickiewicza Księgi narodu i pielgrzymstwa polskiego (1832) zostało przetłumaczone na francuski przez Jańskiego (późniejszego założyciela Zmartwychwstańców) i przez hrabiego de Montalemberta. Nazwisko tego ostatniego figurowało tam po to, aby "książka rozeszła się wśród liberalnych katolików". To Montalembert i Lamennais wybrali tytuł francuskiego wydania: Livre des pèlerins polonais (1833); Montalembert napisał do niego przedmowę, Lamennais dodał "odę do Polski" własnego autorstwa. Przypomnę, że poglądy Lamennaisa, wyrażone w dzienniku L'Avenir, zostały już wcześniej potępione przez Grzegorza XVI w encyklice Mirari vos z 15 sierpnia 1832 roku, jednak Papież, mając nadzieję na jego skruchę i nawrócenie pominął nazwisko nieszczęsnego księdza. Tymczasem okazją do pogrążenia się w przepaść, która doprowadziła go do apostazji było właśnie dzieło, które Mickiewicz mu podarował [II]. Lamennais "zaraz okazał podziw dla dziełka Mickiewicza: «Tak czyste wyrażenie Wiary i Wolności zarazem jest cudem naszego wieku poddaństwa i niewiary» (...). On sam wówczas rozpoczął – jak później wyzna – opracowanie małej książeczki «bardzo podobnego rodzaju», lecz z powodu braku mocnego zaangażowania w to przedsięwzięcie, nie zdołał go zrealizować. Lektura rękopisu «Ksiąg narodu i pielgrzymstwa polskiego» była «iskrą», która go rozpaliła. W «Słowach człowieka wierzącego» naśladował ich «biblijny i wizjonerski styl», a także zapożyczył ich przypowieściową formę. Znany jest list, jaki Maurice de Guérin napisał do swojego przyjaciela Hippolyta de la Morvonnais 10 maja 1834, à propos trzech pism Mickiewicza, Lamennaisa i Silvio Pellico (Mes prisons – [Moje więzienia]) opublikowanych w niewielkich odstępach czasu: «... straszliwa trylogia…, trzy uderzenia maczugi, cios za ciosem, i to wymierzone przez mężów katolickich, ludzi bezkompromisowych, ludzi świętobliwych»" (ss. 241-242).

Jednakże Papież nie ocenił ich w ten sam sposób; "doświadczenie było ciężkie, zarówno dla Polaka jak i Bretończyka. Jeśli potępienie rzymskie z czerwca 1834 roku [encyklika Singulari nos Grzegorza XVI] mierzyło przede wszystkim w Lamennais, to nie szczędziło też Mickiewicza, którego postawa została także twardo odrzucona" w liście do biskupa Rennes z 15 października 1833. To właśnie wówczas rozeszły się drogi Lamennaisa i Mickiewicza: pierwszy został apostatą, a drugi się podporządkował (?) i założył w 1834 "Towarzystwo Braci Zjednoczonych", do którego dołączył były wolnomularz Jański (s. 244). W końcu w 1836 roku, jak widzieliśmy, wspólnie założyli zgromadzenie zakonne Zmartwychwstańców.

Mickiewicz i mesjanizm

Mimo iż Mickiewicz porzucił towarzystwo jednego heretyka (Lamennais) to związał się z kolejnym, być może jeszcze gorszym: Andrzejem Towiańskim (1799-1871), byłym towarzyszem studiów w Wilnie. Ten ostatni przybył do Paryża w 1841 roku, "uzdrowił na odległość" żonę Mickiewicza, hospitalizowaną w przytułku dla umysłowo chorych, stając się tym samym dla niego kimś w rodzaju "Bożego wysłannika". "Przez trzy kolejne lata, w tym dwa ostatnie jego nauczania [w Collège de France], Mickiewicz stał się heroldem towianizmu" (s. 253). Towiański był zwolennikiem "mesjanizmu", prądu zapoczątkowanego przez Hoëne-Wrońskiego (1778-1853) "który ostatecznie skończył wierząc, że jest Parakletem na którym spoczywa misja głoszenia «chrystianizmu spełnionego»" (s. 251). Zwolennikami mesjanizmu byli również dwaj wielcy mężowie polskiej literatury: Zygmunt Krasiński (1812-1859) i August Cieszkowski (1814-1894): pierwszy "głosił, że Kościół Piotrowy dobiega końca, jak wszystkie starożytne społeczności", drugi [III]"obwieszczał otwarcie trzeciego i ostatniego wieku historii: po starożytności, która była epoką Ojca, po okresie chrystianizmu, który był czasem Syna, wkrótce nadejdzie era Ducha Świętego, który uskuteczniając porozumienie woli ludzkiej z Wolą Bożą założy na ziemi królestwo Boże: wówczas to urzeczywistni się «pełnia narodów» obwieszczona przez świętego Pawła" (ss. 250-251). Co do Towiańskiego, w swojej głębokiej pokorze, uważał się, za trzecie po Napoleonie (10) objawienie Chrystusa, za wybranego przywódcę, który miał powstać z narodu, Polski – na wzór Chrystusowy – męczennicy i odkupicielki. Był on "upojony literaturą mistyczną i okultystyczną: być może był dopuszczony do jakichś tajnych stowarzyszeń" (s. 252). "Jego system metafizyczny i moralny, antyracjonalistyczny i antyautorytatywny, naznaczony był wpływami Saint-Martina, Swedenborga, Tadeusza Grabianki" (11), lecz również i niejakiego Jakuba Franka, o którym dalej będzie mowa. Warto zauważyć, że według Towiańskiego na końcu czasów piekło przestanie istnieć (8). Towiański wywarł duży wpływ na wielu autorów: m. in. na polskiego poetę Juliusza Słowackiego (1803-1849), który przepowie wybór Papieża Słowianina (12), na w/w Mickiewicza, czy modernistycznego pisarza Fogazzaro (13). Otóż, to właśnie Mickiewicza, Słowackiego i Krasińskiego uznał Buttiglione za "mistrzów" Karola Wojtyły (s. 32). [IV] Towiański przedstawił swą filozofię w książce opublikowanej w 1841 (która znalazła się na Indeksie w 1858) zatytułowanej Biesiada. Mickiewicz był jej propagatorem na prestiżowym Collège de France. "W grudniu 1843, za przedmiot swojego wykładu obiera «Biesiadę», ukrywając nazwisko autora i unikając bezpośredniego cytowania. Jest to – oświadcza – «najcenniejszy i najdojrzalszy owoc spadający z drzewa życia słowiańskiej rasy», to «wypowiedzenie wojny wszelkiej doktrynie, każdemu systemowi racjonalistycznemu»" (s. 254). "Czuję się umocniony siłą, która nie pochodzi od człowieka – mówił Mickiewicz podczas swojego wykładu 19 marca 1844 – (...) ogłaszam się w obliczu nieba żywym świadkiem nowego objawienia" (s. 254). Nic dziwnego, że Mickiewicza i ideowo jemu podobnych uznawano za "nowych montanistów" (14). Państwo (Ludwik Filip) i Kościół zaczynają się niepokoić, choć każdy z innego powodu. Król w 1844 dyskretnie zmusza Mickiewicza do rezygnacji ze swej katedry, a Kościół umieszcza na Indeksie dwa ostatnie tomy jego paryskich wykładów: L'Eglise et le Messie et L'Eglise officielle et le messianisme. [Kościół i Mesjasz oraz Kościół oficjalny a mesjanizm].

Mickiewicz a "Kościół oficjalny"

Skoro ogłasza się nowego mesjasza, nowego zbawiciela, nowe objawienie, cóż wobec tego ma się stać z Kościołem (starożytnym)? Naturalnie musi on albo zniknąć, aby ustąpić miejsca nowemu (tak właśnie sądzi Krasiński), albo ulec zmianie (tak uważa Mickiewicz). Tymczasem, "Kościół oficjalny" sprzeciwia się "Kościołowi przyszłości" (s. 270), który wyłoni się z tego pierwszego "niczym motyl z poczwarki" (15). "Lekcje w Collège de France w latach 1842-1844 są uciążliwe dla «Kościoła oficjalnego». Odrzucają one wszelką ideę «znieważania ludzi, którzy go reprezentują», lecz stwierdzają, że «zatracił proroczego ducha». «Stara teologia klerykalna» nie wystarcza już, by nami kierować: co prawda uczy nas jeszcze dobrze poznawać Boga, ale nie pozwala go «poczuć»" (s. 260). Sam Mickiewicz uważa się za "proroka" (s. 246), "oświeconego" (s. 250), gdy przemawia wpada w ekstazę (s. 249), uważany jest za świętego i mistyka (s. 239). "Powszechne przeczucie – twierdzi Mickiewicz – ostrzega nas o nieuchronności nowego kryzysu... Umysły najbardziej przywiązane do starej tradycji, jak ten Józefa de Maistre (16), przeczuwały go" (s. 260). Kościół "oficjalny" stał się racjonalistyczny: "ów Kościół, którego istnienie jest cudem, unika mówienia o cudach", "potrafi tylko odrzucać i potępiać", jednakże "zostanie ocalony, mimo (księży) i wbrew nim" (s. 269) (17). "Począwszy od Reformacji" "rozpoczyna się proces petryfikacji katolicyzmu oraz rozkładu protestantyzmu" (s. 269); aby zapobiec temu procesowi potrzeba ekumenizmu katolickiego à la de Maistre (ibidem). Epizod, który tu nastąpi dobrze streszcza pojęcie Mickiewicza o Kościele: [V] "Wydarzyło się to 16 stycznia 1844. Niewątpliwie nigdy od założenia uczelni, słuchacze żadnej z katedr Collège de France nie słyszeli czegoś podobnego. (...) Owego dnia, historyk literatury słowiańskiej [Mickiewicz] wyjawił syntezę swej wizji katolickiej". Mickiewicz opowiedział wówczas studentom legendę napisaną cztery lata wcześniej przez Krasińskiego (18): "Jest noc Bożego Narodzenia. W Bazylice Świętego Piotra papież kończy Mszę otoczony zmęczonymi starcami. Pośrodku nich pojawia się młody człowiek odziany w purpurę: to Kościół przyszłości, w osobie Jana (19). Obwieszcza tłumowi pielgrzymów, że czas się wypełnił, następnie biegnie do grobu księcia Apostołów, wzywa go po imieniu, każąc wyjść. Trup wstaje i wydaje okrzyk: «Biada!» Wówczas kopuła bazyliki wali się i pęka. Młody kardynał pyta: «Piotrze, poznajesz mnie?» Trup odpowiada: «Twoja głowa spoczywała na piersi Zbawiciela, i nie zaznałeś śmierci; znam cię»". Piotr z powrotem wpada do grobu, ustąpiwszy wcześniej miejsca Janowi. Polscy pielgrzymi, przez wierność umierają pod ruinami Bazyliki Świętego Piotra. "Piotr umiera na zawsze. Kościół rzymski skończony, jego ostatni wierni wymarli. Dokonało się zerwanie z tradycją". Mickiewicz przytacza alegorię Krasińskiego zmieniając jej zakończenie. Polscy pielgrzymi, którzy "szukają Kościoła przyszłości" nie giną pod ruinami, lecz dokonują ocalenia Kościoła. "Oni – i tu padają własne słowa Mickiewicza – otworzą kopułę na światłość niebios, aby przypominał ten panteon, którego jest podobizną (20); ażeby na nowo stał się bazyliką wszechświata, panteonem, pankosmosem i pandemem, świątynią wszystkich duchów; ażeby dał nam klucz do wszystkich tradycji i wszystkich filozofii..." (s. 271). De Lubac uważa, że Mickiewicz koryguje Krasińskiego w znaczeniu ortodoksyjnym; według Journeta, przeciwnie, "podkreśla jego heretycki charakter". To prawda, że według Mickiewicza, Kościół Jana nie niszczy Kościoła Piotra, ale wyłania się z niego niczym motyl z poczwarki; lecz jeśli chodzi o mnie, powiedziałbym, że Mickiewicz jest heretykiem w równym stopniu co Krasiński, lecz bardziej niebezpiecznym. "Strzeżcie się pilnie fałszywych proroków, którzy do was przychodzą w odzieniu owczym" (Mt. 7, 15). Gdy 5 kwietnia 1848 Mickiewicz na czele polskich legionów wkroczył w pochodzie do Bazyliki Świętego Piotra, sądził, że jest całkiem bliski zrealizowania marzenia "Nocy Bożonarodzeniowej" (por. s. 458). Tymczasem 29 kwietnia Pius IX odrzucił pomysł wypowiedzenia wojny Austrii. Rzymska Republika kierowana przez Mazziniego – przyjaciela Mickiewicza – usuwała Papieża, lecz także kroczyła w kierunku klęski. Urzeczywistnienie Kościoła "duchowego", przedmiotu jego marzeń zostało odłożone na później. W 1845 Mickiewicz odłączył się od Towiańskiego. Jednakże będzie interweniował w jego sprawie u francuskiego rządu w 1848 i w 1851 (s. 275, n. 4) i, jak zobaczymy, nie porzuci jego fałszywego mistycyzmu.


Mickiewicz - mason martynista

W rzeczywistości relacje z Towiańskim miały również charakter okultystyczny, inaczej ujmując masoński. Czy Mickiewicz należał do masonerii? Na początku w 1817 roku widzimy go jak zakłada tajne Stowarzyszenie Filomatów. W 1820 zostaje członkiem innego tajnego towarzystwa – Filaretów, o którym będzie wspominał w trzeciej części Dziadów z 1833 roku. Nie wiem niestety czy Filareci mieli coś wspólnego z lożami masońskimi tak zwanych Filaletów (21). Jakkolwiek by jednak nie było, te polskie, tajne stowarzyszenia były repliką (a często sojusznikiem) tajnych, rosyjskich stowarzyszeń – będących czymś w rodzaju słowiańskiego wolnomularstwa – które dały początek spiskowi dekabrystów. W dekabrystycznym spisku 1825 roku rząd carski rozpoznał rękę masonerii, i to dokładnie dlatego masoneria została w Rosji zdelegalizowana (22). Przypuśćmy nawet, że owe tajne stowarzyszenia do których należał wówczas młody Mickiewicz nie były masońskie, to jednak pewne spotkanie doprowadziło go do martynizmu: spotkanie z Oleszkiewiczem. "Nikt nie miał na niego równie silnego wpływu, jak Polak Józef Oleszkiewicz, malarz, mistyk, uczeń Saint-Martina, który jako pierwszy wtajemniczy Mickiewicza w najgłębsze religijne doświadczenia życiowe" (23). To właśnie w ten sposób wolterianin Mickiewicz zmienia się w martynistę, z racjonalisty staje się "mistykiem"; w roku 1836 opublikuje Zdania i uwagi, tomik cytatów z dzieł Böhme'a (24), Anioła Ślązaka i Saint-Martina (25). Otóż, postać Saint-Martina stawia nas oko w oko z autentyczną masonerią, a nawet samym judaistycznym kabalizmem! To właśnie w takim ezoterycznym środowisku, na długo przed przystąpieniem do ruchu Towiańskiego, ugrzęzła myśl Mickiewicza "mocno poruszona za czasów jego młodości mistyką tajnych stowarzyszeń, – wyznaje de Lubac – następnie przez Böhme'a, którym zachwycił się w Dreźnie w 1832 (26), przez wizje Fryderyka Wannera, przez Swedenborga (27), przez Baadera i przez Saint-Martina, którego dzieła czytał w Paryżu w 1833, ale także przez Katarzynę Emmerich (...) oraz przez wielkich mistyków tradycji chrześcijańskiej, Dionizym (którego dzieła planował przetłumaczyć na polski); w tym Mickiewicz przypomina jednak bardziej Józefa de Maistre, który był bliższy źródłom inspiracji ludowych, niż Lamennais'go, gdyby ów pozostał wiernym katolikiem" (s. 245). Doprawdy, im bardziej de Lubac stara się usprawiedliwić Mickiewicza, tym bardziej – bezwiednie – pogarsza jego sytuację, i to do tego stopnia, że oczywistym staje się miejsce jakie Mickiewicz zajmuje wśród najbardziej niebezpiecznych myślicieli "masońsko-chrześcijańskiego" ezoteryzmu.

Mickiewicz i żydzi

"Ponad dwieście lat temu, 24 grudnia 1798, urodził się w Nowogródku na Białorusi, niedaleko Wilna, «litewskiego Jeruzalem», Adam Mickiewicz, największy polski poeta wszechczasów. (...) Był to Europejczyk oraz człowiek bardzo bliski judaizmowi. (...) Mówi się, że miał żydowskie korzenie. W każdym bądź razie był szczerym filosemitą. Pewnego dnia gwałtownie uniósł się w paryskim salonie literackim, w towarzystwie Gautiera, Musseta i Hugo, przeciwko antysemityzmowi otoczenia oświadczając: «Jeśli pojawi się jakakolwiek aluzja w stosunku do żydów, natychmiast was opuszczę». Był to humanista XIX wieku, którego żydzi polskiego pochodzenia nigdy nie zapomnieli". Słowa te są wyjęte z "hołdu", jaki Actualité Juive (tygodnik francuskiej społeczności żydowskiej) złożył Mickiewiczowi (n. 592, 31/12/1998, s. 25). Czy jest się czemu dziwić? Mickiewicz – mason martynista, nieuchronnie dociera za pośrednictwem Saint-Martina do Martineza i Böhme'a, a poprzez tych ostatnich do Kabały. Jednakże, jak widzieliśmy, wpływ judaizmu na Mickiewicza jest nie tylko pośredni. Filosemityzm Mickiewicza nie jest tajemnicą dla de Lubaca: "Wyjątkowym przywilejem objawienia powierzonego ludowi hebrajskiemu było to, iż przygotowywało ostateczne objawienie [jak dotąd, nic bardziej katolickiego]. Lecz piętno wywarte na tym ludzie przypisuje mu jeszcze inną rolę na przyszłość [i oto nowość poprzedzająca Vaticanum II i Jana Pawła II!]". Mickiewicz pisze: "Człowiek przeszłości poszukuje... prawdy wygodnej, prawdy łatwej, prawdy mu schlebiającej. Tymczasem w okolicach zamieszkałych przez naszą rasę [Polska] cząstki prawdy, które do nas docierają zdobywane są w pocie czoła. Tam mieszkają miliony ludzi należących do świetnie znanego ludu, do najstarszego ludu Europy, najstarszego spośród wszystkich cywilizowanych ludów, do ludu żydowskiego, który z głębi swych synagog nie przestaje od wieków wydawać płaczliwy krzyk, do którego nic w świecie nie jest podobne, krzyk, którego tradycję ludzkość zatraciła. Otóż, jeśli jest coś co mogłoby sprowadzić na ziemię prawdę niebios, to czyż nie te krzyki w których ludzie skupiają i wyrażają całe swoje życie?" (s. 263). "Tradycja" (28) została zatracona przez wszystkich (nawet przez Kościół, jeśli dobrze rozumiem); jedynie synagoga może ją odtworzyć na ziemi! W 1848 Mickiewicz utworzywszy w Rzymie "polskie legiony" do walki z Austrią w pierwszej wojnie o włoską niepodległość skomponował dla nich "Skład zasad, czyli symbol polityczny Polski" w piętnastu krótkich artykułach. Drugi z nich głosi dosłownie: "Izraelowi, naszemu starszemu bratu, cześć, braterstwo; wsparcie na drodze ku wiecznemu i ziemskiemu szczęściu; pełna równość praw politycznych i cywilnych" (29). Encyclopedia Judaica dorzuca inne wyrazy uznania: "W tym względzie [w jego filosemityzmie] wywarł na niego wpływ filozof mistyczny Andrzej Towiański według którego Żydzi, Francuzi i Polacy tworzyli razem «naród wybrany», a którego nacjonalizm mesjański czerpał inspirację od Mesmera, Swedenborga i Kabały. Toteż w wielkim poemacie epickim «Pan Tadeusz» (1834), arcydziele Mickiewicza, wyidealizowany żyd – Jankiel jest gorliwym polskim patriotą. W swoich wykładach języków i literatury słowiańskiej, wówczas, gdy był profesorem w Collège de France w Paryżu (1840-1844), Mickiewicz usilnie wychwalał żydów i bronił ich przed krytyką. W kazaniu wygłoszonym w paryskiej synagodze z okazji Postu dziewiątego Av (Tisha B'Av) w 1845, wyraził swoje współczucie wobec cierpień żydów i zrozumienie ich dążeń dotyczących utworzenia państwa Izrael. Mimo iż latami marzył o nawróceniu żydów na chrześcijaństwo, był bardzo rozczarowany dążeniami asymilacji francuskich żydów". Przypomniawszy epizod z 1848, Encyclopedia Judaica kontynuuje: "Gdy wybuchła wojna Krymska w 1853 Mickiewicz udał się do Konstantynopola, aby pomóc w tworzeniu polskiego oddziału do walki z Rosjanami. Żywił nadzieję, że włączy do niego jednostki żydowskie i był gotów zapewnić im prawo zachowywania szabatu, jak również wszystkich innych powinności religijnych. Jego zastępca Armand Levy, lekarz wojskowy, Francuz z pochodzenia był żydowskim nacjonalistą, i nie można wykluczyć, że wraz z utworzeniem jednostek żydowskich obaj przywódcy myśleli o zrealizowaniu pierwszego kroku w kierunku restauracji narodu żydowskiego na ich własnej ziemi. Mickiewicz jednak zmarł nagle zanim zdążył zakończyć swą misję w Konstantynopolu". Polski katolik, który na długo przed Herzlem i Vaticanum II wygłaszał kazania w synagodze, nazywał żydów "starszymi braćmi" i przygotowywał utworzenie państwa żydowskiego w Palestynie! (30) Czyż nie jest to zastanawiające? Jednakże istnieje wyjaśnienie...

Mickiewicz i frankizm

Tu znów mimowolne sugestie Rocco Buttiglione, który porusza temat o wpływie jaki wywarł na Towiańskiego, Słowackiego i Mickiewicza ponury "mesjasz polskiego judaizmu z XVIII wieku", niejaki Jakub Frank (31). Encyclopedia Judaica, na którą powołuje się Buttiglione, jest jeszcze bardziej precyzyjna: w dramacie zatytułowanym Dziady (1832) [VI], Mickiewicz "przedstawia zarys przyszłego zbawiciela Polski, postaci, w której interpretacja doszukuje się obrazu samego autora. Według wizji jednego z bohaterów, zbawiciel ów miałby być «synem cudzoziemki; jego krew byłaby wspólna starożytnym bohaterom, a imię jego byłoby czterdzieści i cztery». Matka Mickiewicza wywodziła się z frankistowskiej rodziny, nawrócona, była «cudzoziemką»; a jego własne imię Adam (אדם), pominąwszy niewymawiane «A» (א) ma wartość liczbową 44. Te pojęcia kabalistyczne zostały zebrane w pismach francuskiego mistyka Louisa-Claude de Saint-Martina". Ta sama Encyklopedia, pod hasłem "Frank", dodaje co następuje: "... Sam poeta wyraźnie poświadcza o tym pokrewieństwie [frankistowskim] (ze strony jego matki) (...) Korzenie frankistowskie Mickiewicza były dobrze znane w społeczności żydowskiej w Warszawie od 1838 (świadczy o tym AZDJ z tego samego roku). Rodzice żony poety [Celiny Szymanowskiej, którą poślubił w 1834] pochodzili również z rodzin frankistowskich". Tak więc matka i żona Mickiewicza wywodziły się z żydowskich rodzin frankistowskich, jak to potwierdza biograf Jakuba Franka – Arthur Mandel: "córka Marii [Szymanowskiej] (32), Celina, była małżonką wielkiego syna Polski, poety Adama Mickiewicza, również pochodzenia frankistowskiego. W mistycznym dramacie «Dziady» przeplatanym frankistowskimi motywami Mickiewicz, przez zawoalowane aluzje daje do zrozumienia, że będzie mesjaszem, który na czele Polski i «jej starszych braci», ludu żydowskiego poprowadzi ludzkość do wolności, co jest ideą mocno przypominającą Franka" (33). To co jest szczególnie znaczące to fakt, że Mickiewicz, z matki frankistki, ale urodzony i ochrzczony w religii katolickiej, poślubił w 1834 Celinę Szymanowską, również katoliczkę, ale córkę frankistów. Otóż endogamia jest właśnie jedną z podstawowych zasad frankistów: "Musimy przyjąć pro forma tę religię nazareńską – mawiał Jakub Frank – i przestrzegać jej skrupulatnie, tak byśmy wyglądali na lepszych chrześcijan niż sami chrześcijanie... Jednakże nie wolno nam poślubiać nikogo z nich (...) i w żadnym razie nie możemy mieszać się z innymi narodami" (34). Siedemdziesiąt osiem lat po chrzcie Franka i jego przodków, Adam Mickiewicz i Celina Szymanowska połączyli się więzłem małżeńskim, zachowując tym samym zasady frankistowskie: czysty przypadek?

Jakub Frank – jego żywot

Kimże jednak był Jakub Frank? Nasza historia rozpoczyna się w 1665 roku, kiedy cała diaspora żydowska uwierzyła, iż w osobie Sabataja Cwiego (1616-1676), kabalisty z Smyrny, doczekała się tak długo oczekiwanego mesjasza (35). Wielkie było rozczarowanie, gdy rok później postawiony przez sułtana w obliczu wyboru między śmiercią a apostazją Sabataj Cwi wolał odstępstwo i został muzułmaninem (wrzesień 1666). Jednakże liczni są ci, którzy w tej apostazji dostrzegli paradoksalne potwierdzenie mesjańskiej godności Sabataja: to poprzez grzech mesjasz miał zbawić świat! Naśladując "mesjasza" wielu żydów z kolei dopuściło się podobnej apostazji, pozostając we własnym wnętrzu żydami podobnie jak Cwi. Zapoczątkowali oni sektę zwaną Dunmeh (apostatów): "należał do niej generał Kemal Atatürk, ojciec współczesnej Turcji" (36). Niejaki Lieb, karczmarz ze wsi Karolówka (Galicja, Polska), mimo iż zewnętrznie pozostawał żydem, był także "sabatarianem". W 1726 urodził mu się syn, mały Jakub, który dopiero później przyjął nazwisko Frank w Salonikach, stolicy sabatarianów. Tam to z kolei Jakub ogłosił się mesjaszem. W 1755 powrócił do Polski. Rabini ogłosili go wówczas heretykiem i zwrócili się z prośbą do Kościoła, by go jako takiego ścigano: wtedy Frank udał się do Turcji, został (zewnętrznie) muzułmaninem, potwierdzając tym samym, że był wcieleniem Sabataja Cwi. Po powrocie do Polski, zaświtała mu myśl ewentualnego przejścia na chrześcijaństwo – własnego oraz 30.000 jego zwolenników. I rzeczywiście, w katedrze lwowskiej, latem 1759 roku, następnie w wielu innych miejscach Polski, przyjęło chrzest 20.000 frankistów dostępując tym samym szlacheckiej godności; inni, w większej liczbie pozostali żydami wyznając jednocześnie naukę Franka. W dniu 18 listopada 1759, w Warszawie także i Frank ochrzcił się przyjmując imię Józef; a jego ojcem chrzestnym był król we własnej osobie. Swoim zwolennikom Frank nakazał zachowanie najściślejszej tajemnicy co do rzeczywistych wierzeń, a do króla zwrócił się z prośbą o zezwolenie na utworzenie armii, jak również przyznania terenu pod utworzenie państwa żydowskiego. Jednakże coś wyszło na jaw i Frank został wysłany przez Inkwizycję do pozłacanego więzienia w Częstochowie, które "tym samym stało się dla frankistów miejscem pielgrzymek" (37). Trzynaście lat później został uwolniony przez Rosjan. W międzyczasie "zaczął przygotowywać teren dla następcy, Ewy - Avatcha, swojej podobnie jak i on nieśmiertelnej córki. W ten sposób Ewa Frank stała się pewnego rodzaju odpowiednikiem Częstochowskiej Czarnej Madonny, a obok kultu Maryi wytworzył się kult Ewy, któremu sam Frank się poddawał" (38). Po uwolnieniu udał się na Morawy (Austria), do Brna, gdzie zamieszkiwała jego kuzynka Schöndl Hirschel (1735-1791), żona zamożnego monopolisty tytoniowego i dostawcy wojska Salomona Dobruckiego (1715-1774). Kuzynka i dziesięcioro spośród dwunastu jej dzieci ochrzcili się przyjmując imiona chrześcijańskie i nazwisko von Schönfeld; lecz nie byli oni chrześcijanami: byli frankistami! W 1778 zostali uszlachceni. Zmieniwszy nazwisko na Franz Thomas von Schönfeld, Mojżesz Dobrucki, jeden z synów Salomona został doradcą i bankierem cesarzy Józefa II i Leopolda II (w koronacji którego uczestniczył w jednym szeregu ze szlachtą, "baron Józef Frank-Dobrucki", Jakub Frank jak kto woli). Tymczasem ten Schönfeld (Mojżesz) był zarazem członkiem sekty "Illuminatów Bawarskich" (którzy przygotowywali rewolucję egalitarną) i jednym z założycieli zgromadzenia masońskiego "Braci azjatyckich" (39), którego Wielkim Mistrzem był słynny książę Karol de Hesse-Cassel (1744-1836), teść króla Danii, do którego przyłączył się przyszły król Prus Fryderyk Wilhelm II. Jakub i Ewa Frank mieli także swoje dojścia do królów: w 1775 byli na dworze Marii Teresy i Józefa II w Wiedniu, w 1783 i w 1813 przedstawiciele dynastii Romanowów (Paweł I i Aleksander I) złożyli wizytę Ewie Frank. Wreszcie J. Frank przeniósł swoją siedzibę do Offenbach, w Niemczech, na zamek księcia Isembourga (masona i illuminaty), gdzie mieszkał od 1788 aż do śmierci w 1791. Rewolucja Francuska już była wybuchła, a Jakub Frank powiedział: "przyszedłem wyzwolić świat z wszystkich praw i z wszelkich przykazań. Wszystko musi zostać zniszczone, ażeby dobry Bóg się objawił" (40).


Frankizm i rewolucja

Frankizm przeżył Jakuba Franka. Zanim podsumujemy jego wierzenia, spójrzmy na konsekwencje frankizmu. Mandel wykazuje, że frankiści wspólnie i konsekwentnie udzielali poparcia wszystkim rewolucjom. Przypadek kuzyna i spadkobiercy Franka jest całkowicie symboliczny: był on zarazem Mojżeszem Dobrouschka dla żydów, Franzem Thomas von Schönfeld dla chrześcijan, Izaakiem ben Józefem dla masonów (41), a na koniec Junius Brutus Frey dla jakobinów. Dotarłszy w 1792 do Francji będącej w toku rewolucji, którą określił mianem "raju na ziemi", ranny podczas szturmu na Tuileries 10 sierpnia, zakończył żywot ścięty na gilotynie w towarzystwie młodszego brata, szwagra (byłego brata Chabot, "pierwszego rewolucjonisty w Europie") oraz Dantona w 1794 w Paryżu. Na liście kata figuruje pod jeszcze innym nazwiskiem (jedno więcej, jedno mniej...): Junius Eschine Portock. Kaprysy rewolucji! (42). Co jednak nie przeszkodziło frankistom w dalszym wspieraniu kolejnych rewolucji: odnajdujemy ich wśród przywódców polskich jakobinów w rewolcie 1793-1795; pokaźna ich liczba znajduje się pośród generałów Napoleona, co do którego żywili nadzieję, że założy państwo żydowskie w Palestynie (43); inspirowali polskie powstania z 1830 i 1863 roku przeciwko carowi (44). Żydowskie i frankistowskie poparcie polskich powstań jest szczególnie interesujące dla naszego tematu, ponieważ Mickiewicz był w nich osobiście zaangażowany, co wywarło istotny wpływ na polski patriotyzm Wojtyły.


Jakub Frank. Jego filozofia.

Filozofia życiowa Jakuba Franka sytuuje się w kontekście Kabały (zwłaszcza Zoharu i Izaaka Lurii) zbliżając się bardziej do interpretacji jaką nadawał jej Sabataj Cwi. Podsumuję system filozoficzny Cwiego i Franka opierając się na Gershomie Scholemie (45). "Według Franka, kosmos (tevel) (...) nie został stworzony przez «Boga żywego i dobrego»" (s. 200), którym jest bóg kabały ukryty i bezosobowy (s. 171). Główny grzech Adama spowodował, że iskry boskie (nitzotzot) spadły na materię – zło (kelipot), które w szczególny sposób obecne jest wśród pogan (s. 158). Misja mesjasza odkupiciela, wysłanego przez dobrego Boga polega na wyzwoleniu nitzotzot z kelipot. Aby to uczynić musi zstąpić w nieczyste sfery kelipot, by je zniszczyć. Im bardziej zagłębia się w nieczystości, tym lepiej; w tym celu musi popełnić "obce czyny" (ma’ asim zarim). Kosmiczne odkupienie (tikkun) urzeczywistnia się poprzez grzech: "to właśnie naruszając Torę, wypełnia się ją" (bittulah shel Torah zehu kiyyumah) (s. 146); "Błogosławiony jesteś Panie nasz Boże, królu wszechświata, ty który zezwalasz na to co zakazane" (s. 180). "Pneumatycy", "uduchowieni", "dziwacy", "mistrzowie świętej duszy" (s. 152) nie grzeszą popełniając zło, lecz paradoksalnie przyspieszają Odkupienie. Ulubionymi grzechami są: naruszanie Tory de beriah (prawa Mojżeszowego) w celu zastąpienia jej przez Torę de atzilut, która jest jej dokładnym przeciwieństwem; rozpusta wszelkiego rodzaju, na podobieństwo związku istniejącego w bogu między stroną męską a żeńską (ss. 181-182); i w końcu apostazja. Apostazja i marranizm (przynajmniej dla mesjasza) są koniecznością (s. 176), z konsekwentną koniecznością zachowania tajemnicy co do prawdziwej wiary żydowskiej, którą fałszywi konwertyci wyznawali. "Mając w pamięci Sabataja Cwi, mogli tolerować [Franka] przejście na islam, lecz nie mogli znieść chrześcijańskiego chrztu". Ale Frank wyjaśnił swoim uczniom [VIII]: "Chrzest jest złem koniecznym, najniższym punktem zstąpienia do otchłani, po którym rozpoczyna się wzbijanie się w górę. (...) Chrzest miał być początkiem końca Kościoła i społeczeństwa, a oni, frankiści, zostali wybrani do realizacji jego zniszczenia od wewnątrz «jak żołnierze, którzy napadają na miasto przedzierając się przez kanały». Na razie wymagana jest najbardziej bezwzględna tajemnica i najściślejsza dyscyplina, jak również skrupulatne przestrzeganie nakazów i praktyk Kościoła katolickiego, tak aby nie wzbudzać podejrzeń. Jednakże zachowując na zewnątrz zasady Kościoła katolickiego nie wolno im było nigdy tracić z oczu prawdziwego celu, ani zapominać, że byli ze sobą wzajemnie powiązani" (46).

Często Mesjasz-maran postrzegany jest jako wcielenie Boga dobrego (ss. 194-195). W różnorodnych emanacjach tego ostatniego, Cwi był wcieleniem "świętego starożytnych", Frank "świętego króla", córka Franka, Ewa, była wcieleniem Shekhina [IX]. Skoro istnieje pierwiastek żeński w Bogu powinien być on także w mesjaszu: "gdyż ona [Ewa Frank] jest prawdziwym Mesjaszem! To ona zbawi świat" (Mandel, s. 107). Boska Sophia, Gnoza, jest "świętym wężem" z ogrodu Eden (ss. 204-205), którego odnajduje się popełniając, jak widzieliśmy, "święty grzech". Sam Scholem, który jest tym nieomal zafascynowany, określa tę naukę jako "satanistyczną". Filozofia ta jest zarazem nihilizmem (gdyż wszystko musi ulec zniszczeniu), anomeizmem (gdyż jest wroga wszelkiemu prawu, wszelkiej moralności, każdemu przykazaniu i religii), ezoteryzmem (ponieważ jest doktryną "mistyczną" i tajemną) a wreszcie jest ona gnostycyzmem. Podobieństwo z najgorszymi gnostykami (takimi jak Karpokrates) jest wstrząsające (ss. 205-206). To podobieństwo tłumaczy się przez żydowskie i kabalistyczne pochodzenie gnozy (47). Na poziomie społecznym, Frankizm rozważał wprowadzenie syjonizmu bez Syjonu, to znaczy, utworzenie państwa żydowskiego, ale nie w Izraelu ("terytorializm"), zniszczenie Religii, Kościoła i państwa, i oczywiście upadek moralności.


Wnioski

Docierając do końca naszego artykułu, narzuca się jeden wniosek. Należy tu uważać by nie popaść – tak mi się wydaje – w którąś z dwóch przeciwnych skrajności. Z jednej strony, nasz wniosek przekroczyłby założenia, gdybyśmy potwierdzili identyczność światopoglądów między Adamem Mickiewiczem i Jakubem Frankiem, a tym bardziej między tym ostatnim a Karolem Wojtyłą. Jednakże z drugiej strony zanegowanie jakiegokolwiek wpływu wywartego przez Franka na Mickiewicza oraz tego ostatniego na Wojtyłę byłoby jeszcze mniej zgodne z rzeczywistością – waga tych wzajemnych wpływów pozostaje kwestią otwartą. Przypomniawszy o więcej niż przyjacielskich stosunkach z młodości z żydowską społecznością Wadowic (48) oraz relacjach utrzymywanych później, wówczas gdy był biskupem Krakowa, Jan Paweł II oświadcza Vittorio Messoriemu: "Wybrany na Stolicę Piotrową, zachowuję w głębi duszy to co miało bardzo głębokie korzenie w moim życiu. Przy okazji moich podróży apostolskich po świecie, zawsze chcę spotkać się z przedstawicielami społeczności żydowskich. Jednakże wizyta w rzymskiej synagodze była dla mnie bez wątpienia bardzo wyjątkowym przeżyciem. (...) Podczas tej pamiętnej wizyty, nazwałem żydów starszymi braćmi w wierze. Słowa te streszczają to, co orzekł Sobór i co nie może nie być głębokim przekonaniem Kościoła. (...) Ten niezwykły lud zawsze nosi w sobie znamiona Bożego wybraństwa. Prawdą jest, że Izrael drogo zapłacił za swoje «wybraństwo». Być może to dzięki temu stał się bardziej podobny do Syna człowieczego..." (49). Dla tych wszystkich, którzy jak nasi czytelnicy znają pogląd Mickiewicza na lud żydowski, jego wpływ na Jana Pawła II jest ewidentny, podobnie jak wpływ na Mickiewicza jego własnych żydowskich korzeni.

Tym to sposobem "po śladach" Mickiewicza dotarliśmy do ezoteryzmu, masonerii, kabały. Lecz jego ścieżka nie jest jedyną. Jest więcej dróg, które moglibyśmy prześledzić... Na przykład Mieczysława Kotlarczyka (jednego z bezpośrednich mistrzów Wojtyły), która by nas przywiodła do teozofii pani Bławackiej oraz żydowskiej tradycji Ismar Elbogen, jeśli wierzyć świadectwu Buttiglione (op. cit., s. 35, n. 3). Można by również mówić o Husserlu i Schelerze, o Sołowiowie i Bułgakowie (którzy by nas doprowadzili do Sophii obecnej w Bogu), o Buberze czy o Levinasie... zastrzegam sobie powrót do tych tematów. Ale wydaje się, że wystarczająco światła rzuciłem na historyczne i kulturalne, a nawet familijne pochodzenie jednego z najsłynniejszych określeń Jana Pawła II, który, jak głosi tytuł książki wielkiego rabina Toaffa, z "wiarołomnych żydów" uczynił "starszych braci".

Ks. Francesco Ricossa

Z języka francuskiego tłumaczyła Iwona Olszewska

Artykuł z czasopisma: "Sodalitium" (wersja francuska), nr 48, kwiecień 1999, ss. 61-73.
Wersja włoska: "Sodalitium", nr 49, kwiecień 1999, ss. 30-41.

Przypisy:
(1) H. de Lubac, La postérité spirituelle de Joachim de Fiore. II. De Saint-Simon à nos jours. Lethielleux, Paris 1981, s. 281.

(2) To właśnie 29 października 1978 Jan Paweł II udał się do sanktuarium w Mentorelli, por. La Documentation Catholique, 1978, ss. 958-959.

(3) R. Buttiglione, Il pensiero di Karol Wojtyla, Jaka Book, Milano 1982, ss. 33 i 34 przyp. 2.; po fr.: "La pensée de Karol Wojtyla", Communio, Fayard, s. 37 i 38 przyp. 2. "Początkowo pod wpływem otoczenia, wszyscy trzej prawie stracili wiarę; Jański, który był nawet jednym z dyrektorów szkoły filozoficznej i społecznej zwolenników Saint-Simona. Odczuwając niedosyt w poszukiwaniu «prawdy» opuścił sektę i za namową Adama Mickiewicza założył wraz z dwoma innymi nowe zgromadzenie religijne, którego celem było podtrzymywanie chwiejnej wiary imigrantów i zreformowanie wraz z nimi całego narodu" (Enciclopedia Cattolica, Città del Vaticano 1953, tom X, kol. 818, hasło Resurrezionisti [Zmartwychwstańcy]).

(4) Ograniczając się do pierwszych lat pontyfikatu przypomnijmy, że Jan Paweł II cytował Mickiewicza w "Orędziu do Polaków" z 23 października 1978 (DC n. 1752 z 19/11/78, s. 954), i dwukrotnie podczas swojej pierwszej pielgrzymki do Polski: 3 czerwca 1979 w Gnieźnie ("Przemówienie do młodych", DC n. 1767 (13) z 1/7/79, s. 613) i następnego dnia na Jasnej Górze (ibidem, s. 614).

(5) De Lubac, op. cit., ss. 237-238, n. 5.

(6) Te noty biograficzne, i kolejne, zostały zaczerpnięte z Enciclopedia Cattolica, op. cit., VIII, kol. 964-965, hasło Mickiewicz.

(7) Por. Buttiglione, op. cit., s. 38. Tekst Encykliki, zob. Enchiridion delle Encicliche, Dehoniane, Bolonia 1996, tom II, nn. 16-23.

(8) H. de Lubac, op. cit., s. 265, n. 2, gdzie Mickiewicz jest porównany do Maurice Blondela, Piotra Teilharda de Chardin i Hansa Urs von Balthasara.

(9) W. Godlewski, Pielgrzymi przyszłości, Mickiewicz i Lamennais. "Przegląd nauk humanistycznych", 1955; cf. H. de Lubac, op. cit., s. 240.

(10) O Napoleonie jako Mesjaszu żydów, zob. A. Balleti, Gli Ebrei e gli Esrensi, Forin [1930] 1827, s. 241. O micie Napoleona, który jest powtórzeniem jeszcze starszego mitu o "wielkim cesarzu", por. de Lubac, op. cit., ss. 255-257, i także G. Vannoni, Le società segrete, Sansoni, Firenze 1985, ss. 165-170. Dla polskich rewolucjonistów istniał dodatkowy motyw oddawania czci Napoleonowi: widzieli w nim tego, który miał (tymczasowo) "wyzwolić" Polskę od Rosjan.

(11) Enciclopedia Cattolica, op. cit., tom XII, kol. 394, hasło Towiański.

(12) "Pośród niesnasków Pan Bóg uderza / W ogromny dzwon. / Dla Słowiańskiego oto Papieża / Otwarty tron.... Więc oto idzie Papież Słowiański / Ludowy brat" (cyt. przez Buttiglione, op. cit., s. 38).

(13) E. Rosa, Una fonte ignorata del modernismo di Antonio Fogazzaro, in Civiltà Cattolica, 1912, III, ss. 3-18; 1913, IV, s. 557. Towiański miał zwolenników we Włoszech, zwłaszcza w Turynie. O jego uczniach, por. Anna Maria Sani, Tra modernismo e pacifismo. Il carteggio Favero-Colombo, w Contributi e documenti di storia religiosa – Quaderni del Centro Studi "C. Trabucco", n. 19/1993, Torino, ss. 39-68. Był nawet biskup towianistyczny Msgr. Luigi Puecher Passavalli (1820-1897) (oraz sympatyzujący z towianizmem Msgr. Bonomelli), a wszyscy towiańczycy byli ekumenistami, współpracującymi nawet z duchownym voodoo i masonem Ugo Ianni (1865-1938), który zapożyczył od Towiańskiego teorię metempsychozy (por. C. Milaneschi, Ugo Ianni, pioniere dell'ecumenismo, Claudiana, Torino 1979, s. 113 i M. Moramarco, Nuova enciclopedia massonica, Bastogi, Foggia 1997, II, ss. 30-33). Wśród innych zwolenników Towiańskiego był także patriota, zwolennik Mazziniego Scovazzi, który ustawił popiersie Mickiewicza na Kapitolu w 1879. Na temat Towiańskiego istnieje też we Włoszech książka, której nie mogłem przeglądnąć: A. Zussini, Andrey (sic) Towianski. Un riformatore polacco in Italia, Dehoniane, Bologna 1970.

(14) Por. de Lubac, op. cit., s. 254. Wśród innych "nowych montanistów" był także Ludwik XVII, inaczej Charles-Guillaume Naundorff († 1845); założył on kościół "katolicki i ewangelicki" za co został potępiony przez Grzegorza XVI.

(15) Mickiewicz pisał: "Niech będzie wiadomo, że nie chodzi tu jednak ani o reformy, ani o innowacje ani o religijne rewolucje, oczekujemy tylko nowych przejawów ducha chrześcijańskiego. Motyl, który o wschodzie wiosennego słońca wzbija się pod niebo nie jest zreformowaną, zbuntowaną lub odnowioną poczwarką; to nadal to samo stworzonko, lecz podniesione do drugiej potęgi życia; to przetransformowana poczwarka. Duch chrześcijański jest gotowy do wyjścia z Kościoła katolickiego: tylko oficjalne duchowieństwo nie ma wystarczająco światła i ciepła, aby go wypuścić..." (cyt. za de Lubac, ss. 268-269). Czyż Vaticanum II nie było "wiosną Kościoła" i jego "nową Pięćdziesiątnicą"?

(16) Mickiewicz nie jest jedynym rewolucjonistą opiewającym prorockiego ducha kontrrewolucjonisty de Maistre'a, czy będącym pod jego wpływem: ażeby nie przytaczać, przypomnijmy tylko ich nazwiska: Saint-Simon i Enfantin (de Lubac, ss. 26-27 i 33), Comte (s. 32), Lamennais (s. 51), Buchez (s. 114), Laverdant (s. 300), okultysta – ksiądz Constant czyli Eliphas Levi (s. 325), Vintras, inny okultysta (s. 330), Cieszkowski, wspomniany powyżej, przyjaciel Mickiewicza, dla którego de Maistre jest "ostatnim z wielkich doktorów Kościoła" (s. 387), Tchaadaev (s. 397). Odczuwa się zakłopotanie w obliczu podziwu jakim darzył Baudelaira, autora Fleurs du mal [Kwiatów zła]. Z pewnością pisarz nie jest odpowiedzialny za błędy tego, którego podziwia – podstawy tegoż dziwnego podziwu czytelnik znajdzie w artykule księdza Nitoglii, który zostanie opublikowany w najbliższym numerze.

(17) Długi cytat, który musiałem skrócić pochodzi z samego Péguy, jak to zauważył de Lubac. Péguy był miłośnikiem Mickiewicza.

(18) De Lubac przepisał z tego najważniejsze fragmenty na ss. 458-463. Ja z kolei streszczam to co pisze na ten temat de Lubac na s. 270.

(19) Znana jest cześć, jaką loże masońskie darzą świętego Jana – w przeciwieństwie do św. Piotra – jako wzór Kościoła mistycznego i duchowego. "Joachim de Fiore umieszczał przed wszystkimi innymi świętymi umiłowanego Apostoła Pana Jezusa. Jemu to przypisywał słowa psalmisty: «Nie pozwolisz, by Twój święty doznał zepsucia». Ciało świętego Jana nie zostało złożone w ziemi, podobnie jak ciało Matki Jezusowej (...) Nie zachowując w zwyczaju tej charakterystycznej cechy, potomni Joachima de Fiore, jak widzieliśmy, stale wzywali świętego Jana. W ten sposób i Krasiński odwołuje się nadal do niego, w «Nocy Bożego Narodzenia», aby powierzyć mu dziedzictwo świętego Piotra, nadto można zauważyć, że w jego opowiadaniu «starcem starców» jest św. Piotr, podczas gdy święty Jan, «mąż odziany w purpurę» jawi się jako młody przywódca, nauczyciel przyszłości. W masonerii, do której należało wiele postaci zasadniczo tworzących historię od XVIII wieku, święty Jan także zajmuje często honorowe miejsce" (de Lubac, op. cit., ss. 283-284, przedstawia na kolejnych stronach rolę, jaką masoneria przypisuje świętemu Janowi). Istnieje analogiczny prąd u niektórych współczesnych "tradycjonalistów", którzy oczekują powrotu świętego Jana, nadal żyjącego, jak twierdzą, któryby rozwiązał "kryzys Kościoła"!

(20) Zestawienie tego cytatu Mickiewicza z ostatnimi słowami dzieła Józefa de Maistre, Du Pape [O Papieżu], może być pożyteczne.

(21) O Filaletach, masonach z tendencjami okultystyczno-martynistycznymi, por. A. Barruel, Mémoires pour servir à l'histoire du jacobinisme (1818), D.P.F., Chiré 1973, tom II, ss. 314, 318, 414; A. Mackey, Encyclopedia of Freemasonry, wyd. sprawdzone i poprawione z 1953, Masonic History Company, Chicago, tom II, s. 771; L. Troisi, Dizionario Massonico, Bastogi, ss. 166-167; A. Mellor, Dictionnaire de la Franc-maçonnerie et des francs-maçons, Belfond, 1971-1979, s. 184; Moromarco, op. cit., tom I, s. 373, według którego rozwiązane loże Martineza de Pasqually połączyły się w lożę Filaletów; N. Berberova, Les Francs-maçons russes du XXème siècle, Noir sur blanc/Actes sud, 1990, s. 24 – informuje nas o tym, że dla rosyjskich Filaletów "objawienia nadprzyrodzone były ich zasadniczym zajęciem": wspólny punkt z Towiańskim i Mickiewiczem, którzy głównie zajmowali się prowadzeniem rozmów z duchami (por. np. de Lubac, ss. 262, 250, etc. Co do Mickiewicza, tę jego cechę charakterystyczną znajdujemy już w jego arcydziele Dziady z 1821-1822).

(22) Berberova, op. cit., s. 15. Mackey (op. cit., tom 2, ss. 893-894) – zgadza się co do masońskich afiliacji dekabrystów, pisze, że już 1sierpnia 1922 Aleksander I zaniepokojony sytuacją w Polsce rozwiązał wszystkie tajne stowarzyszenia.

(23) Enciclopedia Italiana (Treccani), hasło Mickiewicz.

(24) Jakub Böhme (1575-1624), jeden z największych kabalistów "chrześcijańskich" (był on protestantem). Na przełomie XVIII i XIX wieku jego pisma stały się głównym źródłem inspiracji "mistycznej" i romantycznej masonerii. O nim por. P. Julio Meinvielle, De la Kabale au progressisme, 1970; oraz de Lubac, op. cit., tom I, ss. 218-225. Böhme jest zwolennikiem teorii istnienia pierwiastka żeńskiego w bóstwie, podobny pogląd będą mieli później Sołowiew i... Jan Paweł II.

(25) O Louis-Claude de Saint-Martin (1743-1803), "nieznanym filozofie", nie będę się rozwodzić, ponieważ ksiądz Nitoglia przedstawi tę kwestię w sposób wyczerpujący w swoim artykule pt. Joseph de Maistre ésotérique? [Józef de Maistre ezoteryk?]. Obydwaj "mistrzowie" Saint-Martina, Martinez de Pasqually i Böhme (który został wtajemniczony przez panią Boeklin) zawiodą nas do Kabały.

(26) De Lubac napisał w przypisach: "Le Voile d'Isis [czasopismo, w którym pisywał René Guénon] opublikowało w kwietniu 1930, n. 124, ss. 269-286, różne fragmenty z Mickiewicza pod tytułem «Le système de Jacob Böhme» [System Jakuba Böhme'a]". W Dreźnie Mickiewicz przebywał w latach 1829-30, a następnie w 1832. Przy okazji swojego pierwszego pobytu Mickiewicz udał się do Weimaru, gdzie nawiązał przyjaźń z poetą (różokrzyżowcem i byłym illuminatem z Bawarii!) Goethem (cf. de Lubac, s. 248).

(27) Emmanuel Swedenborg, zwany "czarodziejem z północy" (1668-1722). Podobnie jak Towiański i Mickiewicz, a nawet więcej od nich, Swedenborg "rozmawiał" codziennie z "aniołami", duchami i "zmarłymi". "Nazajutrz po jego śmierci wiele lóż przyjęło jego nauczanie, m. in. w Paryżu, loża «Przyjaciół zjednoczonych», następnie «Filaleci» czyli Poszukiwacze prawdy. Jego nauka była zmieszana z filozofią Böhme'a, Martineza de Pasqually i innych" (de Lubac, tom I, s. 263).

(28) Oczywiście Mickiewicz wysoko cenił "tradycję": "Nie ma religii bez instytucji, która by ją utrzymywała; nie ma prawdziwie żywej instytucji bez tradycji: to znaczy bez grupy ludzi, którzy «tradunt», przekazują prawdę z rąk do rąk". "Duch ożywia Kościół i działa poprzez tradycję" (cyt. przez de Lubaka, ss. 263 i 265). Ale o jakiej "tradycji" on mówi?

(29) Cf. de Lubac, op. cit., s. 280. Por. Encyclopedia Judaica, Macmillan, New-York-Jérusalem 1971, tom VII, kol. 1501, hasło Mickiewicz. W samym środku wstrząsających wydarzeń rewolucyjnych z 1848, "Symbol" Mickiewicza uzyskał nawet autoryzację cenzury kościelnej, a to dzięki ojcu Ventura (1792-1861), także tradycjonalisty, zwolennika Lamennaisa, który jeszcze w tym samym roku doczekał się ujrzenia swojego nazwiska na Indeksie obok Mickiewicza. Następnie w 1849 roku, Ventura przystąpił do rzymskiej Republiki Mazziniego, przechodząc tym samym od "kontrrewolucji" de Maistre'a i Bonalda, swych pierwszych mistrzów, do liberalnej i demokratycznej "rewolucji" Lamennaisa.

(30) Nie zapominajmy, że Izrael był wówczas pod panowaniem tureckim. Interwencja żydowsko-polskiej brygady po stronie Turcji przeciwko Rosji mogłaby spowodować udzielenie Żydom ze strony Turków, w pewnej formie, odstąpienia Palestyny.

(31) R. Buttiglione, op. cit., s. 45, przyp. 8.

(32) Słynna pianistka, opiewana przez Goethego, który zakochał się w niej i w jej siostrze Kazimierze. Obie siostry nazywały się Wołowskie i były wnuczkami Shlomo Schorra, Wołowski – to nazwisko jakie przyjął po chrzcie ("wół" po hebrajsku to shor), towarzysząc Frankowi. Maria Wołowska poślubiła innego frankistę Józefa Szymanowskiego, napoleońskiego generała (Mandel, s. 98); byli oni teściami Mickiewicza. (Mandel, s. 151). Obaj bracia Schorr-Wołowscy (Franz-Shlomo i Michael-Nuta) byli najstarszymi członkami sekty (Mandel, s. 160) i synami rabina Elisha Schorr. "Przesłuchiwani przez sąd rabiniczny niektórzy frankiści przyznali się do grzesznych stosunków z zamężnymi niewiastami w obecności i przy zezwoleniu ich mężów, podczas gdy inni przyznawali się do kazirodztwa. Przykładu dostarcza, na długo przed Frankiem, pewna rodzina rabina z Rohatynia Elisha Schorr, którego córka Hanna, ktoś w rodzaju kapłanki frankistowskiej cytowała w stanie grzesznej egzaltacji całe fragmenty Zohar, kabalistycznej biblii" (Mandel, s. 56).

(33) A. Mandel, Il Messia militante, Arché, Milano 1984, ss. 151-152. Źródłami informacji Mandla o związkach Mickiewicza z frankizmem są: Mieses, Polacy-chrześcijanie pochodzenia żydowskiego, tom II, s. 119; Duker, Some cabbalistic and frankist elements in Mickiewicz's "Dziady", w Studies in Polish Civilsation, 1966, ss. 213; Scheps, Adam Mickiewicz, ses affinités juives.

(34) A. Mandel, op. cit., s. 86.

(35) Sabataj Cwi zyskał duże powodzenie wśród hiszpańsko-portugalskich maranów. W tej kwestii por. Yosef Hayim Yerushalmi, Dalla corte al ghetto. La vita, le opere, le peregrinazioni del marrano Cardoso nell'Europa del Seicento, Garzanti, Milano, 1991, rozdz. VII. Autor dostrzega także pewną korelację między sabatyzmem a sebastianizmem (ss. 273-276). Według ostatniej formy mesjanizmu (Pessoa był jej zwolennikiem) król portugalski Sebastian, zmarły w 1578, miał powrócić ażeby wybawić swój lud spod dominacji korony hiszpańskiej. Maranie portugalscy podtrzymywali tę legendę wspierani w tym przez "apostoła Brazylii", jezuitę Antonio Vieira, który właśnie w 1666 obwieścił powrót Sebastiana tegoż roku (s. 273). Vieira – przyjaciel maranów i wróg Inkwizycji, był więziony przez tę ostatnią przez ostatnie trzy lata (1665-1667) (por. C. Roth, Histoire des marranes, Liana Levi, 1992, ss. 271-275). Podobieństwo między portugalskim mesjanizmem narodowym a polskim mesjanizmem narodowym jest uderzające; oba rodzaje mesjanizmu pochodziły z judaizmu, który w Portugalii odgrywał pierwszoplanową rolę (przypomnijmy, że to dzięki spiskowi maranów dynastia Bragancesów uzyskała dla Portugalii niepodległość w 1640 roku wobec Hiszpanii. (por. Roth, op. cit., s. 86 i 269).

(36) A. Mandel, op. cit., s. 99.

(37) A. Mandel, op. cit., s. 103.

(38) A. Mandel, op. cit., s. 107.

(39) A. Mandel, ss. 126-127. Na rozkaz "Braci azjatyckich" lub "Braci św. Jana Ewangelisty Azji i Europy", zob. także: Jacob Katz, Juifs et franc-maçons en Europe, Cerf, Paris 1995, ss. 49-94.

(40) A. Mandel, op. cit., s. 156.

(41) Katz, op. cit., s. 63.

(42) "Gershom Scholem uważa Freya za nieprzeciętną osobowość i za prawdziwego frankistę: pół-żyd i pół-chrześcijanin; w połowie kabalista i w połowie reformator; w części jakobin i w części szpieg, skończył jako ofiara swych własnych machinacji zabierając ze sobą swoją tajemnicę do grobu" (A. Mandel, op. cit., s. 210).

(43) A. Mandel, op. cit., ss. 161-163.

(44) A. Mandel, op. cit., ss. 66 i 98-99.

(45) G. Scholem, Le messianisme juif, Calmann-Lévy, 1974.

(46) A. Mandel, op. cit., s. 85.

(47) Por. Meinvielle, op. cit., rozdz. I; E. Peterson, pochodzenie gnozy, w Enciclopedia Cattolica, tom VI, kol. 879-882, hasło Gnosi.

(48) Na ten temat można przejrzeć książkę Gianfranco Svidercoschi, Lettera a un amico ebreo. La storia semplice e straordinaria dell'amico ebreo di Karol Wojtyla, Mondadori, Milano 1993. Tekst Mickiewicza o żydach "starszych braciach" przytoczony na s. 32.

(49) Jan Paweł II i Vittorio Messori, Varcare la soglia della speranza [Przekroczyć próg nadziei], Mondadori, Milano, 1994, ss. 111-112.

© Ultra montes (www.ultramontes.pl)
Cracovia MMX, Kraków 2010
POWRÓT DO STRONY GŁÓWNEJ:

[img][/img]
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość Odwiedź stronę autora
Gasienica




Dołączył: 25 Cze 2009
Posty: 532
Post zebrał 0 sat

PostWysłany: 09:39, 21 Sty '11   Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Uwagi do opracowania „Adam (Mickiewicz), Karol (Wojtyła), Jakub (Frank)” księdza Francesco Ricossa
– czyli o wkładzie Wielkich Polaków w budowę Religii-Nowotworu, w formie Kuli Bezrozumu o nazwie Globalizm (względnie NWO)


http://commons.wikimedia.org/wiki/File:S.....ikach1.JPG

Ołtarz główny sanktuarium-nowotworu w Łagiewnikach w Krakowie. Brakuje w nim tylko menory umieszczonej po prawej stronie wizerunku Globusa.

Poniższe uwagi [x] zostały wstawione w oryginalny tekst F. Ricossa.

. Ricossa przypomina, iż Mickiewicz „w Rzymie odnalazł świadomość wyższości potęgi twórczej wiary nad samym tylko rozumem; i to właśnie z tej koncepcji czerpała odtąd inspirację cała jego poezja". W tym odkryciu poety Adama tkwi rzadko dostrzegana przez apologetów – a nawet i krytyków – ułomność poznawcza Mickiewicza: wiara bowiem przecież jest jedną z form działalności ludzkiego intelektu. A to oznacza, że osoby „bezmyślnie wierzące” ewidentnie uciekają od sokratycznej zasady „poznaj samego siebie”, zezwalającej na zrozumienie zmysłowo-skojarzeniowych źródeł naszej osobistej wiary, jako że nihil est in intellectu quod prius fuerit in sensu.

[II]. Jeśli chodzi o te mickiewiczowskie „Księgi Pielgrzymstwa i Narodu Polskiego”, przetłumaczone na francuski jako Livre des pèlerins polonais (1833) to nasuwa się automatycznie analogia do uduchowionych Biblią, mesjańskich poczynań grupy religijnej Ojców Pielgrzymów, którzy na pokładzie żaglowca Mayflower wylądowali w 1620 roku Ameryce Północnej. Ci ówcześni, wypchani Biblią anglosascy „pielgrzymi boga”, są traktowani jako duchowi założyciele USA. No i „po owocach ich poznaliśmy ich”. Ta sama uwaga się odnosi do mickiewiczowskiego „pielgrzymstwa polskiego”, którego niestrudzonym przedstawicielem był, jak to celnie zauważa ks. Ricossa, papież Jan Paweł II, roznoszący swą „jasność” po całym świecie. Nic zatem dziwnego, że ówczesne potępienie przez Watykan „Ksiąg pielgrzymstwa polskiego” z czerwca 1834 roku [encyklika Singulari nos Grzegorza XVI], „nie szczędziło też Mickiewicza”. A to oznacza, że papież Grzegorz XVI zza grobu potępił także działalność misyjną Jana Pawła II, specjalisty od „Nie lękajcie się”…

[III]. Wymieniany w tekście jako przyjaciel i współpracownik Mickiewicza, August Cieszkowski (poseł z Poznańskiego do Parlamentu Pruskiego, bardzo zasłużony dla kultury polskiej w Wielkopolsce działacz społeczny), był także bliskim współpracownikiem... Karola Marksa! To jest znana sprawa. Według Normana Davies'a i Leszka Kołakowskiego, Zygmunta Cieszkowskiego można zaliczyć do prekursorów marksizmu. Z zamieszczonego w poniższym tekście cytatu z mesjanistycznych prac Cieszkowskiego („wkrótce nadejdzie era Ducha Świętego, który uskuteczniając porozumienie woli ludzkiej z Wolą Bożą założy na ziemi królestwo Boże”) widać wyraźnie do jakiego stopnia ideologia zbawienia ludzkości poprzez natchniony (materialistycznym) Duchem Świętym komunizm, jest pochodną wierzeń chrześcijańskich*, nawet znane zdanie Lenina „kto nie pracuje niech nie je” jest powtórzeniem identycznego zdania św. Pawła w jego „Liście do Tesaloniczan” 3:10)
(* Patrz rozwinięcie mego artykułu o L – lewoskrętnym i P – prawowitym chrześcijaństwie, dokonane przez „Zaratustrę”: http://kritikos.pl/?art=Lewoskretne_chrzescijanstwo)

[IV] Ricossa przypomina: „to właśnie Mickiewicza, Słowackiego i Krasińskiego uznał Buttiglione za "mistrzów" Karola Wojtyły (s. 32). Towiański przedstawił swą filozofię w książce opublikowanej w 1841 (która znalazła się na Indeksie w 1858) zatytułowanej Biesiada. Mickiewicz był jej propagatorem na prestiżowym Collège de France. "W grudniu 1843, za przedmiot swojego wykładu obiera «Biesiadę», ukrywając nazwisko autora i unikając bezpośredniego cytowania. Jest to – oświadcza – «najcenniejszy i najdojrzalszy owoc spadający z drzewa życia słowiańskiej rasy», to «wypowiedzenie wojny wszelkiej doktrynie, każdemu systemowi racjonalistycznemu»" (s. 254). "Czuję się umocniony siłą, która nie pochodzi od człowieka – mówił Mickiewicz podczas swojego wykładu 19 marca 1844 – (...) ogłaszam się w obliczu nieba żywym świadkiem nowego objawienia" (s. 254).” I co wyszło w praktyce z tych mistycznych uniesień naszego Wieszcza Adama? W Krakowie centralna arteria komunikacyjna nosi nazwę Aleje Trzech Wieszczów i już blisko 20 lat temu odważyłem się publicznie zauważyć*, iż jest to najbardziej zatruty spalinami oraz hałasem samochodów ciąg komunikacyjny Krakowa…
(*M. G. „Czy musimy utonąć w śmieciu”, Zielone Brygady, Kraków, nr. 15/1993.)

[V]. Omawiana w opracowaniu ks. Ricossa scena mistyczna „budowy Nowego Kościoła” w College de France "wydarzyła się 16 stycznia 1844.” Interesującym tutaj jest, że Mickiewicz zmienił wtedy oryginalny tekst proroctwa Z. Krasińskiego (mury kościoła się walą, grzebiąc wiernych) na bardziej optymistyczny (wierni przeżywają tworząc Nowy Kościół – by nie powiedzieć Kościół Nowotwór, patrz zdjęcie ołtarza Sanktuarium bożego Miłosierdzia w krakowskich Łagiewnikach). Specjalnie dobrałem datę 16 stycznia 2011, czyli dokładnie 165 rocznicę tego symbolicznego wydarzenia, by opublikować w „kulistej* cyberprzestrzeni” niniejszy komentarz. Przy okazji pozwolę sobie przypomnieć, że moja teza meta-doktorska z U.C. Berkeley z początku 1972 roku nosiła wzorowany na dramacie Krasińskiego tytuł „The Not-Too-Divine Comedy”.
(*Według Parmenidesa, Wszechświat ma kształt kuli o nieskończonym promieniu, „dlatego Jednym jest Bóg, który jest we wszystkim niezmienny, ma zatem kształt kuli”.)

[VI]. Jeśli chodzi o kabałę, w którą się zanurzył filosemita Mickiewicz, to "imię jego 44" z Dziadów oznacza po prostu imię poety ADAM ("pierwszy człowiek" po hebrajsku) – tego się dowiedziałem od nieżyjącego już profesora Andrzeja Wiercińskiego, który mi się przyznał do swego frankistowskiego pochodzenia (to znaczenie mistycznej liczby "44" zresztą przypomina także tekst ks. Ricossy "Karol, Adam...").

[VII]. Jeśli chodzi o jezuitę Henri de Lubac, to z 30 lat temu czytałem (po angielsku) jego książkę "Le Drame de l’humanisme athée”, gdzie rozprawia się on (o ile pamiętam) z głoszącym "Arbeit macht Frei", pozytywistą i proto-faszystą Augustem Comte. Książka mi się podobała.

[VIII] A teraz najważniejsze. Ks. Francesco Ricossa pisze, przypominając ideologię wielokrotnego przechrzty Jakuba Franka:
Cytat:
"Chrzest jest złem koniecznym, najniższym punktem zstąpienia do otchłani, po którym rozpoczyna się wzbijanie się w górę. (...) Chrzest miał być początkiem końca Kościoła i społeczeństwa, a oni, frankiści, zostali wybrani do realizacji jego zniszczenia od wewnątrz «jak żołnierze, którzy napadają na miasto przedzierając się przez kanały». Na razie wymagana jest najbardziej bezwzględna tajemnica i najściślejsza dyscyplina, jak również skrupulatne przestrzeganie nakazów i praktyk Kościoła katolickiego, tak aby nie wzbudzać podejrzeń. Jednakże zachowując na zewnątrz zasady Kościoła katolickiego nie wolno im było nigdy tracić z oczu prawdziwego celu, ani zapominać, że byli ze sobą wzajemnie powiązani" (46).

Otóż dokładnie w ten sposób postąpił 18 wieków wcześniej Szaweł z Tarsu, znany jako św. Paweł, oczywiście wychwalany przez Mickiewicza oraz Jana Pawła II, zwłaszcza w encyklice Laborem exercens (a przy okazji także przez marksistę Cieszkowskiego, patrz [III]). Co prawda apostoł Paweł zdaje się uniknął odrażającego dlań obrzędu wejścia w wodę święconą, ale ten Pierwszy Przechrzta przygotował "armię paulinistów, która została wybrana do realizacji zniszczenia chrześcijaństwa od wewnątrz «jak żołnierze, którzy napadają na miasto przedzierając się przez kanały».
Tu wymagane jest kilka słów wyjaśnienia. Jak to już wielokrotnie pisałem, najważniejszym aktem „dywersji paulińskiej” wśród zhellenizowanych chrześcijan, dla których „oko jest świecą ciała twego” (Łk.11:35), było ograniczenie ich wzroku do tak zwanych „czterech (lub pięciu) solas*”. Z których to „solas” („jedyności”) wynikła logicznie i szósta oraz siódma „jedyność”, którą dążący do opanowania świata Żydzi-pauliniści włożyli w usta im powolnego „Chrystusa Zombie”: „I BĘDZIE TYLKO JEDNA TRZODA (czyli zniszczeniu ulegną narody) I BĘDZIE TYLKO JEDEN PASTERZ, M-KGB czyli (Samo) Wybrany Związek Religijny Zwodzicieli Ludzkości.

(*1. SOLA SCRIPTURA — "Bracia, abyście na nas się nauczyli nie rozumieć więcej ponad to, co napisano /w żydowskich świętych księgach, w tym i w moich listach/" (św. Paweł Apostoł, 1 Kor 4:6)
2. SOLUS CHRISTUS — "Gdyż jeden jest Bóg, jeden też pośrednik między Bogiem a ludźmi, człowiek Chrystus Jezus" (św. Paweł Apostoł, 1 Tm 2:5)
3. SOLA GRATIA — "Gdy (tylko) z łaski jesteście zbawieni, przez wiarę. Nie jest to waszym osiągnięciem, ale darem Boga. Nie stało się to dzięki uczynkom [...] A jeśli z łaski, to nie ze względu na uczynki, bo inaczej łaska nie byłaby łaską" (św. Paweł Apostoł, Ef 2:8.9; Rz 11:6)
4. SOLA FIDE — "Wiemy jednak, że człowiek dostępuje usprawiedliwienia nie dzięki spełnianiu uczynków [...] Dostępuje go tylko dzięki zawierzeniu Jezusowi" (św. Paweł Apostoł, Ga 2:16).
5 (lub 6) . SOLUS LABOR – doczesne zbawienie TYLKO przez niewolniczą, samoponiżającą Pracę: „kto nie pracuje niech nie je” – św. Paweł Apostoł, Te 3:10; tekst tej „jedyności” dodany przez Gasienica)

[IX]. Ks.Ricossa przypomina, że żydo-chrześcijański „mesjasz” Jakub Frank przez 13 lat siedział "w złotym więzieniu" w klasztorze na Jasnej Górze w Częstochowie, posiadanym, nomen omen, przez Zakon PAULINÓW. Jego córka Ewa robiła wtedy za żywą Czarną Madonnę, konkubinę boga Jahwe zwaną Szekina, do której pielgrzymowało, 230-195 lat temu, setki frankistów, „gdyż ona [Ewa Frank] jest prawdziwym Mesjaszem!”. W sprzyjającym momencie tę swa córkę Jakub Frank podstawił (tak jak kiedyś żydzi podstawili Esterkę Kazimierzowi Wielkiemu) samemu cesarzowi Austrii Józefowi II i w podzięce tenże cesarz nadał mu wielki majątek w morawskim Brnie. W momencie śmierci Franka w 1791 roku, jego córka Ewa, „święta konkubina boga” przejęła rolę przywództwa sekty. Patrz Wikipedia po angielsku:

Cytat:
"Frank lived in the Moravian town of Brno until 1786, surrounded by a retinue of adherents and pilgrims who came from Poland. His daughter Eve began to play an important role in the organization of the sect at this time. Frank kept a force of 600 armed men at his "court" in Brünn (Brno). Future czar Paul I of Russia visited him. (…) On the death of Frank in 1791, Eve became the "holy mistress" and leader of the sect. Her fortunes dwindled in the aftermath of the Napoleonic Wars, and she died in Offenbach in 1816.”


Czyli niezła religijna heca ten nasz, polski narodowy i katolicki, aktywny współudział w budowie syjonistycznego NWO, czyli nowego Światowego Porządku pod „chrystusowym” hasłem „Ein Welt, ein Volk, ein Führer”!
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość Odwiedź stronę autora
Paranoik




Dołączył: 11 Lis 2009
Posty: 109
Post zebrał 0 sat

PostWysłany: 22:40, 22 Sty '11   Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Judaizm przeciwko Mojżeszowi. Gnostycki mesjanizm Sabbataja Cwi – Hugon Hajducki


Trwa duchowa wojna pomiędzy Bogiem a Lucyferem. W trakcie tych zmagań książę ciemności niejednokrotnie zło nazywa dobrem, a nienawiść ukrywa w słowach głoszących miłość, tolerancję i pokój.

Zapowiedziane przez św. Jana zbiorowe nawrócenie Żydów jest od dawna wypatrywanym znakiem, potwierdzającym nadejście czasów ostatecznych i rychłą paruzję Chrystusa. Jest to jedna z wielkich tajemnic dotyczących losów całego świata. W jakich jednak okolicznościach nastąpi nawrócenie Żydów? W którym momencie porzucą oni swoje zgubne poglądy o nadejściu narodowego mesjasza, który przyjdzie tylko po to, by stworzyć kolejne ziemskie imperium? Czy będzie to związane z pojawieniem się kolejnego fałszywego mesjasza żydowskiego? Pytania, na które trudno udzielić jednoznacznej odpowiedzi, można by mnożyć.

Historia narodu żydowskiego po odrzuceniu i przelaniu krwi Zbawiciela jest historią pogrążania się w religijnych błędach i samouwielbieniu. Wbrew obiegowym poglądom, Żydzi nie pozostali wierni zasadom ortodoksyjnego judaizmu, dzieląc się na liczne i zwalczające się sekty. Do dziś sam judaizm jest zjawiskiem zróżnicowanym, a jego podział na żydowskich ortodoksów i zsekularyzowanych Żydów reformowanych jest bardzo dużym uproszczeniem. Jednym z odłamów dzisiejszego judaizmu (choć część samych Żydów traktuje ten ruch religijny jako heretycką sektę) jest wpływowy i działający do dziś w konspiracji sabbataizm. Warto zapoznać się z poglądami głoszonymi w łonie tej sekty, tym bardziej że zostały one przyjęte przez niektóre dzisiejsze odłamy judaizmu, jak również sekty (najczęściej protestanckie) o charakterze judeochrześcijańskim. Warto z jeszcze jednego powodu: ponieważ sabbataizm jest koncepcją religijną odpowiedzialną za liczne, fatalne w skutkach wydarzenia społeczne i polityczne na świecie dziejące się w ciągu ostatnich 200 lat, a które od XIX wieku przypisywano bez różnicy wszystkim Żydom. Niejednokrotnie sami sabbatajczycy gorliwie pomagali w szerzeniu antyżydowskiej propagandy, aby w ten sposób, łamiąc Prawo, przyśpieszyć osiągnięcie mesjańskiego czasu.

„Bóle porodowe mesjasza”

W obrębie wielu odłamów judaizmu, powstałych już po zmartwychwstaniu Jezusa Chrystusa i zburzeniu drugiej świątyni jerozolimskiej, powszechne były mesjanistyczne nadzieje, ucieleśniane przez kolejnych samozwańczych „mesjaszów”. Odrzucenie Jezusa Chrystusa i uznanie Go przez rabinów za „najgorszego z ludzi” przyczyniło się do powstania coraz bardziej widocznej pustki w teologii judaistycznej, opierającej się na odkupieńczej misji Syna posłanego przez Boga. Pustkę tę próbowano zapełnić, oddając się z pełnym zaufaniem kolejnym krętaczom posługującym się religijną retoryką. Jedną z takich osób — pierwszą tak poważną od czasu antycznego „mesjasza” Szymona bar Kochby — był Sabbataj Cwi (Tzvi, Zvi, Zevi) Szolem, w XVII wieku uznany przez wielu Żydów z diaspory europejskiej za autentycznego, długo oczekiwanego mesjasza.

Sukces religijny nowego „mesjasza” był związany z kilkoma sprzyjającymi nowemu nauczaniu okolicznościami. Pierwszą z nich było nasilenie się w II połowie XVII wieku tendencji mistycznych i mesjanistycznych1 wśród różnych odłamów Żydów, tendencji wyrastających z rosnącej popularności gematrii2 i kabały. Po drugie, skomplikowana i pokrętna teologia Sabbataja była próbą zinterpretowania i wpisania w Boży plan przykrych dla Żydów wydarzeń religijno-politycznych, dziejących się w XVII wieku. Ówczesne dramatyczne koleje historii wspomagały wzrost tendencji mesjanistycznych. Krwawe prześladowania Żydów w czasie powstania Chmielnickiego interpretowano jako „bóle porodowe rodzącego się mesjasza”. Istniał poważny problem z interpretacją przymusowego nawracania Żydów na islam w Imperium Osmańskim oraz na katolicyzm w Hiszpanii, a tymczasem nauczanie i osobisty przykład Sabbataja dawały ówczesnym Żydom jedną z możliwych strategii religijnego usprawiedliwienia swojej apostazji. Ogłoszenie się przez tego pochodzącego ze Smyrny kabalistę długo oczekiwanym „mesjaszem” trafiło w potrzeby diaspory. Po trzecie, elitarne i hermetyczne nauczanie nowego „mesjasza”, niezrozumiałe dla szerokich rzesz żydowskich, znalazło dobrego propagatora w popularnym wśród ludu „proroku” Abrahamie Natanie z Gazy. To on „przetłumaczył” mistyczne koncepcje Sabbataja na język zrozumiały przez masy i rozpropagował je wśród europejskich — początkowo sefardyjskich, a od pewnego momentu także aszkenazyjskich — Żydów.

Kochanek Szehiny

Przyszły „mesjasz” przyszedł na świat w żydowskiej rodzinie przedstawiciela handlowego brytyjskich i holenderskich kompanii handlowych w anatolijskiej Smyrnie w 1629 r. Od najmłodszych lat interesował się gematrią i kabałą. W wieku dwudziestu dwóch lat (1648) w trakcie iluminacji „dostąpił łaski” uświadomienia sobie, że jest od dawna zapowiadanym „mesjaszem”. Głos powiedział Sabbatajowi: „Ty jesteś zbawcą Izraela, mesjaszem, synem Dawidowym, pomazańcem Boga Jakubowego, ty zbawisz Izrael!”. Trwające niekiedy po kilka dni, a nawet kilka tygodni stany ekstatyczne połączone były z dziwnym zachowaniem Sabbataja, łamiącego wszelkie zasady rytualne judaizmu, jak i zasady etyczne, powodując podejrzliwe traktowanie przez okolicznych rabinów. Doprowadziło to już trzy lata później do obłożenia go klątwą i wyrzucenia wraz z jego wyznawcami ze Smyrny za bluźniercze zachowanie w synagodze, polegające na wymawianiu imienia Bożego i śpiewaniu sefardysjkich piosenek miłosnych, w których ukryty był głębszy sens kabalistyczny.

Przez osiemnaście lat żył na wygnaniu, nauczając lub spotykając się z ludźmi zaciekawionymi ekscentrycznymi poglądami dziwaka. W tym czasie Sabbataj poznał swojego „proroka”, popularnego Natana z Gazy, pojął za (trzecią z kolei) żonę żydowską nierządnicę, nawiązał kontakt z tajnymi sektami sufickimi i chrześcijańskimi chiliastami. Wobec dotychczasowego fiaska swojego nauczania przesunął datę rozpoczęcia ery mesjańskiej na rok 1666, akceptowany również przez kabalistów. Dopiero jednak nawiązanie ścisłych relacji z wyznawcą lurijskiej kabały Natanem z Gazy rozpoczęło dynamiczny rozwój sekty religijnej Sabattaja Cwi. W maju 1665 r. Natan potwierdził uroczyście (po uzyskaniu „boskiej iluminacji”), że Sabbataj jest długo oczekiwanym mesjaszem, wywołując tym niespotykany od dawna entuzjazm religijny3. Od tej pory oficjalna działalność apostolska została powierzona „prorokowi”, zaś nauczanie w obrębie ekskluzywnej grupy wtajemniczonych zarezerwował dla siebie sam „mesjasz”, który ogłosił, że ostateczne zbawienie nastąpi w 1670 r.

W 1666 r. nie rozpoczęła się epoka mesjańska; zamiast tegoSabbataj Cwi wraz z kilkoma najbliższymi sobie wiernymi został zatrzymany przez janczarów i sprowadzony do pałacu sułtańskiego w Adrianopolu. Sułtan Mehmed IV, zainteresowany nauczaniem Sabbataja, ale też przeczuwający możliwe korzyści polityczne wynikające ze zdobycia wpływu na żydowskiego „mesjasza”, przysłuchiwał się jego dyspucie ze swymi dostojnikami. Trudno uznać za zupełnie wiarygodne liczne przekazy tak przeciwników, jak i zwolenników, dotyczące zagadkowej konwersji Sabbataja na islam. Pewny jest wyłącznie skutek tej dysputy — konwersja na islam i złożenie muzułmańskiego wyznania wiary, połączone z nadaniem nazwiska Mehmed (na część sułtana), nadaniu dworskiego tytułu „strażnika pałacowych bram” i wyznaczenie stałej pensji dziennej 150 atrów. Czy było to wynikiem zastraszenia żydowskiego „mesjasza”, czy efektem przemyślanego działania w ramach spójnej koncepcji religijnej — trudno jednoznacznie określić.

Przemiana Sabbataja Cwi w Aziza Mehmeda Efendi spowodowała konsternację wśród jego wyznawców, starających się na wszelkie sposoby wytłumaczyć sobie działanie swojego „mistrza”. Dopiero podjęte przez Natana z Gazy próby wytłumaczenia postępowania Sabbataja w oparciu o teologię sabbatajską spowodowały uspokojenie mas. Dodatkowo zamieszanie potęgowało dalsze praktykowanie przez apostatycznego „mesjasza” niektórych przepisów rytualnych judaizmu, i to — ku przerażeniu talmudycznych rabinów — w muzułmańskim odzieniu i przy powoływaniu się na Koran! Mimo religijnego odstępstwa, a nawet wezwania Żydów do podążania śladami apostazji, rzesze Żydów od Dniepru po Gibraltar uznały Sabbataja za swojego „mesjasza”, co wynikało z przyjęcia nowej koncepcji grzechu.

Sielanka w pałacu sułtańskim trwała kilka lat, w czasie których narodził się syn Sabbataja Izrael (1667), a on sam ze swoim synkretycznym nauczaniem zaczął zwracać się głównie już nie do wyznawców judaizmu, ale do wiernych proroka Mahometa. Działanie Sabbataja spotkało się z surową reakcją ze strony sułtana, skazującego „mesjasza” w 1672 r. na uwięzienie i zesłanie do czarnogórskiego miasteczka Ulcinji. Tam „mesjasz”, „mesjasz-marran”, „oblubieniec Syjońskiej Córy” (Szehiny) dokonał żywota 17 września 1676 r., nie doczekując wyzwolenia Izraela.

„Mistyka nihilizmu” — od frankizmu do iluminatów

Śmierć Sabbataja Cwi nie stała się kresem istnienia jego sekty. Kryzys wewnątrz judaizmu ulegał bowiem pogłębieniu, a po krótkim przewodnictwie syna „mesjasza”, Izraela, nad grupkami sabbatajczyków zwolennicy Sabbataja i Natana podzielili się na kilka sekt, z których część w ukryciu praktykowała zasady religijne „mesjasza”. Talmudysta Hillary Nussbaum opisuje zamieszanie, jakie w obrębie judaizmu spowodowało nauczanie Sabbataja Cwi: „Na domiar ubóstwa umysłowego zjawili się na początku XVIII wieku szarlatani sabbataizmu, którzy szerzyli nowe teorie religijne, obałamucające umysły i podkopujące podstawy judaizmu. Długa i zapamiętała walka między Ajbeszycem a Edenem w kwestii amuletów roznamiętniła umysły i ośmieliła wielu do jawnego wystąpienia w charakterze kontrtalmudystów i do pozbycia się uciążliwych przepisów rytualnych; nastąpiło wielkie zamieszanie w pojęciach religijnych i zrodził się frankizm”4.

Sabbatajczycy działalność niejawną podejmowali już w czasach niewoli Sabbataja, kiedy nasiliły się prześladowania ze strony ortodoksyjnych rabinów. Śmierć „mesjasza” spowodowała, że jego najwierniejsi wyznawcy całkowicie zeszli do podziemia. Jednymi z pierwszych zorganizowanych grup sabbatajskich były orgiastyczna sekta Izmirilis i islamizująca sekta Donmeh; grupy wiernych skupiły się również wokół osób związanych z Sabbatajem, traktowanych jako chachamowie (przywódcy): wokół jego syna, przez jakiś czas również „mesjasza” Izraela-Jakuba (1676–1725) i jego wnuka Berachii (1725–1740), teścia Józefa Filozofa z Salonik, szwagra Querido — przywódcy sekty soluńskiej — oraz „proroka” Natana. Od początku istniały również rozsiane po całej Europie niewielkie grupki, pozostające w trudnym do jednoznacznego określenia związku z tajemnym „synhedrionem”, tożsamym prawdopodobnie z wcześniej istniejącą chawurą Sabbataja5. Jednym z wiernych od samego początku był wiedeński bankier Samuel Oppenheimer, którego rodzina odegrała ważną rolę w dalszym rozwoju sekty6.

W XVIII wieku najsilniejszymi nurtami sabbataizmu były „kryptochrześcijańskie” grupy skupione wokół Jonatana i Wolfa Ajbeszyców (Eibeschütz, Eibeszyc) oraz Jakuba Lejbowicza Franka. Oba nurty sabbatajskie starały się wejść w obręb chrześcijaństwa, postulowały też częściowe wyjście z podziemia. O ile jednak Frank rozumiał to jako przeniesienie działań jawnych w obręb instytucji chrześcijańskich, to Ajbeszycowie marzyli o założeniu własnej konfesji judeoprotestanckiej, której nadano nawet nazwę: „Chrześcijański Kościół w Izraelu”.

Opis barwnych kolei losu założyciela najbardziej wpływowej sekty sabbataistycznej, pochodzącego z Podola Jakuba Franka, niestety nie mieści się w ramach tego szkicu. Dość powiedzieć, że „najbardziej złowrogi sabbataista Jakub Frank” (nazwany tak przez wybitnego religioznawcę Mirceę Eliadego) rozwinął mistyczną teologię Sabbataja w system całkowitej negacji i destrukcji. Sam uznawany przez krótki czas za nowe wcielenie „mesjasza”, a także wcielenie „króla Dawida”, rozwinął w szczegółach koncepcje religijne, nazwane przez wybitnego żydowskiego znawcę kabały Gerszoma Szolema „mistyką nihilizmu”. Za życia Franka sabbatajczycy uzyskali protekcję niektórych książąt Kościoła katolickiego, wspierających „dobrych kontrtalmudystów”; niektórych pastorów protestanckich; wielu monarchów oświeconych (m.in. króla Danii Fryderyka V, królów Rzeczypospolitej Augusta III Sasa i Stanisława Augusta Poniatowskiego, władców Rosji — od cara Piotra I do carycy Katarzyny II, czy wreszcie cesarzowej rzymskiej Marii Teresy i jej syna cesarza Józefa II), jak również ówczesnego sułtana osmańskiego.

Liczne intrygi polityczne, w których uczestniczył Frank, posiadając doskonałą, zakonspirowaną sieć wyznawców w całej Europie, pozwalały mu na wprowadzenie wielu sabbatajczyków na wysokie i wpływowe stanowiska. W Rzeczypospolitej sabbatajczycy uzyskali szlachectwo, mające chronić ich przed prześladowaniami ze strony rabinów-ortodoksów7, w Rosji stali się zausznikami carów i caryc oraz twórcami miejscowej masonerii, w Austrii i Rzeszy przedstawicielami niezależnej od Habsburgów potęgi finansowej Oppenheimerów. W latach 70. XVIII wieku Frank (który zmarł w 1791 r. w Offenbach) doprowadził do powstania doskonale zorganizowanej konspiracji, na czele której stanął mianowany przez niego, nienawidzący katolicyzmu przechrzta, wychowanek jezuitów, syn (prawdopodobnie sabbatajskiego) rabina Adam Weishaupt8. 1 maja 1776 r. powstała sabbatajska organizacja wolnomularska „Zakon Iluminatów”, stawiająca sobie za cel obalenie istniejącego porządku społecznego i religijnego, stworzenie republikańskiego porządku światowego oraz światowej, synkretycznej religii. Rewolucja miała wybuchnąć w Monachium i rozszerzyć się na cały świat. Ze względu jednak na wykrycie spisku sabbatajczycy przenieśli ciężar swoich działań nad Sekwanę, gdzie już od pewnego czasu infiltrowali skutecznie masonerię francuską.

Sabbatajczycy znaleźli swoje miejsce we władzach dyktatury jakobińskiej we Francji, a także jakobińskiego spisku Tadeusza Kościuszki9, a później — w zakonspirowanych organizacjach anarchistycznych, socjalistycznych i komunistycznych w całej Europie. Częstokroć zsekularyzowany sabbataizm stawał się jedną z destrukcyjnych sił rewolucyjnych ostatnich dwustu lat, ponoszącą odpowiedzialność za niejedną zbrodnię polityczną. Ślady sabbatajczyków są widoczne np. w tureckiej rzezi Ormian10 czy w okultystycznych środowiskach nazistowskich11.

Dwa tory zbawienia

W wielu publikacjach analizujących poglądy głoszone w obrębie sekty Sabbataja zwraca się uwagę na zbieżność poglądów sabbatajskich z założeniami religijnymi islamu, a w wersji późnej — powstałej już po śmierci „mesjasza” ze Smyrny — z zasadami religijnymi zbliżonymi do chrześcijaństwa. Jest to pogląd nienowy, obecny wśród wyznawców mahometanizmu, jak i wśród części duchowieństwa katolickiego już w momencie pierwszego zetknięcia się z poglądami tej judaistycznej sekty w XVII lub XVIII wieku. W odniesieniu do chrześcijaństwa jest to jednak pogląd całkowicie błędny, wynikający najczęściej z nieznajomości nauczania Sabbataja Cwi lub — częściej — z powierzchownego traktowania tego zjawiska religijnego.

Interpretacja nauczania sabbatajczyków nie jest łatwa, zważywszy na istnienie dwóch równoległych nurtów w obrębie tej sekty. Nauczanie „mesjasza” dzieliło się na część jawną, powierzoną „prorokowi” Natanowi z Gazy, skierowaną do szerokich rzesz żydowskich i nieżydowskich — oraz na ezoteryczną część tajną, zarezerwowaną wyłącznie dla wtajemniczonych członków mesjańskiej chawury, zwanej eda kedusza. Niejednokrotnie poglądy prezentowane tym dwóm grupom wiernych różniły się od siebie lub były tylko luźno ze sobą powiązane. Odrębności były nie tylko efektem poważnych różnic w interpretacjach iluminacji Sabbataja i Natana, ale i poglądu o zróżnicowanych możliwościach duchowych wiernych.

Powierzchowna znajomość popularnych współcześnie nurtów w obrębie judaizmu może skłaniać do traktowania koncepcji religijnych żyjącego przed kilkuset laty żydowskiego mistyka jako „archeologicznej” ciekawostki, nie posiadającej żadnego wpływu na dzisiejszą rzeczywistość religijną. Nic bardziej mylnego — i to nie tylko dlatego, że do dziś istnieje szereg niejawnych sabbatajskich wspólnot religijnych! Poglądy XVII- i XVIII-wiecznych sabbatajczyków obecne są również w koncepcjach innych odłamów judaizmu (żydowscy mesjaniści i protestanccy judeochrześcijanie), ale również w świeckich koncepcjach tzw. religii Holocaustu. Warto zatem zapoznać się z najistotniejszymi elementami poglądów religijnych sabbataizmu.

Rozpoczynając rozważania dotyczące żydowskiego gnostycyzmu należy przypomnieć jedną z zasad katolicyzmu, stanowiącą zarazem miecz i tarczę przeciwko heretyckim poglądom gnostycyzmu. Otóż istnieją tajemnice niedostępne dla ludzkiego rozumu (np. Trójca Przenajświętsza, przeistoczenie), a Pismo św. i Tradycja nie zawierają bynajmniej całej wiedzy o Bogu. Gnostycyzm pragnie jednak zgłębić Boskie tajemnice, twierdząc, że tylko wiedza o nich posiada moc zbawczą. Prawda jest zupełnie inna. Kiedy 6 grudnia 1273 r. św. Tomasz z Akwinu zapadł w długi stan mistycznego uniesienia, ku przerażeniu przełożonych zaprzestał całkowicie prac nad swoją Sumą. Zachęcany do dalszego wysiłku stwierdził, iż nie może uczynić nic więcej, a wszystko, co do tej pory napisał, wydaje mu się bezwartościowe przy tajemnicach, do których został przez Boga dopuszczony. Pamiętajmy, że Boskie tajemnice są faktem, jednak Bóg objawił nam z nich tyle, ile jest konieczne dla naszych dusz, abyśmy mogli osiągnąć zbawienie wieczne. Dostęp do innych Boskich tajemnic może być tylko łaską dla wybranych, nie zaś podstawą doktryny religijnej.

Demiurg JHWH

Duża część poglądów Sabbataja Cwi wyrastała z bogatej spuścizny żydowskiej mistyki, rozwijającej się bujnie w oparciu o liczne elementy kultów egipskich i babilońskich. Powstawała ona równolegle do biblijnego mozaizmu, a jej echa były łatwo dostrzegalne w poglądach antycznych sekt gnostyckich12.

Sabbatajska koncepcja Boga tylko na pierwszy rzut oka akceptuje chrześcijańską tajemnicę Trójcy Przenajświętszej. Sami sabbatajczycy nie pozostawiali w tej kwestii cienia wątpliwości, pisząc — jak sabbatajski kabalista z Hiszpanii Michał (Abraham) Cardoso — że chrześcijańska Trójca Przenajświętsza stanowi zdegenerowaną formę misterium bóstwa, znaną tradycji żydowskiej. Triada sabbatajska odzwierciedla bowiem judeognostycki, tj. kabalistyczny punkt widzenia, w którym pierwszej osobie — 1° Pierwszej Przyczynie — przyznano rolę kreatora, który w akcie seksualnie pojmowanego stworzenia rozproszył „boskie iskry” (duchowe pierwiastki boskie) i uwięził je w „królestwie skorup” (materii). Kabalistyczne pojęcie kelipa (hebr. ‘skorupa’) posiadało ważny sens religijny, utożsamiany z mistycznym pojmowaniem prawdy ukrytej w świecie demonicznej materii. Zdaniem kabalistów świat jest złożoną z wielu sfer skorupą orzecha, w której wnętrzu skrywa się jądro prawdy. Skorupa nie chroni prawdy, lecz ją na rozkaz demiurga więzi. Działanie Pierwszej Przyczyny wedle Sabbataja było o tyle ważne, że stanowiło początek gnostyckiej ekonomii zbawienia. Jednak ze względu na brak dalszego wpływu zarówno na tę ekonomię, jak i na bieg wydarzeń w puszczonym w ruch i działającym w oderwaniu od Pierwszej Przyczyny świecie, sabbatajska teologia wyznaczała pierwszej osobie triady pozycję marginalną.

Najważniejszą rolę w procesie zbawienia (prócz samego mesjasza) odgrywały dwie kolejne osoby boskiej triady kabały i sabbataizmu — 2° Bóg Prawdy, czyli Święty Błogosławiony, zamknięty w najwyższym świecie duchowych bytów i 3° Szehina, czyli Bóg Wiary (a właściwie Bogini Wiary), przebywający(a) w świecie materii i będący(a) namiastką wyższego świata duchowego13. Jednak prawidłowe funkcjonowanie triady mogło dopiero być zagwarantowane przez mistyczne działanie mesjasza, który spowoduje w jej obrębie zmianę, eliminując Pierwszą Przyczynę poprzez (pojmowane seksualnie) mistyczne zjednoczenie z Szehiną i „przedarcie się” do Boga Prawdy, jednocześnie przywracające jedność Boga. Powstanie w ten sposób nowa triada, składająca się z: 1° Świętego Błogosławionego, 2° Podniesionej Szehiny i 3° Naczynia Szehiny, czyli mesjasza. W ten sposób zostaną stworzone zbawcze „trzy węzły wiary”, dzięki którym nastąpi zjednoczenie świata duchowego z materialnym. Proces przemiany triady kabaliści i sabbatajczycy postrzegali w kategoriach symbolu — dwóch równoramiennych trójkątów o odwróconych wierzchołkach nałożonych na siebie, dających ostatecznie mesjańską gwiazdę Dawida. Trójkąt z wierzchołkiem skierowanym w górę (uwięziony Bóg Prawdy) symbolizował pierwszą triadę, zaś trójkąt z wierzchołkiem zwróconym na dół — zbawcze „trzy węzły wiary”.

Pod koniec życia Sabbataj Cwi był przekonany, że jest żywym wcieleniem zjednoczonego Boga. Mawiał: „nie ma Boga poza mną”. Pogląd ten został zdecydowanie wsparty przez Natana z Gazy, który pisał, że Sabbataj „dostąpił doskonałej boskości”. Z kolei Jakub Frank postrzegał Sabbataja jako Naczynie Szehiny, powstałe poprzez połączenie z Bogiem Wiary. W ogólnym zarysie teologia sabbatajska wpisywała się w talmudyczne nauczanie Zoharu.

Istotnym pytaniem, na które należy udzielić odpowiedzi, jest kwestia postrzegania w teologii sabbatajskiej Pierwszej Osoby Trójcy Świętej, czyli mozaistycznego Boga Izraela. Otóż teologia sabbatajska utożsamia Pierwszą Osobę Trójcy Świętej z demiurgiczną Pierwszą Przyczyną, odpowiedzialną za uwięzienie boskich iskier i upadek pierwszych rodziców. Jahwe zwiódł lud izraelski poprzez „skorupę” w postaci mojżeszowej Tory. Była ona użyteczna przez określony czas, jednak jej ważność już przeminęła. Ze względu na trwanie Żydów przy zasadach Tory, Święty Błogosławiony porzucił ich i obrał sobie nowy lud14. W koncepcji sabbataistycznej Bóg Prawdy — Święty Błogosławiony jest istotą zmienną, ewoluującą, podlegającą jako prawda rozwojowi i zmianie następującej w ziemskim czasie. Zmienność i paradoks to cechy charakterystyczne sabbatajskiego postrzegania Boga.

Mesjasz Jeszua, „wieki grzesznik”

Z wyżej przedstawionej sabbatajskiej koncepcji Boga wyrastały poglądy dotyczące samej osoby mesjasza, jak i jego roli w procesie zbawienia świata.

Soteriologia sekty zakładała, że „mesjasz”, pojmowany jako duchowy syn Boga Prawdy, sam poświęci się dla wyzwolenia Boga Prawdy i zbawienia świata, „przebijając się” przez demoniczne struktury materii. Proces zbawienia w tej koncepcji był długotrwały i skomplikowany. Rozpoczynała go boska iluminacja, wskazująca mesjaszowi jego posłannictwo, do tej pory przed nim ukryte. W obrębie sekty do końca nie rozstrzygnięto, czy dusza mesjasza od początku była wyższym bytem duchowym, różniącym się od duszy zwykłego śmiertelnika, czy też Bóg Wiary dokonywał wywyższenia wybranego przez siebie człowieka w konkretnym momencie historycznym. W każdym razie mesjasz jakiś czas po boskiej iluminacji miał dokonać podniesienia Szehiny (wyobrażaną poprzez kabalistyczną interpretację fragmentu księgi Zachariasza [Zach 14], opisującego wywyższenie Jerozolimy) przez mistyczne zespolenie z bóstwem15. „Podniesienie Szehiny” według kabały szkoły lurijskiej16 oznaczało ostateczny kres duchowego odrodzenia ludzkości i naprawy świata i otwierało epokę widzialnego zbawienia.

W drugim etapie mesjasz musiał podjąć działanie zmierzające do przebicia się poprzez „królestwo skorup”. Nie było to zadanie łatwe, gdyż zło materii nie jest łatwym przeciwnikiem. Z tego powodu mesjasz musiał poświęcić swoją osobę w dziele zbawienia ludzkości. Jego poświęcenie polegało na zejściu w najgłębsze otchłanie zła, na całkowitym i ostatecznym skalaniu swojej osoby wszystkimi grzechami. Tylko poprzez poznanie otchłani grzechu możliwe było — zdaniem Sabbataja i jego następców — pokonanie demonicznej materii. Abraham Cardoso twierdził, że tylko dusza mesjasza posiada dostateczną siłę, by znieść zstąpienie na samo dno otchłani szeolu. Mesjasz musi posiadać siłę, by potępić siebie swoimi uczynkami. Na tym jednak nie koniec, gdyż według sabbatajskiej soteriologii działanie zbawcze musiało być kontynuowane przez kolejno wysyłanych mesjaszów (najczęściej wymieniano dwóch), by ostatecznie po nadejściu „mesjasza dawidowego” zakończyć cały proces. „Mesjaszem z rodu Dawida” miał być Sabbataj Cwi.

Nowy „mesjasz”, a za nim rzesze wiernych, byli skłonni uznać mesjańskie posłannictwo Jezusa. Deklaracja sabbatajczyków przyczyniła się do sporego zamieszania w obozie chrześcijańskim, w którym zaczęły nurtować opinie upatrujące w nowej sekcie judaistycznej oraz grupach pochodnych zapowiedzi rychłego nawrócenia Żydów. Pojawiły się poglądy nieposiadające żadnego potwierdzenia w rzeczywistości, utrzymujące istniejący od czasów starotestamentowych podział Żydów na grupę zwaną talmudystami i — ze względu na brak konkretów historycznych — ich przeciwników, mało oryginalnie nazwanych antytalmudystami, do których zaliczano rzekomo prochrześcijańskich sabbatajczyków i frankistów. Do grona „pożytecznych idiotów” można było zaliczyć sporą grupę XVIII-wiecznych polskich hierarchów, z bpem kamienieckim Mikołajem Dembowskim na czele.

Obecne wśród sabbatajczyków poglądy dotyczące Jezusa Chrystusa były nie mniej oryginalne niż inne, zawsze wynikające z Talmudu, a sprzeczne z nauczaniem Tory. Natan z Gazy opisując wielkość nowego „mesjasza” Sabbataja stwierdzał, że może on „usprawiedliwić największego grzesznika, nawet gdyby był [on] taki jak Jezus, mógłby go usprawiedliwić”. W wyobrażeniach sabbatajczyków Chrystus jawił się największym grzesznikiem (teza zaczerpnięta bezpośrednio z Talmudu), który poprzez swoje działanie stawał w jednym szeregu z mesjańskim działaniem mistyka ze Smyrny. Wynikało z tego uznanie mesjańskiego posłannictwa Jezusa, jednak pojmowanego w opaczny sposób. Chrystus był według sabbatajczyków bluźniercą, który poprzez swoje nauczanie rozbił prawo żydowskie, będące jedną ze skorup. Był zdaniem sabbatajczyków „mesjaszem wstępnym” — „mesjaszem z rodu Józefowego” — przygotowującym nadejście „mesjasza z rodu Dawidowego”. „Wstępny mesjasz” miał rozbijać skorupy poprzez hańbę i cierpienie związaną ze swoją śmiercią; z kolei „mesjasz z rodu Dawida” miał dokonać ostatecznego zbawienia poprzez zgłębienie zła, czyli poznanie całości stworzonego przez demiurga bytu. Zadaniem pośrednim Sabbataja było przywrócenie należnej „świętości” osobie Jezusa. Koncepcja ta została twórczo rozwinięta już po śmierci „mesjasza” wśród frankistów, utrzymujących, że konwersja na katolicyzm (zaakceptowanie „mesjasza Jezusa”) powinna być postrzegana jako przezwyciężenie skorupy chrześcijaństwa, będącego też jedynie etapem w drodze do zbawienia.

„Mesjasz” musi być nienormalny…

Już u początków istnienia sekty istniało silne przekonanie, że cechą charakterystyczną, dzięki której może nastąpić rozpoznanie mesjasza, jest jego specyficzne zachowanie, stawiające go ponad obowiązującym ludzi prawem mojżeszowym. Nienormalne zachowanie Sabbataja (ekstatyczne omamy i depresje) było powodem, dla którego Natan z Gazy potwierdził jego „mesjańskie” pochodzenie, stwierdzając, że Sabbataj odbiera wolę Boga bezpośrednio z nieba17. Antynomizm „mesjasza” polegał na świadomym łamaniu przepisów rytualnych, takich jak przepisy szabatu, w czasie którego jednocześnie odprawiał żydowskie nabożeństwa, poza tym bluźniercze dla Żydów wymawianie imienia Boskiego czy negowanie roli modlitw i medytacji, które Sabbataj i członkowie jego eda kedusza traktowali jak rytuały na cześć demiurga — Pierwszej Przyczyny.

Zdaniem sabbatajczyków wszelkie tradycyjne żydowskie praktyki tikkunim (tikkun hebr. ‘naprawa’) odsuwały czas nadejścia ery mesjańskiej. Należało wierzyć z ufnością dziecka, polegając na profanacyjnym działaniu osobliwego „mesjasza”. Na tym nie koniec: negacja nie dotyczyła tylko porządku rytualnego, ale również etycznego. W wewnętrznym kręgu sekty nie obowiązywały żadne zasady moralne, będące nakazami Pierwszej Przyczyny zawartymi w dekalogu, a ich świadome łamanie miało przyśpieszyć osiągnięcie pełnego zbawienia poprzez zniszczenie skorup oddzielających od Prawdy. W latach 1700–1760 w obrębie działających w ukryciu sekt sabbatajskich udokumentowano liczne praktyki orgiastyczne, zbliżone do rytuałów gnostyckich karpokratian18. Posiadały one nie tylko charakter antynomijny, ale odzwierciedlały również nadaną w obrębie sekty rytualną rangę czynności seksualnych.

Łamanie przepisów prawa religijnego i zasad etycznych wiązało się z postrzeganiem dekalogu i przepisów religijnych jako głównej przeszkody w osiągnięciu zbawienia. Według Natana z Gazy wierni sabbatajczycy powinni skupić całą swoją siłę na zniszczeniu prawa wyrastającego z „ziemskiej Tory”. „Prorok” sekty głosił oficjalnie praktykę dualizmu etycznego, swoistego marranizmu, polegającego na zewnętrznym praktykowaniu zasad Tora de beria, której przestrzeganie powinno wiązać się tylko z dążeniem do uniknięcia prześladowań lub skandalu, a które pozwala na istnienie sabbatajczyków pośród społeczności wyznających inną religię (czy to żydowskiej, czy islamskiej lub chrześcijańskiej). Jednak poza sferą oficjalną zasady prawa mojżeszowego powinny być ceremonialnie łamane jako przejaw wyzwolenia od prawa Pierwszej Przyczyny. Prywatnie, w ukryciu, każdy sabbatajczyk powinien być poddanym kabalistycznej Tora de aciluth.

Bluźniercze działania przybliżały — zdaniem sabbatajczyków — zbawienie, zatem dokonana 16 września 1666 r. konwersja na islam żydowskiego „mesjasza” mogła być z sabbatajskiego punktu widzenia łatwo wytłumaczona19. Niemniej wśród zwolenników Cwiego powstało kilka różnych koncepcji dotyczących tego zaskakującego i — według powierzchownych interpretacji — zabójczego dla sekty zdarzenia. Konwersja „mesjasza” na islam nie okazała się jednak zabójcza, rozpoczynając nowy etap „zbawczych działań” Sabbataja.

„Mesjasz” apostata

Początkowo wyznawcy „mesjasza” starali się zinterpretować adrianopolskie wydarzenie w kategoriach doketycznych (dokein z gr. ‘wydawać się’), a mianowicie duch podstawiony za Sabbataja przyjął islam, podczas gdy „mesjasz” pozostawał wierny judaizmowi. W wersji jeszcze radykalniejszej wierni utrzymywali, że to, czego doświadczyli zmysłami obecni przy konwersji rabini, było wyłącznie omamem, złudzeniem zesłanym przez Szehinę w celu zmylenia niewiernych i wątpiących. W ten sam sposób sabbatajczycy interpretowali również śmierć założyciela swojej sekty, pojmowaną jako czasowe „odejście”.

Szybko jednak sam Sabbataj, jak i Natan z Gazy wyjaśnili przyczynę konwersji na islam, całkowicie odmienną od doketycznej. Apostazja nie była złudzeniem: interpretowana z kabalistycznego punktu widzenia, wpisywała się w zbawczy proces, niekoniecznie obecny w widzialnej rzeczywistości. Logika mesjańskich działań była przecież ukryta przed oczami zwykłego śmiertelnika.

Natan z Gazy interpretował konwersję „mistrza” w kategoriach etycznego dualizmu, powołując się na słowa Sabbataja, przyrównującego się do Mojżesza przebywającego wśród Egipcjan na dworze faraona. Była to interpretacja przekonująca niewtajemniczonych wiernych Sabbataja i uspokajająca rabinów wrogo nastawionych do sekty. W myśl tej interpretacji Sabbataj wszedł na drogę marranizmu, zewnętrznie przyjmując islam, zaś potajemnie praktykując judaizm. Hiszpański sabbatajczyk, marran Cardoso tłumaczył to jako wypełnienie zapowiedzi proroka Izajasza, mówiącego, że mesjasz „założy szaty marrana i dlatego Żydzi go nie uznają; krótko mówiąc: przeznaczone mu jest zostać marranem, tak jak ja”20.

Sprawa była jednak bardziej skomplikowana. Tak można było interpretować konwersję „mesjasza” na islam tylko do czasu, kiedy Sabbataj już jako muzułmanin nie wzywał swoich wiernych do przejścia na wiarę Mahometa. Kiedy to nastąpiło, pogląd ten był już nie do obrony, choć posługiwano się nim wobec nieuświadomionych wiernych. Co prawda po przyjęciu nowej religii Sabbataj ani myślał porzucić tolerowanych przez siebie praktyk religijnych — uczestniczył w turbanie w niektórych nabożeństwach w synagodze, przetykając je fragmentami sur Koranu, obrzezał swego syna, rozpoczął również swoiste dzieło apostolskie wśród muzułmanów21. Wszystkie te działania wpisywały się w kabalistyczną logikę Sabbataja. Konwersja była autentyczna, czemu Sabbataj nigdy nie zaprzeczał.

Aby zrozumieć jego działanie, należy powrócić do niektórych aspektów soteriologii sabbatajskiej. Zbawienie polegało na uwolnieniu prawdy zamkniętej w świecie stworzonym przez demonicznego demiurga. Proces zbawienia był wieloetapowym wstępowaniem po kolejnych stopniach wtajemniczenia, które mogło nastąpić wyłącznie poprzez poznanie tajemnic/prawd ukrytych przed oczami profanów. Zbawienia według sabbataizmu polegało na przebiciu się przez skorupy otaczające „boskie iskry prawdy”; aby tego dokonać, „mesjasz” musiał przyjąć na siebie ciężar poznania najciemniejszych otchłani zła, jak powiedział Natan — wejść „za czterdziestą dziewiątą bramę nieczystości”. Islam tak samo jak judaizm był postrzegany jako skorupa przetrzymująca iskry. Sabbatajska koncepcja głosiła charakterystyczną dla gnostycyzmu ewolucję prawdy, ukrytą w teorii emanacji, prawdy, „która się staje” oraz synkretyzm jako sposób osiągnięcia prawdy ostatecznej (zebrać „rozrzucone iskry”). Boskie prawdy, zdaniem sabbatajczyków, znalazły się tak samo w judaizmie, jak w o stopień wyższym chrześcijaństwie (na tym też tle doszło do przewartościowania u frankistów, stawiających chrześcijaństwo wyżej niż islam), czy w jeszcze wyżej stojącym islamie. Jak łatwo zauważyć, dla Sabbataja „stawanie się prawdy” posiadało charakter rozłożonego w czasie procesu, zachodzącego w obrębie „ludów Pisma świętego”. Przyjęcie islamu było kolejnym, wyższym etapem „uwalniania Szehiny”, rozbiciem kolejnej skorupy. Było to kabalistyczne ukąszenie węża, przyśpieszające narodziny mistycznej łani. Bez tego koniecznego zła zbawienie nie mogłoby postępować naprzód.

Argumentów uzasadniających apostazję poszukiwano głównie w Księdze Izajasza oraz we fragmentach Zoharu. W liście ze stycznia 1668 r. Natan z Gazy talmudycznie interpretuje fragment Izajasza: „lecz on zraniony został za złości nasze” (Iz 53, 5), odnosząc go wprost do apostazji Sabbataja, jako że w myśl Traktatu Sanhedrin mesjasza nazywano „Synem Upadłego”. Interpretacja kabalistyczno-sabbataistyczna szła torem wypaczenia wcześniejszego (prorockiego) rozumienia tego fragmentu Starego Testamentu na rzecz pojmowania mesjasza jako odrzuconego ze względu na jego grzechy, nie zaś grzechy ludzkości! Mesjasz był „wzgardzonym i najpodlejszym z mężów”, a mimo tego pożądanym przez wszystkich (Iz 53, 3) — ten fragment utożsamiano z zapisem Zoharu, mówiącym (według Natana) o mesjaszu: „i nie poznają mnie i jestem w ich oczach jak śmierdzące ścierwo psa” (Zohar III, 125b)22. Za tym założeniem podążyła cała (re)interpretacja Księgi Izajasza i Talmudu, dokonywana w dużym stopniu przy użyciu klucza kabalistycznego. Mesjasz został „zaliczony pomiędzy złoczyńców”, ponieważ posiadał grzechy czynione przez wielu, „za przestępców się modlił” (Iz 53, 12), co oznaczało, według nowej interpretacji, że odrzucenie mesjasza wynikać będzie z jego odrażających grzechów, które pozwalają zaliczyć go w poczet złoczyńców. W ten sposób następowała sakralizacja apostazji Sabbataja.

Koncepcja soteriologiczna wpisywała się w antynomiczną koncepcję „wyzwalania iskier”. Jak jednak przedstawić ją większości zainteresowanych, grzesznych, ale jednak przywiązanych do przestrzegania zasad etycznych, które stanowią podstawę ładu społecznego? W obrębie sekty ten problem rozwiązano w sposób charakterystyczny dla kabalistów. Wezwanie do konwersji na islam zostało zawarowane wyłącznie dla wtajemniczonych, do których nie należał ani Natan z Gazy, ani Abraham Cardoso. Tych, którzy planowali pójść śladem „mesjasza”, oskarżono o pychę i wynoszenie się ponad chawurę „mistrza”. Sabbataj zaakceptował tę koncepcję, stwierdzając, że jego towarzyszami mogą być tylko duchy mocne, wybrane osobiście przez niego, tylko członkowie jego eda kedusza. Natan z Gazy przerażony działaniem „mesjasza” przestrzegał wiernych: „trzymajcie się tak daleko, jak to jest tylko możliwe, od mesjasza, kiedy jest w stanie iluminacji”23. Po śmierci Sabbataja liczni wierni odczuli ulgę, jednak pozostali w obrębie sekty… Na tym polega siła zła — na niewoli strachu.

Goje są potrzebne jak ptaszki…

Konwersje zwolenników sabbataizmu nigdy nie były rzeczywistym przyjęciem zasad islamu czy chrześcijaństwa, ale realizowaniem kabalistycznej idei religijnej wewnątrz innych religii. Wszystkie systemy religijne pojmowano jako skorupy, obowiązujące do czasu objawienia nowej Tora de aciluth — „Tory zbawionego świata”. Dopiero nowa superreligia, powstała na gruzach ortodoksyjnego judaizmu, islamu i chrześcijaństwa, spajająca rozrzucone w akcie stwórczym iskry Boże, może uchodzić za religię „Boga Prawdy”. Chrześcijaństwo pojmowane było wyłącznie jako etap przejściowy na drodze do końcowego objawienia, w którym nie będą potrzebne już żadne wcześniejsze religie instytucjonalne. Trudno oprzeć się wrażeniu, że ta szalona koncepcja jest obecna w poglądach niektórych radykalnych ekumenistów…

Wewnątrz nowej religii światowej będzie nadal panować niejawny podział na dwie grupy wiernych, pochodzący wprost z dwutorowej praktyki sabbataizmu, w którym specjalną, nadrzędną pozycję zarezerwowano dla żydowskich kabalistów sabbatajskich24. Reszta wiernych potrzebna jest do osiągnięcia ostatecznego celu — zebrania iskier. Traktat sabbatajski Świadectwo wiary, stanowiący podstawę niektórych poglądów sekty, wyjaśnia dokładnie ten aspekt. Traktat w swojej pierwszej części opisuje rozmowę pomiędzy „mesjaszem” a „Bogiem” („Bogiem Prawdy”), dotyczącą ceny zbawienia. „Mesjasz” Sabbataj stara się przekonać „Boga”, aby ten oszczędził cierpień „dni mesjaszowych” Izraelitom, wskazując, że nawrócił „do Izraela” wiele dusz gojim. „Bóg” nie ma jednak współczucia i zarzuca „mesjaszowi” litość, nie rozumiejąc prawdziwej intencji „mesjasza”, pragnącego zebrać rozsiane wśród nie-Żydów „iskry” (występujące w traktacie jako „ziarna”). „Przecież nawet żniwiarz nie zbierze wszystkiego bez straty kilku ziaren. Do mnie należy pole i moja jest pszenica. Nic dla mnie nie znaczy utrata kilku ziaren, jeśli tylko ty będziesz żniwiarzem” — mówi „Bóg” do Sabbataja. „Mesjasz” ripostuje, ukazując prawdziwą rolę gojim, wcześniej wspomnianych tylko jako pretekst do nawrócenia innych Żydów, ewentualnie jako obrońców Izraela ścierających wrogów Żydów lub ludzi o ukrytym, nieszczerym sercu. Sabbataj rozmawiając z „Bogiem” „zawołał ptaszka, aby przyleciał i dziobnął sobie ziarenko (…) potem zabił ptaszka, wyjął z niego ziarno, posiał je i nawodnił wydzielinami niebiańskich zwierząt. Z ziarna wyrosło potężne drzewo, które wydało kwiaty i cudowne owoce. Zerwał pierwszy owoc i dał Bogu, któremu zapachniał ogrodem Eden. I powiedział: «Jeśli jedno ziarno wydaje tyle wspaniałych owoców, jak mógłbym zbawić Izrael, tracąc niektóre dusze?»”. W kontekście wcześniejszych rozważań ukazanych w traktacie, zbawienie dotyczy wyłącznie sabbatajskiego Izraela, a ratowane są dusze Żydów, odrzucających „mesjasza” z obawy przed śmiesznością wobec nie-Żydów25.

System sabbatajski był pozornie uniwersalistyczny, a dzięki zastosowaniu swej metody mógł bez przeszkód „rozbijać skorupy” wewnątrz innych religii, których nigdy nie traktował poważnie. Nie zerwał również z talmudycznym „nauczaniem pogardy”, tj. traktowaniem nie-Żydów jako istot niższych religijnie, kulturowo i rasowo. Przepaść pomiędzy hellenistycznym uniwersalistycznym chrześcijaństwem a judaistycznym ekskluzywizmem była nie do pokonania.

Ześlij znak z nieba!

Sabbataizm nie był w stanie zerwać więzów łączących go z talmudycznym judaizmem, a wielu przypadkach nie chciał tego robić, i to pomimo rabinicznych klątw sypiących się obficie na głowy Sabbataja i jego zwolenników.

Wyznawane w obrębie sekty poglądy na temat epoki mesjańskiej zawierały silny ładunek apokaliptyczny, obecny w dzisiejszych koncepcjach mesjanistów żydowskich i wyznawców „świeckiej” religii Holocaustu. Podzielić je można na kilka elementów.

WOJNA JAKO POCZĄTEK EPOKI MESJAŃSKIEJ

Według listu Natana z Gazy z 1665 r., w którym przepowiadano szybkie nadejście ostatniego etapu zbawienia, naprawa świata została już dokonana, a wojny znikną z oblicza świata — za wyjątkiem wojen w krajach aszkenazyjskich, gdzie nadal będzie przelewana krew. Kraje aszkenazyjskie można rozumieć w sposób średniowieczny, tj. jako tereny Niemiec, lub szerzej — w kategoriach językowych, jako obszar zamieszkały przez Żydów posługujących się językiem jidysz (Europa Zachodnia, Środkowa i Wschodnia oraz Ameryka). Zdaniem Natana wojna nie miała dotykać już krajów sefardyjskich (płw. Iberyjski, Afryka Północna i Turcja). Można by pokusić się o odniesienie proroctwa sabbatajskiego do II wojny światowej, ale czy wojny rzeczywiście zniknęły z oblicza ziemi? Warto podkreślić, że te rozważania nie stanowią analizy proroctw pod kątem ich odzwierciedlenia w historii, a mają na celu wyłącznie wskazanie na obecność takich samych poglądów w sekcie sabbatajskiej i dzisiejszych poglądach niektórych środowisk żydowskich.

KORBAN — OFIARA CAŁOPALNA

Sabbataj negował niemalże wszystkie tradycyjne praktyki religijne judaizmu, za wyjątkiem ofiary całopalnej, która jego zdaniem posiadała, poprzez niszczące działanie, charakter odradzający — uwalniający ducha. Znakomita większość teologów „religii Holocaustu” traktuje wydarzenia II wojny światowej w kategoriach ofiary całopalnej złożonej przez Żydów ze swych najlepszych synów i córek, zapowiedzianej w Starym Testamencie (Pwt 4, 20; Iz 30, 33; Iz 48, 10). Korban był elementem niezbędnym w otwarciu epoki mesjańskiej.

GEMATRIA — CYFRY JAKO MANIFESTACJA „BOGA”

Praktykowana przez sabbatajczyków gematria wywodzi się wprost z kabalistycznej interpretacji Zoharu, opierając się na systemie rozpoznawania związków pomiędzy sefirami (emanacjami „Bożego” światła) a literami hebrajskiego alfabetu. Zwolennicy Sabbataja największą moc przypisywali sefirze Tiferet, utożsamianej z prawdą, pięknem i doskonałością. Sefirze tej odpowiadała hebrajska litera waw, której podstawowa (hebr. mispar hechrachi) wartość numeryczna wynosi 626. Początkowo przyjmowano, że wejście w okres mesjański rozpocznie się w 1648 r. (warto podkreślić, że sabbatajczycy stosowali kalendarz chrześcijański!), przesunięto jednak tę datę na rok 1666. Sabbatajczycy pozostali wierni układom cyfr mających znaczenie mesjanistyczne, zaczerpnięte z Zoharu (1648, 1948).

Zastanawiające w tym kontekście jest wyznaczenie przez dzisiejszych zwolenników religii Holocaustu daty rozpoczęcia epoki mesjańskiej na koniec „epoki pieców”, co miało nastąpić wraz z utworzeniem Erec Izrael w 1948 r.27 Epoka mesjańska została zapoczątkowana złożeniem w czasie II wojny światowej ofiary z 6 (waw) milionów Żydów, ofiary stanowiącej sefirę Tiferet, rozbijającą skorupę, ale również przywracającą jedność pomiędzy dawnym a nowym Izraelem. Sefira jest emanacją „Boga”, zapowiadającą chwałę i zwycięstwo. Warto zadać pytanie, czy podobną rolę odgrywa zestawienie cyfr 1966? Trudno znaleźć jakieś wiarygodne informacje na temat takich interpretacji, warto jednak wspomnieć, że w 1966 r. Izrael otrzymał z Wielkiej Brytanii jeden z pierwszych transportów materiałów rozszczepialnych, które posłużyły jeszcze w tym samym roku do przeprowadzenia pierwszej podziemnej implozji nuklearnej na pustyni Negew.

ŚWIĄTYNIA W JEROZOLIMIE JAKO ZNAK NIEBIOS

Gdy nastąpi ostatni etap zbawienia świata, a władza nad cała kulą ziemską spoczywać będzie w rękach zjednoczonego Izraela, jej widomym znakiem będzie świątynia w Jerozolimie, która w gotowej postaci zostanie spuszczona z nieba. Będzie to wydarzenie poprzedzające zmartwychwstanie — najpierw Żydów zmarłych w Palestynie, z której nb. zostaną wypędzeni „niegodni”. Po czternastu latach nastąpi zmartwychwstanie poza Ziemią Świętą.

Pragnienie odbudowania świątyni jerozolimskiej stanowi najbardziej czytelny wyraz żydowskich dążeń mesjanistycznych na przestrzeni wieków. Również dziś w Jerozolimie i wielu miejscach na świecie trwają gorączkowe przygotowania do budowy trzeciej świątyni28. Zdaniem dzisiejszych mesjanistów, wzniesienie świątyni na górze Moria zakończy wstępny okres epoki mesjańskiej.

ZAKOŃCZENIE ROZPROSZENIA ŻYDÓW

Widomym znakiem ostatniego aktu zbawienia będzie zjednoczenie wszystkich rozproszonych na świecie Żydów.

We współczesnych publikacjach mesjanistycznych obecna jest tęsknota za zjednoczeniem w granicach jednego państwa wszystkich Żydów żyjących w diasporze. Jest to jeden z bardziej kłopotliwych tematów, zważywszy na niechętny stosunek Żydów amerykańskich do opuszczenia kraju swojego urodzenia. Co jakiś czas, w związku z falami migracyjnymi do Izraela, temat powrotu odżywa. W niektórych publikacjach judeochrześcijańskich (protestanckich) występuje jako tęsknota za odnalezieniem zagubionych plemion Izraela, interpretowanych przez niektórych Żydów jako chrześcijańskich syjonistów, którzy poprzez swoje działania na rzecz Izraela i Żydów weszli do wspólnoty Abrahama.

ODEBRANIE WŁADZY „SUŁTANOWI”

Sułtan jako jedyny będzie niewolnikiem „mesjasza”; inne narody ukorzą się przed jego majestatem i płacić mu będą daninę.

Elementy dominacji politycznej zawsze występowały w literaturze mesjanistycznej, dziś sprowadzone są do retoryki defensywnej (obrona przed możliwością powtórzenia się Holocaustu). U radykalnych mesjanistów często łączą się one z ostatecznym wypędzeniem Arabów z Izraela lub zniszczeniem jego arabskich wrogów.

* * *

Trwa duchowa wojna pomiędzy Bogiem a Lucyferem, wojna, w której zbuntowany anioł nie cofa się przed żadnym wybiegiem. W trakcie tych zmagań książę ciemności niejednokrotnie zło nazywa dobrem, niegodziwość przedstawia jako sprawiedliwość, a nienawiść ukrywa w słowach głoszących miłość, tolerancję i pokój. Nie inaczej było w przypadku sabbataizmu Jakuba Franka, w którym idea zbawienia Żydów — narodu niegdyś wybranego przez Boga — poprzez nawrócenie się ich na chrześcijaństwo została sprowadzona do karykaturalnej formy i całkowicie wypaczona poprzez nadanie jej fałszywego, kabalistycznego sensu. Odrzucenie jedynego oczekiwanego przez Żydów Mesjasza — Jezusa Chrystusa — spowodowało fatalne konsekwencje w postaci nie tylko zapowiedzianych w Piśmie świętym klęsk, jakie spadły na ten naród, ale przede wszystkim coraz większej niezdolności do rozpoznania prawdy. Wierzymy gorąco, że zmieni się to w czasach ostatecznych, kiedy z oczu Żydów spadnie bielmo zaślepienia i w „najgorszym z ludzi”, Jezusie Chrystusie, rozpoznają swojego długo wyczekiwanego Zbawiciela.

Hugon Hajducki


1. Opierając się na interpretacji Zoharu, kabaliści wyznaczyli powrót Żydów do Ziemi Świętej na 1648 rok. Pomylili się o 300 lat. Stało się to możliwe w 1948 roku, wraz z powstaniem Państwa Izrael.

2. Gematria (z grec. geometria) — system żydowskiej numerologii, przypisujący poszczególnym literom alfabetu hebrajskiego wartości liczbowe i doszukujący się mistycznych związków pomiędzy słowami lub wyrażeniami o równych sumach wartości tworzących je liter.

3. Skutki ogłoszenia nowego „mesjasza” w Europie opisuje A. Hertzberg, Żydzi. Istota i charakter narodu, arszawa 2001, s. 113–114.

4. H. Nussbaum, Przewodnik judaistyczny obejmujący kurs literatury i religii, Warszawa 1893, s. 206.

5. Chawura (z hebr. ‘dwór’) — wśród Żydów sefardyjskich grupa mędrców, posiadająca autorytet w komentowaniu przepisów Tory i Talmudu.

6. Na temat sabbataizmu i frankizmu (często z błędami): F. Koneczny, Cywilizacja żydowska, Londyn 1974, s. 317–324.

7. Jakub Frank miał mawiać, że „kiedy Żyd się ochrzci, ubierają go w piękne szaty, przypasują mu do boku szablę”. Zob. M. Mieses, Z rodu żydowskiego. Zasłużone rodziny polskie krwi niegdyś żydowskiej, Warszawa 1991, s. 21–25.

8. Zob. M. Bradley, Tajne stowarzyszenia, Warszawa 2005, s. 64.

9. Dotyczy to np. frankistów Jana i Joachima Dembowskich, prowodyrów warszawskich samosądów z 1794 roku i liderów jakobińskich radykałów skupionych wokół Kilińskiego. Zob. M. Mieses, Z rodu żydowskiego…, op. cit., s. 73.

10. Zob. M. Eliade, Historia wierzeń i idei religijnych, t. III: Od Mahometa do wieku Reform, Warszawa 1997, s. 118. Wyznawcy sabbataistycznej sekty Donmeh zaangażowani byli w powstanie Republiki Młodotureckiej i rzeź ludności ormiańskiej zorganizowanej przez żołnierzy Ataturka. Zob. Ch. J. Bjerknes, The Jewish Genocide of Armenian Christians, 2006, s. 187–189, w której powołuje się na prace profesora M. Avruma Ehrlicha i syjonistycznego rasistę związanego z lożami postiluminanckimi I. Zangwilla.

11. Czołową rolę w tych związkach odegrał Rudolf von Sebottendorff (właściwie: Adam Rudolf Glauer), samozwańczy arystokrata, syn maszynisty, pochodzący ze Zgorzelca. Autor licznych okultystycznych prac trafił w ostatnich latach XIX wieku do Turcji, gdzie zetknął się z kilkoma sektami sufickimi, wstępując do tureckiej masonerii. W czasie swojego ponownego pobytu w Turcji, jeszcze przed I wojną światową, zetknął się z koncepcjami sabbatajskimi w obrębie niektórych sekt sufickich (np. Donmeh). Na cześć Sabbataja Cwi Adam Glauer zmienił nazwisko na von Sabottendorff. Był założycielem ariozoficznego, okultystycznego Stowarzyszenia Thule, pojmującego Adolfa Hitlera jako ucieleśnienie swoich ideałów. Zob.: E. Gugenberger, Czarni cudotwórcy, Warszawa 2004, s. 75–88; N. Goodrick-Clarke, Okultystyczne źródła nazizmu. Tajne kulty aryjskie oraz ich wpływ na ideologię nazistowską. Ariozofowie z Austrii i Niemiec 1890–1935, Warszawa 2001, s. 195–218; M. Tabor, Ezoteryczne źródła nazizmu, Kraków-Warszawa 1993.

12. Poglądy Sabbataja Cwi i jego zwolenników opisane głównie na podstawie doskonałej pracy znawcy tematu: J. Doktór, Śladami Mesjasza-Apostaty. Żydowskie ruchy mesjańskie w XVII i XVIII wieku a problem konwersji, Wrocław 1998.

13. Pojęcie wcześniej utożsamiane z obecnością Boga w Świątyni Jerozolimskiej, uzyskało wśród kabalistów nowe znaczenie, połączone z żeńskim wyobrażeniem.

14. Zob. na ten temat tekst sabbatajskiej sekty Izmirilis w: J. Doktór, Śladami…, op. cit., s. 59–60.

15. Warto w tym miejscy przypomnieć, że według kabalistów dosłowne rozumienie tekstu Pisma św. było jednym z przejawów dominacji demiurga, który na tekst religijny nałożył brzemię materii, wypaczający prawdziwy — mistyczny sens zapisu.

16. Szkoła kabalistyczna Izaaka Lurii, tzw. Nowa Kabała, stanowiąca popularną wersję kabały ezoterycznej z silnymi wpływami gnozy, powstawała jako dzieło synkretyczne od XV do XVII wieku. Zob. na ten temat: M. Eliade, Historia…, op. cit., s. 115–117.

17. Gershom Scholem następująco opisuje te dziwaczne poglądy. W 1677 r. Natan z Gazy stwierdził, że „dziwne zachowania Sabbataja stanowią dowód autentyzmu jego mesjańskiego posłannictwa”. Ponieważ „gdyby nie był Odkupicielem, żadne odchylenia by mu się nie przytrafiały”. Prawdziwymi aktami odkupienia są wyłącznie te, które wywołują największe zgorszenie. Za: M. Eliade, Historia…, op. cit., s. 118.

18. Część wyznawców Sabbataja twierdziła, że zło może być zwalczane tylko złem ewentualnie że grzech Adama został zniesiony, wobec czego ten, kto popełnia grzechy, jest cnotliwy w oczach „Boga”. Ibid., s. 118; J. Doktór, op. cit., s. 152–155.

19. Odrzucić możemy jako mało wiarygodne przekazy powstałe w obrębie wrogiego Sabbatajowi talmudycznego judaizmu, mówiące o konwersji ze strachu (sułtan miał zaproponować aby „mesjasz” ujawnił swoją siłę, zatrzymując strzały wypuszczone w jego kierunku przez janczarów) lub dokonanej ze względu na ofiarowane bogactwa (faktycznie z konwersją wiązały się określone profity finansowe i prestiżowe). Przyczyna leżała w specyfice religijnych koncepcji Sabbataja, utrzymującego, że konwersja była spontaniczną odpowiedzią na wezwanie Boga.

20. Cyt. za: J. Doktór, op. cit., s. 48.

21. Sabbatajskie przekazy zawierają wiele informacji mówiących o przyjęciu sabbataizmu przez muzułmanów, wyliczając wśród nawróconych sułtańskiego muftego Wani Efendiego i mistyka-poetę Nazima. Sabbataj miał utrzymywać ścisłe kontakty oraz współdziałać z sufickimi sektami, w rodzaju „zakonu helwetije”, którego poglądy stanowiły mieszaninę gnostycyzmu i islamu, por. interesujący artykuł profesora Abrahama Elqayama, Sabbatai Levi and Sufism, http://www.kheper.net/topics/Kabbalah/Zevi_and_Sufism.html

22. J. Doktór, op. cit., s. 47.

23. Ibid., s. 55.

24. Izrael Chazan rozróżniał „wiernych Izraelitów” od „wiernych gojów”.

25. J. Doktór, Śladami…, op. cit., s. 56–57. Interpretacja fragmentu traktatu dokonana przez autora książki poświęconej Sabbatajowi znacząco odbiega od przedstawionej przeze mnie w tym miejscu.

26. Zob. na ten temat: F. Dornseiff, Alfabet w mistyce i magii, Warszawa 2001.

27. Powierzchowna sprzeczność pomiędzy cyfrą 6 (waw) a 9 (jesod) nie istnieje w kabale mistycznej, w której sefira jesod, traktowana jako siła sprawcza, zawsze jako wprowadzająca ostateczną doskonałość, czyli sefirę tiferet. Stąd rozważanie zestawienia cyfr 1648 i 1948 z kabalistycznego punktu widzenia jest jak najbardziej uzasadnione.

28. Por. H. Hajducki, Świątynia jerozolimska a czasy ostateczne, [w:] Zawsze wierni nr 50, s. 74–87.
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
Piioottrr




Dołączył: 29 Mar 2011
Posty: 990

PostWysłany: 22:20, 21 Maj '12   Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Kim byli frankiści?

Żydzi od setek lat byli obecni w społeczeństwie polskim. Początkowo ich wkład w kulturę polską odbywał się jednak pobieżnie, bowiem Żydzi nie zgadzali się na pełną asymilację ze społecznością polską. I tak na przełomie czasów saskich i stanisławowskich miał miejsce fakt brzemienny w skutki dla całej historii Polski, jak również dla polskiej diaspory żydowskiej. Mowa o chrzcie żydowskiej sekty sabbataistycznej zwanej frankistami.

Na początku należy jednak odpowiedzieć sobie krótko na pytanie- kim byli frankiści?

W środowisku żydowskim uważani byli za sektę, odszczepieńców. Wśród chrześcijan za Żydów. Frankizm był kontynuacja ruchu sabbataistycznego, mesjańskiego, popularnego w europejskich kręgach żydowskich od XVII wieku. Nigdy wcześniej jednak zrywy mesjanistyczne (Sabbataja Cwi czy Baruchii Ruso) nie zyskały tak ogromnej popularności na terenie Polski. Do 1649 roku polscy Żydzi byli zadziwiająco odporni na mesjańskie pokusy. Podczas gdy Żydzi austriaccy czy niemieccy żywili nadzieje na przyjście mesjasza, polscy Żydzi nie posiadali tej świadomości wygnania, poczucia, ze nie żyją w ojczystym kraju. W XVIII wieku, polski Żyd sabbataistyczny- Jakub Lejbowicz, zwany Frankiem, ogłosił się trzecim z kolei mesjaszem. Odtąd jego wyznawcy zwani są frankistami. Skąd ta nagła popularność ruchu mesjańskiego w społeczności Żydów polskich? Specjalista ds. frankistów i ruchów mesjańskich w obrębie judaizmu [1] wskazuje na wiele czynników wewnętrznych i zewnętrznych. Warto zauważyć, że zwolennikami Franka byli przede wszystkim Żydzi zamożni, wykształceni, posiadający wpływy i kontakty. Dla nich właśnie doktryna ortodoksyjna stała się za ciasna, ograniczająca. Poszukiwali czegoś innego. Dodatkowo w czasach kontrreformacji Żydzi byli prześladowani, a liczne wojny RP w XVII wieku wyniszczyły gospodarczo kraj i doprowadziły do ruiny przede wszystkim Żydów, rzezie Chmielnickiego uznano za „bóle porodowe mesjasza”.[2] Te wydarzenia wpłynęły na nastroje apokaliptyczne w polskiej diasporze, oczekiwano mesjasza, który w końcu nadszedł. Sam Frank nastawił się najbardziej na diasporę polską i to do niej adresował swoje posłannictwo. Mówił o Polsce jako o prawdziwej, jedynej Ziemi Obiecanej- Judeopolsce. To tu miał odrodzić się duch żydowski i tu Żydzi mieli zaznać spokoju i wolności, a Jasna Góra stała się prawdziwa górą Synaj.[3]

Frank nawoływał do częściowej asymilacji ze społeczeństwem polskim. Dlatego też zdecydował się na chrzest, za czym krył się oczywiście aspekt ideologiczny. Nawrócenie się na chrześcijaństwo miało być ostatnią stacją na drodze do zbawienia. Chrzest umożliwił frankistom wejście do społeczeństwa polskiego.[4] W 1759 roku we Lwowie chrzest przyjęło 3 tysiące zwolenników Franka. On sam został uroczyście ochrzczony w tym samym roku w Warszawie, niczym król. Jego ojcem chrzestnym został sam August Sas, co świadczy o poparci władz i wielkiej wadze wydarzenia. Wszyscy ochrzczeni zostali, zgodnie ze statutem koronnym i litewskim, nobilitowani. Przyjęli polskie nazwiska, wśród nich najbardziej popularne to Wołoski, Jeziorański, Szymanowski, Majewski, Krzyżanowski, Dobrucki, Dąbrowski, Przybylski, Przybyszewski, Nawrocki, Kwiatkowski.[5] Ten zastrzyk krwi żydowskiej, w istocie raczej zastrzyk cywilizacji żydowskiej nie mógł się nie odbić na spoistości społeczeństwa polskiego.

Odtąd frankiści zyskali sobie nietykalność, dzięki poparciu samego króla. Frank wywalczył dla nich wolność, swobodę ruchów, wprowadził ich do społeczeństwa cywilizowanego. Jako neofici, szlachta mogli zajmować wysokie urzędy i trudnić się każdym zawodem. Mogli zająć się innymi gałęziami gospodarki, okupowanymi głównie przez Niemców. W krótkim czasie dorobili się znacznych majątków. Browary i gorzelnie znalazły się w rękach frankistów. Ubożsi oddali się drobnemu handlowi. Większość z nich zasiliła palestry i elitę kulturalną Polski XIX wieku. Z dumą nosili szlachecki kontusz, chodzili przy szablach, zajmowali urzędy, kupowali dobra ziemskie, jednym słowem, odgrywali rolę panującej warstwy narodu.[6]

Opinia publiczna była początkowo dość przychylna. Frankiści już przed chrztem zyskali sobie poparcie kleru, w Kamieńcu popierał ich w działaniach biskup kamieniecki, dążący do nawrócenia sporej części Żydów. Frankiści publicznie odcięli się od ortodoksów, krytykując Talmud. Aż do sejmu 4 letniego nie zwracano na nich uwagi, nie sprawdzano czy szczerze przeszli na wiarę chrześcijańską. Nie można im było niczego zarzucić. Wśród wszystkich neofitów byli elitarną częścią tej grupy. Nie dokonywali żadnych przestępstw ani nie wywoływali żadnych innych skandali. W czasie sejmu 4letniego zarzucono frankistom utrzymywanie się przy dawnej wierze i odprawianie rytuałów. Prawdą było, ze odcinali się od reszty społeczeństwa. Pierwsze 3 pokolenia frankistów trzymało się zaleceń Franka. Żenili się między sobą, zachowując czystość krwi. Nie przyjmowali do swojej Kompanii obcych ludzi. Trzymali się w zwartej grupie.

Na uwagę zasługuje przede wszystkim liczna grupa frankistów osiadłych w Warszawie. 6 tyś z 24 osiadło w stolicy i zajęło ważne stanowiska. To oni dlugo trzymali się w zwartej Kompanii, w przeciwieństwie do tej części frankistów, która powróciła na Podole, Kresy czy nawet do Turcji, skąd większość pochodziła (byli to bowiem Żydzi sefardyjscy). Ci, którzy zostali, odra grali ważną rolę w dziejach Polski. Byli to najwybitniejsi z całej grupy frankistów, należeli do najbliższych współpracowników Franka tzw „braci”. Byli to Wołoscy, Matuszewscy, Jakubowscy. To oni zbuntowali się przeciwko przyjmowaniu prawosławia, gdyż zbyt mocno identyfikowali się z Rzeczpospolitą i kultem szlacheckim. Z biegiem czasu określenie warszawski neofita znaczyło tyle samo co frankistowski neofita.[7]

Zgodnie z niektórymi opiniami historycznymi frankiści mieli negatywny, destrukcyjny wpływ na Polskę. Zdaniem Didiera frankiści byli nieszczerymi neofitami i dążyli do przejęcia władzy w rozkładającej się Rzeczpospolitej.[8] Już w pierwszym pokoleniu, zdaniem Didiera, szerzyli działalność rozkładową wśród narodu polskiego. Starali się rzucić zarzewie nieporozumienia między Polakami. Nowa szlachta neoficka rozpoczęła nieubłaganą walkę z warstwą przodującą w Polsce. Jako wybitni politycy zapełniali ławy poselskie, nie brakowało ich na dworze królewskim, słynęli z bogactw i znaczenia w większych miastach kraju. Dotarli także do szkół, gdzie starali się „urobić” młodzież w odpowiednim duchu. Zdaniem historyka, to złowrogi wpływ frankistów zaciążył specjalnie na losach naszej ojczyzny w ostatnich latach niepodległości. Posądzano ich o dążenie do stworzenia własnego, samodzielnego państwa na terenie Polski, zgodnie z planem Franka. Podczas sejmu 4-letniego frankiści zasiadali na ławach poselskich: Szymanowscy, Orłowscy, Jasińscy.[9] Byli to ludzie bardzo zamożni, piastujący godności szambelanów królewskich, starostów, podkomorzych i cześników. Szlachta frankistowska obsadziła wszystkie stronnictwa sejmowe: patriotyczne, wśród radykałów i w patrii magnackiej.

Faktem jest, że frankiści przeniknęli do wolnomularstwa. Zdaniem Didiera wynikało to z niemożności doprowadzenia do bratobójczej walki w Polsce. Frankiści postanowili po 1794 roku „zaopiekować się” młodzieżą szlachecką.[10] Dlatego też starali się skupić tę młodzież w kręgu masonerii. W krótkim czasie do wolnomularstwa zaczęły przyłączać się największe osobistości ówczesnej Polski. Na kierowniczych stanowiskach w wolnomularstwie widzimy Szymanowskich, Krysińskich, Majewskich, Krzyżanowskich, Lewińskich, Piotrkowskich. W 1821 roku po rozwiązaniu Wolnomularstwa, Seweryn Krzyżanowski stworzył Towarzystwo Patriotyczne stowarzyszające tych samych członków, miał już jednak pozycję o wiele ważniejsza niż w Wolnomularstwie. Szeroko rozgałęzione wolnomularstwo w Królestwie Kongresowym, którego członków liczono na tysiące, ułatwiało wychrztom coraz większą penetrację społeczeństwa polskiego.

Oczywiście trochę racji mają ci, którzy upatrują w działalności frankistów tendencję rozkładową. Byli w końcu żywiołem najsłabiej związanym z narodem polskim, z polską kulturą, z RP. Byli ludem najbardziej kosmopolitycznym, a przez to najbardziej skłonnym do działalności wywrotowej.

Nie można jednak zapominać o zasługach frankistów dla Polski. Brali czynny udział w postaniu kościuszkowskim 1794, frankiści wspierali Jana Dembowskiego, sam Jakub Jasiński odpowiedzialny za wybuch powstania kościuszkowskiego w Wilnie był frankistą! Frankiści nie byli zwykłymi żołnierzami, byli generałami. W okresie pozytywizmu usilnie dążyli do asymilacji wszystkich Żydów, sami także poddali się głębszej niż dotąd asymilacji.

Nie zawsze frankiści odcinali się od reszty społeczeństwa polskiego. Już drugie i trzecie pokolenie frankistów zaczęło uczęszczać do szkół pijarskich, zżywało się chętnie z ludnością rdzenną. Wszyscy czuli się katolikami i Polakami, co nie przeszkadzało im czuć swoją odrębność frankistowską i trzymać się nadal w grupie- Kompanii. Inni historycy, tacy jak np. Jeske- Choiński, cenili sobie obecność frankistów w narodzie polskim. Uważali ich za ludzi pożytecznych i oddanych szczerze społeczeństwu. Jego zdaniem konflikt frankistów z Żydami był szczery. Wg niego frankiści nie przyjęli chrztu dla kariery, nie byli nastawieni na karierę, nie dbali o robienie majątków. Zdobywali pozycję w społeczeństwie polskim jako ludzie nauki, prawnicy, członkowie inteligencji.[11]

Frankiści pozostawili sobie także ślad w literaturze, sztuce i muzyce. Z wybitnej frankistowskiej rodziny pochodziła Maria Szymanowska, z domu Wołoska. Była podziwiana pianistką, o szerokich kontaktach towarzyskich i ogromnych wpływach. Jej córka- Celina Szymanowska została żoną Adama Mickiewicza.[12] Ten fakt nie może pozostać obojętnym. Jak już wspomniałam frankiści aż do początku XX wieku żenili się między sobą, zatem Adam Mickiewicz także musiał pochodzić z rodziny frankistowskiej, mówi się, że jego matka była frankistką.[13] Małżeństwo to jak i cały bliski związek poety z frankistami, odcisnął się na jego twórczości. Mickiewicz pasjonował się kulturą Żydowską, bez skrupułów można go nazwać filosemitą. Doceniał, chwalił Żydów. Byli dla niego wzorem dla Polaków, którzy utracili ojczyznę, tak jak Żydzi przed wiekami. Podobnie jak frankiści upatrywał w Polsce ziemię obiecaną dla Żydów, uważał, ze w Polsce ukryte jest dobro całego świata. Dzieło Księgi narodu polskiego i pielgrzymstwa polskiego są wykładnią mesjanizmu. Mickiewicz podobnie jak Towiański podkreśla ścisły związek między Żydami a Polakami, podkreśla potrzebę sojuszu. Obaj głosili potrzebę syntezy judaizmu i chrześcijaństwa.[14] Można więc uznać, że narodziny polskiego mesjanizmu ściśle wiążą się z ruchem mesjanistycznym Żydów czyli z frankizmem.

Obecność frankistów w społeczeństwie polskim znalazła także przeciwników. Z Mickiewiczem polemizował Krasiński, który był antysemitą. W „Nieboskiej komedii” występujący przechrzta to nikt inny jak frankista. Przechrztów- frankistów Krasiński oskarżał o pozorne przyjęcie chrześcijaństwa, o działanie na szkodę dla Polski, o dążenie do obalenia władzy i pozbycia się Polaków i opanowania całego kraju, stworzenia własnego suwerennego państwa. Krasiński stwierdzał, ze niebezpiecznym jest to, że przechrzty opanowały wszystkie stanowiska trzeciego stanu i temu podobne. Upatrywał w tym zgubę dla Polski.

Podsumowując, asymilacja frankistów, która dokonała się w ostatnich stuleciach, miała wpływ na dalsze losy naszego kraju. Przedstawiciele frankistów odegrali istotną rolę w historii Polski i w naszej kulturze, przed wszystkim XIX wiecznej. Trudno określić ich działalność. Mimo, że wielu oskarżało ich o nieszczere nawrócenie i utrzymywanie się w zamkniętej grupie, dziś przecież nie widać obecności frankistów. Żywioł żydowski zasymilował się w pełni i po dziś dzień zasila kręgi polskiej inteligencji.


Aleksandra Jakubczak


Przypisy:

[1] J. Doktór, Początki chasydyzmu polskiego, Wyd. Uniwersytetu Wrocławskiego, Wrocław 2004, ISBN 83-229-2457-7.

[2] A. Kraushar, Frank i frankiści polscy 1726 – 1816. Monografia historyczna. T. I. Kraków 1895. (wersja cyfrowa), ISBN 8385222251.

[3] J. Doktór, Rozmaite adnotacje, przypadki, czynności i anegdoty pańskie, Wyd. Tikkun, Warszawa 1996, ISBN 83-85683-16-X.

[4] J. Lamparska, P. Kałuża, Mów mi mesjasz, Focus historia, 2011, nr 6, ISSN 2081-3058, s. 66- 71.

[5] T. Jeske- Choiński, Neofici polscy Materyaly Historyczne, Drukarnia Laskauera, Warszawa 1904, ISBN 1437111602.

[6] S. Didier, Rola neofitów w dziejach Polski, Wyd. Wers, Poznań 1999, ISBN 83-86906-67-7.

[7] J. Doktór, Warszawscy frankiści w: Kwartalnik historii Żydów, Żydowski Instytut Wydawniczy, czerwiec 2001, nr 2, ISSN 1425-9966.

[8] S. Didier, Rola neofitów w dziejach Polski, Wyd. Wers, Poznań 1999, ISBN 83-86906-67-7.

[9] S. Didier, Rola neofitów w dziejach Polski, Wyd. Wers, Poznań 1999, ISBN 83-86906-67-7.

[10] ibidem.

[11] T. Jeske- Choiński, Neofici polscy Materyaly Historyczne, Drukarnia Laskauera, Warszawa 1904, ISBN 1437111602.

[12] Z. Sudolski, Panny Szymanowskie i ich losy, Ludowa Spółdzielnia Wydawnicza, Warszawa 1986, ISBN 83-205-3393-7, s. 167-197.

[13] M. Janion, Bohater, spisek, śmierć wykłady żydowskie, Wyd. Warszawa, Warszawa 2009, ISBN 978-82-7414-268-7.

[14] A. Mickiewicz, Księgi narodu polskiego i pielgrzymstwa polskiego, Czytelnik, Warszawa 1986, ISBN 83-07-01185-X.
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
Mirkas




Dołączył: 29 Sty 2014
Posty: 831
Post zebrał 80000 sat

PostWysłany: 14:00, 26 Wrz '14   Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Cytat:
Tym to sposobem "po śladach" Mickiewicza dotarliśmy do ezoteryzmu, masonerii, kabały. Lecz jego ścieżka nie jest jedyną. Jest więcej dróg, które moglibyśmy prześledzić... Na przykład Mieczysława Kotlarczyka (jednego z bezpośrednich mistrzów Wojtyły), która by nas przywiodła do teozofii pani Bławackiej oraz żydowskiej tradycji Ismar Elbogen, jeśli wierzyć świadectwu Buttiglione


ŻYDOMASOŃSKA REWOLUCJA W PSEUDO-„KOŚCIELE KATOLICKIM”: Wojtyła pod wpływem teozofki Heleny Bławackiej

"Od lat uczniowskich w liceum, Karol Wojtyła ulegał głębokim wpływom swojego wadowickiego mentora, Kotlarczyka, nauczyciela historii i dyrektora teatru. Później on i Wojtyła założyli eksperymentalny Teatr Rapsodyczny. To Kotlarczyk wprowadził Wojtyłę w fenomenologię.

Tak się zdarzyło, że Kotlarczyka zainspirowała Helena Petrowna Bławacka, rosyjska założycielka nowoczesnego teozofizmu.

Bławacka, jak Wojtyła, nauczali, że religie były bardzo podobne do siebie, wszystkie pochodziły z tego samego źródła.

Poniżej przedstawiamy dwa dokumenty i ich angielskie przekłady z włoskiego i francuskiego:

1. Reprodukcja 2 stron z książki Il Pensiero of Karol Wojtyla [Myślenie Karola Wojtyły] Rocco Buttiglione, włoskiego współczesnego filozofa i polityka. W niej autor wyjaśnia wpływ Kotlarczyka na Wojtyłę, a także wpływ Bławackiej na Kotlarczyka.



2. Reprodukcja strony z francuskiego czasopisma Le Monde des Religions, który przedstawia podsumowanie poglądów Bławackiej.

O pośredniej inicjacji Wojtyły w sposób myślenia Bławackiej poprzez Kotlarczyka:(oryginalny tekst włoski zaznaczony po prawej)W latach kiedy był uczniem liceum, Wojtyła spotkał w Wadowicach Mieczysława Kotlarczyka, nauczyciela historii w miejscowej szkole żeńskiej, a także dyrektora teatru i teoretyka w kwestii roli świata w teatrze. . .W tym typie teatru zostały drastycznie zredukowane: znaczenie wydarzenia, wątek i normalne sposoby komunikacji. Bardziej niż na wydarzeniu, skupiano się na tym co dzieje się w wewnętrznym sumieniu i na sposobie w jaki zamknięta w nim jest obiektywna rzeczywistość. Być może to pomoże nam zrozumieć unikalny i najbardziej oryginalny sposób w jaki Wojtyła interpretował i przeżywał wiele problemów fenomenologii, a mianowicie sprawę sumienia. W pewnym sensie, jego inicjacja w fenomenologię dokonała się na tej pośredniej i nieortodoksyjnej, filozoficznej drodze teorii teatru, a przede wszystkim w jego doświadczeniu jako aktor pod kierunkiem Kotlarczyka [3].

“Uwaga 3: Żeby zrozumieć Kotlarczyka, ponad to co mówi o nim Wojtyła, ważne wydaje się przeczytać Mieczysława Kotlarczyka “Sztuka żywego słowa” (Gregorianum, Rzym, 1975), ze wstępem kard. Karola Wojtyły. . . Odnośnie relacji jakie istnieją między słowem [mówionym] i przedmiotem [widzianym],Kotlarczyk czytał i rozważał teksty z tradycji teozoficznej Heleny Petrownej Blawackiej, J Świtowskiego, Ignacego Matuszewskiego. . . i z tradycji hebrajskiej – Ismara Elbogena – zgodnie z którą wszystko redukowane jest do syntezy osobistej” (Rocco Buttliglione, Il pensiero di Karol Wojtyla, Mediolan: Jaca Books, 1982, s. 34-5)

O Helenie Bławackiej, francuskie czasopismo Le Monde des Religions podaje następującą informację:

“Helena Bławacka, założycielka Towarzystwa Teozoficznego, ustanowiła swoją siedzibę w Adyar, Indie, a nie na Zachodzie. Było to w latach 1880. W tamtych czasach podróż [do Indii] była dosyć długa i trudna. Ale ten wybór lokalizacji odzwierciedlał jej całą filozofię.

“Helena Bławacka wierzyła w pierwotną tradycję, pierwsze źródło, z którego pochodziły wszystkie religie. To byłaby tradycja wschodnia. ‘Idea, że wszystkie religie są podobne, istniała już wśród pewnych chrześcijan’ mówi historyk Pierre Barrucand, ‘a Helena Bławacka i jej uczniowie przyjęli ten pogląd za własny’. Według Heleny Bławackiej, Tybet był centrum Wielkiego Białego Braterstwa/Bractwa?, towarzystwa kosmicznych mistrzów rządzących planetą”. (Actualite des Religions, materiały o New Age, artykuł “Pas si nouveau“, wrzesień 1999, s. 45).

Helena Pietrowna Bławatska, „Lucifer”
1887. 25 maja
Decyzja w sprawie wydania „Lucifer”



Na spotkaniu w dniu 25 maja postanowiono zwolnić magazyn „Lucifer” (Light Bearer) i założyć własną firmę wydawniczą. Redaktor Naczelny – HP Bławatska. Został drugim redaktorem pisarza Mabel Collins nagrał kilka lat wcześniej, tekst jest „światłem na drodze.” Został on zamieszkał w jej domu w Helena Pietrowna Bławatska Lodge Londone.Kogda wymagać bardziej przestronny pokój, znajdujący się blisko centrum Londynu, bracia sfilmowana Keathley odpowiednią trzypiętrowy dom na drodze Lanzdaun.Przeprowadzka do nowego miejsca we wrześniu zbiegło się z wydaniem pierwszego numeru „Lucyfer”.Magazyn sprzedał 15.000 ekzemplyarov.V sam problem grudnia, druga część Blavatsky artykułu – „. Esoteric charakter Ewangelii” 1888. W czasopiśmie „Lucifer” opublikował opowiadanie HP Bławatska „wizji karmicznej.”"
źr: http://wolna-polska.pl/wiadomosci/zydoma.....01[/quote]
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
emisariusz




Dołączył: 06 Paź 2020
Posty: 944
Post zebrał 0 sat

PostWysłany: 13:29, 03 Gru '23   Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Gdzieś już wspominałem, że Mickiewicz to był pierwszy polski Globalista pełną gębą, postępak bez fartuszka, ale tamten temat być może już przepadł.

start (3 minuty)

_________________
Fahrenheit 451 - piękna idea! ..pełno jest książek, które ogłupiają! (począwszy od tej najstarszej)
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Prawda2.Info -> Forum -> Dyskusje ogólne Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz moderować swoich tematów


Frankiści - Mickiewicz - misja JPII
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group.
Wymuś wyświetlanie w trybie Mobile