Jest nadzieja! Jest również jej brak. Czym się różnią? Same w sobie niczym. Jedyne, co je różni to to co ludzie robią, będąc przekonanymi o sensie, lub jego braku jakichkolwiek działań mających na celu doprowadzenie do nastania wolności ludzkości. Moim zdaniem, nie mądrze jest się pytać, czy można coś zmienić, czy nie. Czy bokserzy w walce zastanawiają się, czy dany cios pozwoli im na uzyskanie punktu, czy też nie? Nie! Oni po prostu wyprowadzają ciosy. Nie mają wątpliwości, czy trafią.
Moim zdaniem kompletnie nie jest istotne to, czy uważam, że można coś zmienić. Jedyne, co wiem na pewno, to to, że jeżeli nie spróbuję, to na 100% niczego nie zmienię!
Zaskakującym wydaje mi się to, że wiedząc tyle o iluminatacH, nie wiecie, że zależy im na pasywności ludzi. Jakże łatwiej żądzić ludźmi, których reakcja ogranicza się do marudzenia... Od młodości w szkole uczą nas, że "tak jest i już!" Zawsze tak było, jest i będzie. Uświadomijmy sobie, że to jest zaprogramowane celowo!
Mając kolejny przykład pomysłowości iluminatóW, ale i ludzi na niższych szczeblach kariery w systemie, możemy stawić opór. Jeżeli mogę, to się podzielę tym, co sądzę, że można, a dla mnie trzeba, robić:
Gdy już wiemy, że iluminaci chcą w jakiś sposób zagrabić naszą wolność, to natychmiast powinniśmy ją chwycić i nie puszczać. Oni oferują nam wiele entertainments(rzeczy przyjemne, którymi się ludzie na codzień zajmują) a w tym czasie koszą nas. Przykładem jest Matrix
Ludzie się nie zastanawiają, czy ich świat jest prawdziwy, czy nie. Jedzą, piją, uczą się, pracują, bawią. Gdyby ktoś im powiedział, że są zniewoleni, pewnie by nie uwierzyli i wyśmiali owego. To, co powoduje tą blokadę są nasze przyzwyczajenia, przekonania, pragnienia, które są czystą iluzją iluminatóW(Matrix'a). Ale mimo to nie robimy nic, żeby stać się wolnymi. Dlaczego? Oni są na tyle przemyślni, że propagują "kulturę", "cywilizację". Przeciętnemu obywatelowi zachodu praca na polu wydaje się mało atrakcyjna, wręcz straszna. Co wolą? Siedzieć godzinami za biurkiem i rysować tabele, wykresy, ubierać się w markowe ciuchy, powstałe w wyniku niewolniczej pracy ludności krajów wschodnich, pochłaniać hamburgery i popijać colą, przez co niszczyć swój organizm, przy czym, aby unikać chorób powstałych w wyniku tego trybu życia płacą za leki, których potrzebę zażywania również im wpojono. Wyjście z systemu boli. Boli bardzo. Niewielu jest tych, którzy wyszli(ja jeszcze nie, ale to wkrótce nastąpi!!). Pozbycie się ukochanego samochodziku, respektu sąsiadów itp.etc.. To się nazywa oświecenie...
Co oświecenie dało Neo? Stał się równy Matrix'owi. Mógł latać wyginać łyżki... Oświecenie da nam siłę. Siłę, która uświadomi, że "łyżka nie istnieje", że nie ma się czego bać i można śmiało stawiać czoło innym "oświeconym"-iluminatoM.
Zatem pierwsze, co proponuję to uświadomienie sobie jak wiele jest w nas programów systemu. Kolejnym krokiem jest ich eliminacja drogą natychmiastową lub stopniową, ale skuteczną(osobiście wole doraźne rozwiązania). Umysł, który będzie stawałl się stopniowo coraz czystszy, zacznie spostrzegać rzeczywistość w najbardziej pierwotnej, nieskażonej programami jej formie(będzie widział opadające zielone literki
.
Reszta przyjdzie w swoim czasie. Uwierzcie mi.
Teraz pytanie. Wolisz niebieską pigułkę, po której spożyciu znajdziesz się w swoim cieplutkim łóżeczku i zapomnisz o wszystkim, czy czerwoną, która sprawi, że nie doświadczysz niczego przyjemnego, porównując z tym wszystkim, czego do tej pory doznałeś? Pozwoli ci ona jednak poznać prawdę i nic poza nią.