|
Autor
|
Wiadomość |
Wiedzmin
Dołączył: 20 Wrz 2009 Posty: 1035
Post zebrał 0 sat Podarowałeś sat
|
Wysłany: 23:07, 09 Lis '10
Temat postu: 10 mitow polskiej zywnosci |
|
|
W Polsce funkcjonuje przekonanie, ze nasze zarcie jest swietne i wielu moze nam pozazdroscic.
Naturalnie tak bylo.
Tutaj jest zaprezentowane jak jest teraz:
Cytat: | Mit 1. Polska żywność jest zdrowa i naturalna
Według utartej opinii największa przewaga rodzimej żywności nad jedzeniem z Wielkiej Brytanii czy Niemiec wynika z faktu, że polski rolnik jest zacofany, czyli gospodarzy na niewielkim skrawku ziemi i nie słyszał nigdy o nawozach sztucznych i opryskach. Tymczasem spośród prawie 2 mln polskich gospodarstw około 100 tys. większych (czyli co dwudzieste) dostarcza 80 proc. polskiej żywności. A te duże gospodarstwa stosują podobne metody hodowli i upraw co farmerzy z Zachodu, gdzie kurczak zamiast w pół roku dorasta na sterydach w półtora miesiąca, a na hektar ziemi rolnej sypie się 150 kg nawozów rocznie.
Koncentracja postępuje też w przetwórstwie żywności. Pięć największych firm mleczarskich kontroluje 30 proc. rynku, a siedmiu największych przetwórców ryb – połowę rynku. Jeszcze bardziej skonsolidowane są rynki piwa, słodyczy czy mocnych alkoholi. I to właśnie duzi dostawcy, a nie małorolni chłopi, wykorzystujący do orki karmione owsem konie, zapełniają półki supermarketów.
Mit 2. Naturalne znaczy apetyczne.
Sprzedażą rządzi marketing. Dlatego „naturalny” w reklamach odmieniany jest przez wszystkie przypadki. Klienci zapominają jednak, że nie wszystko, co naturalne, chcieliby zjeść. Joanna Wosińska z fundacji konsumenckiej Pro-Test, z którą robiliśmy zakupy w warszawskim markecie, szybko wyszukuje na półce taki produkt: jogurt Bakomy z serii Polskie Smaki. Pod wieczkiem obok mleka, cukru i wsadu truskawkowego kryją się barwniki jak najbardziej naturalne: betanina i koszenila. Pierwszy pochodzi z buraków ćwikłowych, a drugi z wysuszonych ciał i jaj mszyc, poza przemysłem spożywczym wykorzystywany m.in. w środkach do odstraszania mrówek. Ponadto w jogurcie jest naturalny zagęstnik: żelatyna wieprzowa. Te dodatki to standard w produkcji jogurtów, keczupów i soków. Nie są toksyczne, ale czy apetyczne?
Mit 3. Ładne i okazałe znaczy zdrowe
Kupujemy oczami i producenci nauczyli się to wykorzystywać. W sklepie nikt się nie zastanawia, dlaczego pomidory są wielkie jak melony, idealnie okrągłe, nieskazitelnie czerwone i nie są podobne do tych z domowego ogródka. Ten idealny wygląd uzyskują na plantacjach, gdzie uprawia się je w cztery tygodnie na podłożu z wełny mineralnej z wykorzystaniem nowoczesnych technologii farmaceutycznych – sterydów przyspieszających nabieranie masy (wody) i antybiotyków chroniących przed chorobami. Nie wyglądają, nie pachną ani nie smakują jak pomidor. Uważajmy też na pieczarki: idealnie białe mogły zostać wybielone roztworem chloru. Z grubsza można przyjąć, że im produkt większy i piękniejszy, tym ma więcej dodatków chemicznych i substancji konserwujących. Dlatego znajomy sadownik z okolic Tarczyna ma w sadzie jabłkowym wydzielone miejsce, gdzie uprawia owoce dla rodziny. – Nie są tak okazałe jak na handel, ale przynajmniej zdrowe – mówi. Nie zgadza się na ujawnienie nazwy firmy z obawy przed reakcją hurtowych klientów.
Mit 4 . Potrawy regionalne ostoją naturalnych metod produkcji
Na targu pod Gubałówką w centrum Zakopanego jest prawdopodobnie największy wybór oscypków na świecie. Niestety 70-80 proc. to podróbki. Prawdziwy oscypek wyrabia się z mleka owczego, ale taki ser kosztuje 30-40 zł za 1 kg. "Oscypek", w którym 30, 40, a nawet 90 proc. składników stanowi mleko krowie, jest o połowę tańszy. Zwłaszcza jeśli baca do produkcji użyje zagęszczaczy chemicznych. Tyle samo wspólnego z tradycyjną recepturą mają sery typu oscypek sprzedawane przez sieci handlowe. W podobny sposób obniża się koszty produkcji innych dań i produktów regionalnych: słynnej małopolskiej kiełbasy lisieckiej, podlaskiego sękacza czy trudno dostępnej śliwowicy łąckiej.
Mit 5 . Unijne normy chronią przed żywnością złej jakości
Jest odwrotnie. Przed wstąpieniem do Unii nasze normy żywnościowe były znacznie surowsze niż wspólnotowe. – Kiedyś mieliśmy inną filozofię i rzeczywistość – opowiada prof. Jan Ludwicki z Państwowego Zakładu Higieny. Jeśli dopuszczalna dawka konserwantu wynosiła od 10 do 50 jednostek, w Polsce zezwalano na 20, na Zachodzie na 50. – Szkoda, że po akcesji to my dostosowaliśmy się do unijnych standardów, a nie na odwrót – wzdycha prof. Ludwicki. W Unii nie ma na przykład przepisów regulujących jakość przetworów mięsnych, warzywnych, pieczywa i napojów bezalkoholowych. Można je faszerować konserwantami (E od 200 do 299), mimo że przynajmniej niektóre sprzyjają powstawaniu nowotworów. Z drugiej strony, wydłużają czas przydatności do spożycia i tym samym zapobiegają groźnym zatruciom. UE zmusiła polskich producentów do podniesienia standardów sanitarnych i bakteriologicznych. Nasza kiełbasa po wejściu do Unii jest więc bezpieczniejsza, ale bardziej naszprycowana chemią.
Mit 6 . Lepiej kupować żywność na bazarze lub w małym sklepiku niż w supermarkecie
Niestety, właściciele osiedlowych sklepików i bazarowych straganów oraz sieci handlowe mają tych samych dostawców. W Polsce działa prawie 30 regionalnych hurtowych rynków spożywczych. – Wozimy towar zarówno na giełdę w Broniszach, jak i do sieci handlowych – mówi wspomniany sadownik z okolic Tarczyna. Między jabłkami, malinami czy kapustą z miejskiego bazaru, osiedlowego sklepiku czy dyskontu nie ma więc większej różnicy. Tylko u sprzedawców, którzy przykładają wagę do tego, czym handlują, jest szansa na kupienie sprawdzonej, smacznej żywności. Najlepiej jednak jej szukać bezpośrednio u właścicieli małych gospodarstw rolnych, którzy sprzedają niewielkie nadwyżki z domowej produkcji ziemniaków, jabłek, jaj czy drobiu.
Mit 7 . Certyfikat gwarancją jakości
Znaczki jakościowe i certyfikaty są raczej elementem strategii marketingowej niż wyznacznikiem jakości. Jednym z najbardziej rozpoznawalnych certyfikatów jest zielony znaczek eko. Łatwo go uzyskać, za to trudno stracić. – Każdy, kto zadeklaruje, że chce produkować żywność w sposób naturalny, bez używania środków chemicznych, może ubiegać się o certyfikat ekologiczny – mówi Urszula Sołtysiak, dyrektor jednostki certyfikującej Agro Bio Test. Jednak ekożywność nie jest każdorazowo badana przed wprowadzeniem do sprzedaży; podstawą przyznania certyfikatu jest dokumentacja producenta. Co więcej, instytucje certyfikujące wydają zgody na używanie w produkcji ekologicznej nasion konwencjonalnych, gdzie bez ograniczeń stosowane były pestycydy i nawozy sztuczne. Być może dlatego, jak dowodzą regularne badania niemieckiej Fundacji Warentest, żywność eko wcale nie wypada lepiej w testach na zawartość szkodliwych substancji i bakterii niż żywność konwencjonalna.
Mit 8. Tańsze nie znaczy gorsze
Rzadko. Jedną z historyjek, jakie swoim klientom wciskają sieci handlowe, jest ta o pochodzeniu niskich cen. Cenę soku, czekolady czy lodów można jakoby zbić o kilkadziesiąt procent, jeśli producent wstawi towar do supermarketu. Wówczas nie ponosi wydatków na reklamę i atrakcyjne opakowanie. Stąd polędwica sopocka za 15 zł czy keczup za 99 groszy.
Tymczasem to, co sieci handlowe sprzedają po atrakcyjnych cenach, producenci nazywają żywnością analogową, która tylko z wyglądu przypomina oryginały. Kilka lat temu w brytyjskiej sieci Sainsbury’s można było kupić za parę pensów jogurt, w którym nie było ani kropli mleka. Jogurty owocowe bez owoców i kiełbasa prawie bezmięsna już są w Polsce dostępne.
W przemyśle wędliniarskim funkcjonuje pojęcie dodatniej i ujemnej wydajności. Masarnia produkująca wędliny według starych receptur z kilograma mięsa wyprodukuje 0,6-0,8 kg szynki albo polędwicy. To wydajność ujemna, która oznacza, że szynka w detalu musi kosztować przynajmniej o 20 proc. więcej niż koszt zakupu mięsa potrzebnego do produkcji, czyli ponad 30 zł. Jednak większość zakładów mięsnych stawia na wydajność dodatnią i z kilograma mięsa może wyprodukować nawet dwa kilogramy szynki albo pięć kilogramów parówek. W skrajnych sytuacjach producent analogu nie wędzi, tylko podsusza kiełbasę, a brązowy kolor nadaje barwnikiem w pomieszczeniu przypominającym lakiernię samochodową. Mieszance mięsnych odpadków i wody smak kiełbasy nadają aromaty, a atrakcyjny, różowawy kolor – fosforany, które można stosować prawie bez ograniczeń. Tak wyprodukowana kiełbasa analogowa kosztuje około 10 zł za kilogram.
Dlatego razem z wędlinami, chlebem i przetworzonymi warzywami czy słodyczami przeciętny Polak zjada co roku około 2 kg chemikaliów. To wagowy ekwiwalent trzech pudełek proszków do prania. Dlatego półki z najtańszą żywnością warto traktować jak dział chemiczny. Wbrew bowiem temu, co wciskają nam sieci handlowe i branża spożywcza, za produkt wysokiej wartości trzeba sporo zapłacić. Choć i tak nie zawsze wysoka cena jest gwarantem jakości.
Mit 9. Etykietka prawdę ci powie
Producenci żywności mają obowiązek umieszczać na opakowaniach wykaz składników użytych do produkcji, w tym substancji często uczulających, jak jaja, gluten czy orzechy. Z raportu UOKiK z grudnia 2009 r. i nadzorowanej przez ten urząd Inspekcji Handlowej wynika, że mniej więcej na co piątym opakowaniu można znaleźć nieprawdziwe informacje. Jogurt opisany z jednej strony opakowania jako waniliowy, a z drugiej owocowy, albo twaróg chudy, który jednocześnie jest twarogiem półtłustym, jeszcze można przeboleć. Ale ordynarnego oszukiwania w wykazie składników już nie. Weźmy pod lupę masło. Zgodnie z polską normą powinno zawierać przynajmniej 82 proc. tłuszczu pochodzącego z mleka i zero tłuszczy roślinnych. Tymczasem, jak twierdzi UOKiK, firma Lakpol International sprzedawała masło z 53-proc. udziałem roślinnych tłuszczów w składzie. Lepsi byli mleczarze z Mleczgalu, którzy wtopili w tzw. masło aż 84 proc. składników roślinnych.
Jeszcze większe pole do popisu mają producenci wędlin, którzy nie podlegają żadnym normom jakościowym, a jedynie sanitarnym. Mogą więc wypuszczać na rynek rozwodnione, barwione i sztucznie aromatyzowane produkty i sprzedawać jako polędwice, szynki albo kiełbasy suszone. Byle tylko poinformowali klientów o składzie. Rekordziści nie kryją się z tym, że ich wędliny składają się głównie z wody (do 80 proc. składu), inni ze wstydu zaniżają udział odpadów, którymi zagęszczają wyroby. Firma Stół Polski z Ciechanowca zapomniała poinformować klientów, że w jej salcesonie chłopskim można znaleźć szczecinę.
Mit 10. Tradycyjne i drogie znaczy lepsze
Na górnych półkach z drogimi majonezami, jogurtami czy czekoladami nie brakuje towarów, które wprawdzie nieźle smakują, ale są produkowane na skalę przemysłową i jak wszystkie tego rodzaju produkty są efektem kompromisu między wyglądem, zapachem a długim terminem przydatności do spożycia. Ulubiony chwyt producentów żywności klasy premium to tradycyjne receptury. Ile w tych zabiegach prawdy, pokazała decyzja UOKiK z lipca tego roku w sprawie prestiżowej sieci Krakowski Kredens, która dostała 5,6 tys. zł kary. Firma reklamowała swoje wyroby jako produkty wytwarzane według receptur sprzed stu lat, podczas gdy w rzeczywistości metody produkcji były nowoczesne. Wędliny zawierały zagęszczacze, substancje wzmacniające smak i zapach, stabilizatory, przeciwutleniacze i regulator kwasowości. Inny przykład? Chleb staropolski – droższy od powszedniego o 40 proc. – jak wynika z opisu, nie różni się od niego nawet ziarenkiem. Jest za to opakowany w szary papier z uroczym, stylizowanym na tradycyjne logo piekarni. Jak się nie dać oszukać, które produkty wycenione na 300 czy 400 proc. powyżej średniej są warte ceny? Najlepiej próbować. Albo szukać domowych wyrobów nie w sklepach, tylko na wsiach. Na forum internetowym rolnik spod Kielc rzucał gromami, komentując artykuł o ziemniakach eko po 5 zł za kilogram. – Nie stosuję żadnych chemikaliów, ale sprzedaję po 75 gr za kilogram – pisał. Joanna Wosińska z fundacji konsumenckiej Pro-Test zwraca uwagę, że w Polsce produkty ekologiczne są kilkakrotnie droższe od zwykłych, natomiast w Niemczech tylko o kilkadziesiąt procent. Kupując towary eko czasami jesteśmy podwójnie naciągani – i na jakości, i na cenie.
Zrób to sam
Najskuteczniejszym sposobem zabezpieczenia się przed plastikową żywnością jest samozaopatrzenie. W domowej kuchni można wyprodukować pełnowartościowe odpowiedniki żywności ze sklepu.
Pieczywo - Przygotowanie chleba wymaga tylko kilkunastu minut. Według najprostszej receptury ciasto przyrządza się z drożdży wymieszanych z wodą, które następnie łączy się z mąką i dodatkami, na przykład nasionami, a potem doprawia solą. Po wyrośnięciu ciasto trzeba jeszcze raz zamieszać i można rozpocząć pieczenie. Nieco więcej zaangażowania i czasu wymaga pieczenie tradycyjnego chleba na zakwasie, bo trzeba przygotować zaczyn z mąki razowej i wody. Kilogramowy bochenek chleba upieczonego w domu kosztuje około 5 zł.
Piwo - Składniki, podobnie jak sprzęt (zwłaszcza kadź filtracyjna), są dostępne w sklepach internetowych. Słód wymieszany z wodą podgrzewa się do około 75 stopni, następnie filtruje i gotuje. Po ostudzeniu dodaje się drożdże. Na koniec fermentacji dorzuca się chmiel i po kilku dniach piwo jest gotowe do butelkowania. Jedna butelka będzie kosztować 4-5 złotych.
Wędliny - Właściciele przydomowych ogródków mogą pokusić się o zakup lub wybudowanie małej wędzarni. Do przygotowania 10 kg smacznej kiełbasy potrzeba 14-15 kg mięsa wieprzowego z dodatkiem wołowiny lub drobiu. Po zmieleniu dodaje się 2-3 szklanki wody i przyprawy (sól, czosnek, pieprz) i za pomocą domowej maszynki do mięsa upycha się masę w jelitach (syntetycznych lub naturalnych). Wędzenie w dymie drzewa olchowego lub drzew owocowych trwa kilka godzin. Kilogram takiej kiełbasy kosztuje około 20 zł.
|
http://biznes.onet.pl/10-mitow-o-polskie.....#id7864857
Wiecie co jest najgorsze?
Skurwysyny, ktorzy ukladaja koszyk inflacyjny wybieraja wlasnie takie produkty. Wychodza z zalozenia, ze Polak moze jesc syf i kogo to obchodzi.
Moje pytanie: Ile musialaby wydac rodzina 2+3 (minimalna rodzina zapewniajaca wzrost populacji. Wskaznik stabilizujacy populacje to 2,19 na pare), azeby kupic normalne, zdrowe i prawdziwe jedzenie. Chociazby takie jak 20-30 lat temu.
Jesli ktos sie spyta, czemu w Polsce maleje liczba dzieci to powinien dostac w pysk na wejscie.
Naturalnie te 10 mitow to nie koniec.
Mozna jeszcze powiedziec o serach, ktore sa produktem seropodobnym a na opakowaniu napisane, ze to ser.
Mleko, ktore mlekiem nie jest.
Czekolada, ktora smakuje jak glina. Ksiazke mozna o tym napisac.
|
|
|
Powrót do góry
|
|
|
M8
Dołączył: 08 Cze 2008 Posty: 612
Post zebrał 0 sat Podarowałeś sat
|
Wysłany: 07:56, 10 Lis '10
Temat postu: |
|
|
Depopulacja trwa, jak nie masz dość kasy to musisz się truć
_________________ Zapraszam na forum o ezoteryce i okultyźmie: http://transgresja.em8.pl
|
|
|
Powrót do góry
|
|
|
Rusty
Dołączył: 18 Lis 2009 Posty: 269
Post zebrał 0 sat Podarowałeś sat
|
Wysłany: 10:42, 10 Lis '10
Temat postu: |
|
|
|
|
Powrót do góry
|
|
|
Wiedzmin
Dołączył: 20 Wrz 2009 Posty: 1035
Post zebrał 0 sat Podarowałeś sat
|
|
Powrót do góry
|
|
|
JimmyB
Dołączył: 09 Lis 2009 Posty: 175
Post zebrał 0 sat Podarowałeś sat
|
Wysłany: 23:32, 15 Lis '10
Temat postu: |
|
|
Smutne lecz prawdziwe. Jedyną gwarancją jakości żywności w dzisiejszych czasach jest samodzielne jej wyhodowanie/wytworzenie. "EKO" certyfikatami można sobie co najwyżej pupę podetrzeć. Z roku na rok jakość żywności spada, w przeciętnym sklepie spożywczym jedzenie które nie szkodzi i jest zdrowe zajmuje max 10% asortymentu.
Najsmutniejsze jest to, że zdrowe odżywianie stało się bardzo, bardzo trudne - ze względu na czasochłonność pozyskiwania naturalnej żywności. Ktoś kto pracuje, nie ma najzwyczajniej w świecie czasu odżywiać się zdrowo - może co najwyżej ograniczyć dietę do na prawdę niewielu produktów dostępnych powszechnie w handlu, których spożywanie jest dla organizmu bezpieczne.
Świat oszalał
|
|
|
Powrót do góry
|
|
|
R4S
Dołączył: 04 Sie 2008 Posty: 524
Post zebrał 0 sat Podarowałeś sat
|
Wysłany: 11:04, 16 Lis '10
Temat postu: |
|
|
@JimmyB Cytat: | Jedyną gwarancją jakości żywności w dzisiejszych czasach jest samodzielne jej wyhodowanie/wytworzenie. "EKO" certyfikatami można sobie co najwyżej pupę podetrzeć. |
To nie jest do konca prawdą. Akurat znam wielu producentów osobiście, którzy produkują EKO z idei, przekonania i sami jedzą. Są bardzo świadomi....
Zaprzyjźnij się z jakimś rolnikiem, stowarzyszeniem rolników EKO, producentem.
Jak Ci zleży, możesz wspierać ruch LOKALNEJ ŻYWNOŚCI
Kupując 1 x na tydzień, a niektóre rzeczy rzadziej możesz kupić w b.dobrych cenach, a smak rewelacyjny.
A oszustwa na EKO zywności się zdarzają...nie mówiąc co się dzieje w konwencjonalnej. Zafałszowania żywności to 'chleb powszedni" - omijać hipermarkety...
Ktoś powiedział, jakis żywnieniwiec, że w hipermarketach wg. niego 95% produktów spoż. nie powinna nazywać się ...żywnością .
Ten art. 10 mitów dobrze krytykuje ale nie daje dobrych rozwiązań...
|
|
|
Powrót do góry
|
|
|
Wiedzmin
Dołączył: 20 Wrz 2009 Posty: 1035
Post zebrał 0 sat Podarowałeś sat
|
Wysłany: 11:22, 16 Lis '10
Temat postu: |
|
|
R4S napisał: |
Ten art. 10 mitów dobrze krytykuje ale nie daje dobrych rozwiązań... |
Oczywiscie masz racje, ale zeby rozwiazac jakis problem najpierw musisz go zauwazyc.
Co do zywnosci EKO to jest ona eko jesli znasz tego kto ja robi.
Jesli w supermarkecie widze zywnosc eko to jestem baaardzo sceptyczny.
Do tego cena jest zaporowa.
Nie kazdy ma mozliwosc zaprzyjaznic sie z takimi producentami.
Jest to raczej zdecydowana mniejszosc. W wiekszosci i tak ludzie zaopatruja sie w sklepach.
Co tam kwalifikuje sie jako jedzenie - wszyscy wiemy.
|
|
|
Powrót do góry
|
|
|
Pumcia
Dołączył: 13 Lip 2009 Posty: 233
Post zebrał 0 sat Podarowałeś sat
|
Wysłany: 11:34, 16 Lis '10
Temat postu: |
|
|
Wiedźminie weź pod uwagę, że w sklepach i na bazarach masz lepszą żywność niż w supermarketach. Może troszkę droższą, ale na pewno lepszą.
|
|
|
Powrót do góry
|
|
|
R4S
Dołączył: 04 Sie 2008 Posty: 524
Post zebrał 0 sat Podarowałeś sat
|
Wysłany: 11:48, 16 Lis '10
Temat postu: |
|
|
Wiedzmin napisał: | R4S napisał: |
Ten art. 10 mitów dobrze krytykuje ale nie daje dobrych rozwiązań... |
Oczywiscie masz racje, ale zeby rozwiazac jakis problem najpierw musisz go zauwazyc. |
Więc problem już mamy rozpoznany. Teraz rozwiązania...
Cytat: | Co do zywnosci EKO to jest ona eko jesli znasz tego kto ja robi.
Jesli w supermarkecie widze zywnosc eko to jestem baaardzo sceptyczny.
Do tego cena jest zaporowa. |
To fakt... Jest to m.in. spowodowane sporymi marżami, oraz sporą ilością pośredników w łancuchu z pola na półki. Kupuję bezpośrednio od rolnika EKO to wiem jakie mają ceny...
Cytat: | Nie kazdy ma mozliwosc zaprzyjaznic sie z takimi producentami. |
dla chcącego nic trudnego. Nie trzeba z rolnikiem pić brudzia, bo są osoby/organizacje łaczące te dwa ogniwa producent - konsument. Obserwowałem to w wielu miejscach w Europie. Jak toś jest z Wrocławia to polecam bar Falanster. 1 raz w tygodniu robią tam minitarg ekożywności, gdzie bezposrednio kupuje się od rolnika. Ceny w porzadku...
Są inne rozwiazania... Musze przznać, że w Polsce mamy prolem z organizacją i komunikacją. Pewne sprawdzone metody na Zachodzie nabywania żywności eko, smacznej i zdrowej w Polsce idą toprnie, albo się nie przyjmują.
Problem jest tez czesto w organizatorach takich przedsięwzięć... bo czesto to nie są ideowcy i chcą zyskać szybko...lub to są ideowcy, którzy totalnie nie radzą sobie w rzeczywistości organizacyjnej i handlowej.
Cytat: | Jest to raczej zdecydowana mniejszosc. W wiekszosci i tak ludzie zaopatruja sie w sklepach. |
Może to drastczne, ale wspominałeś o depopulacji...dotyczy większości.
Polecam ta książkę: Lokalna Żywność http://chomikuj.pl/pogusia/Ksi*c4*85*c5*bcki/Naukowe/Ekologia/Lokalna+*c5*bcywno*c5*9b*c4*87,150918544.pdf
|
|
|
Powrót do góry
|
|
|
Wiedzmin
Dołączył: 20 Wrz 2009 Posty: 1035
Post zebrał 0 sat Podarowałeś sat
|
|
Powrót do góry
|
|
|
Pumcia
Dołączył: 13 Lip 2009 Posty: 233
Post zebrał 0 sat Podarowałeś sat
|
Wysłany: 12:12, 16 Lis '10
Temat postu: |
|
|
Mit 6 to bzdura. Kup sobie owoce w markecie a na bazarze i sprawdź różnice.
|
|
|
Powrót do góry
|
|
|
Wiedzmin
Dołączył: 20 Wrz 2009 Posty: 1035
Post zebrał 0 sat Podarowałeś sat
|
Wysłany: 12:29, 16 Lis '10
Temat postu: |
|
|
Zalezy od kogo kupujesz. Jezeli to rolnik i sprzedaja swoje to ok, wtedy masz racje. Jesli handlarz to z reguly kupuje z hurtowni, gdzie owoce daja z reguly olbrzymi plantatorzy. Najwazniejsze miec swoje miejsca.
Oczywiscie, ze jeszcze da sie kupic dobre rzeczy. Bazar jest takim miejscem, gdzie da sie to zrobic. Jednakze nie jest to regula.
|
|
|
Powrót do góry
|
|
|
pszek
Dołączył: 18 Kwi 2010 Posty: 2310
Post zebrał 0 sat Podarowałeś sat
|
Wysłany: 12:29, 16 Lis '10
Temat postu: |
|
|
Nie samym chlebem ....więc apeluję o odrobinę godności bo to wszystko na co w tej sytuacji można sobie pozwolić.
Czy szanowni państwo przypominają sobie co, mimo uczucia głębokiego rozczarowania , powiedziała Małgorzata Wolandowi ? powiedziała :Nie jestem ani trochę zmęczona i bardzo dobrze bawiłam się na balu. (ja wiem że nie po to ludzkość wynalazła komiksy aby zawracać sobie dupe książkami ale czasami można zrobić wyjątek od nowo-kulturowych nawyków )
Najmniej 1/3 substancji chemicznych a także technologii stosowanych dziś w przemyśle spożywczym była w PRL -u zakazana .podkreslam :zakazane a nie nieznane .Zapewne gdzieś jeszcze zachowały się PRL-owske tabele z wykazem substancji stosowanych i zakazanych przy produkcji żarcia ,więc można do nich dotrzeć i sprawdzić.
Więc teraz nie narzekać ,nie zrzędzić ,powiedzieć sobie (i innym) cieszy mnie wielka obfitość i łatwość dotarcia do takich produktów spożywczych o których za komuny mogłem tylko pomarzyć.Jest dobrze a będzie jeszcze lepiej i z jestem z tego zadowolony.
|
|
|
Powrót do góry
|
|
|
erde
Dołączył: 14 Cze 2009 Posty: 730
Post zebrał 0 sat Podarowałeś sat
|
Wysłany: 15:13, 16 Lis '10
Temat postu: |
|
|
Konsumenci sami pozwalaja na taki stan rzeczy. Pozostaje dazyc do dbania o samego siebie, zrzeszania sie w grupy promujace zmiane diety etc.
Nie mam zamiaru bronic interesow wielkich firm, ale wszystko co kladzie dyskusje na lopatki to poglad, ze wszystko co naturalne jest zdrowe, a nienaturalne niezdrowe i nie mowie tu o jajach mszyc, ktore jakby nie patrzec sa naturalne, ale ja osobiscie pierd*le taka nature podobnie jak muchomory i szatany z lasu.
Moze cos z domieszka chemii mimo, ze nie jest naturalne jest zdrowsze od tego naturalnego? Moze tak rozwinieta technologicznie galaz rolniczo-hodowlana, czyli zaoszczedzenie naszych pieniedzy i czasu przyczynia sie do polepszenia innych aspektow naszego zycia i byc moze zdrowia?
Chodzi mi mianowicie o taki przyklad, ale jest to tylko przyklad:
(1)Mamy rolnika i syna. Tata rolnik zajmuje sie naturalnym gospodarstwem i zeby wyzywic rodzine zajmuje sie tym, a syn potrzebny mu jest do pomocy bo praca jest ciezka.
(2) Mamy druga sytuacje. Dzieki ciagnikom emitujacymi ciezkie metale opadajace na rosliny, owoce i warzywa praca idzie szybciej do tego dochodza chemiczne specyfiki, ktore przyspieszaja hodowle i zwiekszaja warzywa i owoce co za tym idzie mimo, ze zarcie jest z pozoru lichej jakosci to mimo to pozwala zapchac zoladki wiekszej liczbie ludzi bo im wieksza podaz to mniejsza cena.
Do tego dzieki mechanizacji mozna obejsc sie bez pomocy syna, ktory ten zamiast praca na roli zajmuje sie farmaceutyka i wynajduje lek, albo rzecz, ktora rekompensuje nam zatrute zarcie polepszeniem naszego zdrowia w inny sposob.
Podsumowujac - Kazdy z nas wpieprza to co nam serwuja bez zastanowienia i wydaje mi sie, ze ciezko jest zapanowac nad ta sytuacja i trzeba sobie radzic (rekompensowac) w inny sposob. Np. uprawiajac sport, pijac jednoczesnie wode zamiast Coli i dbajac w wiekszym stopniu o to co jemy mimo, ze byc moze nieswiadomie wybierzemy zarcie bardziej szkodliwe niz bysmy mogli.
|
|
|
Powrót do góry
|
|
|
Janiekowalsk
Dołączył: 05 Mar 2009 Posty: 1466
Post zebrał 0 sat Podarowałeś sat
|
Wysłany: 16:35, 16 Lis '10
Temat postu: |
|
|
Erde szatany z lasu są jak Nubiru większość się ich boi ale nikt ich nie widział
Porównaj sobie prawdziwego szatana z lasu którego raczej nigdy nie zobaczysz na żywo
Oraz Goryczaka żółciowego którego z powodu jego gorzkiego smaku wszyscy biorą za szatana jest niejadalny bo zbyt gorzki ale nie trujący i to nie szatan
_________________ Gaza Strefa śmierci
|
|
|
Powrót do góry
|
|
|
q8ic
Dołączył: 21 Gru 2007 Posty: 487
Post zebrał 0 sat Podarowałeś sat
|
Wysłany: 18:06, 16 Lis '10
Temat postu: |
|
|
Żremy byle co, bo żarcie jest straszliwie opodatkowane i w efekcie drogie, my jesteśmy straszliwie opodatkowani - kogo stać kupić szynkę za 50zł w delikatesach, która zrobiona jest z większej ilości mięsa niż gotowy wyrób. Swoją drogą ciekawe ile taka szynka by kosztowała z "ekologicznie" wyprodukowanej świni, z tradycyjnej mało mięsnej rasy, wykarmionej ziemniakami (smaczniejszy tłuszcz) również ekologicznie uprawianymi ;D
Konsumenci to se mogą jak ledwo wiążą koniec z końcem a kredyt na karku.
|
|
|
Powrót do góry
|
|
|
Aqua
Dołączył: 30 Lip 2008 Posty: 1450
Post zebrał 0 sat Podarowałeś sat
|
Wysłany: 00:09, 17 Lis '10
Temat postu: |
|
|
Jeśli chodzi o produkcję warzyw to coraz większą rolę jako regulator jakości odgrywa rynek. Żeby móc egzystować na rynku mali producenci muszą w coraz większym stopniu dążyć do zwiększania wydajności produkcji, a odbywa się to głównie poprzez stosowanie ochrony roślin. Biologiczna niestety jest mało skuteczna, a w małych gospodarstwach zazwyczaj się nie sprawdza - głównie ze względu na rozproszoną pod względem powierzchni produkcję, różnorodność asortymentu jak i koszta tego typu ochrony. Dużo taniej wychodzi ochrona chemiczna. Generalnie jeżeli ktoś ma wybór, niech kupuje warzywa spod osłon. Uprawy "polne" wymagają większej ingerencji chemicznej niż uprawy pod osłonami. Najmniej oprysków stosuje się w uprawach pod osłonami, w których steruje się klimatem poprzez ogrzewanie obiektów. Oczywiście i w tego typu produkcji pojawiają się charakterystyczne dla danego rodzaju uprawy szkodniki.
Weźmy takiego pomidora. Nie mam zielonego pojęcia skąd wzięło się - o zgrozo, dość powszechne przekonanie - że polny pomidor jest najzdrowszy. Ile trzeba się napryskać, żeby takie tatałatajstwo wyrosło i szlag go nie trafił to szkoda gadać. W porównaniu do takiego pomidora, który jest dostępny w kwietniu, maju czy czerwcu taki polny pomidor to cała tablica mendelejewa. Cud, że nie świeci. Idąc dalej - kupując keczup, dajmy na to Pudliszki bez konserwantów, mamy wrażenie, że kupujemy zdrową żywność. Niestety pudło. Taki keczup jest produkowany z użyciem pomidorów, za które producent w skupie płaci maksymalnie do 20 groszy za kilogram, a to w efekcie sprawia, że jedynym rozsądnym pomidorem, którego używają do produkcji jest lima (żeby być obiektywnym gęstość tego pomidora jest dużo wyższa, co daje mniejszą ilość wody do odparowania w procesie produkcyjnym), którą trzeba potraktować opryskiem minimum na zarazę i na grzyba, a jak zimne i mokre lato, to taki oprysk trzeba robić często, albo zastosować intensywniejszy oprysk względnie większą dawkę.
Uprawy spod osłon "na ciepło" konkurują z uprawami na zimno i z uprawami polnymi, gdzie kolejno koszta produkcji są coraz mniejsze. Co za tym idzie cena produktu może być niższa. Konsument nie znając się woli zapłacić mniej za pomidora, który jest intensywniej opryskany (o czym nie wie, bo i skąd) niż więcej, za takiego co jest uprawiany przy pomocy ochrony biologicznej. W efekcie końcowym to konsument podcina producentom skrzydła jeśli chodzi o produkcję zdrowej żywności.
Nie ma reguły, że handlarz kupuje od z hurtowni. W zasadzie jest wręcz przeciwnie. Handlarz woli kupić od producenta, bo zapłaci mniej (odpada marża dla dodatkowego pośrednika). Czasami i dobry producent zaopatruje większe sklepy, a czasami towar dużego plantatora trafia na bazar, z czego i mały producent czasami idzie po najmniejszej lini oporu i pryska czym się da, a duży plantator stosuje ochronę biologiczną. Ponownie - reguły nie ma.
Generalnie każdy przypadek należy rozpatrywać indywidualnie.
_________________ Nie ma rzeczy niemożliwych, są tylko mało prawdopodobne.
|
|
|
Powrót do góry
|
|
|
Dysputant
Dołączył: 02 Lut 2009 Posty: 803
Post zebrał 0 sat Podarowałeś sat
|
Wysłany: 01:36, 17 Lis '10
Temat postu: |
|
|
Co do żywności ekologicznej.
Jak najbardziej można wierzyć w jej pochodzenie JEŚLI:
1. Zawiera ona na opakowaniu Nr. jednostki certyfikującej
np. Ekoland
tutaj stronka pomocna
http://zoltycesarz.pl/index.php/tengine/page/14
kierując się tymi wskazówkami kupicie prawdziwy produkt ekologiczny.
bez konserwantów , domieszek i innych gówien.
_________________ Moja odpowiedź na zaczepki TROLL-i.
http://www.pown.it/3385
|
|
|
Powrót do góry
|
|
|
Goska
Dołączył: 18 Wrz 2007 Posty: 3535
Post zebrał 0 sat Podarowałeś sat
|
Wysłany: 03:12, 17 Lis '10
Temat postu: |
|
|
Jedzenie na swieta
Przed świętami nacisk dużych sieci na producentów jest największy. Ogłasza się nieoficjalny przetarg na dostawcę parówek, zaznaczając, że sklep zapłaci za wędliny maksymalnie 4,5 zł za kilogram.
Producenci rywalizują o kontrakt, przedstawiając oferty coraz niższe cenowo. Wygrywa oferta absurdalnie tania, powiedzmy 3,10 zł za kilogram, o równie absurdalnie złej jakości - podkreśla "DGP".
http://www.sfora.pl/Tak-oszukuja-producenci-jedzenia-Juz-na-wszystkim-a26278
|
|
|
Powrót do góry
|
|
|
R4S
Dołączył: 04 Sie 2008 Posty: 524
Post zebrał 0 sat Podarowałeś sat
|
Wysłany: 16:03, 17 Lis '10
Temat postu: |
|
|
Cały artykuł...
Cytat: | Producenci żywności zamiast ryb czy mięsa do produktów dodają wodę
Około 15 proc. produktów spożywczych nie spełnia norm jakościowych – zamiast deklarowanych na opakowaniu składników zawierają wodę.
Coraz częściej kupujemy żywność złej jakości – zwłaszcza wędliny, przetwory rybne i piwo. Producenci, by zaoszczędzić i spełnić wymagania supermarketów co do niskiej ceny, oszukują na zawartości towarów. fot. M. Markiewicz
Galeria zdjęć: 1 z 1
Coraz częściej kupujemy żywność złej jakości – zwłaszcza wędliny, przetwory rybne i piwo. Producenci, by zaoszczędzić i spełnić wymagania supermarketów co do niskiej ceny, oszukują na zawartości towarów. W dodatku czują się bezkarni, gdyż średnia kara za naciąganie klientów wynosi ok. 3 tys. zł.
Według najnowszych danych Inspekcji Jakości Handlowej Artykułów Rolno-Spożywczych nieprawidłowe, jak się to fachowo nazywa, parametry fizykochemiczne miała jedna piąta zbadanych przetworów rybnych (za mało ryby w rybie), 7 proc. soków i nektarów (za dużo wody), 15 proc. wędlin (za mało mięsa w mięsie). A w jednej czwartej piw zaniżono zawartość ekstraktu słodowo-chmielowego i alkoholu. Oszukane bywa masło – w ponad 5 proc. jest za dużo wody, a za mało tłuszczu. A także produkty z mięsa drobiowego (i tu zanotowano niedostatek mięsa na korzyść wody).
Takich nadużyć dopuszczają się najczęściej firmy, które produkują na rzecz dużych super- i hipermarketów. A przyłapane na gorącym uczynku – jak P.P.H.U. Mars-Waldi, którego majonez wyborowy miał zawierać 6 proc. żółtka jaja kurzego, a w rzeczywistości miał tylko 1,9 proc., czy też W-D Sp. z o.o. Skwierzyna, którego Wieprzowina domowa do smarowania zawierała mięso z indyka – tłumaczą, że takie są wymogi rynku. A te kreują sieci handlowe, zmuszające producentów, by maksymalnie obniżali ceny. Zwłaszcza teraz, w okresie przedświątecznym.
Działa to tak: hipermarket ogłasza nieoficjalny przetarg na dostawcę np. parówek, mówiąc, że jest gotowy za nie płacić maksymalnie 4,50 zł za kg. Producenci rywalizują o kontrakt, przedstawiając oferty coraz niższe cenowo.
– Wygrywa oferta absurdalnie tania, powiedzmy 3,10 zł za kilogram. Nie muszę mówić, że jakość takich parówek jest fatalna – mówi nam Janusz Rodziewicz, prezes Stowarzyszenia Rzeźników i Wędliniarzy RP.
Michał Sikora z Tesco polemizuje, że cena jest ważna, ale też jest granica jakości, poniżej której nie warto sieciom schodzić. Jednak zarzuty pod adresem hipermarketów potwierdza prezes Federacji Konsumentów Stanisław Maćkowiak. – Słyszałem o przypadkach, gdy hipermarket mówi do producenta wprost, że jeśli nie obniży ceny, wypadnie z rynku. Często są to ceny wręcz dumpingowe – twierdzi w rozmowie z „DGP” Maćkowiak.
Inna sprawa, że i dla producentów schodzenie z ceny kosztem jakości bywa opłacalne. Według jednego z nich obniżenie ilości ryby w puszce o 10 proc. w stosunku do tego, co jest napisane na etykiecie, pozwala mu zaoszczędzić około 30 gr na puszce. – To ma olbrzymie znaczenie przy zamówieniach dla hipermarketu, który oczekuje niskich cen, ale za to zamawia dziesiątki tysięcy konserw – mówi nam producent.
Od czasu do czasu ktoś wpada na takim procederze. Teoretycznie kary mogą być dotkliwe – od 1000 zł do nawet 10 proc. rocznych przychodów w roku poprzedzającym inspekcję. Tyle że, jak mówi główny inspektor JHARS Stanisław Kowalczyk, w pierwszym półroczu organy inspekcji JHARS wydały 291 decyzji administracyjnych nakładających kary w łącznej wysokości ponad 900 tys. zł, przy czym najwyższa wymierzona kara wyniosła ok. 60 tys. zł. Średnia to więc 3092 zł. Tyle dobrego, że ci, którzy już raz podpadli, mogą spodziewać się kolejnej kontroli.
Etykiety wprowadzające w błąd
Maciej Chmielowski
specjalista z Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów
Konsument, który został wprowadzony w błąd co do składu produktu spożywczego (np. użyto nazwy „masło”, podczas gdy produkt jest mieszanką innych tłuszczów), może zawiadomić Inspekcję Handlową. Do jej kompetencji należy zarządzenie wstrzymania sprzedaży produktu do czasu poprawienia jego oznakowania albo wycofanie z obrotu, jeśli jest to konieczne ze względu na bezpieczeństwo konsumenta (np. brak informacji o składnikach alergennych). Wojewódzki inspektor inspekcji handlowej może dodatkowo nałożyć na sprzedawcę karę (od 1 tys. zł do 10 proc. ubiegłorocznego przychodu przedsiębiorcy). Ma też prawo zawiadomić Inspekcję Jakości Handlowej Artykułów Rolno-Spożywczych, która może ukarać producenta.
Konsumentowi przysługuje także możliwość samodzielnego pozwania do sądu producenta lub sprzedawcy. W takim przypadku może domagać się m.in. poprawy oznakowania czy zwrotu kosztów związanych z nabyciem produktu. Co ważne, to przedsiębiorca będzie musiał udowodnić, że nie wprowadził kupującego w błąd.
Co może zrobić konsument w przypadku fałszywego oznakowania towaru:
Zawiadomić o wprowadzeniu w błąd Inspekcję Handlową, która ma prawo:
● wstrzymać sprzedaż produktu;
● wycofać towar z obrotu;
● nałożyć na sprzedawcę karę w wysokości od 1 tys. zł do 10 proc. przychodu.
Złożyć pozew do sądu przeciwko przedsiębiorcy lub sprzedawcy o:
● poprawę sposobu oznakowania;
● zwrot poniesionych kosztów nabycia towaru.
Źródło: Dziennik Gazeta Prawna |
|
|
|
Powrót do góry
|
|
|
Rusty
Dołączył: 18 Lis 2009 Posty: 269
Post zebrał 0 sat Podarowałeś sat
|
Wysłany: 22:33, 17 Lis '10
Temat postu: |
|
|
a jeżeli kupuję puszkę tuńczyka, gdzie na opakowaniu jest podana masa ryby 130g, a w rzeczywistości, po odlaniu wody, jest tej ryby 110g? dodam, że jest to powtarzalne, i dotyczy kilku firm.
myślicie, że powinienem to zgłosić?
|
|
|
Powrót do góry
|
|
|
Wiedzmin
Dołączył: 20 Wrz 2009 Posty: 1035
Post zebrał 0 sat Podarowałeś sat
|
Wysłany: 23:33, 17 Lis '10
Temat postu: |
|
|
Mysle, ze tak.
Najlepiej do firmy. Bezposrednio.
Raz klientka znalazla plesn pod wieczkiem jogurtu, ktory byl "w dacie".
Dostala od firmy list z przeprosinami i cala paletke jogurtow, 12 szt.
Nie wszystkie firmy maja klienta w dupie. Nie raz to jest po prostu blad produkcyjny, a firma o tym nawet nie wie. Nie zawsze musi to byc swiadomy przewal.
|
|
|
Powrót do góry
|
|
|
slidexman
Dołączył: 01 Gru 2008 Posty: 828
Post zebrał 0 sat Podarowałeś sat
|
Wysłany: 00:02, 18 Lis '10
Temat postu: |
|
|
przestalismy kupowac prosto od "malych" rolnikow wiec teraz mamy wybor miedzy tesco a biedronka
inwestuj w domy autonomiczne
z wlasna woda i produkcja zywnosci
dobry zdrowy dom mozna zbudowac za naprawde niewielkie srodki
np z gliny i slomy
jesli ktos z was uprawia jakies owoce, warzywa to pewnie i tak pryska by robaki nie zjadly
"wielcy" hodowcy bydla zawsze maja mala grupe zwierzakow ktora karmia zupelnie inaczej bo dla siebie
_________________ Otwarte Piramidy Finansowe
|
|
|
Powrót do góry
|
|
|
connard
Dołączył: 17 Kwi 2010 Posty: 626
Post zebrał 0 sat Podarowałeś sat
|
Wysłany: 00:16, 18 Lis '10
Temat postu: Re: 10 mitow polskiej zywnosci |
|
|
Wiedzmin napisał: |
Cytat: | a na hektar ziemi rolnej sypie się 150 kg nawozów rocznie. |
|
Jeśli tak, to polskie chamy mają mega ekologiczną produkcję...
Policzmy: 150 kg nawozu na 1 ha rocznie w przeliczeniu na metr kwadratowy - włościanin zapodaje roślinkom 15 g narkotyków na 1 m2 rocznie. Biorąc pod uwagę, że chłop nie zmusza roślinek zamieszkujących 1m2 pola do jednorazowego przyćpania 15 gietów nawozu, wskazane byłoby zaopatrzenie się przez każdego rolnika w wagę dilerską, której dokładność to dziesiąte a może nawet setne części grama...
Okazuje się, że jestem strasznym oprawcą dla mojego małego trawniczka. Regularnie faszeruję go narkotykami w astronomicznych ilościach. Rośnie po nich jak oszalały, że nie nadążam zapierdalać z kosiarką. Poza tym jest mega soczyście zielony. Dragi jakie zapodaję mojemu trawniczkowi tak skutecznie narkotyzują inne roślinki, że zaćpują się na śmierć i dzięki temu nie ma chwastów. Wcale się im nie dziwię, bo gdyby mój trawnik miał wielkość 1ha to dostawałby (w zależności od instrukcji producenta narkotyków dla trawników) od 1,5 tony do 6 ton narkotyków rocznie.
- przykładowe dawkowania nawozu do trawników:
15 kg na 100m2 rocznie – to będzie 1,5 tony na ha rocznie
3-5 kg na 100m2 co 30 dni – to będzie 300-500kg na 1ha x 12 mcy = 3,6 t – 6 t na ha rocznie
30 – 50 g na 1m2 jednorazowo – to będzie 0,5 tony na ha jednorazowo
|
|
|
Powrót do góry
|
|
|
erde
Dołączył: 14 Cze 2009 Posty: 730
Post zebrał 0 sat Podarowałeś sat
|
|
Powrót do góry
|
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz moderować swoich tematów
|
|