W razie awarii sprawdź t.me/prawda2info

 
Polskie rakiety   
Znalazłeś na naszym forum temat podobny do tego? Kliknij tutaj!
Ocena: Brak ocen
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Prawda2.Info -> Forum -> Technologia i Kosmos Odsłon: 4800
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
WZBG




Dołączył: 05 Paź 2008
Posty: 3598
Post zebrał 0.100 mBTC

PostWysłany: 11:17, 06 Lip '17   Temat postu: Polskie rakiety Odpowiedz z cytatem

rafal811 napisał:
Polska nie ma know how nt startu rakiet



Cytat:
Polski program rakietowy na dawnym poligonie Luftwaffe. Byliśmy o krok od kosmosu

Odpalenie rakiety Meteor 2K 7 października 1970 roku. Muzeum Wyrzutni Rakietowych w Rąbce

Był chłodny poranek 7 października 1970 roku. Prognozy zapowiadały bezwietrzną niemal pogodę. Ze Stacji Sondażu Rakietowego w Łebie wystrzelono dwie rakiety badawcze Meteor 2K. Miał być to początek triumfu polskich rakiet. Niestety wkrótce program przerwano. Do dzisiaj trwają spory czy ze względów finansowych czy może była to decyzja towarzyszy radzieckich, zazdrosnych lub przestraszonych postępami Polaków.

Polski program rakietowy nabrał rozpędu w latach odwilży. Już od roku 1958 nad Pustynią Błędowską dało się zobaczyć charakterystyczne smugi i rozbłyski. Od 1967 roku przeniesiono badania do okrytego tajemnicą ośrodka Luftawaffe (odbywały tam się starty – badania miały miejsce w Mielcu, Warszawie i Krakowie).


Córa i posłaniec Renu

W Rąbce koło Łeby podczas II wojny światowej znajdował się niemiecki poligon doświadczalny, gdzie niemieccy naukowcy testowali rakiety przeciwlotnicze Rheintochter ("Córka Renu") i batalistyczne Rheinbote ("Posłaniec Renu"). Ośrodek był ściśle tajny i stąd zapewne późniejsze plotki, że może Niemcy testowali tu różnego rodzaju napędy czy latające spodki.

"Córa Renu" na zdjęciu z 1944 roku.•fot. autor nieznany http://bit.ly/1OoTjTf /CC BYSA http://bit.ly/1iG2HiW

Faktem jest, że dawna infrastruktura przydała się do testów polskiego programu rakietowego. Służyć miał przede wszystkim (a może tylko teoretycznie?) do celów meteorologicznych. W roku 1965 oddano rakiety Meteor-1 do produkcji. W tym samym roku rozpoczęto prace nad rakietą Meteor-2, która miała być pierwszą polską rakietą w kosmosie.


Wewnątrz rakiety RAMZES

Stworzona od początku rakieta Meteor-2 nie weszła jednak do seryjnej produkcji. Dopiero udoskonalona wersja meteor 2K została użyta. Była to jednostopniowa rakieta na paliwo stałe (wspomagana przez silniki startowe odpadające na wysokości 440 metrów), była też największą i najbardziej zaawansowaną technologicznie wśród podobnych konstrukcji wytwarzanych w Polsce. Dzięki ulepszeniu rakieta nie poddawała się podmuchom wiatru podczas startu oraz osiągnęła zakładany pułap 90 km. Start odbywał się ze stałej wyrzutni typu W-120 o długości prowadnicy 14 m ( przy długości rakiety 4,30 m).

Wynosiła ona sondę badawczą "RAMZES", która była ukryta w głowicy i opadała później swobodnie na spadochronie przez cały czas zbierając dane ciśnieniowe, chemiczne i cząsteczki powietrza.

Był pułap kosmosu?

Po raz pierwszy Meteor-2 wystartował z poligonu w Rąbce 10 lipca 1970 r – niemal rok po pierwszym lądowaniu na księżycu. Był to jednak test techniczny. Pierwsze starty zaplanowano na 7 października 1970 roku. Czekano na bezwietrzną pogodę, gdyż w przypadku tej niewielkiej rakiety każdy podmuch mógł zaszkodzić.

7 października przeprowadzono dwa udane starty, podczas których rakieta wzniosła się na wysokość około 90 km. Osiągnął poziom termosfery, gdzie w rozrzedzonym powietrzu przestają rozchodzić się fale dźwiękowe. To właśnie tam przebiega umowna granica kosmosu i atmosfery - szacuje się ją na wartości od 85 do 100 km nad ziemią. To był najwyższy lot polskiej rakiety i olbrzymi sukces zespołu mgr. inż. Jerzego Haraźnego.

Zamknięcie projektu

Po sukcesie planowano dalszą budowę rakiet i zaproponowano rakietę Meteor-4 zdolną latać w kosmosie. Osiągnęłaby bowiem pułap 150 kilometrów. Niestety, na projektach i tworzeniu prototypów się skończyło. Badania zostały w 1972 roku zatrzymane. Od tego roku Polska uczestniczyła w programie badań meteorologicznych w ramach Interkosmosu, nie było więc potrzeby projektowania własnych rakiet. Drugim powodem mogły być koszty – tylko NRD kupiło kilka polskich rakiet. Ostatnią łebską rakietą był testowy Meteor-3E, wystrzelony 6 czerwca 1974 roku.

Po 1989 część z inżynierów otwarcie mówiła, że głównym powodem zamknięcia polskiego projektu rakietowego była wola towarzyszy radzieckich. Od 1968 Jerzy Haraźny zaczął promować osiągnięcia zespołu w periodykach naukowych i na targach. To miało zeźlić sowietów, którzy uważali, że mają monopol na rakiety, które przecież łatwo można przerobić na bojowe. Co ciekawe rakieta Wostok, którą w kosmos poleciał Gagarin (zdjęcia całości rakiety nie były dostępne początkowo) ma zupełnie inną geometrię i parę gorszych zastosowań niż nasze polskie sprzęty. Po poligonie rakietowym zostało w Rąbce niewielkie muzeum, gdzie są prezentowane m.in. fragmenty polskich "meteorów".
http://natemat.pl/157373,rok-1970-i-raki.....-kosmiczny
_________________
Dzieje się krzywda dokonywana przez jednych na drugich.
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
mooniek




Dołączył: 17 Lip 2007
Posty: 1979
Post zebrał 0.000 mBTC

PostWysłany: 18:53, 06 Lip '17   Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Rafalski, ty kto? Dansior ili ...? Jest trzecia opcja.
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
WZBG




Dołączył: 05 Paź 2008
Posty: 3598
Post zebrał 0.000 mBTC

PostWysłany: 08:17, 08 Lip '17   Temat postu: Odpowiedz z cytatem

07.10.2013

07.10.2013

Cytat:
PROGRAM METEOR 09.04.2013 Tomasz Augustyniak

Pół wieku temu rząd PRL postanowił rozwinąć własną technologię rakietową. Kiedy zbudowanym w Polsce rakietom udało się przekroczyć barierę kosmosu, realizację programu przerwano.



Mierzeja Łebska, 10 lipca 1970 roku. W niebo strzelają kolejno dwie smugi dymu i ognia, które szybko znikają w przestworzach. To wyjątkowy dzień, bo wystrzelone pociski za chwilę przekroczą umowną granicę kosmosu. Chociaż sukces jest niewątpliwy, to nikt nie zamierza świętować. Pracy jest jeszcze zbyt wiele. Dwie kolejne rakiety Meteor-2K zostaną wysłane w przestrzeń jesienią tego samego roku i uzyskają podobny wynik. W ramach tajnego eksperymentu w bazie pod Łebą zostanie przeprowadzonych w sumie ponad trzysta startów. Ale polska rakieta kosmiczna już nigdy później nie wzbije się w powietrze.

Gotowi do startu

Młodzi inżynierowie z krakowskiego oddziału Polskiego Towarzystwa Astronautycznego zaczęli myśleć o lotach rakietowych na długo przed wystrzeleniem przez Sowietów pierwszego sztucznego satelity Ziemi. Niektórych inspirowała planowana w latach trzydziestych misja naukowa, której celem były badania stratosfery. Wybuch wojny uniemożliwił wprawdzie lot załogowego balonu „Gwiazda Polski”, ale powojenni śmiałkowie byli w nieco lepszej sytuacji. Szybko zaczęli realizować swoje plany. Czasy im sprzyjały, bo po 1956 roku nieco zelżał żelazny uścisk, w którym Związek Radziecki trzymał Polskę. Wykorzystywało to także wojsko, które również zaczęło prace nad własnymi rakietami. Powstawały w Zakładzie Techniki Rakietowej przemianowanym później na Zakład Konstrukcji Specjalnych Instytutu Lotnictwa.

10 października 1958 roku krakowski zespół wystrzelił z Pustyni Błędowskiej swoją pierwszą rakietę doświadczalną. RM-1 miała 80 centymetrów wysokości i ważyła niecałe pięć kilogramów. „Wszyscy znajdujący się w bunkrze przywarli do peryskopów, przez które – ze względu na bezpieczeństwo – odbywała się obserwacja” – opowiadał Jacek Walczewski, konstruktor rakiety i ojciec późniejszego programu Meteor. „Włączyłem zapłon substancji dymnej i po chwili przez lunetę nożycową zobaczyłem, że z otworów głowicy rakiety wydobywa się biały dym. Kiedy dym zgęstniał – nacisnąłem czerwony przycisk start. W pierwszym momencie z dyszy rakiety zaczął się wydobywać dym, a potem… rakieta zniknęła z wyrzutni”. Ekipa usłyszała huk silnika, ale kiedy jej członkowie wybiegli z bunkra, rakiety nie było już widać – niemal w mgnieniu oka osiągnęła pułap ponad trzech kilometrów.

Choć następne próby nie były już pasmem sukcesów, to inżynierowie intensywnie pracowali nad kolejnymi typami rakiet. Jedna z nich, RM-2D, w kwietniu 1961 roku wyniosła na ponad 1500 metrów dwie białe myszy. Obie przeżyły. Zespół potrzebował jednak bazy technicznej, pieniędzy i fachowców. Żeby to wszystko uzyskać, pasjonaci zdecydowali się na współpracę z Instytutem Lotnictwa. Walczewskiemu udało się przekonać decydentów, że rakiety meteorologiczne pomogą w planowaniu sezonowych prac w rolnictwie. Zbiegło się to w czasie z rezygnacją z budowy rakiet dla wojska i rakietnictwo można było częściowo spopularyzować.

– Kiedy rakiety zaczęły nam wychodzić, pojawiły się o nich materiały w prasie – wspomina Wiktor Kobyliński, jeden z dawnych pracowników Zakładu Konstrukcji Specjalnych. Szef Zakładu, Jerzy Haraźny, jeden z modeli zaprezentował nawet w telewizji. – Panował prawdziwy entuzjazm rakietowy – dodaje Kobyliński. Na jego fali udało się zdobyć wojskowe paliwo i zorganizować rakietową pocztę dla filatelistów. Państwowy Instytut Hydrologiczno-Meteorologiczny zamówił u konstruktorów pociski do sztucznej regulacji pogody i badań atmosfery. Z pierwszego zastosowania po kilku latach zrezygnowano, bardziej użyteczne okazały się rakiety meteo, których konstruktorami byli Jacek Walczewski i Jerzy Haraźny. W 1965 powstał prototyp rakiety Meteor-1. Podczas pierwszych prób wykonano pomiary wiatrów stratosferycznych na wysokości ponad 30 kilometrów. Zapadła decyzja: program będzie kontynuowany. Od 1966 produkowano czterdzieści egzemplarzy Meteora-1 rocznie. Przez kolejne lata sondowano nimi atmosferę na wysokościach trzykrotnie przekraczających pułap osiągany dziś przez samoloty pasażerskie. Polska była szóstym krajem na świecie robiącym to regularnie. Początkowo sondaże były prowadzone z okolic Ustki przy pomocy przenośnego sprzętu, ale później naukowcy przenieśli się do stałej bazy pod Łebą.

O krok od kosmosu

Stację Sondażu Rakietowego Łeba założono w 1967 roku na przesmyku między morzem a jeziorem Łebsko. Był to teren dawnego hitlerowskiego poligonu, na którym Niemcy zamierzali testować różne typy rakiet. Nowi gospodarze postanowili wykorzystać zniszczone schrony, betonową płytę i zagłębienie przygotowane na stanowisko startowe. W jednym z wyremontowanych budynków zorganizowano magazyn, w drugim stanowisko dowodzenia. Zbudowano też halę montażową i obrotową wyrzutnię z regulowanym kątem podniesienia dla rakiet nowego typu: Meteor-2. Z hali do wyrzutni poprowadzono tor, po którym specjalnym wózkiem przemieszczano gotową rakietę. Zajmująca zaledwie około hektara stacja dysponowała własnym agregatem prądotwórczym, a jej teren był ogrodzony i strzeżony przez leśników. Ponieważ starty nie odbywały się codziennie, to jej obsługa nie mieszkała na miejscu – ekipa dojeżdżała z Warszawy i Krakowa. Jej członkowie zwykle docierali nad morze regularną komunikacją, mieli też do dyspozycji należącą do Instytutu Lotnictwa ciężarówkę Star 66. Ich prace, zarówno pod Łebą jak i w biurach, były tajne. Jak relacjonował jeden z pracowników, dokumentację pod koniec dnia należało zdać do archiwum, a rano pobrać za pokwitowaniem. Pokoje, w których pracował zespół, plombowano. Nic dziwnego, bo w tym samym czasie Łebę odwiedzali specjaliści z ZSRR, Bułgarii, Rumunii i wschodnich Niemiec, którzy chcieli dowiedzieć się czegoś o polskich konstrukcjach. Wymiana informacji nie mogła obejmować całej zgromadzonej w archiwach wiedzy. Chociaż projektanci polskich rakiet nie narzekali na nadmiar gotówki, to na razie mogli spać spokojnie – przyznano im rządowe środki na pięć lat. Nadal prowadzili więc odstrzały małych rakiet i pracowali nad kolejnymi.

Prototyp Meteora-2 wystartował w 1968 roku. Rakieta miała na pokładzie spadochronową sondę przeznaczoną do pomiarów wiatru i temperatury. Do badań atmosferycznych i określania pułapu używano chmur tzw. dipoli, metalizowanych skrawków specjalnego tworzywa, wystrzeliwanych z rakiety i śledzonych później przez stacje radiolokacyjne. Na arkuszach z technicznymi rysunkami pojawiały się coraz bardziej zaawansowane projekty. Ich owocem był największy z pojazdów. Meteor-2K mierzył ponad 4 metry, a z dwoma dodatkowymi silnikami ważył 420 kilogramów. Jego maksymalny pułap ustalono na 105 kilometrów. Dwie rakiety tego typu po raz pierwszy wystartowały 10 lipca 1970 roku, przekraczając umowną granicę przestrzeni kosmicznej. W październiku przeprowadzono kolejne dwa starty, które niespodziewanie okazały się ostatnimi. Ktoś pilnie obserwował sukcesy polskich inżynierów i w końcu zdecydował się powiedzieć „stop”.

Ambitne plany

Daty wszystkich prób rakietowych były doskonale znane. Z wyprzedzeniem ogłaszano, kiedy morze w rejonie Łeby będzie zamknięte dla statków. Wszystkie loty za pomocą radiolokatorów obserwowali nie tylko polscy wojskowi, ale również Sowieci, którzy dzięki temu świetnie znali osiągi fruwających nad Bałtykiem rakiet. Choć na budowę Meteorów-2 wydano niewiele ponad 30 milionów złotych, to oficjalnie uznano, że były zbyt drogie i nigdy nie wprowadzono ich do seryjnej produkcji. Na razie nic jednak nie wskazywało, żeby program rakietowy miał zostać całkowicie zamknięty. Konstruktorzy zbudowali tańszą wersję Meteora, oznaczoną numerem 3, która osiągała wysokości rzędu 65 kilometrów. Na wszelki wypadek ktoś dopilnował, by oficjalne liczby dotyczące wysokości lotów z 1970 roku nie przekroczyły stu kilometrów – nigdy nie dokonano pełnych obliczeń. Konstruktorzy nie chcieli koniecznie bić rekordów, a pokonaniem granicy przestrzeni kosmicznej nie należało się wtedy chwalić. Wiktor Kobyliński, który był obecny przy jednej z rekordowych prób, wspomina, że rakiety Meteor-2K startowały z wyrzutni podniesionej tylko do 75 stopni, nie wykorzystywano więc ich pełnych możliwości. To był jedyny sposób, żeby nie zwrócić na siebie zbyt bacznej uwagi wielkiego sojusznika. Prace nad coraz ambitniejszymi projektami szły jednak pełną parą. Już podczas projektowania pierwszej wersji Meteora-2 konstruktorzy brali pod uwagę łączenie silników w wiązki.

– Był 1967 rok, kiedy zaproponowaliśmy wykorzystanie istniejących rakiet. Jedna z wersji nowego projektu przewidywała dodanie stopnia startowego składającego się z wiązki trzech silników Meteora-1– mówi Kobyliński. – Z obliczeń komputerowych wynikało, że osiągi takiej rakiety byłyby olbrzymie! Latałaby na ponad sto kilometrów – ocenia. Po chwili przyznaje, że nikomu nie przyszło wtedy do głowy, żeby ją zbudować, zleceniodawca płacił przecież tylko za sześćdziesiąt kilometrów. Mimo braku wystarczających funduszy powstały rysunki obrazujące, jak łączyć silniki w wiązki i rakiety wielostopniowe mogące latać nawet na kilkaset kilometrów.

– Dostępne wtedy zdjęcia rakiety Wostok, którą w kosmos poleciał Gagarin, nie pokazywały jej geometrii. Później okazało się, że na dole jest tam cały pęczek rakiet. Wpadliśmy na ten sam pomysł – cieszy się Kobyliński. Po sukcesie Meteora 2-K opracowano studialny projekt dwustopniowej rakiety Meteor-4 mogącej startować z istniejącej bazy i osiągać pułap 150 kilometrów. Specjaliści od silników byli gotowi do zbudowania maszyny o sile ciągu dziesięciokrotnie większej, niż miał Meteor-2. Gdyby udało się zrealizować inne projekty, które na przełomie lat sześćdziesiątych i siedemdziesiątych leżały na deskach konstruktorów, teoretycznie można byłoby wynosić w przestrzeń nieduże satelity.

Rozkaz: zamknąć program!

Dziś nie wiadomo, ile Sowieci wiedzieli o potencjale polskiego programu rakietowego. Pracujący przy nim zespół projektowy rozwiązano pod koniec 1970 roku, choć wiadomo, że decyzja zapadła już dwa lata wcześniej. Przerwano także nierentowną produkcję rakiet meteorologicznych. W 1971 naukowcy wykonali ostatnią, okrojoną, serię regularnych sondaży atmosfery. Polskie rozwiązania techniczne włączono do systemu rakiet meteo budowanych z innymi krajami bloku socjalistycznego w ramach programu Interkosmos. Dopuszczając Polskę do tych prac Sowieci mogli ją jednocześnie mocno kontrolować i korzystać z jej osiągnięć, co zresztą zrobili kopiując i ulepszając jedną ze zbudowanych nad Wisłą rakiet. „Badania nad rozwojem technik rakietowych zostały w Polsce przerwane, gdyż Związek Radziecki przypisał sobie monopol na rozwijanie technik rakietowych w bloku wschodnim” – lakonicznie stwierdził prof. Piotr Wolański w wydanym w 2009 roku kwartalniku naukowym Instytutu Lotnictwa. Oprócz przyczyn geopolitycznych był jeszcze inny powód, dla którego program rakietowy wylądował na śmietniku. W 1968 Jerzy Haraźny zaczął promować osiągnięcia zespołu.

– Zdjęcie klauzuli tajemnicy i zbytnie chwalenie się sukcesami mogło mu zaszkodzić – twierdzi Wiktor Kobyliński i pokazuje stary numer biuletynu wydawanego przez Instytut Lotnictwa. Z okładki uśmiecha się czarnowłosa modelka w bikini, stojąca na wyrzutni przed rakietą. Często pojawiający się w mediach rakietowcy, którzy odważnie promowali swoje prace musieli być solą w oku niektórym kolegom. To zawiść mogła przypieczętować los zespołu, który być może dałoby się jeszcze uratować. Ostatnią rakietą, która wzbiła się w powietrze z Łeby był Meteor-3E, wystrzelony 6 czerwca 1974 roku. Następnego dnia pracownicy zdemontowali stanowiska startowe, spalili cały zapas paliwa i zakonserwowali urządzenia. Nigdy więcej nie wrócili do Łeby.

„Uczestnictwo w budowie i odstrzałach rakiet było (…) przygodą jedyną w swoim rodzaju” – pisał po latach Jacek Walczewski. „Pracowite noce pod wyrzutnią na Pustyni Błędowskiej czy na brzegu morskim, pełne napięcia chwile w huczącym pudle radaru, w oczekiwaniu na pojawienie się sygnału dipoli, trudne momenty awarii i niepowodzeń – i tyle innych przeżyć, których nie da się zapomnieć. A zwłaszcza – moment kulminacyjny każdej próby, start, i urzekający, mający w sobie niemal magiczną siłę przyciągania – widok wznoszącej się ku niebu rakiety”.

Znowu na start?

– Rosjanie się przestraszyli, że im trafimy w Moskwę – ironicznie podsumowuje tamte zamierzchłe czasy Robert Magiera z Polskiego Towarzystwa Rakietowego. Jest chłodny styczniowy dzień tego roku. Magiera to przedstawiciel kolejnego pokolenia pasjonatów rakietnictwa. Działające od trzech lat Towarzystwo zrzesza sześćdziesiąt osób i raz w roku organizuje dwudniową imprezę modelarską. Wysokości, które osiągają budowane przez jego członków konstrukcje, czasami modele redukcyjne rakiet z lat sześćdziesiątych, nawet nie zbliżają się do ich osiągów. Pułapy nie przekraczają na razie 5 kilometrów. – Chcemy wspinać się dalej – deklaruje Magiera. – Wspiera nas wojsko, udostępniając między innymi poligon w Toruniu. Otrzymaliśmy też wstępną zgodę na strzelanie w Drawsku Pomorskim – zdradza.

Razem z bratem Andrzejem założył firmę, która ma się specjalizować w budowie rakiet sondażowych i badawczych. Możliwości widzą na pułapie od 40 do 120 kilometrów. To wysokości, na których nie latają już balony meteorologiczne ani samoloty, a rakieta może. Takie loty oferuje już odpłatnie szwedzka agencja kosmiczna, umożliwiając zleceniodawcom prowadzenie pomiarów w warunkach suborbitalnych. Rakieta poruszająca się lotem balistycznym na wysokościach powyżej 50 kilometrów wytwarza na pokładzie mikrograwitację, która pozwala na prowadzenie eksperymentów niemożliwych do zrealizowania na Ziemi, takich jak wytwarzanie niedających się normalnie uzyskać stopów metali. Czy stać nas na więcej? Na razie nikt nie myśli o tym serio, choć na wystrzelenie czeka już polski satelita „Lem”. Nie wiadomo, czy Polacy, którzy byli od tego o krok, będą kiedyś mogli własnymi siłami wynosić aparaturę na orbitę. Potrzebna byłaby do tego wola rządu, ale polscy politycy na słowo „kosmos” ciągle jeszcze reagują kpiącym śmiechem. Tanie rakiety, w tym służące do wynoszenia małych satelitów, są jednak potrzebne, choćby w Europejskiej Agencji Kosmicznej, której Polska została niedawno członkiem. Jest też zapotrzebowanie na badania stężenia dwutlenku węgla produkowanego przez samoloty. Członkowie PTR mają więc szansę. A co stanie się z osiągnięciami inżynierów sprzed ponad czterdziestu lat? Kto wie, być może plany konstrukcyjne rakiet Meteor doczekają kiedyś lepszych czasów.

Artykuł opublikowany na portalu Onet.pl
Tomasz Augustyniak, 2013
https://tomaszaugustyniak.wordpress.com/2013/04/09/program-meteor/
_________________
Dzieje się krzywda dokonywana przez jednych na drugich.
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
mooniek




Dołączył: 17 Lip 2007
Posty: 1979
Post zebrał 0.000 mBTC

PostWysłany: 12:20, 08 Lip '17   Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Dzięki WZBG, za ten wątek o polskich rakietach. Nazwisko Jerzy Haraźny - konstruktora rakiet METEOR jest mi bliskie, gdyż w tamtych latach odważyłem się zadać mu listownie kilka pytań i ku mojej radości, zechciał na nie odpowiedzieć. Very Happy
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
WZBG




Dołączył: 05 Paź 2008
Posty: 3598
Post zebrał 0.000 mBTC

PostWysłany: 12:40, 08 Lip '17   Temat postu: Odpowiedz z cytatem

mooniek napisał:
Dzięki WZBG, za ten wątek o polskich rakietach. Nazwisko Jerzy Haraźny - konstruktora rakiet METEOR jest mi bliskie, gdyż w tamtych latach odważyłem się zadać mu listownie kilka pytań i ku mojej radości, zechciał na nie odpowiedzieć. Very Happy


Skoro bliskie. To może jeszcze o nim.

Cytat:
Co Nieszawa ma wspólnego z podbojem kosmosu? 20.12.2014

Co wspólnego może mieć małe zapomniane przez Boga, rząd i ludzi miasteczko, położone nad Wisłą w powiecie aleksandrowskim z produkcją rakiet? Wydaje się, że nic. A jednak…

Otóż otrzymałem wskazówkę świadczącą o tym, że Nieszawa była miejscem urodzin Jerzego Haraźnego. A właściwie doc. mgr inż. Jerzego Haraźnego. Chociaż właściwie to nie wiem czy powinienem odmieniać wymowę tego nazwiska. Może powinno być: Jerzego Haraźny? Może i tak, ale po mojemu brzmiałoby to dziwnie. A wracając do tematu. Doc. mgr inż. Jerzy Haraźny wg. dostępnych mi źródeł miał urodzić się w 1920 r. i miało to mieć miejsce, jak napisałem na wstępie w Nieszawie. Nieszawa w Polsce generalnie jest chyba tylko jedna. Nie słyszałem, żeby w Polsce była jeszcze jakaś inna miejscowość o takiej nazwie.

No dobrze, ale w takim razie kim był doc. mgr inż. J. Haraźny, że znalazł się na moim blogu? Otóż Pan ten był głównym konstruktorem polskich rakiet w okresie PRL-u. Między innymi pracował on nad rakietą Meteor 2K, która była wg artykułu Jerzego Matusiaka; największą i najbardziej zaawansowaną technicznie polską rakietą badawczą. Próby nad tą rakietą były prowadzone w tajnym ośrodku nad jeziorem Łebsko. Stacja Sondażu Rakietowego była polskim Cape Canaveral. W roku 1970 dwie takie rakiety wzleciały na wysokość 100 km. nad ziemię i przekroczyły próg kosmosu. Niestety za przyczyną zazdrosnego Wielkiego Brata ze wschodu w 1974 r. zakończono eksperymenty a nasze odkrycia i technologie zostały przejęte przez zaprzyjaźnionych naukowców z ZSRR i NRD. (www.uwazamrze.pl/artykul/993201/towarzysz-wieslaw-podbija-kosmos). Wg artykułu Tomasza Augustyniaka o Programie Meteor, była jeszcze jedna przyczyna zakończenia prac.

“Oprócz przyczyn geopolitycznych był jeszcze inny powód, dla którego program rakietowy wylądował na śmietniku. W 1968 Jerzy Haraźny zaczął promować osiągnięcia zespołu.

- Zdjęcie klauzuli tajemnicy i zbytnie chwalenie się sukcesami mogło mu zaszkodzić – twierdzi Wiktor Kobyliński i pokazuje stary numer biuletynu wydawanego przez Instytut Lotnictwa. Z okładki uśmiecha się czarnowłosa modelka w bikini, stojąca na wyrzutni przed rakietą. Często pojawiający się w mediach rakietowcy, którzy odważnie promowali swoje prace musieli być solą w oku niektórym kolegom. To zawiść mogła przypieczętować los zespołu, który być może dałoby się jeszcze uratować. Ostatnią rakietą, która wzbiła się w powietrze z Łeby był Meteor-3E, wystrzelony 6 czerwca 1974 roku. Następnego dnia pracownicy zdemontowali stanowiska startowe, spalili cały zapas paliwa i zakonserwowali urządzenia. Nigdy więcej nie wrócili do Łeby.” (http://tomaszaugustyniak.wordpress.com/2013/04/09/program-meteor/).

Poniżej zdjęcia pozyskane od zaprzyjaźnionego czytelnika a czasem krytyka moich artykułów. Generalnie ten post kojarzy mi się z tzw. polskimi akcentami na zawodach sportowych. Czyli; …na olimpiadzie wystąpił “polski akcent” – sędzia liniowy jest z pochodzenia Polakiem… No cóż, skoro zawodnicy się na olimpiadę nie dostali to chociaż z sędziego bądźmy dumni. Pan Jerzy Haraźny urodził się w Nieszawie i mieszkał w niej – jak czytamy w podpisie pod zdjęciem… około trzy! lata.

Raczej niewiele, żeby to mogło mieć jakiś wpływ na jego działalność czy wywoływać wspomnienia z dzieciństwa. A i chwalić się miasto raczej nie ma czym w tym przypadku. A jednak. Dlaczego więc pisze o tym? No cóż. Z punktu widzenia tropicieli lokalnych ciekawostek, może to być inspirująca wyobraźnię informacja a może i przyczynek do dalszych poszukiwań. Jestem ciekaw czy w Nieszawie mieszkają jeszcze osoby pamiętające rodzinę bohatera postu. A może żyją tam jeszcze członkowie rodziny Pana Jerzego? Nie sądzę, żeby trzeba było od razu fundować w Nieszawie, kolejną tablicę upamiętniającą jakiś dom w którym urodził się Jerzy Haraźny. Tym bardziej, że tego typu tablic w tym miasteczku nie brakuje. Ale może warto o tym porozmawiać…






http://lh6.ggpht.com/-T_86vIldoak/VJV19v.....25255D.jpg
http://jerzy-foto.blogspot.in/2014/12/co-nieszawa-ma-wspolnego-z-podbojem.html
_________________
Dzieje się krzywda dokonywana przez jednych na drugich.
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
WZBG




Dołączył: 05 Paź 2008
Posty: 3598
Post zebrał 0.000 mBTC

PostWysłany: 21:28, 10 Lip '17   Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Cytat:
MSPO 2016: Rakieta sondująca ILR-33 "Bursztyn" Instytutu Lotnictwa 08.09.2016

Fot. A. Hładij/Space24.pl

Podczas targów MSPO 2016 w Kielcach Instytut Lotnictwa prezentuje model rakiety sondującej ILR-33 "Bursztyn" napędzanej silnikiem hybrydowym wykorzystującym wysoko stężony nadtlenek wodoru jako utleniacz. Celem projektu jest demonstracja technologii wyniesienia na pułap ponad 100 km niewielkiego ładunku, a następnie sprowadzenia go z powrotem na Ziemię.


Na stoisku Instytutu Lotnictwa (IL) w Kielcach można zobaczyć model rakiety sondującej ILR-33 "Bursztyn". Jest to flagowy projekt realizowany przez Centrum Technologii Kosmicznych IL w ramach programu statutowego. Celem projektu jest opracowanie technologii umożliwiającej wyniesienie na pułap ponad 100 km czyli do tzw. Linii Kármána będącej umowną granicą między atmosferą ziemską, a przestrzenią kosmiczną niewielkiego payload’u o masie do 5 kg. Ładunek użyteczny ma być przy tym odzyskiwany z wykorzystaniem systemu spadochronów. Rakieta może posłużyć m.in. do prowadzenia eksperymentów naukowych w warunkach mikrograwitacji. Rozwinięte w programie Bursztyn technologie mogą zostać w przyszłości użyte do budowy rakiety do wynoszenia małych satelitów oraz pocisków rakietowych.

Rakieta ILR-33 "Bursztyn" jest konstrukcjądwustopniowąo długości ponad 4 m i średnicy 230 mm. Silnik główny systemu jest jednostką hybrydową na paliwo polimerowe wykorzystującą jako utleniacz wysoko stężony nadtlenek wodoru (HTP 98%). Związek ten otrzymywany jest w IL za pomocą własnej, opatentowanej metody. Dwa silniki pomocnicze pierwszego stopnia wykorzystują stały materiał pędny. Rakieta ma mieć możliwość osiągnięcia prędkości maksymalnej Mach 4. "Bursztyn" jest wyposażony w komputer pokładowy rejestrujący parametry lotu oraz monitorujący realizację założonej misji, który także ma mieć możliwość bezpiecznego powrotu na Ziemię wraz z przedziałemładunku użytecznego.

Pierwszy lot rakiety odbędzie się w na terenie Polski i będzie polegać na sprawdzeniu poprawności działania wszystkich podsystemów podczas lotu na pułap około 10 km, by relatywnie łatwo śledzić tor lotu na poligonie. Testy naziemne i start próbny moga pozwolic na realizację lotów na docelowy pułap ok. 100 km Będzie to pierwsza polska rakieta, która dotrze na taką wysokość od lat 70. XX wieku, kiedy zakończono program lotów rakiet meteorologicznych „Meteor”, zaprojektowanych także w Instytucie Lotnictwa.
http://www.space24.pl/444856,mspo-2016-r.....-lotnictwa
_________________
Dzieje się krzywda dokonywana przez jednych na drugich.
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
rafal811




Dołączył: 04 Cze 2011
Posty: 345
Post zebrał 0.000 mBTC

PostWysłany: 13:28, 05 Paź '17   Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Cytat:
Koniec marzeń o podboju kosmosu? Polska NASA już od roku bez szefa


Okazało się np., że PAK (Polska Agencja Kosmiczna wydała 10 mln zł na pensje (połowa budżetu) i wynagrodzenia dla konsultantów.
Lista zaskakujących wniosków pokontrolnych Najwyższej Izby Kontroli z czerwca tego roku naprawdę robi wrażenie. 5 milionów złotych wydano na ubezpieczenie pracowników, wypłacenie nadgodzin i ekwiwalentów. Tylko na bilety lotnicze poszło ponad 200 tysięcy złotych.
Blisko 350 tysięcy złotych pochłonęły honoraria dla ekspertów za doradztwo. Co więcej eksperci nie dostarczyli sprawozdań ze swojej działalności. Mieli też brać pieniądze tylko za gotowość do doradzania.


https://www.money.pl/gospodarka/wiadomos.....72440.html


Mooniek napisał:

PAK podkreśla też w swoim oświadczeniu (..)
zlecenie realizacji i odbiór studiów wykonalności projektów strategicznych w kontekście zbudowania infrastruktury niezbędnej do zapewnienia Polsce niezależności w dostępie do danych satelitarnych;
http://www.space24.pl/674227,polska-agencja-kosmiczna-odpiera-zarzuty-poslow-po


Chciałbym zobaczyć kolejne liczby, bo one jasno powiedzą, że niezależne dane satelitarne to fikcja literacka wzięta z sufitu. 10x i 100x większy budżet niż ten, który został zmarnowany, będzie zmarnowany bez żadnych miarodajnych wyników. Ostatecznie zgłoszą się do Nasa, ponieważ oni są w stanie sprzedać przynajmniej symulację z renderingami, mają to obcykane. Póki co fakty są takie, że niemal 10 baniek poszło w piach a są "projekty strategiczne niezbędne do zapewnienia niezależności w dostępie do danych satelitarnych" PROJEKTY. AHA. Sformułowanie również budzi zastrzeżenia - co to znaczy niezależność w dostępie do danych satelitarnych? Bardziej jednoznaczne określenie, którego sobie życzyłbym:
...do zapewnienia TWORZENIA WŁASNYCH danych satelitarnych autonomicznie przez Polską AK.

Ale możemy sobie życzyć chyba zdrowia tylko, żeby to znosić, te brednie - niezależny dostęp do danych satelitarnych może oznaczać, że poza europejską agencją zrzeszającą szereg (agencji) państw, zatem niezależny dostęp oznacza prywatny dostęp bezpośrednio do Nasa. Smile

Tak wygląda podbój kosmosu made in Poland. Projekt rakiet polskich, hm, cóż, powiem krótko - rzucić kamieniem, to nie to samo co sprawić by kamień lewitował nad Ziemią Laughing
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
WZBG




Dołączył: 05 Paź 2008
Posty: 3598
Post zebrał 0.000 mBTC

PostWysłany: 15:07, 05 Paź '17   Temat postu: Odpowiedz z cytatem

rafal811 napisał:
Cytat:
Koniec marzeń o podboju kosmosu? Polska NASA już od roku bez szefa

Okazało się np., że PAK (Polska Agencja Kosmiczna wydała 10 mln zł na pensje (połowa budżetu) (przyp. WZBG: kolor i wielkość czcionki dla istotności) i wynagrodzenia dla konsultantów.
Lista zaskakujących wniosków pokontrolnych Najwyższej Izby Kontroli z czerwca tego roku naprawdę robi wrażenie. 5 milionów złotych wydano na ubezpieczenie pracowników, wypłacenie nadgodzin i ekwiwalentów. Tylko na bilety lotnicze poszło ponad 200 tysięcy złotych.
Blisko 350 tysięcy złotych pochłonęły honoraria dla ekspertów za doradztwo. Co więcej eksperci nie dostarczyli sprawozdań ze swojej działalności. Mieli też brać pieniądze tylko za gotowość do doradzania.

https://www.money.pl/gospodarka/wiadomos.....72440.html


rafal811
redaktor Money.pl Krzysztof Janoś

05.10.2017 2:07 pm
rafal811 napisał:

pretensje co do zaokrągleń do money.pl
viewpost.php?p=352033

Połowa budżetu większa od całości.

Cytat:
Koszty Agencji w 2016 r. wyniosły 9.722,1 tys. zł

https://www.nik.gov.pl/plik/id,14200.pdf





Cytat:
Prof. dr hab. Marek Banaszkiewicz, dyrektor Centrum Badań Kosmicznych Polskiej Akademii Nauk, został prezesem Polskiej Agencji Kosmicznej. Prezesa wybrała premier Ewa Kopacz
http://gdansk.naszemiasto.pl/artykul/pro.....id,tm.html


Cytat:
Polska Agencja Kosmiczna została utworzona na mocy ustawy z dnia 26 września 2014 r. o Polskiej
Agencji Kosmicznej1 (dalej: „ustawa o PAK”) i jest agencją wykonawczą w rozumieniu przepisów ustawy
z dnia 27 sierpnia 2009 r. o finansach publicznych2.
Siedzibą Agencji zgodnie z art. 1 ust. 3 ustawy o PAK, jest miasto Gdańsk, a w myśl art. 1 ust. 4 ustawy
Agencja może posiadać również oddziały terenowe. W statucie Agencji3 (§ 4 ust. 3), w strukturze
wewnętrznej, wyodrębniono dwa oddziały terenowe, w Warszawie oraz w Rzeszowie. Oddziały te nie
zostały jednak w pełni zorganizowane, z wyjątkiem powołania ich dyrektorów.
W wyniku pierwszego konkursu, o którym mowa w art. 8 ust. 1 ustawy o PAK, Prezes Rady Ministrów
z dniem 20 maja 2015 r. powołał Prezesa Agencji na 5-letnią kadencję, a pierwsza dotacja podmiotowa
wpłynęła na jej rachunek bankowy 12 maja 2015 r. Prezes Rady Ministrów na podstawie art. 8 ust. 2 pkt
6 ustawy o PAK, odwołała Prezesa Agencji z dniem 7 października 2016 r. i z dniem 10 października
2016 r. pełnienie obowiązków Prezesa powierzyła dotychczasowemu Wiceprezesowi do spraw
obronnych. Zgodnie z tym przepisem, Prezes Rady Ministrów odwołuje Prezesa Agencji przed upływem
kadencji w przypadku niezatwierdzenia sprawozdań, o których mowa w art. 19 ustawy o PAK, czyli
sprawozdania: finansowego Agencji wraz z opinią i raportem biegłego rewidenta oraz rocznego
sprawozdania z działalności Agencji.
Zgodnie z art. 3 ust. 1 ustawy o PAK Agencja realizuje zadania w zakresie badań i rozwoju techniki
kosmicznej, w tym inżynierii satelitarnej oraz ich zastosowania dla celów użytkowych, gospodarczych,
obronnych, bezpieczeństwa państwa oraz naukowych. W sposób ogólny zadania te zostały
określone w art. 3 ust. 2 tej ustawy.
W myśl art. 2 ustawy o PAK działalność Agencji nadzoruje Prezes Rady Ministrów.
Zarówno były Prezes jak i p.o. Prezesa wskazali, że sposób nadzoru nad Agencją nie utrudniał jej
funkcjonowania. Niemniej jednak ich zdaniem głównym problemem był fakt, że jednoczenie istniał
Międzyresortowy Zespół do spraw Polityki Kosmicznej w Polsce przy Ministerstwie Rozwoju, do zadań
którego należało m.in. kształtowanie polityki kosmicznej w Polsce oraz koordynacja działań administracji
rządowej w tym obszarze i podejmowanie kluczowych decyzji, w tym o charakterze finansowym,
które w znacznym stopniu pokrywały się z działaniami Agencji
.
P.o. Prezesa Agencji wyjaśnił również, iż w Polsce istnieje wiele podmiotów poza Agencją
zaangażowanych w podejmowanie decyzji w sprawach związanych z rozwojem sektora kosmicznego4,
a na ich kompetencje dodatkowo nakładają się działania wspomnianego Zespołu oraz polskich
przedstawicieli i delegatów do Europejskiej Agencji Kosmicznej (ESA). Zostało to dostrzeżone
i zapisane w dokumencie pt. „Program działań na rzecz rozwoju technologii kosmicznych
i wykorzystania systemów satelitarnych w Polsce”5.
Były Prezes Agencji wskazał, że problemy stwarzało również formalne umiejscowienie Centrali Agencji
w Gdańsku, podczas gdy wiele merytorycznych zadań realizowanych było w Warszawie.
https://www.nik.gov.pl/plik/id,14200.pdf


Cytat:
ZARZĄDZENIE NR 102
PREZESA RADY MINISTRÓW
z dnia 16 listopada 2012 r.
w sprawie Międzyresortowego Zespołu do spraw Polityki Kosmicznej w Polsce
Na podstawie art. 12 ust. 1 pkt 3 i ust. 2 ustawy z dnia 8 sierpnia 1996 r. o Radzie Ministrów (Dz. U. z 2012 r. poz. 392) zarządza się, co następuje:
§ 1. 1. Tworzy się Międzyresortowy Zespół do spraw Polityki Kosmicznej w Polsce, zwany dalej „Zespołem”

6. Udział w pracach Zespołu jest nieodpłatny.

https://bip.kprm.gov.pl/kpr/bip-rady-min.....olsce.html



rafal811 napisał:

Tak wygląda podbój kosmosu made in Poland. Projekt rakiet polskich, hm, cóż, powiem krótko - rzucić kamieniem, to nie to samo co sprawić by kamień lewitował nad Ziemią :lol:



Cytat:
Stolica przejmuje kosmos 11.09.2017

Polski satelita powinien powstać w ciągu najbliższej dekady.Polski satelita powinien powstać w ciągu najbliższej dekady.Foto: Fotolia

Proponowane zmiany zostały już zapisane w nowelizacji ustawy, jaką przygotowało Ministerstwo Rozwoju.
Polska Agencja Kosmiczna to instytucja, która powstała w 2014 roku. Jej zadaniem jest realizacja polityki państwa w zakresie eksploracji kosmosu, nauki, badań i związanego z nim przemysłu. Nadzór nad agencją powierzono bezpośrednio premierowi, a na siedzibę wyznaczono Gdańsk. Oddziały powstały w Warszawie i Rzeszowie. Nowa ustawa ma to zmienić. Przede wszystkim siedzibę.

– Realizacja zadań agencji wymaga, ze względów logistycznych, lokalizację jej centrali w Warszawie. Wynika to z konieczności stałej współpracy z ministerstwami i urzędami centralnymi, jak również utrzymywania kontaktów międzynarodowych przez agencję – wyjaśnia Aleksandra Serkowska z Ministerstwa Rozwoju. – Należy również zauważyć, że większość podmiotów polskiego sektora kosmicznego jest skupiona w województwie mazowieckim.

Nie wiadomo jeszcze, gdzie dokładnie w Warszawie ma mieścić się agencja. Ministerstwo nie wie też, co z obecną siedzibą. Jeden z wariantów to przekształcenie jej w oddział. Obecnie zgodnie z danymi samej agencji w centrali w Gdańsku pracuje 11 osób, w tym wiceprezes ds. nauki oraz dyrektorzy trzech departamentów. Z kolei w oddziale terenowym w Warszawie – aż 28 osób, w tym wiceprezes ds. obronnych oraz jeden dyrektor. W Rzeszowie są trzy osoby.

Poza zmianą siedziby zmieni się też nadzór nad PAK, który obecnie należy do premiera. Po zmianach agencja przejdzie pod Ministerstwo Rozwoju.

W oczekiwaniu na prezesa

Zmianie mogą ulec także kadry. Nowelizacja gwarantuje obecnym pracownikom tylko trzy miesiące zatrudnienia po wejściu jej w życie, o ile nie zostaną im przedstawione nowe propozycje. Zresztą do kadr agencja nie ma szczęścia. Od jesieni nie udało się wybrać nowego prezesa. Poprzedni – prof. Marek Banaszkiewicz, został odwołany w październiku 2016 roku. Powód – nieprzyjęcie sprawozdań z działalności agencji za 2015 rok. P.o. prezesa na trzy miesiące został wówczas pułkownik Piotr Suszyński, wiceprezes ds. obronnych. W styczniu tego roku jego misję przedłużono o kolejne trzy miesiące, a od kwietnia płk Suszyński kieruje agencją jako wiceprezes. W międzyczasie ogłoszono aż trzy konkursy, które nie wyłoniły jednak nowego prezesa.

Tymczasem to kluczowe stanowisko nie tylko w kontekście bieżącego kierowania działalnością agencji, ale i nowych zadań – jakie zostaną jej powierzone w związku z przygotowywaną ustawą o działalności kosmicznej. Najważniejsze z nich to wydawanie zgody na lot w kosmos i prowadzenie Krajowego Rejestru Obiektów Kosmicznych.

Wystarczą dwa satelity

W ciągu dwóch lat działalności agencji udało się m.in. zlecić badania dotyczące polskich lotów w kosmos. Pod koniec 2015 roku PAK podpisała z PZL Warszawa Okęcie umowę na wykonanie wstępnego studium wykonalności „Satelitarnego systemu zobrazowań radarowych", które miało odpowiedzieć na pytanie o opłacalność i możliwości budowy przez Polskę satelitów. Wnioski? Krajowe potrzeby mogą być zaspokojone dzięki budowie dwóch satelitów umieszczonych na niskiej orbicie heliosynchronicznej, rozmieszczonych względem siebie z przesunięciem o 180 stopni, obrazujących w paśmie X. Horyzont czasowy realizacji projektu przewidziano na dziesięć lat.

– Wstępne studium wykonalności satelitarnego systemu zobrazowań radarowych potwierdza opinię PAK, że budowa satelity operacyjno-technologicznego małych rozmiarów pozwoliłaby Polsce na znaczące zwiększenie możliwości rozpoznania satelitarnego i umożliwiłaby zweryfikowanie możliwości całkowicie suwerennego pozyskania informacji rozpoznawczej w skali globalnej – komentuje pułkownik Suszyński. – Realizacja tego projektu umożliwiłaby polskim placówkom naukowo-badawczym i przedsiębiorstwom podnoszenie poziomu gotowości technologicznej (TRL) poprzez zapewnienie możliwości testowania na orbicie rozwijanych przez nie technologii (komponenty satelity lub oprogramowanie) oraz prowadzenie eksperymentów w środowisku kosmicznym.

Inne studium zamówione przez PAK dotyczyło kierunków i możliwości rozwoju technologii kosmicznych we wszystkich dziedzinach życia, a także kierunków, w jakich rozwinie się eksploracja kosmosu w ciągu najbliższych 15 lat. To zadanie zlecono konsorcjum, na którego lidera wybrano firmę Blue Dot Solutions. Wnioski? W robotyce kosmicznej nastąpi postęp w interakcji z astronautami – powstaną pojazdy, egzoszkielety czy też roboty humanoidalne. W kierunku Słońca, Marsa, Merkurego, Jowisza polecą pojazdy bezzałogowe, do służby wejdą nowe pojazdy załogowe, m.in. Orion, Dragon2. Powstaną też cztery kolejne stacje kosmiczne, rozwinie się biotechnologia i mikrobiologia kosmiczna oraz platformy stratosferyczne.

– Z naszego punktu widzenia, w kontekście potrzeby zbudowania w Polsce infrastruktury zapewniającej krajowi niezależność w dostępie do danych satelitarnych oraz aktualnego potencjału, możliwości i aspiracji podmiotów polskiego sektora kosmicznego najistotniejsze były wnioski dotyczące trendów rozwoju technologii w obszarze obserwacji Ziemi, eksploracji kosmosu, robotyki, technik wynoszenia oraz napędu i paliw kosmicznych. Na przykład eksploracja kosmosu oraz automatyka i robotyka – to dziedziny z dużym potencjałem rozwojowym na rynku europejskim, a polskie podmioty właśnie w nich przygotowały najwięcej rozwiązań o najwyższym wymaganym poziomie gotowości technologicznej, przetestowanych pod kątem ich wykorzystania w misjach kosmicznych – mówi pułkownik Suszyński.
http://www.rp.pl/Zycie-Pomorza/309119848-Stolica-przejmuje-kosmos.html#ap-2
_________________
Dzieje się krzywda dokonywana przez jednych na drugich.
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Prawda2.Info -> Forum -> Technologia i Kosmos Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz moderować swoich tematów


Polskie rakiety
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group.
Wymuś wyświetlanie w trybie Mobile