Ech...Ciagle jestem pod wielkim wrażeniem jak lud mógł kupic głupią wersję, tzn. reżim nagle się wzruszył, nawrócił na demokracje i zaczał rozmawiać z opozycją. W wyniku rozmów bez zadnej tajnej klauzuli oddał władzę, a co za tym idzie pieniądze i bezpieczeństwo. Albo wersja nieco bardziej wyrafinowana (blizsza prawdy). Uznali, że system się wali i zaczeli rozmawiać z twardą opozycją, której oczywiście nie byli w stanie złamać, bo nikt z opozycji nigdy nie chciał wyjechać na zachód, nigdy nie cudzolozyl, nie dbał o karierę, ani o rodzinę. Nikt tez nie podpadał pod operacje "hiacynt"
. A nawet jeśli, to SBecy nie wiedzieli co z tymi informacjami zrobić, a po 89 spalili je by przypadkiem nowej władzy nikt nie szantażował. I żyli długo i szczęśliwie.