|
Autor
|
Wiadomość |
tournament
Dołączył: 09 Gru 2006 Posty: 416
Post zebrał 0 sat Podarowałeś sat
|
Wysłany: 08:33, 23 Sty '07
Temat postu: ...Smierc Generala Sikorskiego na Gibraltarze.... |
|
|
Okolicznosci Smierci Generala Sikorskiego na Gibraltarze.... to jest Jedna z teori ............... Tylko kule daja pewnosc
Z Tadeuszem A. Kisielewskim, autorem ksiazki "Zamach. Tropem zabojcow
generala Sikorskiego", rozmawia Piotr Zychowicz
............Rz: W jaki sposob wedlug panskiej hipotezy zginal premier Rzeczypospolitej Polskiej general broni Wladyslaw Sikorski?
Tadeusz A. Kisielewski : Zostal zastrzelony. 4 lipca 1943 roku o godzinie
23:00, gdy liberator AL 523 wznosil sie w powietrze z lotniska w
Gibraltarze, Sikorski byl juz martwy.
Przeciez jeszcze kilka minut wczesniej wielu swiadkow widzialo, jak caly i
zdrowy wsiadal do samolotu! Co sie wiec stalo na pokladzie?
Po ceremonii pozegnania samolot podkolowal na poczatek pasa startowego na zachodnim, pograzonym w ciemnosciach, krancu lotniska. Tam zawrocil i zatrzymal sie w celu dokonania ostatniej proby silnikow. W tym momencie jden z zamachowcow, ktory znajdowal sie wsrod pasazerow, wpuscil na poklad
pozostalych zabojcow. Wspolnie wykonali swoje zadanie - zabijajac lub
powaznie raniac wszystkich ludzi znajdujacych sie w kabinie pasazerskiej - i \opuscili samolot. Jak sie wydostali z lotniska, tego oczywiscie nie wiadomo. Przypuszczam, ze pontonem.
.............Kim wedlug pana byl czlowiek, ktory mial wpuscic do liberatora komando
mordercow?
To najbardziej tajemniczy watek calej sprawy. Przypuszczam, ze byl to oficer wywiadu, specjalista od zadan specjalnych, ktory przywlaszczyl sobie
nazwisko kuriera AK przybylego z Generalnego Gubernatorstwa Jana
Gralewskiego. Wiadomo o nim tyle, ze przybyl z Bliskiego Wschodu i zostal zabrany przez Sikorskiego na poklad
Pomimo rzezi, do ktorej mialo dojsc na pokladzie, samolot wystartowal. Jeden z pilotow musial byc wiec zamieszany w spisek.
Przypuszczam, ze obaj.
..............Co wydarzylo sie po starcie?
Samolot gladko wzbil sie w powietrze na wysokosc okolo 9 metrow i po 16
sekundach lotu pilot prawidlowo wykonal manewr wodowania, sadzajac maszyne na wodzie 637 metrow od brzegu. Utrzymywala sie na powierzchni od 6 do 8 minut, po czym - rozbita na trzy czesci - poszla na dno. Gdyby rzeczywiscie do tak powaznego rozszczepienia kadluba doszlo w momencie zetkniecia z woda, samolot zatonalby natychmiast. Gdy unosil sie na wodzie, musial byc w jednym kawalku.
...............Jak to wytlumaczyc?
Logicznie mozna to wyjasnic tylko eksplozja ladunku wybuchowego. Domyslam sie nawet, gdzie go umieszczono - w poblizu miejsca zajmowanego przez osobistego lacznika Churchilla pulkownika Victora Cazaleta. Wlasnie jego fotel, razem z przypietym pasami Cazaletem, zostal wyrzucony w powietrze.
............Skoro w samolocie podlozono bombe, po co zamachowcy mieliby zadawac sobie tyle trudu, by wczesniej zastrzelic Sikorskiego i towarzyszace mu osoby? Nie wystarczylo wodowac maszyne, a potem po prostu odpalic ladunki?
Sprobujmy sobie wyobrazic taki przebieg wypadkow. Samolot startuje i po 16 sekundach siada na wodzie. Zamachowiec uruchamia zapalnik czasowy na kilka minut, otwiera drzwi i wyskakuje do wody. Ale przeciez wszyscy to widza!
Reszta pasazerow takze usilowalaby sie wydostac z samolotu. Zreszta nawet gdyby zostali na swoich miejscach i grzecznie czekali na wybuch bomby, to zamachowcy nie mieliby gwarancji, ze wlasnie Sikorski zginie. Nie, nie daloby sie tego zrobic z zywymi ludzmi na pokladzie. Bomba moze zatrzec slady i upozorowac katastrofe, ale pewnosc daja tylko kule.
Gdyby Sikorski zostal zastrzelony, wykazalaby to sekcja zwlok. ..............Czy sekcje w ogole przeprowadzono?
Zwloki byly ogladane najpierw na nabrzezu w Gibraltarze - swiadkowie mowili, ze byly potwornie okaleczone - potem w miejscowej kostnicy, a wreszcie w Londynie. Jeden ze swiadkow twierdzil, ze Sikorski mial okragly otwor w czaszce, inny, ze olbrzymia rane od skroni do zuchwy, a jeszcze inny, ze mial twarz zbrazowiala jak od uduszenia. Nie mamy w tej sprawie niczego pewnego. Brytyjczycy oglosili wyniki sledztwa przeprowadzonego przez dwie komisje w lipcu i sierpniu 1943 roku. Stwierdzily one oczywiscie, ze doszlo do wypadku. Byloby jednak naiwnoscia przypuszczac, iz te komisje, dzialajace na poly publicznie, byly jedynymi gremiami badajacymi okolicznosci katastrofy. Nie ma zadnej watpliwosci, ze prawdziwe, tajne sledztwo zostaloprzeprowadzone przez sluzby specjalne. Wlasnie w ich raporcie, oprocz opisu rzeczywistego przebiegu zdarzenia, znajduja sie zapewne zdjecia i dokumenty z sekcji zwlok. Odtajnienie tych papierow przez Brytyjczykow wszystko by wyjasnilo.
To, co pan mowi, potwierdzalaby tajna umowa z 1993 roku o przekazaniu ciala Sikorskiego Polsce. Strona brytyjska zastrzegla, ze trumna generala nigdy nie moze zostac otwarta.
Oczywiscie. Nawet po tylu latach mozna byloby ustalic, czy Sikorski
rzeczywiscie zostal zastrzelony. Szczegolnie gdyby dostal postrzal w
czaszke. A prosze pamietac, ze jezeli chce sie z cala pewnoscia pozbawic
kogos zycia, to strzela sie w glowe.
...........Dlaczego uwaza pan, ze 4 lipca z cala pewnoscia nie doszlo do wypadku?
Przeprowadzilem krzyzowe badanie zeznan pierwszego pilota, czeskiego
kapitana Eduarda Prchala, relacji swiadkow oraz opinii pilotow i ekspertow,
z ekspertyza prof. Jerzego Maryniaka i firmy produkujacej liberatory na
czele. Nie ma zadnych watpliwosci, ze samolot prawidlowo wodowal i az do
tego momentu byl calkowicie sprawny technicznie. Profesor Maryniak z Zakladu Mechaniki Instytutu Techniki Lotniczej i Mechaniki Stosowanej na
Politechnice Warszawskiej przeprowadzil symulacje lotu liberatora w trzech
roznych wersjach. On rowniez doszedl do podobnych wnioskow co ja. Gdyby samolot rzeczywiscie utracil sterownosc, to albo wpadlby do morza ostro
pikujac i od razu sie rozbil, albo wyladowalby znacznie dalej od brzegu.
..............Czy tylko kapitan Prchal, jak sie utrzymuje, przezyl katastrofe?
Oficjalnie stwierdzono, ze przezyly ja trzy osoby. Tak wynika z pierwszych
depesz wyslanych jeszcze przed polnoca 4 lipca z Gibraltaru do Londynu.
Jedna osoba byl Prchal, ktory wydostal sie z samolotu. Druga brygadier John
Whiteley, ktory zmarl pozniej w lodzi ratunkowej. Trzecia zas drugi pilot
major William Herring.
.............Dlaczego uwaza pan, ze Herring przezyl?
Kilkadziesiat minut po wodowaniu liberatora grupa zolnierzy, z sierzantem
Henrym Carrem na czele, zauwazyla Herringa na pobliskiej plazy. Opowiadali
pozniej, ze doplynal do brzegu i przez chwile nawet z nimi rozmawial.
Pozniej wiele osob widzialo go w gibraltarskim szpitalu, skad szybko go
zabrano. Wydaje mi sie jednak, ze najwazniejsze jest zeznanie jego zony,
ktora wowczas akurat urodzila syna. Mowila, ze juz po katastrofie maz
dzwonil do niej do szpitala.
Porucznik D. F. Martin - ktory tamtej nocy znajdowal sie w pomieszczeniu
tajnej radiostacji wykutym w skale ok. 150 metrow nad poziomem morza - po altach opowiadal, ze widzial wodowanie liberatora. Na lewym skrzydle
dryfujacej maszyny zauwazyl powoli poruszajacego sie czlowieka. Przypominal mu slynna sylwetke z reklam opon Michelina, czyli najprawdopodobniej mial na sobie kamizelke ratunkowa. Mysle, ze tym czlowiekiem mogl byc Herring.
.............Jezeli faktycznie przezyl, to co sie z nim stalo?
Niestety, przypuszczam, ze po usunieciu go ze szpitala na Gibraltarze zostal zabity. Moze przez organizatorow zamachu, ktorzy uswiadomili sobie, ze wyslanie go w jakies odlegle miejsce jest zbyt ryzykowne. Ktos po latach
moglby go przeciez rozpoznac. Niewykluczone tez, iz to wladze brytyjskie
zorientowaly sie, jaka role odegral, i skazaly go potajemnie na smierc.
.................Jezeli przyjmiemy, tak jak pan, ze obaj piloci byli zamieszani w spisek, to
ktory z nich prowadzil samolot?
Jestem pewien, ze pierwszy pilot, czyli Prchal, nie byl do tego zdolny.
Zrodla wskazuja, ze o ile o 18:00 - 19:00, podczas kolacji, byl calkowicie
przytomny iw doskonalym humorze, o tyle w momencie pozegnania na lotnisku, sprawial wrazenie czlowieka nieprzytomnego, czlowieka, ktory nie jest soba. Przypuszczam, ze w ciagu tych dwoch godzin powiedziano mu, jaki bedzie przebieg wypadkow. I ze jego rola ma sie ograniczyc do tego, zeby usiasc w fotelu pilota i pokazac sie w oknie. Tak, by odprowadzajacy mieli wrazenie,iz wszystko jest w porzadku. Zamachowcy zapewne sklonili go do wspolpracy za pomoca szantazu. Mogli na przyklad zagrozic, ze zabija jego narzeczona.
Czyli pilotowal Herring. Herring jest jedyna osoba znana z nazwiska, ktora mogla pilotowac liberatora. Ale to nie znaczy, ze to na pewno byl on. Z informacji uzyskanych przeze mnie juz po wydaniu ksiazki wynika, iz na pokladzie mogla sie znalezc jeszcze trzecia osoba zdolna kierowac maszyna. Herring niezaleznie od tego, jaka role odegral, byl zapewne rowniez szantazowany przez organizatorow zamachu. To jest w ogole dosc tajemnicza postac. Nazwiska majora Herringa nie ma w zadnych spisach pilotow Dywizjonu 511, ktory zajmowal sie transportem VIP-ow. Wyglada na to, ze w ogole w nim nie sluzyl i zostal przygotowany do wziecia udzialu tylko w tym jednym, szesnastosekundowym locie.
Bylbym szczesliwy, gdyby syn majora Herringa Graham przylaczyl sie do moich badan i wznowil dawne wysilki swojej matki i wlasne, zmierzajace do
wyjasnienia losu ojca. Niezaleznie od tego, czy major Herring pilotowal
liberatora, czy uczynil to dobrowolnie, czy wbrew wlasnej woli, stal sie
podobnie jak Prchal, jedna z ofiar tego zamachu. Szansa na ustalenie
tozsamosci sprawcow smierci Herringa - kimkolwiek byli - wydaje sie obecnie tak wielka jak nigdy dotad.
................A co swiadczy przeciwko Prchalowi?
Wiele spraw, poczawszy od jego nieprawdziwych, w wielu miejscach wrecz
absurdalnych, zeznan. Warto wspomniec chociazby o sprawie kamizelki
ratunkowej, w ktorej go wylowiono. Prchal nigdy wczesniej jej nie zakladal.
Co spowodowalo, ze nagle zmienil przyzwyczajenia? Akurat ten jeden raz w
calym swoim zyciu. Pozniej zreszta, wbrew faktom, wypieral sie, ze ja
wkladal. W grudniu 1943 roku bronil sie, izwyrazenie zgody na
przeprowadzenie wodowania samolotu byloby rownoznaczne z podpisaniem zgody
na samobojstwo. Jest to opinia groteskowa. Liberatory w duzo ciezszych,
bojowych warunkach, nierzadko uszkodzone, wodowaly i czlonkowie zalog czesto
wychodzili z tego nie tylko z zyciem, ale nawet bez szwanku.
.................Czy przed tragedia gibraltarska podejmowano jakies proby zamachu na
Sikorskiego?
Tak. Usilowano go zabic co najmniej cztery razy. Dwukrotnie w powietrzu.
Sikorski przylecial na Gibraltar z Kairu. ...............Czy przed podroza na Bliski Wschod nikt nie ostrzegl generala o grozacym mu niebezpieczenstwie?
Sygnalow bylo mnostwo, i to ze strony najwyzszych wladz brytyjskich.
Sikorskiego w prywatnych rozmowach ostrzegal sam Churchill. Co najmniej
dwukrotnie dzwonil rowniez do jego corki Zofii Lesniowskiej i nalegal, aby
przekonala ojca, zeby nie lecial na Bliski Wschod, a przynajmniej zeby sama nie wsiadala na poklad liberatora. Jeszcze 4 lipca na Gibraltarze proszono Sikorskiego, zeby jego corka wracala innym samolotem.
Ponadto w dniu odlotu Sikorskiego na Bliski Wschod kilku polskich ministrow odebralo tajemnicze telefony, ze jego samolot ulegl katastrofie. A Sikorski mial przeciez przed soba jeszcze szesc tygodni zycia! W miedzynarodowej wspolnocie wywiadowczej majacy sie odbyc zamach na polskiego premiera byl tajemnica poliszynela.
Przejdzmy teraz do kwestii najwazniejszej. ......................................Kto zlecil zamordowanie
Wladyslawa Sikorskiego? Czy uwaza pan, ze mogla za tym stac Trzecia Rzesza?
Jezeli mowimy o sprawcach, to powinnismy sobie na wstepie zadac dwa pytania: kto mial motyw oraz kto mial mozliwosci? Niemcy nie mieli ani motywu, ani mozliwosci. Po ujawnieniu mordu katynskiego, kiedy rzad polski nie uwierzyl sowieckim klamstwom, Berlin raczej by Sikorskiego chronil, niz usilowal zamordowac. Przeciez zastanawiano sie tam nawet, czy nie dac mu gwarancji nietykalnosci i nie zaprosic do Katynia. Niemcy nie mieli zreszta zadnej mozliwosci przeprowadzenia na Gibraltarze takiegoskomplikowanego logistycznie przedsiewziecia.
.......................................................Moze wiec Sikorski zaczal byc niewygodny dla Brytyjczykow?
Brytyjczycy mieli mozliwosci, ale nie mieli motywu. Sikorski prawie we
wszystkim ulegal ich presji i scisle trzymal sie ich linii politycznej.
Nalezy rowniez podkreslic, ze na pokladzie bylo co najmniej dziewieciu
Brytyjczykow, w tym dwoch parlamentarzystow.
W swoich wojennych wspomnieniach Tadeusz Katelbach pisz o nienawisci, jaka darzono w wojsku Sikorskiego za - wedlug jego krytykow - filosowiecka
polityke. ..........................Czy mozliwe jest, aby za zabojstwem stali polscy przeciwnicy
polityczni premiera?
Pani Sikorska powiedziala kiedys, ze Anders byl "glowna przyczyna smierci
jej meza". Chodzilo jej jednak o to, ze gdyby chcial i potrafil stlumic
antyrzadowy bunt w swoim korpusie, to Sikorski nie musialby leciec na Bliski Wschod, nie znalazlby sie na Gibraltarze i tam nie zginal. Nie miala ona na mysli tego, ze Anders wydal rozkaz zamordowania Sikorskiego. Poza tym w zamachu musieli uczestniczyc co najmniej dwaj obywatele brytyjscy, jeden jako organizator, lacznik z mocodawcami, drugi jako pilot. Anders nie mial oczywiscie takiej silnej pozycji, zeby na jego uslugach byli agenci brytyjskiego wywiadu i oficerowie RAF. W kontekscie operacyjnym bylo to wiec dla Polakow niewykonalne.
Pozostaje nam wiec ostatnia ewentualnosc: Stalin.
Sikorski - czego nie rozumieli jego polityczni przeciwnicy - chcial dojsc do
porozumienia z Sowietami na warunkach, ktore bylyby do przyjecia przez
Polakow. Czyli nie kapitulacja, ale jakis kompromis. Zakladal, ze trzeba
bedzie pojsc na ustepstwa, ale nie takie, ktore godzilyby w polska racje
stanu Mozemy oddac blota na Polesiu, ale nie kilka polskich miast. Stalin
natomiast wlasciwie od poczatku gral na calkowite podporzadkowanie sobie
Polski. Oprocz tego duza role odegrala sprawa ujawnienia zbrodni katynskiej i polska reakcja. W sensie politycznym, ambicjonalnym i prestizowym byl to dla Stalina potezny cios. A wiadomo przeciez, jak Stalin postepowal wobec
ludzi, ktorzymu sie narazili. Byl msciwy, podejrzliwy i bezwzgledny.
Osobowosc paranoiczna. Czesto spotykam sie z pytaniem, czy Sikorski byl tak wazna osoba, ze przeszkodzilby Stalinowi w realizacji jego planow.
Odpowiadam opinia ambasadora Edwarda Raczynskiego: Nie, nie przeszkodzilby. Ale gdyby Sikorski zyl, Stalin zrealizowalby swoje cele pozniej, w mniejszym zakresie, i byloby mu znacznie trudniej.
..........................Czyli jest motyw. A mozliwosci?
Brytyjskie sluzby specjalne byly w duzym nasileniu infiltrowane przez
Sowietow. Agenci Moskwy mieli sie w Wielkiej Brytanii bardzo dobrze,
uplasowali sie na kluczowych stanowiskach. Zdemaskowany pozniej sowiecki agent Harold Philby byl szefem brytyjskiego kontrwywiadu na rejon Morza Srodziemnego. Niewykluczone, ze bral udzial w spisku. 16 kwietnia 1943 roku, kiedy juz bylo wiadomo, ze Sikorski bedzie lecial na Bliski Wschod, Philby odwiedzil Gibraltar. Byc moze wydal wtedy odpowiednie rozkazy. Mozliwe, ze jego brytyjscy podwladni byli przekonani, iz dzialaja na zlecenie wlasnego rzadu. Podsumowujac, wszystko wskazuje na to, ze rozkaz zabojstwa Sikorskiego zostal wydany na Kremlu.
..................Co pan mysli na temat spekulacji o rzekomym porwaniu corki generala
Sikorskiego - ktorej ciala rowniez nie znaleziono - przez sowieckiego
ambasadora w Londynie Iwana Majskiego?
Konsul RP w Kairze Tadeusz Zazulinski stwierdzil, ze kilka dni po zamachu na
Gibraltarze obsluga jednego z hoteli w egipskiej stolicy znalazla
bransoletke Lesniowskiej. Tymczasem miala ja ona na rece na Gibraltarze.
Dariusz Baliszewski przeprowadzil taka czysto teoretyczna konstrukcje, ze
komando, ktore dokonalo rzezi na pokladzie liberatora, moglo porwac corke
generala. Dla obcego wywiadu byla ona najcenniejsza osoba z jego otoczenia.
Byla sekretarka, szyfrantka i powiernica ojca. To, co wiedziala, moglo sie
okazac nieslychanie cenne. Nie da sie wykluczyc, ze z Gibraltaru wywieziono
ja na pokladzie samolotu Majskiego, ktory 4 lipca mial tam akurat
miedzyladowanie, a pozniej polecial wlasnie do Kairu. Co ciekawe, po drodze - zamiast, jak bylo w zwyczaju, zatrzymac sie w bazie w Libii - samolot
Majskiego wyladowal na opuszczonym pustynnym lotnisku. ................Co chciano ukryc?
Baliszewski otrzymal relacje, wedlug ktorej w 1945 roku corke generala
widziano w podmoskiewskim lagrze. Cala ta historia brzmi jednak bardzo
sensacyjnie i wzbudza powazne watpliwosci.
Jezeli Sikorskiego faktycznie zamordowano na rozkaz Stalina, to dlaczego
.............................Brytyjczycy do dzisiaj usiluja tuszowac cala sprawe?
Gdyby oglosili prawde, oznaczaloby to dla nich calkowita kompromitacje.
Przyznaliby bowiem, ze na wlasnym terytorium nie udalo im sie zapobiec
zamachowi. Kompromitujace jest rowniez to, ze uczestniczylo w nim co
najmniej dwoch poddanych Korony. A im dluzej ukrywa sie prawde, tym
kompromitacja jest wieksza.
......................Dlaczego w takim razie Brytyjczycy nie ujawnili od razu prawdziwych wynikow sledztwa?
Strona oskarzona wszystkiego by sie wyparla i zazadala niezbitych dowodow (teraz takze by tak zareagowala). A przeciez rozkaz zamordowania Sikorskiego wcale nie musial zostac wydany na pismie. Najwazniejsze byly jednak przyczyny natury politycznej. Ogloszenie wszem i wobec, ze Zwiazek Sowiecki zamordowal premiera Polski, wywolaloby katastrofe. Natychmiast rozpadlaby sie antyniemiecka koalicja. Brytyjczycy nie mogli rowniez oglosic, ze Sikorski zginal w zamachu, ktorego sprawcy sa nieznani. Bo wtedy Berlin od razu oskarzylby o to Londyn.
....................Liczy pan na to, ze brytyjskie archiwa sie otworza i ze uda sie zweryfikowac
panska hipoteze na podstawie dokumentow?
Nie, nie wierze, zeby Brytyjczycy je odtajnili. Jezeli juz, to jakies
drugorzedne materialy. Archiwum, w ktorym spoczywa raport z wewnetrznego sledztwa tajnych sluzb, na pewno nigdy nie ujrzy swiatla dziennego. Ja udowodnilem, ze przyczyna smierci Sikorskiego byl zamach, i to mi - na razie - wystarczy.Rzad Rzeczypospolitej Polskiej powinien jednak wystosowac oficjalna note d rzadu Jej Krolewskiej Mosci z zadaniem oddania dokumentow z teczki Sikorskiego, ktora wylowili brytyjscy pletwonurkowie, i wyjasnienia, na jakiej podstawie i w jakim celu przetrzymywano tak dlugo polskie dokumenty panstwowe. Powinno sie tez zazadac ujawnienia wszystkich materialow dotyczacych zabojstwa, zalegajacych w londynskich archiwach.Piotr Zychowicz ......
|
|
|
Powrót do góry
|
|
|
Easy_Rider
Dołączył: 18 Sty 2007 Posty: 1884
Post zebrał 0 sat Podarowałeś sat
|
Wysłany: 11:47, 23 Sty '07
Temat postu: |
|
|
Ta sprawa jest kolejnym potwierdzeniem faktu, że żyjemy w rzeczywistości spiskowej, a mówienie o "teoriach spiskowych" (tak, jakby spiski mogły być tylko teorią, a nie rzeczywistością) ma na celu zamknięcie gęby ludziom poszukującym prawdy.
W tym kontekście, przypomina mi się sprawa przypuszczalnego zabójstwa innego generała - K. Świerczewskiego. Ludzie mieszkający w tych okolicach Bieszczadów od lat przekazują wersję, że zastrzelili go agenci NKWD przebrani za banderowców, jeszcze do tego to dziwne popsucie się samochodu obstawy przed wyjazdem do Baligrodu. Motywy - coż, Józef "Słoneczko" nie lubił ludzi o silnych osobowościach, mogących być dla niego przeszkodą w podporządkowaniu sobie Polski.
Dziwne, że po 1989 r., przy tej całej dekomunizacji, ujawnianiu różnych zbrodni sowieckich, na ten temat panuje całkowite milczenie. Czyżby dlatego, że Świerczewski był "komuchem", to - podobnie jak w przypadku dziwnej śmierci Bieruta - nikt nie chciał zająć się tą sprawą? Ale czy dociekanie dla samej prawdy też nie ma w tym przypadku sensu?
|
|
|
Powrót do góry
|
|
|
inecki
Dołączył: 19 Sie 2008 Posty: 465
Post zebrał 0 sat Podarowałeś sat
|
Wysłany: 02:36, 25 Paź '08
Temat postu: |
|
|
Temat ciągle aktualny. Chciałbym aby Polskę i Polski rząd stać było na sprostanie historycznej sprawiedliwości przez wyjaśnienie tego wątku. Jak wiele powie to o naszej narodowej sile...
_________________ storyofstuff
|
|
|
Powrót do góry
|
|
|
inecki
Dołączył: 19 Sie 2008 Posty: 465
Post zebrał 0 sat Podarowałeś sat
|
Wysłany: 00:42, 12 Lis '08
Temat postu: |
|
|
Przespraszam za nachalnosć, ale moze w obec aktualnej rzeczywistości , warto przypomniec temat, który juz od dawna istnieje.
Moze na forum jeat dość młody, zważywszy jednak wiek forum i wiek tematu - szkoda byłoby go powielać.
Moze zbliżymy się do prawdy poprzez eksuhamcję zwłok.
... ważny temat ....
_________________ storyofstuff
|
|
|
Powrót do góry
|
|
|
goral_
Dołączył: 30 Gru 2007 Posty: 3715
Post zebrał 0 sat Podarowałeś sat
|
Wysłany: 02:27, 12 Lis '08
Temat postu: |
|
|
Moim zdaniem, rozkaz raczej z Moskwy nie wyszedł.
Nie widzę żadnego sensu by Moskwa się obawiała Sikorskiego. Zwłaszcza, że o Katyniu, wywiad informował już wcześniej. Sikorski, tak jak pisze w cytacie, chciał się układać ze Stalinem, a to raczej oznaczało kłopoty dla Andersa!
Zwłaszcza, że Sikorski kategorycznie sprzeciwiał się wymarszu Andersa na południe do Iranu a potem na zachód. Sikorski miał plan pozostawienia Andersa pod dowództwem Armii Czerwonej i razem z nią iść do Polski, by później tworzyć silne podstawy wojskowe a tym samym mieć zdecydowany głos w rozstrzygnięciach powojennych.
Należy też zaznaczyć, ze trzon armii Andersa to byli żydzi, którzy zdezerterowali w czasie przemarszu przez Palestynę, tworząc zalążek Armii Izraela - stąd tak dużo żydów z Izraela mówi po Polsku.
Sikorski zdawał sobie z tego sprawę - Anders też! Ze tak się stanie. (Anders po zakończeniu wojny dostał propozycję od swoich byłych żołnierzy-dezerterów by został wodzem naczelnym Izraela)
Ja bym raczej tu szukał przyczyn i skutków. Zwłaszcza, że polski wywiad i rząd był podzielony na dwa a niektórzy nawet mówią i o trzech obozach. Można śmiało powiedzieć, ze w obozie rządzącym na emigracji trwała regularna wojna podjazdowa, w której wykorzystywano nie tylko polski wywiad ale i angielski, niemiecki, radziecki...
Układ Sikorskiego ze Stalinem nie był na rękę zarówno władzy na uchodźstwie jak i anglikom! którzy mieli swoje własne plany co do przyszłości Polskich granic.
Moim zdaniem, Sikorski był chyba najwybitniejszym Polskim Dowódcą tamtych czasów, jeśli nie wsze czasów. Potrafił doskonale analizować dobre i złe skutki, umiał wybić się poza pewne ramki, a przede wszystkim był patriotą któremu zależało na Polsce.
Zdawał sobie doskonale sprawę z działań "wielkiej trójki" które odbywały się za Polskimi plecami. Sikorski nie miał złudzeń, że Armia Czerwona wygra wojnę. Dlatego zależało mu na dobrym układzie ze Stalinem i jak największej polskiej armii która by szła na zachód przez Polskę.
Tak czy inaczej, przed wojną w trakcie wojny i po wojnie (zwane na uchodźstwie) polskie władze to zbiór amatorów, nieudaczników, ignorantów i sprzedawczyków. Coś jak dziś PO i PiS:)
|
|
|
Powrót do góry
|
|
|
Franek Dolas
Dołączył: 26 Mar 2011 Posty: 155
Post zebrał 0 sat Podarowałeś sat
|
Wysłany: 22:53, 12 Kwi '11
Temat postu: |
|
|
Sikorskiemu zależało na dobrych stosunkach ze Stalinem, ale uwierzył zaproszonej przez Niemców komisji międzynarodowej zamiast wujkowi Iosifowi i doprowadził do zerwania stosunków dyplomatycznych? To się kupy nie trzyma. ;]
Zdecydowanie popieram wersję, że rozkaz poszedł z Kremla. Może Sikorski dla Stalina nie był jakąś wielką konkurencją w walce o Polskę, ale wódz ZSRR nie za takie wybryki posyłał setki ludzi w piach. ;] I to stosując z upodobaniem tzw. odpowiedzialność zbiorową ze względu na chorobliwy lęk przed najmniejszym sprzeciwem.
_________________ Si Deus nobiscum, quis contra nos?
|
|
|
Powrót do góry
|
|
|
Bimi Site Admin
Dołączył: 20 Sie 2005 Posty: 20448
Post zebrał 0 sat Podarowałeś sat
|
Wysłany: 11:47, 03 Maj '11
Temat postu: |
|
|
Niemiecki dramaturg Rolf Hochhuth od lat twierdzi, że gen. Władysław Sikorski został zamordowany za wiedzą, a nawet z polecenia ówczesnego brytyjskiego premiera Winstona Churchilla. W najnowszej książce po raz pierwszy ujawnił źródło, na którym oparł tę tezę.
Hochhuth zyskał sławę za sprawą dramatu "Namiestnik", wydanego w 1963 r., w którym krytykuje papieża Piusa XII za postawę w sprawie zagłady Żydów. W 1967 r. ukazała się jego kolejna kontrowersyjna sztuka pt. "Soldaten" ("Żołnierze"), sugerująca odpowiedzialność Churchilla za śmierć generała Sikorskiego w katastrofie lotniczej na Gibraltarze 4 lipca 1943 r. Według Hochhutha, Brytyjczycy obawiali się, że Sikorski jest zagrożeniem dla antyhitlerowskiego sojuszu ze Stalinem.
Główne źródło, na którym oparł tę tezę, 80-letni Hochhuth ujawnił dopiero teraz, po 44 latach od wydania dramatu. W najnowszym zbiorze esejów i wierszy, który na początku maja trafił do niemieckich księgarń, opisał swoje rozmowy z Jane Ledig-Rowohlt, żoną swego wydawcy. W czasie II wojny światowej pracowała ona dla brytyjskich służb specjalnych.
- Tak pan idealizuje swojego Churchilla. Proszę nie zapominać jednak o jego wrodzonej skłonności do walki, bo zepsuje pan sztukę - w końcu zniszczył on Francuzom flotę pod Oranem i zamordował Sikorskiego. A Drezno (zbombardowanie miasta - PAP) też nie było już potrzebne - miała powiedzieć Hochhuthowi Jane Ledig-Rowohlt podczas ich spotkania na Korfu w 1963 r.
Dopytywana później przez pisarza Ledig-Rowohlt miała kontynuować: "(...) Sikorski był w końcu naszym gościem i towarzyszem broni. A Churchill pozwolił zamordować go praktycznie we śnie". Dodała, że od kiedy Sikorski przebywał na Gibraltarze, wiedziano, że jest martwy. - Ale dopiero następnego wieczoru wpadł w pułapkę - cytuje Hochhuth rozmowę.
- To stuprocentowo pewne. Znam osobiście kogoś, kto z tego powodu został wezwany do Churchilla. Churchill był bardzo przybity, ale nie miał wyboru... - miała powiedzieć Ledig-Rowohlt. Oceniła również, że "bez zgody Churchilla służby specjalne nie mogły przedsięwziąć nic, oprócz rutynowych działań".
Jak argumentował pisarz w rozmowie z PAP, słowa Ledig-Rowohlt były całkowicie przypadkowe. - Powiedziałem Jane, że pracuję nad sztuką o Churchillu i bombardowaniach niemieckich miast. Dopiero jej słowa skłoniły mnie do badań nad wątkiem Sikorskiego, który w końcu zdominował sztukę - przyznał Hochhuth.
Dodał, że zobowiązał się, iż nie ujawni źródła tych informacji przynajmniej przez 50 lat. Ale zdecydował się na wcześniejszą publikację, bo - jak dodał - wszyscy brytyjscy informatorzy zmarli bezpotomnie i nie grozi im oskarżenie o zdradę. Oznacza to jednak również, że żaden z nich nie może potwierdzić wersji Hochhutha. Ten podkreśla jednak, że swoją tezę oparł na wielu innych źródłach i rozmowach z licznymi świadkami, w tym z wdową po generalne Heleną Sikorską. Obejmujący 1700 stron tom pt. "Essayistische Prosa und Gedichte" ukazał się nakładem wydawnictwa Rowohlt.
Pisarz przyznał w rozmowie z PAP, że chciałby, aby jego sztuka "Żołnierze" została wystawiona w Polsce. Dramat został już przetłumaczony na język polski i nosi tytuł: "Sikorski".
Jednak - jak skarżył się niemiecki pisarz - żaden z ważniejszych polskich teatrów, z którymi skontaktował się w minionych miesiącach, nie jest zainteresowany wystawieniem sztuki. - Dziwię się, że akurat w Polsce brakuje zainteresowania tym dramatem. Byłem pierwszą osobą na Zachodzie, która w ogóle zajęła się sprawą śmierci Sikorskiego - powiedział Hochhuth. Jak dodał, w tym roku wydano "Żołnierzy" w Rosji.
Według brytyjskich władz, premier polskiego rządu na uchodźctwie i Naczelny Wódz Polskich Sił Zbrojnych gen. Władysław Sikorski zginął w katastrofie lotniczej. Doszło do niej 4 lipca 1943 r. w Gibraltarze, podczas powrotu generała z inspekcji wojsk na Bliskim Wschodzie. W katastrofie zginęło 17 osób, przeżył tylko pilot, pięciu ciał nigdy nie odnaleziono. Przyczyn wypadku do końca nie wyjaśniono. Z oficjalnego raportu brytyjskiej komisji badającej wypadek w 1943 r. wynika, że przyczyną było zablokowanie steru wysokości. Część historyków uważa, że był to zamach.
http://wiadomosci.onet.pl/swiat/churchil.....omosc.html
|
|
|
Powrót do góry
|
|
|
JAR
Dołączył: 22 Paź 2008 Posty: 448
Post zebrał 0 sat Podarowałeś sat
|
Wysłany: 14:37, 04 Maj '11
Temat postu: |
|
|
Byle jak najdalej podejrzenia odsunac od Moskwy...
|
|
|
Powrót do góry
|
|
|
Bimi Site Admin
Dołączył: 20 Sie 2005 Posty: 20448
Post zebrał 0 sat Podarowałeś sat
|
Wysłany: 14:52, 04 Maj '11
Temat postu: |
|
|
Że masz paranoję - to jeszcze rozumiem, bo większość Polaków ma.
Ale że w swej paranoi nie widzisz tego, że o wiele bardziej dymali i dymają nas wszelkiej maści Angole, niż Ruscy - to już musi być efekt solidnego przeprania mózgu.
Niedługo nam pewnie oświadczysz, że decyzja o rozpoczęciu Powstania Warszawskiego i obecny kult owego zdradzieckiego wydarzenia - to też sprawka Moskwy, he?
Ruscy jak coś do nas mieli to zawsze walili prosto z mostu i nikt nigdy nie miał złudzeń, ni sentymentów o co im chodzi.
Tymczasem angole i żabojady, te fałszywe chuje, są mistrzami dziejów w skrytobójczym wbijaniu noża w plecy. Pielęgnują stare rzymskie tradycje...
|
|
|
Powrót do góry
|
|
|
pszek
Dołączył: 18 Kwi 2010 Posty: 2310
Post zebrał 0 sat Podarowałeś sat
|
Wysłany: 15:27, 04 Maj '11
Temat postu: |
|
|
JAR napisał: | Byle jak najdalej podejrzenia odsunac od Moskwy... |
Dlaczego "najdalej ",wystarczy we właściwej kolejności , bo jak powiedział poeta:
"Niech ryczy z bólu ranny łoś, Zwierz zdrów przebiega knieje, Ktoś nie śpi, aby spać mógł ktoś. To są zwyczajne dzieje"
Musisz kolego @JAR, odkryć jeszcze wiele tajemnic spowitych, (nomen omen )mgłą niejasności .To dość łatwe ,trzeba tylko żądać prawdy,no i co oczywiste ,dzielnie sobie z nią poradzić .
_________________ sasza.mild.60@mail.ru
|
|
|
Powrót do góry
|
|
|
Franek Dolas
Dołączył: 26 Mar 2011 Posty: 155
Post zebrał 0 sat Podarowałeś sat
|
Wysłany: 19:40, 05 Maj '11
Temat postu: |
|
|
Yyyy rozumiem, że 17 września 39r. też mówili wprost o co im chodzi, niecały rok później, w kwietniu też mówili o co im chodzi?...
Owszem- Ruscy to Słowianie i o wiele bardziej wartościowi ludzie niż plemiona zachodnie (przynajmniej z punktu widzenia polskiego interesu), ale to pierdolenie o uczciwości rosyjskiej polityki jest nie na miejscu...
Zresztą Rosjanie ze swoją władzą mają tyle wspólnego co my ze swoją. Rosjanie to równe chłopy, polscy bracia wschodni, ale ty niestety nie bierzesz w obronę Rosjan tylko rosyjskie elity rządzące poczynając chyba od 1917r. ;] Taka subtelna różnica...
_________________ Si Deus nobiscum, quis contra nos?
|
|
|
Powrót do góry
|
|
|
Bimi Site Admin
Dołączył: 20 Sie 2005 Posty: 20448
Post zebrał 0 sat Podarowałeś sat
|
Wysłany: 19:44, 05 Maj '11
Temat postu: |
|
|
Zaraz, zaraz.
Ja nie biorę nikogo w obronę, a jeśli chodzi o rządy to każdy jeden (niemiecki, ruski czy polski) to dla mnie skorumpowana banda skurwysynów, którzy na ostatnim miejscu stawiają dobro własnych obywateli, a na pierwszym dobro tych co im płacą.
Natomiast proponuję zachować trochę obiektywizmu; jeśli Sikorski został zamordowany to prędzej przez Churchilla, niż przez Stalina. A zapewne i jeden, i drugi dokonał by tego przy użyciu zdrady polskich towarzyszy generała o co akurat w naszym narodzie równie nietrudno co w każdym innym.
|
|
|
Powrót do góry
|
|
|
Franek Dolas
Dołączył: 26 Mar 2011 Posty: 155
Post zebrał 0 sat Podarowałeś sat
|
Wysłany: 20:13, 05 Maj '11
Temat postu: |
|
|
Nie skąd... Sami się biorą twoimi postami... Podaj mi przykład jednego twojego postu, w którym nie jesteś pewny co do rosyjskiego rządu. Szczególnie to widać w temacie o Smoleńsku. Wszyscy mogą być winni, ale Rosjanie nie mogą. Nie i już. Koniec kropka, nie mogą, nie nie nie. Nie byłem tam, nie widziałem, nie znam faktów, nie biorę udziału w śledztwie, ale na pewno nie mogą!
Będę się śmiał bardzo jak się okaże, że rosyjska komisja uzna ostatecznie, że pełną winę ponoszą kontrolerzy lub stan lotniska na przekór wszystkim swoim spin (psim) doctorom, bo zrobią w ten sposób z polskim rządem na "czymś tam" dobry deal typu: "wy się przyznacie dzięki czemu nam skoczą słupki w sondażach, a my wam np. damy dobrą koncesję na gaz, albo podpiszemy lukratywny kontrakt na wasz gaz.
Nie znam przykładu z historii, żeby tak swoich Goebbelsów rosyjski rząd kiedyś wyruchał, ale nie jest to niemożliwe. Jak się mógł wydarzyć 1937r. to tam wszystko możliwe, tak więc uważajcie drodzy propagatorzy rosyjskiej cnoty... ;]
_________________ Si Deus nobiscum, quis contra nos?
|
|
|
Powrót do góry
|
|
|
Bimi Site Admin
Dołączył: 20 Sie 2005 Posty: 20448
Post zebrał 0 sat Podarowałeś sat
|
Wysłany: 20:26, 05 Maj '11
Temat postu: |
|
|
Franek Dolas napisał: | Nie skąd... Sami się biorą twoimi postami... Podaj mi przykład jednego twojego postu, w którym nie jesteś pewny co do rosyjskiego rządu. Szczególnie to widać w temacie o Smoleńsku. Wszyscy mogą być winni, ale Rosjanie nie mogą. Nie i już. Koniec kropka, nie mogą, nie nie nie. Nie byłem tam, nie widziałem, nie znam faktów, nie biorę udziału w śledztwie, ale na pewno nie mogą! |
Ooooo.
Jeśli coś kiedyś twierdziłem to zawsze potrafiłem to uzasadnić. Możesz się nie zgadzać z moim uzasadnieniem, albo nie potrafić go dostrzec, tudzież zakumać - to jeszcze zrozumiem. Wówczas wystarczy zapytać dlaczego tak uważam, a ja zawsze chętnie odpowiem, wyjaśnię, doprecyzuję.
Natomiast insynuując bezczelnie, iż moje genialne wnioski są niczym twoje, czyli nie mają podstawy logicznej i są jedynie skutkiem jakiejś fanatycznej stronniczej wiary, tudzież pochodzą z innych jeszcze mniej szlachetnych pobudek - tu spotkać się możesz jedynie z jedną reakcją z mojej strony. I, niestety dla ciebie, nie będzie to polemika.
Inaczej mówiąc: zarzucając mi bezczelnie, iż moje wnioski są tezami popełniłeś poważny błąd, kolego.
|
|
|
Powrót do góry
|
|
|
ElComendante
Dołączył: 01 Mar 2011 Posty: 2837
Post zebrał 0 sat Podarowałeś sat
|
Wysłany: 01:56, 06 Maj '11
Temat postu: |
|
|
Nie ma, co się sprzeczać, bo prawda może leżeć po obu stronach, czyli wiedzieli {lub mogli wiedzieć} o tym i Rosjanie, i Anglicy - a bardziej alianci {warto zwrócić uwagę, że wtedy byli to sojusznicy}, a za ich przyzwoleniem to wykonano. Sikorski zawadzał zarówno ruskim, jak i aliantom. Zginął 4 lipca 1943 roku, a 28 listopada tego samego roku odbyła się konferencja w Teheranie sankcjonująca przydzielenie Polski Rosji i możliwość ukształtowania ich powojennych granic. Sikorski był pragmatykiem, ale pewne sprawy stawiał jasno. Podczas samych negocjacji układu Sikorski-Majski, gdzie Sikorski miał nadzieję, iż po tym, co usłyszał, czyli że ruscy uznają za nieważne wszelkie porozumienia z nazistowskimi Niemcami, będzie możliwe zachowanie przedwojennych granic Polski za zgodą ZSRR. Oczywiście polaczki od razu się podzieliły, co było na rękę Aliantom na czele z angolami. Byli to znani nam zwolennicy dawania dupy anglo-amerykanom i bezmyślnej, twardej, a nie pragmatycznej właśnie, polityki wobec ruskich. Byli to zdrajcy Polski: Kazimierz Sosnkowski, Marian Seyda, August Zaleski i Raczkowki, którzy to mocni w ryju okazali się słabi w dupie. Nie zapewnili Polsce nic służąc na ciepłych posadkach i żyjąc w kraju, który wydał Polaków bez żadnych gwarancji pod jurysdykcję ZSRR. Sikorski w odróżnienie od owych romantycznych kretynów nie ufał, tak samo angolom, jak i ruskim, co było słuszne, jak się okazało później. Zerwanie stosunków między Polską, a ruskimi, zaś nie było wynikiem sprawy katyńskiej, która była jedynie pretekstem. Kwestia była poważniejsza, gdy Sikorski dowiedział się, iż ZSRR planuje przejęcie kontroli nad ziemiami polskimi po zakończeniu wojny. W styczniu 1942 ujawnili oni swoje pretensje do Lwowa. 26 stycznia brytyjski dyplomata Stafford Cripps przekazał Sikorskiemu, że dowiedział się w Moskwie, iż Stalin planuje przekazać Polsce Prusy Wschodnie oraz przesunąć znacznie na zachód dawną polską granicę wschodnią (do tzw. linii Curzona). Sikorski ostro sprzeciwiał się jakimkolwiek zmianom granic państwa polskiego po wojnie. Jego zdaniem postanowienia Karty Atlantyckiej i traktatu ryskiego gwarantowały Polsce nienaruszalność jej granic. Jego nieugięta postawa wkrótce wpłynęła na pogorszenie nie tylko relacji polsko-radzieckich, ale i sytuacji całego sojuszu brytyjsko-amerykańsko-radzieckiego. Rooseveltowi i Churchillowi zależało bowiem na jak najlepszej współpracy z ZSRR. Postawa polskiego premiera wywoływała u nich zniecierpliwienie.
Jak wiadomo strona polska, jak zwykle była znacząco podzielona. Było wielu przeciwników Sikorskiego i jego polityki, których można było rozgrywać, co zapewne czyniły wywiady państw alianckich. Jak dla mnie to, że Sikorski nie zginął przypadkowo jest jasne, gdy przyjrzy się sylwetce Józefa Retingera {dziś znanego jako założyciela grupy Bilderberga}, a który był doradcą politycznym gen. Sikorskiego w czasach II wojny światowej. Faktem jest, że towarzyszył on Sikorskiemu we wszystkich podróżach, z wyjątkiem lotu w którym generał zginął. Retinger sam przyznawał się, że był angielskim agentem. Z dużą dozą prawdopodobieństwa można stwierdzić, po jego karierze w Meksyku, jako doradcy ze strony amerykanów przy prezydencie owego kraju, iż już wtedy był na pewno przynajmniej powiązany z agenturą amerykańską, a także z bardzo znaczącymi grupami wpływów w Ameryce. Jest duże prawdopodobieństwo, iż był także agentem radzieckim, co nie dziwi, bo tacy ludzie zawsze działają na wiele frontów.
Gdy zastanawiałem się nad tym, co Sikorski zrobiłby, gdyby żył po konferencji w Teheranie. Jestem przekonany, że był na tyle silnym politykiem, iż gdyby twarde negocjacje się nie powiodły, w odróżnieniu od zdrajców i tchórzy zerwałby uczestnictwo Polski w koalicji wojennej i zatrzymał wielotysięczną Polską armię w namiotach, a na to Alianci pozwolić sobie nie mogli. Takie przekonanie wysnuwam po jego działaniach wobec ZSRR, z którym negocjował i szedł nawet na ustępstwa w mało istotnych sprawach, ale ważnych dla polskich obywateli, jednak gdy ruscy postawili żądania nie do przyjęcia {jeśli idzie o jego priorytety} zerwał z nimi stosunki.
Szkoda, że tak mało w dziejach polski polityków pragmatycznych, a tak dużo politycznych warchołów, ideologicznych matołów i zwykłych chujów.
|
|
|
Powrót do góry
|
|
|
JerzyS
Dołączył: 20 Maj 2008 Posty: 4008
Post zebrał 0 sat Podarowałeś sat
|
Wysłany: 18:19, 30 Gru '11
Temat postu: |
|
|
[Wnuk Churchilla posądzał Blunta i Philby’ego o zamach na gen. Sikorskiego
Aktualizacja: 2011-12-30 11:09 am
Wnuk Winstona Churchilla, konserwatywny poseł Winston Spencer-Churchill, w 1981 r. zwrócił się z pisemnym zapytaniem, czy podwójni agenci brytyjsko-sowieccy Anthony Blunt i Kim Philby nie spowodowali katastrofy gibraltarskiej, w której zginął gen. Władysław Sikorski.
List wieloletniego posła Izby Gmin, który przyjaźnił się z polskimi weteranami II wojny światowej w Anglii, skierowany do sekretarza gabinetu Roberta Armstronga został odtajniony w piątek wraz z innymi oficjalnymi dokumentami w związku z upływem 30 lat wymaganych przez brytyjskie prawo.
Spencer-Churchill pytał Armstronga, czy pracownicy brytyjskich służb specjalnych z okresu II wojny światowej, którzy współpracowali z wywiadem sowieckim: Anthony Blunt i Kim Philby, byli w zmowie i czy nie zaaranżowali katastrofy z 4 lipca 1943 roku, w której zginął premier rządu na uchodźstwie i wódz naczelny Polskich Sił Zbrojnych gen. Władysław Sikorski.
„Czy nie mogło być tak, że Blunt mógł uprzedzić Philby’ego o ruchach Sikorskiego i że Philby, lub jego współpracownicy dokonali ingerencji w system sterowania +Liberatora+”? – pyta w swym liście.
Blunt i Philby należeli do siatki szpiegowskiej (tzw. Cambridge Five), złożonej z absolwentów uniwersytetu w Cambridge, członków brytyjskiego establishmentu o poglądach komunistycznych, którzy szpiegowali dla ZSRR w latach 1930-60, wyrządzając niepowetowane szkody brytyjskim interesom.
Blunt (1907-83) zwerbowany przez NKWD w latach 30. pracował w brytyjskiej służbie bezpieczeństwa (MI5) od 1940 r. Podlegała mu podsekcja badająca komunikację zagranicznych ambasad. Należał do wąskiego grona osób mających dostęp do rozszyfrowanych meldunków Enigmy.
Później awansował na asystenta Guy Liddella – zastępcy dyrektora generalnego MI5. Pod koniec wojny był oficerem łącznikowym pomiędzy brytyjską służbą bezpieczeństwa a Najwyższym Alianckim Dowództwem przygotowującym inwazję na kontynent europejski będący pod niemiecką okupacją.
Kim Philby (1912-8 rozpoczął pracę w brytyjskim wywiadzie (SIS lub MI6) w tym samym 1940 r. Odpowiadał m.in. za operacje brytyjskiej siatki wywiadowczej na Półwyspie Iberyjskim (Madryt, Lizbona, Gibraltar i Tanger). Zwerbowany przez NKWD w połowie lat 30. zbiegł do Moskwy w 1963 r.
Dyrektor generalny MI5 Sir Howard Smith odpisał Armstrongowi, że rolą Blunta w czasie wojny nie było monitorowanie działalności społeczności uchodźczych, a Philby w czasie katastrofy gibraltarskiej przebywający w Hiszpanii nie znał rozkładu lotów Sikorskiego.
Smith uznał zarazem za wskazane, by Armstrong nie przekazywał tych informacji Spencer-Churchillowi.
Wnuk Churchilla otrzymał odpowiedź listowną od ówczesnego szefa MI6 Sir Arthura Temple Franksa, w której stwierdzał, iż nie będzie on komentował sprawy Blunta. Dał zarazem do zrozumienia, że sugestie Spencera-Churchilla odnoszące się do jego możliwej roli w sprawie śmierci gen. Sikorskiego „idą zbyt daleko”.
Sikorski zginął 4 lipca 1943 r., gdy jego samolot „Liberator” wkrótce po starcie runął w morze. Według jednej z teorii, zainteresowanym jego śmiercią był Stalin, ponieważ Sikorski żądał dochodzenia ws. okoliczności śmierci polskich oficerów w Katyniu.
PAP
=========================
A jakiej odpowiedzi oczekiwał?
Że t
o była kooperacja
Rosjanie dali know how,
Anglicy terytorium,
a wykonawstwo zapewnili.....
_________________ JerzyS
"Prawdziwa wiedza to znajomość przyczyn."
Arystoteles
|
|
|
Powrót do góry
|
|
|
WZBG
Dołączył: 05 Paź 2008 Posty: 3598
Post zebrał 0 sat Podarowałeś sat
|
Wysłany: 09:57, 17 Lip '16
Temat postu: |
|
|
Cytat: | Czy gen. Sikorski był ofiarą Katynia?
Józef Kazimierz Kubit
Cz. I
W lipcu tego roku mineła 65 rocznica śmierci gen. Władysława Sikorskiego, Naczelnego Wodza i Premiera Rządu Polskiego na uchodźstwie. Jest to rocznica szczególna – gen. Sikorski zginął śmiercią żołnierza 4 lipca 1943 roku właśnie w wieku 62 lat. Wizyta generała w twierdzy gibraltarskiej, która była przystankiem w podróży z Kairu do Londynu, zakończyła się tragicznie w tajemniczych, do dnia dzisiejszego niewyjaśnionych okolicznościach.
Porucznik Ludwik Łubieński, oficer łącznikowy w Gibraltarze, był naocznym świadkiem wydarzeń związanych ze śmiercią gen. Sikorskiego [7]. Wg relacji Łubieńskiego, w niedzielę 4 lipca 1943 roku, około godziny 7 rano, przyleciał do Gibraltaru Iwan Majski, ambasador sowiecki, by po spotkaniu z gubernatorem Masonem-Mac Farlanem, około godziny 11 przed południem, odleciał w dalszą podróż do Kairu, a następnie do Moskwy. W Moskwie Majskiego czekało złożenie sprawozdania ze swojej działalności.
Bardziej szczegółową relację tej podróży przedstawia sam Majski [8, s. 369-371]. Według relacji ambasadora z 1965 roku, jego samolot wystartował z Anglii około północy 3 lipca, by 4 lipca rano wylądować w Gibraltarze. Około południa samolot wyruszył w dalszą podróż. Zwykle samolot lecący z Gibraltaru do Kairu miał po drodze lądowanie na lotnisku w Castel-Benito, niedaleko Trypolisu. Tymczasem samolot Majskiego miał międzylądowanie nieco dalej, na lotnisku wojskowym na pustyni, około 6 wieczorem tego samego dnia, 4 lipca 1943 roku. Około północy samolot ambasadora miał odlecieć w dalszą drogę, by wylądować 6 lipca o 7 rano w Kairze. Relacja Iwana Majskiego wydaje się być mało przekonująca. Z lotniska wojskowego między Trypolisem a Kairem samolot Majskiego musiałby lecieć około 31 godzin, co wydaje się technicznie nieprawdopodobne. Wynika stąd, że Majski w swojej relacji mija się z prawdą. Kolejnym wnioskiem, który się nasuwa, jest przypuszczenie, że mógł on opuścić Gibraltar nie w niedzielę, 4 lipca około południa, a dopiero 5 lipca, w poniedziałek rano.
Jeszcze bardziej nieprawdopodobne jest wyjaśnienie przyczyny międzylądowania na lotniku wojskowym za Trypolisem. Według Majskiego, w czasie gdy Sikorski opuścił Kair, co miało mieć miejsce rano 5 lipca, on opuścił Gibraltar. W ten sposób sowiecki ambasador przyznaje, że nie opuścił Gibraltaru w niedzielę około południa, lecz w poniedziałek rano 5 lipca [8, s. 371]. W świetle tego miało się wydać Majskiemu oczywistym, dlaczego jego samolot lądował nie w Castel-Benito, lecz na pustyni libijskiej. W sytuacji, gdy stosunki dyplomatyczne między Rosją Sowiecką a polskim rządem były zerwane, Brytyjczycy obawiając się dalszych „nieporozumień” zdecydowali, by zapobiec spotkaniu Sikorskiego z Majskim i wyznaczyli im różne lotniska do lądowania. Tak więc, by ukryć prawdę, Iwan Majski musiał przyjąć, że gen. Sikorskiego nie było 4 lipca w Gibraltarze (bo 5 lipca miał być jeszcze w Kairze). Byłoby to cudownym zrządzeniem losu, a stało się jedynie dowodem krętactw ambasadora.
Według porucznika Łubieńskiego, w nocy z 3-go na 4-go lipca do Gibraltaru przybył z Warszawy kurier Jan Gralewski z zaszyfrowanymi dokumentami od dowódcy Armii Krajowej. Gen. Sikorski miał spotkać Jana Gralewskiego po godzinie 11 rano. W czasie tego spotkania Sikorski miał zdecydować, że Gralewski jeszcze w tym dniu odleci z nim do Londynu. Następnie, o godzinie 1 po południu, gen. Sikorski w ogrodzie obok domu gubernatora przeprowadził inspekcję oddziału Somerset Light Infantry. Z kolei na kwadrans przed godziną trzecią, Sikorski spotkał się z grupą 95 żołnierzy polskich, ewakuowanych z Hiszpanii, oczekujących na transport do Wielkiej Brytanii. Jak podaje Tadeusz Kisielewski, w tej grupie było co najmniej 20 oficerów wywiadu, którzy przybyli z Bliskiego Wschodu lub Algierii [6]. Następnie, zdaniem porucznika Łubieńskiego, po krótkiej sjeście, gen. Sikorski razem z brytyjskim ministrem wojny Sir Jamesem Griggem, zwiedzał twierdzę gibraltarską. Sikorski miał wrócić do swoich pokoi, by o godzinie 6 wziąć udział w koktajlu zorganizowanym z okazji 167 rocznicy Deklaracji Niepodległości Stanów Zjednoczonych Ameryki. Jak opisuje to porucznik Łubieński, samolot gen. Sikorskiego wystartował po godzinie 11 wieczorem. W czasie startu samolotu jeden z worków z pocztą, leżący widocznie w pobliżu luku, wypadł na zewnątrz [6]. Łubieński pisze, że po osiągnięciu przez samolot pewnej wysokości, zauważył, że zmniejszające światła nawigacyjne przestały się wznosić. Następnie światła te zaczęły powoli opadać. Dalej samolot leciał na ustalonym poziomie, by potem najwyraźniej skierować się prosto do morza pod kątem około 10 stopni. Ryk silników nagle umilkł. Samolot wpadł do wody około trzy czwarte mili od linii brzegowej. Według Łubieńskiego nikt z wyjątkiem pilota nie uratował się. Jednocześnie stwierdza on, że nie znaleziono ciała Zofii Leśniowskiej, córki gen. Sikorskiego. Może to oznaczać, że w nieznanych okolicznościach udało jej się uratować.
Karol Popiel, przyjaciel generała Sikorskiego, poseł do Sejmu RP w latach 1922-1927, więzień brzeski, czołowy przedstawiciel Frontu Morges, członek rządu gen. Sikorskiego, w swojej książce tak przedstawił okoliczności katastrofy gibraltarskiej [10, s. 190]: „Jedno dla mnie wydaje się poza wszelką wątpliwością: śmierć gen. Sikorskiego nie była dziełem nieszczęśliwego wypadku. Była ona uplanowana i miała nastąpić w drodze na Bliski Wschód. Z nieznanych przyczyn plan w tym punkcie nie dopisał. Udało się natomiast w 6 tygodni później.”
Wiele faktów świadczy o tym, że Łubieński opisując wymienione wyżej wydarzenia mijał się z prawdą. Po śmierci Ludwika Łubieńskiego, jego córka, znana angielska aktorka Raula Leńska, powiedziała w jednym z wywiadów: „Mam wrażenie, że mój tatuś jakąś wielką tajemnicę zabrał do grobu” [2, s.43]. Żona Jana Gralewskiego, Alicja Iwańska, opublikowała w roku 1982 książkę zawierającą jego zapiski [3]. W Gibraltarze, 4 lipca 1943 roku o godzinie 6-tej po południu Gralewski zapisał [3, s. 198]: „No, ten etap się kończy i to w sposób niespodziewanie efektowny. Dziś wieczorem opuszczam Gibraltar. Boję się, że dostanę rugę od „starszego pana” [Sikorskiego] za moją rozmowę w Madrycie. Ale będę się bronił. Co najważniejsze rysuje się pomyślnie perspektywa na przyszłość ... jeszcze tylko trochę ... już niedługo ... Nie mogę pisać, tyle się we mnie kłębi uczuć i myśli. Nareszcie osiągnąłem ten stopień napięcia życia, że uniemożliwia on autorefleksję. Dopiero, kiedyś, później potrafię może – i będzie to stokroć bardziej upajające – opisać dziejące się dziś zdarzenia”. Z wypowiedzi tej nie wynika, że Jan Gralewski spotkał się tego dnia z gen. Sikorskim, gdyż z całą pewnością odnotowałby to w swoim dzienniku. Z gen. Sikorskim najprawdopodobniej spotkał się ktoś inny. Porucznik Łubieński, przedstawiając Sikorskiemu inną osobę, musiał mieć świadomość tego, że było to mistyfikacją. W wymienionej wyżej książce Alicja Iwańska wspomina swoją rozmowę z Władysławem Tatarkiewiczem, profesorem i długoletnim przyjacielem jej męża, który w roku 1945 we „Wspomnieniach o zmarłych filozofach, 1939-45” chciał napisać, że „Jan Gralewski zginął w katastrofie gibraltarskiej razem z generałem Sikorskim”[3, s.6]. Iwańska nie wyraziła na to zgody, uzasadniając, że „(...) każda śmierć jest własną śmiercią danego człowieka i że jakiekolwiek prestiżowe i sensacyjne powiązania Gralewskiego z generałem Sikorskim ograbiłyby go z jego własnej śmierci”. Tak więc można wnioskować, że Jan Gralewski nie zginął w katastrofie samolotowej, lecz w innych okolicznościach.
Czesław Szafran w pracy poświęconej kontrowersjom wokół katastrofy gibraltarskiej zauważył, że jednym z powodów, dla którego nie można udowodnić, że śmierć gen. Sikorskiego nie nastąpiła w wyniku nieszczęśliwego wypadku, są trudności w określeniu okoliczności w jakich zginął Jan Gralewski [11, s. 245]. Eugeniusz Niebelski uważa, że ciało Jana Gralewskiego z przestrzeloną głową zostało znalezione na pasie startowym. Autor nie podaje jednak źródła tej informacji [9, s. 177]. Podobnie pisze o okolicznościach śmierci Gralewskiego Tadeusz Kisielewski. Na rodzaj śmierci Jana Gralewskiego wskazuje jego żona, Alicja Iwańska, w powieści o charakterze autobiograficznej zatytułowanej „Niezdemobilizowani”, w której jej mąż występuje pod postacią Marka [4, s. 85]: „To niby tak zwane „szczęście”, że Marek się nie męczył, bo śmierć od kuli jest podobno lekka: ostry ból i krótka chwila świadomości.”
Z dokumentów znajdujących się w teczce Jana Gralewskiego w Instytucie Polskim i Muzeum gen. Sikorskiego [1] wynika, że przybył on 23 czerwca 1943 roku do Gibraltaru wraz z Bolesławem Kozłowskim. Nazwiska te wymienione są na wspólnej liście pasażerów przybyłych „(...) statkiem bryt. „Carnaval”, oraz bryt. okrętem wojennym z Villa Real do St. Antonio do Gibraltaru.” W uwagach do tej listy podano, że Jan Gralewski wyjechał pod nazwiskiem Jerzy Nowakowski, a Bolesław Kozłowski wyjechał pod nazwiskiem Wiktor Suchy. Z kolei lista podróżujących tą samą trasą, ale datowana na 23 lipca 1943 roku, zawiera nazwiska Wiktora Suchego oraz Jerzego Nowakowskiego. W uwagach do tej listy podano, że Wiktor Suchy wyjechał pod nazwiskiem Bolesław Kozłowski, a Jerzy Nowakowski wyjechał jako Paweł Pałkowski.
Wymieniona wyżej lista pasażerów z dnia 23 czerwca 1943 roku zawiera nazwisko Pantaleona Drzewickiego, który wyjechał jako Chaim Janowski. Natomiast lista pasażerów z 23 lipca 1943 roku zawiera nazwisko Stanisława Izdebskiego, który wyjechał jako Pantaleon Drzewicki. Tadeusz Kisielewski w swoim artykule wymienił Stanisława Izdebskiego jako rzekomego emisariusza PPS, „który wyruszył z Warszawy 28 marca i pojawił się w Gibraltarze 24 czerwca”. Autor ten wymienił ponadto Józefa Dunin-Borkowskiego, jako rzekomego kuriera pochodzącego ze Skarżyska-Kamiennej. Lista pasażerów z dnia 23 czerwca 1943 roku zawiera st. strz. Wojciechowskiego, który wyjechał do Gibraltaru pod nazwiskiem Józef Dunin-Borkowski. Wymienione nazwiska osób przybyłych do Gibraltaru i ich pseudonimy ułożone zostały według z góry ustalonego planu, który umożliwiał posługiwanie się tym samym nazwiskiem przez różne osoby, niekoniecznie wymienione na listach. Wystąpienie tych samych nazwisk na listach z 23 czerwca i 23 lipca mogło zostać wymuszone względami wynikającymi ze śledztwa prowadzonego po śmierci gen. Sikorskiego.
Jan Gralewski został kurierem zagranicznym 25 października 1942 roku [3, s. 168]. W swoją pierwszą podróż kurierską do Francji wyruszył na przełomie listopada i grudnia 1942 roku, a wrócił z niej przed Bożym Narodzeniem [5, s. 224]. Jego żona, Alicja Iwańska, pracowała już wtedy w „Łzie – 24”, opiekując się kurierami zagranicznymi wyjeżdżającymi do Francji [3, s. 169-170]. Do zadań Iwańskiej należało wyprawianie kurierów na trasy i odprawianie ich z tras. Wyjątkiem był Jan Gralewski, gdyż było to sprzeczne z zasadami konspiracji. Iwańska dostarczała rodzinom kurierów pieniądze, w czasie, gdy byli oni na trasach. Na początku stycznia 1943 roku Gralewski wyjechał w kolejną podróż kurierską.
Pod koniec stycznia 1943 roku Gralewski wrócił z trasy, by 8 lutego pod pseudonimem Pankracy wyruszyć w ostatnią podróż z Polski. Polskie Państwo Podziemne wysłało go celem przetarcia kurierskiego szlaku do Hiszpanii. W tym czasie podopiecznym jego żony był Bolesław, dużo starszy od Gralewskiego, do którego gosposi zanosiła ona kurierską gażę [5, s. 228]. Nasuwa się przypuszczenie, że owym Bolesławem mógł być Bolesław Kozłowski. W rozmowie z kurierką AK, Alicja Iwańska dowiedziała się, że Gralewski po nieudanej próbie przebycia trasy z Paryża do Vichy, został skierowany inną drogą przez Pireneje, do Hiszpanii [3, s. 171]. 27 maja 1943 roku znalazł się w Miranda del Ebro, obozie koncentracyjnym w Hiszpanii [3, s. 186]. Miał wtedy nadzieję, że będzie przebywać w obozie około dwóch tygodni, pozostał tam jednak do 23 czerwca – w tym dniu przybył do Gibraltaru. Jak podaje Alicja Iwańska, Gralewski prawdopodobnie opuścił obóz Miranda del Ebro dzięki pomocy Anglików [3, s. 171]. Wydaje się, że nie był dobrze zorientowany w planach dotyczących jego osoby, gdyż w liście-odcinku do żony pod datą 30 czerwca zapisał: ”Jutro zapewne popłyniemy do Anglii”.
Tragiczne losy Jana Gralewskiego są najprawdopodobniej kluczem do rozwiązania zagadki dotyczącej okoliczności śmierci gen. Władysława Sikorskiego. Tadeusz Kisielewski w artykule „Tajemnice tragedii w Gibraltarze” wymienił pogłoskę, zanotowaną przez księdza Antoniego Frugałę w sierpniu 1943 roku, o tajnym rozkazie „nakazującym każdemu polskiemu oficerowi zastrzelić niejakiego Wiktora Suchego oficera Polskich Sił Zbrojnych” [6]. Niestety autor nie podał żadnych źródeł tych informacji.
Literatura cytowana:
1.Archiwum Instytutu Polskiego i Muzeum im. gen. Sikorskiego, Londyn, Archives Ref. No A.XII. 4/172.
2. Bzowska Katarzyna, Jedna noc w Gibraltarze, „Nowy Dziennik”, New York, 4-6 lipca 2003, s.42-43.
3.Iwańska Alicja, Gralewski Jan, Wojenne Odcinki, Warszawa 1940 – 1943, Oficyna Poetów i Malarzy, Londyn 1982.
4.Iwańska Alicja, Niezdemobilizowani, Poznań-Warszawa 1945-46, Polska Fundacja Kulturalna, Londyn 1988.
5.Iwańska Alicja, Potyczki i Przymierza, Pamiętnik 1918 – 1985, Gebethner i Ska, Warszawa 1993.
6. Kisielewski Tadeusz A., Tajemnice tragedii w Gibraltarze, Cz. I. „Mówią Wieki” 2001, nr 12, s.23-28: Cz. II „Mówią Wieki” 2002, nr 1, s.23-27.
7. Łubieński Ludwik, The last days of General Sikorski: an eyewitness account, in: Sword Keith (editor), Sikorski: Soldier and Statesman, A Collection of Essays, Orbis Books (London) Ltd., London 1990.
8. Maisky Ivan, Memoirs of a Soviet Ambassador, The War: 1939-43, Charles Scribner’s Sons, New York 1968.
9. Niebelski Eugeniusz, Dobrze zasłużony Ojczyźnie. W 120 rocznicę urodzin generała Władysława Sikorskiego, “Rocznik Mielecki” 2001, t. IV.
10. Popiel Karol, Generał Sikorski w mojej pamięci, Odnowa, Londyn 1978.
11.Szafran Czesław, Kontrowersje wokół katastrofy gibraltarskiej, w: Moszumański Zbigniew, Zuziak Janusz [red.], Generał Władysław Sikorski, Szkice historyczne w 60. rocznicę śmierci, Wydawnictwo Adam Marszałek, Toruń 2004.
| http://www.polishnews.com/index.php?opti.....Itemid=329
Cytat: |
Czy gen. Sikorski był ofiarą Katynia?
Część druga
Gen SikorskiZdaniem Czesława Szafrana [4, s. 244], najzagorzalszym zwolennikiem hipotezy, że śmierć gen. Sikorskiego spowodowali agenci Moskwy, był Jan Nowak - Jeziorański. Jest faktem, że samolot Iwana Majskiego, ambasadora sowieckiego, stał na lotnisku gibraltarskim w sąsiedztwie samolotu gen. Sikorskiego. Jeziorański był zdania, że ustalenia brytyjskie z 1943 roku są niewiarygodne, a Anglicy celowo ukryli fakty świadczące o tym, że śmierć gen. Sikorskiego mogła nie nastąpić w wyniku nieszczęśliwego wypadku. Zwrócił on uwagę, że agenci NKWD w brytyjskich służbach mieli dostęp do lotniska w Gibraltarze. Jeziorański uważał, że Stalin był zainteresowany zgładzeniem polskiego premiera, a za śmierć Sikorskiego był odpowiedzialny jeden z Brytyjczyków będących na usługach sowieckich służb specjalnych, najprawdopodobniej Harold (Kim) Philby, który w roku 1943 był szefem sekcji kontrwywiadu na Półwyspie Iberyjskim. Według Czesława Szafrana: „Nie ma jednak dowodów na to, że Rosjanie wykorzystali tę okoliczność dla dokonali sabotażu” [4, s. 225p]. Autor ten przypomniał przy tej okazji, że Majski w liście z 27 grudnia 1966 roku do Rolfa Hochhutha, autora sztuki „Żołnierze” (1967) zaręczył słowem honoru, iż nie przyczynił się do śmierci gen. Sikorskiego [4, s. 225p].
Innego zdania na temat roli Iwana Majskiego w wydarzeniach związanych ze śmiercią gen. Sikorskiego był szef Gestapo Heinrich Müller, zatrudniony w CIA w roku 1948 przez szefa szwajcarskiej sekcji tej organizacji w Bernie [3, s. 256]. Müller znał Harolda Philby w okresie przed II wojną światową i odnowił tę znajomość w czasie, gdy Philby został wysłany do Waszyngtonu jako brytyjski oficer łącznikowy do współpracy z FBI i CIA [3, s.112-113]. W swoim dzienniku, pod datą 8 stycznia 1950 roku, Heinrich Müller odnotował przebieg rozmowy z Haroldem Philby na temat wydarzeń 4 lipca 1943 roku. Philby był odpowiedzialny za bezpieczeństwo w rejonie Gibraltaru. Jego zdaniem, Stalin chciał, by gen. Sikorskiego zabito [3, s. 114]. Jako szef sekcji kontrwywiadu na Półwyspie Iberyjskim, Philby był w stanie ustalić datę przybycia gen. Sikorskiego do Gibraltaru w podróży z Bliskiego Wschodu do Londynu. Jak to przedstawił, Sowieci zdecydowali, że ambasador Iwan Majski przyleci do Gibraltaru w czasie, gdy przebywać tam będzie gen. Władysław Sikorski.
Philby był zdania, że gen. Sikorski był niebezpieczny dla Stalina. Powiedział on byłemu szefowi Gestapo, że lista pasażerów w samolocie Majskiego zawierała nazwiska dwóch zawodowych morderców [3, s. 115]. Według relacji odnotowanej przez Müllera, Brytyjczycy, poza zdradziecką działalnością Philby’ego, nie mieli bezpośredniego związku z zabójstwem gen. Sikorskiego. Według Philby’ego, Churchill był wcześniej uprzedzony o tym, co zgodnie z sowieckim planem mogło się wydarzyć, lecz był zbyt przerażony możliwością poróżnienia ze Stalinem ze względu na sprawę katyńską i nikogo nie ostrzegł o grożącym gen. Sikorskiemu niebezpieczeństwie. Zaistniała więc okazja do wypełnienia się przepowiedni ambasadora Majskiego. W dniu 31 marca 1941 roku, w rozmowie z posłem czechosłowackim w Związku Sowieckim, Zdenkiem Fierlingerem, Majski oświadczył, że „może ręczyć za to, że gen. Sikorski nigdy nie wjedzie do Warszawy” [1, s. 297].
Również Marek Kamiński uważa za wielce prawdopodobne, że wśród koalicji antyhitlerowskiej najbardziej zainteresowanym usunięciem generała był Stalin [1, s. 295]. Polityka Stalina zmierzała zawsze do maksymalnego osłabienia legalnych władz polskich. Zdaniem Marka Kamińskiego, w pierwszej połowie lutego 1943 roku, po kapitulacji wojsk niemieckich feldmarszałka Friedricha Paulusa na przełomie stycznia i lutego, Stalin zdecydował w możliwie najdogodniejszym dla siebie terminie zerwać stosunki dyplomatyczne z polskim rządem [1, s. 274]. Jak się okazało, nie musiał długo czekać.
W dniu 13 kwietnia 1943 roku, w komunikacie radia Berlin, Niemcy ujawnili odkrycie w okolicy Smoleńska grobów wymordowanych oficerów polskich. Wśród odkopanych zwłok oficerów zidentyfikowano gen. Smorawińskiego. Reakcja Rosji Sowieckiej na tę wiadomość przekazana została w komunikacie z dnia 15 kwietnia i świadczyła o wielkiej konsternacji. Również 15 kwietnia, o godzinie 11, w gabinecie premiera Sikorskiego na naradzie zebrali się zainteresowani ministrowie. Postanowiono, że MSZ wystąpi do ambasady sowieckiej z żądaniem wyjaśnień, a do Międzynarodowego Czerwonego Krzyża z wnioskiem o wszczęcie dochodzeń, celem sprawdzenia informacji o losie jeńców, zwróci się minister obrony narodowej. W południe na Downing Street odbyło się spotkanie Sikorskiego i ministra Edwarda Raczyńskiego z Churchillem. Zaniepokojony tym, że wiadomości podane przez Niemców mogą być prawdziwe, Churchill zauważył, że bolszewicy potrafią być okrutni. Premier Wielkiej Brytanii przestrzegał przy tym: „Są rzeczy, które choć prawdziwe, nie nadają się do publicznego ogłoszenia bez oglądania się na [właściwy] moment. Jaskrawe ich poruszenie byłoby ciężkim błędem” [2, s. 224]. Gen. Sikorski uprzedził wtedy, że rząd polski będzie jednak zmuszony zabrać głos w sprawie rewelacji niemieckich i zająć jasne i wyraźne stanowisko.
17 kwietnia 1943 roku rząd polski zwrócił się do Międzynarodowego Czerwonego Krzyża z prośbą o zbadanie sprawy zbrodni katyńskiej [5, s. 254]. Dzień wcześniej uczynili to Niemcy. Dopiero 20 kwietnia na ręce Bogomołowa została złożona prośba o wyjaśnienie przez Związek Sowiecki losu zaginionych polskich oficerów. W tych warunkach Brytyjczycy, próbując ochraniać sowieckich sprawców mordu, usiłowali nakłonić rząd polski do milczenia oraz do wycofania apelu do Międzynarodowego Czerwonego Krzyża.
Odpowiedź gen. Sikorskiego na perswazje Brytyjczyków była następująca: „Nasza polityka jest uczciwa w stosunku do Aliantów. Po stronie Rosji jest siła, po naszej sprawiedliwość. Nie radzę Brytyjczykom opowiadać się za brutalną siłą, a gwałcić na oczach wszystkich sprawiedliwość. Dla tych względów odmawiam stanowczo publicznego odwołania démarche polskiego do Międzynarodowego Czerwonego Krzyża” [2, s. 229]. Z kolei Stalin, zręcznie wykorzystując sytuację, w liście do Churchilla oskarżył rząd polski o współpracę z Hitlerem i zapowiedział zerwanie stosunków dyplomatycznych. List ten 23 kwietnia wręczył Churchillowi ambasador Majski. Przy tej okazji podzielił się on z Churchillem swoimi imperialistycznymi poglądami, wspominając o głupocie dwudziestomilionowego narodu, prowokującego naród dwustumilionowy. Następnego dnia, w reakcji na list Stalina, Churchill wystosował do niego list. W bronił w nim Polaków i prosił Stalina o niezrywanie stosunków dyplomatycznych z rządem polskim. Odpowiedź Stalina była jednak odmowna. Jak zauważył Jacek Tebinka, w innych okolicznościach ceną za utrzymanie stosunków dyplomatycznych mogły być daleko idące ustępstwa w sprawie polskiej granicy wschodniej. Początkowo Stalin nie brał pod uwagę, że zbrodnia katyńska kiedykolwiek zostanie wykryta. Jednak z chwilą ujawnienia tej zbrodni było już za późno na próby wznowienia stosunków dyplomatycznych polsko-sowieckich [por. 5, s. 255]. W dniu 25 kwietnia 1943 roku Mołotow wręczył ambasadorowi Tadeuszowi Romerowi notę o „przerwaniu” stosunków między Sowietami i rządem polskim.
W dniu 1 maja 1943 roku z gen. Sikorskim odbył rozmowę William Averell Harriman. Wyraził się on krytycznie o telegramie wysłanym przez rząd polski do Międzynarodowego Czerwonego Krzyża w sprawie mordu katyńskiego [6, s. 102]. Zdaniem Harrimana niezależnie od tego, kto był sprawcą zbrodni, telegram mógł wywrzeć katastrofalne wrażenie w Moskwie. Sikorski stwierdził wtedy, że wysłanie telegramu, w czasie gdy on był chory, było błędem. Miał nadzieję, że błąd ten uda się naprawić. Następnie gen. Sikorski wyraził obawy przed sowiecką zaborczością wobec małych państw Europy Środkowej. Harriman myślał podobnie. Nie mógł on zająć publicznie takiego stanowiska w sytuacji zbliżających się wyborów. W okresie poprzedzającym konferencję w Teheranie, Harriman uznał, że z chwilą gdy Armia Czerwona zajmie ziemie Polski i jej sąsiadów, będzie już za późno na prawdziwe rokowania [6, s. 104]. Uważał on gen. Sikorskiego za jedynego polskiego męża stanu zdolnego pertraktować ze Stalinem [6, s. 102-103].
Warunkiem przeprowadzenia przez Związek Sowiecki skutecznej akcji przeciwko legalnym władzom była polska reakcja polegająca na nieodrzuceniu z góry oskarżeń niemieckich dotyczących mordu katyńskiego. Tak jednak zareagował rząd polski. Dyplomacja sowiecka umiejętnie rozgrywała tragedię katyńską, dążąc do osłabienia pozycji gen. Sikorskiego na forum międzynarodowym. Następnym etapem było fizyczne usunięcie go ze sceny politycznej.
W dniach od 19 do 23 lipca 1943 roku w British Foreign Office odbyła się kluczowa narada Anthony Edena z wyższymi urzędnikami na temat polskiej granicy wschodniej. 23 lipca zdecydowano przesłać ambasadom Zjednoczonego Królestwa w Moskwie i Waszyngtonie zbiór dokumentów dotyczących zobowiązań Wielkiej Brytanii wobec Polski w sprawie granicy polsko-sowieckiej, prezentujących stanowisko sowieckie w tej sprawie oraz wyjaśniających stanowisko Londynu w tym konflikcie. Zbiór wspomnianych dokumentów nie obejmował jednak tajnego protokołu do układu z 25 sierpnia 1939 roku. 26 lipca 1943 roku Churchill spotkał się z polskim prezydentem Władysławem Raczkiewiczem. W czasie spotkania premier Wielkiej Brytanii mówił o konieczności odbudowy silnej i niepodległej Polski. Przy tej okazji w polemice z prezydentem Raczkiewiczem stwierdził, że najprawdopodobniej Polska zostanie wyzwolona przez Armię Czerwoną. Jednocześnie zakomunikował prezydentowi, że nie jest w stanie udzielić żadnych zapewnień w sprawie przyszłych granic Polski. Powiedział on wtedy: „Ze swojej strony nigdy nie zobowiązywałem się i nigdy w żadnym stopniu nie zobowiążę się co do jakiejkolwiek linii jako wschodniej granicy Polski” [5, s. 267]. Obecny przy rozmowie ambasador Wielkiej Brytanii przy polskim rządzie, Owen O’Malley, zwrócił wówczas uwagę na fakt, że żądania Stalina dotyczyły ziem etnicznie nierosyjskich. Dwa dni później, 28 lipca, sekretarz stanu Wielkiej Brytanii na Środkowym Wschodzie, Richard Casey, w rozmowie z sowieckim admirałem Charłamowem, miał okazję usłyszeć, że „Rosja Sowiecka walczy o uzyskanie dawnych carskich granic” [5, s. 267]. Tak więc imperializm Rosji carskiej miał również wielu naśladowców w Rosji Sowieckiej.
W tym czasie w Foreign Office uważano, że u podstaw konfliktu rządu gen. Sikorskiego z Rosją Sowiecką leżał problem granicy polsko-sowieckiej. 15 lipca 1943 roku ambasadorzy Wielkiej Brytanii i USA powiadomili stronę sowiecką o potrzebie spotkania ze Stalinem. Pod pozorem pobytu na froncie, Stalin unikał tego spotkania jeszcze przez miesiąc. Dopiero 11 sierpnia ambasadorowie Wielkiej Brytanii i USA w Moskwie, Archibald Clark Kerr i admirał William Standley, zostali przyjęci przez Stalina. Obaj dyplomaci zaapelowali o zgodę na ewakuację obywateli polskich z Rosji Sowieckiej. Miało to mieć na celu polepszenie stosunków z Polską. William Standley oświadczył wtedy również, że problem granic w Europie powinien, biorąc pod uwagę opinię USA, zostać rozwiązany po wojnie w formie traktatu pokojowego. Stalin i Mołotow wysłuchali głosów ambasadorów nie udzielając komentarza.
Ciąg dalszy nastąpi...
Literatura:
1.Kamiński Marek Kazimierz, Edvard Beneš kontra gen. Władysław Sikorski, Wydawnictwo Neriton, Instytut Historii PAN, Warszawa 2005.
2.Kukiel Marian, Generał Sikorski, Żołnierz i Mąż Stanu Polski Walczącej, Instytut Polski i Muzeum im. gen. Sikorskiego, Londyn 1970.
3.Heinrich Muller, Gregory Douglas (editor), Muller Journals: 1948-1950 the Washington Years, Volume 1, R. James Bender Publishing, San Jose, 1999.
4.Szafran Czesław, Kontrowersje wokół katastrofy gibraltarskiej, w: Moszumański Zbigniew, Zuziak Janusz [red.], Generał Władysław Sikorski, Szkice historyczne w 60. rocznicę śmierci, Wydawnictwo Adam Marszałek, Toruń 2004.
5.Tebinka Jacek, Polityka brytyjska wobec problemu granicy polsko-radzieckiej 1939 – 1945, Wydawnictwo Neriton, Instytut Historii PAN, Warszawa 1998.
6.Wandycz Piotr, Harriman a Polska, „Zeszyty Historyczne” nr 79, s. 88-115, Paryż 1987.
Józef Kazimierz Kubit | http://www.polishnews.com/index.php?opti.....Itemid=329
Cytat: | Dlaczego zginął polski generał Władysław Sikorski II WS Super User 2 months 3 weeks ago
Liberator pułapka i teczka generała
Dlaczego zginął polski generał Władysław Sikorski II WS / cz.2
Zamach na Polską Rację Stanu
4 lipca 1943 roku był to tragiczny dzień dla Polaków, dla Polskiego Wojska, dla Rzeczypospolitej. Dzień katastrofy lotniczej w Gibraltarze w której ginie polski generał Władysław Sikorski, Naczelny Wódz Polskich Oddziałów na wychodźctwie, premier Rządu RP....... A uprzedzano go, by nie wsiadał do Liberatora, a jednak wsiadł, gdyż samolot prowadził jego zaufany pilot kpt. Eduard Max Prchal. Była to jego powrotna podróż do Londynu z Bliskiego Wschodu z międzypobytem na Gibraltarze. Edward Prchal, zaufany czeski pilot, zawoził przedtem generała do Egiptu. Na życzenie Sikorskiego pozostał w Egipcie na czas kiedy przeprowadzał inspekcję polskich oddziałów.... by po tym razem wracać
W dowód zaufania i uznania pilot otrzymał w podarunku złotą papierośnicę od polskiego generała z grawitacją ; ”Sikorski,generał,Kair,31 maja 1943”
Rzeczywistość okazała sie nie tak przyjazna. Przed wylotem z Gibraltaru do Londynu nastepuje zmiana wśrod członków załogi. Mógł być to 2.pilot/zaginiony/ i strzelec pokładowy radiotelegrafista /zaginiony/. A czeski 1.pilot – oficer służb specjalnych - okazuje się - WABIKIEM, gdy ostrzeżony Sikorski wsiada jednak wraz z nim do samolotu B24 liberatora AL 523 – samolotu - pułapki. Gdyby Prchal nie pilotował, może pasażerowie zrezygnowali by z lotu, Nie poleciała córka Zofia/zaginiona/ i kilka osób- sekretarz Sikorskiego Adam Kułakowski - należy do -zaginionych/. Ci których po kastrofie uważano za zaginionych.Kiedy samolot kołuje przed startem dochodzi do zabójstw znajdujacych się w nim pasażerów, oprócz pilotów. Dowodem na użycie broni i szamotaniny w samolocie jest postrzelone śmiertelnie ciało kuriera Jana Gralewskiego znalezione po starcie na pasie startowym i porzucone z workiem z samolotową pocztą. Samolot nie schował podwozia, to znaczy że było zamierzone jego wodowanie i zaplanowane wydostanie się pilotów zanim Liberator zatonie. Edward Prchal ubrany jest w kamizelkę ratunkową i ma gwarancję przeżycia. Drugi pilot, specjalista od wodowania tego typu maszyn, wychodzi na skrzydło samolotu, który jeszcze 8 minut unosi sie na wodzie i odebrany zostaje przez łódź podwoną (?) wraz ze zdobytymi dokumentami Sikorskiego. Przy wzlocie silniki długo warczały, by nie bylo słychać wyrzucanych przedmiotów. Zycie reszty pasażerów nie było ważne. Nawet życie brytyjskiego oficera łącznikowego Churchilla/członka parlamentu/ płk.Victora Cazaleta, ktorego fotel był wyrwany i ciało rozszarpane,jak i gen.bryg. T.Klimeckiego .(...). Ważna była teczka generała. Teczka, która zawierała bardzo ważne dokumenty państwowe i międzynarodowe z którą Sikorski się nie rozstawał przymocowując ją nawet do przegubu ręki swojej lub swojego adiutanta. Widzimy tu profesjonalnie zorganizowany zamach na polską Rację Stanu, ktorego ostatnim aktem byla śmierć Naczelnego Wodza i zgarnięcie dokumentacji państwowej wagi.
Zapiski Prchala/będącego w szoku/ dotyczące przewidzianego składu pasażerow są sprządzone po katastrofie z widoczną wzmianką,że Crashed /profesjonalne wodowanie/nastąpił po16 sekundach. Po eksplozji/po 8min/tuszujacej sabotaż/zabójstwa/ samolot rozpada się i tonie......cz.2
Halina Morhofer Wojcik
Dział Interwencji Historycznych
Stowarzyszenie Polskich Kombatantów -Hamburg
20 kwiecień 2016 | http://www.gazetawarszawska.com/zamach/3.....ii-ws-cz-2
Cytat: | Dlaczego zginął polski generał Władysław Sikorski, II WS, cz.3 Super User 2 months 5 days ago
Na trupie polskiego premiera II RP gen.Władysława Sikorskiego
powstała masońska Unia Europejska
+++++++++++++++++++++++++++++
Właściwie najpierw miała to być Unia Krajów Europy Środkowej. Tylko pod czyją egidą.?...... Zabiegi i próby były wykonywane w różnych formach, by w efekcie stworzyć zalegalizowany twór. Np. przez Ligę Narodów stworzenie państewek federacyjnych i zdobycie ich lojalności przez plebiscyty. Tak myślał premier Brytanii Dawid Lloyd George i Namier / Ludwik Namierowski urodzony w rodzinie żydowskiej /, którzy sfałszowali linię wschodniej granicy Polski narzuconą przez Curzona...Odcinała Lwów i zagłębie naftowe od Polski (....) Inna droga to osłabienie przez narzuconą obcą administrację / patrz Galicja/. W ostateczności walki bratobójcze i w końcu totalna agresja militarna 17 września 1939 roku. Agresja podyktowana Paktem sowiecko - niemieckim o podziale przygranicznych stref wpływów. W tym celu brutalnie zlikwidowano wrogów systemu/”Katyń” „Sybir” Lwów, Wilno/. / rok 1940/ Zamordowanych przez NKWD internowanych polskich oficerów na próżno szukał 3 lata gen. Wł.Sikorski do nowych oddziałów.
Odradzająca się siła Polskiego Wojska na Bliskim Wschodzie , we Francji i w Brytanii we wszystkich formacjach na lądzie morzu i powietrzu, których Naczelnym Wodzem był gen. Władysław Sikorski, była nie do przecenienia. Budziła respekt i podziw. Końca II Wojny Światowej jeszcze nie było widać ........ Na nitkach prowadzących do kłębka prawdy nie brakuje Żydów. Zarówno syjonistów, jak i bankierów. Syjoniści do budowy Izraela - siedziby swojego narodu potrzebowali środków finansowych. Do budowy „Młodego Izraela” potrzebowali nowych terenów. Tereny kresowe, to żyzne czarnoziemy, a Galicja to –„czarne Złoto”, ruda żelaza na północy. Nie do przeoczenia przez rodziny Rotschildow i Warburgów. Bliskie kontakty z baronem Victorem Rotschildem miał Józef Hieronim Retinger/ Google/. Nie odstępował on polskiego premiera i wodza polskich wojsk Władysława Sikorskiego. Zarówno Retinger, jak i Victor Rothschild należeli do grupy sowieckich agentów, którym nie uszły zamierzenia coraz to mocniejszego Polskiego Rządu na wychodźstwie.
Jak to można powiedzieć wszystko w swoim czasie i w zależności od rozwoju wypadków....Kiedy zostało zgniecione powstanie w żydowskim Getcie w Warszawie, kiedy bunt żydowski nie rozlał sie na tereny okupowanej Polski, jako Powstanie Powszechne, na arenie światowej ogłoszono odkrycie masowych grobów polskich oficerów w „ lesie Katyńskim” /....../ Sikorski zażądał by Międzynarodowy Czerwony Krzyż zbadał okoliczności tej barbarzyńskiej zbrodni. Wówczas Stalin zrywa stosunki dyplomatyczne z polskim rządem w Londynie w kwietniu 1943 rok. Tymczasem w radzieckiej Rosji powstaje zalążek przyszłego moskiewskiego Komitetu Polskich Patriotów/ w większości żydów/ - jako przyszły rząd w powojennej Polsce z ludowym wojskiem. W Warszawie 30 czerwca 43 zostaje zdradzony i wydany gestapo komendant podziemnej Armii Krajowej i konspiracyjnych delegatur w kraju polskiego rządu w Londynie gen. Grot Rowecki.. W tym czasie generał Władysław Sikorski inspektuje Polskie Wojsko na Bliskim Wschodzie. Zapowiada zmiany personalne w rządzie i w wojsku po powrocie do Londynu. Zamierza sprowadzić polskie złoto z Exil. Wypowiada się w sprawie nienaruszalności wschodnich polskich granic. Wszyscy zauważają w Naczelnym Wodzu ogromne zmiany, kiedy dowiaduje sie o szczegółach „ zbrodni katyńskiej”. Sikorski nie kryje przed Papieżem, że dalsza walka skierowana będzie przeciwko Rosji...... i tu widzimy kulminacyjny punkt wyroku na jego życie......Kiedy nie udały się poprzednie zamachy na Sikorskiego .... ten ostatni musiał się udać. Zaangażowano najlepsze siatki ruchome sowieckiej podwójnej agentury, które nawet bez udziału królewskiego pałacu w brytyjskiej gibraltarskiej twierdzy militarnej mogły swobodnie zadziałać. Pierwszym wyciągniętym z wody po katastrofie liberatora, który 4 lipca 1943 r. wracał z Gibraltaru do Londynu jest zabity Władysław Sikorski . Tym razem depesze o jego śmierci są prawdziwe....... Kończy swoją służbę dyplomatyczną w ambasadzie londyńskiej Iwan Majski / żyd/ odwołany przez Stalina do Moskwy. Ląduje w międzyczasie też na Gibraltarze.......Czyżby osiągnięto cel specjalnej misji rekwirując polską dokumentację rządową.....i szyfrantów / Zofia Leśniewska córka Sikorskiego znika na horyzoncie, jak samolot Majskiego/ odleciał jeszcze drugi samolot/... ..........Hieronim Retinger powiedział; Gdybym ja leciał w tym Liberatorze z Sikorskim, tej katastrofy by nie było. To zrozumiałe, przecież miał kontakt z oficerem brytyjskiego wywiadu syjonistą Victorem Rotschildem......... Po pozbyciu się polskiego generała, Naczelnego Wodza Polskiego Wojska, premiera polskiego rządu na wychodźstwie, można było - np. podzielić się polskim złotem. Część otrzymali powojenni komuniści. Część została w Anglii. Retinger przed Powstaniem Warszawskim 44 utwierdza Polaków, że mają zagwarantowaną suwerenność kraju, jeżeli zrzekną się wschodnich terenów przygranicznych. Polacy mają zrzec się polskiej konstytucji z 1935 roku według Komitetu moskiewskiego......... Odpowiedzią było Militarne Powstanie Warszawskie 44 Armii Krajowej.....i zdeterminowany wysiłek Polskich Oddziałów na Zachodzie w stłumieniu II Wojny ŚW..(...) Pomimo tego, by bronić sprawy polskiej w Teheranie, czy w Jałcie zabrakło polskiego generała. W Polsce zapanowały rządy żydokomuny..do 1989 roku.... Retinger startuje do wszelkich gospodarczych inicjatyw europejskich z pomocą Rotschilda i Rockefelera, jak i m.in. masońskich członków rządu w Holandii i Belgii - w Brukseli / np . Grupa Bilderberg - i B`nai B`irt /Google/. I tu w Brukseli powstaje centrum obecnej Unii Europejskiej.
Halina Morhofer Wójcik | http://www.gazetawarszawska.com/zamach/3.....ii-ws-cz-3
|
|
|
Powrót do góry
|
|
|
JerzyS
Dołączył: 20 Maj 2008 Posty: 4008
Post zebrał 0 sat Podarowałeś sat
|
Wysłany: 13:42, 17 Lip '16
Temat postu: |
|
|
" Zarówno Retinger, jak i
Victor Rothschild należeli do grupy sowieckich agentów,
którym nie uszły zamierzenia coraz to mocniejszego Polskiego Rządu na wychodźstwie. "
Rothsschild to ten który od płk. Gano wykupił archiwa
=============
http://klub-generalagrota.pl/kg/baza-wie.....cja-o.html
Wkład polskiego wywiadu w zwycięstwo aliantów w II wojnie światowej. Informacja o działalności Polsko-Brytyjskiej Komisji Historycznej do Spraw Dokumentacji Działalności Polskiego Wywiadu w II Wojnie Światowej i Jego Współdziałania z Wywiadem Brytyjskim
Jan Stanisław Ciechanowski
Inicjatywa powołania Komisji Polsko-Brytyjskiej
O losie dokumentacji polskiego wywiadu z okresu II wojny światowej mówiło się w polskich środowiskach od wielu lat. Poszczególni uczestnicy wydarzeń próbowali na ogół na własną rękę wyjaśnić los tych archiwaliów przekazanych Brytyjczykom w depozyt w latach 1945–1946 przede wszystkim przez szefa Oddziału II Sztabu Naczelnego Wodza płk. Stanisława Gano – co należy podkreślić
– wbrew wyraźnemu zakazowi gen. Stanisława Kopańskiego
Przekazanie dokumentacji nastąpiło prawdopodobnie na podstawie polsko-brytyjskiej umowy wywiadowczej, której nie udało się jak dotąd odnaleźć.
===============
Was Victor Rothschild
A 'Soviet Agent'?
Treason Of The Rich
By Henry Makow PhD
2-5-6
In 1942, Sir Mark Oliphant, a leading British physicist was shocked when a messenger delivered a part from his new radar technology with a warning to "tighten up your security" from MI-5 Security Inspector Victor Rothschild.
A few days earlier Rothschild had visited Oliphant's Birmingham University lab, quizzed him on his research, and pocketed the three-inch diameter magnetron.
But talk about chutzpah!
Baron Rothschild himself was a Soviet agent! Before returning the magnetron, he had transmitted detailed drawings to Moscow, a fact later confirmed by his KGB handlers.
Oliphant related his part of this story in 1994 to Roland Perry, the Australian author of "The Fifth Man" (1994, Sedgwick and Jackson, 475 pp).
Between 1935 and 1963, the Soviet Union knew all of Britain's military and scientific secrets thanks to "The Cambridge Five" a spy ring that operated in M1-5, MI-6 and the Foreign Office. Western intelligence agencies were rendered ineffective and Allied secrets including the design of the atomic bomb were stolen.
The traitors were Kim Philby, Donald Maclean, Guy Burgess and Anthony Blunt. But there is a natural reluctance to admit that "the Fifth Man" was Nathaniel Meyer Victor Rothschild (1910-1990), the Third Baron Rothschild, and the British head of the richest banking dynasty in the world.
In 1993, after the dissolution of the Soviet Union, six retired KGB Colonels in Moscow confirmed Rothschild's identity to Roland Perry. Col. Yuri Modin, the spy ring's handler, went on the record. Perry writes:
"According to ...Modin, Rothschild was the key to most of the Cambridge ring's penetration of British intelligence. 'He had the contacts,' Modin noted. 'He was able to introduce Burgess, Blunt and others to important figures in Intelligence such as Stewart Menzies, Dick White and Robert Vansittart in the Foreign Office...who controlled Mi-6." (p.89)
You can understand the reluctance. The Rothschilds are undoubtedly the largest shareholders in the world's central bank system. Victor Rothschild's treason confirms that these London-based bankers plan to impose a "world government" dictatorship akin to Communism.
It adds credence to the claim they were behind the Bolshevik Revolution, and used the bogus "Cold War" and more recently the phoney "War on Terror" to advance their world hegemony.
Which is more plausible? One of the richest men in the world, Victor Rothschild espoused Communist ideals so that his own fabulous wealth and position could be taken away?
Or that Communism in fact was a deception designed to take away our wealth and freedom in the name of "equality" and "brotherhood"?
MAN OF ACTION
According to "The Fifth Man", Victor Rothschild had an IQ of 184. He was a gifted jazz pianist with an intuitive understanding of many scientific disciplines. He saw banking as a dreary affair and preferred the exciting example of his great grandfather Lionel Rothschild (1808-1879) who Benjamin D'israeli immortalized as "Sidonia" in the novel "Coningsby" (1844).
"No minister of state had such communication with secret agents and political spies as Sidonia. He held relations with all the clever outcasts of the world. The catalogue of his acquaintances in the shape of Greeks, Armenians, Moors, secret Jews, Tartars, Gypsies, wandering Poles and Carbonari, would throw a curious light on those subterranean agencies of which the world in general knows so little, but which exercise so great an influence on public events. The secret history of the world was his pastime. His great pleasure was to contrast the hidden motive, with the public pretext, of transactions." ("Coningsby" pp. 218-219)
Rothschild studied Zoology at Cambridge where Anthony Blunt recruited him for the KGB about 1936. Rothschild later joined MI-5 and was in charge of counter sabotage. He instructed the military on how to recognize and defuse bombs. Rothschild was a personal friend of Winston Churchill:
"The two socialized often during the war years," Perry writes. "Rothschild used his wealth and position to invite the prime minister to private parties. His entree to the wartime leader, plus access to all the key intelligence information, every major weapons development and his command of counter-sabotage operations in Britain, made Rothschild a secretly powerful figure during the war years...The result was that Stalin knew as much as Churchill about vital information, often before the British High Command were informed." (xxviii-xxix)
Rothschild helped neutralize enemies of the Soviet Union who came to the British for support. For example, he was involved in the cover-up of the assassination of Polish war leader and British ally Wladyslaw Sikorski, whose plane was blown up in July 1944. Sikorski had become burdensome to Stalin after he discovered the KGB had massacred 8,000 Polish officers in the Katyn Woods in 1940.
In 1944, Blunt, Burgess and Philby all stayed with Victor at the Rothschild mansion in Paris. Rothschild was briefly in charge of Allied intelligence in Paris and interrogated many prisoners.
After the war Rothschild spent time in the US overseeing attempts to learn the secrets of the atom bomb. Due in part to the Cambridge Five, Perry says "the Russians knew about every major intelligence operation run against them in the years 1945 to 1963." (xxxi)
CONCLUSION
Victor Rothschild held many jobs that served to disguise his true role, which I suspect, was that of a member of the Illuminati Grand Council. (The Illuminati represent the highest rank of Freemasonry.) He was not a lowly agent. He probably gave orders to Winston Churchill, FDR and Stalin.
For example, he ensured that the USSR supported the establishment of the State of Israel. "He knew the proper back-channels to reach decision-makers in Moscow," a KGB Colonel told Perry. "Let us just say he got things done. You only did that if you reached the top. He was very persuasive." (176)
When you control the money supply, you can be very persuasive, as Americans have learned.
The super rich have more in common with each other than they have with the rest of humanity. It appears they have abandoned their natural role as leaders and benefactors of humanity, and instead conspire to enchain us. It's too bad because the only thing they don't already have is love.
The fact that Rothschild was protected until his death suggests this is a ruling class conspiracy. (http://www.savethemales.ca/000447.html) According to Greg Hallett, (http://www.savethemales.ca/001399.html) Anthony Blunt, a fellow spy, was an illegitimate son of George V, half-brother and look-alike to Edward VIII, the Duke of Windsor. Until his exposure in 1964, Blunt was Knighted and Curator of the Queen's art collection. He received immunity from prosecution in exchange for his confession.
Many believe this conspiracy is "Jewish." Certainly Zionism, Neo Conservatism and Communism (in all its forms) play an essential role. But consider this: the current Lord Jacob Rothschild, the Fourth Baron Rothschild is Victor's son by his first wife Barbara Hutchinson, a non-Jew who converted. In Jewish law, Jacob Rothschild is not a Jew.
While Victor Rothschild pretended to "socialist ideals," the banker was a conscious traitor. Treason is the template for contemporary politics everywhere. The central banking cartel is stealthily erecting its "world governance" dictatorship while distracting us with sex and sports. Our political and cultural elites are witting or unwitting accomplices. The banking cartel attacks our national, religious, racial and family foundations using war (on Iraq, Iran, "Terror"), homosexuality, pornography, feminism, mass migration and "diversity" as weapons.
Clearly, we need new leaders who will stand up to the owners of the world monetary system. The destiny of humanity is at stake.
-----------
Henry Makow Ph.D. is the inventor of the game Scruples and author of "A Long Way to go for a Date." His articles exposing fe-manism and the New World Order can be found at his web site www.savethemales.ca He enjoys receiving comments, some of which he posts on his site using first names only. hmakow@gmail.com
http://www.rense.com/general69/treas.htm
_________________ JerzyS
"Prawdziwa wiedza to znajomość przyczyn."
Arystoteles
|
|
|
Powrót do góry
|
|
|
JerzyS
Dołączył: 20 Maj 2008 Posty: 4008
Post zebrał 0 sat Podarowałeś sat
|
Wysłany: 14:01, 17 Lip '16
Temat postu: |
|
|
Wkład polskiego wywiadu w zwycięstwo aliantów w II wojnie światowej.
Informacja o działalności Polsko-Brytyjskiej Komisji Historycznej do Spraw Dokumentacji Działalności Polskiego Wywiadu w II Wojnie Światowej i Jego Współdziałania z Wywiadem Brytyjskim
Jan Stanisław Ciechanowski
Inicjatywa powołania Komisji Polsko-Brytyjskiej
O losie dokumentacji polskiego wywiadu z okresu II wojny światowej mówiło się w polskich środowiskach od wielu lat.
Poszczególni uczestnicy wydarzeń próbowali na ogół na własną rękę wyjaśnić los tych archiwaliów przekazanych Brytyjczykom w depozyt w latach 1945–1946 przede wszystkim przez szefa Oddziału II Sztabu Naczelnego Wodza płk. Stanisława Gano – co należy podkreślić – wbrew wyraźnemu zakazowi gen. Stanisława Kopańskiego. Przekazanie dokumentacji nastąpiło prawdopodobnie na podstawie polsko-brytyjskiej umowy wywiadowczej, której nie udało się jak dotąd odnaleźć.
Decydującą o podjęciu starań na najwyższym szczeblu wobec strony brytyjskiej w sprawie dokumentacji „dwójki” była inicjatywa dyr. Jana Nowaka-Jeziorańskiego, którego list przeważył o zajęciu się tą sprawą przez premiera Jerzego Buzka. Duża w tym także zasługa ówczesnego szefa polskiej dyplomacji prof. Bronisława Geremka oraz Głównego Doradcy Prezesa Rady Ministrów ds. Międzynarodowych ministra Jerzego Marka Nowakowskiego.
W wyniku wstępnych ustaleń premier Buzek zwrócił się listownie w październiku 1999 r. z zapytaniem do premiera Wielkiej Brytanii Tony’ego Blaira o los polskich dokumentów.
Odpowiedź powtarzała tezę o zniszczeniu tych archiwaliów,
znaną już wcześniej z korespondencji prowadzonej na niższym szczeblu.
Nie udało się jednak odnaleźć protokołów albo innych dowodów zniszczenia.
W wyniku wielokrotnych rozmów na różnym szczeblu obie strony zdecydowały o powołaniu Polsko-Brytyjskiej Komisji Historycznej do spraw Dokumentacji Działalności Polskiego Wywiadu w II Wojnie Światowej i Jego Współdziałania z Wywiadem Brytyjskim. Dla strony polskiej głównym zadaniem w jej ramach stało się odnalezienie meldunków polskiego wywiadu ZWZ-AK, przekazywanych rządowi Wielkiej Brytanii w latach 1940–1945 oraz depozytu dokumentacji Oddziału II SNW.
W listopadzie 2000 r. premier Buzek powołał oficjalnie polską część komisji, której honorowym przewodniczącym został dyr. Jan Nowak-Jeziorański, przewodniczącą – Naczelna Dyrektor Archiwów Państwowych prof. Daria Nałęcz, a wiceprzewodniczącym – polski historyk mieszkający w Londynie prof. Jan Ciechanowski. Członkami Komisji zostali ze strony brytyjskiej m.in., jako przewodnicząca, szefowa sekcji historyczno-dokumentacyjnej Cabinet Office Tessa Stirling, oficjalni historycy z Foreign & Commonwealth Office oraz jeden z najlepszych na świecie specjalistów od spraw wywiadowczych II wojny światowej i zimnej wojny, profesor historii z Cambridge Christopher Andrew. Ze strony polskiej – Ambasador RP w Wielkiej Brytanii dr Stanisław Komorowski, minister Andrzej Przewoźnik – Sekretarz Generalny Rady Ochrony Pamięci Walk i Męczeństwa, prof. Tadeusz Dubicki, prof. Andrzej Pepłoński – autor pionierskich prac o działaniach polskiego wywiadu w czasie wojny, dr Andrzej Chmielarz – specjalista od wywiadu AK, dr Rafał Wnuk z Instytutu Pamięci Narodowej, Eugenia Maresch z Londynu, która niemal cztery lata poświęciła na kwerendy w Public Record Office w Kew i znalazła wiele bezcennych dokumentów dotyczących Polski oraz Andrzej Suchcitz – kierownik Archiwum Instytutu Polskiego i Muzeum im. gen. Sikorskiego w Londynie. Mnie przypadła z ramienia Kancelarii Prezesa Rady Ministrów rola sekretarza komisji oraz zwykłego członka z uwagi na zainteresowania badawcze. Centrum działania komisji stała się Naczelna Dyrekcja Archiwów Państwowych.
Strona brytyjska włożyła duży wkład pracy w działania komisji.
Nie udało się jednak odnaleźć śladów polskiej dokumentacji. Istnieje duża ilość poszlak wskazujących, że przynajmniej część tej dokumentacji mogła się zachować.
Przykładowo, w Centralnym Archiwum Wojskowym w Warszawie-Rembertowie udało się odnaleźć protokół zdawczo-odbiorczy Wydziału Wywiadowczego Oddziału II Sztabu Naczelnego Wodza z przełomu 1943–1944 r., gdzie wyliczone zostały wszystkie przekazywane dossiers.
Trudno sobie wyobrazić, że zniszczono takie teczki jak „Współpraca z Amerykanami”, „Współpraca z Francuzami”, „Współpraca z ZSRR”, czy też dossiers specjalne: „Fałszywa gra Sowietów”, „Fałszywa gra Czechów”, „Katyń”, „Konferencje w Teheranie i Kairze”; akta wszystkich Ekspozytur, akta wszystkich attachatów wojskowych, kartoteki: oficerską, agentów (numerowa, pseudonimowa, nazwiskowa), osób różnych, kartoteki osobne poszczególnych referatów Wydziału Wywiadowczego, całą korespondencję z Anglikami, liczne kartoteki referatu KW (kontrwywiad),
dokumentację sprawy karnej kpt. Romana Czerniawskiego, słynnego „Brutusa”, oraz dossier specjalne KW obejmujące takie nazwiska, jak:
Rydz-Śmigły, Dunderdale, Matuszewski, Beck, Skinder, Berling, Niezbrzycki, Rettinger oraz organizacje:
Muszkieterowie czy też Związek Patriotów Polskich.
W ramach prac komisji przeprowadzono zakrojoną na szeroką skalę kwerendę w wielu archiwach polskich: Archiwum Instytutu Polskiego i Muzeum im. gen. Sikorskiego, Instytucie Józefa Piłsudskiego w Londynie i Nowym Jorku, Studium Polski Podziemnej w Londynie, Archiwum Akt Nowych oraz Centralnym Archiwum Wojskowym w Warszawie. Niezwykle cenne materiały odnalazły się także w rękach prywatnych.
Przeprowadzono także kwerendy w archiwach zagranicznych: Public Record Office w Kew w Wielkiej Brytanii, w National Archives w College Park koło Waszyngtonu oraz w archiwach hiszpańskich, portugalskich i rosyjskich. Kwerendę w Stanach Zjednoczonych zrealizowano w ramach dwóch wyjazdów dr. Rafała Wnuka oraz podczas późniejszej mojej kwerendy w ramach stypendium Fulbrighta, które zostało ufundowane z inicjatywy i dzięki zabiegom dyr. Nowaka-Jeziorańskiego, a także ministra Władysława Bartoszewskiego, ówczesnego szefa polskiej dyplomacji. Trudno byłoby to osiągnąć bez działań ówczesnego Departamentu Ameryki Północnej MSZ, kierowanego wówczas przez Ministra Bogusława Winida. Archiwa amerykańskie są obecnie jedynym miejscem, gdzie można odnaleźć oryginalne polskie meldunki wywiadowcze, przekazywane od 1942 r. także Amerykanom. Odnaleziono ich dotychczas kilka tysięcy. Nie udało się jednak na razie trafić na ślad polsko-amerykańskiej umowy wywiadowczej.
Członkowie polskiej części komisji starali się też nadrobić znaczne zaległości polskiej historiografii w wykorzystywaniu literatury anglojęzycznej na ten temat.
Owocem prac komisji ma być wspólna publikacja wydana w tym roku zarówno po polsku w Polsce, jak i po angielsku w Wielkiej Brytanii w dwóch tomach.
USTALENIA
W r. 1940 polski wywiad nawiązał oficjalną współpracę z Secret Intelligence Service. Podpisano odpowiednią umowę, której treść wynikała ze szczególnego statusu polskiego rządu emigracyjnego wśród innych rządów na emigracji. Brytyjczycy zgodzili się wcześniej na utrzymywanie przez Polaków niezależnej służby wywiadowczej, w tym własnej łączności radiowej, bazy łącznościowej i placówki szkoleniowej. Polacy uzyskali pozwolenie na samodzielne, niecenzurowane przez gospodarzy wysyłanie i odbieranie meldunków, przy czym mogli oni posługiwać się własnymi szyframi, a ich sygnały nie podlegały kontroli do czasu wprowadzenia specjalnych środków ostrożności w czerwcu 1944 r. Specyfika polskich służb polegała także na posiadaniu dobrze rozwiniętych siatek wywiadowczych w okupowanej przez wojska nieprzyjacielskie Europie już w momencie przenosin siedziby rządu do Londynu po klęsce Francji.
Same źródła brytyjskie wspominają, że SIS nie mógł długo nadrobić zaniedbań spowodowanych zbyt późnym rozpoczęciem przygotowań do wojny.
Większość ekspozytur O.II zbierała doskonałe oceny, jak np. w Szwajcarii, Francji, Szwecji czy w pierwszym rzędzie w Afryce Północnej.
Współpraca z sojusznikami miała polegać na przekazywaniu materiałów wywiadowczych ZWZ-AK i O.II w postaci dokumentów i meldunków obserwacyjnych. Polacy zgodzili się przekazywać wszelkie pozyskane tajne informacje, o ile nie dotyczyły bezpośrednio wewnętrznych spraw polskich. W zamian Oddział II miał otrzymywać syntetyczne opracowania.
Nie możemy zapominać, że wywiad polski działał za pieniądze angielskie,
co powodowało choćby to, że SIS miała skłonność traktowania polskiego wywiadu jako części swej agentury.
Wiąże się to z faktem, że polski wywiad nie byłby w stanie ani opłacić, ani skonsumować takich informacji.
Przykładowo, na działalność wyłącznie placówek terenowych polskiego Oddziału II Sztabu Naczelnego Wodza (poza Polską) wydano w 1943 r. 204 tys. funtów,
w 1944 – 328 tys., a w 1945 planowano 252 tys.
Brytyjczycy opłacali budżet wywiadu Armii Krajowej – kwartalnie 1–2 mln USD. W 1943 r. na całą AK Oddział VI SNW przekazał 10 mln USD.
Ilość meldunków wywiadowczych przekazywanych wywiadowi brytyjskiemu systematycznie wzrastała. W drugiej połowie 1940 r. dostarczono ich 3091, w 1941 r. – 3098. Natomiast w 1942 r. liczba ta osiągnęła poziom 9881, a rok później wzrosła do 10400 informacji i materiałów wywiadowczych. W 1944 r. przekazano 7351 meldunków. Nie mówiąc o tysiącach raportów kontrwywiadowczych i radiowywiadowczych.
Praca polskiego wywiadu była systematycznie oceniana przez sojuszników. Było to niezbędne z uwagi na konieczność weryfikacji źródeł i wytyczania kierunków dalszej działalności. Podstawowym powtarzającym się mankamentem było duże opóźnienie w przekazywaniu materiałów z Polski, a zwłaszcza z zaplecza frontu wschodniego. Dokument z SIS prezentujący całkowitą liczbę raportów sporządzonych przez jedną z komórek SIS w r. 1941 zawiera ogólną liczbę 5630 raportów, z czego 3829 pochodzi z polskich źródeł: 136 z nich uznano za dokumenty o znacznej wartości, 1642 za wartościowe. Inny raport mówi o tym, że w 1943 z liczby 11477 meldunków 5667 było polskiego pochodzenia. Po zakończeniu wojny w raporcie dla Churchilla, kmdr Dunderdale, łącznik wywiadów polskiego i brytyjskiego, podawał, że z 44770 meldunków w okresie pomiędzy 3 września 1939 r. a 8 maja 1945 r. 22047 pochodziło z polskich źródeł. Brytyjski oficer tak podsumował tę współpracę: „Jak widać polscy agenci prowadzili intensywną działalność przez ostatnie 5 lat, a informacje, które dostarczali, często z narażeniem swojego życia i życia bliskich osób, stanowią ogromny materiał wszelkiego rodzaju, obejmujący szeroki wachlarz zagadnień. Polskie Służby Wywiadowcze wniosły bezcenny wkład w planowanie i udane przeprowadzenie inwazji na siły niemieckie w Europie oraz przyczyniły się do ostatecznego zwycięstwa Sił Sprzymierzonych w Europie”.
W czasie badań komisji znaleziono potwierdzenie, że najważniejszą rolę z polskich służb specjalnych – tak zdaniem Polaków, jak i aliantów – odegrał wywiad ZWZ-AK. Miał on być najlepiej pracującą tego rodzaju służbą w Europie. Poza czystą efektywnością należy zwrócić uwagę na fakt, że dla wielu działalność wywiadowcza łączyła się z walką na froncie i codziennym narażaniem swego życia. Polski wywiad był służbą, która poniosła największe ofiary w czasie II wojny światowej, szczególnie jeżeli chodzi o AK, ale także ekspozytury „dwójki”, działające w krajach okupowanych, jak np. polskie siatki wywiadowcze we Francji. Działalność ta była nie do porównania z aktywnością w krajach neutralnych, gdzie nie istniało ciągłe ryzyko utraty życia.
Wywiad ZWZ-AK dostarczał najważniejszych danych, uzupełnianych dokumentami niemieckimi lub fotografiami. Sprawny aparat informował o planach uderzeń na Francję, niemieckich przygotowaniach do ataku na Sowiety, identyfikacji niemieckich jednostek, poszczególnych operacjach, danych z portów, morale wojska i społeczeństwa niemieckiego, skutkach bombardowań, sytuacji w kraju.
Odnoszono też spektakularne sukcesy: zdobyto plany nowych typów łodzi podwodnych, broni pancernej czy też, przede wszystkim, informacje o broni V-1 i V-2. Na temat wykrycia przez Polaków tajnego poligonu doświadczalnego w Peenemünde oraz uzyskania informacji i materiałów dotyczących prób z nową bronią niezwykle ważne dokumenty znalazł dr Wnuk w NARA. Uzupełniają one tę dokumentację, którą w ramach działalności komisji udało się z kolei odszukać w Instytucie Sikorskiego w Londynie oraz ustalenia historyków krajowych poczynione na podstawie dokumentacji i źródeł krajowych. W NARA znajdują się dowody na niepoważne traktowanie przez aliantów pierwszych polskich meldunków. Rzeczywiście podawane przez Polaków informacje mogły wyglądać w pewnym stopniu na grę Niemców. Na przełomie 1942 i 1943 r. zmieniono zdanie. Informacje ze źródeł polskich były nie dość, że niemal wyłączne, to bardzo dokładne, zważywszy na zastosowane przez Niemców ogromne środki bezpieczeństwa. Umożliwiły następnie bombardowania obiektów przemysłowych. Jedyną strukturą wywiadowczą, której udało się umieścić agentów na terenie ośrodka rakietowego w Pennemünde był wywiad ofensywny AK „Lombard”, na co znaleziono nowe dowody. Dr Wnuk ustalił, że dokumentacja amerykańska i brytyjska w NARA potwierdza polską proweniencję najważniejszych meldunków na temat rakiet V-1 i V-2.
Uzyskano wiele nowych dowodów na dosłownie całą masę polskich wiadomości o przygotowaniach Niemców do uderzenia na ZSRR. Po ataku zorganizowano polski wywiad na wschodzie na zapleczu frontu wschodniego po stronie niemieckiej, dostarczając wielu cennych informacji. Materiały pochodzące z tej działalności oceniano bardzo wysoko. Brytyjczycy twierdzili przykładowo, że wywiad AK jest najlepszym, jeżeli chodzi o informacje dotyczące Ordre de Bataille na froncie wschodnim. Wielkim osiągnięciem było ustalenie wiosną 1942 r., że celem niemieckiej ofensywy jest Kaukaz, a nie Moskwa. Jak wynika z dokumentacji, największe sukcesy nie były efektowne. Stanowiły o nich systematycznie dostarczane informacje polityczne, gospodarcze, przede wszystkim zaś wojskowe, czasami mało czytelne dla nieprzygotowanego fachowo czytelnika.
Uzyskano nowe informacje na temat najlepszej chyba Ekspozytury Oddziału II w terenie, utworzonej, w odpowiedzi na postulat wywiadu brytyjskiego, pod nazwą „AFR” w lipcu 1941 r., kierowanej przez mjr. dypl. Mieczysława Zygfryda Słowikowskiego. SIS nie posiadał swego przedstawiciela w tym regionie. Informacje dostarczane przez tę placówkę odegrały wielką rolę przy podejmowaniu decyzji o inwazji na Afrykę Północną. W opinii brytyjskiego historyka Stephena Dorrila, Ekspozytura „AFR” była najrozleglejszą i najlepszą aliancką siatką wywiadowczą działającą na obszarze pozostającym pod rządami Vichy, Francuskiej Afryki Zachodniej, a w latach 1941–1942 odegrała wiodącą rolę przy planowaniu operacji Torch, czyli lądowania w Algierii i Maroku w listopadzie 1942 r.
Odnaleziono nowe dokumenty na temat efektywnej działalności polskiego wywiadu na terenie Francji. Znaczne efekty w rozpoznaniu sił niemieckich w północnej części tego kraju zanotowała Ekspozytura „Interallie” kierowana przez kpt. dypl. pil. Romana Czerniawskiego. Jesienią 1941 r. Niemcy wpadli na trop siatki i doprowadzili do jej likwidacji. Aresztowany Czerniawski wyraził pozornie zgodę na współpracę z Abwehrą i po sfingowanej przez Niemców ucieczce przybył do Anglii, ujawniając wszystkie okoliczności tej sprawy. Odegrał następnie, jako podwójny agent brytyjski ps. „Brutus”, bardzo ważną rolę w dezinformacji wywiadu niemieckiego w okresie poprzedzającym inwazję na kontynent. „Brutus” przekonał Niemców, że lądowanie w Normandii będzie tylko pozorowaną grą, a największe siły uderzą w okolicach Pas de Calais i Dunkierki. Podobnie dezinformował Niemców co do skutków bombardowań za pomocą rakiet V-1 i V-2, donosząc, że rakiety spadają kilka km za Londynem. Spowodowało to, że centrum Londynu było w mniejszym stopniu niszczone.
Odnaleziono kolejne dowody na temat pomocy wywiadu polskiego dla japońskiego konsula w Kownie Sugihary, który ratował tamtejszych Żydów, wydając 2139 tranzytowych wiz dla obywateli polskich narodowości żydowskiej. Znaczna część tych wiz została sfabrykowana przez wileński ZWZ. W okresie późniejszym Sugihara współpracował z polskim wywiadem na terenie Protektoratu Czech i Moraw, gdzie został przeniesiony.
Polski wywiad, który skupiał się przed wojną, z przyczyn obiektywnych, na obserwacji sąsiednich obszarów, potrafił przestawić się na wywiad o charakterze globalnym, oczywiście przy założeniu uczestniczenia w sojuszu, w ramach którego to nie Polacy mieli zbierane informacje wykorzystywać. Przydały się wykształcone w międzywojniu metody i zdobyte doświadczenie, liczni zaś nowi adepci służby uczyli się bardzo szybko.
Na temat polskiego rozwiązania szyfru Enigmy dokonano, praktycznie po raz pierwszy, szerokiego i uwzględniającego nowe materiały zestawienia źródeł polskich i anglosaskich. Chodziło o oddzielenie mitów od rzeczywistych zdarzeń. Legendy te dotyczą głównie punktu widzenia niektórych autorów zachodnich, ale także niektórzy polscy historycy i publicyści twierdzą, że Polacy czytali „Enigmę” nieprzerwanie, a złamano ją raz na zawsze. Tymczasem była to nieustanna walka z ulepszeniami niemieckimi, w której prym wiedli polscy kryptolodzy.
Bardzo ważna okazała się dokumentacja dotycząca „Enigmy”, oczywiście wielce niepełna, przekazana kilka lat temu do Public Records Office w Kew pod Londynem. Znajdują się tam bardzo interesujące raporty brytyjskie na ten temat, które po raz pierwszy zostaną wykorzystane w przygotowywanej przez komisję publikacji na temat wywiadu. Ich kwintesencją jest wyrażona po wojnie opinia kmdr. Dunderdale, że brytyjskie służby radiowywiadu „were very slow to admit that the Poles might have anything to teach them”.
Znaleziono kolejne dowody na czytanie „Enigmy” przez Polaków w czasie wojny tak długo, jak długo dostarczano im odpowiedni materiał.
Nie można oczywiście zapominać, że wkład brytyjski w kontynuowanie łamania „Enigmy” w czasie wojny był ogromny i imponujący. Istniała świadomość wagi zagadnienia, przeznaczono odpowiednie środki, ad hoc skupiono grupę wybitnych specjalistów, w tym także matematyków. Nie zmarnowano dorobku Polaków, szybko oraz twórczo go kontynuowano i rozwijano.
Marian Rejewski i Henryk Zygalski, współtwórcy złamania niemieckiej maszyny szyfrującej,
którzy w końcu przedostali się do Anglii, zostali od „Enigmy” całkowicie odsunięci przez Anglików, którym już nie byli potrzebni.
Stało się tak, pomimo nacisków polskiego Sztabu.
Rejewski określił pomoc Anglików w dalszym łamaniu szyfrów jako „żadną”.
Anglicy mieli świadomość, że zdradzenie tajemnic wojennych, choćby w niewielkim stopniu, przez znajdujących się w niemieckich rękach Polaków oraz Francuzów, znających wojenny sekret „Enigmy”, mogło zakończyć się dla alianckiego wysiłku zbrojnego fatalnie. Nie dostały się jednak we wrześniu 1939 r. w ręce Niemców dokumenty polskiego Biura Szyfrów. Nie zdradzili pozostali w Polsce okupowanej polscy inżynierowie i technicy, znający przynajmniej część prawdy o „Enigmie”. Dwóch polskich zasłużonych kryptologów Antoni Palluth i Edward Fokczyński, zesłanych do obozu koncentracyjnego Sachsenhausen-Oranienburg, wojny nie przeżyło. Pierwszy zginął podczas alianckiego bombardowania w fabryce Heinkla, w której pracował, a drugi zmarł z wycieńczenia niedługo potem. Żaden z nich nie wyjawił Niemcom sekretów, które mogłyby doprowadzić ich do wniosku, że w czasie wojny alianci byli w stanie deszyfrować niemieckie depesze. Inni z kolei, jak Langer, Ciężki oraz Francuz Bertrand, z heroizmem dochowali tajemnicy (ci dwaj pierwsi – mimo tego, że znajdowali się w rękach hitlerowców). Wśród tylu Polaków, którzy wiedzieli o „Enigmie”, nie znalazł się ani jeden agent niemiecki, czy sowiecki. Ten brak Polaka-zdrajcy wyjawiającego Niemcom sekret „Enigmy” nadrobiono w literaturze pięknej i kinematografii. Film „Enigma” w reżyserii Michaela Apteda, którego scenariusz oparto na powieści Roberta Harrisa pod tym samym tytułem (London 1996) nie jest pierwszym ani nie ostatnim antypolskim mitem z okresu II wojny światowej. Zdecydowanie lepszym kandydatem bowiem na bohatera tego filmu był choćby brytyjski komunista John Cairncross („Karelian”) ze słynnej „piątki z Cambridge”, w czasie wojny pracownik ośrodka w Bletchley Park i sowiecki szpieg. Przekazywał on swym mocodawcom bardzo wartościowe informacje, m.in. pochodzące z deszyfrażu „Enigmy”. Przeciwko tym kłamstwom we wspomnianym filmie oraz w amerykańskiej produkcji U-571, jak i pomijaniu faktu, że to Polacy pierwsi złamali „Enigmę”, protestowały środowiska polskie za granicą oraz m.in. prof. Norman Davies.
Podkreślano, że żaden Polak nie pracował w Bletchley Park w czasie wojny, w Wielkiej Brytanii nigdy nie zdemaskowano żadnego Polaka-zdrajcy kolaborującego z takich czy innych przyczyn z hitlerowcami.
Wiele nowych danych odnaleziono na temat sieci placówek wywiadowczych, podlegających funkcjonującej od lata 1941 r. Ekspozyturze „Estezet” w Nowym Jorku, która obejmowała swym zasięgiem Stany Zjednoczone, Kanadę oraz kraje Ameryki Południowej. Przy akceptacji strony brytyjskiej współpraca wywiadów polskiego i amerykańskiego została zapoczątkowana latem 1941 r. w czasie wizyty w Stanach Zjednoczonych szefa polskiego wywiadu mjr. Jana Henryka Żychonia. Odbył on rozmowy z Williamem J. Donovanem, pełniącym od lipca 1941 r. funkcję koordynatora służb informacyjnych USA. W sierpniu uzgodniono powstanie Ekspozytury „Estezet”, a obydwaj oficerowie podpisali poufną umowę na temat współpracy. Ustalono regularną wymianę dokumentów i informacji dotyczących zagadnień ważnych z punktu widzenia prowadzonej wojny. W październiku 1941 r. Polacy zaczęli dostarczać Amerykanom wszechstronnych materiałów, które od samego początku oceniano wysoko. Przekazywane Amerykanom informacje dotyczyły przede wszystkim: identyfikacji i dyslokacji armii państw Osi, transportów wojskowych, marynarki, przemysłu wojennego, lotnictwa, wyników bombardowań, strat i morale. Polacy informowali wywiad amerykański także o niemieckiej i ukraińskiej działalności wywrotowej w obu Amerykach. W założeniu miała to być wymiana wiadomości, w praktyce jednak współpraca sprowadzała się do dostarczania przez Polaków informacji wywiadowczych Amerykanom. Rząd emigracyjny na uchodźstwie liczył na ich pomoc w różnych częściach świata, a przede wszystkim na korzyści polityczne. Współpraca ta została, oczywiście, zintensyfikowana po ataku japońskim na Pearl Harbor. Od marca 1942 r. materiały, które przekazywano Donovanowi przechodziły przez specjalne biuro łącznikowe w Nowym Jorku, na czele którego stał słynny później Allen Dulles. Współpraca uległa rozszerzeniu po powstaniu w czerwcu 1942 Office of Strategic Services (OSS), na którego czele stanął Donovan.
W tym czasie z centrali polskiej „dwójki” w Londynie przychodziło coraz więcej materiałów, w tym szczególnie cenne dla Amerykanów obszerne opracowania wywiadowcze na dane zagadnienia. Polacy instruowali swoich amerykańskich partnerów także o organizacji i metodzie technicznego wykorzystywania informacji w polskim Sztabie. Wiedzę tę przekazywano w Waszyngtonie szefom poszczególnych działów dość słabego początkowo – zdaniem polskiego wywiadu – wydziału studiów OSS, z którymi odbywano periodyczne konferencje. We wrześniu 1942 r. doszło wreszcie do oficjalnego kontaktu polskiej Ekspozytury z Military Intelligence Division (G-2), wcześniej prowadzonego potajemnie.
Ilość meldunków przekazywanych Amerykanom w ramach współpracy była bardzo duża. Zwraca uwagę szczególnie wysoka liczba informacji dostarczonych w drugiej połowie 1943 r. oraz zwiększająca się z czasem ilość materiałów przeznaczonych dla G-2, kosztem OSS. W sferach waszyngtońskich polski wywiad uważany był za najlepszy wśród alianckich. Amerykanom odpowiadały też bardziej ostrożne analizy polskie w odróżnieniu od, ich zdaniem, nazbyt optymistycznych opracowań angielskich, szczególnie w odniesieniu do ZSRR. Płk Yeaton, szef Sekcji Europy Wschodniej G-2 amerykańskiego Sztabu, w piśmie z 8 października 1942 r. stwierdził, że „Polski Oddział II, dostarczając dobrych i aktualnych wiadomości, przyczynia się w poważnym stopniu do wzmocnienia pozycji Sztabu Amerykańskiego”. W czasie pobytu Naczelnego Wodza w Stanach Zjednoczonych gen. Kroner, zastępca szefa Military Intelligence Division, wyraził szczególne uznanie dla pracy wywiadu polskiego, podkreślając, że za zasługi oddane przez Sztab polski jego amerykański odpowiednik nie miał dotychczas możliwości odwzajemnienia się. 20 grudnia 1942 r. gen. Kroner powiedział Sikorskiemu: „Armia Polska posiada najlepszy wywiad na świecie. Wartość jego jest dla nas nieoceniona. Niestety w zamian możemy dać bardzo niewiele”. Z kolei gen. William J. Donovan w piśmie z 21 października tegoż roku pisał: „Sprawozdania Oddziału Wywiadowczego polskiego przedstawiają dla Sztabu Amerykańskiego niezwykłą wartość. Należą one do najpoważniejszych kontrybucji, jakie Sztab amerykański otrzymuje”.
Na początku stycznia 1943 r., w czasie wizyty Naczelnego Wodza gen. Sikorskiego w Stanach Zjednoczonych, generałowie Strong i Kroner stwierdzili, że zależy im ogromnie na dalszym korzystaniu z osiągnięć polskiego wywiadu.
Wywiad amerykański dostarczone materiały oceniał jako zawierające bardzo cenne wiadomości
. Wszystkie dane o O. de B. wojsk państw Osi miały być zdecydowanie pożyteczne i interesujące. Wywiad polski dostarczał wiadomości zupełnie nowych. Na ogół sprawozdania polskie były – zdaniem Amerykanów – doskonałe z uwagi na duży zakres zagadnień jaki obejmowały i z powodu ich pierwszorzędnego znaczenia.
Wywiad polski stawiany był na pierwszym miejscu jako źródło wiadomości dostarczanych sztabowi amerykańskiemu.
Przeprowadzone przeze mnie badania doprowadziły do wyjaśnienia dość zagadkowej roli, jaką w polskim wywiadzie odgrywały Portugalia i Hiszpania, dwa peryferyjne państwa europejskie, które stały się po upadku Francji jednymi z najważniejszych miejsc krzyżowania się linii komunikacyjnych oraz interesów stron walczących. Lizbona jawi się jako jedno z centrów polskiego wywiadu w całej Europie. Oficer lizbońskiej placówki „dwójki” pisał w roku 1943: „Nie wiem, czy [...] ktoś w Warszawie przypuszczał przed 1939 r., że Lisbona będzie główną Centralą pracy wywiadowczej tej wojny”.
Dokonano rozpoznania działalności polskiego wywiadu na Półwyspie Iberyjskim z okresu hiszpańskiej wojny domowej (1936–1939), kiedy to skupiano się na obserwacji działań kadrowych jednostek wojskowych Związku Radzieckiego i Niemiec oraz ich uzbrojenia. Stało się w wyniku tej kwerendy jasne, że można zorientować się w wielu aspektach działalności wojennej na podstawie śladów wywiadu przedwojennego na danym terytorium. Są to jednak badania żmudne, przeprowadzone na potrzeby wspomnianej publikacji niemal wyłącznie w odniesieniu do Półwyspu Iberyjskiego. Wykorzystanie oficerów i agentów polskiego wywiadu z tego okresu później, tzn. w czasie II wojny światowej, było bardzo niewielkie, co pozwala na stwierdzenie, że była to jedna z ważniejszych przyczyn niepowodzeń polskiej siatki szczególnie w Hiszpanii.
O znacznej swobodzie działalności polskiej „dwójki” w Portugalii, przynajmniej w pierwszej fazie wojny po upadku Francji, świadczy fakt, że w odnalezionym przeze mnie w portugalskim Archiwum Narodowym wykazie Korpusu Dyplomatycznego, przygotowanym dla portugalskiego premiera António de Oliveiry Salazara przez jego policję polityczną PVDE, funkcjonariusz Poselstwa RP ppłk dypl. Stanisław Kara, w rzeczywistości szef Ekspozytury „P” Oddziału II SNW w Lizbonie, widnieje jako Kara (imię) Stanislaw (nazwisko), „funkcjonariuszka” (sic!) poselstwa polskiego.
Warto zwrócić uwagę w tym miejscu na otwartość Portugalczyków, którzy odtajnili całą spuściznę archiwalną Salazara.
Zdaniem wywiadu amerykańskiego polskie misje wywiadowcze w Portugalii (Oddziału II oraz Akcji Kontynentalnej) były
„probably the best offensive intelligence system in Lisbon”.
Podkreślano przy tym, że obydwaj szefowie polskich placówek
– a więc płk Kowalewski, szef ekspozytury MSW oraz ppłk Kara, szef misji wywiadu wojskowego, byli „extremely able men”.
Niestety brytyjska ocena działalności Ekspozytury „P” w r. 1942 nie była już tak pozytywna, tym bardziej, że zwracano uwagę na duże koszty jej utrzymywania.
Znalazłem dowody potwierdzające, że współpraca wywiadów polskiego i brytyjskiego zaowocowała m.in. zorganizowaniem w r. 1941 ucieczki z Hiszpanii byłego króla rumuńskiego Karola.
Jego przejazd do Portugalii przygotował i przeprowadził mjr rez. Zdzisław Żórawski, były redaktor z Polskiej Agencji Telegraficznej, który po przejściu przez więzienia hiszpańskie i portugalskie działał od 1944 dla polskiego wywiadu w Meksyku.
Podczas II wojny światowej w stolicy Portugalii niezwykle prężną działalność rozwinął ppłk dypl. Jan Kowalewski, jeden z najwybitniejszych polskich wywiadowców II wojny światowej, m.in. szef placówki Akcji Kontynentalnej na Portugalię, starający się doprowadzić do realizacji swego głównego celu: przejścia Rumunii, Węgier i Włoch do obozu alianckiego. Była to jego idée fixe. Polegać to miało na umiejętnym ukazywaniu przedstawicielom tych krajów dróg przejścia na stronę przeciwną, co zamierzano uzyskiwać głównie na drodze wywoływania sceptycyzmu co do ostatecznego zwycięstwa III Rzeszy. Ostrożna akcja polskiego podpułkownika, prowadzona przy poparciu polskich władz w Londynie, rozpoczęła się zimą z 1940 na 1941 r., kiedy to Kowalewski przedstawił satelitom Osi ofertę dobrych usług. Taktyka polegała na docieraniu do kluczowych postaci życia politycznego Włoch (przykładowo kontaktu z Kowalewskim szukał były minister spraw zagranicznych i ambasador w Londynie Dino Grandi), Węgier i Rumunii (Kowalewski znał bardzo dobrze marszałka Antonescu z czasów, gdy pełnił funkcję polskiego attaché wojskowego w Rumunii; rumuński dyktator wydawał wręcz polecenia kontaktowania się szeregu rumuńskich wysłanników do Portugalii z polskim oficerem). Gdy pierwsze nawiązane kontakty oraz wynikające z nich owocne rezultaty zaczęły przynosić trwałe efekty, na początku 1943 r. polskie władze w Londynie podjęły decyzję o pisemnym upoważnieniu polskiego oficera do prowadzenia rozmów w ramach operacji „Trójnóg”, która przewidywała skupienie się na kontaktach z Węgrami, Włochami i Rumunami. Fiasko tej akcji zostało spowodowane ustaloną przez Roosevelta i Churchilla w styczniu 1943 r. w Casablance zasadą „bezwarunkowej kapitulacji” państw Osi, przede wszystkim zaś rezultatami konferencji teherańskiej, wedle ustaleń której cała środkowowschodnia Europa miała się znaleźć w sowieckiej strefie wpływów. Placówka Kowalewskiego w Lizbonie była centralnym i węzłowym punktem Akcji Kontynentalnej. Generał Colin McVean Gubbins z SOE zgodził się z Janem Librachem, kierującym akcją polskiego MSW, że „nie ma wśród jego ludzi nikogo, któryby umiał na miejscu wyzyskać dla Anglików umiejętności i aktywność polityczną Piotra [Kowalewskiego]”. Brytyjczycy bardzo wysoko oceniali działalność polskiego oficera w Lizbonie. Udało się wyjaśnić przyczyny jego odwołania z Lizbony. Rząd polski został zmuszony do tego przez Brytyjczyków, którzy nie wysuwali żadnych zastrzeżeń personalnych, ale zwracali uwagę, że kontakty Kowalewskiego z Niemcami mogły być bardzo niekorzystne. Rząd polski zgodził się na dymisję pomimo tego, że Anglicy nie uznali za stosowne podzielić się z polskim sojusznikiem szczegółowo zastrzeżeniami w stosunku do podpułkownika. Jego działalność polityczna w ramach Trójnoga mogła przynieść zachodnim aliantom pewne komplikacje w kwestii wspólnych z Sowietami planów urządzenia Europy Środkowej. Wykorzystano więc pewien pretekst pomimo tego, że Kowalewski kilka lat wcześniej rozmawiał za zgodą Londynu z Niemcami, o czym Brytyjczycy byli poinformowani.
KONKLUZJE
Ponad dwuletnie kwerendy prowadzone w ramach Polsko-Brytyjskiej Komisji, przy bardzo ograniczonych środkach, zapoczątkowały dopiero systematyczne badania nad polskim wywiadem w czasie wojny światowej, szczególnie w odniesieniu do działalności Oddziału II SNW. Świadczy o tym fakt, że z wielkiej liczby państw, na terenie których polski wywiad działał, tak właściwie tylko w odniesieniu do Stanów Zjednoczonych i krajów Półwyspu Iberyjskiego udało się dotrzeć przynajmniej do części dokumentacji służb wywiadowczych i kontrwywiadowczych tych państw.
Publikacja komisji ma szansę stać się także początkiem wyjścia autorów polskich na anglojęzyczny rynek wydawniczy, co do tej pory stanowiło pewną słabość, aczkolwiek obiektywnie uwarunkowaną, polskiej historiografii dziejów najnowszych.
Na rozpoznanie przez historyków czekają jeszcze liczne archiwa, zawierające dokumentację dotyczącą polskiego wkładu w zwycięstwo w czasie II wojny światowej. Liczne niespodzianki mogą kryć zasoby m.in. Archiwum Instytutu Pamięci Narodowej.
Jak już wspomniałem, wiele nowych śladów, materiałów, dowodów znajduje się w rękach prywatnych. Chciałbym prosić wszystkich Państwa, którzy znają osoby związane w czasie II wojny z wywiadem czy kontrwywiadem o sygnał o nich, o przechowywanych w różnych miejscach papierach, innych materiałach czy choćby fotografiach z okresu wojny osób zaangażowanych w wywiad. Każdy najmniejszy ślad czy relacja mogą być pomocne w dokumentowaniu wkładu polskiego wywiadu w zwycięstwo sprzymierzonych w II wojnie światowej.
http://klub-generalagrota.pl/kg/baza-wie.....cja-o.html
_________________ JerzyS
"Prawdziwa wiedza to znajomość przyczyn."
Arystoteles
|
|
|
Powrót do góry
|
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz moderować swoich tematów
|
|